Dom Masaru

Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Dom Masaru

Post autor: Kutaro »

Czy wszyscy ninja mieli tragiczne historie dzieciństwa? Z jednej strony ktoś mógłby uznać to za dziwne zrządzenie losu, że większość osób, które parają się fachem shinobi nie miało szczęśliwej przeszłości. Lecz gdyby się nad tym głębiej zastanowić, to czy ustatkowana osoba podjęłaby się niesłychanie niebezpiecznej pracy na usługach różnych watażków? Co prawda zatrudnienie było lukratywne, ale wymagało ryzykowania własnym karkiem. Syn jakiegoś kupca raczej lepiej wyszedłby na spokojnym pilnowaniu dobytku niż mordowaniu ludzi za sakiewkę z Ryo. Co prawda złota było dużo, to same zlecenia nie były bardzo stabilnym źródłem zarobku i czasem wojownik musiał biedować. Dodajmy do tego odpowiedzialność przed klanem i zwyczajową konieczność bycia na skinienie shirei-kana i nagle okazywało się, że praca ninjy nie była taka kolorowa. Oczywiście zostawało jeszcze bycie wyrzutkiem, ale tu znowu źródła zarobku stawały się jeszcze bardziej niepewne i do tego nie można było liczyć na wsparcie rodu, albo zwyczajny dach nad głową w trudnych momentach.
Aburame przysłuchiwał się historii losów Nishiyamy. Wydawała się niefortunnym zrządzeniem losu, lecz w gruncie rzeczy tylko dobitniej pokazywała paskudztwo jakim była wojna. Intrygi i morderstwa, a wszystko ostatecznie zrzucone na kozła ofiarnego, który nic złego nie uczynił. Nic więc dziwnego, że Toshiro nie pałał zbytnią miłością do swojego rodu. Tym bardziej, że los jego rodziców pod koniec okazał się być tragiczny.
- Przykro mi. - Odparł tylko na koniec historii. - Tak chyba wystarczy tych smutnych opowieści. Łączenie ich z alkoholem to spirala w dół, a dzisiaj mamy się cieszyć ze spotkania. - Aburame starał się rozbić przygnębiającą atmosferę, która zapanowała po historii bruneta. Tyle lat minęło, a pewne rzeczy pozostawały nierozwiązane. Ciekawe czy Toshiro myślał o rozwiązaniu zagadki. Teraz nie było na to miejsce, ale Kutaro doszedł do wniosku, że kiedyś wróci do tego wątku.
Słysząc o klanie Koseki, którego pokazu umiejętności w jakiś sposób nie udało się zobaczyć ostatnim razem, Kutaro z uwagą pokiwał głową. Ciekawy defensywny klan. Benisuke myślami skierował się do nietypowego kryształka, który miał w torbie. Podobno był w stanie stworzyć kryształową barierę. Czyżby jakimś cudem miał w sobie właśnie moc Kosekich? Póki co nie miał okazji go wykorzystać, lecz sama myśl, że mógłby wtedy zniknąć była przerażająca. Przecież ten kamień był taki śliczny. Skarb.
Ponownie do dyskusji wróciło roztrząsanie sytuacji na wojnie. Toshiro i Nana wydawali się być wciąż zaangażowani. Trudno było się im dziwić w końcu to ich klan brał udział w wojnie. Jednak gdy chodziło tu o Kutaro, ten najchętniej zdarzenia na murze zepchnął by w odmęty niepamięci. Walki były tam okrutne i bezsensowne, poznał tam ciekawych ludzi, ale na dłuższą metę nie był przekonany czy było warto. Wciąż czasem przypominała mu się odtwarzająca się ze spalonego mięsa twarz Shirogane. Fantastyczny widok, a nawet nie. Słuchając ich dyskusje odchylił się nieco bardziej na krześle i uprzejmie potakiwał słuchając.
W końcu jednak opowieści z frontu się skończyły i atmosfera ponownie zaczęła się podgrzewać. Sytuacja, w której Kutaro czuł się bardziej komfortowo. W momencie kiedy Toshiro niezbyt zgrabnie ubrał w słowa perspektywę treningów z Naną, Aburame niemal się zakrztusił onigiri. Przez chwilę na raz odkaszlnął i próbował nie udusić się ze śmiechu. Tym bardziej przeszkodziło mu to obronić się przed ofensywą o żuczka. Tak więc w wyniku, krótkiej przepychanki chwilę później Aburame znalazł się na podłodze a tuż nad nim wisiała roześmiana Nana. Choć wydało mu się na moment, że dziewczyna przyszła do żartobliwej walki o chrząszcza nieco zbyt entuzjastycznie. Niemal dziko. Efakt potęgował tylko błysk czerwonych oczu Uchiha. Coraz bardziej ciekawa była, ta czarnowłosa. W ciągu kilku chwil, zamieniła się z zdystansowanej dziewczyny do niemal bojowej. Zadumę okularnik ukrył za pomocą zbierania się z ziemi i poprawiania krzesła.
- Żartowałem, żartowałem. - Dyplomatycznie skwitował przepychankę. - Jest twój, a raczej twoja bo to samiczka. Będę wiedział czy się dobrze zaopiekujesz. - Powiedział i pstryknął w stronę Nany żuczkiem, który w locie rozwinął skrzydła i poleciał w stronę kobiety by wylądować grzecznie przed nią na stole. Następnie wesoło robaczek zamachał czułkami gotowy by być podniesionym. Co prawda Kikaichū nie były długowieczne, ale nawet jeśli owad dokona swojego żywota o pozostawał po nim całkiem ładny pancerzyk.
- Dobra a teraz zobaczymy co żyje pod podłogą domu Toshira. - Benisuke zapowiedział kolejny element jednoosobowego cyrku jaki prezentował. Na ogół nie zdarzało mu się wykorzystywać tej techniki w domach. Choć możliwe, że nie był to taki zły pomysł podczas długich podróży. Prezentując swoje umiejętności na przykład w karczmie przed snem, można było uniknąć problemów z pluskwami czy innymi nieprzyjemnymi lokatorami domów. Jakby takim krwiopijcom by powiedział, żeby sobie szły z jego łóżka i dajmy na to przypadkiem skierowały się do innych pokoi? Mogło być to całkiem praktyczne, Kutaro zamierzał wykorzystywać to o wiele częściej.
Okularnik przykucnął więc i dotknął dłonią podłogi pokoju. Z jego ręki wystrzeliła pajęczyna niebieskiej chakry i zaraz w umyśle zaczął wyczuwać drobne obecności w okolicy. Tu i ówdzie spomiędzy desek zaczęły wychodzić małe krocionogi, mrówki i inne stawonogi. Moment później Aburame usłyszał w głowie pewien głos. “Mario, Romeo, po raz kolejny spotykamy się tutaj, by omówić problem mafii okruszkowej. Ponownie mrówki opanowały kluczowe dostawy okruszków spadających ze stołu. Nasze terytoria się kurczą. Jak tak dalej pójdzie to zaczniemy przymierać głodem. Opcje są dwie: albo wejdziemy w otwarty konflikt z Donem Mrówchetto, albo będziemy musieli zaryzykować atak na blat stołu. Stop! Co jest… chyba jesteśmy podsłuchiwani.” Słysząc to Aburame oderwał dłoń od ziemi. Skonsternowany rozglądnął się na boki. Dopiero po chwili gdy się otrząsnął zaczął powoli ubierać w słowa to co usłyszał.
- Eeeee… - Zaczął niezbyt elokwętnie. - Chyba masz problem z mrówkami. - W końcu wykrztusił z siebie. - Ale raczej niewielki. - Zakończył wciąż nieco niepewnym tonem. Co miał mu powiedzieć? Że pod jego podłogą toczy się regularna wojna gangów o okruszki z jego stołu? I tak pewnie by mu nie uwierzył. Nic zresztą dziwnego.
Żeby ukryć swoje zakłopotanie, Kutaro ponownie zamierzał zająć czymś swoje ręce. Nie znosił siedzenia i w ciszy roztrząsania w głowie problemów. Tak więc wstał i uznał, że teraz jego kolej do rozlewania sake. Na początku nalał gospodarzowi, potem zaczął nalewać Nanie, choć na chwilkę pytająco uniósł brew w niemym “Pijesz?”. Lecz nie dając zbyt wiele czasu na odpowiedź dolał jej do pełna. Jak nie będzie chciała to poczeka, sake aż tak szybko nie wyparuje. Czarnowłosa zaczynała być coraz bardziej wstawiona, ale wydawało się, że trzyma dalej fason. Przecież upadek był głównie zasługą Kutaro, nie żeby narzekał. Przypominając sobie kabałę jaka się wydarzyła chwilę wcześniej na jego twarz ponownie zagościł uśmiech.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Spotkanie po czasie nie do końca było najlepszym momentem, aby dzielić się swoją historią, ale... Jak już nadrabiali zaległości, to trzeba było nadrobić i te. Dopiero gdy Nishiyama mówił o tym co mu się przytrafiło to zdał sobie sprawę z tego, że wcześniej nie rozmawiał z Kutaro na takie tematy. Zawsze wydawało się tak błogo i tak luźno spędzało się czas razem. Niestety jeśli chodzi o zaangażowanie w jakąkolwiek relację to prędzej czy później przychodzi poważniejszy moment i właśnie teraz nastał ten moment, w którym Toshiro dzielił się tym co przeżył. Wiedziały tak na prawdę o tym jeszcze trzy osoby, którym ufał. Cóż. Dużo więcej kart do odkrycia już nie miał. Wiadomo, że było jeszcze parę rzeczy, o których mógł wspomnieć, ale to już nieco inna tematyka, ta z niepowodzeniami. Racją też było, że nie ma co roztrząsać tego co stało się kiedyś. Doceniał jednak fakt, że żadne z nich nie zaczęło zadawać pytań, na które oczywiście i tak by odpowiedział. To, że trochę spoważniał nie oznaczało, że stracił humor. Bardziej przypomniało to lekką zadumę niż cokolwiek innego.
-To nic takiego. Przepracowałem to już i nie mam większych problemów z mówieniem o przeszłości, ale nie jest to nic ciekawego do słuchania. Poza tym każda historia ma swoje zakończenie, trzeba je tylko odnaleźć. Jak widać moja już trochę trwa i pewnie jeszcze trochę potrwa, przynajmniej mam nadzieję.- pozwolił sobie na żarcik i sam parsknął lekko śmiechem. -Co do jednego jednak się zgodzę. Powinniśmy się cieszyć i ja bardzo się cieszę, że mogę Was dziś u siebie gościć.- oznajmił samemu nie wiedząc, czy to już alkohol już dał się we znaki i włączyła mu się typowa miłość po nim, czy też po prostu inną prawdą chciał szybko zmienić temat, aby zarówno on jak i jego goście mogli się czuć swobodnie. Szczególnie Nana, która również nie miała zbyt ciekawej przeszłości. Swoją drogą Kutaro również nie podzielił się swoją historią i w ogóle jakoś tak mało mówił o sobie. Cóż. Może teraz nie jest to najlepszy moment, ale na pewno będzie trzeba do tego kiedyś wrócić, ale może nie jest to najlepszy moment na resztę wspominek.
-Kiedyś na pewno będziesz miała jeszcze okazję zobaczyć, szczególnie jeśli trochę dłużej tu zostaniesz.- oznajmił i lekko się uśmiechnął widząc jawną ekscytację, czy tak jednak będzie? To się okaże. Czarnowłosemu wydawało się, że dziewczyna raczej nigdzie się nie wybiera, ale kto wie czy chociażby po dzisiejszym wieczorze dalej będzie jej odpowiadać jego towarzystwo? Wszystko było jak w kalejdoskopie, mogło się zmienić przy jednym, małym ruchu. No właśnie, odnośnie kalejdoskopu. Opis Nany wskazywał na to, że jego obawy odnośnie Protektora się potwierdziły. Najprawdopodobniej poznał kolejnego posiadacza Mangenkyo sharingana. -Hm. Możliwe, że zdobył bardzo potężną moc. Trzecia łezka nie jest ostatecznym stadium rozwoju sharingana. Jest na pewno jeszcze jeden poziom, który daje niewyobrażalną siłę. Widziałem ją już raz na swoje oczy. Była w stanie kontrolować ogoniastą bestię. Zdobycie go jednak jest bardzo trudne, nie jestem pewien do końca jak można ją obudzić.- Shikarui wspominał przecież o zrobieniu najgorszego, tutaj jednak sytuacja była inna. Toshiro wiedział już wcześniej, że na pewno wiąże się to z utratą kogoś bliskiego, ale wydawało mu się, że to on sam musiałby się kogoś pozbyć. Wygląda na to, że jednak chyba nie do końca tak było. Poza tym nie wierzył w to, żeby to był jedyny sposób na zdobycie tej mocy.
Po odpowiedzi Nishiyamy zarówno Nana jak i Kutaro zareagowali bardzo... Żywo. Zarówno jedno jak i drugie wręcz wybuchnęło śmiechem. Aburame praktycznie zakrztusił się tym co w tym momencie przeżuwał, aż musiał odkaszlnąć, zaś kobieta nie oszczędzała w ogóle śmiechu. Z początku Toshiro był nieco zbity z tropu, nie za bardzo wiedział co się takiego zadziało. W końcu dalej rozmawiali o wspólnym treningu, prawda? Po chwili jednak sam również lekko się zaśmiał i nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić sięgnął w końcu po coś to jedzenia i z lekko udawanym i zakłopotanym uśmiechem postanowił napełnić swoją buzię jedzeniem, tak, aby nie mógł mówić, bo przecież z jedzeniem w ustach się nie mówi, prawda? Na szczęście dwójka jego gości bardzo szybko zajęła się między sobą jakąś sprzeczką tak, że Uchiha wylądowała na Kutaro w dość ciekawej pozycji, a przynajmniej z jego perspektywy. No i to zbliżenie. Cóż. Teraz Kutaro miał chyba cały obrazek jeśli chodziło o czarnowłosą. Nie chciał się jakoś namiętnie na nich gapić, tak w razie czego, ale zerkał, czy zaraz nie będzie musiał ratować swojego przyjaciela z opałów. Na szczęście po chwili kobieta zdecydowała się chyba odpuścić okularnikowi, który również nie wydawał się być zbyt obrażony, a nawet wręcz przeciwnie, wydawał się być zadowolony z obrotu spraw.
W końcu przeszli jednak do sprawdzania tego co znajduje się pod podłogą. Zawsze zaskakiwała go ilość owadów, które zbierały się zaraz po użyciu techniki Kutaro. Tym razem też było ich trochę, ale chyba nie tak dużo jak ostatnio. W każdym razie Toshiro obserwował z uśmiechem na ustach, jak Aburame po raz kolejny używał swoich umiejętności, a także jego bezcennych reakcji, gdy to robił.
-Mówisz?- zaśmiał się wyobrażając sobie różnorakie scenariusze tego co mógł usłyszeć w swojej głowie Kutaro. -W takim razie na dniach ogarnie się kogoś kto się tym zajmie. Nie możemy w końcu pozwolić, aby jeden gatunek tak tutaj dominował.- oznajmił i potem spojrzał się w kierunku Nany.- Uwierz mi, że jest to na prawdę przydatna umiejętność, szczególnie jeśli się kogoś tropi, tak jak wtedy gdy pierwszy raz byłem tego świadkiem. Na początku nie mogłem uwierzyć, ale dzięki temu Kutaro poprowadził nas do ludzi, których mieliśmy znaleźć.- wytłumaczył na prędko co tutaj tak na prawdę się zadziało. -Właśnie, swoją drogą miałeś jakieś wieści od Hakaia? Od naszej ostatniej rozłąki zaginął po nim zupełnie słuch.- zwrócił się do Kutaro, który wcześniej przyniósł mu wieści odnośnie Ao, być może ma też w takim razie jakieś informacje odnośnie ich niesfornego towarzysza? W każdym razie alkohol został po raz kolejny polany. Czy Nana mogła jeszcze pić czy nie to już wiedziała tylko ona, Nishiyama w żaden sposób nie zamierzał tutaj nikogo hamować.
-To w takim razie teraz wypijemy za nas. Obyśmy mogli się jeszcze wiele razy nacieszyć swoim towarzystwem.- oznajmił i uniósł swą czarkę w toaście. Nie wyobrażał sobie, że mogłoby być inaczej. Skoro udało im się przejść przez takie piekło, to przecież nic innego nie mogło ich zatrzymać, prawda? No chyba, że sam Antykreator stanąłby im na przeciwko. W innych przypadkach chyba da się coś wymyślić.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Toshiro zdecydował się opowiedzieć o swojej przeszłości. Wysłuchała go, nie zamierzała jednak pytać Kutaro o to samo. Nie znała go aż tak dobrze, zresztą sama nie chciałaby opowiadać o swojej przeszłości bez powodu. Jeśli chłopak będzie chciał jej powiedzieć swoją historię, na pewno kiedyś to zrobi. Zmianę tematu przyjęła z widoczną ulgą. Zdecydowała się nawet opowiedzieć im o zawartości listu z czasów ataku na Mur. Wtedy wydawało jej się to nieistotne, może chłopcom informacje bardziej się przydadzą. Jedyne, co ją ciekawiło to wzmianka o Sharinganie, nic dziwnego. Chciała zdobyć siłę, żeby wykorzystać ją do swoich własnych celów. Moc jej oczu była na przeciętnym poziomie. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała ją rozwijać. Nie było to jednak takie łatwe. Umiejętność klanowa w dużej mierze miała coś wspólnego z bólem, smutkiem czy negatywnymi emocjami. Przynajmniej tak mogła wydedukować na podstawie własnych doświadczeń. Jej Sharingan aktywował się mimowolnie, kiedy miała zszargane nerwy. Niestety miała niezłe problemy z kontrolowaniem swoich emocji, więc zdarzało się to raczej często. Reagowała całą sobą, nie kryła swoi uczuć. Impulsywna. Okazywała swoje uczucia bez żadnych podtekstów, zahamowań.
Wsłuchiwała się w słowa Toshiro na temat nowej, lepszej wersji ich Kekkei Genkai. Błyszczące, zaciekawione oczy; lekko rozchylone usta przypominające literkę „o”. Oczywiście jak zawsze chciała wiedzieć absolutnie wszystko i nawet się z tym nie kryła. Słowa Toshiro pokrywały się z ty co wyczytała w liście. Pokiwała głową ze zrozumieniem. - Kiedy trzymał ciało, jego oczy krwawiły na sam widok - dodała wzruszając delikatnie ramionami. Tak to zapamiętała. - Wrócimy jeszcze do tej rozmowy - stwierdziła posyłając Toshiro delikatny uśmiech. Czy tego chciał czy nie jej ton był raczej nakazujący. Teraz jednak nie była to odpowiednia chwila na tak poważne tematy, w końcu mieli gościa. Nie chodziło tutaj o niechęć dzielenia się informacjami z Kutaro, tylko po prostu szkoda czasu na takie smutne tematy. Swoją drogą ciekawe na ile chłopak postanowił zawitać w Daishi? Miała nadzieję, że na długo. Nigdy w życiu nie spotkała się z tak pozytywną i otwartą osobą. Jego szczery i radosny charakter trochę ją onieśmielał. Byli totalnymi przeciwieństwami, jednak doskonale rozumiała co widział w nim Toshiro. Nawiązywanie relacji z Kutaro było proste i łatwe niczym oddychanie. Widocznie ich przyjaźń rozwinęła się naturalnie. Posłała obydwu przepraszający uśmiech. Nie zamierzała kontynuować tematu Muru, na razie!
Potem zaczęło się dziać. Przewrót, upadek, Sharingan. No tak. Z Naną zawsze musiało być efektownie. Życie pełne wrażeń, nigdy nie nudno i tym razem nie było inaczej. Z jednej strony miała nadzieję, że nie zniechęciła do siebie Kutaro, z drugiej chciała go trochę nastraszyć. Tak dla zabawy oczywiście. W nagrodę dostała swojego małego żuczka. A raczej panią. Popatrzyła na Kutaro wielkimi oczami wdzięczności. Przez to, że działały też tutaj procenty nie miała wielu oporów. Jak gdyby większość jej ograniczeń zniknęła i na zewnątrz mógł wyjść jej prawdziwy charakter. Pewnie normalnie by sobie na to nie pozwoliła. Obecnie nie czuła nawet różnicy. Nie kontrolowała swojego zachowania. Typowa wstawiona panienka, eh. Od razu zniżyła się do poziomu stołu, kiedy żuczek na nim wylądował. Oparła brodę o jego krawędź. Zachowywała się raczej dziecinnie, czasami jej się zdarzało. Toshiro miał już w tej sprawie trochę doświadczenia. Przypatrywała się robaczkowi kilka chwil w milczeniu. Jej twarz wyrażała konsternację. - Ma jakieś imię? - Zapytała i zachichotała, kiedy mała zamachała radośnie czułkami. So cute! Następnie przystawiła dłoń koło robaczka pozwalając mu na nią wejść. Pooglądała go jeszcze dokładnie z każdej strony. Kiedy była gotowa odsunęła trochę kołnierz swojego kimona i przyłożyła dłoń z żuczkiem do swojej szyi. Mała mogła spokojnie zejść i zaszyć się w zagłębieniu tuż pod jej obojczykiem. Znów się zaśmiała czując małe nóżki na skórze. Potem kimono wróciło na swoje miejsce, a jej nowy pupil był bezpieczny.
Wpatrywała się z zaciekawieniem, kiedy Kutaro badał co działo się pod podłogą posiadłości. Przekrzywiła delikatnie głowę. Przez kilka dłuższych chwil myślała, że jedynie sobie żartował. Wyglądał na całkowicie skupionego, nie zamierzała go rozpraszać. Posłała Toshiro pytające spojrzenie, jednak nagle Kutaro chyba się obudził. Słysząc jego słowa nie potrafiła opanować śmiechu. Odruchowo złapała się za brzuch. Auuu. Chyba nigdy w życiu nie miała okazji tak dobrze się bawić; śmiać tak beztrosko. Spojrzała jeszcze raz na chłopców. Była im wdzięczna? Pokazali jej nowe możliwości; przyjemność, o której istnieniu nie miała pojęcia. Relacje, więzy, znajomości. Czy tym właśnie były? Śmiechem i wspólnie spędzonym czasem? Co się stało z tym wszystkim, czego uczył ją sensei. Z bólem, rozłąką czy porzuceniem. Na szczęście jej idealnie wstawiony umysł nie dopuszczał do siebie negatywnych emocji i odczuć. Przynajmniej na razie. Co stanie się po następnych kilku czarkach sake? Hard to say. Kiedy Kutaro napełnił jej czarkę posłała mu delikatny uśmiech. Z początku nie zamierzała jej pić. Miała już wystarczającą ilość procentów. Potem jednak Toshiro wzniósł kolejny toast, więc nie zamierzała odmawiać. Uniosła ją ku górze jak wszyscy i wypiła pół.
- Kutaro zostaniesz z nami na dłużej? - Zagadnęła przelotnie spoglądając na okularnika. „Nami” zawisło w powietrzu, chociaż w ogóle tego nie skojarzyła. Czyżby zaakceptowała Toshiro w swoim życiu? - Trzyosobowa drużyna brzmi jak plan - myślała na głos.
Wesoły Kutaro. Opanowany Toshiro. Impulsywna Nana.
Wstała całkiem zręcznie. Trochę się przyzwyczaiła, że jej świat delikatnie wirował wokół niej. Poczuła zastrzyk energii. Alkohol działał pobudzająco. Zdecydowanie znudziło jej się samo siedzenie. Co się stało z pomysłem wspólnego pijanego treningu? Przeciągnęła się niczym leniwa kotka. Przeszła się po pokoju robiąc po drodze piruet. Nie wiedziała kto to Hakai, więc postanowiła zająć się sama sobą. Nie zamierzała się przecież nudzić. Po jednym piruecie przyszła kolej na następny.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Dom Masaru

Post autor: Kutaro »

Prawie wszędzie na świecie Kutaro czuł się jak na służbie. Obowiązek pracy dla klanu był u niego bardzo silnie wyryty. Tak to jakoś wyszło. Był w zupełnie innej sytuacji jak pozostała dwójka towarzyszy. Toshiro, który pracował dla obcego rodu i Nana, która wciąż szukała swojej nowej rodziny. Może nawet zaczęła ją znajdować. Aburame nie miał takich problemów. Od początku swojej kariery pracował dla swojego klanu i był wobec niego lojalny. Właśnie tą lojalność sobie bardzo cenił. Wiedział, że musi pomagać rodowi, gdyż w momentach kłopotów również klan by mu pomógł. Było to nieco naiwne rozumowanie, lecz czasem na świecie było potrzeba nieco prostej naiwności, a nie intryg i spisków za plecami. Tutaj w domu Toshiro jednak zwyczajnie przestawał pracować i nie zaprzątał sobie głowy myślami o użyteczności dla Gokiburi. Właśnie w takim dalekim od ojczyzny Daishi mógł sobie odetchnąć i odpocząć. Choć może wcale nie do końca chodziło o lokalizację, a ludzi. Ufał Nishiyamie, a skoro on darzył Nanę zaufaniem, to Kutaro również nie miał powodów do paranoi. Najwyraźniej trzeba będzie spróbować, czy również się będzie czuł w podobny sposób w innych miejscach, tak długo jak wędrują w trójkę.
- Tak, nie ma co historii kończyć za wcześnie. - Benisuke przytaknął na słowa Toshiro. - Historia powinna mieć, początek punkt kulminacyjny i zakończenie. Najlepiej szczęśliwe. - A ja dziękuję, że mogłem tutaj przyjechać. A raczej nie tutaj, tylko do was. - Wyraził swoje wcześniejsze rozważania na temat sanktuarium Daishi. Nie oszukujmy się, gdyby miał tutaj pojechać, tylko żeby gapić się na góry, to przyjechałby tu góra dwa razy. Gorzej już było tylko na pustyni. I na Wietrznych. W cesarstwie było mokro. W sumie to te Szczyty nie były takie złe. Nieważne.
- Eee? - Kutaro przerwał spożywanie onigiri. Zjadł ich już całkiem dużo. Ale tak to dziadeczek mówił, nie ma co walić bimbru na pusty żołądek. Tyle że tutaj pili nieco bardziej szlachetny trunek, ale zasada zostawała ta sama. - Jakie łezki? Przecież Toshiro nie płaczesz jak błyskasz oczami. Nie płaczecie nie? - Dodał pytanie do Nany. Dziwni byli Ci Uchiha. Kutaro słyszał mniej więcej wcześniej o ich umiejętnościach klanowych. Mieli swoje oczy, genjutsu i katon, ale nigdy się nie gapił dokładnie na ich tęczówki. Byłoby to dosyć nieuprzejme. Tak jakby pokazywać palcami kogoś bez ucha. Więc wcześniej Aburame nie poświęcał na to zbyt wiele myśli. Zaczął próbować przypomnieć sobie oczy Nany. Przecież je już dzisiaj dwukrotnie widział. Niestety same w sobie były bardzo… pociągające. Przez co nie myślał wtedy zbyt wiele o analizie anatomicznej tęczówki. - Nie no poważnie, jak to jest, nigdy się nie przypatrzyłem? - Zapytał się już nieco bardziej statecznym tonem. Nie chciał, żeby uznali, że wyśmiewa ich dar.
- Imię? - Zapytał zbity z tropu Kutaro. Nigdy nie myślał o nadawaniu imion swoim robakom. Przez ich specyficzną więź było to dla Aburame tak jakby próbował nazwać swoje włosy. - Nie bardzo. Ale jak chcesz to może być Kiki. Jaki masz wobec niej plan? - Uśmiechnął się na myśl swojego żartu skracając nazwę zwyczajową - Kikaichū. Właściwie to nie było takie złe imię. Okularnik był ciekawy co dziewczyna zamierzała zrobić z żuczkiem. Co prawda wybrał ze swojego organizmu takiego osobnika, który był bardzo młody, ale wciąż bez chakry Aburame nie zapowiadało się żeby przeżył zbyt długo. Zawsze to zostanie jakaś pamiątka, ale ninja trwał w dylemacie, jak dyplomatycznie Nanie przekazać, że robaczek ma przed sobą ledwie kilka, kilkanaście godzin życia. Póki co nie miał serca jej powiedzieć, po tym jak zobaczył jak się ucieszyła. Westchnął tylko w duchu. Będzie musiał znaleźć jakiś moment, który nie zabije atmosfery.
Nagle do głowy Kutaro wpadł genialny pomysł. I do tego skromny. A jakby tak podmieniać jej Kikaichū. Dziewczyna nie powinna się zorientować, a tak długo jak Benisuke będzie w okolicy, owad będzie się wydawał niezmiennie żywy. Pomysł był dobry, ale raczej wątpliwy moralnie. W końcu chodziło o pamiątkę, czy zwierzątko? Plan był jeszcze do dopracowania.
- Wiecie, potrafię za pomocą tej techniki rozmawiać z owadami. Ale jest to dosyć trudne. Głównie dlatego, że one są… głupiutkie. Raz pewien pająk przedstawił się mi, że jest Królem Olch i jego królestwo to pajęczyna między dwoma drzewami. - Wzruszył ramionami zdając sobie sprawę jak niedorzecznie to brzmiało. Dlatego też nie przepadał za tą umiejętnością. Informacje jakie zdobywał były właśnie z perspektywy małych żyjątek, więc obraz niemal zawsze był wypaczony.
- Hakai? Nie, nic nie słyszałem. Myślałem, że będzie znowu tak jak tutaj w Daishi, zniknie na chwilę, a potem się znowu pojawi. Nie wiem, może się obraził za tą misję w Kaigan? - Wzruszył tylko ramionami. Nie miał nic więcej do dodania. Szkoda, że nie udał się z nimi w podróż, ale nie było co płakać nad rozlanym mlekiem.
- A gdzieś się wybieram? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. - Póki co mam wolne, powiedziałem liderowi, że jadę do Daishi. Nie mówiłem kiedy wrócę. - Wyszczerzył zęby do Nany. Póki co mu się nie spieszyło na południe. Tym bardziej, że musiałby przebyć przez tereny wojny, a to nie było kuszącą wędrówką. Podczas gdy Kutaro o tym rozmyślał, czarnowłosa postanowiła rozprostować nogi. Lekko chwiejnym krokiem, który wzbudził u okularnika podniesienie brwi, ruszyła w stronę otwartej przestrzeni, by tam zacząć robić obroty, piruety i inne kręcioły.
- Oho, ninja, podróżniczka i jeszcze tancerka. Pani wielu talentów. - Powiedział Kutaro na widowisko i zaklaskał dwa razy w ręce na wiwat. Sam oparł brodę o rękę i spojrzał na Toshira wzrokiem mówiącym “jestem na to zbyt trzeźwy”. Aby jednak wyrównać szansę, sięgnął po butelkę i nalał sobie i Toshirowi kolejną kolejkę. Jednak stała się rzecz tragiczna gdyż sake w butelce się skończyło. Aburame ciężko westchnął i zabrał się do wstawania od stołu, by ruszyć w stronę spiżarki. Jak to bywa podczas picia, nie zdawał sobie sprawy ze swojego stanu do czasu, aż wstał. Nieco mu się zakręciło w głowie, ale gdy się przyzwyczaił do swojego nowego stanu raźnym krokiem ruszył po sake. Mijając tańczącą Nanę pozwolił sobie również, na dwa piruety, klaszcząc nad głową, lecz potem ruszył dalej w stronę kuchni.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Często tak było, że to właśnie ludzie, a nie miejsca czyniły konkretne lokalizacje szczególnymi. Toshiro już jakiś czas temu zauważył, że nieważne gdzie by nie był, ważne było towarzystwo, z którym tam się udawał. Wydawało mu się, że z Kutaro mógł podróżować praktycznie wszędzie. Teraz do tego grona powoli dołączyła Nana, z którą również odwiedził już całkiem sporo miejsc, a pomimo tego czuł się cały czas swobodnie. Czy było to Daishi, czy Kaigan, czy Sogen, w towarzystwie tej dwójki mógł zdobywać każdy kawałek terenu. Nie trzeba było się martwić tym czy zaraz nie wyciągnąć na niego swego ostrza, czy też co sobie pomyślą, czy gdzieś zaraz nie poniesie się informacja o kimś kto pochodzi z innego rodu niż ten, któremu służy. Kutaro zgodził się w kolejnej kwestii z Toshiro. Na szczęście ich historia nie zapowiadała się żeby skończyła się zbyt szybko. Na szczęście. Wydawało się, że ich przygoda dopiero się zaczynała. Przytaknął jedynie Aburame i położył mu dłoń na ramieniu.
-Pewnie.- oznajmił lakonicznie, aczkolwiek bardzo szczerze z zadowoleniem i widocznym spokojem na twarzy. Myśl, iż jego towarzystwo, czy też do mogła stanowić dla kogoś sanktuarium bardzo mu schlebiała i go cieszyła, szczególnie jeśli byli to ludzie, na których mu zależało. Następnie przeszli do tematów gdzie Toshiro ujawniał coraz więcej rzeczy, których jak się okazało Kutaro nie wiedział. Skąd miał przecież wiedzieć skoro wcześniej jakoś o tym nie rozmawiali? Coś co dla Toshiro było oczywistą oczywistością, wcale nie musiała być taka sama dla okularnika. Dopiero teraz do niego dotarło, że nigdy nie rozmawiał za bardzo o swoich oczach. Nie dało się tego inaczej wyjaśnić niż po prostu skrzywienie z przeszłości i ciągły strach, że ktoś to odkryje i może mu się to nie spodobać.
-Jedz, jedz. Spokojnie, nie zabraknie.- powiedział z wyraźnym rozbawieniem widząc chwilowe zwątpienie Kutaro. Oczywiście wiedział, że nie chodzi tutaj o jedzenie, ale zachęcił go samemu sięgając i sugestywnie pokazując, żeby też się skusił. -A widziałeś żebym kiedykolwiek płakał?- wybuchnął śmiechem słysząc dywagacje okularnika. -To bardziej symboliczna nazwa, ale rzeczywiście czarne punkciki przypominają łezki, spójrz.- mówiąc to nachylił się do Kutaro i jego oczy zmieniły kolor na szkarłatny, a dodatkowo w tęczówkach rzeczywiście pojawiły się trzy czarne łezki. Oparł brodę na pięści i dał się przyjrzeć bliżej swoim oczom tyle ile Kutaro potrzebował. Zapewne była to dosłownie chwila, ale nie cofnął głowy dopóki ten nie dał mu znać, że już się napatrzył. Co do ocznych umiejętności to Nana zdecydowanie wydawała się być zainteresowana tematem. Nikt nie mógł jej za to winić, w końcu ją też to być może kiedyś czekało. Sam Nishiyama teraz nie był pewien jak to do końca z tym było. Wiedział na pewno co taka moc oferuje. Kiedyś ją posiądzie. Na pewno. Znajdzie odpowiedni sposób, aby ją zdobyć nie poświęcając niczego.
-Jak uważasz.- wzruszył ramionami odpowiadając Nanie. Nie bardzo przejął się jej nakazującym tonem. Dużo więcej nie mógł jej powiedzieć i wygląda na to, że on jej również. Noo... Może parę rzeczy nieco spłycił. Pożyjemy, zobaczymy jak to będzie i czy w ogóle będzie okazja po raz kolejny o tym porozmawiać. Na pewno nie teraz, bo po co zanudzać wolnego słuchacza jakimiś tam perypetiami klanowymi, nieprawdaż? Perypetie z żukami pozostawił bez większego komentarza. Poza tym wiedział, że ten raczej długo nie pożyje, więc rzeczywiście mogło to bardziej służyć jako pamiątka, czy cokolwiek innego. Nana nie była raczej zbyt świadoma, że robak długo nie pożyje, aczkolwiek jeśli Kutaro nie chciał wyprowadzać jej z błędu, to Toshiro również nie zamierzał. Tym bardziej skoro okazało się, że robaczki są jak część jego ciała, a przynajmniej sam tak twierdził. Cóż, jego specjalna zdolność rzeczywiście była częścią jego ciała, więc wiedział jak może czuć się brunet. Nanie widocznie przypadła do gustu "sztuczka", o którą poprosił NIshiyama, a ten wyraźnie ucieszył się z tego, że coś mu wyszło. I po raz kolejny pojawiło się my. Hm, chyba powoli robi się to... Normalne? Ciekawe. Następnie przyszła pora na wspominki o Hakaiu, a także o sławnym Królu Olch, który wskazał im winowajców wymordowania całego posterunku.
-Brzmi to kuriozalnie, nie wiem jak zachowujesz powagę rozmawiając z nimi.- zażartował, bo sam pewnie byłby w stanie zachować powagę, szczególnie on. Pomimo tego czuł się na tyle swobodnie żeby pozwolić sobie na coś takiego. -Ech, z nim to nigdy nie było wiadomo, więc w sumie się nie dziwię. W takim razie pewnie jeśli będzie chciał to się w końcu sam pojawi. Z drugiej strony kto wie, może już nigdy go nie zobaczymy? - zastanowił się wypowiadając pytanie retoryczne na głos i na sam koniec wzruszył ramionami. Zawsze mu się wydawało, że to właśnie z Kutaro nawiązał mocniejszą więź i jak widać, miał rację.
-Jestem jak najbardziej za i wspaniale to słyszeć. Mam nadzieję, że obowiązki nie wezwą Cię zbyt szybko i trochę u mnie pobędziesz.- oznajmił i uśmiechnął się na myśl tego, że w jego domu będzie nieco więcej ludzi, z którymi tak dobrze spędza mu się czas. W międzyczasie Nana stwierdziła, że to chyba koniec siedzenia, bo wstała i zaczęła kręcić się w kółko wykonując raz po raz jakiś piruet. Zaczęła się nudzić? Och. Spojrzał tylko na Kutaro i pokiwał lekko potakująco głową. Okazało się jednak, że w butelce brakło już alkoholu. Tym razem Aburame wydawał się podjąć inicjatywę, aby go odszukać przy okazji zahaczając o Nanę i jeśli ich spojrzenia się spotkały to zrobił sugestywną minę pokazując, że jest lekko zaskoczony, ale przy tym pełen podziwu.
-Tam, w tej szafce na dole. O tak, tam. Nie, nie, weź tę drugą, jest lepsza.- poinstruował Kutaro, gdy ten szukał szlachetnego trunku samemu jednak nie podnosząc się jeszcze z miejsca. Zdecydowanie też był na to jeszcze za trzeźwy i nie będzie potrzeba tutaj jednej, tylko co najmniej dwóch czy trzech szybkich kolejek.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Prychnęła, kiedy Kutaro zapytał czy Uchiha płakali używając swoich zdolności. Wtórowała Toshiro w jego wybuchu śmiechem. Od razu zaczęła chichotać w niekontrolowany sposób. Byli dziwni to fakt, ale chyba nie aż tak? Przez kilka długich chwil nie potrafiła przestać. Myślała, że się zadławi i zadusi, na szczęście jakoś udało jej się przeżyć. Potem Toshiro postanowił pochwalić się swoimi idealnymi trzema łzami na czerwonym tle. Mimowolnie przewróciła oczami. Pozer! Zaśmiała się na samą myśl. Odruchowo szturchnęła Toshiro łokciem.
- Co się chwalisz! - Zażartowała kończąc jedno z ostatnich onigiri, jakie zostały na stole. Była pełna. Nie zamierzała więcej w siebie wciskać. Nie potrafiła zjeść dużo na raz, ale przy sake zawsze trochę głodniała. Przynajmniej jutro nie będzie miała aż takich problemów żołądkowych. Jedzenie podczas picia było przecież bardzo ważne. O b y. W tym momencie była jednak w idealnym stanie i nie zamierzała się tym zbytnio przejmować. Temat Sharingana na szczęście szybko przeszedł na drugi plan. Nie było potrzeby wdawać się w zbytnie szczegóły, zwłaszcza w towarzystwie Kutaro, którego przecież ten temat absolutnie nie interesował. Rozmowy na temat Uchihamogli zostawić sobie na kiedy indziej. Może podczas jakiegoś treningu?
Niestety nikt nie uprzedził Nanę, że jej nowy pupil miał za niedługo umrzeć. Na pewno by się tym bardzo przejęła. Zwłaszcza teraz, w stanie upojenia alkoholowego, zamieniłaby się w fontannę nie-czarnych łez i obydwaj panowie mieliby autentycznie przesrane. A może zareagowałaby złością? To przecież u niej całkiem prawdopodobne. Na szczęście Kutaro zaczął już obmyślać plan podmiany milusiej Kiki, schowanej tuż pod jej obojczykiem. Skoro była częścią chłopaka, to tak jak by jego chroniła? Nie do końca rozumiała tę zależność, nie zamierzała jednak dopytywać. Słysząc pytanie Kutaro zamyśliła się na chwilę. W końcu zdecydowała się odpowiedzieć z promiennym uśmiechem na ustach. Musiała wyglądać na całkiem zadowoloną z siebie.
- Zostanie moim zwierzątkiem domowym - odparła ewidentnie dumna. Nana I Kiki. Duet idealny. Biedny Toshiro, przeszedł na drugie miejsce. Dziewczyna od zawsze miała tendencje do uwielbiania wszystkiego co małe i słodkie. Tym razem nie mogło być inaczej. Śliczny żuczek od razu przypadł jej do gustu. Zwłaszcza dlatego, że wydawał się bardziej rozumny niż cała reszta głupich owadów. Nawet jeśli Kutaro zapewniał ich, że robaki ogółem nie były za mądre, uważała Kiki za wyjątkową.
Ucieszyła się, że zostanę we trójkę na dłużej. Oczywiście towarzystwo Toshiro w zupełności jej wystarczyło. Nigdy nie należała do bardzo otwartych osób. Im mniej tym bezpieczniej. Z drugiej strony patrzenie na dwóch bliskich siebie przyjaciół było dla niej naprawdę ciekawe. Nigdy czegoś takiego nie widziała. Miała wrażenie, że mogła się od nich wiele nauczyć. Zdawała sobie sprawę, że często jej reakcje były przesadzone, że zachowywała się nie tak jak wypadało. Może obcowanie z nimi trochę ją naprostuje? Może uda jej się nauczyć bardziej wpasowywać w tłum. Czas na pewno pokaże. Póki co jednak panowie zdecydowali porozmawiać o kimś, kogo absolutnie nie znała. Nie chciała się wtrącać i temat za bardzo ją nie interesował. Zebrała się chodząc po pomieszczeniu. Zaczęła kręcić piruety, nie potrzebowała muzyki. Nuciła coś cicho pod nosem, sama do siebie. Sama nie wiedziała skąd znała tę melodię. Widocznie utkwiła jej w głowie. Przymknęła powieki ruszając się w rytm nieistniejącej muzyki. Nic więcej ją nie interesowało. Przekazywali sobie jakieś ukryte wiadomości na jej temat? Nic nie widziała, zbyt pochłonięta swoim nowym zajęciem. Tańczyła sobie przez chwilę, kiedy nagle pojawił się koło niej Kutaro. Zaśmiała się machinalnie również klaszcząc w dłonie i znów się zakręciła. Zostawiła chłopców samych. Brakowało im pewnie procentów, nic dziwnego. Miała słabszą głowę, więc jej już starczyło. Dała im czas, żeby nadgonili brak alkoholu i dołączyli do jej pięknego stanu. Po kilku piruetach zrobiła się zmęczona. Położyła się na dywanie wyciągając jak zmęczona kotka. Poleżała chwile wpatrując czarnymi oczami w sufit. Wirował. Łiiii. Kiedy znowu się podniosła liczyła, że panowie dopili już te następne, szybkie dwie, trzy czarki sake. Podeszła do nich trochę chwiejnie stając przed stolikiem. Już znudziło jej się czekanie. W końcu nie należała do tych cierpliwych panienek. Na jej ustach zagościł łobuzerki uśmiech. Widocznie coś paskudnego przyszło jej do głowy. Gdy już zwrócili na nią swoją uwagę wyciągnęła prawą dłoń do Toshiro, lewą do Kutaro. Uniosła pytająco jedną brew. Tchórzyli? W jej oczach mogli zobaczyć wyzwanie.
-Tańczymy? - Zapytała przekrzywiając delikatnie głowę na jedną stronę. Zachichotała niczym złośliwy chochlik. Jej czarne oczy przeszły z jednego na drugiego. No cóż, oczywiście mogli jej odmówić, na pewno byłaby niepocieszona. Naprawdę chcieli oglądać niepocieszoną Nanę? Do tego wstawioną? Wystarczyło już tego siedzenia. Zaczynało jej się nudzić i zwyczajnie znalazła sobie nową atrakcję. Taniec, trening, gra czy spacer. Obojętnie, każda opcja wydawała się jej atrakcyjna. Noc była jeszcze przecież młoda! Zabawę czas zacząć. A co jeśli jej odmówią? Pewnie zacznie dalej tańczyć sama, tylko tym razem na stole.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Dom Masaru

Post autor: Kutaro »

Różni ludzie mieli fantastyczne wręcz umiejętności. Co prawda Kutaro uzyskał w Kaigan podstawową wiedzę na temat okolicznych klanów, to często były to informacje czysto bojowe. Na co zwracać uwagę, czego unikać, jak do przeciwnika podchodzić nikt mu nie powiedział, że oczy Uchiha mają tak ciekawe wzory. Można powiedzieć... hipnotyzujące, co wiele wyjaśniało w ramach pozostałych upodobań klanu. Genjutsu, kto to w ogóle wymyślił, na co to komu było potrzebne? Kutaro nie miał zielonego pojęcia. Dziwna to była dziedzina walki, choć nie raz Benisuke był jej wdzięczny, gdyż niemiłosiernie ułatwia walkę. Zwłaszcza jeśli przeciwnik się tego w ogóle nie spodziewał. Wracając natomiast do samych oczu były wręcz fascynujące, sam układ ciemnych plamek na czerwonej źrenicy przykuwał oko, a ich specjalne właściwości tylko pogłębiały ciekawość. Układ Toshiro był nieco inny od tego Nany, trzy czarne “łezki” jak to nazywali, tworzyły regularny układ na barwnej części oka. Choć u Nany jak sobie teraz Kutaro przypomniał sytuację sprzed kilku chwil, były dwie. Interesująca różnica. Była ona dziedziczna, czy raczej kolejnym stopniem w rozwoju nad czym Toshiro rozprawiał. Ciekawe czy Kikaichū Aburame też miały swoje stopnie wtajemniczenia. Może też jak się Kutaro postara zmienią kolor czy coś. Zrobią się czerwone i dostaną plamki - czyli staną się biedronkami, kto to wie?
Jakie zabraknie? Czy Toshiro pomyślał, że w Kaigan nie mają jedzenia i Kutaro je bo boi się, że jutro nie będzie co jeść? No chyba żartuje. Aburame spożywał sobie onigiri dlatego, że wciąż rósł i potrzebował do tego energii z pożywienia, a przynajmniej tak sobie tłumaczył.
- Niech będzie i łezki. - Pokiwał okularnik głową, dając do zrozumienia, że przetrawił informacje na temat magicznych oczu. Choć w rzeczywistości wciąż ich koncept i zasada działania była mu obca. Takich rzeczy było na świecie tak wiele, że była to po prostu kolejna rzecz na liście obok kartkowych ludzi, odrastającego mięsa Shirogane i żelaznego pyły Reia. Jakby każda z takich rzeczy spędzała Benisuke minutę ze snu to by nigdy nie spał. Świat był dziki i nie zamierzał się zmienić w najbliższym czasie.
Kutaro przez na moment podniósł palec i chciał przekazać Nanie, że owad nie będzie owym zwierzątkiem zbyt długo, lecz po chwili doszedł do wniosku, że nie ma do tego serca. Podniesioną dłoń zamarkował do poprawy okularów, a w duchu doszedł do wniosku, że chociaż przez parę dni będzie podmieniał robaczka. Oby tylko ten ich cały Sharingan nie wypatrzył różnic, choć skoro Kutaro nie jest nawet w stanie, to jak by to oni mieli niby zrobić. Zaczął sobie rozmyślać. Normalnie żyły poza gospodarzem kilka godzin, kluczowe więc było wymienić owada w nocy albo tuż nad ranem. Choć jeśli Kikaichū śpi to powinien przeżyć nieco dłużej. Trzeba będzie przeprowadzić akcję wymiany rankiem, postanowił Aburame.
- Po jakimś czasie się człowiek przyzwyczaja. - Odpowiedział ciemnowłosy na słowa Toshiro o kuriozalności rozmów z owadami. - Większość to jakiś szum podstawowych potrzeb. Rzadko się zdarzy, że usłyszę jakąś zgrabną myśl. Sam nie wiem do końca jak to działa, może to w dużej mierze technika interpretuje prymitywne myśli w dziwny sposób. - Filozoficznie rzucił Kutaro. Chwilę później zgodnie z zaleceniami gospodarza wyszukał co lepszą butelkę sake i skierował się ponownie w stronę stołu. Jednak po odłożeniu alkoholu, niestety nie było mu dane się nim raczyć. Niestety nie dowiedział się czemu jedna butelka była lepsza od drugiej. Kutaro został bezwzględnie przechwycony przez Nanę i zaciągnięty na otwartą przestrzeń pokoju.
- Nana, Ty na pewno jesteś pewna co robisz? - Zapytał żartobliwe pod nosem, ale mimo to nie oponował i raźnym krokiem poszedł na parkiet. Alkohol i wewnętrzna nadpobudliwość sprawiły, że okularnik doszedł do wniosku, że balety to nie jest taki zły pomysł. Chociaż brakowało im jakiejkolwiek muzyki to nie przeszkadzało to Kutaro się dobrze bawić. Na początku póki się Toshiro nie zwlókł ze stołu chwycił czarnowłosą za obie dłonie i zaczął tańczyć od czasu do czasu sprawdzając jej trzeźwość poprzez szybkie zaproszenie do pirueciku. Prosty wesoły taniec dla rozrywki to było coś czego potrzebował.
- Dawaj Toshiro, zaraz wrócimy do picia. - Zaprosił ze śmiechem drugiego ninję. Przecież nie mógł pozwolić, żeby był do tyłu w kolejkach.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Tak szybko jak grobowa atmosfera zawitała tak szybko opuściła towarzystwo, które zebrało się w domu Nishiyamy. Toshiro nieco zdziwił się, że Kutaro tak mało wie o sharinganie tym bardziej, że Kaigan dzieli tylko, albo aż, Midori od Sogen. Poza tym wydawało mu się, że mają całkiem dobrą relację z Senju, więc co za tym idzie - lepszy przepływ informacji. Wyglądało jednak na to, że nie był dostatecznie dobry. Nadległości trzeba było jak najszybciej nadrobić, a czarnowłosy nie zamierzał tego utrudniać okularnikowi pokazając to dojutsu w całej swojej okazałości za co został "zrugany" przez Nanę.
-Wcale się nie chwalę, po prostu wcześniej Kutaro nie miał możliwości bliżej się przyjrzeć, więc po prostu mu ją dałem. - oznajmił po tym jak został szturchnięty i gdy Kutaro skończył się przyglądać to spojrzał na czarnowłosą i lekko się uśmiechnął. Prawdą było, że ona nie posiadała jeszcze tego poziomu. Czyżby mu zazdrościła? Być może. Nie było to jednak coś co przyszło od tak. Wiele lat poświęcił na swój rozwój i jak widać to się opłaciło. Poza tym gdyby nie tamta sytuacja w Oniniwie to nie miał pojęcia czy czasem dalej nie byłby również właścicielem dwóch łez. Chociaż... Spojrzenie w oczy ognistemu smokowi również mogłoby poskutkować przebudzeniem wyższego poziomu. Była to podobna sytuacja, tylko podczas tej pierwszej to ktoś musiał zrobić unik, a podczas drugiej to on był tym, który unikał. Przygotowane na szybko jedzenie smakowało z każdą godziną coraz lepiej. Umilały one jednak posiadówę, a także rozmyślania na różne tematy. Tak jak chociażby talenty i umiejętności różnych shinobi. Dla jednych iluzje mogły być dziwne i niepotrzebne, a dla innych abstrakcją była kontrola robaków. Kto by w ogóle pomyślał, że takie niepozorne owady mogą wyrządzić tyle szkód? Każdy miał unikalną siłę, którą wykorzystywał w różny sposób. Wszystko wydawało się bardzo przydatne i niezastąpione. Kiwnął tylko głową na znak, że rozumie, gdy Kutaro stwierdził, że niech będą łezki.
-Nie no, wiadomo. Wydaje mi się, że komunikacja idzie lepiej jeśli masz o coś konkretnego do zapytania. Przynajmniej wtedy przecież doprowadziłeś nas do tamtych zwyroli. - oznajmił i zaśmiał się lekko, gdy Nana stwierdziła, że jej żuczek stanie się jej zwierzątkiem domowym. Och, czyżby ktoś tak zadomowił się, że już chce swoje zwierzątka. Powinien się chyba tego jednak spodziewać po jej wcześniejszych wypowiedziach, nieprawdaż? -Ale tylko dlatego, że to robaczek Kutaro. - odparł kobiecie, która wydawała się bardzo ukontentowana z tego, że będzie miała żuczka, który pożyje parę godzin. Cóż, od czegoś trzeba zacząć. Dobrze, że nie zaczęła od czegoś większego, bo nie wiadomo kiedy znów ruszą na jakąś misję i... Trzeba by wtedy zostawić to zwierzę praktycznie bez opieki i mógłby się z tego zrobić niemały problem. Nieee, na coś takiego nie mogli sobie pozwolić w najbliższej przyszłości.
Eskapada po alkohol rozpoczęta. Co prawda okularnik po drodze na chwilę zatrzymał się przy Nanie, ale w końcu dotarł. Za pomocą jego wskazówek wybrał odpowiednią butelkę, oczywiście tę lepszą. Stwierdził jednak, że zamiast dostarczyć butelkę to zacznie sobie tańcować z czarnowłosą. Oczywiście nie można tańczyć używając obu rąk i jeszcze trzymać w nich butelkę, prawda? Dlatego Nishiyama skorzystał z okazji i skoro na tym froncie został opuszczony przez Kutaro no to trudno, będzie musiał "nadrabiać" samemu, a raczej doprowadzić się do odpowiedniego stanu, aby uczestniczyć równomiernie w zabawie. Szybko i zgrabnie przechwycił pozostawioną gdzieś butelkę i nalał każdemu, żeby nie było, a następnie wypił szybko, jedną, a potem od razu drugą, a co. Z początku nie zamierzał wstawać, ale... No jeśli Uchiha specjalnie podeszła i wyciągnęła do niego rękę to chyba nie wypadało odmówić damie, nieprawdaż? Ani się nie obejrzał, a densował w najlepsze wraz z Naną i Kutaro. Kto by pomyślał, że ten wieczór tak się rozwinie? Na pewno nie Toshiro, ale mimo wszystko bardzo dobrze się bawił i nie zamierzał przestawać.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Put your middle fingers up
Take a shot, throw it up and don't stop
I'm living that life on the dark side
Czy całkowicie postradała zmysły? Jeden ruch w prawo, jeden w lewo. Wiła się na wyimaginowanym parkiecie po środku salonu w posiadłości Nishiyama, w Daishi. Co się stało z całą powagą, odpowiedzialnością i dążeniem do celu? Bezsensowne ruchy ciałem w rytm nieistniejącej muzyki na pewno nie pomagały jej w osiągnięciu kierunku, jaki obrała. Ku zemście. Wręcz przeciwnie, trwała w chwili zapomnienia, nie martwiąc się tym co miało nadejść teraz czy później. Przyszłość odeszła na dalszy plan i było jej z tym dziwnie lekko. Jak gdyby zrzuciła z ramion ogromny ciężar, który targała ze sobą każdego dnia. Może to przez alkohol, albo miłe towarzystwo. Nie wiedziała. Nuciła pod nosem jakąś melodię nadając podkład do tańca. Empire of the freaks, all drinks on me.
Zapytał ją czy była pewna? - Oczywiście, że nie jestem - odparła przewracając oczami. - I o to chodzi - żartowała śmiejąc się pod nosem. Nic nie miało sensu, ale czy musiało go mieć? Pierwszy dołączył do niej Kutaro. Chwycona za dłonie zachichotała posyłając mu wesoły uśmiech. Wiedziała, że nie zachowywała się jak zawsze. Opuściła swoją safe zone, wypłynęła na głębokie wody, idąc w nieznane - dając się całkowicie ponieść chwili. Tańczyli jakiś czas we dwójkę. Na początku świetnie radziła sobie z piruetami, które wykonywała z Kutaro. Przy którymś z kolei odrobinę zakręciło jej się w głowie, więc szybko podtrzymała się na jego ramieniu starając się złapać równowagę. Pewnie musiał jej pomóc, bo skończyłaby marnie. Uh. Ale tu gorąco. Przydałaby jej się chwila wytchnienia. Idealny moment, żeby przechwycić Toshiro, który sam wypił duszkiem następne kolejki. Zaśmiała się widząc jak kończył chyba drugą z kolei. Nie czekając zaciągnęła go do wspólnej zabawy. Wtórował jej Kutaro. Uchiha chyba nie mógł odmówić obydwu, prawda? Nawet nie próbował! Miłe zaskoczenie. Chwilę później zaczęli się bawić we trójkę. Trzymała w jednej łapce dłoń Toshiro, w drugiej dłoń Kutaro, kontynuując wspólny taniec. Przyciągnęła ich trochę bliżej siebie, gdyby nagle zakręciło jej się w głowie i potrzebowała asekuracji. Czy takie beztroskie, szczęśliwe chwile były wisienką na torcie życia? Wiedziała, że spora część ludności żyła dla rozrywki. Zawsze stroniła od takich atrakcji, nauczona czegoś całkowicie innego. Teraz jednak totalnie nie potrafiła sobie przypomnieć dlaczego. Dlaczego zawsze miała być ostrożna, poważna i wiecznie niezadowolona? Niebezpieczne myśli krążyły jej po głowie, kiedy kręciła biodrami ciągnąć za sobą dwójkę chłopców. Zalążki mroku jej sercu szukały wyjścia na powierzchnie, zachęcone spłyconym umysłem przez alkohol. Czyżby jej ex-sensei zwyczajnie chciał, żeby nigdy nie zaznała szczęścia? Karał ją? Dlaczego? Zbyt wiele pytań, na które nie znała odpowiedzi. Otworzyła czarne oczka spoglądając na dwójkę towarzyszy. Ich wesoły nastrój szybko rozgonił jej negatywne emocje, którym tak łatwo popadała. Trzymali jej demony w ryzach.
Spojrzała na Toshiro. Jeszcze niedawno chciała pozbawić go życia. Bez przeszkód rzuciła się na niego na polanie. Zero skrupułów. Zaatakowała zanim przemyślała. Typowa, impulsywna. Gdyby nie był od niej silniejszy rozszarpałaby go na strzępy, paznokciami. A teraz? Chyba trochę się nią opiekował. Tak jej się wydawało. Wybaczył jej tamten wybryk? Ciekawe czy wciąż o nim pamiętał. W towarzystwie Kutaro nawet najbardziej opanowany Toshiro stawał się bardziej rozrywkowy. Szybciej, kiedy Toshiro wyjaśnił jej, że się nie chwalił swoim Sharinganem, posłał jej ten delikatny uśmiech. Zarezerwowany tylko dla niej. Trochę jak gdyby ganił małą dziewczynkę, ale w tym samym momencie był też pełen zrozumienia? Pokazała mu wtedy perfidnie, bezceremonialnie język. No co, nie umiała się powstrzymać. Nie był to zresztą pierwszy raz. Potem wybuchnęła śmiechem. Szum w uszach, różowe policzki, sake robiło swoje.
Po chwili ponownie wróciła wzrokiem do Kutaro. Krótkie spotkanie w karczmie wystarczyło. Słyszała o nim tak wiele z ust Toshiro, jednak na żywo prezentował sobą znacznie, znacznie więcej. Teraz już doskonale rozumiała co w nim widział. Mogła przekonać się na własnej skórze. Nie żałowała ani jednej minuty spędzonej tego wieczoru. Mogła trenować, naburmuszać się i szukać siły, mocy; zamiast tego bawiła się świetnie i nie zamierzała tego psuć. Wręcz przeciwnie. Noc dopiero się rozkręcała, chociaż wypiła już naprawdę sporo. Czy da radę trzymać fason do końca imprezy? Ciężko powiedzieć. Szło jej całkiem nieźle, chociaż gołym okiem można było zauważyć, że jej poziom wstawienia przekraczał ten jakim dysponowali chłopcy. No, może z wyjątkiem Toshiro, który pewnie zaraz do niej dołączy po tych szybkich kolejkach, jakie wypił sam! Była z niego dumna.
Kilka chwil później puściła ich dłonie. Nim się obejrzeli podeszła do stolika. Wzięła w łapkę czarkę sake, jaką nalał dla niej Czarnowłosy. Zdecydowanie wypiła dzisiaj wystarczajaco, jednak była już dawno za granicą rozsądku. Nie było odwrotu. Puściły wszystkie uprzedzenia. Kierunek dno. Więcej alko czy mniej, nie czuła już oporu. Przechyliła czarkę jednym, płynnym ruchem nadgarstka i wypiła jej zawartość na „raz”. Wytarła rękawem pełne usta z resztek trunku, zarzuciła czarnymi włosami i zgrabnie wdrapała się na stolik. Miała taki świetny pomysł, nic nie mogło ją powstrzymać! Lawirowała na stoliku między pustymi talerzami po jedzeniu. Jeden obrót później przymknęła powieki, wystrzeliła ręce ku górze i wiła się delikatnie na boki, jak gdyby jutro miało nigdy nie nadejść. No to kto ją stamtąd zdejmie zanim zrobi komuś sobie krzywdę? A może ktoś jednak dołączy?
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Dom Masaru

Post autor: Kutaro »

Taniec nie był czymś w czym Kutaro się specjalizował, czy był w jakikolwiek sposób wybitny. Owszem zdarzało mu się odwiedzać jakieś Kaigańskie festyny i tam tańcować, ale tam były to raczej jakieś lekkie rozrywki nie mające żadnego głębszego znaczenia. Ot śmiechy i fikołki przy ognisku i alkoholu. Tutaj w Daishi jednak taniec był niemal jak dalsza część rozmowy. Pozwalał lepiej poznać ludzi. To czego usta powiedzieć nie mogły wyrażało ciało. Co więc przekazywał niewerbalnie Aburame? W końcu się dobrze bawił, odpoczywał, był jak pies stróżujący, który po raz pierwszy od kilku miesięcy nie musiał pilnować okolicy. Najadł się napił i był szczęśliwy. Co prawda idealne do tego byłoby grzanie się na słońcu, to “rozmowa” z ludźmi jaką był taniec również się do relaksu wliczała. A bezsłowna dyskusja była bardzo przyjemna. Benisuke dowiedział się tańca ciekawych rzeczy, jak na przykład takiej, że Nana jest znacznie bardziej wstawiona niż na to wyglądało. Biedna dziewczyna ze szczuplutkim ciałem średnio dobrze przyjmowała alkohol i zaczynała być coraz bardziej wstawiona. Jednak w Kutaro biły się dwa podejścia do sytuacji. Z jednej strony, tej opiekuńczej, lepiej żeby sobie dała spokój i nie zrobiła sobie przypadkiem krzywdy, niezależnie od rodzaju urazu. Jednak ta druga, nieco bardziej frywolna strona dostrzegała, że dziewczyna stała się od początku wieczoru znacznie bardziej wyluzowana. Doszło do ekspresowego zapoznania się i przełamania lodów. Czarnowłosa od nie tak dawnego przypadkowego spotkania w karczmie przeżyła wielką zmianę i zapewne trzeba było zawdzięczać nauczycielowi Nishiyamie, z którym spędziła dobre kilka tygodni. Kutaro zastanawiał się czasem dlaczego Toshiro zdecydował się na taką relację. Wcześniej uczynił podobną rzecz z nim i Hakaiem. Zebierał ze sobą ludzi i niczym jakaś lepka substancja zbliżał ich do siebie. Jakby taki miód produkowany przez pszczoły wabił do siebie ludzi i powodował, że zostawali. Aburame nigdy nie rozumiał jak Uchiha to robił. Co prawda Kaigańczyk lubił pracować samotnie, ale jednak mimo to tutaj było mu przyjemnie. Sama myśl powrotu na południe sprawiła, że poczuł ukłucie smutku. Mógł co prawda odwlekać to dosyć długo, lecz prędzej czy później będzie musiał wyruszyć w podróż. Tamte regiony były grzmiące wojenną zawieruchą i nawet jeśli same Gokiburi nie brało udziału, to Kutaro odczuwał lekką potrzebę powrotu. Takie rozmyślania rzuciły cień na jego myśli, sam był rozerwany między przyjaciółmi, a rodem. Wciąż jeszcze tańczył machinalnie lecz sam się zamartwiał. Otrząsnął się dopiero gdy Nana opuściła taneczną trójkę i ruszyła do stołu. Nagle chwyciła butlę z sake i duszkiem ją wypiła. Aburame widząc to spojrzał na Toshiro z pytaniem w oczach.
- Oho zaczyna robić się ciekawie. - Mruknął pod nosem i ruszył w stronę stołu. Co prawda sam był również wstawiony, ale nie chciał widzieć tego typu ciekawych przygód. Co jak co wyrżnięcie głową ze stołu nie było rzeczą interesującą, jednak wciąż podobało mu się rozluźniona, nie spięta Nana. Więc uczynił rzecz, która wydała mu się najbardziej odpowiednia. Pod pretekstem władowani w siebie jeszcze większych ilości alkoholu co na pewno było dobrym pomysłem. Podszedł do mebla na którym zgrabnie tańczyła czarnulka i zaczął sobie rozlewać sakę. Jednak cały czas jedno oko miał na dziewczynie i jeśli ta by się poślizgnęła czy w jakiś inny sposób zamierzała sobie zrobić krzywdę Kutaro będzie ją łapał.
- No to teraz trzeba ją dogonić. - Powiedział do Toshiro rozlewając kolejkę sake. Nie oszukujmy się pilnowanie wstawionych ludzi to jedno ale sam również zamierzał się dobrze bawić, a aktualne widoku jak najbardziej były fascynujące, nawet jeśli nieco niebezpieczne. Choć nazywanie kunoichi, która już nie raz pokazała, że ma pazurki “nieco” było sporym niedopowiedzeniem. Nana raz była słodziutka i spokojna ale nie zawsze udawało się jej powstrzymać swoją bardziej dziką stronę natury. Aburame doszedł do wniosku, że Nishiyama ze swoim stoicyzmem mógł jej wyjść tylko na dobre, temperując charakterek, ale i pokazując siłę do, której najwyraźniej kobieta dążyła jak zresztą każdy na tym świecie.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Wieczór nabierał coraz to większego i większego tempa. Aż strach było gdzie dziś skończą. Nikogo jednak to nie martwiło, ponieważ każdy z nich korzystał z każdej chwili tego spotkania. Wyglądało na to, że każdemu z nich potrzebne było coś takiego i przez to każdy bawił się wyśmienicie. Nawet Nishiyama, który na co dzień był raczej bardzo poważny i pozwalał sobie na pojedyncze żarciki czy też uszczypliwości totalnie już porzucił tę sztwyniejszą stronę. Na jego twarzy praktycznie cały czas malował się uśmiech, który zmieniał się jedynie w zależności od sytuacji i aktualnie toczonej rozmowy. No, teraz to już trochę mniej rozmowy, ponieważ zarówno Nana jak i Kutaro stwierdzili, że był to moment, w którym trzeba było się trochę poruszać. Co do tej aktywności to... Cóż. Dużo można było powiedzieć o Toshiro i jego dobrym obyciu w różnych balach, przyjęciach i innych, ale na pewno nie to, że był wspaniałym tancerzem. Zawsze gdy dochodziło do tych aktywności to akurat musiał iść do toalety, akurat zawsze coś kończył, albo akurat szedł rozmawiać z kimś o czymś bardzo ważnym. Tak się akurat zdarzyło, że ta aktywność była przez niego w pewien sposób zaniedbana. Właśnie dlatego musiał doprowadzić się do lepszego stanu, gdzie jego ciało już samo będzie po prostu płynęło. Nie będzie trzeba zważać już na nic. No niestety, dwie kolejki nie były wystarczające, aby się w ten stan wprowadzić, ale na pewno było lepiej niż przed chwilą.
To był moment, w którym trzeba było się zdecydować, w którą stronę chciał pójść. To prawda. Stan upojenia każdego z nich zwiększał się z każdą minutą, godziną... No wiadomo, z każdą kolejką. Czy powinien tak jak zawsze zachować powagę i powoli przystopować ze wszystkim? W żadnym wypadku, przecież dopiero co otworzyli nową butelkę, nieprawdaż? Poza tym była to idealna okazja, aby się wyszaleć i poznać limity. Nie tylko swoje, ale i innych, bo patrząc na Nanę to chyba jej się powoli zbliżał. Z kolei Aburame trzymał się chyba całkiem nieźle. Teraz, gdy każdy tak dobrze się bawił nie chciał być dodatkowo tym, który tę zabawę zepsuje, ba, sam nie chciał, aby się kończyła. Dlatego bez większych oporów dał się zabrać w tango dwójce swoich gości. Mówią, że do tanga trzeba dwojga, ale akurat w tym przypadku to powiedzenie chyba nie do końca się sprawdziło. Co prawda potrzeba było dwojga, ale do namówienia Toshiro do tańczenia. Do samego tanga? Tym razem trojga.
Poniesiony chwilą skończył na "parkiecie", którym była wolna przestrzeń pomieszczenia, w którym się znajdowali. Nie było tu nie wiadomo jak dużo miejsca, ale jak na trójkę ludzi, którzy tańcowali w miarę blisko siebie wystarczyło aż nadto. W końcu dom był całkiem spory, więc i miejsca na pewno im nie zabraknie. Trzymany jedną ręką przez Nanę i można by prawie powiedzieć, że też nieco przez nią prowadzony dołączył do rozmowy ciał, podczas której również mógł wyrazić swoje rozluźnienie i to jak dobrze się czuł, a także bawił przy tej dwójce. Jeśli czarnowłosa potrzebowała w pewnych momentach ratunku, czy też podtrzymania to oczywiście to otrzymała, czy to od jednego, czy drugiego pana. Zabawnym było obserwować jak Nana czasem się gubi w tym co robiła. Wydawała się wtedy tak bezbronna i tak niewinna. Gdyby Toshiro nie znał jej nieco lepiej to pewnie by się na to złapał, ale cóż. Czas, który sobie poświęcili zrobił swoje. Zabawne było też to, że gdyby ktoś zapytał go ten rok, czy już dwa lata temu czy tak wyobrażałby sobie swoją przyszłość to chyba by tego kogoś wyśmiał. Jego zmiana jest dowodem na to, że nawet największy samotnik potrafi odnaleźć się wśród ludzi, a nawet wyglądało na to, że ich łączyć.
A co łączyło ludzi jeszcze bardziej? Alkohol. W pewnym momencie czarnowłosa zadecydowała, że pora na jednego i ruszyła w stronę stołu posyłając Kutaro tylko porozumiewawcze spojrzenie, gdy ten stwierdził, że robi się ciekawie. Czy Toshiro zamierzał ingerować i ją zatrzymywać? Nie. Pomimo tego, że widział, że w najbliższej przyszłości może się zrobić znacznie gorzej, to Nana miała jednak swój rozum, a poza tym wolność wyboru Przecież nikt tutaj nikogo nie chciał ubezwłasnowolniać. Jeśli zrobi coś źle, to przynajmniej nauczy się na swoich błędach, a Nishiyama dopilnuje tylko żeby się nie pozabijała. Powinno wystarczyć. Nawet w stanie, w który się wprowadził dalej był w stanie dość dobrze się poruszać. Może nie tak precyzyjnie, ale za to dużo pewniej. Poza tym, jedna, czy dwie czarki więcej nikogo nie zabiły, prawda? Toshiro podszedł od drugiej strony do stołu i śmiejąc się zatrzymał Kutaro gestem ręki, bo ktoś tutaj chyba z rozpędy chciał rozlać alkohol do już pełnych naczynek. Zaraz po tym uniósł czarkę w toaście.
-No to zdrowie.- oznajmił i uśmiechnął się, a następnie przechylił całość wlewając sobie trunek bogów do gardła. -Nana! Jak coś przewrócisz albo potrzaskasz to przegrywasz i schodzisz. Nie możemy przecież robić takiego rozpierdzielu jak mamy gości!- oznajmił stanowczo, aczkolwiek zaraz po tym roześmiał się i zaczął przypatrywać się cóż ona wymyśliła i co zaczęła wyczyniać. Z jednej strony był on, a z drugiej Kutaro, więc gdyby coś miało się stać to oboje mogli zareagować. Poza tym rzucenie jej wyzwania było niecnym zabiegiem psychologicznym, aby nie wywrócili mu domu do góry nogami, bo na następny dzień to przecież oni będą to najprawdopodobniej sprzątać! Jedna, czy dwie rzeczy mogły paść ofiarą imprezy i pewnie padną, ale... To się wliczało w ryzyko imprezowe.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Był to pierwszy raz kiedy pozwoliła sobie na taki stan upojenia. Nie piła sama ze sobą, nigdy nie miała „znajomych” czy towarzyszy. W karczmach, przy obcych, musiała być zawsze uważna. Jedna, dwie czarki maksymalnie. Ewentualnie coś innego. Nie marnowała pieniędzy na trunki. Zawsze istniała opcja uciekania bez płacenia, albo naciągnięcie kogoś naiwnego do płacenia. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś zechce wbić komuś nóż w plecy. Tutaj jednak takie obawy przeszły na drugi plan. Była wśród swoich. Czuła się bezpiecznie, wbrew samej sobie. Wciąż szokowało ją ja beztrosko mogła się przy kimś czuć. Czy wszystkie te pozytywne emocje znikną jutro rano, gdy obudzi się z okropnym bólem głowy? A może chociaż jakieś małe ziarenko szczęścia zostanie w jej popsutym sercu? Nawet jeśli, za pewnie zniknie na dobre, kiedy znów zostanie sama. Wszystko to było chwilowe. Przyjdzie moment, w którym znowu przywita swoją starą znajomą - samotność; nawet Toshiro i Kutaro nie mogli tego zmienić. Jej los był już przesądzony, nie było czego ratować. Ścieżka, którą obrała była usłana trupami, bólem i śmiercią. Chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy, zależało jej na nich za bardzo, żeby narażać ich na cokolwiek. Mieszać w swoje mroczne plany, prywatne problemy. Nie przyznawała się sama przed sobą jak bardzo potrafiła się przywiązać. Tyle lat bez bliskich ludzi wokół siebie wychodziło na zewnątrz, ukazując jak bardzo bezbronna tak naprawdę była. Może nie fizycznie. Nie należała do najsilniejszych, ale na pewno potrafiła o siebie zadbać. Psychicznie jednak przypominała małą zagubioną dziewczynkę na rozdrożu. Tułała się po omacku starając znaleźć tą właściwą drogę. Ale czy da radę ją odnaleźć, jeśli nikt inny nie wskaże jej odpowiedniego kierunku? Zwyczajna samotna dziewczyna, nikt więcej. Chociaż maskowała się dobrze, nawet przed samą sobą.
Z każdym następnym piruetem robiła się coraz bardziej zmęczona. W końcu potańczyli całkiem sporo we 3. A kiedy była już gotowa ruszyła na podbój stolika.
- Dołącz do mnie, Kutaro! - Zarządała, chociaż świetnie bawiła się sama. Stolik był raczej mały, pewnie by się nie pomieścili, ale nie zwracała uwagi na szczegóły. Ręce w górę, jak gdyby chciała dotknąć sufitu; potem wolno w dół po bokach swojego ciała; lekko ugięte kolana; biodra w jedną, w drugą stronę. W końcu otworzyła oczka szukając swoich towarzyszy. Znalazła ich tuż obok siebie. Na jej pełnych ustach wykwitł uśmiech zadowolenia. Imprezo trwaj! Zaklaskała w dłonie widząc toast i następną kolejkę, na jaką zdecydowali się panowie. Oczywiście jej już na dzisiaj wystarczyło. Nawet sama o tym wiedziała. Wciąż w swoim świecie wirowała na stole. Dopiero słowa Toshiro wybiły ją z transu. Prychnęła i zaśmiała się szczerze. Słowo „rozpierdziel” wychodzące z ust opanowanego Uchihy skwitowała wybuchem niekontrolowanego śmiechu. Łzy napłynęły jej do oczu, zgięła się w pół, wciąż śmiejąc. Odszukała wzrokiem oczu Kutaro, szukając zrozumienia. R o z p i e r d z i e l. Ciężko łapała oddech. Przetarła wierzchem dłoni mokre powieki. Przystanęła spoglądając na Tosiro z góry. Oparła dłonie na biodrach, wypychając jedno w prawą stronę.
- Hai, hai, To-shi-ro-sensei - przesylabowała wciąż chichocząc. Opiekuńczy pan gospodarz. Wiedział co robił, gdyby jej nie temperował pewnie puściłaby całą posiadłość z dymem. Nie zdawała sobie zbytnio sprawy, że chłopcy ją w jakiś sposób asekurują. Dla niej jedynie byli zbyt trzeźwi, żeby tańczyć we dwoje, dlatego zdecydowali się na szybką kolejkę sake. Może i Toshiro rzucał jej wyzwanie, na które oczywiście zamierzała odpowiedzieć, nawet nieświadomie. Odsunęła bosą stopą jeden pusty talerz, potem drugi, robiąc sobie więcej miejsca. Podeszła do krawędzi stolika od strony Toshiro, zachwiała się delikatnie; kucnęła, żeby potem usiąść. Jej nogi zwisały w dół; odchyliła się w tył, podparła rękami z tyłu; uniosła głowę ku górze, wpatrując się czarnymi tęczówkami w oczy Uchihy. W końcu teraz był od niej wyższy jeszcze bardziej niż zazwyczaj.
- Mamy gości - powtórzyła unosząc jedną brew. Wyzwanie w jej oczach było idealnie widoczne. Tak jak jego szybciej. Zbyt wstawiona, żeby cokolwiek ukrywać. Mówiła co jej ślina przyniosła na usta. - Ma-my - powtórzyła, gdyby nie zrozumiał. Czasami nie pojmował jej dwuznacznych wypowiedzi, tym razem nie bawiła się w gierki. Nie dawała mu przywileju zignorowania jej słów i czy niezrozumienia intencji .Przechyliła delikatnie głowę na bok, jak zawsze kiedy się nad czymś zastanawiała. - Kim dla Ciebie jestem, Toshiro? - Zapytała z pokerową miną, chociaż jej oczy wciąż rzucały mu wyzwanie. Zdecydowanie odważniej jej się rozmawiało, kiedy zniknęły wszystkie opory i uprzedzenia. Tak naprawdę nie wiedziała o co pytała. Nie wiedziała co chciała usłyszeć i pewnie żadna z odpowiedzi nie wpłynęłaby na ich relację - tak przynajmniej sobie wmawiała. Była gotowa zaakceptować każdą jego decyzję, nie oczekiwała nic w zamian. Tak uważała, a może sake, które w siebie wlała, tak uważało. W końcu bywała zmienna. Tyle możliwości. Znajomą, siostrą, miłością, przyjaciółką, ciężarem, zabawką? Za pewne Kutaro był tak samo ciekawy jak ona, dlatego zapytała w jego towarzystwie. Oszczędziła wszystkim czasu poświęconego na domysły. Gdzieś kiedyś przeczytała, że przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic. Czy w przypadku Kutaro i Toshiro było tak samo? Trochę ich testowała. Chciała wiedzieć jak to jest w rzeczywistości. Nie na papierze. Mówili sobie wszystko? Jak silna może być taka więź? Co było potrzeba, żeby ją zdobyć i co, żeby zniszczyć?
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Dom Masaru

Post autor: Kutaro »

Tak jak wcześniej impreza się zaczynała rozkręcać, to teraz wpadła już w pełną prędkość obrotów. Co gorsza karuzela szaleństwa napędzana alkoholem nie zamierzała się zatrzymywać. Mogło mieć to związek z motorem napędowym rozrywki jakim była Nana. Bardzo szybko okazało się, że dziewczyna kiedy jest w komfortowym otoczeniu odżywa i z wstydzioszki staje się diablicą. Kutaro i Toshiro zachowywali się jakby nie do końca wiedzieli co ze sobą zrobić. Przede wszystkim tempo z jakim się sytuacja się rozwijała było dla nich przerażające i z braku innego pomysłu, nie owijając w bawełnę, chodzili za Naną jak na sznurku. Aburame był mentalnie przygotowany na spokojną dyskusję przy napitkach o życiu, ostatnich tygodniach i wizjach na przyszłość. Filozoficzne rozprawy o życiu i śmierci, do czego to doszło, że biegał od spiżarki, po parkiet i z powrotem do stołu żeby sobie pewna czarnulka nie rozbiła pięknej główki. Kto to widział. Skoro jednak został temat został nadany nieco inny to i dobra, do takich sytuacji Benisuke również potrafił się zaadaptować. Krótki taniec i dalej szybko zmiana miejsca, czy ta dziewczyna miała nieograniczone zasoby energii? Tym razem taniec na stole. Nishiyama co prawda zwrócił uwagę na nie robienie syfu, ale jednak wydawał się być raczej rozbawiony całą tą sytuacją, niż zły na tancerkę. Trudno było czuć inaczej gdyż póki co nikt ani nic nie ucierpiało.
Gdy Kutaro podszedł do stołu zabrał się za nalewanie sake, lecz w połowie przechylania butelki zauważył, że czarki były już pełne. No cóż, okazywało się, że był znacznie bardziej pijany niż mu się wydawało. Może tymczasowo. Jak o tym pomyślał to rzeczywiście nie był do końca stabilny, lecz teraz skoro już o tym wiedział to po prostu musiał mieć to na uwadze. W żadnym wypadku nie należało tego mylić ze zwalnianiem imprezy. Ot, zanotowano.
- Na zdrowie! - Okularnik zawtórował Toshiro i również wychylił naczynko. - Rzeczywiście dobre. - Pokiwał głową chwaląc trunek zgodnie zresztą z prawdą. Sake delikatnie palił w gardło, może i nawet koneser by wyczuł jakieś nuty smakowe, niewykluczone nawet, że Aburame by się udało, lecz nie w tym momencie. Teraz było istotne tylko to, że paliło i przyjemnie szumiało w głowie. Błogie rozrywki hodowania alkoholizmu, czego chcieć więcej.
No najwyraźniej Nana miała większe potrzeby bo po zgrabnym tańcu doszła do wniosku, że przyśpieszy imprezę jeszcze bardziej. Znacie może te głębokie pytania które są stawiane gdy większość osób już zakończyła imprezę, Sen o Ryuzaku został już odśpiewany zachrypniętym głosem i zostaje licytacja kto ostatni zezgonuje? Taa zaraz mieliśmy dojść do takiej właśnie gęstej atmosfery.
- No już lecę, ciekawe jak się tam razem zmieścimy. Jesteś o wiele za duża. - Prychnął żartując z oczywiście filigranowej dziewczyny. Choć akurat Kutaro nie był pewny czy stół utrzymały jego. W końcu był całkiem wysoki, głównie dzięki dziedzictwu Aburame. Przecież ich lider również niski nie był.
Chwile później jednak doszło do wspomnianego wcześniej zagęszczania atmosfery. Bo po krótkiej chwili droczenia się z Toshiro, Nana usiadła na brzegu stołu i zadała proste pytanie: “Kim ja dla Ciebie jestem?”. Tym razem Benisuke nie zakrztusił się już teatralnie sake, a zwrócił powoli swoją głowę w stronę dwójki Uchiha z niemym pytaniem “No, kim jesteś?”. Sam był ciekaw jaka odpowiedź padnie ze strony Nishiyamy. Dogadywali się o wiele zbyt dobrze i byli o wiele zbyt blisko, żeby odpowiedź o uczennicy i nauczycielu uszła brunetowi płazem. Oczy za ciemnymi okularami Kutaro się zaświeciły jak ogniki. O to chodziło, energia tańca została skoncentrowana na emocjach jakie przemykały między dwójką czerwonookich. Aburame jakby chciał to by mógł posmakować napięcie w powietrzu. Podobało mu się to, ciekawiły go ludzkie emocje i jak się w takich sytuacjach zachowają. Najchętniej dolałby nieco więcej oliwy do ognia, ale miał wrażenie, że nie było potrzeby sytuacja była ciekawa bez jego interwencji. Naturalnie mógł z litości obrócić całą sytuację w żart, ale nie tym razem. Teraz chciał nacieszyć się widowiskiem. Nie zamierzał pozwolić również Toshiro uciec komedią stąd na twarzy ubrał poważny wyraz, choć jakby mógł to by chichotał jak wariat.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Toshiro też nie pamiętał kiedy ostatnio raz tak bardzo sobie poimprezował. Pytanie, czy w ogóle kiedykolwiek tak imprezował? Wiadomym było, że miał w życiu wiele okazji do dobrego napicia się, ale chyba jeszcze ani razu nie czuł się w tym wszystkim tak swobodnie i po prostu - dobrze. Nie spodziewał się też zupełnie tego jaką "duszą towarzystwa" zostanie Nana i że tak szybko się zadomowi nadając temu spotkaniu tempa i to jeszcze jakiego! Wydawało mu się, że pojawienie się Kutaro sprawi, że będzie dużo spokojniej, tym bardziej, że wcześniej Uchiha nie poznała go za dobrze, a tutaj proszę, zarówno jedna jak i druga strona wyluzowała dużo szybciej i bardziej niż przypuszczał. Szczególnie ta kobieca strona. Oczywiście mu to nie przeszkadzało, jednak z podejściem Nishiyamy ciężko było mu nadążyć za niezwykle otwartą i przebojową Naną. Pomagało mu to poniekąd wyjść trochę ze strefy komfortu i poczuć się jeszcze lepiej i jeszcze swobodniej. Już wcześniej Kutaro zdołał wykrzesać z niego dużo więcej niż inni, a połączenie tej dwójki sprawiło, że otworzył się tylko bardziej. Ciekawa sprawa jak zupełnie przypadkowo poznaniu ludzie potrafili wpłynąć na czyjeś życie. Wychodzi na to, że tym właśnie jesteśmy. Sumą przypadkowych spotkań i zmian jakie one w naszym życiu wprowadzają.
Tańce na parkiecie dobiegły końca, należało wrócić i się napić. Co czym prędzej uczyniła cała trójka. Alkohol zdecydowanie robił już swoje, a dodatkowe dwie kolejki powoli zaczynały dawać się we znaki. Co prawda Toshiro czuł, że na pewno jeszcze mógł, pytanie czy powinien? Pewnie nie, ale tak bardzo nie chciał, aby ten wieczór się kończył. Jeśli będą dalej pić, to będą też dalej siedzieć, prawda? Na szczęście zarówno Kutaro jak i Nana go na ten moment w tej kwestii nie zawodzili, tym bardziej, że ta druga wspięła się na stół i zaczęła tańczyć.
-Mówiłem. - odparł z zawadiackim uśmiechem.- Prawdą jest, że u nas jest najlepsza Sake na całym kontynencie. - odparł z przekonaniem i zarówno zadowoleniem w głosie. Co prawda na "koneserowanie" już zdecydowanie za późno, bo byli pewnie uwaleni w trzy dupy i jedyne co mieli w ustach to sam alkohol i to jedyne co czuli, ale... Po dobrym trunku głowa boli mniej niż po byle jakich sikaczach! W międzyczasie jednak Nanę najwidoczniej bardzo rozbawiły słowa Toshiro, który widząc jej porozumiewawcze spojrzenie również spojrzał w kierunku Aburame, on jednak był zdecydowanie bardziej zdezorientowany, ale mimo wszystko rozbawiony obrazkiem, który miał przed nosem, czyli chichoczącą jak szalona Naną. Gwóźdź imprezy dopiero jednak nadchodził i to Nishiyama sam był sobie winien. Czasem po prostu mówił rzeczy, które niekoniecznie powinny opuszczać jego głowę i usta. W pewnym momencie na czarnowłosa znalazła się tuż obok niego siedząc na stole. Oczywiście zupełnie niczego nieświadomy Toshiro uśmiechał się lekko i spojrzał lekko przymulonym wzrokiem w równie czarne tęczówki kobiety. Mamy gości. Przytaknął jej kiwając lekko głową. Ma-my. Po raz kolejny kiwnął na tak, a na jego twarzy pojawił się lekki wyraz zwątpienia. Nie wiedział dalej za bardzo o co chodzi, a gdy usłyszał pytanie, które padło chwilę później to początkowo prychnął lekko śmiechem. Tak chcesz się bawić? A nie, chwila. To nie pytanie na żarty? Mina lekko mu zrzedła gdy dostrzegł poważny wyraz twarzy Nany, a później Kutaro. Nawet Kutaro! Zapewne wewnętrznie miał spory ubaw widząc jak Toshiro przechodzi przez różne stadia emocjonalne i pałęta się w tym wszystkim, a przynajmniej on by miał gdyby sytuacja była odwrotna. Wyglądało na to jednak, że ani jedno, ani drugie nie zamierza mu w tym momencie odpuścić. Dopiero teraz przypomniał sobie jak dokładnie uformował to zdanie. Ech, to się wrąbał. Oczywiście tak samo zwróciłby się do Kutaro, gdyby to Nana odwiedziła go po jakimś czasie, a on byłby u niego już dłuższy czas, ponieważ uznawał swojego przyjaciela już jako domownika, dużo rzadszego niż Toshiro, ale jednak. Zawsze mógł czuć się tutaj jak u siebie. Przez chwilę nawet chciał poprawić czarnowłosą z rozpędu, ale dobrze wiedział, że nie o to się tutaj rozchodziło. Westchnął lekko, przesunął ręką po głowie przeczesując włosy, a na jego twarzy pojawił się ten lekki uśmiech.
-Kim dla mnie jesteś?- powtórzył pytanie jakby samemu je sobie zadając. No i przy okazji zyskiwał dodatkowe sekundy na uformowanie jakiejś sensownej odpowiedzi, której swoją drogą nie posiadał. Oprócz tego poczuł jak serce zaczęło mu nieco mocniej walić, a następnie jak stan jego upojenia drastycznie maleje. Cóż, nutka adrenaliny działała swoje. Poza tym kiedyś bardzo długo trzymał w ukryciu swoje uczucia do innych, przyszła pora na to, aby coś zmienić. Tym razem będzie bardziej otwarty. -Chciałbym móc odpowiedzieć Ci jednoznacznie na to pytanie, ale nie potrafię. Pojawiasz się znikąd, wywracasz moje życie do góry nogami, oczywiście w tym pozytywnym sensie, dzielimy się historiami lepszymi lub gorszymi, okazuje się, że nawet mamy parę podobnych, spędzamy mnóstwo czasu razem, praktycznie się nie rozstajemy, wzrastamy razem z dnia na dzień, a ja...- tutaj zawiesił na chwile głos i przełknął ślinę. -Nie mam z tym problemu, wręcz przeciwnie, mam nadzieję, że to się nigdy nie skończy. Od momentu gdy poznałem Kutaro jesteś kolejną osobą, przy której czuję się tak swobodnie.- tutaj posłał Aburame spojrzenie i pogłębił na chwilę uśmiech, aby po chwili wrócić z powrotem wzrokiem do Nany. Choć te dwie relacje były bardzo różne to szybko stały się tymi, o które Nishiyama chciał najbardziej dbać. Było prawdą, że w towarzystwie tej dwójki czuł się bardzo swobodnie, dlatego też nie bał się mówić bardziej otwarcie, bo wiedział, że zostanie zrozumiany, a jeśli nie, to postarają się zrozumieć.
-Wiem jedynie, że nie jest to relacja sensei-uczeń. To coś więcej i wiem też, że mi na niej zależy.- wiedział to przecież z doświadczenia, ponieważ posiadał podobną, długoletnią relację tego typu. Wypowiadanie tych słów przychodziło mu jednak dużo trudniej niż się tego spodziewał. Sam dobór, aby wyrazić to jak się czuje był nie lada wyzwaniem. Czy podołał? Cóż. Cały czas bacznie obserwował reakcje zadającej pytanie, czasem zerkając w kierunku Kutaro, który siedział po drugiej stronie. -Skoro już mówimy sobie takie rzeczy... To kim ja dla Ciebie jestem?- oczywiście nie mógł przepuścić okazji, aby odwdzięczyć się tym samym. Zastanawiało go jak z tym wszystkim czuje się w tej sytuacji Kutaro. Czy go to interesowało? Nużyło? Bawiło? Chciał to wiedzieć, czy miał to totalnie gdzieś? Z innej perspektywy mógł też wyglądać jak taki pośrednik między nimi, dzięki któremu mogli się między sobą porozumieć i wyznać różne rzeczy, których normalnie by sobie nie powiedzieli. Jak jakiś świadek? Cholera wie. Miał jedynie nadzieję, że nie będzie się czuł z tym zbyt nieswojo i nie wyjdzie z tego nic złego. Poza tym wypowiadając wcześniej te słowa kierował je też po części do niego. Czy dotarło? Mogło być ciężko, ale jeśli nie teraz to nadrobi to przecież innym razem. Najpewniej jutro, gdy przyjdzie moment na wytłumaczenie się z tego wszystkiego.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Stworzyła imprezę, więc miała prawo ją przerwać. Pytanie wyszło od niej machinalnie, nie zastanawiała się nad nim zbyt długo. Ot po prostu zechciała poznać jego odpowiedź i tyle. Takie widzimisię, do którego nie przywiązywała zbyt wiele wagi. Teraz jednak atmosfera znacznie się zmieniła i czy sobie tego życzyła, czy nie - popsuła całą zabawę. No trudno, nie było co płakać nad rozlanym mlekiem. Musiała brnąć dalej w teatrzyk jaki im zgotowała, jeszcze w towarzystwie Kutro. Oczywiście nie była z siebie dumna. Jutro, jeśli będzie posiadała przywilej pamiętania tego wieczora, przyjdą wyrzuty sumienia. Teraz jednak nie nadchodziły, co pozwoliło jej zachować jakąś względną powagę sytuacji. Z początku spodziewała się, że dwójka chłopców zamieni całość w jakiś ciekawy żart. Sekundy jednak mijały i nic się nie działo. Musiała powstrzymywać się z całych sił, żeby nie spojrzeć na Kutaro. Co sobie pomyślał? Bezwzględnie zapędziła Toshiro do sytuacji bez wyjścia. Taki niewinny, taki nieświadomy. Przytakiwał na słowo „my” zaraz przed tym, jak zrzuciła na niego prawdziwą bombę. Widocznie jego najlepszy przyjaciel również był ciekawy odpowiedzi i tym razem nie zamierzał wyciągnąć go z opresji. Siedział nad wyraz cicho, tak samo jak Nana. Wpatrywała się w Toshiro z uporem, widząc konsternację na jego twarzy. Walczył ze sobą. Z początku nie spodziewała się odpowiedzi. Była pewna, że zwyczajnie ją zbyje i nie miałaby mu tego za złe. Stało się jednak inaczej. Chłopak zbierał się w sobie, składał zdania, zbierał myśli. Z jej oczu zniknęło wyzwanie, zastąpione przez prawdziwy szok. Rzeczywiście zamierzał jej odpowiedzieć. Odpowiedź widocznie nie była prosta. Już zaczynała żałować swojego pytania. Serce zabiło jej szybciej, lekki rumieniec ozdobił jej alabastrowe policzki. Przełknęła ślinę kiedy przeczesywał swoje włosy. Nie potrafiła jednak oderwać od niego spojrzenia. Świat przestał na moment wirować, skupiła na nim całą swoją uwagę. 1, 2, 3 sekundy później zaczął odpowiadać. Nieświadomie zacisnęła dłonie na krawędzi stołu, na którym siedziała. Za mocno, aż pobielały jej dłonie. Jak gdyby bała się, że spadnie. Z każdym jego słowem czuła nasilający się ucisk w klatce piersiowej. Coraz bliżej przychodziło do niej pragnienie, którego nie rozumiała. Pragnęła czego? Zrozumienia? Bliskości? Tak, chyba bliskości, chyba zrozumienia. Zaoferował jej to drugie, aż nie mogła w to uwierzyć. Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś takiego. Rozumiała go doskonale, zgadzała się z każdym pojedynczym słowem. Ich więź ewoluowała z dnia na dzień. Pomimo różnic i podobieństw. Wciąż brnęli do przodu, razem. I ku zdziwieniu wszystkich zapowiadało się, że prędko się to nie skończy. Na szczęście. Po prostu czyste s z c z ę ś c i e. Odgonił samotność, w jakiej się topiła każdego dnia. Nie była już sama, miała kogoś komu na niej zależało. Sam tak powiedział. Zależało mu na niej. Przyznał, kłamał? Nie potrafiła odgadnąć. Jak zawsze doszukiwała się we wszystkim pułapki, jednak tym razem wyglądało na to, że odbędzie się bez niej. Też jej zależało. Nie potrafiła jednak przyznać się sama przed sobą.
Dziwne uczucie. Ulga. Wciąż nie potrafiła go nazwać. Oczywiście odrzucił piłeczkę w jej stronę. Zamarła na chwilę. Zapytał o to samo. Było to niestety nieuniknione, chociaż miała cicha nadzieję, że jej odpuści. Myliła się. Westchnęła wstając powoli ze stołu. Wciąż nie odrywała od niego wzroku, chociaż zauważyła jak wcześniej szukał zrozumienia u Kutaro. Nie byłaby sobą, gdyby nie odpowiedziała w prowokujący sposób. Toshiro przestawił im swoje uczucia. Nie była aż tak odważna.
- A kim chciałbyś być? - Rzuciła z figlarnym uśmiechem, chociaż jej oczy wciąż pozostały poważne. Pół żartem, pół serio. Chciała do niego podejść. Może coś powiedzieć, może coś zrobić? Jednak półtora kroku później zachwiała się. Mimowolnie wykonała szybkie dwa kroki w przód, starając się odzyskać równowagę. Wsparła się dłonią na klatce Toshiro w końcu panując nad nóżkami jak z waty. Ah to cholerne sake. Stała tak przez chwilę, głowa spuszczona w dół, twarz zasłonięta aureolą czarnych włosów. Kiedy podniosła na niego wzrok miała na ustach delikatny uśmiech, dzięki któremu przestała wyglądać jak wiecznie niezadowolona i wściekła. Powinna się pewnie częściej uśmiechać. Zniknęła cała zadziorność, którą wcześniej dzierżyła. - Kamień z serca. Cieszę się - zaczęła śmiejąc się pod nosem. Sama dziwiła się własnym słowom, jakie w końcu odważyła się wypowiedzieć. Wydawała się rzeczywiście zadowolona ze słów Toshiro. - Całe szczęście, że czujemy to samo - dodała z wyraźnie wymalowaną ulgą na buzi. Przygryzła delikatnie dolną wargę, jednak i tak nie potrafiła ukryć swoich emocji, nie w takim stanie. Kiedyś zapytała go, czemu ją nie zabił. Czemu zostawił taką bezwartościową rzecz w swoim życiu, kulę u nogi. Wtedy tak myślała. Teraz była mu wdzięczna, że tego nie skończył. Pokazał jej nowe życie, nową ścieżkę, na której po raz pierwszy nie była sama. 
Po chwili przypomniała sobie o Kutaro. Cieszyło ją, że traktował ich na równi. Podobnie, ale inaczej. Pewnie miał dość tych wylewnych szmerów, jakie zafundowała mu dwójka Uchiha. Spojrzała po raz ostatni na Toshiro, nie zamierzała tego ciągnąć dalej, jednak temat nie był skończony. Kiedyś pewnie jeszcze do tego wrócą. A może zabraknie im odwagi na trzeźwo? - Razem - zakończyła obietnicą, która nabrała teraz nowego znaczenia.
Potem ruszyła powoli, chwiejnym krokiem w stronę pana Aburame. Mieli przecież porachunki i jeśli myślał, że zapomniała to się grubo pomylił. Oczywiście, że nie zamierzała mu odpuścić. Spojrzała na Kutaro z grymasem na ślicznej buzi, chociaż w jej oczach tańczyły wesołe ogniki. Była w dobrym humorze, jeszcze.
- Jaka jestem? - Zapytała unosząc jedną brew. - No powtórz - prowokowała idąc w jego stronę. Szarżowała niczym mały, wredny skrzat, którym przecież była. Na jej usta wypłynął łobuzerki uśmiech. Miała chyba co do niego niecne plany. - O w i e l e za duża?! Ja ci pokażę! - Dodała chwytając w jedną łapkę pusty, porcelanowy talerzyk ze stołu. Co mogła z nim właściwie zrobić? Albo lepiej co mogła nim komuś zrobić? Chyba sama nie była pewna. Jednak broń to broń! Kutaro powinien się mieć na baczności, zwłaszcza kiedy zbliżała się do niego impulsywna Nana. Znajdowała się już całkiem blisko. Chłopaki pewnie zdążyli w jakiś sposób zareagować, w tym stanie nie należała do najszybszych. W końcu jednak nie dotarła. Znów zakręciło jej się w głowie. Ponownie chwyciła się krawędzi stolika i niechętnie odłożyła swoją kuchenną broń. Zaśmiała się sama z siebie. Przesadziła, doskonale o tym wiedziała. Chyba miała już dość na dzisiaj. Dość sake, dość wrażeń. - Uh, chyba mi wystarczy - dodała niczym mała, znów trochę zagubiona, dziewczynka, którą czasami po prostu była. Widocznie brakowało jej normalnego dzieciństwa i tak odzywały się właśnie te braki. Wymagano od niej bycia dorosłą już za młodu. Teraz można było zobaczyć tego konsekwencje. Westchnęła wyciągając łapki do pierwszego, który zdecydował się do niej podejść - jeśli taki był. Zdecydowanie wystarczy, czas spać. Nie była jednak w stanie pójść nigdzie sama, nie było co ukrywać. Mogła próbować, ale z jakim skutkiem? Trochę żałosny widok, nie przejmowała się tym za bardzo. Ludzie robili różne gorsze rzeczy po alkoholu, niż wytańczona, zmęczona i całkiem szczęśliwa Czarnowłosa. Jeśli któryś z nich zdecydował się jej pomóc, wsiąść na ręce, zanieść? Już w drodze oparła główkę na na torsie swojego wybawcy, zamykając oczka i zasypiając po drodze. A jeśli nikt nie ruszył jej na ratunek? Trudno, przywykła do radzenia sobie samemu. Ruszyła wówczas chwiejnym, niepewnym krokiem, o własnych siłach, w stronę sypialni. Obiecywała sobie szybciej, że ich zostawi i pozwoli im sobie szczerze pogadać we dwóch? Nadszedł ten moment. Lepiej późno niż wcale!
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Domy mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości