Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Osamu kiepsko wylądował ale szczęście pozwoliło mu to przetrwać bez większych obrażeń. To szczęście miało imię, a dokładniej Miuro, która stworzyła glinianą poduszkę, która prawdopodobnie uratowała ich przed poważniejszymi ranami. Wszyscy zaakceptowali jego plan, który nawet się powiódł i smoki zabrały ze sobą znaczną część patroli w kierunku pola bitwy. Jedna z jego ulubionych technik zadziałała bez zarzutu i pozwoliła mu kupić nieco czasu dla siebie i swoich kompanów. W tym samym czasie kiedy Osamu w myślach szukał sposobu na połączenie się wraz z resztą grupy szturmowej to Takashi jako dobry towarzysz zaoferował mu trochę jedzonka co Białowłosy przyjął z uśmiechem i wykonał lekki ukłon głową w celu podziękowania za miły gest. Uesugi i Nara wyszli bez żadnych problemów z lądowania, a ten drugi nawet dość widowiskowo wykorzystał swoje umiejętności... Tak niestety członkini Rodu Dohito nie miała tyle szczęścia i nieco rozcięła swoją rękę ale Takaś już był na miejscu i pomógł jej na tyle ile sam potrafił. Pewnie trochę się róznili ze względu na miejsca gdzie zostali wychowani ale młody Kaguya już wiedział, że prawdopodobnie spotkał kogoś kogo kiedyś mógłby nazwać przyjacielem. -U mnie w porządku. Miuro jak się trzymasz? Spokojny ton oraz lekko przyciszony głos tak żeby mogli go usłyszeć tylko jego kompanii. -Odpocznijmy ale pamiętajmy o tym, że nie możemy zostać tutaj za długo. Miał świadomość, że zbyt długie czekanie będzie zwiastować prawdopodobnie śmierć albo niewole, a obu tych rzeczy lepiej było unikać. W całym tym zamieszaniu pojawiła się kolejna duszyczka, która walczyła z dzikimi. Nazywała się Uchiha Hokori i cóż... Wyglądała jak większość osób, które Osamu zaobserwował w Sogen. Czarnowłosi i te ich oczy. Nie było w tej dziewczynie nic wyjątkowego. Takashi ich przedstawił więc Kaguya nie zamierzał odpowiadać na pytanie "A Wy?". Szkoda mu było tych kilku oddechów na przedstawienie się... Wiedział, że to miało mało wspólnego z kulturą ale z drugiej strony był praktyczny i wolał oszczędzać oddech. Poza tym wolał zachowywać ostrożność. Pierwsze słyszał o grupie pomarańczowej z oddziałów Murowych. -Kto dowodził Waszym oddziałem? Stanął bliżej Takashiego oraz Miuro tak żeby móc zareagować na to co może się wydarzyć. Jeśli ta dziewczyna ma umiejętności podobne do Takeru to pewnie wejdzie mu za chwilę do głowy ale w aktualnej sytuacji czuł się odpowiedzialny za swoich towarzyszy. -Wybacz mi nieufność ale nie słyszałem o Twoim oddziale. Możemy sobie udowodnić w jakichś sposób przynależność do Obrońców Sogen? Bo Nasze ochraniacze... Wskazał swoją opaskę, która oddzielała jego długie białe włosy od czoła. -Każdy z Nas mógł je zebrać z jakiegoś trupa. Wytłumaczył swoje zachowanie i oczekiwał na dalszy ciąg wydarzeń. Nie skazywał nikogo na bycie podwójnym agentem czy co gorsza atakowanie sojuszników. Musiał mieć po prostu pewność, że nie dostanie kosy w plecy od obcej. Był z Pustyni i zaufanie przychodziło mu z trudnością tymbardziej w takich chwilach. Był gotowy żeby w każdym momencie zareagować i wykonać kontraatak polegający na stworzeniu głowy błotnego smoka, który tóż po pojawieniu się miał wystrzelić dwadzieścia błotnych pocisków. Nie chodzi tu o koniecznie Hokori ale jeśli Dzicy ich zauważą to Osamu od razu ma zamiar ostrzelać wszystkich wrogów. Klony miały bardzo poważne zadanie albowiem miały z całą mocą atakować wszystkich napotkanych dzikich w sposób najprostszy jaki istniał. Dogonić i zgnieść. Smoki korzystały co chwilę ze swoich wybić w powietrze próbując trafić jakiegoś latającego trutnia. Zostało im jeszcze trochę przydatności zanim się rozpadną także za wszelką cenę mieli wykonać zadania. Czy to wspomóc Kjosza i Ryuijina, a jeśli bliżej będą mieli Nane to wspomóc ją jeśli byłaby w jakikolwiek sposób zagrożona. Jeśli żadna z wymienionych postaci nie będzie blisko to smoki mają wbić się w jak największa liczbę wrogów.
Tldr
Gadamy, jemy z Takashim, gadamy, Osamu chcę sprawdzić wiarygodność Hokori. W razie zagrożenia głowa smoka i zamiana pozycji w baterie przeciwlotniczą. Klony jadą na smokach i mają zabijać jak najwięcej dzikich albo wspomóc Kjosza/Ryujina/Nane.
CHAKRA:
Ukryty tekst
Ukryty tekst
UŻYTY EKWIPUNEK:
Ukryty tekst
JUTSU:
Ukryty tekst
i
Ukryty tekst
i
Ukryty tekst
i
Ukryty tekst
WIEDZA:
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI:
Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):Założona zbroja, Ochraniacz na czoło z symbolem "Zjednoczonych sił Sogen".
1. Lądowanie
2. Rozmowa i odpoczynek.
3. Poinformowanie Kuro o dziwnym dźwięku.
4. nasłuchiwanie, sprawdzenie drżenia ziemi i próba wspięcia się na drzewo, żeby coś wypatrzeć.
Techniki i Chakra
Ukryty tekst
Staty:
Ukryty tekst
Wiedza:
Ukryty tekst
Eq:
1 kabura przypięta na pasku na prawym udzie, 1 torba pod pasem z kimona na plecach. Pochwa z kataną na plecach.
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Gdy jego cierpliwość do przeciwników się skończyła to i skończyła się także zabawa ze wszystkimi, którzy śmieli się z nim spróbować nie zdając sobie sprawy z jakim shinobi maja do czynienia. Jego chakra eksplodowała, wyzwalając nieznaczną część jego mocy - dosłownie ułamek jego mocy został uwolniony by szybciej rozprawić się z przeciwnikami.
Jego wrogowie nie zamierzali jednak odpuścić broni, więc też walczyli jak mogli. Nawet ich rozdzielenie nie dało im przewagi, jedynie chwilowo zyskali na szybkości, ale by dorównać bestii sami musieliby zamienić się w bestie. Gdy dosięgnęli ich nasączone Raitonem miecze, zostały z nich zamiast dwóch, cztery części, które jeszcze w agonii się delikatnie poruszały. Jego koci wzrok momentalnie przekierował się w kierunku gościa o różowej chakrze.
Jego przeciwnik zrobił coś innego, wyzwalając jakąś chakre, która zdradziła w łatwy sposób miejsce ich lokacji. Białowłosy już wiedział. To sygnał dla dziewiecioogoniastego, który już zaraz tu przybędzie, ale nim to zrobi - shinobi z Sogen odbił się mocno od ziemi by na pełnej szybkości ruszyć w kierunku przeciwnika, który wyzwolił ten czerwony kolor, a on podwójnym uderzeniem krzyżowym swoimi mieczami o mocy błyskawic miał skrócić go o głowę, by pozbyć się kolejnej przeszkody, a po chwili zmienić kierunek i ruszyć na pomoc Ryujinowi, by mieczami sprawnie skrócić wezowego przeciwnika o obydwie ręce, a ręka z chakry miała zaatakować od razu twarz przeciwnika, który chciał pozbyć się sojusznika Shiroyasha. Teraz to on zamierzał pozbyć się ostatecznie wężownika, by na koniec wetknąć mu miecz prosto w serce. Skrót1. Atak krzyżowy na łeb przeciwnika
2. Atak na wężowego i na koniec przeszycie jego serca na wylot
To wcale nie miało tak wyglądać, nie taki był mój plan. Cholerni shinobi i ich sztuczki. Gniew zaczynał we mnie narastać wprost proporcjonalnie do tego w jak wielkich tarapatach się znalazłem, a delikatnie mówiąc - miałem przesrane. Radość z walki wyparowała momentalnie i w tym samym czasie doszło do mnie, że to nie walka mnie od zawsze cieszyła. To zwycięstwa. Tylko to dawało mi radość.
Gdy tylko wąż zaczął oplatać mi nogi skierowałem klingę w dół i natychmiast zacząłem próbować przebić tą białą glistę pozbawiając przy tym życia bądź przynajmniej przyszpilić ją do ziemi aby tym samym zatrzymać ten atak. Oczywiście wiedziałem, że jeśli gad nie zginął to jedynie odwlekanie nieuniknionego bo w takiej sytuacji wciąż nic nie mogłem zrobić z racji unieruchomienia dlatego drugim ostrzem staram się go dobić atakując raz za razem w to samo miejsce aby móc obserwować czy nie lecą na mnie kolejne przed którymi będę musiał się bronić.
Gdyby tak się wydarzyło to staram się zablokować ataki wolnym ostrzem, w ostateczności wolną ręką i liczyć że nastąpi cud który mnie ocali bo ewidentnie mój przeciwnik posiadał nie tylko niebywałe zdolności shinobi ale i fizyczne dorównując mi w walce w zwarciu gdy dzieliły nas ledwo metry.
Osamu wraz ze swoją drużynką miał chwilę na odpoczynek, pożywienie i napitek. Rozmowy z Uchiha Hokori trwały i mimo początkowej podejrzliwości Białowłosy postanowił zawierzyć słowom dziewczyny albowiem nie dała mu żadnego powodu do tego żeby jej nie ufać. Jakie konsekwencje przyniesie ta decyzja? To się okaże. Poczuł, że jego klony się rozsypały, a wraz z Nimi olbrzymie smoki przestały istnieć ponieważ nie miał kto ich utrzymywać na powierzchni. -Wierzę Ci i przepraszam jeszcze raz za swoją podejrzliwość. Osamu Uesugi, shinobi klanu Kaguya. Przedstawił się z uśmiechem jakby chcąc na nowo rozpocząć tę znajomość. -Miuro, Takashi. Jak się trzymacie? Musimy ruszać bo Nasz wabik przestał istnieć. Powiedział to podnosząc się na równe nogi. Czuł się dobrze... Może nie był to jego idealny stan ale było lepiej niż średnio, a w obecnej sytuacji było to bardzo dobre dla Niego. -Wskoczenie na ptaka stworzonego przez Miuro będzie chyba zbyt niebezpieczne. Hokorii, jesteś tu dłużej od Nas. Widzisz jakieś opcje żeby dołączyć do większej grupy sojuszników? Kaguya miał świadomość, że jeśli w porę nie dołącza do Szturmowych to Ci odlecą bez Nich, a to byłoby katastrofą dla całej drużyny. -Osobiście proponuje jak najszybsze przebijanie się do Grupy Szturmowej bo jest chyba najbliżej. Co Wy na to? Zaproponował i liczył, że reszta się z Nim zgodzi chociaż nie widział problemu jeśli ktoś zaproponuje coś innego. Zda się tym razem na decyzje Takashiego, który udowodnił mu, że jest całkiem niezłym strategiem. W razie ofensywy wroga lub Hokori, Białowłosy będzie starał się unikać ataków lub blokować je swoją zbroją szukając jak najlepszej pozycji do potencjalnego kontrataku.
Tldr
Gada, przyjmuje cudne właściwości odpoczynku. Proponuje przebicie się do grupy szturmowej ale ostatecznie dopasuje się decyzji Takashiego.
CHAKRA:
Ukryty tekst
UŻYTY EKWIPUNEK:
Ukryty tekst
JUTSU:
Ukryty tekst
WIEDZA:
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI:
Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):Założona zbroja, Ochraniacz na czoło z symbolem "Zjednoczonych sił Sogen".
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
To było zwieńczenie tej walki, w której wystarczyło. wkurzyć białowłosego by ten wszedł na wyższy bieg (gear sekando hehe). Gdy tylko ruszył, nie było co zbierać z przeciwnika, który posiadał siłę różowej chakry. Nie zdołał go nawet zauważyć, a sam Shiroyasha już obrócił się na pięcie, by odbić się jedynie od nawierzchni z pełną kontrolą i wystartować w kierunku wężowego przeciwnika, który ograniczał moc jego oddziału. Ryujin był w opłakanym stanie, a gdy tylko przeszył węża, wiedział, że pozbył się i trzeciego wroga, który padł i rozpadł się na inne węże. Te, które prawdopodobnie po prostu mieszkały w jego ubraniach niczym robaki w ciałach Aburame. Przeciwnicy padli, ale co dalej? Nie wiadomo, bo przecież Ryujin był prawdopodobnie ranny na tyle, że nie będzie wnosił niczego do walki na najwyższym poziomie, która dopiero miała nadejść. Wychodziło więc na to, że pora było odnaleźć popleczników, którzy być może będą mogli nieść pomoc. Białowłosy w tym kotle nie zwracał uwagi na przeciwników, dopiero gdy ktoś za bardzo się zbliżył, zdecydował się go pozbyć, jednak na tę chwilę, obydwa swoje miecze schował i kucnął koło Ryujina.
- Jak się trzymasz? Przetransportuje cię do kogoś kto może ci pomóc. - powiedziawszy był na tyle blisko, że sam Juugo mógł zauważyć różnicę w kolorach oczu białowłosego i tę charakterystyczną cechę - pionowych źrenic, które odziedził od samego kota. Będąc w swojej powłoce nie chciał zranić swojego towarzysza, więc powstrzymywał się od napływu chakry w miejscach, gdzie miałby go chwycić, a najlepiej dźwignąć pod pachę by rozejrzeć się w tej gęstej mgle i ze swoją percepcją ocenić w najlepszy sposób, w jaki tylko potrafił gdzie musi się udać by zawrócić, nie pędzić w głąb wojsk przeciwnika, a wrócić do sojuszników, którzy byliby w stanie pomóc sojusznikowi. Był jednak cały czas czujny, i gdyby tylko ktoś chciał zranić jego lub Ryujina, dobywa miecza, by bronić się i mocnymi cięciami pozbyć się oponenta. To był wóz albo przewóz. Z mimiką maniaka, jeśli trzeba wbijał się w tłum rzołdaków, taranując ich wchodząc z buta, czy też uderzając z całą siłą w ziemią podczas przeskakiwania przez kolejnych trepów w pogoni za sojusznikami. Skrót1. Ogarnięcie Ryujina i zabranie go z pola bitwy
2. Szarża przez przeciwników, dalekosiężne skoki i maniacze rozbijanie armii po drodze, by przedostać się do sojuszników w celu pomocy Ryujinowi
Mój los miał się zakończyć. Przodkowie wzywali mnie do siebie aby ocenić moje życie, a ja ewidentnie miałem zostawić swojego przyjaciela bez pożegnania. Cholerni shinobi. Jak ja ich nienawidzę.
Z każdym kolejnym ciosem moja siła słabła. Oślizgły gad co raz bardziej mnie unieruchamiał gdy raptem stało się coś czego się nie spodziewałem. Białowłosy wojownik momentalnie zjawił się przy moim przeciwniku i poradził sobie z wężownikiem jakby miał doczynienia z jakimś pierwszym lepszym zbójem.
Wszystko stało się tak szybko że nie zdążyłem złapać równowagi i jak długi runąłem na ziemię, a Kjoszi kucną przy mnie. Wyglądał inaczej. Jego oczy stały się bardziej dzikie. Nie tak jak moich pobratymców ale jednak. Nie miałem nawet sił próbować udawać, że nie jestem zaskoczony pionowymi źrenicami jednak byłem też świadom swojego stanu i sytuacji więc nie miałem czasu na zbędne pytania. Tym bardziej że jedno zostało skierowane do mnie. - Będę żył. Raczej. - wsparłem się na ramionach by pozbierać swoje ostrza i schować je do pochew - Dziękuję za ratunek. Chyba przeceniłem swoje umiejętności, w obecnym stanie chyba na niewiele jestem w stanie sięz zdać. Przyznałem się z dość sporą nie chęcią jednak jakby uwłaczające nie było niesienie mnie przez mojego wybawcę to nie protestowałem. W końcu przebywanie na polu bitwy z moimi ranami nie mogło się skończyć dobrze i najpewniej tylko bym przeszkadzał.
Moja twarz posmutniała. Byłem tak bardzo pewny siebie i swojej siły ale jak się okazało wciąż wiele mi brakowało aby mierzyć się z shinobi. Byłem nie wystarczający. Nie byłem jak białowłosy. Jestem za słaby. To wszystko do mnie docierało i odbijało się echem wewnątrz mnie. Zacisnąłem zęby i na krótka chwilę utkwiłem wzrokiem w ziemi pode mną. Mimo to trwało to naprawdę krótką chwilę bo wciąż zdawałem sobie sprawę gdzie się znajduje dlatego po tym krótkim przejawie słabości postanowiłem wytężyć wszystkie zmysły by w razie zagrożenia ostrzec Kjosza bądź zdążyć zareagować.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
tldrGdzie dodatkowa chakra, Tetsuro?
Ruszam w drogę z załogą, reaguję na atramentowe ptaki i przystępuję do ostrzału. Zachowuję wzmożoną ostrożność przez cały czas.