Wmieszanie się w tłum i dotarcie do krzykacza nie stanowiło dla Toshiro większego problemu. Na szczęście udało mu się nie zwrócić na siebie uwagi gdy opuszczał lokal tylnym wyjściem. Kageyoshi okazał się organizatorem tej całej farsy. Czarnowłosy jedynie pokręcił głową gdy to usłyszał. -W takim razie kiepski z niego organizator skoro nawet nie powiadomił właściciela o zbliżających się wyścigach.- zakpił i lekko prychnął. - Nie jestem tutejszy i jedyne ogłoszenie o jakim słyszałem to właśnie to, przybite wczoraj.- tutaj wskazał swoją dłonią na zbyt "dobrze" przybitą kartkę papieru do drzwi karczmy, przed którymi swoją drogą teraz stali, nieprawdaż? Wtem padły praktycznie dwa takie same pytania. Czarnooki spojrzał się na kobietę jakby miała coś z głową, czyt. była specjalna. -Wynajęta ochrona na czas trwania wyścigów. Dla żadnej.- odparł powoli i wyraźnie. Być może miała też problem ze słuchem, czy też ze zrozumieniem tego co mówił w przypadku gdyby mówił zbyt szybko. Kto tam ją wie?-Akurat tutaj muszę Panią zaskoczyć, bo jestem osobą z zupełnego przypadku i nie miałem wcześniej pojęcia o tym, że takie rzeczy mają tutaj czy gdziekolwiek indziej miejsce. Po prostu niezbyt mnie to interesowało.- odparł z lekko cynicznym uśmiechem na ustach. Nawet jeśli cokolwiek i kiedykolwiek słyszał. Gdy zobaczył kolejną nadciągającą grupę jedynie przewrócił bardzo szybko oczami. Tych ludzi przybywało i przybywało. W co on się do cholery wpakował? Tak jak pierwsze drużyna nie zrobiła na nim zbyt dobrego wrażenia, tak druga... No pożal się boże. Jakiś kolejny zadufany w sobie Wielki Pan, co nie widzi nic oprócz czubka swojego nosa. Sytuacja powoli się zagęszczała jednak nagle wkroczył jakiś niebieskowłosy jegomość z różowowłosą, małą towarzyszką. Przerwali ich dyskusje, aby ujawnić swoją tożsamość. Toż to sam Kageyoshi, który nie raczył poinformować właściciela o nadchodzącym wydarzeniu. Ach, wielki organizator. Toshiro postanowił jednak podejść do organizatora i chociażby się przedstawić. -Nishiyama Toshiro. Pomoc w ogarnięciu tego całego... Przedsięwzięcia. Zostałem poproszony o pomoc przez właściciela.- ukłonił się lekko zdradzając swe imię. - Nie chciałbym zabrzmieć jak gbur, ale myślę, że wypada się zapowiedzieć wcześniej jeśli chce się organizować tak duże wydarzenie w tak małej karczmie. Przez to właściciel nie miał czasu odpowiednio się przygotować i będzie dopiero po południu.- kontynuował swój wywód rozglądając się po ludziach, którzy zdążyli się już zgromadzić, tym bardziej, że miało być ich jeszcze więcej. -W każdym razie proszę o cierpliwość.-Nishiyama ciężko westchnął wewnętrznie na myśl o tym, że jak coś pójdzie nie tak, to on będzie musiał ich uspokajać, a najpewniej skończy się to tak jak zawsze, czyli piórkami. No chyba, że tylko pojedyncze jednostki będą robić szum, to przynajmniej nie będzie musiał od razu "atakować" wszystkich.
