W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Mukutaro
Postać porzucona
Posty: 345 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 4 kwie 2024, o 20:48
Misja C
Taiyō
"Gdzie medyk nie może, tam łuskę pośle"
[12/14]
- Tu cię ma. - skomentował z przekąsem i niesubtelnym, szerokim uśmiechem. Jakby dumny ojciec, którego syn powiedział mu, że wyjeżdża do Ryuzaku szukać lepszego życia. Albo gdyby powiedział mu, że właśnie miał noc życia z dwoma bogatymi kupczyniami i wyciągnął od nich kasy do emerytury. Satysfakcja z życia przez zasłyszenie dobrej nowiny.
- No jakby... No wiesz... - Rintaro próbował znaleźć jakiś argument, ale chyba nie zdołał, bo zdobył się jedynie na krótkie - Jeb się. - i wrócił do gry, poświęcając wyjątkowo dużo uwagi swoim kartom. Mężczyzna został pokonany, wrócił do swojego bezpiecznego zakątka. Gdzie żadna silna kobieta mu nie przeszkodzi i nie zniszczy jego życia celną, ostrą ripostą.
Ostry, szczery śmiech Taiyō, jedynie przypieczętował jej rolę jako "swojej". Z alkoholem, przy kartach, śmiechy i plucia na siebie nawzajem, wydawała się pasować całkiem dobrze do tego grona, które grało w karty, pluli na siebie i śmiali się częściej, niż rzadziej. I mimo, że była nowa i pełniła rolę głównie następnego gracza, to tolerowali ją. Kredyt zaufania dla płci pięknej? Może, może. Taiyō znała ich zbyt krótko, żeby wyciągnąć daleko idące wnioski, tylko ocenić ich po tym, co sobą reprezentowali przy stole. I wszyscy się zorientowali, że Taiyō nawet się nie przedstawiła, tylko przyszła jak na swoje.
- No, to miło nam cię poznać, Rina-san. - powiedział Shitsumaru i stuknął się z nią kuflem kolejny raz. Chyba czuł sie już nieco pewniej, albo to alkohol robił robotę i upośledzał jego niezręczności i obawy. Teraz można z nim było rozmawiać jak z prawdziwym kompanem. Ale inni zaczęli jako pierwsi. I rzecz jasna uwierzyli dziewczęciu, że to, co mówi, jest prawdą. Bo czemu miałaby kłamać? Przecież jest swoja. Kiedy rozmawiasz z przypadkową osoba na ulicy, też z góry nie zakłada się, że kłamie ci w żywe oczy i chce cię nakierować na ścieżkę zła i występku.
- Jestem Rinkuro. Większość życia robiłem jako krupier, teraz pomagam żonie prowadzić jej zakład krawiecki. Znaczy, potrafię tylko trochę, żona jest w tym o niebo lepsza. Ja głównie pilnuję, żeby wszystko gładko chodziło w biznesie. - przedstawił się, w końcu, i uniósł kufel w górę w stronę Taiyō... Riny, znaczy się. Riny.
- Nazywam się Kukui, ale przyjaciele mówią mi Kokoro. Jestem kuśnierzem. Głównie paski, czapki i inne takie. Niedawno skończyłem termin i no... obecnie nie robię nic. - z lekkim zakłopotaniem Kokoro zrobił dokładnie to samo - uniósł kufel w geście przyjaźni.
- Shitsumaru. Z bratem podróżujemy po kontynencie i doglądamy interesu ojca. Kompania Shimote, słyszałaś kiedyś? Zaopatrzenie medyczne, ziółka, takie rzeczy. Mamy siedziby od Ryuzaku do Shigashi, ale pochodzimy stąd. - powiedział. Czyli jakaś gruba ryba, on i jego brat. Niby dziedzice jakiejś wielkiej fortuny, a jednak popychadła. Dyrektorzy? Jak się nazywała ich posada? Inspektorzy? Tak czy siak, to chyba ważniaki, o ile ta cała Shimote jest faktycznie tak imponująca, na jaką wygląda.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 7 kwie 2024, o 21:18
Kącik ust Słońca jedynie nieznacznie uniósł się ku górze. Poprzez swoją teorię, jakoby krupier obawiał się kobiet, nie pragnęła zwrócić uwagi na alarmujące gusta mężczyzny, a przynajmniej nie było to świadome. Zdanie samo wepchało się w esowate usta, zupełnie bez udziału mózgu ich właścicielki. Choć, oczywiście, reakcja, którą tym wywołała, jak najbardziej była jej na rękę. Niemniej, szybko zdecydowała się na rzucenie Rintaro spolegliwego spojrzenia. Ta potrzeba, dość jawnie rysująca się w jej charakterze, akceptacji była nazbyt silna, by ot tak ją ignorować. Nieistotne czy miała być to akceptacja krupiera, połowy Shigashi no Kibu, czy samej Akiyamy. Idea, jakoby została odrzucona, natychmiast przeradzała się w paniczną potrzebę naprawienia relacji. A przynajmniej wtedy, gdy nie była wściekła. W nerwach słała żarliwe zaklęcia, nie bacząc na konsekwencje. Co jednak po nich, gdy kurz opadł, a wszystkie elementy wystroju wylądowały na posadzce – to po nich.
— Mi również — zawtórowała radośnie i odwzajemniła gest nowych „znajomych”. Może, jak przystało na shinobi, powinna skierować uwagę na realizację zadania, a nie poszerzania grona kolegów, granie w karty i picie sake, ale… Cóż. Była nędznym człowieczkiem wobec niesamowicie silnych pokus, więźniem własnego charakteru, który nieustannie kierował uwagę Watanabe nie tam, gdzie powinien. Taki los. Psi, a jednak los.
Z każdym z przedstawiających się mężczyzn zbiła szkło i – również – każdego nakarmiła uśmiechem. Oczy miała wciąż jednak na swój sposób przepełnione smutkiem. Ta trauma, która ciągnęła się za nią niby cień, utknęła w kościach i materiach ciała, powodując niemożliwe do usunięcia napięcie mięśni mimicznych. Ale, powaga, kiedy wyciągała wargi w wyrazie radości, stawała się najpiękniejsza na świecie. Skazy znikały, blizny jaśniały w ułamek sekundy, nieurokliwe lico nabierało zupełnie innego wyrazu. A takim ludziom wierzono w każde słowo. Już nawet pomijając to, że po prostu nie mieli powodów, by jej nie wierzyć w pieczołowicie utkane kłamstwo. Może, kto wie, sami kłamali? Któż by im zabronił. Cały sens nawiązywania relacji w podobnych okolicznościach opiera się przecież o wiarę, że rozmówca mówi prawdę. Gdyby każdy podchodził tak podejrzliwie, doszukiwałby się zdrad we wszystkich sylwetkach, ludzie nie zamieniliby ze sobą słowa, żyliby wciąż w jaskiniach i łupali kamieniem o kamień.
— Też szyję, co prawda tylko dla siebie, ale… Skąd można wziąć dobre i przystępne cenowo materiały w Shigashi? — zagadnęła do Kukuiego, choć sam wątek mógł podchwycić również krupier. I w tym pytaniu była szczera potrzeba zorganizowania dobrego dostawcy. Fakt faktem, miała swoje zaufane źródła, ale nic nie stało na przeszkodzie, by dowiedzieć się czegoś nowego.
Kiedy tylko otrzymała odpowiedź, bądź nie, zwróciła się do Shitsumaru, na pytanie o Kampanię Shimote pokręciła energicznie głową. Z nim była najbliżej, jeśli można tak powiedzieć o chwilę wcześniej nawiązanej znajomości, głównie dlatego, że okazywał najwięcej uwagi i troski, chociaż – rzecz jasna – bycie obiektem mogącym mieć zwój, o którym niekiedy zdarzyło jej się przypomnieć, też swoje robiło.
— To musi być ciekawe doświadczenie, poznawać świat. Tak bez ograniczeń — westchnęła z utęsknieniem. Poza Shigashi ruszała tylko do okolicznych osad, toteż naturalnie, jako osoba pragnąca wrażeń, zdążyła popełnić myśl, jakoby podróże miały to zapewnić. Na razie ta opcja nie wchodziła w grę, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. — Też bym tak chciała. Tym bardziej że skoro nie odpowiedzieliście na moje pytanie, to wychodzi na to, że w Shigashi nie ma nic interesującego.
I to był żart. Akuratni, w żaden sposób atakujący, sprytny.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Mukutaro
Postać porzucona
Posty: 345 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 8 kwie 2024, o 23:35
Misja C
Taiyō
"Gdzie medyk nie może, tam łuskę pośle"
[13/14]
Taiyō dowiadywała się kolejnych nowych rzeczy o swoich kolegach. To, który miał babę, który nie, który lubił kobiety z tarką do sera na klacie, który prowadził zakład szewski. Dużo detali, dużo cech osobowości, mało rozgarnięty człowiek dawno by się pogubił. Trzech znajomych, siedzących przy kartach i grających w pokera, było niczym dobrze nastrojona pozytywka, grająca nutki w idealnej harmonii. Jeden splunie, drugi jebnie, trzeci obrazi matkę. I następnego dnia znowu będą przy sobie i znowu będą siedzieć i grać. To się chyba nazywało zgraną paczką przyjaciół. Coś, czego Taiyō... Nie znała? Nie miała styczności? Na pewno było to dla niej odświerzające doświadczenie.
- Żona ma stary zestaw od jej babci. Pokoleniowa rzecz. - pochwalił się, dumnie unosząc pierś, ale jego twarz raczej na dumę nie wskazywała. To musiała być ta wyjątkowa rzecz przekazywana z pokolenia na pokolenie, z matki na córkę, z córki na jej córkę, której Rinkuro nie rozumiał. Może było jak z przekazywaniem mieczy przez samuraiów? Cokolwiek, najważniejsza była druga część pytania - Czasem mnie wysyła po różne rzeczy, to jest taka babuszka co z synem prowadzą śmieciarnię. No, taki powiedzmy, sklep z różnościami. Kantor. Gdzie można sprzedać wszystko, gdy masz ciężko. Jest w centrum, jak się wejdzie w uliczkę pomiędzy sklepem z tekstyliami i warsztatem zabawkarskim.
- A czy czasem - wtrącił się Shitsumaru - nie tam załatwiłeś tą talię kart z gołymi babkami? Tą co się królowe łączą jak się je...
- Tak. Tak, to tam. I nie, nie przyniosę. To cenny przedmiot kolekcjonerski. - przerwał w połowie Kokoro, chyba nie chcąc kontynuować dyskusji. Przewrócił oczyma, jakby miał tą rozmowę dziesiątki razy i dość za pierwszymi piątymi razami.
- Ale naprawdę, sporo byś zyskał wśród...
- ...u twojej matki chyba. Nie, zostaje u mnie.
- Nie do końca tak swo-swiobodnie. - powiedział, próbując przerwać dyskusję i nakierować ją na nieco lepszy tor - Idziemy gdzie i kiedy nam karzą. Mamy czas pomiędzy tym, ale musimy iść i pilnować na życzenie kompanii. To tylko tak fajnie brzmi, ale naprawdę sporo z tym zachodu i chuj czasami się nie opłaca. - wymamrotał. Jego rumieniec alkoholowy był znacznie, znacznie większy niż wcześniej. Taiyō poczuła, że jej rozmówca powoli, powoli odpływa i jest już praktycznie gotowy do podróży w objęcia snu i ciepłego posłania. Ale rozmowa toczyła się dalej. Na tym etapie nikt już nawet nie zwracał uwagi na karty. Dwójka się kłóciła na pełnej, a Shitsumaru tłumaczył i rozmawiał z Taiyō, poświęcając jej całą swoją uwagę.
- Jest z ciebie naprawdę tragiczny kumpel, wiesz? Nic, tylko "nie" to, albo "jeb się" tamto.
- Pamiętasz tą popielniczkę ze smokiem i tygrysem gryzącym się po ogonach? Tą, która rozjebałeś w cholerę prze twoje śliskie paluchy? No ciekawe dlaczego nic ci nie pokazuję, zły ja.
- To był wypadek, a ciebie pies jebał.
- Ty jesteś wypadek, ojca spytaj jak cię po ciemku robił!
- A, to przepraszam bardzo. Jest kilka herbaciarni. Takich, co ci potrafią osobny pokoik zapewnić. I nawet towarzystwo. Takie z całym herbacianym procesem i tradycją i innymi duperelami. Bardzo fajny widok, a smakuje jak niego w gębie. A jak jest gorąca to wogóle, ciepełko rozchodzi się ciele jak... No, cudownie jest. - Shitsumaru na chwilę się rozmarzył, myślami uciekając pewnie do miejsca z gorącą herbatką - Gorące źródła na obrzeżach, też niczego... też fajne. Bardzo dobrze robi na ciało i ducha, jak to się mawia. No... Co tam jeszcze, hmh... Gildia. Taaaaaak, kuglarska. Cholera, fajnie tam jest. Wszędzie te marionetki, rzeczy metalowe i inne. Widok że fiu fiu... - i pewnie gadałby jeszcze trochę, ale przerwało mu głośne "JEB".
- JA CI KURWA DAM PIZDĘ MŁOTKIEM ROBIONĄ! JA CI DAM~! - krzyknął Kokoro nad leżącym na ziemi Rinkuro, trzymającym się za
głowę. Następnie dwójka w bardzo szybkiej wymianie rzuciła się na siebie i zaczęła wymieniać chaotyczne i pozbawione strategii ciosy. Bójka w barse! Prawdziwa, z krwi i kości. I alkoholu. Pilnujący miejsca szybko ich rozdzielili i delikatnie wyprowadzili w stronę wyjścia. Na tyle delikatnie, że wylecieli na zbite pyski na ulicę. Shitsumaru jedynie wzdechnął przeciągle.
- A ci znowu. Spokojnie, spokojnie, nic im nie jest. - skierował się do swojej rozmówczyni. Nie był wzruszony ani trochę, to raczej też był standardowy element ich wspólnych posiedzeń - Pobiją się, potłuką, wylecą i będzie spokój. Nic nowego. To ten... Co teraz? - zapytał nieco niepewnie, zgarniając pieniądze ze stolika i karty, jakby unikając spojrzenia Taiyō. Skupiał się na tym, żeby mniej więcej policzyć kto ile miał na swoim stosiku, zanim zgarnął wszystko do swoich sakiewek. No ktoś musiał zająć się pieniędzmi, prawda?
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 11 kwie 2024, o 21:48
Poznawanie ludzi było ciekawe samo w sobie – poszerzało horyzonty, dawało szanse na zawiązanie nowych, być może lukratywnych, znajomości, a nade wszystko spędzenie czasu w miłym gronie przy jednoczesnym relaksie. Tylko, cholera, to kiepski pomysł, gdy owi „ludzie” tak naprawdę są twoimi „wrogami”. A przynajmniej powinni być, bodaj minimalnie, by wykonać zadanie. W dodatku, szok i niedowierzanie, trwająca misja nie obejmowała grania w karty i picia sake. Jasne, parę drinków jeszcze można było jakoś wytłumaczyć; bo inwigilacja, bo przedostanie się w szeregi przeciwnika, bo wstępne rozeznanie. Tyle że Watanabe nawet nie próbowała udawać, choćby i przed samą sobą, że realizacja i osiągnięcie celu było poza listą priorytetów. Nie. Bawiła się w najlepsze, przy tym kompletnie ignorując epizodyczne, trącające rozsądkiem myśli.
Cóż, Słońce miała najwyraźniej całą tę misję tam, gdzie słońce nie zagląda.
A tak poważnie – nie miała. Nie tak bardzo, jak można by przypuszczać. Jasne, nieomal zapierała się nogami i rękoma, by nie kiwnąć palcem w tym kierunku, nie zapuszczała sideł na biednego Shitsumaru i dupczyciela, ale gdyby zapytać ją wprost – powiedziałaby, że chce być doceniona. Może nawet zauważona. A to z kolei wymaga realizacji misji. Dlatego znowu cofamy się do punktu wyjścia: pokiereszowana przez los, rzucona w wir niewiedzy tego, kim dokładnie chce być, co robić i jak, trwająca w zawieszeniu Taiyō była chodzącym paradoksem. Po takich osobach nie warto spodziewać się logicznych i uzasadnionych działań, uporządkowanego związku przyczynowo skutkowego i stałego dążenia do celu. Cel zmieniał się chaotycznie, raz za razem, napędzany pewno jedynie dochodzącymi stale do mózgu impulsami. Mądrymi lub mniej.
— Oh, to cudownie — odparła, a w ton jej głosu wdało się ledwie słyszalne załamanie. Babcia. Rodzina. Choćby próbowała zrozumieć jaką wartość mają „pokolenia”, czy też „więzy krwi” – nie potrafiła. Wyobrażała sobie, to fakt, wiele razy scenariusze, w których miałaby rodziców, może nawet ród, jak ludzie, których spotykała na swej drodze. Ale to nie to samo. W wizjach, które notabene napadały ją ostatnio nader często, pojawiała się postać – dziwna i obca – ale niewiele z tego rozumiała. Co finalnie prowadziło jedynie do narastającej w zawrotnym tempie frustracji, teraz dodatkowo podbitej przez nieświadomego krupiera. — Na pewno tam zajrzę.
Podsumowawszy temat, który okazał się dziwnie bolesny, przesunęła spojrzeniem byle gdzie, choćby i na sufit. W ten też moment uciekła myślami poza toczącą się rozmowę. Nie na długo, bo rosnąca w decybelach „rozmowa” trójki szybko przywróciła trzeźwość umysłu. Umysłu pragnącego kolejnej porcji alkoholu, a tę niemą prośbę, naturalnie, spełniła, przelewając resztę trunku przez przełyk.
Gdy z odsieczą, po raz kolejny zresztą, przybył Shitsumaru, to na nim zawiesiła opustoszałe z radości źrenice. Tyle dobrego, że, będący w stanie wskazującym, mężczyzna miałby poważny problem z dostrzeżeniem tej maluczkiej zmiany.
— Ale nie stoicie w miejscu, to też coś — zauważyła, przekręcając głowę bliżej tego barku, obok którego zasiadał Shitsumaru. — Cokolwiek znaczą życzenia kompanii. Niestety, nie jestem biegła w tych tematach, ale wierzę, że nie zawsze jest kolorowo.
Co parę sekund traciła łączność z rozmówcą. Ciężko się bowiem skupić, gdy po dwóch stronach uszu trwa chaotyczna dyskusja czy nawet powoli rodząca się kłótnia. Już w normalnych warunkach miewała z tym problemy, a co dopiero gdy niesforny umysł uznawał wybuch emocji za ciekawsze źródło uciechy, niż rozmowa o herbacie. O tej wiedziała pstro. Jak każdy w tych czasach – owszem, poiła organizm suszem, ale nigdy nie przyszło jej przeżywać smaku, barwy czy ceremonii. Wbrew społeczeństwu, uznawała ziołowy napar za gorszy, niż ten, który wykończyła ostatnim przyłożeniem ceramiki do ust.
— Tak, tak, brzmi ciekawie... — pokiwała bezmyślnie głową, nie mogąc namierzyć, co właśnie nazywała „ciekawym”. Ale, ale! Inaczej miał się temat onsenów. Dotychczas przygaszona iskra werwy zrodziła się na nowo i wybuchła niczym supernova. Momentalnie przypomniała sobie o kąpieli w rzece. O rozmowie z Azugimoto. O tej kojącej i oplatającej ciało wodzie. Mogłaby to powtórzyć, choćby i teraz. Ba, już nawet zdawała się ulegać pokusie.
Ale nie. Nagły zwrot akcji przymknął ledwie otworzone usta, rozwarł powieki i zmusił do nagłego przekręcenia szyi w kierunku, z którego dobiegały dźwięki obelg, wymienianych ciosów i bóstwa wiedzą jeszcze czego. Odruchowo przesunęła sylwetką nieco dalej od obrazka bijącego się krupiera i Kokoro. Zmieszanie. Tak. Była zmieszana. Nie rozumiała, co się stało i dlaczego, a jednocześnie brakowało w niej przerażenia, którego można było się spodziewać po granej przez nią Rinie. Artystce z Wietrznych Równin.
— To normalne? — zapytała niepewnie i z widniejącym na twarzy niedowierzaniem. Absolutnie nie chciała uczestniczyć w czymś, co mogło zwracać uwagę. Przecież miała coś zrobić… A, tak! Misja! Misja „pęcherz”, który powoli dawał we znaki. No, przy okazji też inna misja, ale do tej jeszcze nie dotarła.
Bez patrzenia na Shitsumaru, nazbyt najwidoczniej zajęta obserwowaniem bitwy pijaków, dodała:
— Po takich wrażeniach tylko gorące źródła. Jeśli masz ochotę, zapraszam. W grupie zawsze raźniej. Ale najpierw… — urwała, wzrokiem próbując odszukać miejsce, które pomogłoby w tym pierwszym. — Najpierw muszę na chwilę zniknąć. Poczekaj na mnie.
Nie czekała na odpowiedź Shitsumaru. Ba, zamiast pytania użyła sprytnego zabiegu i wręcz zdecydowała za niego. A wspomniane „zniknięcie” nastąpiło na tyle szybko, by nie czuł okazji do odmowy. O ile w ogóle by to zrobił, zważywszy na stan. Alkohol pomagał podejmować decyzje. Nie zawsze te trafne, ale cóż.
Jak powiedziała, tak też zrobiła. Bez żadnego zająknięcia czy zamotania udała się w określonym i jasnym kierunku. A wtedy, zupełnie przełomowo, pojawił się wątek drugiej misji, która wpadła w zwoje mózgowe bez zapowiedzi. I w sumie dobrze, bo, zatrzymując się na półpiętrze, rozejrzała się leniwie po drzwiach i wytężyła słuch, by w najlepszym przypadku posłuchać arii rozkoszy. O ile nic jej nie zaalarmowało, nie wzbudziło podejrzeń, poszła dokładnie tam, gdzie pierwotnie zamierzała.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Mukutaro
Postać porzucona
Posty: 345 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 12 kwie 2024, o 17:18
Misja C
Taiyō
"Gdzie medyk nie może, tam łuskę pośle"
[14/14]
Wrogowie to też ludzie, mimo że łatwo było o tym zapomnieć albo po prostu zignorować. Kiedy typ strzela w ciebie kula ognia albo chce zrobić z ciebie bardzo surowy szaszłyk swoją kataną, łatwo było po prostu pominąć ten nieprzyjemny aspekt profesji ninja. Bo po co brać pod uwagę? To złodupiec chcący zrobić ci krzywdę, nie myślisz o tym, czym zajmuje się jego żona, czy ma dzieci albo ile poprzedniego gra przegrał w karty. To kolejna przeszkoda, kolejna statystyka. Jak kamień na drodze, kopnąć lub ominąć. Albo schylić się umyślnie rzucić w taflę jeziora. Wielu ninja nie myślało i nie musiało o tym myśleć - taka praca, taki element życia. Ale żeby umyślnie spędzać czas i przywiązywać się do swojego celu? To już mógł być pewien problem.
- No ba, kiedyś planuję zostać jednym z ważniaków na szczycie. Decydować. W bali z wodą z piękną niewiastą i butelką sake w dłoni. Żyć, tak jakoś godnie, bym powiedział. - powiedział z dumą i uderzył się mocno w pierś. Być na szczycie, co? Z ładną kobietą i alkoholem, gdzie nikt nie może go tknąć i gdzie to inni muszą zasuwać po kontynencie na jego życzenia. To faktycznie, życie jak w bajkach i opowieściach. Spokojne. Bez zabijania i zabierania ludziom nie ich własności. Tylko legalne jej wykupywanie, jak na kupca przystało. Ach, te marzenia.
- Wiesz, to jakieś kłopoty w placówce, to nas wysyłają by je rozwiązać. Kłótnie, źli ninja, jakiś transport zniknie po drodze. Eskorty trzeba kupcowi to nas na wóz wsadzą. Różnie tak. Co sobie zażyczą. Ale dobrze płacą to nie narzekam, tylko z bratem dużo czasu. A on taki... meh. - nieco się pochwalił, nieco wyżalił, alkohol wyciągnął z jego ust te faktyczne uczucia i myśli. Tak na niektórych działa, jedni są agresywni i szukają bójki, inni płaczą w koncie nad swoim życiem. Shitsumaru przynajmniej dalej kontaktował i poświęcał uwagę swojej rozmówczyni. Teraz, kiedy nikogo innego nie było w zasadzie, tym bardziej. Tylko ich dwójka.
- Tak tak, biją się często. Normalka. Potem trzeźwieją i są na ty znowu. Takie, jak to się... Takie charaktery, no. - odpowiedział, uśmiechając się nieco głupkowato. No jeśli była to u nich normalka, to chyba nie było problemu. Gorzej że ich relacja raczej była toksyczna i postawiona na zgniłych belkach nośnych. W końcu dupnie, konflikt będzie zbyt ostry i co? Po przyjaźni, ot co. Wtedy Shitsumaru będzie musiał wybrać jednego a wtedy... Koniec przyjemnych wieczorków przy kartach.
- Tak, gorące źródła. Razem. Ekhem. Dobry pomysł. Penie, pewnie. Poczekam, spokojna twoja. - propozycja która wyszła od dziewczyny była nieco niespodziewana i chyba nieco speszyła Shitsumaru, ale to on to zaproponował, prawda? Ciężko było powiedzieć, czy zarumienił się jeszcze bardziej, ale chyba pojawił się nowy odcień czerwieni na jego pyszczku. Urocze dla jednych, komiczne dla drugich. Taiyō mogła zobaczyć, jeśli tylko zechce się odwrócić, że Shitsumaru niedyskretnie wodzi za nią wzrokiem, kiedy ta oddalała się na piętro. Co, bał się, że się zgubi? Zrobi salto do tyłu i wywali na nos? Schody zrobią jej masaż swoimi krawędziami?
Po drodze do pomieszczenia z wychodkiem, mafioska postanowiła jeszcze wsłuchać się w dźwięki otoczenia. Przechodząc obok pokojów gości, można było czasem coś wyłapać, prawda? Drzwi wyglądały na solidne i pokoje musiały zapewniać sporo prywatności, ale nawet mimo tego słychać było delikatne, przytłumione pojękiwania kobiet i jednego mężczyzny, przeplatające się niczym sznurki w rękach wyjątkowo uzdolnionej babuni uzbrojonej w dłuta i włóczkę. Nie byli z tym subtelni, ponownie, ale to chyba było oczywiste na tym etapie obserwacji ich zachowania. Nic poza normą jednak słuchać nie było, dokładnie to, czego mogła oczekiwać Taiyō. Ni mniej, ni więcej.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 12 kwie 2024, o 22:27
— Tego ci życzę — powiedziała zupełnie szczerze. Nie miała zresztą powodu, by myśleć inaczej. Każdy miał marzenia; większe, mniejsze, te możliwe w realizacji i te mniej. Niezmiennie jednak zazdrościła wszystkim, którzy byli do nich zdolni. Sama nie umiała snuć planów na przyszłość, wciąż wydawało jej się, że kolejny dzień może okazać się ostatnim, a wtedy umrze z niespełnionymi ideami na ustach. Wolała odejść bez słowa, bez tego ciernia w sercu, który nosiłby znamiona „a co byłoby, gdyby”. Płynęła z nurtem, choć nie zawsze w tym dokładnie kierunku, jakim powinna. Ot, liść na tafli, sunięty bez udziału jego woli czy chęci. Cholera, marzenia to naprawdę droga rzecz, na którą najpewniej nigdy nie będzie jej stać. Nie będzie dostatecznie odważna, by je wysnuwać i dążyć w ich kierunku. Po co zaczynać, skoro można zawieść? Lepiej nie zaczynać, wtedy nie będzie się narażonym na zawód. Wolała, a to dość ciekawe, z góry założyć, że jest niewystarczająca. A przez to samodzielnie i zupełnie nieświadomie skazywać się na porażkę. Proza życia. Albo nie-życia. Nie-życia za życia.
Okazje do pogłębienia wiedzy na temat schematu działania braci pojawiały się nieomal same. A i sposób, w jaki toczyła się rozmowa – naturalny – nie wymagał od niej nazbyt widocznego wypytywania. Ot, to przecież normalne, że „coś” nieznanego zostaje pogłębianie przez rozmówcę, prawda? Tak też czyniła Słońce, wnikając coraz mocniej w ten konkretnie wątek.
— Rozumiem… Musicie więc być bardzo silni, skoro zajmujecie się takimi sprawami, prawda? — zapytała. — Nie widziałam zbyt wielu kupców otoczonych wianuszkiem ochrony. Ochrania się jakieś konkretne towary czy te, za które ktoś skłonny jest zapłacić? Jak to działa? Brzmi niebezpiecznie. Nie boisz się?
Po słowach Shitsumaru ostatni raz spojrzała na osobliwą, nieco komiczną, batalię krupiera i Kokoro. Skoro znający ich zdecydowanie lepiej mężczyzna twierdził, że to normalne i wolne od niepokojących objawów – nie zamierzała z tym dyskutować. Po prawdzie widziała gorsze obrazki, niż ten, który toczył się przed jej oczyma. Ale wypadało przynajmniej udawać, że przeraziły ją wymieniane ciosy, a nie nagły rozwój sytuacji i wzrost decybeli.
— Jak rodzeństwo — podsumowała, zdecydowanie lżej i w głosie, i w wyrazie twarzy. To była ta miła część sierocińca. „Rodzeństwo”. Nieważne, że dzieciaki stamtąd w większości były sobie obce. Trauma, której doświadczyli, każdy na swój sposób, zacieśniła więzy. Nikt na świecie, poza nimi samymi, nie mógł zrozumieć bólu i ciężaru, jaki pozostawił po sobie przemocowy, pożalcie się bóstwa, „opiekun”.
Otóż – Watanabe się nie odwróciła. Szła tak niezgrabnie, jak to miała w zwyczaju, chodem dalekim od kobiecego i pełnego gracji. Bliżej jej było do wsiowego chłopa. Cóż, jakby nie patrzeć, w ogóle cała była jakaś taka mało dziewczęca. Charakter może i zahaczał o podobne rytmy, ale postura niezbyt. W każdym razie: przed wejściem na piętro rozejrzała się udawanie. Im mniej o niej wiedzieli, tym lepiej.
Będąc już na schyłku drogi, nie usłyszała i nie dostrzegła niczego, co podałoby w wątpliwość, jakoby blondas właśnie dyrygował batutą w zespole śpiewu operowego. Ba, sam jego donośny sopran wzbogacał melodię, choć udział dyrygenta w koncercie był zwykle sprawą niezwykle rzadką. Tak czy tak – po upewnieniu się, że wszystko dzieje się zgodnie z wyższym porządkiem, ulżyła organizmowi w najbardziej możliwie higieniczny sposób i bez zbędnej zwłoki skierowała się schodami w dół.
Wróciwszy do stolika, stanęła w niewielkiej odległości od Shitsumaru – nie usiadła, nie traciła czasu, od razu przeszła do tematu, który stanowił najważniejszy punkt dnia. Konkret. Z drugiej jednak strony, z tyłu głowy utknęła jej świadomość ciążącego zadania, a stąd szybko, nieomal ślizgiem, zrodziła się wizja konsekwencji powrotu z niczym. Ostatecznie uznała jednak, że niewiele z tym faktem może zrobić. Przynajmniej tutaj, gdy jeden z obiektów zajęty był nagimi zapasami, a drugi, cóż, otoczony kordonem znajomych. Z jednym, w przypadku złego dobru słów, prawdopodobnie by sobie poradziła. Z trzema, bodaj czterema – jeśli brat-debil przybyłby z odsieczą, cóż, niekoniecznie. Nawet jeśli oddzielenie nowego „kolegi” nie pomoże, to przynajmniej nikt nie będzie mógł powiedzieć, że nie próbowała. A że próby były, jakie były…
— Możemy iść — zarządziła pogodnie. Nim Shitsumaru wstał, porozumiewawczo kiwnęła głową na pozostałą dwójkę. Nie sądziła, by mieli w planach korzystanie z kąpieli, ale w dobrym tonie było przynajmniej zasugerowanie mężczyźnie, by o to spytał. To, czy skorzysta z proponowanej opcji, stanowiło sprawę marginalną. Nawet wolałaby, by tego nie uczynił. Jak to powiedział pewien bardzo m ą d r y człowiek – trzech na jednego, banda rudego. Czy coś.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Mukutaro
Postać porzucona
Posty: 345 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 13 kwie 2024, o 00:18
0 x
Ayumu
Posty: 220 Rejestracja: 1 lip 2023, o 09:23
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Ogromny rozmiar, dotkliwie poparzone ciało i twarz.
Widoczny ekwipunek: Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11210
Post
autor: Ayumu » 17 kwie 2024, o 16:50
Po długiej drodze pełnej trudnu i znoju, Ayumu dotar do Shigashi no Kibu. Potężne miasto kupieckie tętniące życiem, no
i bogate w przestępczość. Niektórzy byli też bogaci z przestępczości. Brzydala to nie obchodziło. Liczył, że w tym wszystkim, w dużym, gęstym mieście pełnym osobliwości, przymykania oka i innych spraw, po prostu zniknie. Może to się okaże jego miejscem na stałe? Może dołaczy do władz zwalczających mafie, albo wstąpi do jednej z mafii? W końcu, po co być dobrym? Próbował być w Sogen, ale nie wyszło i Dzicy zwyciężyl. Tylko czy teraz oni nie byli tymi złymi dla przybyszy zza Muru, którzy po prostu walczyli o przetrwanie?
No i czy Ayumu sam nie był złą osobą, za to co zrobił w przeszłości? Nawet teraz w ostatniej podróży nie odważył się przejść przez rodzime Yusetsu. Nie wiedział, czy ktoś go pozna po tych wszystkich latach, ale i tak się lękał. Może kiedyś spróbuje tam wrócić. Może poprosi o wybaczenie, albo spróbuje się zemścić na tych, którzy uprzykrzyli mu życie. Ale ten dzień jeszcze nie nadchodził.
Chcąc zacząć nowe życie, dorosły facet w nowym mieście musiał znaleźć miejsce, gdzie mógł zjeść i przenocować, pewnie więcej niż jedną noc. Odnalazł więc karczmę Irajgo. Luźna bluza z wiecznie założonym kapturem, kamizelka shinobi, grubo ponad 2 metry wzrostu. To wszystko sprawiało, że nie był zbytnio zaczepiany, widać było, że jest to osoba, która żyje z walki. Szczególnie, jeśli ktoś zwrócił jeszcze uwagę na jego poparzenia. Chociaż oszpecały go i zniechęcały ludzi do kontaktu z nim w pozytywnych warunkach, to z drugiej strony odstraszały potencjalnych oprychów, bo wiadomo było, że brzydal umie walczyć. Pytanie zawsze było - jak bardzo, ale lepiej nie przekonać się, że jednak umie, prawda? Tłumy regularnie się rozsuwały przed wysokim jak wieża shinobim, wyrzutkiem, samotnym pielgrzymem po świecie, nie inaczej było w Shigashi. I tak oto trafił do karczmy, wynajął pokój i tak został. Mieszkając w mieście, korzystając z zebranych po wsiach środków. I był anonimowy i niewidzialny jak nigdy, mimo tego, że wyróżniał się z tłumu jak mało kto.
0 x
Mijikuma
Posty: 354 Rejestracja: 25 kwie 2023, o 15:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ubrany w czarny płaszcz, twarz ukryta pod białą maską.
Widoczny ekwipunek: Kusza na plecach | Kołczan | Płaszcz | Maska
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=206813#p206813
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Meguru | Akira
Post
autor: Mijikuma » 18 kwie 2024, o 14:54
W y p r a w a C
Ayumu 1/14
Świat to istna księga wiecznie spisywanych historii, losów bohaterów, złoczyńców i przede wszystkich ogółu - zwykłych prostaczków, których istotą życia jest przetrwanie i znalezienia swojego własnego sensu istnienia. Każdy ma inny, swój własny i autorski sposób na przetrwanie każdego dnia - złożony z różnych propozycji bazujących na obserwacji innych ludzi, którzy radzili sobie lepiej lub gorzej. Lecz w finale każdy podąża swoją własną ścieżką, na własnych nogach.
Shigashi to zaś miasto, które można porównać do bukietu róż. Z pozoru piękne i pełne możliwości, lecz gdy się już zbliżysz i weźmiesz ten bukiet do swych rąk to dopiero widzisz pojedyncze strużki krwi spływające po twej skórze. Uświadamiasz sobie wtedy o różanych kolcach, będących metaforą wszelkich problemów trawiących to miasto - poprzez mafię do wyróżniających się szczególnie warstw społecznych.
Lecz co to wszystko ma do Ayumu, masywnego mężczyzny, który właśnie zawitał do karczmy "Irajgo"? Wraz z jego wejściem, głosy w lokalu ucichły, w jego stronę rzucone zostały podejrzliwe spojrzenia, będące wynikiem tutejszego klimatu miasta, ale nie sposób nie oddać swoich tantiemów również i niespecjalnie wyjściowej fizjonomii mężczyzny, który pomimo swoich rozmiarów, twarzą nie zachęca do wspólnych umizgów. Czy też rozmowy, wygląda najzwyczajniej groźnie. Zapłacił za pokój, barman za ladą bardzo ostrożnie dobierając słowa i wyraźnie przestraszony jego aparycją wskazał mu pierwszy pokój po lewo na pierwszym piętrze. Nim się tam jednak udał, Ayumu poczuć mógł nagły zacisk na jego prawym ramieniu, który okazał się dłonią sędziwego mężczyzny w iście mnisim przebraniu - gołe stopy, lekka płaska chusta zarzucona na ramionach i zwinięta wokół szyi i świeżo ogolona głowa ukazująca wypalony symbol zaraz na lewej skroni przypominający wijącego się smoka.
- Pierwszy raz w Shigashi? Może się wspólnie napijemy? - Proponuje mnich, samemu zamawiając zielonkawą herbatę o nieco rybim aromacie oraz dorzuca do zamówienia cokolwiek poprosiłby Ayumu. Ciężko wywnioskować skąd mężczyzna wiedziałby, że to pierwsza wizyta Ayumu w tym mieście, gdyż w zasadzie wcale taka nie musiała być - najwyraźniej sędziwy mnich tak założył będąc pewnym, że kogoś tak "charakterystycznego" z pewnością by zapamiętał.
0 x
Ayumu
Posty: 220 Rejestracja: 1 lip 2023, o 09:23
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Ogromny rozmiar, dotkliwie poparzone ciało i twarz.
Widoczny ekwipunek: Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11210
Post
autor: Ayumu » 19 kwie 2024, o 00:31
Ciężko było odmówić pokoju takiej osobie jak Ayumu, szczególnie, że płacił. Odmówienie i ryzyko urażenia go, było ryzykowne. PRzyjęcie takiego zakapiora, który jednak póki co nie sprawił problemów, mogło też dawać szansę, że obroni przybytek w ramach zadymy, będąc po prostu ofiarą. Póki co zalety. Z wad na pewno mógł odstraszać potencjalnych klientów, ale jak niedługo się okazało, wcale nikogo nie odstraszył, bo jeszcze nie zdążył dotrzeć do swego pokoju, a już został zaczepiony. Chwyt za ramię, ale wydał się dość mocny. Terumi spojrzał się z góry na łysą czachę zaczepialskiego i odkrył starszego mnicha. No, nieźle jak na wiek, który wydawał się mieć. To było nieco interesujące dla poparzonego. Został zaproszony do napicia się i po krótkiej chwili namysłu stwierdził, że czemu nie? W końcu przybył tu zacząć nowe życie. Musiał więc skorzystać z tego, że nie musiał nawet się za bardzo wychylać, a już coś się zaczęło dziać. Nie musiał się więc angażować w układanie tego wszystkiego samemu, ale musiał uważać, by ktoś mu nie zagroził, by nie zostać na czyjejś łasce, czy nie wkręcić się nieświadomie w niebezpieczny biznes.
- Byłem w Shigashi lata temu, ale jestem podróżnikiem, rzadko trafiam w to samo miejsce ponownie. Na pewno nie w krótkim czasie. - Odpowiedział szorstkim głosem, pasującym do jego aparycji. Ale nie chciał być niegrzeczny. - Z chęcią się napiję z tobą. - Zszedł więc z mnichem do strefy gastronomicznej, gdzie zamówił zieloną herbatę. Nie dał jednak za siebie zapłacić. Będąc ciągle w podróży, nauczył się, by rozliczać się natychmiast, odwdzięczać kiedy może, a często spotykało to też i jego. Współpraca z ludźmi na szlakach, dojście do bezpieczeństwa, uprzejmości i dalsza podróż samemu. Czasem podzielił się z kimś jedzeniem, czasem ktoś z nim, czasem się kogoś uratowało, a czasem ktoś wsparł Ayumu. Tak się żyło, odpłacało, kiedy można było i starało nie zaciągać długów.
- Jestem Ayumu. - Przedstawił się. Samo imię, żadnego nazwiska. Ot, prosty człowiek. Wyciągnął skłonił się też lekko w celu okazania szacunku dla drugiej osoby.
0 x
Mijikuma
Posty: 354 Rejestracja: 25 kwie 2023, o 15:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ubrany w czarny płaszcz, twarz ukryta pod białą maską.
Widoczny ekwipunek: Kusza na plecach | Kołczan | Płaszcz | Maska
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=206813#p206813
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Meguru | Akira
Post
autor: Mijikuma » 19 kwie 2024, o 11:57
W y p r a w a C
Ayumu 2/14
Karczma "Irajgo" to porządny lokal i ani się śniło właścicielowi czy pracownikom wyrzucić kogoś za sam swój wygląd. Czy ekspresje jaką zostawia za sobą, a Ayumiemu trzeba przyznać, że na pewno rzuca się w oczy i czyha na każdego samą swą grozą. Można by twierdzić, że to przez jego ogromną posturę, lecz nie, większość pijaczków w gospodzie z skrzywieniem patrzyło na jego pełną poparzeń twarz, która do najmilszych oku nie należy.
Lecz nie dla samego mnicha , który zdawał się zupełnie nie zwracać uwagi na to, jak mężczyzna wygląda czy jest odbierany. Wspólnie zamówili herbatę, mnich nie nalegał, by to on płacił, dał w tym zakresie wolną wolę człowiekowi, którego chwilę temu zaprosił do stolika. Wspólnie usiedli i starszy mężczyzna objął ceramiczną filiżankę dłońmi, po czym po chwili jakby zamruczał pod nosem i zostawił ją jeszcze w spokoju. Ten, kto się znał, ten wiedział, że zieloną herbatę najlepiej pić i w zasadzie parzyć w nieco mniejszej temperaturze.
- Podróżnik! Jakże ciekawą wybrałeś ścieżkę w życiu! - Odparł w końcu mnich, uśmiechając się do mężczyzny ukazując nieco wybrakowane uzębienie o piaskowym zabarwieniu.
Mędrzec również kłania się mężczyźnie, chcąc okazać jak najdogodniejszym szacunkiem człowieka, z którym dzieli się stolikiem.
- Zwą mnie Kijin. Również wiele lat podróżowałem, poznawałem tajemnice naszego świata... aż skończyłem tutaj i pewnie też w tym mieście umrę. Co jednak ciebie skłoniło do odwiedzin tak dwuznacznego miejsca jakim jest Shihashi no Kibu? - Kijin dopytuje, nie odrywając kontaktu wzrokowego od mężczyzny, co z pewnością musiało być czymś niecodziennym dla Ayumiego, pewnie mało kto patrzy na jego twarz dłużej niż ledwie parę sekund.
0 x
Ayumu
Posty: 220 Rejestracja: 1 lip 2023, o 09:23
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Ogromny rozmiar, dotkliwie poparzone ciało i twarz.
Widoczny ekwipunek: Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11210
Post
autor: Ayumu » 19 kwie 2024, o 17:26
Póki co pobyt w Irajgo był do Ayumu dość przyjemny. W ogóle w Shigashi nie było źle, bo nie usłyszał, że jest potworem, nikt nie wyszedł na niego z widłami i pochodniami. Oczywiście spotykał się z krzywymi spojrzeniami, ale o ile kończyło się na spojrzeniach, a nie rękoczynach, to można było to zignorować. Do czegoś takiego to już przywyknął. Doglądał się we wszystkich działaniach mnicha pewnego spokoju i cierpliwości, tak jak zrobił to ze swoją herbatą, wyczekując ją na później. Ayumu też się nie spieszył, nawet nie ze względu na walory smakowe, a po prostu wypadało coś mieć przez dłuższy czas spotkania. Poza tym nie musiał się nigdzie spieszyć. Nie potrzebował znaleźć schronienia przed zmrokiem, upoloważ zwierzyny, czy jeszcze innych czynności, które pozwalały mu przeżyć.
- Mógłbym powiedzieć, że jestem shinobi, ale nie służę żadnemu klanowi. Więc podróżuję i biorę zlecenia w różnych miejscach, dlatego bardziej mi do podróżnika. - Wyjaśnił swoje podróże i to, jak wybrał ten los. Znaczy, pominął kwestię bratobójstwa, wygnania i spalonej pozycji w swojej rodzinie, ale trochę tłumaczyło ciekawość.
- Coś cię tu zatrzymało, że przestałeś odkrywać prawdy świata? Czy odkryłeś tu to, czego szukałeś? - Zapytał z ciekawości mnicha. Póki co, Ayumu nie widział nic złego w shigashi i uważał, że dobrze wybrał miejsce, w którym spędzić trochę czasu. Może się okazać, że zostanie tu trochę dłużej, ale nie wyobrażał sobie, żeby już do starości. - Ja przybyłem tu, i póki co, znalazłem, obojętność.
0 x
Mijikuma
Posty: 354 Rejestracja: 25 kwie 2023, o 15:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ubrany w czarny płaszcz, twarz ukryta pod białą maską.
Widoczny ekwipunek: Kusza na plecach | Kołczan | Płaszcz | Maska
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=206813#p206813
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Meguru | Akira
Post
autor: Mijikuma » 21 kwie 2024, o 23:09
W y p r a w a C
Ayumu 3/14
Cóż, w takim mieście jak Shigashi, będącym znanym z prężnie działającej przestępczości, reagowanie inaczej niż nieprzychylnym grymasem wydaje się dość abstrakcyjne - nigdy nie wiadomo czy ten drugi akurat nie należy do jednej z rodzin mafijnych i za jedno niewłaściwe słowo zabije ciebie oraz całą twoją rodzinę do trzech pokoleń wstecz. Paskudnych mord w tym mieście też niemało, tym bardziej spacerując po biedniejszych dzielnicach gdzie z każdej strony można się czuć atakowanym co to inną chorobą weneryczną i problemem narkotykowym. W teorii może to właśnie idealne miejsce dla kogoś takiego jak Ayumu - znalazłby innych podobnych mu, no, chociaż z aparycji, bowiem charakterologicznie oczywiście sprawa miała się zupełnie inaczej.
- Oh, czyli nie dość, że podróżnik i wędrowiec, to jeszcze szczęściarz! Niewielu może się pochwalić wrodzoną zdolnością korzystania z pokładów energii witalnej... ale czy ją rozumiesz i szanujesz? - Zadaje pytanie mnich, nieco odbiegając od tematu, sięgając raczej niecodziennej kwestii, może nawet trochę tajemniczej i niezrozumiałej bez dalszego kontekstu. Wyjaśnienie jednak nie nadchodzi, a jedynie pytające spojrzenie staruszka.
- Doszedłem do etapu, gdzie każda kolejna podróż nie dałaby mi tyle, ile zatrzymanie się w miejscu. Czy znalazłem? Hm... - Zaczął się zastanawiać, patrząc w martwą przestrzeń na czole mężczyzny. Nie oceniająco, a neutralnie, sięgając myślami głębin własnej mentalnej otchłani.
- Powiedziałbym, że tak. I nie. Znalazłem spokój w jednym stawie, zbliżając się niebezpiecznie do wzburzonego oceanu kipiącego gniewem i mordem. - Odpowiada w końcu, zakończywszy swą wypowiedź krótkim siorbnięciem herbaty.
- Mm, dobra. - Komentuję jeszcze, uśmiechając się uroczo, po staruszkowemu, do Ayumu.
- Obojętność? Obojętność względem ciebie, świata czy samych siebie? Obojętność miasta czy społeczności? - Dopytuje się mnich, coraz mocniej dając we znaki mężczyźnie, że należy do tych uczonych, którzy zadają więcej pytań niż udzielają odpowiedzi.
0 x
Ayumu
Posty: 220 Rejestracja: 1 lip 2023, o 09:23
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Ogromny rozmiar, dotkliwie poparzone ciało i twarz.
Widoczny ekwipunek: Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11210
Post
autor: Ayumu » 22 kwie 2024, o 23:52
Ayumu z ciekawością słuchał mnicha. Czasem może ciężko było go zrozumieć do końca, bo mówił jakby zagadkami, a może po prostu to nie były zagadki, tylko złożone porównania, które miały niby zobrazować, co miał na myśli, a tylko jeszcze bardziej oddalały od zrozumienia. A może celowo tak mówił, żeby Terumi poczuł wobec niego, jaki to jest niski, bo się gorzej posługuje językiem. Ale nic z tych rzeczy. Choć spędził tyle lat w podróży, wychowany został przez właśnie klan Terumi, gdzie nauczył się posługiwać słowem, czytać złożone teksty i odebrał dość sporą edukację.
- Szczęście w nieszczęściu. Gdybym nie umiał walczyć, nie musiałbym ruszyć w podróż. Ale gdybym nie umiał walczyć, jakakolwiek moja podróż by się szybko skończyła. - Trzeba było umieć się bronić, szczególnie na szlakach w dziczy. Dzięki kontroli chakry i treningowi ciałą, Ayumu to potrafił. Ale gdyby nie uczył się walczyć, nigdy by nie zdarzyła się jego tragedia sprzed około 10 lat, gdy został wygnany z rodzinnej wioski. Dlatego szczęściem w nieszczęściu, umiejętność walki i korzystania z technik Shinobi była na równi błogosławieństwem, jak i przekleńśtwem. - Staram się nie nadużywać umiejętności, skupiając na pomocy innym i obronie własnej. To nie jest przyjemność, by kogoś zabić. Ale ciągle ćwiczę, by rozwinać własne ciało. - Odpowiedział oszpecony. Chyba szanował własne zdolności w swoich oczach, ale jak to się miało względem oczu oceniającego go starca?
Ayumu wsłuchiwał się uważnie w to, co mówił Kijin. Staw zbliżony do wzburzonego morza? W sumie prawie każdy był świadomy, że w Shigashi może wybuchnąć lada dzień konflikt na niespotykaną skalę. Ale jednak można było odnaleźć tu spokój. Pytanie, czy podświadomie młodzieniec tak bardzo tego spokoju, pragnął, czy tylko mu się wydawało? Musi badać mnicha w jego postępowaniu, żeby faktycznie się o tym przekonać, bo jest to ktoś na tyle doświadczony, że mógłby wielkoludowi pomóc odnaleźć drogę w życiu. Oby tylko odpowiednią.
- Obojętność, którą znalazłem jest też obojętnością, której szukałem. W wielu przypadkach albo ktoś potrzebował mojej pomocy, albo chciał mojej śmierci. Szukałem miejsca, gdzie mam wybór, gdzie nikt nie wymaga i nie ma wobec mnie zamiarów. I póki co, tak tu jest. - Mówił o swoim dotychczasowym spełnieniu, ale jakiegoś szczęścia wielkiego w głosie nie było słychać, jakby czegoś jednak brakowało. - I teraz, w tym momencie mogę zacząć się rozwijać, zamiast po prostu przetrwać. O to mi właśnie chodziło. Nie muszę polować, nie muszę codzień szukać bezpiecznego schronienia ani patrzeć, czy z drzew nie wyleci strzała w moim kierunku. Mogę skupić się na ćwiczeniach, a motłoch z pochodniami nie przyjdzie w nocy pod moje okno. - Spuentował tak swą wypowiedź, negatywnie wypowiadając się o prostych ludziach, ale czy nie było w tym prawdy?
0 x
Mijikuma
Posty: 354 Rejestracja: 25 kwie 2023, o 15:16
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ubrany w czarny płaszcz, twarz ukryta pod białą maską.
Widoczny ekwipunek: Kusza na plecach | Kołczan | Płaszcz | Maska
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=206813#p206813
GG/Discord: bombel#0351
Multikonta: Meguru | Akira
Post
autor: Mijikuma » 25 kwie 2024, o 09:42
W y p r a w a C
Ayumu 4/14
Starsi, sędziwi już ludzie mają to do siebie, że swe myśli przekazują odnosząc się do własnego bagażu doświadczeń, czyli też wiedzy jaką posiadają - a z każdym dniem mają jej więcej, czyli też słownictwa jakim potrafią opisać otaczający ich świat. Nie jest to w pełni zrozumiałe dlaczego, gdy przychodzi starość, człowiek natychmiast zmienia się w słowniczkowego potwora i na każdą prostą myśl wymyśla nawet i trzy, niezrozumiałe najczęściej sentencje, a w zasadzie to można by je ukrócić do prostych zdań.
- Nie skończyłaby się, gdybyś na nią nie ruszył, sam zaś mówisz, że gdyby nie umiejętności, nie musiałbyś w ogóle ruszać. - Zauważa mnich, popijając herbatę i nie odrywając wzroku od masywnego mężczyzny. Dopiero odłożywszy filiżankę, kontynuuje.
- Siedząc w jednym miejscu przez lat dziesięć pokonuje się podróż. Nie zmienia się otoczenie, ale ty jako człowiek patrzysz na świat w inny sposób niż na początku swej drogi. Szkolenie swojego ciała i ducha, a przy tym i chakry, jeśli ma się takie szczęście jak Ty to nie tylko zabezpieczenie się na wszelkie niebezpieczne okoliczności. Trening hartuje charakter i pozwala poskromić najróżniejsze instynkty...
Przytakuje jeszcze mężczyźnie, na chwile się zatrzymując i nie mówiąc nic - wpatruje się jedynie w jakiś punkt, zamyślony. Obiekt, na który patrzy nie ma znaczenia, a jego myśli i przemyślenia. Jakie? Cóż, musiałby opowiedzieć o tym on sam.
- Szukasz więc punktu zwrotnego w swoim życiu, w którym uciekniesz od dehumanizacji, gdzie nie popatrzy się na ciebie jak na człowieka, istotę żyjącą i czującą, ale też nie popatrzy się na ciebie jak na krwiożerczego potwora. Co zrobisz, gdy już je znajdziesz? Nie jest to dopiero początek prawdziwej podróży? - Zadaje kolejne pytanie mnich, odnosząc się do wypowiedzi Ayumu, powoli nieco mocniej wkradając własne przekonania do pytań i odpowiedzi, których udziela.
- Ćwiczyć powinno się tak, żeby te ćwiczenia przydawały się w codziennym życiu nawet bardziej niż w sytuacji krytycznej, jaką jest walka. Jednak mam wrażenie, że wrzask cierpiących, krew i martwe spojrzenia poległych podążają za tobą i wgryzają ci się w twoje miękkie ciało, nie dając o sobie zapomnieć. Szukasz od tego ucieczki, ciągle o tym pamiętając i bojąc się tego. Czyż nie? - Dopytuje się staruszek, jeszcze mocniej wpatrując się w swojego rozmówce, autentycznie zaciekawiony jego spostrzeganiem świata. Kto by pomyślał, że z losowego spotkania pod barem mogłoby dojść do takiej rozmowy, w której tak błyskawicznie dojdzie do pytań będących już pewnym atakiem na prywatność i głębsze uczucia mężczyzny.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości