Atarashi jest prowincją położoną na północnym krańcu kontynentu, nad Morzem Lazurowym, pomiędzy Antai a pozostałościami Muru oddzielającego dawniej Sogen i tak zwane Niezbadane Obszary. Powstała ona w wyniku podboju części Sogen przez „ludzi zza muru”, którzy w lecie 394 r. dokonali inwazji, usuwając z tych terytoriów władzę klanów Uchiha. Od tego czasu zamieszkują oni te ziemie, rozdając karty w tej części Wietrznych Równin. Zamieszkiwana jest przez klany Soma, Orochi i Mateki , które swoją siedzibę mają w Mieście Atarashi (Stare Kōtei), odbudowanym po zniszczeniach powstałych podczas podboju. Klan Kujaku poszedł za to dalej na zachód, zatrzymując się na Półwyspie Antai. Jest to także miejsce położenia tajemniczego Kamienia z Gwiazd.
Kujaku Haruka
Posty: 187 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 13 lip 2025, o 01:31
Lasy, rozciągające się w północno-wschodniej części prowincji, są miejscem pełnym tajemnic i naturalnego piękna. Choć prowincja jest znana z raczej skromnego zalesienia, te lasy stanowią wyjątek, oferując schronienie dla różnorodnej fauny i flory.
Wśród drzew i krzewów, które porastają te tereny, można spotkać laski olchowe oraz łęgowe, które są typowe dla podmokłych obszarów. Rozległe wrzosowiska, przechodzące miejscami w torfowiska, dodają krajobrazowi niepowtarzalnego uroku. Wśród tej roślinności kryją się różnorodne gatunki grzybów, które zdają się być odporne na kaprysy natury.
Fauna lasów Atarashi jest równie zróżnicowana. Ptaki, zarówno wodne, jak i leśne, przemykają między gałęziami, korzystając z obfitości roślinności i łagodnego klimatu. Małe ssaki, takie jak zające czy lisy, przemierzają te tereny, dodając życia i dynamiki do spokojnego krajobrazu.
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 187 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 13 lip 2025, o 02:38
Zlecenie specjalne - "Wojna Światów " - Ranga D - "Spotkanie na trakcie"
1/7
Naga & Zerin
Naga
Twoje życie wybrańca gwałtownie się zakończyło. Od tamtej felernej nocy, kiedy waszą spokojną, ukrytą w ostępach ostoję napadnięto, a tobie zgotowano brutalne zderzenie z rzeczywistością i światem zewnętrznym, który okazał się większy, bardziej nieczuły i wymagający niż kiedykolwiek sobie to wyobrażałeś. Do tego głosy w twojej głowie - sam nie byłeś pewny, czy prawdziwe, czy urojone - tym bardziej utrudniały ci momentami osąd, co jest rzeczywiste, a co jest tylko ułudą. I teraz, po niemal tygodniu tułaczki na południe, za jedną z grup uchodźców, której podkradałeś nocami odrobinę zapasów... teraz głosy kazały ci zmienić kierunek i pójść w inną stronę, przez leśne ostępy. Nie jadłeś drugi dzień już, czułeś, że twój żołądek już nawet nie burczy, ale tylko skręca się z głodu. Możliwe, że zacząłeś przeklinać swoją głupotę i naiwność, które kazały ci posłuchać syczenia w twoich myślach... ale koło południa usłyszałeś krakanie kruków - taki samych, jakie znałeś ze swoich stron - kołujących nad czymś niedaleko.
Przedarłeś się tam, a zerknąwszy zza krzaków ujrzałeś... ujrzałeś coś, co wyglądało obrzydliwe podobnie do scen z pogromu twojej osady. Kilkanaścioro martwych ludzi na jednym z bocznych, leśnych traktów. Dwa wozy, spalone, kilka drzew po obu stronach również przypalonych lub powalonych, do tego kunaie rozrzucone po polu bitwy, wystające z gardeł i pleców martwych. Dwa ciała - nawet z tej odległości byłeś w stanie to stwierdzić - były dziwaczne, a przynajmniej byłyby, gdybyś nie podsłuchiwał tamtych ludzi, za którymi na początku podążałeś. Jedno jakby w połowie rozszczepione, wyglądające jakby jedna osoba próbowała wydostać się z drugiej... obie jednak miały poderżnięte gardło. Druga natomiast wydawała się wpół wężem, wpół człowiekiem, który zamarł podczas przemiany z jednego w drugiego. Ten z kolei było koszmarnie poparzony, łuska i skóra w wielu miejscach całkiem zczerniały. Cokolwiek więcej byś chciał ocenić, wymagałoby raczej podejścia bliżej. W okolicy nie wydawało się być jednak na razie nikogo, poza tobą i ścierwojadami...
Zerin
Zabezpieczywszy dodatkowe wsparcie od jednego z mniej przekonanych do sprawy plemion, ruszyliście wraz z Eijim w drogę powrotną, do stolicy. Droga wiodła was z początku głównym traktem, tym samym, którym kiedyś, jeździły wozy z dostawami do twierdz na Murze... który teraz przestał już cokolwiek chronić i stawał się stoponiowo jedynie wspomnieniem dawnej bariery. Pierwszą noc spędziliście w przydrożnym ryokanie, który teraz jednocześnie nosił oznaczenia nowego systemu pocztowego, jaki z polecenia lidera klanu Soma zaczął być wprowadzany na nowych terenach, aby usprawnić komunikację. Kiedy zjedliście śniadanie, do Eijiego podszedł pracownik ryokanu, przekazując mu niewielki zwój z wiadomością, którą ten przeczytał szybko i zmarszczył brwi.
- Zerin... wybacz, ale wygląda na to, że będziemy musieli skorygować dalsze plany. Do stolicy wrócisz sama, możesz się zgłosić też po przydział kolejnego zadania. Ja muszę ruszyć jak najszybciej na południe, na front. Czerwonoocy zaczęli umacniać swoje pozycje i dostałem... dość konkretne zlecenie do realizacji w tamtym rejonie. -
Eiji
0 x
Nāga
Posty: 11 Rejestracja: 10 lip 2025, o 20:43
Wiek postaci: 17
Link do KP: viewtopic.php?p=227225#p227225
Multikonta: Mijikuma | Ryu
Post
autor: Nāga » 13 lip 2025, o 12:27
Nāga. Król-Bóg. Proroctwo odrodzenia, wspaniały, święty, majestatyczny. Niekiedy nawet mówiono, że straszny i surowy, lecz szybko te słowa zapadły w niepamięć – zestawione z jego aparycją i prezencją brzmiały wręcz bluźnierczo. Jeszcze niedawno był wszystkim.
Dziś?
Nawet nie zatartym wspomnieniem. Nie miał pojęcia kim był. Czym był. Jednego dnia wszystko zostało obrócone do góry nogami, rozdarte i rozniesione w pył.
Jesteś odkupieniem.
Nāga zignorował głos. Burczało mu w brzuchu, porządnego posiłku nie widział od wielu dni, a jakiegokolwiek – już od dwóch! I to wszystko ponieważ dał się chwili słabości, ułudzie, że szepty, które słyszał tylko on w rzeczywistości były czymś więcej i ich słowa są częścią większego planu.
A w rzeczywistości – głodował. Szedł przez las, wymęczony i osłabiony. Nie znając tych okolic, nie mając pojęcia gdzie ma iść. Zawczasu stworzył pięć chakrowych węży i kazał im patrolować okolicę w poszukiwaniu… no właśnie. Czego?
Głos milczał. Tupnął nogą do samego siebie, wzburzony. Nie rozumiał tego wszystkiego. Najpierw miał być Bogiem, czymś ważnym, istotnym dla całej wioski! Gdy to wszystko się skończyło przyszły one, szepty sączące mu do ucha najróżniejsze słowa, polecenia. Nie słuchał się wszystkich, ale zdążyły one udowodnić swoją mądrość, czasem pomagały mu w odnajdywaniu jedzenia, schronienia. Zaś teraz wysłały go w głąb lasu, porzucając bezpieczną trasę wraz z innymi ludźmi i pozostawił go samego, na pożarcie wilków!
Usłyszał ciche syczenie. Spojrzawszy w dół, dostrzegł swojego lekko szmaragdowego węża, który owinął mu się wokół kostki i syczał.
- Okeej… to chyba coś znalazłeś co? Prowadź. – Powiedział do niego, trochę dla podbudowania własnych morali i dał się pokierować.
To, co zobaczył…
…rozlało się w nim jak trucizna – sparaliżowało go. Czas się zatrzymał. Jego ciało odmówiło ruchu, zamarło. Głowa pulsowała, jakby coś próbowało się z niej wydostać. Słowa, myśli, obrazy. Wszystko naraz.
Znowu tam był. Nie w lesie. Nie teraz.
Bagna. Święty dziedziniec. Krzyki. Dym i metal. Smród palonego mięsa i kadzidła. Krzywe sylwetki najemników rozrywające wszystko, co znał, szarpanina szat i błoto zmieszane z krwią. Usta kapłanki, która jeszcze godzinę wcześniej śpiewała, teraz szeroko otwarte w bezgłośnym krzyku, z gardłem przeciętym jak papier.
Jego brzuch zadrżał, ale nie z głodu - z obrzydzenia. Coś w nim się poruszyło. Skurcz. Nagły, bolesny. Jakby całe wnętrzności zwinęły się w ciasny węzeł. Coś ciężkiego osiadło mu w przełyku - jakby próbował przełknąć kamień. Zrobiło mu się niedobrze. Oparł się o drzewo, nie ufając własnym nogom. Z oczu poleciały mu łzy - nie ze smutku. Z przeciążenia. Ciało reagowało samo. Dłonie drżały, a paznokcie boleśnie wbijały się w jego skórę, jakby w ten sposób chciał się upewnić, że nadal istnieje.
Złudzenie - szept w głowie, tym razem bez słów, tylko obecność. Zrobił pół kroku w tył. Chciał odejść. Uciec. Ale nogi nie słuchały. Nie teraz.
Ile minęło czasu? Nie miał pojęcia. Chciał jak najszybciej stąd odejść. Tęsknił za jedwabiami i grubą kołdrą, pod którą mógłby się schować…
Dopiero nagły ból go oprzytomniał. Otworzywszy oczy, które uporczywie zaciskał, ujrzał tego samego węża, teraz w akompaniamencie czterech innych. Uspokoił oddech. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Nie był w lesie, nie zobaczy już twarzy jednego z nich. Przeciągłej, z blizną przecinającą łuk brwiowy nad prawym okiem. Z białą brodą i złotymi zębami. Nie ujrzy go tutaj. Nie dziś.
Był gdzie indziej. W lesie, to była inna masakra. Słowa może i mało pokrzepiające w pojęciu uniwersalnym, dla niego były jak odkupienie. Zmartwychwstanie dla jego sił fizycznych i mentalnych.
Podniósł się. Postawił krok. Jeden, drugi. Serce się uspokoiło, rytm bicia nieco się wyrównał. Mógł znów normalnie myśleć.
Głos milczał.
Brzuch znowu zaburczał, przypominając mu o rzeczywistości. Musiał coś zjeść. Widząc te wszystkie ciała ledwo powstrzymywał się przez zwymiotowaniem żółci, bo na pewno nie jedzenia – tego nie dostarczał organizmowi już dawno. Podszedł do pierwszego trupa i zaczął go przeszukiwać. Potem drugiego, trzeciego. Zatrzymał się na dłużej przy trupie przypominającym węża. Przekrzywił głowę i zmarszczył czoło. Ktoś taki jak on? Nie był jedynym boskim nasieniem? Nie, ten musiał być fałszywym prorokiem. Bogowie nie umierają. Mimochodem przyjrzał mu się bliżej w ocenie jego skóry, łusek i wężowych elementów. Nie był przyzwyczajony do trupów, aczkolwiek do ludzi też nie. Dla własnej głowy traktował te wszystkie ciała jak rekwizyty w przedstawieniu, tylko bardzo wiarygodne. Prawie, że prawdziwe… z kompetentnie wykonaną sztuczną krwią, juchą i rozłożeniem w nienaturalnych pozach ciał… Nie, to tylko przedstawienie, oni nie byli prawdziwi…
Rozglądał się po polu bitwy, a raczej masakry, w poszukiwaniu jakiegokolwiek prowiantu. Nawet najmniejszego. To ono stało się dla niego priorytetem i potrzebował go jak najszybciej. Czuł, że chwilowa błogość i spokój była tymczasowa. Atak paniki mógł przyjść w każdej chwili, chciał stąd uciec jak najszybciej.
0 x
Zerin
Posty: 24 Rejestracja: 28 paź 2022, o 15:18
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Burza płomiennych włosów, jasnoniebieskie tęczówki ze źrenicą jak u gada, piegi.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11329
GG/Discord: Nana#6687
Multikonta: Nana
Post
autor: Zerin » 13 lip 2025, o 13:52
Podróż przebiegała spokojnie. Droga nie była daleka, a tereny znane. Im bliżej osady, a dalej od terenów poległego muru tym bezpieczniej mogli się czuć. Towarzystwo Eijiego zaczynało jej odpowiadać. Przyzwyczajała się do jego nieśmiesznych żartów; była wdzięczna, że kupował jej jedzenie. W myślach jednak już widziała dom, osadę, rodzinę. Czasami wspominała rozmowę z Juro zastanawiając się co mogła zrobić lepiej. Czy powinna była powiedzieć mu mniej? A może więcej?
Zamrugała kilka razy po chwili dopiero ogarniając, że Eiji mówił i to do niej.
- Eeee ok? - Zapytała unosząc brwi. Nie dziwiło jej, że nie chciał zabrać jej ze sobą. Chociaż miała ochotę się wykazać. Chciała się przydać i pomóc, to jednak brakowało jej obejścia. Nie miała doświadczenia, żeby walczyć z dojrzalszym shinboi ramię w ramię. - Wiem, że bym ci tylko zawadzała - dodała to co pewnie sam myślał, a czego nie powiedział.
Ruszyła w stronę osady swobodny krokiem przemierzając las. Chociaż pół drogi rozważała czy jednak nie powinna zawrócić i podążać za Eijim na południe. Szła swobodnie, chociaż w miarę uważnie. Tereny chociaż obecnie zajęte przez klany zza muru wciąż pozostawały niebezpieczne.
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 187 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 14 lip 2025, o 12:58
Zlecenie specjalne - "Wojna Światów " - Ranga D - "Spotkanie na trakcie"
2/7
Naga & Zerin
Naga
Przez moment byłeś znowu tam, w swoim sanktuarium. Przez moment ponownie musiałeś przeżyć horror, jakiego wtedy doświadczyłeś... ale na szczęście, udało ci się wrócić. Dookoła dalej były ciała i obraz masakry, ale innej. Tutaj nie musiałeś chować się, uciekać, patrzeć jak wszyscy, których znałeś giną i których - wbrew wmawianej ci potęgi i mocy - nie mogłeś uratować. Zagrożenie, które doprowadziło do tej rzezi musiało już oddalić się jakiś czas temu i to tutaj chyba próbowały doprowadzić cię twoje węże.
Zacząłeś chodzić po pobojowisku, przeszukując zwłoki. Większość nie miała nic cennego przy sobie - parę metalowych krążków, niektórzy jakieś papiery... zebrałeś jeszcze kilka kunaiów i shurikenów, takich jakie mieli też ci, którzy zniszczyli sanktuarium. Wyglądało na to, że była to powszechna broń. Poza tym - to na czym ci zależało - jakieś jabłko, grzyby, chyba jadalne - przypominały to, co czasami otrzymywałeś w formie potrawki lub szaszłyków. Rzuciłeś się na te skromne zapasy, a po zaspokojeniu pierwszego głodu podszedłeś do tego trupa, który tak bardzo wydawał się przypominać ciebie. Co ciekawe, jego szczątki - chociaż przypalone i pokaleczone - zachowały się na tyle dobrze, że mogłeś obejrzeć jego twarz.
Twarz, która była... nie identyczna, ale bardzo podobna do twojej własnej. Oczywiście, mniej szlachetna, bardziej... twarda. Ale podobna. Przeszukałeś jego kieszenie i... znalazłeś coś ciekawego. Nieco większy krążek metalu, głównie złoty, ale pokryty jeszcze jakimś zielonkawym barwnikiem i z wyrytymi znakami, które byłeś w stanie odczytać:
Shimada Musashi
Klan: Orochi
Ranga: Dōkō
Imię. Klan. Ranga.
Oraz martwe ciało, któremu ten krążek już z pewnością nie był potrzebny.
Zerin
- Niestety... tak. Postaram się znaleźć cię później, jak już uporam się z sytuacją na południu. - Eiji poklepał cię delikatnie po ramieniu, uśmiechając się nieco przepraszająco, po czym ruszył w swoją stronę, a ty - w swoją.
Parę dni wędrówki upłyneło ci spokojnie. Droga wiodła niedaleko jednego ze strumieni, więc zawsze mogłaś przystanąć i po chwili złowić rybę na obiad, znaleźć gniazdo jakiegoś ptactwa i podkraść jajka, albo upolować samo ptactwo... tak czy inaczej, o zapasy nie musiałaś się martwić. Zresztą, od czasu do czasu trafiałaś także na przydrożny ryokan, albo na grupki innych podróżujących, w tym raz na wóz handalarza z niewielką obstawą shinobi. Wczorajszego dnia zatrzymałaś się też w ryokanie, gdzie właściciel ostrzegł cię, żeby zabrać ze sobą nieco więcej zapasów - najwyraźniej trakt prowadził przez dość gęsty las, gdzie przez dobre 2-3 dni nie będzie żadnego ludzkiego osiedla.
Nazajutrz ruszyłaś dalej, zagłębiając się w leśne ostępy. Wydawało się, że ruch zelżał. Po dniu wędrówki zorientowałaś się wręcz, że nie widziałaś nikogo niemal od dwudziestu czterech godzin... gdy po odpoczynku rusyzłaś znowu w dalszą drogę, ujrzałaś, że w którymś momencie ścieżka rozwidla się. Główny trakt prowadził prosto, natomiast w lewo odbijała nieco mniejsza ścieżka. I właśnie w tamtym kierunku dostrzegłaś stado kruków, które zerwało się do lotu i krążyło nad jednym punktem...
Coś... coś musiało się tam wydarzyć. Pytanie tylko, czy chciałaś to sprawdzić?
Eiji
0 x
Nāga
Posty: 11 Rejestracja: 10 lip 2025, o 20:43
Wiek postaci: 17
Link do KP: viewtopic.php?p=227225#p227225
Multikonta: Mijikuma | Ryu
Post
autor: Nāga » wczoraj, o 12:19
Wszystko tak szybko jak się zaczęło, tak się skończyło. Wizja przeszłości przetarta została rzeczywistością – stertą obcych mu ciał, kronik mordu i bitwy. Czy słusznej? Jednostronnej, a może wyrównanej, pełnej honoru i szacunku do strony przeciwnej, jak uczyła go Mai, kapłanka pełniąca rolę jego niańki.
Wszelkie wartościowe przedmioty zabierał ze sobą, przede wszystkim jedzenie. Jabłka, grzyby, wszelki suszony prowiant – to wszystko było dla niego najważniejsze. Nie jadł od tylu dni, że byle zgniły owoc wydal mu się najprawdziwszą ambrozją.
W końcu i jego oczy spoczęły na trupie podejrzanie podobnym do niego samego. W każdym razie w pewnej charakterystyce – już sam fakt mocnej więzi z wężami było odosobnione. Naga nie spodziewał się, aby często miał spotkać kogoś takiego na swojej drodze. Wcześniej był przekonany, że to był właśnie dowód na jego boski pierwiastek, idealny przykład dlaczego to on jest ponad innych. Teraz nie mógł już tego powtórzyć, miał wyrzucić całą tą wiedzę wraz z poczuciem swojej boskości.
Przeszukawszy wpierw jedną kieszonkę trupa, następnie drugą, znalazł insygnię, na której zobaczył honoraria nieboszczyka. Oplótł go jeszcze raz spojrzeniem, krzywiąc się. Shimada Musashi…
Przejmij jego imię… stań się nim. Będziesz bezpieczny.
Naga niemal podskoczył, słysząc nagle głos w swojej głowie. Skrzywił się, nie wiedząc czy jego nagła aktywność go tak wzburzyła i zniesmaczyła czy sam pomysł jaki mu zaproponował. Przejąć jego tożsamość? Obrzydliwe. Aczkolwiek… najbardziej bezpieczne. No nic, miał jeszcze chwilę, żeby się nad tym zastanowić, nie spodziewał się nikogo spotkać.
Z kawałku metalu dowiedział się czegoś jeszcze. Nie miał pewności, mógł się jedynie domyślać, że Orochi to większe skupisko podobnych Nadze ludzi. Z kolei ranga? Nie miał pojęcia. To było największe zagrożenie – sygnować się stanowiskiem zdecydowanie wyższym niżeli mógł zważając na swoje jakiekolwiek umiejętności. Nie był do końca jednak przekonany czy pojawienie się znikąd nie wprawi go w większe kłopoty.
1 x
Zerin
Posty: 24 Rejestracja: 28 paź 2022, o 15:18
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Burza płomiennych włosów, jasnoniebieskie tęczówki ze źrenicą jak u gada, piegi.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11329
GG/Discord: Nana#6687
Multikonta: Nana
Post
autor: Zerin » wczoraj, o 20:21
W dalszą wędrówkę ruszyła już samodzielnie. Nie przeszkadzał jej brak towarzystwa, chociaż zazwyczaj lepiej czuła się w grupie. Od tamtej nocy, gdy wraz z innymi dzieciakami została zaatakowana przez grupę Uchiha nie czuła się najpewniej. Czasami wciąż słyszała krzyki umierających; widziała trupy leżące na ścieżce.
Czas jednak płynął dalej. Świat się nie zatrzymał, chociaż w pewien sposób tego oczekiwała. Nim się obejrzała ludzie w osadzie przestali o tym wspominać. Ot kolejny atak, nic nowego, nic innego niż zawsze. Ludzie umierali każdego dnia.
Podziękowała karczmarzowi przygotowując trochę więcej zapasów, po czym ponownie ruszyła w drogę. Dłużyło jej się, więc gdy dotarła do rozdroża i zauważyła odlatujące w popłochu ptaki od razu się zainteresowała. Była zbyt ciekawska, żeby sobie odpuścić. Ruszyła w stronę węższej ścieżki wmawiając sobie, że odnalezienie drogi powrotnej nie będzie później stanowiło dla niej problemu. W końcu była już bliżej niż dalej. Szła ostrożnie nasłuchując potencjalnego zagrożenia. Zbyt wścibska, żeby zwrócić. Orochi-sama mówiła często, że jej ciekawość okaże się jej zgubą i pewnie miała rację. Teraz jednak nie zastanawiała się nad wywodami sensei za bardzo.
Szukała jakiś poszlak. Uciekających zwierząt, ćwierkających ptaków, ludzi. Czegokolwiek co mogłoby jej powiedzieć co tak naprawdę działo się w lesie.
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 187 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » dzisiaj, o 02:15
Zlecenie specjalne - "Wojna Światów " - Ranga D - "Spotkanie na trakcie"
3/7
Naga & Zerin
Naga
Głosy ponownie się odezwały, kiedy wpatrywałeś się w swoje znalezisko. Była to dla ciebie szansa na nowy, czysty start... choć problemem było, że nie wiedziałeś jak zinterpretować dokładnie informacje, które miałeś przed sobą. Imię było oczywiste. Klan... można było się domyślić, że oznacza osoby podobne, do ciebie - choć z pewnością bolesne było, że nie okazałeś się tak wyjątkowy, jak całe życie ci wpajano. A może byłeś? Może to nie te zdolności czyniły cię wyjątkowym, ale coś odmiennego, może właśnie te wewnętrzne głosy, które tym razem prowadziły cię celowo, do potencjalnego schronienia pod płaszczem obcego imienia? W końcu czym by się to różniło od zmiany skóry na nową, jak czyniły to tak bliskie ci węże?
Rozważałeś to wszystko, przyglądając się jeszcze krążkowi. To, co było ciekawe, to wyraźna... świeżość wykonania. Przedmiot nie był jeszcze w żaden sposób wytarty, pokryty drobnymi rysami, czy też w jeszcze inny sposób nadgryziony przez czas. Ostatni z napisów był najbardziej nieodgadniony - ranga. W twojej świątyni i ostoi nie było takich podziałów. byłeś tylko Ty - i wszyscy poniżej. A kim był Shimada Musashi? Kimś ważnym, czy wprost przeciwnie?
Nie zdążyłeś się jednak nad tym głębiej zastanowić, gdyż usłyszałeś głośne krakanie z góry i dostrzegłeś drobną zmianę w ruchu ptaków, a kiedy spojrzałeś na ścieżkę - dostrzegłeś postać, która zbliżała się od drugiej strony w miejsce masakry. Filigranowa, przynajmniej z tej odległości sylwetka, o burzy rudych włosów na głowie. Kobieta, a raczej... dziewczyna? W ciemnym, przylegającym stroju i wysokich butach, przepasana wstęgą w pasie, do tego z jakimiś... ozdobami, chyba bransoletami na nadgarstkach. Chyba... chyba zdążyła cię również dostrzec.
Zerin
Samotna wędrówka była z jednej strony przyjemna, z drugiej stresująca. Poruszaliście się w końcu po nadal obcym wam terenie, nawet jeśli doniesienia szpiegów Gazo oraz późniejsza praca zwiadowców z różnych plemion pomogła wam zidentyfikować drogi, osiedla ludzkie, wzgórza, lasy i inne istotne informacje dotyczące tych ziem. Nadal nie były to rodzime wam lasy, ale przynajmniej... przynajmniej nie czaiła się w nich groza sił, których nie dało się zabić - jedynie przegnać na jakiś czas, przebłagać, lub najzwyczajniej w świecie przed nimi uciec.
Zapewne ktokolwiek z twojej rodziny by cię teraz widział, kiedy ciekawość wzięła w tobie górę, powiedziałby ci dobitnie, że nie przeżyjesz z takim podejściem najbliższej zimy. Tyle, że ostrożność - jakkolwiek była przydatna w życiu za Murem - tak to nie ona zagwarantowała wam miejsce tutaj, na Kontynencie. To nie ostrożność, ale właśnie brawura, determinacja i ciekawość pozwoliły wam zebrać się i gdy tylko pojawiła się taka możliwość - sforsować Mur i wlać się niepowstrzymaną falą na ziemie czerwonookich diabłów. Dlatego zepchnęłaś na bok wspomnienie i naganę rodziny, a skupiłaś na poszlakach, które mogłyby ci coś powiedzieć na temat tego, co spowodowało dziwne krążenie ptaków.
I po chwili... po chwili widziałaś już jasno, co je sprowokowało.
Trupy.
Wyszłaś zza zakrętu, a twoim oczom ukazał się krajobraz po niewielkim, ale bardzo krwawym starciu. Kilkanaścioro martwych ludzi. Dwa wozy, spalone. Kilka drzew po obu stronach - również przypalonych lub powalonych, do tego kunaie rozrzucone po polu bitwy, wystające z gardeł i pleców niektórych ciał. Wystarczył ci jeden rzut oka by mieć pewność, że musiał to być jeden z transportów uchodźców, zmierzających zza Muru do Atarashi, szukających swojego miejsca na ziemi. Musieli zostać przez kogoś zaatakowani, to oczywiste, i zdziesiątkowani. Ktokolwiek to uczynił, znał się na rzeczy i albo nie poniósł strat własnych, albo je zabrał ze sobą. Większość wozów została chyba rozgrabiona... ale nie to było najistotniejsze.
Bardziej ciekawy był młody chłopak, który stał pośrodku tego pobojowiska, wyglądając na zagubionego. Bardzo szczupły, o długich, obecnie skołtunionych dość włosach i brudnej twarzy, wyglądał na dość zabiedzonego. Mimo to... widziałaś, że pod warstwą brudu kryje się bardzo szlachetna, piękna twarz. Nie wyglądał jak ktoś, kto właśnie dokonał mordu, zresztą - ciała musiały leżeć tutaj już jakiś czas, na pewno nie była to świeża sprawa. Bardziej jak ktoś, kto cudem przeżył tę masakrę, albo ktoś, kto napatoczył się tutaj zupełnym przypadkiem.
Eiji
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość