Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 6 sie 2021, o 16:31
Czyżby aż tak interesowały ją umiejętności shinobi którymi mógł się pochwalić? Nie sądził, że coś tak prozaicznego jak trening czy walka może ją zaciekawić. Co prawda z pewnością wykonywała tą samą profesję co on, ale mimo wszystko był to raczej męski świat - Pewnie. Myślę, że parę rzeczy mogłoby cię zainteresować. Opanowałem dosyć nietypowy styl walki. Osobiście nie znam, ba! Nawet nie kojarzę nikogo kto walczyłby w ten sposób. - tutaj pojawiła się świetna okazja by móc się pokazać w doskonałym świetle jako oczytany człowiek - A znalazłem zapiski na jego temat w jednej z książek. Może ci kiedyś nieco więcej o nim opowiem. Wiąże się z nim bardzo ciekawa historia - miał tutaj na myśli oryginalnego twórcę tego stylu wywodzącego się z odległych krain. Był niesamowicie skomplikowany i jedynie nieliczni mogli w ogóle marzyć o tym by go opanować.
Lekko podniósł brwi słysząc odpowiedź niebieskowłosej na przyznanie się do "winy", którą było podejście w jej stronę - To bardzo miłe co mówisz - odpowiedział niejako na jej słowa zgodnie z tym co czuł. Aż zrobił mu się przyjemnie ciepło w środeczku, gdy jego starania zostały docenione przez drugą stronę - Z zemstą to nie jest takie proste. Cała sztuka polega na tym, by nie uczynić sobie z niej celu życia. Sama w sobie jest niezwykle naturalną czynnością wymierzająca sprawiedliwość. Należy jednak dobrze ją zaplanować i wykonać na tyle dokładnie, by nie pozostał nikt kto będzie miał do nas żal. W przeciwnym wypadku nienawiść rodzi nienawiść. Wystarczy spojrzeć na historię Senju i Uchiha o której tu przecież rozmawialiśmy. Jest świetnym przykładem, że należy kończyć robotę, bo w przeciwnym wypadku odbudują się i będą szukać zwady. - wywód wyszedł mu całkiem długi, ale wyraził swoje odczucia co do tematu gdy już się dowiedział skąd takie postrzeganie tematu u Mei.
Postanowił podzielić się z Mei nieco ciekawszymi wydarzeniami o których mogłaby poczytać w książkach - Dosyć ciekawa jest bitwa pod Bitwa pod Dokuroyamą. Jeśli interesuje cię historia to powinna ci się spodobać. A jeśli coś z nieco odleglejszych regionów to bitwa o Atsui. Chyba ściągnęli książkę, która opisuje tamte wydarzenia. Pomyśleć, że był to początek od którego doszło do zjednoczenia całego regionu w Unii. - wydarzenie to było szczególne bo pokazywało, że można. Zresztą podobnie było z cesarstwem, które powstało pod władzą Natsume. Był wielkim fanem, a wydarzenia te pokazywały że się da. Jego marzeniem było doprowadzenie do zjednoczenie terenów prastarego lasu pod władzą Senju i rzucenie wyzwania Uchiha swoją siłą militarną. Dosyć zabawne gdy weźmie się pod uwagę, że tak stricte hierarchicznie to był żółtodziobem. Wyżej stawiało go jedynie urodzenie stąd wykonywał wszelkie powierzone mu zadania niczym prawdziwy służbista. Bez jakichś większych refleksji, nawet jeśli było to wątpliwe moralnie. Ludzie słabi pozostawali na dole drabinki. By stanąć na jej szczycie trzeba było mieć w sobie coś ze skurwiela.
Ostatni temat dotyczył rzeczy dosyć emocjonującej dla Senju. Oczy mu się lekko rozszerzyły, gdy słuchał tego jak tą sytuację postrzegała niebieskowłosa - Nie w tym rzecz. Po prostu... - tutaj na chwilę się zatrzymał jakby ważąc słowa - jako mężczyzna widząc tak urodziwą niewiastę w skąpym stroju lub bez niego odczuwa się pobudzenie - starał to ubrać dosyć delikatnie w słowa - Nie żeby mi to przeszkadzało po prostu kulturowo przyjęło się, że kobieta pokazuje swoje ciało mężczyźnie z którym jest w jakiejś głębszej relacji. - kolejna pauza by zebrać odpowiednie słowa, gdyż temat nie był łatwy. W końcu poruszał się po grząskim terenie i jeden fałszywy ruch mógł zostać źle odebrany - A wiesz... ostatecznie nie doszło nawet do pocałunku, więc coś takiego to skok na głęboką wodę - mówił to bardziej z przyzwoitości. Nie chciał wykorzystywać faktu, że została wychowana w innej kulturze mimo, że jak każdy zdrowy mężczyzna z radością zaprosiłby taką piękność nago do towarzystwa podczas kąpieli. Zależało mu na niej toteż czuł się w obowiązku poinformować ją o tym jak się sprawy mają. Też nigdy w takiej sytuacji nie był toteż nie przywykł do nagich niewiast paradujących w jego źródełku. Jego przygody zazwyczaj ograniczały się do rzeczy "akceptowalnych obyczajowo" toteż nie przypominały tego jak wielu by to sobie wyobrażało.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 7 sie 2021, o 05:16
Niespotykany styl walki? Zaczęła powoli analizować, każdy z którym miała się okazję zetknąć i właściwie żaden nie miał w sobie nic specyficznego. Aczkolwiek mowa tutaj była o rzadkim sposobie władania bronią, dlatego czuła się w dziwny sposób podekscytowana. Chciała na własne oczy ujrzeć coś, z czym się wcześniej nie spotkała. Miała nawet zaproponować, aby w środku nocy wyszli na dziedziniec i by jej co nieco o tym opowiedział, łącznie z demonstracją. Jednak szybko się rozmyśliła, chcąc z tym zaczekać do następnego dnia - W takim razie, co powiesz na jutro? W końcu przed nami cały kolejny dzień i warto byłoby go jakoś urozmaicić - zaproponowała, nie myśląc o sparingu. Sprawdzenie własnych umiejętności za pomocą samych stylów walki mogło być emocjonujące, tak to on tutaj był gospodarzem. Tym samym główne decyzje zostawiła jemu, zaś sama postanowiła rzucać pomysłami, które mógłby dodać do grafiku.
Nie rozumiała. Przykład, który został przytoczony dowodził jedynie, iż planując zemstę, w najgorszym wypadku będzie należało zabić wszystkich zgromadzonych. Każdy świadek, osoba widząca przelewaną krew miała zostać na zawsze uciszona, aby nie dawać powodu innym do zwady. Znając sprawcę, wszystkie osoby cierpiące z powodu straty będą chciały wziąć za nią odwet, napędzając wieczne koło nienawiści - Czyli mówisz, że w najgorszym wypadku każdy świadek powinien zostać zabity? Zarówno Ci niewinni, którzy by zamilkli oraz podlegający danej osobie? - zapytała dla pewności, co by poznać jego opinię. Nie chciała jeszcze za dużo mówić, lecz czy w takim razie Kazuma byłby w stanie nienawidzić kogoś, kto bezpośrednio nie skrzywdził jego a osobę dla niego bliską? Jeśli był do tego zdolny, czy ze względu na jego uczucia do niej, zabije wszystkich zgromadzonych wokół jej ojca? Im dłużej nad tym myślała, tym coraz więcej krwi się przy niej zbierało. A wszystko przez posiadane ambicje, które planowała spełnić.
- Zjednoczona Unia? Czekaj, czy ty mówisz może o obszarze pustynnym? Kto tego dokonał? - o ile pi razy okno pamiętała, gdzie jest Atsui, tak długo nie miała żadnych wieści z tamtego obszaru. Pamiętała, że to właśnie stamtąd jest Ichirou oraz swego czasu został w pobliskiej prowincji zorganizowany turniej, podczas którego Natsume zwyciężył. Nic poza tym nie przychodziło jej do głowy - Swoją drogą świetna propozycja, z chęcią zabiorę ją do poduszki - przyznała otwarcie, stwierdzając, iż na tym dzisiaj zakończy. Prawdopodobnie nawet nie otworzy bitwy o Atsui, bo dalej będzie analizować strukturę oraz naturalne zasoby Shinrin. No, ale zawsze będzie miała co robić, gdy się obudzi lub gdy znajdzie czas podczas dnia.
