Na granicy omdlenia, zdawało jej się, że ma zwidy, choć w przypadku palącego bólu w nodze, nie mogła pozwolić sobie chociażby na chwilę oddania się obrazom wyobraźni, przynajmniej tej przyjemniejszej części. Logicznym chyba jest, że w obecnej sytuacji raczej mało co docierało do jej głowy, poza oczywistym ogniem, który formował się w jej nodze. Chwileczkę po tym, jak ustały wcześniej noszące ją fale spowodowane transportowaniem dziewczyny do medyków, nie poczuła błogości, wręcz przeciwnie. Ktoś dorzucił rozżarzone węgle pod wcześniej już nękający ją ogień. Nieokiełznany krzyk zatrzymał się w jej ustach, a dokładnie w zakrwawionej szmacie, która zastąpiła jej własną, przegryzioną wcześniej wargę. Oczywiście pomimo to, nie trzeba było nikogo komunikować, że wcale jej się nie polepsza, wręcz przeciwnie. Nastolatka nie potrafiła zbytnio sprecyzować, co dokładnie działo się z jej ciałem, można powiedzieć, że nawet go nie odczuwała, dlatego bezwładnie się wierzgała, przynajmniej mentalnie, bo zewnętrznie zwyczajnie nie miała na to siły. Jedyną jej widoczną reakcją poza łzami spływającymi z kącików oczu, zaciśniętych mocno zębach i zamkniętych oczu, było nagłe wzniesienie się jej kręgosłupa do góry, jakby automatycznie plecy jej się wyprostowały, a wszystko to przyczyną bólu. Niestety zajęta ciągłym przeżywaniem własnych katuszy, nie mogła zauważyć swojego najnowszego wielbiciela, który widocznie upatrzył sobie ją na polu walki. Być może sama zdołałaby nad nim zapanować, wprawiając swoje dwa miecze w ruch i nadziewając jego umięśnioną, tarzanią klatkę na swoje dwa cudeńka, oczywiście tylko i wyłącznie te srebrne.kappa
Sytuacja cały czas pogarszała się. Była to równia pochyła, na której stała cała armia broniąca Muru. Powolne, lecz konsekwentne postępy wroga szybko tłumiły próby podniecania morale sprzymierzonych wojsk wszystkich klanów. Widać to było wyraźnie w pierwszych szeregach, gdzie znajdowali się Seinaru i Shijima. Linia obrony cofała się, a agresorzy wciąż jednostajnie napierali, depcząc w marszu ciała pokonanych. Kei starał się, puszczał kij młyńcem, uderzał, odpychał, robił co mógł, jednak jego zdolności były zbyt małe, aby znacząco zmienić losy bitwy. Oboje z Shi starali się z całych sił, jednak to było za mało.
Do ataku ruszyły węże, atramentowe ptaki, wrogowie z sharinganem, lwy i ogromny wąż. Co mogło pójść nie tak, hm?
Cała wroga nawałnica zwaliła się na obrońców, którzy ledwo wytrzymali napór i jeszcze się nie złamali. Widać jednak było, że nie ma innego wyjścia, lecz na razie wycofać się. W momencie, gdy Seinaru podejmował tą decyzję, obok niego szczęknęła łamana stal, a zaraz potem łamana czaszka. Obejrzał się i zobaczył makabryczny widok masakrowanego sprzymierzeńca. Maczuga wroga dosłownie roztrzaskała jego czaszkę jak dojrzałego arbuza. I szybko okazało się, że kolejnym przeciwnikiem wytatuowanego dzikusa został samuraj. - To będzie ciężkie, osłaniaj mnie przez chwilę. - Rzucił za plecy do Shi, nie wiedząc, że tamten robi to cały czas. Przyjrzał się przez chwilę nacierającemu przeciwnikowi, gdy tamten był jeszcze w bezpiecznej odległości. Kolejny Sharingan. Jednak ta broń... zupełnie nie pasowała do tego dystyngowanego rodu. Kei szybko zmienił nieco pozycję, aby maczugowiec znalazł się pomiędzy nim, a czającym się gdzieś z tyłu oszczepnikiem. W tym samym momencie do oddziału dołączyły kolejne posiłki, jednak teraz straciły one na znaczeniu z jednego prostego powodu - wspomnienia roztrzaskanej przez maczugę czaszki. Seinaru nie chciał, aby taki los spotkał jego lub Shijimę... nikogo...
Dzikus z maczugami zaszarżował na niego i wziął zamach. Ciężka maczuga ma dużą bezwładność, ciężko będzie zmienić trajektorię ciosu. Seinaru wiedział o tym, sam doskonale wiedział, jak posługiwać się broniami drzewcowymi, gdzie obciążony jest tylko jeden koniec. Albo atakujesz na pełnym zasięgu i ciągniesz zamach do końca, albo musisz cofnąć całe uderzenie. Jeśli nie wykorzystasz pędu broni, jedynie klepniesz swojego przeciwnika.
Trzeba było uniknąć obucha za wszelką cenę. Można było odskoczyć do tyłu na bezpieczny dystans. To jednak postawiłoby go znowu w sytuacji wyjścia. Zamiast tego postanowił przyjąć inną taktykę. Nie ma możliwości zaatakowania maczugą przy własnym ciele, prawda? Przeciwnik maczugowca z reguły musi stać od niego w pewnej odległości, aby można było uderzyć go rozpędzoną przez ramię bronią. Dlatego Kei zdecydował się na ryzykowny krok, jednak w tym wypadku chyba dający największe szanse na zwycięstwo. Mianowicie był to krok do przodu. Gdy tamten wytatuowany brał zamach na jego obecną pozycję, Kei pełnym sprintem ruszył wprost na niego. Co zrobi? Zawinie maczugę na samego siebie? To mało prawdopodobne, a jeszcze trudniejsze do wykonania fizycznie, gdy Twoją rękę ciągnie wielki kamień przymocowany do trzonka. W tym Seinaru upatrywał swojej szansy. Oczywiście kij w takim bliskim dystansie był bezużyteczny, dlatego samuraj miał w zanadrzu coś jeszcze, o czym większość jego znajomych w ogóle zapomniała. Chłopak w czasie swojej szarży wyciągnął z pochwy swoje tanto i gdy tylko doskoczył do swojego oponenta, dźgnął go prosto w klatkę piersiową, w serce. Jeden, prosty atak, który w takich warunkach mógł powieść się od razu, jednak zapewne tak nie będzie. W jaki sposób Kei był przygotowany na taką ewentualność? Gdyby znalazł się blisko przeciwnika, a sytuacja zaczęłaby robić się dla niego nieciekawa, wtedy chwyta on kij w obie dłonie i jednym z jego końców odpycha od siebie przeciwnika na większy dystans, dogodny dla samuraja.
Miał przy tym nadzieję, że jego atak wykorzysta przynajmniej dwójka towarzyszących mu klonów(?), w końcu oni również otoczyli maczugowca. Cokolwiek jednak by się nie działo, nie wróżyło to zwycięstwa w bitwie i tak, a było chyba co najwyżej przedłużeniem agonii obrońców.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Kiedy Masaru prowadził walkę z przeciwnikiem nie dał rady pokonać jednego węża, a raczej nie dał rady go zatrzymać. Wtedy przybył z odsieczą super żołnierz który go uratował. To był początek pięknej przyjaźni i braterskiego przymierza. A nie jednak nie. Głupi kundel z fajnymi oczami go olał, czyli już wiemy kto sobie umrze kolejny. Uchicha to takie głośne pieski, poszczekają, ale nie da się z nimi dogadać. Przynajmniej takie wrażenie odnosił patrząc po przedstawicielach swojego klanu którzy swoją arogancja kiedyś sprowadzą na siebie zgubę. Teraz jednak musiał walczyć z nimi ramie w ramię, mimo że oni tego nie chcieli. Co ciekawe kolejną nowością był dowódca który właśnie się ujawnił. Jakiś brzydkie koleś brunet wysoki z oczami jak cytryna prawie. Gadał coś że tamten jest użytkownikiem katonu a on jako kuglarz ma coś tam robić, ważne było że będą go osłaniać. No i super na to liczył. Luźno ziomek, tylko niech ktoś osłania mnie przed wrogimi jednostkami specjalnymi. Odrzucił w odpowiedzi i przystąpił do walki. Postawiona broń w nowym miejscu dawała osłonę i miejsce obserwacyjne do dalszej walki. Rozpoczął po raz kolejny ostre natarcie na wroga swoimi kukłami i naglę zonk. Zupełnie z tłumu wystrzeliły czarne włosy trafiając i oplatając kukłę mamy. Blada wściekłość padła na Yoshidę. Mówi że blady strach, ale to była wściekłość a nie strach więc ma być wściekłość bo tak. Wkurzony lalkarz miał ochotę przerobić na miotłę tego gościa który perfidnie zaatakował jego lalkę. Wcześniej zauważył że młody kosnik robi nie złą robotę atakując wrogów kulkami ognia, skuteczne i zarazem widać że to technika niskiej rangi. Warto odnotować że w tej chwili jeden z podziałów obskoczył spory łomot od ptactwa, więc trzeba mieć się na baczności, przed atakami z góry i z dołu, był na oba gotowe. Yamiyo już gdzieś tam wypluł życie z siebie pozbawiając w ułamkach sekundy uczennice z życia Masaru. Wiedział że dobrze ją szkolił i nawet nie podejrzewał że może ona umrzeć na wojnie. Szkoda bardzo, ale jakiś model zastępczy wypada znaleźć. Niestety nie wiadomo jak by się skończyła walka mnie czyli wnętrza Masaru z ta dziewczyną. To byłby taki pojedynek dobry, pytanie czy umarła będąc dobrą czy złą osobą. Aż szkoda że jej kuglarz już nigdy nie pomęczy, ale takie życie, pewnie go to zaboli wewnętrznie, ale na razie bolało że jakiś dzikus obmacywał jego mamę z drewna swoimi włosami. Kukła opleciona podjęła natychmiast próbę walki tnąc kunaiem włosy, i cofając się w tył. Za to kukła taty zrobił troszkę łuczek podlatując jak najbliżej się dało, najlepiej jak najbardziej niezauważony, przynajmniej miało to być tak żeby miał dowolną pozycję do strzało. Wystrzelił z kukiełki ojca wielkiego shurikena z pleców prosto w pana od włosów. Chciał z zaskoczenia go zabić, jeśli go widział to odda kilka kunai w niego tak żeby zasłonił się włosami pozbawiając się wizii na ten fragment terenu. To ułatwi atak na niego. Czyli jedna kukła walczy i próbuje się wyrwać i nie dostać razem, a druga ma tylnim wystrzałem z pleców zabić wrogą jednostkę specjalną. I zrobi wszystko żeby to osiągnąć lub uratować kukły lub uratować swój szacowny tyłek. Walka trwa nadal.
NATURA CHAKRY: Futon STYLE WALKI: Seido UMIEJĘTNOŚCI:
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 310 KONTROLA CHAKRY C MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105% MNOŻNIKI: POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E GENJUTSU STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
Seido-S
---
---
IRYōJUTSU FūINJUTSU C ELEMENTARNE
KATON SUITON FUUTON A DOTON RAITON
KLANOWE C
[/ghide]
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Zabandażowana twarz wystające 1 oko/ 2m bandaża około.
Dwie opaski z bandaży na nadgarstkach, z białymi znakami.
Wielki wachlarz na plecach z rączką- http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=109&t=3641
Peleryna z futra niedźwiedzia.
Opaska na prawej nodze -wsadzone za nią 2 kunai i średni zwój
Opaska na lewej nodze - wsadzone za nią 2 kunai i średni zwój
Powyżej opasek na każdej nodze po 1 kaburze. PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
1.W zwojach po prawej stronie kukła mamy po lewej taty http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=43&t=3642
Mają po wielkim shurikenie na plecach i po 10 kunai w magazynkach.
2.Torba na pośladku zasłonięta futrem na plecach. - 10 shurikenów, 1 porcja mabishi, 10 kunai jeden papieros z narkotykiem (40/30 objętość)
3.W opasce na prawej ręce zapieczętowane 5 shurikenów 1 wielkie shuriken
4.W opasce na lewej ręce zapieczętowane 5 shurikenów 1 wielki shuriken
5.W kaburach na nodze prawej 1 wielki fuma shuriken i 15m żyłki. (20/20 objętość)
6.W kaburach na nodze prawej 1 wielki fuma shuriken i 15m żyłki. (20/20 objętość)[/ghide]
JUTSU: Ninjutsu:
-[E]Bunshin no Jutsu
-[E]Henge no Jutsu
-[E]Kai
-[E]Kawarimi no Jutsu
-[E]Kinobori no Waza
-[E]Suimen Hokō no Waza
-[E]Nawanuke no Jutsu Klanowe:
-[D]Chakura no Ito
-[D]Suna Fukumen no Jutsu
-[D]Sōshūjin
-[D]Kugutsu Kawarimi no Jutsu
-[D]Suna Fukumen no Jutsu
-[C] Kugutsu no Fūin Futon:
-[D]Fūton: Enshō No Kaze
-[C]Fūton: Kamaitachi
-[C]Fūton: Komakai Butokai Tatsumaki
-[C]Fūton: Reppūshō
-{B}Fūton: Shinkūgyoku
-{B}Fūton: Jūha Shō ( http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... p60578))
-[A]Fūton: Shinkūha
-[A]Fūton: Kaze No Yaiba
-[A]Fūton: Kazekiri no Jutsu
-[A]Fūton: Jūha Reppū Shō (http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 583#p60583) FūINJUTSU:
-{D} Fūin no Jutsu
-[C] Kuchiyose: Raikō Kenka (http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 593#p60593) Seido:
-[D] Sōshuriken no Jutsu
-[D] Kage Shuriken no Jutsu http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 597#p60597
Techniki:
Czakra:30%
Strata sprzętu:10 kunai,10 shurikenów //nie do odzyskania.
Opis Podstawowa technika kuglarzy. Za jej pomocą wytwarzamy na czubkach palców cienkie nitki chakry, które następnie można podłączyć do marionetki. Dzięki odpowiednim ruchom rąk i palców jesteśmy w stanie wywołać pożądane ruchy u kukły, np.: przemieszczenie się czy też aktywowanie danego mechanizmu. Początkujący kuglarze muszą podłączyć aż dziesięć nici do jednej marionetki aby funkcjonowała poprawnie. Z czasem liczba ta ulega zmianie i możliwe jest sterowanie większą ilością lalek za pomocą mniejszej ilości nitek. Same nici chakry są niesamowicie wytrzymałe, a przeciąć je można jedynie ostrzem pokrytym chakrą, bądź całkowicie z niej stworzonym. Zniszczyć może je także wystarczająco duża siła (od przeciętnej wzwyż). Od rangi klanowej B istnieje możliwość sprawienia, że nici stają się niewidoczne, przez co shinobi bez specjalnych zdolności nie będzie mógł ich dostrzec.
Nazwa
Sōshūjin
Pieczęci
Brak
Zasięg Max.
100 metrów
Koszt
Brak
Dodatkowe
Wykonywane przy pomocy nici z techniki Chakura no Ito
Opis Odpowiednik zwykłej żyłki w połączeniu z kontrolą broni podczas walki. Dzięki tej technice jesteśmy w stanie manipulować kilkoma kunaiami czy shurikenami jednocześnie (czy też innymi przedmiotami o podobnej wadze). Podłączenie się do broni za pomocą nici pozwala na uniesienie i ciśnięcie jej w obranym kierunku tak, jakbyśmy rzucili nimi normalnie. Maksymalnie można sterować dziesięcioma przedmiotami na raz. Tor lotu broni może być przez nas nieznacznie korygowany. Należy jednak zaznaczyć, że jutsu to nie pozwala na dowolną kontrolę broni przez nieograniczony czas, a ogranicza się jedynie do podniesienia przedmiotów, a następnie ich ciśnięcia. Trzeba jednak zwracać uwagę na ciężar podnoszonych przedmiotów, np.: fuuma shuriken jest już zdecydowanie za ciężki i jego waga nie pozwala na wykonanie techniki.
Nazwa
Sōshuriken no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Zależy od długości posiadanej żyłki
Koszt
Brak
Dodatkowe Wymaga broni miotanej (nie kunaia) i żyłki|Podczas wykonywania techniki: +10 Percepcji.
Opis Technika pozwalająca na wprowadzenie elementu zaskoczenia w pojedynku. Użytkownik przyczepia do broni miotanych żyłki, za pomocą których - precyzyjnymi ruchami palców - jest w stanie kontrolować lot oręża. Dzięki temu można na przykład sprawić, że rzucone shurikeny, których przeciwnik uniknął, zaatakują go ponownie, albo broń poleci za róg, gdzie ukrywa się nasz przeciwnik. Skuteczne, lecz wymaga dobrej orientacji w terenie. Na jedną rękę przypada 5 żyłek z małymi brońmi/1 żyłka z dużą.
Wojna trwa... Oglądanie jej z pierwszego szeregu było... Inne. W tym miejscu czuł się o wiele bardziej narażony na cios, który zakończy jego życie, a tego nie chciał... Czerń to kolor, który przywdział, a jego umysł nie wypełni się nią tego dnia... O nie! Nie! Kurusu nie ma zamiaru pozwolić, by jego egzystencja skończyła się na tym zapomnianym przez bogów miejscu. A jeśli przeżyje... Pieniądze po które przyszedł pozwolą mu na zwiększenie swojego potencjału bojowego, to było najważniejsze.
W tym momencie Dzicy ruszyli na obrońców, a sojusznicy zamaskowanego rozpoczęli własne akcje... Tymczasowy dowódca, Kenshi, krzyknął słowa, które świadczyły o tym, że zaraz się będzie działo... A kuglarz stojący tuż obok walczył z wrogim dowódcą, trzeba było przyznać, że kukły miał ciekawe i przede wszystkim szybkie. Jednak nie mógł sobie pozwolić na użycie Ichitsu w takiej ofensywie, dlatego kukła ani drgnęła - przygotowana na odparcie ataku. Niestety, mechanizmy dalej miały niezadowalającą wydajność więc defensywa była najlepszą opcją, a perspektywa prawdopodobnego przecięcia nici lub uszkodzenia lalki, czyli jego głównego atutu bojowego nie była różowa... Dlatego plan ograniczył się do oczekiwania na uderzenie wroga i za pomocą piły pozbycie się tych prymitywnych broni w pierwszych szeregach atakujących i bronienie głównie Siebie.
Statystyki i Chakra:
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 139
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%
OBECNA CHAKRA: 88
Dziedziny:
GENJUTSU D
FūINJUTSU D
KLANOWE C
Ekwipunek widoczny:
- Kabura
- Płaszcz
- Rękawiczki
- Pokrowiec na miecz przy pasie
- Płaszcz ciasno owinięty wokół jakiegoś przedmiotu
- Torba zaczepiona o pas.
Kukła:
Nazwa Kukły
Ichitsu
Ranga
C
Klasa
Lekka
Cena
1675 Ryo
Materiały
Drewno - Główny materiał, Metal - Zęby
WyglądOgólne:
Wzrost lalki wynosi 190 centymetrów, szerokość to 56cm w postawie zasadniczej. Wszystkie elementy łączą stawy. Większość ciała Ichitsu jest zasłonięta przez czarny płaszcz wyposażony w wysoki kołnierz, który odsłania jedynie głowę. Głowa:
Wzorowana na ludzkiej, jej wielkość jest proporcjonalna w stosunku do reszty ciała marionetki. Najbardziej rzucające się w oczy elementy to bursztynowe oczy, niebieski materiał imitujący włosy oraz zęby w kształcie trójkątów. Można także zauważyć zarys nosa, jednak nie jest on wyszczególniony i łatwo go nie zauważyć. Ciekawym elementem jest żuchwa, która składa się z dwóch mechanizmów: Jeden odpowiedzialny za jej boczne segmenty, a drugi za środkowy. Korpus:
Solidny kawał drewna, którego kształt jest zbliżony do ludzkiego jednak jest całkowicie pozbawiony szczegółów. Dwa elementy rzucają się w oczy, swego rodzaju wybrzuszenie wyglądające jak plecak po tylnej stronie korpusu oraz “drzwiczki” z jego przodu. Ręce:
Jedna para rąk, których długość wynosi 95 centymetrów, czyli tyle co połowa wysokości Ichitsu. Prawa ręka jest podzielona na trzy segmenty: Ramię, przedramię i dłoń. Lewa za to składa się jedynie z dwóch: Ramienia oraz cylindropodobnego kikuta z którego wychodzi rura kierująca się na tyły korpusu.. Nogi i biodra:
Jedna para nóg, mierzą one 100 centymetrów, więc są niewiele dłuższe od rąk. I tak jak one są podzielone na trzy segmenty, w ten sam sposób. Są one wzorowane na ludzkich, jednak przystosowane głównie do utrzymania stabilności lalki na ziemi. Wspomniana para nóg wychodzi z trójkątnych bioder, które nie charakteryzują się żadnym elementem. Po prostu są.
MechanizmyGłowa - Wyposażona w miotacz bombek, którego lufa jest umieszczona w “jamie ustnej” Ichitsu. Mechanizm zajmuje dolną część głowy, wnętrze karku i niewielką część korpusu docierając do zasobnika w plecach.
- Wyrzutnia Bombek - 200 Ryō.
- Staw obrotowy - 0 Ryō
Korpus - Praktycznie serce całej lalki, poważne uszkodzenie tej części eliminuje z użycia zdecydowaną większość broni. Czemu? Na plecach w wybrzuszeniu znajduje się magazynek na bronie, który jest podłączony do miotacza bombek w głowie i magazynek na ciecz, podłączony do rozpylacza trucizn w lewej ręce. Za to za swego rodzaju drzwiczkami z przodu, znajduje się pięć metrów liny owiniętej wokół walca i zakończonej trójkunaiem.
- Magazynek na bronie - 100 Ryō (Średni)
- Amunicja - Zależne od ceny amunicji (do 50 Objętości)
- Magazynek na Ciecz/Gaz - 100 Ryō (do 50 Dawek) (Średni)
- 5m Liny - 150 Ryō + 25 Ryō za Trójkunai
- Stawy obrotowe - 0 Ryō
Lewa Ręka - Wyposażona w składany cylinder, w którym znajduje się rozpylacz trucizn. Rura wychodzi ze wspomnianego cylindra i idzie prosto do korpusu, a konkretniej do magazynku na ciecz.
- Rozpylacz Trucizn - 250 Ryō
- Stawy obrotowe - 0 Ryō
Prawa Ręka - Wyposażona w Ostrze ruchome, które ma dwa stany: Uśpienia podczas którego jest skierowana w stronę lalki a ostrza są wtedy złożone. Za to w stanie aktywnym, dzięki temu, że mechanizm działa na zasadzie dźwigni całe ostrze zwraca się w kierunku przeciwnym od lalki, a ostrza się rozkładają ukazując pięć ostrych brzytew. Długość całej broni to 90 centymetrów, a samych ostrzy 45cm.
- Ostrza Ruchome - 500 Ryō
- Stawy obrotowe - 0 Ryō
Nogi - Jedyne mechanizmy w nich to stawy obrotowe, nic więcej.
- Stawy obrotowe - 0 Ryō
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy. -Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu. -Zlote oczy. -Wakizashi na plecach, przy pasie. -Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami. -Typowe sandały do połowy łydek. -Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Oshi znalazł się przy Motoko, tak jak to sobie zaplanował zaraz po zejściu z kamiennego muru, stworzonego przez sojusznicze jednostki. Decyzja była właściwa, gdyż zaraz po tym pikujące ptaki dały znać o swoich zamiarach. Chłopak przedzierał się przez ich własne zastępy shinobi, starając się jak najszybciej dotrzeć do celu. Widział z daleka jak pierwsze linie zmieniają swoje pozycje przegrupowując się zgodnie z zaleceniami nowego kapitana grupy “B”, nawet w natłoku nowych obowiązków chłopak potrafił rozdzielić priorytety grupy, znajdując się przy Motoko zaraz gdy tylko Senju doszedł do jej pozycji. Było źle, bardzo źle gdy drobne dłonie dziewczyny powoli zaciskały się na jego ramieniu. Oshi nie potrzebował wyjaśnień, dziewczyna cierpiała i to bardzo mocno, a brak widocznych obrażeń świadczył tylko o podstępnych sztuczkach przeciwnika. Senju wiedział że w takim stanie jej obecność tutaj była jedynie problemem dla reszty, niezdolna do walki powodowała tylko rozporoszenie uwagi Shinjiego, który musiał skupić się całkowicie na utrzymaniu ich przy życiu. Gdy dostał wreszcie rozkaz by odprowadzić ją na tyły kompani, w towarzystwie dwóch dodatkowych jednostek przydzielonych przez Uchihe, Oshi jedynie kiwnął na znak zrozumienia, obiecując sobie że zrobi wszystko by tych dwoje mogło kontynuować po całym tym piekle swoje dziwne podchody… Może to właśnie miłość doda skrzydeł czarnowłosemu posiadaczowi Sharingan, by dołożyć wszelkich starań w obronie tego co dla niego ważne…
Senju razem z innymi dostał się do pozycji zajmowanej przez medyków, chociaż wokół wciąż grzmiały wybuchające notki i silne techniki wysyłane z pozycji shinobi. Gdy tylko dopadli jednego z medycznych ninja, Senju pomógł mężczyzną ułożyć dziewczynę na ziemi, po czym przywitał się z nowym osobnikiem skinieniem głowy, posyłając ledwie widoczny uśmiech w jego stronę.
-Senju Oshi… Szkoda że poznajemy się w takiej sytuacji…
Niebieskowłosy nie znał się w zupełności na technikach z dziedziny Iryojutsu, jednak był pełen podziwu widząc kolejne etapy działania medycznego shinobi. Motoko cierpiała, gdy zaciskając szczękę na prowizorycznym kneblu, brutalnie dokonywało się usunięcia trucizny z rany jadowej… Więc tak to działało, przeciwnik zastosował żywe węże które aplikowały swoje toksyny… Pieprzony świat, czego jeszcze mogli się spodziewać po tych przeklętych tubylcach.
Oshi spojrzał na dziewczynę, która leżała na ziemi z ziemistą cerą zroszoną kroplami potu… Strach, odczuwał przeklęty strach o ludzi których obiecał chronić, obiecał dać z siebie wszystko by wrócili do domu w chwale i z poczuciem wiary które dawała walka ramię w ramię z innymi klanami i szczepami… Czy tylko w obliczu najgorszego mogli wreszcie się zjednoczyć… Oshi powoli otwierał już usta by zadać medykowi pytanie, jednak wcześniej zdążyło się coś co uniemożliwiło im jakąkolwiek rozmowę.
Oshi w jednej chwili odwrócił głowę, gdy ziemia wokół nich zaczęła drżeć, a po krótkiej chwili wystrzelił z niej czarnoskóry przeciwnik z ostrą jak brzytwa halabardą… To był on, ten sam skurwiel który głazem pozbawił wiele istnień dalszej przyszłości, to ten sam dzikus, który z grzbietu wielkiego węża obserwował ciała niknąca pod stopami towarzyszy. Senju nie czuł strachu, widział jak jego dwaj towarzysze szykują się do odparcia natarcia, miał w głowie jeden cel… Zabić to bydle, udowadniając jak wielki błąd popełnił w chwili wejścia między ich szeregi… Motoko musiała pozostać bezpieczna.
Senju odskoczył dwa kroki przed pozycję medyka i nieprzytomnej dziewczyny, po czym złożył pieczęć węża, koncentrując się na swoim zadaniu. Wiedział że dwójka która miała zamiar zmierzyć się z tubylcem nie miała szans na długie odpieranie jego ataków, jednak ta krótka chwila oporu wystarczyła mu by przywołać w zamieszaniu drewniane bale z ziemi, które miały oplatać nogi i korpus wroga… Jeśli mu się to uda, zacznie powoli zaciskać więzy, tak by zmiażdżyć przeciwnika. Jeśli jednak jakimś sposobem jego plan się nie powiedzie, chłopak wywoła z ziemi drewniane grube piki, które wystrzelone pod skosem, miały służyć za ruszyt na który nadzieje wielkoluda… Jeśli wszystko zawiedzie, po prostu zasłoni Motoko własnym ciałem, ginąć za odrobinę czasu który jej da, by inne jednostki miały czas na zajęcie się wrogim generałem… Nie było innej drogi, nie będzie w stanie spojrzeć w oczy Shinjiemu, który powierzył mu życie Motoko...Musiał Ją obronić za wszelką cenę.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Towarzysz podróży •<~
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm ...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Oto zbliżał się ten moment. Moment podsumowania działań wykonanych od początku bitwy. Moment podliczenia zysków i strat. A czemu akurat teraz? Powó był prosty. Akarui czuł, że pojawiające się już jakiś czas temu zmęczenie przez wykorzystanie Iryoujutsu w celu ekstrakcji trucizny z ciał rannych Shinobich niemiłosiernie nadwyrężyło jego siły. Dopiero co odtruł jednego człowieka i był w trakcie ratowania młodej pani samuraj, gdy poczuł, że dłużej tak nie pociągnie. Musi być łatwiejszy sposób na wydobycie jadu z człowieka! Problem w tym, że medyk takowego nie znał...
Do tego dochodziły symptomy związane z działaniem toksyny. Leczenie objawowe nie jest popierane przez lekarzy, jednak w warunkach polowych każda pomoc jest mile widziana. Wystarczyłoby, by taki ranny przestał wierzgać, już by było łatwiej... W głowie Akarui'ego zaczęła się pojawiać lista komponentów, z których możnaby uzyskać prosty środek znieczulający czy przeciwbólowy. Takie myślenie nie przeszkadzało oczywiście w wykonywaniu czynności, a nawet pomagała w skupieniu. Przynajmniej jemu.
Pojawił się drugi bukłak z wodą. Oczywiście napoczęty, ale zawsze to coś. Pierwszy był na wyczerpaniu. Mimo to podpiął go sobie do pasa, jak znajdzie się źródło czystej wody (doświadczenie mówi, że warto liczyć na łut szczęścia), będzie już czym go napełnić. Wystarczyłby normalny użytkownik suitonu i jakaś prosta technika... Tylko gdzie teraz takiego znaleźć?
Poszukiwanie wody to nic w porównaniu do tego, co miało nadejść. Jeszcze podczas leczenia samurajki spod ziemi wyrósł przeciwnik, dosłownie. Do tego rosły, żeby jeszcze bardziej zagrać słowami. To jednak nie był koniec atrakcji. Ciało przeciwnika było mówiąc wprost, dziwne. W tym przekonaniu wszystkich zgromadzonych utwierdził fakt, że gdy wrogi wojownik uderzył pięścią w swoją wielką jak stodołą klatę, zadudniło jakby walnąć młotem o kowadło. Nie trzeba było wiele się napocić, by dojść do wniosku, z jakiego powodu pojawił się akurat tutaj. Ranni to proste cele. A medyk zajęty rannym, to dwie pieczenie przy jednym ogniu. Wokół medyka było jego dwóch sprzymierzeńców, Usashimaru i Mitsusen, doszedł niejaki Senju Oshi i dwóch shinobich, którzy przynieśli dziewczynę. Czy oni wystarczą, by jeszcze przez chociaż pół minuty zatrzymać wroga przed dotarciem do medyka i jego pacjenta? Liczyła się każda sekunda, miała wagę jeszcze większą, niż wcześniej. Ekstrakcja wody z czynnikiem drażniącym dopiero się rozpoczęła. Akarui starał się wykonać ją tak szybko i sprawnie, jak tylko się da. Jeszcze tylko parę sekund, dosłownie! Rana po ugryzieniu lekko się zaleczała dzięki działąniu samej techniki medycznej, ale nie było czasu na bandażowanie. Szczęście w nieszczęściu, że wąż nie ucapił dziewczyny w tętnicę/żyłę (zależy która noga) udową, wtedy byłby problem z wykrwawianiem się. Teraz jednak mając na oku również przeciwnika, lekarz polowy uwijał się, by jak najszybciej uwolnić dziewczynę od toksyny... Właśnie, toksyna! A jakby tak ogień ogniem zwalczać?!
To był tylko pomysł. Nie wiadomo czy dobry, ale zawsze to coś. Po ekstrakcji trucizny Akarui odezwał się do shinobi'ego, który pomagał trzymać dziewczynę nieruchomo: - Zabierz ją stąd, migiem! Towarzysze, osłaniać mnie w szarży! Wstał na równe nogi, przekładając kastet do prawej dłoni, lewą utrzymując bańkę z trucizną. Starał się nie kończyć techniki, wylewając zawartość całej bańki na ziemię, a jedynie pozbyć się nadmiaru wody. Dzięki sporemu doświadczeniu i wprawie w kontroli chakry miał nadzieję, że mu się to powiedzie. Tak skoncentrowana ilość czekała spokojnie na okazję, która może się dosć szybko pojawić. Jeśli się nie udało, musi wystarczyć jedna ze strzykawek. Widział, jak Oshi próbuje skontrolować wroga za pomocą technik opartych na drewnie, to mogła być jego szansa, jedna na milion! Akarui wiedział, że to może być dla niego niebezpieczne, ale czego się nie robi, by ochronić pacjenta i sprzymierzeńców? Jego zadaniem jest zbliżenie się do przeciwnika na tyle, by chlusnąć mu prosto w jego dziką twarz substancją, którą do tej pory barbarzyńcy częstowali Shinobich przy murze. Po akcji natychmiast odwrót. Wynik tej operacji może być trojaki. W najlepszej wersji, trucizna dostanie się do ciała przeciwnika przez gałki oczne, nozdrza bądź otwór gębowy, gdzie już powinna działać. Z obserwacji wynikało, że jad węży działa nie tyle na skórę, czyli wierzchnią warstwę ciałą ludzkiego, a dopiero w kontakcie z ciałem miękkim ukrytym pod nim. Oczy, wnetrze nosa i ust są dobrze ukrwione. Palący ból powinien być natychmiastowy. Druga opcja, to po prostu przynajmniej chwilowa strata zmysłu wzroku, rozkojarzenie przez substancję, która pojawi się na ciele. Trzecia, której medyk nie chciał przyjąć do wiadomości, zakładała całkowite fiasko całego przedsięwzięcia. Ale tak nie można myśleć! Nie po to Akarui spiął wszystkie mięśnie, wytężył wszystkie zmysł i skupił się na przeciwniku, by miało to pójść na marne! Skoczył w kierunku ciemnoskórego dzikusa wypatrując tej jednej okazji... Jednej na może i tysiąc. Ale wystarczy tylko jedna!
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Kabura na lewym udzie
Kabura na prawym udzie
Plecak na jedno ramię
2* bukłak z wodą (jeden prawie pusty, drugi napoczęty)
Krótki wygląd:https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Odkąd tutaj przybyli, minęły chyba całe epoki. Wieki całe! Na szczęście Hayamiemu udało się znaleźć lekarza, który obmył mu ranę i wyciągnął jad. Zgodnie z rozkazami medyka nawet nie drgnął. Zacisnął zęby najmocniej jak potrafił, choć i tak wyrwał mu się spoza nich cichy, zduszony jęk bólu, a przez umysł przegalopowała cała wiązanka wspaniałych przekleństw, w których dominowały wszetecznice. Kiedy nieznajomi opuścili go, by zająć się kolejnymi rannymi, uchwycił broń i wrócił do swojego oddziału - a przynajmniej próbował do niego wrócić, w końcu po drodze mógł się przecież na coś natknąć.
Najważniejsze było to, żeby nie upaść, zachować równowagę, nie wypuścić z dłoni wiernej włóczni, nie dołączyć do martwych towarzyszy.
Krew, kurz bitwy, pył i zmęczenie osiadły na nim jak robotne pszczoły zbierające miód z kwiatów. Opadły na niego subtelnie, melancholijnie, ze słodką wytrwałością sprawiając, że puls nie bił mu jak co dzień, serce nie było w normie, a w umyśle kotłowały się miliony myśli. Skup się. Skup się. Skup się.
Jeżeli udało mu się dobiec do oddziału, w którym znajdował się Kurusu, to trzymał się tylko i wyłącznie tylnych szeregów, starał się nadążać z rozkazami, działać tak, jak mu rozkazano. Nie wychodził przed szereg, utrzymywał mężnie szyk, działał zgodnie z wszelkimi poleceniami. Cięcia, półobroty, szybkie ciosy, pełne skupienie - przecież nie będziesz teraz się obijać, to, o co walczysz, to twoje życie, a nie trwanie.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east
Generalnie to przepraszam serdecznie za opóźnienie i stosunkowo słaby post. W razie pytań zapraszam na gg. Wyjątkowo dla tego dnia macie czas do 17 dnia 30 Października. Mój post pojawi się dnia następnego o 11 i wracamy wtedy do normalnego formatu godzinowego.
- Oddział B, co wy wyprawiacie?! - Samurajowie, którzy schodzili ze swoich stanowisk?! To wyglądało gorzej niż beznadziejnie, a wróg, zdaje się, że natychmiastowo zauważył tą lukę w obronie, przełamanie linii, kiedy Dzicy wpadli jak Leona w pięciu (czy coś w tym stylu). - Linia w oddziale B przełamana! Wąż przyśpieszył, kieruje się prosto na oddział B! Trzyma łeb nisko przy ziemi. Jeden z wrogich generałów nadal jest nieprzytomny! - Co to w ogóle kurwa miało być? Dowódca, który bierze główną obronę linii i... i co?! To znaczy może dostał jakieś wytyczne od kogoś z góry, ale jakoś Shijima wątpił. Tak troszkę. Bo próbował sobie to tłumaczyć, że był jakiś większy plan. Był? - Co tam się dzieje? - Potrzebował tej informacji od dowództwa, bo sam... wątpił.
- Nie zbijajcie się w grupy, wpychajcie wroga pod lecące bombki! - Widział wyraźnie, jak w oddziale B techniki zostały posłane w niebo, żeby unieszkodliwić bombki. - Łucznicy, skupić się na pozostałych ptakach! - O ile to w ogóle było możliwe. Bombek nie będzie przecież w nieskończoność. - Jeśli ktoś włada techniką wiatru spychajcie bombki na oddział wroga! - Wykrzykiwał te słowa gdzieś pomiędzy - pomiędzy każdym kolejnym ruchem, kiedy musiał jakoś pogodzić ten krzyk z próbą nabrania tchu.
Węże straciły łby, udało się. Nie udało się jednak zabić oszczepownika. Niemal wszyscy byli tutaj zdecydowanie poza możliwościami bruneta - za szybcy, za silni - i kiedy nawet Seinaru toczył z takimi osobnikami równe walki to zaczynał wątpić. Strach? O zgrozo, chyba każdy chciał żyć, nawet jeśli prowadził najbardziej zrąbane życie i wydawało się, że nic go przy tym życiu nie trzyma. Seinaru nagle wyrwał do przodu i Shijima automatycznie poczuł niepokojący, chłodny uścisk w środku. Osłaniaj mnie, do cholery, przecież ciągle to robił!
-Oddział D, co się u was dzieje? - Ciężko było nie zauważyć, że główny trzon oddziału stoi sobie w miejscu i merda rączkami. - Użyjcie Kai! - Wróg władał genjutsu, czy jakimikolwiek innymi technikami mieszającymi w mózgu, a Ranmaru bardzo nie chciał zobaczyć, jak kolejni ścinają sobie głowy. - Przypominam, że wróg włada technikami mentalnymi! - Nie był pewien, czy to, co stało się z ich samurajem w oddziale było genjutsu - tak samo jak nie był pewien, ale... mógł tak przypuszczać na podstawie własnych doświadczeń.
To było aktualnie całkowicie paranoiczne i anormalne, ale poczuł się odsłonięty, kiedy tylko samuraj ruszył do przodu, za swoim przeciwnikiem. I całkowicie słusznie. Dzida poleciała w jego kierunku i tylko szkarłatne oczy uratowały go przed tą włócznią - zresztą nie pierwszy raz i nie ostatni. Wszystko działo się w ciągu jednej sekundy - i w tej jednej sekundzie całkowicie zapomniał, jak się mówi, jak przekazuje rozkazy - w jego głowie na moment zagościła całkowita cisza. Przesunął się znów w bok, odwracając przodem do Kei'a i swojego przeciwnika. Oczywiście przesunął się tak, by wrogi dowódca zasłaniał go przed hardym rzucaczem (?) dzid.
Naelektryzowana broń poleciała w ich kierunku.
- Schowajcie się za wrogiem przed naelektryzowaną bronią! Kto może niech je zbije! - Umysł Ranmaru wrócił na swoje miejsce, chociaż przez pół sekundy chyba nie było go kompletnie i tylko ciało zapisało sygnały, co ma robić. Rzucił kunai na spotkanie z lecącą w ich kierunku bronią, chcąc zmienić trajektorię jej lotu.
- Wsparcie! Skup się na dowódcach wroga! - Nie miał zielonego pojęcia, jak typek miał na imię, to jak miał inaczej do niego mówić? "Ej, ty od kamiennych?" Za długo. Shijima wykorzystał ten swojego schowania za wrogiem, który był zajęty Seinaru i złożył pieczęci.
- Kei, unik! - Nie posłał kuli ognia prosto na przyjaciela, bo i nie stał już do niego plecami - ustawił się do tego odpowiednio - jego celem tak naprawdę nie był ten z sharinganem, nie liczył na to, że uda się tego wielkoluda zabić, ale gdyby się udało to byłoby miło - docelowym celem był ten oszczepownik, który teraz znajdować się powinien centralnie na torze lotu ognistej kuli. Rzecz jasna jeśli naelektryzowana broń nadal będzie na nich lecieć to zostanie skupienie się na uniknięciu jej.
- Niech oddział B się nieco cofnie! - Nie było sensu utrzymywać takiej przestrzeni, skoro zwyczjanie nie byli w stanie jej utrzymać. - Wyznaczcie im nowego dowódcę! - Ktoś musiał odbierać tam rozkazy, ktoś musiał te rozkazy wydawać, zwłaszcza, że kiedy wąż tam wpadnie - będzie po ptokach. A wpadnie. I to szybko.
Cholera, kiedy to się tak płynnie zmieniło, że przestał jedynie przesyłać jedynie informacje? Gorączka wojny całkowicie uderzała do głowy. Nie by dobrym dowódcą, nie był żadnym strategiem, ale teraz już kompletnie nie słyszał rozkazów dowództwa, nie miał pojęcia, co się tam dzieje. I nie wiedział, jakie rozkazy szły do innych oddziałów. Być może nie powinno go to interesować, najzwyczajniej w świecie. Być może - ale jeśli miał przed czymś ostrzegać to łatwiej byłoby to robić wiedząc, co dokładnie się dzieje. Zresztą nie miał nawet pojęcia, na czym dowództwo się teraz skupiało. Miał nadzieję, że na wężu, skoro mieli na niego taktykę. - Niech samurajowie z oddziału B wrócą na pozycje!
Użyte techniki:
75% - 2% = 73%
73% - 15% = 58%
Nazwa
Tsūjitegan: Reberu Di
Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie Doujutsu klanowego. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju poświatę. Pozwala to na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, potrafimy odróżnić na dystans ciężkość otrzymanej rany, ale jeżeli ktoś jest w stanie śmierci klinicznej, nie odróżnimy go od martwego.
Opis Kolejna z silnych technik Katonu. Polega ona na stworzeniu ognistej kuli, która kręci się przybierając kształt wiru. Następnie leci w kierunku celu, a potem rozszerza się i wybucha. Technika może spowodować ogromne obrażenia, ale również wadę. Jest nią standardowo mały zasięg kuli ognia, przez co przydaje się ona tylko na średnio - bliskim kontakcie z przeciwnikami.
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 84 KONTROLA CHAKRY C MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102% MNOŻNIKI:
+5 do psychiki za genjutsu rangi C POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E GENJUTSU C STYLE WALKI
Chanbara D
---
---
IRYōJUTSU FūINJUTSU ELEMENTARNE
KATON C SUITON FUUTON DOTON RAITON
KLANOWED
JUTSU:
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): 3 kunai (za pasem)
5 shuriken (w kieszeniach spdni - 3 w przednich, 2 w tylnich)
wakizashi za pasem ukryte pod kimonem
W torbie:
*1 Bojowa pigułka żywnościowa
*2 Pigułka ze skrzepniętą krwią
*2 Bombka Dymna
*3 Bombka świetlna
*ołówek
*notes
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Czarnowłosy w dalszym ciągu wraz ze swoją towarzyszką - kataną - siał spustoszenie w pierwszych szeregach wroga. Do momentu, aż zauważył powrót przeciwnika, który potrafił manipulować długością i sztywnością swoich włosów. Maji pamiętał doskonale, gdy ten w pojedynkę powstrzymał jego ofensywę, stąd też czarnowłosy zmienił powziętą taktykę - szczególnie gdy zauważył, jak oponent ponownie przy swoich umiejętności spacyfikował marionetki kuglarza. Błyskawica, która była przygotowana na wrogą bestię, zamiast trafić olbrzymiego węża - sprowadzona została z nieba na personę, która zdążyła zajść nam poważnie za skórę. Efekt? Maji z paskudnym uśmiechem skwitował informację, jak z oponenta powstała smażona kania. - Świetnie, jednego przeciwnika mniej. Oddział D wyeliminował przeciwnika manipulującego włosiem! - przekazana telepatycznie informacja, powinna ucieszyć dowództwo, a przynajmniej takie miał spostrzeżenia Kenshi. Niestety,
to była jedna z ostatnich dobrych informacji. Nim Maji powziął dalszą działanie, nagle poczuł że coś się dzieje. I to zresztą nie tylko z nim. Pierwsza linia obrony jak i ataku nagle zaczęła się zapadać. Szybkie spojrzenie w doł wystarczyło, aby znaleźć wyjaśnienie tego. Nie wiadomo w jaki sposób, ale jednak, część oddziału B zaczęła zapadać się w ziemi. Kenshiemu, jak osobnikowi pochodzącemu z regionu Samotnych Wysp, od razu nasunął się wniosek, że to działania Rodu Sabaku, ale sekundę później przyszła refleksja, że to niemożliwe. Przecież ich przeciwnikiem byli ludzie zza muru - skąd niby mieli się znaleźć wśród nich Sabaku? Przecież z pustyni do miejsca zza murem jest setki staj... Nim czarnowłosy wydał jakąkolwiek komendę w związku z zaitniałą sytuacją, w jego głowie zabrzmiał przejmujący krzyk - gorączkowe oczekiwania na wyjaśnienia co się dzieje z naszym oddziałem. Czemu ludzie stoją i machają rękami - Że co kurwa? - w kolejnej chwili spłynęło zrozumienie, bo czyż chwilę wcześniej Kenshi nie ostrzegał przez mieszaniem w umysłach przez przeciwnika? - UWAŻAJCIE, TO TYLKO ILUZJA, UŻYJCIE KAI! - informacja krótka, treściwa i przekazana błyskawicnzie przez Kenshiego. Mężczyzna miał nadzieję, że w tej sytuacji, niewielu straci życie, a żeby samemu przypadkiem do tej grupy nie dołączyć, Kenshi złożył pieczęć barana, aby na sekunde odciąć dopływ chakry do mózgu i w ten sposób się wyswobodzić z iluzji - Obsypie żelazem tego, który nas poinformował - przekazał telepatycznie Kenshi, po czym szybko odskoczył do tyłu, na wszelki wypadek, aby nie okazało się, że z powodu jego wolnych ruchów, czyjeś zabłąkane ostrze, miało szansę do niego się zbliżyć. Sytuacja ponownie robiła się poroniona i żeby nie utracić wywalczonej cięzkimi decyzjami stabilizacji, Kenshi postanowił ponownie wykorzystac swoje magnetyczne zdolności, szczególnie teraz gdy wśród przeciwników nie było tego zdolnego do manipulowania swoimi włosami. Dlatego też, czarnowłosy po skupieniu, zebrał wszelkie żelaztwo znajdujace się na ziemii, a następnie posłał je... w szeregi przeciwników.
Walka trwała już na dobre. Jeden odział masakrowany bombkami z powietrza, a na drugi nacierał olbrzymi wąż, ale dowództwo miało na niego jakiś sposób podobno. Więc chyba bez paniki prawda? A może jednak z paniką. W sumie kto normalny mówi żołnierzom że nie ma pojęcia co robić z wrogiem. Poprzedzona atakiem atramentowych stworów, szarża dzikich na bestiach byłaby niczym nadzwyczajnym gdyby nie fakt pojawienia się w losowych miejscach elitarnych jednostek wroga. Chociażby gościu z czarnymi włosami, który przeprowadzał wręcz istną masakrę na polu walki. Odgoniony wysokiej rangi techniką kuglarza wycofał się dając czas armii na ponowne przegrupowanie się i stawienie oporu. Gdy kukła została pochwycona stało się jasne że połowa potencjału bojowego kuglarskich umiejętności Masaru poszła się brzydko mówiąc walić. Próbował odciąć ją i w tym samym momencie zaatakować drugą, nawet kosztem poświęcenia tej pierwszej. Mała cena jak za zabicie kogoś kto był wstanie samemu prowadzić walkę z tylko przeciwnikami naraz. Niestety włosy zatrzymały wielką rozpędzoną broń wprawiając w konsternację Yoshidę którego plan zakładał atak z zaskoczenia, już miał przygotować się do ucieczki z tamtego rejonu w celu cofnięcia się do defensywy lub sięgnięcia po techniki żywiołowe w celu eksterminacji wroga, lub kolejnej próby odgonienia go, aż tu naglę błyskawica padła we wroga. Krzyk bólu i włosy znormalniały, ktoś go wyręczył, co prawda poczuł że kukła została uszkodzona, ale takie uroki delikatnych mechanizmów. Machała łapami więc ciąć mogła. Jeśli lina będzie działać, to kwestia wyrzutni kunai oraz wyrzutni wielkiego shurikena zejdą na niższy plan. Teraz jednak trzeba wykorzystać okazję. Ale jeszcze wcześniej... Dobry strzał! Krzyknął do osoby która wytworzył ten elektryczny, bo na taki wyglądał, atak. W tym samym czasie w pierwotnym oddziale Masaru czyli C, czyli we wsparciu wroga jednostka specjalna rozpoczęła krwawą masakrę. A narażony na śmierć był, nie kto inny jak tylko Akurai czyli ostatnia z 3 osób z którymi kuglarz się dogadywał na polu walki. Yamiyo umarła, o czym nie wiedział, Keita umarł i o tym wiedział, chłopak który dowodził był całkiem fajny na pierwszy rzut oka, ale dowodził więc nie można było za bardzo wokół niego się kręcić. Chociażby po to żeby nie zwracać na niego jeszcze większej uwagi. A młody kosnik od Uchiha, cóż, prędzej chłopak zacznie walczyć samym kunaiem z wrogami niż będzie za nim chodził skomląc o pomoc. Tak więc pozostał samemu, w swojej grupie nie widząc że zaraz może zginąć medyk z którym wiązał nawet pewne plany. Czy to że opuścił pierwotnie przypisaną pozycję żeby tylko wspomóc odziały z pierwszej linii i zaspokoić swoją rządzę zabijania wrogów, kosztem pozostawienia grupy głównie o zdolnościach medycznych i wspomagających na pastwę silnych wrogów było okej sprawą? Czy mógł to przewidzieć? Pewnie tak, czy go to obchodziło? Pewnie nie, a raczej na pewno nie. Nawet jak by o tym wiedział to pewnie uznałby że nikt nie jest tak głupi żeby nie kontrolować co się tam działo i na pewno ktoś trzyma pieczę na bezpieczeństwem kluczowego oddziału. Teraz jednak musiał walczyć dalej. Szybko ocenił pole bitwy i ujrzał kuglarza obok siebie. Miał on jedną, całkiem fajną kukiełkę, ale z niej nie korzystał. Bynajmniej pewnie nie ze strachu tylko z powodu jakiejś rany bądź uszkodzenia mechanizmu. Stał i stał i już miał do niego się zbliżyć i rozpocząć współprace z rodziną, bo w końcu to jego klan, aż zobaczył że on zaczyna coś robić. Dziwne ruchy, nie miał czasu się przyglądać. W miejscu gdzie padło uderzenie kukła ojca zapikowała w dół odpalając jeśli była taka potrzeba ogień z miotacza kunai w ustach. Lina spod ubrania z brzucha wystrzelił i owinęła się wokół wielkiego shurikena. Następnie poderwie się w górę i poleci do Masaru opadając koło niego. Jeśli będzie potrzeba to walka zostanie podjęta w celu odbicia oręża. Było zbyt dużo warte żeby je tak porzucić!!! Do tego bez niego duet kukiełek tracił swoją siłę. Były projektowane do ścisłej współpracy i osłabienie jednej już było kłopotem, pozbawienie broni tej drugiej już było bardzo, ale to bardzo nie fajne. Ale priorytetem dalej było bezpieczeństwo kuglarza i lalek. Jak coś to wykonane zostaną uniki. Szok spowodowany śmiercią włochatego jednak powinien bez problemu pozwolić odbić oręż. Kukła mamy za to powinna siekając bronią pozbyć się resztek włosów i wrócić również do właściciela. Po drodze przetestowane zostały kolejno mechanizmy kończyn, wszystkich stawów, liny, i wyrzutni bez wystrzelenia jednak pocisków. Chciał wiedzieć na czym stoi. Gdy oboje wrócą do niego podejmie kolejne kroki. Liczył że rozkaz wcześniej wydany w postaci tego że mają go chronić żołnierze dalej obowiązywał i nikt nie ucieknie, tylko zapewnią mu wystarczająco czasu żeby mógł bez uciążliwości wycofać kukły. Gdyby ktoś obserwował to z góry mógłby uznać że odział który miał największe problemy w tym momencie wyszedł z nich bez większych uszczerbków. Jeśli sytuacja taka pozostanie może przyjdzie pora na powrót do swojego macierzystego oddziału a z niego już prosta droga do innych grup aby również wspomóc je swoimi zdolnościami. Ale teraz najważniejsze było ustabilizowanie sytuacji w tym sektorze.
NATURA CHAKRY: Futon STYLE WALKI: Seido UMIEJĘTNOŚCI:
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 310 KONTROLA CHAKRY C MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105% MNOŻNIKI: POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E GENJUTSU STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
Seido-S
---
---
IRYōJUTSU FūINJUTSU C ELEMENTARNE
KATON SUITON FUUTON A DOTON RAITON
KLANOWE C
[/ghide]
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Zabandażowana twarz wystające 1 oko/ 2m bandaża około.
Dwie opaski z bandaży na nadgarstkach, z białymi znakami.
Wielki wachlarz na plecach z rączką- http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=109&t=3641
Peleryna z futra niedźwiedzia.
Opaska na prawej nodze -wsadzone za nią 2 kunai i średni zwój
Opaska na lewej nodze - wsadzone za nią 2 kunai i średni zwój
Powyżej opasek na każdej nodze po 1 kaburze. PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
1.W zwojach po prawej stronie kukła mamy po lewej taty http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=43&t=3642
Mają po wielkim shurikenie na plecach i po 10 kunai w magazynkach.
2.Torba na pośladku zasłonięta futrem na plecach. - 10 shurikenów, 1 porcja mabishi, 10 kunai jeden papieros z narkotykiem (40/30 objętość)
3.W opasce na prawej ręce zapieczętowane 5 shurikenów 1 wielkie shuriken
4.W opasce na lewej ręce zapieczętowane 5 shurikenów 1 wielki shuriken
5.W kaburach na nodze prawej 1 wielki fuma shuriken i 15m żyłki. (20/20 objętość)
6.W kaburach na nodze prawej 1 wielki fuma shuriken i 15m żyłki. (20/20 objętość)[/ghide]
JUTSU: Ninjutsu:
-[E]Bunshin no Jutsu
-[E]Henge no Jutsu
-[E]Kai
-[E]Kawarimi no Jutsu
-[E]Kinobori no Waza
-[E]Suimen Hokō no Waza
-[E]Nawanuke no Jutsu Klanowe:
-[D]Chakura no Ito
-[D]Suna Fukumen no Jutsu
-[D]Sōshūjin
-[D]Kugutsu Kawarimi no Jutsu
-[D]Suna Fukumen no Jutsu
-[C] Kugutsu no Fūin Futon:
-[D]Fūton: Enshō No Kaze
-[C]Fūton: Kamaitachi
-[C]Fūton: Komakai Butokai Tatsumaki
-[C]Fūton: Reppūshō
-{B}Fūton: Shinkūgyoku
-{B}Fūton: Jūha Shō ( http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... p60578))
-[A]Fūton: Shinkūha
-[A]Fūton: Kaze No Yaiba
-[A]Fūton: Kazekiri no Jutsu
-[A]Fūton: Jūha Reppū Shō (http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 583#p60583) FūINJUTSU:
-{D} Fūin no Jutsu
-[C] Kuchiyose: Raikō Kenka (http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 593#p60593) Seido:
-[D] Sōshuriken no Jutsu
-[D] Kage Shuriken no Jutsu http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=6 ... 597#p60597
Techniki:
Czakra:30%
Strata sprzętu:10 kunai,10 shurikenów //nie do odzyskania.
Opis Podstawowa technika kuglarzy. Za jej pomocą wytwarzamy na czubkach palców cienkie nitki chakry, które następnie można podłączyć do marionetki. Dzięki odpowiednim ruchom rąk i palców jesteśmy w stanie wywołać pożądane ruchy u kukły, np.: przemieszczenie się czy też aktywowanie danego mechanizmu. Początkujący kuglarze muszą podłączyć aż dziesięć nici do jednej marionetki aby funkcjonowała poprawnie. Z czasem liczba ta ulega zmianie i możliwe jest sterowanie większą ilością lalek za pomocą mniejszej ilości nitek. Same nici chakry są niesamowicie wytrzymałe, a przeciąć je można jedynie ostrzem pokrytym chakrą, bądź całkowicie z niej stworzonym. Zniszczyć może je także wystarczająco duża siła (od przeciętnej wzwyż). Od rangi klanowej B istnieje możliwość sprawienia, że nici stają się niewidoczne, przez co shinobi bez specjalnych zdolności nie będzie mógł ich dostrzec.
Nazwa
Sōshūjin
Pieczęci
Brak
Zasięg Max.
100 metrów
Koszt
Brak
Dodatkowe
Wykonywane przy pomocy nici z techniki Chakura no Ito
Opis Odpowiednik zwykłej żyłki w połączeniu z kontrolą broni podczas walki. Dzięki tej technice jesteśmy w stanie manipulować kilkoma kunaiami czy shurikenami jednocześnie (czy też innymi przedmiotami o podobnej wadze). Podłączenie się do broni za pomocą nici pozwala na uniesienie i ciśnięcie jej w obranym kierunku tak, jakbyśmy rzucili nimi normalnie. Maksymalnie można sterować dziesięcioma przedmiotami na raz. Tor lotu broni może być przez nas nieznacznie korygowany. Należy jednak zaznaczyć, że jutsu to nie pozwala na dowolną kontrolę broni przez nieograniczony czas, a ogranicza się jedynie do podniesienia przedmiotów, a następnie ich ciśnięcia. Trzeba jednak zwracać uwagę na ciężar podnoszonych przedmiotów, np.: fuuma shuriken jest już zdecydowanie za ciężki i jego waga nie pozwala na wykonanie techniki.
Nie wszystko szło zgodnie z planem medyka. Jego plan, zakładający natychmiastowe działanie, bez żadnych opóźnień, nie mógł zostać wykonany natychmiast i miał opóźnienia... Na szczęście wszystko zostało przygotowane, to jest odpowiednia wielkość banieczki wodnej z zawiesiną toksyczną. Cały szkielet planu pozostawał taki sam. Jednak informacje zebrane przez obserwację przeciwnika nie pójdą na marne. Jeden z towarzyszy z grupy B zginął śmiercią tragiczną. Drugi miał głęboką ranę brzucha. Gdyby Akarui nie musiał być tak skupiony na przeciwniku, może udałoby się go uratować. Teraz jednak ważniejsze było to, by pozbyć się zagrożenia. Matematyka medyczna nie jest prostą sprawą. Jaką wagę ma życie, a jaką śmierć? Jak można tak szybko podejmować decyzje i jednocześnie zachować trzeźwość myślenia? Odpowiedź pojawiała się sama: Dalsze życie tego barbarzyńcy to dalsza fala śmierci w oddziałach Shinobich. Jeśli jednak medyk postanowi ratować kompana z raną brzucha, mając okazję na pozbycie się niebezpieczeństwa, trzeba się go pozbyć.
Szanse były niskie. Tym bardziej w szeregach kompanów nie było jedności. Mimo, że obydwu poznał dosłownie dziś, to z Usashimaru zdołał już więcej przeżyć. Mitsusen był świeższy. Nie do końca więc ufał kolejnym instynktownym i impulsywnym decyzjom Akarui'ego. Nie było jednak czasu na to, by go przekonywać. Tu trzeba działać! Od kiedy medyk stanął na proste nogi, mając przy sobie swoich kompanów, dłoń z bańką próbował schować choć trochę za sobą, by dziwnie-metalowy przeciwnik nie spodziewał się do ostatniej chwili, co go może czekać. W drugiej dłoni na luźnych placach wisiał zaostrzony kastet, by w każdej chwili móc go wykorzystać. Zostało tylko szybko poinformować sojuszników o swoich planach: -Nie ma czasu na tłumaczenia. Obiegam go i dostanie w gębę trucizną. Trzeba odwrócić jego uwagę, jakkolwiek. Nie przebijecie się przez skórę, trzymajcie dystans! Kolego od drewna, spróbuj czegoś mocniejszego, jeśli możesz! Jazda!
Akarui ruszył do boju. Liczył na swoich towarzyszy i na ich umiejętności, choć nie znał ich do końca. Ufał im i miał nadzieję, że nie podzielą losu poprzednich, którzy próbowali przebić się przez czarną skórę przeciwnika. Najważniejsze było teraz, by wyczekać moment, który pozwoli zbliżyć się na tyle, by uwolnić bańkę z trucizną tak blisko jak się da, prosto w twarz. Śmierć poprzednich Shinobich nie poszła na marne. Teraz medyk wiedział, że przez ciało się nie przebiją, że na skórze trucizna na pewno nie zadziała. Byle dostać się do tej paskudnej gęby! Jednocześnie Akarui przekazem myśli próbował poinformować, iż w oddziałach wroga znajdują się jednostki, których czarna skóra jest nie do przebicia zwykłą bronią!
A zmęczenie? Nie było czasu o tym myśleć!
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Kabura na lewym udzie
Kabura na prawym udzie
Plecak na jedno ramię
2* bukłak z wodą (jeden prawie pusty, drugi napoczęty)
Nie spodziewał się do końca takie obrotu sytuacji. To, że przeciwnik uskoczy w tył, gdy maczugi ciągnęły go do przodu było możliwe naprawdę tylko wtedy, gdy pozbył się on tego obciążenia, wyrzucając je przed siebie. Czy właśnie to go uratowało przed pchnięciem tantem? Kei nie miał już czasu na wyprowadzenie swojego ataku, mężczyzna momentalnie po cofnięciu się ponownie ruszył do przodu i Kei znowu był w defensywie. W czasie manewru wroga schował jednak swoje tanto do pochwy, aby znowu móc dzierżyć kij w obu rękach. Osłabił swojego oponenta, to fakt. Teraz zamiast dwóch broni dzierżył on tylko jedną, lecz była ona tak samo zabójcza jak ta, która lecąc roztrzaskała klatkę piersiową jakiegoś nieszczęśnika... fiu... było blisko. Teraz jednak zagrożenie znów nadciągało, lecz nie był to jedynie obuch wrogiej maczugi, lecz również nadlatujący gdzieś z boku naładowany kunai. Do tego czający się obok miotacz oszczepów. Wyglądało to wszystko bardzo źle. Deszcz bombek, hah, come at me bro.
Shijima nie mógł poradzić sobie z osłanianiem go. Nikt nie dałby rady. Gdy tylko uda im się unieszkodliwić przeciwnika z maczugami, muszą natychmiast się wycofać, mimo wsparcia otrzymanego ze strony mężczyzna tworzącego skalne klony. Ale jak to zrobić? Jak powalić kogoś, kto samemu jednym ciosem zabija ludzi jak muchy? Musiał znowu wykorzystać swój zwiększony zasięg. Usłyszał wołanie Shi zza pleców. Unik? Jeśli się wycofa teraz to tym razem on padnie ofiarą lecącej maczugi. Zamiast tego, mając na uwadze głównie wymierzony w niego zamach obuchem, zszedł nisko na nogach i w swoją lewą stronę, aby uderzenie skierowane na skos go nie dosięgnęło. To nie był jedynie unik. Dzięki temu że był niżej mógł umożliwić Shi atak, nie narażając się zbytnio, jednocześnie nie dać się trafić naładowanym kunaiem wrogiego generała, a także przygotować sobie swoją własną kontrę. Gdy był zatem niżej i udało mu się kolejny raz uniknąć śmierci od wrogiej maczugi, wówczas wykonuje potężne uderzenie kijem w udo oponenta [Yosakugiri], aby zachwiać jego równowagą, a może nawet złamać mu kość? Czy teraz unik będzie dla niego tam samo prosty? Seinaru wątpił w to, że może blokować obcą broń, którą włada taki osiłek. Zamiast tego postanowił jej unikać i znaleźć słaby punkt przeciwnika. No bo skąd wzięło się powiedzenie "kolos na glinianych nogach, hm?
Gdy tamten znowu odskoczy, wówczas Kei stara się ponownie znaleźć bezpieczny dystans, aby bez swojego tanto nie prowadzić już walki w bliskim dystansie, aczkolwiek kolejne decyzje będzie podejmował zależnie od sytuacji.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...