Północno - wschodnie wybrzeże
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Faktycznie, młodzieniec, który został uwięziony wyglądał na pierdołowatego. Mimo to, chłopak z klanu Kaminari nauczony doświadczeniem, tym, że świat nie zawsze jest taki jak wygląda - postanowił podejść do tematu nieco bardziej zachowawczo. Co prawda, nie spodziewał się, że to jakiś szpieg ze strony Pawia, jakaś elitarna jednostka, która być może właśnie rozpoczęła działania dywersyjne. Tak czy siak - widok gościa w beczce delikatnie był komiczny. Władca Piorunów zaznaczył swoją obecność, rozpoczął rozmowę, aby dowiedzieć się możliwie jak najwięcej. Wojna, ostatnie dni w tym terenie rządziły się swoimi prawami, kto wie, może chłopak to jakaś sierota, która nie ma czego zjeść i próbuje znaleźć cokolwiek, co sprawi, że poprawi swój byt. W zasadzie tak też było, że w trakcie działań zbrojnych, gdzie dochodzi do konfliktów - na samym końcu cierpią ludzie, zwykli ludzie. O ile... ten ktoś jest człowiekiem! Przecież żadnej gwarancji nie ma, jeden z duchów, Yokai, którego pokonał z ogromnym trudem Anzou idealnie manipulował i wyprowadził na manowce nie tylko Anzou, ale również jego towarzyszy. Ten młodzieniec też idealnie wpasowuje się w takie 'manipulowanie'. Anzou jest ostrożny. Chłopak powiercił się słysząc Władcę Piorunów i w jeszcze bardziej komiczny sposób wyszedł z beczki i się przedstawił. Anzou delikatnie się roześmiał.
- Bardzo blisko, Gziku. Jestem Anzou, z klanu Kaminari. Czy jestem Shinobi? To chyba nie jest istotne, ale coś niecoś potrafię, jakieś sztuczki.
Chłopak powiedział spokojnym głosem. Jego uwagę od razu zwróciło specyficzne imię, z którym nastolatek nigdy w swoim życiu się nie spotkał. W życiu nie można być jednak niczego pewnym, może gdzieś daleko takie imię jest popularne. Nie Anzou to oceniać. Gzik usłyszał o bitwie, więc prawdopodobnie pochodził z okolicy. Pytanie tylko - jak opuścił osadę? Czy był spoza? A może wyruszył gdzieś przed rozpoczęciem bitwy. Anzou postanowił to ustalić.
- Tak, doszło tu do starcia sił Kaminari i klanu Pawia. Nurtuje mnie jedna rzecz, Gziku, w jaki sposób się tutaj znalazłeś? Przecież wyjście z osady jest niemożliwe. Czy może w trakcie starcia Ciebie tutaj nie było?
Zapytał chłopak dalej obserwując swojego rozmówcę. Był czujny, zachowywał odpowiedni dystans, aby potencjalnie reagować, o ile zajdzie taka potrzeba. Nie chce walczyć, nie jest mu to na rękę, zdecydowanie nie teraz, gdzie ledwo uszedł z życiem. Jak się okazało w toku dalszej rozmowy - Gzik możliwe, że jest jakimś pisarzem, skrybą, który tworzy historie. Czy faktycznie mówi prawdę? Wskazał miejsce, gdzie nastolatek prawie umarł. Przypadkowo, czy może celowo? Anzou zmarszczył czoło i stał jak stał w miejscu. Nie zamierzał się ruszać.
- Możesz narysować mnie tutaj. Trochę lepsza perspektywa.
Powiedział Kaminari uśmiechając się, dobrze wyglądał, czuł się dobrze, wyprostował się i czekał, aż ten zacznie malować. Uważał jednak na każdy ruch. Znał jeden klan, który potrafił rysować i w dziwny sposób ożywiać te twory. Właśnie dlatego nie może poczuć się całkowicie pewnie. Odpowiednia doza ostrożności nie zaszkodzi. Kaminari mimo wszystko jest ciekawy jak dalej potoczą się losy Gzika. Kim lub czym jest.
- Bardzo blisko, Gziku. Jestem Anzou, z klanu Kaminari. Czy jestem Shinobi? To chyba nie jest istotne, ale coś niecoś potrafię, jakieś sztuczki.
Chłopak powiedział spokojnym głosem. Jego uwagę od razu zwróciło specyficzne imię, z którym nastolatek nigdy w swoim życiu się nie spotkał. W życiu nie można być jednak niczego pewnym, może gdzieś daleko takie imię jest popularne. Nie Anzou to oceniać. Gzik usłyszał o bitwie, więc prawdopodobnie pochodził z okolicy. Pytanie tylko - jak opuścił osadę? Czy był spoza? A może wyruszył gdzieś przed rozpoczęciem bitwy. Anzou postanowił to ustalić.
- Tak, doszło tu do starcia sił Kaminari i klanu Pawia. Nurtuje mnie jedna rzecz, Gziku, w jaki sposób się tutaj znalazłeś? Przecież wyjście z osady jest niemożliwe. Czy może w trakcie starcia Ciebie tutaj nie było?
Zapytał chłopak dalej obserwując swojego rozmówcę. Był czujny, zachowywał odpowiedni dystans, aby potencjalnie reagować, o ile zajdzie taka potrzeba. Nie chce walczyć, nie jest mu to na rękę, zdecydowanie nie teraz, gdzie ledwo uszedł z życiem. Jak się okazało w toku dalszej rozmowy - Gzik możliwe, że jest jakimś pisarzem, skrybą, który tworzy historie. Czy faktycznie mówi prawdę? Wskazał miejsce, gdzie nastolatek prawie umarł. Przypadkowo, czy może celowo? Anzou zmarszczył czoło i stał jak stał w miejscu. Nie zamierzał się ruszać.
- Możesz narysować mnie tutaj. Trochę lepsza perspektywa.
Powiedział Kaminari uśmiechając się, dobrze wyglądał, czuł się dobrze, wyprostował się i czekał, aż ten zacznie malować. Uważał jednak na każdy ruch. Znał jeden klan, który potrafił rysować i w dziwny sposób ożywiać te twory. Właśnie dlatego nie może poczuć się całkowicie pewnie. Odpowiednia doza ostrożności nie zaszkodzi. Kaminari mimo wszystko jest ciekawy jak dalej potoczą się losy Gzika. Kim lub czym jest.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
- Słusznie, nie jest potrzebna. Podobnie jak sugestie dotyczące mojej rodziny. I nie do końca mnie zrozumiałeś. Mówiłam o tym, że to Musan jest twoim hyclem, bo wyraźnie trzyma was na łańcuchach. - zgodziła się z jednym z Króli, zastanawiając się jednocześnie, na ile to, co mówił, miało sens. Widziała oczywiście, że Musan i jego frakcja są silni, do tego - w przeciwieństwie do nich - chyba byli bardziej szkoleni do działania w pojedynkę oraz przeciwko ludziom, a nie Yokai. W zasadzie byli dokładnym, negatywnym odbiciem Sióstr. Ale czy byliby w stanie rzeczywiście dać radę wszystkim Siostrom? W odpowiednich warunkach pewnie tak. Pytanie, czy... czy animozje pomiędzy ich obozami i brak zaufania zaszły już naprawdę tak głęboko, że nie dało się ich pokonać, czy może była jakaś nadzieja? Może dało się wyciągnąć do nich rękę, ale miała uparte wrażenie, że aby to zrobić - musi pokazać, że nie należy Sióstr lekceważyć.
- Raczej. Kluczowe słowo. Jeszcze parę dni temu można było powiedzieć, że raczej nie grozi nam atak Bijuu. I świeżo upieczona rekrutka nie przeżyje ani pierwszej bitwy na taką skalę, ani tym bardziej tego ataku. A tu proszę. Świat jest pełen niespodzianek, prawda? - dodała, ale potem delikatnie skinęła głową. Chciała wierzyć, że gdzieś tam, głęboko w ich umysłach - rzeczywiście chcieli dla klanu tego, co dobre. Problemem było tylko zdefiniowanie tego dobra oraz środków, jakimi można to dobro osiągnąć.
- Niemniej... tak, jesteśmy z jednego klanu. Tylko czy na pewno wy o tym pamiętacie? I czy na pewno chcecie dbać o meteoryt i naszych ludzi? Co wami kieruje tak naprawdę? Wasze... podchody nie sprawiają do końca, że wzbudzacie zaufanie. Poza tym, wybacz, ale... co takiego miałbyś mieć, czego JA bym chciała? Chowasz w którejś z kieszeni spokój i dobrobyt naszego klanu? Bezpieczną granicę i uprzejmych sąsiadów, którzy nie zamykają nas za Murem? Yokai zapieczętowane lub martwe, niebędące w stanie zagrozić naszym ludziom? -
Uniosła brew, spoglądając na niego z powątpiewaniem.
Zaraz potem chłopak jednak odszedł, pozostawiając ją samą w zasadzie bez alternatywy. Nie odpowiedziała mu na propozycję, ani nic nie obiecała. Wiedziała jednak, że na pewno nie uda się na spotkanie sama - nie w momencie, kiedy dopiero co prosiła Shirę o uniknięcie takiej głupoty. Jeśli Osanenowi zależało w istocie na spotkaniu, będzie musiał zdzierżyć, że gdzieś w okolicy będą Siostry, przynajmniej jedna z nich. Jeżeli tego nie umie zaakceptować... cóż. Jego strata. Mimo całej narracji tego osobnika, to... on wyszedł z propozycją. To JEMU zależało.
Nie jej.
Odwróciła się ruszając w stronę najbliższego straganu, aby zdążyć coś przekąsić przed ceremonią i pospieszyć się przebrać.
0 x
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou był nadal ostrożny w kontaktach z nowo poznanym Gzikiem. To, że sprawiał pozory niezbyt rozgarniętej osoby w żadnym stopniu nie gwarantowało tego, że jest pokojowo nastawiony, czy też, że nie stosuje żadnego podstępu, aby uzyskać zaufanie Niebieskookiego. Gzik ewidentnie chciał zobaczyć jakąś sztuczkę, natomiast Anzou tutaj pozostawał niezłomny. Nie był w cyrku, nie był okazem do pokazywania jakichś wygibasów. Przynajmniej nie czuł takiej potrzeby, ani obowiązku. Mimo to, uśmiechnął się do Gzika.
- Może coś potrafię, ale wolę zachowywać sztuczki na specjalne okazje. Kto wie, może jak Ciebie nieco lepiej poznam, to pokażę Ci co umiem.
Odpowiedział przyjaznym tonem nastolatek bacznie obserwując swojego rozmówcę. Gzik wyjaśnił nieco swoje korzenie, chłopak prawdopodobnie pochodzi z północy, czyżby mówił o terenach, gdzie jeszcze jakiś czas temu był Anzou? Możliwe. Co więcej, zdradził nieco więcej szczegółów, jest twórcą, osobą, która opisuje wydarzenia. Interesujące. Na świecie było pełno tego typu ludzi, sztuka jest niezwykle istotnym elementem kultury, sprawia, że ludzie są kimś więcej niż tylko prostymi zwierzętami. Młodzieniec nie miał za wiele czasu na poznanie wielu dzieł, natomiast uważał, że to musi nadrobić. Lubił zwiedzać, eksplorować nowe, a sztuka - to okno na świat i nowa perspektywa, praktycznie wszystkiego.
- Głęboko w to wierzę, że Twoje dzieło osiągnie sukces! Nie można się poddawać w dążeniu do swoich celów, nawet jeżeli to trudne, trzeba iść do przodu. A co do samej Bestii... faktycznie, rzadko się to zdarza. Właśnie dzięki temu Twoja powieść może być wyjątkowa! Możesz dopytać ludzi w osadzie co takiego się zadziało, może ktoś opowie fascynującą historię, która Ciebie zainspiruje?
Anzou chciał nieco wesprzeć Gzika w jego działaniu. Nastolatek dopiero co go poznał, ale energia i aura, którą wytwarzał w połączeniu z jego zachowaniem i słowami sprawiała, że Anzou lekko go polubił. Dalej był ostrożny i nawet pozując zachowywał się ostrożnie. Po dobrych 15 minutach Gzik ukończył swoje dzieło, które bez najmniejszego problemu pokazał Anzou. Nastolatek nie spodziewał się aż tak złego rysunku, natomiast nie podcinał skrzydeł. Uśmiechnął się, zwłaszcza słysząc to, co powiedział Gzik o bohaterach z Atarashi.
- Masz rękę! Pokój na świecie... to brzmi bardzo dobrze! Chciałbym, aby tak było w rzeczywistości. Spokojnie. Twoja improwizacja wyszła bardzo dobrze!
Anzou uśmiechnął się i wtedy Gzik znikąd zmienił temat, wypalił ot tak, że jest głodny. Anzou miał kasę, nie miał żadnego problemu z tym, aby zapewnić mu posiłek, mimo to... nie wiedział czy i jak przemycić chłopaka do osady, która była zamknięta. Kagada wyraziła się jasno. Nikt nie wychodzi i nikt nie wchodzi. To może być problematyczne. Anzou spojrzał na swojego rozmówcę.
- Oczywiście, mogę Ci coś kupić, tylko... nie wiem w jaki sposób mógłbyś wejść do osady. Panuje obecnie kontrola bram, nikt nie może wejść, ani wyjść, mi się udało, bo... mnie znają, natomiast nie chcę ryzykować gniewu Pani Kagady. Mogę Ci coś przynieść, albo... w sumie sam powinienem coś mieć.
Chłopak przeszukał swój ekwipunek, w którym powinien mieć jakąś rację żywnościową, finalnie oczekiwał odpowiedzi Gzika i stale pozostawał czujny, gotowy do reakcji. Nigdy nie można być pewnym jutra. Władca Piorunów jeżeli znajdzie coś do jedzonka - podzieli się z Gzikiem.
- Może coś potrafię, ale wolę zachowywać sztuczki na specjalne okazje. Kto wie, może jak Ciebie nieco lepiej poznam, to pokażę Ci co umiem.
Odpowiedział przyjaznym tonem nastolatek bacznie obserwując swojego rozmówcę. Gzik wyjaśnił nieco swoje korzenie, chłopak prawdopodobnie pochodzi z północy, czyżby mówił o terenach, gdzie jeszcze jakiś czas temu był Anzou? Możliwe. Co więcej, zdradził nieco więcej szczegółów, jest twórcą, osobą, która opisuje wydarzenia. Interesujące. Na świecie było pełno tego typu ludzi, sztuka jest niezwykle istotnym elementem kultury, sprawia, że ludzie są kimś więcej niż tylko prostymi zwierzętami. Młodzieniec nie miał za wiele czasu na poznanie wielu dzieł, natomiast uważał, że to musi nadrobić. Lubił zwiedzać, eksplorować nowe, a sztuka - to okno na świat i nowa perspektywa, praktycznie wszystkiego.
- Głęboko w to wierzę, że Twoje dzieło osiągnie sukces! Nie można się poddawać w dążeniu do swoich celów, nawet jeżeli to trudne, trzeba iść do przodu. A co do samej Bestii... faktycznie, rzadko się to zdarza. Właśnie dzięki temu Twoja powieść może być wyjątkowa! Możesz dopytać ludzi w osadzie co takiego się zadziało, może ktoś opowie fascynującą historię, która Ciebie zainspiruje?
Anzou chciał nieco wesprzeć Gzika w jego działaniu. Nastolatek dopiero co go poznał, ale energia i aura, którą wytwarzał w połączeniu z jego zachowaniem i słowami sprawiała, że Anzou lekko go polubił. Dalej był ostrożny i nawet pozując zachowywał się ostrożnie. Po dobrych 15 minutach Gzik ukończył swoje dzieło, które bez najmniejszego problemu pokazał Anzou. Nastolatek nie spodziewał się aż tak złego rysunku, natomiast nie podcinał skrzydeł. Uśmiechnął się, zwłaszcza słysząc to, co powiedział Gzik o bohaterach z Atarashi.
- Masz rękę! Pokój na świecie... to brzmi bardzo dobrze! Chciałbym, aby tak było w rzeczywistości. Spokojnie. Twoja improwizacja wyszła bardzo dobrze!
Anzou uśmiechnął się i wtedy Gzik znikąd zmienił temat, wypalił ot tak, że jest głodny. Anzou miał kasę, nie miał żadnego problemu z tym, aby zapewnić mu posiłek, mimo to... nie wiedział czy i jak przemycić chłopaka do osady, która była zamknięta. Kagada wyraziła się jasno. Nikt nie wychodzi i nikt nie wchodzi. To może być problematyczne. Anzou spojrzał na swojego rozmówcę.
- Oczywiście, mogę Ci coś kupić, tylko... nie wiem w jaki sposób mógłbyś wejść do osady. Panuje obecnie kontrola bram, nikt nie może wejść, ani wyjść, mi się udało, bo... mnie znają, natomiast nie chcę ryzykować gniewu Pani Kagady. Mogę Ci coś przynieść, albo... w sumie sam powinienem coś mieć.
Chłopak przeszukał swój ekwipunek, w którym powinien mieć jakąś rację żywnościową, finalnie oczekiwał odpowiedzi Gzika i stale pozostawał czujny, gotowy do reakcji. Nigdy nie można być pewnym jutra. Władca Piorunów jeżeli znajdzie coś do jedzonka - podzieli się z Gzikiem.
0 x

- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Gzik stawał się nowym kompanem Anzou szybciej niż ten by tego chciał lub się spodziewał. Młody chłopak był energiczny, chyba trochę niewinny, ale przede wszystkim - sympatyczny. Nie robił żadnych podejrzanych ruchów i wręcz chciało się z nim spędzać czas. Anzou nie zamierzał negować artystycznych zdolności chłopaka i wręcz zachęcał go do tego, by rozwijał swoje dzieło.
- Się wie! Im więcej historii słyszę lub widzę, tym potem lepiej mi się to wszystko tutaj zapisuje. Kurde, szkoda, że demona nie widziałem. Naprawdę są tak duże jak opowiadają ludzie? - zapytał, po czym podrapał się po głowie.
Potem już Anzou wyjasnil mu, że została założona blokada. Nie dało się ani wejść, ani wyjść... no, chyba że było się Siostrą Nocy, członkiem oddziału Kagady, albo po prostu jednym z Trzech Króli. Gzik posmutniał.
- Ale lipa. No trudno, to lepiej jej nie prowokować. Skoro tak mówisz, to pewnie zostanę tutaj i jeszcze trochę porysuję, a potem jakoś się spotkamy.
Gzik jednak z chęcią wziął od Ciebie rację żywnościową. Gdy mu dawałeś do spróbowania, ten wsadził odrazu do ust i zaczął jeść.
- Ale to jest pyszne! Naprawdę zgłodniałem! Dzięki Anzou, jesteś naprawdę świetnym kolegą! - zadowolony zaczął klepać Cię po plecach dłonią jak najlepszego kumpla. Nie był jednak ani silny jak jakiś shinobi, ani jego ręka nie przeleciała przez Twoje ciało jak jakiś duch.
Chyba to był zwykły chłopak.
Wtedy też zacząłeś pracować i o tyle o ile Gzik mógł - to pomógł Ci to wszystko poprzenosić w jedno miejsce, ale z wnoszeniem za bramę musiałeś sobie poradzić sam. Gzik pomachał Ci na dowidzenia i tyle go widziałeś, bo gdy wróciłeś po drugą dostawę, po Gziku nie było już ni widu, ni słychu.
Haruka nie miała okazji dokończyć rozmowy z Osanenem. W jej sercu balansowały dwie prawdy. Jedna taka, w której rzeczywiście chłopak mógł chcieć postawić dobro klanu na pierwsze miejsce i spróbować się dogadać, a w drugim z tyłu głowy pulsowały jej wszystkie ostrzeżenia, które dostała wcześniej od Sióstr. Trzej Królowie to nie byli ich towarzysze. Jednak, czy ktoś tak naprawdę spróbował się z nimi dogadać? Za czasów Shiry, to Haruka była pierwszą rekrutką, która nie była spaczona ideologią Chishiby. Ponownie, dziewczyna miała dużo pytań, mało danych i tym razem - nie miała nawet kogo o nie zapytać. Osanen nie skomentował w żaden sposób słów Haruki, gdy ta jeszcze na sam koniec odpowiadała mu na jakieś zaczepki. To dziewczyna w tym wypadku była zdecydowanie bardziej agresywnie nastawiona, niż Król. O tyle, o ile tylko raz powiedział jej, że Siostry Nocy bez Chishiby nie są żadnym wyzwaniem, tak resztę rozmowy starał się prowadzić spokojnie.
Haruka jednak wiedziała. Nie zamierzała popełnić błędu Shiry i przyjść samej na spotkanie. Pytanie tylko, jak teraz podejść do tematu? Czemu chłopak mówił, że ma coś, czego Haruka chce? Czy było to życie Shiry? A może coś innego?
Teraz nie miała po co się zastanawiać. Za chwilę miał być jedna z ważniejszych chwil w jej życiu. Kobieta szybko kupiła coś do jedzenia, a następnie wróciła do tymczasowej Siedziby i ogarnąć przed samą ceremonią. Mogła się umyć w improwizowanej łaźni, a także przebrać w nowy strój, ten który kupiła z Niyomi. Gotowa i odświętnie ubrana wyskoczyła z Siedziby i ruszyła w kierunku zaplanowanej uroczystości.
Gdy tylko wyszła z budynku, ponownie - przed nim czekała na nią znajoma postać. Osanen.
- Spokojnie, ja tylko podziwiam Twoją nową kreację. Mną się nie przejmuj. - powiedział, ponownie unosząc ręce w geście obronnym.
Haruka mogła mu coś powiedzieć, albo zignorować. Jednak z jakiegoś powodu miała poczucie, że mężczyzna albo ją śledził, albo chciał zatruć jej myśli swoją osobą. Możliwe, że pierwszym krokiem było sprawienie, by Haruka myślała o nim jak najwięcej - nieważne czy dobrze, czy źle. Byle myślała.
Noc była piękna. Śnieg zaczął prószyć na dobre, przystrajając ulice w biel. Idealny wieczór na ceremonię.
Haruka gdy zbliżyła się do Siedziby Władzy, zobaczyła tam całą ekipę. Czekała na nią Sanda, Moshi, Anzou i Zaku. Na jej widok, Moshi pomachał.
- No proszę, ale Ty wyglądasz! - powiedział zadowolony. - Fiu fiu, Sanda, gdybyś Ty chociaż raz tak się ubrała, to naprawdę było by dobrze.
Sanda zamachnęła się i trzasnęła w łeb Moshiego.
- Zamknij mordę przygłupie, bo zara Cię złamię jak patyka. - powiedziała, po czym spojrzała na Harukę. - Ale ma rację, świetnie wyglądasz.
Zaku wystawił kciuka do góry, symbolizując, że wszystko jest w porządku.
- W ogóle, zamknęły siedzibę. Twoje koleżanki powiedziały, że drzwi otworzą się równo o 20:00. Nie mam pojęcia, jak... to wszystko ma działać, ale powiem Ci, że sama się niepokoję.
Co było ciekawe - wnętrze Siedziby było ciemne. Wyglądało, jakby cały budynek był opuszczony.
Mogliście zamienić jeszcze zdanie czy dwa, bo nagle usłyszeliście kroki.
Drzwi do Siedziby otworzyły się, a w nich stanęła Fugata. Jej włosy były spięte w kok, co w jej krótkich włosach wyglądało... dość dziwnie. Teraz jednak jej twarz była dużo bardziej widoczna. Oprócz blizny, którą miała, jej twarz miała bardzo delikatne rysy i gdyby włożyć w nią trochę pracy, Fugata mogłaby być naprawdę bardzo kobieca.
Ubrana była w dziwny strój. Miała coś na styl sukni, albo bardziej kimona, które było pospinane w niektórych miejscach i pościągane, tak by imitowało spodnie. W niektórych miejscach miała wcięcia. Nie miała przy sobie katany, ale zamiast tego, trzymała pochodnię.
- Kiedy jedna upadnie, reszta kontynuuje. - powiedziała Fugata patrząc się na Harukę. - Nadszedł dzień, w którym kolejna z nas odeszła na spoczynek, a w jej miejscu odradza się kolejna z Sióstr Nocy. Tak jak każda przed nami.
Fugata spojrzała na przelotnie na resztę zgromadzonych, po czym wyprostowała rękę i podała Haruce pochodnię.
- Od tej chwili, to jest Twoja droga. Ja jedynie wskazuję Ci jak powinnaś podążać. Resztę musisz przejść sama.
Fugata mówiła bardzo wyraźnie i doniośle. Może kilka dni temu, Haruka by nie zobaczyła różnicy, ale teraz widziała. Fugata była dumna z tego, co i jak Ci mówi. Była dumna z tego, gdzie jest. Była dumna, że może to poprowadzić. Dostąpiła najwyższego zaszczytu wsród Sióstr Nocy.
Prowadziła własną uczennicę na ceremonię.
Fugata odwróciła się i ruszyła pierwsza, prowadząc niejako pochód. Haruka miała iść z pochodnią za Fugatą, zaś dopiero za Haruką, po cichu wszedł Moshi, za nim Sanda, potem Anzou i Zaku. Tym razem, nawet Moshi nie śmiał się, ani nie głupkował. Mimo tego, że byliście w Siedzibie Władzy, gdy tylko zamknęły się drzwi, zapadł mrok. Wszystkie okna były pozasłaniane, a także przejście, które było tylko jedno - wytyczone jakimiś płachtami. Czuć było dostojność tego, co miało się wydarzyć.
Idąc w ciszy, słychać było tylko wasze kroki. Dotarliście do schodów, które prowadziły gdzieś na dół. Fugata odsunęła się na bok, po czym wskazała ręką, by Haruka szła pierwsza. Gdy ta zaczęła iść po schodach w dół z pochodnią, Fugata zagrodziła przejście i spojrzała na Kaminari.
- Możecie usiąść pod ścianą. Nie odzywajcie się i nie przeszkadzajcie w ceremonii. - powiedziała, po czym ruszyła za Haruką.
Im niżej schodziliście po schodach, tym bardziej zaczął do Was docierać... dziwny zapach. W powietrzu unosiła się dziwna mgła, jakby z kadzideł. Wtedy też Haruka weszła do pokoju.
Było ciemno i w niektórych miejscach tylko źródło światła pochodziło ze świeczek. Pod ścianą przy wejściu były rozłożone poduszki, by Kaminari mogli na nich usiąść. W pomieszczeniu nie widać było zbyt dużo. Pochodnia nawet jak dawała światło, to nie mogła przebić się przez gęstą mgłę. Co ciekawe - oddychało się ciężko, ale szło się przyzwyczaić.
Na samym środku był klęcznik. Drewniany. Obok klęcznika były dziwne narzędzia z czarnym atramentem. Haruka to rozpoznała. Zestaw do tatuażu. Fugata dogoniła Harukę i przejęła pochodnię. Gdy ją wzięła, wsadziła ją nagle do wiadra z wodą, które stało też pod ścianą. Pochodnia zgasnęła, a Fugata wskazała dłonią, byś zajęła miejsce na klęczniku.
Gdy tylko tam spoczęłaś, dopiero teraz dostrzegłaś, że przed Tobą jakieś pięć metrów, siedziała postać. Miała na sobie białą suknię i talizman twarzowy, który zasłaniał całą jej głowę. Nie widziałaś, kto to był, ale jak tylko zajęłaś miejsce na klęczniku, Fugata podeszła i uniosła przednią deskę.
Był tam uchwyt na ręce. Miałaś być przymocowana do klęcznika na stałe.
- Możesz, nie musisz. - powiedziała cicho Fugata, jakby dając Ci do zrozumienia, że możesz albo wsadzić dłonie do środka i przymocować się do krzesła, albo starać się wytrzymać bez tego. Cokolwiek zdecydowałaś, Fugata zamierzała uszanować decyzję.
Następnie Fugata podeszła do Ciebie i od tyłu złapała Cię za kimono i delikatnym ruchem odsłoniła Cię cała do pasa. Zdjęła wszystko z góry, włącznie ze stanikiem, o ile go miałaś. Teraz rozumiałaś, co mogło chodzić w tym, że "najwyżej Fugata Cię zasłoni".
Od pasa do góry byłaś naga, jednak było tak ciemno, tak gęsto od mgły, że Kaminari z tyłu napewno nie widzieli Twojego przodu. Fugata z tyłu też zasłaniała, a z przodu zaś klęcznik, który był prawie do szyi.
Fugata wzięła kawałek szmatki i słyszałaś, jak wyzyma z niej jakąś wodę, po czym zaczyna obmywać Ci plecy w górnej części. Tam, gdzie miał być tatuaż.
Postać, która siedziała w białej sukni z zasłoniętą twarzą poruszyła się.
- Siostry Nocy powstały, by chronić żywych. - powiedziała postać, a Ty już wiedziałaś, kto to był. Shira. Jej głos również brzmiał na mocno uduchowiony w tym momencie. - Dziś w nasze szeregi pragnie wstąpić kolejna kobieta, chcąca poświęcić swoje życie w tej walce.
Poczułaś jak Fugata przykłada Ci do pleców coś ostrego.
- Haruka Kujaku, odpowiedz mi na jedno pytanie. - zrobiła przerwę. - Kim są Siostry Nocy?
I wtedy pierwszy raz Fugata wbiła Ci w plecy bambusowy trzonek. Ból był nie z tej ziemi. Odruchowo mogłaś nawet krzyknąć, a to był dopiero początek. Zrobienie takiego tatuażu był... czasochłonny, bo mowa o wydziaraniu prawie całych łopatek z ramionami. Jeżeli nie wybrałaś przyspawania do krzesła, to miałaś bardzo utrudnione zadanie.
Anzou zaś nagle poczuł delikatnie stukanie w rękę. Odwrócił się i zobaczył coś, od czego mógł zjeżyć mu się włos. Obok siedział Gzik, który z otwartymi ustami patrzył na to co się dzieje.
- Wygląda na bardzo poważną ceremonię, prawda? - wyszeptał to tak cicho, by tylko Anzou mógł usłyszeć. Nikt inny nie widział Gzika, bo ten siedział dosłownie obok Anzou, a Zaku, Moshi i Sanda z drugiej strony.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou miał robotę do wykonania. Jego czas spędzany w towarzystwie Gzika był przyjemny, chłopak mógł nieco się rozluźnić, jego towarzysz i rozmówca był chyba niewiele młodszy, ale emanował taką energią, która sprawiała, że młody Kaminari czuł się inaczej, nie czuł się jak Shinobi, tylko zwyczajny człowiek, który też ma prawo cieszyć się życiem. Gzik był ewidentnie zainteresowany wydarzeniami chociaż jego obecność w dawnym obozowisku oraz faktyczne pochodzenie dalej była zagadką. Anzou chciał mu wierzyć, ale stale pozostawał skupiony.
- Jeszcze wiele historii przed Tobą, jestem pewny! A może opowiesz mi jakąś? Może przekażesz mi coś, co wiesz, co już usłyszałeś lub widziałeś? Coś bardzo nietypowego? Uwielbiam takie historie! A jeżeli chodzi o rozmiar demona... tak. Jest ogromny. Dużo większy niż człowiek, piekielnie wytrzymały i silny. Mimo to... to chyba mądre istoty. Nie wiem, nie są jak niektóre zwierzęta, emanują jakąś... energią. Ten, który był tutaj powiedział, że jeżeli jeszcze raz dojdzie tu do starcia - zmiecie wszystkich. Chyba jemu też zależy na pokoju...
Anzou powiedział to wszystko praktycznie jednym tchem, ale jego głos był pełny dobrej energii. Anzou delikatnie się rozluźnił, jakby ufając bardziej Gzikowi. Czy robił to słusznie? Czas pokaże. Gzik zrozumiał sytuację w mieście, posmutniał, ale takie były zasady. Z Kagadą się nie zadziera. Na całe szczęście Władca Piorunów dysponował małą porcją żywnościową, którą podzielił się z chłopakiem. Chyba był głodny, ponieważ szybko zjadł całą porcję. Anzou uśmiechnął się, cieszył się, że mu smakowało.
- Masz apetyt, Gziku!
Powiedział Anzou radośnie i klepnął chłopaka też w bark. Poczuł jego fizyczne ciało. Nie był chyba żadną istotą, duchem. Z drugiej strony... Yokai, z którym nastolatek walczył też potrafił zmieniać swój wygląd, manipulować i dotykać rzeczy fizycznych. Pewności mieć nie można. Tak samo chyba nie wszystkie Duchy są złe, prawda? Sam Gzik pomógł Władcy Piorunów z uprzątaniem rzeczy, co było gestem dobrej woli, który Anzou docenił, ułatwiło to jego pracę i sprawiło, że przebiegło wszystko dużo bardziej sprawnie.
- Bardzo dziękuję za pomoc! Sprawnie nam to poszło! Jak otworzą ponownie osadę - musimy się spotkać i zjeść coś ciepłego, jakiś lokalny specjał! Pewnie mają tutaj jakieś wspaniałe ryby!
Powiedział jeszcze Anzou do Gzika, który po jednym z kursów jakby.... zniknął, a nie było po nim najmniejszego śladu. Anzou dokończył jednak swoją pracę i w głębi swojego serduszka liczył, że jeszcze go spotka. Wieczór nastał stosunkowo szybko, to był czas, w którym Haruka miała mieć swoją ceremonię, jakiś specyficzny rytuał, w którym stanie się pełnoprawną Siostrą Nocy. To musi być bardzo emocjonalne przeżycie. Władca Piorunów upewnił się, że jego ubranie jest nienaganne oraz że posiada to, co należało do Haruki - pozostałości jej maski. Pod siedzibą, Anzou wraz z ekipą czekał na Harukę, która pojawiła się w oddali i wyglądała pięknie. Ubrała się adekwatnie do powagi ceremonii. Jej ubranie, każdy element pasował do siebie idealnie. Moshi zachował się typowo w swoim stylu. Co za przygłup. Nastolatek go szturchnął.
- Moshi, trochę szacunku. Do kobiet i do siebie. A Ty jak Zaku? Jak Twoje przygody?
Anzou powiedział to z lekkim uśmiechem na twarzy, liczył, że dotrze do rozumu swojego towarzysza, który był specyficzny, czasami po prostu zachowywał się jak pajac. Niemniej - był dobrym chłopaczyną. Sanda też ustawiła go do pionu, ale Anzou głowił się jednak... gdzie jest jego szefowa? Gdzie Kagada?
- Tak na dobrą sprawę, wiecie gdzie Kagada? Dalej trenuje? Nie przyjdzie na ceremonię?
Władca Piorunów zadał to pytanie już dość poważnym tonem. Nie chciał, aby coś działo się bez niej, sam jej nie powiedział o ceremonii, ale też nie był pewny, czy już wcześniej o niej nie wiedziała. Nie miał pewności. Chłopak spojrzał jeszcze na Harukę, zanim wszystko się zaczęło.
- To Twój wielki dzień, Haruko. Celebruj go! A tutaj... mam coś, co znalazłem w miejscu, gdzie się rozbiliśmy. Kawałek Twojej Maski. Może... może Ci się przyda. Na pamiątkę. Tak uznałem, proszę.
Powiedział chłopak i oddał kobiecie to co miał. Nie wiedział co z tym zrobi, jak zareaguje, ale sumienie miał czyste. Jeżeli wiedział, że może zrobić coś stosunkowo dobrego - to próbował to robić. Wtedy wszyscy stopniowo wchodzili do środka. Fugata też wyglądała inaczej. Cały ten rytuał był okraszony swego rodzaju mityczną aurą, budował taką atmosferę, był pięknym elementem kultury klanu Pawia. Zapach otulał nozdrza Anzou, który za cholerę nie mógł w stanie go powiązać z tym, co znał do tej pory. Do tego to zaciemnienie. Okoliczności, które zapamiętuje się na lata. Chłopak żałuje, że nie przeżył czegoś podobnego. W głowie miał swoją inicjację w oddziale Kagady - rzut przez ścianę. Piękna sprawa! Godna klanu Kaminari. Haruka usiadła na jednym z krzeseł, nie było widać tego dokładnie, mgła przeszywała pomieszczenie. Ceremonia trwała w najlepsze, ale przynosiła też chyba trochę bólu Haruce. Nastolatek z tej perspektywy nie miał najmniejszego pojęcia co się dzieje, jego widok był ograniczony, a uwaga jeszcze bardziej została rozproszona przez GZIKA! Ten jak nigdy nic pojawił się obok jego. Władca Piorunów za cholerę nie wiedział skąd się tutaj wziął, co robi i w jaki sposób się tutaj znalazł. Mówił jednak na tyle cicho, że nie zwrócił nikogo innego uwagi. Czy zakradł się do osady? A może jest kimś ważnym, kto może wejść? Anzou zmarszczył swoje czoło i nachylił się do niego. A może... tylko Anzou go widział i zwyczajnie oszalał?
- Gzik, cholera, co Ty tutaj robisz? Jak się tu dostałeś? Nie nabroiłeś?
Anzou mówił na tyle cicho, aby nie przeszkadzać w ceremonii i uszanować jej powagę. To były chwile Haruki i i pozostałych Sióstr Nocy. Chwila, na którą się czeka, moment, który buduje historie. Być może - to będzie nowy rozdział historii pomiędzy klanami.
- Jeszcze wiele historii przed Tobą, jestem pewny! A może opowiesz mi jakąś? Może przekażesz mi coś, co wiesz, co już usłyszałeś lub widziałeś? Coś bardzo nietypowego? Uwielbiam takie historie! A jeżeli chodzi o rozmiar demona... tak. Jest ogromny. Dużo większy niż człowiek, piekielnie wytrzymały i silny. Mimo to... to chyba mądre istoty. Nie wiem, nie są jak niektóre zwierzęta, emanują jakąś... energią. Ten, który był tutaj powiedział, że jeżeli jeszcze raz dojdzie tu do starcia - zmiecie wszystkich. Chyba jemu też zależy na pokoju...
Anzou powiedział to wszystko praktycznie jednym tchem, ale jego głos był pełny dobrej energii. Anzou delikatnie się rozluźnił, jakby ufając bardziej Gzikowi. Czy robił to słusznie? Czas pokaże. Gzik zrozumiał sytuację w mieście, posmutniał, ale takie były zasady. Z Kagadą się nie zadziera. Na całe szczęście Władca Piorunów dysponował małą porcją żywnościową, którą podzielił się z chłopakiem. Chyba był głodny, ponieważ szybko zjadł całą porcję. Anzou uśmiechnął się, cieszył się, że mu smakowało.
- Masz apetyt, Gziku!
Powiedział Anzou radośnie i klepnął chłopaka też w bark. Poczuł jego fizyczne ciało. Nie był chyba żadną istotą, duchem. Z drugiej strony... Yokai, z którym nastolatek walczył też potrafił zmieniać swój wygląd, manipulować i dotykać rzeczy fizycznych. Pewności mieć nie można. Tak samo chyba nie wszystkie Duchy są złe, prawda? Sam Gzik pomógł Władcy Piorunów z uprzątaniem rzeczy, co było gestem dobrej woli, który Anzou docenił, ułatwiło to jego pracę i sprawiło, że przebiegło wszystko dużo bardziej sprawnie.
- Bardzo dziękuję za pomoc! Sprawnie nam to poszło! Jak otworzą ponownie osadę - musimy się spotkać i zjeść coś ciepłego, jakiś lokalny specjał! Pewnie mają tutaj jakieś wspaniałe ryby!
Powiedział jeszcze Anzou do Gzika, który po jednym z kursów jakby.... zniknął, a nie było po nim najmniejszego śladu. Anzou dokończył jednak swoją pracę i w głębi swojego serduszka liczył, że jeszcze go spotka. Wieczór nastał stosunkowo szybko, to był czas, w którym Haruka miała mieć swoją ceremonię, jakiś specyficzny rytuał, w którym stanie się pełnoprawną Siostrą Nocy. To musi być bardzo emocjonalne przeżycie. Władca Piorunów upewnił się, że jego ubranie jest nienaganne oraz że posiada to, co należało do Haruki - pozostałości jej maski. Pod siedzibą, Anzou wraz z ekipą czekał na Harukę, która pojawiła się w oddali i wyglądała pięknie. Ubrała się adekwatnie do powagi ceremonii. Jej ubranie, każdy element pasował do siebie idealnie. Moshi zachował się typowo w swoim stylu. Co za przygłup. Nastolatek go szturchnął.
- Moshi, trochę szacunku. Do kobiet i do siebie. A Ty jak Zaku? Jak Twoje przygody?
Anzou powiedział to z lekkim uśmiechem na twarzy, liczył, że dotrze do rozumu swojego towarzysza, który był specyficzny, czasami po prostu zachowywał się jak pajac. Niemniej - był dobrym chłopaczyną. Sanda też ustawiła go do pionu, ale Anzou głowił się jednak... gdzie jest jego szefowa? Gdzie Kagada?
- Tak na dobrą sprawę, wiecie gdzie Kagada? Dalej trenuje? Nie przyjdzie na ceremonię?
Władca Piorunów zadał to pytanie już dość poważnym tonem. Nie chciał, aby coś działo się bez niej, sam jej nie powiedział o ceremonii, ale też nie był pewny, czy już wcześniej o niej nie wiedziała. Nie miał pewności. Chłopak spojrzał jeszcze na Harukę, zanim wszystko się zaczęło.
- To Twój wielki dzień, Haruko. Celebruj go! A tutaj... mam coś, co znalazłem w miejscu, gdzie się rozbiliśmy. Kawałek Twojej Maski. Może... może Ci się przyda. Na pamiątkę. Tak uznałem, proszę.
Powiedział chłopak i oddał kobiecie to co miał. Nie wiedział co z tym zrobi, jak zareaguje, ale sumienie miał czyste. Jeżeli wiedział, że może zrobić coś stosunkowo dobrego - to próbował to robić. Wtedy wszyscy stopniowo wchodzili do środka. Fugata też wyglądała inaczej. Cały ten rytuał był okraszony swego rodzaju mityczną aurą, budował taką atmosferę, był pięknym elementem kultury klanu Pawia. Zapach otulał nozdrza Anzou, który za cholerę nie mógł w stanie go powiązać z tym, co znał do tej pory. Do tego to zaciemnienie. Okoliczności, które zapamiętuje się na lata. Chłopak żałuje, że nie przeżył czegoś podobnego. W głowie miał swoją inicjację w oddziale Kagady - rzut przez ścianę. Piękna sprawa! Godna klanu Kaminari. Haruka usiadła na jednym z krzeseł, nie było widać tego dokładnie, mgła przeszywała pomieszczenie. Ceremonia trwała w najlepsze, ale przynosiła też chyba trochę bólu Haruce. Nastolatek z tej perspektywy nie miał najmniejszego pojęcia co się dzieje, jego widok był ograniczony, a uwaga jeszcze bardziej została rozproszona przez GZIKA! Ten jak nigdy nic pojawił się obok jego. Władca Piorunów za cholerę nie wiedział skąd się tutaj wziął, co robi i w jaki sposób się tutaj znalazł. Mówił jednak na tyle cicho, że nie zwrócił nikogo innego uwagi. Czy zakradł się do osady? A może jest kimś ważnym, kto może wejść? Anzou zmarszczył swoje czoło i nachylił się do niego. A może... tylko Anzou go widział i zwyczajnie oszalał?
- Gzik, cholera, co Ty tutaj robisz? Jak się tu dostałeś? Nie nabroiłeś?
Anzou mówił na tyle cicho, aby nie przeszkadzać w ceremonii i uszanować jej powagę. To były chwile Haruki i i pozostałych Sióstr Nocy. Chwila, na którą się czeka, moment, który buduje historie. Być może - to będzie nowy rozdział historii pomiędzy klanami.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Spotkanie sprawiło, że Haruka była chyba bardziej zdenerwowana wewnętrznie, niż przed bitwą. Bardziej nawet, niż kiedy pierwszy raz ujrzała Bijuu - i nie miała pojęcia do końca, dlaczego tak jest. Kiedy jednak zdołała coś zjeść i wracała się przebrać - dotarło do niej możliwe rozwiązanie tej zagadki.
Podczas walki... cały czas wiedziała gdzie jest, co robi i dlaczego. Wiedziała, kto w danym momencie jest wrogiem, a kto przyjacielem. Komu może - albo musi - zaufać, a komu nie. Z Musanem i jego Królami zaś... tej pewności nie miała. Z jednej strony byli w ich klanie. Walczyli i pracowali na jego sukces. Z drugiej jednak... metody, których używali, jak i charaktery, które wydawali się prezentować... to wszystko było w nich jakieś... śliskie. Niczym larwa jednego z robaków, których używali do przędzenia tkanin w jej rodzimej wiosce. Tyle, że bardziej obrzydliwe.
To, co czuła, to nawet nie było zdenerwowanie. To było zwykłe obrzydzenie.
Dlatego, kiedy przebrała się w nowe szaty i poczuła ich miękkość na skórze, nieco się już zdążyła uspokoić. Wyszła na zewnątrz i chociaż ponowna obecność Osanena ją zaskoczyła, to zdecydowała się go zignorować. Ruszyła bez słowa dalej. Nie mogła nic poradzić na to, że za nią łazi, ale mogła go zignorować. Podejrzewała, że gdyby mu na tym zależało - już dawno zostałaby porwana. Na razie nie wydawało się to ich celem. Po ceremonii będzie musiała porozmawiać z Fugatą na ten temat. Może uda się nieco... zmienić zasady gry, które póki co wymuszali na nich ludzie Musana.
Póki co, skupiła się na prószącym z nieba śniegu, ciesząc się jego płatkami na skórze.
Kiedy dotarła na miejsce, ujrzała już zgromadzonych tam Kaminari. Ku swemu własnemu zdziwieniu, uśmiechnęła się delikatnie na ich widok. Kiedy już nie próbowali się nawzajem zabić, wydawali się grupą bardzo szczerych i przyjaznych ludzi. Przyłożyła dłoń do ust, chichocząc cicho na wymianę między Moshim, Anzou i Sandę.
- Dziękuję za komplement. I dziękuję za to, że przyszliście. Sama dokładnie nie wiem co mnie czeka, choć przynajmniej jednym z elementów będzie zapewne tatuaż, a przynajmniej jego pierwszy zarys. - odparła im, po czym z wdzięcznością przyjęła resztkę maski, którą odnalazł najwyraźniej Anzou. Ukłoniła mu się z wdzięcznością. - Dziękuję Ci. Po powrocie do Kinoko zadbam, aby część mojej maski Sióstr stała się częścią mojej zwykłej maski, na pamiątkę po tej bitwie. -
Więcej czasu na rozmowę nie było. Schowała maskę w głębi szaty, po czym spojrzała na Fugatę, którą ujrzała w drzwiach. Milczała, a wszelkie myśli o Królach, Bijuu oraz zbliżających się armiach wyparowały jej z głowy. Teraz była tylko ona i jej mentorka oraz - gdzieś w głębi siedziby - reszta Sióstr.
- Kiedy jedna upadnie, reszta kontynuuje. - odparła cicho, lecz wyraźnie. Skinęła też z powagą głową, przejmując pochodnię i chwytając ją mocno, pewnie.
Jeszcze tydzień temu byłaby przerażona. Teraz jednak czuła, że wreszcie odnalazła swoje miejsce w klanie. I chociaż czekała ją jeszcze długa droga... to w pełni zasłużyła sobie na pierwsze Pióro. Podobnie jak jej mentorka, była dumna z tego, że jest jej uczennicą i że przyczynia się do sukcesów jej klanu.
Podążyła za Fugatą, po czym wyminęła ją, kiedy należało zacząć schodzić w dół. Wciągnęła powietrze nosem, czując zapach znajomych kadzideł - podobnych używano w trakcie ceremonii księżyca w jej wiosce. Zwłaszcza jej matka zawsze dbała, by nie zabrakło ich podczas nocnych procesji. Uśmiechnęła się, czując się pokrzepiona tym wspomnieniem.
W sali na dole, ujrzała szybko miejsce, gdzie zmierzały. Zajęła swoje miejsce, spoglądając na postać przed sobą, już wtedy czując, że musi mieć przed sobą Shirę. Zobaczyła też deskę i zastanowiła się krótko nad swoją decyzją.
Dopiero co przeżyła złamany kręgosłup oraz trudną, wielogodzinną operację. Wcześniej była połamana podczas treningu. Jeszcze wcześniej straciła oko.
Nie, na tym etapie... ból był jej dobrym znajomym. Pokręciła głową, dając znak, że wytrzyma bez deski. Chwyciła się jedynie mocno jej brzegów, by być w stanie oprzeć się w ten sposób i ustabilizować ciało. Oczywiście nie protestowała w żaden sposób, ani nie próbowała się specjalnie chować, kiedy Fugata zdjęła górną część jej szaty. Wzrok Haruki wbity był przed siebie, w białą postać. Była skupiona, spokojna.
Poczuła dotyk wilgotnej szmatki na plecach i usłyszała głos liderki. Kim są Siostry Nocy? Pytanie brzmiało bardzo podobnie do tego, co usłyszała od niej po raz pierwszy, w dniu, gdy Shira podjęła ostateczną decyzję o przyjęciu jej w szeregi oddziału. Wtedy nie była pewna co powiedzieć, teraz jednak... odpowiedź spłynęła do niej naturalnie.
- Skrzydłem, które osłania nasz lud. -
Poczuła ból, jednak była na niego przygotowana. Zagryzła zęby i chwyciła mocniej pulpit, po czym wypuściła powietrze, kontrolując oddech i dając piekącemu uczuciu rozejść się po łopatkach i reszcie ciała.
0 x
- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Gdy na ciało Haruki spadały kolejne wbicia się ostrza, kobieta odruchowo złapała się drewnianego stołu i zagryzła wargi. Do bólu można się przyzwyczaić, ale w tym przypadku, było to naprawdę nie do zniesienia. Gdyby nie fakt, że każda rana, którą otrzymywała, była powodem do dumy, mogła tego nie wytrzymać. Przypięcie się do stolika nie było jak widać takim złym pomysłem, ale Haruka chciała przyjąć dar z należytym dla niego honorem. Tak, jak mówiła jej wcześniej o tym Fugata.
Haruka wiedziała, że każda z dziewczyn przez to przechodziła. Shira z tego co mówiła, była o dziesięć lat młodsza, jak dostała się do Sióstr, więc pytanie, jak ona zniosła moment tworzenia tautażu. Fugata i Nagome zresztą podobnie. Nie mniej, na zadanie pytanie Shiry, Haruka odpowiedziała tak jak czuła. Nikt nie przygotowywał jej w tym, co i jak ma odpowiadać. Owszem, dziewczyny spędziły z nią trochę czasu i mogła je poznać, ale nadal nikt nie wyjaśnił jej jak ma zachowywać się na rytuale.
Chyba o to w sumie miało chodzić.
Gdy z ust Haruki padła odpowiedź, nic się nie wydarzyło. Kolejne razy spadały na nagie plecy kobiety, a wraz z nimi kolejne linie tworzące obraz skrzydeł. Anzou przerażony wyszeptał do Gzika co on tutaj robi, ale chłopak pokiwał tylko głową i przyłożył palec do ust.
- Shhh... oglądajmy. - wyszeptał, po czym wyjął szkicownik i zaczął... rysować to co widzi.
Nagle spod ścian wyszły postacie. Podeszły do źródeł światła i zdmuchnęły je jednocześnie. Teraz zapanował niesamowity mrok, a jedynym źródłem światła była malutka świeczka przy Shirze. Kobieta powoli ujęła ją w dłonie i wstała, po czym podeszła do klęcznika, przy którym była Haruka. Położyła ją delikatnie na stole, po czym odwróciła się i zaczęła odchodzić.
- Oto dziś, gdy gaśnie jedno życie, Ty odradzasz się jako Siostra Nocy. - tej wersji Shiry nie znałaś. Mówiła bardzo wyniośle. Gdyby nie figura, to w życiu byś nie powiedziała, że to ta sama osoba, którą znałas.
W Twoich oczach pojawiły się pierwsze łzy, gdy Fugata zaczęła rysować tatuaż na najcieńszej linii skóry - przy łopatkach. Złapałaś się mocniej i aż musiałaś na chwilę zamknąć oczy, by zacząć głębiej oddychać.
- Sto lat temu, Harpie Wiedźmy nawiedzały nasz lud. Yokai, potworność tego świata, odbierał życia wszystkim, bez znaczenia na przynależność.
I wtedy nagle zapaliły się dwie kolejne świeczki - przy scenie, na której siedziała wcześniej Shira. Pojawiły się zamaskowane postacie, które poprzebierane były w coś, co imitowało kobiety z płachtami na plecach. Dwie postacie skakały i poruszały się po scenie, tworząc pewnego rodzaju... taniec?
Shira chodziła między nimi, pokazując na nie ręka.
- Gdy klan był na skraju wyginięcia, Siostry Nocy pod wodzą Chocho, Pierwszej Liderki Sióstr Nocy zebrały się, by ochronić to, co żywe. To, co było dla nich cenniejsze od własnego życia.
Na scenę wparowały ponownie dwie postacie, które tym razem imitowały Siostry Nocy. Wszystko było we mgle, więc postacie nie były aż tak widoczne, by rozpoznać, która dziewczyna jest kim. Raczej widać było tylko zarysy.
- Bitwa życia i śmierci rozpoczęła się na dobre, kształtując to, kim dziś jesteśmy. - Shira nadal chodziła pomiędzy postaciami, które teraz zaczęły... udawać ze sobą walkę. Nie była to jednak zwykła walka, a raczej taniec, który miał być walką. - Bitwa, którą toczymy do dziś, po tym, jak najstraszniejsze yokai, które nawiedziały nasz lud, musiały uznać siłę życia.
Dopiero teraz Harpie Wiedźmy zostały fianlnie pokonane i zeszły ze sceny. Siostry Nocy klęknęły do Ciebie twarzą, a przed nimi stanęła Shira.
- Zrodzone z bólu i cierpienia, powstałyśmy po to, by chronić życie. Niesiemy na naszych barkach odpowiedzialność za to, by przeciwstawić się złu tego świata.
Siostry upadły po czym odturlały się na bok, pozostawiając Shirę samą na scenie. Kobieta poruszyła się do Haruki, po czym uklęknęła przed Haruką i delikatnie ujęła jej brodę. Podniosła do góry i spojrzała w - zapłakane oczy od bólu - które miała Haruka. Kobieta nie chciała, ale po prostu łzy same cisnęły się do oczu.
- Skrzydła, które otrzymujesz, są symbolem tego, kim jesteśmy. Przyjmuj je z dumą. - wyszeptała, po czym nagle wstała i odwróciła się.
- Akt Drugi. Pokoleniowa zmiana władzy. - odparła, po czym zamachnęła się niczym jakaś dyrygentka. - Kiedy służba pierwszych Sióstr Nocy dobiegła końca, schedę po nich przejęła Horihima, druga Liderka Sióstr Nocy.
Wtedy na scenie pojawiło się pięć postaci. Jedna z nich, była ubrana odmiennie.
- Gdy pierwsza zmiana doprowadziła imię Sióstr do rangi żyjących Legend, zaczęła się walka o wpływy. - wtedy Siostry, które były na środku sceny, zaczęły tworzyć grupki, które odizolowały najważniejszą z Sióstr, która miała chyba imiotwać Horihime. Kobiety zaczęły pokazywać na nią palcami, a przez salę przebiegły nic nie znaczące szepty. - Druga Liderka Sióstr Nocy musiała przejść próbę, która nie zależała od niej, a od innych. Tym razem, Liderka Sióstr Nocy walczyła już nie z martwymi... - nagle postać Horihimy upadła na ziemię. - ...a z żywymi.
Siostry zebrały się nad Horihimą i zaczęły tańczyć wokół niej, pokazywać na nią palcami, a także wyśmiewać. Kobieta ciągle leżała w bezruchu.
- Każda z nas, musi jednak dojrzeć do tego, by iść przed siebie z wyprostowaną głową. Żadna z nas nie zna dnia ani godziny, gdy pojawi się nowe zagrożenie. - wtedy Horihima zaczęła się podnosić. - Nie ma miejsca na słabość. Jest tylko duma i siła.
Siostry, które tańczyły zaczęły rozchodzić się na boki, a Horihima stanęła wyprostowana. Nagle kobiety stanęły za nią i rozpoczęły synchroniczny wspólny taniec, który imitował jakąś walkę... jakby jakieś kata z sztuk walki.
- Siostry Nocy ponownie były silne. Lecz zdrada czaiła się tuż za rogiem.
Shira zaczęła krążyć wokół tańczących kobiet, po czym nagle kobiety wybiegły i schowały się za płachtą z tyłu.
Teraz widzieliście tylko cienie za płachtą. Kobiety walczyły, ale zaczynały ginąć... jedna po drugiej - nie wiadomo od czego.
- Siostry Nocy jednego wieczoru miały przestać istnieć. - powiedziała Shira, po czym stanęła obok płachty, na której pozostały dwie postacie.
Jedna była zdecydowanie wyższa niż druga. Ta wyższa zasłaniała mniejszą i... coś do niej mówiła.
Nagle trzy włócznie przebiły ciało tej większej...a ona upadła na ziemię. Mniejsza próbowała ją podnieść, albo ocucić, ale nie była w stanie. Shira podeszła do świeczek, które były zapalone i jednym ruchem ręki je zgasiła - chyba od podmuchu wiatru.
Ponownie, w sali zrobiło się bardzo ciemno. Jedyna świeczka, jaka pozostała, była to świeczka przy Haruce.
- Siostry Nocy wyginęły, jak yokai, z którymi walczyły na początku. - głos Shiry się zmienił. Już nie był tak... dostojny, a dużo bardziej mroczny.
Co gorsza - nie wiadomo, gdzie była Shira. Nie było jej widać.
- Czy istnieje coś gorszego od takiej śmierci? - nagle głos pojawił się obok Haruki, lecz nadal nie widziała Shiry. - Czy ból po zdradzie od żyjących sprawił, że wymarłyśmy? - głos pojawił się po drugiej stronie.
Zapadła cisza i nagle przed Haruką wyłoniła się postać. Shira była ubrana tak samo, tylko z jedną różnicą - teraz jej suknia była czarna, oprócz talizmanu na twarzy. Kobieta podeszła do stoiska z Haruką.
- Nazywam się śmierć i przyjmę w swe objęcia każdą Siostrę, która chcę do mnie przyjść. - kobieta nachyliła się tak, że jej talizman podpalił się od świeczki. Ogień zaczął iść po materiale w górę. - Wyginęłyście Siostro. Chodź w me objęcia. Walka nie ma sensu. - talizman był do połowy spalony. - Ten ból jest nie do zniesienia. Po co tak walczyć? Jesteś sama, prawda? Odpuść. Twoja służba, mimo, że krótka, zakończyła się.
Materiał spalił się cały i zobaczyłaś twarz Shiry. Była cała we krwi.
- Jesteś sama jak palec. Nikt Ci nie został. - wystawiła dłoń w Twoim kierunku, po czym złapała Cię za szyję. - Poległaś. Nie podołałaś swojej służbie.
Shira otworzyła oczy szerzej.
- JESTEŚ NIKIM! - wydarła się w Twoją twarz. - JESTEŚ SAMA! - ponownie wydarła sie, zaciskając rękę na Twojej szyi. - JESTEŚ...SŁABA! - dłoń zacisnęła się tak mocno, że teraz realnie zaczęłaś się dusić.
Nagle Twój ból ustał. Fugata przestała robić Twój tatuaż, po czym podeszła od boku i złapała Shirę za rękę.
- Wynoś się. - powiedziała Fugata, po czym uścisk na Twoim gardle osłabł. - Wynoś się powiedziałam.
Shira przerażona spojrzała na Fugatę.
- Kim...kim Ty jesteś!?
Fugata zamachnęła się i odrzuciła Shirę do tyłu. Kobieta upadła na plecy i w przerażeniu spojrzała na stojącą Fugatę. Kobieta zasłaniała Cię ciałem, ale widziałaś po części leżącą na boku Shirę. Liderka Sióstr Nocy zasłaniała twarz w przerażeniu.
- KIM TY JESTEŚ!
- Jestem tą, która już raz Cię pokonała. - powiedziała. - Żadna z nas nigdy nie była nikim. - zrobiła krok do przodu. - Żadna z nas nigdy nie była sama. - zrobiła kolejny krok. - Żadna z nas nigdy nie była słaba.
Fugata rozłożyła ręce na boki, zasłaniając Cię.
- Wynoś się demonie. - Fugata ściągnęła ze swoich pleców kimono, odsłaniając tatuaż. - Póki jedna z nas żyje, żyją wszystkie. Póki jedna z nas stoi, przetrwamy to.
Shira zerwała się i doskoczyła do Fugaty, lecz ta stała nieruchomo.
- Sssss..... daj mi ją. Tylko Ty stoisz mi na drodze.
- Nie.
- Dam Ci władzę....
- Nie.
- Dam Ci szczęście...
- Nie.
- Dam Ci bogactwo...
- Nie.
- Czego więc chcesz?
Fugata założyła z powrotem kimono na swoje plecy.
- Tego, by moja uczennica mnie przewyższyła, tak jak ja przewyższę swoją mentorkę. Nie ma nicości, jest wartość. Nie ma samotności, jest wspólnota. Nie ma słabości, jest siła. - powiedziała Fugata. - Kiedy jedna upadnie, reszta kontynuuje.
Shira nagle oddaliła się i zniknęła ze sceny. Fugata wróciła za plecy Haruki i kontynuowała tworzenie tatuażu.
Wszystko ucichło. Na dobrą minutę, dwie nie było nic słychać.
Nagle zapaliły się świeczki na scenie i ponownie, Shira siedziała na środku sceny, opierając dłonie na chakramie. Miała na sobie kombinezon Sióstr Nocy, ale ewidentnie starszej generacji. Był dużo bardziej uproszczony i wyglądał bardziej na dobrane kolorystycznie spodnie i kamizelkę.
- Każdy członek Kujaku posiada możliwość wykorzystywania potężnej, magicznej energii zwanej chakrą. Tutaj, w Kujaku, mówimy na nią Blaskiem. Gwiezdny Blask jest tak potężny, że musi podlegać kontroli. Wyjątek stanowią wybitne jednostki klanu, takie jak seinini czy Siostry Nocy. - zadarła głowę do góry. - Niestety, Siostry Nocy umarły w tajemniczych okolicznościach w incydencie podczas nalotu na Kanion, który zabrał nam tarczę przed yokai i pogrzebał szanse na to, byśmy mogli żyć bez strachu przed nieżyjącymi. Pięć lat bez drużyny, która chroniła nasz lud przed yokai. - Shira uderzyła dłonią w ziemię. - NIC TYLKO STRACH I BÓL!
Przełknęła, po czym zamknęła oczy.
- Ale nadzieja powraca. - nagle zamachnęła się i zakręciła chakramem tak, że ten kręcił się w kółko w miejscu na ziemi. - Młoda utalentowana Liderka, Chishiba, chce przywrócić klanowi Kujaku to, co zostało mu wydarte. Ma szansę odmienić przypieczętowany los, wykonując najtrudniejsze dotychczas zadanie. Odbudowanie oddziału nieustraszonych kobiet, które postawią swoje życie na szali, starając się dogonić legendę ich poprzedniczek.
Nagle zaczęły zapalać się kolejno świeczki. Siostry Nocy w kombinezonach pojedyńczo zaczynały pojawiać się po bokach. Dołączały do siedzącej na środku Shiry.
- Akt trzeci. Siostry Nocy to siła. - powiedziała Shira, gdy wszystkie dołączyły. - Podnieście się.
Wtedy każda z Sióstr wstała i ukłoniły do siedzącej Shiry na środku. Kobieta złapała chakram i wyprostowała się.
- Od tej chwili, macie tylko jedno zadanie. - ruszyła dookoła Sióstr. - Macie być silne. Nigdy nie okazywać słabości. Macie być niezwyciężone. - przeszła za ich plecy. Wyglądała jakby ich musztrowała. - TO NA WAS POLEGA NASZ LUD. NIGDY MACIE SIĘ NIE COFAĆ! ZAWSZE MACIE BYĆ NAJLEPSZE. MACIE TYLKO JEDEN CEL!
I wtedy odwróciła się do Ciebie stojąc na środku, pomiędzy dziewczynami. Na plecach jej kombinezonu był wytatuowany znak kanji "殺" - "Zabić".
Nagle Shira upadła na ziemię, kaszląc. Kobiety zbiegły się do niej, starając się ją podnieść, nie były w stanie. Ponownie rozpoczął się taniec wokół kaszlącej Shiry, który miał chyba odzwierciedlić chorobę Chishiby. Nagle świeczki zaczęły gasnąć, a na scenie pozostała tylko leżąca Shira.
Z cienia wyłoniła się jedna z dziewczyn, która uklękła przy Shirze.
- Twoja służba dobiegła końca, matko. - powiedziała, po czym odwróciła się i zdmuchnęła ostatnią świeczkę.
Znowu zapadła ciemność. Tym razem, cisza trwała krócej. Gdy świeczki zapaliły się ponownie, teraz wszystkie dziewczyny siedziały wyprostowane za Shirą, która patrzyła wprost w oczy Haruki.
- Trzecia Liderka Sióstr Nocy, Chishiba, zginęła z ręki żyjących, a nie martwych, zostawiając nam w spadku to co stworzyła. - Shira była znowu wyniosła, dumna. - Ja, Shira Kujaku, czwarta Liderka Sióstr Nocy, odbiorę teraz od Ciebie przysięgę. - na chwilę zamilkła. - Zrób wszystko co możesz, by wypełniać to, co zaraz powiesz. Kolejne Siostry Nocy ocenią nasz wkład w tradycję. To one ocenią, czy nasza legenda, dorasta do naszego imienia.
Fugata na czas przysięgi przestała wybijać Ci tatuaż na plecach.
- Powtarzaj za mną.
„Powołana by służyć, stworzona by bronić.
Wchodzę w noc, która mnie okrywa,
i w światło, które mnie prowadzi -
i składam tę przysięgę.”
„Nie cofnę się, gdy niebo zapłonie,
ani nie upadnę, gdy ziemia zechce mnie położyć.
Gdy siostra przede mną zamilknie - ja przemówię.
Gdy jedna upadnie - ja będę tą, która kontynuuje.”
„Ślubuję być cichsza niż wiatr, szybsza niż cień,
wierniejsza niż krew i ostrza moich przodków.
Niech mój lot będzie niewidzialny,
a moje uderzenie - nieuniknione.”
„Niebo staje się moim polem,
noc - moją zasłoną,
a ogień, który niosę,
głosem tych, których mam chronić.”
„Niech żadna ciemność mnie nie spęta,
i niech żadna światłość mnie nie oślepi.
Przed Siostrami, pod Gwiazdą Nocy,
w obecności tych, które były
i tych, które nadejdą -
składam siebie.”
„Od tej chwili nie jestem jedną.
Jestem skrzydłem.
Jestem częścią lotu, który nie pęka.
Siostrą, której cień wyznacza świt.”
"Kiedy jedna upadnie, reszta kontynuuje."
„Tak przysięgam.” Gdy Haruka wyrecytowała do końca przysięgę, nastała cisza. Wtedy dopiero Gzik nachylił się do Anzou.
- S...sugoi... - wyszeptał. - Nie wiedziałem, że są tak niesamowite tradycje... - powiedział, po czym wyrwał kartkę ze szkicownika, a następnie podał ją Anzou. - Dasz jej to jako prezent ode mnie? Myślę, że będzie zadowolona z takiej pamiątki. - powiedział.
Następnie Anzou spojrzał na rysunek. Jeżeli oczekiwał rysunku takiego jak wcześniej, to... mogła mu opaść kopara.
Gzik idealnie odwzorował to, co się działo. Miał w ręku fach i było to widać. Pytanie... o co w takim razie chodziło? Czemu wcześniej narysował Anzou i siebie totalnie nieudolnie?
I gdy Anzou chciał zadać mu jakieś pytanie, włos na jego ręku ponownie mógł się zjeżyć.
Gzika już nie było. Zniknął.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
1 x
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou wraz z pozostałymi członkami swojej ekipy oraz Gzikiem, tajemniczym człowiekiem tudzież duchem, lub... samoistnym bytem w głowie Anzou mieli za chwilę być świadkiem wydarzeń, które na długo zostaną zapamiętane, coś nietypowego, ceremonia, która jest pierwszym krokiem Haruki w oficjalne bycie Siostrami Nocy. Gzik zachowywał się nietypowo, pojawiał się, znikał... to nie było standardowe zachowanie, Anzou nie spotkał się z czymś takim w swoim życiu jako Shinobi. Czy to były jakieś techniki teleportacji? Coś, co umożliwiało mu niezwykle szybkie i bezszelestne poruszanie? Chłopak nie wiedział nic, Gzik nie powiedział nic więcej, a sama ceremonia zaczęła się na dobre. Haruka z dumą znosiła ból, który zadawał jej tatuaż, a raczej proces jego wytwarzania. Nastolatek wytężał swój wzrok, co nie było tak proste w tych ciemnościach, które panowały - poziom szczegółowości był zakłócony. Chwilę po rozpoczęciu spod ściany wyszły postacie, które zgasiły całe światło, a mrok na dobre przeszył salę. Anzou czuł jak mocno bije jego serce, sama atmosfera budowała takie napięcie, sprawiała, że emocje sięgały zenitu. Chyba nawet poczuł delikatną gęsią skórkę, ale nie miał pewności czy jej przyczyną nie jest obecność Gzika. Jedyne źródło światła posiadała Shira, która poruszała się w centralnym punkcie i rozpoczęła ceremonię. Ciekawe o jakim światle mówi. Haruka odrodzi się dzisiaj jako Siostra Nocy, a potem to o Yokaiach... Anzou spotkał w swoim życiu jednego. Nie był zbyt przyjazny, a te harpie, z którymi musiały mierzyć się Siostry Nocy... chyba też nie należały do pokojowych istot. Nastolatek dostrzegał z każdą kolejną minutą jeszcze więcej podobieństw, jakichś punktów stycznych, które występowały pomiędzy Kaminari, a Pawiami. Owszem, było wiele różnic, ale to byli ludzie, którzy też chcieli chronić swoich. Dbali o nich. Misją Sióstr było chronić innych. Przynajmniej to wynika ze słów Shiry. Walka z Yokai. To przecież ochrona innych! Anzou stale bacznie i w skupieniu obserwował to, co się dzieje. Cieszył się, że może być świadkiem tak majestatycznego wydarzenia. Był z tego dumny. Liczył, że jakiś względny spokój na linii klanu Pawia i Kaminari nastanie na dłużej. Nie ma po co walczyć, gdy można żyć obok. Zagrożeniem są pozostali dzicy, którzy są zdecydowanie mniej uczuciowi, chyba, że to tylko bańka Sióstr... Ciężko to stwierdzić, Władca Piorunów nie posiada wystarczająco dużo informacji. Po chwili monologu Shiry do akcji wkroczyła Fugata, która jakby odpychała liderkę. To było nietypowe, jakiś specyficzny zwrot akcji, coś, co nastolatek nie rozumiał, nie wiedział, czy to gra, czy może rzeczywistość. Niemniej - dalej pozostawał w tym samym miejscu, obok swojego tajemniczego towarzysza, Gzika, który sprawnie rysował to, co działo się w centrum. Fugata raz pokonała Shirę? O czym tutaj mowa? To znaczy, że Anzou jest tak silny? Czy może to dalej tylko element ceremonii? Jakieś tajemnicze przerodzenie? Historia Sióstr Nocy nie była do końca znana Niebieskookiemu, nie wiedział wiele na ich temat, ale chyba głównie są po to, aby dbać o ludzi i... chronić klan. Fugata jest po to, aby Haruka przewyższała mentorkę? Interesujące. Jak wiele trzeba trenować by być tak sprawnym jak Fugata? Z każdą mijającą minutą w głowie Anzou rodziło się wiele pytań, powstawało wiele teorii, a napięcie, które budowały siostry wcale nie znikało. Głos, te emocje, do tego uzupełnione wszystko jakimiś dziwnymi ruchami, to wszystko było jak jakiś trans, stan, w którym człowiek oddziela się emocjonalnie od ciała i dostrzega więcej. Niebywałe! Anzou nie miał pojęcia, że można osiągnąć coś takiego będąc jedynie świadkiem wydarzeń. Ta energia przenikała również jego samego. Wiele Sióstr zginęło w jakimś Kanionie. Kolejna porcja informacji, którą warto mieć gdzieś z tyłu głowy. Do tego ta energia Kamienia. Kwintesencja klanu Pawia. Liderka, która zginęła z rąk ludzi, nie martwych. O co tutaj chodzi? Anzou za cholerę nie wie, a wydaje się, że zamiast rozjaśniać - traci grunt pod nogami, a dziura w jego głowie się powiększa. Przyszedł czas przysięgi, która była cholernie długa. Kłopotliwe może być jej powtórzenie. Powołana, by służyć - tak jak Anzou. Powołany, by służyć Klanowi. By dawać mu siłę, energię i swój trud. Nie cofa się, nie upada, pomimo trudności, która napotyka. Zawsze prze do przodu, nawet kosztem swojego ciała. Bycie cichszym niż wiatr, tutaj Kaminari mógłby mieć problem, ponieważ jego działania dywersyjne rzadko kończyły się sukcesem. Niemniej - mógłby spróbować. Chłopak tak się wkręcił, że sam w głowie powtarzał za Shirą to, co mówi. Dobrze, że nie mówił tego na głos. Przysięga dobiegła końca, a Gzik był chyba pod podobnym wrażeniem jak on sam. Wręczył mu rysunek, który poziomem odbiegał zdecydowanie bardziej od tego, który chłopak widział w obozowisku. Kolejny szok i wstrząs przeszedł przez ciało Anzou, który znowu zmarszczył swoje czoło, delikatnie się wzdrygnął.
- To jest... piękne...
Powiedział Władca Piorunów wpatrzony w obrazek. Z całą pewnością przekaże go Haruce, jako pamiątkę ceremonii. To bardzo miłe z jego strony, tylko pytanie... gdzie on się do cholery podział? Gdy Władca Piorunów chciał do niego zagadać, on... wyparował w powietrzu. Pojawił się znikąd i nagle zniknął! To musi być jakaś technika! Coś nietypowego! Przecież Anzou miał w dłoni fizyczny rysunek, więc musiał go otrzymać. Nie mógł być ofiarą żadnej techniki, chyba... uszczypnął się, aby sprawdzić, czy to wszystko to nie jest jakiś sen... Chyba nie był. Gzik - kimkolwiek lub czymkolwiek jest - ponownie zostawił za sobą znak zapytania. Na pewno nie był zwykłym pisarzem. Bliżej było mu do Shinobi. Zdecydowanie - znał sztuczki, o których Anzou nie miał najmniejszego pojęcia.
- To jest... piękne...
Powiedział Władca Piorunów wpatrzony w obrazek. Z całą pewnością przekaże go Haruce, jako pamiątkę ceremonii. To bardzo miłe z jego strony, tylko pytanie... gdzie on się do cholery podział? Gdy Władca Piorunów chciał do niego zagadać, on... wyparował w powietrzu. Pojawił się znikąd i nagle zniknął! To musi być jakaś technika! Coś nietypowego! Przecież Anzou miał w dłoni fizyczny rysunek, więc musiał go otrzymać. Nie mógł być ofiarą żadnej techniki, chyba... uszczypnął się, aby sprawdzić, czy to wszystko to nie jest jakiś sen... Chyba nie był. Gzik - kimkolwiek lub czymkolwiek jest - ponownie zostawił za sobą znak zapytania. Na pewno nie był zwykłym pisarzem. Bliżej było mu do Shinobi. Zdecydowanie - znał sztuczki, o których Anzou nie miał najmniejszego pojęcia.
1 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ból był ogromny i niemal nie do wytrzymania, jednak Haruka cieszyła się, że, zrezygnowała z bycia przypiętą. Miała poczucie, że w ten sposób jej przeżycie i ofiara są czystsze, niż gdyby poszła "łatwiejszą" drogą - chociaż przecież nawet wtedy byłaby ona bardzo trudna. Zagryzała zęby i... słuchała. Obserwowała, po raz kolejny poznając historię Sióstr Nocy, tym razem jednak w o wiele bardziej podniosłej i mistycznej formie.
Czuła, że to, przez co przechodzi... jest naprawdę wyjątkowe. I dobrze było, że Kaminari też byli tego świadkami.
Słuchała.
Narodziny Sióstr Nocy i walka z legendarnymi Harpiami - coś, co sama znała tylko z opowieści, ale wiedziała, jak ogromne znaczenie miało zwłaszcza dla ich klanu.
Horihime, która stanęła przed innym wyzwaniem i zakończyła swą walkę przez zdradę i tajemniczą bitwę w Kanionie, gdzie wszystkie poza jedną Siostry zginęły. Choć wykonały swą powinność, była to największa klęska, jaką odniosły do tej pory. Chishiba została wtedy sama.
Kiedy Shira przyjęła maskę Śmierci, Haruka do tej pory była już w pełni pogrążona w narracji. Czuła ciepło ognia, spalającego talizman Shiry. Niemal skuliła się słysząc jej krzyk. Czuła wyraźnie rękę na swojej szyi i niemal zaczęła walczyć z tym uciskiem - jednak był to oczywiście tylko - i aż - element całego rytuału, który rozgrywał się na jej oczach, z nią samą w jego centrum.
Nagle, jej mentorka stanęła przed nią. Czuła, że chociaż jest to tylko fragment rytuału, to jednocześnie była przekonana, że Fugata w tym momencie, nawet wypowiadając słowa, które pewnie wyćwiczyła - szczerze w nie wierzy. Sama Haruka... też w nie wierzyła.
Póki jedna z nas żyje, żyją wszystkie.
Póki jedna z nas stoi, przetrwamy to.
Przewyższy Fugatę. A po niej, ją samą przewyższy jej uczennica, kiedy nadejdzie na to czas.
Kiedy jedna upadnie, reszta kontynuuje.
Chishiba zdołała odbudować ich oddział, choć wszystkie zapłaciły za to straszliwą cenę - cenę, której Haruka nadal, nawet teraz, w pełni nie akceptowała.
Zastąpiła ją jednak Shira. Shira, w której przykład i dowództwo Haruka szczerze wierzyła i które chciała naśladować. Chciała udowodnić, że to ścieżka JEJ liderki jest tą, która najlepiej się sprawdzi w obecnych czasach.
Otworzyła usta, powtarzając słowa przysięgi.
„Powołana by służyć, stworzona by bronić.
Wchodzę w noc, która mnie okrywa,
i w światło, które mnie prowadzi -
i składam tę przysięgę.”
„Nie cofnę się, gdy niebo zapłonie,
ani nie upadnę, gdy ziemia zechce mnie położyć.
Gdy siostra przede mną zamilknie - ja przemówię.
Gdy jedna upadnie - ja będę tą, która kontynuuje.”
„Ślubuję być cichsza niż wiatr, szybsza niż cień,
wierniejsza niż krew i ostrza moich przodków.
Niech mój lot będzie niewidzialny,
a moje uderzenie - nieuniknione.”
„Niebo staje się moim polem,
noc - moją zasłoną,
a ogień, który niosę,
głosem tych, których mam chronić.”
„Niech żadna ciemność mnie nie spęta,
i niech żadna światłość mnie nie oślepi.
Przed Siostrami, pod Gwiazdą Nocy,
w obecności tych, które były
i tych, które nadejdą -
składam siebie.”
„Od tej chwili nie jestem jedną.
Jestem skrzydłem.
Jestem częścią lotu, który nie pęka.
Siostrą, której cień wyznacza świt.”
"Kiedy jedna upadnie, reszta kontynuuje."
Haruka podniosła głowę, patrząc w oczy Shiry. Jej głos na początku ochrypły, z każdym wersetem przysięgi brzmiał mocniej. Kiedy przyszedł czas na ostatni, był już czysty i mocny.
„Tak przysięgam.”
1 x
- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Zarówno Anzou jak i Haruka przechodzili ceremonię w skupieniu. Chyba jednak lepszym określeniem byłoby, że każdy Kaminari przyglądał się w ciszy i z otwartymi ustami.
To nie było tylko jakieś tam wytatuowanie skrzydeł. Po raz kolejny, mimo, że Fugata początkowo nie była zachwycona tym, że mają być osoby postronne na ceremonii, to Shira wykazała się swojego rodzaju i odwagą i geniuszem. W ten prosty sposób, cała narracja, która spłynęła na członków Kaminari mówiła jedno.
Nie chcemy z Wami walczyć. Wszyscy mamy innego wroga. Lata naszych poświęceń, lata wyrzeczeń, lata ciągłej walki jest tu i teraz.
Nie jesteście naszymi wrogami.
Haruka recytowała słowa przysięgi, akcentując dwa ostatnie zdania najmocniej. Anzou zaś patrzył w osłupieniu na to, że Gzik gdzieś zniknął. Kim był tajemniczy chłopak? Czy to jakiś yokai, który przyczepił się do niego? Prawdą było to, że yokaie potrafiły był psotliwe, ale też i dobre. Może Anzou napotkał takiego, który przyczepił się do Kaminari i z jakiegoś powodu za nim podążał? Tego nie wiedział. Pozostawał jednak czujny.
Zapadła cisza. Shira obserwowała, jak Haruka składa przysięgę. W sumie - nie tylko Shira. Wszystkie Siostry Nocy obserwowały. Tym razem jednak nie oceniały jej, jak miały to w zwyczaju. Czas ocen minął, a teraz pozostała tylko ta chwila.
Gdy Haruka skończyła wymawiać przysięgę, Fugata ponownie zaczęła tatuować skrzydła na plecach kobiety. Shira skinęła głową.
- Ja, Shira Kujaku, Czwarta Liderka Sióstr Nocy, witam Cię w gronie Sióstr. Teraz, oficjalnie jesteś Siostrą Nocy. - powiedziała wyniośle, po czym wstała i podeszła do Ciebie. Położyła dłoń na Twojej zaciśniętej pięści. - Część oficjalna za nami. Został tylko tatuaż. Gratuluję dołączenia do Sióstr. - uśmiechnęła się, po czym nachyliła do Ciebie. - Nie przydusiłam Cię za mocno?... zrobiłaś przez chwilę takie oczy, że myślałam, że Cię uduszę... hehe... - powiedziała, po czym odeszła od Ciebie i podeszła do Kaminari. Popatrzyła na wszystkich siedzących pod ścianą. - "Dzicy", bo tak nas nazywacie, nigdy nie mieli potrzeby walczyć z Wami. To nie ludzie są zagrożeniem, a yokai. Mam nadzieję, że udział w tej ceremonii pokaże Wam nasze tradycje, nasze wierzenia i nasze wartości. - powiedziała, po czym odwróciła się do reszty dziewczyn, które podchodziły kolejno do Haruki.
Najpierw Hisamida, jako dziewiąte pióro.
- Gratuluję odwagi. Życzę Ci, żebyś latała jak najwyżej i jak najdłużej. - powiedziała, po czym delikatnie dotknęła Twojego barku.
Kolejna podeszła Waba.
- Tylko Ty sama możesz kroczyć drogą swoich wartości. Nigdy o nich nie zapominaj. - Waba nie dotknęła Cię w żaden sposób.
Dalej powinna być Fugata, ale ona cały czas miała pracę przy tatuażu, więc kolejna podeszła Nagome. Dziewczyna miała jeszcze worki pod oczami, wydawała się dużo bardziej ospała i napewno nie była w pełni sił, ale co najważniejsze - przyszła na ceremonię. Nagome nie spała kilka dni i teraz wypoczęła może 5-6 godzin, tak więc nadal była w dużo gorszej kondycji, niż zwykle. Patrzyła na Ciebie jakby wahała się co Ci powiedzieć. Zdecydowanie zeszło jej się dłużej niż innym dziewczynom.
- Lojalność to najważniejsza cecha, która kształtuje nas obok honorowości i zasad, którymi się kierujemy. - nachyliła się do Ciebie. - Nie daj sobie wydrzeć tych wartości. Cokolwiek by się nie działo, postępuj zgodnie z własną sobą. - Nagome wystawiła rękę by... dotknąć Cię, jednak po chwili cofnęła ją i ruszyła dalej, zostawiając miejsce kolejnej Siostrze. Z jakiegoś powodu, jeszcze nie chciała się spoufalać. Najwidoczniej w jej oczach nie udowodniłaś swojej wartości, albo chodziło o coś innego.
Muwara uklęknęła zaś i złapała Cię za zaciśnięte pięści.
- Od zawsze powtarzam, że te tatuaże można zrobić bezboleśnie chakrą, ale... nikt mnie nie słucha. I co rusz każda rekrutka cierpi godzinami podczas zabiegu. - westchnęła.
Twoja twarz... byłaś spocona, a twarz była mokra od płaczu. Raczej łzy same cisnęły się do oczu i to był efekt tego, bardziej niż samego płakania. Chyba, że wyniosłość chwili też Ci w tym pomogła, by się najzwyczajniej w świecie wzruszyć.
- Życzę Ci tego, co dla mnie najważniejsze. Żebyś... żebyś nie musiała obserwować, jak ktoś ginie na Twoich oczach, albo co gorsze - rękach. Żebyś nigdy nie doświadczyła uczucia straty, albo bezsilności. - nachyliła się i ucałowała Cię w czoło. - Jutro w ciągu dnia przyjdź do kliniki. Mam dla Ciebie prezent. - powiedziała, a potem wstała i podeszła kolejna z Sióstr.
Niyomi. Jakbyś miała ją określić, to powiedziałabyś - dobra kumpela. Chociaż, znałaś ją krótko.
- Nie wierć się przy dziarce, bo będziesz miała buraka. - powiedziała, po czym wyszczerzyła się do Ciebie. - Ja jak byłam dziarana, to się prawie zesikałam w gacie. Ty się dobrze trzymasz. - jeżeli byłaś poważna, to Niyomi sprawiała, że trudno było się nie uśmiechnąć. - Pamiętaj o przyjaciołach i bliskich. Pieniądze można zawsze zdobyć, miłość można kupić, ale przyjaźń i bliskich zdobywa się oddzielnie. - Niyomi poklepała Cię po ramieniu i wstała.
Kolejna - Urasano. Miałaś z nią chyba najmniej styczności, tak samo jak z Wabą, ale z Urasano miałaś wspólny język. Kobieta również przyklęknęła przy Tobie.
- Miej pasję. - rzuciła to jednym tchem. - Przepraszam, ale stresują mnie takie momenty... zawsze wszyscy mówią jakieś mądrości, a ja nigdy nie wiem, co można powiedzieć. Nawet teraz gadam jakieś rzeczy, zaczynam się tłumaczyć i w ogóle... AHHH... - pokręciła głową. - Miej pasję, miej i rób cos, co lubisz. I bądź w tym dobra. Nie, wróć. Bądź w tym najlepsza. Nigdy nie wiesz, kiedy Twoja pasja przyda się innym. - Urasano skinęła głową i zrobiła miejsce ostatniej - Yadasu.
Yadasu pokazała Ci kciuka do góry.
- Eee... nie jestem już najmłodsza, juhuu. - powiedziała. - Eee... życzę Ci, żeby nowa rekrutka przyszła szybko, żebyś nie musiała chodzić do sklepów i tłumaczyć się z długów. Eee.... no i nie słuchaj tego co mówią inne, bo i tak najważniejsze jest to, co sama wywalczysz. Eee... na końcu zawsze pozostaje tylko jedno. Eee.... Ty i Twoja siła. Eee... tu akurat Chishiba się mało myliła. - jak na Yadasu, ciekawie było usłyszeć jej punkt widzenia, który... a raczej którego nikt nigdy nie słuchał, lub miał gdzieś. Teraz dopiero do Ciebie dotarło, że Yadasu była traktowana rzeczywiście mocno z boku. Nikt nie był zainteresowany tym, co ma do powiedzenia, oprócz tego gdy dała Ci radę w ciężarem. Teraz, usłyszałaś coś, co powiedziała Ci z głębi serca.
Gdy wszystkie złożyły gratulacje, Shira machnęła ręką, by zapalić resztę świeczek. Odwróciła się do Kaminari.
- Ceremonia dobiegła końca. Jeżeli chcecie, możecie pogratulować Haruce jej dołączenia do oddziału. Tylko chłopaków proszę, by nie podchodzili od przodu. - Shira oczywiście miała na myśli fakt, że Haruka ma odsłonięte piersi i żeby nie sprawić dyskomfortu dziewczynie. - Sam tatuaż jeszcze będzie trwał. Jutro posprzątamy z rana siedzibę. Dziękuję wszystkim za obecność. - dodała. - Ruszajmy się przesp...
I nagle drzwi otworzyły się z impetem. W drzwiach stała nikt inny jak seinin Kaminari. Kagada była cała poraniona, brudna i ewidentnie wróciła dopiero z treningu. Shira widząc to spojrzała na nią pytająco. Kagada ruszyła w kierunku Haruki, lecz drogę zagrodziła jej Shira.
- O co chodzi? - zapytała, a jej ton był na pograniczu ostrości.
Kagada zatrzymała się przed Liderką, a za nią stanęła reszta Sióstr. Kagada popatrzyła na Shirę i zrobiła bardzo dziwną minę. Jakby...
- Przyszłam do niej, nie do Ciebie. - powiedziała. - Zejdź mi z drogi, suko.
- Ceremonia się jeszcze nie skończyła. Czemu przeszkadzasz?
- Sama powiedziałaś, że się skończyła.
Shira uniosła brew.
- Oh... podsłuchiwałaś? Byłaś cały czas pod drzwiami? Czemu nie weszłaś...? - zapytała, ale twarz Kagady zrobiła się momentalnie cała czerwona i z impetem odsunęła Shirę. Liderka Sióstr Nocy nagle uśmiechnęła się szeroko i dała gest ręką reszcie Sióstr, by zrobiły miejsce Kagadzie. W tym świetle, w tym mroku i dymie nikt tego nie dostrzegał, ale rzeczywiście, Kagada była czerwona ze wstydu. Shira przyłapała ją na gorącym uczynku i nie zamierzała tego nie wykorzystać... przynajmniej w przyszłości. Na ten moment wyszczerzała się wiedząc jedno. Rozbrajała twardą skorupę Bestii z Atarashi kawałek po kawałku.
Kagada stanęła za Fugatą i spojrzała na powstający tatuaż, ale nie skomentowała tego w żaden sposób. Też, podeszła od przodu. W sumie była kobietą, ale nie Kujaku. W każdym razie, miała to w dupie i stanęła przed Haruką. Nie spojrzała jej na piersi, ale wbijała oczy w spoconą twarz.
- Dobra, kurwa... jakby, nie znam się na tym wszystkim. To nie moje klimaty. - powiedziała, po czym ewidentnie zawstydzona odwróciła głowę na chwilę i musiała aż wziąć powietrze. Ponownie spojrzała na Harukę. - Następnym razem, jak będę walczyć z bijuu, to masz być w stanie przynajmniej nadążać wzrokiem. - wyjęła zza pazuchy... coś, czego nie rozpoznawałaś. Część ciężarka. Ten sam, który wcześniej Kagada miała na swojej zbroi. - Nie wiem, kurwa, czy sobie dajecie prezenty czy coś, ale tutaj masz część z mojej zbroi. - położyła przed Tobą. Był to jeden klocek z napisem Kanji "力" - Siła. - Nie wiem, lataj z tym czy coś, to będziesz w stanie zwiększyć udźwig. A jak nie, to przyjdź rano nad wodę, to Ci pokażę, jak trenować siłowo.
Kagada wstała, po czym odeszła od Haruki i stanęła przed Shirą.
- Co się kurwa szczerzysz?
Shira jednak uniosła ręce w geście obronnym.
- Ja? Nic. Przecież nic nie mówię.
Kagada prychnęła, powiedziała "Suka", po czym skierowała się na Kaminari.
- Jutro zaczynacie taki trening, że się posracie. I ja wam to gwarantuję, że przed południem, zesracie się pierwszy raz. Skończyło się kurwa patrzenie na moje plecy. Albo będziecie silni, albo wypierdalać do stolicy i robić misje dla akoraito. Taryfa ulgowa dziś się skończyła.
Sanda, Moshi i Zaku w jednym momencie wyprostowali się na baczność i zasalutowali, krzycząc "TAK JEST".
Z plusów? Kagada is back. Z minusów?
- Posłuchaj mnie suko uważnie. - Kagada odwróciła się do Shiry. - To, że Was toleruję, to jedno. To, że pozwalam Wam być w tym mieście to drugie. To, że możecie się... spoufalać to trzecie. - wystawiła palec do Shiry. - Ale pozwalam na to tylko Tobie. Jeszcze raz zobaczę, że ten shinobi kręci się po mieście, to wyrwę mu gardło przez dupę.
Shira nagle spoważniała.
- Jaki shinobi?
- Nie wkurwiaj mnie. - powiedziała. - Umawiałyśmy się i ja dotrzymuję słowa. Nie wyłapałam Twoich koleżanek jak przylatywały do miasta, ale nie będziesz ze mnie robić głupiej. Wiem, że w mieście jest shinobi od Was.
- Nic o tym nie wiem. Jaki shinobi? - zapytała ponownie.
- KURWA! - wydarła się Kagada i zacisnęła pięść.
- JAKI SHINOBI! - Shira ewidentnie nie dawała za wygraną.
- Jeżeli jeszcze raz go tu zobaczę, to go upierdolę. A potem Ciebie. Jak nie umiesz zapanować nad tym, co obiecujesz, to się nie dogaduj. - powiedziała. - Nadużyłaś mojej gościnności, suko. To moje ostatnie ostrzeżenie. - uniosła brodę. - Nie jesteśmy sojuszniczkami, ani jakimiś przyjaciółkami.
Po tych słowach Kagada wyszła, sprawiając, że atmosfera na nowo stała się napięta. Kaminari zostali jak wryci, tak jak Siostry Nocy. Nie miały totalnie pojęcia, co się teraz zadziało. Kiedy Shira dogadała się na coś z Kagadą? Kiedy... co się w ogóle wydarzyło?
Shira obejrzała się i spojrzała na każdego Kaminari. Potem przeniosła wzrok na Siostry Nocy, lecz żadna nic nie powiedziała. To, czego Haruka nie widziała, to to, że dziewczyny zaczęły migać. Wszystkie naraz, oprócz Fugaty, która ani na chwilę nie przestała tatuować Haruki. Shira nagle ruszyła i... stanęła przed Haruką.
Shira usiadła tak by być przed Haruką trzy metry. Patrzyła jej w twarz. Nie była ani zła, ani pogodna. Była totalnie neutralna i chyba to było w tym wszystkim najgorsze, bo ni jak nie było jak odczytać emocji na jej twarzy.
Co było najgorsze, Shira nie odezwała się słowem. Siedziała i patrzyła się w twarz Haruki, jakby na coś oczekiwała.
Siostry Nocy zaczęły wychodzić kolejno z pokoju.
Sanda jakby opamiętała się i szturchnęła Anzou.
- No rusz się...! Ty ją najlepiej znasz! Idź jej pogratuluj pierwszy czy coś! - wysyczała w jego kierunku Sanda, najwidoczniej sama będąc w szoku po tym, co się zadziało.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Zgodnie z planem, ceremonia nie tylko pozwoliła wprowadzić Harukę do grona Sióstr, lecz także... wprowadzić Kaminari w ich historię i tradycje. Nie miała pojęcia, jak Shira to robi, ale była nie tylko silną liderką - była też doskonałym politykiem. Haruka nie miała pojęcia, czy sama potrafiłaby z równą subtelnością prowadzić oddział i lawirować między obecnym zawieszeniem broni, a sytuacją w Kinoko.
Tym bardziej ucieszyła się, słysząc oficjalne przyjęcie jej przysięgi, a łzy płynące po jej policzkach były nie tylko łzami bólu, ale i wzruszenia. Poczuła się, jakby zyskała nową rodzinę.
- Było w porządku... chociaż byłaś też bardzo... przekonująca w swojej roli... Fugata-senpai... podobnie. - odpowiedziała, starając się kontrolować głos i nie drżeć za bardzo. Odwzajemniła uśmiech, tak naprawdę nie tylko Shirze - ale posłała go każdej kolejnej Siostrze.
- Dziękuję. Obym dorównała, a nawet prześcignęła was wszystkie. A mnie moja własna uczennica i wszystkie kolejne. - odparła Hisamidzie.
- Nie zapomnę. Dziękuję, Wabo. - tutaj była nieco poważniejsza, ale nadal uśmiechała się do Ósmego Pióra. Wiedziała, że tę Siostrę jeszcze musi przekonać do siebie.
- Nie dam. Dziękuję, Nagome. Tym bardziej, że jesteś tutaj pomimo twojego zmęczenia. Odpocznij teraz proszę. - odpowiedziała jej z wdzięcznością, i chociaż sama nie miałaby problemu i chętnie pewnie odwzajemniła drobny gest dłonią, nie napraszała się Nagome. Potem będzie czas, by z nią porozmawiać.
- Ból mi nie przeszkadza, Muwaro. A w tym wypadku... buduje... ał... wytrzymałość i spaja nas wszystkie. I dziękuję, mam nadzieję, że twoje życzenia się spełnią. - odpowiedziała, dalej kontrolując oddech. Na wieść o prezencie uniosła brew w zdziwieniu, ale skinęła głową.
- Staram... się... - odparła Niyomi, próbując się nie roześmiać. - Dzięki. Zawsze o was pamiętam. - odparła, dając wyraźny znak, że dla niej decyzja już zapadła - każda z Sióstr była od dzisiaj dla niej kimś bliskim. Nawet te, które jeszcze miały co do niej wątpliwości.
- Będę. I zadbam o to, żeby nasze stroje były nie tylko praktyczne, ale też estetyczne. - uśmiechnęła się do Urasano. - Dziękuję. -
- Dzięki, Yadasu. Postaram się dobrze tłumaczyć przed sklepikarzami. I dobrze trenować. - odparła ostatniej z Sióstr.
Potem przygotowywała się, żeby powiedzieć, że w sumie to niech podchodzą jak chcą, bo akurat nagie piersi były w tym momencie jej najmniejszym zmartwieniem, kiedy do pomieszczenia ktoś wparował. Musiała bardzo się skupić, aby się nie wzdrygnąć, słysząc głos Kagady, która... przyszła tu do niej? Mogła tylko wyobrażać sobie miny obu liderek, kiedy rozmawiały.
Nagle potwór, który prawie zatłukł jej liderkę oraz był w stanie tłuc Bijuu, stanął przed nią. Dotarło też szybko do niej, że... Kagada jest zawstydzona? To wydawało się niepojęte, a jednak... chyba tak było. Wysłuchała uważnie Kagady i uśmiechnęła się i do niej. Skinęła delikatnie - nie za głęboko, żeby nie przerywać pracy Fugaty - głową.
- Dziękuję Kagada-sama. Zarówno za podarunek, jak i za ofertę treningu, chociaż na ten wpierw musi wyrazić zgodę moja mentorka. Mam dużo do nauki, ale zadbam, żeby następnym razem Bijuu miał z nami jeszcze trudniejszą przeprawę. - obiecała, szczerze wierząc w to, co mówi. Dłonią delikatnie dotknęła znaku oznaczającego Siłę.
Potem nastąpiła kolejna wymiana zdań, której mogła tylko słuchać. Kiedy padł jednak zarzut o shinobim, który kręci się po mieście, niemal zadrżała.
A jednak. Król Musana, Osanen Kujaku, wcale nie był tak subtelny, jak pewnie mu się w jego własnym mniemaniu wydawało. Uśmiechnęła się kącikiem ust, chociaż jednocześnie poczuła ukłucie wstydu, że nie ostrzegła Shiry zawczasu - przynajmniej na tyle, żeby nie musiała świecić oczami przed Kagadą. Nie spodziewała się jednak, że jego obecność zostanie zauważona tak szybko. Z drugiej strony jednak, nie wiedziała też, że Kagada i Shira miały jakiś układ.
Jeżeli jednak był na tyle niedbały, by dać się zauważyć - cóż, jego strata. Ona i tak po dzisiejszej ceremonii miała zamiar powiedzieć przynajmniej Fugacie, a za pewne też i Shirze, że pojawił się w mieście.
- Kagada ma rację. - wyszeptała cicho. - Osanen pojawił się tuż przed ceremonią, kiedy poszłam po coś do jedzenia. Chce się spotkać, ze mną, jutro wieczorem w Północnej Strażnicy. Nie było okazji kiedy ci powiedzieć wcześniej. Wybrał dobry moment. -
Powiedziała cicho, starając się, żeby usłyszała ją na razie tylko Fugata i Shira, chociaż spodziewała się też, że pozostałe Siostry mogą mieć równie dobry słuch, że teraz i tak by przed nimi nie ukryła tego, co chciała powiedzieć.
0 x
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostatnie wydarzenia, tak obiektywnie na to patrzeć były bardzo nietypowe i dla zwykłego człowieka mogły być tak przytłaczające, że zwyczajnie - jego psychika mogłaby upaść. Anzou jeszcze kilka dni temu toczył bitwę na śmierć i życie, z ludźmi, których teraz poniekąd podziwiał. Jeszcze kilka dni temu ledwo uniknął śmierci wskutek ran, których poniósł. O obecności Ogoniastej Bestii, która również dorzuciła swoje trzy grosze nie wspominając! Działo się! Sama Kagada również lekko chyba postradała zmysły, ponieważ jak nigdy nic trenowała, sama, bez większego nacisku na pozostałych członków swojej ekipy. To była mieszanka wielu rzeczy, które zapewne odciskały piętno na głowie nastolatka z klanu Kaminari. Czy efektem tych nacisków był Gzik? Czy Anzou widzi rzeczy, których nie ma? Co się dzieje z jego głową? Może w trakcie leczenia... coś poszło nie tak? Ceremonia trwała w najlepsze i chyba jedynym elementem, który pozostał był tatuaż, zrobienie jego zapewne zajmie trochę czasu. Władca Piorunów siedział z rysunkiem stworzonym przez Gzika, który poziomem przewyższał zdecydowanie ten poprzedni. To jakby porównać poziom Anzou do Kagady. Przepaść. Kolejno siostry podchodziły do Haruki, wyglądały jakby jej gratulowały, przekazywały jakieś instrukcje, zapewne to takie oficjalne 'powitanie', kolejny etap ceremonii. Shira pozwoliła również ekipie Kagady ruszyć i pogratulować Haruce, o ile mieli takie potrzeby. Anzou nie miał z tym najmniejszego problemu, oczywiście z uszanowaniem ciała fizycznego Haruki i jej kobiecych wdzięków.
- Moshi, jak coś to tylko bez głupot.
Powiedział spokojnym głosem Anzou i już chciał się zbierać, ale pojawiła się ona. Bestia. Widać było gołym okiem zmęczenie fizyczne na jej ciele, trenowała zapewne do utraty tchu, chciała jakoś odbić sobie trud ostatnich wydarzeń. Anzou wzdrygnął i poczuł zimny pot na plecach. Czy to oznaczało kłopoty? Czy cała sytuacja nagle zmieniła się o 180 stopni? Kagada ruszyła pewnie w kierunku Haruki i przekazała jej jakiś podarunek. Anzou wytrzeszczył swoje oczy w geście niedowierzania. Piekło zamarzło. W najbardziej dziwnych snach nie wyobrażał sobie takiej ludzkiej strony Kagady. Owszem, kobieta nadal była na swój sposób wybuchowa, wypowiadała się energicznie, ale... pokazała, że Kaminari też potrafią się zachować. To dobry krok w kierunku potencjalnej normalności. Jej relacja z Shirą też była specyficzna, jak dwie zadziorne siostry, które walczą o wpływy i w uroczy dla siebie sposób prowadzą rozmowę i starają się pokazać dominacje. W momencie, gdy jedna odpuszcza - druga momentalnie wpada w zakłopotanie. Śmieszna sytuacja. Wtedy Kagada zlustrowała całą ekipę, wraz z Anzou. Chłopak widział ten wzrok i wiedział co on oznacza. Żarty się skończyły. Teraz zacznie się dopiero hucpa. Kolejny trening do posrania. Nastolatek nie zamierza ruszać do Stolicy, w żadnym wypadku. Z dumą stał prosty wraz ze swoimi towarzyszami. Ten cały krzyk, musztra to też element stylu zarządzania kagady, coś, co cechuje tą grupę i sprawia, że jest inna, na swój sposób wyjątkowa.
- Mi do stolicy nie spieszno. Nawet jak mamy przejebane.
Anzou powiedział to z powagą na twarzy, nie chciał obracać tego w żart, pozostawił to Moshiemu, Kaminari nie chciał ryzykować oberwania jakimś gongiem, partyzantem czy innym krzesłem. Po co ryzykować? Wtedy sytuacja między Kagadą a Shirą jeszcze lekko się zaogniła, Kagada wspomniała o jakimś Shinobi, który krąży po osadzie. Władca Piorunów za cholerę neie wie o co chodzi, ale czy... to może być Gzik? Czy chodzi o kogoś innego? Anzou był zakłopotany, ale nie miał jak uchwycić Kagady. Wątpił, że to ten Gzik, że on może być wrogiem, kimś, kto stanowi zagrożenie. Zwłaszcza, że porusza się praktycznie niezauważony. Anzou widział, że sytuacja delikatnie się zmieniła, jakby narracja i to, co budowało się przez ostatnie dni delikatnie się cofnęło. Kaminari wraz z ekipą jednak nie podeszli jeszcze do Haruki. Chłopak dość pewnym krokiem podszedł tak, aby nie widzieć jej ciała. Miał w dłoni karteczkę.
- Gratulacje, Haruko. To była piękna uroczystość. Masz, to dla Ciebie, nie mam pojęcia, gdzie on się podział, ale... Gzik... powiedział mi, żebym Ci to przekazał.
Chłopak przekazał rysunek, który otrzymał, jeżeli nie Haruce, to komuś innemu, kto się tym odpowiednio zaopiekuje. Potem już nie spędzał czasu w budynku, wyszedł na zewnątrz i czekał na resztę swoich kompanów. Gdy jeden na treningu się posra, reszta kontynuuje. To nowe motto powinno wejść na stałe w repertuar grupy, której dumnym członkiem był Anzou.
- Moshi, jak coś to tylko bez głupot.
Powiedział spokojnym głosem Anzou i już chciał się zbierać, ale pojawiła się ona. Bestia. Widać było gołym okiem zmęczenie fizyczne na jej ciele, trenowała zapewne do utraty tchu, chciała jakoś odbić sobie trud ostatnich wydarzeń. Anzou wzdrygnął i poczuł zimny pot na plecach. Czy to oznaczało kłopoty? Czy cała sytuacja nagle zmieniła się o 180 stopni? Kagada ruszyła pewnie w kierunku Haruki i przekazała jej jakiś podarunek. Anzou wytrzeszczył swoje oczy w geście niedowierzania. Piekło zamarzło. W najbardziej dziwnych snach nie wyobrażał sobie takiej ludzkiej strony Kagady. Owszem, kobieta nadal była na swój sposób wybuchowa, wypowiadała się energicznie, ale... pokazała, że Kaminari też potrafią się zachować. To dobry krok w kierunku potencjalnej normalności. Jej relacja z Shirą też była specyficzna, jak dwie zadziorne siostry, które walczą o wpływy i w uroczy dla siebie sposób prowadzą rozmowę i starają się pokazać dominacje. W momencie, gdy jedna odpuszcza - druga momentalnie wpada w zakłopotanie. Śmieszna sytuacja. Wtedy Kagada zlustrowała całą ekipę, wraz z Anzou. Chłopak widział ten wzrok i wiedział co on oznacza. Żarty się skończyły. Teraz zacznie się dopiero hucpa. Kolejny trening do posrania. Nastolatek nie zamierza ruszać do Stolicy, w żadnym wypadku. Z dumą stał prosty wraz ze swoimi towarzyszami. Ten cały krzyk, musztra to też element stylu zarządzania kagady, coś, co cechuje tą grupę i sprawia, że jest inna, na swój sposób wyjątkowa.
- Mi do stolicy nie spieszno. Nawet jak mamy przejebane.
Anzou powiedział to z powagą na twarzy, nie chciał obracać tego w żart, pozostawił to Moshiemu, Kaminari nie chciał ryzykować oberwania jakimś gongiem, partyzantem czy innym krzesłem. Po co ryzykować? Wtedy sytuacja między Kagadą a Shirą jeszcze lekko się zaogniła, Kagada wspomniała o jakimś Shinobi, który krąży po osadzie. Władca Piorunów za cholerę neie wie o co chodzi, ale czy... to może być Gzik? Czy chodzi o kogoś innego? Anzou był zakłopotany, ale nie miał jak uchwycić Kagady. Wątpił, że to ten Gzik, że on może być wrogiem, kimś, kto stanowi zagrożenie. Zwłaszcza, że porusza się praktycznie niezauważony. Anzou widział, że sytuacja delikatnie się zmieniła, jakby narracja i to, co budowało się przez ostatnie dni delikatnie się cofnęło. Kaminari wraz z ekipą jednak nie podeszli jeszcze do Haruki. Chłopak dość pewnym krokiem podszedł tak, aby nie widzieć jej ciała. Miał w dłoni karteczkę.
- Gratulacje, Haruko. To była piękna uroczystość. Masz, to dla Ciebie, nie mam pojęcia, gdzie on się podział, ale... Gzik... powiedział mi, żebym Ci to przekazał.
Chłopak przekazał rysunek, który otrzymał, jeżeli nie Haruce, to komuś innemu, kto się tym odpowiednio zaopiekuje. Potem już nie spędzał czasu w budynku, wyszedł na zewnątrz i czekał na resztę swoich kompanów. Gdy jeden na treningu się posra, reszta kontynuuje. To nowe motto powinno wejść na stałe w repertuar grupy, której dumnym członkiem był Anzou.
0 x

- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Gdy Sanda szturchnęła Anzou, ten ruszył jako pierwszy do Haruki i pogratulował jej dołączenia do Sióstr. Shira obserwowała w ciszy ciągle twarz Haruki, lecz gdy Kaminari podszedł do stanowiska, na chwilę przeniosła wzrok na niego. Chłopak położył rysunek przed Haruką. Nawet na chwilę Fugata przestała tatuować, bo przyjrzała się temu, co było narysowane.
Zaraz po Anzou wstał Moshi i też podszedł do dziewczyny.
- Życze Ci żelaznych zwieraczy, żebyś nie posrała się nigdy na treningu. Potem się wszyscy śmieją i strasznie śmierdzi. - powiedział w swoim głupkowatym stylu. Dopiero jako trzecia podeszła Sanda, która nim przekazała życzenia, to popatrzyła też na rysunek.
- Ale ładny szkic. Będziesz miała świetną pamiątkę. - zaczęła. - No ja nie mam dla Ciebie żadnego prezentu, bo trochę nie wiedziałam, czego się spodziewać... no, ale wszystkie życzenia, które otrzymałaś mają wielką wartość. Ja chyba Ci życzę, żebyś zrealizowała swoje cele... czy coś w tym stylu. Tylko, żeby tym celem nie było zabijanie członków Kaminari. To weź wybierz sobie jakiś inny. - dodała
Ostatni podszedł Zaku.
- Życzę Ci, żeby Twoja uczennica Cię przerosła. - powiedział i wszyscy na niego się spojrzeli, a chłopak zrobił się czerwony. - No co? Wydawało mi się, że to dla Was ważne... chyba, że coś pomieszałem. Przepraszam, starałem się być oryginalny.
Cała trójka Kaminari następnie wyszła z pokoju i z budynku.
Wzrok Shiry ponownie przeniósł się na Harukę i gdy tylko ta westchnęła i wyszeptała to, co wyszeptała, Shira zrobiła oczy. Fugata z kolei nie przestawała tatuować. Jakby jej to nie interesowało, to co mówisz. Shira zaś wsadziła twarz w dłonie, po czym odchyliła się i... położyła na plecach. Rozłożyła ręce na boki i patrzyła w sufit. Głęboko westchnęła.
- Ja pierdolę... - powiedziała tylko.
Godzina przed ceremonią - wybrzeże
Kagada przenosiła kolejny głaz, gdy zobaczyła ruch. Zbyt szybki. Puściła kamień i odwróciła się, przyglądając się nadciągającej w jej kierunku postaci. Młody chłopak. No, może nie aż taki młody. Chyba w jej wieku. Nie rozpoznawała go, ale on momentalnie zaczął do niej machać.
- Bestia z Atarashi, wielka Kagada Kaminari, o której tyle słyszałem. Dla mnie zaś - piękna kobieta, ale i najsilniejsza na tym wybrzeżu. - zaczął, po czym ukłonił się. - Osanen Kujaku, jeden z... Kogo klanu Kujaku. - powiedział.
Kagada nie znała całego tematu Sióstr Nocy czy Musana, więc Osanen uznał, że nie będzie jej wyjaśniać, kim jest. Łatwiej, przedstawić się w ten sposób. Kagada jednak nie czekała. Zerwała się w jego kierunku i z całą siłą zamachnęła. Powiedziała Shirze wprost - TYLKO Siostry Nocy. Kagada może nie była naukowcem, ale potrafiła odróżnić mężczyznę od kobiety. Tym bardziej, że przed nią stał Kogo.
Nie byle jaki Kogo. Facet odskoczył od ciosu pięścią i zaczął machać ręką.
- Poczekaj! Dziewczyno! Ja tutaj z radą, a Ty zaczynasz mnie atakować! - krzyczał, unikając ciosów Kagady. Kobieta była dość zmęczona treningiem, ale nadal była piekielnie silna i szybka. Ten jednak dawał radę jej unikać. Po trzech zamachach doskonale wiedziała jedno. Jeżeli chce go zabić, będzie musiała pójść na całość. A nie chciała tego robić. Nie w tym momencie. Jej celem było co innego.
- Czego chcesz? - zapytała ostro, prostując się. Osanen był w bezpiecznej odległości. Po tych kilku atakach poznał siłę seinin Kaminari i wiedział jedno. Jej legenda nie była oszustwem. Strach pomyśleć, co oznaczała walka z nią w pełni sił.
W jego głowie pojawiła się myśl, na którą się skrzywił.
- Pierdolona Shira... walczyła z nią na równi? - mruknął sam do siebie tak, by tamta oczywiście nie usłyszała. Jednak momentalnie przyjął pocieszną minę. - Ty zakładasz blokadę, chcesz dla ludzi dobrze, a potem Shira po cichu wprowadza ludzi od nas z klanu do osady, tak jak mnie. Mamy obstawiać negocjacje, a co więcej, przekonywać ludzi, żeby wstawili się za naszą stroną, nie Waszą. - rozłożył ręce na boki. - Tak się chyba nie robi, prawda? Skoro się dogadałyście na równe warunki, to powinna to szanować, a ona... cóż... - pokiwał głową. - Ona zawsze taka była. Wykorzystuje innych dla własnych celów.
Oczy Kagady rozszerzyły się.
- Po co mi to mówisz? - zapytała ostro. - Powinieneś chyba się cieszyć? Skoro tak robi, to chyba dodaje Wam przewagi, nie?
- Widzisz! Tu jest słowo klucz. Przewaga. - odparł. - Ty ją traktujesz na równi, z honorem, a ona robi przewagę. Co, już zaczęła mydlić Ci oczy, jakimi to zostaniecie... "przyjaciółeczkami"? Hah, typowe dla niej. Skoro nie dała Ci rady jeden na jeden, to teraz będzie kręcić się dookoła, by jakoś Cię... dopaść. Ona jest pamiętliwa, musisz o tym wiedzieć. A my? Cóż... - teatralnie rozłożył ręce. - Klan Kujaku taki nie jest. Mój lider, drugi seinin nie potrzebuje takich prostackich zagrywek. Musan jest zainteresowany spotkaniem się z Tobą.
- Kto to? - zapytała, nadal jej ton był ostry jak brzytwa.
- Najważniejsza osoba w klanie Kujaku. Te wszystkie negocjacje... to wszystko co ma być, to fikcja. Proponuje więc tradycyjne rozwiązanie sporu. Tak, jak robią to prawdziwi wojownicy. - uśmiechnął się. - Walka jeden na jeden. Najsilniejszy Kaminari kontra najsilniejszy Kujaku. Honorowy pojedynek przy wszystkich. Wygrany, zagarnia tereny sporne. Przegrany, wycofuje się i nie ma więcej roszczeń. - ukłonił się. - Wiemy, że oszczedzałaś członków klanu Kujaku, jeżeli uznałaś, że są słabsi. Na statku i tak dalej. Nawet tej całej Hisamidy, gdy walczyłyście dwie na jedną - nie zabiłaś. Co, zdziwiona? Pomyśl tylko, znowu ta cała Shira walczyła dwie na jedną z Tobą. Ona nie potrafi sama wygrywać. To kawał oszustki i tyle. - na słowo Shira, Osnanen splunął na ziemię. - Dlatego Musan jest zainteresowany Tobą. Honor i siła, to jego dewiza. To jest jedna z ofert na stole. - powiedział.
Kagada uniosła brew.
- Posłuchaj gnoju, wyjebane mam w te Wasze wewnętrzne pierdolniki. Wynoś się stąd, bo zaraz... - nagle wokół jej stóp zaczęła gromadzić się chakra... chakra raitonu.
- Wiesz, że nie możesz. Nie dasz rady z bijuu, gdybyś go teraz sprowokowała. A ja wiem, na czym Ci zależy najbardziej. - uśmiechnął się. - Ty masz w dupie tą wojnę. Wiesz, że problemem jest bijuu. Ty chcesz z nim walczyć, a nie z nikim innym. Dlatego mam drugą ofertę dla Ciebie. - dodał.
Zrobił pauzę.
- Nikogo tu nie ma, Siostry Nocy mogły... zawsze zrobić coś nie tak. Nikt sie nie przyczepi więc... - rozłożył ręce na boki. - Zabij Shirę. A wtedy klan Kujaku wycofa się z terenów spornych... a Ty będziesz mogła sparować sobie z bijuu, ile tylko będziesz chciała.
Shira leżała na plecach nieruchomo, aż wreszcie uniosła się i usiadła z powrotem. Teraz dopiero Haruka mogła się jej przyjrzeć. Jej twarz... ona cała... ona po prostu była zmęczona. Ledwo co przeżyła. Technicznie - umarła i wróciła do żywych. Dowodziła największym kobiecym oddziałem z gigantyczną tradycją, przynajmniej wsród dzikich. Oprócz tego, była młodą seinin, która musiała stoczyć walkę z bijuu w osłabieniu. Walczyć na wojnie przeciwko innej seinin. Musiała uważać, by zachować balans w klanie - nie prowokować Musana, a do tego wykonywać polecenia Jirou. Miały iść na wojne w niepełnym składzie i nie atakować, a się bronić. Dodatkowo Shira musiała nie dać poznać nikomu, że coś jest nie tak. Ani Siostrom, ani Kaminari, ani ludziom. Nikomu. I na samym końcu, to ona straciła matkę.
A miała tylko dwa czy trzy lata więcej od Haruki. Teraz dopiero Haruka zobaczyła, obraz, który mógł przyprawić ją o smutek. Wydawać się mogło, że dosłownie cały świat zrzucił tej biednej dziewczynie wszystkie trudy na jej barki. Mimo, że Shira robiła wszystko, by udźwignąć to co się działo, teraz dopiero do Haruki dotarły słowa Fugaty.
"Że cokolwiek się dzieje, musisz przynajmniej udawać, że wszystko jest pod kontrolą. To, co robi Shira cały czas.".
I tak dokładnie było. Czy było pod kontrolą? W ogóle. Mimo całej fikcji, tymczasowe przymierze zawarte było dosłownie pomiędzy dwoma kobietami. Nadal zmierzały tu dwie armie, w tym Musan i... nie wiadomo kto ze strony Kaminari. Gdy wszystko było prawie dogadane, znowu wybucha pożar w innym miejscu.
Shira dosłownie dziś dała radę wstać pierwszy raz od momentu jej śmierci, a nadal szybko wróciła do formy. Zrobiłyście ceremonię i nijak nie było po Liderce Sióstr Nocy widać, że nie daje rady. Jednak gdy wszyscy już odeszli, gdy Kagada wygarnęła jej co się stało, a teraz gdy Haruka powiedziała z kim rozmawiała, Shira połączyła kropki. Owszem, była geniuszem, ale nawet ona była... tylko człowiekiem.
Twarz Shiry posmutniała. Wsadziła ręce w głowę i została tak chwilę.
- Ani chwili spokoju... ehhh... - powiedziała, trzymając głowę w dłoniach. Na chwilę nastała cisza, którą przerywała tylko Fugata, tworząca tatuaż. - Osanen to jeden z Trzech Króli. - zaczęła powoli. - I według mnie najgorszy z nich wszystkich. To pierdolony zatruwacz, oszust i najbardziej śliski człowiek jakiego znam. - uniosła głowę i popatrzyła na Harukę. - O tyle, o ile Asaro jest łatwy do przeczytania, tak Osanen jest bardzo inteligentny i przebiegły. Kurwa....AAAA dlaczego właśnie teraz... - oparła głowę o dłoń.
Zaczęła głębiej oddychać.
- Z jakiegoś powodu upatrzyli sobie akurat Ciebie na cel. Masz aboslutny zakaz zbliżania się do nich. Dopóki nie będziesz się w stanie ochronić sama, narazie chodzisz wszędzie z kimś. Jeżeli weszli do miasta, to znaczy, że była to część ich planu. Pewnie obserwowali nas na wojnie. - przeniosła wzrok na Fugatę. - Jebańce byli tu cały czas. Mamy szczęście, że nas nie podobijali. Pewnie nie mieli jak, bo Kaminari byli blisko. Gdyby uderzyli podczas wojny, przecież nikt by się nie dowiedział, że to oni. Oficjalnie stacjonują przecież w Kinoko. - znowu popatrzyła na Ciebie. - Masz niesamowite szczęście, że potraktował Cię... w ten sposób. Gdyby Cię ogłuszył i uprowadził, to za nic byśmy nie wiedziały nawet, gdzie szukać. Pewnie dlatego pokazał się Kagadzie... chciał, by go zobaczyła. - Shira zacisnęła pięść. - Jebane paparuchy... i całe moje starania w pizdu. Chcą wszystko zniszczyć. Typowe. - ponownie odchyliła się znowu i położyła na plecach. Następnie przekręciła się na bok i zwinęła w kłębek.
Fugata nie odezwała się słowem, a ból cały czas rozprowadzał się po całych plecach. Wydawać się mogło, że Shira pierwszy raz, nie wie co zrobić. Obraz ten był... przerażający. Widok, gdy nadzieja umiera. Jednak gdy wszystko zawodzi, zawsze wystarczy tylko iskra. Coś, co na nowo rozpali ogień.
- Ja zawsze jak jestem smutny to jem Manju. - i nagle chłopięcy głos rozległ się po sali.
Shira zerwała się na nogi, a Fugata odwróciła się. W kącie stał nikt inny jak Gzik, który trzymał przysmaki. Ruszył w waszym kierunku.
- Pani dowódczyni, bardzo proszę się nie smucić. Proszę zjeść po ciasteczku, a potem naprawdę wszystko stanie się łatwiejsze.
- Kim jesteś? Jak tu się dostałeś? - powiedziała Shira, ewidentnie zdziwiona, że nie zauważyła obecności chłopaka. Zrobiła krok do przodu i z Fugatą stanęły obok, zasłaniając ciałem Harukę. Fugata też była w ciężkim szoku.
- Jak to kto? Jestem Gzik. Niedługo najsłynniejszy kronikarz na świecie! Proszę, tutaj ciasteczko dla pani dowódczyni. - wręczył zdziwionej Shirze ciastko. - A tutaj dla Pani tatuatorki. - dał ciasteczko równie zdziwionej Fugacie.
I Shira i Fugata były w tak ciężkim szoku, że odruchowo przyjęły podarek.
- A tutaj dla ciasteczko dla Pani... - i gdy podszedł do Haruki nagle stanął w miejscu.
Jego wzrok powędrował na jej nagie piersi i chłopak otworzył usta i stanął jak wryty. Jego twarz zrobiła się momentalnie czerwona, aż zaczęła kipieć, a on sam wyskoczył do góry i odwrócił się, zasłaniając twarz.
- AAAAAA TA PANI JEST GOŁA! AAAAA! - wydarł się.
Scena była tak bardzo kuriozalna, że Shira rzeczywiście zasłoniła Harukę.
- Skąd wiedziałeś, że tu jesteśmy? Jak tu się dostałeś? - zadawała pytania Shira, która nadal była podejrzliwa. Z ciekawości jednak ugryzła ciastko i... było prawdziwe.
Gzik nim się uspokoił po tym co zobaczył, odwrócił się z łzami w oczach do Shiry.
- To pierwsze kobiece piersi które zobaczyłem... i to jeszcze jakiejś starej baby... teraz do końca życia jak pomyślę o piersiach, to będę widział przed oczami ją... a nie jakąś moją rówieśniczkę... nie wymażę tego z mojej głowy... o ja biedny... - ponownie, kuriozalność tej sceny była tak duża, że Shira zjadła całe ciastko i podeszła do Gzika. Złapała go za kołnierz i uniosła do góry. Przysunęła jego twarz do swojej.
- Jak tu się dostałeś? Tylko mów prawdę, bo jak nie to będzie lanie.
- O niee, tylko nie lanie!
- No to mów.
- Ehh... no dobra, powiem. Nudziło mi się, to przyszedłem do Anzou. Lubię go, jest śmieszny i jest bohaterem. Narysowałem go nawet, zobacz, nie kłamię. - Gzik sięgnął po torby i wyjął notatnik, w którym... widać było dwóch patyczaków. Totalnie nie wiadomo było, kto jest kim. - To ja i to Anzou. Dwóch wielkich bohaterów, którzy walczą o sprawiedliwość na świecie.
Shira popatrzyła na to i... puściła chłopaka.
- No rzeczywiście, bardzo podobni jesteście.
- Prawda?! Ręka boga, oko mistrza! Od teraz tak powinni się wszyscy do mnie zwracać!
Gdy zarówno Shira jak i Fugata uznały, że Gzik nie jest zagrożeniem, to Shira wróciła do swojego miejsca i Fugata do swojego zajęcia - tatuowania.
- No dobra, a skąd... GDZIE ON JEST? - i gdy Shira tylko na chwilę spuścila Gzika z oczu, to go tam już nie było. Fugata również była w szoku.
- Co to? Jakieś jutsu kamuflujące?
- Niee, wyczułabym go. Jego tu nie ma. - powiedziała. - Hmmm... możliwe, że jakiś przyjazny yokai. Podpiął się pod tego Anzou i za nim chodzi.
- Powinnyśmy go wyeliminować.
- Nie tam, zostaw. Skoro yokai jest przyjazny, to niech sobie będzie. Nie sprawia zagrożenia. Może się nam przydać.
Shira usiadła i znowu popatrzyła na Harukę. Po czym nagle wybuchnęła śmiechem.
- HAH! Pokazałaś cycki yokai! - krzyknęła. - Hahahaha! Teraz będziesz znana jako diwa z Atarashi wśród nieumarłych! Hahaha, ale jaja, nie mogę doczekać się jak powiemy o tym reszcie!
Liderka jeszcze chwilę się śmiała, ale po chwili spoważniała.
- Co uważasz? Poradź mi. - powiedziała, ale wiedziałaś, że to nie pytanie do Ciebie.
- O yokai? Nie wiem, robię tatuaż teraz.
- O Osanenie.
Nagle nastała cisza. Trwała chwilę.
- Mówiłam Ci już. Ja bym ich pozabijała. Skoro Musan zabił Ci ojca przy wszystkich i nic z tym nikt nie zrobił, to kto by postawił się Siostrom Nocy? Wpadnijmy, wyłapmy ich pierwsze i zakończmy ten bezsensowny spór. - powiedziała. - Widzisz, że za każdym razem jest to samo.
Shira położyła się na boku i oparła głowę na łokciu.
- Uuu, młoda Chishibka widzę wróciła. Zapomniałam już, że byłaś najbardziej radykalna ze wszystkich.
- Pytasz mnie o zdanie to mówię. - odparła neutralnie. - Zresztą, Ty i tak masz w dupie zdanie innych i robisz zawsze po swojemu, to nie wiem po co mam się w sumie nawet produkować.
- Oj tam oj tam, znowu przesadzasz. Nie to, że w dupie tylko no... nie uważam, że to słuszne podejście i tyle.
Pierwszy raz chyba miałaś okazję zobaczyć normalną rozmowę Shiry i Fugaty. Dwie Siostry Krwi, które przeszły piekło przez Chishibę. Dwie koleżanki, dwie przyjaciółki. Po tym jak Fugata zachowywała się w szpitalu, wiedziałaś jedno. Shira dla Fugaty była całym życiem. Kim była jednak Fugata dla Shiry?
- To co chcesz zrobić?
- Kurwa... nie wiem. - odparła Shira. - Z jednej strony chcę dla wszystkich dobrze, a z drugiej... nie wiem czy się da. Nie mniej, jest coś, co mnie nurtuje. - przerwała. - Nasza ostatnia bitwa.
- Nie byłyśmy w pełnym składzie. Z rekrutką, na którą każda musiała uważać.
- No wiemmmm.... ale nadal... Fugata, no nie powiesz mi, że nie. - spojrzała na nią. - Straciłyśmy pazur. Stałyśmy się za miękkie. Ani jednego shinobi nie zabiłyśmy.
- Nie tak brzmiał rozkaz? Nie prowokuj bardziej niż musisz?
- Ta... ale wiesz o co mi chodzi. Za Chishiby... - mruknęła. - ... to byśmy ich rozniosły.
- Ty byś ich rozniosła. Bo miałaś założoną obroże i kaganiec, które matka zwalniała i traktowała Cię jako maszynkę do niszczenia. - odparła Fugata. - Gdyby Chishiba żyła, zaraz stałabyś się taka jak ona. I co, tego byś chciała? To Cię naprawdę boli? Że nie zabiłyśmy Kaminari? - Fugata zadała kilka pytań. - To zajeb Haruce, za to, że prawie dała się strącić. Zajeb Yadasu, że nie widziała harpunu. Zajeb mi, że nie wykończyłam tego chłopaka. Jak chcesz ponownie dać "pazura" Siostrom Nocy, to zacznij od siebie. - uniosła głowę. - Na seinin Kaminari powinnyśmy się rzucić wszystkie, tak jak mówiła Hisamida. A nie, że zaczynasz sobie toczyć honorowe pojedynki, bo chcesz coś komuś udowodnić.
Na chwilę przestała tatuować.
- Siostry Nocy mają taki sam pazur, jaki ma Liderka. Wszystkie uczymy się od Ciebie i naśladujemy to, jaka Ty jesteś. - zaczęła. - A jesteś najlepszym człowiekiem jakiego poznałam i nie chcę, byś się zmieniała. Nawet, jeżeli oznacza to, że nie zabijamy ludzi na polu walki tak jak kiedyś. - zrobiła przerwę. - Każda z nas jest w jakimś stopniu spaczona przez to, co się działo za Twojej matki. Przed sobą masz jednak młodą dziewczynę, która nie ma spierdolonego łba tak jak my we dwie. Haruka nie przeszła tego wszystkiego. Popatrz na nią. - pokazała dłonią na Ciebie. - Dla tej dziewczyny jesteś wzorem, a Siostry Nocy to najdoskonalszy oddział jaki istniał. TYM powinnaś się przejmować, a nie tym, czy masz pazur czy nie. Nawet Yadasu odkleja się podczas walki, mimo, że jest najmłodsza i przeszła tylko TROCHĘ tego, co reszta. Zamiast wrócić do formacji, sama zaszarżowała na wroga. Tylko po to, byś wreszcie ją dostrzegła. - Fugata złapała się za kimono przy szyi. - Mnie, Nagome czy Muwarze już się nie da pomóc. Za dużo przeszłyśmy. Ale Ty skup się na tym, komu możesz wpajać jakieś wartości. Niyomi jest zapatrzona w Ciebie jak obrazek, Urasano rozwija swoje pasje, a Yadasu... ona wreszcie chce być dostrzeżona. Chcesz mojej opinii? Zajmij się tymi, którzy mają kształtować Siostry Nocy po tym, jak nas zabraknie. - odwróciła się i wróciła za plecy Haruki. - A starym idiotkom jak ja czy Nagome zostaw Króli. Daj rozkaz, a pozbędziemy się ich tak, że nawet nie będziesz wiedziała.
Shira słuchała tego wszystkiego z otwartymi ustami.
- Wooow... czasem zapominasz jaka jesteś mądra. - powiedziała, po czym uśmiechnęła się. - Ale wiesz co, masz rację. Masz dużo racji. Dobrze czasem... porozmawiać... jak za starych czasów. - skierowała wzrok na Harukę. - A Ty co uważasz o tym wszystkim? Nie miałyśmy okazji porozmawiać o Twojej pierwszej bitwie, więc... możesz powiedzieć co sądzisz. No i co powinnyśmy zrobić z Musanem. Jesteś już Siostrą Nocy, więc czemu miałabym nie wysłuchać Twojej opinii?
Gdy Anzou szedł ulicą z Sandą, Moshim i Zaku, pierwsza zabrała głos Sanda.
- Kurde, ale ta cała ceremonia była... fajna. Nie wiedziałam o tym wszystkim. Oni walczyli z jakimiś... yokai? Co to te yokai? Jakieś duchy?
- Tak. Podobno potrafią się materializować i mają bardzo pokrzywioną psychikę. Mogą być albo przyjazne, albo złośliwe i podobno siały straszny terror na ziemiach za murem.
- Eee... co kurwa? Skąd Ty to wiesz? - Moshi zadał pytanie, które nurtowało chyba wszystkich.
- Yadasu mi wszystko wyjaśniła. - powiedział. - Przynajmniej, tyle ile zdążyła.
Moshi zrobił głupkowatą minę.
- Eee... która to? Eee... ta z różowymi włosami? - zaczął przedrzeźniać Yadasu, udając jej wadę wymowy, na co Sanda ponownie trzasnęła go w łeb.
- Nie naśmiewaj się przygłupie z tego. - powiedziała, po czym spojrzała na Zaku. - Na Twoim miejscu bym... uważała jeszcze z uczuciami. Nie wiadomo jak to się wszystko potoczy.
- Po prostu ją... lubię. I tyle. Jest sympatyczna, miła i... ładna.
Sanda przewróciła oczami.
- No właśnie o tym mówię.
- Akurat kto jak kto, ale Ty nie powinnaś go upominać w temacie sypiania z wrogiem. - powiedział. Sanda stanęła jak wryta, po czym odwróciła się do Moshiego i... zamachnęła się. Jednak zatrzymała pięść przed jego twarzą. Patrzyła na niego chwilę.
- Spierdalaj. - powiedziała, po czym odwróciła się na pięcie i skoczyła na dach, znikając gdzieś. Jak widać, był to bardzo czuły punkt Sandy.
- Nie wiem czy to był dobry pomysł, by to wyciągać teraz.
- No stary, sama się trzaskała, że aż wióry szły, a Ciebie będzie pouczać.
- No dobrze, ale nie powiedziała tego po to... by mnie zranić czy coś. Martwiła się tylko. - popatrzył na dach, gdzie zniknęła Sanda. - Idź za nią i przeproś ją.
- Ja jebie, z tymi dziewczynami. Nigdy ich nie zrozumiem. - mruknął, po czym wsadził ręce do kieszeni i również skoczył na dach, idąc gdzieś za Sandą.
Sanda i Moshi mieli jakąs specjalną relację, ale nie wiedziałeś czemu. Tym bardziej, że właśnie weszliście do waszej tymczasowej siedziby i to, co zobaczyłeś, przeszło najśmielsze oczekiwania.
Wszystkie Siostry wyglądały, jakby przetrzepywały dom do góry nogami. Wydawały się, jakby czegoś szukały. Na Wasz widok, podeszła do Was Hisamida.
- Słuchajcie... wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale sprawdźcie, czy coś Wam nie zginęło. No i uważajcie, bo w osadzie może kręcić się... eh... ktoś od nas, ale nie koniecznie... od nas. - zaakcentowała ostatnie słowo. - Jak zobaczycie dobrze wyglądającego faceta, to uważajcie. Albo trzech.
Shira Kujaku - klik
Hisamida Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Nagome Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Urasano Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Gzik - klik
Osanen Kujaku - klik
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości


