Chociaż żart o lizakach lekko nadszarpnął moją dumę i tylko uśmiechałem się starając się zakryć tym mój ból dupy. Bo nie miałem akurat pomysłu jak jej odpowiedzieć.
Po wyjściu zastała nas dziwna akcja, nagle grupka mężczyzn okrążyła Mikoto i chcieli ją okraść, ze zwojów i pięniędzy. Nie mogłem stać bezczynnie i się tylko przyglądać. Po słowach o wyskakiwaniu z kasy, natychmiast uruchomiłem mojego Byakkugana.
- Panowie, chyba wam się kurwa coś pomyliło. - Powiedziałem do nich a'la groźnym głosem 14 latka w trakcie mutacji. Skanując jednocześnie ich poziom chakry oraz patrząc na układ czy nie mają jakiegoś dziwnego układu oraz czy gdzieś nie jest ona komulowana, w skrócie - pełna analiza chakry tej grupki.
- To co zrobiliście to zbrodnia przeciwko osadzie, kradzież na kunoichi w trakcie misji... Nie ładnie, nie zbyt mądre zachowanie. - Z ekscytacji zaczął skakać mi lewy kącik ust. Czułem już że nie wytrzymam tego napięcia i muszę wyprowadzić pierwszy cios. Miałem z tyłu głowy myśli, że już po tym nie będzie odwrotu od bójki w osadzie. Jednak mam pewne zadanie.
- Mam pewne zadanie, a w tym zdaniu jest doprowadzić Mikoto całą i zdrową przez całe zadania, także... - Wyskoczyłem z techniką shotei w gościa który zabrał jej zwój.
Ukryty tekst