Oniniwa 鬼庭町

Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Toshiro »

Czy Toshiro powiedział coś z wyrzutem? Raczej nie. Informacja odnośnie położenia ciała Keiry była już raczej dla niego obowiązkiem, aniżeli tym czym chciał się zajmować, już chyba bardziej uraził go fakt, że został wtedy kompletnie zlany, ale i to zdążyło mu przejść w obliczu wszystkiego co się działo. Był ważniejsze sprawy na głowie. Te w świecie żywych, na których skupił się chłopak. Najbardziej zależało mu właśnie na tym, aby Asaka dowiedziała się o tym, gdzie spoczywa ciało jej kuzynki, bo Nishiyama wiedział jak blisko są ze sobą, więc to było głównie jego motywacją. A to, że jego prośba spotkała się z niepisaną odmową to co innego. Miał prawo przecież poczuć się chociażby lekko urażony zupełnym zlaniem go przez Mujina. To nie było jednak tak ważne jak to co działo się chwilę później, a działo się dla niego całkiem sporo i to on był głównym prowodyrem tej sytuacji.
Cios padł ze strony, której kompletnie się nie spodziewał. Zamaskowany mężczyzna był na tyle szybki, że ten nie był nawet w stanie zareagować, a po leżał już w błocie z nogą na swojej szyi, przyduszany. Czy był tym zdziwiony? Oczywiście, bowiem wydawało mu się, że na takie coś nie ma tutaj miejsca, nie w tym momencie. Wydawało mu się, że powiedzą sobie co myślą i tyle. Tym bardziej, że reakcja samuraja była sporo przesadzona i chyba każdy o tym wiedział. Jego również, ale przecież hej... Działał w emocjach i został sprowokowany. Tego nikt nie zdawał się dostrzegać. Czy to miał być jego koniec? Z rąk swoich. Byłby to na prawdę żałosny koniec. Szybkie spojrzenie w lewo, prawo. Ktoś coś? Nie. Nic. Cisza. Nikt nawet nie ruszył się w jego kierunku gdy ten został sprowadzony do parteru. Ani Shikarui, który z pewnością był w stanie zareagować, ani nawet Asaka, do której zapewne dopiero po chwili doszło co się tutaj stało.
Spojrzenie Toshiro wodzące od otoczenia do złotych oczu Natsume zmieniało się co chwilę i to dosłownie. Z początku zdziwiony w ogóle tym, że dostał i to od kogo, a później bardziej zdenerwowanie, aby potem przejść w stan zawodu i pustki, poczuł jakby... No jakby po prostu został opuszczony. Zatrzymał swój nijaki wzrok na nijakim spojrzeniu złotych oczu. No to dawaj! Zrób to, jak takiś pewny siebie! Skończ jego mękę przez to wszystko. Cięcie jednak nie nadeszło. Stopa zaś została zdjęta z jego szyi. Czy to co przed chwilą poczuł to... nadzieja na to, że śmierć przyjdzie przedwcześnie i skończy już się męczyć? Sam już nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Zaczął kaszleć, gdy powietrze mogło w końcu swobodnie wypełnić jego płuca. Podparł się natychmiastowo jedną ręką, aby postawić się bliżej pionu i splunął krwią, która na pewno zebrała się po otrzymanych od Natsume ciosach. Sytuacja nie wymagała dalszego komentarza, przynajmniej nie z jego strony. Został po prostu pobity za powiedzenie tego co myśli. Sposób w jaki to zrobił pozostawiał wiele do życzenia, aczkolwiek cóż... Niesubordynacji Juna nie ukarali, więc wchodzi tutaj nieco hipokryzja, być może wyczuli, że on nie jest tak sprawny i po prostu chcieli się pokazać? Kto ich tam wiedział. Czarnowłosy nie wydawał się być za bardzo przejęty groźba Natsume, a "pomoc" w końcu nadeszła. Are you both good bros? That's great. 'Cause I'm not. Ręka od Shikaruia nie została przez niego przyjęta. Teraz pomoc nie była mu już potrzebna. Była potrzebna jakąś chwilę temu, gdy był okładany i podduszony przy ziemi. Kto wiedział co mógł zrobić zupełnie nieznajomy mężczyzna? O tyle dobrze, że od razu nie rzucił się na niego z mieczem. Wtedy też nie byłoby żadnej reakcji od nikogo?
-Nic mi nie jest, Asagi.- na jego twarzy niespodziewanie pojawił się najbardziej szczery w swojej nieszczerości uśmiech jaki kiedykolwiek się z niego wydobył. Podniósł się również bez pomocy Sanady. Lekko się przy tym zachwiał, bo dalej jego ciało jak i w sumie on sam było dalej w szoku. Zapewne zamaskowany mężczyzna mógł go urządzić o wiele gorzej, ale mimo wszystko wstrzymał się. Nie miał pojęcia czy była to interwencja Hikariego, która oczywiście nie umknęła mu w tym wszystkim, czy tak po prostu skończył już swój wywód. Skoro tak to się miało wszystko rozegrać. Proszę bardzo. Trochę dziwiło go, że to tak na prawdę znajomy nieznajomy musiał się za nim wstawiać.
Dosłownie po chwili podeszła też Asaka, która też wydawała się działać jak gdyby nigdy nic się nie stało. No cóż. Czasem tak jest, że dwójka osób daje sobie po mordzie i jest spoko. Tutaj tak nie było. Tutaj tylko jedna strona oberwała. No, może fizycznie. Nie zamierzał już w żadnym wypadku wtrącać się w dyskusje, które tutaj trwały. Hierarchia została mu przedstawiona już jasno, a także fakt, że nawet jeśli miał jakieś zdanie, to lepiej się było z nim nie wychylać, a przynajmniej nie pytany.

-Była mowa o jakimś naukowcu, który badał możliwości Jugo w nieludzkich eksperymentach. Niejakim Sadaharu Naoya. Coś poszło jednak nie tak. Test Piętnasty, to coś co jest dla niego bardzo drażliwym tematem. Oprócz tego dowiedzieliśmy się o jego potomkach. Yuki Natsume, Inuzuka Yoichi i Youmu Nanatsuki i było jeszcze paru innych, nie wymienionych z nazwiska. Ponoć był tam nawet odłam, który miał coś wspólnego z... lasem.- spojrzał ukradkiem w stronę Asaki, niby od niechcenia, aczkolwiek nie był to wzrok pozbawiony żadnego sensu. Z perspektywy innych mogłoby się wydawać, jednak dziewczyna mogła dostrzec, że chciał jej dać coś do zrozumienia. Nie miał pojęcia czy w tym stanie to zrozumie, ale cóż. Nie zamierzał poruszać tego tematu teraz. Toshiro nie dostał też zupełnie żadnego przydziału od ich "dowódcy", "generała", czy kij wie kogo, więc po prostu dopóki nic mu nikt nie powiedział to był po prostu przy Asace.

Chakra:
  Ukryty tekst
Techniki:
  Ukryty tekst
KP:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Natsume Yuki »

Czy atak ze strony Shiranui był przesadzony? W perspektywie innych - być może. W jego mniemaniu - absolutnie nie. Nie chodziło tu nawet już o dyscyplinę i fakt że chłopak zwyczajnie zignorował i obraził dowódcę; w tym przypadku dostał w twarz za to, że obraził sztukę szermierczą. By być szczerym, samemu Shiranui zupełnie to latało co kto i o czym mówi. Teraz jednak postanowił użyć bardziej bezpośrednich środków, aby reszta zrozumiała że takie komentowanie i obelgi do używanej przez niego sztuki w jego obecności nie będzie w żadnej chwili dopuszczalne, i spotka się z natychmiastową reakcją. Dodatkowo, wyglądało na to że jego gest został poparty przez zarówno Kakitę, jak i Hakuseia, a z pozostałych prawie nikt nie zareagował na jego atak - więc, pośrednio się zgadzali z tym co mówił zamaskowany shinobi.
Jedynym, który podszedł i poprosił o zaprzestanie ataku, był Hikari. Shiranui obrócił głowę i spojrzał prosto w twarz mężczyzny, jak gdyby oceniając jego emocje. Zdawał się być poirytowany, lecz nie samym faktem że zakapturzony wyprowadził kilka prostych ciosów przeciwko pyskującemu czarnowłosemu, a sposobem którym utrzymywał go na ziemi. Wzruszył więc ramionami i zdjął stopę z szyi Toshiro, po czym odszedł dwa kroki do tyłu.
-Zaatakowałem tak, by nie doprowadzić do żadnych zagrażających zdrowiu obrażeń - powiedział chrypliwym, wyzutym z emocji szeptem. - Nadwerężanie naszych ograniczonych sił nie pomoże nam w żadnym stopniu. Poza tym, nie dostałem polecenia by zabić, więc nie mam powodu by to robić.
Zimne? Być może. Ale taka była prawda - w tym momencie Yuki patrzył na świat tylko przez pryzmat użyteczności innych w obliczu zagrożenia i ułatwienia wykonania misji. Martwy, Uchiha nie będzie w stanie pomóc nikomu, a jego zgon nie poprawiłby morale kogokolwiek z obecnych. Gdyby jego śmierć mogła pomóc pozostałym, lub upewnić się że nie przeszkodzi on w dalszym rozwoju sytuacji, to aktualnie leżałby nie ze stopą na gardle, a z dziurą w tchawicy. Na razie lepiej pozostawić go przy życiu i pozwolić się wykazać na polu walki - bo tego chyba niestety nie będzie dało się uniknąć. Jeśli przeżyje, to przeżyje. Jeśli nie - cóż.
Ponownie skinął głową w stronę pozostałych obecnych, jak gdyby na znak żeby nie brali jego agresji wobec Toshiro jako coś osobistego. Później powtórzył ten gest w stronę samego zainteresowanego, który aktualnie był przepatrywany przez pozostałych, chcących upewnić się czy Akahoshi rzeczywiście nie przesadził z siłą ataków. Tak jak wcześniej mógł wspomnieć - to był tylko biznes, nie czuł żadnej urazy ani wrogości wobec czerwonookiego. Pokazując mu, żeby schował dumę i urazy do kieszeni, zamierzał tylko wzmocnić zdecydowanie całej reszty. Nawet żelazne pręty trzeba czasem zetrzeć do igieł.
Wtedy Hakusei opowiedział ogólne założenia działania bariery, i zaproponował możliwe rozwiązanie. Czyli żeby uszkodzić barierę, wystarczy zniszczyć część z filarów które ją podtrzymują - ale przejście przez barierę samo w sobie jest niemożliwe, więc trzeba się postarać bardziej za pomocą sztuki teleportacji. Shiranui lekko uniósł brwi w geście, którego i tak nikt z obecnych raczej nie miał szans zauważyć, lecz ostatecznie - kim był żeby się spierać? Jeżeli zapieczętowanie w zwoju to jedyny sposób w który będą mogli przejść na drugą stronę i spróbować zniszczyć zasłaniającą Oniniwę barierę, to jakoś to będzie musiał zdzierżyć. Generalnie wolał pracować sam, ale w tym przypadku... musiał uznać wyższość możliwości Feniksa, i zgodzić się na zamknięcie.
Przynajmniej tyle, że będzie mógł w końcu się wyszumieć.
-Przyjąłem - odpowiedział po prostu na słowa Kakity.
Następnie spojrzał na Hakuseia.
-Potrzebuję tylko krótkiej chwili na przygotowanie się. Po tym - jestem gotowy.
Z tymi słowami zamierzał przyklęknąć i ustawić się w całkowitym bezruchu. Zamknął oczy, skorzystał z technik oddechowych które poznał na Hyogashimie, aby oddech nie poruszał nawet jego ciałem. Po prostu klęczał w pozycji medytacyjnej, lekko uchylony. Dla niektórych mogło to wyglądać jak modlitwa, dla innych - jak medytacja w celu oczyszczenia umysłu przed batalią. Prawda jednak była zgoła inna. Cały ten proces miał na celu nagromadzenie w jego ciele chakry natury, i zbalansowanie jej w swoim organizmie z chakrą ducha i chakrą ciała. Efekt? Nagłe nagromadzenie dużej ilości energii duchowej w ciele mężczyzny, oraz - najłatwiejszy w przypadku całkowitego zakapturzenia efekt wizualny - zmiana wyglądu oczu. Z czystego, gładkiego złota, ich tęczówki zmieniły barwę na jadowitą żółć, a źrenice pod wpływem światła zwęziły się do pionowych szparek.
Tryb Mędrca.
Kiedy skończy, podniesie głowę i spojrzy na Hakuseia, by ten zaczął proces pieczętowania i teleportacji. Im szybciej, tym lepiej.

Techniki:
  Ukryty tekst
Używana broń:
Nazwa
Hakuhyō 白氷
Typ
Tachi
Rozmiary
Historia Niestety, faktyczna historia powstania tego miecza nie jest praktycznie nikomu znana. Pośród rodu Yuki krążą jednak liczne legendy na temat istnienia pewnego artefaktu, stworzonego z tzw. Prawdziwego Lodu - wytworu Hyōtonu, powstałego w trakcie walki Hagoromo i Hamury Otsutsukich z Dziesięcioogoniastym. Lód ten był znany z tego, że nie istniał żaden sposób na zniszczenie go, zaś on sam był pełen czystej energii. O ile Lód ten faktycznie istniał - grudka wielkości arbuza znajdowała się na honorowym miejscu w skarbcu rodu Yuki - o tyle istnienie Hakuhyō, ostrza z czarnej formy Prawdziwego Lodu, należało tylko do pogłosek.
Wedle jednej z legend, w czasach niedalekich wojnie z Demonem, w krainie obecnie znanej jako Ryuzaku no Taki żył pewien słynny kowal o imieniu Raijin. Większość doskonałych broni, dzierżonych wówczas przez liderów wszelakich rodów, wychodziła właśnie spod jego ręki, a jego fama niosła się wszędzie po świecie. To, co potrafił wykonać z odrobiny stali i ognia potrafiło nawet pomimo prostoty zachwycić nawet najbardziej wyrafinowane gusta. On sam zaś kochał to, czym się zajmował - kuźnia była jego drugim domem, zaś kochająca rodzina często pomagała mu zarówno na co dzień, jak i w pracy. Największą pociechę zaś miał on z syna - został on shinobi i wiele podróżował, nie gardząc jednak pomocą swemu będącemu w kwiecie wieku ojcu.
Pewnego dnia, młodzieniec powrócił z wędrówki, wioząc spory pakunek na grzbiecie swego młodego wierzchowca. Ku zaskoczeniu wszystkich, jeszcze tydzień wcześniej wierzchowiec ten wykazywał się znakomitym zdrowiem i doskonałą kondycją. Teraz zaś wyglądał raczej jak wrak zwierzęcia. Chłopak zdjął ze zwierzęcia tenże pakunek i położył go na stole, zwierzę zaś odprowadził do weterynarza.
W pakunku znajdowała się spora bryła Prawdziwego Lodu. Właściwości tego materiału były rozpoznawalne już na pierwszy rzut oka - zdawał się on pulsować lekkim błękitem, był doskonale gładki, a pomimo rozmiaru był on niezwykle lekki. Jednak jedna rzecz nie pasowała w tym wszystkim.
A dokładniej - czarny kolor.
Gdy rodzina położyła się spać, wszystkich zaskoczyło przejmujące zimno panujące wewnątrz domu. Był lipiec, więc nie było możliwości by miało to związek z temperaturą na zewnątrz. Nikt jednak nie potrafił określić, z czym było to związane. Każdego dnia w środku panował przyjemny chłodek, lecz w nocy temperatury te stawały się nie do zniesienia.
Kowal nie był głupcem. Dość szybko pokojarzył sobie fakty i zrozumiał, że zarówno choroba wierzchowca jego syna, jak i nagłe ochłodzenie w jego domu jest związane z tym samym. Lód wysysał temperaturę z wszystkiego, czego dotykał, osłabiając istoty żywe i oziębiając otoczenie. Przechowywanie go w domu było zbyt niebezpieczne, lecz z drugiej strony, zawsze chciał spróbować wykorzystać Prawdziwy Lód w kuźni. Przeniósł go więc ostrożnie do swej pracowni, i od razu rozpoczął obróbkę - dzięki specjalistycznym mechanizmom pozwalającym mu wykorzystywać lawę w ogrzewaniu materiałów, był on w stanie ogrzać Lód na tyle, by go roztopić. Zdołał go wlać do formy na tachi w idealnym momencie - gdy już zaczynał ponownie krzepnąć. Poprzez kilkukrotne ogrzewanie i formowanie w końcu udało mu się uzyskać odpowiedni kształt i poprawną strukturę. Ostrze miecza było gotowe, i Raijin postanowił nadać mu imię już teraz - Hakuhyō, czyli po prostu Czarny Lód. Stworzył też zdobioną rękojeść, tsubę w kształcie religijnego symbolu słońca, i schował tenże miecz do przygotowanej uprzednio pochwy z drewna wiśniowego. Powiesił go na ścianie i postanowił, że będzie jeszcze nad nim pracował, by jego syn był w stanie posługiwać się tą bronią bezpiecznie - podczas trzymania miecza za rękojeść, czuł potworny chłód w palcach, więc najpewniej wciąż miał swoje niebezpieczne właściwości. Chciał to jakoś zneutralizować, był bardzo dumny ze swojej broni.
Wszystko się zmieniło, gdy pewnej nocy wydarzyła się tragedia.
Kowal został obudzony przez jego piętnastoletnią córkę, widocznie zrozpaczoną i przerażoną. Poprowadziła go do kuźni, w której leżał jego syn shinobi. Przycisnął on ostrze Hakuhyō do swego ciała, i od razu został za to ukarany - ostrze zareagowało z jego organizmem, w zastraszającym tempie wysysając z jego ciała temperaturę. Zanim go znaleziono, był już martwy.
Zrozpaczony kowal oddał ostrze miejscowym kapłanom, by ci uniemożliwili wysunięcie tego ostrza z pochwy... lub po prostu całkowicie go zniszczyli. Nie chciał już nigdy więcej widzieć go na oczy. Pośród kapłanów znajdował się zaś pewien shinobi z klanu Yuki, specjalista w sztuce pieczętowania. Ku zaskoczeniu wszystkich, użytkownik Hyōtonu okazał się być w pełni odporny na wszystkie właściwości ostrza, nawet po rozcięciu skóry. Uznano wtedy, że to on powinien nosić ten miecz.
Shinobi ten, za zgodą Raijina, wziął Hakuhyō ze sobą, na wyspę Hyuo. I od tamtej pory słuch o nim zaginął...
Opis Z daleka broń ta wygląda jak najnormalniejsze tachi o czarnym ostrzu. Z bliska da się jednak zauważyć kilka cech wyróżniających tę broń - po pierwsze, ostrze jest nieco dłuższe niż normalnie, a dodatkowo stworzone jest w całości z materiału przypominającego czarny lód. Rękojęść zdobiona jest czarno-czerwoną plecionką i na końcu ma ona krótki łańcuszek. Tsuba broni została uformowana na kształt buddyjskiej swastyki - symbolu słońca. Sama broń zaś zamykana jest w zdobionej pochwie z kilkoma pieczęciami na krawędziach.
Właściwości Długie ostrze stworzone z materiału przypominającego matowy, czarny lód, ważące tyle co zwykłe tachi. Potrafi przewodzić chakrę Fuutonu i Hyōtonu. Ostrze można roztopić za pomocą lawy, lecz nie traci się wtedy samego materiału (krzepnie on na ziemi/powierzchni zastygniętej lawy) i miecz można znów przekuć.
  Ukryty tekst
Wymagania
Zdobycie
Wyprawa rangi B
Link do tematu postaci
KLIK!
Styl walki:
Taijutsu Rakanken na czas walki bez broni.
Nazwa
Sengiri no kokyū 千切りの呼吸
Zasięg
Bezpośredni
Specjalizacja
Uderzenia kończone schowaniem ostrza
Wymagania 150 szybkości. Wymaga fabularnego treningu z innym użytkownikiem tego stylu lub zaliczenie treningu z samurajem znającym Iaido (może być jako element misji).
Opis Powstanie i założenia: Styl szermierczy Sengiri no kokyū został stworzony i opanowany przez Natsumego Yuki na podstawie szkolenia, odbytego pod okiem samurajskiego mistrza sztuki Iaido, Zjawy. Założenia w obu są bardzo podobne – użytkownik przetrzymuje miecz w pochwie, wysuwa go tylko na czas uderzenia, po czym umieszcza go z powrotem w sayi. Różnice jednak znajdują się w szczegółach: Sengiri no kokyū jest znacznie mniej restrykcyjne co do sposobów zadawania ciosów. Dlatego użytkownik może – w przeciwieństwie do tradycyjnego Iaido – w walce posługiwać się pochwą miecza jako obuchem, lub wykonać kilka cięć na różne kierunki przed schowaniem ostrza.
Przymioty użytkownika: użytkownik jest przygotowany do walki w momencie, gdy odepnie od pasa miecz razem z pochwą i zacznie je trzymać w słabszej ręce. Moment wykonania cięcia jest sygnalizowany schyloną postawą ciała, niekiedy z przykucnięciem. Po ostatnim uderzeniu kombinacji, użytkownik umieszcza miecz z powrotem w pochwie, uprzednio strzepując z ostrza krew.
Sekwencja treningowa („kata”): Osoba staje w lekkim rozkroku, trzymając w słabszej dłoni miecz wsunięty do sayi. Wykonuje wykrok nogą i wyprowadza przy tym uderzenie pochwą miecza. Drugi wykrok, cofnięcie ręki wraz z drugim uderzeniem sayą. Przykucnięcie i skulenie, chwyt za rękojeść, natychmiastowe cięcie, po którym następują następne dwa krzyżowe uderzenia. Obrót, wymach i uderzenie mieczem po skosie od góry w dół. Schowanie miecza z powrotem do sayi. Ponowny ruch wysuwający, podwójne uderzenie na boki, wsunięcie. Powtórzyć kilka razy. Przykucnięcie, piruet w prawo, jednoczesne sięgnięcie po rękojeść i cięcie od dołu do góry. Obrót, wyskok, uderzenie od góry w dół. W przykucnięciu wsunięcie ostrza do sayi.
Sekwencji tej można też użyć w walce, tylko – rzecz jasna – znacznie szybciej.
Właściwości Użytkownik potrafi wykonywać zaskakujące, szybkie uderzenia, kończone umieszczeniem miecza z powrotem do sayi. Odpowiednio użyte cięcie jest w stanie przebić się przez blok wroga, jako że ten nie jest w stanie określić, w którym momencie uderzenie nastąpi. Od poziomu szybkości 200 cięcia są tak szybkie, że widzący je (a mający percepcję dwa i więcej poziomów mniej) mają wrażenie że użytkownik w ogóle nie wysunął miecza, a tylko trzymał dłoń na rękojeści - jedynym symbolem zadanego uderzenia jest trwający ułamek sekundy świetlisty łuk w powietrzu, odbijający się od ostrza. Mający więcej niż górna granica drugiego poziomu (80<) percepcji widzi moment cięcia i ruch miecza, lecz bez szybkości szanse na unik są niewielkie.
Bonusy
+10/20/30/40/50 szybkości na technikach, zależnie od rangi
Link do listy
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=102&t=362
Staty:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kuroi Kuma »

Yoichi - to co mówił, ten zbitek słów znaczył tyle, co nic. Nie zamierzam, na razie, spróbować, tylko puste słowa. Zero pewności, zero czegoś co by w jakiś sposób przekonała Kumę. Teraz ten młodziak nie tylko walczył z Antykreatorem, ale i z członkiem własnej rodziny, a to zawsze zmieniało podejście. Jak dziwne i śmieszne było postrzeganie od punktu, w którym właśnie się znajdujesz. Jak Twoje decyzje zmieniają się od tak błahych rzeczy. Walczyć z legendą, na spokojnie, zginiesz bohaterską śmiercią, jakoś to będzie. Stawisz czoło największemu wyzwaniu. Tylko że... jak to tak, stanąć naprzeciwko swojej rodzinie? Jednocześnie umniejszało to chwały temu wydarzeniu, a i motywacja jakoś tak spadała. Sam Staruszek wolałby nie stawać do walki przeciwko komuś, kogo zna bardzo dobrze, z kim przeżył już trochę. Czy by się powstrzymywał? - z całą pewnością.
Wcześniejsze tsunami z piasku było imponujące, ale to co stało się w zamku, było na podobnym, jak nie wyższym poziomie. Błysk, światło, pociski z chakry, Han wychodzący z ruin zamku. Jesteśmy w dupie - przeszło w głowie Kumy. Gdyby nie fakt, że tego właśnie się spodziewał, to pewnie mógłby się wystraszyć. To nie był pierwszy lepszy przeciwnik, to nie boby, które pojawiły się na wojnie, a i one w pewnym stopniu przeciwstawiły się tak potężnej technice. Wyszedł bez ręki, bez części głowy, ale i tak chodził o własnych nogach. Brak krwi, brak ludzkiego pierwiastka. Czy to w ogóle dalej był człowiek, czy bliżej jednak człowieczeństwu było przemienionemu Juugo, którzy od dawien dawna nie wiedzieli co się dzieje z ich ciałem. Maszerujący, jak gdyby nigdy nic. Jakby nic się nie stało. To był ten poziom, gdzie nie można było powiedzieć co się wydarzy, gdzie trzeba było spodziewać się niespodziewanego. Gdzie był sens atakowania kogoś, kto się zregeneruje, gdy kwestią czasu było, gdy Han do nich dotrze. Osłabiony, lecz ciągle silny, ciągle kroczący tak, jak gdyby nic się nie stało.
-No to wytargaj nas porządnie - rzucił do Ocira, widząc z jaką potęgą mają do czynienia. Z kimś, kto regeneruje się w takim tempie, że zabicie go wydaje się niemożliwe. O ile w ogóle można było tego dokonać. Spowolnić - może i tak, ale na jak długo? Byli pod barierą, a to jej trzeba było się pozbyć w pierwszej kolejności. Tylko co dalej? Ucieczka mogła być tylko do pewnego czasu, przecież nie mogli robić tego w nieskończoność. Ich siły się wyczerpią, a Hana? Kto to wie. Ichirou lubił wielki słowa, wielkie przemowy, wielkie rzeczy hehe. Jego słowa do takich należały, do tych które miały motywować, miały podnieść na duchu i pokazać że przecież nie będzie tak źle, że przecież jakoś to będzie. Przez chwilę nawet pomyślał o tym, by wystrzelić senbon prosto w przeciwnika, tylko że to nie był Jugas, lecz Han. Ten, który pewnie bez problemu poradzi sobie z pociskiem, odepchnie go futonem czy innym guciem. Próżne to starania, mogli atakować bez końca, a może mogli spróbować to zrobić w inny sposób?
-A może by wyzwać Hana w grę w trzy kubki, czy coś takiego? Na tą chwilę pewnie to da podobny efekt, co klony czy tsunami - śmiechnął pod nosem, widząc najprędzej Pastuszka, który zaczyna machać kubkami jak szalony, by przechytrzyć samego Antykreatora. Przegrany ginie, wygrany bierze kanapki. Stoisz przed potęgą i nie wiesz jak długo przyjdzie Ci na to patrzeć. Trzymał się razem z resztą, wycofywał, pozwalał Hanowi tracić czas na klony Ocirka. Problem był jeden... nikt nie miał kubeczków.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Vulpie
Posty: 2545
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Vulpie »

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
Dla waszych informacji - filary w technice wyglądają tak jak widać tutaj.

Mapa:
Obrazek
Żółte - wszyscy poza Hakuseiem i Natsume
Niebieskie - Han
Zielone - NES
Czarne - zwłoki
Deadline: 12:00, 5 listopada.
W razie gdybym czegoś zapomniał uwzględnić - piszcie, poprawię.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Kakita Asagi »

Niebieskooki myślał intensywnie i oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że to co wymyślił jest wysoce ryzykownym zagraniem na jedną kartę, jednakże czy mieli coś lepszego? Jak się okazywało ze słów jasnowłosej kunoichi… nie mieli. Czy Han jednak zdecydowałby się zniszczyć skrzynki, miast je odzyskiwać? Jeśli tak… to po co by je tworzył? Han był sentymentalny, to nie ulegało wątpliwości, inaczej po co by stwarzał takie pudełka? Z drugiej strony, może istotnie już mu przeszło. Nie bez znaczenia były też słowa młodego Douhito, istotnie, jeśli by chciał by nikt nie pamiętał o jego wspomnieniach, zabije ich wszystkich. Pytanie tylko, które z pragnień było mocniejsze, ukrycie prawdy i unicestwienie śmiałków, czy może jednak odzyskanie pudełek? Wszak w jakimś celu zostały stworzone, z drugiej strony, to jak stwierdzono, szaleniec…
– Nie znaleźliśmy niczego, co w mojej opinii mogłoby teraz pomóc. – odpowiedział kobiecie po czym zmarszczył brwi, na chwilę przenosząc spojrzenie na Harishama. Śmierć w boju była… dobrą śmiercią z punktu widzenia samuraja. Mało tego, Kakita zdecydowanie uważał, że wolałby zginąć z mieczem w dłoni, niż nie robiąc nic, ale… czy ich sytuacja była aż tak beznadziejna? Jak wynikało ze słów Jun’a… tak. Jego krajan zaproponował jeden z bardziej szalonych, ale jakże zgodnych z drogą wojownika, pomysł – zniszczyć skrzynki tu i teraz. Ostateczna „kara” i zagranie na nosie straszliwego wroga. Pokazanie mu, że może ich pokonać, że może ich zniszczyć, ale oni, niczym pszczoły użądlą go ten jeden, ostatni raz i umrą. W zasadzie…

Rozważania nad bohaterską i samurajską śmiercią przerwało pojawienie się Seinaru oraz reszty klepsydry. Lansjer bez dyskusji przekazał pozostającą w jego posiadaniu skrzyneczkę i wyraził opinię, która… nie była aż tak obca naszemu bohaterowi. Nawet jeśli był samurajem, to nie mógł… a może właśnie mógł, decydować za wszystkich tutaj zebranych?
Niedługo potem dołączyła do nich grupa poszukiwawcza, mocno już przetrzebiona. Kakita nie dostrzegał w niej młodego Sabaku, którego sprawę prowadził jeszcze na Watarimono, no cóż, jak widać los nie był dla niego łaskawy.
– Liczę na twoje oczy, Tamaki-san. Melduj o jego ruchach, szczególnie jeśli zacznie szykować jakiś atak. – zwrócił się do młodej Hyuuga, która… przypominała mu dobre czasy, kiedy to z Setsuną rozprawili się z mordercami plądrującymi świątynie Amaterasu przy szkole Taka, czy też kiedy wraz z Ayame ścigali bandytów ze szkoły Koguta, uciekających na wielkim, latającym ptaku. Zawsze odnosił zwycięstwa kiedy walczył u boku Hyuuga, a tym razem, były dwie…
Yuriko wydawała się być… na skraju wydolności nerwowej. Jej opinii odnośnie przesyłania wiadomości do Hana niewiele wnosiła – róbcie, albo nie róbcie, nie ma znaczenie, byle coś zdecydować. Sytuacji nie poprawiało to, że stracili część i zebranych materiałów wraz ze śmiercią Masako, to… zdecydowanie odbierało im pewne argumenty. Pytanie, czy Han wydobył je spod piachu, czy zrobi to w momencie, w którym ich już pozabija.
– Tamaki-san, sprawdź czy Han ma przy sobie skrzynkę, którą miała Masako. – zaświtało w głowie samuraja. Sprawdźmy, czy mu zależało, jak już go szantażować, to może chociaż upewnijmy się, że ma to sens. Niebieskooki nie do końca wiedział jak działa byakugan, ale z tego co zrozumiał i się orientował, powinien on bez trudu dostrzec te przedmioty…
Co do dyskutowanie z Sou a propos tego, jaką wartość w tej chwili mają utracone skrzynki, niebieskooki nie miał zamiaru się w to bawić, jedynie prychnął. Teraz to musieli stąd wyjść a nie myśleć o przyszłości. Jasne – należy zawsze pamiętać o przyszłości, ale nie kosztem rzeczywistości, a rzeczywistość…


No, i jak się okazało, wcale nie był to koniec zabawy. Oto bowiem na scenę wkroczył ponownie ten, który mianował się duchem tego miejsca, ten który szeptał do samuraja i generalnie…sprawca całego zamieszania? Kakita posłał wrogie spojrzenie osobnikowi, który potrafił się ukrywać przed oczami Shikarui’a…
Wymiana zdań między Han’em, a NES’em miała jedną zaletę – jak się okazało, feniksy całkiem dobrze znały swojego dawnego lidera: nie zamierzał działać w Oniniwie sam. Może istotnie, wolał by wszystkie kwestie dotyczącego jego przeszłości zostały ukryte? Niestety, oznaczało to ni mniej, ni więcej tyle, że oddanie skrzynek raczej sprawy nie rozwiąże, a on i tak ich zabije. Co więcej, było ich teraz dwóch…
Zanim jednak samuraj spróbował uwzględnić w swoich planach pojawienie się (a raczej ujawnienie się) nowego zagrożenia, NES… zrobił coś, czego Kakita nigdy wcześniej nie widział. I nie chodziło tutaj o zamordowanie z zimną krwią kobiety. Brutalność była samurajowi znana i budziła jego gniew i potrzebę wymierzenia sprawiedliwości. Tutaj szło o to, co… wydarzyło się dalej – potężny wybuch energii. Chakra, bo niewątpliwie tym było to zjawisko, wylewała się z zabitej kobiety w ilości tak wielkiej, że nie tylko była widzialna, ale również… miała nienaturalną barwę. Sam sprawca zamieszania natomiast zniknął w jakimś płomieniu.
– Yuriko-san, widziałaś kiedyś coś takiego? Tamaki-san, czy struktura zjawiska sugeruje przygotowywany atak? – Kakita zwrócił się do jasnowłosej Hyuuga, a potem do jej młodszej krewniaczki bowiem potrzebował informacji i to szybko. Należało zakładać, a raczej ustalić, czy jest to jakaś tykająca bomba.
– Kouseki-san, jak dużą osłonę jest panie w stanie stworzyć? – zwrócił się jeszcze w stronę Asaki i… w zasadzie tyle. Teraz byli między młotem, a kowadłem, z jednej strony masa wylewającej się chakry, z drugiej Han. Jeśli istotnie był niezniszczalny nieśmiertelny, to wybuch go nie zabije, w ich przypadku… zamknięci pod barierą nie mają szans, osłona może być teraz niezwykle potrzebna, bowiem kopuła stworzona przez NES'a jedynie spotęguje wybuch. Oby Akahoshi się pospieszył…




Skrót:
  • Kakita rozważa różne za i przeciw swojego pomysła...
  • Krótki rozkaz do Tamaki – meldować o wszystkim, szczególnie o składaniu się do jutsu i sprawdzić, czy ma skrzynkę Masako.
  • Pytanie do Yuriko i Tamaki o obserwowane „zjawisko”
  • Dwa słowa do Asaki odnośnie tego, jak skutecznie może ich zasłonić.


  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Harisham »

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Oniniwa 鬼庭町

Post autor: Shikarui »

Nie, nie, Shikarui nie wyciągnął do Toshiro ręki. Podszedł do niego od pleców, złapał go za fraki i po prostu go postawił. Bardzo dosłownie pomógł mu wstawać - tylko z tych mniej subtelnych pomocy. Natsume nie posunął się do żadnego wielkiego okrucieństwa, w standardach Shikaruiego postąpił dokładnie tak, jak powinien. Broń była rzeczą świętą. Droga miecza była filozofią tego, jak żyć. Czarnowłosy po prostu nie był obrońcą ciemiężonych - tak jak nie zamierzał reagować, kiedy Toshiro obraził Kakitę w sposób bezpośredni, tak i kiedy Natsume pokazał Toshiro, gdzie jego miejsce w tym szeregu. To nie rycerz w białej zbroi. Nawet za Asaką się nie wstawiał. Jego filozofią życiową było to, że człowiek powinien potrafić sam się obronić. Słowem, mieczem - bez różnicy. Jeśli jednak szczekasz musisz mieć pewność, że masz wystarczająco ostre kły i pazury, żeby twoje szczeknięcia nie były piszczeniem małego psiaka - jak to od Toshiro. Bo w końcu pojawiał się silniejszy basior w stadzie, który ustawiał takie szczenie do pionu. Jasne, Toshiro był JEGO szczenięciem - kiedyś. Był członkiem tego małego stada, jego własnością, ale sprawy się pokomplikowały. Toshiro zniknął na długie lata. Bardzo długie. Zniknął bez słowa, zostawiając za sobą istny burdel. Potem tylko mgliste informacje można było odebrać od jego opiekuna. I wszystko to przypieczętował takim listem, że zaufanie stawało się śliską rybą, którą ciężko utrzymać w dłoniach. Nie oznaczało to, że Sanada całkowicie odpuścił.
- Toshiro nie jest księżniczką, która nie może przyjąć jednego czy dwóch ciosów. - Tak, nic mu nie było - lekki wstrząs, ale chyba bardziej ze zdziwienia sytuacją niż jakiegokolwiek innego powodu. Sanada przeniósł się na wizję sferyczną, oglądając jeszcze przez moment na Natsume, wokół którego krążyła chakra, a raczej - która to chakra do niego ściągała. Podobna do tej, którą przyciągali Jugo, ale pozbawiona tej... przemocy. Ciężko było to w ogóle określić, ciężko było opisać. Kiwnął tylko głową z niezrozumiałym pomrukiem w kierunku Asaki, ale chyba upomnienie o tym, że to jest Yuriko, chwilowo mignęła mu koło uszu.
Ta chwila czasu, kiedy tutaj utknęli, skupiając się na postawieniu Hikariego oraz Juna na nogi, pozwoliła się chociaż trochę ogarnąć. Postawić na nogi - przynajmniej jemu. Asaka była jednym wielkim strzępkiem nerwów, a teraz należało stąpać ostrożnie na paluszkach. Odebrał wiadomość od dowódcy i spojrzał na nią, wysłuchując jego słów. Groźba. Oczywiście, że Han był sentymentalny. Nawet bardzo. Ściągnął łuk z ramienia, trzymając kartkę w drugiej ręce. Zgadzał się częściowo z Asaką. Nie sądził, że Han chciał niszczyć te wspomnienia, ale też nie sądził, że zależało mu na śmierci wszystkich tutaj. To nie o to w tym chodziło. W Kami no Hikage też nie o to chodziło. To nie śmierć była celem - śmierć była drogą. Jak dywan, który rozkładasz na podłodze, żeby nie poślizgnąć się na śliskich panelach. Żeby zaprezentować przybyszom, jaki z ciebie wspaniały i bogaty gospodarz. Sanada nie widział w tym niczego niepoprawnego. Ale dla niego niewiele rzeczy było niepoprawnych.
- Atak Ichirou spowolnił Hana, bo Han napluł mu w twarz. - Zabił dziecinne złudzenia Harishama na temat tego, jak to wspaniale Diabeł Świtu się wykazał. Och proszę, przecież to było oczywis... ach nie, nie oczywiste. W końcu nie wszyscy mogli widzieć jego pobłażanie, jego śmiech. Jego kpinę. To dowodziło przeciwieństwo - dowodziło, że skoro najpotężniejszą technikę prawdopodobnie najsilniejszego wojownika wśród nich, nie licząc Natsumego, ale ten potwór działał w ukryciu, był w stanie przyjąć na klatę i jeszcze się z tego śmiać i otrzepywać jak z brudu... resztę można sobie samemu dopowiedzieć. Chociaż Asaka i tak bardziej wyczerpała temat.
Czarnowłosy zupełnie nie połączył słów Toshiro z tym dziwnym spojrzeniem na Asakę. Było wokół mnóstwo istotniejszych informacji do zbierania i wyłapywania, a te DYSKRETNIE wymowne spojrzenia... nie połączył kropki z kropką na dany moment. Zresztą, o zgrozo, to było tak abstrakcyjne, że kto by się domyślił? Tak teraz? Kiedy mózg zajęty był analizą tego, żeby przetrwać?
- Mógłby. Nie ma mniejszych pokładów chakry. Zwłaszcza po przemianie. - Odezwał się do Yoichiego, który rzucił... jakże trafną uwagę. Może to podziała wystarczająco dobrze na wyobraźnię tych, którym w głowach była walka z tym potworem? Czarnowłosy wyciągnął strzałę z kołczanu, przytrzymując wiadomość od Kakity. Był gotów strzelać. Pod tym względem wiele się od Natsume nie różnili - dobry ninja to broń. Broń, która musi dobrze leżeć w dłoniach tego, kto nią dzierżył. I dobrze wykonywać swoje rozkazy. Różnica pojawiała się tam, gdzie Shikarui robił to, co jemu było stricte wygodne. I nie posiadał przy tym nawet małego okruszka honoru. Ale to nie było coś, o czym ktokolwiek tutaj, prócz Asaki, mógł mieć pojęcie. - Strzelać? - Zadał proste pytanie. I w zasadzie zaraz po tym pytaniu na scenie pojawił się nowy zawodnik. Zawodnik, który sprawił, że czarnowłosy skierował na niego swój wzrok. Wsunął strzałę z powrotem do kołczanu, a wiadomość włożył chwilowo do mieszka. Zdaje się, że nie miało być wystarczająco czasu na jej wysyłanie w tym momencie.
Shikarui powoli wyciągnął inną strzałę i położył ją na łuku z oczami wzbitymi w NESa... kiedy nagle Harisham wyrwał do przodu z dzikim okrzykiem na ustach. Chwilowo niemalże nie dostrzegał całego świata. NES. NES... Parszywy śmieć, który chciał mu odebrać Irysa. Zerwać go, chociaż był jego, jego własny. Odruchowo stanął tak, żeby znaleźć się przed Asaką, ogarnięty tym przeklętym wrażeniem powtórki z rozrywki, czując narastający gniew, który malował wzory na jego skórze. Ale nie pozwalał mu się opętać. Przynajmniej próbował. Normował oddech - przecież ten był najważniejszy. Strzelił. Błyskawicznie podniósł łuk i wypuścił strzałę prosto w NESa, w jego parszywy, wygadany łeb, który zwrócony był w kierunku Hana i zajęty rozmową z nim.
- To biju. - Wymruczał po pytaniu Kakity. Obserwował ten taniec chakry, kumulującej się, zbierającej w jeden kształt - czysta chakra, nic innego. Chakra tworząca życie. Nie dało się tego podzielić z niczym innym. I choć brzmiało to nieprawdopodobnie dla większości, to... - NES PRZYWOŁAŁ BIJU! - Nigdy nie sądził, że mógł wydać z siebie taki głośny dźwięk. Czarnowłosy zacisnął szczęki i skupił się na chwilowym ustaniu, by nie chłonąć tej przyćmiewającej jego wszystkie zmysły chakry.
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): odznaka Sentoki od Kosekich, Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku z dzwoneczkiem, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Zbroja: 3 kunai na prawym udzie, 3 kunai na lewym udzie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.