Sierociniec

Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Mapka orientacyjna:
http://sketchtoy.com/69241235

Legenda:
Kwadracik "L" - las
Kwadracik "D" - droga
Kwadracik "Y" - dom Yamiego
Kwadracik "S" - sierociniec
Kwadracik "P" - pole staruszka, kwiotki, truskawki, bób,

Niebieska kropka - Yami
Czerwona krokpa - Akira
Fioletowa/Lawendowska kropka - Shikarui
Różowa kropka - Asaka
Zielona kropka - Kisho
Czarne kropeczki - WROGOWIE (ta przy sierocińcu 9km 40m, te przy lesie 60m)
Kolorki tekst:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
Nie paczeć, a kysz!
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Asaka była wspaniałą kobietą, ale to już wszyscy wiecie. Taką, którą chwalił w swoich myślach i na głos. Taką, która potrafiła przebaczać, potrafiła być wyrozumiała i która miała zasady - jak każda ludzka istota. Była tak dobra, że aż zdecydowanie za dobra jak na kogoś takiego, jak Shikarui. Shikarui był zaś naprawdę okropnym mężczyzną. Taki zły, taki podły, taki niechętny do zmieniania czegokolwiek w sobie, taki konserwatywny, taki okrutny, taki... taki, że co jeszcze ta Asaka, na której plecach i szlachetnym jej zakończeniu spoczywały niejedne oczy (i to nie raz pod czujnym okiem czarnowłosego), robiła właśnie z nim. Poszłaby poszukać szczęścia! Ale nie. Syndrom sztokholmski - mówionoby, gdyby ktokolwiek tutaj wiedział, czym Sztokholm jest. Na szczęście nie wiedzieli, więc pozostawało się tylko dziwić. Ja się dziwię. Nie dziwił się za to sam Shikarui, który całkowicie uważał, że mu się to wszystko należy, tak i należy mu się Asaka - zdobył ją sam, więc teraz była jego. Ciężka praca popłaca - to już mawiali naprawdę. Bezkrytycznie więc wiódł swoje nędzne życie i już po raz drugi cudem wymigał się od śmierci, bo ktoś się nad nim, z jakiegoś powodu, ulitował. Mógł wyglądać na groźnego osobnika, mógł teraz błyskać zimnymi oczami i trzymać dłoń na mieczu, mógł udawać ważnego człowieka, który śmierci się nie boi, a był w rzeczywistości tchórzem jakim mało, który zrobiłby bardzo wiele, żeby uratować swój mizerny żywot. Już nie tak mizerny.
Nigdy dotąd nie wyglądało to jednak tak, by to on stawał okoniem i starał się niemal na siłę doprowadzić do starcia. To raczej ona była osobą chcącą wplątywać się w walkę, zawsze dla jakiegoś konkretnego powodu, czasem dlatego, że jej temperament niósł ją do przodu. Ale teraz... coś go niosło. Coś go pchało do niecierpliwości, bardzo słodkiej i ekscytującej, żeby to co podejrzewał, okazało się prawdą. Jedno wielkie łgarstwo, które można obrócić ku swojej uciesze. Najpierw było napięcie. Pojawiło się wraz z wrażeniem, że naprawdę są oszukiwani, a ten starzec może mieć bardzo wiele wspólnego z tym, że jeden z mnichów został niemową. Gładko zaczęła się przeradzać w to, że czarnowłosy zaczął już namierzać cel. Metry dzielące go od Yamiego, od budynku, co po prawej, co po lewej, ewentualne zniszczenie sierocińca - brane pod uwagę. Niewinne ofiary były czasami koniecznymi w dążeniu do celów wyższych - bo w pełni egoistycznych. Shikarui już oglądał Yamanakę w akcji i nie miał żadnych wątpliwości od pierwszego jego złożenia pieczęci, że ma z nim do czynienia. Natomiast to, że sam nie tracił nad sobą wtedy kontroli było niepokojące. Zdecydowanie stał na wyższym poziomie od Inoshi, z którą się zetknął. Ale tamta była tylko dzieckiem, a to był starzec z doświadczeniem. Po napięciu zaczęła się uwaga. Dalsze badanie terenu, próba zrozumienia położenia swojego i osób za jego plecami. W tym wszystkim toczyła się konwersacja, w której przecież brał udział. No hej, jesteś shinobi, wykonywanie kilku czynności na raz nie powinno być problemem! I nie było. W trzecim etapie czarnowłosy zaczynał nabierać tego słodkiego uczucia oczekiwania, kiedy w końcu ktoś szepnie na jego uszko "zabij". Śmierci, jesteś tutaj? Podziwiaj swoimi zielonymi oczkami. Przetrzyj okulary - widok będzie lepszy. I przypilnuj, żeby krew na nie nie chlusnęła.
Przełączył się płynnie na wizję sferyczna, mogąc i tak wszystko spokojnie obserwować na dany moment.
Czekałeś na to. Wytrwale. Niespokojny w spokoju. Moment, w którym starzec pokazał swoje plecy był idealnym momentem. Jego rączka powędrowała gładziutko do torby na pasie i wyciągnęła z niej senbona. Dzwoneczek doń przyczepiony zabrzmiał melodyjnie, dziwnie wręcz wyrazisty w tym otoczeniu, kiedy poleciał w ziemię, pod domek starca. I czarnowłosy wcale nie czekał na rozwój sytuacji. Wydał wyrok, kiedy tylko padło pytanie. To była chwila, kiedy dźwięk rozbrzmiał, a jego chakra momentalnie się skumulowała i została wycelowana w Yamiego. Shikarui nie nakazywał swojej chakrze na siebie czekać. Jego ciało natychmiastowo się napięło, a on pobiegł do przodu, by złapać ręce starca swoimi i wykręcić je w górę na jego plecach. Zamierzał wpaść na niego siłą impetu i przyszpilić go do ściany. Albo powalić na ziemię.
- Dwoje shinobi 60m pod lasem i jeden 40m - sierociniec, twoja prawa. - Bez względu na to, czy akcja się udała czy nie i w jakim stopniu, informacja została przekazana Asace. We wszystkich dziwach i niedorzecznościach to, że Kisho mówił o sobie w drugiej osobie było na razie dla jego umysłu najmniej istotną rzeczą. Przyjął jedynie wiadomość, nie jej głęboką sens. Jego głos zabrzmiał wręcz niedorzecznie spokojnie w całej tej sytuacji.
Dzwoneczek dzwonił nadal.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Asaka nawet nie próbowała udawać, że jest całkowicie obiektywna, albo, że nie jest stronnicza. Była. Oczywiście, ze była i zupełnie jej to nie wadziło! Gdyby każdy był taki sam, wykuty w tym samym ogniu, z tymi samymi przekonaniami, z tymi samymi priorytetami, z tymi samymi ideałami – to byłoby tak cholernie nudno… Oczywiście więc, że bardziej ceniła swoje interesy nad interesy innych, a przez „swoje” miała na myśli siebie i męża – może nawet zwłaszcza męża, a później siebie i klan. Reszta była już gdzieś dalej i chodziło o sympatie i antypatie, a w tym momencie…? W tym momencie nie miała nic do Kisho, z którym spędzili już dłuższy czas i nie był absolutnie żadnym problemem, Akira wydawał się być zagubiony, a stary Yami – ten to wyglądał jak kuna w kurniku. Rachunek wydawał się więc całkowicie prosty.
Ten okropny Shikarui był jednak mężczyzną, który całkiem świadomie i skutecznie skradł jej serce. Widziała w nim część tych okropnych cech, nie była przecież ślepa, ale w tej swojej podłości Asaka nie winiła jego, a jego rodzinę. To do nich miała okropny żal, że tak potraktowali lawendowookiego, że złamali jego spojrzenie na świat już na starcie, że złamali też jego serce, które ona później pieczołowicie sklejała do kupy swoją miłością do niego. Nie było w tym żadnego syndromu sztokholmskiego, sogeńskiego czy żadnego innego – wszak Sanada nigdy w życiu nie był dla niej oprawcą i nigdy nie zrobił niczego wbrew niej. Nigdy jej nie skrzywdził, nie uprowadził. Żeby było zabawniej, ten konserwatywny Shikarui to w większości jej oddawał pole do podejmowania decyzji, nawet za nich obojga. Dbał o nią, o jej zdrowie, o jej samopoczucie, dbał by niczego im i niej nie brakowało. Czy o kimś takim można było powiedzieć, że był całkowicie zły?
Zawiesiła się w spojrzeniu na Akirze, nie takim, który już wydawał wyrok, a takim, który próbuje dopasować sobie puzzle do odpowiedniego miejsca w układance. Czy sądziła, że wie co się dzieje? Wcześniej sądziła, że tak. Teraz… Teraz nie była już tego taka pewna. Ale jej dalsze rozmyślania przerwał mocniejszy uścisk męskiej dłoni na jej palcach – uścisk, który chciał ewidentnie zwrócić jej uwagę. Więc ją miał. Przez moment jeszcze przyglądała się Akirze, ale zaraz jej złote spojrzenie spoczęło na młodzieńcu. Czy to możliwe, by…? Och tak, mój malutki, oczywiście, że możliwe. To był powód, dla którego Asaka, jeśli nie musiała, wolała nie stawać w wojnie w Karmazynowych Szczytach przeciwko Yamanaka. To był powód, dla którego niespecjalnie za nimi przepadała – bo zdecydowanie wolała mieć do czynienia z klanem o białych oczach. Ich lider był zresztą całkiem miły…
- Tak. Tak sądzę – nie znała pełni możliwości jakimi dysponowali Yamanaka, ale z tego co wiedziała… Tak się przecież mówiło. Brwi jej lekko drgnęły, gdy Kisho zaczął mówić o „tym drugim Kisho”, ale szczerze? Widziała na oczy żywą legendę o pięciu ogonach, widziała też gadające koty, więc miało ją dziwić coś takiego? Tym bardziej, że… Byli o tym ostrzegani? - Kolejnym sposobem? – powtórzyła za nim bezwiednie, już teraz łącząc wątki o tym, że być może mnisi współpracowali z tym tutaj staruchem i chcieli doprowadzić do tego, o czym chłopak właśnie wspomniał, a więc do wyrwania wszystkiego co miał w głowie i znalezienia tego, co ich interesuje. Albo nie wszyscy mnisi. Może to tylko Nobukazu? Przecież był obcym w tamtej dzielnicy świątynnej. Był przybyszem. Nie miało to teraz większego znaczenia, bo Yami uśmiechał się jak gruby kot, który właśnie złowił na przynętę wróbla, a zresztą nim skończył mówić, to… Shikarui był szybki, jak zwykle. Nie pierdolił się w tańcu, po prostu działał. Nie pytał „dlaczego?”, po prostu ruszał do przodu, jak dobrze zaprogramowana maszyna. Jego oczy, te niesamowite, widziały znacznie więcej, niż można się było spodziewać. I Asaka zdążyła tylko wciągnąć powietrze, gdy usłyszała gdzie znajdują się wrogowie – bo tymi zostali już oznaczeni obcy shinobi w głowie Sanady. Nic dziwnego. Skoro… najwyraźniej tutaj na nich czekali, a teraz czaili się gdzieś po kątach. Nie uznała za stosowne odpowiedzieć teraz Yamiemu – bo nie było potrzeby. Shikarui już przecież odpowiedział, tylko nie słowami.
Jedną myślą sprawiła, że kryształ oplatający nogi Kisho rozpadł się w drobny mak i chłopak był wolny. Nie wiedziała co Shikarui wyczynia z jakimś dzwoneczkiem, ale nie miało to teraz znaczenia, bo Asaka mocniej złapała za dłoń Kisho i wstała, przy okazji mocno ciągnąc go za rękę, by i jego podnieść.
- Trzymaj się za moimi plecami, osłonię cię, jeśli zrobi się gorąco. Ciebie, Akira-san, również. Najlepiej trzymajcie się obok siebie, żebym nie musiała was szukać – nie krzyczała, mówiła po prostu normalnie, ale zdecydowanie. Nie odwróciła się jednak wprost w stronę, którą wskazał Shikarui, na ten moment po prostu przekrzywiła lekko głowę, niby od niechcenia, ale oczy zwróciła w stronę lasu, chcąc rozeznać się w sytuacji – dyskretnie, na ile było to w ogóle możliwe. Szybko spojrzała też w kierunku sierocińca, odmierzając odległości w głowie. Asaka nie była osobą, która pochopnie wykonywała swoje ruchy, zwłaszcza, że nie widziała tak dobrze jak Shikarui. Zdecydowanie bardziej wolała reagować na sytuację – więc czekała na ruch przeciwnika, gotowa nadziać go na kryształowe kolce pierwszego, który głupio podejdzie zbyt blisko, bądź osłonić siebie i innych przed ewentualnym atakiem wroga.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Mapka orientacyjna:
http://sketchtoy.com/69245366

Legenda:
Kwadracik "L" - las
Kwadracik "D" - droga
Kwadracik "Y" - dom Yamiego
Kwadracik "S" - sierociniec
Kwadracik "P" - pole staruszka, kwiotki, truskawki, bób,

Niebieska kropka - Yami
Czerwona krokpa - Akira
Fioletowa/Lawendowska kropka - Shikarui
Różowa kropka - Asaka
Zielona kropka - Kisho
Czarne kropeczki - WROGOWIE!
Kolorki tekst:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
Nie paczeć, a kysz!
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Był o wiele odważniejszy w swoich akcjach, kiedy miał Asakę za plecami. Było w nim mniej wahania, by wyjść naprzód, a im więcej czasu mijało im razem, tym bardziej było odczuwalne to, że nauczył się działać w grupie, zamiast próbować się odnaleźć w sytuacji, w której był odsłonięty i nie mógł korzystać ze swoich kryjówek. Kiedyś walka bezpośrednia była dla niego ostateczna. Teraz była naturalna. Nie musiał się martwić o to, co się stanie, kiedy białowłosa zawsze potrafiła zadbać o wszystko, o co on nie potrafił. Jej kryształ był cudem idealnie odpowiadającym na jego potrzeby. Tak jak teraz - nawet nie podejrzewał, że samej białowłosej może coś grozić, albo Kisho, za którego właśnie nadłożył skórę swoją i jej. Przecież było tak niewiele rzeczy zdolnych się przez ten kryształ przeżreć.
Odpowiedź na jego działania była natychmiastowa - zarówno od Asaki jak i od nieznajomych. życie ich towarzysza było im niemiłe - o tym pomyślał Shikarui. Byli za daleko, żeby pomóc bezpośrednio, a co mógł zrobić napastnik, który już trzymał dziadka w pułapce? Puścić go? Niebezpiecznego Yamanaka, który mącił w myślach, który mógł wykorzystać ich siłę przeciwko nim? Zdawał sobie sprawę z konsekwencji tych czynów, jakie mogły się na nich odbić w tym regionie, dlatego jego oczy nie pomijały ewentualnych świadków. Najważniejszego mieli przy sobie - tego najmniej zaplątanego w to wszystko, który był tylko pośrednikiem, a teraz miał się okazać również zatopiony po uszy. Pytanie, ile oczu ciekawskich obserwowało z sierocińca? Teraz jednak to nie było ważniejsze. Zagrożenie, jakie się tu rozgrywało, było bardziej istotne. Wydawało mu się, że towarzysze starca, kimkolwiek byli, raczej podejdą ostrożnie do sprawy, tymczasem zaczęli biec.
- Twoi koledzy? - Szepnął Yamiemu na ucho. Do głowy czarnowłosego przyszła myśl, że może jednak Yami nie jest niczemu winny i to Kisho jest wężem, który ich szczuje. Może to nie Yami zastawiał pułapkę, ale właśnie Kisho i jego ziomkowie. Sęk w tym, że aktualnie czarnowłosemu to różnicy nie robiło. Jeśli wyjdzie na jaw, że Kisho próbował im zaszkodzić, to czarnowłosy zamierzał zatroszczyć się o to, żeby skończył gorzej, niż ci, którzy teraz przypuszczali swój atak. Na biegu się nie skończyło. Na zrywie, którego dokonali nieznajomi. Pieczęci poszły w ruch i chakra przesunęła się przez ciało jednego z nich sprawiając, że Shikarui musiał działać, a nie urządzać sobie towarzyskie pogawędki ze sparaliżowanym. Słysząc więc jak kości starca, z pewnością nie pierwszej jakości, ulegają jego sile, pociągnął ruch dalej. Powalił go na ziemię, z której to pozycji było o wiele łatwiej, przycisnął go do ziemi i pociągnął jego ręce w odpowiednią stronę. Tak, żeby jego ręce wyłamać i unieszkodliwić starca przynajmniej na ten moment rozgrywki. A potrzebował tego. Bardzo.
Ziemia osunęła się pod Asaką. Nie widział wcześniej tego jutsu, nie miał pojęcia, czego się spodziewać. Włoski zjeżyły się mu na karku, ale ziemia powędrowała w dół i na tym się zatrzymała. Nie zaczęła grzebać Asaki i czekającego tam chłopaka żywcem. Co innego miało ich pogrzebać. Terumi? Tutaj? Skoro był Yamanaka, to czemu nie Terumi?
- Atak od góry! - Nie wiedział, czy Asaka miała pojęcie o Terumich. Jasne, spotkali się z Hikarim, ale tamten wieczór był pełen wszystkiego - i nie miał pojęcia, czy pełen był też wyjaśnień, że Terumi plują lawą. Nie zamierzał ryzykować nieklarownych informacji. Nie wiedział też, na ile tak naprawdę lawę stać. I czy jest jedną z tych nielicznych substancji, które kryształ stopią. Niewiele wiedzieli. Czy byli tu na przykład inni Yamanaka? W obecnej sytuacji chciał zagrać na czasie.
Ruszył biegiem na spotkanie dwójki nieznajomych, składając pieczęć tygrysa - oo, ulubione wszystkich misiów. Potem kilka pieczęci i... sui-hahaha! Nie. Pieczęć tygrysa, kolejna błyskawiczna technika, która pozwalała błyskawicznie reagować na ruchy wroga i plac pokrył się gęstą, nieprzeniknioną mgłą, w której wypluta lawa wręcz syczała od spotkania z jej chłodem. I ściągnął z pleców łuk. Gotów był krzyknąć krótką liczbę - ich odległości od samej Asaki.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Nie widzieli przez dłuższy czas? A co to niby miało znaczyć? Przecież… nie został oślepiony, prawda? A na pewno nie teraz, tutaj, dzisiaj. Białowłosa podejrzewała, że Kisho wspomina teraz o jakichś dawniejszych czasach, o których ona i jej mąż nie mogli mieć zbyt wielkiego pojęcia. Zresztą… Nie mieli czasu na to, żeby to pojęcie w ogóle dzisiaj mieć. Sprawy zaczęły się robić zbyt gorące. Shikarui nie był delikatny – wróg był wrogiem, przeciwnik przeciwnikiem. A obcy shinobi, gdy nie mógł składać swoich pieczęci, był mniej groźny – pod warunkiem, że nie miał do dyspozycji technik niewymagających składania pieczęci do kumulowania w sobie chakry. W każdym razie na pewno zmniejszało to wachlarz umiejętności takowego. Shikarui nie obchodził się delikatnie nawet z nią, nie można było mu jednak odmówić tego, że się starał mimo wszystko. Zwłaszcza na co dzień. A gdy się nie starał – Asace to nie przeszkadzało, była z jej strony na to zgoda; w tym małżeństwie nikomu nie działa się żadna krzywda.
Nie sądziła, by to Kisho ukartował coś z nowoprzybyłymi. W końcu chłopak był dłuższy czas zamknięty w pokoiku w dzielnicy świątynnej Yinzin, a gdy z nim wyruszyli, to praktycznie cały czas któreś z nich miało na niego oko. Jeśli zacząłby robić coś dziwnego, podejrzanego, zaraz by o tym przecież wiedzieli, czyż nie? A ręki sam sobie chyba nie urwał. Niby jak miał to zrobić, co? Asaka sądziła, że mieli zbyt mało danych by rozwikłać w tym momencie tę głupią zagadkę, a poza tym nie było teraz na to czasu. Tak czy siak wrogowie byli realni. A przynajmniej stali się realni, gdy ziemia pod nią i Kisho nagle się zapadła, a oni polecieli razem z nią za dół. Asaka poczuła jak jej ogranizm zareagował wbrew niej i żołądek niemalże podjechał jej do gardła, ale zaraz wrócił na swoje miejsce, a sama kobieta też zaczęła się rozglądać, chcąc rozeznać się w sytuacji. O nie, nie zamierzała tutaj zostać. To znaczy poradziłaby sobie pod ziemią, tego była pewna, ale z tego co wiedziała, to Kisho nie wyglądał na osobę, która była wyćwiczona w używaniu chakry. A może był? Tak czy siak wolała nie ryzykować. Wiedziała z której strony nadchodzili wrogowie – a teraz już nimi byli na pewno, skoro postawili na atak. Mało tego, po rozmiarach dziury w jakiej się znaleźli Asaka uważała, że gdyby chcieli, mogliby wrzucić tutaj całą piątkę – czego nie zrobili, więc Yami (zakładała, że o niego chodziło, ale Akira też mógł mieć swoje za uszami) musiał z nimi współpracować. Ponownie skumulowała chakrę, by na lewej stronie dziury postawić solidną, kryształową drabinę specjalnie dla Kisho. Nawet z jedna ręką powinien móc jej użyć. Gdy tylko powstała, zupełnie przestała się na niej skupiać, a sama też nie zamierzała zostać w dziurze. Skupiła więc chakrę w stopach i zamierzała wejść po ścianie ziemi na górę (po dolnej ściance, bliżej rogu z lewej strony). Usłyszała, że atak od góry, cokolwiek to miało znaczyć, bo sama nie zdążyła za wiele zobaczyć. Wyszła na górę tylko po to, by się przekonać, że… nic nie widać. Znała popisową technikę Shikiego – wyłączał tym wzrok wszystkim wokół, chyba nawet sensorom, tylko nie sobie samemu i na ten moment? To było dla nich błogosławieństwo, o ile nie mieli do czynienia z drugim Ranmaru.
Miała jakieś-tam pojęcie co robią Terumi. Wiedziała, że dysponują dwoma limitami krwi w obrębie jednego szczepu i że mogą opanować je dwa, oraz że jednym z nich wypluwa lawę, taką jaka jest w wulkanach. Na tym się jej wiedza kończyła. Tyle zapamiętała z rozmowy z Hikarim na temat jego rodu podczas ich własnego wesela. Nie wiedziała jednak, że teraz mają do czynienia z lawą. Skoro atak od góry, gotowa więc była na… no wydawało jej się, że na wszystko. Jeśli zaś tylko mogła w jakiś sposób zobaczyć przesuwającą się lawę w tej mgle, albo wyłapać jej ruch po skwierczeniu przy parującej wodzie z wysoką temperaturą, to sama starała się od tego odsunąć, dodatkowo stawiając grubą kryształową ścianę, wysoką na pięć metrów, mającą odgrodzić Akirę i Kisho (ale też Yamiego) od reszty (czyli od pola do dziury). Sama w ten sam sposób starała się wyłapać przynajmniej położenie jednego z przeciwników (za pomocą wyłapywania gdzie jest lawa) i zbliżyć się na tyle, by móc złapać go w swoją technikę. Złapać nie do końca – bo kryształowe kolce miały przebić koleżkę i przerobić go w ludzką poduszeczkę na igły. Jeśli nie była w stanie podejść na odpowiednią odległość, albo jeśli sposób wyłapania położenia przeciwnika był niemożliwy - to tego rzecz jasna nie zrobiła.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Mapka orientacyjna:
http://sketchtoy.com/69249428

Legenda:
Kwadracik "L" - las
Kwadracik "D" - droga
Kwadracik "Y" - dom Yamiego
Kwadracik "S" - sierociniec
Kwadracik "P" - pole staruszka, kwiotki, truskawki, bób

Niebieska kropka - Yami
Czerwona krokpa - Akira
Fioletowa/Lawendowska kropka - Shikarui
Różowa kropka - Asaka
Zielona kropka - Kisho
Czarne kropeczki - WROGOWIE! - około 25-30m od każdego z nich
Różowa linia - ściana z kryształu
niebieskie okrąg - zasięg mgły
"nie wiem co to za kolor, ale najbardziej przypomina mi pomarańcz" plama, kropeczki - lawa, still gorąca
Kolorki tekst:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
Nie paczeć, a kysz!
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Jak często, tak i tu Asaka miała rację. W zaciszy swoich myśli, gdzie on teraz nie miał dostępu, lepiej potrafiła zrozumieć sytuację, jaka się tutaj znajdywała. Shikarui nie posiadał tego komfortu - był przecież paranoikiem. Nie przyznawał się do tego na głos, zaprzeczał nawet przed samym sobą. "To ostrożność" - mówił. Ale skąd się niby ta ostrożność brała? Oblepianie domu notkami albo jego spacerowanie po nim, żeby założyć pułapkę w drzwiach, w oknach i... o, no tak, przecież jeszcze na schodach powinien trzasnąć jedną. Tak przynajmniej. Tylko jedynej Asaki nie dziwiło, czemu nosi ze sobą tyle notek, skoro były mu potrzebne w tak wielu miejscach na raz. Jak dotąd okazały się nieskuteczne. O dziwo to wcale nie sprawiało, że czarnowłosy rezygnował ze swoich nawyków. Tak samo było i tutaj. Nie mógł nie widzieć wszystkich, nawet tych bardziej dziwnych wyjść z sytuacji. Często jego pierwsza myśl była najlepsza. Ten pierwszy instynkt, szósty zmysł, pajęczy, czy jakkolwiek go nazwać. Tutaj powiedział mu, że tamta trójka wcale nie jest z Yamim. Stąd postawione pytanie. Dalsze podejrzewani, skierowane na Kisho, w jego głowie miały bardzo wiele sensu. Jego kumple mogli wiedzieć przecież, że prędzej cz później zostanie dostarczony do Yamiego. Kumple albo wrogowie. Mogła to być zasadzka czekająca już od dłuższego czasu. Ta podróż miała rozwiać wątpliwości. Byli w nią coraz bardziej zaplątani i było coraz gorzej. Z półki głównych podejrzanych skreśliły go jednak jego własne emocje. Te, które jego oczy potrafiły dojrzeć, a które z całą pewnością nie były dziką euforią walki.
Czarnowłosy pobiegł prosto do Asaki. Wiedział, że sobie poradzi ze ścianą, z wyjściem z tego gówna i ze wszystkim innym. A jednak poczuł ulgę na widok tego, że substancja się zatrzymuje na jej ścianie. Wynik tego starcia wcale nie był dla niego oczywisty. Jego czerwone ślepia zalśniły w bieli mgły, jeszcze zanim była widoczna jego sylwetka. Mgła otulała jego czarną kibić, gdy zjawił się przy żonie, chwilowo zupełnie ignorując panikującego Akirę. Tak mu było? Akira? Nic nie warty śmieć. Nie zjawił się lekko, nie był sam jak ta mgła. Był ciężki i przytłaczający. Dziki i zarysowany tak mocno, gdy już się przy nich pojawił, że mgła wydawała się wręcz odsuwać. Niósł ze sobą mordercze intencje.
- Terumi nadal atakuje. Na oślep. - Poinformował cicho, zatrzymując się na moment obok białowłosej. Złapał ją lekko za dłoń i poprowadził na bok. Byłoby mu teraz na rękę, gdyby Kisho stał się przypadkową ofiarą. Aktualnie już był widziany jako zagrożenie. To najgorsze - które może ci wbić sztylet w plecy. Jakaś część jego jednak chciała rzeczywiście zamienić to na coś lepszego, niż zawsze. Niestety ta część była zagłuszana przez ryk krwi w jego żyłach. Zresztą Kisho był chwilowo w odpowiedniej odległości. Zaś na bok - czyli w górę, za bezpieczną, kryształową ścianę. - Jesteś za swoją ścianą. Wrogowie zatrzymali się tam, gdzie ostatnim razem ich widziałaś. Za 3 uderzenia serca zdejmę mgłę. Zajmę się tym przy sierocińcu. - Jego głos był spięty, ale nie przez stres czy strach. To radość, Kochanie. Ekscytacja.
Puścił dłoń ukochanej i miękko odbił się od ziemi, biegnąc w kierunku sierocińca. Zamierzał go obiec od strony drogi ta szybko, jak tylko mógł - po dachu, korzystając z osłony mgły, po tej stronie, od której byłby niewidoczny dla przeciwników. I rzeczywiście mgła zaczęła się rozrzedzać, a po 3 sekundach - zniknęła całkowicie, kiedy czarnowłosy całkowicie przestał się nad nią skupiać. Sam za to pilnie obserwował to, co działo się po drugiej stronie, by móc ustosunkować się i ustawić odpowiednio do tego, co tam zastanie. A rąsia go już świerzbiła. Zawiesił łuk na ramieniu, żeby móc z kunaiem w ręku skoczyć na głowę mężczyzny, który stał tuż obok sierocińca.
Bardziej od wybuchania ludzi notkami i odcinania im nóżek Suidanhą lubił tylko to. Można było sobie wyobrazić pełen szczęścia uśmiech na dźwięk rozłupywanej kunaiem czaszki i trzaskającego kręgosłupa. Bo czarnowłosy zamierzał na ciele zamortyzować własny upadek i odbić się od niego jak kot, żeby wylądować gładko na ziemi. Gdyby mężczyzna był za daleko na takie akrobacje od dachu to pewnie zarobi strzałę w potylicę.

Edyt: że się zajebawszy w kropkach na mapie to poszedł edit
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Dla niej ta sytuacja też wcale nie była pewna – głównie dlatego, że nie miała pojęcia z czym ma do czynienia. Że lawa? No nie wiedziała, bo zwyczajnie nie widziała. Jedyne co widziała, a raczej słyszała w większości, to odgłos parowania wody we mgle, co mogło znaczyć wiele. Jej mąż miał znacznie bardziej rozległą wiedzę na temat świata, chakry i shinobich – nic zresztą dziwnego, skoro podróżował po świecie więcej niż ona, i zaczął wcześniej. Przeszedł trening bardziej morderczy niż ona – i też dużo wcześniej niż ona. Pewnie jego matka uczyła go tyle, ile sama wiedziała, nie tylko z zakresu „jak walczyć” ale też „jak przetrwać gdy walczysz z… (tu wpisz sobie nazwisko wybranego rodu)”. Nie wiedziała więc co było tym atakiem z góry i czy jej kryształowa ściana cokolwiek wskóra, usłyszała jednak uderzenie i coś jakby chlupot…? Nie usłyszała za to żadnego „kryształ nie wytrzymał, jest zbędny”, a była pewna, że Shikarui powiedziałby jej coś podobnego, skoro w tym momencie nie mogła polegać na własnym wzroku, założyła więc, że to, co zrobiła było w jakiś sposób wystarczające. Tym bardziej, że Shikarui zaraz znalazł się tuż obok niej, wcześniej zwiastując swoją obecność nikłym, czerwonym blaskiem swoich oczu i złapał ją za dłoń, ciągnąć za sobą.
Terumi. Białowłosa przeszukała pamięć w poszukiwaniu tego, co wiedziała o tym rodzie. Szczepie – poprawiła się za chwilę – i wyłuskała z tego tyle, ile mogła. Więc to gorące coś, co skwierczało przy kontakcie z mgłą to była lawa? Pasowało do opisu, prawda? Pasowało. Więc kiwnęła głową w odpowiedzi, wiedząc doskonale, że zostanie to zobaczone przez tego, który ma zobaczyć. A skoro mąż poprowadził ją głębiej za jej własną ścianę, to znaczyło, że jest na tyle wytrzymała, że przynajmniej z jednym zagrożeniem sobie poradziła – to była dalsza odpowiedź do jej własnych wniosków odnośnie tego, czy była tu przydatna, a nie była tylko marnowaniem cennej chakry. Jej instynkt podpowiadał, że z lawą to trzeba uważać i aż się wewnętrznie wzdrygnęła, wyobrażając sobie to, co ta substancja mogła zrobić z ludzkim ciałem. Wrogowie byli tam gdzie wcześniej, czyli centralnie przed nimi – tak to zapamiętała i to było jej kolejne kiwnięcie głowy, gdy przyjęła resztę wiadomości i „plan”.
- Uważaj, proszę – szepnęła w odpowiedzi; cicho tak, by tylko on to usłyszał i jednocześnie nie martwiąc się, że nie zrozumie, skoro słuch też miał polepszony ze względu na swoje kekkei genkai. On martwił się o nią, a ona – o niego, bo on… miał na sobie tylko ubranie i metalową zbroję, a nie niemalże niezniszczalny materiał taki jak kryształ. A później puścił jej dłoń i pobiegł tak, jak to sobie założył, Asakę zostawiając za dziurą w ziemi. Zrobiła jeszcze dwa kroki w kierunku, w którym wcześniej prowadził ją Shiki i obróciła tak, żeby stać twarzą do dziury i swojej ściany. Tak, by gdy mgła opadnie, mieć na widoku resztę pola bitwy przedzielonego jej własnym kryształem. Skupiła chakrę, łącząc ją odpowiednio, i gdy tylko mgła się rozwiała, a jej oczy skupiły na przeciwnikach przed nią, kryształowe kolce wyrosły spod ziemi pod nogami bliższego z dwójki shinobich, z zamiarem wyeliminowania go z dalszej walki. Jeśli widziała, że dwójka się przemieszcza, to starała się skorygować miejsce, z którego miał wyrosnąć śmiercionośny kryształ, choć wiedziała, że wtedy technika będzie pewnie nieco mniej skuteczna.
Wiedziała, że to ważniejsza akcja, bo z zaskoczenia. Ona mogła się przygotować dzięki informacjom Shikaruiego, a ich przeciwnicy najwyraźniej byli całkiem ślepi przez tę mgłę. To dobrze. Dopiero wtedy odezwała się do Kisho, który wygramolił się z dziury przy pomocy jej drabiny.
- Kisho, nie martw się, osłonię nas – powiedziała do niego i jeśli chłopak stał i nie wiedział co ze sobą zrobić, to wyciągnęła do niego dłoń, żeby złapać go (o ile odwzajemni gest), i pociągnąć go do siebie i obrócić tak, by to ona pierwsza stała na linii rażenia wroga. Tak czy siak nie zamierzała potem stać w miejscu, a chciała odprowadzić go do reszty zgromadzenia, do skomlącego Yamiego i biednego Akiry.

http://sketchtoy.com/69250810 - różowe strzałki to ruch, na różowo zaznaczyłam też przeciwnika
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK