Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Sekundy walki, które w głowach uczestników wydawały się godzinami, stawały się co raz cięższe, w oczekiwaniu na najgorsze. Niektórych dosięgnęła śmierć, niektórych ból i obrażenia. Byli też tacy co uszli z życiem lub też nie doznali nawet najmniejszego zadrapania. Niestety, nie było tak kolorowo dla tych, którzy zdecydowali się pozostać choćby chwilę dłużej w dole, tuż przy bestii. Białowłosy doskonale znał siłę ogoniastych, samemu mając okazję w swoim krótkim życiu stając naprzeciwko już drugiej. Najlepszym z tego wszystkiego było to, że do tej pory nie miał konieczności skorzystania z chakry swojego Bijuu, więc nie przyciągnął niczyjej uwagi. Czerwonooki odgrywał swoją rolę aktualnie na dwóch frontach. Na szczęście bezpieczniejszy był główny aktor tego całego przedstawienia, który pojawił się ku górze, nad kraterem, wyłażąc z ziemi za pomocą techniki Dotonu. Jednak do niego powrócę za chwilę.
Na dnie walczył jeszcze jego klon, który miał być swoistym uzupełnieniem dla tych, którzy tam zostali. Miał kogoś uratować, bądź przyjąć na siebie coś nieprzewidywalnego. Dzięki temu mógł ochronić co najmniej jedną osobę z zespołu, który stworzyli. Klon jak widać spełnił swoje zadanie, pomagając Chise wstać, która miała moc by ruszyć jednak ku górze. Niestety, to była jedyna pomoc jaką zdołał wykonać przed tragiczną śmiercią, która spotkała ów Dotonowego twora, przygniecionego jednym z głazów, który odczepił się od skały po uderzeniu cielskiem Yoichiego. Jego rola zakończyła się na dole, Kyu nie zamierzał więcej tam schodzić, na pewno nie solo. On sam zaś, wyłonił się ze skały, nieopodal Yamiego, Harruchiego oraz Masako. Widział ich wcześniej w obozie, więc nie czuł zagrożenia, jednocześnie coś było nie do końca ‘halo’. Zaczął po prostu czuć się nadzwyczaj sennie, przez co tracił siły w mięśniach. Nie mogło to być spowodowane ubytkami w chakrze, ponieważ miał jej na tyle dużo, że nawet nie powinien odczuwać delikatnego zmęczenia, a on stawał się po prostu senny. Powieki zamykały się, a sam Kyu nie mógł nic z tym zrobić. To nie było normalne. Dodatkowym aspektem, który wzbudzał jego podejrzenia co do ‘naturalności’ tego procesu. Były to pióra, które pojawiły się znikąd i opadały na każdego w pobliżu wzroku. „Nie, to nie może być to…” Pomyślał, gdy jego umysł jeszcze był na tyle nierozkojarzony. Nie miał wyjścia, trzeba było spróbować przerwać to, co działo się w jego głowie. Jako doświadczony shinobi nie mógł liczyć aktualnie na nic innego jak na siebie, zawiązał prostą pieczęć i odciął chwilowo dopływ chakry do swojego umysłu. Teraz mógł spojrzeć na to gołym okiem i ocenić, czy to co się dzieje mu się śni, czy wpadł w technikę iluzji. Dopiero po tym mógł reagować i robić coś dalej, bo jeśli nie… Pewnie padnie jak długi, zasypiając na miejscu.
Jeśli jednak udało mu się uwolnić za pomocą tej prostej techniki, białowłosy musi się rozejrzeć dookoła, co jest wokół niego i co może zrobić. Mając pozostałych przy sobie, którzy może nie mieli tyle doświadczenia, co on, postanawia pomóc najbliżej zgromadzonym, wykonać Kai również na nich. Miał ruszyć do obozu, posiadając ważne informacje dotyczące wykorzystania Jinchuuriki do walki przez Aburame. Tutaj już się nie przydał, wiedząc, że z rozszalałą bestią nie ma tutaj nikt najmniejszych szans. Posiłki były niezbędne, które nie wiadomo czy w ogóle ruszyły. Czas grał na ich niekorzyść. Nie miał czasu na myślenie, nie zdając sobie przecież sprawy, że Aburame już byli w obozie. Jednak coś go trzymało. Coś nie dawało mu spokoju, więc pozostał bacznie obserwując teren, od strony lasów, plecami do krateru. Wiedział, że jeszcze chwile musi to zostać.
Nazwa
Kai
.
Ranga
E
Pieczęci
Baran
Zasięg
Dowolny
Koszt
Brak
Dodatkowe
Na czas użycia dodaje 65 konsekwencji
Opis Kai to jedna z podstawowych technik shinobi, często niedoceniania - i niesłusznie. Jutsu to polega na chwilowym odcięciu dopływu chakry do mózgu, dzięki czemu jakiekolwiek impulsy - również te narzucone zewnętrznie - przestają działać. Efektem tego jest uwolnienie użytkownika z dużej ilości prostszych technik genjutsu. Niestety, te silniejsze dalej będą na nas oddziaływać i trzeba je dezaktywować innym sposobem.
Streszczenie:
Przemyślenia, ocena sytuacji i czy te pióra to nie przypadkiem iluzja, która powodowała senność - sprawdzenie, wykorzystanie techniki Kai na sobie, następnie jeśli widzi towarzyszy, którzy wciąż są senni (jeśli udało mu się w ogóle z tego wyjść) wykorzystuje Kai również na nich,
Przez ostatnie chwile, pozostanie na powierzchni w celu rozejrzenia się, oceny sytuacji na powierzchni i lasów. Te pióra nie wzięły się znikąd, więc niebezpieczeństwo może się czaić w pobliżu. Zwarty i gotowy do walki.
KEKKEI GENKAI: Shōton no Jutsu
NATURA CHAKRY: Fuuton
STYLE WALKI:
UMIEJĘTNOŚCI:
Nabyta -
PAKT: brak
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 30-10=20
WYTRZYMAŁOŚĆ 20-10=10
SZYBKOŚĆ 21-10=11
PERCEPCJA 22-10=12
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 20
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 82
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E
GENJUTSU
STYLE WALKI 0 (dziedzina E)
---
---
---
IRYōJUTSU
FūINJUTSU E
ELEMENTARNE
KATON
SUITON
FUUTON C
DOTON D
RAITON
KLANOWE D
JUTSU:
Ninjutsu:
Bunshin no Jutsu [E]
Henge no Jutsu [E]
Kai [E]
Kawarimi no Jutsu [E]
Kinobori no Waza [E]
Suimen Hoko no Waza [E]
Nawanuke no Jutsu [E]
Fūinjutsu:
Fūin no Jutsu [E]
Shōton:
Shōton no Jutsu: Reberu Di [D]
Shōton: Kuri no Ruhoīru [D]
Doton:
Doton: Doro Kawarimi no Jutsu [D]
Doton: Moguragakure no Jutsu [D]
Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu [D]
Doton: Doryūsō [D]
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Wielki Wachlarz
- Torba (przypięta do pasa)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
- 2 małe shurikeny wytworzone z kryształu (w torbie na pasie)
Nazwa
Kai
Ranga
E
Pieczęci
Baran
Zasięg
Dowolny
Koszt
Brak
Dodatkowe
Na czas użycia dodaje 65 konsekwencji
Opis Kai to jedna z podstawowych technik shinobi, często niedoceniania - i niesłusznie. Jutsu to polega na chwilowym odcięciu dopływu chakry do mózgu, dzięki czemu jakiekolwiek impulsy - również te narzucone zewnętrznie - przestają działać. Efektem tego jest uwolnienie użytkownika z dużej ilości prostszych technik genjutsu. Niestety, te silniejsze dalej będą na nas oddziaływać i trzeba je dezaktywować innym sposobem.
Toshiro po jakimś czasie w towarzystwie Shikaruia i Asaki w końcu wrócili do miejsca, z którego wcześniej zbiegli. Co prawda każdy z nich miał ku temu inny powód, jednakże to co chciał zrobić chłopak zostało osiągnięte. Nie zamierzał teraz przeprawiać się przez las, ponieważ było to zupełnie bez sensu. Yami, a także inni okazali się być na tyle "odważni", aby podjąć próbę dotarcia do głównych sił, które miały nadejść po rozeznaniu się w terenie. Miał nadzieję, że to zadanie powiedzie się synowi kupca, ponieważ niewidzialny dla nich łucznik Ranmaru siał spustoszenie w ich szeregach. Nie dość, że w grupie byli praktycznie bezradni to co dopiero gdy samemu rusza się przez jego terytorium. Nawet Shikarui nie był w stanie go wypatrzyć a co dopiero Yami, Harruchi czy Masako, którzy dołączyli do nich nieco później. Choć życzył im powodzenia, to tak na prawdę nie przejmował się aż tak czy uda im się tam dotrzeć, czy też nie, według niego było to całkowicie bezmyślne, zaś pozostanie tutaj dawało jakieś szanse, tym bardziej przy tak silnych shinobi. Jak bardzo się mylił, miało się okazać dopiero po chwili.
Dobiegli nad krawędź krateru gdzie odbywała się... masakra. Szeregi pierwszej grupy zostały chyba po raz kolejny przetrzebione, ponieważ nie zgadzała mu się ich liczebność. Stety lub niestety pewna osoba dalej dychała, nie było tylko jego kompana, który po prostu zniknął. Rzuciwszy okiem na bok dostrzegł Ichirou, który był w na prawdę kiepskim stanie i w tym momencie był opatrywany przez Nanami. Osoba, na którą liczył tak na prawdę najbardziej zawiodła, a przynajmniej na ten moment nie była zdolna do walki. Miał nadzieję, że był to jednak wypadek przy pracy i zaraz będą mogli liczyć na pomoc "Króla Pustyni". Z resztą tak jak inni, którzy znajdowali się na samym dole, oni również wyglądali tragicznie. Sprawy wyglądały na prawdę źle, ale dla nich na tę chwilę wyglądało to na prawdę dobrze i obiecująco. Nie wrócili tutaj bez powodu, Shikarui miał swoją własną misję, którą zarówno Asaka jak i Toshiro zgodzili się wspomóc. Choć ta pierwsza zdecydowanie bardziej, to czarnowłosy był tylko takim zabezpieczeniem w tym całym przedstawieniu, zdecydowanie nie należał do głównej obsady. Złe położenie innych wydawało się działa na ich korzyść, choć Nishiyama nie przyznałby się do tego z dumą. Niestety często tak jest, że aby coś zyskać, trzeba wykorzystać słabość innych, czy to chwilową spowodowaną ranami, czy to jakąkolwiek inna, nie ma znaczenia, najważniejszy był odniesiony sukces. W tym sukcesie jednak ktoś chciał im przeszkodzić. Czarnowłosy rozejrzał się dookoła dostrzegając bardzo dobrze mu znane piórka, które powolutku zaczęły spadać z nieba. Technika, która mogła by być nazwana jego firmóweczką, ponieważ bardzo często jej używał, miał więc spore podstawy podejrzewać, że to właśnie ona. Ba, miał wręcz pewność, że to ona, ponieważ zna jej działanie na wylot. Chciałoby się krzyknąć "O NIE! TO ZNOWU ONE!", jednak tym razem piórka nie były po jego stronie. Nie miał zbyt dużo czasu i nie wiedział jak potężny jest ten, który rzucił tę iluzję, więc od razu złożył połówkę pieczęci barana i położył dłoń na ramieniu Shikaruia, aby jego jako pierwszego uwolnić z tego genjutsu.
- Kai. Szybko, to iluzja!- nie było czasu tłumaczyć, ponieważ mogli zaraz wszyscy odpłynąć. Oczywiście czarnowłosy nie darł się jak poparzony, więc słyszeć go mogli jedynie Ci, którzy byli zaraz obok niego. Ewentualnie Nanami i Ichirou, ale to akurat było bardzo mało prawdopodobne. Poza tym byli w bezpiecznym miejscu, więc raczej nawet gdyby zasnęli, to nic im nie grozi i w razie czego będzie można ich później wybudzić. W razie czego mieszkaniec karmazynowych szczytów zapamiętał ich ostatnie położenie.
Podróżowanie w trójkę działało na ich korzyść. Dzięki temu, że Toshiro doskonale wiedział z czym mają do czynienia, uwolnił Shikaruia, który powinien uwolnić Asakę, a Asaka jego, czy też w jakiejkolwiek innej kolejności. W każdym razie dopóki jedna osoba z ich "drużyny" będzie przytomna, będzie mogła pomóc reszcie. Jednak co dalej? Tego nie wiedział, ponieważ tak jak wcześniej to zostało wspomniane, nie miał pojęcia co dokładnie planuje małżeństwo Sanada. W razie czego w zależności od tego czy zajdzie taka potrzeba to dalej wspiera ich jedną ze swoich technik, a także stara się od nich nie oddalać nie ważne co by się działo.
tl;dr
Rozeznanie się w sytuacji. Rozpoznanie iluzji(najprawdopodobniej) i natychmiastowe powiadomienie Asaki i Shikaruia, a także uwolnienie z niej w pierwszej kolejności tego drugiego. Zapamiętanie lokalizacji Ichirou i Nanami, którzy również mogli paść ofiarą iluzji, aby w razie czego po nich później wrócić. Czekanko na ruch piekielnego małżeństwa.
Seinaru na szczęście udało się otrząsnąć po uderzeniu o ścianę. Zgodnie ze swoim prostym planem wykonywał uniki przed spadającymi głazami w kierunku "od Demona", ze zdziwieniem zauważając, że tempa dotrzymywał mu jeszcze ktoś - mężczyzna o niezbyt atrakcyjnej urodzie, ale zapewne sporym harcie ducha. On również oberwał ogonem, jednak podobnie szybko do Keia pozbierał się i teraz razem podróżowali ku górze, ku światłu.
Nagle samurajowi zaczęły kleić się oczka. Poczuł dziwne rozluźnienie i ziewnął w biegu(?). Zerknął za siebie, na podążającego za nim człowieka, czy to jakaś jego sprawka, jakiegoś gazu czy innej trucizny? I nagle zobaczył znajome piórka. Znajome, bo już kiedyś miał do czynienia z techniką, która jest świetną dywersją gdy chcemy się gdzieś zakraść, ale używanie tego w środku takiej zaciętej bitwy? Wokół wybuchy, spadają głazy, ludzie skaczący na drewnianych ośmiornicach i trzygłowe psy latające na głowami, a tutaj... piórka. - To geeeenjutsuuuu... - Ziewnął do Muraia. - Szybkoooo... użyj Kai bo zaaaśniemyyyy..... - Ziewnął z naciskiem, wyciągając do niego rękę. Nic tak nie integruje grupy jak wspólne wychodzenie z genjutsu, a to był najskuteczniejszy sposób na iluzje, jaki Seinar znał. I jeśli Murai użył na nim Kai, to on od razu oddał przysługę, aby oboje mogli się uporać z fortelem przeciwnika. Pytanie tylko, cóż to za przeciwnik próbował ich teraz uśpić? Yoshi? Ktoś z grupy chciał uśpić Biju i przy okazji dostało się wszystkim? Teraz nie było to ważne. Byli w połowie drogi na górę i gdy tylko Kei odzyska pełną sprawność umysłową dalej prze ku powierzchni, aby po wyjściu z dziury przegrupować się i wymyślić na szybko z resztą Bydlaków jakiś plan działania.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Gdy sprawy toczyły się dobrze wiedz - że zaraz coś się spieprzy. W sumie można powiedzieć, że to jedna z wielu mantr, które powtarzał sobie staruszek. W jednej chwili latasz sobie na chmurce, w drugiej unikasz spadających kamieni i rozpłaszczenia niczym naleśnik. Na dole zaś cóż... działo się wiele i w sumie cieszył się, że znajduje się tak daleko od bezpośredniego zagrożenia. Co miał zrobić podstarzały Sabaku, gdy wiele metrów pod nim legendarna bestia szarpie się z trzygłowym wilkiem, którym do tego rzuca jak zabaweczką. I szczerze powiedziawszy średnio by go to normalnie ruszyło, bo niby współczuł temu przerośniętemu zwierzaczkowi, tylko że czemu został posłany w jego stronę?! Zaczął manipulować chmurką tak, by uniknąć tego cholernego psowatego. -Szlag by to... - zaklął pod nosem, kręcąc przy tym głową. Zupełnie jakby to psisko nie mogło sobie wybrać innego miejsca do próby podboju przestworzy. Jedno było tylko pocieszające - żył, miał się dobrze, nie trafiło go to przerośnięte coś, cokolwiek, albo ktokolwiek to był. Na jego drugiej chmurce za to działo się ciekawiej. Chciał przetransportować dwójkę w bezpieczne miejsce, by mnich uleczył chłopaczka za to... ten pierwszy zeskoczył, a drugi został pokarmem. Ni mniej, ni więcej ale po prostu bestia go pożarła razem z piachem Kumy! -Eeeej! Tak się nie robi! - zawołał do bestii podirytowany. Jego najdroższy przyjaciel, jego piaseczek został pożarty i splamiony krwią jakiegoś nieznajomego. Zmarnuje się w żołądku bestii - bo nie ma co się łudzić, ale raczej w środku taka ilość na niewiele może się przydać. Piasek zaczął pojawiać się w innym miejscu - pod stopami bestii i to mu wystarczyło. Mało bo mało, ale tylko tyle potrzebował. Złożył pieczęć barana, aktywował technikę, która miała zatrzymać bestyjkę w miejscu. Był pewien że cóż... pewnie nie zadziała, ale co innego mieli robić? Nikt prócz ogromnego wilka obecnie wgniecionego w ścianę nie był zagrożeniem dla tego stwora. Nikt nie potrafił wyrządzić mu krzywdy czy nawet po prostu zneutralizować. Może ten ruch da trójgłowemu wilkowi szansę na atak, może reszta coś zadziała, gdy tylko bestyjka będzie unieruchomiona? Mesmer tracił kontrolę nad bestią, jej wzrok się zmieniał, może to sprawi że ta się uspokoi, że wróci do normalności i... marzenie ściętej głowy, ale może bestia po prostu puści ich wolno i uda się w swoją stronę? To głupie, to naiwne myślenie, ale pełne nadziei. Kontynuował lot w górę, czas wydostać się z tej przeklętej pieczary. Tylko jego szczęście nie trwało zbyt długo, bowiem zauważył pióra. Dziwne, pojawiające się dosłownie znikąd. Czyżby ten stwór potrafił coś więcej, niż tylko sianie zniszczenia przy pomocy swojej paszczy i przy pomocy piór? Robił się senny, zmęczony, czuł że jego ciało robi się ciężkie. Usłyszał głos mówiący coś z góry. Tam też była trójca zwana także i rodzinką.pl. Głos Toshiro o genjutsu wyjaśniał wszystko. Kuroi złączył ręce w znany wszystkim znak ale... nie liczył, że to pomoże. Nie znosił genjutsu, wiedział że zawsze trafi się ktoś lepszy, kto akurat złapie go w pułapkę. Jeżeli da radę - pnie się w górę tylko po to, by wydostać się na zewnątrz i nie spaść w dół dziury. Upadek z takiej wysokości nie będzie należał do najmilszych. Jeżeli jednak nie da rady tego zrobić, jeżeli na górę będzie za daleko to... zniża swój lot do korytarza, który znajduje się w połowie pieczary. Ewentualnie miał jeszcze jeden, bardzo debilny pomysł. Miał złożyć kilka pieczęci, odwrócić się, a następnie wystrzelić samego siebie przy pomocy techniki na górę... I zrobić to tylko, jeżeli wszystko inne zawiedzie, bo zapewne nie obędzie się bez solidnego przygrzmocenia w ziemię. Chciał wykorzystać wiatr, a także to, że znajdował się w powietrzu i nic go nie trzymało. Wypuszczenie strumienia owego żywiołu brzmiało jak dobry pomysł, ale nie do cholery do przemieszczania się tym, gdy oczy coraz bardziej się zamykają.
To ona była tą „szaloną”, mniej kalkulującą w głowie i poddającą się emocjom częścią duetu. To ona była tą pierwszą, która zaciskała pięść i celowała prawym sierpowym w brzuch przeciwnika. Przeciwnika, który albo za dużo gadał o bzdurach, albo drażnił ją czymkolwiek innym. To ją trzeba było łapać za rączkę, by nie zrobiła czegoś pochopnie, szepnąć na uszko „Asaka, co ty robisz! Stój!” albo „Ogarnij się i ochłoń”. Kiedyś nie słuchała. Kiedyś… P.óźniej faktycznie się ogarnęła. Shikarui natomiast był tą zdecydowanie ostrożniejszą osobą. On zawsze kalkulował czy mu się coś opłacało, zawsze uważał, by nie wpakować się w jakieś bagno. I to zwykle on musiał z takiego bajorka wyciągać Asakę. Dziś jednak te role się odwróciły, gdy to białowłosa musiała powstrzymywać Sanadę przed rzuceniem się w paszczę bestii. Zabawne… To było całkiem dosłowne.
Cokolwiek by się w dole nie działo – i tak by go powstrzymała. A teraz gratulowała sobie w duchu, że zdążyła to zrobić, go wystarczyło jedno mocniejsze wychylenie się w dół, by zobaczyć, że Pięcioogoniasty na dole wręcz szalał. Części ziemi, kamienie, głazy odrywały się od granicy przepaści i spadały, nic nie było stabilne… Mówić, że byli bezpieczni tu na górze, to jak mówić, że deszcz nie był mokry. Demon w każdej chwili mógł znowu czymś przyłoić i wtedy spadną na dół razem z nim. Głupie. Aż zacisnęła szczęki z nerwów, szybko kalkulując w myślach dostępne im opcje. Zieew. Paszcza jej się rozdarła, łezka zatańczyła w kąciku oka, aż mimowolnie uniosła dłoń, by ją przetrzeć. Ależ była zmęczona tym dniem… A co gdyby się tu tak teraz położyć i przykimać…? Ach… Że iluzja? A kto by się tym… zaraz! Genjustu? Żesz kur…czę. Ręka Asaki była niemalże jak z ołowiu, gdy uniosła ją, by dotknąć ramienia Toshiro i złożyć połowę pieczęci Barana. Kai.
Miała tylko nadzieję, że któryś z panów i ją obudzi, w przeciwnym wypadku… W przeciwnym wypadku gotowa była słodko spać, aż do końca świata.
Jeżeli tylko ktoś uwolnił ją z iluzji – i jeśli faktycznie była to iluzja, Asaka potrząsnęła głową, oddalając od siebie wizję snu, która zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. A piórka? Nie było po nich śladu. - Jak tak dalej pójdzie, to spadniemy tam na dół razem z kamieniami – mruknęła, jednocześnie odpinając wielki wachlarz z paska, dzięki któremu utrzymywała żelastwo na plecach. Jednym płynnym ruchem rozłożyła broń – bo tym to niewątpliwie było – i trzymając go oburącz przesłała do niego impuls chakry, by uniósł się w powietrzu – i wskoczyła na niego. - Wskakujcie. Uniosę nas. Ale nie na dół – dodała jeszcze, chcąc podkreślić, zwłaszcza Shikiemu, żeby nadal o tym nie myślał. Bo ona mu zwyczajnie nie pozwoli dostać się na dół. Nie tam. I nie teraz. - Zawal to – powiedziała do Shikiego. - Zawal i spadamy – to dokładnie miała na myśli, podlatując wachlarzem, by ustawili się… dokładnie nad pewnym Mnichem. 70m nad nim rzecz jasna, dodać do tego jeszcze odległość, na jaką się unieśli wachlarzem. Tylko Shiki z ich trójki mógł tu coś podziałać, czekała więc na jego ruch. Po którym natychmiast zamierzała się wycofać wachlarzem – w głąb lądu oczywiście. Byle dalej od zawalającej się jaskini.
tl;dr Asaka używa Kai na Toshiro. Jeżeli ktoś wyciągnie ją z genjutsu - proponuje wskoczenie na wachlarz, by nie spadli na dół z co chwila walącymi się kawałkami ziemi. Podlatują na wachlarzu nad swój cel i proponuje Shikiemu, by w jakiś sposób zawalił jaskinię. Następnie wycofują się na wachlarzu z obszaru zawalającej się jaskini.
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki - Lewe oko w kolorze lawendy - Na prawym oku nosi opaskę - Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
Z całą sympatia do Yamiego - niestety pan Sanada miał tutaj ważniejsze rzeczy do obserwowania i nawet przez myśl mu nie przeszło, by się oglądać za siebie i sprawdzać, jak tam młodzik się ma. Jego oczy były teraz skupione na jednej sylwetce - Shigi. Tej samej, która spadła z piaskowej chmurki, by ratować się przed dramatem niszczonej jaskini. Czy ten scenariusz mógł być jeszcze piękniejszy? Zaczynał pisać się w doskonałym układzie. Chise była połamana. Wyprowadzał ją jakiś mężczyzna. za daleko, by móc ratować swoją drugą połówkę. A on? Sam jeden - tam na dole. On i bestia. I jeszcze ten, który bestię poskromił. Na krótki moment czarnowłosy przesunął wzrokiem do tunelu w poszukiwaniu Yoshimitsu. Nikt najwyraźniej nie był ani trochę gonieniem za nim. Nikt nie był zainteresowany przebywaniem tutaj przez kilka chwil dłużej, gdy w alternatywie mieli możliwość ratowania własnego życia. Mądrzy ludzie podejmowali mądre wybory.
- Shiga jest na dole. Spadł.- Tak, gotów był schodzić w dół - i to bez większego zawahania. Tylko że ręka Asaki go zatrzymała. Ręka, słowo - wszystko na raz. Więc zatrzymał się, pozwalając krwi na szumienie w żyłach. Uderzała do głowy lepiej niż stare wino. Grała tercetem na sercu - tym radosnym. I jednocześnie w pełni zgnuśniałym. Zapeklowanym napiętymi do granic możliwości nerwami.
Uchihy nigdzie nie było widać, a on nie zamierzał go teraz szukać. Skupił się na śledzeniu ruchów mnicha. Tego, co uważał się kiedyś za wilka. A jego uznawał za owcę.
Sanada nigdy owcą nie był. Nie był też jednak wilkiem.
Skinął głową na słowa Toshiro i wyciągnął rękę do Asaki, używając na niej kai. Piórka... piękne, mamiące oczy piórka. Całe szczęście, że mieli przy sobie specjalistę od genjutsu. Inaczej... ciekawe, co by się stało. Bestia krok po kroku wyrywała się spod kontroli. Jej niedoszły właściciel chyba nie przetrwał presji. Smutne. Energii wystarczyło mu na krótki, dziki wyskok. Było to wszystko tego warte? Raczej nie. Musiał przez moment skupić spojrzenie po użytym Kai, choć zadziwiająco szybko jego zmysły wróciły do normy. Jakby zupełnie nic złego się nie stało.
- Sprawdzimy, jak bardzo wytrzymali są Jashiniści. - Wszedł na wachlarz Asaki. W ten czy inny sposób zamierzał pozbyć się białowłosego. I wyciągnął łuk, nakładając na niego dwie strzały. Wymierzył w trakcie lotu, wiedząc, że Asaka zadba o bezpieczne ślizganie się w powietrzu. Celował w nogi mnicha. Zaraz błyskawicznie też łuk zarzucił na ramię i zaczął składać pieczęci. Gotów był w każdej chwili wydać Asace komendę typu "w prawo, w lewo, stój" itd, gdyby cokolwiek im zagrażało z dołu. Jak na przykład demon, który chwilowo chyba bardziej był zajęty walczeniem o utrzymanie nad sobą kontroli. Całe szczęście. Walcz, walcz. Masz o co, koniku.
Kiedy znajdą się w odpowiednim miejscu czarnowłosy używa Suidanhy tak, by zwalić wszystko, co tylko się da na głowę Shigi. Tnie wodnym ostrzem wszystkie ściany i resztki sufitu pod kątem, by ostatecznie pchnąć je w dół. Ostrożnie badając jego ruchy i wykorzystując moc prekognicji swoich oczu. Oczywiście jeśli mnich postanowi uciekać w górę - wtedy zostanie przecięty na pół wodnym biczem. Czarnowłosy szczerze wątpił, by te gazy go zabił, ale był bardzo pamiętliwym skurwielem i na nieszczęście Shigi - bardzo cierpliwym. Gotów był chociażby wykopywać jego zwłoki własnoręcznie spod tego gruzowiska, byle tylko Asaka mogła go skrystalizować.
Istnienie pozostałych w tym wszystkim stawało się zupełnie nieważkie.
tl;dr Użycie kai na Asace. Shiki strzela w nogi Shigi lecąc na wachlarzu Asaki. Gdy są nad dziurą puszcza Suidanhe i niszczy wszystko wokół Shigi, by zawalić na niego całą jaskinię, ściany i sufit. Jak się nawinie demon to jego też na pół, ale to zdecydowanie ostatni priorytet. W razie zagrożenia informuje o nim Asakę.
TECHNIKI:
Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Dziwne. Z obozu do Iglicy jakoś tak szybciej się szło, albo to po prostu kwestia towarzystwa, które wcześniej miała. Teraz Reika była całkiem sama i gnała na złamanie karku z powrotem, aby o wszystkim powiadomić władzę Midori. Oby tylko zdążyli wysłać posiłki, zanim Demon wszystkich pozabija. Chociaż tyle będzie mogła dla nich zrobić. Potem będzie trzeba zająć się tępieniem robactwa, które przylazło na nieswoje tereny i jeszcze wszczyna tutaj konflikt. O ile wcześniej nie było jednoznacznych dowodów, że to rzeczywiście Aburame za tym stoją, bo brak owadów pod ziemią działał na ich korzyść, a wszelkie cuda, które znaleźli w Iglicy, mogły zostać spreparowane, żeby ich wrobić, tak teraz sami się przyznali, atakując na terenie Klanu Nara. Wojna będzie nieunikniona i to właśnie było najgorsze. Trzeba powstrzymać jednocześnie i ich i Demona, który się przez nich uwolnił i teraz szaleje. Ilu zabije? Te ponure myśli sprawiły, że Reika jeszcze bardziej wytężyła ciało, aby przyspieszyć bieg. Czuła zmęczenie, jednak na odpoczynek jeszcze przyjdzie czas. Najpierw musiała wykonać swoje zadanie. Na szczęście miała jeszcze trochę chakry, więc w razie problemów spokojnie skorzysta ze swoich pokładów. Przeciw robactwu miała jedną technikę, która powinna załatwić sprawę, więc lepiej tutaj oszczędnie korzystać z jutsu, aby przydały się w bezpośrednim starciu. W razie czego wspomoże się pigułką żywnościową, ale to też w ostateczności, ponieważ znała cenę, jaką płaci organizm podczas działania tego specyfiku. Potem człowiek jest jeszcze bardziej wyczerpany, niż normalnie. No ale jak mus, to mus. No to daleko jeszcze, czy nie? Pewnie była już blisko, tylko po prostu tak jej się to niemiłosiernie dłużyło, bo zależało jej na czasie. Pozostawała jednak nadal czujna na wszelkie zagrożenie. Tajemniczy łucznik Ranmaru był dość upierdliwą sprawą, ale jeszcze bardziej upierdliwi byli sami Aburame i ich robale. Cała sprawa była upierdliwa i najchętniej już wróciłaby na wyspy, jednak trzeba było doprowadzić to do końca i sprawdzić, jak sprawa się zakończy. W razie ataku, odskoczy, zrobi unik, przeturla się. Cokolwiek, co będzie pasować akurat do sytuacji.
Póki było to możliwe, Akarui starał się kontynuować dialog z dowódcą oddziału Aburame. Hannosuke nie był łatwym rozmówcą. Stosował bardzo agresywną taktykę dialogu, która łatwo mogła wyprowadzić drugą stronę z równowagi. Jednak większość tego, co wypływało z jego niewyparzonej (a jednocześnie suchej i poparzonej) mordy to były zwykłe bujdy. Jak na przykład to, że zdenerwowanie nie robi na nich wrażenia. Tozawa nie mógł się powstrzymać, by nie powiedzieć: -No nie wiem, Hannosuke-sama. Jak Shikami-dono na Pana wrzasnęła, to raczej nie zachował Pan kamiennej twarzy.
Przedstawiciel z Kaigan zauważył, w co pogrywa najemnik i nie omieszkał tego oznajmić. Co miał odpowiedzieć biedny medyk? - Summimasen, nie mogłem się powstrzymać. A przy kim trenować i od kogo się uczyć, jak nie od mistrza danej dziedziny? Cóż, trochę admiracji jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Nawet lepiej, że mężczyzna zauważył, w co pogrywa Akarui, zawsze można było to przerodzić w żart. A te, jak wiadomo, dobrze ukierunkowane mogą rozwiązywać ludzkie języki. Wyglądało na to, że się powiodło, gdyż Hannosuke postanowił uchylić rąbka ze swoich tajemnic. Gdyby medyk jednak wiedział, czego zaraz się dowie, wolałby tego nigdy nie usłyszeć...
Każde słowo wypowiedziane przez lidera z Aburame wyryło się w mózgu Akarui'ego krwawymi rysami, krzyczącymi z bólu, rozpaczy i strachu w czystej postaci. Tozawa stanął jak wryty, gdy goście z Kaigan nagle rozbili się na tysiące owadów i rozpierzchli się po okolicy, rozmywając się jakby w życiu ich tu nie było. Pozostawiając po sobie tylko uchylony rąbek tej koszmarnej tajemnicy. Jednak był medykiem. Był tym, który musi zachowywać zimną krew, a nie oblewać się zimnym potem. Więc mimo kropel, które nagle wyskoczyły na jego czoło (akurat te na pewno nie były spowodowane temperaturą otoczenia), rozejrzał się po członkach swojej ekipy. Wszyscy stali jak wryci. Trzeba nimi potrząsnąć! - Dobra... Słuchajcie, wszyscy to słyszeliśmy. I ten wybuch i słowa tego Aburame. Czy są prawdziwe czy nie, bo przecież mógł kłamać, to my musimy działać, tak? Rozejrzał się po ekipie, nie zwrócił na siebie wszystkich par oczu, więc postanowił ryknąć: - Ej, do kurwy nędzy, źle mówię?!
Rozejrzał się jeszcze raz i już spokojniejszym tonem kontynuował: - Nie znacie mnie, nie jestem jakoś rangą nad wami, ale chyba zgodzicie się ze mną, że musimy wysłać ze dwóch szybkich i uważnych ludzi do obozu z informacją na temat wybuchu, domniemanego Bijuu jako rdzeń naszych problemów ze środowiskiem i klimatem i Aburame. Że nie wysłali swoich ludzi a klony, jakby dla swojego bezpieczeństwa i że prawdopodobnie od początku wiedzieli, co się działo wokół Iglicy. Tak, shinobi wysłani do obozu musza być szybcy i uważni. Szybcy, bo każda sekunda się liczy, a uważni, bo jesteśmy w lesie a słów Hannosuke Tozawa długo nie zapomni: "Aburame, będąc w lesie, zawsze są na swoim terenie."
Akarui miał nadzieję, że na tym etapie przynajmniej większość ekipy już się opamięta, może nawet ktoś się zgłosi do tej roboty, wtedy będzie mówił dalej: - Sam zamierzam ruszyć prosto na Iglicę, na pewno przyda się tam pomoc reszty naszej ekipy, niezależnie od tego, czy Hannosuke mówił prawdę, czy nie. Shikami-dono mając te informacje teraz już musi wysłuchać mojej poprzedniej rady. Medycy z pełnym wyposażeniem, dużo bandaży, gazy i wody. Wszyscy pod Iglicę, ratować naszych ludzi. Czas ruszać. Mając nadzieję, że każdy zrozumiał powagę sytuacji ruszył w kierunku szczytu wystającego ponad okolicę, w trakcie drogi nawadniając organizm. Nie była to krótka trasa i Akarui wiedział, że z każdym kilometrem będzie goręcej. Już raz to przeżył. Miał nadzieję, że tym razem będzie lepiej i że jego obecność będzie bardziej przydatna.
Choć wolał nikomu nie być potrzebny... Jest w szoku - wychodzi z szoku - stara się, by nikt nie panikował. Chce podzielić ekipę na dwie grupy. Mniejsza leci do dowództwa z info i prośba o wsparcie, a druga większa z nim do Iglicy. Mimo decyzji reszty ekipy, sam rusza pod Iglicę, pije wodę i ma nadzieję, że nie będzie tak źle...
Krótki wygląd: Niska, w miarę szczupła dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, krótkich włosach do ramion. Ubrana w lekkie, bure kimono oraz narzuconą na nie kamizelkę. Na głowie nosi słomkowy kapelusz, a w ustach niemal zawsze ma fajkę.
Zrozumienie każdego jednego elementu sytuacji i ruchów każdej jednej jednostki było bardzo ciężkim procesem dla Muraia. Szczególnie w tej sytuacji, gdy przeprowadzał atak na wroga na którym musiał się skupić. Śledzenie każdego i branie pod uwagę każdego nie było nawet możliwe, dlatego też Kakuzu musiał poświęcić część swojej uwagi. Nie miał pewności, czy nie zostanie przez przypadek zaatakowany przez któregoś z sojuszników. Albo nawet celowo, w ramach zemsty za poprzednie jego czyny albo przez niezgodność z ideologią danej jednostki. Mogła być to nawet Reika, która ukrywała się w skałach tylko po to żeby zaatakować z ukrycia. Wszystko było możliwe i w tym jednym momencie nie był w stanie przygotować się na wszystko. Kanonada różnych ataków skierowanych w stronę Yoshimitsu sprawiła, że ten musiał się bronić. Wszczynanie walki w takiej dysproporcji jednostek wiązało się z koniecznością reakcji na dużą ilość różnorodnych ataków. Pewność siebie Yoshimitsu została poddana próbie. Rozmaite strategie i powiązane z nimi ataki właśnie leciały ku niemu i kwestią czasu było zanim spróbuje użyć jakiejś techniki innej od swojej teleportacji i ataków za pośrednictwem demona. Murai był bardzo pewny swojego planu, tym bardziej że w razie jego niepowodzenia nie poniósłby żadnych poważnych reperkusji. Mógłby dalej walczyć pomimo odniesionych ran. Jego próba przybliżenia się i zmuszenia go do walki fizycznej była uzasadniona i miała wymusić odpowiednią reakcję - ucieczkę. Murai widział, jak czerwone oczy przeciwnika szybko omiatają całe pomieszczenie, wyłapując każde indywidualne zagrożenie. I w efekcie zniknął, zamiast próbować przenieść siebie i demona, skupił się na sobie. A demon zaatakował, czym tylko mógł. Ogony trafiły kilku atakujących. Murai wystrzelił technikę Katon w stronę bestii i na chwilę podziałało, jednak głowa bestii szybko weszła w kontakt z niciowcem. Nie mógł nawet nic na to poradzić. Uderzył w ścianę z ogromną prędkośćią. Nawet pomimo jego fizycznych przewag nad zwykłymi ludźmi, poczuł to mocno. Oszołomienie, niemożliwość rozeznania się w otoczeniu. To wszystko sprawiło, że Murai nie był w stanie poprawie ocenić sytuacji. Wbity w ścianę próbował przywrócić się do normalnego stanu. Widział jedynie, jak pozostali próbowali. Ledwo widział. Obraz powoli wracał do ostrości. Widział jak demon dosłownie pożera jednego z członków grupy. Można go było spisać na straty. Widział jak z nieba zaczęły spadać pióra. Ale skąd dokładnie? Nigdzie nie wiedział ich źródła. Widział jedynie, że spadają. A samego Muraia zaczęła ogarniać bardzo nietypowe dla niego uczucie - zmęczenie. Skrajne zmęczenie, sprawiające że oczy same się zamykały. Seinaru szybko dał znać o co chodzi. Genjutsu. Oczywiście, sam Yoshimitsu potrafił tworzyć iluzje. Miało jak najbardziej sens. Kakuzu wpadłby na to chwilę później. Wychodzenie z iluzji było najlepsze, gdy używało się Kai na kimś. Dlatego też szybko użył Kai na Seinaru. Przede wszystkim był samuraiem. Wydawał się człowiekiem honorowym, wystarczająco żeby odwdzięczyć się za przysługę. Nie zrobił mu wcześniej krzywdy, nie mieli żadnego konfliktu. Dodatkowo sam Kakuzu był ważnym elementem grupy, silną jednostką której obecność miała wpływ na sytuację. Logicznym wydawało się że Seinaru odda przysługę. Gdyby tego nie zrobił, Murai powinien mieć jeszcze możliwość użycia Kai na sobie. Klon jednak, czując narastające zmęczenie, zaczął krzyczeć w stronę bestii jak tylko mógł. Wybiegł z dymu żeby bestia go zauważyła i resztkami chakry użył techniki Doton. Ogromne kamienne kolce powinny wbić się w nogi bestii żeby zapobiec jej dalszym skokom. Ograniczenie możliwości poruszania się i zwrócenie uwagi przez i tak bezużytecznego klona było jego głównym zadaniem. A sam Murai zaczął wybiegać na powierzchnię. Dlaczego? W samym dole było ich zbyt mało żeby móc coś zrobić, ogromna część grupy zdążyła się wydostać. Będący na dole mogli pełnić funkcję przynęty i zwrócić uwagę demona na wystarczająco długo, żeby reszta zdołała się przegrupować.
1) Używa Kai na Seinaru
2) Jak ten tego nie zrobi to używa Kai na siebie
3) Klony w tym czasie używają techniki do Dotonowych filarów i zwracają uwagę demona zanim padną.
4) Jak Murai nie zdaży użyć Kai albo nie będzie w stanie do nici z pleców wbijają się do podłoża i powstrzymują przed upadkiem.
5) Jak Kakuzu będzie w stanie to ucieka na górę samą żeby się przegrupować.
EQ:
EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): - Dwie kabury na broń (lewe i prawe udo)
- Płaszcz koloru czarnego
- 2 tonfy obwinięte bandażami (przy pasie)
- Manierka z wodą przy pasie
Opis Bardzo przydatne Jutsu Dotonu, polegające na wytworzeniu kilkunastu kolumn, które otaczają cel. Tworzą w ten sposób, swojego rodzaju więzienie. Jest ono całkiem wytrzymałe, dlatego może powstrzymać słabych przeciwników, a nawet tych na średnim poziomie. Dodatkowo nie każdy potrafi wyjść z niego całkowicie, szczególnie, kiedy zawczasu przygotuje się tam "niespodziankę" dla złapanego. Wystarczy uderzenie o sile 75 lub technika rangi C do zniszczenia więzienia.
Nazwa
Kai
Ranga
E
Pieczęci
Baran
Zasięg
Dowolny
Koszt
Brak
Dodatkowe
Na czas użycia dodaje 65 konsekwencji
Opis Kai to jedna z podstawowych technik shinobi, często niedoceniania - i niesłusznie. Jutsu to polega na chwilowym odcięciu dopływu chakry do mózgu, dzięki czemu jakiekolwiek impulsy - również te narzucone zewnętrznie - przestają działać. Efektem tego jest uwolnienie użytkownika z dużej ilości prostszych technik genjutsu. Niestety, te silniejsze dalej będą na nas oddziaływać i trzeba je dezaktywować innym sposobem.
Nazwa
Kinobori no Waza
Ranga
E
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na ciało
Koszt
Minimalny, nieodczuwalny
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.</span>
Nazwa
Jiongu: Reberu Shi
Ranga
C
Drugi poziom Jiongu. Dochodzi do kolejnych przemian w organizmie. Nici zyskują na grubości i lekkości, są one coraz większe i szersze, co umożliwia wykorzystywanie ich w walce na coraz lepsze sposoby. Ich ilość gwałtownie rośnie, przez co Kakuzu móże wykorzystywać większą ich ilość. Ciało, przywykłe już do nietypowych właściwości ciała, łatwiej poddaje się woli właściciela. Szwy poluźniają się szybciej, a lepsze zrozumienie podstaw daje dodatkowe możliwości w zakresie kontroli nici na większych zasięgów.
Widok zjadania Hirokiego, dostrzeżenie zmiany oczu bijuu na normalne.
Zobaczenie piór, powiązanie ich z NPC babeczką, co zniknęła.
Rozglądanie się za babeczkę i mnichem Kaiem, bo nie pisałeś nic o nich.
Poinformowanie Chise, że lecą jakieś ciche piórka
Poddanie się piórkom, bo nie robię OOC „Piórka? To iluzja!” w świecie, gdzie dmuchamy ogniem, a dziwny koniodelfin rozwalił pół góry. Odchodzenie w kimę zawieszonym w stelażu z mojej ośmiornicy.
Opis Podstawowa technika kuglarzy. Za jej pomocą wytwarzamy na czubkach palców cienkie nitki chakry, które następnie można podłączyć do marionetki. Dzięki odpowiednim ruchom rąk i palców jesteśmy w stanie wywołać pożądane ruchy u kukły, np.: przemieszczenie się czy też aktywowanie danego mechanizmu. Początkujący kuglarze muszą podłączyć aż dziesięć nici do jednej marionetki aby funkcjonowała poprawnie. Z czasem liczba ta ulega zmianie i możliwe jest sterowanie większą ilością lalek za pomocą mniejszej ilości nitek. Same nici chakry są niesamowicie wytrzymałe, a przeciąć je można jedynie ostrzem pokrytym chakrą, bądź całkowicie z niej stworzonym. Zniszczyć może je także wystarczająco duża siła (od przeciętnej wzwyż). Od rangi klanowej B istnieje możliwość sprawienia, że nici stają się niewidoczne, przez co shinobi bez specjalnych zdolności nie będzie mógł ich dostrzec.
CHAKRA:
KC D, a więc:
50,3%[/ghide]
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):Strój Juranu, dwie kabury na broń umiejscowione na udach, pusta manierka, manierka z wodą;
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
1 m bandaża nawilżonego zimną wodą jako okład na czoło
Kabura na prawej nodze: Mały zwój #1 (czerwony), Mały zwój #2 (brązowy), 1x kunai.
Kabura na lewej nodze: Mały zwój #3 (biały), Mały zwój #4 (niebieski), 1 m bandaża,17. Wampirze kły w formie nakładki, niby zabawka ale jednak ze stali., (10) Butelka 7/10 porcji Ari
(202,75157,25/300) Mały zwój #3 (biały):
(70) Podstawowy statyw alchemiczny;
(12) 1x Umiarkowany zestaw ziół; (10) Butelka 10/10 porcji Ari;
(10) Butelka 10/10 porcji Irakusa; (15) Manierka pełna wody (1,25) 31. 5 stylowych dzwoneczków w kształcie czaszek.; (3,5) 35x kartka papieru; (3) 30x kartka papieru;
(15) Torba;
(16) Duża torba; (20) Płaszcz;
(20?) Stare ubranko;
(10?) Wino zapomnienia;
(Fuuin no Mizu) Mały zwój #4 (niebieski):
1/2 Małych zasobów wody[/ghide]
Specjalistyczne ubranko na gorące warunki
Nazwa
Strój Juranu
Typ
Ubranie/Mechanizm Ayatsuri
Objętość
100
Opis Strój zaprojektowany przez Ayatsuri Juranu, łączący przewiewny strój do działania na pustyni oraz maskę służącą do przeciwdziałania wszechobecnego piachu, jak i zabezpieczenia przed truciznami, a szczególnie niefortunnym zastosowaniem tych własnej produkcji.
Materiał - cienka przewiewna tkanina. Żeby uzyskać wartości zachowania ciepła organizmu użyto jej podwójnej warstwy, z niewielką przestrzenią na powietrze pomiędzy. W ten sposób podczas wiatru zachodzi bardzo szybko wymiana powietrza, zaś podczas bezwietrznych warunków całkiem przyzwoicie zachowuje ciepło ciała przed ucieczką na zewnątrz.
Wiatraczki - cechą szczególną całego stroju jest zaszycie w wybranych miejscach metalowych wiatraczków, które osłonięte są drewnianymi obudowami o wymiarach 6x6x1 cm. Łącznie wszystkich takich urządzeń jest 12, umiejscowione w specjalnych kieszonkach między warstwami materiału, kieszonki są doskonale dopasowane, dzięki czemu materiał nie wcina się w działający wiatraczek, a same kształty obudów trudne do zauważenia z zewnątrz.
W skład budowy wiatraczka wchodzą też sprężyny napędowe oraz łożyska. Naciągnięcie sprężyny jest możliwe za pomocą Niezauważalnego kosztu chakry (wymaganie Ninjutsu D). Po naciągnięciu wiatraczki działają przez 8 godzin. Materiały są tak dobrane, by zminimalizować tarcie przy ruchu obrotowym skrzydełek wiatraka.
Umiejscowione są tak, by studzić ważne punkty na ciele człowieka:
W tunice: na mostku , na plecach pomiędzy łopatkami, pod pachami i nad biodrami.
W spodniach: po dwa na każdym udzie, przyłożone do okolic tętnicy udowej, po jednym na każdej łydce, tuż pod kolanem.
Tunika - ma luźne rękawy, zapewniające swobodę ruchów, a także dość sztywny tors, w celu zapewnienia dokładności chłodzenia. Tunikę uzupełnia głęboki kaptur, który w pewnym miejscu ma dodatkową warstwę, którą można przyczepić do maski.
Spodnie - stosunkowo luźne, z wyraźnie ciaśniejszą częścią udową od piszczelowej. Dodatkowe szwy nie pozwalają wiatraczkom na latanie.
Komin - biały komin otaczający skórę szyi. Sięga na ramiona, musi być zakładany przed tuniką. W górnej części można go przypiąć do maski.
Maska - maska zbudowana ze skóry i drewna, z długim dziobem wypełnionym watą nasączoną w substancjach zapachowych. Wata oczyszcza wdychane powietrze z pyłów i cieczy, jest także możliwa do szybkiego wyczyszczenia po zdjęciu maski. Na watę od strony twarzy bardzo łatwo też zastosować antidota na znane przez użytkownika gazy bojowe. Szerokie wizjery są ze szkła i zapewniają przejrzyste widzenie. Maska zapinana jest paskami z tyłu głowy o drewnianych sprzączkach, zaś na swoich obrzeżach ma dodatkowe zapięcia, którymi można przyczepić wnętrze kaptura.
Buty - obuwie ninja w kolorze czarnym.
Paski - Dwa normalne paski to ściśnięcia tuniki i spodni w talii. Cztery krótkie paski z klamrami do zapięcia na kończynach, by ograniczyć wpadanie niechcianych pyłów. Szlufki do pasków znajdują się w talii, na ramionach i w okolicach kostek. Sprzączki są drewniane.
Drewno (wszystko oprócz ostrzy i mechanizmu wyrzutni)
Wygląd Kukła w dużym przybliżeniu przypomina ważkę o długości 35 cm. Składa się z rozszerzonego korpusu (długość 15 cm, średnica do 10 cm, "urnowaty" kształt, kolor bordowy i zielone od frontu z niebieskimi oczami) do którego przymocowane są nóżki (czarne, trzysegmentowe, kolejno średnice walców - 5-5-3 cm, średnica 1 cm, ostatni odcinek - 3 cm - jest tylko połową przecinając wzdłuż) i "skrzydła" (kształt trójkąta, długość 15 cm przednie i 20 cm tylne ustawione z tego samego punktu co przednie pod kątem ~45 stopni, szerokość wszystkich zwęża się od 4 cm do ostrego czubka, malowanie białe z pomarańczowym paskiem), oraz z ogona (długość 20 cm, średnica 5 cm, walec, malowanie bordowe).
Mechanizmy Objętość fuin: 40.
Wyrzutnia senbonów w korpusie - wylot frontowy, w miejscu ust (zamykany).
Mały magazynek na senbony w ogonie - objętość 10 (40 senbonów).
Ruchome ostrza: oś obrotu 5 cm od frontu marionetki. Mechanizm pozwala im się złożyć (wszystkie na raz) do osi marionetki, w celu przechowania. Długość: jak na rysunku: 15 cm i 20 cm. Obracane są parami o tej samej długości. Szerokość ostrzy zwęża się od 4 cm do czubka, zaostrzone są z obu stron, możliwość obrotu w obie strony - pary niezależnie od siebie nawet mogą.
Nóżki (6x, oznaczone pełnymi kółkami na rysunku - poza osią ostrzy): rozłożone co około 3,75 cm od frontu marionetki (eh, równe odstępy na korpusie, dzielone 15/4). Są od spodu, nie od boków i w dwóch liniach (symetrycznie względem osi korpusu i ogona). Składają się ze stawu kulistego (koło zamalowane) i dwóch stawów zawiasowych. Części nóżek są kolejno długości 5-5-3 cm. Staw kulisty jest częściowo "zanurzony w korpusie", co pozwala na maksymalny ruch w każdej osi obrotu na przestrzeni +-90 stopni. Średnica nóżek około 1 cm, ostatni, najkrótszy fragment jest tylko półwalcem, żeby podstawa do stawiania była płaska (połowa walca o średnicy 1 cm, przekrojona w pionie). Czyli podsumowując, 6x staw kulisty, 12x zawiasowy. Dzięki ruchowi nóżek można w znacznym stopniu zmieniać kąt ustawienia marionetki, co pozwala na celowanie wyrzutnią senbonów przy ustawieniu kukły na podłożu.
Lekka -> Średnia, zmiana przy odpieczętowaniu elementów.
Cena
3000 Ryo
Materiały
Drewno
Wygląd Kształt humanoidalny. Brak twarzy na głowie, zamiast nóg można dostrzec 6 macek wychodzących z tułowia. Całość okryta bardzo szerokim czarnym płaszczem z bardzo szerokimi rękawami.
Mechanizmy "Punkt centralny" to spora złączka na wysokości ramion, w osi, gdzie powinien być kręgosłup. Jest osłonięty korpusem przed atakami z zewnątrz. Znajduje się w nim skierowany w dół rozpylacz trucizny.
Ręce: Stawy podobnie jak u człowieka, czyli staw kulisty w ramieniu, zawiasowy+śrubowy w łokciu. Różnicą jest staw kulisty w nadgarstku, który nadaje większej swobody ruchu dłoni niż u człowieka. W stawie nadgarstkowym jest otwór, przez który może przejść ostrze, ale unieruchamia dłoń w jednej z dwóch pozycji - otwartej dłoni skierowanej do zewnątrz i do wewnątrz.
Stawy ramienne połączone są dodatkowo z punktem centralnym i górą korpusu.
Długości: ramię 35 cm, przedramię 30 cm, dłoń z wyprostowanymi palcami 20 cm.
Średnica do 8 cm.
Uzbrojenie rąk:
2x ukryte ostrze - w przedramionach, wysuwane przez dłonie, długość ostrza 25 cm (cienkie, bardzo szpikulcowate, prezentują głównie wartość jako broń kłuta - patrz: ostrza używane przez Kankurou na marionetkach) Tarcza chakry na lewym przedramieniu - normalny ludzki rozmiar.
Nogi: 6 wydłużanych modyfikacjami kukły macek. Składają się z krótkich elementów ułożonych w dwóch warstwach. Dzięki temu można wydłużyć każdą mackę dwukrotnie, osiągając przy tym wysoką "elastyczność" i efekt z anime: <!-- m --><a class="postlink" href="https://www.youtube.com/watch?v=bhvbtgk ... SU</a><!-- m -->
Macki od góry połączone są w punkcie centralnym. Bazowa długość to 175 cm, maksymalna 350 cm. Średnica do 5 cm ze zwężeniem końcowych fragmentów. Ze względu na ich skrętność nie ma możliwości precyzyjnego chwytu jak np. za samą rękojeść lub nadgarstek, do czegoś takiego konieczne jest szersze owijanie.
Dwie macki są w wersji bazowej, 4 są zapieczętowane techniką Senju Sobu. Pieczęć ma miejsce na punkcie centralnym. Brak innego sprzętu w nogach.
Korpus: Wymiary ok. 60x30x70 (szerokość-głębokość-wysokość, z tym, że nie jest prostokątny). Przypomina napierśnik, jednak z zabudowanymi otworami od góry i boków (pomijając oczywiście miejsce na wmontowanie szyi i stawów ramion). Pełni funkcję obronną dla punktu centralnego. Jest możliwość otwarcia korpusu z zawiasami w górnej części w osi lewa-prawa. Tak więc przód i tył korpusu są klapami. Zabieg ten umożliwia działanie nóg na większej przestrzeni kątowej podobnie do rozszerzenia paszczy na tym obrazku: <!-- m --><a class="postlink" href="https://vignette.wikia.nocookie.net/bat ... ie.net/bat ... 0921111925</a><!-- m -->
Na wewnętrznej i zewnętrznej stronie korpusu są zaczepy na macki, żeby można było transportować kukłę bez całkowitego rozwinięcia macek wzdłuż, a owinięciu jej samej. Zaczepy nieużywane chowają się w skorupę i nie mają żadnego wpływu na ruchy.
Głowa: Mały magazynek na gaz (5 dawek). Trucizna jest prowadzona do rozpylacza w punkcie centralnym. Szyja:Mały magazynek na gaz (5 dawek). Trucizna jest prowadzona do rozpylacza w punkcie centralnym
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 164 (139) KONTROLA CHAKRY D MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 104% MNOŻNIKI: +4% chakry z wytrzymałości || -15 do statystyk fizycznych na czas eventu POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ: