Sierociniec

Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

//Przerwana akcja tutaj, bo nie wiem co Shik chce zrobić z naszym jegomościem prócz szarży, no i różne inne rzeczy.

Mapka orientacyjna:
https://sketchtoy.com/69261759

Legenda:
Kwadracik "L" - las
Kwadracik "D" - droga
Kwadracik "Y" - dom Yamiego
Kwadracik "S" - sierociniec
Kwadracik "P" - pole staruszka, kwiotki, truskawki, bób,

Niebieska kropka - Yami
Czerwona krokpa - Akira
Fioletowa/Lawendowska kropka - Shikarui
Różowa kropka - Asaka
Zielona kropka - Kisho
Czarne kropeczki - WROGOWIE!
Kolorki tekst:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
Nie paczeć, a kysz!
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Wahanie się należało do ludzkich rzeczy. Do części ludzkiego istnienia, kiedy mózg wędruje nieco inną drogą niż serce. Lub kiedy twój własny umysł płata ci figle i skręca w dwie strony jednocześnie. Chcesz mieć dwie sroki, więc łapiesz je za jeden ogon. Yulko że dwie sroki mają dwa różne ogony - nie jeden wspólny. I lecą w różnych kierunkach. Którą wybrać? Najlepiej obie. Tak, chcesz obie - przyniosą korzyści, zyski, przyniosą dokładnie to, czego potrzebujesz. Ale obu nie złapiesz. Odlatują. Są coraz dalej. Za którą biec? Lewa? Prawa? Wahanie jest rzeczą ludzką i wahanie potrafiło napędzić spiralę niepewności w dalszym biegu wydarzeń. Jeśli ty czegoś nie robisz - to co ma zrobić przeciwnik w odpowiedzi, gdy nie ma na co odpowiadać? Co najwyżej na spojrzenia. Na myśli kłębiące się pod kopułą. Na spojrzenia, które prosiły o podanie odpowiedzi, jaka nie istniała nigdzie indziej, tylko w twojej własnej głowie.
Shikarui nie miał pojęcia, co myślał sobie samuraj, kiedy on sam pobiegł naprzód. Więc zwolnił. Zawahł się, a to zawahanie spróbował przerodzić w coś nieoczywistego, w obejrzenie się za swoje plecy. W końcu przeciwnik wcale nie musiał wiedzieć, że nie musiał tego robić. Priorytety samuraja wydawały mu się oczywiste i banalne do przewidzenia. Zrobił to, co chciał, tak pewnie, jakby mógł odczytać myśli i przewidzieć przyszłość. Tymczasem - nie mógł. Popełnił błąd, kiedy samuraj nie zdecydował polecieć za sroką, którą znał. Postanowił złapać srokę... którą? Wróg zerwał się do biegu i to wcale nie za nim. Jak to? Przecież miał ratować kogoś, kogo miał chronić. Zawiódł - przyniesienie hańby swojemu panu nie pisało się pięknymi słowami w historii życia tego, który do służenia został stworzony. Ta sroka była biała. Czarnowłosy błyskawicznie skręcił i zmienił swój tor biegu. Terumi nigdy nie był celem - Terumi miał być jedynie zmyłką. Tymczasem zmylił jedynie samego siebie błędnymi wnioskami. Następny spodobał mu się jeszcze mniej i sprawił, że uśmiech zszedł z twarzy czarnowłosego, a serce stanęło dęba na drobny moment. Idzie po Asakę. To ona czyniła najwięcej szkód i dawała popisy okrutnych, szkarłatnych tworów, po których spływała teraz równie szkarłatna krew Terumiego.
- Asaka! - Krzyknął w stronę białowłosej, wiedząc, że to wystarczy, żeby odwrócić chwilowo jej uwagę od mężczyzny, którym się zajmowała.
Wtedy nadszedł trzeci wniosek. Zrozumiał. To nie znana sroka i nie biała sroka. To sroka bez skrzydła. Nie ochrona Terumiego była jego celem. Nie zabicie Asaki, która przecież odgrodzona była dziurą w ziemi i w dodatku lawą opływającą kryształ i wolno się przez niego przeżerającą. To Kisho. Kisho idący, jak w omamie, w kierunku Yamiego. Chce go zabić. Wniosek numer cztery. Ta błyskawiczna, ustalona w dwie sekundy historia, sprawiła, że czarnowłosy przestał się bawić. Złożył sekwencję pieczęci drugiego koszmaru forumowiczów (bo pierwszym był kryształowy pryzmat), a jego ciało czarnowłosego pokryło się błyskawicznie lśniącymi znakami, które zastygły na jego ciele czarnymi cierniami. Przyśpieszył. Mimo to podejrzewał, że wcale nie dogoni samuraja, który już i tak był od niego szybszy, dlatego przestał się pierdolić w tym tańcu. Jego bezpieczeństwo było nieco mniej ważne od zabawy, której chciał doświadczyć. Jednak bezpieczeństwo Kisho stało teraz zdecydowanie wyżej nad tą zabawą. Jeszcze wyżej było tylko bezpieczeństwo Asaki. Małżeństwo zmienia ludzi, nie próbujcie tego w domu. Czarnowłosy wypluł potężny strumień wody prosto w plecy samuraja.

http://sketchtoy.com/69261821
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Czy jeśli jedno z pary kogoś zabije, to oboje są mordercami czy jedno z nich? Och, myślę, że jedno. Mogli być małżeństwem, mogli pracować w duecie, ale nie mieli zbiorowej świadomości i jednego mózgu, który by nimi kierował. Byli dwoma zupełnie różnymi osobami, i choć połączyło ich uczucie, a teraz od dłuższego już czasu byli czymś więcej niż po prostu towarzyszami podróży, to trudno byłoby ich rozliczać za działania tej drugiej osoby. Asaka nie mogła mieć oczu dookoła głowy, nie miała czerwonych oczu Ranmaru ani białych od Hyuga – była tylko Koseki. W Daishi i mężczyzna decydował za kobietę i brał za nią odpowiedzialność, odpowiadał za nią, a ona musiała go słuchać. Shikarui przy tym jak wielkim był tradycjonalistą i tak niesamowicie duże pole do decyzyjności dawał swojej żonie, ale w sprawach oficjalnych to on zawierał głos w większości – a ona musiała się dostosować. Więc… Gdyby to ona coś odwinęła, to on brałby odpowiedzialność, a na nią spadłaby kara. Ale w drugą stronę…? To nie do końca tak działało, nawet jeśli czarnowłosy bardzo zdanie swojej żony i w ogóle całą ją bardzo szanował. Asaka mogła jedynie przeprosić Yamiego i zająć się jego rękami. I nie, nie miałaby nawet wystarczającej szybkości, by zatrzymać swojego męża.
Zatrzymała się w półkroku słysząc krzyk lawendowookiego. Terumi stał obrzygany własnym… czymś, w dość opłakanym stanie, więc odwróciła wzrok w drugą stronę, w stronę krzyku. Widziała, że koleś z mieczem biegł wzdłuż sierocińca i że… no co on robił po tej stronie? Odbije w ich stronę? Ich, czyli Akiry, Kisho i Yamiego? I jednocześnie zauważyła, że Kisho, z zaciśniętymi pięściami idzie w kierunku starca. Z cichym „kurwa” na ustach ponownie przeskoczyła przez płot, akurat żeby dostrzec, że Akira domyślił się tego samego co ona. W biegu zaczęła wytwarzać jeszcze jedną ścianę mającą odgrodzić ich od samuraja od dołu – jednak nie wyrastającą od ziemi, a tworzącą się na poziomie barków i rozlewającą się w górę i w dół, równie grubą co poprzednia, znowu próbując zrobić ją wysoką na 5 metrów. A sama biegła do Yamiego i Akiry, żeby zatrzymać Kisho. Była gotowa ponownie złapać Kisho za nadgarstek i powstrzymać jego dzikie zapędy do spuszczenia wpierdolu i kary starcowi – ale Asaka nie zamierzała się teraz w to bawić. Gdy przestaną być atakowani ze wszystkich stron – wtedy będzie czas na wyjaśnienie tej sytuacji, czas na szczerość, bo nie było tu już miejsca na kolejne mgliste historie i chyba ani Asaka ani Shikarui nie mieliby już teraz na to cierpliwości. Ale to za chwilę, nie teraz, gdy zagrożenie było tak realne.
- Uspokój się, potem to wyjaśnimy – rzuciła do chłopaka, patrząc to na niego, to na tworzącą się kryształową ścianę, gotowa zareagować, jeśli jednak samuraj przeskoczył nad albo zrobił tutaj jakiś dziwny wślizg.
Terumiego zostawiła na razie w spokoju, ale ten i tak był już w dość opłakanym stanie.

http://sketchtoy.com/69261900
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Mapka orientacyjna:
http://sketchtoy.com/69264026

Legenda:
Kwadracik "L" - las
Kwadracik "D" - droga
Kwadracik "Y" - dom Yamiego
Kwadracik "S" - sierociniec
Kwadracik "P" - pole staruszka, kwiotki, truskawki, bób,

Niebieska kropka - Yami
Czerwona krokpa - Akira
Fioletowa/Lawendowska kropka - Shikarui
Różowa kropka - Asaka
Zielona kropka - Kisho
Czarne kropeczki - WROGOWIE!
Kolorki tekst:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
Nie paczeć, a kysz!
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

A dostałeś kiedyś raka tylko dlatego, że samuraj stanął na twojej drodze? No raczej, wiem, że tak. Przecież każdy dostaje raka jak widzi samuraja.
Shikarui spoglądał na to, co się dzieje i zapewne byłby zajęty niedowierzaniem, gdyby właśnie nie opętało go pragnienie krwi. Tak silne, tak głęboko w nim osadzone, że wypalało jego żyły do bieli. Znał siebie. Znał to uczucie, które zaciemniało myśli i jednocześnie wyostrzało ciało, sprawiając, że wszystkie mięśnie zaczynały pracować na 200%. Wybuch chakry przesączonej żądzą mordu był nawet dla jego własnych oczu jasnym przebłyskiem, a przecież widział to nie raz - u samego siebie. I u pewnej dziewczyny, co lubiła tańczyć z mieczami. A Han? Han był inną historią. Był bogiem tej historii. Niedowierzanie więc nie miało szansy się rozwinąć, kiedy utartym już niemal schematem noga została samurajowi odrąbana. Samuraj zamiast odczuć jakikolwiek ból, to niczym machina - niewzruszenie atakował dalej. Sercem Jugo rządziło teraz bardzo wiele wzruszeń. Zbyt wiele, żeby cokolwiek z tego potraktować teraz jako nic osobistego. Tak miał przecież w zwyczaju mówić. Zakończył Suidanhę i wybiegł do przodu, żeby jednocześnie uciec od lecącej magmy. Z mieczami schowanymi w pochwie przebiegł po ścianie i rzucił się na samuraja od boku, skacząc na niego jak dzikie zwierzę. Nurkując pod jego mieczem, żeby ściągnąć go w dół. Wyciągnął jednocześnie dłoń w bok, żeby zacisnąć ją na ręce samuraja, która dzierżyła miecz - gotów był zablokować ostrze na jednym ze swoich karwaszy, gdyby samuraj miał zadziwić znów swoją szybkością działania, żeby odsunąć ostrze od siebie. Drugą złapał się go, żeby czasem samuraj nie odepchnął go od siebie... żeby zębami wyrwać kawał mięsa z jego szyi. Chciał go przygwoździć do ziemi.
Jak to jest..? Kiedy wydaje ci się, że jesteś kimś więcej? Kiedy myślisz, że tamten guz na głowie to tylko guz. Okazało się, że to olbrzymi nowotwór. Kiedy myślisz, że misja jest do wypełnienia, a nic się nie udaje? Aa widzisz, szmaty czasami za wiele myślą.
Bo myślała, szmata, że jest jedwabiem.
Shikarui jedyne, o czym teraz myślał, to rozerwanie tego samuraja gołymi rąsiami na maleńkie kawałeczki. Nie miał czasu rozckliwiać się nad sprawnością samuraja ani nad tym, jakim cudem, do cholery, Akira, którego uważał za nędznego ninja, nic nie znaczącego w tej przeprawie, który mógł zdechnąć, wytworzył wodę... znikąd. Technikę, która wręcz wymagała zbiornika wodnego. Zabrakło też w nim teraz wytchnienia, by martwić się o Kisho (oj tak, znalazło się miejsce na zmartwienie) czy nawet o Asakę. Obraz jego świata był teraz czerwony. I bardzo jaskrawy.

http://sketchtoy.com/69264103
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Nie czuła się jak słabsze ogniwo. Asaka doskonale znała swoją wartość i miała świadomość, że gdyby nie ona i jej zdolności, to to pole pomiędzy lasem, domem starca a sierocińcem, wyglądałoby teraz zupełnie inaczej. I przede wszystkim wiedziała, że gdyby nie ona, to pozostała trójka miałaby naprawdę tutaj problem poradzić sobie z gorącą lawą wypalającą trawę i wszystko wokół siebie. Miała inny styl walki niż jej mąż, który stawiał na szybkość i zwinność, ale właśnie dlatego byli tak zabójczo skuteczni i trudni do pokonania. Uzupełniali się tam, gdzie drugiemu brakowało. Czy to było bycie słabszym ogniwem? Nie sądzę.
Zatrzymała się w biegu, widząc jak Akira znikąd wytworzył wodę wokół Kisho i zatrzymał go w wodnym więzieniu. Nie miała czasu zastanawiać się nad tym kto i przede wszystkim jak. Ważne było to, że Kisho nie stanowił teraz zagrożenia i był unieruchomiony – a przynajmniej tak to wyglądało. Białowłosa nie znała tej techniki, nigdy nie widziała, by Shikarui jej używał, ale to nie było teraz ważne. Miała inny problem. Samuraj, miecznik, czy kimkolwiek był tamten przeciwnik – Asaka widziała tylko strugę wody wypuszczona przez Shikiego w tak znanym sobie ruchu – skoczył nad jej kryształową ścianę. Nie przeskoczył jej, to raczej był po prostu skok w miejscu, ale zaczęło dziać się dużo rzecz na raz. Asaka nie miała sporo czasu na reakcję - dlatego dobrze, że się zatrzymała. Coś małego leciało w stronę Kisho i Akiry – wolała nie ryzykować. Szybko złożyła połówkę pieczęci Barana, wypuszczając całą moc jutsu. Nawet jeśli miałaby przez to sprawić, że Akira się zachwieje, to domyślała się, że mały lecący przedmiot to nie jest przypadek – była kunoichi, znała te sztuczki. Może to była tylko bombka dymna, a może dużo groźniejsza notka wybuchowa.
Musiała też się zatroszczyć o siebie. Zaczęła więc wytwarzać kryształ w powietrzu pod kątem – tak jak pod kątem do niej miecznik wziął zamach i puścił chakrę - jakby chciała na niego przyjąć cios lecącej w jej stronę chakry. Albo przynajmniej go zamortyzować, nim reszta jego siły trafi całkiem w nią. Nie wiedziała co to jest, w życiu tego nie widziała, ale próbowała instynktownie zablokować się tym, co potrafiła najlepiej.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Legenda:
Kwadracik "L" - las
Kwadracik "D" - droga
Kwadracik "Y" - dom Yamiego
Kwadracik "S" - sierociniec
Kwadracik "P" - pole staruszka, kwiotki, truskawki, bób,

Niebieska kropka - Yami
Czerwona krokpa - Akira
Fioletowa/Lawendowska kropka - Shikarui
Różowa kropka - Asaka
Zielona kropka - Kisho
Czarne kropeczki - WROGOWIE!
Kolorki tekst:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
Nie paczeć, a kysz!
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Mięso powinno być dla człowieka paskudne - to surowe. Nie obrobione, nie przegotowane, więc możliwe, że posiadające bakterie i powodujące choroby. Asaka zawsze bardzo dbała, żeby gatunek mięsa, który trafia do ich garnków, był dobrej jakości, pochodził od zwierząt świeżo ubitych - na jedzenie nie należało żałować pieniędzy, kiedy miało się ich wystarczająco wiele. Dziczyzna, wołowina, ryby... a przecież jedzono i surowe mięso i surowe ryby. I Shikarui naprawdę je lubił. Tak jak i lubił bardzo wiele rzeczy. Nie było takiej, której by nie zjadł, choć dobrobyt zdołał go rozpaść na tyle, żeby potrafił pokręcić nosem. Już nie mówił, że "wszystko jest dobre". Teraz mówił "Asaka gotuje lepiej". I czasem wspominał początki swojej drogi, kiedy gotował razem z Akim. On też dobrze gotował. Jaka szkoda, że okazał się takim samym skurwysynem jak sam Shikarui. Tak samo chorym - tylko na innych płaszczyznach. I w tym wszystkim jakoś nie mógł z obrzydzeniem się wykrzywić, kiedy wypluł kawał skóry i zawisnął nisko nad twarzą samuraja, spoglądając na niego roziskrzoną czerwienią oczu. Lśniących jak gwiazdy na granacie firmamentu - nie zabrakło nawet czarnego tła, bo za kurtynę przysłaniającą rzeczywistość posłużyły czarne włosy spływające z jego ramion i głowy na boki. Tu śmierć była bardzo intymna. Bardzo prywatna, osadzona głęboko w tobie. Spotkanie twarzą w twarz ze swoją własną śmiercią, która dzisiaj miała wyjątkowo upiorny wyraz i przybrała wyjątkowo piękne, ostre rysy twarzy. Doczekał się uśmiechu, który kpił - zasłużenie. Miał być wyrównany pojedynek, a skończył się na wzajemnych próbach oszukiwania się. Samuraj wygrał. Wygrał ich walkę, chociaż leżał tutaj teraz, przygwożdżony ciężkim ciałem Sanady. Nie, nie "chociaż", a "ponieważ". Jak by się to skończyło, gdyby samuraj nie wyczuł własnej śmierci? Jak pies, który widzi już, że przegrywa walkę o własne zdrowie, dlatego odchodzi jak najdalej od ciepłego domu, od kochających przyjaciół i swojej rodziny, żeby umrzeć w samotności. żeby nie zostawić po sobie widma bólu, a twarz, która ujrzała śmierć, nie była ostatnią twarzą, jaką jego bliscy zobaczą. Tak i samuraj próbował wykonać powierzoną w jego dłonie misję.
- Twoja godność? - Zapytał niemal szeptem. Widział - i wiedział - że Asaka zajmie się uwięzionym do końca. A będzie w ogóle w stanie odpowiedzieć?
Shikarui uniósł się bardzo powoli, opierając ciągle dłońmi na wiotkich teraz ramionach samuraja niepomnego na ból. Widział coś takiego już w przeszłości. Tak wtedy jak i teraz było to przerażające. Z tym, że on nie odczuwał strachu. Jeszcze. Z ukrytego w karwaszu ostrza, pamiątka po przyjaciółce, która zostawiła po sobie jeszcze jeden jedyny, złamany miecz, wysunęło się ostrze, które wycelował pod żebra samuraja. Jedna ręka nadal trzymała rękę z mieczem. Przesunął ostrze w bok, wbijając je jak najgłębiej się dało, żeby otworzyć jego brzuch. Nic. Twarz, która nie odtwarzała bólu. Ciernie na jego ciele powoli się cofnęły, pozostawiając gorzki posmak w ustach, obrzydliwy dopiero teraz. Zostawiając chorą świadomość zrobionego czynu. Czarnowłosy podniósł się, mając pewność, że samuraj nie miał już sił na podniesienie się, a światło jego oczu zgasło zupełnie. Splunął w bok resztką krwi i śliny. Resztki życia ulatywały bardzo szybko z tego świata. Z obrzydzeniem zaczął ocierać usta, czując podchodzący nieco w górę żołądek. Przedziwne uczucie, jeśli jeszcze przed chwilą było się tak podekscytowanym wszystkim, co się działo. Pochylił się nad samurajem, żeby podnieść jego miecz i odpiąć sayę od pasa. Sprawdził, czy samuraj nie posiadał jakichś rzeczy osobistych - może listu? Czegoś, co by było jakimkolwiek wyjaśnieniem tego, dlaczego się tu znaleźli. Dopiero wtedy, wciąż ocierając czerwone usta, minął kryształową ścianę, żeby dołączyć do żony. Od tej strony, od której ziemi nie pokrywała magma, rzecz jasna. Przyjrzał się uważnie naruszonej zbroi Asaki, szukając tam krwi. Dopiero teraz spojrzał na tego "nic-nie-znaczącego" Akirę, który więził Kisho.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Wierzyła w swojego męża, w to, że naprawdę potrafi widzieć w niesamowity sposób i kontrolować otoczenie wokół siebie z tego powodu. Widziała to już nie raz, znali się przecież… trzy lata i od tych trzech lat naprawdę byli nierozłączni. Walczyli razem ramię w ramię tyle razy, trenowali ze sobą – Asaka znała jego możliwości, a on znał jej, i nie wchodzili sobie w drogę, dopasowani do siebie naprawdę bardzo dobrze. Czy więc aż takim problemem dla niego było skupianie się na swoim przeciwniku i gdzieś tam przy okazji zerkanie na to, co sama robi? Przecież nawet nie musiał odwracać, żeby widzieć co robiła. Skupienie to inna sprawa, ale nie musiał poświęcać jej 100%. Nie musiał nawet 50%. Wystarczyło, że po prostu miał gdzieś tam świadomość – i tak to przecież wyglądało, bo dawał Asace komendy czy przekazywał krótkie wiadomości wtedy, gdy nie był w środku walki, a po prostu, gdy obserwował.
Mogła tylko odetchnąć z tego powodu, że podmuch wiatru, jaki z siebie wyrzuciła, wystarczył, by obronić Kisho, Akirę i starca przed ewentualnym, bardzo niebezpiecznym pociskiem w nich wycelowanym. Zniszczenia mogłyby być opłakane, a Asaka, choć umiała trochę iryojutsu, nie była wybitnym medykiem. Była raptem na początku swojej drogi. Lepsze to niż nic, bo zawsze mogła choć minimalnie przedłużyć czyjeś życie, ale było to nieco za mało, żeby poskładać kogoś po bezpośrednim wybuchu notki wybuchowej. Wiedziała jak śmiercionośne potrafi to być, sama czasem używała notek. Narzeczony jej siostry zginął na misji od notki. Aktywowana notka rozsadziła mały kawałek jej własnej ściany – to był tylko dowód na to, jaką siłę rażenia miał taki maluteńki przedmiocik. Ale złotooka nie mogła jeszcze spocząć – to nie był koniec. Pocisk czystej chakry leciał do niej, a jej kończył się czas. Kryształ, który tworzyła przed sobą w powietrzu przyjął na siebie całe uderzenie, przez co rozpadł się w drobny mak, jednak zdołał wyhamować siłę, która miała przyjąć na siebie. Przecież wiedziała doskonale, że nie zdąży uskoczyć, nie uniknie tego. Chakra rozbiła się na jej zbroi, barwiąc ją rubinem, który udowadniał, że w ogóle cokolwiek na sobie miała, ale za chwilę zniknął i on, pozostawiając zabarwioną tylko lekką rysę, którą dostrzegła – nie dało się nie. Serce jej zamarło na chwilę, gdy pocisk tak leciał wprost na nią – coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyła. Co to w ogóle było? Wierzyła, że kryształ, który miał to wyhamować rozpadł się tylko dlatego, że nie był utworzony i utwardzony jeszcze w pełni, skoro zdołała to przyjąć na siebie i ustać. Kobieta odetchnęła głośniej.
Szybkie spojrzenie. Przed sobą miała ścianę – za nią kotłowały się kształty. Pewnie przeciwnika i jej męża. W bok – Akira trzymał Kisho w wodnej kuli, Yami… nie ruszał się za bardzo. Kobieta głośno wypuściła powietrze raz jeszcze.
- Jesteście cali? – to było raczej mruknięcie, a nie krzyk, ale też nie znajdowała się daleko. Białowłosa poczuła, że aż zaschło jej w gardle. Tak czy siak widziała, że wszystko jest z nimi w porządku, dlatego właściwie nie czekając na odpowiedź odwróciła się raz jeszcze i ponownie przeskoczyła przez płotek, obierając swoją pierwotną drogę, a więc na drugą stronę, żeby zająć się niesfornym, ciężko rannym Terumim uwięzionym we własnej technice. Mogłaby go zostawić przy życiu, żeby go przesłuchać, ale problem polegał na tym, że ewidentnie nie potrzebował dłoni do składania pieczęci – tak jak ona. A swoją zdolnością wypluwał. Nie mogła sobie więc pozwolić, by ten opluł ją tą śmieszną, szarą substancją. Albo… lawą? Zbliżała się do niego od strony pola, omijając kawał zastygającego bajora lawy. Potrzebowała mieć go na zasięgu dziesięciu metrów. Tylko tyle. Pieczęć złożyła w biegu. Nie miał jak uciec, bo gdyby mógł, to już dawno by to zrobił, nie bała się więc, że jej umknie spod śmiercionośnej techniki. Ewentualną próbę obryzgania ją jakąkolwiek z dziwnych substancji Asaka zamierzała uniknąć i wtedy zajść przyjemniaczka od tyłu – tam głowy nie obróci, chyba, że jest sową. A przecież nie był. Dopiero gdy udało jej się załatwić ten problem pozwoliła sobie spojrzeć na resztę pola. Jedno ciało leżało koło sierocińca, drugie obok jej własnej ściany – w kałuży krwi. Shikiego już tam nie było.
Pozwoliła sobie na rozsypanie kryształowych ścian tylko, jeśli miała pewność, że lawa przestała już płynąć i zastygła. W innym wypadku wróciła po swoich śladach do punktu wyjścia. Krótkie spojrzenie na męża – był cały. Bogowie, całe szczęście. Ulga była widoczna na jej twarzy z daleka.
- Trzeba sprzątnąć ich ciała. Nie chciałabym, by dzieci patrzyły na to przypadkiem zbyt długo. Albo, żeby w ogóle – stwierdziła, zerkając jeszcze na Kisho i Yamiego.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »

Kolorki tekst:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Katana samuraja została wsunięta w sayę jednym, płynnym ruchem. Zaśpiewała mu do ucha swoją ostatnią piosenkę, pamiętając, jak jeszcze przed momentem, w dłoni swojego pierwotnego właściciela, śpiewała pieśń wojenną, pokryta chakrą. Broń ciążyła w ręce. Nie był to ciężar sumienia. Jego palce zaciskały się jakby niepewniej, krok nie był tak sprężysty i delikatny. Wzrok był nie ten. Nie tak ostry. Nie tak uważny. Opuścił miecz w dół z niesłyszalnym westchnieniem. Fuj. Ciągle czuł zapach krwi w ustach. Przesunął dłonią po twarzy, żeby ściągnąć ślinę zmieszaną z krwią, rozmazując wszystko tylko jeszcze bardziej na skórze. Ojej. Stalowy posmak na wargach, na krańcu języka, na zębach. Nie jest dobrze, bracie. Ale mimo tego posmaku i nieprzyjemnego uczucia podchodzenia żołądka do gardła (gdzie jedno z drugim było mocno związane), mimo zmęczenia i palenia żył, które wyciągały z jego mięśni siłę, przyszło do niego rozluźnienie. Jedno z tych, które odczuwasz, kiedy bierzesz ulubione piwo po długim dniu pracy i siadasz w końcu w fotelu. Jedno z tych, kiedy wyciągasz się nad basenem, wiedząc, że teraz już masz chwilę dla siebie. To odczuwane, gdy wszystko dziś się udało i z przyjemnością możesz wyciągnąć się na łóżku, puszczając ulubioną piosenkę. Brakowało tylko pomruku. Półprzymkniętych oczu zadowolonego tygrysa, że w końcu wraca do domu. Blisko nienaruszonej, białowłosej niewiasty o mocno uszczuplonych zasobach chakry. Przez myśl przemknęło mu zastanowienie, że gdyby tylko mógł - przekazałby jej swoją. Niestety - nie mógł. Znajdował się zdecydowanie za daleko, żeby ją wspomóc swoimi zasobami. Nie tylko więc jego krok nie był tak idealny i równy. A to już mu przeszkadzało. Tak jak kuło gdzieś w bok, pod piersią. Tak lekko irytowało. I tak... przynosiło spokój, że to tylko zarysowanie na zbroi. Wyklepie się, jak zwykli mówić sztukmistrzowie.
Czy imię nie było ważne? Dla Shikaruiego imiona były bardzo ważne. Stanowiły nieodłączną część nas samych, były jak podpis duszy, który coś próbuje o nas powiedzieć, które niesie ze sobą historię. I dla każdego wojownika ważne powinno być. Jak mają cię zapamiętać, jeśli właśnie nie z imienia? Jak zapisać? Z czym kojarzyć? W ostatnich chwilach zostawił po sobie tylko dwie rzeczy - imię i miecz. Wszystko, co mógł pozostawić po sobie samuraj. Całą swoją chwałę. Cały honor. I to w tych ostatnich chwilach Sanada szanował go najbardziej. Tak jak szanował jego miecz, który teraz trzymał przy swoim boku i zamierzał go dołączyć do reszty swoich trofeów.
Spoglądając na Asakę można było powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest "słabszym ogniwem". Nie była. Jej siła leżała w zupełnie innym polu niż siła jego własna - i jak sama wiedziała: dlatego tak dobrze to grało. Już powiedziała kiedyś, że uważa go za zdolniejszego ninja, ale on się z tym nie zgadzał. Jego szkolono od zawsze, odkąd pamiętał. Miał być wojownikiem, narzędziem, ostrym nożem, który czeka na tych, co mieczem wojują. Tymczasem ona zaczęła swoją naukę naprawdę późno, przez bardzo, bardzo długi czas nie mając pojęcia o tym, jakim skarbem była w rzeczywistości. Teraz była jego własnym skarbem. Razem trenowali, razem się rozwijali, razem myśleli o tym, jak być lepszymi. Zgrozo, dzielili ze sobą tak wiele, że większość uznałaby ich za nienormalnych. A Shikarui ciągle nie miał jej dość i chciał jej tylko więcej.
Pomimo tego, że nie spojrzał w kierunku trupów, widział je całkiem wyraźnie. Racja, zwłaszcza trup samuraja prezentował się okropnie. Hmph. Jemu to nie bardzo przeszkadzało, tak samo miał głęboko w poważaniu, czy dzieci na to spojrzą i się porzygają, czy potkną i zaczną taplać w czerwonej kałuży. Na szczęście jego lepsza połowica była bardziej wrażliwa i wyrozumiała. Oparł miecz samurajski o ścianę budynku i wyciągnął manierkę, żeby opłukać usta i obmyć nieco twarz. Ale fajnie byłoby wyczarowywać wodę znikąd, co? Tak na rąsiach, tak... tak czerwone ślepia spoglądały na Akirę. Wcześniej, w szale walki, zupełnie to zignorował, teraz natomiast analizował bardzo dokładnie to, co wcześniej zobaczył. To była jedna z technik, których nawet nie próbował opanować. Była nieprzydatna w biegu - w jego mniemaniu. Dobry przeciwnik to martwy przeciwnik, nie taki, który się dopiero dusi i umiera, a ty jesteś przywiązany do ziemi. Shikarui nie wyglądał na chętnego do wyjaśnienia Akirze czegokolwiek. Nawet nie dlatego, że wcale nie chciał mówić (a nie chciał) a po prostu dlatego, że nie miał nic do powiedzenia. Wzruszył tylko lekko ramionami i przesunął oczy na Asakę. Jak mieli cokolwiek wyjaśnić, skoro sami nie rozumieli, co się tu wydarzyło?
Ściągnął z siebie cały sprzęt i zostawił go przy katanie. W sumie nigdy nie usłyszał od żony, że wzdychanie do własnych zwycięstw i przyglądanie się broniom przypominającym o zmarłych, może być trochę dziwne. Nienormalne. Psychiczne. Nigdy też od niej nie usłyszał, że rozpruwanie ludzi żywcem i cieszenie się z tego jest nienormalne. Za to wiedział, że bardzo wiele z tych... dziwnych przypadłości tłumaczyła jego pieczęcią. I może coś w tym było. Musiało być. Bo miał wrażenie, że jest coraz gorzej. Ruszył w kierunku lawy, żeby zająć się nią. Złożył pieczęci już w drodze, stapajac powoli i zaraz przesunął tymi dłońmi w powietrzu, jakby zbierał stworzoną wcześniej wodę. I w rzeczywistości to robił. Zebrał wodę z Suidanhy, która przesunęła się za ruchem jego rąk i strumieniem zaczęła zalewać parującą, wciąż gorącą lawę. Tworzyło to ciepłą mgłę, która w większej części zasłaniała widok, ale przede wszystkim negowała najgroźniejsze zagrożenie. Potem zamierzał zająć się ciałami, kiedy już z lawą sobie poradzi. Najlepiej przeciągnąć je i wrzucić do dziury.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Nie oczekiwała żadnej odpowiedzi od Yamiego prawdę mówiąc, bo na jego miejscu byłaby równie niezadowolona co i on. Tym niemniej nie można było odmówić, że pytała z troski, bo jednak osłoniła ich przed notką wybuchową, a poza tym przyjęła wprost na siebie pocisk czystej chakry wypuszczony przez miecz miecznika. Samuraja. Kimkolwiek tam sobie był. Jego niezadowolenie zostało więc przez nią zarejestrowane i przyjęte do wiadomości, ale nie przejęła się tym bardziej niż to w tym momencie było konieczne.
Owad w bursztynie (czyt. Terumi w krysztale) nie był żadnym trofeum. W tym miejscu nie było czasu na sentymenty, a przynajmniej nie ze strony białowłosej. Była robota do wykonania, wystąpiły komplikacje, to trzeba było sobie z nimi poradzić – tak po prostu, nic poza tym. Nie miała w zwyczaju bawić się innymi; śmierć jaką zadawała miała być tą krótką, szybką, jak najmniej bolesną – dzisiaj trochę się przedłużyło. Nie dlatego, że chciała, a dlatego, że tak po prostu wyszło. Powolne umieranie we własnej mazi, krew brocząca z oka i innych miejsc na twarzy… To nie było ani piękne ani bezbolesne. Gdy więc kryształ owinął się wokół mężczyzny, Asaka tak go zostawiła, czekając aż wszystkie jego komórki staną się kryształem, albo po prostu przestanie oddychać, nim kryształ zniszczy. Wiedziała, że można było tę technikę przeżyć, ale trzeba było mieć naprawdę niesamowitą zdolność kontrolowania swojej chakry, nie wiedziała jednak jak sobie z tym radził Terumi, bo właściwie nie widziała jak składał pieczęci czy kumulował chakrę – to już prędzej mógłby powiedzieć jej Shiki. A ona nie pytała. Na razie więc był śmieszną ozdobą, którą miała się pozbyć dopiero za chwilę.
Trzymała się całkiem nieźle, mimo tego, że uważniejsza osoba zauważylaby, że kobieta oddycha znacznie szybciej, ewidentnie zmęczona. Z rostargnieniem też uniosła lewą dłoń i przeczesała swoje włosy od czubka głowy aż po początek pleców, mierzwiąc je jeszcze bardziej. Poczuła na sobie spojrzenie męża tuż po tym, gdy sam wzruszył ramionami na pytanie Akiry.
- Sama chciałabym wiedzieć. Shikarui co jakiś czas badał drogę, ma to w zwyczaju, i nie zauważył, że ktoś się za nami zbliża, nie wiem więc skąd tak nagle się tutaj wzięli – stwierdziła w końcu. - Zaatakowali nas, to chyba widzieliście. Sama przecież nie wykopałam pod nami dołu, chociaż władam dotonem, ale nie na takim poziomie. Śmieszne uczucie nagle znaleźć się bez ostrzeżenia tak nisko… - to ostatnie dodała już bonusowo i sama pokręciła głową na boki, próbując rozeznać się w sytuacji. Jej spojrzenie padło w końcu na ukochanego i wzrok jej zmiękł. Ruszyła więc w końcu by podejść do niego; lekko drącą ze zmęczenia dłonią sięgnęła do torby, z której wyciągnęła kawałek bandaża i oblała go wodą z manierki. Odcisnęła ją trochę i dopiero wtedy wyciągnęła rękę w kierunku twarzy męża, by zmyć z niej tę paskudną krew. Jak miało się okazać – nie jego, bo ran na twarzy ani nigdzie indziej to on nie miał… Wnioski? Mało przyjemne; Shikarui mógł dostrzec w oczach Asaki błysk zrozumienia, albo może niedowierzania, ale nie pisnęła nawet słowem, ani nawet literką komentarza na ten temat. Nigdy nie usłyszał od żony, że to nienormalne zbierać trofea po pokonanych wrogach i na nie zerkać, bo nie uważała tego za nienormalne. To, że rozpruwanie ludzi i cieszenie się z tego było nienormalne mówic nie musiała, ale jedyne razy, gdy to robił, pojawiał się czarny wzór na jego ciele – wniosek był więc prosty. Widziała jak się zmieniał, gdy Przeklęta Pieczęć brała nad nim górę, nie potrzeba było do tego mieć jego wzroku. I nie bez powodu pieczęć nazywała się przeklętą. - Byli przygotowani i to nie był byle kto – dodała po chwili. - Spodziewali się oporu, nie byli to też nieopierzeni Doko, tylko rzeczywiście wyszkoleni i doświadczeni shinobi – mówiła dalej, artykułując swoje myśli, gdy tak czyściła twarz Shikaruiego. - Wyglądało też na to, że ich celem był Kisho. Raz chcieli go odciąć, stąd wpadłam z nim do tej dziury, później tamten z mieczem celował w niego notką wybuchową. To też nie wyglądało jak przypadek – rzuciła jeszcze jedno spojrzenie na męża i drugą, wolną dłonią, lekko przejechała po jego przedramieniu, nadgarstku i boku dłoni, po czym skierowała się już do uwięzionego Kisho, Akiry i rannego Yamiego. Jakoś w tym samym czasie chyba Shikarui ruszył się, by zrobić porządek z lawą i dwoma ciałami, które można było przenieść. Trzecie, muszka w bursztynie, nadal było tam, gdzie było, raczej w obecnej sytuacji nie do ruszenia.
- Uspokoiłeś się już? Będziesz z nami rozmawiać normalnie? Wiesz kto to był, albo mógł być? – zwróciła się do uwięzionego Kisho, nie wiedząc w sumie, czy w ogóle słyszy, co się do niego mówi. To, że się w tej wodzie nie dusił, nie było dla niej żadnym zaskoczeniem. Mnisi już wcześniej mówili, że woda nie robiła mu większej krzywdy. Tak czy siak białowłosa w końcu kucnęła na trawce przy starcu. –Bardzo przepraszam za mojego męża. Zareagował bardzo nerwowo, nie powinien. Proszę mi pokazać te ręce, postaram się żeby nie bolało – sama wyciągnęła do niego swoje dłonie. Jeśli tylko Yami jej na to pozwolił, to pomogła mu usiąść wygodniej, a następnie bardzo delikatnie zbadała jego ręce, upewniając się, że nic nie jest złamane – bo z tym chakrą by sobie nie poradziła. Mogła jednak jego dłonie nastawić odpowiednio, mając na uwadze wiek dziadka, a następnie użyć trochę chakry, by pomóc mu w regeneracji naciągniętych ścięgien. Tak czy siak cały czas była obok niego – jeśli więc Akira wypuścił Kisho, a ten nadal postanowił się rzucać na Yamiego, gotowa była go zatrzymać. Tak samo jak gotowa była przerwać Yamiemu, jeśli tylko zamierzał coś kombinować.
- Ktoś mi wyjaśni o co tu chodzi? Dlaczego Kisho twierdzi, że już wcześniej się spotkaliście, pani Yami?
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Sierociniec

Post autor: Kuroi Kuma »


Kolorki tekst:
Nobukazu
Kisho
Akira
Yami
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Sierociniec

Post autor: Shikarui »

Zatrzymał się w nieudolnych próbach otarcia twarzy z mazi, gdzie zastygła częściowo krew rozmazywała się, woda ściekała po szyi do materiału, wsiąkała w niego razem z juchą. Czerń przyjmowała wszystko - i na nic nie narzekała. Smród, żelazisty, bił od niego bardzo wyraźnie. Był rozgrzany od wykorzystania dwustu procent swoich mięśni, wyeksploatowania ich ponad możliwości i to, co mogły znieść, ale pot był już nie do rozróżnienia w tej mieszaninie woni i substancji. Zatrzymał się, ponieważ delikatna dłoń sięgnęła do jego twarzy. Dobrym czarom się nie opierasz. Dobre czary przyjmujesz i układasz na nich głowę jak na matczynym łonie. Tak i przyjął ten gest czarnowłosy. Lekko rozluźniając mięśnie, ale wciąż rozglądając się wokół w sferycznej wizji swoich oczu, bo chociaż zrzucił niepotrzebny balast, to miecze nadal przy nim spoczywały. Odłożył tylko łuk - bo strzały miał do pozbierania. Nie czuł się bezpiecznie i nie czuł, że zagrożenie minęło. Instynkt podpowiadał, że można się rozluźnić chociaż trochę, dlatego to zrobił. Nie panikował teraz na zapas. Nie dostrzegał w pobliskim otoczeniu nikogo, kto próbowałby się jeszcze do nich podkraść. Stał nieruchomo, kiedy Asaka ocierała krew z jego twarzy i tylko polewał kawałek bandaża czasem wodą, żeby łatwiej zeszły czerwone smugi. Materiał był przyjemnie mięciutki do chwili, kiedy nie trzeba było nim mocniej przeciągnąć po szczęce, ale ta kobieta o mocnej pięści potrafiła być wręcz zdumiewająco delikatna. Lekko tylko pokręcił głową w lewo i prawo, niemal niezauważalnie, kiedy obserwował zmiany na jej twarzy. Nie teraz. Asaka dobrze wiedziała, że nie teraz. Nie pytała. On nie musiał odpowiadać. Nie to, że nie było o czym rozmawiać, tylko oboje wiedzieli, że prywatne tematy trzeba omawiać właśnie tak - prywatnie. Nigdy pod tym względem się nie zawiódł na białowłosej, dlatego ten gest nie do końca był jakimkolwiek nakazem, prośbą, czy czymkolwiek innym. Lekko zmarszczone brwi, przysunięcie twarzy do jej dłoni, oparcie na niej policzka i nakrycie jej swoją, by zaraz pocałować jej knykcie. To, że milczał, nie oznaczało, że nie miał nic do powiedzenia. Świetnie opisywało to czarnowłosego. To był od niego właśnie sygnał, że tu było wiele do powiedzenia.
Nie przewidział, że woda zleci do tego wielkiego... dołu. Tego grobu wspólnego, jak można było to już nazwać. To trochę... utrudniało sprawę. Bo gdzie wodę wynieść, żeby nie przyleciała znowu. W pola? W ten bób i truskawki? Shikarui nie był do końca zadowolony z efektów swojej pracy, kiedy patrzył (choć nie wprost) na wodę, która ucieka z powrotem do... no basenu. Na szczęście miał jeszcze sporo chakry do przetracenia i trochę czasu do zużycia, kiedy Asaka i dwójka panów z jednym dzieciakiem próbowali się dogadać. A jeśli o chakrę chodzi... Na razie tylko przeniósł w takim razie ciało szybko zabitego tak, żeby przewalić go obok samuraja. Potem coś się zadecyduje, co z nim zrobić. Pewnie i tak należy poczekać, aż przybiegnie straż. Chyba że nikt po straż po pobiegł - nie zauważył żadnego uciekiniera, ale z drugiej strony - nie obejmował wzrokiem całego sierocińca i jego tyłów. Coś tam mogło się prześlizgnąć. Coś mu mogło umknąć... chyba nie obejmował? Zaś jeśli o chakrę chodzi, to słysząc rozmowę Asaki i Yamiego - i widząc, że należy uleczyć starca, w końcu tak uznała białowłosa, wrócił do towarzystwa, stając obok swojej żony. Ktoś by pomyślał - biedna kobieta, wszystko sama musi robić! I miałby rację. Samce są przecież od tego, żeby dobrze wyglądać, ich całą pracą jest poderwanie samicy. Co najwyżej obrona swojego terytorium. Shikarui po prostu nie sprzeciwiał się odwiecznym prawom natury.
- Przekażę ci chakrę na technikę. - Oczywiście - jeśli chciała go uleczyć. Bo Shikaruiemu to byłooo... mocno obojętne. Yami mógł sobie skakać, albo zgnić w domku, jak sobie tam chce. Yami przestał być interesujący. Ale słowa Kisho, jak na jego mniemanie, potwierdzały to, że dobrym wyborem było pozbawienie go rąsi. Błędem było nie pozbawienie Kisho nóżek. Bo miał bardzo mordercze zapędy, przed którymi (na szczęście?) uchronił go Akira. Czarnowłosy zrobił trochę dziwną minę patrząc na najmłodszego z nich tutaj zebranych, nie bardzo rozumiejąc, dlaczego mówi o sobie w trzeciej osobie. I czemu mówi TAKIE rzeczy. Stworzył kogoś... co? Ale przecież Kisho to nadal był Kisho. Mnisi mówili, że czasem Kisho nie był sobą... pewnie wspominali o tym? Shikarui nie był tępy, ale było mu to bardzo ciężko objąć umysłem. Tę rozmowę. Tę sytuację. Zakończoną skierowaniem wzroku na samego Akirę. Więc... on też coś wiedział? Ten czarodziej tworzący wodę z... z powietrza?
- Ten człowiek już ci nic nie zrobi. - Wskazał gestem na Yamiego, zwracając się do Kisho. - Nie musisz tu zostawać. Możesz udać się z nami do Daishi. Zacząć tam nowe życie. Obronimy cię. - Shikarui... lubił Kisho, chociaż ten posiadł ten niezwykły talent do irytowania go. Po prostu go lubił. Polubił go od pierwszego spojrzenia. Chociaż tak naprawdę - nie było za co. Chyba nikt nie podważał, że kwestia lubienia i nielubienia przez Sanadę była dziwna. Mogło mieć to coś wspólnego z tym, że jakimś cudem - nie miał kolegów. Nie wiem dlaczego. Był w końcu bardzo sympatycznym człowiekiem.
- Nie wiesz, co się działo między Kisho a Yamim. - Przyglądał się Akirze przez moment, dłuższy już, licząc wszystkie spojrzenia, jakie mu słał, a których on dojrzeć nie mógł. Teraz spoglądał tymi płomiennymi oczyma wprost. Czekał na rozwinięcie tej myśli, bo to, co powiedział, to takie "dziękuję, kapitanie oczywistość". Chciał pokazać (podkreślić), że jeśli o wyjaśnienia chodzi, to czekają oni. Nie on. Kolejność musi tu zostać odmienona, bo oni, tak naprawdę, nie mają czego tłumaczyć.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Sierociniec

Post autor: Asaka »

Dzieci były skarbem. Nawet te najmniejsze, rozwrzeszczane i płaczące, tak bardzo polegające na dorosłym człowieku. Dlatego też Asaka nie podchodziła do tematu dzieci tak lekko. Miewała do nich słabość, tak jak słabość miała do swojej młodszej siostry, albo do dziewczynki z rodu Uchiha, której kiedyś pomagała. A która była sierotą, mającą po rodzicach tylko jedną pamiątkę w postaci misia. Białowłosa chciała mieć dzieci. Jedno, dwa, może nawet trzy – jak w tej śmiesznej wizji, która stanęła jej przed oczami w Watarimono, a po której poczuła zryw serca, że czegoś przecież ciągle brak. Miała rodzinę, miała męża i pora była pójść w końcu o krok dalej. W tym związku to Shikarui od początku chciał mieć dzieci, a ona miała wątpliwości, czy to odpowiedni czas i w końcu i jej wątpliwości wyparowały – śmiesznie, prawda? Zwykle to kobiety chciały dzieci, a mężowie kręcili nosami. Ale nie tutaj. Tak czy siak dzieci były świętością, niewinne takie, bezbronne… Dlatego nie chciała, by te z sierocińca musiały to co się tutaj wydarzyło oglądać zbyt długo, albo w ogóle. I dlatego Asaka miała tak ogromy żal do rodziców Shikiego za wszystko, co mu zrobili, a czego nie powinni się dopuścić.
Nie, to zdecydowanie nie był odpowiedni moment na tego typu rozmowę, to nie miała być rozmowa przy światkach – a była to sprawa tylko pomiędzy nimi i oboje wiedzieli, że akurat taka sprawa przemilczana zostać nie może. Zrozumienie i niedowierzanie to jedno, ale Shiki nie mógł się doszukać w jej spojrzeniu potępienia czy obrzydzenia, choć z pewnością nie mogła czuć się dobrze. Na pół sekundy tylko jej wzrok uciekł za Shikiego w miejsce, gdzie leżał martwy już miecznik, jakby szukała potwierdzenia, które otrzymała w lekkim pokręceniu głową przez lawendowookiego. Asaka w naprawdę pełnym zrozumieniu ściągnęła jeszcze swoją manierkę w kształcie cukierka (co musiało wyglądać absurdalnie: poważna kunoichi i niepoważna manierka) i podała ją mężowi, żeby przepłukał usta i wypluł resztki krwi.
Reprymenda nie była aż tak ostra w jej ustach, była właściwie tylko pytanio-stwierdzeniem, czy młodzik już się uspokoił.
- To był sarkazm – stwierdziła tak po prostu na słowa Akiry, że co w tym niby śmiesznego. Nic w tym nie było śmiesznego, ale w ten sposób Asaka odreagowywała stres i nerwy, a teraz mimo wszystko była zestresowana samą niespodziewaną walką.
- Tak, mówiłeś wcześniej coś podobnego. Dlatego Shiki wyłączył z tego zamieszania pana Yamiego – odpowiedziała na słowa Kisho, albo raczej „tego drugiego Kisho”. Nerwowo czy nie – wiedziała jaki był sposób myślenia Shikiego, a w tamtym momencie uznał, że przeciwnicy pracują w zmowie z Yamim. Nic innego nie miało tutaj sensu – bo czarnowłosy regularnie sprawdzał teren na ogromnym zasięgu, Kisho był z nimi przez caluśki czas, a to tutaj… Musiał uznać, że to najlepsza na ten moment opcja działania. I choć nie było to pokojowe wyjście, Asaka swoim życiem ufała mężowi. Bo był jej mężem. Jak mogłaby nie? - Tarczą? A co to niby znaczy? – dodała jeszcze do pytania Akiry, nim jeszcze kucnęła przy dziadku. Miała go uleczyć, ale jej mąż zaoferował się własną chakrą, to miłe, i Asaka na moment tylko uniosła głowę do góry, by spojrzeć na Tygrysa, uśmiechając się bardzo ulotnie. Pogłaskała też jego dłoń, jeśli oparł ją na jej ramieniu. Leczenie musiało jednak zaczekać. Odpowiedzi były w tym momencie ważniejsze. - Albo zrobimy tak. Pan odpowie na pytania i wyjaśni o co chodzi w tym bałaganie, a ja w tym samym czasie obejrzę te ręce, nastawię i po wszystkim zaleczę. Może zaczniemy więc od początku. Kim pan jest i skąd zna Kisho? I o czym on mówi? Tylko bez kręcenia, chyba wszystkim nam już się skończyła cierpliwość – Kisho już wcześniej mówił o siebie w trzeciej osobie i teraz, choć nadal sprawiało to, że Asaka czuła jakiś dziwny dysonans, nie była tym aż tak bardzo zaskoczona.
Asaka, tak jak mówiła, tak czy siak dość delikatnie oglądała dłonie starca, żeby dobrze je nastawić. Zdziwiły ją tylko słowa męża, o tym, że może pójść z nimi do Daishi i tam zacząć od nowa. Chakrę na technikę pobrała od Sanady tylko, jeśli Yami rzeczywiście zaczął gadać i to z sensem.
- Kisho, lubisz chyba wodę. W Daishi mamy bardzo dużą linię brzegową morza i mnóstwo jezior. Na pewno czułbyś się tam dobrze – dodała do tego. To było podobne trochę jak z Shikim; też najlepiej czuł się przy wodzie.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości