Trybuna wschodnia

Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Trybuna wschodnia

Post autor: Yami »

Co tu się właśnie do licha stało? Przez ostatnią chwilę stałem jak wryty. Eskalacja niezadowolenia rozrastała się na wszystkich dookoła. Nawet nie wiem kiedy przybyła trzecie osoba, która złożyła pieczęć, najwyraźniej Kai i dotknęła Asakę, która niczym za sprawą czarodziejskiej różdżki przejrzała na oczy. Świerze spojrzenie było jednak bardzie nieprzyjazne a jego pojawienie się całkowicie sprzeczne od chęci Toshiro, który nie był w stanie pojąć złości dziewczyny. Sam nie byłem w stanie jej pojąć, jej ani czerwonych oczu chłopaka. Jedyne co udało mi się w tym momencie wywnioskować to to, że chłopak rzucił iluzję na dziewczynę. Nie wiem co to dokładnie było ale z całą pewnością był to najgorszy ruch z możliwych. Iluzja, stworzenie ułudy czyli nic innego jak kłamstwo. Do tego kłamstwo, które wymusza się na drugiej osobie a nic co przychodzi przymusem nie może być miło odebrane, przez kogokolwiek.
Tego zdania był Shikarui, któremu kiwnąłem wcześniej głową. Był to znak aby wkroczył do akcji. Nie jednak w taki sposób jak to zrobił. Wystarczyło powiedzieć słowo, krótkie "Może nie teraz", jednak widząc do czego doszło, a także złość ukochanej nie mógł powstrzymać kipiącej w nim złości. Całe szczęście powstrzymał się od używania broni, którą wciąż trzymał przy pasie i o której myślał w ciągu następujących chwil. To mogło bardzo szybko przekształcić się w krwawą łaźnię. To była ostatnia rzecz której chciałem. Rozprostowałem palce napinając skórę na rękawiczkach. Gdyby do czegoś doszło przerwałbym to wszystko. Przerwał w bardzo brutalny i bolesny sposób. Nie była to jednak metoda, która doprowadziłaby do przelania krwi czy paru złamań. Była bardziej finezyjna, a o której przekonał się kiedyś białowłosy. Wtedy też szybko przestał walczyć i musiał się na dłuższy czas wycofać.
Shikarui był jednak szybszy od niego. Kiedy tylko skoczył i wykopał Toshiro moja ręka powędrowała w górę. Nie zdążyłbym. Jednak na całe szczęście był to tylko kopniak, nie planował dalszej walki. Mogłem więc opuścić rękę i głośno westchnąć. To był jednak trochę zbyt dużo dla mnie. Dlaczego? Bo możliwe, że częściowo byłem winny temu całemu zdarzeniu. Najpewniej gdyby nie ja to Toshiro mógłby spokojniej porozmawiać. Gdybym nic nie mówił Asaka nie przyznałaby mi racji a tym samym jej złość do niego możliwie by nie urosła. Gdybym nie skinął głową Shikaruiowi możliwe, że ten wciąż by stał i przyglądał się temu wszystkiemu. Czy to był mój Fart, mój talent do wpakowywania się lub innych w kłopoty i ich eskalacja?
Rozejrzałem się dookoła aby zobaczyć jak kłótnie Asaki i Uchiha doprowadziła do sprowadzenia uwagi wszystkich ale to absolutnie wszystkich. Uciekłem od Kyousha, który był przez chwilę w centrum uwagi aby samemu "przypadkiem" stać w centrum uwagi. Na domiar złego straż, która pilnowała porządku zainteresowała się tym co tutaj się działo. Podobnie Kyoushi, i grupa Klepsydry, razem z mężczyzną, który z nim był. Białowłosy chciał mnie odciągnąć od tego wszystkiego ale spokojnie mu odpowiedziałem.
- Chyba to koniec.
Następnie westchnąłem głośno i usiadłem na miejscu, które był najbliżej mnie. Czy to był jednak koniec? Wsadziłem dłonie między uda, a tam? a tam złożyłem pieczęć barana. Po co? A to będzie wiedział tylko jeden.
- To nie na moje nerwy.
Zwróciłem się w kierunku Areny aby obserwować, jak niemal wszystkie walki dobiegały końca.
  Ukryty tekst
0 x