Odskakując od przeciwnika po wyprowadzonym ataku, uśmiechnąłem się w prawym kąciku ust czując lekką dumę z powodu, że plan okazał zadziałał. W ferworze walki nie zwracałem uwagi zupełnie na stan Mikoto, nie zależało mi w tej chwili na niej była jakby tylko tłem dla mojego jedynego w tym momencie celu będącym zarżnięciem przeciwnika. Było czuć, że jest mocno osłabiony, jednak to nie było jeszcze wystarczająco dużo by musiał skapitulować.
Nagle dziad się wydarł i ruszył w stronę dziewczyny. Był to moment w którym uświadomiłem sobie jej obecność na polu bitwy. -
Nie odwracaj się od swojego przeciwnika! - Wściekły krzyknąłem do starca. Wiedziałem, że od tej decyzji może zależeć życie mojej partnerki na misji. Zły rzut bronią mógł jej zrobić krzywdę, chwila zwłoki mogła sprawić, że starzec do niej dobiegnie. Nie było czasu na cuda niewidy, wyjmowanie broni, czy składanie pieczęci. Ruszyłem za dziadkiem, z nadzieją wyprowadzenia w jego kuśtykającą nogę soczystego volleya jak Mbappe w finale mistrzostw świata w okolicy kolana od tyłu by po prostu padł na ziemię. Wiedziałem, że zneutralizowanie ruchów oponenta może być w tym momencie najlepszym pomysłem dającym najwięcej możliwości w których koleżanka przeżyje. Mimo to miałem wątpliwości do tego zagrania. -
Nigdy tego nie testowałem, ale trzeba spróbować.
Ukryty tekst