Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Próbowałem zająć się tym rannym, naprawdę jak na osobę, która nie posiada żadnego doświadczenia medycznego, to robiłem wszytko jak należy, przynajmniej w teorii. W praktyce wyglądało to tak, że próbowałem cokolwiek zrobić, a ranny po prostu zwijał się z bólu, uniemożliwiając jakiekolwiek konkretniejsze działania. Na szczęście dla mnie działałem pod wpływem adrenaliny i jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z tego, że pojawiła się krew. Nigdy w życiu nie byłem świadkiem takiego wypadku i zapewne gdybym był tylko postronnym widzem, to musiałbym zwrócić zawartość mojego żołądka.
Nie było jednak czasu na takie rozmyślania, musiałem jakoś pomóc temu człowiekowi, niezależenie czy ci bezczynni idioci mi pomogą, czy nie. Nikt nie umrze w mojej obecności.
Rozejrzałem się za klonem. Wyglądało na to, że sobie poradził i przystąpił do najrozsądniejszej czynności- uspokajania zwierzęcia. Ugłaskiwał go, mówił do niego spokojnie, starał się zrywać liście czy trawę i dawać ją zwierzakowi. To powinno załatwić sprawę. Oczywiście jednocześnie wszelkim nadchodzącym osobom pokazuje żeby przypadkiem nie podchodziły do konia od tyłu.
W tym czasie ja, oryginał, widząc opieszałość reszty sięgnąłem do swojej torby i wyciągnąłem z niej koszulkę. Co prawda była rezerwowa, w razie gdyby ta, którą mam została uszkodzona, ale musiałem w jakiś sposób unieruchomić rękę rannego. Koszulka została przeze mnie potargana na coś w rodzaju prowizorycznego bandaża. Sam jednak nie będę w stanie tego zrobić.
Zirytowany krzyknąłem do tych ludzi.
-Kurwa ruszcie dupsko. Jeden z was niech mi tu pomoże i przytrzyma tego człowieka. Inny niech lepiej zapierdala do tej wioski i sprowadzi medyka, bo jak nie to pożałujecie.
Nie było jednak czasu na takie rozmyślania, musiałem jakoś pomóc temu człowiekowi, niezależenie czy ci bezczynni idioci mi pomogą, czy nie. Nikt nie umrze w mojej obecności.
Rozejrzałem się za klonem. Wyglądało na to, że sobie poradził i przystąpił do najrozsądniejszej czynności- uspokajania zwierzęcia. Ugłaskiwał go, mówił do niego spokojnie, starał się zrywać liście czy trawę i dawać ją zwierzakowi. To powinno załatwić sprawę. Oczywiście jednocześnie wszelkim nadchodzącym osobom pokazuje żeby przypadkiem nie podchodziły do konia od tyłu.
W tym czasie ja, oryginał, widząc opieszałość reszty sięgnąłem do swojej torby i wyciągnąłem z niej koszulkę. Co prawda była rezerwowa, w razie gdyby ta, którą mam została uszkodzona, ale musiałem w jakiś sposób unieruchomić rękę rannego. Koszulka została przeze mnie potargana na coś w rodzaju prowizorycznego bandaża. Sam jednak nie będę w stanie tego zrobić.
Zirytowany krzyknąłem do tych ludzi.
-Kurwa ruszcie dupsko. Jeden z was niech mi tu pomoże i przytrzyma tego człowieka. Inny niech lepiej zapierdala do tej wioski i sprowadzi medyka, bo jak nie to pożałujecie.
0 x
Re: Szlak transportowy
Kiedy próbowałem w jakiś sposób opatrzyć rannego usłyszałem krzyk swojego klona. -KURWA!. Nie odwracałem się, wiedziałem, że klon dobrze wie co ma robić, mial wystarczająco dużo rezerw chakry żeby unieruchomić ewentualnych awanturników lub, jak w tym przypadku, uciekiniera.
Klon nie musiał składać pieczęci, po prostu odwrócił się w stronę uciekającego na koniu człowieka i wypluł z siebie 4 błotne pociski. Każdy z nich leciał troszeczkę inaczej(po prostu każdy pocisk brał pod uwagę kierunek w którym uciekinier podążał), cel to po prostu unieruchomienie konia. Niezależnie od wszystkiego klon wyciąga kunai i rusza w stronę przeciwnika. Nie mógł pozwolić mu bezkarnie uciec.
W tym czasie ja dalej bezradnie próbowałem pomóc temu człowiekowi. Wkurzyło mnie zachowanie tych ludzi, wstałem więc i podszedłem do pierwszego lepszego chcąc zmusić go do pomocy krzyknąłem. -MASZ BIEC DO WIOSKI PO MEDYKÓW. JUŻ. JAK ZOBACZĘ, ŻE TEGO NIE ROBISZ, TO SKOŃCZYSZ GORZEJ NIŻ TWÓJ KOLEGA! I TO NIE KOŃ CIĘ JEBNIE, A JA!
Nie miałem już siły na grzeczność, musiałem zacząć działać bardziej zdecydowanie, inaczej ten człowiek umrze. Odwróciłem się do grupki płaczącej za koniem.
-W tej chwili macie mi z nim pomóc! Żądam jakichś szmat albo bandaży. Musimy zatamować krwawienie.
Wiedziałem, że tracę dużo czasu, dlatego wróciłem do rannego i za pomocą resztek materiału z koszulki starałem się zatamować krwawienie poprzez uciskanie ręki nad raną. Jeśli faktycznie przepływ krwi robi się mniejszy to staram się tam zawiązać jakiś supeł, tak żeby było to uciskane cały czas.
Klon nie musiał składać pieczęci, po prostu odwrócił się w stronę uciekającego na koniu człowieka i wypluł z siebie 4 błotne pociski. Każdy z nich leciał troszeczkę inaczej(po prostu każdy pocisk brał pod uwagę kierunek w którym uciekinier podążał), cel to po prostu unieruchomienie konia. Niezależnie od wszystkiego klon wyciąga kunai i rusza w stronę przeciwnika. Nie mógł pozwolić mu bezkarnie uciec.
W tym czasie ja dalej bezradnie próbowałem pomóc temu człowiekowi. Wkurzyło mnie zachowanie tych ludzi, wstałem więc i podszedłem do pierwszego lepszego chcąc zmusić go do pomocy krzyknąłem. -MASZ BIEC DO WIOSKI PO MEDYKÓW. JUŻ. JAK ZOBACZĘ, ŻE TEGO NIE ROBISZ, TO SKOŃCZYSZ GORZEJ NIŻ TWÓJ KOLEGA! I TO NIE KOŃ CIĘ JEBNIE, A JA!
Nie miałem już siły na grzeczność, musiałem zacząć działać bardziej zdecydowanie, inaczej ten człowiek umrze. Odwróciłem się do grupki płaczącej za koniem.
-W tej chwili macie mi z nim pomóc! Żądam jakichś szmat albo bandaży. Musimy zatamować krwawienie.
Wiedziałem, że tracę dużo czasu, dlatego wróciłem do rannego i za pomocą resztek materiału z koszulki starałem się zatamować krwawienie poprzez uciskanie ręki nad raną. Jeśli faktycznie przepływ krwi robi się mniejszy to staram się tam zawiązać jakiś supeł, tak żeby było to uciskane cały czas.
Technika klona:
- Nazwa
- Doton: Doro Kōgeki
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg Max.
- 20 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (za 4 pociski)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Technika polegająca na wytworzeniu kuli błota w ustach. Następnie trzeba ją wystrzelić w kierunku przeciwnika tak, aby oberwał. Obrażenia w tym przypadku będą podwójne, ponieważ poza normalnymi wróg powinien mieć ograniczone ruchy. Błoto bowiem jest sporządzone z chakry i osłabia szybkość. Wszystko zależy jednak od trafienia, logiczne jest, że bieganiu przeszkodzi kula błota wycelowana w nogi, etc.
0 x
- Saburō Hokusai
- Postać porzucona
- Posty: 292
- Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wędrowiec
- Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Re: Szlak transportowy
Wyszedł z portu, a jego oczy skierowane były ku ścieżce. Nie lubił pośpiechu. Za to bardzo kochał szaleństwo. Trzeba przyznać, że jego natura również taka była. Z sekundy na sekundę umiał stać się zupełnie innym człowiek. Szedł wyznaczoną ścieżką co chwilę mijając jakieś drzewa oraz do czasu wozy kupieckie transportujące towary do miasta. Życie toczyło się dla nich szaro. Nie robili to co chcieli, a to co musieli, żeby przeżyć. Ambicje pociągnęły ich na dno. Czasem coś pięknego umie całkowicie dobić człowieka. A jednak... On za to nie wiele sobie obiecywał. Żył jak każdy, z marzeniami. Jednak nigdy nie dawał wziąć im górę w przeciwieństwie do swojego bytu. Czymże jest człowiek jeśli nie zlepkiem pragnień i marzeń? Nikim. Taki ktoś nic nie wnosi do rzeczywistości i nic z niej nie wyciąga. Gdy go zabraknie... Nie odczuwa się zmiany. Świat się toczy swoim rytmem, myśli przebijane są przez rozsądek, a granica jest kwestią umowną.
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 30 min
Czas przybycia: 21:13
Środek transportu: pieszo
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 30 min
Czas przybycia: 21:13
Środek transportu: pieszo
0 x
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Szlak transportowy
Pora na kolejną podróż!
Tym razem medyk skierował swoje kroki na zachód, ku Samotnym Wydmom i Sabishi, skąd pochodził jego ojciec. Przez chwilę zastanawiał się, czy po drodze nie wstąpić do Shigashi no Kibu. Do domu, którego już tak dawno nie widział. By przywitać się z matką, podzielić nowinkami ze świata, chwile podładować baterie, po prostu odpocząć. W końcu ostatnie czasu dały się Akarui'emu we znaki. Najpierw mur i przygoda z dzikimi. Potem koronacja Cesarza w Hanamurze i przygoda z siostrami Uchiha. Stamtąd cała historia z nieudanym festiwalem w Kami no Hikage i cały ten chaos... A z chaosu narodził się ten, który już raz umarł. Jeśli żyjemy w Erze Krwi, to jak przyszłe pokolenia nazwą następną?
Wracając jednak do tematu, Tozawa zrezygnował z podróży do domu. Mama na pewno sobie radzi. Zawsze sobie radziła. Akarui z resztą jeszcze przed wyjściem z Ryuzaku napisał i wysłał jej list, informując ją, że była małą awantura w Kami no Hikage, ale wszystko u niego dobrze i musi udać się do Samotnych Wydm. Więcej nie mógł jej przekazać, większość bła tajemnicą, a o części dowie się pocztą pantoflową.
Teraz jednak ważna była sama droga. Podróż do Sabishi.
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: Dwie i pół godzinki.
Czas przybycia: 00:45 (12/07/2018)
Środek transportu: Motonogą.
Tym razem medyk skierował swoje kroki na zachód, ku Samotnym Wydmom i Sabishi, skąd pochodził jego ojciec. Przez chwilę zastanawiał się, czy po drodze nie wstąpić do Shigashi no Kibu. Do domu, którego już tak dawno nie widział. By przywitać się z matką, podzielić nowinkami ze świata, chwile podładować baterie, po prostu odpocząć. W końcu ostatnie czasu dały się Akarui'emu we znaki. Najpierw mur i przygoda z dzikimi. Potem koronacja Cesarza w Hanamurze i przygoda z siostrami Uchiha. Stamtąd cała historia z nieudanym festiwalem w Kami no Hikage i cały ten chaos... A z chaosu narodził się ten, który już raz umarł. Jeśli żyjemy w Erze Krwi, to jak przyszłe pokolenia nazwą następną?
Wracając jednak do tematu, Tozawa zrezygnował z podróży do domu. Mama na pewno sobie radzi. Zawsze sobie radziła. Akarui z resztą jeszcze przed wyjściem z Ryuzaku napisał i wysłał jej list, informując ją, że była małą awantura w Kami no Hikage, ale wszystko u niego dobrze i musi udać się do Samotnych Wydm. Więcej nie mógł jej przekazać, większość bła tajemnicą, a o części dowie się pocztą pantoflową.
Teraz jednak ważna była sama droga. Podróż do Sabishi.
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: Dwie i pół godzinki.
Czas przybycia: 00:45 (12/07/2018)
Środek transportu: Motonogą.
0 x
MOWA
Re: Szlak transportowy
Moje zdecydowane działania przyniosły skutek, ludzie w końcu zaczęli mi pomagać. Teraz pozostało mi uspokajać rannego i nie dopuścić do jego śmierci. Przede wszystkim dalej staram się zrobić wszystko żeby ten człowiek się nie wykrwawił. Wiedziałem, że utracił już i tak wystarczająco dużo krwi, ale nie mogłem zrobić nic więcej, musieliśmy wytrzymać do przybycia fachowej pomocy. Żeby mieć pewność, że połamany nie odlatuje spróbowałem nawiązać z nim kontakt. -Myślę, że teraz już wszystko będzie dobrze. Musisz wytrzymać do przybycia medyków z osady. Jak ci na imię? Ja jestem Kaiso.
W czasie kiedy ja zajmowałem się rannym człowiekiem, mój klon miał większy problem, zajęcie się koniem. Co prawda jego technika przyniosła oczekiwany skutek, przeciwnik, albo przynajmniej koń, został unieruchomiony. Niestety po oberwaniu techniką zwierzę upadło w bardzo niefortunny sposób, z daleka nie wyglądało to najlepiej. Klon szybko ruszył w stronę konia, ale zwolnił jak znalazł się kilka metrów od niego. Musiał znowu uspokoić zwierzaka. Podszedł więc do niego najspokojniej jak się dało i spróbował pogłaskać konia po pysku. Starał się także do niego spokojnie mówić. Jeśli wszystko to zadziała i koń chociaż troszkę się uspokoi, to klon stara się delikatnie rozeznać czy zwierzęciu coś się stało. Byłoby to tragedią gdyby ci ludzie stracili swoje jedyne zwierze, ale może z drugiej strony byłoby to zbawienie dla tego zwierzaka. W końcu można powiedzieć o nim wiele, ale nie to, że był oszczędzany.
W czasie kiedy ja zajmowałem się rannym człowiekiem, mój klon miał większy problem, zajęcie się koniem. Co prawda jego technika przyniosła oczekiwany skutek, przeciwnik, albo przynajmniej koń, został unieruchomiony. Niestety po oberwaniu techniką zwierzę upadło w bardzo niefortunny sposób, z daleka nie wyglądało to najlepiej. Klon szybko ruszył w stronę konia, ale zwolnił jak znalazł się kilka metrów od niego. Musiał znowu uspokoić zwierzaka. Podszedł więc do niego najspokojniej jak się dało i spróbował pogłaskać konia po pysku. Starał się także do niego spokojnie mówić. Jeśli wszystko to zadziała i koń chociaż troszkę się uspokoi, to klon stara się delikatnie rozeznać czy zwierzęciu coś się stało. Byłoby to tragedią gdyby ci ludzie stracili swoje jedyne zwierze, ale może z drugiej strony byłoby to zbawienie dla tego zwierzaka. W końcu można powiedzieć o nim wiele, ale nie to, że był oszczędzany.
0 x
Re: Szlak transportowy
Minuty wydawały się być dla mnie jak godziny, pierwszy raz byłem postawiony w takiej sytuacji, pierwszy raz czułem odpowiedzialność za czyjeś życie. Widziałem, że jest coraz gorzej i zdawałem sobie sprawę, że jeśli nikt się nie zjawi, to chłopak niebawem umrze. Na moje i jego szczęście, na koniu podjechał do nas jakiś jegomość. No ale zamiast od razu podejść i pomóc to zaczął wypytywać. Nie pozostało mi nic innego jak szybko go "przymusić" do działania. -Dostał w rękę od konia, złamanie otwarte. Zaraz się wykrwawi więc musisz działać. Ja nie jestem medykiem, zrobiłem tyle ile mogłem. Od razu wskazałem na "uszkodzone" miejsce, w końcu nie ma czasu do stracenia. Teraz nie pozostało mi nic innego jak poczekać aż fachowiec zajmie się rannym.
W tym czasie mój klon, po oględzinach konia, doszedł do wniosku, że nie jest problemem go uwolnić, spróbował więc to zrobić samodzielnie. Jeśli mu się udaje, to następnie anuluje swoją błotną technikę i ostatecznie uwalnia konia, a następnie odprowadza go w stronę oryginalnego mnie.
W tym czasie mój klon, po oględzinach konia, doszedł do wniosku, że nie jest problemem go uwolnić, spróbował więc to zrobić samodzielnie. Jeśli mu się udaje, to następnie anuluje swoją błotną technikę i ostatecznie uwalnia konia, a następnie odprowadza go w stronę oryginalnego mnie.
0 x
- Oshi
- Martwa postać
- Posty: 664
- Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci. - Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... shi#p59104
- Multikonta: O.O
Re: Szlak transportowy
Misja D
15/15 Życie stawia nas w różnych sytuacjach, zwłaszcza gdy jest się jednym z nazywających siebie Shinobi. Nigdy nie zabraknie sytuacji w których siła i doświadczenie podobnych osobników będzie potrzebne... Człowiek rodził się by wypełniać swoje przeznaczenie... Rodził się i umierał, jednak wcześniej musiał zdecydować co chce zrobić z czasem jaki został mu podarowany. Najwspanialszym uczuciem, była wdzięczność tych najbardziej maluczkich... Każdy posiadający szczere serce wiedział że właśnie tak należało żyć. Kaiso miał dzisiaj sporo pracy, wliczając w to zepsuty wóz, pościg za koniem, rannego mężczyznę... Dzień niemal kończył się, gdy słońce powoli skryło się za horyzontem. Medyk który pojawił się na miejscu zdarzenia, po kilku standardowych pytaniach zabrał się do pracy. Jego zręczne dłonie zbadały ramię mężczyzny, a później już ze skupieniem zajął się samym leczeniem. Młodzieniec władający technikami dotonu mógł ujrzeć zieloną poświatę, a później powolne zasklepianie zranionego miejsca. W tym samym czasie spłoszone zwierzę zostało ponownie zaprzęgnięte, a sam wóz doprowadzony do porządku. Ranny osobnik zmienił swój kolor... Jego szara skóra oblana potem, powoli wracała do normalnych barw, a przyśpieszony oddech stał się na powrót miarowy.
Kolejne kilkanaście minut, gdy medyk wstał wreszcie ze swego miejsca... Ocierając pot z czoła podszedł do zebranych, po czym odezwał się nieco zmęczonym głosem.
- Wszystko będzie w porządku... Za kilka dni będzie mógł znowu bez większych problemów operować ramieniem
Później padło kilka szczerych podziękowań z ust uchodźców, a sam medyk przyjął drobną zapłatę informując że przez jakiś czas będzie towarzyszył im w drodze, wyjaśniając swą decyzję troską o pacjenta... No cóż, zawodowe zboczenie.
Co się tyczyło samego bohatera tego dnia, w oczach uchodźców był prawdziwym zbawieniem. Wiele czasu jeszcze ściskali go, podając mu dłonie. W niewielkiej sakiewce zabrzęczały monety które otrzymał za swą pomoc, a później przyszła juz tylko jedna myśl... Gdzie pokierować swe następne kroki?.
15/15 Życie stawia nas w różnych sytuacjach, zwłaszcza gdy jest się jednym z nazywających siebie Shinobi. Nigdy nie zabraknie sytuacji w których siła i doświadczenie podobnych osobników będzie potrzebne... Człowiek rodził się by wypełniać swoje przeznaczenie... Rodził się i umierał, jednak wcześniej musiał zdecydować co chce zrobić z czasem jaki został mu podarowany. Najwspanialszym uczuciem, była wdzięczność tych najbardziej maluczkich... Każdy posiadający szczere serce wiedział że właśnie tak należało żyć. Kaiso miał dzisiaj sporo pracy, wliczając w to zepsuty wóz, pościg za koniem, rannego mężczyznę... Dzień niemal kończył się, gdy słońce powoli skryło się za horyzontem. Medyk który pojawił się na miejscu zdarzenia, po kilku standardowych pytaniach zabrał się do pracy. Jego zręczne dłonie zbadały ramię mężczyzny, a później już ze skupieniem zajął się samym leczeniem. Młodzieniec władający technikami dotonu mógł ujrzeć zieloną poświatę, a później powolne zasklepianie zranionego miejsca. W tym samym czasie spłoszone zwierzę zostało ponownie zaprzęgnięte, a sam wóz doprowadzony do porządku. Ranny osobnik zmienił swój kolor... Jego szara skóra oblana potem, powoli wracała do normalnych barw, a przyśpieszony oddech stał się na powrót miarowy.
Kolejne kilkanaście minut, gdy medyk wstał wreszcie ze swego miejsca... Ocierając pot z czoła podszedł do zebranych, po czym odezwał się nieco zmęczonym głosem.
- Wszystko będzie w porządku... Za kilka dni będzie mógł znowu bez większych problemów operować ramieniem
Później padło kilka szczerych podziękowań z ust uchodźców, a sam medyk przyjął drobną zapłatę informując że przez jakiś czas będzie towarzyszył im w drodze, wyjaśniając swą decyzję troską o pacjenta... No cóż, zawodowe zboczenie.
Co się tyczyło samego bohatera tego dnia, w oczach uchodźców był prawdziwym zbawieniem. Wiele czasu jeszcze ściskali go, podając mu dłonie. W niewielkiej sakiewce zabrzęczały monety które otrzymał za swą pomoc, a później przyszła juz tylko jedna myśl... Gdzie pokierować swe następne kroki?.
0 x
Towarzysz podróży •<~
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Re: Szlak transportowy
Cała ta sytuacja była irracjonalna. Chwilę temu siedziałem pod drzewem rozmyślając nad miejscem w które miałem się udać, potem walczyłem słownie z opornymi wieśniakami, którzy to nagle teraz mi dziękują za pomoc. W głowie miałem tylko jedną myśl. Co za dziwni ludzie. I gdybym nie był wychowywany na uprzejmego, to zapewne wypomniałbym im, że prawie doprowadzili do śmierci swojego towarzysza. Jak można tak postępować!? Nie wiedziałem jednak co mam ze sobą zrobić dlatego dałem im się porwać i ruszyłem z nimi. Początkowo byłem uprzejmy i zdystansowany, nie tak łatwo zapomnieć tego co działo się dosłownie chwilkę temu. Jednak z każdym kolejnym korkiem rozmawiało mi się z nimi coraz lepiej i lepiej. Zaczęliśmy rozmawiać o najróżniejszych rzeczach, od wydarzeń w Kami no Hikage po przepis na najlepsze kulki ryżowe i czas jakoś tak zaczął płynąć szybciej. Niebawem miało się okazać, że zajdę z nimi aż do Sogen, ale teraz jeszcze tego nie wiedziałem.
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 15:42
Środek transportu: Nogi
z/t
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 15:42
Środek transportu: Nogi
z/t
0 x
- Tsukune
- Posty: 2773
- Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
- Wiek postaci: 30
- Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
- Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=803&p=4864#p4864
Re: Szlak transportowy
No i spokojnym niespiesznym krokiem wprost z lasu pamięci skierowałem się a raczej wyszedłem z niego tak by znaleźć się na szlaku transportowym. Zastanowiłem się czy może nie skorzystać z jakiegoś rodzaju transportu aby dotrzeć tam szybciej. Jednak stwierdziłem że udamy się tam na nogach będzie to również dobry trening dla samego siebie aby się wzmocnić. Była to dosyć spokojna droga jakby się zastanowić. Po drodze nic wielkiego się nie działo. Raz na jakiś czas robiłem sobie lekkie krótkie przerwy aby sobie odsapną i dać swojej października coś do picia. W końcu po dość długiej i monotonne podróży dotarłem na wskazane miejsce a z tamtą we wskazaną stronę.
Skąd Ryuzaku.
Dokąd Daishi
Czas podróży 7h
Czas przybycia 06:30
Transport Nogi
Skąd Ryuzaku.
Dokąd Daishi
Czas podróży 7h
Czas przybycia 06:30
Transport Nogi
0 x
- Kenshi
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 577#p47577
- Multikonta: Azuma
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Czarnowłosy żwawo przemierzał przez miasto, przez nikogo niepowstrzymany. Wieść o dotarciu fali imigrantów z Kami no Hikage, zdążyła już dotrzeć do mieszkańców - część z ciekawości kierowała się do portu, inni zbierali się w grupkach i z sąsiadami albo handlarzami omawiali nową sytuację. Informacja przez kogo to wszystko się wydarzyło z pewnością do części zdązyła już dotrzeć, bo z lękiem i niechęcią spoglądali na Majiego, wciąż mającego na sobie ubiór zakonisty Shiro Ryu. Brunet kierował sie na szlak transportowy skąd miał rozpocząć wędrówkę ku swoim rodzinnym strojom. Zamierzał jak najszybciej dotrzeć do Atsui, w końcu nie wiedział co na miejscu zastanie. Nie wiedział co się zdarzyło z Kirino, nie wiedział czy zastanie ją na miejscu, ale nie miał innego punktu zaczepienia jak właśnie powrót do domu i tam zasięgnięcia informacji. Czuł się w powinności aby uzyskać takie informacje i przekazać to co już wiedział. Informacja to było coś co stanowiło w chwili obecnej ich największą siłę - Kenshi był świadkiem czegoś co miało mieć wpływ na cały świat i wiedział że z taką wiedzą nie może się odizolować. Przynajmniej nie w tej chwili. Jakie decyzje zostaną podjęte później, te zapewne nie będą od niego zależały.
Opuściwszy bramy miasta, przystanął na chwilę i spojrzał na siebie. Mężczyzna czuł, że właśnie za sobą pozostawi coś, co otworzyło mu oczy na świat. To w Ryuzaku no Taki zobaczył jak może wyglądać życie, nawet tych najprostszych ludzi. Życie, które jakże się różniło względem tego co doświadczali ludzie na pustyni. Jakże prostsze... Z cichym westchnięciem, Maji się odwrócił i ruszył przed siebie, w długą podróż do Atsui.
Opuściwszy bramy miasta, przystanął na chwilę i spojrzał na siebie. Mężczyzna czuł, że właśnie za sobą pozostawi coś, co otworzyło mu oczy na świat. To w Ryuzaku no Taki zobaczył jak może wyglądać życie, nawet tych najprostszych ludzi. Życie, które jakże się różniło względem tego co doświadczali ludzie na pustyni. Jakże prostsze... Z cichym westchnięciem, Maji się odwrócił i ruszył przed siebie, w długą podróż do Atsui.
- Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Atsui
Czas podróży: 1.5h
Czas przybycia: 23:57
Transport: -
0 x
- Izanagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 144
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 14:34
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Tak jak na avatarze.
- Widoczny ekwipunek: Katana
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 530#p79530
Re: Szlak transportowy
Po wykonaniu swojej ostatniej misji, postanowiłem udać się czym prędzej do swoich rodzinnych stron. Po dość długim biegu, zwolniłem, by spokojnym, wolnym krokiem iść w stronę Sogen, złapałem oddech poprawiłem kapelusz na głowie i udałem się przed siebie. Dobrych doświadczeń nie wyniosę z tej krainy, więc czym prędzej chcę z niej wyjść i wrócić do siebie. Dziwną ochotę miałem na trening czułem że zrobiłem pewne postępy które chciałbym wykorzystać na kolejnej misji, wpierw tylko chcę utrwalić pewne rzeczy i nauczyć nieco nowych technik których wcześniej nie potrafiłem ogarnąć. Nie mogłem już się doczekać gdy dojdę do swojego miejsca gdzie tam na spokojnie będę mógł podszkolić, duże doświadczenie dobyłem podczas walk
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 15:00
Środek transportu: na piechotę
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 15:00
Środek transportu: na piechotę
0 x
Re: Szlak transportowy
Nikusui skończyła jeść, tak samo zresztą jak Kakuzu. On dostosowywał swoje tempo do jej tempa spożywania posiłku, żeby obydwoje skończyli w podobnym momencie. Dzięki temu obydwoje mogli kontynuować rozmowę w podobnym tempie i nie przeszkadzać sobie w jedzeniu posiłku. Dodatkowo dziewczę mogłoby odczuwać dyskomfort gdyby jako jedyna jadła. Murai myślał nawet o takich drobnostkach, wszystkie te małe detale służyły wyłącznie uprzyjemnieniu czasu spędzonego razem. Uprzyjemnienie było zbyt mocnym słowem, bardziej istotne było zniwelowanie jakichkolwiek okoliczności które popsułyby rozmowę bądź też zepsuły jej przebieg.
Murai wstał od stołu, zanosząc brudne naczynia do karczmarza. Była to w zasadzie kolejna mała rzecz, spowodowana głównie jego pedantycznością. Prawdopodobnie jedynym przyzwyczajeniem bądź też przywarą, jaką posiadał. Świadomość niepozmywanych naczyń a także pozostawienia brudnego stołu po swojej wizycie przy nim. Te dwie rzeczy wywoływały w nim lekki dyskomfort psychiczny. Dlatego też wolał wykonać tą jedną, niepotrzebną w zasadzie pracę. A następnie opuścić budynek. Na ulicach nie było wielu ludzi, najpewniej spowodowane było to wczesną porą. Część ludzi zaczyna swoją pracę kiedy słońce już nieco wzejdzie. Tej porze roku było coraz bliżej do lata, kiedy dni zaczynały się coraz to wcześniej. Dla Kakuzu był to już dzień, czas jego aktywności.
- Może lepiej dla nas, unikniemy paniki. A tak opuścimy Ryuzaku kiedy będzie jeszcze spokojnie. - odpowiedział na całkiem celną uwagę Nikusui. Zwykli, szarzy ludzie nie zdawali sobie sprawy z wagi wydarzeń jakie miały miejsce. Uchodźcy z Kami no Hikage jeszcze nie zdążyli nagłośnić całej sprawy, życie toczyło się standardowym tonem. Prawdopodobnie kiedy będą już w swoich prowincjach, zacznie się dziać. Plotki, rozmowy, różnorakie teorie dotyczące tego, co stało się na wyspach. Osoby znające prawdę będą mocno oblegane, a także ci którzy będą ogłaszać swoją własną wersję i stawiać jako jedyną prawdziwą. Duet wyszedł na szlak, przechodząc przez strzeżoną bramę. Nie wywołali swoją obecnością żadnych negatywnych reakcji ze strony strażników, ot przechodnie jakich wielu. Po wyjściu skierowali się szlakiem prosto w kierunku Sogen, gdzie zapewne się rozdzielą. Raz już tak zrobili, po wspólnym przybyciu z Cesarstwa, więc Nikusui pewnie doskonale zdawała sobie sprawę z kierunku i nie trzeba było nawet jej o tym wspominać.
Skąd: Ryuzaku
Dokąd: Sakai
Czas podróży: 30m
Czas przybycia: 23:37
Środek transportu: piechota
z/t + Niku
Murai wstał od stołu, zanosząc brudne naczynia do karczmarza. Była to w zasadzie kolejna mała rzecz, spowodowana głównie jego pedantycznością. Prawdopodobnie jedynym przyzwyczajeniem bądź też przywarą, jaką posiadał. Świadomość niepozmywanych naczyń a także pozostawienia brudnego stołu po swojej wizycie przy nim. Te dwie rzeczy wywoływały w nim lekki dyskomfort psychiczny. Dlatego też wolał wykonać tą jedną, niepotrzebną w zasadzie pracę. A następnie opuścić budynek. Na ulicach nie było wielu ludzi, najpewniej spowodowane było to wczesną porą. Część ludzi zaczyna swoją pracę kiedy słońce już nieco wzejdzie. Tej porze roku było coraz bliżej do lata, kiedy dni zaczynały się coraz to wcześniej. Dla Kakuzu był to już dzień, czas jego aktywności.
- Może lepiej dla nas, unikniemy paniki. A tak opuścimy Ryuzaku kiedy będzie jeszcze spokojnie. - odpowiedział na całkiem celną uwagę Nikusui. Zwykli, szarzy ludzie nie zdawali sobie sprawy z wagi wydarzeń jakie miały miejsce. Uchodźcy z Kami no Hikage jeszcze nie zdążyli nagłośnić całej sprawy, życie toczyło się standardowym tonem. Prawdopodobnie kiedy będą już w swoich prowincjach, zacznie się dziać. Plotki, rozmowy, różnorakie teorie dotyczące tego, co stało się na wyspach. Osoby znające prawdę będą mocno oblegane, a także ci którzy będą ogłaszać swoją własną wersję i stawiać jako jedyną prawdziwą. Duet wyszedł na szlak, przechodząc przez strzeżoną bramę. Nie wywołali swoją obecnością żadnych negatywnych reakcji ze strony strażników, ot przechodnie jakich wielu. Po wyjściu skierowali się szlakiem prosto w kierunku Sogen, gdzie zapewne się rozdzielą. Raz już tak zrobili, po wspólnym przybyciu z Cesarstwa, więc Nikusui pewnie doskonale zdawała sobie sprawę z kierunku i nie trzeba było nawet jej o tym wspominać.
Skąd: Ryuzaku
Dokąd: Sakai
Czas podróży: 30m
Czas przybycia: 23:37
Środek transportu: piechota
z/t + Niku
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości