Bramy miasta
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Bramy miasta
Podczasprzechadzki młoda podróżniczka nie zawiodła swojego entuzjastycznego podejścia. Wszystko co ją otaczało było tak różne od norm Teiz, że ciężko było wyjść z podziwu, aby nie wpaść w następny. Oczywiście na dłuższą metę mogło to męczyć. Atari zatrzymywała się i oglądała niemalże wszystko. Surowe bryły i jasne kolory obijały się w jej szarych oczach łaknących zobaczyć każdy zakątek świata. Nie mniej nie było się czego dziwić. Dla rybaczki wychowanej w ponurym suwerenacie Samurai kraina pokryta piaskiem i smagana słońcem była całkowicie egzotyczna. Wycieczka więc trwała długo i w efekcie czego dwójka bohaterów spóźniła się w wyznaczone miejsce. Posępny zleceniodawca czekał już w cieniu bramy ze swoim ładunkiem. Na jego widok uśmiech na twarzy Atari naturalnie zmalał, dziewczyna nie przepadała za tego typu ludźmi i chyba mało kto przepadał.
Mężczyzna bardzo szybko postarał się utwierdzić w przekonaniu cały świat, że jego egzystencja jest absolutnym przeciwieństwem radości. Szare oczy podróżniczki spoczęły ciężko na kompanie w sposób wymowny, po czym wróciły na miejsce obserwując zleceniodawce. Wtedy ten postanowił kontynuować swoją skrzekliwą melodię słów i pomylić płeć Atari - której swoją drogą nie przeszkadzało to i nie zamierzała wyprowadzać nikogo z błędu. Już od wczesnych lat nazywano ją chłopczykiem, więc zdołała do tego się przyzwyczaić. Na jej delikatnej twarzy skrytej w cieniu szerokiego rondla bambusowego kapelusza pojawił się uprzejmy choć mało szczery uśmiech. - O mnie proszę się nie martwić. - Odpowiedziała dotykając jednym palcem swojego nakrycia głowy, które miało zabezpieczać to co najważniejsze przed zdradliwymi promieniami słońca. Pisk, który z bliska mógłby z łatwością ogłuszyć wzniósł się jeszcze wyżej, kiedy to niepewny miłośnik staroci powątpiewał w zdolności bojowe wynajętej dwójki. Co prawda Atari nie widziała nigdy Kumy w akcji, ale biła od niego solidna aura. Dodatkowy zmysł pozwalający wyczuwać chakrę również nie zawodził i szeptał Sanadzie o silnej mocy jaka biła w środku leniwego mężczyzny. Ona sama zaś może i nie należała do najpotężniejszych wojowników wszech czasów, ale potrafiła o siebie zadbać. Smętny starzec więc nie miał o co się obawiać, a przynajmniej tak długo jak przeciwnikami mieli być pospolici bandyci. Chociaż może nie do końca pospolici dla Atari. W końcu to oprychy z pustyni, mogli mieć znacznie większe umiejętności niż Ci z jej stron. Kto wie! Może nawet dodatkowe garby, jak te okaleczone konie co zwą je Wielbłądami. - Nie ma więc czasu na wątpliwości. Jest Pan w dobrych rękach, ruszajmy zanim skrawki zapomnianej historii zostaną zadeptane przez byle oprycha. - Powiedziała starając się ukryć swoją ekscytacje. Po pierwsze mogła zobaczyć w akcji shinobiego z Atsui, po drugie w grę wchodziły starożytne skarby, a po trzecie Atari sama nauczyła się kilku sztuczek od czasów turnieju i z chęcią chciałaby je wypróbować na żywym celu.
Mężczyzna bardzo szybko postarał się utwierdzić w przekonaniu cały świat, że jego egzystencja jest absolutnym przeciwieństwem radości. Szare oczy podróżniczki spoczęły ciężko na kompanie w sposób wymowny, po czym wróciły na miejsce obserwując zleceniodawce. Wtedy ten postanowił kontynuować swoją skrzekliwą melodię słów i pomylić płeć Atari - której swoją drogą nie przeszkadzało to i nie zamierzała wyprowadzać nikogo z błędu. Już od wczesnych lat nazywano ją chłopczykiem, więc zdołała do tego się przyzwyczaić. Na jej delikatnej twarzy skrytej w cieniu szerokiego rondla bambusowego kapelusza pojawił się uprzejmy choć mało szczery uśmiech. - O mnie proszę się nie martwić. - Odpowiedziała dotykając jednym palcem swojego nakrycia głowy, które miało zabezpieczać to co najważniejsze przed zdradliwymi promieniami słońca. Pisk, który z bliska mógłby z łatwością ogłuszyć wzniósł się jeszcze wyżej, kiedy to niepewny miłośnik staroci powątpiewał w zdolności bojowe wynajętej dwójki. Co prawda Atari nie widziała nigdy Kumy w akcji, ale biła od niego solidna aura. Dodatkowy zmysł pozwalający wyczuwać chakrę również nie zawodził i szeptał Sanadzie o silnej mocy jaka biła w środku leniwego mężczyzny. Ona sama zaś może i nie należała do najpotężniejszych wojowników wszech czasów, ale potrafiła o siebie zadbać. Smętny starzec więc nie miał o co się obawiać, a przynajmniej tak długo jak przeciwnikami mieli być pospolici bandyci. Chociaż może nie do końca pospolici dla Atari. W końcu to oprychy z pustyni, mogli mieć znacznie większe umiejętności niż Ci z jej stron. Kto wie! Może nawet dodatkowe garby, jak te okaleczone konie co zwą je Wielbłądami. - Nie ma więc czasu na wątpliwości. Jest Pan w dobrych rękach, ruszajmy zanim skrawki zapomnianej historii zostaną zadeptane przez byle oprycha. - Powiedziała starając się ukryć swoją ekscytacje. Po pierwsze mogła zobaczyć w akcji shinobiego z Atsui, po drugie w grę wchodziły starożytne skarby, a po trzecie Atari sama nauczyła się kilku sztuczek od czasów turnieju i z chęcią chciałaby je wypróbować na żywym celu.
Ukryty tekst
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bramy miasta
Piasek? Burza piaskowa? Codzienność dla nomen omen piaskowego dziada, za to dla jego towarzyszki już mniej. Czy w ogóle w jej wyobrażeniu mieściło się coś takiego? Burza była przecież synonimem przemoczenia, tutaj wręcz przeciwnie. Warunki w obu przypadkach były dramatyczne, ale trzeba było sobie z tym radzić. Na szczęście władcy piasku mogli sobie z tym całkiem znośnie poradzić. Czekali sobie w mieście, dzień jak co dzień, nic ciekawego. Przeciwieństwo chyba stanowiła Sanada, która to widziała wszystko... na nowo? Nic tutaj nie mogło nawet chociaż w najmniejszym stopniu przypominać dom - o ile takowy w ogóle posiadała. Chociaż jeżeli sądziła, że Kuroi miał dookoła siebie solidną aurę, to lepiej niech powróci do łowienia ryb, czy tam innych delfinów, bo przygarbiona postura przypominała bardziej informatyka z wieloletnim doświadczeniem.
Staruszek przyjechał na legendarnym już okaleczonym koniu, który tobołów miał co nie miara. Przemyślał to do końca? Mieli przecież przenieść coś z punktu a do punktu B, a wygląda na to, jakby Kuroi i Atari mieli nosić to na plecach, co niekoniecznie się spodobało niedźwiadkowi.
-Mhm - odpowiedział na pytanie staruszka i kiwnął przy tym głową dla potwierdzenia swoich słów. Za dużo, za mało, w sam raz? Cóż, wspomnienie o tych cennych znaleziskach raczej nie przemówiło do niego, ale o tym już chyba było, prawda? Musieli w końcu ruszyć się z tego zadupia, zobaczyć coś nowego, doświadczyć czegoś, czego Kuma jeszcze nie mógł "liznąć". Nudziły go te przygotowania, ta cała zbieranina młotków, kamieni, a nie zapowiadało się na zmianę. Dał więc gestem znać swoim towarzyszom niedoli, by ruszyli do boju wraz z poranionym koniem.
-Skąd w ogóle zainteresowanie kamo... tymi skarbami? - zagadnął do zleceniodawcy. Może także go to zainteresuje i zacznie zbierać kamulce? Co takiego mogło fascynować człowieka? Dla Kuroia historia jako taka ograniczała się do pojedynczego istnienia, co było wcześniej? Nie miał bladego pojęcia, przecież ludzie korzystali z tego, co jest, z tego co będzie. To co było, było reliktem, czymś co się już przedawniło. Ciekaw był też zdania Sanady, może też ma coś do powiedzenia na ten temat? Zerknął na ich dwójkę dając im wyraźnie znak o co chodzi. Może w ten sposób podróż minie szybciej?
Staruszek przyjechał na legendarnym już okaleczonym koniu, który tobołów miał co nie miara. Przemyślał to do końca? Mieli przecież przenieść coś z punktu a do punktu B, a wygląda na to, jakby Kuroi i Atari mieli nosić to na plecach, co niekoniecznie się spodobało niedźwiadkowi.
-Mhm - odpowiedział na pytanie staruszka i kiwnął przy tym głową dla potwierdzenia swoich słów. Za dużo, za mało, w sam raz? Cóż, wspomnienie o tych cennych znaleziskach raczej nie przemówiło do niego, ale o tym już chyba było, prawda? Musieli w końcu ruszyć się z tego zadupia, zobaczyć coś nowego, doświadczyć czegoś, czego Kuma jeszcze nie mógł "liznąć". Nudziły go te przygotowania, ta cała zbieranina młotków, kamieni, a nie zapowiadało się na zmianę. Dał więc gestem znać swoim towarzyszom niedoli, by ruszyli do boju wraz z poranionym koniem.
-Skąd w ogóle zainteresowanie kamo... tymi skarbami? - zagadnął do zleceniodawcy. Może także go to zainteresuje i zacznie zbierać kamulce? Co takiego mogło fascynować człowieka? Dla Kuroia historia jako taka ograniczała się do pojedynczego istnienia, co było wcześniej? Nie miał bladego pojęcia, przecież ludzie korzystali z tego, co jest, z tego co będzie. To co było, było reliktem, czymś co się już przedawniło. Ciekaw był też zdania Sanady, może też ma coś do powiedzenia na ten temat? Zerknął na ich dwójkę dając im wyraźnie znak o co chodzi. Może w ten sposób podróż minie szybciej?
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Bramy miasta
Cokolwiek będzie chciał? Taka opcja zdecydowanie mu odpowiadała. Problem polegał jednak na tym, że stopień uszkodzenia bandytów będzie zależny od stopnia ich oporu. Zabijanie Yura traktował jedynie jako ostateczność i jedynie jeśli jest to niezbędne do ochrony życia swojego lub obcej osoby. I to nie tak, że nie będzie miał wyrzutów po popełnieniu tego ciężkiego grzechu. Pewnie będzie się z nim zmagał być może do końca swoich dni, ale na pewno nie zapomni o nim następnego dnia. Wyposażenie zostało odebrane od Keia i schowane tam, gdzie jego miejsce. Co o nim sadził Mori Jin? Niezbyt wiele, bo nie miał z nim też zbyt dlugo do czynienia. Szybka wymiana zdań i odprawienie chłopaka na najbliższe dwie godziny. Kiedy Yura to usłyszał, jego mina trochę zrzedła. Dla kogoś dwie godziny mogły być chwilą, ale kiedy jest się takim narwańcem jak on, to mogły trwać wieczność.
- Ta. Pewnie. Będę na Was czekał. - jak powiedział, tak też zrobił. Prosto z targu udał się bowiem pod bramy, nie zamierzając zachodzić nigdzie indziej. Minuty mijały, a dla Yury każda karawana wydawała się tą właściwą. Jego oczy rozszerzały się na widok każdego kupca, ale pojawiał się w nich smutek, kiedy nigdzie nie widział Keia. W pewnym momencie Mori Jin stanął nawet na rękach i zaczął robić pompki. Nie po to, żeby się przemęczyć przed misją, oj nie. Robił ich umiarkowaną ilość i tylko po to, żeby się trochę rozgrzać. Podczas drogi zapewne nie będzie miał ku temu okazji, więc musi wykorzystać pozostały czas jak najproduktywniej. Może dzięki temu stanie się jeszcze silniejszy i choć w niewielkim stopniu lepiej przygotuje się do misji?
- Ta. Pewnie. Będę na Was czekał. - jak powiedział, tak też zrobił. Prosto z targu udał się bowiem pod bramy, nie zamierzając zachodzić nigdzie indziej. Minuty mijały, a dla Yury każda karawana wydawała się tą właściwą. Jego oczy rozszerzały się na widok każdego kupca, ale pojawiał się w nich smutek, kiedy nigdzie nie widział Keia. W pewnym momencie Mori Jin stanął nawet na rękach i zaczął robić pompki. Nie po to, żeby się przemęczyć przed misją, oj nie. Robił ich umiarkowaną ilość i tylko po to, żeby się trochę rozgrzać. Podczas drogi zapewne nie będzie miał ku temu okazji, więc musi wykorzystać pozostały czas jak najproduktywniej. Może dzięki temu stanie się jeszcze silniejszy i choć w niewielkim stopniu lepiej przygotuje się do misji?
0 x
Re: Bramy miasta
Po wielu dniach spędzonych na trakcie w końcu dotarłem ostatecznie pod bramy jakiejś wioski. Jeśli mam być szczery, to nie mam absolutnie żadnego pojęcia gdzie ja jestem. Jedyne co wiedziałem o pustynnych ludach, to to, że są na swój sposób wyjątkowe, mają specyficzną kulturę, równie dziwny akcent no i jest tutaj okropnie gorąco. O tym ostatnim przekonałem się na własnej skórze. Najgorsze było to, że ja wewnętrznie umierałem, a oni bawili się w najlepsze. Masakra. Jak oni żyją w takich warunkach? Powiedziałem do siebie z niedowierzaniem. Najgorsze w tym wszystkim był fakt w jak zastraszającym tempie znikały moje zapasy wody. Muszę czym prędzej znaleźć jakiegoś kupca, inaczej po prostu zdechnę z odwodnienia.
Jednak teraz przyszedł czas na najgorszą z rzeczy, przedstawienie się strażnikom. Od ich widzimisię zależy to czy zostanę wpuszczony do wioski. Zrobiłem kilka w kroków w ich stronę, tak żeby po prostu przykuć ich uwagę. Kiedy już którykolwiek z nich do mnie podchodzi, zaczynam mówić. -Dzień dobry. Jestem Kaiso, jestem shinobi z Ryuzaku no Taki. Nie należę do żadnego wielkiego klanu, jestem synem kupca. Przybywam tutaj aby na własnej skórze sprawdzić te wszystkie opowieści wychwalające tą osadę. Pozwoliłem sobie na drobne kłamstwo, ale czego się nie robi żeby osiągnąć sukces. Strażnik skinął tylko głową i mnie puścił dalej. Wioska stała przede mną otworem.
Jednak teraz przyszedł czas na najgorszą z rzeczy, przedstawienie się strażnikom. Od ich widzimisię zależy to czy zostanę wpuszczony do wioski. Zrobiłem kilka w kroków w ich stronę, tak żeby po prostu przykuć ich uwagę. Kiedy już którykolwiek z nich do mnie podchodzi, zaczynam mówić. -Dzień dobry. Jestem Kaiso, jestem shinobi z Ryuzaku no Taki. Nie należę do żadnego wielkiego klanu, jestem synem kupca. Przybywam tutaj aby na własnej skórze sprawdzić te wszystkie opowieści wychwalające tą osadę. Pozwoliłem sobie na drobne kłamstwo, ale czego się nie robi żeby osiągnąć sukces. Strażnik skinął tylko głową i mnie puścił dalej. Wioska stała przede mną otworem.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Bramy miasta
Jeżeli idziesz do dziadka dajesz posta w tym wątku, a jeżeli idziesz dalej do karczmy bądź innego miejsca, masz z/t i samemu wybierasz gdzie zawędrujesz.
0 x

Re: Bramy miasta
Przeszedłem przez bramę i... stanąłem, nie wiedziałem gdzie iść żadnych znaków, żadnych wskazówek, no nic co zaprowadziłoby mnie do jakiejś oberży, łaźni czy chociaż do władcy tych ziem. I byłbym gotów tak stać w miejscu i zastanawiać się co robić gdyby nie ten makabryczny skwar. Zdjąłem swój płaszcz, czego zazwyczaj nie robię, i rozejrzałem się. Musiałem się gdzieś schować! Jednak jedyne na co zwróciłem uwagę, to te budynki. Były niewielkie, nie posiadały zbyt dużo okien, a ponad to wydawały się być w znacznym zaniedbane, wyglądały całkowicie inaczej niż zabudowa którą znałem z Ryuzaku. Ah Ryuzaku, jakiż ty miałaś piękny klimat. Wspomnienie miasta rodzinnego tylko sprawiło mi większy ból, na samą myśl o tej pięknej osadzie słońce, jakby z zazdrości, zagrzało mocniej. I zapewne roztopiłbym się na środku ulicy gdyby ktoś kogoś nie zawołał. Spojrzałem w tamtą stronę i zauważyłem jakiegoś starszego mężczyznę. Tylko kogo on wołał? Mnie? Rozejrzałem się po okolicy, poza moją skromną osobą nie było nikogo innego. Nie wiedziałem czego chce, ale pewny byłem jednego, nie zaufam mu, nie po tym co te smarkacze w Sogen mi zrobiły! Zacząłem iść w jego stronę, albo raczej w stronę ratunku od tego gorąca.
Wszedłem do środka, wnętrze prezentowało się lepiej niż fasada budynku, ale nie na to zwracałem uwagę, było tutaj coś wspanialszego, chłód! I zapewne pogrążyłbym się w tym cudownym uczuciu, jednak coś mu tutaj śmierdziało, kto jest aż tak gościnny żeby zapraszać obcego w swoje progi? Spojrzałem na mężczyznę, odetchnąłem głęboko i zaczęliśmy rozmowę.-Nazywam się Kaiso, pochodzę z Ryuzaku no Taki. Z kim mam przyjemność? Kultura osobista to podstawa, prawda? - W chwili obecnej bardziej kwalifikowałbym się do obydwu tych grup. Trochę wariat, trochę idiota, a trochę człowiek zagubiony, który poprzez podróże próbuje zdobywać wiedzę. Za wodę podziękuję, ale po ostatnich wydarzeniach jestem troszkę nieufny, mam nadzieję, że się pan nie obrazi, kwestie bezpieczeństwa. Wypiłem ostatnie łyki ze swojej menażki, schowałem ją i jeszcze raz zwróciłem się do faceta. -Jak rozumiem zaprosił mnie pan tutaj z jakiegoś powodu, prawda? Jeśli chciał mnie wynająć do czegoś, to lepiej od razu przejść do biznesu, wolę wiedzieć jakie są wobec mnie wymagania.
Wszedłem do środka, wnętrze prezentowało się lepiej niż fasada budynku, ale nie na to zwracałem uwagę, było tutaj coś wspanialszego, chłód! I zapewne pogrążyłbym się w tym cudownym uczuciu, jednak coś mu tutaj śmierdziało, kto jest aż tak gościnny żeby zapraszać obcego w swoje progi? Spojrzałem na mężczyznę, odetchnąłem głęboko i zaczęliśmy rozmowę.-Nazywam się Kaiso, pochodzę z Ryuzaku no Taki. Z kim mam przyjemność? Kultura osobista to podstawa, prawda? - W chwili obecnej bardziej kwalifikowałbym się do obydwu tych grup. Trochę wariat, trochę idiota, a trochę człowiek zagubiony, który poprzez podróże próbuje zdobywać wiedzę. Za wodę podziękuję, ale po ostatnich wydarzeniach jestem troszkę nieufny, mam nadzieję, że się pan nie obrazi, kwestie bezpieczeństwa. Wypiłem ostatnie łyki ze swojej menażki, schowałem ją i jeszcze raz zwróciłem się do faceta. -Jak rozumiem zaprosił mnie pan tutaj z jakiegoś powodu, prawda? Jeśli chciał mnie wynająć do czegoś, to lepiej od razu przejść do biznesu, wolę wiedzieć jakie są wobec mnie wymagania.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Bramy miasta
Czyżbym trafił na człowieka, który jest po prostu miły? Uczciwy? Czyżby tym razem miało być inaczej, mój osobnik miał okazać się... normalny? Nieee, to niemożliwe, na tym świecie nawet dzieci są zepsute do szpiku kości, więc ten starzec pewnie też. No ale będę musiał się o tym przekonać na własnej skórze, znowu. Dość o mojej nieufności, musiałem się skupić na swoim rozmówcy. Byłem na jego terenie, gościł mnie, zadałem mu pytanie, wypadało więc wysłuchać co ma do powiedzenia. -Nic się nie stało, każdemu zdarza się zapomnieć. Tak czy siak, miło pana poznać, panie Wuu. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, nie uznałem tego za brak kultury czy jakąś ujmę. Jestem tutaj nowy, nie znam tutejszych zwyczajów więc nie będę nikogo pouczał, to byłoby po prostu głupie.
Mężczyzna napił się wody. Czyli jednak nie miał złych intencji. Ah. Westchnąłem cicho, brak zaufania kosztował mnie ukojenie pragnienia, ale za błędy trzeba płacić, prawda? Po chwili namysłu, odpowiedziałem.-Czyli jednak nie bezinteresownie, chociaż tyle. Skwitowałem jego komentarz. W jakiś sposób ulżyło mi, bezinteresowność przecież nie istnieje, zawsze są jakieś wewnętrzne pobudki żeby zrobić coś dla drugiej osoby, czasami nawet sam fakt, zrobienia czegoś dla kogoś żebyśmy my poczuli się lepiej. Wuu przynajmniej postawił sprawę jasno, chyba można mu zaufać. -Hmm, czyli możemy sobie obydwoje pomóc. Ja chętnie posłucham czegoś o historii, kulturze, zwyczajach czy zwykłych plotkach dotyczących tej osady. W zamian mogę opowiedzieć dlaczego jestem taki nieufny i coś o Ryuzaku, jeśli oczywiście chcesz. Co do samej pracy, to oczywiście jestem zainteresowany. Chyba lepszej okazji na poznanie okolicy mieć nie będę.
Mężczyzna napił się wody. Czyli jednak nie miał złych intencji. Ah. Westchnąłem cicho, brak zaufania kosztował mnie ukojenie pragnienia, ale za błędy trzeba płacić, prawda? Po chwili namysłu, odpowiedziałem.-Czyli jednak nie bezinteresownie, chociaż tyle. Skwitowałem jego komentarz. W jakiś sposób ulżyło mi, bezinteresowność przecież nie istnieje, zawsze są jakieś wewnętrzne pobudki żeby zrobić coś dla drugiej osoby, czasami nawet sam fakt, zrobienia czegoś dla kogoś żebyśmy my poczuli się lepiej. Wuu przynajmniej postawił sprawę jasno, chyba można mu zaufać. -Hmm, czyli możemy sobie obydwoje pomóc. Ja chętnie posłucham czegoś o historii, kulturze, zwyczajach czy zwykłych plotkach dotyczących tej osady. W zamian mogę opowiedzieć dlaczego jestem taki nieufny i coś o Ryuzaku, jeśli oczywiście chcesz. Co do samej pracy, to oczywiście jestem zainteresowany. Chyba lepszej okazji na poznanie okolicy mieć nie będę.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Bramy miasta
Westchnąłem. -Oj no wiem, nie ma konieczności wypominania mi tego proszę pana. Odpowiedziałem mu delikatnie wymuszonym uśmiechem, to był kolejny raz kiedy wypomniał mi moje własne słowa. Tak, zachowałem się niestosownie, tak z góry założyłem, że jest przebrzydły i zły do szpiku kości. Rozumiałem swoje błędy, ale na razie nie wydarzyło się nic, co mogłoby pomóc mi pozbyć się mojego braku zaufania. No, ale wróćmy do sedna.
-Oczywiście, że chcę, samemu na pewno byłoby mi trudniej dowiedzieć się czegoś ciekawego o tym regionie. No chyba, że mówimy o piasku, jego to ja poznałem bardzo dobrze podczas podróży tutaj. Delikatnie parsknąłem ze swojego żarciku, ale szybko uświadomiłem sobie, że było to dość suche(prawie tak jak gleba w okolicy, he he) i nieprzyzwoite, dlatego też szybko przywołałem się do porządku i pozwoliłem staruszkowi Wuu mówić. Poczekałem aż powie to co ma do powiedzenia, słuchałem uważnie, co jakiś czas kiwając głową. -Czyli praca tutaj zaczyna się o świcie, kończy przed południem, a potem dopiero gdzieś przed zmrokiem zaczynacie na nowo żyć, żeby w nocy znowu się schować? Brzmi troszkę dziwnie. W Ryuzaku życie toczy się normalnie, klimat jest łagodniejszy, znad morza wieje wiatr, na pewno by się tam panu spodobało. Po chwili dotarło do mnie co powiedziałem więc szybko sprostowałem. -Dla mnie normalnie oczywiście. Samo podejście do zawodów i płci było podobne dlatego też zignorowałem ten wątek i przeszedłem do najciekawszego, do tego całego Ichirou. -Ten Diabeł Świtu to co dokładnie takiego zrobił? Wybił tych Kaguya? Z jakiego on klanu pochodzi? Jest jego liderem? Miałem wiele pytań odnośnie tego człowieka. Jeśli zwykli ludzie o nim rozmawiali to musiał być kimś naprawdę silnym, a tylko od takich osób mogłem się czegoś nowego nauczyć, jedno jest pewne, znajdę tego Ichiru, Ichoru, Ichirou czy jak mu tam i osobiście się przekonam z jakiej gliny jest ulepiony.
-Ja trafiłem tutaj Ryuzaku, z przerwą w Sogen. W krainie Uchiha nie zabawiłem zbyt długo z powodu dwójki dzieci. Jedno z nich, dziewczynka, może miała z sześć lat, poprosiła mnie o pomoc w znalezieniu ojca, zaprowadziła mnie w miejsce gdzie pracował i faktycznie był tam... martwy. W momencie kiedy to odkryłem z krzaków wyłonił się jej brat, był chyba niewiele młodszy ode mnie. Celował do mnie z łuku, chcieli żebym oddał im całe swoje pieniądze. Rozumie to pan? Dzieci! Takie młode, a już robią takie złe rzeczy... Na szczęście nie byli shinobi więc ich obezwładniłem i oddałem strażnikom. Szkoda tylko, że wywołało to we mnie tak wielką nieufność. Z tego też powodu staram się trzymać dystans. Historia ta była troszkę chaotyczna, ale nie potrafiłem inaczej jej opowiedzieć. Dalej całe tamto wydarzenie wzbudzało we mnie ogromną irytację, a wtedy ciężko myśleć o poprawnym wysławianiu się.
-Oczywiście, że chcę, samemu na pewno byłoby mi trudniej dowiedzieć się czegoś ciekawego o tym regionie. No chyba, że mówimy o piasku, jego to ja poznałem bardzo dobrze podczas podróży tutaj. Delikatnie parsknąłem ze swojego żarciku, ale szybko uświadomiłem sobie, że było to dość suche(prawie tak jak gleba w okolicy, he he) i nieprzyzwoite, dlatego też szybko przywołałem się do porządku i pozwoliłem staruszkowi Wuu mówić. Poczekałem aż powie to co ma do powiedzenia, słuchałem uważnie, co jakiś czas kiwając głową. -Czyli praca tutaj zaczyna się o świcie, kończy przed południem, a potem dopiero gdzieś przed zmrokiem zaczynacie na nowo żyć, żeby w nocy znowu się schować? Brzmi troszkę dziwnie. W Ryuzaku życie toczy się normalnie, klimat jest łagodniejszy, znad morza wieje wiatr, na pewno by się tam panu spodobało. Po chwili dotarło do mnie co powiedziałem więc szybko sprostowałem. -Dla mnie normalnie oczywiście. Samo podejście do zawodów i płci było podobne dlatego też zignorowałem ten wątek i przeszedłem do najciekawszego, do tego całego Ichirou. -Ten Diabeł Świtu to co dokładnie takiego zrobił? Wybił tych Kaguya? Z jakiego on klanu pochodzi? Jest jego liderem? Miałem wiele pytań odnośnie tego człowieka. Jeśli zwykli ludzie o nim rozmawiali to musiał być kimś naprawdę silnym, a tylko od takich osób mogłem się czegoś nowego nauczyć, jedno jest pewne, znajdę tego Ichiru, Ichoru, Ichirou czy jak mu tam i osobiście się przekonam z jakiej gliny jest ulepiony.
-Ja trafiłem tutaj Ryuzaku, z przerwą w Sogen. W krainie Uchiha nie zabawiłem zbyt długo z powodu dwójki dzieci. Jedno z nich, dziewczynka, może miała z sześć lat, poprosiła mnie o pomoc w znalezieniu ojca, zaprowadziła mnie w miejsce gdzie pracował i faktycznie był tam... martwy. W momencie kiedy to odkryłem z krzaków wyłonił się jej brat, był chyba niewiele młodszy ode mnie. Celował do mnie z łuku, chcieli żebym oddał im całe swoje pieniądze. Rozumie to pan? Dzieci! Takie młode, a już robią takie złe rzeczy... Na szczęście nie byli shinobi więc ich obezwładniłem i oddałem strażnikom. Szkoda tylko, że wywołało to we mnie tak wielką nieufność. Z tego też powodu staram się trzymać dystans. Historia ta była troszkę chaotyczna, ale nie potrafiłem inaczej jej opowiedzieć. Dalej całe tamto wydarzenie wzbudzało we mnie ogromną irytację, a wtedy ciężko myśleć o poprawnym wysławianiu się.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości