Wioska przy rzece Asahi
- Daisuke
- Posty: 531
- Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=146799#p146799
- Multikonta: Sosuke
Re: Wioska przy rzece Asahi
-Moja droga Minako! Jakże wspaniale widzieć ciebie i twoje pięści- Momentalnie jego nastawienie się zmieniło. Całe zmęczenie oraz wyraźnie zirytowanie zniknęło, a zamiast tego pojawił się jego rozbrajający ironiczny uśmiech. Wyprostował się też, napinając nieco bardziej swoje mięśnie, aby optycznie wydawał się jeszcze bardziej napakowany i większy. Niczym paw prezentujący swój przepiękny ogon, na widok partnerki, którą chciał swoim widokiem oraz tańcem zauroczyć.
-Słyszałeś piękną panią?- Upewnił się, że karczmarz nie będzie zwlekał z tym poleceniem. Skoro kwestia zapłacenia była już ustalona (i nie był tą osobą on sam) to tym bardziej nalegał na pospieszne nalanie trunku. Dwie białe buteleczki wypełnione tym szlachetnym napojem w mig znalazły się przed Daisuke, który równie prędko chwycił je w dłonie i ruszył niczym bestia, której zatrzymać się nie dało. Nie żeby ktoś próbował, ale zdecydowanie w tym momencie lepiej mu było nie wchodzić w drogę.
-Mój plan wycieczki nieco się zmienił. Trafiłem na ciekawą osadę mistrzów bimbrownictwa. Tak jakoś wyszło, że potrzebowali ochrony, więc się tam odrobinę zasiedziałem. Cholernie niebezpieczne okolice, jak nie bandyci atakujący karawany, to inni hultaje palący całe wioski. Na całe szczęście pozbyłem się ich wszystkich, więc zaplanowałem się stąd wreszcie zbierać, inne regiony też przecież potrzebują mojej pomocy, nie mogę całego życia spędzić tylko tutaj. Ale cieszę się, że trafiłem wprost na Ciebie. Myślałem o Tobie cały czas, jak tam się sprawy mają w Kinkotsu?- Oczywiście nie omieszkał nie wspomnieć o swoich własnych dokonaniach oraz niesamowitym odkryciu, wiosce pełnej alkoholu. Wprost stworzonej dla niego. Co prawda nie wspomniał, że w większości siedział i chlał na umór albo próbował zarywać do innych niewiast, no ale po co miał psuć tak piękną atmosferę jaka była między nimi. Nawet jeśli Minako wychodziła poza pewne schematy, do których Daisuke się przyzwyczaił, to i tak nie miał zamiaru zbytnio jej informować o swoich pozostałych podbojach. To zwykle źle działało na osiągnięcie pożądanego przez niego celu.
-Słyszałeś piękną panią?- Upewnił się, że karczmarz nie będzie zwlekał z tym poleceniem. Skoro kwestia zapłacenia była już ustalona (i nie był tą osobą on sam) to tym bardziej nalegał na pospieszne nalanie trunku. Dwie białe buteleczki wypełnione tym szlachetnym napojem w mig znalazły się przed Daisuke, który równie prędko chwycił je w dłonie i ruszył niczym bestia, której zatrzymać się nie dało. Nie żeby ktoś próbował, ale zdecydowanie w tym momencie lepiej mu było nie wchodzić w drogę.
-Mój plan wycieczki nieco się zmienił. Trafiłem na ciekawą osadę mistrzów bimbrownictwa. Tak jakoś wyszło, że potrzebowali ochrony, więc się tam odrobinę zasiedziałem. Cholernie niebezpieczne okolice, jak nie bandyci atakujący karawany, to inni hultaje palący całe wioski. Na całe szczęście pozbyłem się ich wszystkich, więc zaplanowałem się stąd wreszcie zbierać, inne regiony też przecież potrzebują mojej pomocy, nie mogę całego życia spędzić tylko tutaj. Ale cieszę się, że trafiłem wprost na Ciebie. Myślałem o Tobie cały czas, jak tam się sprawy mają w Kinkotsu?- Oczywiście nie omieszkał nie wspomnieć o swoich własnych dokonaniach oraz niesamowitym odkryciu, wiosce pełnej alkoholu. Wprost stworzonej dla niego. Co prawda nie wspomniał, że w większości siedział i chlał na umór albo próbował zarywać do innych niewiast, no ale po co miał psuć tak piękną atmosferę jaka była między nimi. Nawet jeśli Minako wychodziła poza pewne schematy, do których Daisuke się przyzwyczaił, to i tak nie miał zamiaru zbytnio jej informować o swoich pozostałych podbojach. To zwykle źle działało na osiągnięcie pożądanego przez niego celu.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
- Daisuke
- Posty: 531
- Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=146799#p146799
- Multikonta: Sosuke
Re: Wioska przy rzece Asahi
-Nie, tamci, którzy napadali na moją wioskę, a drugą niedaleko całą spalili, to nie mieli żadnych znaczków. Jakaś banda przypadkowych cwaniaków. Ich błąd, że źle wybrali sobie następny cel- Złapał krzesło i postawił je tyłem w stronę stołu, po czym zasiadł sobie na nim, wykorzystując oparcie jako podstawkę pod własne ręce. Był całkiem solidne zbudowany (za co przecież wielbiło go wiele kobiet), więc nie sprawiało mu to jakiegoś specjalnego problemu, by w dalszym ciągu sięgnąć po jedną z butelek z sake i walnąć pierwszego, solidnego łyka z gwinta. Jadła również nie odmówił, więc kiwnął głową w międzyczasie, gdy jego gardło zajęte było przyjmowaniem alkoholowej substancji.
-Ahhhhh...- Odetchnął z olbrzymią ulgą odstawiając od ust butelkę, po czym kontynuował -Ale widziałem tych twoich przyjemniaczków. Trafiłem kiedyś, jakoś niedługo po naszym ostatnim spotkaniu na ciekawe zlecenie. Jakiś cwaniaczek z Shigashi podróżował z kupcem. Właściwie to kupiec z nim, bo bał się o własną dupę, no ale to głównie z tamtym cwaniaczkiem gadałem. Mieliśmy zdemolować jakąś małą bazę w centrum niczego. Sam środek pustyni, piach tylko dookoła, a ci kretyni zbudowali tam sobie domek pod ziemią. Wymietliśmy stamtąd wszystko co się dało, głównie skrzynki i jakieś dokumenty z tym symbolem o którym mówisz, większość tych twoich od tatuażu gryzie glebę, kilku pogoniliśmy, żeby dali znać reszcie by się więcej nie pałętali. Ale chyba nas nie posłuchali i dalej robią wam problemy-. W tamtym momencie w sumie średnio go interesowało, gdzie po co i dlaczego mieli zniszczyć tamtą bazę. Niespecjalnie nawet pamiętał tego kto im to zlecał, jedyne powiązanie o którym wciąż pamiętał to ten "cwaniaczek". Srebrnowłosy prezentujący dokładnie takie same umiejętności jak Daisuke. Trzeba przyznać, że dwóch takich zabijaków razem to był bardzo ładny widok. Może jednak warto rozważyć wycieczkę do Shigashi i popytać o tego wojownika w szpiczastych włosach. Ten Duet Pięściarzy zdecydowanie potrzebował reaktywacji.
-Banda wypierdków, którzy używają wielkich haseł, aby sobie bezkarnie zabijać i niszczyć wszystko? No, trochę się wam tutaj rozpleniła zaraza. I gdzie tu lekkie napięcie? Sprawa powinna być prosta. Albo się ich pozbędziecie albo wam będą robić syf koło dupy. Nigdy nie było władzy, która każdemu dopasuje ale anarchia to nikomu nie będzie służyć. Bo nie sądzę, żeby banda terrorystów poradziła sobie z utrzymaniem czegokolwiek poza własnymi portkami na dupie- Szybko, bez ogródek i gryzienia się w język poradził co on by zrobił z tymi wężami zjadającymi własny ogon. To w istocie co oni mogli robić, gryź samych siebie w dupę, zamiast męczyć zwykłych ludzi. Jak im się tak nie podobało, to zamiast robić tutaj rozpierdziel mogli spakować manatki i wynieść się gdzieś indziej. Daisuke właśnie tak zrobił i bardzo sobie chwalił.
-Ahhhhh...- Odetchnął z olbrzymią ulgą odstawiając od ust butelkę, po czym kontynuował -Ale widziałem tych twoich przyjemniaczków. Trafiłem kiedyś, jakoś niedługo po naszym ostatnim spotkaniu na ciekawe zlecenie. Jakiś cwaniaczek z Shigashi podróżował z kupcem. Właściwie to kupiec z nim, bo bał się o własną dupę, no ale to głównie z tamtym cwaniaczkiem gadałem. Mieliśmy zdemolować jakąś małą bazę w centrum niczego. Sam środek pustyni, piach tylko dookoła, a ci kretyni zbudowali tam sobie domek pod ziemią. Wymietliśmy stamtąd wszystko co się dało, głównie skrzynki i jakieś dokumenty z tym symbolem o którym mówisz, większość tych twoich od tatuażu gryzie glebę, kilku pogoniliśmy, żeby dali znać reszcie by się więcej nie pałętali. Ale chyba nas nie posłuchali i dalej robią wam problemy-. W tamtym momencie w sumie średnio go interesowało, gdzie po co i dlaczego mieli zniszczyć tamtą bazę. Niespecjalnie nawet pamiętał tego kto im to zlecał, jedyne powiązanie o którym wciąż pamiętał to ten "cwaniaczek". Srebrnowłosy prezentujący dokładnie takie same umiejętności jak Daisuke. Trzeba przyznać, że dwóch takich zabijaków razem to był bardzo ładny widok. Może jednak warto rozważyć wycieczkę do Shigashi i popytać o tego wojownika w szpiczastych włosach. Ten Duet Pięściarzy zdecydowanie potrzebował reaktywacji.
-Banda wypierdków, którzy używają wielkich haseł, aby sobie bezkarnie zabijać i niszczyć wszystko? No, trochę się wam tutaj rozpleniła zaraza. I gdzie tu lekkie napięcie? Sprawa powinna być prosta. Albo się ich pozbędziecie albo wam będą robić syf koło dupy. Nigdy nie było władzy, która każdemu dopasuje ale anarchia to nikomu nie będzie służyć. Bo nie sądzę, żeby banda terrorystów poradziła sobie z utrzymaniem czegokolwiek poza własnymi portkami na dupie- Szybko, bez ogródek i gryzienia się w język poradził co on by zrobił z tymi wężami zjadającymi własny ogon. To w istocie co oni mogli robić, gryź samych siebie w dupę, zamiast męczyć zwykłych ludzi. Jak im się tak nie podobało, to zamiast robić tutaj rozpierdziel mogli spakować manatki i wynieść się gdzieś indziej. Daisuke właśnie tak zrobił i bardzo sobie chwalił.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
- Daisuke
- Posty: 531
- Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=146799#p146799
- Multikonta: Sosuke
Re: Wioska przy rzece Asahi
-Nie masz za bardzo czego tam szukać. Rozwaliliśmy całe, jeśli się samo nie zapadło albo nie zasypało piachem to będę naprawdę zdziwiony- Z dumą zadeklarował, że absolutnie niczego tam już nie znajdą, nawet choćby i kopali tygodniami. Miejsce zostało doszczętnie splądrowane. Za coś przecież mu płacą, a on zawsze przykłada się do takich robót, gdzie trzeba komuś obić twarzyczkę albo coś porządnie zniszczyć. W tym wypadku nie było inaczej, dodatkowo miał jeszcze wsparcie, a im więcej Daisuke ma widzów tym chętniej pracuje na maksimum swoich możliwości. Popisy to jego styl życia.
-No i to było gdzieś na środku pustyni. W Ningyo musieliśmy konie wziąć, żeby w ogóle przebyć te wasze cholerne wydmy. Potem nawet konie nie dały rady, dogoniliśmy jakiś transport, który zmierzał do tej kryjówki. Ich też się pozbyliśmy. Drogi z buta powrotnej to nawet nie pamiętam. Zdecydowanie za gorąco tutaj macie, a nam się szybko skończyło to co w manierkach. W dokumenty nie patrzyłem, zabrał je tamten drugi i dał kupcowi. Jakieś próbki ze skrzyń też chyba miał. Ten co płacił nie wiedział za bardzo nic o symbolu, poza tym, że niektórzy go sobie tatuują. Może po prostu nie chciał nic powiedzieć, ale jak dla mnie to po prostu był przypadek w interesach- Kolejny łyk i mając zwilżone gardła zdecydowanie lepiej mu się gadało. Na tyle dobrze, że wyśpiewał właściwie wszystko co tylko pamiętał. Dla niego to i tak było bez znaczenia, a skoro Minako tak na tym zależało to każda informacja jaką jej udzieli podkreśli jego znaczenie w jej oczach. Nic więc dziwnego, że wyśpiewał to bez chwili zawahania.
-Banda cwaniaczków. Rzeczywiście dorobiliście się tutaj prawdziwego wrzodu na dupie. Ale wiesz... Jeśli potrzebujecie pomocy to właśnie patrzysz na kogoś kto ma już doświadczenie w posyłaniu tych całych Oroborosów do piachu i niszczenie ich placówek. Rzućcie tylko cynkiem gdzie się udać i załatwię. Wy macie rączki czyste, ludzie nic nie będą podejrzewać, a tamci będą mieli solidne problemy. Często też łapię się różnych zleceń, więc sporo na szlakach mogę usłyszeć. Dobrze mieć oczy, uszy i pięści w terenie. Bez żadnego ryzyka- Nikt przecież nie uwierzyłby w to, że Unii czy władzy pomaga ktoś o takiej aparycji jak Daisuke. A ten, jak zwykle, wypatrzył dla siebie wprost znakomitą okazję aby zapunktować u pięknej damy, przy okazji wcale niemało zarobić, a wszystko to przy bezkarnym obijaniu jak największej ilości ludzi. Robota jak stworzona dla niego. No tylko właśnie problemem było czy jakkolwiek będą zainteresowani, bo nie bez powodu nikt nie uwierzyłby, że taki pijak jest na usługach samego Koteia oraz lokalnych władz.
-No i to było gdzieś na środku pustyni. W Ningyo musieliśmy konie wziąć, żeby w ogóle przebyć te wasze cholerne wydmy. Potem nawet konie nie dały rady, dogoniliśmy jakiś transport, który zmierzał do tej kryjówki. Ich też się pozbyliśmy. Drogi z buta powrotnej to nawet nie pamiętam. Zdecydowanie za gorąco tutaj macie, a nam się szybko skończyło to co w manierkach. W dokumenty nie patrzyłem, zabrał je tamten drugi i dał kupcowi. Jakieś próbki ze skrzyń też chyba miał. Ten co płacił nie wiedział za bardzo nic o symbolu, poza tym, że niektórzy go sobie tatuują. Może po prostu nie chciał nic powiedzieć, ale jak dla mnie to po prostu był przypadek w interesach- Kolejny łyk i mając zwilżone gardła zdecydowanie lepiej mu się gadało. Na tyle dobrze, że wyśpiewał właściwie wszystko co tylko pamiętał. Dla niego to i tak było bez znaczenia, a skoro Minako tak na tym zależało to każda informacja jaką jej udzieli podkreśli jego znaczenie w jej oczach. Nic więc dziwnego, że wyśpiewał to bez chwili zawahania.
-Banda cwaniaczków. Rzeczywiście dorobiliście się tutaj prawdziwego wrzodu na dupie. Ale wiesz... Jeśli potrzebujecie pomocy to właśnie patrzysz na kogoś kto ma już doświadczenie w posyłaniu tych całych Oroborosów do piachu i niszczenie ich placówek. Rzućcie tylko cynkiem gdzie się udać i załatwię. Wy macie rączki czyste, ludzie nic nie będą podejrzewać, a tamci będą mieli solidne problemy. Często też łapię się różnych zleceń, więc sporo na szlakach mogę usłyszeć. Dobrze mieć oczy, uszy i pięści w terenie. Bez żadnego ryzyka- Nikt przecież nie uwierzyłby w to, że Unii czy władzy pomaga ktoś o takiej aparycji jak Daisuke. A ten, jak zwykle, wypatrzył dla siebie wprost znakomitą okazję aby zapunktować u pięknej damy, przy okazji wcale niemało zarobić, a wszystko to przy bezkarnym obijaniu jak największej ilości ludzi. Robota jak stworzona dla niego. No tylko właśnie problemem było czy jakkolwiek będą zainteresowani, bo nie bez powodu nikt nie uwierzyłby, że taki pijak jest na usługach samego Koteia oraz lokalnych władz.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
- Daisuke
- Posty: 531
- Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=146799#p146799
- Multikonta: Sosuke
Re: Wioska przy rzece Asahi
Pojawienie się ciepłego, porządnego posiłku przed oczami Daisuke mogło mu zaślepić nawet najbardziej wyraźne sygnały. A właśnie takie wysyłała w tym momencie Minako. Włócznik zdecydowanie bardziej wolał się skupić na pochłanianiu kolejnych łyków ramenu, zamiast spróbować jakoś wspomóc kobietę w potrzebie. Jest też taka możliwość, że zdawał sobie z tego sprawę, ale uznał sprawę za przegraną, aby nadal kontynuować w niej jakieś podboje. Niewspółmierne efekty do włożonego wysiłku zawsze były takim wyznacznikiem, który jasno dawał mu do zrozumienia, że nie warto tego typu tematy kontynuować. Zwłaszcza, gdy problem wynikał z tego co on sam odwalił.
-Z szukaniem ich raczej nie pomogę. Uliczek w tych waszych lśniąco biało-żółtych miastach nie znam. Po pustyni szwendać się raczej nie mam zamiaru. Ale te dwa cudeńka wycisną ostatnie oddechy z każdego. No i raczej trzeba się będzie skupić na głowie. Jeśli drobnica już się wam rozpanoszyła po całej pustyni to ich nigdy nie wybijecie. Musicie celować wyżej. Bez prowodyrów oraz podżegaczy cała reszta sobie na dłuższą metę nie poradzić. Trzeba tylko znaleźć kto jest największym problemem i sytuacja sama się rozwiąże- Świat był dla niego taki prosty i czarno-biały, że bez żadnego zawahania podzielił się jakże genialnym planem na uratowanie Unii. Że też nikt wcześniej na to nie wpadł, prawda? Gdy wspominał o dwóch cudeńkach uniósł swoje dwie pięści w górę, tylko ciężko było stwierdzić co dokładnie ma na myśli. Czy właśnie swoje atutowe obijacze ryjów, czy też noszone na przedramionach karwasze z kilkoma bajerami, czy też może (bo największą uwagę to zwracało) butelkę sakę oraz pałeczki, z których ześlizgiwał się teraz makaron. Jego rekwizyty obiadowe chyba niespecjalnie podkreśliły jego wielkość oraz geniusz samego pomysłu. Ale Nakasada to prosty człowiek, on się takimi bzdetami nie przejmował. To co się przejmował to było udawanie, że wcale nie zależy mu na pieniądzach, ale w głębi duszy już zacierał rączki, gdy usłyszał o lepszej wypłacie. Chyba jednak odłoży sobie w czasie swoją podróż i zabawi w okolicy jeszcze kilka tygodni, może nawet miesięcy. Zależy co mu się uda znaleźć. I jak miło uda mu się spędzać chwile w międzyczasie, na przykład właśnie z Minako.
-A co tam ci jeszcze zlecono? Nieźle zarobiona tutaj jesteś. Ciągle by tylko czegoś chcieli. Masz chociaż wolne wieczory?- Z jednej strony wykazał zainteresowanie tym czym się zajmuje, ale z drugiej było widać, że bardziej pyta ze względów własnych korzyści bo szukał czy znajdą chwilkę dla siebie. Jeden wieczór. O nic więcej zwykle nie pytał.
-Z szukaniem ich raczej nie pomogę. Uliczek w tych waszych lśniąco biało-żółtych miastach nie znam. Po pustyni szwendać się raczej nie mam zamiaru. Ale te dwa cudeńka wycisną ostatnie oddechy z każdego. No i raczej trzeba się będzie skupić na głowie. Jeśli drobnica już się wam rozpanoszyła po całej pustyni to ich nigdy nie wybijecie. Musicie celować wyżej. Bez prowodyrów oraz podżegaczy cała reszta sobie na dłuższą metę nie poradzić. Trzeba tylko znaleźć kto jest największym problemem i sytuacja sama się rozwiąże- Świat był dla niego taki prosty i czarno-biały, że bez żadnego zawahania podzielił się jakże genialnym planem na uratowanie Unii. Że też nikt wcześniej na to nie wpadł, prawda? Gdy wspominał o dwóch cudeńkach uniósł swoje dwie pięści w górę, tylko ciężko było stwierdzić co dokładnie ma na myśli. Czy właśnie swoje atutowe obijacze ryjów, czy też noszone na przedramionach karwasze z kilkoma bajerami, czy też może (bo największą uwagę to zwracało) butelkę sakę oraz pałeczki, z których ześlizgiwał się teraz makaron. Jego rekwizyty obiadowe chyba niespecjalnie podkreśliły jego wielkość oraz geniusz samego pomysłu. Ale Nakasada to prosty człowiek, on się takimi bzdetami nie przejmował. To co się przejmował to było udawanie, że wcale nie zależy mu na pieniądzach, ale w głębi duszy już zacierał rączki, gdy usłyszał o lepszej wypłacie. Chyba jednak odłoży sobie w czasie swoją podróż i zabawi w okolicy jeszcze kilka tygodni, może nawet miesięcy. Zależy co mu się uda znaleźć. I jak miło uda mu się spędzać chwile w międzyczasie, na przykład właśnie z Minako.
-A co tam ci jeszcze zlecono? Nieźle zarobiona tutaj jesteś. Ciągle by tylko czegoś chcieli. Masz chociaż wolne wieczory?- Z jednej strony wykazał zainteresowanie tym czym się zajmuje, ale z drugiej było widać, że bardziej pyta ze względów własnych korzyści bo szukał czy znajdą chwilkę dla siebie. Jeden wieczór. O nic więcej zwykle nie pytał.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
- Daisuke
- Posty: 531
- Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=146799#p146799
- Multikonta: Sosuke
Re: Wioska przy rzece Asahi
-No racja, racja. Wreszcie traficie na jakiegoś sprzedawczyka, który bardzo chętnie wam wszystko powie. Obyście na takiego trafili jak najszybciej- Irytacja narastała po stronie Minako, więc Daisuke zamiast dzielić się kolejnymi genialnymi radami przeszedł do innej strategii, przytakiwania i poklepywania po pleckach. Honor, szacunek i lojalność to w tych czasach towar bardzo chodliwy, a przy tym w wielu przypadkach bardzo tani. Nie musiał więc udawać, że się zgadza z takim planem, bo pewnie gdyby sam chciał coś wyciągnąć to spróbowałby przekonać jednego najsłabszego, żeby wystawił całą resztę ekipy. Pieniądze albo lekkie tortury były do tego idealnym narzędziem. Co działało lepiej zwykle zależało od konkretnej jednostki, ale w ostateczności każdy prędzej czy później by pękł.
Na całe szczęście rozmowa szybko zboczyła na inny temat. Daisuke z wyraźnym zaskoczeniem ale i podziwem wypisanym na twarzy, co pewnie było celową reakcję słuchał o tym co się działo w życiu Minako. Ważna misja z pozyskaniem informacji raczej nie była w stylu Nakasady, który raczej nie sprawdzał się w takich delikatnych tematach, a jak dochodziło co do czego to raczej doprowadzał do utraty informacji poprzez zabicie swojego poszukiwanego. No ale inni nadawali się do tego lepiej i z tego co (w przebłyskach) pamiętał o zdolnościach swojej towarzyszki, to tego typu działania były wprost dla niej stworzone.
-Wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i zechciał docenić tak oddaną i wyjątkową kunoichi? Brawo. Mam nadzieję, że ta nominacja to już tylko formalność i następnym razem będziemy mieli co opijać- Pochwalił ją, bo przecież komplementy to bardzo dobra droga do serca kobiety. Oh, jakże prostym on był człowiekiem i w tych swoich idealnych planach, knuciach i podbojach kobiecych serc był tak bezpardonowo oczywisty. I jak to w jego przypadku, nie mogło zabraknąć wspomnienia o alkoholu. Bardzo chętnie spędziłby więcej czasu z butelką sake. No i z samą Minako, oczywiście. Ona też mogła wziąć w tym udział, jeśli miała ochotę.
-Dla ciebie, moja droga, zawsze znajdę czas- Ofertę spędzenia wspólnego wieczoru również pospiesznie przyjął, jakby tylko czekał na to, aż taką propozycję otrzyma. Swoimi pytaniami co prawda niejako to wymusił, ale skoro kobieta sama wyartykułowała to co on miał na myśli, to gdzie był tutaj problem? Obopólna zgoda to podstawa dobrej relacji i wiedział o tym nawet Nakasada. Pustynnej kunoichi co prawda jeszcze nie rozgryzł, bo jej zachowania nie wpisywały się w zasady, którymi kierowały się zwyczajne wioskowe dziewki, ale póki w miarę działało to co robił w jednym i drugim przypadku, to nie było co się zniechęcać. Wprost przeciwnie, tylko zaskarbiła sobie jego ciekawość. Coś czego zwykle nie okazywał w kontaktach z płcią przeciwną. Tam jego ciekawość kończyła się gdy osiągnął co chciał i mógł zawijać manatki.
-Aż do Ryuzaku to nie chciało mi się iść. Kawał drogi. Ale kiedyś jednego gogusia stamtąd usadziłem na Turnieju w Sogen. Cały obwieszony sprzętem i kasą tamtejszych kupców, a dostał solidny wpierdziel aż się kurzyło. Nigdy dalej na wschodzie nie byłem, ale gorzej niż u Uchiha to chyba być nie może. Pogoda do dupy, wszędzie błoto, a potem jeszcze ten rozpierdziel. Chuj, dupa i kamieni kupa- Podróże w dalekie rejony jakoś nie były jego specjalnością. Mimo tego, że całe dorosłe życie spędził na szlaku, to tak właściwie niczego specjalnie nie zwiedził. Poruszał się głównie w obrębie Daishi, czasem może wyruszając jedną czy dwie prowincje dalej. Reszta to były jednorazowe wypady i ten ostatni, o którym właśnie wspomniał, nie zapisały się w jego pamięci najlepiej. Nawet pomimo tego, że mógł sobie bezkarnie poobijać kilka twarzyczek, najpierw w trakcie turniejowych starć, a później podczas tej całej sogeńskiej rozpierduchy.
Na całe szczęście rozmowa szybko zboczyła na inny temat. Daisuke z wyraźnym zaskoczeniem ale i podziwem wypisanym na twarzy, co pewnie było celową reakcję słuchał o tym co się działo w życiu Minako. Ważna misja z pozyskaniem informacji raczej nie była w stylu Nakasady, który raczej nie sprawdzał się w takich delikatnych tematach, a jak dochodziło co do czego to raczej doprowadzał do utraty informacji poprzez zabicie swojego poszukiwanego. No ale inni nadawali się do tego lepiej i z tego co (w przebłyskach) pamiętał o zdolnościach swojej towarzyszki, to tego typu działania były wprost dla niej stworzone.
-Wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i zechciał docenić tak oddaną i wyjątkową kunoichi? Brawo. Mam nadzieję, że ta nominacja to już tylko formalność i następnym razem będziemy mieli co opijać- Pochwalił ją, bo przecież komplementy to bardzo dobra droga do serca kobiety. Oh, jakże prostym on był człowiekiem i w tych swoich idealnych planach, knuciach i podbojach kobiecych serc był tak bezpardonowo oczywisty. I jak to w jego przypadku, nie mogło zabraknąć wspomnienia o alkoholu. Bardzo chętnie spędziłby więcej czasu z butelką sake. No i z samą Minako, oczywiście. Ona też mogła wziąć w tym udział, jeśli miała ochotę.
-Dla ciebie, moja droga, zawsze znajdę czas- Ofertę spędzenia wspólnego wieczoru również pospiesznie przyjął, jakby tylko czekał na to, aż taką propozycję otrzyma. Swoimi pytaniami co prawda niejako to wymusił, ale skoro kobieta sama wyartykułowała to co on miał na myśli, to gdzie był tutaj problem? Obopólna zgoda to podstawa dobrej relacji i wiedział o tym nawet Nakasada. Pustynnej kunoichi co prawda jeszcze nie rozgryzł, bo jej zachowania nie wpisywały się w zasady, którymi kierowały się zwyczajne wioskowe dziewki, ale póki w miarę działało to co robił w jednym i drugim przypadku, to nie było co się zniechęcać. Wprost przeciwnie, tylko zaskarbiła sobie jego ciekawość. Coś czego zwykle nie okazywał w kontaktach z płcią przeciwną. Tam jego ciekawość kończyła się gdy osiągnął co chciał i mógł zawijać manatki.
-Aż do Ryuzaku to nie chciało mi się iść. Kawał drogi. Ale kiedyś jednego gogusia stamtąd usadziłem na Turnieju w Sogen. Cały obwieszony sprzętem i kasą tamtejszych kupców, a dostał solidny wpierdziel aż się kurzyło. Nigdy dalej na wschodzie nie byłem, ale gorzej niż u Uchiha to chyba być nie może. Pogoda do dupy, wszędzie błoto, a potem jeszcze ten rozpierdziel. Chuj, dupa i kamieni kupa- Podróże w dalekie rejony jakoś nie były jego specjalnością. Mimo tego, że całe dorosłe życie spędził na szlaku, to tak właściwie niczego specjalnie nie zwiedził. Poruszał się głównie w obrębie Daishi, czasem może wyruszając jedną czy dwie prowincje dalej. Reszta to były jednorazowe wypady i ten ostatni, o którym właśnie wspomniał, nie zapisały się w jego pamięci najlepiej. Nawet pomimo tego, że mógł sobie bezkarnie poobijać kilka twarzyczek, najpierw w trakcie turniejowych starć, a później podczas tej całej sogeńskiej rozpierduchy.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
- Daisuke
- Posty: 531
- Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=146799#p146799
- Multikonta: Sosuke
Re: Wioska przy rzece Asahi
Słowa o bezsilności oraz dalszym narzekaniu na sytuację z Oroborosem skwitował jedynie kolejnymi mruknięciami oraz kiwnięciem głową, na znak, że w dalszym ciągu słuchał. Albo po prostu miał taki nawyk potwierdzania, że słucha, bo w przeszłości wielokrotnie go łapano, że gdy nie słuchał to było to bardzo łatwo wychwytywane. Teraz w dalszym ciągu było to do odczytania, ale to wymagało nieco więcej obycia oraz częstszego przebywania wśród bardziej wykształconych ludzi, którzy znali się na odczytywaniu innych.
Nieco bardziej prawdziwą twarz, przynajmniej przez chwilę, pokazał, gdy Minako bez żadnych wątpliwości, po prostu wypomniała mu jego nieudaną taktykę. Ten sygnał jasno dał mu do zrozumienia, że w przypadku tej kobiety, jego standardowa śpiewka oraz metody na podryw rozsypywały się niczym górka z piasku przy solidnym kopnięciu. Usta kilka razy poruszyły się, jakby chciał coś powiedzieć, ale był tak zbity z tropu postawieniem sprawy jasno, przy jednoczesnym łobuzerskim uśmieszku, że po prostu go zatkało. Pierwszy raz ktoś był mu w stanie zamknąć ryj czymś innym niż butelką sake. Żeby się więc dalej nie wygłupiać, sięgnął po swoje sake, biorąc kilka większych łyków, aby przemyśleć swoje słowa.
-Alkoholu i dobrego towarzystwa nigdy nie odmawiam- Chociaż nie takiej deklaracji się spodziewał, gdy zaakceptował ofertę wspólnego wieczoru, to nie mógł tak po prostu się wycofać. Skoro w dalszym ciągu był tolerowany to pozostał w dalszym ciągu w swojej roli. Będzie ją teraz musiał lekko modyfikować na potrzeby obecnej konwersacji, żeby coś z tego wszystkiego jakoś wyciągnąć.
-Śnieg ma tę przewagę nad piaskiem, że nie leży na szlaku cały czas. Może z wyjątkiem wyższych partii gór. Tam rzeczywiście daje w kość. Ale na większości terenów nie ma co się przejmować. Nieco dłuższy postój czasem może pokrzyżować bardziej pilne plany, ale dotyka to tak samo wszystkich. Przez zaspy praktycznie żadna poważna karawana nie będzie miała zamiaru się pchać. Handel też trochę przymiera, więc i zleceń do ochrony jest mniej. Potem to wszystko mija i znów robi się cieplej. Ale jak nie lubisz takich zmian pogodowych, to zawsze mogę ci przysyłać listy. Ostatnio miałaś dobre polecenia co zwiedzić na pustyni, więc sądzę, że ten port również znajdzie się wysoko na mojej liście miejsc do odwiedzenia- Powiedział, ponownie żywo gestykulując, wznosząc wysoko ręce, gdy mówił o zaśnieżonych szczytach, czy też puszczając jej oczko, gdy wspomniał o oazie, którą niegdyś razem odwiedzili. Trochę wszedł też na grunt zawodowy, przedstawiając to co mógłby robić. Na szlaku nie było tak łatwo o pracę, więc żeby znaleźć kogoś, kto chciałby go do czegoś wziąć, to trzeba się było zaprezentować i sprzedać swoje usługi. Bo nie miał tutaj na myśli wyłącznie miłosnych liścików, ale głównie zbieranie i przesyłanie zbieranych informacji. Temat Ryuzaku, oprócz oczywiście wspaniałego portu, wydał mu się dość istotny i choć nie rozumiał co tam miało być takiego ważnego, wiedział, że jak się dobrze zakręci to będzie w stanie na tym zarobić. A takich okazji tak łatwo z ręki nie wypuszczał.
Nieco bardziej prawdziwą twarz, przynajmniej przez chwilę, pokazał, gdy Minako bez żadnych wątpliwości, po prostu wypomniała mu jego nieudaną taktykę. Ten sygnał jasno dał mu do zrozumienia, że w przypadku tej kobiety, jego standardowa śpiewka oraz metody na podryw rozsypywały się niczym górka z piasku przy solidnym kopnięciu. Usta kilka razy poruszyły się, jakby chciał coś powiedzieć, ale był tak zbity z tropu postawieniem sprawy jasno, przy jednoczesnym łobuzerskim uśmieszku, że po prostu go zatkało. Pierwszy raz ktoś był mu w stanie zamknąć ryj czymś innym niż butelką sake. Żeby się więc dalej nie wygłupiać, sięgnął po swoje sake, biorąc kilka większych łyków, aby przemyśleć swoje słowa.
-Alkoholu i dobrego towarzystwa nigdy nie odmawiam- Chociaż nie takiej deklaracji się spodziewał, gdy zaakceptował ofertę wspólnego wieczoru, to nie mógł tak po prostu się wycofać. Skoro w dalszym ciągu był tolerowany to pozostał w dalszym ciągu w swojej roli. Będzie ją teraz musiał lekko modyfikować na potrzeby obecnej konwersacji, żeby coś z tego wszystkiego jakoś wyciągnąć.
-Śnieg ma tę przewagę nad piaskiem, że nie leży na szlaku cały czas. Może z wyjątkiem wyższych partii gór. Tam rzeczywiście daje w kość. Ale na większości terenów nie ma co się przejmować. Nieco dłuższy postój czasem może pokrzyżować bardziej pilne plany, ale dotyka to tak samo wszystkich. Przez zaspy praktycznie żadna poważna karawana nie będzie miała zamiaru się pchać. Handel też trochę przymiera, więc i zleceń do ochrony jest mniej. Potem to wszystko mija i znów robi się cieplej. Ale jak nie lubisz takich zmian pogodowych, to zawsze mogę ci przysyłać listy. Ostatnio miałaś dobre polecenia co zwiedzić na pustyni, więc sądzę, że ten port również znajdzie się wysoko na mojej liście miejsc do odwiedzenia- Powiedział, ponownie żywo gestykulując, wznosząc wysoko ręce, gdy mówił o zaśnieżonych szczytach, czy też puszczając jej oczko, gdy wspomniał o oazie, którą niegdyś razem odwiedzili. Trochę wszedł też na grunt zawodowy, przedstawiając to co mógłby robić. Na szlaku nie było tak łatwo o pracę, więc żeby znaleźć kogoś, kto chciałby go do czegoś wziąć, to trzeba się było zaprezentować i sprzedać swoje usługi. Bo nie miał tutaj na myśli wyłącznie miłosnych liścików, ale głównie zbieranie i przesyłanie zbieranych informacji. Temat Ryuzaku, oprócz oczywiście wspaniałego portu, wydał mu się dość istotny i choć nie rozumiał co tam miało być takiego ważnego, wiedział, że jak się dobrze zakręci to będzie w stanie na tym zarobić. A takich okazji tak łatwo z ręki nie wypuszczał.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
- Daisuke
- Posty: 531
- Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=146799#p146799
- Multikonta: Sosuke
Re: Wioska przy rzece Asahi
"Ktoś". Oczywiście. Teraz to Daisuke parsknął śmiechem, rozglądając się po okolicy, jakby szukał tam tego wspomnianego ktosia. Z oczywistych względów go tutaj nie było i włócznik raczej się go nie spodziewał tutaj spotkać. Po głowie chodziło mu już wiele koncepcji kim mógłby być ten wybraniec. Pomyślał najpierw o kimś większym i silniejszym. Typowe męskie porównanie. Taka myśl równie szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła, bo zaczerpnął sporego łyka sake, co przywołało mu wiele tego typu wspomnień. Kobiety raczej nie wybierały na mężów tych najsilniejszych. Niezbyt często nawet miały okazję wybierać i brały to co po prostu im przedstawiono. Dlatego wiele z nich tak prosto potem było przekabacić kilkoma zdaniami, paroma komplementami i jednym wspólnym wieczorem. Z Minako było jednak nieco inaczej. Ona nie była byle wioskową dziewką. Skoro więc pojawił się ktoś, to ten ktoś również musiał coś sobą reprezentować. Niekoniecznie posturą, a bardziej swoją pozycją lub bogactwem. Na tych górach piachu też przecież mieszkali przeróżni bogaci arystokraci, którzy wyżej srają, niż dupę mają.
-Powinienem zdawać sobie sprawę, że od adoratorów musisz opędzać się cały czas. Kimże jest więc ten szczęśliwiec i czym sobie zasłużył na takie szczególne traktowanie? Chyba mi nie powiesz, że byłby w stanie wygrać z tobą w siłowaniu się na ręce- Przyjmując nieco karykaturalną arystokratyczną manierę, przy okazji szybko wyciągając argument o tym, że w barach to raczej ten mężczyzna zbyt szeroki być nie mógł. Bycie słabszym od kobiety w wielu przypadkach to byłaby oczywista potwarz. Tutaj przez wzgląd na umiejętności kunoichi wcale nie było to aż tak upokarzające, ale pomimo zarysowanych mięśni była ona dość szczupła.
-Myślisz, że byle jeden chłop jest w stanie mnie przegonić? Oczywiście, że nigdzie się jeszcze nie wybieram. Jestem pewien, że lepszego towarzystwa nie znajdę i nie planuję tutaj szukać- Odchylił się nieco na krześle i rozpostarł ramiona, prezentując swoją nienaganną, męską prezencję. Nie bał się tego potencjalnego rywala, ani tego, że będzie musiał przed nim uciekać. Bardziej od konfrontacji z takimi chłoptasiami, denerwowały go dramy, które wychodziły i wzajemne wypominanie sobie wszystkiego. Daisuke szukając uciech, wykorzystywał okazje, którzy inni sami mu sprezentowali. Nigdy żadnej zmuszać nie musiał. Z Minako jest nieco inaczej, ona wie czego chce i chyba nawet widzi potencjał w tej nowej znajomości. Ale łobuzerski uśmieszek Nakasady pokazywał, że to był tylko taki pierwszy, przejściowy etap. Potem przyjdzie monotonia, a zjawiający się umięśniony wędrowiec zawsze będzie ciekawym kąskiem oraz zakazanym owocem, którego ona będzie pragnąć. Ustalenia o liście z Ryuzaku, polowaniach na węże, oczyszczeniu miasta oraz ich ewentualnego spotkania skwitował kiwaniem głową.
-Powinienem zdawać sobie sprawę, że od adoratorów musisz opędzać się cały czas. Kimże jest więc ten szczęśliwiec i czym sobie zasłużył na takie szczególne traktowanie? Chyba mi nie powiesz, że byłby w stanie wygrać z tobą w siłowaniu się na ręce- Przyjmując nieco karykaturalną arystokratyczną manierę, przy okazji szybko wyciągając argument o tym, że w barach to raczej ten mężczyzna zbyt szeroki być nie mógł. Bycie słabszym od kobiety w wielu przypadkach to byłaby oczywista potwarz. Tutaj przez wzgląd na umiejętności kunoichi wcale nie było to aż tak upokarzające, ale pomimo zarysowanych mięśni była ona dość szczupła.
-Myślisz, że byle jeden chłop jest w stanie mnie przegonić? Oczywiście, że nigdzie się jeszcze nie wybieram. Jestem pewien, że lepszego towarzystwa nie znajdę i nie planuję tutaj szukać- Odchylił się nieco na krześle i rozpostarł ramiona, prezentując swoją nienaganną, męską prezencję. Nie bał się tego potencjalnego rywala, ani tego, że będzie musiał przed nim uciekać. Bardziej od konfrontacji z takimi chłoptasiami, denerwowały go dramy, które wychodziły i wzajemne wypominanie sobie wszystkiego. Daisuke szukając uciech, wykorzystywał okazje, którzy inni sami mu sprezentowali. Nigdy żadnej zmuszać nie musiał. Z Minako jest nieco inaczej, ona wie czego chce i chyba nawet widzi potencjał w tej nowej znajomości. Ale łobuzerski uśmieszek Nakasady pokazywał, że to był tylko taki pierwszy, przejściowy etap. Potem przyjdzie monotonia, a zjawiający się umięśniony wędrowiec zawsze będzie ciekawym kąskiem oraz zakazanym owocem, którego ona będzie pragnąć. Ustalenia o liście z Ryuzaku, polowaniach na węże, oczyszczeniu miasta oraz ich ewentualnego spotkania skwitował kiwaniem głową.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
- Daisuke
- Posty: 531
- Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=146799#p146799
- Multikonta: Sosuke
Re: Wioska przy rzece Asahi
-To rzeczywiście musi być z niego kawał skurwysyna, skoro znając ciebie był w stanie się odważyć na taki ruch. Nawet jeśli musi się wspomagać chakrą, żeby konkurować z prawdziwymi wojownikami, takimi jak nasza dwójka- Słusznie sądził, że na silniejszego, w dosłownym tego słowa znaczeniu, od Minako raczej ciężko szukać w tych rejonach świata. Większość ludzi tytułujących się mianem "ninja" szła drogą na skróty, korzystając z chakry, zamiast z własnego ciała. Daisuke takich nie lubił podwójnie. Raz za to, że uważali się za lepszych, a drugi raz za to, że byli zazwyczaj słabi. Mimo wszystko pozwolił sobie na małe pochlebstwo w stronę obecnego adoratora Minako, czy też właściwie jej partnera. Przy okazji dostrzegł w tym pewną ironię, że i on sam był wystarczającym kawałkiem skurwysyna, żeby adorować tą właśnie kunoichi.
-Za skurwysynów- Wzniósł toast, widząc, że Minako raczej już swoje sake odstawiła, po czym uniósł swoją butelkę wysoko w górę. Niestety szybko się przekonał, że było to mocno na wyrost, bo trunek już wcześniej został przez niego wypity, więc jedyne co poczuł to jedną osamotnioną kropelkę, która opadła na jego język, powodując jedynie lekki posmak ryżowego wina. Cmoknął z niezadowolenia i odstawił butelkę na stół. Jaki miał cel tego toastu to już do dowolnej interpretacji wszystkich zainteresowanych. Zarówno jeśli adorat przesiadywał gdzieś w pobliżu lub jeśli wysłał kogoś kto mógł obserwować jego wybrankę.
-Ostatnio byłem bardzo grzeczny. Ratowałem Sogen, potem szukałem tych twoich wężyków, ostatnio skończyłem chronić tą wioskę o której ci wspomniałem. Przykładny obywatel, który dba o lokalne społeczności. Nie było kiedy skupić się na swoich prywatnych sprawach. Mógłbym nawet powiedzieć, że moje serce już było zajęte. Ale skoro sprawy postawiłaś jasno, to będę mógł znowu się rozglądać- Poopowiadał o podbojach, ale raczej nie o takich, o które dopytywała Minako. Nie to, że nie zrozumiał aluzji. Zrozumiał bardzo dobrze, dlatego pozwolił sobie wspomnieć o tym, że rzekomo zawróciła mu w głowie. Wiedział już, że ona jest zupełnie inna, dlatego nawet specjalnie się nie prężył, choć jego typowy uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Tego jednego najwyraźniej nigdy nie udawał, a był to dla niego jak najbardziej naturalny wyraz twarzy.
-Myślałem też o tej naszej walce i Turnieju na którym byłem wcześniej. Zdecydowanie trzeba tym wszystkim chakrowym cwaniakom pokazać, że choć są w większości to jest sporo ludzi, którzy mocną pięścią będą potrafili się posługiwać jak najostrzejszą bronią. Rola trenera raczej mnie nie interesuje, ale jakby tak nieco rozpromować tego typu siłowe walki? Żadnych kul ognia, fal piasku, sadzenia lasów czy dziwnych nakładek na miecze. Gołe pięści i żadnej chakry. Dla nas to bardzo dobra okazja, aby pokazać co potrafimy, dla innych - aby mieli wzór do którego będą chcieli dążyć- Z racji, że butelki już stały opróżnione, to i same rozmowy stały się typowo alkoholowe, a że Daisuke poczuł się bardzo swobodnie, to z niewyjaśnionych przyczyn postanowił się podzielić swoim pomysłem, który widać, że czasami chodził mu po głowie, ale większość ubierał w słowa na bieżąco. To co mu ślina przyniosła na język to paplał. W skrócie miało to być zwykłe obijanie się po mordach. Nic dziwnego, że szukał poważniejszych rywali, bo obijanie się ze słabszymi było bezsensowne. Walka z chakrowymi to zupełnie inny rodzaj pojedynków. Brakowało mu tego co czuł podczas walki z Minako. Walka ze srebrnowłosym też lekko pasowała do jego wizji. Trzeba tylko opracować schemat jak to ma działać. Idealnie żeby to ustalić w trakcie wieczornej popijawy!
-Za skurwysynów- Wzniósł toast, widząc, że Minako raczej już swoje sake odstawiła, po czym uniósł swoją butelkę wysoko w górę. Niestety szybko się przekonał, że było to mocno na wyrost, bo trunek już wcześniej został przez niego wypity, więc jedyne co poczuł to jedną osamotnioną kropelkę, która opadła na jego język, powodując jedynie lekki posmak ryżowego wina. Cmoknął z niezadowolenia i odstawił butelkę na stół. Jaki miał cel tego toastu to już do dowolnej interpretacji wszystkich zainteresowanych. Zarówno jeśli adorat przesiadywał gdzieś w pobliżu lub jeśli wysłał kogoś kto mógł obserwować jego wybrankę.
-Ostatnio byłem bardzo grzeczny. Ratowałem Sogen, potem szukałem tych twoich wężyków, ostatnio skończyłem chronić tą wioskę o której ci wspomniałem. Przykładny obywatel, który dba o lokalne społeczności. Nie było kiedy skupić się na swoich prywatnych sprawach. Mógłbym nawet powiedzieć, że moje serce już było zajęte. Ale skoro sprawy postawiłaś jasno, to będę mógł znowu się rozglądać- Poopowiadał o podbojach, ale raczej nie o takich, o które dopytywała Minako. Nie to, że nie zrozumiał aluzji. Zrozumiał bardzo dobrze, dlatego pozwolił sobie wspomnieć o tym, że rzekomo zawróciła mu w głowie. Wiedział już, że ona jest zupełnie inna, dlatego nawet specjalnie się nie prężył, choć jego typowy uśmieszek nie schodził mu z twarzy. Tego jednego najwyraźniej nigdy nie udawał, a był to dla niego jak najbardziej naturalny wyraz twarzy.
-Myślałem też o tej naszej walce i Turnieju na którym byłem wcześniej. Zdecydowanie trzeba tym wszystkim chakrowym cwaniakom pokazać, że choć są w większości to jest sporo ludzi, którzy mocną pięścią będą potrafili się posługiwać jak najostrzejszą bronią. Rola trenera raczej mnie nie interesuje, ale jakby tak nieco rozpromować tego typu siłowe walki? Żadnych kul ognia, fal piasku, sadzenia lasów czy dziwnych nakładek na miecze. Gołe pięści i żadnej chakry. Dla nas to bardzo dobra okazja, aby pokazać co potrafimy, dla innych - aby mieli wzór do którego będą chcieli dążyć- Z racji, że butelki już stały opróżnione, to i same rozmowy stały się typowo alkoholowe, a że Daisuke poczuł się bardzo swobodnie, to z niewyjaśnionych przyczyn postanowił się podzielić swoim pomysłem, który widać, że czasami chodził mu po głowie, ale większość ubierał w słowa na bieżąco. To co mu ślina przyniosła na język to paplał. W skrócie miało to być zwykłe obijanie się po mordach. Nic dziwnego, że szukał poważniejszych rywali, bo obijanie się ze słabszymi było bezsensowne. Walka z chakrowymi to zupełnie inny rodzaj pojedynków. Brakowało mu tego co czuł podczas walki z Minako. Walka ze srebrnowłosym też lekko pasowała do jego wizji. Trzeba tylko opracować schemat jak to ma działać. Idealnie żeby to ustalić w trakcie wieczornej popijawy!
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość