W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143 Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
GG/Discord: Wolfig#2761
Post
autor: Mujin » 20 paź 2021, o 00:05
Może nieco przesadził? Taka myśl pojawiła mu się w głowie po tym, jak zobaczył reakcję chłopaka. Była taka, jakiej oczekiwał. Stanowczo spontaniczna i szczera. Widział to na własne oczy. Zarówno robaki jak i jego chakra uderzyły chłopaka jak kawał potężnego żelaza. Aż za bardzo. Każdy poddany presji ujawniał swoje prawdziwe "ja". Z każdego wychodziło to, co miał w środku. A nawet, jeśli nie, to w obliczu śmierci - jak najbardziej. Po jego ekspresji i zachowaniu, faktycznie wyglądał jakby zamiar miał zejść. To nie był on. Mujin był pewny. Ale w takim razie kto? Jego lista podejrzanych zawęziła się drastycznie. To był spory problem. Ale po przesłuchaniu młodego, na pewno uda mu się coś wynieść. Im wynieść.
- Przepraszam, młody. Ale w grę wchodzi ludzkie życie. - odwołął swoje robaki, zaprzestał wypuszczania chakry. Chłopak podjął już swoją decyzję. Nie było potrzeby już dłużej go straszyć. Czy przekroczył swoje kompetencje? Nie działał z ramienia strażnika, był jedynie medykiem wmieszanym w sprawę. Nie był ani podwładnym Keichiego, ani przełożonym. Ale ze względu na znaczącą różnicę, to on miał przewagę. On w teorii mógł zrobić z niego faktycznie poszukiwanego, co do Mujina dotarło. Ich obowiązki zostały podzielone mniej więcej po równo.
Mujin starał się dość szybko odprowadzić do posterunku młodego, jednocześnie znajdując ukrytą w ubraniach strażnika samiczkę Kikaichū. Oczywiście powołał się na niego przy tymczasowym areszcie dla Minoru. A gdzie poszedł Mujin? Do strażnika, rzecz jasna. Kierowany w jego stronę miał zamiar trafić do przybytku gejsz. Chociaż bardziej pasowałoby określenie "pobiegł". Mujin nie wyglądał, ale był bardzo żwawy. Nie do poziomu jego robaczków, nawet nie był blisko, ale nadal, potrafił poruszać się całkiem szybko. Po znalezieniu Keichiego nie zamierzał od razu do niego podchodzić. Ufał mu na tyle, na ile musiał. Ni mniej, ni więcej. No i ciekaw był jego metody przesłuchiwania. A nuż okaże się skuteczna? Dlatego też po znalezieniu jego pozycji medyk wysłał kilka robaczków do zbadania sytuacji, a potem przywołał je do siebie. Sam został na uboczu.
Ukryty tekst
0 x
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 20 paź 2021, o 14:36
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Azugimoto
Posty: 89 Rejestracja: 21 lip 2022, o 18:12
Wiek postaci: 19
Ranga: Kasshokara
Krótki wygląd: Czarne włosy, blada skóra, dość wysoki, prosty strój, fioletowe oczy.
Widoczny ekwipunek: Torba, bandaż 5m, biały płaszcz z kanji "牛" oznaczającym bawoła.
Link do KP: viewtopic.php?p=197396#p197396
GG/Discord: DaddyCool#7244
Post
autor: Azugimoto » 29 sie 2022, o 10:26
Azugimoto nie myślał nawet o tym, jak jego nagłe wyjście mogła odebrać reszta drużyny. Dla niego było to dosyć normalne - nie był ani socjalną bestią przygruchującą sobie adoratorów, jak Yachiru, ani pogrywającym sobie w gierki i tajemnice Zankoku, ani trenującą - lub tylko prezentującą - swój ideał Misaki, ani latającą za tą ostatnią Ryu, czy nawet czekającym na wytłumaczenie całej sytuacji Manjiro. Az po prostu nie widział powodu, by dalej siedzieć w restauracji, wykorzystał ów przybytek w końcu w tym celu, w którym tam przybył - a więc najadł się i napił, nawet jeśli czynności te przerwała jakaś gierka w papier - kamień - nożyce. A może raczej ta gra powinna nazywać się notka - Doton - kunai?
Tak czy siak, młody - choć i tak najstarszy - Watanabe mknął ulicą szybkim krokiem nie w celu wyładowania się, znalezienia ujścia jakiejś bezsilnej złości czy żalu, ale podążenia za radą Zankoku, czyli rozpoczęcia budowy jakiejś reputacji w mafijnych kręgach, które były najszybszą drogą do znalezienia kolejnych informacji o niesławnym Doktorze.
0 x
Misaki
Posty: 81 Rejestracja: 21 lip 2022, o 10:05
Wiek postaci: 16
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Chodząca perfekcja
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10650&p=197099#p197099
Multikonta: Misae
Post
autor: Misaki » 30 sie 2022, o 11:06
Początkowo tylko tuptała za Azu, kiedy jednak ilość ludzi na ulicy mimo nieprzychylnej aury zaczęła się niebezpiecznie zwiększać, a jej parasolka stukała to jednego to drugiego po głowie czuła, że musi przyspieszyć kroku. Czarna czupryna coraz szybciej zaczęła jej znikać po między tym dzikim tłumem, co zmusiło Misaki do odpalenia nawet nie drugiego, a trzeciego biegu. Ktoś mógłby zarzucić jej, że skoro jest ninja powinna skorzystać ze swoich umiejętności, wskoczyć na dach i jakoś sobie poradzi, ale halo! Buty, w których chodziła nie należały do najwygodniejszych do biegania, ale co tam! Wyglądały pięknie i optycznie wysmuklały łydkę. Ulewny deszcz sprawił, że kałuże były już naprawdę głębokie, ale spokojnie. Nie z jednego pieca ta kunoichi chleb jadła. Przesyłając chakrę do swoich cud stópek unosiła się ponad powierzchnią kałuż minimalizowała zabrudzenie butków. Szkoda tylko, że inni użytkownicy drogi nie wymyślili tak sprytnego rozwiązania i musiała liczyć, że niepoczytalna kobieta biegnąca i zasłaniająca się parasolem da radę przepchnąć się i zniechęci ich do stawania jej na drodze.
Gdy przyspieszyła kroku, znajoma jej sylwetka zaczęła się zbliżać. Niestety wiązało się to ze znacznym przyspieszeniem tętna, zadyszką… czy ona właśnie zaczęła się lekko pocić czy to od tej wilgoci w powietrzu?! Azugimoto, tobie chyba życie niemiłe… oj niemiłe. W końcu jednak się udało. W końcu.
-Azu! Poczekaj! - zawołała za nim z trudem łapiąc oddech -Nie wszyscy mają takie długie nogi - jeżeli nie doceni, że się dla niego starała to się chyba obrazi, oj obrazi. Ten szaleńczy bieg miał jedną dobrą stronę. Skupiała się na tym aby być suchą i czystą, a jednocześnie dopaść Azu. Nie myślała o tym co powiedział im Zan. Nie musiała się zastanawiać nad tym czy boi się czy jest szczęśliwa, że Papa przeżył. Zostawi te myśli na potem. Na razie chciała mieć pewność, że z Azu wszystko okej, nie będzie pozwalać szalejącym często po głowie myślach dojść do głosu.
0 x
Manjiro
Postać porzucona
Posty: 63 Rejestracja: 19 lip 2022, o 21:44
Wiek postaci: 15
Ranga: Kasshokara
Krótki wygląd: Niski, szczupły, długie "ogniste" niebieskie włosy, ostre zęby, żółte oczy, jasna cera.
Link do KP: viewtopic.php?p=196731#p196731
Multikonta: Amida
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Manjiro » 30 sie 2022, o 19:37
Misja Mafijna D
Zankoku&Misaki&Azugimoto
1/7
T o był zdecydowanie wyjątkowy dzień w życiu wszystkich Watanabe, którzy jeszcze chwilę wcześniej beztrosko spędzali czas przy jedzeniu, piciu i grach. Jednak bogowie znali ich przeznaczenie, widzieli co ich czeka roniąc przez to swoje łzy, które spadając z nieba zmieniały się w ulewny deszcz.
Papa, Ojciec, Doktor, Stwórca, Kat i Oprawca. Ten jeden człowiek który miał zginąć pamiętnego dnia przeżył wprowadzając w grupie tym samym mały zamęt, poczucie niepewności i zagrożenia. Czy to właśnie dlatego grupa rozeszła się w różne strony miasta? Prawdopodobnie choć odpowiedź na to pytanie znali tylko oni.
Azugimoto, najstarszym z rodzeństwa lokal w którym ucztowali opuścił jako pierwszy dlatego biedna Misaki potrzebowała chwili aby dogonić swojego przyszywanego brata. Jej piękny strój niestety nie ułatwiał jej tego zadania tym bardziej gdy nasza żywa doskonałość zmuszona była do kręcenia piruetów między resztą przechodniów aby uniknąć zniszczenia ubrań. Na jej szczęście Az nie próbował jej uciec więc po pewnej chwili w końcu go dopadła.
Prawdopodobnie dopadła by go również gdyby spokojnie szła bo na drodze czarnowłosego stanęła pewna postać, która może swoim wzrostem czy posturą nie wyróżniała się specjalnie z tłumu obywateli Shigashi lecz na pewno przyciągała spojrzenia. Głównie kobiet, młodszych i starszych, gotowych na wydanie jak i tych już zamężnych oraz od czasu do czasu mężczyzn lecz raczej w postaci zazdrosnych mężów. Mowa tu była o członku Akiyamy, Tsuyoshim Inoue .
Watanabe mogli szybko skojarzyć jego osobę przez dość specyficzną zbroje którą zwykł nosić na sobie i o której krążyły plotki wśród wszystkich łusek, że pancerz ten ma nie tyle chronić samego Tsuyoshiego co ograniczać jego siłę. Był on bowiem jednym z kłów, prawdopodobnie najmłodszym z nich wszystkich i jednocześnie najspokojniejszym ale pogłoski były takie, że ten niepozorny mężczyzna posiadał siłę co najmniej czterech pazurów.
- Pan Azugimoto, a to panna Misaki jak mniemam? - bardziej stwierdził niż zapytał uważnie się im przyglądając swoimi dzikimi oczami - Niestety musicie skończyć zabawę w berka. Lecznica dla zwierząt " Kenkōna ashi ", musicie odebrać stamtąd przesyłkę. To dość istotna sprawa. Ma być w stanie nienaruszonym.
Jego ton głosu był chłodny choć na twarzy pojawił się uśmiech gdy to mówił, wyglądał wręcz jakby opowiadał jakąś przyjemną historię dwójce znajomych. Przynajmniej tak to mogło wyglądać dla ludzi z boku i pewnie właśnie o to chodziło. Zaczekał jeszcze chwilę po tych słowach gdyby miały paść jakieś uwagi po czym delikatnie skinął głową i ruszył dalej w przeciwnym kierunku, a za nim jak się dało zauważyć ruszyła nie mała grupka kobiet w różnym wieku. Fanki...ewemtulanie stalkerki. Zwał jak zwał.
- Tsuyoshim Inoue
0 x
Azugimoto
Posty: 89 Rejestracja: 21 lip 2022, o 18:12
Wiek postaci: 19
Ranga: Kasshokara
Krótki wygląd: Czarne włosy, blada skóra, dość wysoki, prosty strój, fioletowe oczy.
Widoczny ekwipunek: Torba, bandaż 5m, biały płaszcz z kanji "牛" oznaczającym bawoła.
Link do KP: viewtopic.php?p=197396#p197396
GG/Discord: DaddyCool#7244
Post
autor: Azugimoto » 1 wrz 2022, o 16:17
Azugimoto pędzącej za nim - z niewątpliwą gracją oczywiście - Misaki po prostu nie słyszał. Po latach izolacji przyzwyczajenie się do dużej ilości osób było wręcz niemożliwe w tak krótkim czasie, jaki minął od spłonięcia sierocińca, szczególnie że Shigashi no Kibu sporej populacji z pewnością nie można było odmówić. Dlatego też młody Watanabe maszerując ulicami miasta więcej czasu spędzał na wsłuchiwaniu się w zwroty grzecznościowe, intonację poszczególnych słów czy próbował nawet upodobnić rytm swojego kroku do tego, którym poruszali się zwykli mieszczanie czy kupcy - osoby nieprzyzwyczajonej do walki, nie muszącej poruszać się przez pół życia na piasku areny czy w uliczkach, gdzie załatwiane były mafijne porachunki. Być może był to ukryty zmysł shinobi, a może po prostu chęć wtopienia się w tłum w niewystarczającej namiastce normalnego życia.
- Misaki - ni to powiedział, ni stwierdził mężczyzna, gwałtownie zwalniając kroku - Nie słyszałem cię, przepraszam - dodał, kłaniając się lekko w geście przeprosin - wychodziło mu to coraz lepiej od czasu, kiedy zobaczył jak poprawnie należy to robić, gdy jakiś kelner przypadkiem oblał zupą starszego członka mafii.
Azugimoto nie miał jednak czasu na dłuższą pogawędkę z Misaki - jak choćby o tym, czy na pewno nie powinien kupić nowego shamisena PRZED pełną zbroją - albowiem zagadnął ich jakiś młody, przystojny mężczyzna, otoczony wianuszkiem fanek, na szczęście trzymających się nieco dalej.
Po otrzymaniu informacji Watanabe uśmiechnął się tylko i kiwnął głową. Wyraźne było to, że mieli nie zwracać na siebie uwagi, a spodziewał się, że wszystkich potrzebnych informacji dowiedzą się na miejscu, w lecznicy. Omiótł jeszcze raz spojrzeniem fanki mafiozy, po czym pół-wzdychając, pół-mówiąc zwrócił się do Misaki:
- A więc "Kenkōna ashi" - po czym zaczekał aż nieznajomy nieco się oddali i lekko zachichotał - Nie sądziłem, że coś trafi się jak na zawołanie po wyjściu z restauracji
0 x
Misaki
Posty: 81 Rejestracja: 21 lip 2022, o 10:05
Wiek postaci: 16
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Chodząca perfekcja
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10650&p=197099#p197099
Multikonta: Misae
Post
autor: Misaki » 4 wrz 2022, o 20:33
Ruch to zdrowie... nie powiedziała nigdy Misaki. Ruch oznaczał brud, zmęczenie, pot. Wszystko tak bardzo odległe od jej sympatii. Szczęśliwie brunet postanowił się nad nią zlitować i nie kazał się gonić przez cały plac. Jeszcze doszłoby do jakiejś tragedii, na którą nie była gotowa.
-Nic się nie stało - odparła mu wyrównując oddech. Nawet uśmiechnęła się widząc jego ukłon. Musiała przyznać, że zrobił to z prawdziwą gracją, o którą go nie posądzała, nie żeby uważała, że czegoś mu brakowało lub był toporny w ruchach, co to to nie, po prostu jakoś ją to pozytywnie zaskoczyło. Już miała go zagadnąć o samopoczucie po prawdziwej bombie spuszczonej przez Zana kilka chwil wcześniej gdy pojawił się przed nimi on. Prawdziwy kieł. Ba! Nie byle jaki kieł. Aż Misaki prawie nie otworzyła z zaskoczeniem buzi, dziękując niebiosom, że dała radę zachować swoją śliczną buzię z jakimś sensownym grymasem. Nie powinno być to zaskakujące. Mimo ogromnej słabości w sercu dla jej braci nie umiała odmówić temu, że Inoue był przystojnym mężczyzną. Niesamowicie wręcz przystojnym, co w jej głowie sfiksowanej na perfekcji robiło jeszcze większe wrażenie niż na losowej kobiecie śliniącej się do niego na tej uliczce w Shigashi.
-Oczywiście - przyjęła zlecenie, choć dopiero po chwile trybiki w jej głowie zrozumiały sens wypowiadanych przez mężczyznę słów, które okazały się być słowami, a nie luźno rzuconymi dźwiękami. Kieł tak szybko jak się pojawił opuścił młodziaków, nawet jeżeli Misaki potrzebowała chwilę by się ogarnąć.
-Co? - odparła na słowa brata niemal machinalnie, dopiero po chwili dotarło do niej co się właściwie wydarzyło. Odchrząknęła lekko -To musiało być przeznaczenie - pociągnęła temat, po czym podchodząc bliżej Azu tak aby mógł skryć się pod jej parasolem pociągnęła go w stronę wspomnianej lecznicy dla zwierząt.
-Jak myślisz, co to za przesyłka? - zagadnęła by czas minął jej szybciej.
0 x
Manjiro
Postać porzucona
Posty: 63 Rejestracja: 19 lip 2022, o 21:44
Wiek postaci: 15
Ranga: Kasshokara
Krótki wygląd: Niski, szczupły, długie "ogniste" niebieskie włosy, ostre zęby, żółte oczy, jasna cera.
Link do KP: viewtopic.php?p=196731#p196731
Multikonta: Amida
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Manjiro » 9 wrz 2022, o 16:30
Misja Mafijna D
Zankoku&Misaki&Azugimoto
2/7
J ak wielkie szczęście spotkało naszych bohaterów to zapewne nawet oni sami nie do końca zdawali sobie sprawę. W końcu ilu łuskom udaje się spotkać kła na początku swojej kariery? W końcu są to zajęci ludzie, tacy których obowiązki mają swoje własne obowiązki. Dlaczego więc ktoś taki stanął na drodze Azugimoto i Misaki Watanabe? Zwykłych łusek których pełno. Ale jednak to właśnie wśród nich wszystkich Inoue wybrał Ich by osobiście powierzyć im zadanie.
Spotkał ich wielki zaszczyt ale również jak szybko mogli zdać sobie sprawę wielka odpowiedzialność. W końcu zawalenie roboty zleconej przez pazura czy język byłoby nieprzyjemne w skutkach. Tu zaś w przypadku zawalenia misji otrzymanej z ust samego kła konsekwencji mogłyby być ostatnimi jakie można odczuć w tym życiu... Ale bez presji.
Co prawda ani Azugimoto chcąc prawdopodobnie dobrze, profesjonalnie wypaść w oczach przełożonego, ani Misaki oczarowana Tsuyoshim, za co nie można było jej winić facet był niczym dzieło sztuki, nie dowiedzieli się nic poza niezbędnym minimum które zostało im przekazane. Mogło to niestety mieć negatywne skutki później choć z drugiej strony mówi się, że im mniej się wie tym się lepiej śpi.
- Tsuyoshim Inoue
Tsuyoshim Inoue
0 x
Misaki
Posty: 81 Rejestracja: 21 lip 2022, o 10:05
Wiek postaci: 16
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Chodząca perfekcja
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10650&p=197099#p197099
Multikonta: Misae
Post
autor: Misaki » 23 wrz 2022, o 09:20
Powoli zaczynała sobie wszystko układać w głowie. Nie była jakimś mistrzem planowania, a przynajmniej nigdy nie miała okazji ani sposobności się sprawdzić na takiej linii, więc bardzo cieszył ją fakt, że może tak po prostu iść z bratem, który przewyższał ich wszystkich pod wieloma wieloma względami dziękując opatrzności, że to na ich duet padło. Nie ma co ukrywać. Gdyby miała pracować z Yachiru pewnie prędzej by się pozabijały po drodze aniżeli dotarły do wskazanego punktu. Lepiej się nie zastanawiać co by się z nimi stało. Odruchowo poprawiła i tak wymuskany do perfekcji kosmyk włosów. Nawet dla niej była to niepokojąca wizja, co biorąc pod uwagę jej nikłą wiedzę o świecie było jedynie dowodem co okropnego mogłoby ich spotkać.
Na szczęście nie musiała się martwić. Miała ze sobą Azu i mogła czuć się bezpiecznie. Wiedziała gdzie idą… wróć… znała cel swojej drogi, ale gdzie dokładnie miała iść to nie wiedziała. Opierała się na brunecie, który na pewno lepiej orientował się w topografii miasta niż ona. Co mogła zrobić? Zapytać kogoś o drogę? Pewnie jeżeli sytuacja wymagałaby tak dziwnych metod to by się na nie zdecydowała, ale to tylko wtedy gdy Azu okaże się być niepomocny jeżeli chodziło o kierunki. Taka już ostatnia deska ratunku.
0 x
Manjiro
Postać porzucona
Posty: 63 Rejestracja: 19 lip 2022, o 21:44
Wiek postaci: 15
Ranga: Kasshokara
Krótki wygląd: Niski, szczupły, długie "ogniste" niebieskie włosy, ostre zęby, żółte oczy, jasna cera.
Link do KP: viewtopic.php?p=196731#p196731
Multikonta: Amida
Aktualna postać: Baji
Post
autor: Manjiro » 23 wrz 2022, o 17:10
Misja Mafijna D
Zankoku&Misaki&Azugimoto
3/7
Ż ycie bywało okrutne co zresztą cała grupka dzieciaków z sierocińca doktora Watanabe wiedziała aż za dobrze. Na szczęście w tym okrutnym świecie mieli oni siebie. Mieli coś na wzór rodzony.
Gdy Az wraz z Misaki udali się w kierunku lecznicy dla zwierząt nic nie wskazywało by coś miało pójść nie tak. Bo właściwie co mogło im się w tym nie udać. Przejść z punktu A do punktu B. Nawet dzieci to potrafiły! Tylko niestety tu była zasadnicza różnica. Azugimoto jak i Misaki należeli do rodzony mafijnej, a gdy należysz do mafii nawet najprostsza czynność może okazać się o wiele bardziej skomplikowana .
Byli dosłownie na ostatniej prostej, wspólnie mogli już zobaczyć budynek ku któremu się kierowali gdy raptem podbiegło do nich dziecko.
Chłopiec o zniszczonych... szmatach, bo ubraniem nie dało się tego nazwać, brudny i wychudzony zatrzymał się przed nimi. Na oko miał maksymalnie jedenaście wiosen, a jego wygląd nie wskazywał by miał dożyć dwunastej. Typowy obraz w mieście cudów Shigashi no Kibu, ludzkie śmieci przez tych o większym sercu nazywanych po prostu sierotami.
- Wiadomosc od Pana Inoue. Pan Azugimoto ma porzucić obecne zadanie i udac się do baru Szkarłatna Speluna. - po tym jak wyrecytował wiadomość wyjął z kieszeni złotą monete z wizerunkiem smoka Akiyamy z jednej strony i momentalnie pobiegł gdzieś dalej znikając wśród ludzi którzy chyba zmęczeni siedzeniem w domu i wysłuchiwaniem starej lub starego mimo psiej pogody wszli na ulicę.
Tak więc takim też sposobem Az został postawiony pod ścianą, nie miał wyboru i musiał zostawić siostrę z zadaniem samą. Doskonale wiedział co by go czekało gdyby zignorował rozkaz od samego kła. Misaki też musiała zdawać sobie z tego sprawę choć zapewne nie łatwo było jej zaakceptować taki stan rzeczy gdy chciała polegać na swoim bardziej doświadczonym bracie.
Na szczęście pierwszy cel był już na wyciągnięcie ręki. Nie zostało już tak wiele do zrobienia więc może przy odrobinie szczęścia już nic więcej się nie będzie komplikowało? A i jedna osoba na pewno będzie się mniej rzucać w oczy niż dwójka, prawda?
- Tsuyoshim Inoue
Tsuyoshim Inoue
0 x
Mukutaro
Postać porzucona
Posty: 345 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 13 maja 2024, o 17:22
Misja D
Taiyō
"Dzban"
[1/14]
Ulica o tej porze zawsze była bardzo ruchliwym miejscem. Ludzie wracający z pracy do swoich domów, ze sklepów do swoich domów i wszystko to, co było pomiędzy. Standard w takim tłocznym miejscu, jak Shigashi. Ktoś mógłby powiedzieć, że takie duże miasta są aż zbyt tłoczne. Że lepiej jest na farmach i w małych wisach, gdzie może i nie ma wielu wygód i rozrywek, ale społeczeństwo jest bliższe sobie. Ludzie są bardziej życzliwi, a ciężka praca w polu buduje charakter. Ktoś, kto tak mówi, rzecz jasna, chuja się zna. Gdzie na wsi znajdziesz takie łakocie, jak w Shigashi? Gdzie znajdziesz panienki, co za kilka Ryō pokażą swoje wdzięki? I gdzie znajdziesz takie karczmy, w których możesz siedzieć całe noce i żłopać najlepszy alkohol na kontynencie? No właśnie, nigdzie indziej. A na pewno nie na jakiejś durnej, zabitej dechami i słomą, wsi. Ze wsiokami i całą resztą wsiowych rzeczy. Oczywiście była jedna spora wada, wada okropna i nie do obejścia - mafia. Niczym pasożyt, który przyczepił się do silnego, zdrowego hosta. Jak skorupiaki, które przyczepiają się do skorupy żółwi. Albo owsiki w tyłku. Albo pasożyt społeczny, bezrobotne dziecko żerujące na zysku rodzica. Tylko dzieci nie zabijały swoich rodziców, jeśli ci nie dali odpowiednio dużo gotówki. I tak tych kilka pasożytów sobie żyło w najlepszym mieście na kontynencie, psując życie innym.
Pasożyt #337, nijaka Watanabe Taiyō, przechadzała się po jednej z ulic w tylko sobie znanym celu. Może potrzebowała nowej spinki? Może chciała poćwićzyć sztukę kieszonkostwa? Albo była w drodze na ryneczek po ziemniaki na obiad? Cokolwiek by to było, raczej nie danym było spełnić jej zachcianki. Kiedy tylko minęła jedną z węższych bocznych uliczek - taką, do której ludzie idą pozbyć się nadmiaru alkoholu albo kogoś zabić - poczuła, że ktoś bardzo niesubtelnie złapał ją za głowę. Od góry. Ktoś o bardzo dużej, męskiej dłoni. Czy to tak czuło się jajko kilka chwil przed roztrzaskaniem na drobne kawałki? Tak, to musiało być to uczucie. Jakby Śmierć właśnie chwyciła w swoje kościane dłonie jej dziewczęce serce.
- Łuseczko, potrzebuję cię na moment. - męski głos rozbrzmiał od strony ręki. Głos bardzo nieprzyjemny, jakby ktoś przejechał papierem ściernym po strunach głosowych... tego kogoś. Jeśli Taiyō znajdzie brawurę, żeby obrócić głowę (dłoń jej na to pozwoli) zobaczy górującego nad nią potężnego mężczyznę o czarnych włosach i bardzo... groźnych, jakkolwiek delikatniej by to nazwać, oczach. Łowcy, który właśnie wypatrzył swoją następną ofiarę? Ubrany schludnie i z pewnym polotem właściwym klasie średniej. Nie był byle chłopem, był masywnym bykiem. Przy pasie miał jedną katanę w jadowicie czerwonej pochwie, ale poza tym żadnego wyposażenia ninja. Zdecydowanie bardziej nieprzyjemna persona, niż przyjemna. Uśmiechnął się nawet, równie niepokojąco, chociaż może próbował załagodzić sytuację? Cholera wie, może Taiyō powinna znaleźć chwilę na zwrócenie się do bogów o pomoc?
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 13 maja 2024, o 21:45
Taiyō przechadzała się uliczkami miasta pogrążona we własnych sprawunkach, w gonitwie – choć mało żarliwej – myśli, sprawach aktualnych i przeszłych, których za nic w świecie nie rozgrzebywałaby bardziej, niż wymagała tego chęć uciszenia gwary tłumu. W jej głowie nie pojawiało się nic konkretnego, bo i trasa, którą podążała, była równie niejasna. Zaglądała bezmyślnie do co ciekawszych straganów, jednakże bez ciągot do cudzych własności. Nie dziś, bo dłonie miała wyjątkowo gładkie — tak, to metafora — i pozbawione lepkości, ciało zaś, jakby niesione nieistniejącymi podmuchami wiatru. Umówmy się: lato, skwar i żar lejący się z nieba. Chłodu można było zaznać jedynie w cieniu i to takim, który zlokalizowany byłby nad jeziorem, rzeką albo innym wodnym środowiskiem, co by niosła się przyjemna i rześka bryza na lico.
Nagle stanęła i poruszyła się nerwowo. Zamiast powyższej przyjemności dostała, a jakże, ciężar w okolicy czubka łba. Nie odwróciła ciała. Jeszcze. Chociaż — rzecz jasna i oczywista — ręką ostrzegawczo sięgnęła kabury przyczepionej do prawego uda.
— Wszystkich tak łapiesz za głowę? — odezwała się machinalnie i bez wyrazu, zaglądając wpierw przez ramię, później skręciła już całą sylwetkę. Tak, by widzieć „nieznajomego” w pełnej okazałości.
Wlepiła puste, nader rozszerzone źrenice w mężczyznę – a bardziej niż w niego, to w jego przedramię (jeśli nie zwolnił uścisku). Owalne i ciemne centrum tęczówek, o powierzchni przypominającej notabene dorodną, złotą monetę, nie było żadną anomalią, chorobą czy innym zawiłym przypadkiem medycznym. Zwyczajna konsekwencja zażywania opium. I to w dawce znacznie większej, niźli powinna. Wspomnianego specyfiku w miejscu takim jak kupieckie Shigashi no Kibu było niezwykle dużo. Szkoda byłoby z tejże okazji nie korzystać. Tym bardziej że Ruushi wciąż nie wróciła do siedziby, a, co się z tym wiązało, blondynka nie miała jak uzupełnić zapasów. Zamiennik był równie dobry, o ile nie lepszy, jak to, co oferowała Fea. Watanabe powoli nawet zaczęła się zastanawiać nad zmianą ulubionej trucizny na tę, którą mogła nabyć w byle ciemniejszej uliczce.
— Mów, o co chodzi albo prowadź. Do wyboru — zachęciła przyjacielsko, siląc się na uniesienie kącików wysuszonych ust, które tuż po tym wygięły się w nieodgadnięty grymas.
Nie minęła nawet sekunda, gdy złożyła wizytę palcom ciemnowłosego. Nie ciągnęła za nie przesadnie, koniec końców; nie zamierzała się siłować z kimś, kto ewidentnie górował nad nią w starciu opierającym się o siłę. To była ledwie sugestia, by pozwolił blond kosmykom pozostać we względnym ładzie. Nie dlatego, że czepiała się włosów jak nietoperz. Oj nie. Zwyczajnie nie miała ani siły, ani też w sumie chęci, by je dzisiejszego dnia czesać. Za każdym razem wypadała coraz większa ilość pukli, a one – długie, o barwie słomy – były jedyną zaletą, jaką miała w posiadaniu. Dzięki ich wielkiej masie, grube były aż miło, jej twarz wydawała się mikroskopijna, co więcej: szczupłe, niemalże wychudzone ciało wyglądało prawie że dziecięco. Ale te oczy, ah, wielkie oczy o kruczych rzęsach mogły należeć tylko do kobiety.
Bo była nią, prawda?
Chyba tak.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Mukutaro
Postać porzucona
Posty: 345 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 13 maja 2024, o 22:10
Misja D
Taiyō
"Dzban"
[3/14]
Pojawienie się tajemniczego, potencjalnie groźnego jegomościa, w miejscu tak potencjalnie groźnym jak Shigashi? Co mogło pójść nie tak. W najlepszym wypadku był to zbłąkany wędrowiec, który chciał zapytać o drogę. W bardzo ekstrawagancji sposób, używając terminologii smoczej mafii. W najgorszym - Taiyō miała stracić nerkę albo inne kluczowe organy wewnętrzne. Albo w ciągu następnych kilku dni zostanie sprzedana jako kurtyzana w nielegalnym burdelu, bez szans na uratowanie przez kogokolwiek. Co? Była tylko Łuską. Bezbronnym małym chwastem na łące pełnej kwiatów, kto interesowałby się zniknięciem jednej łodyżki, kiedy wszystkie pszczółki tak przyjemnie bzykają i zapylają przy najpiękniejszych kwiatach?
- Tylko małe Łuseczki. - odpowiedział, nadal uśmiechnięty od ucha do ucha. Ciężko było to nazwać flirtem, ciężko było nazwać próbą przestraszenia, a przymuszenie to na pewno nie było. Może faktycznie sprzedawał coś w ciemnej alejce? Z taką kampanią marketingową jego klientami musiałyby być tylko masochistki o wybujałej wyobraźni w szeregach rodziny Akiyama - zbyt wąska specjalizacja na jakikolwiek większy zysk. Uśmiech drgnął tylko na krótką chwilę, kiedy patrzył się prosto w oczy złapanej dziewoi. Wahał się? Jeśli był kimś wyżej postawionym, co mogło mieć miejsce, może oceniał jej przydatność? Wyglądała jak naćpana i pewnie adekwatnie dała nura w kuszącą truciznę. Ale najwidoczniej musiała mu wystarczyć, bo szybko przeszedł do konkretów. Pochylił się nieco niżej, by być bliżej jej głowy, i wyszeptał wbijającym się w uszy głosem:
- Cudownie. Za kilka minut będzie tędy przechodził mężczyzna z glinianym dzbanem w dłoniach. Około czterdziestki. Z dwoma innymi byniami. Musisz ich tu przytrzymać, zanim dojdą do tamtego miejsca. - z niepokojącym (dla normalnego człowieka) uśmiechem na ustach wskazał palcem na następny zakręt. Nie ten tuż obok, ale ten drugi. Kolejny. Kawałek drogi to był, ale nie aż tak daleko, by po drodze można było ułożyć swoje życie. I nie, nie poluzował uścisku. Ani odrobinę. Trzymał niczym boa dusiciel swoją zdobycz, nie dawał nawet pół centymetra wolności.- Tak długo, jak się da. Najlepiej subtelnie. Muszę kupić moim ludziom trochę czasu i trzymać ich z dala od nich, a ja jestem pilnie potrzebny gdzieś indziej. Rozumiemy się, Łuseczko? - zapytał, czekając na potwierdzenie swoich rozkazów. Zdjął nawet rękę z jej głowy, kiedy ta dotknęła jego ręki. Nie była to kwestia siły, a bardziej jego dobrej woli. Teraz, gdy dał jej szansę, dziewczę mogło pójść w długą i uciec od podejrzanego jegomościa. Kupowanie czasu? Subtelnie? Jego ludziom? To brzmiało jak jakieś mafijne porachunki. A w te dziewczę raczej nie chce się wplątać, prawda? Co ona, jakaś część mafijnego pasożyta wysysającego życie i dobrobyt z obywateli Shigashi?
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 13 maja 2024, o 23:27
Nie obawiała się go – jakkolwiek miał na imię mężczyzna o włosach ciemnych, jakby mieszkała w nich sama noc, zakazanej w księdze Bingo twarzy i głosie, który najpewniej uzyskał taką, a nie inną barwę w wyniku nader długiego wrzasku. Albo wypalania fajki za fajką, gdy oponent wyjątkowo nie chciał zdechnąć tak szybko, jak to sobie zaplanował. Nie obawiała się, bo nie widziała powodu. Żyje czy umrze. Było jej tak samo: „wszystko jedno”. Za żywa na śmierć i zbyt martwa na życie. Taki paradoks, w którym kroczyła najwyraźniej ostatnie lata, łapiąc się desperacko chwilowych uciech – kurtyzan, z którymi uwielbiała grać w karty i wpadać w ciepłe ramiona, alkoholu lanego strumieniem w czarki i, w końcu, trucizn pozwalających przetrwać całe to bagno.
Przetrwać, nie przeżyć.
Nie była bowiem gotowa, by żyć, wiedząc, że znów się pogrążyła. Znów albo, ot, że nigdy nie przestała. Bez przerwy kłamała i była w tym naprawdę dobra. Tylko to przede wszystkim samej sobie robiła tę potworną krzywdę: teraz się postaram, będzie lepiej, ograniczę, wezmę mniej. Lista wymówek i tłumaczeń, którą odczytywać mogła jedynie w kącie własnej głowy, powoli dobiegała końca. Nieważne, że w głębi duszy wiedziała, że nie tak to powinno wyglądać. Ważne, że myśl, iż coś powinna zmienić, naprawić i to tak na zawsze, przerażała ją do tego stopnia, że odurzała się raz jeszcze. Ostatni. Ale nawet to, że była – mówiąc kolokwialnie – młodocianą opiumistką i chorobliwą fanatyczką sake nie było tak złe, jak fakt, iż musiała nosić w sobie niebywale wielką pychę. Nie pasuje? Otóż pasuje. Ta wspominana niejawna pycha, pasująca jej na pierwszy rzut oka jak siodło do świni, była powodem, przez który nie widziała własnych błędów. Albo była po prostu głupia i nigdy nie zaznała autorefleksji. Też możliwe.
A może… Wcale nie było tak „wszystko jedno”? Może rzeczywiście widziała ów błąd, tę plamę, którą należało sprać albo ledwie muśniętą krwią ranę do zacerowania. Znów – może. W przypadkach tak żałosnych, jak Taiyō, nie było łatwych odpowiedzi. Prostych i jasnych. Jak wytłumaczyć bowiem fakt, że ostatni miesiąc spędziła na nieludzko morderczych treningach, choć stale utrzymywała, iż nie zależy jej na niczym innym, niż malowaniu, że nie chce od życia więcej, niźli parę pigmentów i moździerza, którymi mogłaby je przekształcać w farby, że gdy tylko minie ten czy następny miesiąc stworzy najpiękniejszy odcień czerwieni, jaki widział świat?
Nie da się. Nie da i już.
Tak samo, jak i w tym stanie nie dało się prowadzić długiej, zajmującej i pełnej finezji rozmowy. Co innego wspinać się na wyżyny lakonicznych stwierdzeń. A skoro o tym mowa…
— Aha — skwitowała neutralnie upupiający zwrot.
Mężczyzna uwypuklił, prawdopodobnie nieświadomie, to, co na trzeźwo odczuwała w nadmiarze. Słabość. Żałość. Bezsilność. Najgorsze paskudztwa, jakie można sobie powtarzać. I blondynka to robiła, oczywiście. Nigdy jednak jawnie, nigdy na głos. Na zewnątrz, cóż, starała się zachować pozory. Są bowiem takie oczy, i ona je miała, po których nie widać, że kiedykolwiek płakały. Wystarczy je otrzeć. A teraz, chroniona filtrem medykamentów, reagowała jeszcze mniej wyraźnie. Nie tak, jak najprawdopodobniej powinna osoba, która kroczyła wskazaną drogą, by jednak wspominaną „łuseczką” nie być. O ile kroczyła.
Rozbieganymi oczyma wciąż świdrowała twarz zajmującą centrum zmysłu. Nie ustała w tym nawet na sekundę, podobnież w utrzymywaniu własnej ręki na tej nienależącej do niej. Jednak, gdy ciemnowłosy nachylił się nad uchem Watanabe i począł szeptać, zgięła nagle szyję ku ramieniu, jakby porażona chłodnym, nieprzyjemnym dreszczem przebiegającym wpierw od stóp, poprzez kręgosłup, na czubku blond czupryny kończąc. Nie lubiła szeptów. Nie tak bliskich. Nie, gdy robił to ktoś zupełnie obcy.
Nie odsunęła się. Nie dlatego, że nie chciała. Po prostu — nie mogła. Zastygła w absolutnym bezruchu, wstrzymując oddech na czas przemowy mężczyzny. Później przełknęła w pośpiechu lepką bryłę śliny i, już uwolniona od ręki i naruszającej jej strefę komfortu sylwetki – złapała głęboki wdech.
— Łuseczka zrozumie, jak dowie się, kto nazywa ją łuseczką — odbiła. W normalnych okolicznościach, gdyby nie była aż tak naćpana, pewno nie nasączyłaby swojej wypowiedzi jadowitym „żartem” (niezaprzeczalnie balansowała na granicy zdrowego rozsądku), ale teraz, cóż. Trafił w nieodpowiednim momencie. Albo odpowiednim? W zależności od tego, o jakich „subtelnych” metodach mówił, bo blondyna na subtelną, z taką mordą i w tym stanie, na pewno nie wyglądała. Ewentualnie, co równie możliwe, wziął ją za kurtyzanę po godzinach. Zgoda. Nie takie paskudy szlajały się po Shigashi, ale litości, któż dałby za nią choćby ułamaną monetę? — Jesteś pilnie potrzebny gdzieś indziej i zamiast zlecić to komuś, kto nie jest łuseczką, zaczepiasz akurat mnie?
Tak. Była podejrzliwa. Doskonale znała swoją biegłość w ocenie sytuacji – i wiążących się z nimi niebezpieczeństw – po opium. W skrócie: nie istniała. Dlatego podchodziła z taką rezerwą. Ābo ukazał dowód przynależności do smoków, chociażby tatuaż, a ten przed nią? Ani me, ani be. Równie dobrze mógł być z tygrysów.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Mukutaro
Postać porzucona
Posty: 345 Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
Wiek postaci: 30
Ranga: Tsume/Pazur
Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
GG/Discord: wolfig
Post
autor: Mukutaro » 14 maja 2024, o 00:40
Misja D
Taiyō
"Dzban"
[5/14]
Metodyka działania nieznajomego na pewno działała w większości przypadków. Więcej ludzi dawało się przestraszyć/przegadać/jakikolwiek miałby być efekt takiego zachowania. Łapanie za głowę by pokazać kruchym jajogłowym, że ich życie zależy od siły nacisku jednego sporego byczka pewnie dawało dobry efekt. Jeden ścisk i skorupka pęknie. Tutaj nie działało to z dość wyraźnego powodu - nieznajomy nie chciał przestraszyć dziewczęcia. Chyba. Może był to po prostu jakiś przywar z jego strony? Myk, trik, konsekwencja jego charakteru i wyższej pozycji w mafii. Konieczność pokazania swoich wielkich bicków/jajec bez zdejmowania koszulki/spodni. Cokolwiek.
"Łuseczka" mogło być uszczypliwym przezwiskiem dla najsłabszych przedstawicieli smoczej mafii, mogło być bardzo przyjacielskie w założeniu. Nawet pewnego rodzaju flirtem. Jak niektórzy mówili "kotku", inni "pszczółko", inni "won z mojego stolika mendo", i tak dalej. Ale nie liczyło się założenie - liczył się efekt. A efekt nie był zbyt pozytywny na delikatną i naznaczoną przeszłością Taiyō. Może w innych okolicznościach od razu by się polubili, może poszliby w tango tu i teraz. Ale podejrzliwa i ostrożna Łuseczka musiała wiedzieć co i jak. Kwestionować. Pytać. By nie zostać wykorzystaną, zrobioną w bambuko.
- Hyōma Yumetsu. Pazur. - szybka i krótka odpowiedź na zadane pytanie. Wiadomo, że jeśli chciało się na kimś wymusić posłuszeństwo, pokazać dominację społeczną, trzeba było powiedzieć, kim się jest. Jak inaczej wzbudzić poczucie niższości? Uświadomić kogoś, jak maluczki jest w stosunku do niego? Można by przemocą, a jakże, ale to raczej nie było dobre dla utrzymania wewnętrznego porządku w organizacji przestępczej.
- Los sprawił, że jesteś w dobrym miejscu o dobrym czasie. A kogoś innego mogą rozpoznać. Nabrać podejrzeń. Ty nie wyglądasz na kogoś od nas, trzeba to wykorzystać jak tylko się da. Zadowolona? - zapytał. Nie wyglądał na kogoś, kto właśnie dostał porcję jadu na swoją piękną facjatę. Albo do tego przywykł, do pyskatych, ciekawskich dziewcząt. Ciętych i pozbawionych naturalnego instynktu do posłusznego kiwania główką, kiedy tylko Yumetsu-san powie, czego chce. Teraz Yumetsu ewidentnie chciał się stąd zwinąć i zająć swoimi sprawami. Które na pewno były bardzo ważne. Czego innego można oczekiwać po kimś o tak wysokiej renomie? O takiej randze, takim uznaniu pośród swoich? Są rzeczy, które małe Łuseczki nie są w stanie zrozumieć, może to była jedna z nich? Że wyżsi rangą są przydzielani do pilniejszych, cięższych zadań?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości