Szpital

Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Szpital

Post autor: Kisho »

Chłopak leżał na łóżku szpitalnym, trzymając w dłoni ledwo co przeczytany list i nie bardzo wiedział, co ma myśleć. Jeszcze chwilę temu zdawało mu się, że umarł, gdyż ponownie widział swoich rodziców i ich dawny dom. Co prawda tym razem wszystko było rozmyte i niewyraźne, jakby pokryte jakąś mgłą bądź inną wpół przeźroczystą zasłoną, ale czuł, że to wszystko odgrywa się naprawdę. Dopiero po chwili, gdy obudził się na łożu, zorientował się, że jedynie śnił. Widział obrazy utkane przez jego własny umysł i nic więcej. Jednak nadal nie rozumiał, jak znalazł się w szpitalu i dlaczego właściwie do niego trafił. Jasne, czuł na sobie bandaże, co oznaczało, że jest rany, a list sam w sobie także wiele tłumaczył, ale Kisho nadal nie pojmował, co się wydarzyło. Całkiem jakby stracił pamięć. Miał dłuższy mętlik w głowie, ale po kilku minutach przypominał sobie wszystko, co się stało. Nie był to gwałtowny powrót wspomnień, a raczej chaotycznie poukładane migawki, które dopiero z czasem zdołał rozszyfrować i ułożyć w odpowiedniej kolejności. W taki sposób odtworzył kilka ostatnich dni.
Prześledził pamięcią wszystko po kolei dokładnie tak, jak się potoczyło, zaczynając od podróży i poszukiwaniu karawany a skończywszy na walce w jej obronie. Cieszył się, że wszystko dobrze się skończyło i od teraz Aoi wraz z towarzyszami będzie wieść spokojniejsze życie, niezakłócone przez lalkarza czy innego najemnika. Obwiniał się jednak za śmierć wszystkich tych ludzi, których nie zdołał obronić.
Zacisnął rękę na naszyjniku, który wciąż wisiał mu na szyi. Niebieskawy szlachetny kamień był czymś w rodzaju podziękowania na poprzednie zasługi względem karawany, ale dla Kisho powoli stawał się ciężarem. Brzemieniem, które będzie mu przypominało o śmierci bezbronnych i niewinnych ludzi, których nie potrafił ocalić. Co by nie robił i jak się nie starał, wciąż okazuje się, że jest bezsilny.

***

Przymusowy pobyt w szpitalu spowodowany poważnymi oparzeniami nie minął chłopakowi ani szybko, ani tym bardziej przyjemnie. Nic w tym jednak dziwnego. W takich miejscach człowiek nigdy nie czuje się dobrze, niby wraca do zdrowia, ale widząc jedynie chorych, upada się psychicznie. Dodatkowo prócz bezczynnego leżenia w jednej pozycji i kilku wizyt lekarek nie powinno oczekiwać się niczego innego bądź też bardziej interesującego. Co najwyżej zastrzyki można uznać za niejaką formę rozrywki, pod warunkiem, że to nie ciebie nakłuwają. Luźniej robi się dopiero, gdy pozwolą ci wstać i zacząć się ruszać, by powoli zacząć przywracać organizmowi siłę i refleks. Z początku jest to krótki spacerek, nic szczególnego, ale po kilkunastu godzinach spędzonych w poziomej pozycji te kilka kroczków wydaje się wybawieniem. W kolejne dni dochodzą dodatkowe ćwiczenia i człowiek wreszcie ma wrażenie, że czas upływa szybciej. Przeświadczenie o tym, co miało miejsce na trakcie w lesie i ilości zabitych nie opuściło jednak chłopaka. Co by nie robił, wciąż wracał myślami do widoku zimnych, zakrwawionych ciał handlarzy.
Lekarze mieli obawy przed wypisaniem Kisho ze szpitala, widząc w jakim psychicznym stanie się znajduje. Nie mieli jednak już prawa dłużej trzymać go pod swoją opieką. Spełnili swój obowiązek, wyleczyli go, więc teraz mógł odejść.

/zt
0 x
Obrazek
Murai

Re: Szpital

Post autor: Murai »

0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Szpital

Post autor: Nikusui »

To zdecydowanie było najtrudniejsze zadanie, z jakim kiedykolwiek było jej się zmierzyć. Nie tylko przez wzgląd na wyszkolonego przeciwnika, ale też dlatego, że nie podchodziła do tego czysto służbowo. Może też dzięki temu udało jej się przeżyć. Może jej determinacja i chęć zemsty była tak silna, że pozwoliło jej to wykonać misję. Białowłosa nie zamierzała się w to nawet w najmniejszym stopniu zagłębiać, nie na ten moment były dla niech psychologiczne zagadki. Wciąż jedynie czuła, że te nagromadzone emocje gdzieś się w niej kotłują, szukają ujścia, ale nie mogą go znaleźć. Ciężko jej było to zrobić, bo dalej pokazywała, że jest na tyle silna, iż nie pozwoli się złamać, nieważne ile sił ją to teraz kosztowało.
Mimo, że trochę jej tu nie było, nie przywiązywała szczególnej uwagi do otoczenia, budynków czy osób, które mijała wraz z Toko. Jakby zaślepiona parła do przodu, chcąc spotkać się z Kazuo, pokazać dowód wykonania zadania i omówić parę rzeczy. Jak tylko weszli do szpitala, niemalże od razu podeszła do nich pielęgniarka, najwyraźniej oczekując ich i prowadząc ich do jednego z pokoi. Lider Senju miał się pojawić lada moment, więc nawet się nie odezwała, a rzuciła krótkie, dość obojętne spojrzenie na wychodzącą kobietę. I tak zastygła, nie siadając na żadnym z łóżek czy stołków. Z chwilowe letargu przebudziła się, kiedy do pomieszczenia wszedł Kazuo. W przeciwieństwie do Toko, nawet przez myśl nie przeszło jej salutowanie czy coś podobnego. Owszem, wyrażała się z należytym szacunkiem, ale każdy, kto znał ją dłużej, wiedział, że szczędziła sobie takowych zachowań. W temacie raportu też raczej wyręczył ją Toko, zręcznie skracając całą ich podróż, skupiając się na konkretach. Tożsamość wroga została potwierdzona, żadne z nich przecież nie marnowałoby tyle swojego czasu i energii, żeby zabijać kogoś, kogo nie szukali.
- Poinformowaliśmy również Inuzuka o trupie z Aburame i jego żywej córce. Nie wiemy jednak, co się z nią po uwolnieniu stało, ale Inuzuka mieli poinformować Robaczany klan. - dopowiedziała do wypowiedzi Toko, uznając, że można było o tym wspomnieć.
Jej wzrok nagle ujrzał woreczek, który wypełniony był ryo. Nie, nie zamierzała tego przyjmować, to byłoby słabe w jej wykonaniu. Wyciągnęła jednak ręką po malutki pakunek i bez ostrzeżenie rzuciła go w stronę Toko, ewidentnie przekazując mu swoją część zapłaty.
- Jest jeszcze coś, co chciałabym omówić. - powiedziała, zdejmując z siebie chwilowo płaszcz. W pokoju było ciepło i nie zamierzała się dodatkowo grzać, a jakoś nie krępowała się tym, że nie wygląda zbyt wyjściowo. - Mój pobyt w Hayashimurze. Oczywiście dalej mogę pełnić rolę pośrednika między Kaminari, a Senju, ale chyba rozumiesz, że nie do końca na takich zasadach, jak wcześniej. Zamierzam wrócić do Raigeki, ale jeśli będziesz potrzebował mojej pomocy, możesz na nią liczyć. - oznajmiła, nie spuszczając nawet na chwilę wzroku z mężczyzny. Mówiła dość bezpośrednio, bez oficjalnych tytułów, co niektórych może by krępowało, ale nie białowłosą. Taka właśnie była. Ton jej głosu jasno wskazywał na to, że już zadecydowała i uważała swoją postawę za całkowicie słuszną i fair w stosunku do klanu Senju.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3835
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szpital

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Szpital

Post autor: Nikusui »

Na pewno wielu by się to nie spodobało. Nie zwracała się jednak opryskliwie, po prostu darowała sobie zaszczytne tytuły. To nigdy nie było w jej stylu, chociaż czasami ich używała, gdy sytuacja już naprawdę tego wymagała, albo gdy nie chciała robić sobie chociażby chwilowych problemów. Teraz jednak czuła się, jakby rozmawiała przede wszystkim z ojcem Shigeru, a nie Liderem całego klanu. Przeżycia, jakich doznała, mogły ją w oczach innych usprawiedliwiać, ale jeszcze nie doszło do ich całkowitej kulminacji, co starannie ukrywała. Jeszcze da im upust, ale nie pozwoli sobie na żadnych świadków. Nie chciała współczucia, oferowania pomocy czy żałujących spojrzeń. Czułaby się wtedy jeszcze gorzej.
Białowłosa postanowiła skorzystać ze stołka, by nie męczyć nóg i nie nadwyrężać sił, których jeszcze nie odzyskała. By opowiedzieć to, jak przebiegła ich cała podróż. Skinieniem głowy przyjęła wyraz zgody na jej propozycję i nie widziała sensu ciągnąć tego tematu, skoro oboje postawili sprawę jasno.
- Niestety, to jak błądzenie we mgle. Nie wiemy, co można byłoby tam jeszcze spotkać, mijaliśmy jedynie węże, które na całe szczęście nie atakowały, gdy szukaliśmy drogi powrotnej. - powiedziała spokojnie, na chwilę odwracają głowę w bok i spoglądając na widok za oknem. Kolejna zima, czas uciekał jej przez palce. Musiała zacząć jeszcze bardziej nad sobą pracować. - W drodze do, za odpowiednią opłatą obsłużył nas woźnica. Dość gadatliwy, oczywiście po propozycji kolejnych ryo. Dowiózł nas do miejsca, gdzie wysadził poszukiwanego, opisując go tak, jak było w liście gończym. - dodała, zakładając kosmyk białych włosów za ucho, by zaraz ponownie spojrzeć na Kazuo, który ciekaw był na pewno dalszych informacji. Co prawda wszystko jeszcze gdzieś tam chaotycznie układało się w jej głowie, ale starała się to ułożyć, by przekazać najwięcej, ile potrafiła. Oczywiście nie miała zamiaru mówić, ile zapłaciła za przewóz i informacje, bo to nie było żadnym dla niej problemem. I wydałaby jeszcze więcej, byle móc spotkać się twarzą w twarz z mordercą Shigeru.
- Następnie spotkaliśmy gościa z wachlarzem, całkowicie odbiegał od rysopisu, więc nie chciałam tracić na niego czasu, zwłaszcza, że był dość porywczy i od razu niemalże zaczynał się wygrażać. To właśnie chwilę później spotkaliśmy zakutą w łańcuchy dziewczynę, której zwłoki ojca znaleźliśmy tuż przed pojawieniem się tamtego faceta. Dziewczyna wspomniała o tym, że było ich dwóch i jeden z nich był łysy, więc gdy Toko ją uwolnił, zawróciliśmy się. - udzielała dalszych informacji, grzebiąc w swojej pamięci, chociaż ciągle pojawiały się jakieś urywki, na szczęście, chyba, w dobrej kolejności. - I zaczęliśmy atak. Początek byłby nawet udany, bo chcieliśmy szybko pozbyć się Wachlarzowego, ale szybkie pojawienie się Łysego nieco pokrzyżowało plany. Toko musiał zająć się Wachlarzowym, który przez trochę pieszczony był raitonem. A Łysy... nie wiedział, dlaczego to się dzieje. W pewnym momencie chciał się dogadać i mi zapłacić. Tłumaczył się obroną własną, ale mogłaby to potwierdzić cała Rada Dwudziestu, a i tak zabiłabym go drugi raz. - odparła całkowicie poważnie, nieco marszcząc swoje brwi przy końcówce wypowiedzi. Czy to dobrze, że chęć zemsty była tak silna? Na pewno znalazłoby się paru, którzy by to negowali i odwodzili ją od tej ścieżki, która mogłaby ją wprowadzić z objęcia zła i nienawiści. Jednak Kazuo stracił swojego jedynego syna, więc doskonale ją rozumiał. Była pewna, że by tego nie przepuścił i chociaż wiele by to kosztowało, zabiłby skurwiela, gdyby tylko miał okazję.
- Facet posługiwał się genjutsu, Wachlarzowy świetnie władał naturą wiatru, ale Toko sobie z nim poradził. Stąd też w pobliżu ciała Aburame, powinni znaleźć również dwa inne ciała. Jedno bez głowy, bo jest ona tutaj. - zakończyła, spoglądając na Kazuo i oczekując ewentualnych pytań. Może miał jakieś wątpliwości? Może chciał dowiedzieć się więcej? Cóż, ona by pewnie zainteresowała się woźnicą, bo byłby dobrym źródłem informacji. Pasowałoby go jednak znaleźć i "wykupić", by informował o wszelakich, nawet trochę podejrzanych typach.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3835
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szpital

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Szpital

Post autor: Nikusui »

To oczywiste, że wszystkiego opowiedzieć nie mogła. Część mogła jej umknąć, czegoś nie była świadkiem. Stąd nie przeszkadzało jej to, że Toko uzupełniał jej informacje. To nawet było dobre, bo nie doświadczyła kolejnych pytań, a Kazuo był zadowolony z takiego raportu. I to jej też odpowiadało. Skinęła delikatnie głową w stronę Lidera Senju i odprowadziła go wzrokiem.
- Sayōnara, Kazuo-san. - powiedziała białowłosa, tuż przed tym, jak mężczyzna wyszedł z pomieszczenia. Tak czy siak, Ryukata nie zamierzała tu dłużej siedzieć. Fizycznie nie było z nią tak źle, by musiała tu pozostać i się podleczyć. Pozwoli, by to już czas zrobił, zmęczenie i niewiele rany zagoją się już same. W Antai, albo gdzieś indziej. Najwyższa pora, żeby się pokazała w swoich rejonach, chociażby na trochę, bo jakoś nie widziało jej się dłuższe siedzenie na Wietrznych Równinach. Potrzebowała się odizolować na jakiś czas, zrobić cokolwiek, skupić się na swoim rozwoju, próbując nie zadręczać się wspomnieniami, by móc iść na przód, wciąż jednak pamiętając o tym, który poruszył jej serce.
- Jasne, rozumiem. - odparła, po czym rozejrzała się dookoła, upewniając się, że nic swojego tu nie zostawi. Nie miała wiele, ale lepiej się było upewnić. - Na mnie jednak pora. Muszę się pokazać w Antai i opowiedzieć Ukyo o tej misji. - dodała, powoli kierując swoje kroki w stronę drzwi. Jeszcze raz odwróciła się w stronę swojego towarzysza misji i obdarzyła go krótkim, acz szczerym uśmiechem. Dobry chłopak był z tego Toko, chociaż musiał jeszcze troszkę dorosnąć, a przynajmniej tak się Nikusui wydawało. W sumie... wszyscy Senju byli jacyś tacy, ciężko jej było to określić. Ciężko jej było znaleźć słowo, które odpowiednio by do tego pasowało, więc dała sobie z tym spokój.
- Dzięki za to, że byłeś. - dopowiedziała, mając nadzieję, że to przekaże wszystko, co powinna mu powiedzieć. Nie sądziła, że wróciłaby żywa z tej misji, gdyby nie obecność Toko. Sam łysy był dla niej kłopotliwy, a co dopiero, gdyby miała na głowię ich dwoje. - Trzymaj się. - powiedziała, odwracając już głowę i opuszczając szpitalny pokój. Oj nie, to zdecydowanie nie było miejsce dla niej. Takich wolała unikać jak ognia! Zdecydowanie motywowało ją to do cięższego treningu, dzięki czemu, w przyszłości, powinna polegać już jedynie na sobie. Oczywiście też nie zawsze, ale chociaż w większości przypadków. Tak, to był jej cel. Zaraz po tym, jak ostatni raz odwiedzi dom Shigeru, zabierając rzeczy, które jeszcze tam pozostały. Jeszcze zanim wyruszy do Antai, odwiedzi grób swojego ukochanego. Nie wyobrażała sobie, by było inaczej, skoro opuszczała Shinrin. Poza tym, dawno już tam nie była, a mężczyzna znaczył naprawdę wiele w jej życiu, by mogła tak po prostu przejść niedaleko jego grobu i się na moment nie zatrzymać. Nieważne, że była zima i wiało chłodem. Choćby miała tam stać w cienkim ubraniu, to i tak pójdzie. Bardzo jej brakowało Shigeru, chociaż nie zaznali wspólnego życia zbyt długo.

z/t
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Yorukaze

Re: Szpital

Post autor: Yorukaze »

Krew, pot i łzy. Tak możnaby było przedstawić sytuację, w której znajdował się Yorukaze. Kiedy jego mokuton zaczął pękać i łamać się pod naporem sideł, shinobi zaczął wątpić czy da radę wydostać Kochiego z tej pułapki. Doko nie pomyślał o włożeniu czegoś w zęby mężczyzny. Na szczęście Aki współpracował i włożył drewno pomiędzy szczękę cierpiącego drwala.
- Nie myślałeś, żeby rzucić ścinkę drewna w cholerę i przejść trening na sanitariusza? Lepszy pieniądz, praca ciekawsza. - Senju zapytał Akiego, widząc, że ten zachowuje zimną krew. Taka rozmowa nie była niczym trudnym dla mężczyzny, ponieważ był przyzwyczajony do pompującej adrenaliny. Nieraz przechodził już egzystencjalną rozmowę kiedy kunaie świstały nad głowami, a notki wybuchowe raczyły spotkanie towarzyskie kolejnymi eksplozjami. Na szczęście dla cierpiącego Koshiego, w ostatecznym rozrachunku drewno wygrało z metalem i wnyki otworzyły się. Jednak jeszcze było za wcześnie na westchnięcia ulgi czy okrzyki radości. Gość się wykrwawiał, a Yorukaze mimo zaimprowizowanej opaski uciskowej oraz drewnianego węża, wątpił, że ten człowiek dożyje zanim dojdą do wioski. Gorączkowe myślenie nic tu by nie pomogło, shinobi wziął głęboki wdech i zaczął analizować swoje możliwości. Po kilkunastu sekundach w oczach Senju można było dostrzec błysk idei, na którą wpadł. Mężczyzna sięgnął do swojej torby i wyjął trzy rzeczy. Bandaż, kunaia oraz malutką pigułkę. Z bandaża odciął 2 metry i wręczył go Akiemu.
- Trzymaj, zacznij owijać nogę w miejscu zranienia, tak aby trochę lepiej zatamować krwawienie. Kochi, masz może alkohol? - dopytał Yorukaze. Jeśli okaże się, że drwal posiada jakiś trunek, Doko weźmie go i poleje nim ranę, chcąc chociaż troszkę wyjałowić okolicę uszkodzonej nogi.
- Proszę, rozgryź to. Wiem, że nie jest smaczne, ale musisz to zjeść. Jest to pigułka ze skrzepniętą krwią, od razu poczujesz się lepiej i kto wie, może dożyjesz profesjonalnej pomocy szpitalnej. - dopowiedział shinobi wkładając do ust Kochiego wspomniany suplement. Młody Senju wstał i pogładził brodę. Nie wydawało mu się, że da zrobić więcej, miał nadzieję, że jego pomysły będą pomocne i poniekąd dzięki jego reakcji uratuje życie drugiego człowieka. Wiedział, że pigułka nie była tania, a w przyszłości on sam mógł jej potrzebować, jednak czym było trochę ryo wobec możliwości ocalenie istnienia istoty w potrzebie.
- Aki, masz tutaj dwa kije. Spleć je z tymi mniejszymi gałązkami. Będą to prowizoryczne nosze. Pomogę Ci. - zakomenderował Yorukaze i razem z drwalem stworzyli zaimprowizowaną leżankę, na którą oboje przenieśli rannego mężczyznę. Shinobi nie chciał tracić czasu i zaczął już ciągnąć Kochiego w stronę wioski Senju. Na odchodne krzyknął jeszcze do Akiego.
- Spotkamy się w szpitalu, wystarczy, że pójdziesz za śladem płóz, na tej miękkiej ziemi tworzą bardzo wyraźny trop. Proszę Cię, cofnij się do ogniska i weź tamten miecz, który zostawiłem przy ognisku. Może w drodze powrotnej spotkasz innych drwali, do zobaczenia! - Tak oto Yorukaze z polany treningowej, w ciągu jednego poranka niemalże umarł, zabił człowieka, innego uratował. Co za zwariowany początek dnia.
0 x
Shijima

Re: Szpital

Post autor: Shijima »

Misja rangi C
Look into my eyes and all you'll see is lie
Obrazek
29/30
Akiemu nie było zbytnio do śmiechu i nie śpieszyło mu się do egzystencjalnych rozmów, kiedy w ramionach miał osobę, której przyszłość była bardzo niepewna. Zbyt niepewna. Teraz miał wyraziste kształty, ale w każdym momencie mogły się one rozpłynąć. To więc było to skupienie? Zachowanie zimnej krwi? O samym sobie by tak nie powiedział, ale jakoś tak t właśnie grało w tym życiu, że ci naprawdę dobrzy ludzie, którzy powinni być świadomi swojej wartości, zazwyczaj nie doceniali daru, który otrzymali. I nie miał nic wspólnego z tym, czy ktoś władał wyzwoleniem law, czy uwolnieniem drewna - tak jak wiedziałeś doskonale - znaczenie miało tylko to, jakimi byli ludźmi i czy potrafili przekroczyć granice swojego komfortu, żeby pomóc tym, którzy byli w potrzebie. Doceniasz samego siebie?
- Co? - Zapytał nieco głupkowato, nie rozumiejąc, co ty do niego mówisz, nie wyłapując żartu. On, sanitariuszem? Do rzeczy delikatnych miał dwie lewe ręce, a opatrywanie innych wydawało się właśnie takie - delikatne. - N...nie. - Wydukał, już opuszczając z ciebie spojrzenie, żeby skupić się na swoim druhu. Druhu, który darł się w niebogłosy, kiedy ostre kawałki metalu przesuwały się po jego skórze. Ostrożnie położył mężczyznę plecami na ściółce i wyciągnął ręce do bandaży,
kiwnąwszy głową na znak zrozumienia i zgody. Od razu zabrał się do pracy, owijając mocno nogę, może trochę za mocno,
uważając, żeby nie poszarpać delikatnego materiału na drewnie, które miało zablokować dopływ krwi do kończyny. Przynajmniej ten częściowy, przy silniejszym nacisku noga by zapewne obumarła.
- Nie ma. - Wycharczał Kochi. Skąd miałby mieć? Nie popijał w pracy, wyjątkowy człowiek! Albo rozsądny. Nikt nie lubił,
kiedy drzewo mu się niekontrolowanie zwalało na głowę. Mężczyzna spojrzał ociężale na pigułkę, którą wyciągnąłeś w jego kierunku, skupiał się na niej jak i na twoich słowach, oddychając ciężko. Zdecydowanie zbyt wiele krwi zostało przelanej tego dnia. Zbyt wiele bólu, szoku i przerażenia. Kochi wyciągnął rękę po podarek i wsunął go do buzi, rozgryzając tak, jak mu rozkazałeś. Wykrzywił się paskudnie, ale dzielnie przełknął - ha! Takich zawodników nam potrzeba.
Ranny leżał na ziemi, kiedy wy zaczęliście splatać prowizoryczne nosze. Nawet jeśli dałeś mu pigułkę to nie było czasu do stracenia. Szybkie, zdecydowane ruchy, chociaż drwalowi nieco drgały ręce. Za dużo wrażeń, zdecydowanie zbyt wiele,
dla człowieka, który od dawna cieszył się swoim rutynowym życiem. I kiedy nosza była gotowa, przenieśliście Kochiego na nią i złapałeś ją sam, zabezpieczając mężczyznę, żeby ten z niej nie spadł, kiedy zacząłeś ją ciągnąć w kierunku wioski.
- Jasne. Zbiorę tylko resztę. - Aki odetchnął, spoglądając na swoje zalane czerwienią dłonie. Nie, zdecydowanie nie za to kochał swoje ciche, rodzinne strony. Nie po to podjął się tej pracy w sercu lasu. - Trzymaj się, Kochi! - Tu przyszło wam się rozstać na dłuższą chwilę.
Dałeś z siebie wszystko, żeby dotrzeć na czas. Od progu powitały cię pielęgniarki - od razu kazały ci zanieść rannego do jednej z sal, z której potem zostałeś wyproszony. Jedna z nich została z Kochim, druga pobiegła po medyka, który pojawił się natychmiastowo. Proces leczenia za zamkniętymi drzwiami nie potrwał długo. Mimo to chwilę czekałeś na korytarzu, mijały cię obojętne twarze, rozmawiający ze sobą ludzie - niektórzy odwiedzali pacjentów, ale większość mijających cię stanowili lekarze, pielęgniarki i sami pacjenci. Mimo tego, że byli, w szpitalu panowała dziwna cisza. W tych zimnych murach było zupełnie inaczej niż pod dachem z koron drzew. Tu nie miałeś miękkiej ziemi pod nogami, a wzroku nie cieszyła zieleń listowia. Dłoń nie opierała się na szorstkiej korze, którą porastał mech, a na szorstkim, lodowatym murze. Powietrze nie było wypełnione wonią grzybów i świeżego deszczu, zamieniono je na zapach leków, zaś do uszu miast szmeru potoków i szumu liści pojawił się kaszel chorych i krótkie, ciche rozmowy, podobne do szmerów, w połączeniu z szuraniem butów. Zamknięty świat.
- Pacjent przeżyje, ale obawiam się, że będzie musiał pożegnać się z nogą. - Drzwi od sali, w której leżał Kochi, otworzyły się i stanął przed tobą medyk, który uśmiechnął się do ciebie ulotnie, przekazując ci nowiny. - Gdyby nie dał mu pan leku i nie założył drewna jako ucisku pożegnałby się jednak z życiem. Podjął pan słuszną decyzję. Dziękuję, za uratowanie tego życia. - Wyciągnął do ciebie dłoń, chcąc uścisnąć twoją.
W końcu do szpitala dołączył też Aki. Przyniósł wszystkie rzeczy, które zostawiłeś przy ognisku.
- Znaleźli się wszyscy. Niektórzy nas słyszeli, inni przyszli za dymem z ogniska. - Oznajmił z bladym, słabym uśmiechem. Był wykończony i było to po nim widać. - Co z Kochim? - Wolał poznać sytuacje, zanim pójdzie przyjaciela odwiedzić. - Dziękuję ci... cala ekipa dziękuje. I głupki przepraszają za tą masową ucieczkę. - Drwal uśmiechnął się szerzej. - Jesteśmy twoimi dłużnikami, więc jeśli kiedyś będziesz potrzebował pomocy, odwiedź nas. Powodzenia, shinobi Yorukaze.
To nie był dobry dzień.
Nie był też zły.
To był dzień, w którym Natura kosztem śmierci jednego człowieka pozwoliła uratować inne życia.

Twój post będzie postem kończącym misję :) Proszę wstawić do oceny z linkami bezpośrednio do postów. Dziękuję ślicznie za wspólną misję ♥
Wynagrodzenie: no-dachi, 15 ryo i 2 kunaie. Brak pieniężnego wynagrodzenia. Strata 2m bandaża oraz pigułki
0 x
Yorukaze

Re: Szpital

Post autor: Yorukaze »

Yorukaze machnął ręką w geście pożegnania. Aki, z rękami pokrytymi krwią towarzysza, pobiegł po innych drwali oraz, o ile nie zapomni, po zdobyczny miecz ochroniarza. Shinobi nie znał się dokładnie na broni, ale patrząc na długość ostrza, kunszt klingi i siłę z jaką wbił się w jego klona, to żelastwo było sporo warte. Doko przestał myśleć o czekających go ryo, ponieważ poczuł silny ból w plecach. Ciągnięcie rannego mężczyzny w tym szaleńczym biegu dawało się we znaki. Drwal nie należał do najlżejszych ludzi, a dystans jaki musiał pokonać shinobi był całkiem spory. Yorukaze skupił się na odpowiednim dostosowaniu wdechów i wydechów, tak aby zapewnić przepływ tlenu w organizmie na zwiększonym poziomie. W końcu, po kilkunastu minutach biegu, wycieńczony młodzieniec zaczął coraz lepiej rozpoznawać mijany krajobraz. Zbliżał się do wioski. Senju minął bramę ze strażnikami, nie zatrzymywany, ponieważ każdy go znał, a następnie wbiegł na teren szpitala.
- Mężczyzna o imieniu Kochi. Na oko trzydzieści lat, wpadł prawą nogą w niedźwiedziowe wnyki. Zastosowałem ucisk, dałem mu też pigułkę ze skrzepniętą krwią. - Krzyknął Yorukaze do pielęgniarek, które odbierały rannego z jego rąk. Starał się przekazać najważniejsze informacje, które przychodziły mu do głowy. Senju usiadł na podłodze opierając się o ścianę. Pot zlewał jego ciało, a sam shinobi głęboko oddychał. Szaleńczy wyścig z czasem, gdzie główną nagrodą było ocalenie życia tego człowieka, był bardzo wyczerpujący. Doko otworzył oczy i podniósł się z ziemi, kiedy usłyszał słowa medyka.
- Robiłem wszystko co w mojej mocy. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie. - Shinobi odwzajemnił uśmiech, a następnie zbierał się do opuszczania szpitala. Nie uważał się za bohatera, ot, postąpił zgodnie ze swoim sumieniem, w sytuacji, która wymagała szybkiego działania. Yorukaze cieszył się, że udało mu się uratować tego człowieka. Nigdy nie lubił poczucia bezradności, gdy ktoś umierał na jego rękach, a on nie mógł nic na to poradzić. Kiedy wychodził spotkał Akiego, który dopilnował, aby wszystkie rzeczy wróciły do rąk Senju.
- Dzięki Aki. Doceniam to. - rzekł Shinobi pakując gotówkę oraz kunaie do torby. - Kochi żyje, ale według medyka będzie trzeba amputować nogę. Najwidoczniej wnyki narobiły zbyt wielkich zniszczeń w tkankach. - Doko poklepał drwala po plecach w geście pocieszenia. - Nic się nie stało. Musieliście nieźle się przerazić, gdy nadziałem tego ochroniarza na wykałaczkę. Z pewnością was kiedyś odwiedzę. Mura no Sato, prawda? - odrzekł ze szczerym uśmiechem Yorukaze. Nie kłamał. Rzeczywiście planował odwiedzić kiedyś drwali. Uwielbiał podróże i poznawanie nowych osób, a z czystej ciekawości popracowałby jeden czy dwa dni jako drwal.
Ot, aby uzyskać kolejną perspektywę, w niezliczonych kątach spojrzeń na cykl życia. Na koniec kiwnął głową drwalom i odszedł w stronę sklepu z wyposażeniem. Miecz ciążył mu w rękach i chciał jak najszybciej się go pozbyć.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szpital

Post autor: Shikarui »

0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szpital

Post autor: Ichirou »

Nikt takich pytań nie zadawał, bo nie było potrzeby. Oboje byli zbyt bardzo zaangażowani w sprawy swego rodu, by poddawać wątpliwościom najbardziej podstawowe dla nich wartości. Na dobrą sprawę, to wszystkie odpowiedzi były słuszne. Podróżnik, wędrujący przez skąpane w słońcu, piaszczyste wydmy nigdy nie pytał pozostałych 'dlaczego idziemy?', ponieważ sam doskonale wiedział, że zatrzymanie się i utkwienie w miejscu przyniesie zgubę. Tak samo Ichirou jak i Sachiko parli naprzód przez tę bezkresna pustynię, targaną wojennymi burzami od stuleci.
Teraz na szczęście nie było mowy o niosącej śmierć zamieci, tylko o przystanku w oazie. Nie czuli się w tej oazie co prawda tak komfortowo jak u siebie w domu, ale nie było co narzekać. Asahi i tak nie planował pozostać tu na długo.
- Och, czyżbyś teraz nazwała Jou niezdecydowanym? - rzucił nieco żartobliwie, choć pod tym żartem kryła się również ciekawość. Ichirou cenił czerwonowłosego lidera i uważał go za osobę idealnie skrojoną na swoje stanowisko. Sachi też go przecież szanowała, ale chyba nie dostrzegała w nim tego czegoś, co popchnęłoby Sabaku jeszcze dalej. No, przynajmniej brązowowłosy odniósł takie wrażenie po jej ostatnich słowach.
- Rozmawiałem z Yuki Natsume podczas festynu. Zresztą, poznałem go już kiedyś przy okazji turnieju w Sachu. Nie wiem, jakim jest dokładnie liderem, bo bajerować tłum podczas koronacji to niejeden potrafi, ale trzeba przyznać, że miał wyczucie czasu. Po zakończeniu wewnętrznych konfliktów na wyspach pojawiła się idealna okazja do utworzenia nowych porozumień. Może przewrotnie to brzmi, ale wojna domowa im w pewnym sensie pomogła. - No tak, pewnie wielu mogłoby posądzić Ichiego, że wojna to jego ulubiony temat. Ale czy w swym komentarzu nie miał racji? Gdyby napięcia między dwoma stronnictwami na Klifach nie przerosły w prawdziwą batalię, to zapewne wciąż sytuacja wyglądałaby tam tak samo.
Chyba wystarczyło już tego politykowania. Szczególnie, że wkroczyli w obręb obcej wioski.
- Nie wspominałem, bo to nieistotne. Daj spokój Sachi, zajmę się tym. I tak ci coś wiszę za podpijanie zasobów z piwniczki - uciął temat zapłaty. Jak coś załatwił, to coś załatwił. Rozliczyć zamierzał się osobiście, w końcu to chodziło o jego znajomą. Poza tym, chciał w ten sposób zmazać swoje poczucie winy zdobyć przysługę czarnowłosej na przyszłość.
Skierowali się do głównego szpitala zgodnie z jego sugestią. Tam Ichirou zwrócił się do kogoś z recepcji lub do innej odpowiedniej osoby z personelu. Przedstawił się i poprosił o powiadomienie Reiki z klanu Senju, że na nią czeka. Jeżeli było to konieczne, to po prostu rozejrzał się za jakimś posłańcem lub kimś w tym stylu, żeby przekazać wiadomość. To jednak chyba nie było konieczne. Reika była przecież córeczką lidera urzędującego tu klanu, a co za tym idzie, Ichirou nie był pierwszym lepszym natrętem.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Szpital

Post autor: Reika »

Trucht podczas drogi z domu do szpitala troszkę rozgrzał, lecz Reika nadal odczuwała nieprzyjemny chłód, ciągnący jej po głowie mimo kaptura. Oby tylko nic złego z tego nie wynikło. Miała wyruszyć na pustynię, żeby odpocząć, a jeszcze się okaże, że zostanie w domu chora. Nic na to nie mogła jednak poradzić. Opatuliła się odpowiednio, a że nie miała jak wysuszyć włosów, to musiała iść z mokrymi. Odetchnęła więc z ulgą, gdy wreszcie dotarła do budynku placówki i weszła do przyjemnie ciepłego wnętrza. Medycy dbali, żeby zawsze w budynku było ciepło, ze względu na przebywających tu pacjentów. Nie potrzebują tu przecież epidemii przeziębień.
Wchodząc głębiej do holu, od razu dostrzegła charakterystyczną osobę Ichirou, któremu towarzyszyła kobieta, zapewne jej przyszła pacjentka, o której Sabaku wspominał w Hanamurze. Cóż, przywrócenie twarzy do poprzedniego stanu było trochę problematyczne, ale jeśli poradziła sobie z blizną u Mishimy, to i tutaj powinna dać radę. Ściągnęła więc kaptur z głowy, odsłaniając mokry warkocz jasnych włosów, po czym podeszła do czekającego towarzystwa.
- Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby posłaniec wyciągał mnie z kąpieli. - Stwierdziła, spoglądając znacząco na przyjaciela. - Chociaż lepsze to, niż z łóżka. Wtedy bym Cię udusiła.
Resztę mógł sobie dopowiedzieć, wiedząc bardzo dobrze, że Mishima był z nią, tym bardziej, że pora była już dość późna. Uściskała Ichirou na powitanie, po czym skupiła wzrok na kobiecie, mając teraz okazję zobaczyć, w czym tak naprawdę rzecz z jej twarzą.
- Pani, witaj Hayashimurze. - Przywitała ją grzecznie, po czym ukłoniła lekko. - Jestem Azura Reika. Mam nadzieję, że podróż minęła wam spokojnie.
Swoje tytuły postanowiła sobie darować. Ichirou coś wspominał, że to jakaś ważna osobistość, jednak nie zamierzała tutaj licytować się o to, kto jest ważniejszy, bo nie było takiej potrzeby. W sumie to nie zdziwiłaby się, gdyby Sabaku wspomniał jej, że jest córką Lidera.
- Ichirou poinformował mnie już w czym rzecz. - Oznajmiła, splatając dłonie. - Jeśli jesteś Pani zdecydowana, to przejdźmy do sali. Tam wyjaśnię szczegóły zabiegu.
Po tych słowach uprzejmie wskazała dłonią kierunek i poprowadziła pustynnych gości korytarzem, otwierając drzwi na samym końcu. Stół operacyjny, pełno szafek, narzędzi, buteleczek i słoiczków. Nic szczególnego, nad czym warto byłoby się rozpisywać. Nim zamknęła za nimi drzwi, zaczepiła jeszcze przechodzącego obok medyka i poprosiła o miskę z ciepłą wodą. Powiesiła swoją pelerynę na wieszaku, przeznaczonym na odzież wierzchnią, po czym założyła biały fartuch, skupiając się całkowicie na pacjentce.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szpital

Post autor: Shikarui »

0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szpital

Post autor: Ichirou »

Tak na dobrą sprawę, to rozumiał, co Sachiko miała na myśli w temacie ich aktualnego lidera. Nie chodziło tu o kompetencje, bo tych rudzielcowi nie brakowało, tylko o sposób, w jaki sprawowało swe rządy i realizował krótko- i długofalową politykę rodu. Jou był bowiem bardzo stonowany, ostrożny, jeżeli nie powiedzieć zachowawczy. Owszem, to pod jego wodzą Sabaku wyruszyli na bitwę o Atsui, ale tego domagali się praktycznie wszyscy członkowie klanu, którzy byli po prostu żądni zemsty i w pewnym stopniu zdesperowani po utracie niemalże wszystkiego. Kierowaniem rodem bez pochopnych decyzji i skupienie powolnym rozwoju było jak najbardziej dobre, jednak młodym, przesyconym ambicją shinobi mogło brakować iskry. Iskry, która rozpaliłaby ogień, która mocno popchnęłaby władców piasku w przód.
- Bo nie uwierzę, że Sabaku Sachiko nie potrafi wybrnąć z sytuacji - odparł, również nie ukrywając całkiem dobrego humoru. Tak naprawdę to jednak bardziej nie wierzył temu, że byli w stanie się dogadać po dłuższym czasie przebywania ze sobą. Na samym początku podróży Ichirou nie był pewny, czy cały ten jego pomysł jest w ogólny słuszny i nie przyniesie czasem mniejszego lub większego konfliktu. Mimo wszystko wolał jednak pozytywne zaskoczenie pozostawić na sam koniec. Mieli przecież jeszcze drogę powrotną, podczas której różnie mogło się podziać. Lepiej więc było zachować jeszcze trochę ostrożności, by nie zafałszować jakiegoś dźwięku podczas wspólnie granej melodii.
Nie musieli czekać szczególnie długo na zjawienie się Reiki. Widząc ją, westchnął cichutko z ulgą. Nie zapowiadał z wyprzedzeniem swojej wizyty, nie miał więc pewności, czy na pewno zastanie tu jasnowłosą. Huh, to by się dopiero Sachi wkurzyła, jakby się okazało, że zabiegu nie będzie, a ich podróż poszła na marne.
- Ach, żebym tylko wiedział, że akurat brałaś kąpiel, to sam chętnie bym poszedł cię z niej wyciągnąć, a nie wyręczałbym się posłańcem - odparł żartobliwie, a potem się z nią przywitał.
Później z drobnym zadowoleniem przyglądał się kurtuazjom wymienianym przez panie, samemu darując sobie jakieś ceremoniały. Nie było po co się wydurniać, w końcu dobrze znał je obie, a i sytuacja była daleka od formalnej.
- Och, bo się zaraz zarumienię - skomentował krótko na ostatnie słowa Sachiko. No, no, tyle słodzenia to jeszcze dawno nie było.
- No tak, w sumie to nie ma co się ociągać. Nie chcemy mieć na sumieniu twojego niewyspania - oznajmił bez zgrywania się, ale i tak bez napompowanego powagą tonu. A potem tylko zerknął na czarnowłosą kunoichi, nieznacznie kiwnął głową i ruszył razem z nią uroczą panią medyk.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hayashimura (Osada Rodu Senju)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości