- No ja myślę, że dość prostej skoro działo się to w karczmie - odpowiedziałem tylko od niechcenia, chcąc jeszcze bardziej dokręcić dziewczynie śrubę i sprawdzić dokąd to doprowadzi. Sugerowała, ze byłaby w stanie stłuc mnie na kwaśne jabłko, a patrząc na te chucherko odnosiłem poważne wątpliwości. Wzruszyłem ramionami i powiedziałem coś w stylu "skoro tak uważasz", ale w tym czasie zamiast uśmiechu, który ponownie zagościł na twarzyczce białowłosej, mogą uwagę zwróciło poruszenie się na tle zielenii, która nas otaczała. Gdy zwróciłem szczególniejsza uwagę na tamten kierunek, dostrzegłem zakapturzonego, ubrano na czarno mężczyznę, który trzymał w jednej dłoni.. szklaną butelkę z płonącym materiałem, który wystawał z jej szyjki. W drugiej dłoni trzymał podobne, dwie kolejne flaszki. To co następnie zobaczyłem w jego wykonaniu sprawiło, że po plecach przeszła mi gęsia skórka. Mężczyzna cisnął jednym z zawiniątek, które po rozbiciu się eksplodowało falą ognia, która rozlała się po najbliższym otoczeniu uderzenia. Najpewniej w środku znajdował się alkohol, bądź inny jakiś łatwopalny materiał, który skutecznie rozprowadzał ogień po co raz większej powierzchni. Mężczyzna jednak na tym nie poprzestał i dwoma kolejnymi butelkami cisnął... w nasza stronę. Jedna właśnie zmierzała w stronę drzewa o które opierała się nieznajoma, a drugi leciał w pobliskie krzaki. Jesli to miało sie rozpryskać tak jak tamto to białowłosa...
- Uważaaaj! - krzyknąłem i w chwili gdy białowłosa cisnęła we mnie ździebełkiem trawy z wyciągniętej dłoni, sam gwałtownie ją za nią chwyciłem i mocno pociągnąłem od siebie, tym samym odrywając ją błyskawicznie z pozycji siedzącej od drzewa. Siła pociągnięcia była na tyle gwałtowna i mocna, że z pewnością osobie słabszej mogłoby wyrwać staw barkowy, ale w tym momencie z możliwością poparzeń było to drobne zmartwienie, które można było zawsze naprawić. Sam czyniąc podobnie również wykonałem odskok do tyłu, tym samym powiększając niedużą odległość i to w samą porę bo w tym właśnie momencie ogniste butle rozprysły się na drzewo i krzaki buchając ogniem.
Sprawca tych zamachów z kolei nie czekajac i chyba najwyraźniej nas nie dostrzegłszy, ruszył pełnym galopem z miejsca z zamiarem jak najszybszego wyniesienia się stąd - aby nikt go nie powiązał z tym zdarzeniem. Problemem było jednak to, że nie wiedział o tym, że ma świadków. Niemniej nie wiedza jakie zdolnośći ma kobieta, nie mogłem pozostawić miejsca tego samemu sobie bo ogień dośc szybko by się rozprzestrzenił na sąsiednie obszary powodując, że w niedługim czasie, w centrum miasta kupieckiego wybuchłaby prawdziwa ognista pożoga. Na to pozwolić nie mogłem.
Od razu złożyłem w następstwie tego dłonie i wykonałem kolejno trzy pieczęci i trzymając ostatnią, z ust wystrzelił gwałtowny strumień wody, który od razu pomknął w stronę najbliższej eksplozji ognia. Po ugaszeniu drzewa, od razu skierowałem strumień wody w stronę kolejnego ogniska. [/akap]
- Nazwa
- Suiton: Mizurappa
- Pieczęci
- Smok → Tygrys → Zając
- Zasięg Max.
- 20 metrów
- Koszt
- E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Niezbyt skomplikowane jutsu, będące wodną wersją techniki Katon: Goukakyuu no Jutsu. Użytkownik wytwarza wewnątrz swojego ciała dużą ilość wody, a następnie wystrzeliwuje ją pod ogromnym ciśnieniem w kierunku przeciwnika. Technika sama w sobie jest dosyć łopatologiczna, za to skuteczna - może zadać dość dobre obrażenia, jeżeli przeciwnik nie jest daleko. Kolejnym plusem jest to, że wytwarzamy w ten sposób wodę, której możemy użyć do innych technik!