Domek Pani Tsuri
Re: Domek Pani Tsuri
Cóż każdy miał to co chciał, a jego siostra najwidoczniej chciała tego ślubu, skoro się na niego zgodziła, a że rodzina miała problemy z jej decyzjami, to raczej był ich problem, a nie jej. W tym momencie liczyło się tylko jej szczęście. Jednak na tym szczęściu stanął problem w postaci braku świadka. Cóż nieodpowiedzialny człowiek na niewłaściwym miejscu, a młodzieniec mimo, że niezbyt przepadł za ludźmi czuł jakąś potrzebę pomocy tej dziewczynie i jej narzeczonemu. - Tak, to moja rodzina. Pochodzę z klanu Inuzuka. - odparł chłopak, chcąc rozwiązać wątpliwości co do jego poczytalności umysłowej, w końcu nie każdy pochodzi z tego klanu, a podaje zwierzęta za swoją rodzinę. Jednak w ten sposób mogli umilić sobie drogę w kierunku domu cioci mężczyzny gdzie ten miał dostać jakiś odpowiedni strój i nieco słodkości. Zwłaszcza że czas nie był ich sprzymierzeńcom. - Tsuyoshi podziękuje za ciastka. Pamiętaj nie mamy czasu. - powiedział, przyglądając się jego nowemu strojowi, który niezbyt mu odpowiadał, ale powinien być przynajmniej dobry i lepszy niż te podarte ubrania, które w tym momencie miał na sobie. Jeżeli mężczyzna dał mu kimono chłopak szybko się w nie przebrał, a ze swoich starych ubrań, postanowił zrobić muszkę, która założył Shogunowi na szyję. Raczej był już gotowy do dalszej drogi i całego tego przedstawienia, w końcu musiał poznać jeszcze parę osób, jak na razie nawet nie wie czyim świadkiem będzie. - Niezbyt pasuje mi fason, ale chociaż wygodne. - powiedział, komentując swój nowy strój. Chociaż był wygodny, a na sam wygląd nie miał co zbytnio narzekać, mogło być zawsze gorzej. - To chyba czas ruszać dalej, czyż nie? Jeszcze nie udało mi się poznać osoby, której mam być świadkiem, a to raczej w tym momencie najważniejsze. - zapytał się, oznajmiając, że zależało mu na chociaż częściowym poznaniu rodziny, a przede wszystkim Pana młodego, którego świadkiem miał się stać. Równie dobrze wypadałby poznać druhnę Panny młodej, przecież to chyba z nią będzie spędzać najwięcej czasu. - Mógłbyś mi wyjaśnić jak wygląda wesele i co będę musiał robić? Nigdy na żadnym nie byliśmy. - oznajmił ze spokojem i lekkim zażenowaniem na twarzy, nawet nie wiedział co miał robić, a do samego ślubu już tak mało czasu.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Domek Pani Tsuri
Taki widok? Taki, czyli jaki? Piękny, tajemniczy, niecodzienny, dziwny, straszny, paskudny? Z każdym epitetem Gaeshi zbliżał się coraz bardziej do prawdy. Ludzie mogli starać się naprawić swoje błędy, ale nie zawsze się im to udawało. W przypadku tej kobiety było to już chyba niemożliwe. Widać było jej zmieszanie i własnie dlatego chłopak postanowił nie ciągnąć dalej tematu. Było, minęło, a sam shinobi utwierdził się w przekonaniu, że na drugi raz wystarczy po prostu wskazać na bandaż, a nie go unosić. Raczej nieprędko ktokolwiek dostrzeże jego oczy, o ile w ogóle będzie to miało miejsce.
- Miałem dookoła siebie życzliwych ludzi, więc jakoś przez to przebrnąłem. - odpowiedział tylko na trywialne stwierdzenie, że musiało być mu ciężko. Pewnie, że tak, ale czy różnił się pod tym względem od innych? Zawsze komuś było ciężko, zawsze ktoś miał jakiś gorszy okres w swoim życiu, a że ten okres w przypadku Gaeshiego będzie trwał do końca życia, to już jego osobista sprawa. Być może miał ciężej od innych, a być może leżał gdzieś w środku, ale odkąd skończył osiem lat nigdy nie był na tyle bezczelny, żeby stwierdzić, że to właśnie on ma najgorzej. Skąd mógł to wiedzieć? Czemu to właśnie on miał być tym wyjątkowym ktosiem, na którego spadają wszystkie nieszczęścia świata? Równie dobrze mógł lamentować, że nic nie widzi, podczas gdy kilka wiosek dalej urodziło się dziecko, które nie widziało, nie słyszało, a na dodatek miało powykręcane kończyny. Życie obdarza człowieka różnymi bagażami, więc twierdzenie, że akurat ten osobisty jest najcięższy ze wszystkich nie miało większego sensu.
Droga do domostwa nie dłużyła mu się jakoś bardzo. To było również ciekawe w byciu ślepcem - pojęcie upływu czasu prawie nie istniało i trzeba było polegać na własnym zegarze biologicznym. Gdyby ślepiec został pozbawiony wszystkich dźwięków, to dzień nie różniłby się dla niego niczym od nocy. Nieprzenikniona czerń spowijała jego umysł w każdej minucie życia, a słońce nigdy nie wychodziło zza chmur. Gaeshi radził sobie jednak inaczej. Słuchał ludzi, ptaków, owadów. Wszyscy mieli swój cykl, któremu byli ściśle podporządkowani i tak, jak natura kończyła swój taniec, tak i on się do niego dostosowywał. Teraz było mu jeszcze łatwiej, bo okazało się, że domostwo leży trochę na uboczu miasta, więc wszystkie dźwięki stały się o wiele bardziej wyraziste. Tak samo było z łańcuchem, do którego przywiązany był Gobimaru. W momencie, w którym ten zaszeleścił, głowa Gaeshiego mimowolnie obróciła sie w jego kierunku tak, jakby ślepiec wyczuł zagrożenie. W swojej wyobraźni Gaeshi widział jednak wszystkie kształty, które go otaczały, więc wiedział, że nie ma się czego obawiać.
- Gotowanie nie sprawia mi większych problemów. Przez parę miesięcy musiałem gotować dla matki, więc weszło mi to już trochę w krew. - poinformował kobietę, odstawiając swe wierzchnie odzienie na odpowiednie miejsce i mimowolnie rozglądając się dookoła. Układ pomieszczeń nie był skomplikowany, więc nawet już bez zbytniego stukania laską Gaeshi mógł się tutaj swobodnie poruszać, ale dla pewności i tak postanowił to zrobić.
- Proszę się nie martwić. Dam sobie ze wszystkim radę, więc może Pani spać spokojnie. Ciepłe posiłki dla matki, lekarstwo przed snem i sypialnia, do której nie wolno mi wchodzić. Nawet nie potrzebuję tego zapisywać. -rzekł z uśmiechem, zanim jeszcze weszli do pokoju ze starszą kobietą. Ten faktycznie był specyficzny, ale czy taki dziwny? Nie. Gaeshi przyzwyczaił się już do pomagania osobom schorowanym i starszym, bo dla takiego ślepca jak on ludzie nie mieli innych zadań. Nie wierzyli, że może funkcjonowac jak zwyczajny człowiek, więc zazwyczaj zlecali mu coś, co nie wymagało zbyt dużego nakładu sił i umiejętności. Przy takich zajęciach nie tylko zapach mógł być specyficzny, ale także i zachowanie takiej osoby. W tym przypadku się to potwierdziło, bowiem starowinka myślała, że Gaeshi jest chyba jej synem. Sam shinobi nie miał nic przeciwko, bo skoro miał się opiekować kobietą przez cały tydzień, to lepiej, żeby myślała, że jest kimś bliskim niż całkowicie obcą osobą, więc wskazał jedynie ręką do zleceniodawczyni, że nic się nie stało.
- Wróciłem, żeby się Tobą zaopiekować przez najbliższe parę dni, bo Miyu musi wyjechać. Nie masz chyba nic przeciwko?
- Miałem dookoła siebie życzliwych ludzi, więc jakoś przez to przebrnąłem. - odpowiedział tylko na trywialne stwierdzenie, że musiało być mu ciężko. Pewnie, że tak, ale czy różnił się pod tym względem od innych? Zawsze komuś było ciężko, zawsze ktoś miał jakiś gorszy okres w swoim życiu, a że ten okres w przypadku Gaeshiego będzie trwał do końca życia, to już jego osobista sprawa. Być może miał ciężej od innych, a być może leżał gdzieś w środku, ale odkąd skończył osiem lat nigdy nie był na tyle bezczelny, żeby stwierdzić, że to właśnie on ma najgorzej. Skąd mógł to wiedzieć? Czemu to właśnie on miał być tym wyjątkowym ktosiem, na którego spadają wszystkie nieszczęścia świata? Równie dobrze mógł lamentować, że nic nie widzi, podczas gdy kilka wiosek dalej urodziło się dziecko, które nie widziało, nie słyszało, a na dodatek miało powykręcane kończyny. Życie obdarza człowieka różnymi bagażami, więc twierdzenie, że akurat ten osobisty jest najcięższy ze wszystkich nie miało większego sensu.
Droga do domostwa nie dłużyła mu się jakoś bardzo. To było również ciekawe w byciu ślepcem - pojęcie upływu czasu prawie nie istniało i trzeba było polegać na własnym zegarze biologicznym. Gdyby ślepiec został pozbawiony wszystkich dźwięków, to dzień nie różniłby się dla niego niczym od nocy. Nieprzenikniona czerń spowijała jego umysł w każdej minucie życia, a słońce nigdy nie wychodziło zza chmur. Gaeshi radził sobie jednak inaczej. Słuchał ludzi, ptaków, owadów. Wszyscy mieli swój cykl, któremu byli ściśle podporządkowani i tak, jak natura kończyła swój taniec, tak i on się do niego dostosowywał. Teraz było mu jeszcze łatwiej, bo okazało się, że domostwo leży trochę na uboczu miasta, więc wszystkie dźwięki stały się o wiele bardziej wyraziste. Tak samo było z łańcuchem, do którego przywiązany był Gobimaru. W momencie, w którym ten zaszeleścił, głowa Gaeshiego mimowolnie obróciła sie w jego kierunku tak, jakby ślepiec wyczuł zagrożenie. W swojej wyobraźni Gaeshi widział jednak wszystkie kształty, które go otaczały, więc wiedział, że nie ma się czego obawiać.
- Gotowanie nie sprawia mi większych problemów. Przez parę miesięcy musiałem gotować dla matki, więc weszło mi to już trochę w krew. - poinformował kobietę, odstawiając swe wierzchnie odzienie na odpowiednie miejsce i mimowolnie rozglądając się dookoła. Układ pomieszczeń nie był skomplikowany, więc nawet już bez zbytniego stukania laską Gaeshi mógł się tutaj swobodnie poruszać, ale dla pewności i tak postanowił to zrobić.
- Proszę się nie martwić. Dam sobie ze wszystkim radę, więc może Pani spać spokojnie. Ciepłe posiłki dla matki, lekarstwo przed snem i sypialnia, do której nie wolno mi wchodzić. Nawet nie potrzebuję tego zapisywać. -rzekł z uśmiechem, zanim jeszcze weszli do pokoju ze starszą kobietą. Ten faktycznie był specyficzny, ale czy taki dziwny? Nie. Gaeshi przyzwyczaił się już do pomagania osobom schorowanym i starszym, bo dla takiego ślepca jak on ludzie nie mieli innych zadań. Nie wierzyli, że może funkcjonowac jak zwyczajny człowiek, więc zazwyczaj zlecali mu coś, co nie wymagało zbyt dużego nakładu sił i umiejętności. Przy takich zajęciach nie tylko zapach mógł być specyficzny, ale także i zachowanie takiej osoby. W tym przypadku się to potwierdziło, bowiem starowinka myślała, że Gaeshi jest chyba jej synem. Sam shinobi nie miał nic przeciwko, bo skoro miał się opiekować kobietą przez cały tydzień, to lepiej, żeby myślała, że jest kimś bliskim niż całkowicie obcą osobą, więc wskazał jedynie ręką do zleceniodawczyni, że nic się nie stało.
- Wróciłem, żeby się Tobą zaopiekować przez najbliższe parę dni, bo Miyu musi wyjechać. Nie masz chyba nic przeciwko?
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Domek Pani Tsuri
Małe gesty często potrafiły zrobić wielką różnicę w życiu innych ludzi, więc Gaeshi często starał się je wykonywać. Nie dlatego, żeby sprawić im przyjemność czy z wewnętrznej potrzeby bycia dobrym, a dlatego, że może mu się to kiedyś zwrócić. Jeśli ktokolwiek twierdził, że robi cokolwiek bezinteresownie, to jedynie mydlił sobie oczy albo zwyczajnie jeszcze nie dotarł tak głęboko, żeby odkryć prawdziwą przyczynę. Wdzięczność, dobre samopoczucie, oczekiwanie zapłaty, nagrody - motywy były różne.
- Dokładnie tak. Porozmawiamy sobie trochę więcej jak już zjesz i odpoczniesz. Mam nadzieję, że nie będziesz mi miała tego za złe? - zwrócił się czule do starszej kobiety, aby ją trochę uspokoić i tym samym trochę odciązyć zleceniodawczynię, której do zrelaksowanej postawy było bardzo daleko. Gaeshi mimo pozornej troski i dobroci tak naprawdę wcale nie traktował tej całej sytuacji jako okazji do podarowania komuś dobra. Zachowywał się tak, bo zwyczajnie był to najefektywniejszy sposób na wykonanie zlecenia, a cierpliwości, samozaparcia i dbałości o szczegóły miał w sobie wystarczająco dużo, żeby teatrzyk podtrzymywać przez następny tydzień. Dlatego też Gaeshi nie potrzebował przeprosin kobiety, bo nie była to jej wina, a jego własny, świadomy wybór. Mimo tego przedstawienie nadal musiało toczyć się własnym życiem, więc chłopak położył nawet na moment dłoń na ramieniu zleceniodawczyni, kiedy ta schowała twarz w ręce. Był to gest powszechnie uznawany za przejaw dobrej woli i opiekuńczości, więc ślepiec podejrzewał, że może mu to pomóc ocieplić jakoś relacje między nimi.
- Starsi ludzie mają swoje problemy, których do końca nigdy nie będziemy potrafili zrozumieć. Jeśli tylko w jakiś sposób mogę jej ulżyć, to nie widzę problemu, żeby tego nie zrobić. Pani matka faktycznie jawi się jako poczciwa kobieta. Mam nadzieję, że przez najbliższy tydzień będę mógł nie tylko się nią opiekować, ale również nawiążę z nią jakąś nić porozumienia. - przemówił do zleceniodawczyni, starając się ją jeszcze bardziej upewnić w tym, że dokonała właściwego wyboru. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy po mieście rozniesie się jakaś plotka, a o wiele lepiej dla Gaeshiego będzie, jeśli ta plotka będzie pozytywna.
- Nie mam ze sobą żadnych rzeczy. Wiodę wędrowniczy tryb życia od paru lat, także niech się Pani nie przejmuje. Czy mam dzisiaj przygotować kolację? - zapytał jeszcze, aby czasem nie pominąć swojego pierwszego obowiązku. Jeśli odpowiedź będzie twierdząca, wtedy Gaeshi uda się do kuchni aby zrobić rozeznanie w dostępnych składnikach. Jeśli natomiast dzisiaj będzie miał jeszcze wolne, wtedy uda się do swojego pokoju, usiądzie na środku pokoju i będzie korzystał z otaczającej go ciszy, starając się choć trochę pomedytować. Tak prosta czynnośc przynosiła mu dziwne ukojenie.
- Dokładnie tak. Porozmawiamy sobie trochę więcej jak już zjesz i odpoczniesz. Mam nadzieję, że nie będziesz mi miała tego za złe? - zwrócił się czule do starszej kobiety, aby ją trochę uspokoić i tym samym trochę odciązyć zleceniodawczynię, której do zrelaksowanej postawy było bardzo daleko. Gaeshi mimo pozornej troski i dobroci tak naprawdę wcale nie traktował tej całej sytuacji jako okazji do podarowania komuś dobra. Zachowywał się tak, bo zwyczajnie był to najefektywniejszy sposób na wykonanie zlecenia, a cierpliwości, samozaparcia i dbałości o szczegóły miał w sobie wystarczająco dużo, żeby teatrzyk podtrzymywać przez następny tydzień. Dlatego też Gaeshi nie potrzebował przeprosin kobiety, bo nie była to jej wina, a jego własny, świadomy wybór. Mimo tego przedstawienie nadal musiało toczyć się własnym życiem, więc chłopak położył nawet na moment dłoń na ramieniu zleceniodawczyni, kiedy ta schowała twarz w ręce. Był to gest powszechnie uznawany za przejaw dobrej woli i opiekuńczości, więc ślepiec podejrzewał, że może mu to pomóc ocieplić jakoś relacje między nimi.
- Starsi ludzie mają swoje problemy, których do końca nigdy nie będziemy potrafili zrozumieć. Jeśli tylko w jakiś sposób mogę jej ulżyć, to nie widzę problemu, żeby tego nie zrobić. Pani matka faktycznie jawi się jako poczciwa kobieta. Mam nadzieję, że przez najbliższy tydzień będę mógł nie tylko się nią opiekować, ale również nawiążę z nią jakąś nić porozumienia. - przemówił do zleceniodawczyni, starając się ją jeszcze bardziej upewnić w tym, że dokonała właściwego wyboru. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy po mieście rozniesie się jakaś plotka, a o wiele lepiej dla Gaeshiego będzie, jeśli ta plotka będzie pozytywna.
- Nie mam ze sobą żadnych rzeczy. Wiodę wędrowniczy tryb życia od paru lat, także niech się Pani nie przejmuje. Czy mam dzisiaj przygotować kolację? - zapytał jeszcze, aby czasem nie pominąć swojego pierwszego obowiązku. Jeśli odpowiedź będzie twierdząca, wtedy Gaeshi uda się do kuchni aby zrobić rozeznanie w dostępnych składnikach. Jeśli natomiast dzisiaj będzie miał jeszcze wolne, wtedy uda się do swojego pokoju, usiądzie na środku pokoju i będzie korzystał z otaczającej go ciszy, starając się choć trochę pomedytować. Tak prosta czynnośc przynosiła mu dziwne ukojenie.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Domek Pani Tsuri
Do anioła Gaeshiemu było daleko, chyba że brać pod uwagę jego anielskie włosy, których kondycji mogłaby pozazdrościć każda kobieta, ale jeśli Miyu chce tak sądzić, to nie będzie jej wyprowadzał z błędu. Może to właśnie dzięki takiemu niewielkiemu gestowi Gaeshi oszczędził sobie pracy przy dzisiejszej kolacji i jutrzejszym obiedzie? Kto wie, ale chłopak wolał myśleć, że stało się tak właśnie dzięki temu. Pieniądze na potrzebne wydatki młodzieniec oczywiście przyjął, a potem przeliczył ile ich było. W zasadzie zapamiętanie kształtu pieniędzy przyniosło mu chyba najwięcej trudności w życiu. Każda moneta się od siebie różni stopniem zużycia, więc Gaeshi musiał w jakiś inny sposób je rozpoznać. To właśnie zajęło mu najwięcej czasu, ale też dzięki temu jest teraz w stanie kupować sobie jedzenie i potrzebne przedmioty bez ryzyka, że zostanie oszukany. Wydawałoby się, że ślepego żal doić na kasę, ale na tym świecie jest zbyt dużo ludzi, którzy wykorzystają niepełnosprawność innej osoby dla swoich celów. Dlatego też Gaeshi czuł się nieco spokojniej wiedząc, że nawet pomimo takiej przeszkody, jaką była nieznośność matki, Miyu nadal starała się nią opiekować. Sam młodzieniec wziął też z niej przykład i płynął z prądem, nie przejmując się zbytnio tym, jak staruszka się do niego zwraca czy też ile potrzebuje uwagi.
Całe szczęście, że praca wydawała się o wiele cięższa, niż w rzeczywistości była, bo inaczej Gaeshi musiałby się trochę wewnętrznie posiłować, a tak przynajmniej mógł sobie czymś zabić czas. I tak, młodzieniec przez cały ten czas nia razu nie podniósł na kobietę głosu, bo przecież nie o to w tym chodziło. Pewnie, że od czasu do czasu musiał westchnąc pod nosem, ale dzięki uporowi jakoś przebrnął przez wszystkie trudności. Miał również nadzieję, że dzięki niemu dowie się co takiego budzi go piątej nocy. Huk był doskonale słyszalny, a jeśli słyszał go on, to powinna też słyszeć i matka zleceniodawczyni, więc pierwszym co zrobił Gaeshi, było chwycenie swojego kija i pójście do pokoju staruszki, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Jeśli była w środku i spała, to pół biedy. Jeśli nie spała, to zapewnił ją, że to pewnie tylko Gobimaru i pójdzie sprawdzić co się dzieje, a ona sama niech zostanie w pokoju. Jeśli jej nie było, to mógł mieć przynajmniej podejrzenia, że to właśnie ona była sprawczynią tych hałasów. Sprawdzenie hałasu było dla niego priorytetem, więc z kijem w ręku gotowym do obrony, skupił wszystkie swoje zmysły nie na samym huku, a na tym, co możliwie rozgrywa się dookoła niego. Jeszcze nie potrafił wyłączyć poszczególnych dźwieków, ale niewiele mu do tego brakowało. Gdy znajdzie się na zewnątrz będzie przynajmniej wiedział z jakim obiektem ma do czynienia, rozpozna jego kształty, budowę. Człowiek? Młot? Pies? Superbabcia z zanikami pamięci? Wszystko było możliwe, ale też na większość z tych rzeczy Gaeshi był przygotowany. Nie po to ciągał ze sobą ten kij, żeby znajdować nim tylko drogę, oj nie po to.
Całe szczęście, że praca wydawała się o wiele cięższa, niż w rzeczywistości była, bo inaczej Gaeshi musiałby się trochę wewnętrznie posiłować, a tak przynajmniej mógł sobie czymś zabić czas. I tak, młodzieniec przez cały ten czas nia razu nie podniósł na kobietę głosu, bo przecież nie o to w tym chodziło. Pewnie, że od czasu do czasu musiał westchnąc pod nosem, ale dzięki uporowi jakoś przebrnął przez wszystkie trudności. Miał również nadzieję, że dzięki niemu dowie się co takiego budzi go piątej nocy. Huk był doskonale słyszalny, a jeśli słyszał go on, to powinna też słyszeć i matka zleceniodawczyni, więc pierwszym co zrobił Gaeshi, było chwycenie swojego kija i pójście do pokoju staruszki, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Jeśli była w środku i spała, to pół biedy. Jeśli nie spała, to zapewnił ją, że to pewnie tylko Gobimaru i pójdzie sprawdzić co się dzieje, a ona sama niech zostanie w pokoju. Jeśli jej nie było, to mógł mieć przynajmniej podejrzenia, że to właśnie ona była sprawczynią tych hałasów. Sprawdzenie hałasu było dla niego priorytetem, więc z kijem w ręku gotowym do obrony, skupił wszystkie swoje zmysły nie na samym huku, a na tym, co możliwie rozgrywa się dookoła niego. Jeszcze nie potrafił wyłączyć poszczególnych dźwieków, ale niewiele mu do tego brakowało. Gdy znajdzie się na zewnątrz będzie przynajmniej wiedział z jakim obiektem ma do czynienia, rozpozna jego kształty, budowę. Człowiek? Młot? Pies? Superbabcia z zanikami pamięci? Wszystko było możliwe, ale też na większość z tych rzeczy Gaeshi był przygotowany. Nie po to ciągał ze sobą ten kij, żeby znajdować nim tylko drogę, oj nie po to.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Domek Pani Tsuri
No i oczywiście staruszki nie było w pokoju. Musiała wyfrunąć przez okno albo ktoś zwyczajnie ją porwał. Z drugiej strony Gobimaru nie zaszczekał ani razu, więc być może zwyczajnie poszła sobie na nocną przechadzkę po domu? Zleceniodawczyni ostrzegała przecież, że jej matka może miewać dziwne pomysły, ale Gaeshi nie podejrzewał, że te ujawnią się dopiero po paru nocach. Czyżby to była jakaś notka z opóźnionym zapłonem? W każdym razie zniknięcie staruszki trochę zmartwiło shinobiego. Nie wyglądała na taką, co potrafiłaby skakać z pierwszego piętra, więc też Gaeshi zbytnio jej nie pilnował. To miała być zwyczajna, starsza pani, która czasem czegoś zapomina i właśnie dlatego trzeba się nią opiekować. Ktoś tu mu nie mówił całej prawdy albo właśnie miała miejsce sytuacja, na którą nikt nie był przygotowany. Gaeshi miał zamiar to odkryć i własnie dlatego udał się na zewnątrz, gdzie uderzyło go przyjemne, chłodne powietrze. Taką pogodę lubił najbardziej, bo sprawiała, że trzeba było wytężyć zmysły. Ciepło rozleniwiało, sprawiało, że człowiek czuł się bezpiecznie, a przenikliwy chłód połączony z nieprzeniknioną pustką, która ogarnęła oczy ślepca, był na swój sposób pociągający. Ten dreszczyk emocji czy też zwyczajnie zimna, przechodzący po jego skórze był czymś, za czym zawsze tęsknił. I kiedy myślał, że właśnie będzie miał okazję, żeby się sprawdzić i rozruszać zastałe kości, wtedy też dźwięk ustał, narzędzie używane do jego wywołania upadło, a do uszu Gaeshiego dotarł znajomy głos. Głos, który nie powinien dochodzić sprzed domu, a z pokoju na piętrze. Mimo wszystko czarnowłosy się nie rozluźnił. Dźwięk można było łatwo naśladować, to niekoniecznie musi być ta kobieta, za którą się podaje. Mimo tego shinobi postanowił iść z prądem.
- Ayumi-san? Czemu jesteś na zewnątrz o tej porze? Wracajmy do Twojego pokoju. Miyu dostałaby zawału gdyby zobaczyła Cię przed domem w taki chłód. - rzekł do "staruszki", która znajdowała się niedaleko niego i czekał na jakąś reakcję. Coś mu tutaj nie pasowało, ale jeszcze nie wiedział co to takiego było. Gdyby tylko miał oczy, to mógłby to łatwo sprawdzić, ale i tym razem życie zrobiło mu pod górkę. Pozostało mieć tylko nadzieję, że wszystko wyjaśni się w ciągu kilku chwil.
- Ayumi-san? Czemu jesteś na zewnątrz o tej porze? Wracajmy do Twojego pokoju. Miyu dostałaby zawału gdyby zobaczyła Cię przed domem w taki chłód. - rzekł do "staruszki", która znajdowała się niedaleko niego i czekał na jakąś reakcję. Coś mu tutaj nie pasowało, ale jeszcze nie wiedział co to takiego było. Gdyby tylko miał oczy, to mógłby to łatwo sprawdzić, ale i tym razem życie zrobiło mu pod górkę. Pozostało mieć tylko nadzieję, że wszystko wyjaśni się w ciągu kilku chwil.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Domek Pani Tsuri
Chęć popisania się? Ależ skąd. Po co, na co i przed kim? Gaeshi zwyczajnie chciał otrzymać zapłatę, bo bądź co bądź spędził to już kilka dni i nie zamierzał wyjść z pustymi rękoma. Jednocześnie był shinobim i myślał w inny sposób niż normalni ludzie. Jego wrodzona wada również sprawiła, że postrzegał świat inaczej. Nie widział ludzkich twarzy, nie widział dokładnie ich tików czy wszystkich ruchów, więc to całkowicie logiczne, że był o wiele bardziej nieufny. Jeśli jeszcze wziąć pod uwagę, że miał do czynienia z babcią, która przez tyle dni nie dawała żadnych oznak supermocy, a nagle uderza w ścianę i śmiga jak nowa, to nikogo nie powinno dziwić zachowanie bruneta. Cała sytuacja byłaby nawet dziwna dla zwykłego człowieka, a co dopiero dla Gaeshiego, który sam również mógł przybrać wygląd babci, o ile oczywiście by ją widział. Niby nauczył się henge, ale jego przemiana opierała się jedynie na własnej wyobraźni. Pod nikogo się raczej nie podszyje.
- Czemu nie może się dowiedzieć? Wytłumaczysz o co chodzi? - w głosie Gaeshiego dało się teraz już naprawdę wyczuć nieufność, ale także ciekawość. Wszystko było na tyle niespotykane, że mimo możliwego zagrożenia, shinobi chciał brnąć dalej w całą sytuację. Nie zamierzał za to zgrywać takiego pokornego aniołka jak do tej pory. Nie widział już czy ta kobieta była chora i to oznaka jednego z jej dziwactw czy też zwyczajnie oszukiwała przez tyle czasu swoją córkę, a od paru dni również i jego. Nietrudno się wobec tego domyślić, że tym razem Gaeshi nie dał się złapać za dłonie, a zrobił po prostu krok w tył, dając do zrozumienia, że nie czuje się komfortowo. Dodatkowo ta gadka o psie. Błoto? Jakie błoto? Padał śnieg, ziemia była zmarznięta, więc nie było możliwości, żeby pies był zabłocony. Mózg Gaeshiego podsyłał mu teraz zbyt wiele sprzecznych informacji, żeby wyłowić z nich jedną, spójną i logiczną całość. Zmysł paranoika kazał mu myśleć, że to krew, a nie błoto, ale z drugiej strony słyszał jak pies smacznie śpi, więc to pewnie nie to. Ranowi nie pozostało nic innego jak w ciszy i skupieniu udać się za staruszką, oczekując na rozwój wydarzeń. W bezpiecznej odleglości, trochę jak na szpilkach, ale jednak do przodu.
- Czemu nie może się dowiedzieć? Wytłumaczysz o co chodzi? - w głosie Gaeshiego dało się teraz już naprawdę wyczuć nieufność, ale także ciekawość. Wszystko było na tyle niespotykane, że mimo możliwego zagrożenia, shinobi chciał brnąć dalej w całą sytuację. Nie zamierzał za to zgrywać takiego pokornego aniołka jak do tej pory. Nie widział już czy ta kobieta była chora i to oznaka jednego z jej dziwactw czy też zwyczajnie oszukiwała przez tyle czasu swoją córkę, a od paru dni również i jego. Nietrudno się wobec tego domyślić, że tym razem Gaeshi nie dał się złapać za dłonie, a zrobił po prostu krok w tył, dając do zrozumienia, że nie czuje się komfortowo. Dodatkowo ta gadka o psie. Błoto? Jakie błoto? Padał śnieg, ziemia była zmarznięta, więc nie było możliwości, żeby pies był zabłocony. Mózg Gaeshiego podsyłał mu teraz zbyt wiele sprzecznych informacji, żeby wyłowić z nich jedną, spójną i logiczną całość. Zmysł paranoika kazał mu myśleć, że to krew, a nie błoto, ale z drugiej strony słyszał jak pies smacznie śpi, więc to pewnie nie to. Ranowi nie pozostało nic innego jak w ciszy i skupieniu udać się za staruszką, oczekując na rozwój wydarzeń. W bezpiecznej odleglości, trochę jak na szpilkach, ale jednak do przodu.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: Domek Pani Tsuri
Całość wydawała się Gaeshiemu na tyle surrealistyczna, że zaczął się zastanawiać czy aby na pewno znajduje się w realnym świecie. Być może jego zbudzenie wcale nie nastąpiło, a on tak naprawdę dalej śnił i nie zdawał sobie z tego sprawy? W jednej chwili ziemia pod jego stopami była zamarznięta, w drugiej już nie. Cały świat zdawał się wariować, a podczas tego chaosu tylko jedna osoba, jeden gest były normalne i doskonale słyszalne - szept Ayumi. To na nim właśnie Gaeshi skupiał teraz wszystkie swoje zmysły, chcąc je jakoś odciążyć od tej mieszaniny sprzecznych bodźców dopływających do jego głowy z każdej strony, ale bezskutecznie. Z każdym poczynionym krokiem jego doznania coraz bardziej się plątały, aż w końcu nie wiedział gdzie się znajduje i co dookoła niego się dzieje. Uczucie niepewności i swego rodzaju zagrożenia jednak zniknęło, a staruszka wydawała się zadowolona, więc Gaeshi nic więcej nie mówił - tak, jak sama kobieta mu zasugerowała.
Dni minęły dość szybko i w końcu shinobi nie musiał przebywać w tym domostwie. Rano zjadł śniadanie, grzecznie podziękował zleceniodawczyni i zostawił za sobą dom, w którym przeżył ostatni tydzień. Czy się z nim zżył? Czy żywił jakąś sympatię czy cień uczucia do staruszki lub Miyu? Nie. Dla niego była to tylko praca, którą musiał wykonać w taki, a nie inny sposób. Musiał sprawiać wrażenie, że mu zależy, że dba, że się przywiązał, ale to wszystko były pozory. Gaeshi potrafił się w swoim życiu przywiązać tylko do dwóch osób, które już jednak nie przebywały na tym świecie. Od momentu ich śmierci, czerń, która spowijała jego umysł, stała się jeszcze gęstsza, nieprzenikniona i jakby bardziej mroczna. Może to zabrzmieć głupio, ale gdy Ran miał przy sobie bliskie osoby nie czuł się aż tak bardzo ślepy. Teraz, pomimo tego, że jego zmysły są lepiej rozwinięte, czuje się jak dziecko w piaskownicy, które boi się wychylić poza jej granice. Może się to kiedyś zmieni, może nie, ale na razie musiał z tym żyć.
z/t
Dni minęły dość szybko i w końcu shinobi nie musiał przebywać w tym domostwie. Rano zjadł śniadanie, grzecznie podziękował zleceniodawczyni i zostawił za sobą dom, w którym przeżył ostatni tydzień. Czy się z nim zżył? Czy żywił jakąś sympatię czy cień uczucia do staruszki lub Miyu? Nie. Dla niego była to tylko praca, którą musiał wykonać w taki, a nie inny sposób. Musiał sprawiać wrażenie, że mu zależy, że dba, że się przywiązał, ale to wszystko były pozory. Gaeshi potrafił się w swoim życiu przywiązać tylko do dwóch osób, które już jednak nie przebywały na tym świecie. Od momentu ich śmierci, czerń, która spowijała jego umysł, stała się jeszcze gęstsza, nieprzenikniona i jakby bardziej mroczna. Może to zabrzmieć głupio, ale gdy Ran miał przy sobie bliskie osoby nie czuł się aż tak bardzo ślepy. Teraz, pomimo tego, że jego zmysły są lepiej rozwinięte, czuje się jak dziecko w piaskownicy, które boi się wychylić poza jej granice. Może się to kiedyś zmieni, może nie, ale na razie musiał z tym żyć.
z/t
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości