[Event] Trybuny Południe
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
- Mikoto
- Postać porzucona
- Posty: 341
- Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek A
- Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy - Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=154878#p154878
- Multikonta: Rida
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: [Event] Trybuny Południe
Jemu tam się podobało. Na temat turnieju takich jak ten miał swoje nieco odmienne zdanie od dziewcząt i Baijiego. Być może wynikało to z tego, że przez brak powiązań z jakikolwiek klanem, nie musiał przejmować się ewentualnymi konfliktami, o których wieści co jakiś czas obiegały świat. Wiadomo było przecież, że ten cały festiwal to głównie wydarzenie polityczne, przynajmniej dla elit. Każdy miał swoją rozrywkę - zwykli ludzie walki na arenie, a ci najważniejsi dyplomację i intrygi w loży honorowej. Souei na szczęście należał do tych pierwszych, bo z uwagą śledził walki odbywające się na środku stadionu. Zastanawiał się przy tym, czy rzeczywiście prezentowanie swoich umiejętności na arenie może być takie niekorzystne dla uczestników oraz klanów, które reprezentują? Z jednej strony Ichirou był przykładem, że odrobina sławy nie szkodzi, a czasem nawet pomaga, nie wspominając o tym, że shinobi już od dawana nie oznacza ninja. Z drugiej jednak strony, na świecie byli też przecież tacy jak Souei.
Wszystkie te przemyślenia Matsuda zachował jednak dla siebie, bo nie miał ochoty wchodzić z kimkolwiek w dyskusję. Tym bardziej, że Mikoto sprawiała wrażenie dość zarozumiałej, co zniechęcało rozmowy z nią, natomiast Baji i Sae byli już zajęci czymś innym. Głośny bohater ostatniej walki obracał się już bowiem wśród spływających na niego gratulacji, co było zupełnie normalne, bo istotnie jego obszarowe, leśne techniki mogły robić wrażenie. Pozostawało pytanie, czy miał jeszcze w rękawie jakieś asy? Być może w kolejnej rundzie będzie im dane oglądać więcej spektakularnych technik w jego wykonaniu, jednak póki co na arenie wciąż trwały walki, a wśród nich ta, za którą trudno było nadążyć wzrokiem. W starciu białowłosego szermierza nic jeszcze się nie wyjaśniło, jednak sytuacja była na tyle ryzykowna, że rozstrzygnięcie mogło nastąpić w każdej chwili.
Kątem oka dostrzegł Misae, która też chyba odczuwała to napięcie i była na tyle doświadczona, że oceniała tą sytuację bardzo podobnie. Emocje chyba jej się udzieliły, jednak póki co nie było powodu, aby ją pocieszać. Walka na pewno nie była przegrana, a każdy kto znał Shiroyashę wiedział, że woli walki na pewno nie zabraknie mu do samego końca.
Wszystkie te przemyślenia Matsuda zachował jednak dla siebie, bo nie miał ochoty wchodzić z kimkolwiek w dyskusję. Tym bardziej, że Mikoto sprawiała wrażenie dość zarozumiałej, co zniechęcało rozmowy z nią, natomiast Baji i Sae byli już zajęci czymś innym. Głośny bohater ostatniej walki obracał się już bowiem wśród spływających na niego gratulacji, co było zupełnie normalne, bo istotnie jego obszarowe, leśne techniki mogły robić wrażenie. Pozostawało pytanie, czy miał jeszcze w rękawie jakieś asy? Być może w kolejnej rundzie będzie im dane oglądać więcej spektakularnych technik w jego wykonaniu, jednak póki co na arenie wciąż trwały walki, a wśród nich ta, za którą trudno było nadążyć wzrokiem. W starciu białowłosego szermierza nic jeszcze się nie wyjaśniło, jednak sytuacja była na tyle ryzykowna, że rozstrzygnięcie mogło nastąpić w każdej chwili.
Kątem oka dostrzegł Misae, która też chyba odczuwała to napięcie i była na tyle doświadczona, że oceniała tą sytuację bardzo podobnie. Emocje chyba jej się udzieliły, jednak póki co nie było powodu, aby ją pocieszać. Walka na pewno nie była przegrana, a każdy kto znał Shiroyashę wiedział, że woli walki na pewno nie zabraknie mu do samego końca.
0 x

- Kan Senju
- Posty: 448
- Rejestracja: 6 gru 2020, o 22:30
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9151
- GG/Discord: Hikari#5885
Re: [Event] Trybuny Południe
Pytanie odnośnie walki było podyktowane najzwyklejszą ciekawością, gdyż z niej inni posiadacze tego samego Kekkei Genkai mogli wiele wyciągnąć. Pokazał tam wiele, więcej nawet niżeli sobie zakładał przed rozpoczęciem pojedynku, ale nie oznaczało to iż podzielił się swoimi wszystkimi sztuczkami. Pierwsza odpowiedziała mu Sae, która nigdy wcześniej nie poznała podobnych technik. W związku z tym iż obiecał jej naukę już jednej techniki można powiedzieć postanowił dać kolejny krok. Ponownie pierwszy wyszedł z propozycją, czy tym razem również zostanie bez odpowiedzi aby dziewczyna sama się o to zapytała kiedy znajdzie w sobie odwagę? Zobaczymy, w każdym bądź razie i tak był zmuszony przekazywać trzem osobom swoją wiedzę. Jedna więcej dla niego w tym momencie już nie stanowiła dodatkowego obciążenia, plus akurat ją był najbardziej chętny szkolić z wszystkich.
- Jeżeli chcesz ich również będę mógł ciebie nauczyć.
Z niewiadomego mu powodu przy tej propozycji lekko się zarumienił. a następnie spojrzał w kierunku gdzie padał wzrok Bajiego. Na arenie walczył białowłosy mężczyzna z... Kolesiem posługującym się kościami? Był to ciekawy spektakl, ale Kan nie był przekonany kto sprawiłby mu więcej problemów. Z wysokości trybun mogło wyglądać jakby dominował walkę, ale nie odczuwał tego ani przez chwilę pojedynku. Obrona kobiety była niezwykle twarda, co sprawiało mu wiele problemów, ledwie udawało mu się przebić dzięki różnym kombinacjom ataków pożerających mnóstwo chakry. Nawet teraz odczuwał zmęczenie, choć starał się po sobie tego nie pokazywać w żaden sposób. Kiedy już chciał się odezwać gratulacje przekazała mu jeszcze jedna całkowicie obca kobieta w której kierunku się natychmiast odwrócił.
- Dziękuję.
Po tym spojrzał w kierunku Bajiego, aby mu odpowiedzieć.
- Cóż może się jeszcze o tym przekonamy w następnych rundach.
Po tych słowach dojrzał Mikoto, która ewidentnie była rozbawiona jego reakcją. Senju szybko wrócił do swojej pozycji kucającej aby się godnie reprezentować już z uśmiechem na ustach.
- Ciebie również dobrze jest widzieć.
Osobiście zgadzał się z jej słowami odnośnie ujawniania własnych możliwości, aczkolwiek w tym wypadku nie posiadał większego wyboru. Bez pokazania kilku sztuczek z rękawa nie miał szans na wygraną. Czy zrozumiał jej intencje odnośnie wskazówki w następnych rundach? Nie, przyjął to w zupełnie inny sposób. Musiała najwidoczniej znać relację ich rodów, a także obawiać się ewentualnej zasadzki na ich życie podczas tego turnieju.
- Gdybym nie został wybrany przez liderkę do reprezentowania rodu zapewne nawet bym tutaj nie przybył. Mimo to parę sztuczek jeszcze zostawiłem dla siebie samego, choć pokazałem więcej niżeli chciałem.
Kiedy zostały mu zaproponowane Onigiri najpierw odmówił poczęstowania się ręką, a dopiero później słowami.
- Dziękuję, ale nie jestem głodny. Nabito mi tylko trochę siniaków, więc tutejsi lekarze, a raczej lekarz sobie z tym poradził. Jestem jedynie trochę zmęczony po wszystkim.
W tym momencie usłyszał krzyk jednego z zawodników, gdy podążył tam wzrokiem okazało się iż odpowiedzialny za to był przeciwnik Kazumy. Słysząc to dobrze wiedział co tam się dzieje.
- Wygląda na to, że zaraz wygra. Pójdę do szpitala, bo w innym wypadku pewnie wejdzie jeszcze na trybunę z tymi ranami chcąc zobaczyć czy walczę. Idziesz ze mną Sae?
Wybaczcie, że taki post, ale się trochę śpieszyłem. Zajęty dzień, a nie miałem zamiaru was trzymać.
- Jeżeli chcesz ich również będę mógł ciebie nauczyć.
Z niewiadomego mu powodu przy tej propozycji lekko się zarumienił. a następnie spojrzał w kierunku gdzie padał wzrok Bajiego. Na arenie walczył białowłosy mężczyzna z... Kolesiem posługującym się kościami? Był to ciekawy spektakl, ale Kan nie był przekonany kto sprawiłby mu więcej problemów. Z wysokości trybun mogło wyglądać jakby dominował walkę, ale nie odczuwał tego ani przez chwilę pojedynku. Obrona kobiety była niezwykle twarda, co sprawiało mu wiele problemów, ledwie udawało mu się przebić dzięki różnym kombinacjom ataków pożerających mnóstwo chakry. Nawet teraz odczuwał zmęczenie, choć starał się po sobie tego nie pokazywać w żaden sposób. Kiedy już chciał się odezwać gratulacje przekazała mu jeszcze jedna całkowicie obca kobieta w której kierunku się natychmiast odwrócił.
- Dziękuję.
Po tym spojrzał w kierunku Bajiego, aby mu odpowiedzieć.
- Cóż może się jeszcze o tym przekonamy w następnych rundach.
Po tych słowach dojrzał Mikoto, która ewidentnie była rozbawiona jego reakcją. Senju szybko wrócił do swojej pozycji kucającej aby się godnie reprezentować już z uśmiechem na ustach.
- Ciebie również dobrze jest widzieć.
Osobiście zgadzał się z jej słowami odnośnie ujawniania własnych możliwości, aczkolwiek w tym wypadku nie posiadał większego wyboru. Bez pokazania kilku sztuczek z rękawa nie miał szans na wygraną. Czy zrozumiał jej intencje odnośnie wskazówki w następnych rundach? Nie, przyjął to w zupełnie inny sposób. Musiała najwidoczniej znać relację ich rodów, a także obawiać się ewentualnej zasadzki na ich życie podczas tego turnieju.
- Gdybym nie został wybrany przez liderkę do reprezentowania rodu zapewne nawet bym tutaj nie przybył. Mimo to parę sztuczek jeszcze zostawiłem dla siebie samego, choć pokazałem więcej niżeli chciałem.
Kiedy zostały mu zaproponowane Onigiri najpierw odmówił poczęstowania się ręką, a dopiero później słowami.
- Dziękuję, ale nie jestem głodny. Nabito mi tylko trochę siniaków, więc tutejsi lekarze, a raczej lekarz sobie z tym poradził. Jestem jedynie trochę zmęczony po wszystkim.
W tym momencie usłyszał krzyk jednego z zawodników, gdy podążył tam wzrokiem okazało się iż odpowiedzialny za to był przeciwnik Kazumy. Słysząc to dobrze wiedział co tam się dzieje.
- Wygląda na to, że zaraz wygra. Pójdę do szpitala, bo w innym wypadku pewnie wejdzie jeszcze na trybunę z tymi ranami chcąc zobaczyć czy walczę. Idziesz ze mną Sae?
Wybaczcie, że taki post, ale się trochę śpieszyłem. Zajęty dzień, a nie miałem zamiaru was trzymać.
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: [Event] Trybuny Południe
Po zejściu z areny, nawet nie zamierzał się hamować i iść gdzieś w kierunku namiotu medyków - miał na miejscu doświadczonego, prawdopodobnie najlepszego medyka jakiego mógłby sobie wymarzyć. Nie było takiej opcji, bo ufał tylko jej w tej chwili, mimo że był przecież na swoim terytorium. Po tym zwycięstwie zdecydował się, że czas odwiedzić ludzi, którzy z nim przybyli, więc kierował swe kroki do Misae i Soueia. Nie minęło wiele czasu, a jego płaszcz już objawił się na poziomie gdzie był już widoczny, krocząc w kierunku całej bandy. Widział już białowłosą i białowłosego, ale była tam i jeszcze jednak taka kobieta, przy okazji Baji, którego również poznał i ten, który walczył jeszcze wcześniej, jeden z członków klanu Senju, których wybijał na potęgę. No cóż, teraz nie mógł nic zrobić i nawet nie chciał. Należało wrócić tylko na chwilę. Shiroyasha będąc już na trybunie z daleka zadarł ryja jak należy.
- No i jak tam! Podobało się! Skurczysyn był szybszy niż myślałem i twardy jak kamień, bydlak. - powiedział na starcie, pocierając się po siwej głowie, nie dając po sobie poznać, że jakoś ucierpiał. Jego rana była bardzo lekka, więc nie mógł ze swoją wytrzymałością narzekać, bo nie było na co. W jego ciele wciąż krążyła adrenalina, więc tym bardziej nie zamierzał czegoś takiego robić. Był już blisko wszystkich, więc spojrzał na Soueia i powiedział jeszcze do niego. - No to teraz twoja kolej przyjacielu, pokaż im co to znaczy siła. Spotkamy się w kolejnej rundzie. - zażartował, wiedząc, że właśnie Matsuda, kolos z mafii byłby najtrudniejszym przeciwnikiem z jakim byłoby mu się mierzyć w życiu. Prawdopodobnie to jedyny, który mógłby pobudzić w nim samą Nibi, by móc w ogóle konkurować z nim w jakimkolwiek starciu. Jednak teraz o tym nie myślał, bo musiał jeszcze pogadać z Misae.
- Bałem się, że jakbym miał przegrać to urwiesz mi łeb, więc dałem z siebie więcej niż myślałem, że będę musiał, ale nic mi się w sumie nie stało. Mam nadzieję, że medycy Sogen są równie dobrzy jak ty Misae i uratują tego biedaka. - pomyślał szczerze o Taisho. W końcu to nie był jego wróg, a jedynie przeciwnik, który przegrał tę walkę, ale zawsze mogło być inaczej. Spojrzał jeszcze na Bajiego i mrugnął jednym okiem, pokazując mu że i o nim nie zapomniał, a pokazał, że to właśnie wariat z mieczami jest wojownikiem niestrudzonym o pogodnym charakterze, jednocześnie o ognistym temperamencie. Czekał na reakcje by niedługo opuścić trybuny, znając cele, które stały przed nim. Czas było nieco pomóc samej Katsumi, która liczyła na więcej niż do tej pory. Jakby miał stać się dla niej o wiele ważniejszym shinobi niż do tej pory.
- No i jak tam! Podobało się! Skurczysyn był szybszy niż myślałem i twardy jak kamień, bydlak. - powiedział na starcie, pocierając się po siwej głowie, nie dając po sobie poznać, że jakoś ucierpiał. Jego rana była bardzo lekka, więc nie mógł ze swoją wytrzymałością narzekać, bo nie było na co. W jego ciele wciąż krążyła adrenalina, więc tym bardziej nie zamierzał czegoś takiego robić. Był już blisko wszystkich, więc spojrzał na Soueia i powiedział jeszcze do niego. - No to teraz twoja kolej przyjacielu, pokaż im co to znaczy siła. Spotkamy się w kolejnej rundzie. - zażartował, wiedząc, że właśnie Matsuda, kolos z mafii byłby najtrudniejszym przeciwnikiem z jakim byłoby mu się mierzyć w życiu. Prawdopodobnie to jedyny, który mógłby pobudzić w nim samą Nibi, by móc w ogóle konkurować z nim w jakimkolwiek starciu. Jednak teraz o tym nie myślał, bo musiał jeszcze pogadać z Misae.
- Bałem się, że jakbym miał przegrać to urwiesz mi łeb, więc dałem z siebie więcej niż myślałem, że będę musiał, ale nic mi się w sumie nie stało. Mam nadzieję, że medycy Sogen są równie dobrzy jak ty Misae i uratują tego biedaka. - pomyślał szczerze o Taisho. W końcu to nie był jego wróg, a jedynie przeciwnik, który przegrał tę walkę, ale zawsze mogło być inaczej. Spojrzał jeszcze na Bajiego i mrugnął jednym okiem, pokazując mu że i o nim nie zapomniał, a pokazał, że to właśnie wariat z mieczami jest wojownikiem niestrudzonym o pogodnym charakterze, jednocześnie o ognistym temperamencie. Czekał na reakcje by niedługo opuścić trybuny, znając cele, które stały przed nim. Czas było nieco pomóc samej Katsumi, która liczyła na więcej niż do tej pory. Jakby miał stać się dla niej o wiele ważniejszym shinobi niż do tej pory.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Sae
- Posty: 149
- Rejestracja: 26 lut 2020, o 09:44
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Smukła, przez co wydaje się wyższa niż w rzeczywistości. Brązowe włosy do ramion i prawie czarne oczy. Uroda i akcent typowe dla Prastarego Lasu. Ciemnobrązowe spodnie i dopasowana, beżowa bluza. Czarne buty z otwartymi palcami. Pachnie lasem i rosą.
- Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach oraz torba
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=133188#p133188
- Lokalizacja: Sogen
Re: [Event] Trybuny Południe
Sae parsknęła na słowa Bajiego na temat Kaguyi zwyczajnie uznając je za żart mający podrażnić Kana. Ich krewny wygrał w bardzo dobrym stylu, co było jasne dla wszystkich i dzięki temu klan Senju miał powody do dumy. Pozostawało mieć nadzieję, że z Kazumą będzie podobnie, choć jego sytuacja nie wyglądała za dobrze. Sae nie była w stanie zauważyć z tego miejsca, że chłopak odnowił swoje zasoby krwi.
Z wdzięcznością przyjęła manierkę i upiła spory łyk, po czym zdała sobie sprawę jak bezmyślnie postąpiła i szybko, a zarazem dość dyskretnie odsunęła ją od ust. Na ułamek sekundy jej spojrzenie spoczęło na Kanie i poczuła jak się rumieni na myśl, że przyłapał ją na przyjmowaniu nieznanego płynu (który istotnie wydawał się być wodą) od zupełnie obcej osoby. I to zaraz po wygraniu przez niego walki na arenie!
- Dziękuję - zwróciła się do Mikoto nadal trochę zawstydzona i miała nadzieję, że kobieta nie zauważy w jej zachowaniu nic podejrzanego. - Bardzo pomogło - dodała i nie dało się ukryć, że zmiana na jej twarzy była dostrzegalna.
- Przede mną jeszcze sporo nauki, nim będę w stanie wykonać tak silne jutsu, Kan-san... - odpowiedziała nieśmiało. Chyba nie do końca rozumiał jak wielka dzieliła ich przepaść... wszak byli w podobnym wieku, nie mógł tego podejrzewać. Z drugiej strony dość nietypowa dla niej determinacja kazała jej przyjąć ofertę pomocy wiedząc, że dzięki niej mogła poczynić prawdziwe postępy. - Ale jeśli zachcesz poświęcić mi choć trochę czasu i pomóc w treningu to będzie dla mnie zaszczyt... szczególnie po tym, co pokazałeś na arenie. - Choć jej głos brzmiał całkiem naturalnie to nie wytrzymała presji i opuściła wzrok na swoje kolana. Uff, udało jej się to powiedzieć. Ojciec przetrąciłby jej łeb, gdyby zaprzepaściła taką okazję.
Z zainteresowaniem słuchała opinii obu kobiet na temat turnieju. Nie często ktoś rozmawiał z nią o polityce i była głodna wiedzy, nawet jeśli przez słowa białowłosych czuła się jak usadzone na miejscu dziecko.
Sama również rozważała, czy takie chwalenie się umiejętnościami klanu na arenie światowej było dobrym posunięciem ze strony Mukuro-dono... ostatecznie uznała, że nic innego jak sukces w tym turnieju mógł uchronić Shinrin przed ewentualnym atakiem. Jeśli wielmożni tego świata używali zawodów do ocenienia siły poszczególnych prowincji to oni musieli pokazać się z jak najlepszej strony. Być może to miał na myśli jej ojciec mówiąc, że nie pokazanie się na Turnieju byłoby dla Senju politycznym samobójstwem?
- Zastanawiam się, czy za wojnę winić możemy wyłącznie polityków... czy jest w ludziach, przynajmniej niektórych jakaś nieposkromiona agresja, która nakazuje im walczyć aż do śmierci. - I czy to sama śmierć była najgorszym co mogło człowieka spotkać na wojnie? Ludzie których mijali w drodze do Kotei żyli, lecz odebrano im godność. - Misae-san, Mikoto-san, jesteście strasznie pesymistycznie nastawione do tego wszystkiego - dodała już lżejszym tonem, siląc na uśmiech. Nie sądziła, by zwykła zmiana nastawienia mogła zmienić bieg historii, ale w tym momencie to było jedyne, na co było ją stać. Poza tym nie miała ochoty siedzieć w ponurej atmosferze, do której powstania bądź co bądź bardzo się przyczyniła.
Coś zaczęło dziać się w walce Nany i Renkuro, a oczy tej pierwszej zmieniły barwę na szkarłatną, co Sae dostrzegła dopiero teraz. Przez chwilę wydawało się, że dziewczyna zostanie zabita przez salwę lecących shirikenów i szatynka zasłoniła dłońmi usta, by zagłuszyć cichy krzyk, który się z nich wyrwał. To co stało się później było dość nieprzewidywalne, a jednocześnie absolutnie genialne. Nana zrobiła na niej jeszcze większe wrażenie niż Kan i Sae obserwowała z wypiekami na twarzy, odsuwając w dal myśl o jej ewentualnych koneksjach rodzinnych.
Nie zwróciła nawet uwagi na wymianę zdań pomiędzy Kanem i Mikoto, dlatego gdy ponownie na nich spojrzała zaskoczyło ją że wydawali się bardziej zainteresowani sobą nawzajem niż pozostałymi uczestnikami ich dyskursu. Zmarszczyła brzwi i zastanowiła, co może dodać od siebie, gdy właśnie w tym momencie walka Kazumy przybrała niespodziewany obrót.
- Kazuma-san! - Niemal pisnęła, czując jak ważą się nie tylko losy jego walki, ale również stanu zdrowia. Odpowiedział jej jednak krzyk bólu jego przeciwnika, choć Sae nie umiała stwierdzić, co mu właściwie dolegało dopóki nie przypomniała sobie ich krótkiej wymiany zdań na temat technik iluzji. Pokiwała energicznie głową, gdy Kan jakby czytając jej w myślach zaproponował jej, że udadzą się do szpitala. Te rany ktoś musiał obejrzeć i jeśli miał to być jakiś Uchiha to Sae nie zamierzała zostawiać blondyna na jego łasce. Poza tym akurat w tym momencie pojawił się Kyoushi, którego walka tak bardzo zainteresowała Bajiego. Wydawał się znać też dobrze z pozostałymi i Sae uznała to za dobry moment do oddalenia się.
- Gratuluję zwycięstwa - powiedziała uprzejmie, lecz niestety nie mieli już czasu na zapoznanie się. - Kan-san ma rację, powinniśmy tam pójść. Naprawdę cudownie było móc obejrzeć z wami walki, Misae-san, Mikoto-san... uhm, Soeui-san - dodała z wahaniem nie pewna, czy mężczyzna w ogóle zwróci na nią uwagę siedząc najdalej. - I oczywiście Tomoe-chan! Baji-san, zobaczymy się niedługo, będziesz musiał opowiedzieć mi jak skończyła się walka Nany-san! - Dziewczyna jeszcze pomachała całej grupie oddalając się z Kanem w kierunku schodów trybun, którymi mieli zejść do szpitala.
zt + Kan -> [Event] Pomieszczenia służby medycznej//
Z wdzięcznością przyjęła manierkę i upiła spory łyk, po czym zdała sobie sprawę jak bezmyślnie postąpiła i szybko, a zarazem dość dyskretnie odsunęła ją od ust. Na ułamek sekundy jej spojrzenie spoczęło na Kanie i poczuła jak się rumieni na myśl, że przyłapał ją na przyjmowaniu nieznanego płynu (który istotnie wydawał się być wodą) od zupełnie obcej osoby. I to zaraz po wygraniu przez niego walki na arenie!
- Dziękuję - zwróciła się do Mikoto nadal trochę zawstydzona i miała nadzieję, że kobieta nie zauważy w jej zachowaniu nic podejrzanego. - Bardzo pomogło - dodała i nie dało się ukryć, że zmiana na jej twarzy była dostrzegalna.
- Przede mną jeszcze sporo nauki, nim będę w stanie wykonać tak silne jutsu, Kan-san... - odpowiedziała nieśmiało. Chyba nie do końca rozumiał jak wielka dzieliła ich przepaść... wszak byli w podobnym wieku, nie mógł tego podejrzewać. Z drugiej strony dość nietypowa dla niej determinacja kazała jej przyjąć ofertę pomocy wiedząc, że dzięki niej mogła poczynić prawdziwe postępy. - Ale jeśli zachcesz poświęcić mi choć trochę czasu i pomóc w treningu to będzie dla mnie zaszczyt... szczególnie po tym, co pokazałeś na arenie. - Choć jej głos brzmiał całkiem naturalnie to nie wytrzymała presji i opuściła wzrok na swoje kolana. Uff, udało jej się to powiedzieć. Ojciec przetrąciłby jej łeb, gdyby zaprzepaściła taką okazję.
Z zainteresowaniem słuchała opinii obu kobiet na temat turnieju. Nie często ktoś rozmawiał z nią o polityce i była głodna wiedzy, nawet jeśli przez słowa białowłosych czuła się jak usadzone na miejscu dziecko.
Sama również rozważała, czy takie chwalenie się umiejętnościami klanu na arenie światowej było dobrym posunięciem ze strony Mukuro-dono... ostatecznie uznała, że nic innego jak sukces w tym turnieju mógł uchronić Shinrin przed ewentualnym atakiem. Jeśli wielmożni tego świata używali zawodów do ocenienia siły poszczególnych prowincji to oni musieli pokazać się z jak najlepszej strony. Być może to miał na myśli jej ojciec mówiąc, że nie pokazanie się na Turnieju byłoby dla Senju politycznym samobójstwem?
- Zastanawiam się, czy za wojnę winić możemy wyłącznie polityków... czy jest w ludziach, przynajmniej niektórych jakaś nieposkromiona agresja, która nakazuje im walczyć aż do śmierci. - I czy to sama śmierć była najgorszym co mogło człowieka spotkać na wojnie? Ludzie których mijali w drodze do Kotei żyli, lecz odebrano im godność. - Misae-san, Mikoto-san, jesteście strasznie pesymistycznie nastawione do tego wszystkiego - dodała już lżejszym tonem, siląc na uśmiech. Nie sądziła, by zwykła zmiana nastawienia mogła zmienić bieg historii, ale w tym momencie to było jedyne, na co było ją stać. Poza tym nie miała ochoty siedzieć w ponurej atmosferze, do której powstania bądź co bądź bardzo się przyczyniła.
Coś zaczęło dziać się w walce Nany i Renkuro, a oczy tej pierwszej zmieniły barwę na szkarłatną, co Sae dostrzegła dopiero teraz. Przez chwilę wydawało się, że dziewczyna zostanie zabita przez salwę lecących shirikenów i szatynka zasłoniła dłońmi usta, by zagłuszyć cichy krzyk, który się z nich wyrwał. To co stało się później było dość nieprzewidywalne, a jednocześnie absolutnie genialne. Nana zrobiła na niej jeszcze większe wrażenie niż Kan i Sae obserwowała z wypiekami na twarzy, odsuwając w dal myśl o jej ewentualnych koneksjach rodzinnych.
Nie zwróciła nawet uwagi na wymianę zdań pomiędzy Kanem i Mikoto, dlatego gdy ponownie na nich spojrzała zaskoczyło ją że wydawali się bardziej zainteresowani sobą nawzajem niż pozostałymi uczestnikami ich dyskursu. Zmarszczyła brzwi i zastanowiła, co może dodać od siebie, gdy właśnie w tym momencie walka Kazumy przybrała niespodziewany obrót.
- Kazuma-san! - Niemal pisnęła, czując jak ważą się nie tylko losy jego walki, ale również stanu zdrowia. Odpowiedział jej jednak krzyk bólu jego przeciwnika, choć Sae nie umiała stwierdzić, co mu właściwie dolegało dopóki nie przypomniała sobie ich krótkiej wymiany zdań na temat technik iluzji. Pokiwała energicznie głową, gdy Kan jakby czytając jej w myślach zaproponował jej, że udadzą się do szpitala. Te rany ktoś musiał obejrzeć i jeśli miał to być jakiś Uchiha to Sae nie zamierzała zostawiać blondyna na jego łasce. Poza tym akurat w tym momencie pojawił się Kyoushi, którego walka tak bardzo zainteresowała Bajiego. Wydawał się znać też dobrze z pozostałymi i Sae uznała to za dobry moment do oddalenia się.
- Gratuluję zwycięstwa - powiedziała uprzejmie, lecz niestety nie mieli już czasu na zapoznanie się. - Kan-san ma rację, powinniśmy tam pójść. Naprawdę cudownie było móc obejrzeć z wami walki, Misae-san, Mikoto-san... uhm, Soeui-san - dodała z wahaniem nie pewna, czy mężczyzna w ogóle zwróci na nią uwagę siedząc najdalej. - I oczywiście Tomoe-chan! Baji-san, zobaczymy się niedługo, będziesz musiał opowiedzieć mi jak skończyła się walka Nany-san! - Dziewczyna jeszcze pomachała całej grupie oddalając się z Kanem w kierunku schodów trybun, którymi mieli zejść do szpitala.
zt + Kan -> [Event] Pomieszczenia służby medycznej//
0 x

- Baji
- Postać porzucona
- Posty: 590
- Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
- Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
- Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
- Multikonta: Amida, Manjiro
- Aktualna postać: Baji
Re: [Event] Trybuny Południe
0 x

Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: [Event] Trybuny Południe
Z zainteresowaniem śledził rozwiązania kolejnych potyczek. Nie przysłuchiwał się już rozmowom toczonych obok z taką samą uwagą jak wcześniej, bo nie interesowała go nieudolna kokieteria. Zamiast tego starał się zauważyć, w jaki sposób dochodziło do kolejnych zwycięstw. Walka Kazumy i Akiego była co najmniej dziwna, trudno było tam doszukać się konkretnych umiejętności nie będąc uprzedzonym, na co się patrzy. To co udało mu się odnotować, to dziwne dystansowe taktyki z użyciem dzwoneczków, których dźwięk poprzedził wrzask kusznika. Ten szczegół uznał za warty przemyślenia później, gdy towarzystwo nieco się przerzedzi.
Dopiero wtedy jego uwaga wróciła z powrotem do grupki na trybunach, bo ktoś wywołał go do tablicy. Spojrzał w tamtym kierunku i wyszukał Baijiego, lecz nie wiedział, jakiej odpowiedzi ten oczekuje. Chciał usłyszeć coś mądrego i światłego w stylu farmazonów dziewczyn, czy po prostu czuł się niekomfortowo z milczeniem Matsudy i chciał je przerwać pierwszą lepszą zaczepką? Pazurowi wydawało się, że to po prostu ten typ, który jest zbyt dobrze wychowany, aby pozwolić komuś nie brać udziału w rozmowie.
- Mam go w dupie. - Odpowiedział po chwili, wracając wzrokiem na arenę. Prawda była taka, że był tu bo musiał. Brał udział w walkach, aby zmaksymalizować swoje szanse na wygraną, ale nie w turnieju.
Potyczka Kyoushiego nareszcie dobiegała końca. Widać było, że ciężko jest im sobie zrobić nawzajem krzywdę, co mogło być skutkiem albo bardzo małej siły ataków, albo dużej odporności na wrogie techniki. Nie wyglądało na to, aby pierwsza przyczyna była prawdziwa, zwłaszcza patrząc na zaawansowane formy technik, jakimi się okładali. Souei podniósł się nawet z oparcia i wytężył wzrok, aby lepiej widzieć, kto wyjdzie z tego zwarcia zwycięsko. Po kilku sekundach rezultat okazał się być szczęśliwy, a siedząca obok Misae mogła odetchnąć z ulgą. Matsuda zresztą też, choć na zwycięstwie Siwego na pewno nie zależało mu tak bardzo, jak jego przyjaciółce. Po kolejnych kilku sekundach, Shiroyasha już darł się do nich za plecami. Zupełnie tak jak Kan wcześniej, pojawił się na trybunie tuż po zakończeniu walk, aby upewnić się, że niczego nie przegapi.
- Gdybyś przyszedł kilka sekund wcześniej, to zdążyłbyś zobaczyć końcówkę swojej walki. - Z kamienną twarzą zażartował z tempa, w jakim szermierz pojawił się w ich towarzystwie. Na życzenia powodzenia nie podziękował, bo do głowy przyszło mu coś innego.
- Zobaczymy... poziom jest bardzo nierówny... - To jeden z pierwszych wniosków, jaki klarował się po pierwszych dwóch dniach oglądania zmagań. Niektóre starcia to walki na notki wybuchowe żółwia ze ślimakiem, a w czasie innych cały stadion drży w posadach. Dlatego Souei podchodził do swojego jutrzejszego meczu z dużą dozą rezerwy, bez zgubnej dumy i pewności siebie.
Zanim jednak kolejny dzień, została jeszcze ostatnia walka, która mimo że nie była nadzwyczajnie szybka czy mistrzowska, to bardzo wyrównana i efektowna, co rozgrzewało publiczność do czerwoności. Matsuda jednak zwrócił na nią więcej uwagi dopiero teraz, bo równolegle zerkał jeszcze na starcie Uchihy, którego poznał dzień wcześniej, z jakąś młodą Hyuugą. Ta walka była jednak dość rozczarowująca i w sumie to chyba nawet lepiej, że szybko się zakończyła.
Dopiero wtedy jego uwaga wróciła z powrotem do grupki na trybunach, bo ktoś wywołał go do tablicy. Spojrzał w tamtym kierunku i wyszukał Baijiego, lecz nie wiedział, jakiej odpowiedzi ten oczekuje. Chciał usłyszeć coś mądrego i światłego w stylu farmazonów dziewczyn, czy po prostu czuł się niekomfortowo z milczeniem Matsudy i chciał je przerwać pierwszą lepszą zaczepką? Pazurowi wydawało się, że to po prostu ten typ, który jest zbyt dobrze wychowany, aby pozwolić komuś nie brać udziału w rozmowie.
- Mam go w dupie. - Odpowiedział po chwili, wracając wzrokiem na arenę. Prawda była taka, że był tu bo musiał. Brał udział w walkach, aby zmaksymalizować swoje szanse na wygraną, ale nie w turnieju.
Potyczka Kyoushiego nareszcie dobiegała końca. Widać było, że ciężko jest im sobie zrobić nawzajem krzywdę, co mogło być skutkiem albo bardzo małej siły ataków, albo dużej odporności na wrogie techniki. Nie wyglądało na to, aby pierwsza przyczyna była prawdziwa, zwłaszcza patrząc na zaawansowane formy technik, jakimi się okładali. Souei podniósł się nawet z oparcia i wytężył wzrok, aby lepiej widzieć, kto wyjdzie z tego zwarcia zwycięsko. Po kilku sekundach rezultat okazał się być szczęśliwy, a siedząca obok Misae mogła odetchnąć z ulgą. Matsuda zresztą też, choć na zwycięstwie Siwego na pewno nie zależało mu tak bardzo, jak jego przyjaciółce. Po kolejnych kilku sekundach, Shiroyasha już darł się do nich za plecami. Zupełnie tak jak Kan wcześniej, pojawił się na trybunie tuż po zakończeniu walk, aby upewnić się, że niczego nie przegapi.
- Gdybyś przyszedł kilka sekund wcześniej, to zdążyłbyś zobaczyć końcówkę swojej walki. - Z kamienną twarzą zażartował z tempa, w jakim szermierz pojawił się w ich towarzystwie. Na życzenia powodzenia nie podziękował, bo do głowy przyszło mu coś innego.
- Zobaczymy... poziom jest bardzo nierówny... - To jeden z pierwszych wniosków, jaki klarował się po pierwszych dwóch dniach oglądania zmagań. Niektóre starcia to walki na notki wybuchowe żółwia ze ślimakiem, a w czasie innych cały stadion drży w posadach. Dlatego Souei podchodził do swojego jutrzejszego meczu z dużą dozą rezerwy, bez zgubnej dumy i pewności siebie.
Zanim jednak kolejny dzień, została jeszcze ostatnia walka, która mimo że nie była nadzwyczajnie szybka czy mistrzowska, to bardzo wyrównana i efektowna, co rozgrzewało publiczność do czerwoności. Matsuda jednak zwrócił na nią więcej uwagi dopiero teraz, bo równolegle zerkał jeszcze na starcie Uchihy, którego poznał dzień wcześniej, z jakąś młodą Hyuugą. Ta walka była jednak dość rozczarowująca i w sumie to chyba nawet lepiej, że szybko się zakończyła.
0 x

- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
- Mikoto
- Postać porzucona
- Posty: 341
- Rejestracja: 10 paź 2020, o 15:37
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek A
- Krótki wygląd: - Niska i drobna
- Białe włosy
- Niebieskie oczy - Widoczny ekwipunek: - Wielki wachlarz na plecach
- Duża torba przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=154878#p154878
- Multikonta: Rida
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: [Event] Trybuny Południe
Rozłożył ręce w geście bezradności, gdy został upomniany przez Misae.
- No co? - Odburknął do niej, nie widząc w swoim zachowaniu niczego odstającego od normy. Domyślał się, że być może chamska odpowiedź, której udzielił Baijiemu go nie zadowoli, a nawet zniechęci do jego osoby, ale nie zależało mu na zdobywaniu niepotrzebnej sympatii. Ostatecznie jednak westchnął ze zrezygnowaniem i odwrócił się jeszcze raz w kierunku Baijiego.
- Nie chce mi się tego tłumaczyć. Nie obchodzi mnie kto wygra turniej, kto go zorganizował i po co. Teraz lepiej? - Z ostatnim pytaniem skierował swój wzrok na Misae, czy taka odpowiedź mimo że równie bezowocna, może będzie po prostu bardziej strawna.
Oczywiście, że miło patrzyło się na zmagania zawodników. Część z nich była nawet bardzo widowiskowa i dostarczała publiczności rozrywki w ilości, która budziła spory entuzjazm. Poza tym, takie wydarzenia chyba zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem, więc przynajmniej w tym aspekcie można było być pewnym, że turniej nie zawiedzie. Czy jednak był to turniej Pokoju, Wojny czy Zawieszenia Broni, nie robiło to w gruncie rzeczy żadnej różnicy. Soueia bezpośrednio nie dotykały takie wydarzenia, bo po wyjeździe z Sogen wróci do swojej rutyny i w jego życiu nic się nie zmieni. Trudno było oczekiwać więc, że będzie tracił czas i energię na angażowanie się bardziej, niż było to konieczne. Chodziło tu tak samo o walki, jak i dyskusje z nieznajomymi.
Odprowadził Kana, Sae i Mikoto wzrokiem zadowolony, że grupka nieco się przewietrzyła. Wolał bardziej kameralne towrzystwo, bo wśród znajomych twarzy czuł się swobodniej. Był jeszcze ten Baji, ale on póki co sprawiał wrażenie równego gościa, więc nareszcie można chyba było nieco wrzucić na luz.
- Nie idziesz z nimi? Myślałem, że trzymacie się razem. - Zagadnął do chłopaka. Z tego co mówił wydawało się, że sporo łączy go z Prastarym Lasem, więc trochę dziwne było, że gdy leśne ludki zdecydowały się pohasać do swojego leśnego kolegi, ten tutaj został w tyle.
Matsuda spojrzał jeszcze na fenka, leżącego mu pod nogami. Wyglądało na to, że dla niego turniejowe atrakcje dnia drugiego skończyły się wraz z ostatnim kawałkiem yakitori. Pazur sięgnął ręką nisko i głasknął go raz między uszami.
- No co? - Odburknął do niej, nie widząc w swoim zachowaniu niczego odstającego od normy. Domyślał się, że być może chamska odpowiedź, której udzielił Baijiemu go nie zadowoli, a nawet zniechęci do jego osoby, ale nie zależało mu na zdobywaniu niepotrzebnej sympatii. Ostatecznie jednak westchnął ze zrezygnowaniem i odwrócił się jeszcze raz w kierunku Baijiego.
- Nie chce mi się tego tłumaczyć. Nie obchodzi mnie kto wygra turniej, kto go zorganizował i po co. Teraz lepiej? - Z ostatnim pytaniem skierował swój wzrok na Misae, czy taka odpowiedź mimo że równie bezowocna, może będzie po prostu bardziej strawna.
Oczywiście, że miło patrzyło się na zmagania zawodników. Część z nich była nawet bardzo widowiskowa i dostarczała publiczności rozrywki w ilości, która budziła spory entuzjazm. Poza tym, takie wydarzenia chyba zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem, więc przynajmniej w tym aspekcie można było być pewnym, że turniej nie zawiedzie. Czy jednak był to turniej Pokoju, Wojny czy Zawieszenia Broni, nie robiło to w gruncie rzeczy żadnej różnicy. Soueia bezpośrednio nie dotykały takie wydarzenia, bo po wyjeździe z Sogen wróci do swojej rutyny i w jego życiu nic się nie zmieni. Trudno było oczekiwać więc, że będzie tracił czas i energię na angażowanie się bardziej, niż było to konieczne. Chodziło tu tak samo o walki, jak i dyskusje z nieznajomymi.
Odprowadził Kana, Sae i Mikoto wzrokiem zadowolony, że grupka nieco się przewietrzyła. Wolał bardziej kameralne towrzystwo, bo wśród znajomych twarzy czuł się swobodniej. Był jeszcze ten Baji, ale on póki co sprawiał wrażenie równego gościa, więc nareszcie można chyba było nieco wrzucić na luz.
- Nie idziesz z nimi? Myślałem, że trzymacie się razem. - Zagadnął do chłopaka. Z tego co mówił wydawało się, że sporo łączy go z Prastarym Lasem, więc trochę dziwne było, że gdy leśne ludki zdecydowały się pohasać do swojego leśnego kolegi, ten tutaj został w tyle.
Matsuda spojrzał jeszcze na fenka, leżącego mu pod nogami. Wyglądało na to, że dla niego turniejowe atrakcje dnia drugiego skończyły się wraz z ostatnim kawałkiem yakitori. Pazur sięgnął ręką nisko i głasknął go raz między uszami.
0 x

- Baji
- Postać porzucona
- Posty: 590
- Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
- Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
- Link do KP: viewtopic.php?p=187243#p187243
- Multikonta: Amida, Manjiro
- Aktualna postać: Baji
Re: [Event] Trybuny Południe
0 x

Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."
~Henning Mankell, Piramida
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: [Event] Trybuny Południe
- A dziękuję miła nieznajoma. Nic wielkiego - powiedział w stuprocentowo swoim stylu odpowiadając jeszcze młodej Sae, która zwinęła żagiel wraz z Kanijskim, który także wygrał wcześniej swoją walkę. No cóż, ten nie chciał nic mówić, więc nie było sensu drążyć tego tematu. Wrócił do pozostałych, by dodać coś od siebie. Kolejnym w kolejce do odpowiedzi był sam Baji, chłopak świeżo poznany na trybunie, jednak bardzo wesoły, więc nie zamierzał tego tak zostawić. To mógł być kolejny przyjaciel, których aktualnie białowłosy kolekcjonował jak pokemony.
- Oj tak, silny był skurwiel, ale już mnie zdenerwował to sięgnąłem po grubszy kaliber. Wytrwały jak jasny chuj. - przeklinał równie łatwo jak przyszło mu walczyć mieczem. Niestety, był z niego kawał bydlaka i to niezbyt podobny do samego Soueia, z którego dopiero był bydlakśmierdziel. Wspaniały wariat. - Kwestia wprawy i doświadczenia, a w przyszłości wyłapiesz każdy szczegół takich walk, uwierz. - dodał do kompana, który wspomniał o tym, że nie widział dosłownie wszystkiego. Nie dziwił się, sam był przecież już na tak wysokim poziomie, że ciężko było o silniejszych wojowników, więc to było w pełni zrozumiałe. Przeszedł do żartu Soueia, który wywołał na jego twarzy olbrzymi uśmiech i niemal się nie zaśmiał jak wariat, zasłaniając szybko usta.
- Hah! To ci wyszło. W sumie to byłoby niegłupie, mógłbym zostawić klona by siebie obserwować. CO TO ZA ZAJEBISTY POMYSŁ, JESTEŚ GENIUSZEM - rzucił szybko, gdy tylko w jego pustej głowie zrodził się ten szalony pomysł. Białowłosy był naprawdę zakręcony jak ruski korkociąg, więc i wpadał na głupie pomysły szybciej niż się ruszał.
No i była tu ta najważniejsza, która mogła mu pomóc i już niedługo później czuł, że ona to robi, nawet się nie zbliżając. Była równie niesamowita co myślał. - Niesamowite jest to jak to robisz! - nie zatrzymywał się z komentarzami, które rzucał na lewo i prawo, a teraz skomplementował odwzajemniając jej komplement, by było wszystkim równie miło co i jemu. Wiedział, że mogła być z niego dumna, a to ważna informacja jak dla niej tak i dla niego samego. Białowłosa obok nie odezwała się do niego wcale, tylko zmierzyła go wzrokiem, więc nie zamierzał o niej myśleć za bardzo, nie zwrócił jakby uwagi. Więc po chwili odeszła, a on sam nie miał zbytnio czasu by się żegnać, skoro sama się nie odezwała. Białowłosy teraz jednak miał jeszcze jedno do powiedzenia.
- Czuję się jakbym nic nie robił przez cały dzień! Misae, jesteś wielka! Niestety, muszę was na chwilę zostawić. W międzyczasie mam do wykonania pewną rzecz dla Katsumi, z racji jej bezpośredniej prośby. Wrócę tutaj przed moją kolejną rundą. Souei, nie muszę ci kibicować, zmieciesz rywala szybciej niż zdąży pomyśleć, wuja kaguja. Do zobaczenia później! Baji, trzymaj się! - obrócił się widowiskowo, aż jego płaszcz się zakręcił bardzo elegancko, a on sam zniknął w widowni, by udać się do jednego z domostw, w których musiał wypełnić swoje zadanie. Czas na rozróbę poza stadionem!
z/t
viewtopic.php?p=194731#p194731
- Oj tak, silny był skurwiel, ale już mnie zdenerwował to sięgnąłem po grubszy kaliber. Wytrwały jak jasny chuj. - przeklinał równie łatwo jak przyszło mu walczyć mieczem. Niestety, był z niego kawał bydlaka i to niezbyt podobny do samego Soueia, z którego dopiero był bydlak
- Hah! To ci wyszło. W sumie to byłoby niegłupie, mógłbym zostawić klona by siebie obserwować. CO TO ZA ZAJEBISTY POMYSŁ, JESTEŚ GENIUSZEM - rzucił szybko, gdy tylko w jego pustej głowie zrodził się ten szalony pomysł. Białowłosy był naprawdę zakręcony jak ruski korkociąg, więc i wpadał na głupie pomysły szybciej niż się ruszał.
No i była tu ta najważniejsza, która mogła mu pomóc i już niedługo później czuł, że ona to robi, nawet się nie zbliżając. Była równie niesamowita co myślał. - Niesamowite jest to jak to robisz! - nie zatrzymywał się z komentarzami, które rzucał na lewo i prawo, a teraz skomplementował odwzajemniając jej komplement, by było wszystkim równie miło co i jemu. Wiedział, że mogła być z niego dumna, a to ważna informacja jak dla niej tak i dla niego samego. Białowłosa obok nie odezwała się do niego wcale, tylko zmierzyła go wzrokiem, więc nie zamierzał o niej myśleć za bardzo, nie zwrócił jakby uwagi. Więc po chwili odeszła, a on sam nie miał zbytnio czasu by się żegnać, skoro sama się nie odezwała. Białowłosy teraz jednak miał jeszcze jedno do powiedzenia.
- Czuję się jakbym nic nie robił przez cały dzień! Misae, jesteś wielka! Niestety, muszę was na chwilę zostawić. W międzyczasie mam do wykonania pewną rzecz dla Katsumi, z racji jej bezpośredniej prośby. Wrócę tutaj przed moją kolejną rundą. Souei, nie muszę ci kibicować, zmieciesz rywala szybciej niż zdąży pomyśleć, wuja kaguja. Do zobaczenia później! Baji, trzymaj się! - obrócił się widowiskowo, aż jego płaszcz się zakręcił bardzo elegancko, a on sam zniknął w widowni, by udać się do jednego z domostw, w których musiał wypełnić swoje zadanie. Czas na rozróbę poza stadionem!
z/t
viewtopic.php?p=194731#p194731
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: [Event] Trybuny Południe
Nie było mu żal Bajiego, którego pozostawiono na pożarcie bezwzględnej Klepsydrze. Cała ta sytuacja nie była jakoś szczególnie poruszająca, więc Souei nie poświęcał już temu więcej uwagi tym bardziej, że sam zainteresowany nie wydawał się tym faktem jakoś szczególnie zmartwiony. Cóż, ze wszystkich nowo poznanych osób tutaj przed chwilą, to właśnie ten koleszka miał w sobie na tyle pokory, aby nie wymądrzać się, głupio nie przechwalać i nie nadskakiwać. Dzięki temu dało się jeszcze z nim jakoś porozmawiać, a i tak do zakończenia ich spotkania pozostało już chyba niewiele czasu. Niestety, tych kilku więcej minut nie mógł usiedzieć na miejscu Kyoushi, który musiał natychmiastowo oddalić się, aby zrobić "pewną rzecz dla Katsumi". Prawdopodobnie miało to związek ze zwojem, który otrzymał wczoraj do rąk własnych. Matsuda nie dopytywał i nie próbował go zatrzymać. Samemu również by sobie tego nie życzył, a przecież też miał tu do załatwienia swoje sprawy. Niech każdy pilnuje własnego nosa, a na pewno wszystkim będzie żyło się łatwiej. Pazur machnął mu tylko niedbale na pożegnanie i tyle go widzieli.
Wrócił wzrokiem do ostatniej walki, po prawdzie odrobinę wyczekując już jej zakończenia. Potyczka przeciągała się niemiłosiernie, ale być może chyliła się już ku finałowi? Rzeczywiście, gdyby tylko Renkuro umiał skorzystać z przewagi jaką dawały mu marionetki, walka powinna zakończyć się już dawno. Niemniej jednak, jeśli Nana nie była w stanie do tej pory skrócić dystansu i stworzyć zagrożenia dla swojego przeciwnika, to wraz z upływającym czasem będzie jej tylko trudniej. Nie rzucała technikami na prawo i lewo jak Kyoushi albo Kan, ale to chyba nie dlatego, że nie chciała. Wyglądało więc na to, że szansę będzie miała tylko wtedy, gdy to jej oponent popełni błąd, a ona szybko go zauważy i wykorzysta.
- Ja tam nie wiem. - Podsumował swoje myśli jednym, krótkim zdaniem. Na pewno nie będzie tu próbował nikomu wykładać swoich teorii, bo nie po to się tutaj zebrali.
- Niech to się już kończy i idziemy stąd. - Zamarudził jeszcze, bo wraz z końcem walki Kyoushiego przeminęła główna atrakcja. Ta była tylko tłem i szkoda, że musiała jeszcze chwilę potrwać.
Wrócił wzrokiem do ostatniej walki, po prawdzie odrobinę wyczekując już jej zakończenia. Potyczka przeciągała się niemiłosiernie, ale być może chyliła się już ku finałowi? Rzeczywiście, gdyby tylko Renkuro umiał skorzystać z przewagi jaką dawały mu marionetki, walka powinna zakończyć się już dawno. Niemniej jednak, jeśli Nana nie była w stanie do tej pory skrócić dystansu i stworzyć zagrożenia dla swojego przeciwnika, to wraz z upływającym czasem będzie jej tylko trudniej. Nie rzucała technikami na prawo i lewo jak Kyoushi albo Kan, ale to chyba nie dlatego, że nie chciała. Wyglądało więc na to, że szansę będzie miała tylko wtedy, gdy to jej oponent popełni błąd, a ona szybko go zauważy i wykorzysta.
- Ja tam nie wiem. - Podsumował swoje myśli jednym, krótkim zdaniem. Na pewno nie będzie tu próbował nikomu wykładać swoich teorii, bo nie po to się tutaj zebrali.
- Niech to się już kończy i idziemy stąd. - Zamarudził jeszcze, bo wraz z końcem walki Kyoushiego przeminęła główna atrakcja. Ta była tylko tłem i szkoda, że musiała jeszcze chwilę potrwać.
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości