Oniniwa 鬼庭町

Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Mujin »

Mujin znajdował się teraz w dość pasywnej sytuacji pod względem reszty grupy. Nie był w stanie zrobić za wiele. Inni pełnili ważniejsze funkcje od... Nie no, nie pełnili. Mujin jako medyk miał pierwszeństwo pod względem istotności powodzenia operacji. Ale aktualnie był najmniej potrzebny w drużynie. Kiedy rany zostały już wyleczone i nadkruszone kości zlepione w całość, nie było co zrobić. Mujin powinien oszczędzać swoją chakrę na dalsze przypadki, na potencjalne rany. Tak też miał zamiar zrobić, tylko głupiec wypluwałby się z tak cennego surowca w takim momencie. Jego zasoby powoli się kurczyły i dlatego nie mógł pozwolić sobie na strzelanie gazem na lewo i prawo.
Ale taka bezczynność oczywiście miała swoje następstwa. Mujin chłonął informacje, robił to zresztą regularnie w mniejszym bądź większym stopniu. Taka podstawowa umiejętność ludzkiego organizmu. Usłyszenie czegoś mimochodem. Szczególnie kiedy dowiadywał się od innych faktów i sam na nie reagował, wprowadzając tym samym możliwość interakcji z innymi. Ot z Asaką na przykład, która podziękowała u za zabranie ciała Keiry. Oczywiście Mujin nie miał najmniejszego pojęcia że takie interakcje między nimi zachodzą, że są dla siebie bliskie. Jak cholernie duże potrafią być klany? Poziom spokrewnienia może być tak różny, że taki Aburame i Aburame mogą nie być z tej samej rodziny. To także był powód jego nieprzywiązania do swojego "rodzinnego" klanu. Kupa obcych ludzi bez żadnego praktycznie powiązania, jak czuć się takimi ludźmi rodziną? Nie rozumiał, nie potrafił do tego dotrzeć.
- A, tak. Oczywiście. Do usług. - odpowiedział, pewny siebie podniósł głowę delikatnie w górę, jak gdyby połechtało to jego ego. A ta część Mujina była bardzo wrażliwa na stymulacje komplementami. Nawet jeśli nie do końca sobie na to zasłużył, to nie nazwałby tego przypadkiem. To konsekwencja jego wyboru, której po prostu nie był świadomy.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział jeszcze do Hakuseia. Kolejna porcja przyjemnej wdzięczności. Co prawda bardziej było mu miło przez możliwość sprawdzenia techniki do regeneracji organów wewnętrznych na człowieku, ale nadal - nie kłamał. W tym przypadku cała przyjemność leżała po jego stronie. A potem pojawił się temat regeneracji Hana. I cała duma z osiągnięć którymi tak się szczycił i cała pewność siebie młodego wzięły w cholerę.
- Martwy. Ale żyje. Rozumiem. - powiedział. Tylko tyle był z siebie w stanie wydukać. Że on był martwy i dlatego miał takie możliwości regeneracji? Ale martwi nie posiadają zdolności regeneracyjnych! Ich ciała nie naprawiają uszkodzeń. One są wystarczająco uszkodzone, na śmierć. Jak? Chakra? Cholera ale chakra też się kończy. Mujin zgłupiał. Jak gdyby powiedziano mu że człowiek nie oddycha płucami, tylko dużym palcem u nogi. I to faktycznie okazałoby się prawdą. Cała podstawa wiedzy nagle znika. Ale zaraz, nadal nie widział tego na własne oczy, więc może się pomylili. Shikarui by się pomylił? Czy Mujin ufał mu na tyle, żeby wierzyć w jego nieomylność? Nie, no pewnie że nie. Dopóki nie zobaczy sam, powinien mieć z tyłu głowy możliwość niezgodności raportu z faktami. Dopiero badania w kontrolowanym środowisku... ale jak? No właśnie. Nie ma jak.
Mujin stał. Myślał. Albo poruszał się z innymi. Ciężko powiedzieć, ciało samo reagowało kiedy umysł zajęty był swoimi problemami. Samodzielny ruch kończyn dolnych, zwany poruszaniem się na nogach. Nieświadomy. I tak nie mógł wiele zdziałać. Mógł obserwować jak Akahoshi-san był pieczętowany w zwoju po tym, jak wciągnął go tam jakiegoś rodzaju tygrys. Zarejestrował to jako genialny przykład techniki pieczętowania. Może Mujin byłby w stanie coś podpatrzeć? Obserwował jak Hakusei przeskakuje przez barierę za pomocą jakiegoś ninjutsu. Z zadumy wydobył go dopiero głos. Jakiś krzyk? Irytacji. Jakiś mężczyzna. Mówił coś o bycu nudnym. NES. I wtedy zaczął rozmawiać z Hanem.
- Co? - wydukał Mujin pod nosem, obserwując to wszystko. Całą tą abstrakcyjną sytuację, tym że nie był tutaj z woli Hana. Tym że wystarczyło klaśnięcie i z ziemi wysunęła się skała. Filar, jakaś kobieta na jego szczycie. Jednym płynnym ruchem skręcił jej kark. Mujin wciągnął powietrze. Widział wiele aktów przemocy, oczywiście. Ale nie znaczyło to, że do niej przywykł. I wtedy zauważył tą chakrę. Dziwną chakrę która wydobywała się z jej ciała. Mujin nie miał bladego pojęcia. Była brązowa. Nie wiedział. Rzadko to przyznawał, ale nie wiedział. Nie miał pojęcia. Ale odpowiedź pojawiła się szybko. I była równie przerażająca, co wizja nieśmiertelnych potężnych samoregenerujących się ninja.
- B-bijū? BIJU?! - prawie krzyknął Mujin, wlepiając oczy w to zjawisko. Zaczął się cofać. Szybko cofać. W autentycznym przerażeniu. Demon. Potwór. Siła natury równa huraganom. Legendarna. Właśnie, to nie mogło być to. Przecież to tylko legenda. Nie widział tego, nie miał pojęcia czy było prawdziwe. Cichy głosik teraz krzyczał. Darł się. "Uspokój się, nie widziałeś tego na żywo. Wierzysz komuś kogo prawie nie znasz?" i w sumie tak. Tak, nie wierzył. Nie powinien. Spokojnie, przecież to niemożliwe żeby to był faktycznie DEMON. Zamknięty w czyimś ciele. I który teraz miał się wydostać. Niemożliwe, prawda? Ale mimo tego jego ciało reagowało. Krok po kroczku odsuwając się do tyłu. Niezależnie od niego. Chciało znaleźć się jak najdalej. Trzęsło się. Oddech przyśpieszył znacząco. Nie, nie panikował. Wcale. Po prostu reagował na chakrę. Tak, na pewno nie był przestraszony. Na pewno, nie było przecież czym. Jeszcze jakiś element z ich grupki mówił coś o demonie. Na pewno nie wiedział co mówi. A mówi jak gdyby go spotkał. A to było bez sensu. No było. Oczywiście że było. Nie wiedzą, co mówią. Pomyliło im się. Oczywiście.


1) Mujin jest w stanie wyparcia i odsuwa się do tyłu. Najpierw szybko, potem powoli. Widać po nim cholerą panikę.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
Użyte:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kaiko »

Jak się okazywało, czarnowłosa dziewczyna, która zginęła w zamku miała przy sobie sporą część istotnych informacji. To... zaprzepaszczało część wysiłku i kilka żyć, w tym jej własne. Przecież po to tutaj była - aby zebrać informacje i uciec. W obu dziedzinach zawiodła, ale nie należało rozliczać zmarłego z dokonań. Nawet i bez tego Kaiko wolałby, żeby zwyczajnie nie umarła. Tak samo jak Sasha, Yoshimitsu i ten ciemnowłosy na dachu. Nikt tutaj nie musiał umierać. Zaskoczeniem było to, że strata towarzysza z rąk wroga bolała... nieco mniej. Niepokojące spostrzeżenie, nad którym białowłosy nie miał czasu się zastanowić. Dostali kolejną informację, opisującą filary, które mieli zniszczyć. W tym momencie Kanamura był już świadomy skali mocy chakry, więc z pewną oczywistością przyjął, iż ktoś w ich drużynie włada nią na tyle sprawnie, by powalić budowle. I to pewnie niejedną, skoro fala piasku zdołała załamać murowany zamek.
Akahoshi? Zatem to on władał wystarczającą mocą. Kaiko mimowolnie uśmiechnął się zadowolony, bo właśnie z nim był ugadany na trening i pomoc w opanowaniu żywiołu. Przynajmniej tak mu się wydawało, że są umówieni, gdyż zwyczajnie, naiwnie w to wierzył. Zatem cieszył go fakt, że jego przyszły nauczyciel, może i tymczasowy, jest po prostu silny. Zdał też sobie sprawę, że skoro ruszył tam właśnie Kensei, to znaczyło, że najpewniej użyje Fuutonu, a z tego znów wynikało, iż uwolnienie wiatru jest naprawdę potężne. Wystarczająco, by pokonać murowany filar. Czyli i on mógł władać taką siłą... chociaż samodzielny trening nie pozwolił mu nawet na wykonanie najprostszego podmuchu.
I wtem, jakby problemów było mało, pojawił się ktoś jeszcze. Nieznajomy mężczyzna o zachowaniu godnym błazna z umysłem szaleńca. Kaiko wiedział, że ten ktoś nie wróżył niczego dobrego, nim ten zdążył cokolwiek zrobić. Pojawienie się tutaj, pod barierą było jednym wyczynem, ale drugim było przesmyknięcie się niepostrzeżonym, unikając tych dziwnych oczu. I nawet... samego Hana, jako że i on był zaskoczony wizytą jegomościa o godności NES. NES. Co to było? Imię głupsze, niż Kaiko i nawet Kaiko, który nie przepadał za swoim imieniem, potrafił to przyznać. Szaleniec miał do nich pretensje, że są nudni, że nie atakują Hana. A fala piasku? Jak dla białowłosego, było to całkiem dobre wybadanie gruntu i zdanie sobie sprawy, że dalsza ofensywa jest pozbawiona sensu. Zatem oczywistym było, że NES chce patrzeć na ich rzeź. Co ciekawe, Antykreator zadawał się być przełożonym NESa, ale... coś tutaj nie grało. Jakby nie wszystko było pod kontrolą i właśnie poszło coś niezgodnie z planem Hana. Niezgodnie bardziej, niż przewidywał.
Morderstwo? Na oczach ich wszystkich? Kaiko nie chciał się wyrywać, chociaż zwyczajnie się w nim zagotowało. Wyciągnął Shang Gou, którym obracał nerwowo, zataczając kółka, jakby lada moment chciał wykonać jakiś atak. Jednak stał w miejscu, z zaciśniętymi zębami czekając na rozkaz lub informację co dalej. I zaraz było wiadomo co dalej. Biju. Nawet ktoś taki jak Kanamura słyszał o legendarnych bestiach. Jak to było z legendami, zazwyczaj były bujdą, ot opowieścią tłumaczącą jakiś fenomen albo będąca najzwyklejszą bajką z prostym morałem. Przecież nie mogła istnieć taka siła, o jakiej słyszał. Potwór z chakry. Jak? To brzmiało jak bajka, ale taka, którą straszyło się i to nie dzieci, a ninja. Jednak słowa zarówno rudowłosego, jak i Shikaruia potwierdzały, że to nie bajka, a rzeczywistość. Han, Biju, NES, bariera i co jeszcze? Jakie przeszkody tego dnia? Kaiko czuł się taki malutki teraz. Jeszcze wczoraj był cywilem, którego wiedza o chakrze kończyła się na umiejętności wymienienia podstawowych żywiołów, a dzisiaj? Dzisiaj obserwował potęgę ninja, moc zdolną trząść zamkiem, ale ten zamek też zawalić. Patrzył na potęgę Hana, na którym wszelaka ofensywa nie robiła wrażenia. Nieśmiertelnego, przeczącemu logice. Na barierę zdolną zamknąć całą wioskę w pułapce. Na NESa, szaleńca, który znika i jest niewykrywalny. I Bijuu, prawdziwą bestię zrodzoną z chakry.
- Czyli są prawdziwe... - mruknął do siebie tonem wyrażającym zupełne pogrzebanie nadziei i zapału. Jak się teraz czuł? Tak jak wcześniej, ale gorzej. Brązowa chakra zdawała się być przytłaczająca jeszcze bardziej, niż ta fioletowa Hana. Kaiko już właściwie stracił nadzieję, że wyjdzie z tego żywy. Teraz jego los zależał od Akahoshiego - jak szybko zniszczą barierę? Jak szybko zdążą stąd uciec? Oby to nastało lada moment, bo sytuacja z krytycznej przeradzała się w beznadziejną. Co on mógł zrobić? Nie miał szans w starciu z którymkolwiek ninja z ich grupy, a zatem jakie miał szanse na Hana czy Bijuu? W jaki sposób miał być użyteczny? Teraz już było mu obojętne. Chciał przeżyć i jeżeli będzie to wymagało wykonania szalonego planu, to był do niego zdolny. Przyglądał się sytuacji, gotowy do wykonania obrony, najpewniej złożonej z uniku i ucieczki, bo wiedział, że zablokować nie da rady jakiegokolwiek ataku oponentów.

KP i EQ
  Ukryty tekst
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Hikari »

Sytuacja wydawała się dość kiepska kiedy musieli unikać Hana zanim ten zamaskowany facet otworzy nam magiczną barierę. Co było warte uwagi zanim pozwolił się zapieczętować chwilę medytował, a później zmieniły mu się tęczówki. Hikari nie miał pojęcia co to oznaczało, jedynie się zastanawiał czy używając podobnej techniki wciąż posiadałby różnokolorowe oczy. Może pozbyłby się w ten sposób swojego przekleństwa? Znaku, który poświadcza o zmieszanej krwi płynącej w żyłach. Czerwony od youtonu, a zielony od futtonu. Mógł sprawić, że ludzie już na to nie zwracają uwagi, ale raz przeżyte piekło pozostanie w nas na zawsze. Póki nie znajdzie się ktoś mogący zamknąć wewnętrzne demony, one będą powracać nawet w takich prostych myślach niemniej nie posiadał czasu o nich myśleć. Grupa połączyła się z poszukiwawczą w której wypatrywał zarówno Yamiego jak i Kaiko upewniając się czy żyją, a potem zaczął obserwować klepsydrę.
Terumi przestał wraz z pojawieniem się kolejnego gracza na dachu, którego wcześniej nie widział. Przybycie nieznajomego przypominało jakieś przedstawienie, w którym zaczął się kłócić z Antykreatorem narzekając na nudy. Czyli obserwował ich cały ten czas, a zupełnie nikt go nie zauważył? Ni byakugan, ni sharingan, ni te czerwone oczy Shikarui'a, których nazwy nie zna? Ciekawe ile osób potrafiło się ukryć przed jego wzrokiem.
- Kim on do cholery jest?
Zapytał wskazując na niego palcem mając nadzieję, że ktokolwiek mu odpowie. Gdyby nikt tego nie zechciał wytłumaczyć zupełnie się tym nie przejmował, bo jego ciało opanował gniew kiedy wyrósł filar z ranną kobietą. Wkurwił się w pełni dopiero jak została szybko pozbawiona życia pokazując swoje ząbki, ale nie miał szans na jakąkolwiek reakcję. Mógł być jedynie biernym obserwatorem zaskoczonym przez nagle wydobywającą się chakrę z trupa. Podobno należała do Bijuu, więc powód był... Zaraz do cholery, jak to bijuu? To nie są one tylko legendą? W takim wypadku znaleźli się między młotem, a kowadłem. Cały gniew zamienił się w zaskoczenie.
- To posiada ktoś jakiś plan co teraz?
Zapytał pozostając z grupą, a w razie jakiegokolwiek ataku wpierw go unikał, a potem opluwał wroga lawą.
  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kuroi Kuma »

-Nie zdziwiłbym się, gdyby to właśnie była Twoja zguba Młodziaku - odpowiedział Ocirkowi odruchowo. Jego skłonność do przechwałek (w dużej mierze zgodnej z prawdą, co by nie było) była chyba już sławna, a słabość do kobiet tym bardziej. Przydomek nie mógł wziąć się przecież znikąd? Śmiesznym by było, gdyby jednego z najpotężniejszych, jak nie najpotężniejszego Sabaku zadźgałaby jakaś dziewojka, która rozchyliła przed nim nogi, osłabiła czujność. Szybkie, proste pchnięcie. Słodko-gorzka to myśl, ale nie wiedzieć czemu Staruszek uśmiechnął się do niej. Może to dlatego, że Diaboł chciał walczyć z Hanem, zasypywać go swoim tsunami, spowalniając klonami, a przerżnął z "siksami w Midori". Całe szczęście Han nie był kobietą. Musieli się jednak wycofywać, Han jednak szedł dalej nie robiąc sobie nic z klonów. Coraz bliżej Hakuseia, coraz bliżej reszty grupy. Zrobiliście cóż... nic w dużej mierze. Han dalej szedł jak wcześniej, co znaczy kilka sekund? Kilka sekund, które nie były Twoje - rozległ się głos w głowie Staruszka, głos nieprzyjemny, głos który go drażnił, irytował. Co mógł zrobić, skoro sam do końca nie był przekonany, że to wszystko dzieje się naprawdę? Do tej pory po części wydawało mu się, że to jakiś chory sen, z którego nie może się przebudzić. Tylko że rana, którą odniósł na samym początku i obecnie była zaleczona - ciągle była prawdziwa. Pozostawiła ten niewidzialny ślad, to dzięki niej i chyba tylko dzięki niej wiedział, że to wszystko dzieje się naprawdę. Zjawy, dziwne głosy w eterze, skrzynki ze wspomnieniami.
-Podziękujemy sobie za wszystko jak już z tego wyjdziemy, hm? - rzucił krótki uśmieszek w stronę Hakuseia. Nie dziękuj za nic, co nie zostało skończone. Jeżeli dzisiaj zginą, to były tylko słowa bez potwierdzenia, takie które mu się po prostu nie należały. Jeżeli śmierć ich dopadnie, to starania zarówno jego jak i Mujina poszły na marne. To co było dziwne to pomysł, na który wpadli Hakusei z zamaskowanym szermierzem, bowiem zaczęli wspominać o... pieczętowaniu żywego człowieka. A więc to tak chcieli się przedostać na drugą stronę? Sprytnie - docenił w swojej główce pomysł grupki. Głos. To ten głos. Znali go dobrze, słyszeli go w budynku, gdy otwierali skrzyneczki. O ile sama sylwetka tego człowieka nic mu nie mówiła, to dopiero teraz mógł powiązać jedno z drugim. A więc NES, tak? Pojawił się znikąd, tak samo jak wcześniej znikąd mówił do Klepki i reszty grupki broniącej. Czy to było dziwne? Otóż nie. Czy dziwne było zdziwienie Hana? Otóż nie. Czy dziwny był widok wielkiego ziemnego filara i klęczącej kobiety? Także nie. Lecz widok wirującej chakry. Nietrudno było połączyć A z B z C. Śmierć człowieka, wirująca chakra, potwierdzenie Shikaruia, że jest to Biju. Na chwilę w jego głowie pojawił się widok mnicha, który zapieczętował w Yamim podobnego stwora. Czyli... Tak, śmierć tego chłopaczka spowoduje to samo - odpowiedział sam sobie, szybciej niż mógł się spodziewać. To były tykające bomby czekające tylko na zapalnik, jakim była w tym wypadku śmierć. A wtem nagle pojawił się on - Bojownik Hachimana, człowiek którego chyba nikt do końca nie potrafił zrozumieć, który w jednej chwili był niczym oaza spokoju, w drugiej wyklinał duchy, wzywał swojego Boga, a w jeszcze innej wyskoczył z mieczem na przeciwnika. Wyglądał jak ślepiec, który miał zamiar przeprawić się przez bagno, tylko że to wciągało go z każdym krokiem w swe odmęty. Coraz głębiej i głębiej, pakował się prosto w otworzone ręce kostuchy, która przywita go jak swego. Niestety nie docenił jakże śmiesznego żarciku Pastuszka, bo... taki po prostu nie był. Bliżej mu było do głupkowatego, durnego. Do kurwy nędzy.
-To spraw, bym się mylił - rzucił ostro do Seinara. Tylko tyle potrafiłeś Pastuszku? Wcześniej tak bardzo paliłeś się do akcji, rzucałeś prosto w objęcia Juugo. Walczyłeś z Biju kopiąc go w rzyć, a teraz potrafisz się tylko przyglądać? Sparaliżowany strachem, czując bezsilność? Co było Twoim powodem, Twoją wymówką, by stać jak widły w gnoju? Ten chłopaczek, który do tej pory stał na tyłach, który zaatakował krowy z początku bóg wie po co, chociaż wyszło na dobre, bo nie przeszkadzały w pracy Mujina miał więcej zapału i odwagi, by przeciwstawić się przewrotnościom losu. On działał. Głupio, ale o konsekwencjach czynu mieli dopiero się dowiedzieć.
-Nie wiem czy Han będzie chciał walczyć z NESem. Czemu do nas tylko idzie, nie atakuje otwarcie? Mógłby nas zmieść jednym uderzeniem - rzucił na głos to co w głowie chodziło mu od jakiegoś czasu. Han nie stworzył tej bariery, nie był szaleńcem, lecz wyrachowanym gnojem. Jun ciągle dychał mimo spotkania z nim samym, Masako sama sprowokowała tego gnojka. Co tak naprawdę chciał osiągnąć, co było powodem jego przyjścia tutaj? Piasek wysunął się w jego gurdy, okrył szczelnie jego całe ciało od stóp do głów, po tym jakby zniknął, Kuroi wyglądał dokładnie tak samo jak wcześniej, piasek jakby rozpłynął się w powietrzu, lecz w rzeczywistości cały czas silnie przylegał do ciała Sabaku. Potem zrobił jednak coś, co w sumie nie było w żaden sposób widoczne. Miał zamiar przerobić kamienny filar, na którym pojawiał się Biju, a także okolicę podłoża w piasek. Przygotować sobie teren, podobnie jak zrobił to przy Iglicy. Nie zamierzał stać spokojnie, jeżeli chociaż tyle mógł zrobić. Kryształ Asaki powstrzyma Biju na jakiś czas, lecz nie będzie wieczny. Im dłużej bestia będzie schwytana w sidła, niesprawna do wyjścia, tym dłużej będą bezpieczni. Staruszkowi bardziej prawdopodobne było to, że Han ruszy właśnie na NESa, że sprowadzi swojego podwładnego do porządku, niż ruszy na grupkę shinobich, którzy i tak byli zamknięci w barierze. Westchnął głęboko, pomyślał o tym wszystkim, co zostawił za barierą, co jednocześnie przytrzymywało go przy życiu, ale i przytłaczało jak kamień na skraju urwiska przywiązany do szyi.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Aka
Martwa postać
Posty: 244
Rejestracja: 4 lip 2019, o 21:04
Wiek postaci: 23
Ranga: Szczur
Krótki wygląd: Wysoki i drobny brunet o niebieskich oczach, zazwyczaj chodzący w stonowanych kolorach. Widoczna blizna po podcięciu gardła.
Widoczny ekwipunek: Katana, torba.
GG/Discord: Aka#1339

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Aka »

Techniki:
  Ukryty tekst
Statystyki i ekwipunek:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
I'd rather watch my kingdom fall
I want it all or not at all
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 904
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Akaruidesu Yoake »

Techniki:
  Ukryty tekst
Stan chakry:
  Ukryty tekst
KP:

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Kabura na broń na obu udach, Torba nad lewą nogą, Wakizashi przy prawym boku, Katana przy lewym boku
  Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Yami »

KP:
  Ukryty tekst
EQ:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Duża Torba umieszczona na prawym udzie,
    Skórzane karwasze z umieszczonymi na nich pieczęciami,
    Skórzane rękawiczki, z metalowymi blaszkami,
    Klasyczna Kamizelka Shinobi oraz płaszcz w kolorze zieleni,
    Parasol w dłoni.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 466
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Keion »

Keion nie widział dla siebie specjalnego zastosowania i posłusznie wykonywał polecenia Yuriko. Wraz z grupom chciał jakimś sposobem przebić się przez barierę żeby opuścić ten przeklęty teren. Przez pewien czas udawało im się zostawić Hana z tyłu, ale tylko dlatego że ten się akurat składał powoli, kawałek po kawałeczku, przez co nie był w stanie zbyt szybko się poruszać i dodatkowo był nękany przez klony zostawione przez Ichirou.
Z czasem jednak klony Ichirou zostały pokonane, a Han przyspieszając zaczął doganiać najemników. Mając w zasięgu wzroku kogoś takiego jak Shinjiro, ciężko być spokojnym i zachować zimną krew. Zapewne wielu z obecnych dawno ją straciło nawet jeśli nie dawało tego po sobie poznać. Niektórzy mówili już o śmierci w boju, ale mimo wszystko Keion uważał że na to jeszcze wciąż jest zbyt szybko. Wtem na scenie pojawiła się kolejna postać o której Hayakawa nie miał zielonego pojęcia. Jednakże bardziej doświadczeni shinobii tacy jak Yuriko rozpoznali w nim Nesa, czyli jednego z najsilniejszych popleczników Hana. Przybysz przyznał się że ta wielka bariera była jego sprawką i jedyne czego chciał to żeby wszyscy obecni walczyli i zostali pozabijani bo innego rozwiązania raczej nie było. Jednak najdziwniejsze w tym wszystkim było to teatralne zabicie pewnej kobiety na oczach wszystkich przez skręcenie jej karku. Młody medyk nie miał zielonego pojęcia kto to jest i co ważniejsze nie rozpoznawał w niej nikogo z ich grupy. Nie przejął się tym specjalnie na początku, ale dosłownie chwilę później gdy poczuł uderzenie ogromnej chakry wydobywające się z kobiety zaczynał się domyślać że właśnie stało się coś naprawdę strasznego i że wszyscy znaleźli się w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Sam napastnik zniknął szybko a wyglądało to zupełnie jakby spłonął.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
0 x