Bagnisty teren pośród lasu
- Nana
- Posty: 868
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: Ciemne długie włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka o azjatyckich rysach twarzy i pełnych ustach.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Rika doskonale wiedziała, że walka to nie tylko siła fizyczna i moc chakry. Walka to także nie tylko - czego nie była już taka pewna - potężne Kekkei Genkai. W kluczowej chwili pojedynku, choć to ona była otoczona płomieniami, zachowała zimną krew. Uderzyła w najczulszy punkt Satoshiego i pomogła mu na chwilę uwierzyć, że straci swoje bezcenne oczy. Sama teleportowała się w bezpieczne miejsce, poza budynek, wręcz w okolicę krzaków, w których powinien być Key. Ale go nie było. Pobiegła więc w kierunku osamotnionego domku. Znalazłszy się na miejscu mogła zauważyć, że walka się skończyła. Misao miał wroga podanego na tacy. Kunoichi spodziewała się, że ten go dopadnie, ale szybkość i zdecydowanie jego działań były zaskakujące.
Panienka była zmęczona. Poziom jej chakry znacznie spadł. Dotarło do niej, jak wielkim wysiłkiem jest przyzwanie przyjaciela z królestwa sów. Nie miała jednak czego żałować. Misao spisał się znakomicie, eliminując jednego wroga za drugim. Teraz, gdy zbliżyli się do siebie, zdawał się szczęśliwy bardziej, niż powinien. Nie musiała pytać, wiedziała.
-Nikogo więcej nie ma? Chyba pozostało odnaleźć twój zwój, Riko Kari Matsubari. - odpowiedział spokojnie i chyba wiedział, że to koniec walki na dziś. Choć Jego włosy wciąż stały nienagannie do góry, on także odczuwał już zmęczenie. To był bardzo intensywny czas.
I wtem odezwał się Key, który, nie wiedzieć w jaki sposób znalazł się w posiadaniu zwoju. Był obwieszony jakimiś drogocennymi rzeczami. Nie powinien, ale... niech mu będzie. Jeszcze parę lat temu nie puściłaby mu tego płazem, ale wiele się od tego czasu zmieniło. Już nie była taka zapatrzona w walkę dobra ze złem. Nie była już prawa i spawiedliwa. No, przynajmniej aż tak. Chwyciła zwój i przyjrzywszy się jego pieczęci stwierdziła, że właśnie po to tu przyszli.
-Dziękuję za pomoc. - sprawiła Misao przytulasa, a ten tylko na to czekał, dumny z wypiętą do przodu piersią. Tyle go widzieli.
-Key... jak się tam znalazłeś? Prosiłam, żebyś czekał w bezpiecznym miejscu. - powiedziała niby zagniewana. Chłopak mógł jednak bez problemu wyczytać z jej twarzy, że bardzo jej się to podobało.
-Nic tu po nas. - stwierdziła wymownie. Zamierzała podać drogę w to miejsce w siedzibie władz, by odpowiedni ludzie zajęli się antykami, które nie zostały spalone. Dobrze więc, by Key nie wziął wszystkiego dla siebie.
Nieśpiesznie ruszyli w drogę powrotną.
-Na co dzień tropisz takich oprychów jak ci? Ciekawe co jest w tym zwoju...- zagaiła, bo przecież czymś trzeba wypełnić ciszę. Ich przemarsz powrotny zajmie nieco więcej niż 5 minut.
Panienka była zmęczona. Poziom jej chakry znacznie spadł. Dotarło do niej, jak wielkim wysiłkiem jest przyzwanie przyjaciela z królestwa sów. Nie miała jednak czego żałować. Misao spisał się znakomicie, eliminując jednego wroga za drugim. Teraz, gdy zbliżyli się do siebie, zdawał się szczęśliwy bardziej, niż powinien. Nie musiała pytać, wiedziała.
-Nikogo więcej nie ma? Chyba pozostało odnaleźć twój zwój, Riko Kari Matsubari. - odpowiedział spokojnie i chyba wiedział, że to koniec walki na dziś. Choć Jego włosy wciąż stały nienagannie do góry, on także odczuwał już zmęczenie. To był bardzo intensywny czas.
I wtem odezwał się Key, który, nie wiedzieć w jaki sposób znalazł się w posiadaniu zwoju. Był obwieszony jakimiś drogocennymi rzeczami. Nie powinien, ale... niech mu będzie. Jeszcze parę lat temu nie puściłaby mu tego płazem, ale wiele się od tego czasu zmieniło. Już nie była taka zapatrzona w walkę dobra ze złem. Nie była już prawa i spawiedliwa. No, przynajmniej aż tak. Chwyciła zwój i przyjrzywszy się jego pieczęci stwierdziła, że właśnie po to tu przyszli.
-Dziękuję za pomoc. - sprawiła Misao przytulasa, a ten tylko na to czekał, dumny z wypiętą do przodu piersią. Tyle go widzieli.
-Key... jak się tam znalazłeś? Prosiłam, żebyś czekał w bezpiecznym miejscu. - powiedziała niby zagniewana. Chłopak mógł jednak bez problemu wyczytać z jej twarzy, że bardzo jej się to podobało.
-Nic tu po nas. - stwierdziła wymownie. Zamierzała podać drogę w to miejsce w siedzibie władz, by odpowiedni ludzie zajęli się antykami, które nie zostały spalone. Dobrze więc, by Key nie wziął wszystkiego dla siebie.
Nieśpiesznie ruszyli w drogę powrotną.
-Na co dzień tropisz takich oprychów jak ci? Ciekawe co jest w tym zwoju...- zagaiła, bo przecież czymś trzeba wypełnić ciszę. Ich przemarsz powrotny zajmie nieco więcej niż 5 minut.
0 x
- Nana
- Posty: 868
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: Ciemne długie włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka o azjatyckich rysach twarzy i pełnych ustach.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Pewną ulgą było, że to nie Rika zadała ostateczny cios. Zabijanie nigdy nie było czymś przyjemnym i w całej tej pracy było tylko czasami niechcianym obowiązkiem. Zaczynała przywykać, ale jeszcze nie przywykła. W tej sytuacji najlepiej było odwrócić wzrok i odejść. Z tego co zrozumiała, Key przyglądał się jej walce. Było to nieodpowiedzialne i mogło się źle skończyć, ale finalnie wyszedł obronną ręką i nawet posunął się krok dalej, gdy zrobiło się bezpiecznie to on znalazł zwój. Brzmi zupełnie jak przygody początkującej Riki. Nie mogła być zła. Nie miała czasu na bycie złą. Bowiem jej dzisiejszy partner słusznie zauważył, że prędzej czy później mogą nadejść posiłki i lepiej, by oni tego nie sprawdzili. Rika, jako już zaprawiona w boju wojowniczka doskonale zdawała sobie sprawę, że "posiłki" nie oznaczają w tym przypadku sushi i soku jabłkowego. No co? Kiedyś tak myślała.
Praca Keya nie wydała się kunoichi szczególnie ciekawa. Ona się biła, przychodziła na gotowe i zostawała bohaterką. On z kolei musiał miesiącami stać i patrzeć, obserwować, notować i pewnie robić dziesiątki innych rzeczy, na które ona nie miałaby cierpliwości. Dzień taki jak ten, w którym jego praca przyniosła efekt musiał być czymś bardzo miłym, ale przecież to tylko wisienka na torcie codziennych, żmudnych obowiązków. Niby sama też musiała trenować, ale nie, nie, nie. To nie było to samo. Nie zamieniłaby się z nim za żadne skarby. Ale mniejsza o tym, dostała przecież różę! Gdyby tylko w wieku, kiedy takie jak ona otrzymują ich najwięcej nie była zajęta włóczeniem się po świecie i zabijaniem pechowców, pewnie wiedziałaby jak się zachować. Stała jednak, trochę szczęśliwa, a trochę zdezorientowana i przyjęła podarunek. Róże były fajne. Ładniejsze nawet od słoneczników. No i dobrze pachniały. Podziękowała Keyowi i po nacieszeniu się nią, schowała do torebki. Przecież nie będzie jej tak trzymać przez całą drogę!
Pozostawała kwestia zwoju. Oj, korciło zajrzeć do środka! Próbowała nawet podpuścić Keya, by ją do tego zachęcił. Nie okazał się jednak diabełkiem z trójzębem, siedzącym jej na ramieniu i prowadzącym ku złu. Troszeczkę sobie poteoretyzowali na temat potencjalnej zawartości zdobyczy, a czas upłynął tak szybko, że nie wiedzieć kiedy znaleźli się na miejscu. Rice nie umknął fakt, że odprowadził ją pod samą siedzibę (a chyba nie musiał), ale w sumie nie wiedziała co miała powiedzieć. Pożegnała się z nim ciepło i podziękowała za współpracę. Chyba nawet nazwała go bohaterem.
Rika udała się do władz. Tym razem darowała sobie recepcję. Jeśli dalej panował tam taki harmider, i tak nie poświęcono by jej wystarczająco uwagi. Zresztą wiedziała dokąd iść i należało spodziewać się jej wizyty. Po co komu testament Tsuyo? Może miał jakieś skandaliczne sekrety, które nie mogły ujrzeć światła dziennego? Po co w ogóle tacy jak on mieliby spisywać swoje ostatnie życzenia? Przecież zdawać by się mogło, że nigdy nie zginą. Wspięła się po schodach na czwarte piętro do dobrze jej znanego gabinetu. Była z siebie zadowolona. Może nawet dumna. I przeszczęśliwa perspektywą, jaka maluje się na jej horyzoncie po wykonaniu tego zadania.
-Oto zwój, który ja i śledczy Sanato Key odzyskaliśmy z przedmieść Ryuzaku. Wraz z moim sowim przyjacielem pokonałam czterech mężczyzn broniących kryjówki, spośród których jeden należał do klanu Uchiha. Wszyscy ponieśli śmierć. Mamy więc pewność... - rany julek, przecież tam miały być drogie antyki, a nie jakiś testament żyjącego człowieka! - że nie żyją. Tak, są całkowicie martwi. Niestety, część z zabytków znajdujących się w pomieszczeniach została spalona w wyniku pożaru, do którego doszło w trakcie walki. Do zwoju nie zaglądałam, choć kusiło. Nie mogę więc stwierdzić tego z pełnym przekonaniem, ale wierzę, że są w nim wszystkie te rzeczy, na których zależy Ryuzaku no Taki.
Praca Keya nie wydała się kunoichi szczególnie ciekawa. Ona się biła, przychodziła na gotowe i zostawała bohaterką. On z kolei musiał miesiącami stać i patrzeć, obserwować, notować i pewnie robić dziesiątki innych rzeczy, na które ona nie miałaby cierpliwości. Dzień taki jak ten, w którym jego praca przyniosła efekt musiał być czymś bardzo miłym, ale przecież to tylko wisienka na torcie codziennych, żmudnych obowiązków. Niby sama też musiała trenować, ale nie, nie, nie. To nie było to samo. Nie zamieniłaby się z nim za żadne skarby. Ale mniejsza o tym, dostała przecież różę! Gdyby tylko w wieku, kiedy takie jak ona otrzymują ich najwięcej nie była zajęta włóczeniem się po świecie i zabijaniem pechowców, pewnie wiedziałaby jak się zachować. Stała jednak, trochę szczęśliwa, a trochę zdezorientowana i przyjęła podarunek. Róże były fajne. Ładniejsze nawet od słoneczników. No i dobrze pachniały. Podziękowała Keyowi i po nacieszeniu się nią, schowała do torebki. Przecież nie będzie jej tak trzymać przez całą drogę!
Pozostawała kwestia zwoju. Oj, korciło zajrzeć do środka! Próbowała nawet podpuścić Keya, by ją do tego zachęcił. Nie okazał się jednak diabełkiem z trójzębem, siedzącym jej na ramieniu i prowadzącym ku złu. Troszeczkę sobie poteoretyzowali na temat potencjalnej zawartości zdobyczy, a czas upłynął tak szybko, że nie wiedzieć kiedy znaleźli się na miejscu. Rice nie umknął fakt, że odprowadził ją pod samą siedzibę (a chyba nie musiał), ale w sumie nie wiedziała co miała powiedzieć. Pożegnała się z nim ciepło i podziękowała za współpracę. Chyba nawet nazwała go bohaterem.
Rika udała się do władz. Tym razem darowała sobie recepcję. Jeśli dalej panował tam taki harmider, i tak nie poświęcono by jej wystarczająco uwagi. Zresztą wiedziała dokąd iść i należało spodziewać się jej wizyty. Po co komu testament Tsuyo? Może miał jakieś skandaliczne sekrety, które nie mogły ujrzeć światła dziennego? Po co w ogóle tacy jak on mieliby spisywać swoje ostatnie życzenia? Przecież zdawać by się mogło, że nigdy nie zginą. Wspięła się po schodach na czwarte piętro do dobrze jej znanego gabinetu. Była z siebie zadowolona. Może nawet dumna. I przeszczęśliwa perspektywą, jaka maluje się na jej horyzoncie po wykonaniu tego zadania.
-Oto zwój, który ja i śledczy Sanato Key odzyskaliśmy z przedmieść Ryuzaku. Wraz z moim sowim przyjacielem pokonałam czterech mężczyzn broniących kryjówki, spośród których jeden należał do klanu Uchiha. Wszyscy ponieśli śmierć. Mamy więc pewność... - rany julek, przecież tam miały być drogie antyki, a nie jakiś testament żyjącego człowieka! - że nie żyją. Tak, są całkowicie martwi. Niestety, część z zabytków znajdujących się w pomieszczeniach została spalona w wyniku pożaru, do którego doszło w trakcie walki. Do zwoju nie zaglądałam, choć kusiło. Nie mogę więc stwierdzić tego z pełnym przekonaniem, ale wierzę, że są w nim wszystkie te rzeczy, na których zależy Ryuzaku no Taki.
0 x
- Nana
- Posty: 868
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: Ciemne długie włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka o azjatyckich rysach twarzy i pełnych ustach.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
- Yumiko
- Posty: 29
- Rejestracja: 23 wrz 2025, o 21:32
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=12042
- Tenshi
- Posty: 266
- Rejestracja: 10 paź 2023, o 13:32
- Wiek postaci: 16
- Link do KP: viewtopic.php?p=213306#p213306
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Yasuo
Re: Bagnisty teren pośród lasu
0 x
DANE PERSONALNE, APARYCJA I OSOBOWOŚĆ ◈ WIEDZA POSTACI I EKWIPUNEK ◈ ZDOLNOŚCI ◈ ROZLICZENIA ◈ AKTUALIZACJE Song
Kopiuj [color=#FFBFFF]- Mowa[/color]
Kopiuj [color=#FFBFFF][i]- "Myśli"[/i][/color]
- Yumiko
- Posty: 29
- Rejestracja: 23 wrz 2025, o 21:32
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=12042
Re: Bagnisty teren pośród lasu
-Tak, amnezja całkowita po wypadku, który miał miejsce przy upadku Muru. Od tamtego dnia moje wspomnienia zostały wymazane i nawet te magiczne ziółka nic nie wskórały-powiedziała spokojnie, zerkając na towarzyszkę, chyba każdy znał te wydarzenia, tym bardziej zważając na tereny na których się znajdowały. Co do przeceniania, właśnie to był jej problem, Yumiko się nie doceniała, ciągle było jej mało. Chciała dążyć do perfekcji, ale nawet nie znała ludzi, do których mogłaby się zgłosić po pomoc. A czy sama zdoła osiągnąć szczyt? Miała wielką nadzieję.
Wiedza, którą miała kobieta wskazywała na to że zna się na rzeczy. Czy kiedyś staruszka była wpływową kunoichi? A może miała swój udział w wielu wojnach i pomagała tym, którym podwinęła się noga?- Wydaje się, że jest Pani bardzo uzdolniona...- skwitowała jednym zdaniem i przytaknęła na taki podział obowiązków. Pasowało jej to. Chociaż fakt, że nie znała okolicy był nieco frustrujący. A z drugiej strony eksplorowanie nowych terenów mogło być bardziej fascynujące niż frustrujące.
Yumiko na zmiankę o jej klanie nieco spochmurniała. Czy wszystkie osoby wokół właśnie tak o nich myśleli? Co takiego wydarzyło się, że klan, który niegdyś był wspaniały, został zdegradowany do rangi szczepu i na dodatek owiany jest tak złą sławą? Czy inne jednostki borykały się także z czymś takim? Miejmy nadzieje, że choć w minimalnym stopniu zmieni Pani zdanie o nas po dzisiejszym dniu...- Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź Yumiko ruszyła w stronę drzew. Wiedziała, że osoby mające to samo nazwisko, są też wartościowymi ludźmi. I choć część z nich jest bezużyteczna, reszta się stara. Dla niej takową osobą była Tamiko, która swe życie poświęciła osieroconym dzieciom, takich jak nasza bohaterka.
Czarnowłosa wchodząc w głąb lasu, rozglądała się w poszukiwaniu czegoś co nieco odbiega od otoczenia, a pomagał jej w tym ten przepiękny dzień, słońce wkradało się między koroną drzew oświetlając dokładnie całe otoczenie. Mimo, że chodziła już chwilę, dokładnie słyszała jak staruszka krzyczy instrukcje. Wiedziała, że jest blisko i nie ma możliwości, by się zgubiła. Jeżeli będzie trzymała się odpowiedniej odległości nie będzie żadnych problemów. Chodząc widziała jakieś zielone łodygi, a skoro babuszka mówiła, że trujące z natury rośliny mogą być pożyteczne, to zbierała też i takie. Grzyby delikatnie wyrywała za korzonek, sprawdzała też czy w środku pod kapturkiem nie było żadnych robaków, bo po co komu robaczywe grzyby. Gdy okazywały się idealne, delikatnie wsuwała je do kieszeni, a rożnego rodzaju "chwasty" czy też roślinki, zbierała w bukiecik.
0 x
- Tenshi
- Posty: 266
- Rejestracja: 10 paź 2023, o 13:32
- Wiek postaci: 16
- Link do KP: viewtopic.php?p=213306#p213306
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Yasuo
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Yumiko
Misja rangi D
9 / 14 Amnezja to straszna rzecz. Nic nie pamiętać... to musi być niezwykle smutne. Jednak większość mieczy miała dwa ostrza, a każda moneta - dwie strony. Czasami zdarzało się, że akurat nic niepamiętanie było zbawienne. Niektórych rzeczy nie warto było pamiętać. A w przypadku niektórych człowiek modlił się o utratę pamięci.
- Rozumiem... - odpowiedziała krótko staruszka z troską w głosie. - Jak ci tam? - Oczywiście chciała zapytać "Jak się czujesz?", ale mówiła tym swoim dziwnym i czasem niezrozumiałym językiem.
Nie wiedziała co Yumiko chodziło po głowie. O osiąganiu szczytów marzył jednak każdy, a przynajmniej większość. Czy babcia osiągnęła szczyt, tego nasza bohaterka nie wiedziała, jednak mogła przypuszczać, że coś było na rzeczy. Oczywiście osiągnięcie szczytu nie oznaczało od razu bycia perfekcyjnym. I nie samo wejście na górę było ważne, ale ważne było jak długo się na tej górze utrzymało. A czas i różne inne przeklęte rzeczy robiły swoje i zbierały żniwo.
- Byłam.... dawno... - odparła z pewną nostalgią.
Ah, ta młodość. Poznawanie nowych ludzi, smaków i odkrywanie świata. Albo pięcie się po szczeblach kariery lub hierarchii. To wszystko już dla starszej z kobiet było odległą przeszłością. Teraz tylko marzyła o tym, by nie musieć chodzić na zbieranie ziół. Jej egoistyczne marzenie w gruncie rzeczy pomagało społeczeństwu. Im mniej rannych w szpitalach, tym mniej ziół trzeba było dla nich zbierać. A mimo wszystko niektórzy po prostu nie mogli odpuścić. Uchiha. Utracili swoją prowincję i ciągle próbowali ją odzyskać. Wojna trwała.
Nie oznaczało to jednak, że w kupie gówna nie ma żadnych diamentów, bo i te czasem się trafiały. Nawet wśród Uchiha byli wartościowi ludzie i temu staruszka w żaden sposób nie mogła zaprzeczyć. Nie znalazłaby sensownego argumentu, a przecież była taka mądra, a przynajmniej za taką się uważała. Nie znała jednak Tamiko i nie wiedziała o jej poświęceniu.
- A wync jest pannica jednom z nich... - odpowiedziała, kręcąc głową z niedowierzaniem. Chociaż na dobrą sprawę mogła się tego spodziewać. - Od czynów zależy.
Czy Yumiko - chociaż straciła pamięć - aż tak bardzo zależało na dobrym imieniu jej klanu? Czuła dumę jak ktoś ten klan wychwalał? A może złość jak o nim źle mówił? Czy byłaby w stanie za klan zabić?
Tym razem jednak nie zabijała, a po prostu zbierała dary matki ziemi. Staruszka nic nie krzyczała i po prostu czekała, mimo wszystko dziewczyna Uchiha wiedziała gdzie ona się znajduje. Zawsze mogła wyjrzeć na zewnątrz i bez problemu ją dostrzec.
Zaczęła swoje zbieractwo. Ogólnie znalazła dość sporo różnych grzybów i po jakimś czasie miała już pełne kieszenie. Nic innego się doń nie zmieści. Trzeba było przynieść i wrócić znowu. Tak na dwa razy. Oprócz tego udało jej się odszukać różne rośliny, te z samymi liśćmi, te z żółtymi kwiatkami, inne z czerwonymi. Różnokolorowe i w różnych kształtach. Jak na pierwszy raz wystarczyło. Wróciła do staruszki, by oddać co zebrała.
- Dziękować... - odpowiedziała. - Pannica chcieć popatrzyć i odpocząć? Czy dalyj w las?
Yumiko widziała rozłożone na trawie i płaszczu kartki z różnymi napisami, a obok każdej kartki woreczek. Na jednej "zapalenie gardła", na innej "bóle głowy", na kolejnej "przeciwbólowe", i dalej "uniwersalna odtrutka" i tym podobne. Staruszka wypisała wszystkie najbardziej znane ludzkości schorzenia i rzeczywiście zabrała się za prawdziwe segregowanie. Z grzybami uporała się dość szybko. Rozłożyła je równo pomiędzy "zapaleniem gardła" "bólem głowy" i kilkoma innymi typowymi chorobami. Yumiko mogła zauważyć, że grzyby, którymi napchała kieszenie pomagały na wiele rzeczy, ale z pewnością nie mogły działać samodzielnie. Trzeba było je wymieszać z innymi składnikami. Babusia również to robiła. Oglądała każdą roślinkę dokładnie. Niektóre wąchała. Inne nawet lizała, by sprawdzić jak smakują.
W końcu podniosła do góry źdźbło pewnej trawy. Nie była to zwyczajna trawa, lecz znacznie ciemniejsza niż inne trawy.
- Te bezwartościowe... - odparła. - Ale korzynki przydatne. - wyrzuciła to za siebie, informując, że akurat w przypadku tej rośliny bardziej liczą się korzenie niż sama roślina.
- StaruszkaKopiuj [b][i][color=#FFFFFF]- Staruszka[/color][/i][/b]
0 x
DANE PERSONALNE, APARYCJA I OSOBOWOŚĆ ◈ WIEDZA POSTACI I EKWIPUNEK ◈ ZDOLNOŚCI ◈ ROZLICZENIA ◈ AKTUALIZACJE Song
Kopiuj [color=#FFBFFF]- Mowa[/color]
Kopiuj [color=#FFBFFF][i]- "Myśli"[/i][/color]
- Yumiko
- Posty: 29
- Rejestracja: 23 wrz 2025, o 21:32
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=12042
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Yumiko wiedząc, że więcej rzeczy nie uzbiera wróciła do staruszki. Podała jej bukiecik ze swoimi znaleziskami, po czym delikatnie zaczęła wyciągać z kieszeni grzybki, tak by ich nie uszkodzić. Gdy staruszka przebierała liście i starannie układała je przy odpowiednich woreczkach dziewczyna przyglądała się uważnie.- Chwilę zostanę, chciałabym zobaczyć jakie roślinki Pani odrzuca. Będę wiedziała czego nie powinnam zbierać. Ułatwi to trochę pracę. Widząc jak jej towarzyszka ogląda trawę, chciała się odezwać, jednakże nim to zrobiła, wiedziała, że potrzebne są korzonki. Czarnowłosa od razu zaczęła myśleć, w którym miejscu znajdowała się ta trawa, by móc jak najszybciej wrócić tam i dozbierać korzonki.
Gdy wszystko było już posegregowane, czarnowłosa wstała- Idę dalej. Już wiem czego jeszcze Pani potrzebuje. Na niektórych kupach leżało bardzo mało ziół. Zdarzyło się, że jakiegoś rodzaju była jedna, czy dwie gałązki. Oczywiście za pierwszym razem nie zbierała ilości hurtowych. Dlatego tym razem plan był następujący. Wrócić w miejsce, w którym się znajdowała, by zerwać więcej roślinek. Iść po trawę i wyrywać ją z korzeniami. Gdy już to zrobi na pewno pójdzie nieco dalej, może uda jej się znaleźć także inne zioła, które mogłyby jeszcze się przydać.
Nie czekając dłużej ruszyła przed siebie, szła szlakami, które przemierzała ostatnio. Gdy znalazła roślinki, znajdujące się przy woreczkach zbierała je. Większa ich ilość powinna sprawić, że starczą na dłużej. Znalezienie miejsca, w którym znajdowała się czarna trawa było trudne, zważywszy na to, że jej ilość w tamtym miejscu była ograniczona. Ślady zostawione, poprzednio nieco ułatwiły sprawę, ale czas przejścia był nieco dłuższy. W międzyczasie czarnowłosa poszukiwała innych roślinek. A znajdywała ich całkiem sporo, czy były użyteczne ? Okaże się jak Babuszka je posegreguje. Ostatnim razem dość sporo poszło do wywalenia. Miała jednak nadzieję, że tym razem będzie tego mniej. Po kilkunastu minutach poszukiwań dotarła do miejsca, gdzie znajdowała się kępka czarnej trawy. Jedna jedyna. Brak łopaty nieco komplikował sytuację, ale kunai też powinien się nadać, do tego by wyciąć ziemię wokoło. Gdy miała w dłoniach bryłę piachu otrzepała ją delikatnie, by nie porozrywać korzeni...
Nieco dalej Yumiko zobaczyła krzak, miał on na sobie czerwono pomarańczowe owoce. Przyciągały uwagę więc mogły się nadać. Mimo już sporej ilości znalezisk podeszła do krzaka i odcięła parę gałązek, gdzie znajdowało się najwięcej ozdobnych kuleczek. Mając gotowy kolejny bukiet zaczęła wracać do Babci czekającej na nią.
0 x
- Tenshi
- Posty: 266
- Rejestracja: 10 paź 2023, o 13:32
- Wiek postaci: 16
- Link do KP: viewtopic.php?p=213306#p213306
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Yasuo
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Yumiko
Misja rangi D
11 / 14 Dziewczyna przyniosła kobiecie dość sporo różnych "darów ziemi". Kobieta miała bardzo zadowoloną minę. Zwłaszcza słysząc, że Yumiko zostanie, uśmiechnęła się i tylko powiedziała:
- Hmm... tak... tak... możem się myliła. Możem nie wszystek młodych i Uchiha jest do niczego... - Czy można było to wziąć za komplement? Jeśli nie to, to z pewnością ostatnie zdanie. - Dobra robota!
Kobieta z podekscytowaniem układała kolejne grzyby, gałązki i inną zieleninę na odpowiednich miejscach. Co jakiś czas tylko mówiła:
- Hmm... to tu... to tam... to na ból głowy... - Trochę jej to segregowanie zajęło. Nie spieszyła się i całe to oglądanie i segregowanie zajęło jej może z pół godziny. W tym czasie Yumiko mogła odpocząć i nabrać siły, a także zaplanować dalsze działania. Niby to było proste zadanie, ale planowanie i strategia były częścią wielu zwycięstw. Tak działali shinobi i kunoichi. Babcia widziała w dziewczynie potencjał.
- Myślim, że byndziesz mocna - powiedziała ni z gruchy ni z pietruchy, jeśli już o warzywach i owocach mówimy. Wcześniejszy komplement ze strony dziewczyny został odwzajemniony. - Tylko nie giń gupio.
Yumiko znała trasę. WIedziała gdzie się kierować. Oczywiście również po drodze zbierała inne rośliny. A było tego naprawdę mnóstwo. Jakieś pędy, które owijały się o drzewo. Do zebrania. Dziwny kwiat. Do zebrania. Coś co wyglądało jak czarne porzeczki, ale z pewnością było trujące. Chyba to nazywano czarnym bzem. Do zebrania. Po drodze trafiły się też jakieś grzyby, łącznie z muchomorami i innymi, prawdopodobnie trującymi, okazami. Do kieszeni. Tym razem zaopatrzyła się w worek, biorąc jeden z nieużywanych przez staruszkę. Więc mogła wszystkiego wziąć więcej i w razie nagłych sytuacji, po prostu to gdzieś zostawić. A o jakich sytuacjach mowa?
Prawdą było, że Matka Ziemia oferowała mnóstwo różnych rzeczy. A niektóre z nich były najprawdziwszymi skarbami. Yumiko na dobrą sprawę mogła wejść do lasu, napchać worek, wrócić, napchać worek, wrócić, napchać worek i wrócić. Nie było istotne czym. Było istotne jak dużo. Może dlatego babuszka miała takie trudności ze zbieraniem. Prawdopodobnie pochylała się i kontemplowała nad każdym kwiatem i korzonkiem, który wpadł jej w ręce. A nasza bohaterka? Siup do wora, do kieszeni albo do bukietu.
Matka Ziemia karmiła i rodziła także inne istoty. Nie tylko ludzi. Yumiko odnalazła czarną trawę, trochę jej zajęło wykopanie tej trawy z korzeniami... przy użyciu ostrego kunaia. Jedną kępę czarnej trawy "udało" jej się zniszczyć przez przypadek, ale w pobliżu było kilka następnych. Uczyła się na własnych błędach i tym razem udało się zdobyć kilka sztuk korzeni. Następnie przyszła pora na krzak z czerwono pomarańczowymi owocami. Szybkie cięcia kunaiem i kilka gałązek zasiliło bukiet Yumiko. Ale nie tylko ona miała na nie ochotę. Zauważyła niedźwiedzia. Miał jakieś półtora metra w kłębie. Do małych nie należał. On także zauważył Yumiko. I to co trzymała w dłoniach. Czerwono pomarańczowe owoce! Co z tego, że obok był krzak pełen takich samych? Yumiko czuła, że niedźwiedź miał ochotę na mięso z owocami. Owoce - te z krzaka. Mięso - to z Yumiko. Zaczął się niebezpiecznie zbliżać, choć wolno zbliżać. Nie szarżował. Badał swoją ofiarę. Był jakieś 10 metrów od niej.
- StaruszkaKopiuj [b][i][color=#FFFFFF]- Staruszka[/color][/i][/b]
0 x
DANE PERSONALNE, APARYCJA I OSOBOWOŚĆ ◈ WIEDZA POSTACI I EKWIPUNEK ◈ ZDOLNOŚCI ◈ ROZLICZENIA ◈ AKTUALIZACJE Song
Kopiuj [color=#FFBFFF]- Mowa[/color]
Kopiuj [color=#FFBFFF][i]- "Myśli"[/i][/color]
- Yumiko
- Posty: 29
- Rejestracja: 23 wrz 2025, o 21:32
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=12042
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Chcąc wyciągnąć jak najwięcej wiedzy od staruszki, dziewczyna uważnie przyglądała się jej ruchom. Chłonęła wiedzę, którą mimowolnie jej przekazywała mówiąc jakie roślinki do czego służą. Czy kiedykolwiek wykorzysta tą wiedzę? Nie sądziła, ale podstawy będzie już miała. Może właśnie po tym spotkaniu postara się uzupełnić swoją wiedzę, by kiedyś też pomagać ludziom? Być może. Okaże się co jeszcze przyniesie życie. Yumiko podziękowała za komplement i obiecała, że będzie unikać sytuacji powodujących jej śmierć. Przynajmniej takich, które by wynikały z jej głupoty, aniżeli tych, do których będzie zmuszona.
Sytuacja w lesie zapowiadała się idealna tak, jak za pierwszym razem. Coraz więcej ziółek, coraz więcej liści i innych chwastów. Mając nadzieję, że pójdzie jej to sprawnie czarnowłosa zwiększyła swoje tempo. Chciała skończyć jak najszybciej, by babuszka mogła wrócić do domu i odpocząć. Myśląc o tym, mechanicznie wykonywała swoje zadanie. Czy to będzie jej ostatni kurs? Nie wiedziała, zależne było to od tego, ile rzeczy z jej bukietu będzie pożytecznych.
To właśnie tempo spowodowało, że Yumiko w pierwszym momencie nie usłyszała zbliżającego się niedźwiedzia. Dopiero po chwili, gdy pod ciężarem łap złamały się jakieś gałązki, czarnowłosa odwróciła się w kierunku dźwięku. Bardziej spodziewała się w tym momencie staruszki, która by ją ponaglała aniżeli potężnego niedźwiedzia. Swoją drogą piękne zwierzę. Co powinna zrobić? Czy tak jak w przypadku psów nie powinna patrzyć się w oczy zwierzęcia? Taką podjęła decyzję. A widząc, że miś powoli się do niej zbliża zaczęła się wycofywać, bez zbędnych ruchów, powoli, do tyłu. Była w lesie, co ułatwiało sytuację, bowiem możliwości do ucieczki było wiele, ale jej priorytetem było uratowanie swoich zdobyczy jak także skierowanie niedźwiedzia w głąb lasu. Nie chciała bowiem, by jej nieprzyjaciel wyszedł przed las, tam, gdzie siedziała staruszka. W takim momencie jej praca poszłaby na marne...
Wycofując się Yumiko starała się skryć za jakimś drzewem, co dało by jej chwilę, na wykonanie odpowiedniego ruchu. Plan był prosty. Gdyby udało jej się schować za jakimś drzewem, stworzyłaby klona. Jakie to było wielkie szczęście, że zaopatrzyła się w worek od Babuni, bowiem dzięki temu nie straci za wiele roślinek tworząc pieczęcie. Sama z kolei będzie starała się za pomocą techniki wejść na drzewo. Co w takim razie miałby zrobić klon? Odciągnąć uwagę stworzenia, które mogłoby zacząć swą szarżę widząc zamieszanie. Klon miał mieć proste zadanie, zacząć biec w głąb lasu. Gdyby się oddalił dziewczyna mogłaby wrócić do swojej towarzyszki, ale czy wszystko pójdzie zgodnie z planem? Zobaczymy...Ukryty tekst
0 x
- Tenshi
- Posty: 266
- Rejestracja: 10 paź 2023, o 13:32
- Wiek postaci: 16
- Link do KP: viewtopic.php?p=213306#p213306
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Yasuo
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Yumiko
Misja rangi D
13 / 14 Oczywiście to była jedna droga rozwoju. Yumiko mogła zostać znaną medyczką lub przerażającą trucicielką. Lub jedno i drugie, w zależności od strony konfliktu, w którym brałaby udział. Wystarczyło tylko poznać rośliny, ich zastosowanie, sposób przyrządzania mikstur i przeróżnych mieszanek, a także posiadać odpowiednią wiedzę medyczną - wiedzę o ludzkim ciele. Łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Ale czy nie kimś takim była babuleńka? Być może właśnie kimś takim. Personel szpitala chętnie korzystał z wiedzy medycznej utalentowanych osób - nawet jeśli były już w podeszłym wieku. Może nie powinni wykorzystywać starszych. A może babcia sama chciała to robić, jednocześnie narzekając, że nie chce? Może jej niechęć do tej roboty była fałszywa?
Nasza bohaterka obiecała, że nie umrze głupio i będzie unikać sytuacji powodujących jej śmierć. W sumie czy to w ogóle trzeba było obiecywać? Czy znalazłby się jakiś wariat, który parł na złamanie karku, wprost w oblicza śmierci? Pewnie tak. Ale takich chorych osób było jak... ekhem, ehkem... jak na lekarstwo. Kobieta uśmiechnęła się.
Jedna z takich sytuacji zdarzyła się jednak chwilę później, gdy Yumiko stanęła oko w oko z niedźwiedziem. To znaczy unikała jego spojrzenia, by nie denerwować bestii. To był dobry ruch. Czy mogła uniknąć tego spotkania? Może mogła. A może niedźwiedź tam po prostu był i czego by nie zrobiła, to i tak by się spotkali? Może mogła zauważyć go wcześniej i zabić lub przepłoszyć. Może...
Jak to mówiono "morze jest głębokie i szerokie, a człowiek dryfuje tu i teraz" czy jakoś tak. Bez względu na okoliczności, stanęła w szranki z dziką bestią. No może niekoniecznie. To było zaiste piękne zwierze. Yumiko chciała je przepłoszyć. Dziewczyna w tym wszystkim nie myślała tylko o swoim bezpieczeństwie, ale też o bezpieczeństwie staruszki i ziół i chwastów i grzybów, które zebrała. Godne podziwu. Inny Uchiha spaliłby pół lasu jakimś katonem, by tylko zabić uciążliwe zwierzę. Ale nie Yumiko.
Bez problemu schowała się za pobliskim drzewem. Nie wiedziała tego, ale niedźwiedź zaczął węszyć. Miała jednak wystarczająco dużo czasu, by schować swój bukiet do worka, a worek rzucić bezpiecznie na ziemię. Stworzyła klony lub klona, a sama weszła na drzewo. Drzewo okazało się na tyle "pomocne", że nie miało zbyt dużej ilości uciążliwych, przeszkadzających we wchodzeniu gałęzi. Yumiko po chwili była na górze.
Niedźwiedź zauważył klona i - o ile można tak powiedzieć - zdębiał. Wyczuwał zapach prawdziwej Yumiko na górze, lecz przed sobą widział jej obraz. Ten obraz był niematerialny, więc nie emitował żadnego zapachu. Niedźwiedź nie znał się na technikach ninja, ale wiedział jedno: "coś tu nie grało". Postanowił rozwiązać problem w iście niedźwiedzi sposób. Zaczął swoją szarżę, skoczył błyskawicznie na klona i po prostu przez niego przeleciał. Klon zniknął w kłębie dymu, a niedźwiedź uderzył łbem w drzewo, na którym siedziała nasza bohaterka. Lekko zatrzęsło, lecz drzewo miało gruby pień i silne korzenie. Yumiko używała chakry, by się utrzymać, a w najgorszym wypadku mogła chwycić rękami jakąś gałąź. Nie spadła na ziemię. Niedźwiedź był oszołomiony i chwilę to trwało nim po prostu uciekł w głębiej w las. Yumiko mogła puścić go wolno lub zabić.
Po spotkaniu z niedźwiedziem, powróciła do babci (o ile chciała). Kobieta odebrała "dostawę", lecz nim zaczęła to segregować, zapytała:
- Cosik długo Ci zeszło... Co się stanęło? Dasz radę przynieść rzeczy po raz trzeci? - Nie wiedziała o niedźwiedziu, ale być może zakładała, że Yumiko jest po prostu zmęczona. A była?
- StaruszkaKopiuj [b][i][color=#FFFFFF]- Staruszka[/color][/i][/b]
0 x
DANE PERSONALNE, APARYCJA I OSOBOWOŚĆ ◈ WIEDZA POSTACI I EKWIPUNEK ◈ ZDOLNOŚCI ◈ ROZLICZENIA ◈ AKTUALIZACJE Song
Kopiuj [color=#FFBFFF]- Mowa[/color]
Kopiuj [color=#FFBFFF][i]- "Myśli"[/i][/color]
- Yumiko
- Posty: 29
- Rejestracja: 23 wrz 2025, o 21:32
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=12042
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Prawdę mówiąc Yumiko jeszcze nigdy w życiu nie skrzywdziła nikogo. Oczywiście, potrafiła w jakimś stopniu się obronić, ale dopóki nie zmusi ją do tego sytuacja, to nie chciała używać siły. Wolała spłoszyć zwierzę, aniżeli je atakować. Czy kiedykolwiek przyjdzie taki dzień kiedy będzie musiała sięgnąć po bardziej drastyczne środki ? Czy w takim momencie nie zawaha się i będzie działać? Tego nikt nie potrafił przewidzieć. Nawet nasza bohaterka. Gdy była już na drzewie, wiedziała, że da radę umknąć zwierzakowi. Jednakże ten okazał się wielkim bystrzachą... Niby to takie nierozumne, ale węch miał dobry.
Siedząc już na drzewie czarnowłosa miała dobry punkt obserwacyjny. Widziała, jak miś chwilę się zawahał, po czym ruszył przed siebie. Dym unoszący się w powietrzu świadczył o tym, że jej klon uległ zniszczeniu. A huk i drżenie drzewa świadczyło tylko o jednym... Nasz biedny miś zamiast zajadać mięsko całował pień. Chociaż to może złe porównanie, zważywszy na to że niedźwiedź potrzebował chwili by się otrząsnąć, po czym tak zwyczajnie uciekł. Yumiko patrzyła w jego ślad nim całkowicie zniknął. Poczekała jeszcze chwilę po czym zeszła na dół. Tak ,dała mu się oddalić. Czy możliwość zabicia zwierzęcia i zabrania jego skóry mogłaby być satysfakcjonująca? Być może, ale zdaniem dziewczyny zwierzęta powinny być wolne i dopóki nie trzeba, powinny zostać w swoim naturalnym otoczeniu.
Zgarnąwszy worek z ziołami czarnowłosa wróciła do staruszki. Tak jak myślała Babuszce nie uniknął fakt, że tym razem była za długo w lesie. - Spotkałam niedźwiedzia. Mam nadzieję, że roślinki nie ucierpiały... Proszę- podała woreczek, po czym na pytanie o kolejną podróż do lasu, przytaknęła. Co gorszego mogłoby ją spotkać w lesie? Tym razem będzie bardziej uważna. I tak za każdym razem, pojawiała się jakaś nowa sytuacja, dziewczyna ją kodowała i następnym razem była bardziej uważna. Dzieci miały pod tym względem łatwiej, popełniały błędy będąc brzdącami, ona z kolei te same błędy powtarzała teraz, aczkolwiek proces powtarzalności błędów nie zdarzał się u niej tak często, bowiem jej mózg, w przeciwieństwie do tego dziecka szybciej przetwarzał sytuacje. Idąc po raz kolejny do lasu obrała inny kierunek, by tym razem znaleźć inne roślinki, które też mogłyby być przydatne.
0 x
- Tenshi
- Posty: 266
- Rejestracja: 10 paź 2023, o 13:32
- Wiek postaci: 16
- Link do KP: viewtopic.php?p=213306#p213306
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Yasuo
Re: Bagnisty teren pośród lasu
Yumiko
Misja rangi D
15 / 14 Yumiko wydawała się być dobrą dziewczyną. Chęć rozwiązywania problemów w inny sposób niż przez użycie siły była godna podziwu. Oczywiście nie zawsze to było możliwe. Czasem trzeba będzie użyć bardziej drastycznych środków. Tym razem się udało. Niedźwiedź został spłoszony. Czy był zupełnie nierozumny? Jakąś swoją zwierzęcą inteligencję miał. Uciekł, nie próbując już więcej niepokoić - być może potężniejszej od niego - kunoichi. Pocałował pień i uciekł. Być może bolała go głowa, ale o tyle dobrze, że ocalił skórę. Yumiko wolała puścić go wolno niż przerobić na buty lub nową torebkę.
Yumiko wróciła do staruszki, przynosząc jej wszystko co uzbierała i co uniknęło zniszczenia w "walce" z niedźwiedziem. Babcia uśmiechnęła się.
- To roślinki, nie jajka - odparła z wielkim uśmiechem, pokazując światu swoje dwa ostatnie zęby. Dała tym do zrozumienia, że się cieszy, że Yumiko wróciła bezpiecznie i przyniosła dodatkowe zioła, grzyby i chwasty. - Cieszym się, że Ci się udało - odparła na koniec.
Oczywiście, że dzieci bardzo szybko wchłaniały nową wiedzę, uczyły się na własnych błędach i wyrabiały nawyki na przyszłość. Ale tak też działali shinobi i kunoichi. Adaptowali się do sytuacji bardzo szybko. Yumiko nie była wyjątkiem. Tym razem była uważna, tym razem wybrała inną trasę. To wszystko poskutkowało tym, że znalazła inne zioła, których do tej pory nie znalazła. Nie napotkała też żadnego innego zagrożenia. Po pewnym czasie wróciła do staruszki.
Staruszka uśmiechnęła się znowu. Była bardzo zadowolona. Przeglądała to wszystko, mówiąc jednocześnie:
- Jo żem sama nigdy tylu nie nazrywała! Niesamowite! - Yumiko widziała, że pozostałe zioła z "drugiego przebiegu" zostały już posegregowane. Kupki były bardziej okazałe. Staruszka wyjaśniła też swój proces:
- Najpierw segregujem te ziołka, potem do woreczków, a potem pieczentujem we zwoju. - Była bardzo rozmowna. - Nie mogem od razu we zwoju, bo się pomieszajom, a we kilku zwojach... za drogiem.
Staruszka podała Yumiko woreczek.
- Trzym. Za dobrom robote. - W woreczku były oczywiście pieniądze. Staruszka pewnie uznała, że się to Yumiko należy. Nie dość, że już nie chciała od niej pieniędzy, to również sama jej zapłaciła. Czy o to Yumiko chodziło, gdy myślała o "naciągnięciu staruszki"? Z tym, że w tym wypadku o naciągnięciu nie mogło być mowy. Za dobrze wykonaną pracę należało się wynagrodzenie. - Jokbyś chcioła jeszcze mi kiedyś pomóc albo pogudać, to szukaj mie w szpitalu.
Jeśli tylko Yumiko postanowiła zostać i patrzyć jak staruszka segreguje, to mogła podziwiać cały proces. Segregowanie, wkładanie do woreczków, pieczętowanie przedmiotów w średnim zwoju za pomocą techniki Fuin no Jutsu.
- Ciągle tu jesteś? Ni mosz nic ciekawszego do robyty? Pannice majom inne rzeczy. - Była przy tym trochę wredna, ale była to bardziej "przyjacielska wredność". Babuszka polubiła Yumiko. I nagle...
- Ah! Jo żem zapomniałak! - A czego zapomniała? Wielu rzeczy, zwłaszcza w tym wieku, mogła zapomnieć. Oczywiście chodziło jej o przedstawienie się. - Jo żem jest Yumiko.
Misja zakończona sukcesem! Notki:- Staruszka
- Jeśli Yumiko odchodzi zanim staruszka posegreguje i zapieczętuje zioła, to ostatni akapit nie ma miejsca.
- Jeśli zdecydujesz się zostać i wyjawić swoje prawdziwe imię staruszce, to możesz opisać jak ta na nie zareaguje.
- Dziękuję ślicznie za misję
Kopiuj [b][i][color=#FFFFFF]- Staruszka[/color][/i][/b]
0 x
DANE PERSONALNE, APARYCJA I OSOBOWOŚĆ ◈ WIEDZA POSTACI I EKWIPUNEK ◈ ZDOLNOŚCI ◈ ROZLICZENIA ◈ AKTUALIZACJE Song
Kopiuj [color=#FFBFFF]- Mowa[/color]
Kopiuj [color=#FFBFFF][i]- "Myśli"[/i][/color]
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość