Ulice w osadzie

Awatar użytkownika
Atari Sanada
Gracz nieobecny
Posty: 274
Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
Multikonta: Yama-uba

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Atari Sanada »

Wnętrze domostwa zionęło pustką choć chwile temu tętniło życiem. Kobieta o męskim odzieniu leżała na wyważonych od środka drzwiach wpatrując się w roztrzaskane okno. Ten który próbował na nią napaść, wydarł się z objęć żelaznego uścisku i udając nieprzytomnego skorzystał z okazji uciekając z domu będącego pułapką. Kobieta podparła się i powolnie wstała otrzepując swoje szaty z drzazg i kawałków roztrzaskanej framugi. Bambusowy kapelusz strącony z głowy, znów pojawił się na niej osłaniając kobiece lico przed ulicznymi gapiami. Zdezorientowana mina, która kryła się w cieniu przez dłuższą chwile nie zmieniała się. Atari została napadnięta w biały dzień, a teraz po twórcach fortelu nie było ani śladu. Jak miała się zachować? Sama nie wiedziała i im dłużej próbowała dojść do tego co zaszło, tym mniej wiedziała. Ruszyła dalej, tym razem znacznie wolniej. Myśli tłoczyły się jej w głowie nie mogąc przestać zadawać pytań na które nie ma odpowiedzi.
Zimowy wiatr zawył, szczypiąc przy tym nieosłonięte policzki. Młoda kobieta odwróciła się posyłając ostatnie spojrzenie osadzie samurajów. Esencja piękna tego surowego kraju. Klejnot pośród nieobrobionych kamieni szlachetnych. Jej rodzime strony. Planowała je opuścić, odnaleźć własną ścieżkę i wiedzę. Podróż ku przygodom o których śniła każdej młodzieńczej nocy. Na ślicznej twarzyczce pojawił się uśmiech determinacji, gdy jedna dłoń ściskała boken, druga zaś utrzymywała bambusowy kapelusz na głowie. Wiatr uderzył jeszcze raz, mocno i ostro. - Ostatnie podmuchy zimy. - Stwierdziła, mimowolnie wylewając swoje myśli przed usta. Gorący oddech buchnął przed twarzą, która ponownie skrywał się w cieniu, kiedy dłoń naciągnęła nieco bambusowy kapelusz na czoło. Odwróciła się pozostawiając za sobą Watarimono. Nastał czas przygód.

[z/t]
0 x
Obrazek
Theme | Głos | Wygląd | #5f9ea0
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Kakita Asagi »

Obrazek

Misja rang D dla Mituyo
Małe obowiązki
Post 1/?

Lato na Yinzin... to zdecydowanie nie było coś, co większość mieszkańców świata shinobi rozumiała pod tą nazwą (no, może poza mieszkańcami południowych wysp). Kiedy na kontynencie natura rozkwitała w pełni, a słońce nie raz nie dwa dawało o sobie znać, tutaj po prostu nie padał śnieg, miast niego natomiast, deszcz. Deszcz w poniedziałek, deszcz we wtorek, nawet w środę, a w czwartek... nieco słońca, ale głównie deszcz, a to już oznaczało, że lato jest dość "ciepłe". Mieszkańcy Yinzin zdawali się jednak przywyknąć do tego klimatu i każdy odpowiednio ubrany do pogody kierował swe kroki w sobie tylko znanym kierunku, zajmując myśli swoimi obowiązkami...
Jedną z takich osób była bohaterka tej opowieści, młoda samurai-ko z rodziny Kuramoto. Cóż robiła poza suchym miejscem, tego nie wie nikt. Pewne było jedno, życie wojowniczki nawet na Yinzin nie było łatwe. O ile bowiem jej odpowiedniczki z kontynentu - kunoichi - były traktowane z równym poważaniem co mężczyźni, o tyle na wyspach zamieszkanych przez samurajów, którzy to podobno cenią sobie równość, z ów równością bywało różnie. Nie owijając w bawełnę, wybranie drogi miecza miast sztuki, chociaż niewątpliwie chwalebne, nie było dobrze widziane w społeczeństwie w jakim żyła, ale cóż pokonywanie trudności było częścią życia prawdziwej wojowniczki.
Mitsuyo nie była jednak jedyną samuraj-ko, które tego dnia "spacerowała" ulicami osady. Jakieś trzydzieści metrów od siebie, nasza bohaterka zauważyła inną dziewczynę, w podobnym wieku, ubraną w kremowe kosode i czarną hakama. Przy boku miała wakizashi oraz katana, które skryte były w specjalnych pokrowcach, co by nie zaszkodził im deszcz (a sama skrywała się pod parasolem). Nogi jej oddzielały od ziemi wysokie geta, ale to, co najbardziej rzucało się w oczy, to długie, czarne i zadbane włosy. Generalnie, nieznajoma niczym szczególnym nie przykuwała uwagi naszej bohaterki, ale scenka, jaka rozegrała się przed chwilą już tak. Z jednego z budynków wyszło bowiem dwóch samurajów, do których ciemnowłosa podeszła i zgodnie z wymogami etykiety wymieniła ukłony. Następnie między tróją wywiązała się jakaś rozmowa, której nasza bohaterka dosłyszeć nie mogła, ale zakończył ją śmiech obu samurajów, którzy się oddalili i ewidentnie załamana wojownika, która jednak szybko zebrała się w sobie i ruszyła przed siebie, zaciskając wargi...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Mitsuyo

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Mitsuyo »

Obrazek Różowowłosa dziewczyna, a może już młoda kobieta, powoli kroczyła po ulicach Watarimono. Długie rękawy kimona kołysały się z każdym jej krokiem, a jej wzrok zwrócony był przed siebie. W jednej ręce miała torbę z zakupami, a w drugiej trzymała czerwoną parasolkę. Deszcz padał już od kilku dni, ale przynajmniej nie był to śnieg. Śnieg oznaczał większe zimno, a ona zdecydowanie wolała ciepło, nawet kiedy miała okazję doświadczyć go zaledwie kilka razy w roku. Oczywiście dla niej, osobie wychowanej w subpolarnym klimacie, przyjemną temperaturą były dwa czy trzy stopnie Celsjusza. Kiedy po raz pierwszy, w niemiłych okolicznościach, odwiedziła kontynent, nie mogła uwierzyć, że jest tam tak gorąco. Wytrzymała tam długo, ale znacznie swobodniej czuła się na chłodnawej wyspie.
W końcu zauważyła, że oprócz niej, na drodze znajduje się jeszcze jedna dziewczyna. Chyba miała mniej więcej tyle samo lat co bohaterka. Od razu rzuciły jej się w oczy dwa miecze znajdujące się w pokrowcach. Wyglądała na koleżankę po fachu, przez co na twarzy siedemnastolatki na chwilę pojawił się lekki, prawie niewidoczny uśmiech. Kobiet samurajek było o wiele mniej niż samurajów. Dotychczas spotkała się z czterema, no może pięcioma, wojowniczkami. Każda z nich zrobiła na niej niemałe wrażenie, pokazując, że nie straszne jej opinie innych. Nie byłoby przesadą powiedzieć, że nie były mile widziane w fachu i często podlegały niesprawiedliwej dyskryminacji, ale żadna z nich się nie poddawała. Włącznie z Mitsuyo, która dopiero co rozpoczynała swoją przygodę, ale nie można było odmówić jej zapału i chęci niesienia pomocy.
Zastanawiała się czy nie podejść i nie zagadać, aż do czarnowłosej podeszła dwójka samurajów. Przystanęła z zaciekawieniem i przyglądała się wszystkiemu. Trójka chwilę porozmawiała, po czym męźczyżni odeszli, zanosząc się śmiechem, a brunetka wydawała się być zdołowana. Albo wkurzona. Albo i to i to. Pospieszna różowowłosa od razu wysnuła teorię, że tamci wyśmiewali jej płeć, ale powodów mogło być mnóstwo. Chwilę się wahała, czy powinna się w to wmieszać, ale chciała zamienić z nią słowo i może jakoś pomóc jej z problemem, który ją trapił. Mieć jakiś dobry uczynek na koncie.
- Hej, poczekaj! - zawołała w jej kierunku i zaczęła iść w jej stronę - - Czy... tamci mężczyźni coś ci zrobili? Widziałam, jak się śmiali, a ty stałaś przygaszona. Może jest coś, co mogę dla ciebie zrobić. - powiedziała zatroskanym tonem. Mitsuyo była znana ze swojej impulsywności i bezpośredności, do której ciężko było się przyzwyczaić innym ludziom. Prawdę mówiąc, już po ostatnim słowie spodziewała się odpowiedzi w stylu "zostaw mnie, to nie twój interes". W końcu była jej całkowicie nieznajoma, a całkiem możliwe, że źle wszystko zinterpretowała i tylko się ośmieszy. Ale najważniejsze, że miała dobre intencje i mimo wszystko chciała pomóc. Miała nadzieję, że dziewczyna na to pozwoli, bo coś ewidentnie było nie w porządku.

Ale dziwnie się pisało tego posta po rocznej przerwie od PBF-ów
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Kakita Asagi »


Misja rang D dla Mituyo
Małe obowiązki
Post 3/?

Młoda samurai-ko, widząc jawny przejaw niesprawiedliwości, zdecydowała się jednak zainterweniować, po części w ramach tzw. kobiecej solidarności, po części bo tak zwyczajnie należy. Pytaniem pozostawało oczywiście, czy powinna mieszać się w nieswoje sprawy, ale jak już się powiedziało A to trzeba iść za ciosem i przyjąć ewentualne konsekwencje, na które nasza bohaterka wydawała się być gotowa.
Zawołana dziewczyna odwróciła się w stronę naszej bohaterki, po czym wysłuchawszy jej słów nie odpowiedziała od razu, miast tego zacisnęła mocniej dłonie. Co powinna teraz odpowiedzieć, czy stwierdzić, że absolutnie nic się nie stało, czy może powiedzieć całą prawdę i prosić o pomoc w zemście, albo właśnie zgodnie przewidywaniami naszej bohaterki, unieść się honorem wojowniczki, stwierdzić, że sama sobie poradzi i ruszyć dalej?
- To nic...nie przejmuj się - odpowiedziała niepewnym głosem dziewczyna, po czym nabrała jeszcze jednego wdechu dla uspokojenia myśli (a jak wiadomo nerwy i pośpiech to najgorsi doradcy), po czym przybrawszy poważniejszy wyraz twarzy kontynuowała.
- Przepraszam za moje maniery! Nazywam się Mirumoto Kaoru i jestem córką Mirumoto Tadashige. Mój ojciec prowadził niewielkie dojo w pobliskiej osadzie i teraz ja jestem głównym instruktorem. - może nie codzienny początek, ale zgodnie z zasadami skomplikowanej etykiety, młoda wojowniczka zdecydowała się przedstawić siebie oraz swój rodowód. Stojąc bliżej, nasza bohaterka mogła zauważyć rodowe symbole, jakie znajdowały się na kimono dziewczyny, a był to zawinięty smok trzymający dwa skryty w saya miecze - dobry symbol dla córki mistrza szermierki, czyż nie?
- Do Watarimono przybyłam w poszukiwaniu nowych uczniów oraz pomocy przy małej renowacji sali treningowej... - kontynuowała Kaoru, ale już mniej pewnym głosem na końcu. Nie trzeba było być mistrzem w czytaniu ludzkich serc i umysłów by domyślić się, że sytuacja niewielkiego dojo o którym mówiła panienka Mirumoto raczej nie jest za ciekawa. Nie trudno też podejrzewać, że męska część społeczności samurajów prędzej popełni seppuku, niż zostanie uczniami jakiejś kobiety i to w jeszcze pomniejszej szkole.
Tak czy inaczej, sytuacja została nakreślona, pytaniem pozostawało, co zrobi nasza bohaterka?
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Mitsuyo

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Mitsuyo »

Mitsuyo od razu zauważyła zaciśnięte pięści, kiedy z ust dziewczyny wydobyło się "nie przejmuj się". Pokręciła głową z lekkim rozczarowaniem. Może i miała dowód na to, że się nie pomyliła i czarnowłosą ewidentnie coś trapiło, ale co z tego, skoro sama odmówiła udzielenia sobie pomocy? Nie chciała zwierzać się dopiero co poznanej osobie, ale siedemnastolatka miała nadzieję, że nieznajoma się przed nią otworzy. W tych ciężkich dla nich czasach, kobiety musiały się nawzajem wspierać.
Na szczęście chwilę po tych słowach, usłyszała jej imię i cel w jakim przybyła. Więc była głównym instruktorem w dojo? Zdumiewające! Na pewno była bardzo utalentowana. Bohaterka przyjrzała się herbowi rodziny Kaoru i zaczęła się zastanawiać, czy jeśli czegoś takiego nie posiada, to jest na gorszej pozycji. Ale szybko odsunęła od siebie te myśli, uśmiechnęła się najszczerzej, jak tylko potrafiła i pokłoniła się nisko w wyrazach szacunku. Byłoby to ciężkie z pełnymi rękoma, więc na tę chwilę położyła przedmioty na mokrej posadzce. Mówi się trudno.
- Nazywam się Kuramoto Mitsuyo i od kilku miesięcy mam zaszczyt nazywać siebie Samurajem. Miło mi cię poznać, Kaoru. - wróciła do normalnej pozycji i podniosła prawie suche rzeczy. Rozwinęła parasol i ponownie spojrzała na czarnowłosą.
- Jestem pod wrażeniem tego, że już w tym wieku jesteś instruktorką. Na twoim tle wypadam bardzo blado, jednakże... - zrobiła krótką przerwę i zrobiła głęboki wdech. - Czy tamci mężczyźni wyśmiali cię za to, kim jesteś? Może jednak dasz sobie pomóc? To żaden wstyd, a my - kobiety - musimy się wspierać. - zaryzykowała i zadała pytanie, które najbardziej ją interesowało. Miała nadzieję, że uda jej się nakłonić nieznajomą, bo już nie mogła patrzeć na jej smutne spojrzenie.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Kakita Asagi »


Misja rang D dla Mituyo
Małe obowiązki
Post 5/?

Widząc kłaniającą się Mitsuyo, Kaoru lekko zmieszana szybko wykonała własny ukłon, nieco niższy wyższy niż nasza bohaterka, ale zdecydowanie nie spodziewała się takiego zachowania ze strony nieznajomej samuraj-ko.
- Proszę, nie musisz mi się kłaniać Kuramoto-san... - powiedziała poddenerwowanym tonem, zdecydowanie czuła się nie do końca komfortowo, a z drugiej strony... mon na jej kimono sugerowały, że pochodzi z rodziny szlacheckiej i była to prawda. Chociaż na Yinzin pochodzenie nie wpływało na pozycję społeczną, ba, wszędzie podkreślano równość, to jednak pewna hierarchia była nie tylko wyczuwalna, ale i przestrzegana. Z drugiej strony, musiała przyznać w duchu, że było to przyjemne, poczuć się znów troszkę ważniejsza...
Słysząc dalsze słowa dziewczyny, zwłaszcza te dotyczące szermierczego kunsztu, Kaoru lekko zmieszała się nerwowo przygładziła włosy i raczej nie chodziło o to, że dziewczyny powinny trzymać się razem, czy też zachowanie tamtych dwóch gburów.
- Na pewno nie jestem dużo lepsza od ciebie, Kuramoto-san... - zaczęła panienka Mirumoto, po czym spojrzała ponownie na naszą bohaterkę i... chyba coś w niej pękło. Szczerość z jaką Mitsuyo wyraziła swoją chęć pomocy i czystość jej intencji musiały poruszyć szlachciankę, która nie bacząc na to gdzie jest pozwoliła sobie nieco się otworzyć przed bądź co bądź nieznajomą osobą.
- Widzisz Kuramoto-san, Mirumoto-Ryu był kiedyś ważnym stylem, a nasza szkoła mieściła się w wiosce Kotetsu. Mój dziadek, Mirumoto Hideo był cenionym szermierzem i doradcą poprzedniego Lidera. Mój ojciec natomiast... Mój ojciec odziedziczył po nim dojo, ale nie był aż tak dobry jak dziadek. Wielu uczniów to dostrzegało i odeszło. Tata bardzo się starał jednakże brakowało mu szczęścia. Przegrał kilka pojedynków, przez co renoma szkoły jeszcze bardziej podupadła. Ostatecznie, opuszczony przez uczniów popełnił seppuku. Miałam wtedy 15 lat... - Kaoru zakończyła pochylając głowę, a z jej oczu popłynęły łzy, a może to był tylko deszcz? Pewne było, że dla dziewczyny był to trudny temat, przyznać się do tego, że jej ojciec zawiódł, a przecież byli bardzo wysoko. Ona jednak musiała być silna. Zacisnęła zęby, nabrała wdechu dla uspokojenia się, po czym znów z siłą w oczach spojrzała na Mitsuyo.
- Starsi samurajowie pamiętają renomę Mirumoto-Ryu, ale również porażkę mojego ojca. Chcę przywrócić moje dojo do dawnej chwały i poszukuję kogoś, kto mi w tym pomoże. Jak mówiłam, sala treningowa wymaga nieco napraw, więc jeśli możesz, to pomóż mi proszę Kuramoto-san. - teraz to Kaoru nisko ukłoniła się przed nasza bohaterką! Widać było, że jest wojowniczką dumną, ale przy tym honorową i umiejącą prosić o pomoc. Jeśli Mitsuyo zgodzi się jej pomóc, to Kaoru wskaże jej drogę do swojej rodzinnej osady i dojo...

ZT Tutaj ->
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Mitsuyo

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Mitsuyo »

Mitsuyo uśmiechnęła się przepraszająco, kiedy dziewczyna powiedziała, żeby jej się nie kłaniała. Różowowłosa nie przepadała za tymi wszystkimi uprzejmościami, o których dowiedziała się dopiero w Dojo, ale skoro udało jej się skończyć szkolenie, to chciała przestrzegać tej całej etykiety. Mile widzianym było okazanie szacunku osobom z tzw. szlacheckich sfer. Kiedy w końcu się do tego przystosowała, okazało się to całkowicie zbędne. Będzie musiała zapamiętać, żeby więcej nie robić tego przy czarnowłosej i nie wprawiać ją w niepotrzebne zakłopotanie.
Z milczeniem przysłuchiwała się historii. Życie potrafiło być naprawdę okrutne. Z samego szczytu, dojo stoczyło się na same dno, a młoda Kaoru została zupełnie sama. Dla Mitsuyo seppuku było najgłupszą rzeczą, jaką tylko mogli popełnić Samuraje. Że niby zabić się, nie mogąc znieść plamy na honorze? Dlaczego dla nich wszystkich, honor był taki ważny? Gdyby dziewczyna zrobiła coś złego, do końca życia starałaby się za to odpokutować. Nie szłaby na skróty. Nie dało się ukryć, że Mitsuyo była nowicjuszką i poglądy na pewne sprawy musiała sobie jeszcze wyrobić. Z doświadczeniem jej światopogląd z pewnością się zmieni, a jej samej te wszystkie formalności będą przychodzić dużo łatwiej. Obecnie wiedziała jednak jedno: miała ochotę przytulić nieznajomą, ale ten jeden raz się od tego powstrzymała. Nie sądziła, że to by w czymś pomogło. Może nawet pogorszyłoby sprawę.
- Oczywiście, że ci pomogę! Powiedziałam to już przecież dwa razy, prawda? - powiedziała zdeterminowana. Teraz tylko czekała aż kobieta zaprowadzi ją do miejsca, w którym będzie udzielić pomocnej dłoni.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Jun'ichi »

0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Mitsuyo

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Mitsuyo »

Mitsuyo wstała wcześnie i szybko zaczął doskwierać jej brak zajęć. Na trening nie miała siły i ochoty, dom wysprzątany, a wszystkie książki, jakie miała, zdążyła przeczytać już parę razy. Jednym słowem: nuda. Próbowała pospać trochę dużej, ale to na nic. W końcu wstała, ubrała się i zjadła porządne śniadanie. Nie było sensu siedzieć w opustoszałym domu, więc wyszła na krótki spacer. Ostatnio w ten sposób poznała Kaoru - dziewczynę, której pomogła odbudować Dojo.
Na szczęście pogoda dopisywała młodej Kuramoto. Nie padał śnieg - samo przyjemne słoneczko. Niespiesznie przechadzała się po ulicach Watarimono, przyglądając się co niektórym mieszkańcom. Stragany właśnie były otwierane. Dziewczyna zastanawiała czy mogłaby przy nich jakoś pomóc i przy okazji trochę zarobić, ale przypomniała sobie o podejściu prowadzących. Nie było mowy o podzieleniu się zyskiem.
I wszystko zapowiadało się na to, że nic ciekawego ją dzisiaj nie spotka, aż usłyszała grubiański głos tuż za jej plecami. Odwracając się, zauważyła pochylającego się staruszka. Mężczyzna musiał upuścić bronie i próbował je pozbierać, co utrudniali mu ludzie. Różowowłosa zaczęła mu współczuć, a jednocześnie była ciekawa, po co nosi to wszystko ze sobą. Podeszła i uklęknęła przy nim. Pozbierała bronie i ostrożnie podała nieznajomemu.
- Proszę bardzo. Wszystko w porządku? - spojrzała z troską. Jej życiowym celem było pomaganie słabszym, więc nie mogła przejść niezauważenie obok osoby, która owej pomocy potrzebowała.
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Jun'ichi »

0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Mitsuyo

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Mitsuyo »

Dziewczyna była lekko zaskoczona otwartością staruszka, który od razu przeszedł do rzeczy. Była już przyzwyczajona do owijania w bawełnę, ale bezpośredniość mężczyzny jej się spodobała. Gdyby wszyscy ludzie tak robili, istniałaby spora szansa, że ich problemy znikałyby dużo szybciej. Wstała z posadzki i otrzepała czerwone kimono. Podała rękę nieznajomemu, jeśli miał problem ze wstaniem. To już nie te lata, więc rozumiała to.
- Miejsce w którym będą mogli szkolić się mieszkańcy? Podoba mi się to! - uśmiechnęła się szeroko. I nie kłamała: w jej oczach był to świetny pomysł. Samuraje nie byli jedynymi ludźmi na Yinzin i w razie zagrożenia nie mogli ochronić wszystkich. Dobrym rozwiązaniem było znanie podstaw przez zwykłych ludzi, którzy będą mogli się wtedy obronić. Póki co trwały czasy pokoju (przynajmniej dla nich), ale wszystko mogło się zmienić. Dobrze było nie martwić się przez cały czas o los obywateli.
- Jeden, dwa dni, hm... To chyba żaden problem. Ostatnio namnożyło się tych Dojo, kilka dni temu pomagałam przy odbudowie jednego. Cóż, trzeba się cieszyć. Więcej szkółek to mniej ofiar na wojnie. Więc - rzecz jasna - pomogę i przy tej. - powiedziała z determinacją. Zrobiła przerwę i rozejrzała się wokoło. To nie było dobre miejsce na tego typu rozmowy. Ludzie ciągle na nich wchodzili, jakby ich nie zauważając.
- Przenieśmy się gdzie indziej. Chętnie usłyszę o szczegółach, ale tutaj wszyscy tylko przeszkadzają. Mogę ponieść te bronie, ledwo sobie pan z nimi radzi - zaproponowała pomoc i ugryzła się w język. To mogło zabrzmieć trochę niemile, ale słów już nie cofnie. Musiała mieć nadzieję, że nieznajomy się nie obrazi.
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Jun'ichi »

Odpisz tutaj, ja swój następny post dam już w kolejnej lokalizacji

O tutaj :)
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Mitsuyo

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Mitsuyo »

Nie mogła uwierzyć w to, że te wszystkie dzieciaki tak po prostu okupują Dojo... Tak po prostu nie wypadało. Miejsce w którym kiedyś każdy mógł się szkolić na wspaniałego wojownika, obecnie było wykorzystywane do zwykłych zabaw. A co gorsza, nikt nie mógł ich stamtąd przegonić. Używali pułapek, które skutecznie odpędzały ochotników. W samych grach nie było nic złego, ale istniały do nich dużo lepsze miejsca niż opuszczona szkoła. Zwłaszcza, że pewnie nie było tam teraz zbyt bezpiecznie. Nie wiedziała w jakim stanie jest budynek, ale w najgorszym przypadku mógłby się nawet zawalić! No i... staruszek chciał odbudować to miejsce, coś po sobie zostawić, a bachory bezczelnie mu to utrudniały! Nie mogła pozwolić na takie traktowanie mężczyzny.
- Nie mogę uwierzyć, że mają czelność robić z takiego miejsca kryjówkę. To... to niedopuszczalne! - zacisnęła pięści. Naprawdę się wkurzyła. Nauczy ich wszystkich szacunku! Skoro rodzice im tego nie wpoili, to ona to zrobi!
- Haha, trochę mnie poniosło - przyznała po chwili. Jako samuraj musiała bardziej kontrolować swoje emocje. Zaśmiała się i ponownie przywołała na twarz uśmiech, coby nie spłoszyć ewentualnego "klienta".
- W porządku zatem. Niech mnie pan tam zaprowadzi. Zrobię co w mojej mocy, żeby panu pomóc.
0 x
Awatar użytkownika
Sae
Posty: 149
Rejestracja: 26 lut 2020, o 09:44
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Smukła, przez co wydaje się wyższa niż w rzeczywistości. Brązowe włosy do ramion i prawie czarne oczy. Uroda i akcent typowe dla Prastarego Lasu. Ciemnobrązowe spodnie i dopasowana, beżowa bluza. Czarne buty z otwartymi palcami. Pachnie lasem i rosą.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach oraz torba
Lokalizacja: Sogen

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Sae »

Blade słońce wisiało wysoko na niebie dając trochę ciepła mieszkańcom Watarimono. Było już późne popołudnie, gdy dwoje shinobi z Shinrin przemierzali ulice miasteczka zatrzymując co jakiś czas, przy poszczególnych sklepikach i straganach. Pod względem zachowania i ubioru (na które składały się kimona, ciepłe wełniane haori oraz skarpety i drewniane sandały) oraz zachowania, wyglądali oni jednak bardziej na turystów niż użytkowników chakry. Oboje jednak byli uzbrojeni i szczególnie w przypadku starszego z nich, na oko trzydziestopięcioletniego mężczyzny Takane, zachowywali czujność na obcym terytorium. Jego nastoletnia córka... cóż, można powiedzieć, że lepiej się z tym kryła. Oboje przybyli do Watarimono poprzedniego wieczora na turniej, który miał się rozpocząć kolejnego dnia. Ten poświęcili zwiedzaniu oraz zakupom, choć większość toreb zdążyli pozostawić w swoich wynajętych pokojach. Nim udadzą się na swój ostatni posiłek, zdecydowali się dowiedzieć trochę więcej na temat organizacji konkursu i w tym celu po krótkiej wymianie zdań z tubylcami, znaleźli się pod tablicą informacyjną. Po drodze minęli kilku samotnych samurajów, za niektórymi z nich Sae się nawet obejrzała. Co więcej, znalazła się nawet onna-bugeisha! Kobiety samuraje, jak zdążyła zauważyć, stanowiły zdecydowanie rzadszy widok niż kunoichi w prowincji, z której pochodziła.
- Masz szczęście, nie ma ich wielu - zauważył jej ojciec, jakby czytając jej w myślach. Dziewczyna przytaknęła. Była to rzadka okazja, lecz nadal wolała oglądać się za chłopakami. Z zawodem samuraja wiązał się pewien prestiż, którego brakowało shinobi nawet z najznakomitszych rodów, do których Senju z pewnością należał. Na Sae robili oni podobne wrażenie, co na cywilnych kobietach Yinrin. - Mam nadzieję, że w jutrzejszym turnieju wezmą udział jacyś samuraje - odpowiedziała oglądając plakat informujący o czasie i miejscu wydarzenia, starając się nadać swojemu głosowi neutralnego tonu. Jej ojcu nie spodobałoby się, gdyby wiedział jak bardzo na to liczyła. Według powszechnej opinii, samuraje nie darzyli shinobi wielkim szacunkiem. Tak czy inaczej, po uzyskaniu informacji na temat turnieju, dwójka udała się z powrotem do swojego hotelu.

zt//
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ulice w osadzie

Post autor: Kakita Asagi »

Drugi dzień turnieju na Yinzin. Po wczorajszych "przygodach" niebieskooki zdecydował się nie spieszyć na trybuny, w zasadzie, nawet nie interesowało go jak teraz przebiegną starcia, w każdym razie do walki półfinałowych, z którymi związane miało być starcie między jego senpai, a jakimś tajemniczym wojownikiem. To istotnie godne było jego uwagi, jednakże w tej chwili co innego zaprzątało jego myśli. Wczorajsze starcie Akahoshim i inicjatywa, która się z niego zrodziła była intrygująca i otwierała różne możliwości, ale i zobowiązania. Kakita wiedział, że to czego się podjął nad brzegiem morza będzie wpływać na jego "wolność", a może tylko nieco to wyolbrzymiał? Po prawdzie, polubił Kensei'a, podobnie jak Uchiha-hime po starciu, kiedy to poprzez starcie mógł poznać jej myśli. Sposób władana mieczem wyrażał charakter właściciela, zawsze. Kakita widywał to wielokrotnie, dlatego wiedział, czego mógł się spodziewać po władcy lodu. W stylu walki Kensei'a była wielka pasja, ale przy tym zimna precyzja. Był niczym lodowa zamieść - chaotyczna, ale tylko z pozoru. Rozwijająca się z jednego źródła, niepowstrzymana i pogrążająca każdego, kto był na tyle głupi by przeciwko niej stanąć. Tak, Kensei był wichurą - chmurą która nie ma miejsca zaczepienia i wędruje tam, gdzie chce. To straszliwy, ale i wspaniały sojusznik. W zasadzie, niebieskooki mógł uznać za swój mały sukces fakt, że przy jego niewielkim udziale udało mu się skierować ów tajfun w znanym mu kierunku...
Cóż, to jednak wszystko dotyczyło dnia wczorajszego, dzisiaj natomiast był zupełnie inny, z nowymi możliwościami. Hatamoto nie wiedział, co może go dzisiaj czekać, jednakże czuł, że powinien poważnie rozważyć opuszczenie stolicy i udanie się na prowincje, do jednej z wiosek gdzie znajdował się jego dom. Dlaczego tego jeszcze nie uczynił? Cóż, chociaż dom zawsze dobrze mu się kojarzył, to jednak... Asagi z jakiegoś niezrozumiałego powodu chciał to odwlec. Jakkolwiek było to absurdalne wynikało to z faktu, że nie wiedział czego się spodziewać. Hajime był zawsze surowy i nawet teraz, kiedy Asagi był dorosłym mężczyzną i wiedział co to prawdziwa walka bardzo obawiał się opinii swojego ojca. Jakaś część jego nigdy do końca nie była pewna, czy już sprostał wymaganiom rodzica, który chciał by był on wielkim wojownikiem i rozsławił nazwisko Kakita. Po prawdzie, po części do tego doszło. Na obszarze Kaigan i w szkole Taka niebieskooki samuraj był bardzo dobrze znany, jego ostatnie dokonania przyniosły mu rozpoznawalność, a i wieści płynące z tego dojo na pewno opisywały go jako przykładnego wojownika, ale... z drugiej strony kiedy został awansowany na Hatamoto nie dostał wiadomości z domu wyrażającej aprobatę. Chociaż za swoje czyny samuraj nie powinien oczekiwać nagrody, a samo czynienie czegoś dla nagrody jest sprzeczne z ideą bushido, to jednak niebieskooki miał pewną... małą nadzieję, że jednak ojciec go doceni. Spoglądając z dystansu, to właśnie ojciec nauczył go jak być wojownikiem, jak kroczyć droga miecza. Blizna na oku była autorstwa Hajime...
Ojciec nie był jednak jedyną bliską mu osobą, była przecież jeszcze matka, nie mama - Sayuri. Ją bardzo chciałby zobaczyć. Zawsze była dla niego wsparciem, to ona ukształtowana go na takiego, a nie innego człowieka. To ona zapoznała go ze wszystkimi sztukami niedotyczącymi wojaczki. Poza mamą, była, a raczej były jeszcze dwie siostry - Asane i Asako. Niebieskooki tęsknił za siostrami, szczególnie za Asane, która zawsze chciała być wojowniczką. Nie widział jej już od 4 lat, mogła już być czyjąś żoną, ale o tym by wiedział...chyba.
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Watarimono (Osada Samurajów)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości