Fakt, że shinobi ciągnął go do jakiejś ciemnej uliczki był zastanawiający, sęk w tym, że Shijima nie uważał, by miał jakichś wrogów, którzy czailiby się na jego życie, raczej też trudno o przypadkowego gwałciciela, który wolałby panów niż panie, co najwyżej mógłby chcieć go okraść. Wchodząc do uliczki brunet zerknął na boki, do góry, obserwując okna, wsłuchując się w jej dźwięki, póki w kąciku oka nie zamajaczyła mu kocia sylwetka. Odpowiedział na spojrzenie zwierzęcia. Witaj, Bracie. Jakiego Pecha nam dziś przyniesiesz? Nie, nie wierzył w takie rzeczy. W omeny, w pecha, w szczęście - nie znaczyło to, że nie używał tych słów, wypełniały one codzienność, pasowały do rozmów, potocznie używane miały sens, jednak nigdy nie brał tego na serio. Tak jak nie wierzył w bogów. Wierzył tylko w siłę własnych dłoni i umysłu... ach nie, przepraszam, przecież w ostatnim roku uwierzył też w kogoś innego. Maleńka pomyłka. Drugiej nie będzie. Nie będzie też żadnych poszukiwań światła, niektórzy po prostu powinni iść po ścieżce swojego przeznaczenia, jak widać próby zbaczania z niej nie kończyły się najbardziej szczęśliwie. Losie, stanie się, co ma się stać! Niech się stanie! Po co walczyć i nadwyrężać się, gdy nie ma o co walczyć? Lepiej zapadać w swój Sen Zimowy i zapomnieć o wiosennych, zielonych łąkach.
Kiwnął głową. Kłamał. Znów. Wcale nie zamierzał ot tak podjąć się zadania zabicia kobiety, która zawiniła sobie rozsiewaniem plotek. Kim on był, by wydawać na kimś wyrok śmierci i jak nisko musiałby upaść Shijima, żeby podjąć się tego zlecenia? Brunet skorzystał bardzo chętnie z tego, że było tu nie dość, że ciemno, to jeszcze ciasno. Nie było więc niczego dziwnego w tym, że sykali się butami, że stykali się ramionami, kiedy ten do niego przemawiał. Słuchał bardzo uważnie... a sekundy mijały i zegar tykał. Tykał na korzyść Shijimy, który teraz był bardzo blisko, nachylał się nad rysunkiem, niby to przypadkowo stykając się z palcem mężczyzny, kiedy lekko przytrzymywał papier. Byle utrzymać z nim kontakt cielesny na tych parę sekund. 4-5 sekund. Wystarczająco jak na jego przedłużającą się gadaninę, której oczywiście bardzo uważnie słuchał.
- Chyba wszystko już wiem... Będę musiał sam wybadać sytuację. Ktoś się wokół niej kręci? Jak spędza dni, co z jej znajomymi? - Po czym podniósł spojrzenie na twarz mężczyzny i złapał go wolną ręką za ramię, nie jakoś szczególnie prędko, w ten sposób, kiedy kogoś łapiemy, gdy się o niego martwimy. I takie też zmartwienie pokazało się na twarzy bruneta. Zmarszczone brwi, czujniejsze spojrzenie, nachylenie się nad czarnowłosym. - Wszystko w porządku? Zbladłeś strasznie. - Ach, ten niepokój w głosie! - Pomóc ci usiąść?
Myśli jak para nad herbatą.
Teraz ulatywały jak oddech, jak rozpływająca się w powietrzu para z ust.
- Nazwa
- Nehan Shōja no Jutsu
- Pieczęci
- Tygrys | Brak
- Zasięg
- Promień od używającego - 100 metrów | Bezpośredni
- Koszt
- E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Technika powodująca uśpienie większej ilości osób. Dzięki jej użyciu można spowodować uśpienie nawet stadionu wypełnionego po brzegi ludźmi. Warunkiem jest spojrzenie na cząstkę iluzji - w tym wypadku opadających białych piór - które powodują uśpienie przeciwnika. Aby wyjść z genjutsu wystarczy użyć techniki Kai co sprawia, że wpadnięcie w genjutsu jest równie proste co z niej wyjście. Jednak istnieje również druga odmiana tej techniki. Bezpośredni kontakt. Dotknięcie ofiary, a także utrzymanie z nią kontaktu przez około 4-5 (dwie tury) sekund powoduje natychmiastowe zaśnięcie, oczywiście w tym czasie robimy się coraz bardziej senni. A więc by uchronić się przez bezpośrednim atakiem tego Jutsu trzeba zorientować się przez okres dwóch tur, że coś jest nie tak.