Siedziba władzy
- Ero Sennin
- Support
- Posty: 1923
- Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
- Multikonta: Minoru
- Mayū
- Posty: 395
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
- Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
- GG/Discord: vaynei
- Lokalizacja: Atsui
Re: Siedziba władzy
To wcale nie było tak, że sprawa wężowej organizacji spędzała jej sen z powiek. W żadnym wypadku nie przewracała się z boku na bok na swoim absurdalnie wygodnym łożu, nerwowo analizując, gdzie na mapie Kinkotsu tamta podejrzana szajka namazała krzyżyk, planując kolejny atak. Jedzenie nie grzęzło jej w gardle, a myśli nie były przymglone strachem. Jedyne, co czuła, to delikatny niepokój, który mógł objawiać się co najwyżej lekkim rozkojarzeniem, gdy piła swoją poranną kawę; gdy była sama. I tego właśnie ranka, przed wizytą w sklepie, a tuż po kawie, wpadła na spontaniczny pomysł zajrzenia do oficjeli i podpytania o incydent na niedawnym bankiecie. Tak z ciekawości, bo, podobnie jak spora część możnych Kinkotsu, wciąż czuła się nietykalna. Śmierć jest czymś, co zdarza się ubogim; a jeśli już, to bogaci przecież nie umierają w tak prosty, bezosobowy sposób. Wyjątkiem była jej matka, która, chociaż umierała równie bezosobowo, w ludzkiej masie, jak ci wszyscy biedacy, to potem była okrzyknięta bohaterką... prawda? Nie umierała bez sensu. Tak jej mówili.
Ludzie przetaczali się tłumnie po ciasnych uliczkach osady, a razem z nimi złota dziewczyna wraz ze swoim dzielnym parobkiem. Droga powrotna ze sklepu przebiegała powoli, a może nawet leniwie, biorąc pod uwagę, jak krótki dystans dzielił ich od siedziby władz. Mayū przeskakiwała znudzonym wzrokiem po ciągnących się wzdłuż ulic stoiskach, wciąż zastanawiając się, w jaki sposób mogłaby komfortowo przenosić ze sobą ten ogromnych rozmiarów zwój. Tak jakby, cholera, nie była już wystarczająco dociążona gurdą ze złotem! I chociaż zapieczętowanie go w innym zwoju byłoby najprostszym wyjściem, to nie było najpraktyczniejszym; w ogniu walki nie miałaby czasu na wyciąganie go potem z innego wymiaru, by móc go natychmiast użyć.
Zakończywszy te dylematy umieszczeniem wielkiego, zwiniętego ciasno zwoju tuż pod swoją gurdą, odesłała swojego podwładnego do domu, nakazując mu przekazanie ojcu, że wróci dzisiaj później. Przekraczając próg tego budynku nigdy nie było wiadomo, w czym tym razem się przeszkodzi. Dzielenie siedziby między dwie władze zawsze było dość... problematyczne.
Pozwoliła sobie na chwilę zawiesić swoje wielkie plany zakłócenia ciszy i spokoju tutejszych recepcjonistek. Póki nie podjęła decyzji o przekroczeniu bramy nigdzie się nie spieszyła, więc przysiadła w cieniu na wolnej ławce, po czym rozwinęła i przejrzała raz jeszcze nadpisane zwoje, sprawdzając, czy poprawnie wypisała niezbędne formuły. Jak już upewniła się, że nie popełniła błędu, to sprawnym ruchem wyciągnęła lustereczko, przejrzała w nim swoje niezmatowione lico i poprawiła naruszony pustynnym żarem makijaż.
Aż wreszcie ruszyła w stronę wysokiego budynku. Stąpała zdecydowanym krokiem, z donośnym stukotem jej podbitego obcasem obuwia. Zupełnie tak, jakby podświadomie chciała kogoś wyprzedzić.
0 x
- Ren
- Posty: 448
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
Tym, czego Ren nienawidziła najbardziej na świecie, były wszelkie formy biurokratyzacji. Meldunki, zameldunki, przemeldunki, odmeldunki - wszystko to przyprawiało ją o niechęć tak wielką, że zwlekała z tym najdłużej jak tylko była w stanie, odsuwając w czasie zderzenie się z unijną machiną papierków, stempelków, pieczęci, zwojów i podpisów. I właśnie dlatego, choć do Kinkotsu przybyła już dwie doby temu, dopiero teraz skierowała niechętnie swoje kroki w okolicę tutejszej siedziby najważniejszych władz tutejszych klanów. Poprzednie 48 godzin spędziła w wynajętym przez siebie pokoju w Róży Pustyni - był to ewenement i niezwykły luksus, bo zazwyczaj po prostu zadawalała się pryczą we współdzielonej sali. To, że tu płaciła z tygodnia na tydzień, jak ktoś, to jest przyjazdem, dawało jej poczucie, że ta sytuacja jest nadal czymś tymczasowym. Że już niedługo będzie mogła wrócić na pustynię.
Dwa dni więc ślęczała za zamkniętymi drzwiami, co było raczej do niej niepodobne, bo łatwo czuła się klaustrofobicznie, gdy nie wychodziła na zewnątrz. Ślęczała nad zwojem, próbując nagryzmolić - a szło jej dość powoli, bo była ledwo piśmienna - zaszyfrowaną wiadomość do Noriko, w której mogła zawrzeć tyle, że nie przynosi żadnych nowych informacji, ale donosi, że dotarła na miejsce i może przejść do wykonywania swoich obowiązków. Co prawda nie wiedziała jeszcze, na czym te obowiązki miałyby polegać, ale postanowiła się tym szczególnie nie zadręczać. Wziąć na swoje barki jakieś proste zadanie, odwalić porządnie robotę, nie wychylać się, powtórzyć. To brzmiało jak dobry plan, skoro już musiała trafić do paszczy lwa.
Drugą rzeczą, która trzymała ją w samotni, było to, że nie wiedziała jeszcze, czy i jak powinna ogłosić Mayu, że tymczasowo zmuszona została się tutaj przenieść. Było to tym bardziej ironiczne, że gdy po raz pierwszy się spotkały, to Ren odgrażała się, że kiedyś wróci do Kinkotsu; nie tak jednak wówczas wyobrażała sobie, że będą wyglądać okoliczności jej relokacji. No, i nie była pewna, jak ugryźć to, że bądź co bądź znajdowała się tu w tej nieszczęsnej roli szpiega. Może abstrakcyjne myślenie nie było jej najmocniejszą stroną, ale była w stanie domyślić się, że takie odkrycie raczej nie sprawi, że Mayu będzie szczególnie jej przychylna. Co było raczej delikatnie powiedziane.
W końcu jednak przyszedł moment, że nie mogła już ani chwili dłużej przesiadywać w zaciszu swojego tymczasowego lokum, bo w końcu ogłoszono by ją na ojczyźnie zaginioną. Przede wszystkim priorytetem było nadanie pocztą koślawo zaszyfrowanego listu do Noriko, który przy okazji Ren poplamiła w kilku miejscach atramentem, bowiem nie była nawykła do pisania. Później skierowała się wreszcie w stronę tutejszej siedziby władz osady, by tam zameldować się, że przyjechała tu z ramienia liderki Kaguya, a jej zadaniem jest wspomaganie armii Sabaku Jou. Była tym zadaniem wyjątkowo obrzydzona, ale w końcu musiała się tym zająć. Liczyła na to, że dostanie z przydziału może jakieś średnio obciążające zadanie, w którym używać będzie nie głowy, a swoich pięści; coś typu ochrona handlarza daktylami podczas podróży przez Atsui. Zero etycznych rozterek, tylko siła mięśni, potem szybki liścik do Noriko, że w Kinkotsu bez zmian i odwołanie ze stanowiska. Taki był plan.
I ten plan miała zamiar zrealizować do momentu, gdy ujrzała sylwetkę znajomego dziewczęcia na schodach. Mayu wspinała się po kolejnych stopniach z naturalną dla siebie niecierpliwością, nie oglądając się za siebie. Jej wzrok utkwiony był gdzieś z przodu. Wyglądała dobrze. Ren przez chwilę obserwowała ją z dystansu, mrużąc nieznacznie ślepia. Nie była jeszcze gotowa na spotkanie się z nią, nie miała w końcu jeszcze rozwiązanej kwestii uzasadnienia swojego dłuższego pobytu tutaj. Nie przeszkodziło to jej odruchowo ruszyć w jej stronę, doganiając ją, a następnie, zanim zdążyła się nad tym zastanowić, lekko złapać jej dociążony złotem nadgarstek, zatrzymując wpół kroku.
- Mayu - wypowiedziała jej imię wreszcie zamiast powitania, gdy ta obejrzała się przez ramię na to, kto w ogóle narusza jej spokój. - Spieszysz się?
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Siedziba władzy
Chodzenie czy w ogóle przebywanie w Kinkotsu znaczyło, że poznawało się trochę obecnych tajemnic tego miasta. Jak, na przykład, że nadeszła pora deszczowa. Raz dziennie padał duży deszcz przez kilka, kilkanaście minut. Drugą z ciekawych informacji było to, że więzienie w podziemiach, gdzie przetrzymywana była Shirei-kan klanu Maji - Hibiki Kirino, zostało wysadzone, a sama kobieta straciła przy tym życie. No i najważniejsze - złoty posąg Ichirou - Kochanka - przeszedł renowację tuż po postawieniu go: terroryści odseparowali głowę bohatera od reszty jego złotego ciała. Do tej pory głowy nie znaleziono.
Ogólnie w mieście panował chaos. Ale słoń Mayu ostatnio był raczej zadowolony, ponieważ jego karma była bardziej soczysta. Oczywiście, na ile słonie mogą być zadowolone.
Ruch w Siedzibie Władzy, gdzie trafiły Mayu i Ren, był całkiem spory o tej porze. Ludzie - głównie shinobi i kunoichi - wchodzili, brali lub zdawali misje, rozmawiali z urzędnikami, którzy mieli ręce pełne roboty. Zdobycie jakiegokolwiek zadania miało zająć trochę czasu.
Szczęśliwie Mayu i Ren odnalazły siebie i miały szanse, aby porozmawiać, dowiedzieć się co i jak. Jak się miały, co je spotkało, jakie były ich plany na przyszłość. Jakie były ich sny i marzenia. Czyli to, o czym tak bliskie przyjaciółki mogły rozmawiać po dłuższym okresie separacji.
Kiedy rozmawiały, zamieniły ze sobą słowo lub po prostu obdarowały się znaczącymi (lub nieprzyjemnymi) spojrzeniami, ich uwagę przykuła osoba, którą już znały i spotkały, a co więcej, spędziły ze sobą całkiem sporo czasu.
Maji Akiyoko. Nadal wysoka, smukła, z dużym biustem oraz długą nogą. Jej włosy dopiero odrastały i były ułożone na zadziorną chłopczycę. Blizny na jej twarzy nie były już aż tak widoczne i dodawały jej drapieżnego, niebezpiecznego wyglądu. No i oczywiście - sztuczna noga oraz sztuczna ręka. Opierała się na lasce.
W tej chwili Akiyoko rozmawiała z bladą, ciemnowłosą kobietą, która Mayu rozpoznała jako osobę z jej klanu - Sabaku Sachiko. Obie kobiety stały na przeciwko siebie, wyprostowane i dumne, a jednocześnie było widać, że obie są poddenerwowane. Trochę bardziej po Akiyoko, która wyglądała, jakby miała zdjąć protezę swojej ręki i zacząć okładać nią Sachiko. Sama Sachiko, chociaż się uśmiechała - wbijała paznokcie w dłoń, zaciskała zęby, a kącik jej warg drgał.
- Akiyoko-sama - powiedziała Sachiko i było słychać z jaką pogardą użyła honorifiku. - Na pewno rozumiesz, jak ważne te informacje będą dla naszego nowego Shirei-kana, Ichirou-sama. Byłoby naprawdę o wiele łatwiej, jeżeli podzieliłabyś się ze mną zeznaniami tego terrorysty…
- Jak chcesz jego zeznań, to sobie zapytaj Sabaku-no-Jou, a nie mnie. Moimi informacjami podzieliłam się z nim, jak powinnam. A może nawet z grzeczności. Kochanek dowie się, jak w końcu zdecyduje się przybyć i zostać Shirei-kanem, a nie rozbijać się po… nawet nie wiem czym… nieważne.
Sachiko zgrzytnęła zębami.
- Doskonale wiesz, że Sabaku-no…
- Nie masz czasami uroczystości do przygotowania? Może powinnaś się skupić na tym, żeby nasz Kochanek nie stracił głowy, tak, jak jego pomnik?
Akiyoko uśmiechnęła się z triumfem na kolejne zgrzytnięcie zębami ciemnowłosej piękności, ale zanim ta coś powiedziała, liderka klanu Maji spojrzała ponad ramię Sachiko i zobaczyła Mayu i Ren. Od tego momentu kompletnie już zignorowała kobietę i cała jej uwaga była skierowana na swoje koleżanki.
Koleżanki, dzięki którym, tak naprawdę, teraz żyła.
- Wy dwie, do mojego gabinetu - rzuciła tonem nie znoszącym sprzeciwu i, opierając się na lasce, sama ruszyła do swojego gabinetu, który jakiś czas temu należał do Hibiki Kirino.
Maji Akiyoko
Sabaku Sachiko
0 x
- Mayū
- Posty: 395
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
- Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
- GG/Discord: vaynei
- Lokalizacja: Atsui
Re: Siedziba władzy
Żyjąc w Kinkotsu należało pogodzić się z tym, że nie zawsze dało się być bezpośrednim świadkiem wydarzeń; w tym mieście zbyt dużo się działo, by być pewnym, że wie się o wszystkim. Być może burzliwa przeszłość tego regionu wpływała na teraźniejszość z tak dużą siłą, że informacja, która mogłaby wzburzyć mieszkańca bardziej spokojnych części kontynentu, u znajomych jej bogaczy wywoływała co najwyżej pokręcenie głową. Albo wzruszenie ramionami – zależy od rozmówcy.
I w ten sam sposób zareagowała właśnie złota Sabaku, gdy do jej uszu dotarły wreszcie szczątki informacji o niedawnych wybuchach oraz potencjalnej śmierci Kirino. Wzruszyła ramionami, westchnęła, a potem wróciła do pełnienia swoich obowiązków. Po nieudanej próbie masowego otrucia uczestników bankietu dla śmietanki Kinkotsu na część nowego władcy tych ziem, którego sama była współorganizatorką, zobowiązała się do uczestniczenia w każdym z cyklu wystawnych przyjęć nie tylko w roli brylującej bogaczki, ale też kunoichi. Nie mogła pozwolić na to, by Oroboros odebrał jej cenne znajomości.
Czuła się nietykalna, ale też, jako dziecko wychowane w czasach wojny, odżywała w chaosie. Ten naciągany, zbyt szybko ogłoszony pokój nic nie zmieniał; wciąż była osobą, której wychowanie skupiało się przede wszystkim na tym, by była przygotowana, że destabilizacja może nadejść w każdej chwili. Dla ludzi pustyni to właśnie pokój był nienaturalny, może nawet niekomfortowy. Gdy jej poziom stresu ponownie wzrósł, poczuła wręcz niezdrową ekscytację. To było znajome. Motywowało do działania.
Tym działaniem miało być podniesienie jej umiejętności na jeszcze wyższy poziom, a potem, gdy już czuła, że jej działania faktycznie miałyby wpływ na tę dość niestabilną sytuację, zaznaczyć swoją gotowość w siedzibie władz. Taki był plan.
Zanim zorientowała się, kto w tym planie miał jej przeszkodzić, poczuła obcy dotyk na nadgarstku. Dotyk, który sprawił, że przez ułamek sekundy spięła wszystkie mięśnie, a energia, która machinalnie zaczęła się sączyć z jej ciała, ożywiła część skrzących się opiłków, wznosząc je ponad wieko gurdy. Złote, czujne oczy łypnęły krótko, ze znajomym Ren wzburzeniem, na jej twarz.
Natychmiast odwróciła wzrok i wyrwała energicznie rękę z uścisku.
— Uciekam przed natrętami — sarknęła z irytacją. Już nawet nie chodziło o tę cholerną Kaguyę. Jak mogła tak po prostu nie zauważyć, że ktoś za nią idzie? Skąd te rozkojarzenie? — Znowu mnie śledzisz? Zaraz wezwę na ciebie straż. — Chociaż wciąż się nie zatrzymywała, to jednak ton jej głosu wyraźnie zelżał; może nawet przebijały się w nim lekko zaczepne nuty. To było przecież oczywiste, że nie potrzebowała straży, by poradzić sobie nie tylko z jedną Kaguyą, ale i całym ich tuzinem.
Aż wreszcie, gdy już wychodziła swoją złość, przystanęła na momencik.
— Czemu tu jesteś? — spytała podejrzliwie, jakby dopiero teraz orientując się, że obecność Kaguyi w siedzibie – niegdyś? – wrogiego jej klanu wcale nie jest tak oczywista. Kaguyi, która wymykała jej się zawsze, gdy już zdążyła pomyśleć, że złapała ją na dłużej. Zmieniała się za każdym razem, gdy ją widziała. Wyglądała coraz silniej, coraz dojrzalej, coraz...
— Widzę, że przytłacza cię nasz pałac. Jesteś Kaguyą, to zrozumiałe. Chodź, potrzymam cię za rączkę, jeśli sama nie dajesz rady — zaproponowała z zapewne niechcianą przez Ren i absolutnie fałszywą, matczyną troską, po czym zacisnęła ozdobione pierścieniami palce na jej szorstkiej dłoni. Uścisk był mocny, może nawet trochę bolesny.
…Ale też natychmiast przerwany, gdy tylko przekroczyły razem próg największego budynku w Kinkotsu. I tak nikt patrząc z boku nie zrozumiałby, że chciała ją w ten sposób tylko lekko upokorzyć, a nie wesoło potrzymać się za rączki.
Nie zdążyła zaczepić osoby z recepcji, której mogłaby się ponaprzykrzać; wraz z wejściem do budynku wzrok Sabaku zatrzymał się na dwóch znajomych kobietach. Prowadziły ze sobą żywą dyskusję na jakiś temat, a Mayū, widząc zaczątki kłótni, ciągnęła niczym pszczoła do miodu. Musiała jakoś rozładować tę przyciężkawą atmosferę.
— Skoro najważniejsza część Kochanka wciąż jest na miejscu, to chyba nie mamy czym się przejmować, prawda? Od myślenia ma ludzi — wtrąciła nieproszona, odgarniając ciemne pukle z ramienia i wykrzywiając wargi w lisim uśmiechu. Tak durne konflikty między Maji a Sabaku nie były jej teraz na rękę. Sabaku nie powinni pokazywać swoich słabości przed bliźniaczym, ale wciąż gorszym rodem. Nie powinni też obnosić się z desperacją i, przede wszystkim, nie błagać. Nie jęczeć.
Chociaż przystanęła tuż obok Sachiko, dając tym samym znać, że tworzą wspólny front, to jednak zerknęła na nią z dezaprobatą. Być może nie radziła sobie tak dobrze w roli przydupasa nieobecnego lidera, jak miała sobie radzić.
— Nie masz czym się martwić, Akiyoko. — Nie mogłaby sobie odpuścić podkreślenia, jak bardzo ktoś taki jak Mayū nie musi wspomagać się żadnymi kurtuazyjnymi przyrostkami, gdy odnosi się do liderki. Liderki, która z nieboszczyka niespodziewanie awansowała na wpływową znajomą. Ojciec zawsze powtarzał, że znajomości są najważniejsze, więc kim byłaby, gdyby nie skorzystała z tego, jak wielki Akiyoko miała u niej dług? — Na miejscu tego trefnego pomnika postawimy dwa kolejne... ach, czy chodzi o to, że ty nie masz żadnego? Trzeba było powiedzieć! Ma przedstawiać ciebie sprzed czy już po wypadku? Spokojnie, nadal nie wyglądasz źle. — Zamilkła na moment, mierząc krytycznym okiem całą jej sylwetkę. Niedoskonałą i pokaleczoną, ale przez to intrygującą. — Może nawet lepiej? — I, o dziwo, nie był to jeden z tych komplementów, które rozdaje się koleżankom ze zwyczajnej uprzejmości. Był szczery. Teraz, po niemal śmiertelnym zderzeniu z wyplutą przez demona kulą energii, Akiyoko nie wyglądała już jak większość znanych jej kobiet; a Mayū nie lubiła banałów.
Nie mogła powstrzymać filuternego uśmieszku, gdy Maji wydała swój rozkaz.
— Skoro tak ładnie prosisz — wymruczała w odpowiedzi. Machnięciem dłoni zasygnalizowała Sachiko, że w tej chwili nie musi się już niczym kłopotać, po czym, ignorując stojącą nieopodal Kaguyę, automatycznie zaczęła podążać w stronę gabinetu przywództwa Maji.
Przecież już tam była. Znała drogę.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
- Ren
- Posty: 448
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
- Później. To nie jest na to dobre miejsce - odparła niecierpliwie na pytanie o powód jej obecności w tym miejscu, ucinając na tym rozmowę. Dokładnie takiej kontroli ze strony złotej panienki się obawiała i w dalszym ciągu nie była na nią przygotowana. Plus był taki, że w tym miejscu Mayu raczej i tak nie miała jak być nadto dociekliwa.
I faktycznie nie była, bo dziewczę szybko zamieniło mocny chwyt ze strony Ren na splecenie ze sobą dwu dłoni, a następnie z niespodziewaną siłą pociągnęła Kaguyę za sobą w stronę wejścia do siedziby lokalnej władzy. Ren, zaskoczona, nie zaoponowała na ten dotyk, posłusznie podążając krok w krok za nią i dając się wprowadzić do środka. Sabaku miała bardzo gładkie, zadbane dłonie. Nie spodziewała się, że będą dość zimne.
Gdy Mayu pospiesznie przerwała uścisk z momentem przekroczenia progu, Ren przez chwilę utrzymała ramię wyciągnięte, tak, jakby dalej była prowadzona, a następnie ciężko opuściła rękę wzdłuż ciała. Nieznacznie zgięła palce dłoni, jakby starając się zatrzymać coś, co wymknęło się z jej przelotnego uchwytu. Złapawszy się na tym geście zacisnęła mocno szorstką pięść.
Tutaj jednak nie miała czasu na dłuższe roztkliwianie się nad tym, co w ogóle w tym momencie myśli czy czuje. Wnętrze budynku okazało się skrywać w sobie o wiele więcej, niż zazwyczaj można było spotkać w uśpionych miejscach, gdzie przede wszystkim załatwia się wszelkie sprawy urzędowe. Jako pierwsze jej uwagę przykuły dwie kobiety pogrążone w jakimś sporze, z czego jedną z nich mogła rozpoznać - była jej starą, wyższą stopniem znajomą z unijnej delegacji, Maji Akiyoko, choć teraz trochę odmienioną. Drugiej osobniczki nie była w stanie zidentyfikować, ale biorąc pod uwagę to, czego dotyczył temat kłótni, to musiała być związana z piaskowym rodem.
Ren nie miała w sobie potrzeby uczestniczenia w takim sporze, podążyła więc spojrzeniem w przeciwną stronę, szukając jakiegoś okienka dla petentów takich jak ona, zainteresowanych ochranianiem karawan, łapaniem bandziorów i innego tego typu zajęciami. Co innego Mayu! Ta nie mogła przepuścić okazji do tego, by uzupełnić dyskusję o swoją opinię. A Kaguya wręcz odruchowo podążała za nią jak cień, więc niewiele później znalazły się więc bliżej całego tego zamieszania. Złote dziewczę po to, by mediować (?), Ren po to, by stać za swoją towarzyszką jak kolumna i patrzeć spode łba.
Na uwagę Mayu o tym, że najważniejsza część wykonanego ze złota Ichirou pozostała bez szwanku, Ren zerknęła na dziewczynę z cieniem dezorientacji. Jej twarz pozostała nieruchoma - nie nadążała za rzuconym na rozładowanie napięcia żartem, czy to przez swoją ignorancję, czy też dlatego, że była zbyt rozkojarzona.
- Noga i ręka. Są nowe - błyskotliwie i dość lakonicznie skomentowała nowy wygląd znajomej Maji, dostrzegając zmianę, jaka zaszła w jej wyglądzie. Ostatnio gdy ją widziała, to w miejscu tych kończyn Akiyoko miała wielkie nic - krwawą miazgę. Kobieta, która niedawno awansowała na liderkę rodu, nie miała jednak ochoty na rzewne przywitania, co dla Ren nie było zbyt wielkim problemem, i rozkazała obu kunoichi wmaszerowanie do swojego nowego gabinetu. Kaguya uniosła jedną brew, nienawykła do tego, że komenderuje nią ktoś, kto nie należy do jej rodu.
Lub ktoś, kto nie nazywa się Sabaku Mayu.
- Właściwie to miałam teraz... - W pierwszej chwili Ren miała odmówić tego zaproszenia, chcąc skupić się przede wszystkim na dalszej realizacji swoich założeń, by nie wychylać się za bardzo i brać za proste zadania przeznaczone dla najemników. Obecność dwu kobiet, razem z którymi doświadczyła wydarzeń w Kotei, raczej nie zwiastowała tego, że ten dzień będzie spokojny. Mayu jednak nie miała podobnego planu co ona i natychmiast skierowała swoje zgrabne kroczki w stronę gabinetu liderki Maji, nie czekając w sumie na nikogo. Beduinka odprowadziła ją roztargnionym spojrzeniem.
- Nieważne. Niech będzie - rzuciła wreszcie, bardziej do siebie niż do Akiyoko lub kogokolwiek innego, jak zwykle podążając za piaskowym dziewczęciem.
Zerknęła jeszcze tylko krótko przez ramię, bo jej uwagę ściągnął nagły harmider. Jakaś kobieta, najwyraźniej tutejsza kunoichi, wpadła do budynku w stanie wyraźnego wzburzenia i kurczowo złapała się blatu biurka, domagając się od jakiegoś biednego urzędasa natychmiastowego spotkania z unijnym Koteiem, co było widokiem raczej nietypowym. Ren podrapała się po karku, a następnie zerknęła pytająco to na Mayu, to na Akiyoko, jakby chcąc sprawdzić, czy może one wiedzą, o co ten cały ambaras. Może w politycznym mariażu Sabaku-Maji właśnie tak się załatwia wszelkie sprawy?
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Siedziba władzy
Mayu wtrąciła się w rozmowę między Sachiko a Akiyoko z gracją i wdziękiem godnym osoby, która przynależała do wyższej sfery oraz uważała, że miała prawo być wszędzie. Ren bardziej podążała za nią, ale dzięki temu i tak znajdowała się w miarę w centrum wydarzeń, nawet jeżeli tylko się przyglądała.
Spojrzenie, jakie rzuciła na Mayu i Sachiko i Akiyoko wyglądało paskudnie, ale obie powstrzymały się od dalszych komentarzy, szczególnie, że liderka Maji zaciągnęła obie młode kobiety do siebie, zostawiając korytarz za sobą i wszelakie awantury, jakie tam mogły się odbyć prędzej czy później.
Kiedy kobiety były już w gabinecie Akiyoko, mogły się wyciszyć troszeczkę. Zza zamkniętych drzwi, owszem, ciągle było słychać, że coś się działo, ale w tej chwili były od tego odgrodzone ciężkimi drzwiami do gabinetu. Wszystko, co tam było, najwyraźniej było teraz nieistotne dla Akiyoko i nie miało być ważne dla Mayu i Ren.
W końcu zgodziły się wejść do gabinetu.
Gabinet liderki był zagracony najróżniejszymi bibelotami, pamiątkami oraz zdobyczami. Mayu zauważyła, że nic, poza rzeczami na biurku, się nie zmieniło odkąd Hibiki Kirino tutaj rezydowała. Akiyoko wyraźnie zajęła się innymi sprawami, odkładając przemeblowanie na później.
Akiyoko podeszła do swojego biurka, odłożyła na bok swoją laskę i opadła ciężko na swoje krzesło. Czekała aż Mayu i Ren zajmą swoje miejsca po drugiej stronie biurka, ale było widać, że kobieta odetchnęła z ulgą, że już nie stoi na nogach. Chyba jeszcze do końca nie przyzwyczaiła się do swoich protez lub miały ją męczyć i boleć całe jej dalsze życie.
- Cholerna Sachiko - warknęła w końcu Akiyoko. - Zawołałam was do siebie, żeby się ode mnie odczepiła, ale przyznaję, że zapomniałam, jaką potrafisz być suką, Mayu. Ale lepsze to, niż ta blada suka.
Akiyoko nie przebierała w słowach i była bezpośrednia, niekoniecznie się przejmując tym, że Mayu mogła poczuć się urażona jej słowami. Na pewno nie miała zamiaru jej zatrzymywać, jeżeli Mayu zdecydowałaby się wyjść z gabinetu i trzasnąć drzwiami za sobą. Czekała chwilę jednak na potencjalną reakcję, ponieważ obie kobiety w gościach miały teraz szansę zareagować i spowodować, że to, co było opisane poniżej, w ogóle się nie wydarzyło.
- Skoro już tutaj jesteście… pamiętam, że zainteresowałyście się i rozwiązywałyście sprawę młodszej siostry Hibiki w Kotei. Wiem, że coś tam robiłyście, ale nie wiem, jak to poszło, bo sama najpierw byłam zajęta walką z debilem Senju, a potem próbą przeżycia po bijuudamie. Ale wiecie, patrząc na to, jacy idioci w dużej mierze mnie tutaj otaczają, może warto zlecić wam to, co mam do zlecenia.
Akiyoko przez chwilę patrzyła na młode kobiety ponownie, próbując je ocenić i sprawdzić, jak bardzo byłyby chętne do wykonania tego, co potencjalnie miała im do zaoferowania. Jej spojrzenie było intensywne, powoli blednąca blizna na twarzy bardzo widoczna, uśmiech lekko zakrzywiony - wyglądała drapieżnie, niebezpiecznie. Coś kombinowała. Z biurka też wyciągnęła też kilka zwojów, jakby spodziewała się zgody ze strony Mayu i Ren. Położyła je na blacie biurka.
- Dla uściślenia, chodzi o to, co się w Kinkotsu i w ogóle w Unii dzieje - utrata głowy przez Kochanka i inne, związane z tym sprawy. Oczywiście, Jou oddelegował kogoś tam od siebie, ale czemu ja nie miałabym kogoś też oddelegować? I wiem, że po koleżeńsku jak najbardziej może tak być. O ile nie powiecie niczego Sachiko. No to co, panie detektywki? Co wy na to? Chcecie robotę bezpośrednio ode mnie? Czy najpierw po koleżeńsku musimy poplotkować?
Maji Akiyoko
Sabaku Sachiko
0 x
- Ren
- Posty: 448
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
I tym sposobem znalazły się w gabinecie nowej liderki Maji. Ren rozejrzała się pobieżnie po pomieszczeniu, ale nic konkretnego nie przyciągnęło jej uwagi. Gabinet jak gabinet - wszystkie tak naprawdę wyglądały do siebie dość podobnie. Biurko, parę krzeseł, jakieś nie za wiele mówiące o człowieku dekoracje. Nie było tu nic, co mogłoby ją zaskoczyć lub nawet umiarkowanie zainteresować, ale też nie spodziewała się po Akiyoko szczególnej ekstrawagancji. W przeciwieństwie do pozostałych kobiet nie wiedziała też, jak urządziła się tu poprzednia - teraz już świętej pamięci - liderka.
Odsunęła więc sobie jedną ręką krzesełko przeznaczone dla gościa, a następnie usadowiła się na nim zupełnie bez wdzięku. Ciemne oczy zawędrowały na poręczną laskę, którą Akiyoko wspierała się podczas kroku. Choć jakiś zdolny Ayatsuri wykonał całkiem przyzwoitą robotę, przy pomocy najbardziej nowoczesnej myśli inżynieryjnej uzupełniając niedobory w kończynach kunoichi, to widać było, że kobieta jeszcze nie zdążyła się do nich przyzwyczaić, a swobodne poruszanie się sprawia jej trudność. Maji Akiyoko była silna, Ren widziała to na własne oczy, ale czy konieczność podpierania się na lasce nie była jawną słabością, która powinna dyskwalifikować ją z wyścigu po fotel lidera? Jeśli odrobinę kulawa Maji nadal była najpotężniejszą Maji, to nic dziwnego, że temu klanowi nigdy nie udało się wyjść spod buta Sabaku. Ren pozostało tylko ciężko westchnąć.
- Ej. Wolnego - Gdy Maji Akiyoko nazwała Mayu suką, Kaguya zareagowała na to nagłym, ostrzegawczym pomrukiem, choć prawda była taka, że było to całkiem adekwatne określenie na trudny charakterek piaskowej kunoichi. Ren poruszyła się w miejscu niespokojnie, jakby w gotowości, by wstać. Kątem oka zerknęła kontrolnie na piaskowę dziewczę, jakby sprawdzając, jak ta zareaguje na taką obrazę majestatu.
Dopiero z momentem, gdy Mayu sama jakkolwiek odpowiedziała na słowa starszej kunoichi, czy to w negatywny sposób, czy może pozytywny, Ren rozluźniła się, jakby zwolniona z pełnienia posterunku - nie to, by ktoś ją kiedykolwiek o coś takiego prosił. Skrzyżowała mocne ramiona na piersi.
Więc, jeśli do dalszej awantury ostatecznie nie doszło, Kaguya mogła w końcu wysłuchać, dlaczego w ogóle doszło do takiego zaproszenia - w końcu na podsumowanie swoich doświadczeń i osiągnięć po ostatnim spotkaniu mogły się umówić w bardziej kameralnych warunkach niż nowy gabinet liderki.
Ren nawet nie drgnęła, gdy Maji zaczęła swój wstęp, a jej twarz pozostała nieprzenikniona. Ktoś bardziej spostrzegawczy mógłby jedynie zauważyć, że kącik jej ust drgnął na moment, gdy kobieta określiła swoje najbliższe otoczenie jako całkowitych idiotów - cóż, Ren raczej nie miała zbyt dobrej opinii o tutejszych rodach shinobi. Ten krótki grymas szybko jednak zastąpił jej zwykły bezwyraz. Obserwowała w ciszy Akiyoko, której postawa zdradzała pewne... Podekscytowanie? Cóż, jeśli chciała, by ktoś węszył za plecami Sabaku Jou, to Ren zdecydowanie nie czuła się tym oburzona. Wręcz, nawet umiarkowanie zainteresowana, co w przypadku nieszczególnie wylewnej Ren było odpowiednikiem skrajnej ekscytacji. Trudno było się temu dziwić, była Kaguyą z krwi i kości. Nienawidziła skurwysyna.
- Mogę się tym zająć. I tak potrzebna mi jakaś robota - rzuciła wtedy, gdy Akiyoko spytała o to, czy muszą jeszcze poplotkować, zanim przejdą do interesów. Nie, nie musiały. Bezceremonialnie wyciągnęła szorstkie łapsko w kierunku pierwszego z brzegu zwoju, chcąc zajrzeć do środka.
I gdy tylko go rozwinęła, zamiast się skupić na jego treści, odszukała spojrzeniem złote ślepia piaskowego dziewczęcia. Na jej wargach przez chwilę zaplątało się coś przypominającego zaczepny uśmiech. Dobrze wiedziała, że Mayu nie pozwoli buszować Kaguyi po swojej prowincji bez nadzoru.
0 x
- Mayū
- Posty: 395
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
- Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
- GG/Discord: vaynei
- Lokalizacja: Atsui
Re: Siedziba władzy
W gabinecie – na pierwszy rzut jej zbyt ciekawskiego oka – nie zmieniło się zupełnie nic od jej ostatniej wizyty.
Nic oprócz liderki, która właśnie gramoliła się w stronę biurka. Chociaż Akiyoko z pewnością starała się ukryć swoją niedołężność, to przecież... było widać. Było widać, że jej kroki są wolniejsze, a ruchy – cięższe, bo przecież protezy, nawet jeśli dużo bardziej zaawansowane dzięki uprzejmości lalkarskiego klanu, to nadal zdawały się być wystarczające co najwyżej dla niepracującego fizycznie cywila niż pełnoprawnej kunoichi, ba! Osoby, która miała świadczyć o sile swojego rodu! Ale też – czy rola lidera nie sprowadzała się aktualnie do siedzenia w gabinecie? Może też właśnie dlatego została liderką: by siedzieć za biurkiem i przybijać stemple. Była to myśl, która poprawiała Mayū nastrój.
— Ojej. Pomóc ci? Chyba nie radzisz sobie jeszcze najlepiej — powiedziała, zanim kobieta zasiadła ciężko na swoim miejscu, bezwstydnie wyciągając na wierzch to, co liderka starała się zakryć niewzruszonym wyrazem twarzy. I chociaż w jej słowach dało się usłyszeć coś, co można było nazwać troską, to Sabaku nie poruszyła się nawet o krok. Nie miała zamiaru jej pomóc.
Być może, ale tylko być może, ego złotej dziewczyny ucierpiało, gdy jej koleżanka z delegacji dostała nominację na liderkę.
A Mayū nie.
Znaczy, wiadomo, że Ichirou i tak miał pierwszeństwo – i zdążyła się już z tym pogodzić – ale to i tak było cholernie irytujące. Jedynym pocieszeniem, na jakie mogła liczyć, było to, że aktualna liderka Maji zawdzięczała jej życie; i że mogła jeszcze z tej sytuacji wycisnąć jakieś profity. Relacje między oboma piaskowymi rodami odkąd pamiętała były z tych zawiłych, ale też symbiotycznych. Może jej znajomość z Akiyoko miała być przedłużeniem tej tradycji? Może, gdy już sama zostanie liderką, to miało w przyszłości zaprocentować?
Nie musiała długo czekać na ripostę ze strony Maji. Zaśmiała się radośnie w odpowiedzi, przyjmując obrazę ze szczerym rozbawieniem, ale zanim zdążyła się zrewanżować, Kaguya… cóż, odezwała się. Rozbawienie ustąpiło chwilowej konsternacji, gdy zauważyła, że Ren czeka na jakiś znak. Nie potrafiła do końca określić jej zamiarów. Broniła jej imienia? Zupełnie tak, jakby sama nie uważała, że Mayū była dla niej suką.
A może naprawdę tak o niej nie myślała?
— Daj spokój. Od niej to brzmi jak komplement. — Wykonała w stronę Ren lekceważący ruch dłonią, dając tym samym znać koleżance na wysokim stanowisku, by nie przejmowała się niesforną Kaguyą. — To tak z sympatii. — Skierowała spojrzenie na Akiyoko i uśmiechnęła się kącikiem ust. Ich przyjaźń, o ile tak tę znajomość można było określić, była szorstka. Nie znaczyło to jednak, że nie lubiła z nią rozmawiać; komunikowały się w podobny sposób, co, w określonych dawkach, było całkiem wyzwalające. Zazwyczaj musiała uważać na słowa.
— Aż tak źle się dzieje u Maji? Kto by pomyślał. — Poszerzyła nieznacznie uśmiech, patrząc na nią spod zmrużonych zaczepnie oczu. — Ale to całkiem dobry ruch z twojej strony. Skoro nie masz u siebie nikogo na tyle kompetentnego, to musisz czerpać z innych źródeł, gdzie takich ludzi nie brakuje. Od Sabaku, na przykład. — Wzruszyła ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Pomimo tego, że jej ton był lekki, a sposób bycia sugerował, że nie traktowała tej całej sytuacji do końca poważnie, to jednak słuchała z pełną uwagą. Analizowała, w jaki sposób Akiyoko wypowiada każde zdanie; czy słychać w nich desperację, czy kłamie, czy kryło się za tym coś więcej. Czy mogłaby coś na tym ugrać. Dla kogo to byłoby korzystne?
Liderka zdawała się być zaskakująco pewna siebie, co rozbudziło ciekawość Mayū jeszcze bardziej. Brzmiała, jakby miała jakiś plan.
— Wiesz co, Akiyoko — zaczęła, nieśpiesznie pokonując dystans dzielący ją od liderki — mogłabym wysłuchać, co planujesz, a potem wyjść i powtórzyć wszystko u swoich. Aż tak mi ufasz? Nie mówię, że to zrobię. Ale mogę. — Przysiadła na brzegu jej biurka, gdy kobieta rozłożyła na nim jakieś zwoje. Korzystając z tego, że Maji wciąż przedstawiała swoją propozycję, zbadała wzrokiem, co jeszcze znajduje się na biurku. Czy Akiyoko również byłaby tak roztrzepana, by zostawiać ważne listy na widoku?
— Czekaj. Wiesz, że ja też już mogę być przez kogoś oddelegowana? Bo chyba pamiętasz, że nie jesteś moim liderem, prawda? Musiałabyś mnie trochę bardziej zachęcić. — Przekrzywiła głowę delikatnie na bok, wracając spojrzeniem na jej twarz. — Tym bardziej, że to byłaby już kolejna przyjacielska przysługa. Co z tego będę miała? — spytała bezpośrednio, zawieszając na moment głos. Pozwoliła, by pytanie wybrzmiało; by Akiyoko nie mogła tak łatwo go pominąć. — Oprócz ploteczek, na które bardzo liczę — odezwała się po chwili, ponownie przywołując na twarz niemal przymilny uśmiech, po czym nachyliła się delikatnie w stronę kobiety za biurkiem, teatralnie przykładając dłoń do ucha i czekając na te wszystkie plotki, które jej obiecano.
Westchnęła ciężko, słysząc, jak szybko i bez żadnych pytań Ren przyjęła ofertę. Zanim zdążyła się powstrzymać, przewróciła ślepiami, już moment później gromiąc ją spojrzeniem.
— Zawsze możesz zadowolić się samą Kaguyą, skoro jest aż tak chętna. Swoją drogą... trochę podejrzane, nie sądzisz? Puściłabyś Kaguyę samopas, by załatwiła twoje sprawy? — mówiąc to, automatycznie sięgnęła po jeden ze zwojów. Zwój okazał się być tym samym, po który wyciągnęła swoje zaborcze łapska dziwnie zaangażowana w sprawę Kaguya. Zacisnęła palce na pergaminie, nie pozwalając na przejęcie jej własności. Zirytowane spojrzenie Sabaku zatrzymało się na jej czarnych oczach, wymagając od niej natychmiastowego ustąpienia.
Nie powinno jej nawet tutaj być. Kaguya nie powinna przebywać w miejscu, gdzie znajdowało się większość klanowych sekretów, a omawiane były te wszystkie tajne plany, które nie miały dotrzeć do obcych uszu. Ale Akiyoko najwyraźniej nie miała z tym problemu.
Mayū też, do pewnego stopnia, nie miała. Tak długo, jak Ren trzymała się jej nogi.
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Siedziba władzy
- Dziękuję za troskę, Mayu - powiedziała Akiyoko z lekkim uśmiechem na ustach, chociaż w jej oczach było widać cień irytacji - ale poradzę sobie.
Akiyoko była wyraźnie zadowolona z tego, że Ren niemal natychmiast zgodziła się na zadanie, co przyciągnęło jej zainteresowane spojrzenie.
- Ren, tak szybka i bez pytań, aż miło - mruknęła z sarkazmem, rzucając przelotne spojrzenie w stronę Mayu. - Czasami warto mieć kogoś, kto po prostu działa, prawda, Mayu?
Mayu zareagowała bardziej ostrożnie, co również rozbawiło Akiyoko. Kobieta doskonale zdawała sobie sprawę, że w tej sytuacji toczyła się subtelna gra i z przyjemnością zamierzała w niej uczestniczyć, aby zachować kontrolę nad rozwojem wydarzeń.
- Spokojnie, spokojnie, moje drogie - westchnęła Akiyoko, machając ręką, jakby chciała uspokoić atmosferę, zanim się zaogniała. - Widzę, że obie jesteście gotowe rzucić się na siebie nawzajem, jeśli trzeba. W ten czy inny sposób. To nawet zabawne, ale nie zamierzam na to pozwolić. - Oczy Akiyoko przesunęły się na Ren, a potem na Mayu. - Jeżeli będzie trzeba, puszczę Kaguyę samą. Ale przecież na to nie pozwolisz, Mayu. Ty to wiesz. Ja to wiem. Ren może nie jeszcze nie wiedzieć ale i do niej do dotrze.
- No dobrze, skoro już obie jesteście takie entuzjastyczne, to przejdźmy do konkretów - powiedziała Akiyoko, spoglądając na Mayu z kpiącym uśmiechem. - Może powinnam bardziej cię zachęcić, Mayu. Ale zacznę od ploteczek, które tak uwielbiasz, co? Może starczy. - Sarkazm Akiyoko był niemal namacalny, jakby chciała podkreślić, jak daleko Mayu jest gotowa się posunąć.
- Udało mi się pojmać członka organizacji Oroboros, z klanu Haretsu, który - o, jakże zaskakujące - był zamieszany w atak terrorystyczny na statuę Kochanka. Jak to pięknie brzmi, prawda? Powiedział, że ich "wielki plan" miał na celu odwrócenie uwagi od skrytego ataku na więzienie, który... cóż, jak wszyscy wiemy, skończył się wysadzeniem całości. Chyba ich definicja sukcesu jest trochę inna od naszej. Oczywiście, nasz drogi przyjaciel nie chciał powiedzieć, co było prawdziwym powodem ataku na więzienie, bo przecież byłoby za łatwo, gdybyśmy wszystko od razu wiedzieli, prawda? Nie chciał jednak powiedzieć, co było prawdziwym powodem ataku na więzienie.
Ściszając głos i unosząc brwi w udawanej tajemniczości, Akiyoko dodała:
- Podejrzewam, że chodziło o zamordowanie Hibiki Kirino. No bo kogo innego? Tylko, oczywiście, nikt tego nie przyzna otwarcie, bo po co by to robić, skoro można bawić się w gierki i zasłony dymne.
W tym momencie drzwi gabinetu otworzyły się gwałtownie, a w progu stanęła Sachiko, z wyraźnym zniecierpliwieniem malującym się na twarzy.
- A więc ciągle tutaj jesteście - rzuciła ostro, przymrużając oczy. - Cała ta szopka miała na celu ominięcie mnie, prawda? - Spojrzenie, które Sachiko rzuciła Akiyoko, mogło przeciąć stal.
Akiyoko uśmiechnęła się lekko, bez najmniejszej oznaki zdenerwowania.
- O, Sachiko, kochana, cieszę się, że mogłaś do nas dołączyć. Spodziewałam się tego, nie dajesz mi spokoju nawet na chwilę. Mogłabym przypadkiem pomyśleć, że jesteśmy takimi przyjaciółkami jak Mayu i Ren - powiedziała, a jej głos ociekał sarkazmem. - Właśnie mieliśmy małą dyskusję na temat tego, kto jest wystarczająco kompetentny, żeby zająć się sprawami, które twoim zdaniem nie mają znaczenia.
Mayu i Ren wymieniły się spojrzeniami, gotowe na kolejne spięcie, które zaraz mogło nastąpić.
- Och, doprawdy, dobrze w takim razie, że jeżeli chodzi o ważność spraw, Sabaku-no-Jou-sama, uważa podobnie. W TEJ CHWILI oczekuje na Mayu oraz Kaguyę. Twoja "sprawa", niestety, będzie musiała poczekać.
Maji Akiyoko
Sabaku Sachiko
0 x
- Ren
- Posty: 448
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
Gdy Mayu uspokoiła Kaguyę, informując ją, że nie ma potrzeby bronić teraz czci niewieściej, Ren natychmiast przestała się stroszyć i napinać. Zupełnie tak, jakby zeszło z niej powietrze. Rozejrzała się więc bezmyślnie po pomieszczeniu, raczej nie wtrącając się w negocjacje Mayu odnośnie tego, czy w ogóle powinna się zainteresować jakąś sekretną robotą na zlecenie liderki klanu Maji, a następnie jej spojrzenie leniwie prześlizgnęło się po sylwetce Sabaku, która dość bezczelnie zdecydowała się zająć królewskie miejsce na blacie, a nie na krzesełku petenta obok Ren. Cóż, wszyscy chyba już wiedzieli, że Mayu lubi górować. W każdy możliwy sposób.
Pobudziła się natomiast na moment bardziej, gdy złotookie dziewczę zdecydowało się złapać za ten sam zwój, na którym ona akurat położyła swoją rękę. Przez chwilę utrzymała mocny uścisk na fancie, zerkając kątem oka na swoją towarzyszkę, a następnie, - choć z pewnością nie miałaby najmniejszego problemu, by przy pomocy odrobiny siły postawić na swoim - odpuściła. Odchrząknęła też niezręcznie, gdy Akiyoko zaproponowała im, by może trochę się uspokoiły; nie była do końca pewna, co insynuuje, ale poczuła, że w jakiś sposób się krępuje. Nadrobiła to natychmiast zaciętą miną.
Jeśli chodziło natomiast o to, czy Ren w ogóle wiedziała, że Mayu nigdy nie zgodzi się puścić ją samopas po Atsui, to w tej kwestii akurat nie miała żadnych wątpliwości. Była wręcz pewna, że jeśli zdecyduje się choć odrobinę powęszyć na rzecz Akiyoko, to tak - z pewnością będzie miała jakże urocze i zarazem trochę autorytarne towarzystwo. Nie powiedziała jednak tego na głos, ale na jej suchych wargach zabłąkał się przelotny grymas podobny do uśmiechu. Lekko wzruszyła ramionami, chcąc sprawiać wrażenie obojętnej.
W końcu jednak przeszły do rzeczy. W momencie, gdy Akiyoko zaczęła snuć swoją opowieść o tym, co w ostatnim czasie działo się w Atsui, jakie informacje udało się jej zebrać, a także jak luki w tychże starała się samodzielnie uzupełnić, Ren przechyliła się nieznacznie do przodu na krześle, jakby całą sobą przysłuchując się temu, co miała do powiedzenia. Ze względu na to, że wszelkie rotacje w unijnej władzy działy się tam, gdzie królowały piaskowe rody (kto by pomyślał!), to dotychczas raczej miała dość dużo dystansu do tych wszystkich rewelacji o Uroborosach. Nawet jeśli ich działalność rozciągała się po całym terenie pustynnego regionu, to tam, gdzie żyła Ren, była to przede wszystkim zwykła bandyterka. Nie była to taka skala, jak to, co działo się tutaj. Szczególnie, że jeden z ich ataków zakończył się nie tylko wysadzeniem jakiegoś posążku, ale także śmiercią uwięzionej liderki Maji. Była zainteresowana - i to nawet nie tylko ze względu na to, że właśnie tego chciała od niej jej przełożona.
- Mów dalej. - Tyle zdążyła wnieść do rozmowy Ren, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wtargnęła ta sama kobieta, którą wcześniej mogły spotkać awanturującą się o coś na korytarzu. Kaguya zwęziła wargi nieznacznie, bo oznaczało to, że temat musiał się natychmiast urwać.
- Mam imię - mruknęła niezbyt przyjaźnie do obcej Sabaku, niezadowolona z tego, w jaki sposób została przyzwana, zerkając na nią przez ramię krótko. Nie do końca jeszcze była w stanie rozeznać się w sytuacji, kim w ogóle była ta kobieta i dlaczego w ogóle wydawała się pozostawać w permanentnym konflikcie z Akiyoko, ale udało jej się zrozumieć, że musiała pełnić rolę jakiejś asystentki Ichirou, który przebywał aktualnie nie-wiadomo-gdzie.
Okazało się natomiast, że pobyt w gabinecie Akiyoko będzie musiał zostać natychmiast skrócony, bo ich obecnością zainteresował się także unijny Kotei. Ren zwęziła wargi w grymasie, który wyraźnie zdradzał lekkie obrzydzenie; szczególnie, że według rozkazów Kaguyi Noriko to właśnie jego armię miała zasilać w ramach swojego małego... zadania. Oznaczało to wykonywanie jego rozkazów, nawet jeśli zupełnie nie akceptowała jego autorytetu.
- No chodź, Mayu. Miłościwie nam panujący wzywa - rzuciła niechętnie, a w jej tonie wybrzmiała kpina. Lekko poklepała siedzące na biurku złote dziewczę po kolanie, sygnalizując jej, że jest gotowa na przetransportowanie się do innego pomieszczenia, a następnie, gdy ta sama skierowała się w stronę wyjścia, ruszyła krok za nią. Zanim zniknęła w drzwiach, obejrzała się na Akiyoko przez ramię i bezgłośnie wypowiedziała jedno słowo: "potem".
0 x
- Mayū
- Posty: 395
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 22:16
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Średni wzrost, ciemna karnacja, złote, podkreślone kredką oczy i czarne, długie włosy. Pieprzyk pod lewym okiem. Nadmiernie obwieszona złotą biżuterią i odziana w absolutnie niepraktyczną na pustyni czerń.
- Widoczny ekwipunek: Gurda; duży zwój pod gurdą; fūma shuriken u boku; duża torba na biodrze; kabura na udzie; rękawiczki z blaszkami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8392&p=139116#p139116
- GG/Discord: vaynei
- Lokalizacja: Atsui
Re: Siedziba władzy
Liderka zdawała się nie przejmować tym, że Mayū opierała się o jej biurko, więc założyła nogę na nogę. Czy granica wytrzymałości Maji naprawdę była przesunięta tak daleko? A może naprawdę jej to nie przeszkadzało, bo wciąż działała karta "ale przecież uratowałam ci życie"?
Złota pannica przyglądała się swoim idealnie wypiłowanym, długim paznokciom, gdy jej starsza koleżanka zaczęła niezbyt subtelnie zaczepiać ją o przydatność Ren. Ren, która w tej rozmowie chyba już całkowicie straciła swoją podmiotowość.
— Oczywiście. Też powinnaś sobie znaleźć własną Kaguyę. To całkiem wygodne — skwitowała beztrosko, łypiąc na nią z przekorą, ale też trudną do przeoczenia chęcią zabawy, która już zaraz potem zamanifestowała się w nieustępliwych próbach przechwycenia zabranego przez jej rywalkę zwoju. Nie miała z nią żadnych szans z siłą jej mięśni; gdyby tylko Ren miała takie życzenie, to z łatwością mogłaby wyrwać przedmiot z uchwytu jej drobnych, nieskalanych fizyczną pracą dłoni. Sabaku musiała wspomagać się złotem, zarówno tym w gurdzie, jak i w portfelu, oraz jej kwiecistymi słowami, dzięki którym tak często otrzymywała to, czego chciała. No i niewątpliwym urokiem osobistym. Któreś z tych czynników składających się na siłę Mayū zagrał także i w tym przypadku: Ren zrezygnowała ze swojego łupu, pozwalając jej zdobyć zwój w swoje zachłanne łapska.
Sabaku nie czekała na pozwolenie i rozwinęła pergamin, lustrując pobieżnie wzrokiem jego zawartość. Była tak pochłonięta lekturą, że część wypowiedzi Akiyoko – tę niekomfortową – puściła mimo uszu. Ale jak mogła zignorować te dziwne, absolutnie nieprawdziwe insynuacje dotyczące jej znajomości z Kaguyą, tak nie mogła przepuścić nawet sugestii, że pozwoliłaby jej zajmować się klanowymi sprawami na własną rękę.
— Jeśli zatrudniłabyś do tej sprawy samą Kaguyę, uznałabym ten ruch za co najmniej... niemądry. No ale oczywiście nie jesteś głupia, więc pomyślałabym, że masz ukryty motyw, którym musiałabym się zaniepokoić. — Wzruszyła ramionami. — Więc tak, nie puściłabym jej samej. No i nie mogłabym chyba zostawić tego tylko dla siebie — powiedziała bez przejęcia, jakby waga jej słów wcale nie była aż tak duża. Jakby nie groziła, że te wszystkie plany wyręczenia się członkinią – niegdyś? – wrogiego im rodu zostałyby bezwstydnie wyjawione u szefa wszystkich szefów. To było wręcz oburzające, że Akiyoko w ogóle rozważała dopuszczenie Kaguyi do ich rodowych sekretów. A może właśnie o to chodziło, by Jou się dowiedział? Może Maji chcą, by wszyscy wiedzieli, jak bardzo są nieposłuszni względem Sabaku? Ale czy to było mądre?
Mayū była aż zbyt świadoma, że, szczególnie wśród pustynnych rodów, każdy ruch był, co prawda mniej lub bardziej przemyślaną, ale wciąż zagrywką. Z racji jej statusu oraz wpływowych znajomości była przyzwyczajona do komunikowania się w ten sposób; wiedziała, że najważniejszym jest nieobieranie stron i nieprzyjmowanie zdecydowanych stanowisk.
Zerknęła na Ren znad pergaminu. Jak ktoś tak nieobyty odnajdował się w ogóle w tego typu sytuacjach? Wyglądało na to, że jej taktyką było odpowiadanie maksymalnie kilkoma słowami, by przypadkiem czegoś nie chlapnąć. I nie było to głupie, biorąc pod uwagę, że wciąż byli tylko dzikusami; tyle, że już nie w szałasie, a w pięknych kamienicach.
— Dość o mnie! Mów, mów. Może to akurat coś, czego nie słyszałam — odparła na zapowiedź gorących ploteczek, podciągając kącik ust do figlarnego półuśmiechu.
Trzeba przyznać, że Akiyoko naprawdę miała o czym mówić.
Jednocześnie wiedziała, że całą tę barwną opowieść należało brać z przymrużeniem oka; mimo bliskiej relacji obu rodów ich interesy bywały inne niż te, które byłyby korzystne dla Sabaku. Nie dała jednak tego po sobie poznać. Przytaknęła nawet, potwierdzając, że ją słucha. Nie mogła jeszcze osądzić, czy mówi im to wszystko dlatego, bo uznała je za najbardziej godne zaufania, czy dlatego, że desperacko potrzebowała komuś o tym opowiedzieć. A może nawet mówiła to, by narobić trochę zamieszania? Mayū to nie przeszkadzało. Lubiła mieć kilka opcji do rozważenia.
Chociaż Akiyoko wydawała się być osamotniona z tą swoją teorią, to jednak, co zdziwiło samą Mayū, nie mogła tak jednoznacznie jej odrzucić. Nie wiedziała jeszcze o wszystkich porozrzucanych fragmentach układanki, które miały – lub nie – złożyć się w logiczną całość, ale mimo to jej umysł pracował na najwyższych obrotach, usiłując je połączyć.
No bo... dlaczego? Czemu Kirino? Dla kogo była niewygodna? Co takiego wiedziała, że musiała zostać zabita? Czy to miało związek z tym, co wypisała w swoim notesie? Czy zamknięcie jej w lochu było niewystarczające? A może to była bardziej... osobista sprawa? Znaczy nie, nie. Gdyby była osobista, to musiałby stać za tym Jou, a nie Oroboros. To niedorzeczne. Prawda?
Zanim wydusiła z siebie jakąkolwiek odpowiedź na te wszystkie rewelacje, w drzwiach stanął nie kto inny, a Sachiko. Kobieta chyba nie mogła pogodzić się z tym, że nie zostala zaproszona do rozmowy.
— Tak? A chwilę temu jeszcze nie oczekiwał?— sarknęła z rozdrażnieniem, mimowolnie ściągając brwi. Nienawidziła, gdy ktoś przeszkadzał jej w interesach; tym bardziej, że nieszczególnie miała teraz ochotę na wizytację u Jou. Nie, gdy alternatywą była rozmowa z jej koleżanką.
Ostatecznie jednak i tak, póki co, nie miała innego wyboru.
— Widzisz, Akiyoko? Właśnie zostałam przejęta. Może jednak trzeba było zacząć od konkretów, hm? — Podniosła się niechętnie z biurka, przygładzając materiał czarnej sukni. — Wrócimy do tego później. — Zignorowała zarówno dłoń Ren, jak i kolejną uwagę Maji dotyczącą jej przyjaźni z Kaguyą. I chociaż był to pomysłem absurdalnym, to jednak samo skonfrontowanie się z tym wywoływało u Sabaku tak nieznośną mieszankę irytacji i dyskomfortu, że nagle opuszczenie tego pomieszczenia wydawało się jedynym wybawieniem z tej sytuacji.
Trąciła Ren, gdy ją wyprzedzała, by opuścić gabinet jako pierwsza. Chyba tylko po to, by dać upust narastającej frustracji.
— O, jaka posłuszna. Nawet nie trzeba cię zachęcać — skomentowała prześmiewczo, nie obdarzając ją spojrzeniem. Zamiast tego zrównała się krokiem z Sachiko, gdy już znalazły się na korytarzu.
— Dobrze, więc o co chodzi? — spytała bezpośrednio, natychmiast poważniejąc. Chociaż Akiyoko była jej bliższa, to jednak z tą drugą kobietą łączyło ją rodowe nazwisko. — I co z tą Kaguyą?
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Siedziba władzy
Sachiko zmrużyła oczy, kiedy Mayu sarknęła na temat przejęcia przez Sabaku no Jou. Choć irytacja pojawiła się na jej twarzy, jej głos pozostał spokojny, niemalże z lodowatą cierpliwością:
- Teraz oczekuje, Mayu - odpowiedziała, kąśliwie akcentując jej imię. - Może, w przeciwieństwie do niektórych, Sabaku no Jou nie ma luksusu siedzenia na blacie biurka, czekając na gorące ploteczki.
Sachiko rzuciła Akiyoko ostatnie, niechętne spojrzenie, a następnie obróciła się na pięcie i wyszła z gabinetu, sygnalizując gestem dłoni, aby Mayu i Ren poszły za nią. Ruszyła przodem korytarzem, jej kroki były zdecydowane, niemal wojskowe, choć na twarzy nadal widniała nieprzychylna mina, szczególnie kiedy Mayu zapytała, o co chodzi i co z Kaguyą.
- Nie wiem, Mayu, to twoja Kaguya - odpowiedziała Sachiko z sarkazmem, wzruszając ramionami. - Może powinnaś zapytać ją sama, skoro tak bardzo cię to interesuje.
W dalszym ciągu rozmawiano o Ren, jakby miała nie zrozumieć tego, o czym mówiąc - jakby była dodatkiem Mayu, ozdobą czy ponurym szczeniaczkiem, który się za nią pałęta. Oczywiście, Mayu już wyczuła wcześniej, że "przyjaźń z Kaguyą" była nieprzyjemną dla niej myślą, a teraz, po żartobliwym tonie Akiyoko i wyraźnej pogardzie na pomysł od Sachiko, nie tylko dla niej było to problematyczne,
Korytarze były w tym samym ciągu, a gabinety oddzielała jedynie ściana, może nawet składzik, więc nie trzeba było iść daleko. Sachiko zatrzymała się na chwilę przed jednymi z większych, ozdobnych drzwi i odwróciła się do obu.
- Wchodząc tutaj, pamiętajcie, że nie rozmawiacie z koleżanką. To jest Sabaku no Jou - powiedziała stanowczo, jej spojrzenie skupione głównie na Mayu. - Zachowujcie się odpowiednio.
Sachiko uniosła dłoń i zapukała w drzwi, a po chwili otworzyła je z cichym skrzypieniem. Wkroczyła jako pierwsza, pochylając głowę przed Sabaku no Jou, który siedział za dużym, imponującym biurkiem. Był wygodnie odchylony na swoim fotelu, w dłoni trzymał kieliszek z winem, a przed nim, na blacie, leżały zwoje, papiery i plany czegoś, co na pierwszy rzut oka wyglądało na jakiś budynek bądź pokój. Wyglądał jak zawsze - dla Mayu. Ren, pierwszy raz go widząc, dostrzegła, że mimo twarzy bez wyrazu i czerwonych włosów, mężczyzna był dość zmęczony, co ukrywał pod makijażem. Nie wydawało się to nic dziwnego, i Mayu i Sachiko i nawet Ichirou używali makijażu, żeby wyglądać najlepiej, jak się dało. Dla nich to na pewno nie było nic ciekawego. Ren, przyzwyczajona do czegoś innego, zauważyła.
- Oto one, Jou-sama - powiedziała, wyraźnie zaznaczając ich obecność, po czym wycofała się na bok, pozostawiając Ren i Mayu w centrum uwagi.
- Dziękuje, Sachiko - odparł Jou. - Możesz wrócić do swoich zadań i kontynuować przygotowywanie klanu na powrót Ichirou.
Zanim Mayu i Ren zobaczyły jej wyraz twarzy, kobieta wyszła z gabinetu, zamykając za sobą drzwi, ale frustracja i irytacja, z jaką to zrobiła, była wyczuwalna. Musiało być tutaj wesoło w oczekiwaniu na powrót Ichirou.
Jou spojrzał na nie badawczo, jakby analizując każdą z nich z osobna. Przez moment milczał, tylko powoli sączył swoje wino z kieliszka, a atmosfera zdążyła stać się napięta. Wydawało się, że chciał, aby poczuły dyskomfort i odezwały się pierwsze, bądź cokolwiek sobie wymyślił. Mayu znała te zagrywki, Ren jednak była przyzwyczajona do bardziej bezpośrednich osób w postaci jej liderki.
- Więc... - odezwał się w końcu. - Cieszę się, Mayu, że w końcu zdecydowałaś się przyjść. Dawno cię tutaj nie było. Aż zaczynałem myśleć, że to może zdecydowałaś, że już czas na znalezienie sobie bogatego kupca i korzystanie z życia, zamiast brudzenie sobie pięknych rączek. Ale skoro już jesteś, to słucham, czego potrzebujesz, moja droga.
Jego spojrzenie przeniosło się z Mayu na Ren, a potem z powrotem na Mayu, czekając na odpowiedź. Kiedy się jej doczekał, przeniósł wzrok ponownie na Ren, tym razem wbijając w nią swoje oczy.
- Rozumiem, że jesteś wysłana przez swoją liderkę, żeby wesprzeć siły Unii. Nie spodziewałem się, że wyśle młodą, piękną kobietę, zwykle wysyłała kogoś starszego i bardziej doświadczonego, ale nie tak przyjemnego dla oka.
Maji Akiyoko
Sabaku Sachiko
Sabaku no Jou
0 x
- Ren
- Posty: 448
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
Nieszczególnie przejmowała się tym, że szybko przestała tu być traktowana jak pełnoprawna osoba - można było wręcz uznać, że to, że gadano coś obok niej, a nie do niej, było dla niej wręcz korzystne.Ren snuła się za Mayu niczym cień, sprawiając wrażenie zupełnie nieobecnej, nawet wtedy, gdy w rozmowie padło jej nazwisko. Nie do końca rozumiała powód, dla którego przytrafiła jej się ta wycieczka po siedzibie najważniejszych władz Atsui, jednak zdecydowała, że zwyczajnie nie będzie się teraz nad tym zbyt wiele zastanawiać - raczej nie chodziło o jej sekretne zadanie, bo prawda jest taka, że nie zdążyła nawet spróbować pobawić się w szpiega. Spotkanie z Jou nie nastrajało jej szczególnie pozytywnie, głównie ze względu na to, że był uosobieniem wszystkiego, czego nienawidziła; wizja niezaplanowanej audiencji zdecydowanie jej się nie uśmiechała.
Dopiero z momentem, gdy ta urzędniczka, kimkolwiek by nie była, zatrzymała się przed sporawymi drzwiami, które prowadzić miały do samej jaskini lwa, Kaguya jakby wróciła na ziemię. Nie miała możliwości odwrotu, zdecydowała się w takim razie robić dobrą minę do złej gry. Ren oparła się więc ramieniem o ścianę w dość swobodnej, lekceważącej pozie, wręcz siląc się na takie zachowanie tym bardziej, im służbistka Sabaku naciskała na powagę.
- Ale zaszczyt mnie kopnął - rzuciła sucho Kaguya w eter i, podobnie jak Sachiko, również przeniosła wzrok na Mayu. Jej mina nie była tak poważna jak oblicze tej pierwszej, a raczej zdradzała rozbawienie, choć ton głosu pozostał neutralny. - Jakieś rady? Mam dygnąć? Ucałować rączki?
Bez pośpiechu wysłuchała wszystkich porad (lub ich braku) ze strony Mayu, zupełnie ignorując wszelkie kwękanie starszej z kobiet, której najwyraźniej bardzo zależały, by znalazły się w środku jak najszybciej, a następnie szarmanckim gestem zaprosiła złote dziewczę do tego, by wkroczyła do przybytku Sabaku no Jou pierwsza - damy przodem. Potem wślizgnęła się do pomieszczenia w krok za nią, znad jej ramienia z umiarkowanym zaciekawieniem spoglądając na piaskowego władcę we własnej osobie. Zmrużyła lekko ciemne ślepia. Na żywo wyglądał trochę mniej okazale, niż na wizerunkach, zapewnie propagandowych, które dystrybuowano po unijnych ziemiach. Jou wyglądał staro. W dodatku mogła prawie przysiąc, że na jego twarzy był jakiś nienaturalny kolor, a raczej pozostawała ślepa na takie detale - była na przykład przez jakiś czas święcie przekonana, że Mayu po prostu z natury ma taką tajemniczo hipnotyzującą, ciemną oprawę oczu. Dopiero widok pannicy poprawiającej rano makijaż kajalem rozwiał tę iluzję.
Jeśli przedłużające się milczenie ze strony starszego mężczyzny miało mieć efekt jakiejś gry psychologicznej, to Ren okazała się na nią, niestety, całkowicie odporna, bo ani przez chwilę nie poczuła się niezręcznie. Splotła dłonie za plecami w dość żołnierskiej pozycji, przesuwając spojrzeniem po wystroju gabinetu - konfrontowała swoje wyobrażenia o złotych pałacach rodu, który darzyła takim resentymentem, z tym, co miała okazję zobaczyć. Dopiero gdy rudy lider otworzył wreszcie usta, by wypowiedzieć swoją kwestię, spojrzała na niego z totalnym brakiem szacunku. Jou jako pierwszą zainteresował się Mayu. I nie było to w wcale zainteresowanie miłe. Sposób, w jaki rudy odzywał się do jej towarzyszki, działał jej na nerwy. Gdy padło coś o znajdywaniu sobie kupca, to beduince wyrwało się nawet ciche syknięcie, jakby musiała ugryźć się w język. Nie wtrącała się jednak, choć nie kierował nią respekt wobec głowy rodu. Mayu nie potrzebowała ratunku, nawet jeśli Ren miała ochotę dać mu w gębę, choć nie były to raczej jej progi.
Potem przyszła kolej na Kaguyę. Na słowa lidera Sabaku odnośnie wszelkich wizualnych przyjemności, przez twarz Ren przemknął przelotny grymas, który uważnemu obserwatorowi mógł zdradzić obrzydzenie. Opanowała się jednak. Niemal natychmiast zastąpił go zwykły brak wyrazu, który najczęściej gościł na ciemnej twarzy beduinki. Jedynie dłoń, którą trzymała za plecami, była bardziej uczciwa jeśli chodziło o to, co akurat odczuwała. Zacisnęła się bowiem w ciasną pięść - na tyle mocno, że poczuła, jak krótkie paznokcie wbijają się w skórę.
- Przejdźmy do rzeczy - odpowiedziała krótko.
1 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości