W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Wyszliśmy z biura mojego przyjaciela Hashi`ego, zamknąłem drzwi na klucz i odwracając się do moich klientów powiedziałem: - Panowie prowadźcie do waszego domu, im szybciej będziemy na miejscu tym szybciej uda nam się rozwiązać sprawę.
Po kilku krokach przyszło mi do głowy jeszcze kilka innych pytań, które rzeczywiście musiałem przyznać w duchu, mogłem zapytać wcześniej. Jednak nie było sensu przedłużać i się zastanawiać czy pytać teraz czy później. Później zawsze było jeszcze gorsze, dlatego nie zwlekając zapytałem. - Jak rozumiem wszystkie osoby były akurat w domu kiedy odbywało się przyjęcie ? - Tak ! Byli wszyscy !- odpowiedzieli jednocześnie moi towarzysze podróży, bez najmniejszego zawachania w głosie. - Rozumiem. W porządku wydaje mi się, że może z resztą pytań poczekam jak dojdziemy do domu. Z miłą chęcią zadam panom kilka pytań, ale już osobno - odpowiedziałem bez namiętnie
Trochę mnie to zaskoczyło, ale mężczyźni obruszyli się na me słowa - Panie Shindo, ale przepraszam bardzo co pan sugeruje, że to któryś z nas ? Jestem Mazo, spadkobiercą i następną głową jednego z największych rodów kupieckich. Jak pan może przypuszczać, że... - Spokojnie ...- przerwałem chłopakowi pokojowym gestem ręki i kontynuowałem - ... Nie zrozumieliśmy się. Nie przypuszczam, że to któryś z panów. Na razie niczego nie zakładam i nie przypuszczam, jednak taka jest procedura. Nie chcę aby ktoś za kogoś dopowiadał, a może ktoś zauważył coś innego, ale akurat musie się zapomni albo druga osoba za niego odpowie. Ktoś o tym zapomni albo machnie ręką na dla siebie z pozoru mało znacząco zdarzenie i finalnie ja się o tym nie dowiem. A w konsekwencji taka informacja, może być dla mnie bardzo, ale to bardzo istotne. Także nie ma co się czuć urażonym panie Gedo i panie Mazo. Gdyby wezwali panowie strażników i nie trafiliby panowie na nygusów to pewnie postąpiliby tak samo jak ja. Przepytali każdego z was osobno, każdą jedną osobę, pewnie od razu też chcieliby listę wszystkich gości których również by przepytali w ten sam sposób.
Widziałem, że chłopak przetrawia moje słowa i jak w to bywa w młodym wieku z zaciśniętymi zębami przytakuje głową. - W takim razie, oddaje się w pana ręce, panie Shindo - odpowiedział wróciwszy do swojego poprzedniego tonu głosu - Od razu lepiej, a ja obiecuję że dam z siebie wszystko co najlepsze - odpowiedziałem wesołym głosem.
Zlecenie przypominało jedno z tych lepiej płatnych, a to z kolei pozwoliłoby mi trochę odpocząć, prawdziwie odpocząć. Czułem się wyspany i zregenerowany fizycznie, nawet chakra już właściwie wróciła do swojego oryginalnego poziomu. Jednak nie zdążyłem zregenerować się mentalnie. Co prawda ta sprawa na tyle mnie pochłonęła, że nawet nie musiałem zagłuszać myśli pieczęcią. Jednak czułem, że przydałoby mi się kilka dni wolnego. Może jakiś trening i dopiero wtedy kolejna misja dla osady.
SHINDO MAZO
0 x
Narrator / Myśli / MowaKP | PH | BANKProwadzone Misje:
Gdy przechodziliśmy przez rynek to właśnie już zacząłem się zastanawiać gdzie mógłbym się wybrać po tym zleceniu. Jednak z rozważań wyrwał mnie widok rynku który co prawda nie tętnił życiem jak zazwyczaj w godzinach poranno popołudniowych, jednak i tak liczba ludzi znajdujących się targu wywarła na mnie wrażenie. - Proszę, proszę nie spodziewałem się że rynek o tej porze aż tak tętni życiem. Jest środek nocy, a ludzi jakby dzień powoli miał się ku końcowi. - zagadałem do moich klientów
Ze śmiechem odpowiedział mi Gedo, w jego wypowiedzi skrywała się duma, a i tak mi się wydawało, że wypiął lekko pierś. - Panie Shindo, handel cały czas działa. Jak się pan przyjrzy to dojrzy pan, że większość z tych ludzi to nie klienci, a dostawcy i sami handlarze. Ci pierwsi przyjeżdżają w nocy, aby dostarczyć produktów lokalnym sprzedawcą. Z pewnością znajdują się tam rybacy, myśliwi, piekarze, cukiernicy i kogo tam jeszcze niesie. Niektórym opłaca się być pośrednikiem ma to swoje plusy jak i minusy, a inni prowadzą jeden wielki biznes. Gdzie indziej zdobywamy, wytwarzamy produkt, a gdzie indziej go dystrybuujemy. Natomiast handlarze, oprócz przyjmowania dóbr zajmują się rozkładaniem i szykowaniem stanowisk. Wszak nie można zapominać, że pierwszy klient potrafi przyjść jeszcze przed pierwszym pianiem koguta... Uwielbiam ten zawód właśnie przez to, że jest cały czas w ruchu. Tutaj jako przedsiębiorstwo, jako pracownik jesteś bardzo szybko weryfikowany i klasyfikowany jako ten dobry bądź zły.
Kwestia handlu nigdy mnie jakoś bardziej nie intrygowała, przez nad samym zagadnieniem nie miałem okazji dostatecznie dobrze pochylić się. Jednak po usłyszeniu tej całej mini wiedzy w pigułce stwierdziłem, że rzeczywiście coś w tym musi być. Pokiwałem głową twierdzącą jako znak, że rozumiem na co chciał wskazać mi mój klient, który od wielu lat siedział w branży.
Po następnych kilkudziesięciu krokach rzeczywiście Gedo się nie mylił i było dokładnie tak jak powiedział. Tłum ludzi który widziałem z oddali to byli kupcy z pomocnikami oraz dostawcy towarów do stoisk. Jedni dostawcy odbierali pieniądze za swoje dobra, a drudzy pomagali jeszcze wyłożyć towar na stoisko. Co jak się domyśliłem, było tym jednym wielkim przedsiębiorstwem gdzie mamy rozłożenie działa pracowników na sprzedawców i dostawców.
- Panie Shindo, tędy - powiedział do mnie Mazo, skręcając nagle w boczną uliczkę jednej z kamienic
Ruszyłem za nim i jego ojcem w osiedle tak samo wyglądających domków wielorodzinnych. O tej porze nie było tutaj żywej duszy jak w większość miejsc w Shigashi no Kibu o tej porze. A z każdym kolejnym krokiem, oddaliśmy się od centrum rynku oraz od towarzyszącego mu hałasowi.