
W moim przebraniu przemierzałem kolejne metry, westchnąłem cicho. Cała nasza walka na Kami no Hikage po części była bezsensowna, wieści o Antykreatorze poszły w świat, a ten zamiast się jednoczyć postanowił walczyć, byłem tym totalnie zniesmaczony, ludzie jak zwykle postanowili się najpierw pozabijać, dopiero za jakąś dekadę zrozumieją jak bardzo cenne są te życia, które tutaj bezpowrotnie znikną. Zacisnąłem pięści i zęby, chciałem naprawiać ten świat, ale żeby go naprawić musiałem najpierw wzrosnąć w siłę, najlepiej anonimowo. Stąd postanowiłem przemierzać świat jako Kuroi Akihisa, dzięki temu nie będę mieszać klanu w sprawy międzynarodowe. Moim głównym zadaniem było zdobyć jak najwięcej informacji i uratować jak najwięcej istnień. Z każdą przypadkową śmiercią Antykreator rósł w siłę. Wziąłem kolejny głębszy oddech i ruszyłem w stronę wskazanego mi przez ścieżkę miejsca, chciałem znaleźć jakąś osadę ludzką, niekoniecznie stolicę, ale gdzie mnie nogi poniosą będzie dobrze. Nie traciłem jednak czujności jakby nie patrzeć był to obszar zajęty wojną i nie mogłem sobie pozwolić na relaks.