Wioska Akatori

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Keira
Martwa postać
Posty: 113
Rejestracja: 5 kwie 2020, o 13:39
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białe włosy, niebieskie oczy. Więcej szczegółów w KP
Widoczny ekwipunek: - Złoty Medalion ze znakiem Klanu - na szyi
- Odznaka Ninja - sznurek na pasie
- Biała Katana - lewy bok
Multikonta: Seiren

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keira »

0 x
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1076
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wioska Akatori

Post autor: Takashi »

0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbankbrudnopis

Obrazek
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shikarui »

Nawet nie wiedział, czy kura jest przypadkowa, "z łapanki", a bo sobie przechodziło dziecko, ładna kura - to wezmę! Czy może to towarzyszy od urodzenia? Od powicia? W zasadzie to jak długo kury żyją? Czytał o kaczkach i o krowach, bo te zalęgły się (same, naprawdę, daje słowo) przy ich posiadłości, ale kur tam nie mieli. Nabierał przekonania, że to błąd, bo skoro kura wychowała tak mądrego chłopca, z tak łagodną osobowością, to chyba przyda się też ich dziecku..? Tak, zdecydowanie Sanada chciał, żeby jego syn uśmiechał się tak samo ciepło jak Asaka. Jak ten chłopiec tutaj. Inna sprawa, że swoje dziecko od początku uczyłby, że świat to jedna wielka pułapka, a ludzie - skurwysyny.
- Nie uraziłeś. Miło mi z twoimi słowami. - Jego druga półkula, ta która odpowiadała za kreatywność, zdecydowanie nie była dominującą. Miał problemy z nadążeniem za abstrakcyjnymi wizjami i nie zawsze potrafił płynnie podążać za metaforami. Tak jak tutaj. Wydawało mu się, że to po prostu błąd ślepca - a tu proszę... Metafora, która okazała się miłą i piękną. Szkoda, że tacy jak on tak szybko wytaczali się na wszystko, co mogło zgasić ich wewnętrzny płomień. To jest - moje żale! Shikarui musiałby mieć w sobie chociaż łyżeczkę empatii, żeby pomyśleć w tych kategoriach.
- Nie martwię. Jedna mi wystarczy. - Shikarui prawie się zaśmiał, jak tak nagle Sasha wyszedł z tym, żeby się nie przejmował. O zgrozo! - Tak. Dlatego wystarczy. Jak będzie potem okazja to was zapoznam. - Asaka lubiła dziwnych ludzi i dziwnych nielubiła. Shikarui nigdy nie potrafił powiedzieć, co jej strzeli do głowy i kto jej podpasuje a kto nie. Teraz ciekawiło go, czy strzeliłaby wykład o tym, że dzieci na takie wyprawy chodzić nie powinny - a nie był pewien, czy by to zrobiła czy nie. Z jednej strony nie bawiła się w matkę Teresę, z drugiej czasem lubiła się mądrzyć. Nie robiło mu to tak naprawdę żadnej różnicy.
Spojrzał na wszystkie przedmioty, które Sasha wyciągnął. Ach, co za rozczulająca osobowość. Wszystko to były śmieci - niepotrzebne i z całą pewnością nie nadające się do zapłaty. Eliminacja zorganizowanych przestępczości? Policzyłby sobie za to ryo w grubych setkach, pod warunkiem, że w ogóle sprawa byłaby warta latania za nią. Zamknął dłonie Sashy z tymi wszystkimi błyskotkami.
- Obraz wystarczy. - Zapewnił go ze spokojem. Z jednej strony - wszystko to były śmieci. Z drugiej strony - w dłoniach Sashy wydawały się o wiele więcej warte niż ryo. Asaka kiedyś powiedziała, że jest jak smok śpiący na górze skarbów - i jego wprawne, smocze oko zdolne do rozpoznawania skarbów było w stanie stwierdzić, że niektóre błyskotki są wartościowe tylko wtedy, kiedy znajdują się w odpowiednim miejscu. Nie taki diament piękny, gdy leży na ziemi. Włóż go w srebro - zachwyci tysiące.
~*~ Nie spodziewał się, że białowłosa tak nagle do niego przylgnie, tak tu, tak teraz, przy ludziach i bez żadnych zahamowań. Przecież to było nieodpowiednie. Jego wzrok przesunął się po ninja idących w spadających kroplach w nierównym takcie - nikt nie zwracał większej uwagi. Bo niby czemu miałby. Objął ją ramieniem, by jakkolwiek wygodniej było iść przez to błoto. Lepiące się, mokre ciuchy były średnią zachętą do jakiejkolwiek bliskości, tym bardziej stal zbroi, ale Shikarui lekko odchylił płaszcz, żeby białowłosa mogła się pod niego wślizgnąć. Przesunął kilka razy dłonią po jej ramieniu, jakby dla otuchy, albo żeby dać znać, że jest tutaj, nigdzie nie zamierzał znikać. A może po prostu dlatego, że było zimno. Lato się powoli kończyło, a głęboko, głęboko w górach temperatura potrafiła robić co chciała, schodząc grubo poniżej norm znanych w złocistych miastach kupieckich. Przynajmniej jak na ten miesiąc.
- Dzień dobry. - Uśmiechnął się w kierunku chłopaka. Aaach, taka wartościowa bestia... Ciągle nie mógł się doliczyć, jaką sumę naprawdę można by dostać za Yamiego - a przeliczał to co jakiś czas. Ciężko było powiedzieć, komu zależało na takich... umiejętnościach. Kaska fiskalna - DZYŃ! Zamknięta na szybko, zasunięta szufladka. Teraz i tak te obliczenia na nic się zdadzą.
Toshiro miał całkowitą rację - powinien się pilnować. Bo nawet mniej niż on na celowniku był nawet pewien pan Shiga, co uważał się za niezniszczalnego i nieśmiertelnego. Och, całkowicie śmiertelny był. Wystarczyło tylko zagrać na odpowiednich strunach. Może od początku nigdy nie było między nimi szczerej relacji. Jakby o tym nie myśleć, Shikarui spoglądał na przeszłość i nie wiedział, gdzie popełnił błąd - oprócz tego, że błędem było w ogóle samo zaufanie.
- Zakończona sukcesem? - Zapytał jak gdyby nigdy nic, spoglądając na czarnowłosego z ukosa. Ach, wtedy mu się przypomniało już, dlaczego od początku czuł, że Toshiro ufać nie wolno. Był wyższy. Dobrze, że to też były marne centymetry, które gubiły się w ogólnym rozrachunku. Ale i tak był wyższy. Okropne. Shikarui był osobą, która łatwo się kimś zachwycała. I równie łatwo łapała urazy.
- Lepiej, żeby na normach się zatrzymały. - Uśmiechnął się przesympatycznie w kierunku Toshiro nie pozostawiając chyba nawet cienia złudzenia co do tego, że chociaż przechodzi nad tym do porządku dziennego, to wie. I to była groźba. Nie była podsycona żadnym napięciem, żadnym błyskiem w oku - nie. Miły uśmiech, łagodne i leniwe spojrzenie, wszystko w normach. To w końcu nie tak, że na Toshiro w ogóle mu nie zależało. Lubił z nim spędzać czas i wspominał go naprawdę dobrze. Tylko ta sól w oku... ach! Jakież koligacje między ludźmi potrafiły być skomplikowane!
Hoo? Więc Keira bała się Toshiro? A to dopiero była ciekawostka. Jakby o tym nie pomyśleć to rzeczywiście nie przypominał sobie, żeby ta dwójka miała ze sobą styczność - z tego co Asaka opowiadała i wspominała, rzecz jasna. Bo tak w trakcie już ich związku... ach, miał taką słabą pamięć! Przez moment nawet wysilił się, żeby do niej sięgnąć, ale szybko zjechało to na "nie ważnee!". Skoro sama Keira powiedziała, jak było, to przecież tak być właśnie musiało.
- Miła jest ta kura z dzieckiem. - Zagaił, spoglądając akurat na niewysokiego białowłosego, który zapraszał pod swój parasol. - Powiedział, że kojarzę mu się z ciepłem. - Noo dobra, nie tak dokładnie powiedział, ale Shikarui w zasadzie tak to zapamiętał. Jak Sasha sam powiedział - w kolorze oczu wcale nie chodziło o ich prawdziwy kolor. - Zobacz, Hikari do nas idzie. - Uniósł dłoń w stronę przedstawiciela rodu Terumich i lekko nią machnął w ten zapraszający sposób. - Zapomniałem już, że widzieliśmy się z nim w onsenie w Yinzin. - Cały wypad tam był trochę dziurą w jego pamięci. Bardzo rozłażącym się wspomnieniem. Zupełnie jakby jego umysł chciał to wszystko wyrzucić z czaszki i zostawić hienom na pożarcie. Zgniłym mięsem raczej się nie nasycą.
Kłamstwem byłoby powiedzenie, że czuł się całkowicie swobodnie wśród tylu ninja wędrujących w sobie wiadomym celu na... śmierć. A nie, przepraszam - wędrujących po informacje. Ile tu było dusz? Dwadzieścia pięć? Trzydzieści? Szybko licząc liczby wahały się w tych okolicach. To był naprawdę pokaźny szwadron wypadowy. Oczywiście każdy mógł prezentować różny przedział zdolności, ale już sama Klepsydra była siłą, którą spokojnie można wystawiać przeciwko Jeźdźcom. To o czymś świadczyło. Temat Antykreatora tańczył na różnych ustach. Shikarui trochę przysłuchiwał się rozmowom wokół, przypatrywał ruchom, gestom, ale wszystko płynęło tak samo leniwie jak chmury na niebie. Całkiem naturalnie. Jakby wyprawa wcale nie była aż taka przerażająca - dopóki nie widziało się pojedynczych min, napiętych mięśni, nie słyszało pewnych słów. A przecież łatwo było przegapić wszystkie szczegóły, kiedy jeszcze interesowało się własnymi konwersacjami.
- Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy, Toshiro. I że się pogodziliście. Po tym wszystkim napijemy się wspólnie sake jak kiedyś. Tylko bez kłótni.

Karta Postaci:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): odznaka Sentoki od Kosekich, Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku z dzwoneczkiem, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Zbroja: 3 kunai na prawym udzie, 3 kunai na lewym udzie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

- Będzie, na pewno – odpowiedziała jeszcze Toshiro i pokiwała głową, co mogło wyglądać jakby próbowała o tym przekonać samą siebie – ale nie próbowała. Bo wiedziała, że będzie jeszcze lepiej, zwłaszcza mając na myśli to, co ją i Shikiego będzie niedługo czekać. I po co się tak wzbraniała? Sama już teraz nie wiedziała, bo zupełnie nie przyjmowała do wiadomości, że mogłaby być złą matką. Już tak nie myślała, strach zupełnie zniknął.
To, co właśnie Asaka odczuwała, to była niepewność. Na co dzień wygadana, zawsze wiedząca co powiedzieć i lubiąca mieć ostatnie słowo, teraz nie miała pojęcia co zrobić. I doskonale wiedziała, że to widać i jak bardzo jest to żałosne. Dlatego też nie zważając na tłumek ludzi do męża przylgnęła – tego też za często publicznie nie robiła, bo nie wypadało. Potrzebowała jednak jego siły, jego spokoju i opanowania, żeby sobie z tą stresującą sytuacją poradzić. Ha, żeby to jedną! Ze sprawą Toshiro i Akiego, bo obie wytrąciły ją z równowagi, ale na zupełnie inny sposób. Więc to, że Shikarui wyplątał się z jej uścisku tylko po to, żeby ją objąć i przysunąć do siebie bliżej przyjęła z naprawdę wielką ulgą i wdzięcznością. A to, że jeszcze odchylił płaszcz tak, że ta mogła wsunąć za niego rękę i objąć czarnowłosego w pasie to już w ogóle.
- Dziękuję – wymruczała po cichu, licząc na to, że tylko on to usłyszy i delikatnie zacisnęła palce, którymi go obejmowała.
Deszcz padał. Wyglądało na to, że może się za chwilę przejaśnić, ale Asaka na to nie liczyła. Deszcze w Daishi w lecie (a mieli właściwie środek lata) były zjawiskiem rzadkim, ale na nieszczęście gwałtownym. Asaka liczyła się więc z tym, że może się dopiero mocno rozpadać i może w ogóle jeszcze zastanie ich burza. A po niej niebo się rozpogodzi i jedynym świadectwem niedawnego deszczu będzie błoto na górskich szlakach.
Nie czuła się dziwnie z tym, że szła przodem z Shikim, a za nimi szli Keira i Toshiro i o czymś rozmawiali. Gdy zaproponowała, żeby poszli, to miała na myśli wszystkich, w tym też chłopaka. Nie wiedziała, jak ma się przy nim zachowywać, ale nie była mu wroga… już nie. Szturchnęła za to lekko Shikiego, kiedy powiedział swoje w kierunku Nishiyamy, bo ona doskonale pamiętała jak zareagował, gdy list mu pokazała oraz wiedziała doskonale jaki potrafił być paskudny, nawet jeśli uśmiechał się miło. Lawendowooki mógł spraw emocjonalnych nie ogarniać, ale Asaka akurat zdawała sobie sprawę (a przynajmniej próbowała to sobie wyobrazić), jak źle musiał się czuć Toshiro kiedyś, chociażby na ich ślubie. A ona nie widziała, bo zupełnie na to nie patrzyła, zapatrzona w siebie, swojego wtedy jeszcze narzeczonego i w ich szczęście. Teraz po latach to rzeczywiście był problem tylko i wyłącznie Toshiro, ale wcale nie próbował ich nim obarczyć i za to była mu wdzięczna. Ot, ledwie napomknięcie w liście i tyle. Nie to co pewien Uchiha, który ewidentnie nie wiedział kiedy ugryźć się w język i co wypada mówić, a co lepiej zachować dla siebie. I kiedy. I przy kim.
Nie przysłuchiwała się zbytnio rozmowie Keiry i Toshiro, wtulona w męża i ciesząca się tym, że zwróciła uwagę Yamiego, który poczekał, aż do niego podejdą. No i podeszli i Asaka rozpromieniła się jeszcze bardziej, ale z uścisku męża wyplątywać się nie zamierzała.
- Ciebie też miło widzieć, naprawdę! – gdy podszedł do niej podczas Turnieju też było jej wtedy niezwykle miło. Nie znali się długo ani mocno, ale białowłosa zdążyła naprawdę polubić tego młodzieńca i na pewien sposób się do niego nawet przywiązać. - Toshiro znasz, a to moja kuzynka – przedstawiła Keirę, która zaraz zresztą sama powiedziała jak się nazywa. - Deszcz w Daishi o tej porze roku to rzadkość. Problem w tym, że jak już się pojawia, to gwałtownie, więc nie zdziwiłabym się, gdyby po drodze złapała nas jeszcze burza – i z tymi słowami uniosła nawet głowę do góry, żeby spojrzeć na ciemne, choć już nie aż tak, niebo. Pogoda sobie z nich kpiła i robiła, według złotookiej, złudną nadzieję. - Lepiej pozostać czujnym. I uważać pod nogi, w taką pogodę łatwo sobie coś skręcić – w Midori też robiła za źródło informacji wszelakich, ale tak już chyba miała. Tym bardziej czuła się w obowiązku, by poinformować chłopaka o sytuacji, skoro sama z Daishi pochodziła, o czym Yami mógł wiedzieć, w końcu dostał na karteczce adres państwa Sanada. - Co u ciebie słychać? Co tam robiłeś od czasu Turnieju? – zagaiła go zresztą zaraz łagodnie, a po chwili Shikarui wtrącił swój komentarz o kurze, który wytrącił ją z równowagi. - Co? O czym ty mówisz. Kura ci powiedziała, że kojarzysz się z ciepłem? – białowłosa spojrzała z ukosa na męża i lekko pokręciła głową, na moment przymknąwszy oczy. Wizja tego, że kura posiadała swojego człowieka była zbyt abstrakcyjna nawet jak na nią. - Ale to miłe – jej Shikarui też kojarzył się z ciepłem. I z domem. Ze stabilnością i spokojem. Z sercem. Och, pachniał domem. - Hikari? O, o wielu sprawach z Yinzin trochę zapomniałeś – jak chyba zapomniał o sytuacji z Akim. I dlatego Asaka nie mogła znieść, że go w ogóle bronił. Tym niemniej i tak się uśmiechnęła, kiedy Shikarui zachęcił go gestem, by się zbliżył. A do Yamiego puściła oczko. O ile dobrze pamiętała wtedy w onsenie Yami też się znalazł. I chyba poznał się nieco lepiej z samym wywołanym długowłosym mężczyzną.
- Hikari-san! – powiedziała nieco głośniej, gdy Terumi się do nich zbliżył. Wcześniej tylko przywitała go uśmiechem i kiwnięciem głową, teraz zaś mogła się do niego odezwać. - Dobrze cię znowu widzieć w Daishi, mam nadzieję, że tym razem nieco spokojniej – ach, ten lekki przytyczek, żarcik mógł zrozumieć tylko ktoś, kto był przy samej sytuacji na weselu, do której piła. Wtedy na szczęście nie pognał na złamanie karku w środku nocy, zaś teraz właśnie wychodzili z wioski i mieli się wpakować w niebezpieczne, bo śliskie i błotniste, drogi cholera-wie-dokąd. - To jest moja kuzynka, Keira, nie mieliście okazji się poznać – nie mieli, bo Keiry nie było na ich weselu, na co dziewczyna miała swoje powody. Nie zamierzała jednak o tym mówić na głos, to nie była sprawa obcych, zresztą Hikari i tak siedział przy stole z jej najbliższa rodziną, a więc głównie z jej młodszą siostrą (choć i brat gdzieś się może przewinął). - Yamiego i Toshiro znasz, o ile mnie pamięć nie myli – dodała jeszcze, i odetchnęła w duchu, bo trochę miała dość już tego przedstawiania wszystkim wszystkich na raz. - Tak coś czułam, że sprawy Hana nie pozostawisz samej sobie – powiedziała jeszcze, bo doskonale pamiętała to, co Shiga opowiedział im o Kami no Hikage na weselu. I o kilku liderach wymienionych z imienia przez Antykreatora.
Nie stali w miejscu, szli przed siebie, a Asaka starała się zerknąć gdzie stawia swoje stopy, żeby się niechcący nie wywalić.
- Po tym wszystkim ja sake pić na pewno nie będę – wtrąciła się jeszcze. - Ale ty możesz – dodała i uśmiechnęła się niewinnie, mając jednak nadzieję, że niezbyt szybko, ani niezbyt wolno się odezwała, bo zdała sobie sprawę z tego co powiedziała i że dla osób, które znaja ją znacznie lepiej, może to zabrzmieć dziwnie, a może i podejrzanie. A nie chciała robić tutaj niepotrzebnej sensacji i rozgłosu, już wystarczyło, że się nasłuchała od rodziców.

Dotyczy: Toshiro, Shikarui, Keira, Yami, Hikari
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Tamaki Hyūga
Martwa postać
Posty: 1829
Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
Wiek postaci: 19
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
GG/Discord: MxPl#7094
Multikonta: Toshiki Oden
Lokalizacja: To tu, to tam

Re: Wioska Akatori

Post autor: Tamaki Hyūga »

Słysząc słowa Harishama zastanowiłam się nad jego punktem widzenia i chcąc nie chcąc przytaknęłam mu głową. Hozuki miał trochę racji w tym co powiedział i teraz sama się nad potencjalnym zagrożeniem jakim byłby szpieg Antykreatora w szeregach grupy ekspedycyjnej jaka się tutaj zebrała. Rozejrzałam się uważnie po idących wokół nas shinobi oraz kunoichi, zastanawiając się co każdego z przybyłych zmotywowało aby wziąć udział w poszukiwaniu osady Oniniwa.
- Będziemy musieli po prostu uważać jeszcze bardziej niż zwykle, zwłaszcza na tych których widzimy tutaj po raz pierwszy. - powiedziałam po czym wiedziona chęcią pomocy zdecydowałam się udać na chwilę aby rozmówić się z Hyuugą, która przewodziła całej grupie. - Wybacz, Harisham-san, za chwilę wrócę, chciałabym się tylko zapytać o coś Yuriko-san. - powiedziałam mojemu kompanowi po czym przyśpieszyłam kroku aby zrównać się z kobietą.
- Ohayou, Yuriko-san, jestem Tamaki i chciałam się zapytać czy chciałabyś abym pomogła ci w obserwowaniu okolicy w trakcie podróży, czy może nie widzisz takiej potrzeby? - zapytałam się widząc iż kobieta aktywnie korzysta ze swojego Byakugana.



ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kabura na prawym udzie
- Kabura na lewym udzie
- Torba przy pasie z tyłu po lewej stronie
- Manierka z symbolem Suitonu przy pasie
- Sztylet przy pasie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Kuźnia | Ryo | KP | PH | WT
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: Wioska Akatori

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kyoushi »

  • Pogoda po prostu nie rozpieszczała. Białowłosy nie był zadowolony z rozwoju tych wydarzeń, ale jakoś nie narzekał. Nie miał na to po prostu czasu, mimo że musiał co chwilę otrzepywać włosy, bo przemoczony nie miał ochoty żyć. Woda nie była jego ulubionym żywiołem, wręcz irytowała go swoją obecnością. Najgorszym było, że zaczynały się również mgły - wszystko co było przeciw jego naturalnemu i najmocniejszemu żywiołowi - ognia. Czyżby na dzień dzisiejszy musiał się powstrzymać od spalenia całej Oniniwy? Cóż, niewykluczone, że to się jeszcze zmieni. W końcu ujarzmić jego gorący temperament nie jest łatwo, oj nie. Samej Katsumi się nie udało i nigdy się nie uda, więc nie ma na co liczyć! Wracając do wydarzeń, na jego spojrzenie nieznajoma białowłosa (kuzynka) Asaki odwróciła wzrok. Cóż, była pewnie o wiele bardziej nieśmiała niż mogłoby się wydawać, a on sam wrócił do rozmowy z Ichirou, który zarzucił coś w kierunku Yamiego, który także odpowiedział w swoim imieniu, jednak uprzedził go pytany:
    - Nienajlepszy, ale skoro już jest to jest nieco za późno. Ale to Yami, nie będzie ryzykował. Co nie? – zapytał jednego z Bijuudersów, wiedząc, że ten nie jest tak szalony jak Kyo i nie poleci na pierwszą linię ataku nie przemyślawszy swoich ruchów. Był o wiele bardziej ostrożny, więc można było w pewnym stopniu mu zaufać.
    - O kim? – zaśmiał się, odpowiadając na pytanie dotyczące arytmetyki. Oj, nie z nim te numery. Później szybka wymiana zdań z Seinaru, który wspomniał o ich tajnym planie, którego nikt nie miał zauważyć na co białowłosy jedynie wyszczerzył kły w geście radości i potwierdzenia. Wiele więcej podczas przechadzki się nie działo, aż w końcu coś zagadał i Kuroi:
    - Biegać? Mam nadzieję, że tak się nie spocę. Chociaż wolałbym pot od tego pieprzonego deszczu – powiedział niepocieszony, spoglądając w chmury, gdy deszcz zalewał mu całą twarz i zmoczył jego bezcenne futerko przy karku. – Rodzina? Kto? Zaraz go ustawię i przestanie drzeć japę nieproszony! – powiedział stanowczo, rozglądając się który to taki pyskaty i widział jakiegoś białowłosa z… „Co tu kurwa robi kura? Będziemy jeść ramen z kury?” Zapytał siebie i kota, który mógł tylko prychnąć. W końcu wrócił do pogaduszek z Masako:
    - To trzymaj się blisko i nie będzie problemu. A z naszą Shirei-kan już tak jest. Wywiera presję, ale spokojnie, jest mimo wszystko bardzo miła. W moim towarzystwie nie masz czym się martwić! – powiedział, obejmując samą Masako za bark prawą ręką, przytuliwszy ją do swojej piersi. Jako, że była niższa i mniej umięśniona mogła poczuć tężyznę białowłosego, który zrobił to z uśmiechem na ustach i na chwilę, by nie czuła się pod presją. Proste, ekstrawertyczne podejście czerwonookiego dało się we znaki i jej! – Mnie tam nie przeszkadzało noszenie ciebie, ale tym razem obiecaj, że rzeczywiście wrócisz o własnych siłach! – dodał z szyderczym uśmieszkiem by zapamiętała.
    - Ranmaru i Hyuuga? Przydałoby się tak sprawne oko w naszych szeregach. Drugie miejsce w turnieju? Oj zajęty tam byłem porządkiem, ale chyba ją kojarzę… - coś przemyślał, ale nie do końca wiedział co. No i szli dalej, gdy białowłosy jeszcze przysłuchiwał się Yoichiemu, jednak nie miał tu nic do powiedzenia, wesolutko oparł tylko obydwie ręce o potylice, idąc tak spokojnym krokiem, jednocześnie będąc wciąż czujnym, korzystając ze swojej percepcji.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Wioska Akatori

Post autor: Harisham »

  Ukryty tekst
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 466
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keion »

Pogoda nie zamierzała dać za wygraną pogarszając niemalże wszystko i znacząco utrudniając marsz, który sam w sobie dla niektórych był marszem skazańca. Pewnym było że jeśli pojawi się wróg to prędzej czy później pojawią się też ofiary. Nie wykluczone było że Keion też ucierpi, albo będzie jedną z ofiar, ale chłopak wiedział że przewidywanie najgorszego w niczym mu nie pomoże. Ważniejszym było skupienie się na obecnej chwili, tu i teraz obserwując uważnie co się dzieję dookoła żeby nie dać się zaskoczyć. Poza tym z doświadczenia wiedział też że najczarniejsze scenariusze rzadko się zdarzały, a nawet jeśli to nigdy nie były takie jakich by się spodziewano.
Mimo wszystko Hayakwa czuł zdenerwowanie, a rozmowa z czarnowłosym znacznie pozwalała nie skupiać się na dręczącym odczuciu. Dodatkowo doszedł fakt że nieznajomy wyraźnie się bał co sprawiło że Keion chciał go nieco podnieść na duchu. Choć może nie szło mu najlepiej to przez chwilę poczuł się niczym mentor dający życiowe rady swojemu podopiecznemu. Jednakże to uczucie przeszło, gdy tylko do rozmowy włączyła się niespodziewanie trzecia osoba. Szaro włosy obejrzał się i zobaczył sporo niższego od siebie blondyna z dwoma mieczami. Przez jego głowę przewinęły się dziwne myśli o tym jak młodsza od nich osoba chce dawać im rady, ale szybko się ogarnął. Dobrze wiedział że wiek i wzrost nie mają, większego znaczenia, a doświadczenie w boju zależy przede wszystkim od tego jak wcześnie zaczęło się kroczyć ścieżką shinobi. Keion nie należał do tych, którzy od dziecka byli szkoleni w tym fachu i pewnie, gdyby jego rodzina żyła to nigdy by nim nie został. Życie jednak płata różne figla, nie da się wszystkiego zaplanować i tak chłopak, który jeszcze parę lat temu nie wiele wiedział o chakrze, jej żywiołach szedł na spotkanie z kimś kogo uważano obecnie za największego złoczyńce, legendę, która przeżyła własną śmierć.
-Śmierć jest nieunikniona, więc lepiej umrzeć próbując pomóc komuś niż kurczowo i desperacko trzymając się życia. A to co właśnie robimy to...-zastanowił się chwile wiedząc że ich czyn można nazwać na wiele sposobów. Jednak prawidłowo go nazywając mógł dodać sobie i może nie tylko sobie, w końcu w tym tłumie nie wiadomo czy ktoś jeszcze nie słucha ich rozmowy i zaraz się nie dołączy. -Ryzykujemy swoje życia wierząc że nasze poświęcenie, bądź śmierć pozwolą komuś cieszyć się życiem być może w świecie wolnym od Hana.-Powiedział starając się by jego słowa brzmiały pokrzepiająco i wyniośle, choć chwilę wcześniej sam specjalnie w to nie wierzył. Prawda jest taka że nawet jeśli zginą jako pierwsi nie robiąc nic konkretnego, będą przestrogą dla innych, więc w pewnym sensie też się do czegoś przyczynią.
W całym tym natłoku słów Keion nawet nie zwrócił uwagi wciąż nie poznał imion swoich współrozmówców. Przypomniał mu o tym dopiero Takashi przedstawiając się i nie ukrywając swojego nazwiska klanowego. Co prawda Hayakawy to nie dotyczyło, ale wiedział że część klanów ma że sobą zwady i ich członkom zdarza się tylko przedstawianie z imienia. Oznaczało to że Takashi nie zdał sobie sprawy, że w ten sposób mógł sprowadzić na siebie czyjś gniew, albo że klan Nara nie miał wrogów. Chociaż z tego co obiło się Keionowi ostatnio o uszy to niedawno toczyła się wojna między klanem Nara, a Aburame. Wiedział o tym pewnie tylko dlatego że stosunkowo niedawno przebywał na terenach klanu Senju w Prastarym Lesie. Mimo wszystko nie zamierzał tego roztrząsać bo powód mógł być jeszcze inny za to czuł lekką satysfakcję że jego przypuszczenia co do pochodzenia chłopak były prawidłowe.
-Keion Hayakawa.-Odparł z uśmiechem i powstrzymał chęć dodania czegoś od siebie widząc z jakim zapałem zaczął mówić Takashi. Zwyczajnie nie chciał mu przerywać, ale również starał się nadążyć za wszystkim co ma do powiedzenia, a trochę tego było. W paru zdaniach Nara podsumował niemalże wszystkie odczucia Keiona związane z tą misją dorzucając jeszcze parę do puli. Brzmiało to trochę jak usprawiedliwienie siebie, ale tak naprawdę usprawiedliwiało wszystkich, a co mniej bystrzejszym za pewne dało by wiele do myślenia. Hayawaka nie bardzo wiedział jak na to odpowiedzieć, dobrze rozumiał o czym mówi Nara, więc zwyczajnie po prostu kiwnął głową na znak że się z nim zgadza.
-Sądzę że dopóki nie dotrzemy do jego wioski nic nam nie grozi, a przynajmniej nie spotkanie z Hanem. Na miejscu za pewne się rozdzielimy żeby przeszukiwanie jej nie zajęło nam całego dnia i to tam moim zdaniem będzie najniebezpieczniej. Gdy będziemy przeszukiwać osadę w mniejszych grupach będziemy znacznie łatwiejszymi celami, a jeśli ta mgła będzie się utrzymywać to podejście i zabicie kogoś niepostrzeżenie wcale nie będzie takie trudne. Trzeba trzymać się w grupach, ale pytanie jaki plan na to ma nasza przywódczyni.-Powiedział ciekaw jakie są plany ekspedycji po dotarciu na miejscu. Osobiście wolał trzymać się w minimum trzy osobowej grupie, chociaż spodziewał się że trzy osoby będą mogły co najwyżej ostrzec innych o przeciwniku. Póki co jednak tak jak przypuszczał podróż przebiegała bez zakłóceń, a chłopak miał nadzieję że będzie ich jak najmniej.
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
0 x