Tak na prawdę to nie było tak, że Toshiro powiedział, że nikogo do środka nie wpuści do środka karczmy. On po prostu nie powiadomił wszystkich o tym, że posiada w ogóle taką możliwość. Wydawało mu się, że tak po prostu będzie mu dużo łatwiej. Na pewno nie miał zamiaru pilnować tego co kto bierze zza baru, ponieważ tych ludzi było po prostu zbyt wielu, a na dodatek co najmniej część z nich, jak nie większość stanowiła ninja. W końcu pojawił się jeszcze jeden zawodnik z wielkim zwojem na plecach. Nihisyama śmiał założyć, że najprawdopodobniej przywoła coś na czym będzie się ścigać. Jednak czy zwykłe zwierzę mogło przeżyć zapieczętowane? Nie był do końca pewien czy to możliwe, ale cóż, może czymś to zaskoczy. Złowieszczy uśmiech mężczyzny jakoś nie przekonał go co do jego prawdomówności w tym aspekcie. -No nic. Jest jak jest. Już tego nie zmienimy.- odparł jedynie wymijająco, aby nie ciągnąć już tego tematu. Nie chciał przecież żeby zrobiło się nieprzyjemnie. Jego czarne oczy skierowały się w stronę nowoprzybyłych. Gdyby nie to, że w okolicy było tyle innych zawodników to po prostu złapał by się za głowę. Co to w ogóle ma być za szopka? W co on się wpakował? Miały być psy i koniec. Domyślał się, że chodzi o to, że pewne jednostki z klanu Inuzuka chciały udowodnić świetność i wyższość swoich ninkenów, ale to...? Co to w ogóle było? Zastanawiała się mierząc wzrokiem ludzi pustyni, którzy... No cóż. Też byli bardzo zadufani w sobie. Nie dość, że pojawili się po raz pierwszy to już się panoszą. -I oby wygrała. Albo jak nie ona to ten ze zwojem.- mruknął pod nosem do Kageyoshiego kręcąc głową. Nie mieściło mu się w głowie, że będzie miał do czynienia z osobami z takim temperamentem. Kolejne godziny zapewniały kolejną masę ludzi zbierających się wokół karczmy. Nie spodziewał się jednak, że zostanie zagadany przez Inuzukę w międzyczasie. -To prawda, nie robię tego do końca za darmo. Po prostu potrzebowałem czegoś na szybko, a oprócz tego nie chciałem zostawić właściciela z tym wszystkim samego, ponieważ przyznam, że bardzo dobrze mnie u siebie ugościł. - powiedział spoglądając na nią na chwilę, a później wrócił do patrzenia w tłum i szukania ewentualnych zagrożeń, które musiałby zutylizować. -Oprócz tego, że większość to nadęte buce? Nie przekonują mnie te drewniane stwory, a oprócz tego wiem, że Wasze psy potrafią być na prawdę szybkie. Szybsze niż konie. Najbardziej jednak jestem ciekaw chłopaka ze zwojem i dziewczyny od Kageyoshiego.- podzielił się swoimi spostrzeżeniami bez większego problemu. Nie widział powodu żeby się z nimi ukrywać skoro i tak nie będzie raczej brał udziału w tym wszystkim. Jego zadaniem było stanie z boku i pilnowanie żeby ludzie nie robili rozpierdzielu. Przybycie gospodarza również sprawiło mu nie lada zaskoczenie. -Szczerze? Nie wyobrażam sobie. Nie potrafię dogadać się z jedną, a co dopiero z dziewięcioma.- smutne, aczkolwiek prawdziwie. Ostatnie jego relacje z płcią przeciwną nie był zbyt owocne. Raz został zupełnie zlany, a z drugą się pokłócił. -W każdym razie całe szczęście, że jest ich aż tyle. Zdecydowanie przydadzą się jako pomoc.- oznajmił rozglądając się po okolicy. Zmierzył wzrokiem Kanshikiego gdy ten zdawał się jednak znać Kageyoshiego, ale oprócz tego nic więcej z tym nie zrobił. Toshiro wylądował przy stoliku z "niezależnymi" jeźdźcami co w sumie najbardziej mu odpowiadało jeśli ktokolwiek pragnął by go o to zapytać. Uśmiechnął się lekko zarówno do dziewczyny jak i chłopaka.-Wydaje mi się, że już nic mnie nie zaskoczy, ale warto spróbować. Mogę zapytać na czym jedziesz?- zagadnął patrząc się najpierw w kierunku tajemniczego, czarnowłosego chłopaka. Nie zwracał za bardzo uwagi na "Złotych sprinterów", choć nie umknęło to jego uwadze, że ich lider stał się jakiś dziwny. Pomimo tego raczej nie chciał mieć z nimi za dużo do czynienia. Po jakimś czasie zwrócił się do niego organizator. Nie był pewien czy podoba mu się to, że skądś go kojarzy. Spotkało się to z lekkim zawahaniem i pytającym wzrokiem. Pomimo tego Nishiyama wstał i bez słowa podszedł do stolika niebieskowłosego i jeśli ten mu pozwolił to się przysiadł. -Tak? O co chodzi?- zapytał nieco niepewnym tonem. Jedyną sławą jaką się okrył dość nie dawno nie była zbyt dobra, chociaż zależy jak na to spojrzeć. Położenie całego stadionu w tym pewnie kilku silnych ninja mogło się spotkać z różną reakcją. Nie był to manifest jego siły, a jedynie przypadek, z którego no cóż... Nie wybrnął najlepiej, ponieważ złamał zasady turnieju i został zdyskwalifikowany.
Toshiro zdecydowanie już wcześniej zdawał sobie sprawę z tego, że nie zna tej części zaplecza rozrywkowego, ponieważ nigdy wcześniej go to nie fascynowało. Nawet teraz nie był zainteresowany samymi wyścigami, a bardziej ciekawymi osobistościami, które pojawiły się na miejscu. Rozmowy z różnymi osobistościami przebiegały zdecydowanie lepiej niż mu się wydawało. Sam Kageyoshi wydawał się całkiem porządku. Inuzuka koniec końców też okazała się nie być aż tak zadufana w sobie jak inni i po prostu dało się z nią chwilę porozmawiać. Mimo tego Nishiyama nie uważał, żeby coś takiego było równie wymagające co trening bojowy gdzie na szali kładzie się swoje życie praktycznie za każdym razem gdy podejmuje się jakiegoś zlecenia. Zazwyczaj w wyścigach tak nie jest i to prawda, że na pewno wymagało to jakiegoś szkolenia, aczkolwiek nie było aż tylu niewiadomych, które mogły sprawić, że ktoś pożegna się z tym światem. Sam Kageyoshi zdawał się radzić sobie już ze wszystkim z małą-dużą pomocą dziewczyn, które sprowadził. Gdy chłopak pokazał Toshiro na czym zamierzał pojechać ten spojrzał na niego na początku z lekkim zwątpieniem, aczkolwiek po chwili bardziej przerodziło się ono w ciekawość. - Huh. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. W każdym razie życzę Ci powodzenia w wyścigu i trzymam kciuki.- powiedział i zerknął też w stronę dziewczyny. - Za Waszą dwójkę.- dodał i lekko uśmiechnął się również do niej. -Niestety nie mam żadnego wierzchowca i oprócz tego... Jakoś nigdy wcześniej nie miałem za bardzo okazji żeby na czymś jeździć. Moje umiejętności również nie pozwalają na stworzenie takowego tak jak choćby Genjo z jego tygrysem.- odparł wzruszając ramionami. Tak na prawdę nie było tutaj nic więcej do gadania. Nikt przecież go nie wystawi, a sam nie miał też jakiejś dużej chęci aby uczestniczyć w tym wszystkim jako zawodnik. -Ale na czym pojadę? Przecież po prostu nie pobiegnę. Poza tym... Chyba wystarczy już mi tej sławy.- odparł Kageyoshiemu akcentując ostatnie słowo. -Myślę, że skupię się na tym, aby nic nikomu się nie stało. To i tak może okazać się... Dość trudnym zadaniem. Zazwyczaj podczas takich wydarzeń może dojść do konfliktów. Szczególnie, że każda strona wydaje się mieć coś do innej.- dodał od razu po czym założył ręce na ramiona pozostając w dość zamkniętej postawie. Rzeczywiście dla niego wydawała się to raczej być kolejną okazją do owiania się złą sławą aniżeli tą dobrą, ale kto wie? Może marnował pewną okazję. Minęło trochę czasu i w końcu nastało określenie zasada. Nie było to coś czego spodziewał się Nishiyama. Jedynym warunkiem było nie doprowadzanie przeciwników do śmierci. Nie dość, że jego zadanie polegało na kontroli tłumu to na dodatek jeszcze przyjdzie mu pilnować zawodników żeby nie zrobili za dużej szkody otoczeniu jak i samym sobie. Westchnął ciężko słysząc te zasady. -Masz racje. Prawie. Kto niby będzie pilnować żebyście się nie pozabijali? Jakoś mi się to nie widzi.- oznajmił i gdy dziewczyna rozgrzewała swoje dłonie to chciał zwrócić uwagę na rękawiczki z otworami, które posiadała. Kojarzył mu się one z uczestnikiem turnieju, którego nie miał okazji spotkać.
Jak dość szybko się okazało wyścig nie był zupełnie zwyczajny. Zawodnicy mogli podczas swojego biegu wykorzystywać praktycznie wszystko co mieli pod ręką. Nie tylko bronie, ale też i techniki, które często potrafiły być na prawdę destruktywne. Sam dobrze o tym wiedział, ponieważ całkiem niedawno właśnie zaopatrzył się w techniki z takowej dziedziny. Bezpośrednie trafienie często kończyło się śmiercią celu, więc tutaj... Wszystko zależy od intencji i siły zawodników. Stopień zagrożenia wzrósł co za tym idzie Toshiro nieco bardziej zainteresował się zawodami. Aczkolwiek dalej nie widział siebie w roli zawodnika. Poza tym w takiej sytuacji, gdzie jednak na szali było stawiane czyjeś życie to przyda się ktoś kto będzie czuwał nad tym wszystkim. On posiadał ku temu chyba jedne z lepszych zdolności. Szybkie pozbawianie przytomności wielu osób na raz nie było dla niego większym problemem. -"Zawsze musi być ten pierwszy raz"- zacytował tutaj słowa swojego przedmówcy z cwaniackim uśmiechem zaraz po tym jak dziewczyna napomknęła o tym, że nikt wcześniej ich nie chronił podczas wyścigu. -Poza tym... Wydaje mi się, że Kageoshi raczej nie chciałby aby te "wypadki" popsuły sławę jego wyścigów, nieprawdaż? Jeśli ogłosił, że nikt nie ma prawa zabić innego zawodnika, to wydaje mi się, że tak powinno pozostać.- odparł oczekując reakcji dziewczyny, która de facto była właśnie pod organizatorem. Tymi pytaniami chciał też wybadać grunt, ponieważ prawda mogła się zawsze okazać zupełnie inna od tego co on sobie wyobraził. -Wiadomo, że ja sam nie będę w stanie przypilnować całego wyścigu, ale myślę, że jeśli ktoś będzie coś planował to będzie się musiał dużo bardziej postarać żeby coś wywinąć.- dodał wzruszając ramionami. Dwa-trzy dni to za mało żeby poćwiczyć i się nie zbłaźnić, a przynajmniej tak mu się wydawało. -Zrobiłaś coś sobie w dłonie? Widziałem bandaże na Twoich dłoniach...- zagadnął jeszcze do różowowłosej. - Poza tym muszę przyznać, że ciekawy dobór rękawiczek. Znam kogoś kto używał podobnych. Nie jesteś przypadkiem z klanu Dohito?- zapytał wprost i lekko się uśmiechnął. Typ, który je nosił nie był normalny, a przynajmniej z tego co mówiła Youmu. Zastanawiał się czy jest to cecha klanowa, czy może jednak akurat trafił wcześniej na takiego osobnika. Jeśli otrzymał odpowiedzi na wszystkie pytania to nie widział potrzeby, aby pytać o cokolwiek innego. Pozostały czas zapewne spędził rozmawiając o ogólnych rzeczach z dwoma samotnikami i o ile nikt go nie zaczepiał, to on również nie miał zamiaru wchodzić komukolwiek na głowę.
Toshiro mimowolnie dość bacznie obserwował otoczenie jak i innych zawodników. W końcu Kanshiki poprosił go o utrzymanie w ryzach tego całego przedsięwzięcia. Jak na razie wszyscy zachowywali się odpowiednio i każdy był w miarę spokojni, a niektórzy nawet zbyt spokojni. Zapewnienia dziewczyny raczej go nie przekonały, tym bardziej, że Masa cały czas łypał w jego kierunku wzrokiem, a oprócz tego był dziwnie milczący od dłuższego czasu. -Co zrobię? Spacyfikuję delikwenta, albo delikwentów, którzy chcieliby się pozabijać.- odparł i lekko się uśmiechnął.-Mam na to parę sposobów. Takich, które nie wymagają pozbawiania życia zawodników.- dodał i splótł ręce przed sobą na stole. Dziewczyna szybko przyznała mu rację jeśli chodziło o jego wcześniejszą dedukcję. Zastanawiało go tylko jak skorzysta ze swoich umiejętności, wybuchowych umiejętności i tworzenia z gliny, bo przecież w samym wyścigu miały być wierzchowce poruszające się po ziemi, prawda? -Cóż mogę powiedzieć. Widziałem w życiu parę rzeczy. Wie się to i owo gdy podróżuje się tyle co ja.- odparł i lekko się uśmiechnął. To, że akurat wiedział o czymś takim była kwestią przypadku. Nigdy nie przyjrzałby się tak dokładnie Shinsowi gdyby Youmu nie zwróciła mu na niego uwagi. Patrząc na mapę Nishiyama zdawał sobie sprawę z tego, że nie będzie jednak w stanie kontrolować przebiegu wyścigu na pieszo. Choć urodzonym jeźdźcem nie było, to mimo wszystko chyba będzie musiał spróbować dosiąść cokolwiek co pozwoli mu szybciej przenosić się po wyznaczonej trasie. W innym wypadku, gdy nie będzie mógł nadążyć za zawodnikami to nie będzie miało to zupełnie sensu. Problem pozostawał jednak dalej jeden i niezmienny - brak wierzchowca. Jego pierwszą nadzieją był Kageyoshi, do którego zwrócił się gdy tylko przedstawił trasę. -Tak się zastanawiałem... Kageyoshi-san, nie miałbyś może jakiegoś wierzchowca na zbyciu? Choć nie będę brać udziału w wyścigu to jednak będę musiał nadążyć jakoś za zawodnikami, a nawet skracając drogę bez punktów kontrolnych na pieszo może mi być ciężko.- powiedział układając już sobie mniej więcej plan tego jak będzie jechać. Na pewno na samych punktach kontrolnych może być ciężko, w każdym razie na pewno zawodnicy muszą przez nie przejechać, a Toshiro będzie mógł sobie skrócić drogę nie przejeżdżając przez nie lub obserwując je po prostu z jakiejś odległości i poruszać się po wewnętrznej stronie "toru". Gdyby Kageyoshi nie miał żadnego konia na zbyciu to jego kolejnym strzałem był Polisu Masa, z którym - jeśli będzie miał okazję, na pewno zamieniłby parę słów. Choć nie znał go dobrze, to wrażenie jakie sprawił na samym początku zdecydowanie odbiegało od tego Masy, którego widział teraz.
Przedstawienie swoich możliwości to bardzo dużo powiedziane. Toshiro specjalnie nie chwalił się tym co dokładnie potrafił robić, aby w razie czego, gdyby ktoś chciał coś wywinąć to nie był gotów na to co nadejdzie z jego strony. Jeśli oni będą zajęci sami sobą to on z boku będzie miał nieco lepiej i być może uda mu się spacyfikować kogoś z zaskoczenie, zanim ktoś zwróci na niego uwagę. Na szczęście nie musiał zbyt długo szukać konia, ponieważ tego zapewnił mu Kageyoshi. Od razu udał się w tamtym kierunku ówcześnie mu dziękując za wierzchowca. Gdy do niego dotarł przejechał mu delikatnie dłonią po karku i lekko poklepał przy złączeniu z tułowiem, a następnie dosiadł go jeśli został ówcześnie osiodłany. W innym przypadku poprosił kogoś o pomoc. W międzyczasie obserwował mniej więcej jak inni trenują, więc teorię raczej ma w małym paluszku. Nie potrzebował mieć nie wiadomo jakiego tempa, ponieważ mógł ścinać drogę jak tylko chciał i oczywiście zamierzał z tego skorzystać. W końcu wszyscy zebrali się na linii startu. Nikt nowy nie doszedł, w sumie na jego szczęście, mniej osób do ogarnięcia. Przed samym startem przyjrzał się każdemu po kolei i zapamiętał zarówno wierzchowca jak i jego jeźdźca. Po chwili pełnej napięcia w końcu ruszyli... Choć nie wszyscy. Jeden z zawodników zaliczył wpadkę już na samym początku i jego dziwny twór rozpadł się na starcie zostawiając chmurę pełną dymu. Nishiyama spojrzał się jedynie przez ramię na niego gdy ruszył skrótem mniej więcej w kierunku trasy, po której prawdopodobnie będą zmierzać zawodnicy między pierwszą, a drugą bramką. Oczywiście starał się jechać tak żeby mieć mniej więcej wszystkich na widoku oczywiście o ile pozwalał mu na to teren. Nie miał pojęcia co może przynieść ten wyścig, jak na razie oprócz tego nie działo się nic dziwnego. Podczas przygotowań nikt też nie zrobił nic podejrzanego, więc być może wyścig przebiegnie bez większych problemów. W razie czego może się przecież posiłkować jedną ze swoich zdolności do obserwacji, która umożliwia mu zobaczenie chakry. W tej sytuacji będzie to raczej coś co może mu bardzo pomóc i ułatwić ewentualne wykrywanie zagrożeń z racji, że większość jak nie wszyscy są tutaj poniekąd ninja.
Rzeczywiście Toshiro nie miał wcześniej zbyt dużo do czynienia z końmi, aczkolwiek swoje wiedział. Nie raz i nie dwa jechać przecież na koniu z jednej prowincji do drugiej śpiesząc się niemiłosiernie. Pokonał konno już na prawdę sporo kilometrów, aczkolwiek na pewno nie w taki sposób jak Ci wszyscy tutaj obecni. Na pewno nie mógł się z nimi równać, aczkolwiek swoje też umiał. Oprócz tego obserwował przecież jak trenują, więc na pewno podłapał coś więcej w praktyce. Z kontrolą konia raczej nigdy nie miał większych problemów, więc i tym razem nie spodziewał się żeby było inaczej. Wyścig rozpoczął się na dobre, zaś Nishiyama ruszył najszybciej jak potrafił mniej więcej między jeden, a drugi punkt kontrolny. Widział niektórych zawodników, jednak nic nadzwyczajnego się nie działo. Nie było żadnych wybuchów czy też trzasków. Jak na razie start przebiegał bez większych problemów. Trochę się powymijali, aż w końcu dotarł do pierwszej bramki, na której był znacznik jedynie dwóch jeźdźców, którzy postawili na konie. Polisu Masy i Kirakuin. Oboje zapewne byli zbyt zajęci tym, aby wyjść na prowadzenie żeby czegokolwiek próbować, inaczej mogła wyglądać sprawa z pozostałymi zawodnikami, których jak na razie nie było widać. Odczekał jeszcze chwilę w bezpiecznej odległości obserwując kto i w jakim stanie nadchodzi i jeśli nie wydarzyło się nic szczególnego to po prostu ruszył od razu w kierunku trzeciej bramki kontrolnej. Oczywiście mając jeszcze mapę w głowie wybrał sobie taką drogę, która poprowadzi go nieco szybciej niż zawodników, którzy muszą jeszcze odbić do drugiego punktu. Mimo tego chciał jeszcze "zahaczyć" o drugi punkt z daleka. Ot żeby spojrzeć czy widać już jakieś oznaczenia, albo czy coś się na nim nie wydarzyło przez przypadek gdy Kirakuin albo Polisu się zrównali. Zastanawiało go jedynie co sprawiło, że ta dwójka zyskała taką przewagę nad resztą, której nie było ani widać ani słychać. Nie mógł niestety się upewnić co się dzieje z każdym z zawodników, ponieważ już na samym początku byli bardzo rozstrzeleni czego się nie spodziewał. Każdy z nich miał duże ego i bardzo się przechwalał jaki to on nie jest szybki, a tutaj proszę, dwójka wystrzeliła do przodu zostawiając resztę w tyle jak na razie bez większych szans.
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,