Ostatnia kwestia dla samej Mei była dość specyficzna. Najwyraźniej u nich się przyjęło, że kobieta się nie pokazuje nago przed niebliską osobą, a nawet nie powinna przy niej zmieniać swojego stroju. Zatem w tamtym momencie patrzył na nią, bo myślał, że to kolejny krok w wiadomą stronę? Z własnej niewiedzy westchnęła, postanawiając odpowiedzieć mu, co by nie wyszła na ignorantkę - W takim razie przepraszam. Naprawdę nie wiedziałam, że u was panuje taka kultura. Myślałam, że to coś zupełnie normalnego... - wtedy coś jej zaświtało - Czekaj... Czyli skoro od początku o wszystkim wiedziałeś, to w tamtym momencie celowo chciałeś mnie sprowokować? Kazuma... - podeszła do niego na wyprostowanie ręki i poczochrała go po jego złotej głowie. Miała to być jego kara za to, że tak się zachował. Oczywiście nawet jeśli mu się podobało, zaś jej samej sytuacja nie sprawiała problemu, zamierzała uszanować panujące reguły i się do nich dostosować. W końcu zgodnie z tym, co powiedział, gdyby od teraz postąpiłaby w taki sposób dałaby mu wyraźny znak, iż robią skok na głęboką wodę. Bez wcześniejszego pozyskania zaufania, czy pozbycia się strachu, który odczuwała - Baka! - powiedziała na koniec, po czym odwróciła się na pięcie i podeszła do swojego kącika - W takim razie zadbam oto, aby w takich sytuacjach tylko Hachiro był świadkiem - powiedziała pewnym siebie głosem i wzięła do ręki książkę. Przez chwilę stała z nią w dłoni, przyglądając się zawartości pierwszej strony a później drugiej. Patrząc na litery starała się nie zerkać w kierunku shinobiego, jednocześnie próbując zmienić nastrój na taki pasujący bardziej czytaniu. Minęło długie dziesięć minut, po których usiadła, przesuwając kolejną stronę oraz oddając się w ramiona obfitych informacji.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 7 sie 2021, o 14:14
Wyglądało na to, że zainteresował ją swoimi "nietypowymi" umiejętnościami. Ale któżby nie chciał zobaczyć ich w akcji? Już zwykła walka potrafiła dawać dobre widowisko, a co dopiero styl o którym mówił - Nie widzę problemu. Powinno ci się spodobać. - on w przeciwieństwie do Mei rozważał jakiś sparing przy pomocy broni przeznaczonych do treningu. Mieli tego pełno w zbrojowni. Wszelki możliwy ekwipunek shinobi stanowiący własność ojca.
Jego słowa na temat zemsty zostały poddane ciężkiej próbie - Poruszyłaś ciężką kwestię. Najlepiej jest nie mieć świadków. Wszystko zależy od tego z czym mamy do czynienia. Podczas tajnej misji też moga ucierpieć niewinne osoby. Jest to gorzka część naszej profesji. Dobro jest niezwykle subiektywnym uczuciem. Dla jednego to stronienie od przemocy. Dla innego to eliminacja złych ludzi. Świat nie jest czarno-biały i trzeba podejmować ciężkie decyzje. Jeśli śmierć jednej niewinnej osoby zapobiegnie dalszemu rozlewowi krwi to należy to uczynić - zakończył swój wywód, który powoli wchodził w ramy filozofii. Jeśli Mei się z nim nie zgadzała to ciężko byłoby dojść do wspólnej wizji świata. Pogląd na to wszystko był niezwykle subiektywny.
Niestety został zagięty także w temacie historii. Co prawda kojarzył ogólnikowo wydarzenia, ale nie znał konkretów. Stąd nie potrafił odpowiedzieć na pytanie Mei - Tak mówię o obszarze pustyni. Co dokładnie się tam wydarzyło, jednak ci nie powiem. Wiem jedynie, że wszystko zaczęło się od tej bitwy a na dzień dzisiejszy mamy do czynienia ze zjednoczoną unią. - nie było sensu kłamać zwłaszcza, że może zweryfikować informacje przez niego podane w książkach. No i po co miałby to robić? Żeby wyjść na mądrzejszego? Może i mógłby, ale coś takiego robi się raczej przy osobach, których więcej nie zobaczymy albo rzadko się je widuje. Przy dłuższej znajomości szydło wyjdzie z worka prędzej czy później - Jak najbardziej. Jeśli chcesz jakąś książkę to możesz sobie poczytać przed snem. - nie widział w tym nic złego. Sam czasami brał coś w nieco bardziej "prywatne" miejsce, chociaż biblioteka nie cieszyła się zazwyczaj jakimiś tłumami gości. W końcu była to prywatna posesja, a nawet jeśli ktoś ich wizytował to bardziej zabawa czy poważna polityka była mu w głowie niż zgłębianie zawartości książek.
Wyjaśniając kobiecie jak przedstawia się sprawa nagości kulturowo strzelił sobie w kolano... Zdecydowanie nie chciał jej odganiać. Po prostu chciał by była świadoma jakie jej nagie ciało może mieć działanie na mężczyznę. Należało jakoś z tego wybrnąć. Podczas gdy ona wygłaszała swoje "przemówienie" i nieco go zmieszała tarmosząc włosy on zastanawiał się co powinien zrobić by nie spalić przed sobą mostów - Emm... Nie ma za co przepraszać. Myślałem, że się zgrywasz i nieco mnie zaskoczyłaś. - zdecydowanie to nie było to co powinien powiedzieć. Wstał i chwycił ją za rękę która wcześniej spoczywała na jego głowie. Dzięki temu zyskał także odrobinę jej uwagi - Uznałem, że uczciwie będzie ci powiedzieć jak to wygląda - na chwilę zatrzymał się spoglądając jej w oczy - Coś to dla ciebie zmienia? Po prostu chciałem byś była świadoma w jaki sposób wpływasz na mężczyznę - odrobinę się zagalopował, ale tak też i wpływało opium. Nie posiadał większych zahamować, a zżerała go ciekawość... Czy w takim kontekście zmieni swoje zachowanie i będzie się chciała na siłę zachowywać zgodnie z normami kulturowymi, czy może sobie z nim pogrywała i miała je w nosie? Nie spodziewał się za bardzo rewelacji w ich relacji. Chyba gdzieś to wszystko w głębi głowy przetwarzała lub wręcz wykorzystywała jego gościnę mącąc mu w głowie.
Następnie usadowił się z powrotem na swoje miejsce, no chyba że zaszły jakieś nieprzewidziane okoliczności podczas gdy trzymał kobietę za rękę i tłumaczył jej wszelkie zawiłości - Gniewasz się na mnie? - postanowił zapytać po kilku minutach jej stania i przeglądania książki. Wyraźnie starała się nie spoglądać w jego stronę - Przepraszam cię za to. Ale nie mogłem się powstrzymać od patrzenia na ciebie - była to bardziej próba jakiegoś udobruchania Mei, która ze świadomością jak to wygląda w relacjach damsko-męskich mogła się poczuć odrobinę źle potraktowana. Nie bardzo wiedział jak wybrnąć z tej sytuacji. Być może udanie się spać stanowiło najlepszą alternatywę? Uspokoi umysł i rano jej przejdzie. Irytowało go, że tak ciężko przychodziła jakakolwiek eskalacja, a on jeszcze postanowił zachowywać się niczym prawdziwy dżentelmen zamiast zachowywać się jak świnia. Eh... Żałował, że już palił bo pewnie przydałaby mu się jeszcze jedna rundka z fajką.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 7 sie 2021, o 16:31
Cieszyła się, że zasugerowany pomysł spotkał się z pozytywnym odzewem. Dzięki temu miała następnego dnia poznać kolejne fakty, a także miło spędzić czas. W konsekwencji na buzię kobiety wkradł się promienny uśmiech, rozświetlający całą jej twarzyczkę. Naturalne światło, które niczym promienie słońca mogło ocieplić duszę nie trwało za długo. Wraz z nadejściem tematu wojny, mimika się zmieniła, zamieniając się z radosnej w stonowaną. Czasami wkradała się powaga, która pokazywała jej stosunek do tego tematu. Co prawda była przeciwna zabijaniu, lecz w sytuacjach bez wyjścia, niejednokrotnie shinobi przelewali krew. A gdy jedno życie było równe tysiącom istnień, matematyka była dla nich prosta - W takim razie czy poza klanem Uchiha istnieje ktoś na kim chcesz się zemścić? - odpuściła, nie chcąc wypowiadać się w temacie, który mógł przynieść jedynie ból i cierpienie. Zwłaszcza, że jej plan dotyczący głowy mafii, mógł łatwo zostać odebrany jako swoisty rewanż, którym nie chciała się kierować - Porozmawiajmy o samej zemście innym razem, nie chciałabym się niepotrzebnie narazić na przypływ niemiłych wspomnień - powiedziała zgodnie z prawdą, dając mu do zrozumienia, że były kwestie, które łatwo wyprowadzały ją z równowagi. Vendetta była jedną z tych rzeczy, gdyż to podłe zjawisko przypominało jej o uczuciach, które wolała zakopać. W końcu nigdy wcześniej nie była przepełniona nienawiścią, rozpalającą każdą komórkę jej ciała.
Niefortunnie nic więcej nie wiedział o bitwie, ani tym bardziej o tym jak uformowała się sama Unia. O ile w przypadku wysp wszyscy zdawali sobie sprawę, iż odpowiedzialny za taki porządek jest Yuki Natsume, tak pustynia w dziwny sposób to zakryła, nie dając światu poznać imienia bohatera. A może odpowiadała za to garstka ludzi? Postanowiła dokładnie to sprawdzić, chcąc dowiedzieć się, czy w tej książce znajdzie odpowiedzi na swoje pytania - Szkoda, a już liczyłam, że uraczysz mnie cudowną historią o zjednoczeniu pustyni. No nic, sama się tego dowiem i pomyślę, czy podzielić się z Tobą informacjami, które zdobędę - puściła do niego oko, pozwalając sobie na chwilowe droczenie z chłopakiem. Psotny uśmiech zawitał na jej lico, zachęcając go do wspólnej wymiany zdań. Jednakże to również miało się niedługo skończyć. Ze względu na sprawy, które powinny zostać naprostowane. Wszakże nie mogła pozwolić, aby ponownie zniszczyła atmosferę tylko dlatego, że nie skonkretyzowała swojej wypowiedzi.
Po skinięciu mu głową w celu pokazania zrozumienia, miała już zacząć iść przed siebie, gdy została chwycona za rękę. Natychmiastowo się zatrzymała, by w kolejnym kroku odwrócić się do niego twarzą. Wtedy zrozumiała, że to co zrobiła powinno zostać szerzej wyjaśnione - Dobrze zrobiłeś i nie, dla mnie nic to nie zmienia. Widzisz, przez bardzo długie lata utwierdzano mnie, że takie zachowanie jest akceptowalne. Tutaj z kolei jest to karygodne. Nie zmieniając swojego postępowania wyjdę na ignorantkę. Zwłaszcza, że postanowiłam, iż jako gość tego domu uszanuje panujące tu zwyczaje - opuściła głowę, delikatnie ściskając jego dłoń. Miała nadzieję, że egzekwując panujące tu reguły, jedynie wywoła miłe wrażenie. W dodatku powiedziała, z czego to wynikało, więc jeśli mu taka postawa się nie podobała, zawsze mógł jej to powiedzieć. Z resztą dlatego też nie puściła od razu jego dłoni, tylko czekała na jego reakcje. Co prawda szesnaście lat życia mogło doprowadzić, iż podświadomie będzie chciała to zrobić, tak miała zamiar się postarać, aby do tego nie doszło. W końcu, chciała by byli towarzyszami, aby mogli siebie wspierać, a także by po pozbyciu się strachu zobaczyć na czym stoją. Wiedziała jednak, że za nim do tego dojdzie, mur, który postawiła musiał zostać zburzony. W końcu jak miała przestać uciekać, jeśli ciągle się za czymś kryła?
Po wyjaśnieniu i dojściu do ewentualnej konkluzji, puści jego dłoń, by powędrować do miejsca, w którym miała czytać. Za nim usiadła, zaczytała się w pozycji stojącej, co doprowadziło do kolejnego nie porozumienia. Postanowiła zatem wziąć książkę, którą miała uważnie prześledzić i usiadła po wolnej stronie sofy, na której siedział - Nie masz za co przepraszać, przecież nie jestem zła. Czasami mi się zdarza, że szukając w tytule informacji, robię to mimowolnie na stojąco. Właściwie to wtedy nie zdaje sobie sprawy, że przecież powinnam usiąść. Dziwne, prawda? - lekko przechyliła główkę, serdecznie się uśmiechając. W końcu, powiedziała mu tak jak było, co powinno załagodzić sytuację. Za nim jednak zabrała się za książkę, postanowiła naprawić to co zniszczyła - Nie ruszaj się przez chwilę - poinstruowała go, delikatnie przeczesując jego włosy. Chciała, aby jego fryzura z roztrzepanej, powróciła do poprzedniego stanu. W końcu chociaż tyle była mu winna, za to całe zamieszanie - Skończyłam - powiedziała triumfalnie, przechodząc do książki. No chyba, że wcześniej zostałaby zatrzymana przez Kazumę, wtedy oczywiście powrót do swojego świata musiał zaczekać.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 7 sie 2021, o 17:54
Zupełnie nie spodziewał się tego typu pytania z jej strony. Czy chce się na kimś zemścić? Sam się musiał odrobinę zastanowić co było widać od razu. Oczy powędrowały do góry wpatrując się w sufit przez dobre parę sekund. Zresztą za ich przykładem poszła także głowa odchylając się lekko w tył - Hmm... - próbował sięgnąć pamięcią do wydarzeń w swoim życiu. Tak właściwie to nawet klan Uchiha nic mu osobiście złego nie zrobił. Nie pałał w ich stronę jakąś chęcią zemsty. Od dziecka był karmiony w ich stronę nienawiścią i stąd brała się jego niechęć. Toteż Mei odrobinę zagięła go tym pytaniem, ponieważ nie miał zielonego pojęcia co jej odpowiedzieć. Była także sytuacja z jegomościem, który troszeczkę za dużo pozwolił sobie względem jego osoby. Ale tam zemsta się już dokonała. Odpowiedź zmaterializowała mu się w końcu trafiając na koniuszek języka - Myślę, że nikogo takiego nie ma. Nawet klan Uchiha to nie pragnienie zemsty. Ot nazwijmy to historyczną sprawiedliwością. - podsumował ich w dyplomatyczny sposób, ale nie odczuwał potrzeby uciekania się w kierunku wulgaryzmów. Śledząc historię obu klanów oraz wnioskując z jego opowieści Mei mogła wysnuć własne wnioski na temat tego skąd ta głęboko zakorzeniona niechęć się bierze. - Dobrze zatem. Kiedyś powrócimy do tego tematu. - nieświadomie kobieta dała mu znać, że u niej sprawa nie wygląda tak różowo jak u niego. Bo niby dlaczego miałaby nie rozmawiać o zemście? Czyżby coś przed nim ukrywała mimo, że podobno miała się otworzyć?
To co zrobił nie było powodem do dumy. Nie potrafił zdobyć się na zatrzymanie jej w trakcie "aktu". Zresztą czy on w ogóle tego chciał? Sytuacja mimo, że lekko zawstydzająca to zdecydowanie mu odpowiadała. Nawet jeśli wykorzystał tam niewiedzę niebieskowłosej na temat kultury regionu - Nie musisz przy mnie nikogo udawać. - zatrzymał się na chwilę by podkreślić wagę kolejnych słów - Po prostu pilnuj się przy innych. - nie miały one żadnego negatywnego wydźwięku, wręcz odwrotnie. Niczym wujek dobra rada. Mogłoby to zostać źle odebrane rzutując na opinię nie tyle jego samego co Mei.
Ze stoickim spokojem wysłuchał jej wyjaśnień lekkiego nieporozumienia, które wynikło. A więc nie była zła? Ucieszyło go to bo zaczynał sobie pluć w brodę, że źle postąpił pakując się do jej pokoju, a następnie podpuszczając do zmiany ubrań w jego obecności. Nie odezwał się jednak i pozwolił jej poprawić fryzurę, którą wcześniej zwichrowała - To miłe z twojej strony - mógł się ponownie przyjrzeć z bliska jej twarzy, a przełknięcie śliny wydawało się odrobinę cięższe niż zwykle. Czyżby stresował się jej obecnością bliżej? Postanowił działać bo mury, które postawiła doprowadzały go do szału - Zdradzę ci co jest w fajce - rzucił zanim jeszcze zajęła się lekturą. Chwycił za nią i wysypał zwęgloną zawartość lekko stukając o stół - Nie są to żadne zioła. To opium. - zaczął pakować nową zawartość do środka - Pozwoli ci dać się ponieść chwili. Odpędzi wszelkie złe troski jeśli się z nimi mierzysz. - skończył uzupełnianie - To jak? Może jednak się skusisz? - za słowami poszły czyny i nieco przybliżył dłoń w której trzymał fajkę do niebieskowłosej. Jeśli miało ją coś blokować to dlaczego się tego nie pozbyć? Mogliby porobić coś ciekawego i... kto wie może by coś z tego wyszło skoro według jej słów z parku bała się kogoś dopuścić bliżej siebie? Opium działało dokładnie tak jak tego potrzebowała. Wszelkie niepotrzebne troski znikały niczym przykry sen, a człowieka ogarniało szczęście. Efekt był chwilowy, a przy zejściu należało się liczyć ze wzmożoną potrzebą zapalenia kolejny raz. Ale przecież było już późno. Równie dobrze za godzinę mogą być w łóżkach i nie będzie to miało żadnego znaczenia.
Niezależnie od rekacji na propozycję skoro już fajka została załadowania to nie mogła takową pozostać. Została odpalona i rozpoczęła się druga faza kontemplacji. Jeśli Mei się zdecydowała to bardzo dobrze. Efekty uboczne nie miały w tym momencie żadnego znaczenia. Najważniejsze było przełamywanie blokad. Nawet przykre wspomnienia pod wpływem narkotyku powinny być łatwiejsze w wyrzucenie z siebie, jeśli tylko chciała. Dodatkowo mogły się one wydawać zupełnie nieistotne mimo, że wiązały się z wielkim bólem. Specyficzna terapia, ale mogła być skuteczna. Propozycja wynikała jeszcze z jednego faktu. Pamiętał jak ostatnio skończyła się romantyczna atmosfera i próba zrobienia kroku naprzód. I mimo, że siedziała teraz obok niego i mógłby próbować "uderzać" to obawiał się, że skończy się tak jak za pierwszym razem. Jako mężczyzna mimo wszystko to on powinien wykonać pierwszy krok i odpowiednio wyczuć właściwy moment. Za pierwszym razem poległ stąd dmuchał na zimne.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 8 sie 2021, o 20:22
Ostatnie pytanie, kończące temat zemsty okazało się przynieść małą garstkę informacji. Zrozumiała dzięki nim, że konflikt pomiędzy Uchiha a Senju zrodził się za czasów przeszłych i jest on kontynuowany po dziś dzień. Choć nie wiedziała, kto jako pierwszy rzucił kamieniem, tak teraz nie miało to najmniejszego znaczenia. Czym w takim razie była historyczna sprawiedliwość? Usprawiedliwianiem motywu? Powinnością wobec rodu? Starała się skonkretyzować jego myśl, ale wtedy przypomniała sobie, iż polityka prowadzona przez liderkę Senju jest pokojowa na tyle, by nie atakować osłabionego rodu. Co stawiało tych po stronie szlachcica, za ludzi przepełnionych nadzieją, w końcu chyba nikt nie był na tyle szalony, aby pójść sam i się odegrać, prawda?
Szanowanie tutejszych zasad oraz kultury, chyba nie do końca miało być takie proste. Myślała, że jedyną opcją było pilnowanie się w sytuacjach, gdzie wcześniej nie zauważała niczego złego. Jak się okazało, nie do końca było to prawidłowe zachowanie, gdyż Kazuma nie chciał oglądać maski, jaką musiałaby nałożyć - Myślałam, że taki układ Ci bardziej pasował - powiedziała miękkim głosem, sądząc, że tak było lepiej, lecz koniec końców dodała - Jednakże, jeśli tak stawiasz sprawę to dobrze. Posłucham Twojej rady.
Co prawda, poza większą świadomością, dalej nie czuła się nieśmiało. Wnętrze na myśl o tym się nie ściskało, zaś rumieńce miały się nie pojawić. To jednak nic nie zmieniało. Miała zamiar pokazać siebie, taką jaką jest, lecz pilnując się przy innych. Nikt nie chciał, aby doszło później do nieporozumienia lub przysporzyło chłopakowi problemów.
Jak się okazało zamiast tytoniu, shinobi zdecydował się na tak mocną substancję jak opium. Co mniej więcej tłumaczyło jego zachowanie. Zastanawiała się tylko, co było powodem zmniejszonych źrenic. O ile podejrzewała, że to także była robota fajki, tak nie przychodziło jej do głowy, na który narząd mogłoby to wpłynąć. Za nim jeszcze pojawiły się nowe rozmyślania, delikatnie się do niego uśmiechnęła, kończąc układanie miękkich włosów. Teraz jednak na jej buzię wkradł się zamyślony wyraz, zupełnie jakby nieco wolniej rozważała jego ofertę. Bez powiedzenia nawet słowa, przyglądała się najpierw zwęglonej części, a później kawałkowi drewna w swojej dłoni. Jej oczy skupione na niewielkim przedmiocie, szybko ruszyły ku nowemu źródłowi dźwięku. Był to Hachiro, który wyglądał jakby zobaczył ducha. Ba, nawet nie zauważyła, kiedy lis podbiegł do nich, na odległość niespełna dwóch metrów. Jednocześnie jego uszy były postawione, podobnie jak ogon - Co wy sobie wyobrażacie?! - warknął na nich, spoglądając od jednej twarzyczki do drugiej - Kazuma-san, z całym szacunkiem, ale palenie tego gówna po raz drugi jest wyjątkowo głupim pomysłem. Mei-sama, myślisz, że zapalenie tego da Ci to czego pragniesz? Kouta, też tak myślał... Palił to, bo odczuwał ulgę. Nie musiał się mierzyć z rzeczywistością, lecz mógł dzięki temu ciągle uciekać. Szybko się jednak przeliczył, aż na odwrót było za późno. Dlatego nie dopuszczę, abyś spróbowała, w końcu miałaś nie uciekać tylko stawiać czoła prawdzie. Dlatego mam dla Ciebie sugestię - dał im chwilę na przyswojenie jego słów, po czym gdy zobaczył, że niebieskowłosa odstawia przedmiot na stolik, pozwolił sobie kontynuować - Powiem szczerze, jeśli chcesz mu zaufać - tu wskazał łebkiem Kazumę - To podziel się z nim swoim demonem. Wiesz dobrze, że im dłużej to trzymasz w sobie, tym Twoje koszmary stają się coraz gorsze. Twoja psychika też nie wytrzymuje tego przeciążenia, dlatego wyrzuć to z siebie i miejmy to za sobą. Wszystko tylko nie to przeklęte opium - w ramach otuchy usiadł pomiędzy jej nogami, spoglądając w górę na Senju. Swojej pani nie zamierzał stracić, dlatego postanowił podjąć ryzyko za nią. Miał tylko nadzieję, że zamiast na tym stracić, im obojgu się to opłaci.
- Dziękuję Hachiro - powiedziała na początek, w międzyczasie układając wszystkie fakty, które zamierzała mu powiedzieć. Postanowiła zacząć od prostowania wcześniej udzielonych informacji, co by zaraz po nich przejść do sedna sprawy - Cofnijmy się w takim razie do naszej rozmowy w Karczmie - wzięła dwa głębokie wdechy, kładąc jedną z dłoni na miękkiej sierści zwierzęcia - Powiedziałam Ci tam, że moi rodzice nie żyją, nie mogąc jednocześnie znieść bólu, który wtedy poczułam - na samo wspomnienie jej ciało przeszył dreszcz - Reaguje tak nie bez powodu. Mój ojciec wcześniej był uznawany za zmarłego, ba dalej jest. Jednakże mój stary znajomy dowiedział się, co nieco o mojej rodzinie i wyszło, że aktualny "oyabun" organizacji yakuza Ekibyo-gumi w Shigashi no Kibu, to właśnie on. Terrorysta, gwałciciel i morderca niewinnych, aż na samą myśl mi się niedobrze robi - oparła się w przypływie frustracji na sofę, głową patrząc w kierunku góry - Mimo, iż nie mam z tym nic wspólnego, po śmierci brata według kodeksów honorowych na Hyuo, za wszystkie jego winny powinnam odpokutować. Dlatego chcę go zabić, by zapłacił za swoje winy. Jednakże nawet jeśli się go pozbędę, to i tak nie wystarczy by pokryć wszystkie szkody jakie wyrządził - przyznała ze smutkiem, wiedząc jak niekorzystna była jej aktualna pozycja - W konsekwencji co jakiś czas nawiedza mnie on w koszmarach, mimo, iż jedynie widziałam namalowaną podobiznę. Do tego dochodzi fakt, że osada, w której do niedawna mieszkałam została zaatakowana. Wszyscy, którzy stali się dla mnie ważni umarli, w tym osoba, co ocaliła mi życie - po jej policzkach poleciały łzy, które zostały wydobyte przez zahaczenie o wspomnienie z Tanukim - Przepraszam Kazuma, że Ci wcześniej nie powiedziałam, lecz gospoda nie jest dobrym miejscem do zwierzeń. Z resztą, jak kogoś poznajesz raczej nie zdradzasz takich rzeczy, ale Hachiro ma rację. Jeśli chcę Ci zaufać, potrzebuje zrobić krok do przodu - powiedziała na koniec, czekając, aż wszystkie informacje zostaną przetrawione przez szlachcica. W końcu, mówił wcześniej, że sobie doskonale poradzi z zagrożeniem, ale czy faktycznie tak było? W tym czasie swoimi mokrymi od kropel oczami patrzyła na złotowłosego. Dłońmi niespokojnie gładząc lisa po uszach.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 9 sie 2021, o 00:44
Wyglądało na to, że sprawa wychowania w nieco odmiennej kulturze została rozwiązana. Kazumie nie zależało na tym by niebieskowłosa musiała udawać kogoś kim nie była. Przy takim obrocie spraw poznawanie jej byłoby znacznie utrudnione, a przecież miała się otworzyć. Nakładanie kolejnych reguł i zakazów z pewnością nie przybliża kogoś do poczucia komfortu, a takowy odgrywał kluczową rolę w tym wszystkim. Musiała jednak zostać uczulona na zachowanie przy potencjalnych zewnętrznych obserwatorach. Zbytnie rozluźnienie obyczajów mogłoby jej przysporzyć niefortunnej łatki oraz plotek roznoszących się błyskawicznie po całej Hayashimurze.
Cieszył się, że sprawy przybrały ten obrót i mogli przejść do tego czego tak bardzo potrzebowała. Jego zdaniem odpowiedzią na dolegliwości było właśnie opium. Odpędzało nieprzyjemne myśli, pozwalało ze stoickim spokojem rozmawiać o trudnych tematach oraz odpędzało wszelkie złe myśli. Oczywiście był to specyfik pełen wad. Spadała jakakolwiek produktywność i jeśli dalej chciałaby studiować literaturę w bibliotece to mógłby ją spotkać spory zawód. Po paru głębszych zaciągnięciach odechciewa się czegokolwiek. Najchętniej człowiek rozłożyłby się wygodnie na kanapie i płaszczył cztery litery nie robiąc absolutnie nic.
Do tego jednak nie doszło, bo odezwał się głos rozsądku. Sumienie jednego z nich? Nic z tych rzeczy. Pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony... lisa polarnego o imieniu Hachiro. Gdy tylko usłyszał jego głos to wzrok skupiający się w tym momencie na kobiecie, powędrował w zupełnie inne okolice. Skierował się on na lisa, który donośnie im zakomunikował by przerwali. Poczekał aż zwierzak skończy gadać - Skoro tak mówisz - nigdy nie sądził, że będzie słuchał rady kogoś kto nie był człowiekiem. Doświadczenie to był strasznie surrealistyczne, ale jakoś upalenie się tym "gównem" jak to poetycko zostało określone, łagodziło u Senju obyczaje. Nawet nie podjął żadnej dyskusji na ten temat i pozwolił futrzakowi kontynuować swój wywód.
Jak się okazało przekonywał on towarzyszkę Kazumy do wyjawienia co ją dręczyło od dłuższego czasu. To właśnie przez sekret, który miała wyjawić bała się pozwolić komuś do siebie zbliżyć toteż milczał wysłuchując całej tej zawiłej historii. Nie tego się spodziewał. Ojciec który jest liderem jednej z mafii dręczących Shigashi no Kibu... Czy on dobrze słyszał? I jeszcze wypowiadała się o nim w taki sposób?! Autentycznie jej współczuł, choć nie potrafił wczuć się w jej sytuacje. Bo niby jak? Urodził się w uprzywilejowanych okolicznościach o których inni mogą jedynie marzyć. Ojciec może i potrafił być skurwielem, ale w gruncie rzeczy go kochał. Ot był surowy. A tu? Zupełnie inna sytuacja stanowiąca zupełną abstrakcję. Nie potrafił odpowiedzieć sobie na pytanie jak zachowywałby się postawiony w tej samej sytuacji co Mei.
Nie był to jednak koniec. Wyjawiony został także cel niebieskowłosej wynikający z kodeksu honorowego, który najwyraźniej był bardzo istotny w regionie z którego się wywodziła. Nieco to komplikowało sytuację bo osobiście uważał honor za wierutną bzdurę. A już zdecydowanie wyręczanie w obowiązkach zmarłego brata nie miało żadnego sensu. Inna sprawa jeśli miała jakiś żal do ojca, a na to wyglądało patrząc po tym w jaki sposób został przedstawiony. Zemsta to już co innego, ale dla samego honoru? Musiał sobie to wszystko poukładać w głowie i jakoś pocieszyć zwierzającą mu się niewiastę. Czas na chłodną analizę jeszcze przyjdzie, być może nawet za chwilę. Póki co musiał coś zrobić ociekającymi po jej polikach łzami, gdy zaczęła opowiadać o wiosce w której straciła wszystkich jej bliskich.
Przy pomocy prawej dłoni otarł ociekające po twarzy Mei łzy - Nie martw się. Pomogę ci. - nie posiadał żadnych gotowych odpowiedzi, ale jakoś zareagować musiał. Widział i czuł, że cała ta sprawa była niezwykle dla niej bolesna. Przysunął się do niej odrobinę i przytulił do siebie - Jeśli tego potrzebujesz to wypłacz mi się w ramię. Powinno ci to dać chociaż chwilową ulgę - miał zamiar tak ją trzymać ile tylko potrzebowała. Emocje musiały chociaż odrobinę opaść by kontynuować. A zrobić to było trzeba. Informacje, które uzyskał były szczątkowe i traktowały o ogółach bez wchodzenia w detale. Dlatego odczekał ile było trzeba i puścił ją pytając - Wiesz kto odpowiada za atak na wioskę? Czy może to dzieło sama wiesz kogo? - była to dosyć istotna informacja. Bo nie do końca rozumiał jaki miała motyw do zabicia własnego ojca. Mógł być on niesamowitym skurwielem, ale to nadal jej ojciec - I rozumiem, że masz żal względem ojca bo jest złym człowiekiem. Ale co on ci właściwie zrobił? - musiał to od niej wydobyć. W końcu musiało się za tym kryć coś konkretnego - Wiem, że to bolesne, ale skoro się już zdobyłaś na odwagę to musisz opisać wszystko ze szczegółami, by nie było potrzeby wracać do przykrych tematów. - starał się być przy tym dobrym słuchaczem, co różnie mu wychodziło. Potrafił przeoczyć jakieś istotne detale, ale tutaj odgrywało to kluczową rolę. W końcu lepiej było dowiedzieć się czego trzeba i zamknąć ten rozdział, a przynajmniej wracać do niego jak najrzadziej.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 9 sie 2021, o 03:12
Sama trzymając fajkę, nie miała pojęcia co z nią zrobić. Niby czuła się w pełni sił, aby odmówić, a jednak kusiło ją, aby się zaciągnąć. Była w prawdziwym impasie, gdzie decyzja mogła nadejść dopiero po dłuższym czasie. Na szczęście obyło się bez tego. Słuchając historii kompana, nigdy by nie pomyślała, że coś takiego przed nią skrywa. Znała co prawda imię poprzedniego właściciela oraz wiedziała o jego śmierci, lecz poza tym raczej otrzymywała od niego wsparcie, nie zaś na odwrót. Im dłużej podróżowali, tym temat się oddalał, zaś oni w milczeniu postanowili żyć od chwili, w której się poznali. Oczywiście, w którymś momencie niebieskowłosa wszystko mu zdradziła, aby zadbać o jego własne bezpieczeństwo. Wszakże nie wiedziała, czy po zniszczeniu placówki badawczej funkcjonują inne, które mogłyby kiedyś uprzykrzyć im życie. Wbrew pozorom nic takiego nie nadeszło, zaś ich normalne chwile zostały skomplikowane wraz z jej amnezją. Od tamtego czasu, miała wrażenie, iż wszystko szło na przekór temu, czego oczekiwała.
Podobnie ta sytuacja nie była dla niej w pełni komfortowa. Samo zdobycie się na coś takiego, wynikało z bezgranicznego zaufania względem lisa. Idąc za jego przykładem, otworzyła częściowo zamknięte drzwi, aby wypuścić trzymane za nim wspomnienia. Gdy wyjęła na wierzch co chciała, brama się zamknęła, zostawiając temat Hana oraz braciszka nienaruszony. Co prawda, gdy mówiła o ojcu, gdzieś z tyłu napływała do niej myśl o jej dalszych krewnych. Jednakże nie miała tyle siły by to znieść. Widząc zdenerwowanie ukochanego kompana, miała energii tylko na jeden problem. Inaczej reszta informacji by ją zwyczajnie przytłoczyła.
Z resztą poruszanie nalotu na wioskę w ramach dodatku, by pokazać ile ją ostatnio zadręcza, nie skończyło się za dobrze. Czuła się przez to dziwnie, nie potrafiąc zidentyfikować źródła. Wiedziała jedynie, że Tanuki uratował jej życie, a później przez długi okres mieszkała w jego osadzie, aby okazać wdzięczność. Było jednak coś jeszcze, o czym jasno wskazywał umysł poprzez ronienie łez. Domyślała się, iż największą rolę odgrywała relacja między nimi, do której nie miała dostępu.
Po skończeniu poruszonej kwestii, pozwoliła by przetarł jej oczy, które po chwili zaczęły się napełniać na nowo. W międzyczasie poczuła ból w piersi, zupełnie jakby pękało jej serce. Przez to nawet jeśli chciała, to nie mogła się uśmiechnąć - Dziękuję - powiedziała na początku, po czym jej oczy się nieznacznie rozszerzyły - Pomożesz mi? - zapytała drżącym głosem, jakby chcąc się upewnić, że nie podjął decyzji pochopnie. Dopiero po ewentualnym zapewnieniu, wtuliłaby się w niego i skorzystała z propozycji. Krople ciągle leciały, gdy ona w ciszy, schowała się w jego ramieniu. Co jakiś czas jedynie, dało się słyszeć głośne, głębokie wdechy, które miały służyć odzyskaniu spokoju. Ponad to od czasu do czasu, jej całe ciało zaczynało się trząść, by po chwili na nowo się uspokoić. Taki cykl się powtarzał przez piętnaście minut, po którym kunoichi się odsunęła. Jej buzia była bladoczerwona, zaś oczy delikatnie przekrwione. Część twarzy pozostała mokra, lecz nie miała czym jej wytrzeć. Również, gdy spoglądała na złotowłosego zauważyła, iż fragment ubrania, do którego się przykleiła, nasiąkło wodą. Mimo to Senju wydawał się tym nie przejmować, chcąc, aby opowiedziała mu nieco więcej - Wątpię, żeby to była jego sprawka. Kilku jeźdźców z bronią u boku uciekało z osady. Jednakże, nie udało mi się ich dogonić, ani odpowiednio zareagować. Podczas ataku zbierałam zioła, zaś gdy tylko usłyszałam krzyki, po przybiegnięciu było już za późno. Natomiast powiedziałam Ci o tym, by nieco Ci przybliżyć, co takiego pojawia się w moich koszmarach. Również jest to rzecz, która wywołuje u mnie strach. Fakt, że ktoś bliski może zginąć dla shinobi powinno być chlebem powszednim, lecz nie chcę nikogo takiego stracić - pogłaskała parę razy lisa, który na czuły gest, odwrócił się w jej stronę i oparł łebek o jej stopy. Tym razem cała jego uwaga skupiła się na niebieskowłosej, gdyż wcześniej obserwował ruchy szlachcica - Właściwie, jedynie nas porzucił. Jednakże, nie dlatego zamierzam skrócić jego życie. Kodeks honorowy na Hyuo, również mnie nie interesuje. Myślisz pewnie, to czemu chcę to zrobić, lecz odpowiedź jest prosta. Jest zbyt dużym zagrożeniem i należy formalnie do mojej rodziny. A skoro mojego brata już nie ma, to chcę zrobić chociaż tyle - oznajmiła z poważnym głosem, z początku patrząc gdzieś w przestrzeń, zaś później bezpośrednio na niego. Chciała by wiedział, iż sama kwestia nie podlegała dyskusji. Jej brat zjednoczył wyspy, tak ona by godnie go reprezentować zakończy zagrożenie, które zagnieździło się w Shigashi no Kibu. Jednakże nawet jeśli jej się powiedzie, tak dalej został Antykreator, który siał zniszczenie - Coś czuję, że i tak do nich wrócimy. Tylko, że wtedy będę bardziej gotowa by o tym mówić - wstała z miejsca, po czym przez ramię zerknęła na szlachcica - Zaschło mi w gardle. Pójdziemy wspólnie po picie? - zaproponowała wspólną przechadzkę, by niejako zrobić sobie przerwę. Potrzebowała chwili by przewietrzyć myśli, a skoro nie czytała, skupiła się na potrzebie fizjologicznej. W międzyczasie lis, słysząc nową propozycję zabrał głowę i odsunął się, robiąc kobiecie miejsce do przejścia. Jego ogon merdał na wietrze, licząc, iż on również załapie się na picie.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 9 sie 2021, o 14:06
Chyba wypadało jakoś podziękować futrzakowi? Gdyby nie on to, kto wie, czy Mei w ogóle byłaby w stanie się otworzyć. Potrzebowała jakiegoś bodźca, który popchnie ją do działania i chyba nie było lepszego od rady stworzenia, z którym spędziła tyle czasu. Musiała mu naprawdę ufać i dzielić z nim swoje wszelkie troski, dzięki czemu wiedział co najlepsze dla jego pani. Kazuma starał się być przy tym wszystkim jak najbardziej delikatny. W końcu poruszał się po grząskim gruncie. Mei zdradzała mu cząstkę siebie, którą starała się ukryć przed światem. Gdy ją pierwszy raz zobaczył w życiu, by nie podejrzewał, że męczy ją tyle spraw, w końcu była niesamowicie pogodna i potrafiła się zabawić. Stąd bez żadnego wyraził chęć pomocy. Nie miał żadnego większego planu, ot po prostu czuł, że tak należy uczynić. Słowa, które wypowiedział, chyba odrobinę niebieskowłoską zaskoczyły, gdyż szukała jakiejś formy potwierdzenia, tego, co powiedział. Słysząc jej drżący głos, od razu pewny siebie odpowiedział - Oczywiście. - było to potwierdzenie obietnicy, którą jej złożył. Inna sprawa, że przy obecnej sile to mógł pomarzyć o jakiejkolwiek realizacji zemsty w jej wykonaniu. Liderem mafii byle bob nie zostawał, a jak wziąć pod uwagę, że Natsume był jej bratem to genetyka także nie najgorsza. Pójście tam w tej chwili byłoby samobójstwem. Zresztą zabójstwo członka mafii, a tym bardziej lidera to nie taka prosta sprawa. Potrzebna jest infiltracja półświatka przestępczego i przebrnięcie jakoś przez wartowników. I to on był tu tym ambitnym? Było to istne szaleństwo...
Po potwierdzeniu swoich słów, przytulił kobietę i pozwolił jej wypłakać się w ramię. Przydały się te wszystkie bankiety i flirtowanie w formie rozrywki z przeróżnymi osobami. Ktoś inny postawiony w jego miejscu mógłby mieć problem z podjęciem właściwej decyzji. No bo jak się zachować przy płaczącej niewieście? Gdy emocje buzują i się z czegoś zwierza to niekoniecznie poszukuje ona w tej chwili dobrej rady. Bardziej szuka jakiegoś pocieszenia i to właśnie w tej chwili Kazuma zapewniał, siedząc w tym wszystkim razem z nią. A poskładanie się do kupy zajęło jej naprawdę dużo czasu. Czuł, jak jego koszula namięka, zupełnie jakby zaczął padać deszcz. Jakim cudem człowiek mógł z siebie wykrzesać tyle łez?!
Gdy już się nieco uspokoiła, otrząsając z przykrego stanu, który udzielił się nawet jemu, boleśnie ściskając za serce, to dopytał o parę kluczowych kwestii, oczekując nieco bardziej precyzyjnych odpowiedzi. Rozumiał jej żal względem ojca, ale nadal do końca nie dostrzegał motywu. Jest zagrożeniem, ale dla kogo? Mafie ładnie sobie przędą, nie wtrącając się w politykę zewnętrzną. Trzymają za gębę miasto i się bogacą. Przynajmniej tak mu się wydawało, stąd mimo starań nie potrafił zrozumieć motywu Mei. Musiało coś się przecież za tym kryć, bo bycie zagrożeniem nie predestynuje do narażania własne życia w tak szalonych działaniach. Po zabiciu lidera mafii, jeśli zrobi się to w zły sposób, to do końca życia będzie się trzeba mierzyć z potencjalnymi zabójcami na każdym kroku. Rodziny mafijne łatwo nie wybaczają i, mimo że nie wie o nich zbyt wiele, to słyszy się to i owo na temat stosowanych przez nie metod. Stąd należało bardzo dokładnie zaplanować potencjalne działania lub wybić jej to z głowy.
Zamyślenie, w które się wdał, z pewnością nie umknęło uwadze Mei, której wygląd po maratonie łez pozostawiał wiele do życzenia. Wyglądała niczym wypompowana z chęci do życia zjawa, stąd jej propozycja na krótki spacer spotkała się z aprobatą - Bardzo dobry pomysł. - również się podniósł, zastanawiając się, gdzie powinni pójść - A czego byś chciała się napić? Jakiś alkohol, sok czy może wodę? - w domu dostatek. Mogła sobie zażyczyć, co chciała włącznie z jakimś nieco bardziej wyszukanym winem, którego na próżno byłoby szukać gdzieś indziej. Przy okazji zabrał fajkę, co by jakieś wścibskie oczy nie doniosły ojcu, że zabawia się tego typu używkami. Po uzyskaniu odpowiedzi wyszedł na nieco bardziej otwartą przestrzeń i chwycił Mei za dłoń. Następnie podniósł ją do góry i obrócił tak, że ta niebieskowłosej była u góry. Samemu nachylił i złożył na niej "suchy" pocałunek, na który złożyło się jedynie muśnięcie ustami - Nie bój nic. Będzie dobrze. Pójdziemy do kuchni i może od razu coś do jedzenia weźmiemy. - wyrzucenie z siebie takiej strugi łez musiało być niesamowicie męczące i odwadniające.
Po usłyszeniu aprobaty udali się w krótką wycieczkę po posiadłości. Kuchnia znajdowała się bezpośrednim sąsiedztwie sali balowej dla ułatwienia obsługi odbywających się tu bankietów. Natomiast nie było dane Mei jej ujrzeć, gdyż była zamknięta. Kto wie. Może później jej pokaże lub nawet zabierze na organizowane tu przyjęcie? Musiałaby jednak sprawić sobie jakąś suknię, by godnie się prezentować. Na razie pozostawało to w dosyć odległej sferze. Punkt, ku któremu zmierzali to kuchnia, która o tej porze świeciła pustkami. Na przygotowanie posiłku przez kucharza już za późno, chyba że specjalnie by go ściągnął. Zabrać można było jakieś owoce czy podgrzać coś, co wcześniej tutaj pichcili. Gorzej, że tak właściwie to Kazuma się kompletnie na tym nie znał. Bo niby jak? Miał służbę i nie musiał gotować. Jeśli był głodny, to coś zamawiał i mu robiono. W przeciwnym wypadku istniało jeszcze menu dzienne, które było przygotowywane w "domyśle" jeśli ktoś nie zażyczył sobie czegoś innego - No to jesteśmy. Masz na coś ochotę? Tylko kucharz ze mnie marny. - jeśliby to krył, to bardzo szybko mógłby władować się na minę. Tym bardziej że nie przypominało to jakiejś małej kuchni w zwykłym domostwie. Było to spore pomieszczenie niczym w dużej restauracji. Spokojnie pracować mogło tu nawet 10 osób, by obsłużyć jakieś większe ilości gości. Szukanie rzeczy po szafkach stanowiło istną mordęgę. Oprócz tego na tyłach znajdowało się wejście do składu z winem oraz innymi napojami. Wszystko butelkowane lub beczkowane. Do wyboru do koloru. Wszystko zależało od tego, na co Mei na ochotę.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 9 sie 2021, o 17:28
Zastanawiała się, czy powinna jeszcze coś dopowiedzieć. Myślała tak przez chwilę, aż sobie przypomniała. W końcu nawet po odejściu jej brata miała pozostałe rodzeństwo. Jednakże nawet gdyby ich znalazła, co by im powiedziała? Ej, chodźcie zabić naszego ojca, brzmi to raczej mało zachęcająco. Mieli się w końcu zmierzyć z Ekibyo Ryuichim, wpływowym człowiekiem, robiącym zamęt w prowincji kupieckiej. Jednakże gdyby było ich więcej, nawet jego podwładni nie zrobiliby różnicy. Do tego musiała zacząć dążyć - Nie powiedziałam o tym jeszcze, ale mój ojciec narobił sobie więcej dzieci. Poza moim bratem mam jeszcze rodzeństwo w klanie Inuzuka oraz Maji. O pozostałych osobach nic nie wiem, lecz nie wyobrażam sobie by dziecko Ekibyo miało być szczęśliwe. Skoro chędoży kobiety na boku oraz zabija niewinne osoby jest zagrożeniem, które trzeba wyeliminować - powiedziała z przekonaniem, dokładając kolejne cegiełki do zbioru informacji. O poruszeniu trochę bardziej znaczącej kwestii nie było mowy, lecz tyle póki co musiało mu wystarczyć. Przynajmniej do czasu, aż czegoś nie wypiją oraz zjedzą. Jej brzuch powoli zaczynał pobrzmiewać, co znaczyło, iż jak najszybciej musiała coś przekąsić.
Tylko co? Zastanawiała się nad różnymi potrawami, które samodzielnie mogłaby zrobić. W końcu odkąd się rozstała z bratem, nie tylko zatrzymywała się w karczmach oraz gospodach, ale także sama szykowała sobie posiłki. Nie była profesjonalistką w tej dziedzinie, ale mogła śmiało rzec, iż jej kuchnia była smaczna, a także przystępna dla wszystkich.
Z resztą po interwale płakania z przerwami na krótkie chwile bez, prezentowała się raczej jak zombie, któremu brakowało kolorów. Dlatego, gdy tylko ją zapytał, na co miałaby ochotę, nawet nie musiała się zastanawiać. Doskonale wiedziała, co jej ciało potrzebowało - Woda dla Hachiro, a dla mnie... Myślę, że herbata byłaby w porządku.
Za nim wyszła z biblioteki, została chwycona za dłoń. Zaskoczone spojrzenie przeniosła na złotowłosego, obserwując go w jego czynnościach. Pocałunek złożony na dłoń, sprawił, iż ta stanęła w miejscu, wpatrując się już nie w miejsce, które "naznaczył", a w kierunku jego oczu - Masz rację, wszystko się ułoży - odpowiedziała bardziej pogodnie, niż mogłaby się tego spodziewać. Zmęczone oczy, nieco się ożywiły, zaś kąciki ust po pozbyciu się złych myśli delikatnie poszybowały w górę.
Kuchnia okazała się być przy zamkniętym pomieszczeniu. Co było za drzwiami? O tym nie miała pojęcia, lecz patrząc na usytuowanie oraz rozmiar (wskazywała na to odległość od poprzednich drzwi), to spodziewała się, iż był to pokój o większej wadze. Może jakaś sala balowa lub majestatyczna jadalnia przeznaczona tylko do wspólnych obiadków? Możliwości było mnóstwo, a ona nawet posiadając "błękitną" krew, nie wiedziała co jeszcze znajduje się w szlacheckich domach. Gdy weszła do kuchni, rozejrzała się po blatach, lecz wszystko było dokładnie posprzątane. To co pozostało widoczne to owoce, które właściwie, mogły się nadać - W takim razie pozwól, że ja coś zrobię. Jedyne co potrzebuje to ogień, by móc skorzystać z pieca - powiedziała mu, co jej brakowało, po czym poszła umyć kilka, słodkich jabłek. Zaraz po nich musiała zobaczyć jakie mają przyprawy, choć konkretnie interesował ją cynamon . Dlatego rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając najpierw w górnych półkach, a następnie dolnych - W tych warunkach moje nieskomplikowane danie, które powinno się zrobić w kilka minut, zajmie nam przynajmniej godzinę - nie mogła się powstrzymać od ponarzekania na tą część domu. Hachiro, który szukał razem z nią, wąchał okoliczne miejsca w poszukiwaniu zapachu, który pasował do propozycji Mei. Samo pochwycenie jabłek, dało mu do zrozumienia, iż będzie chciała jajek oraz cynamonu. Dlatego skoro sucha trawa miała mocną woń, postanowił się za to zabrać - Mei-sama, poszukam przyprawy, ty idź zobacz za ostatnim składnikiem - powiedział do kobiety, która skinęła mu głową, wyjmując drewnianą deskę, którą znalazła całkowicie przypadkowo. Następnie udała się w poszukiwaniu miejsca, gdzie składowali składniki, aby znaleźć ostatnią część potrawy - Kazuma, mogłabym Cię prosić o szklankę soku? Ja w tym czasie poszukam wszystkich rzeczy i zabiorę się za nasz posiłek. Jestem ciekawa, czy Ci posmakuje, gdy pewnie macie tutaj najlepszych kucharzy - dodała z delikatnym uśmiechem, krążąc od miejsca do miejsca, a jednocześnie mając nadzieję, iż takich składników nie mają poza kuchnią.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 9 sie 2021, o 19:32
Jego grzeczność zaprezentowana w formie delikatnego pocałunku w dłoń spotkała się z pozytywnym przyjęciem. Na twarzyczce Mei zagościł delikatny uśmiech, który został odwzajemniony. Powiadają, że gdy człowiek się uśmiecha, to od razu poprawia się mu humor, toteż tak ważne było, żeby nie schodził z buzi niebieskowłosej. Stan wyjściowy to przecież bardzo negatywne emocje związane z jej przeszłością. Płacz pomagał, ale nie na tyle ile by mógł. Uśmiech stanowił o wiele lepsze lekarstwo bez skutków ubocznych. Zresztą już pomijając całe to filozofowanie, był to po prostu dobry znak. O wiele bardziej wolał ją z "rozświetloną" twarzą niż pochmurną niczym podczas jakiejś burzy.
Nieco go zaskoczyła, gdy znaleźli się w kuchni. Spodziewał się raczej, że coś na szybko wrzucą na ząb, ale Mei miała zupełnie inne plany. Zakasała rękawy do roboty, a jego zdaniem było załatwienie ognia i przyniesienie jej czegoś do picia - Rozumiem, to pójdę po ten sok. - trochę głupio byłoby o tym mówić, ale sam miał średnio rozeznanie w tym, gdzie się co znajdywało. Zazwyczaj po prostu przychodził tu i mówił, żeby mu coś zrobiono i dostarczono w jakieś określone miejsce. Na tym kończyła się jego styczność z gotowaniem. No może zdarzyło mu się jeszcze chadzać do magazynu, gdzie znajdywały się najrozmaitsze trunki w tym przede wszystkim te okraszone procentami. Podczas gdy niebieskowłosa krzątała się po kuchni razem z lisem w poszukiwaniu potrzebnych składników, to sam rozejrzał się dookoła, próbując zlokalizować jakieś naczynia. Następnie ruszył do drzwi na tyłach kuchni. Nie były zamknięte na klucz, bo nie byłoby ich zamykać przed kim. Regularnie prowadzona była inwentaryzacja, więc jeśli jakiś pracownik pozwoliłby sobie na kradzież, mogłoby się to na marnie dla niego skończyć.
Wnętrze pomieszczenia, do którego wszedł, było znacznie chłodniejsze od reszty domu. To właśnie w tego typu warunkach najlepiej przechowywało się rzeczy, które mogły się zepsuć. Nalał do szklanki soku cytrusowego, pamiętając, że Mei pasowały tego typu klimaty, gdy pili wino w gospodzie. Sobie samemu postanowił zaserwować to samo, po czym wyszedł, stawiając "zamówienie" na blacie - Mam sok. Skoczę jeszcze po wodę dla Hachiro - mówił to już w locie, ponownie wędrując do pomieszczenia ze wszelkim potrzebnym mu asortymentem. Znajdowała się tam także beczka, a nawet kilka, których zawartość stanowiła zwykła, prosta woda źródlana. Napełnił nią jakąś miskę, którą wcześniej zabrał z kuchni i postawił lisowi na ziemi - Jest i woda - rzucił, przyglądając się zmaganiom dwójki przetrzepującej całą kuchnię w poszukiwaniu składników do dania - Czego szukasz? - zapytał kobietę, bo w gruncie rzeczy to nie powiedziała mu ona, czego będzie potrzebować. Ot zaczęli szukać czegoś, co było oczywiste dla ich dwójki, ale niekoniecznie dla samego Senju. Gdy już usłyszał odpowiedź, to rozpoczął poszukiwania, gdy przypomniał sobie, że przecież widział je w spiżarni - Są w spiżarni. Przyniosę, tylko powiedz ile potrzebujesz - zaczekał, aż Mei poda liczbę, która ewentualnie została skorygowana, jeśli interesowały ją jakieś rozmiary porcji, którą będzie chciał, po czym udał się już po raz trzeci w to samo miejsce. Tym razem jednak, zamiast zabierać się za napoje, celem były jajka, których starał się nie potłuc po drodze. Niestety, gdy był już przy niebieskowłosej, to jedno wymsknęło mu się i poleciało na ziemię, rozbijając się i robiąc syf - Kurde! - zdenerwował się, podnosząc lekko głos. A miało być łatwo i przyjemnie... Kto by pomyślał, że wyszkolony shinobi nie potrafi głupich jajek przynieść, tak by się nie potłukły - No nic. Rozejrzę się za czymś do sprzątnięcia tego... - wzrokiem przeleciał przestrzeń dookoła, lokalizując coś na wzór mopa do mycia podłogi. Zaczął pozbywać się bałaganu, który sam narobił...
Po tym wszystkim miał odrobinę spokoju, bo to Mei grała w kuchni pierwsze skrzypce. On tutaj jedynie robił za obserwatora. Nie miał wcześniej za bardzo okazji przyglądać się pracy kucharzy. Jakoś za szczególnie go to nie interesowało, ale w przypadku niebieskowłosej mimo wszystko jego uwaga skupiała się na jej osobie, a skoro szykowała jedzenie, to przyglądał się, jak to robi - Co takiego nam przygotujesz? - pytanie to powinno paść już trochę wcześniej, ale jakoś tak się złożyło, że był zbyt zaaferowany donoszeniem potrzebnych im rzeczy oraz sprzątaniem bałaganu, by o to spytać. Nie, żeby wybrzydzał, bo lepszego posiłku to już o tej porze nie dostanie. Ot odrobina ciekawości nie zawadzi...
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 9 sie 2021, o 22:33
Uważne przeszukiwanie kuchni składało się z dwóch etapów. Po pierwsze musieli znaleźć składniki, na które składały się jabłka, olej, cynamon oraz jajka. Nic więcej nie potrzebowała, chyba, że Kazuma miał jakieś specjalne życzenie. Wtedy zwyczajnie zaplanowałaby jakieś urozmaicenia, co by szlachcicowi odpowiednio się odwdzięczyć. Jednakże ten nawet nie pytał jaką potrawę robi, więc stwierdziła, iż najwyżej powie mu później albo zrobi z tego niespodziankę. Drugim etapem było przygotowanie odpowiednich narzędzi, które umożliwiłyby przyrządzenie omletu. Deskę do krojenia już miała, brakowało jej tylko noża, pałeczek oraz czegoś, co by przypominało nowoczesną patelnię.
Podczas pierwszego kroku, poza jajkami starała się zaopatrzyć w kolejne, potrzebne jej przedmioty. Chciała najpierw zorganizować sobie jadalne składniki, ale skoro czekała na ogień od złotowłosego, to było zdecydowanie za ciemno, aby je zlokalizować. Z tego powodu, podczas zaglądania do szuflad i "macania" zawartości, natrafiła na pałeczki, których wzięła trzy pary. Następnie odłożyła je na prostokątne drewienko, które później miała wykorzystać jako podkładkę do krojenia. Nieco wcześniej otrzymała cytrusowy sok, za co podziękowała Kazumie i z powrotem wróciła do swoich obowiązków. Skoro przyrząd do jedzenia oraz mieszania znalazła, przydałoby się coś do krojenia. Zaczęła myśleć, czy mogłaby coś na to poradzić, aż usłyszała wołanie Hachiro, który poinformował ją o znalezieniu potrzebnej przyprawy. Nie czekając ani chwili, podeszła do niego, idąc za dźwiękiem jego głosu. Poruszanie się w ciemności, była dla niej prawdziwą katorgą. Tylko dzięki trzymaniu się jednego z blatów była w stanie przejść całą drogę, bez żadnego potknięcia lub zahaczenia o niedomkniętą szufladę. Dopiero po dotarciu odsapnęła, sięgając do niżej umieszczonej szafki po laskę wysuszonej trawy - Znajdź w takim razie oliwę, a ja spróbuje skompletować całe stanowisko pracy - powiedziała po cichu do lisa i poszła przed siebie, zbierając ostatnie rzeczy - Właściwie to cały czas szukam jajek, natomiast Hachiro poszukuje oleju - wyjaśniła chłopakowi, widząc, iż pozostałe rzeczy zostały przez niego przyniesione - Pięciu, tyle powinno starczyć jak na kolację - dodała po chwili, zapominając o najważniejszej kwestii. Piec powinien zacząć się podgrzewać, podobnie jak ich pracy powinno towarzyszyć źródło światła. Odruchowo westchnęła, patrząc jak szlachcic znika w ciemności - Powiem mu jak wróci - wyszeptała do siebie, intuicyjnie poprawiając swoje stanowisko. Na małym talerzyku, który znalazła podczas robienia rundki po kuchni, postawiła pałeczki, zaś na skraju deski ustawiła przyprawę w towarzystwie czterech, soczystych jabłek. No to teraz mogła pójść po jakieś naczynie żeliwne, które teoretycznie powinno stać tuż obok pieca. Zrobiła dwa kroki do przodu, nie zauważając, iż Senju zdążył wrócić. Wpadając na niego, poza jednym składnikiem, który wylądował na podłodze, cała reszta rozbiła się o ich ciała. Mimowolnie roześmiała się, wyobrażając sobie jak to musiało wyglądać od osoby z boku - Przepraszam, Kazuma. Jednakże myślę, że to właściwa pora, aby zapalić światło. No chyba, że liczysz na powtórkę z rozrywki i jak prawdziwy kucharz chcesz cały się upaćkać - mówiąc to zrobiła krok do tyłu, co by rozgnieciona substancja spadła na ziemię. Oczywiście część została na ich ubraniach, których jedynym przeznaczeniem miało być ich późniejsze wypranie. Jednakże skoro pod ręką niczego nie mieli, niebieskowłosa postanowiła, że zaczeka w miejscu, aż Kazuma zapali lampy olejne i dopiero wtedy pomoże mu sprzątać. Tak jak się spodziewała, narobili wyjątkowo dużo bałaganu, który musieli posprzątać, a oni cóż.. wyglądali całkiem komicznie. Jeśli chodziło o niebieskowłosą to górę koszulki na ramiączkach miała zabarwioną na pomarańczowo (podobnie jak część szyi oraz ramion), zaś na dole materiału pełno było ciemniejszych plam, jasno wskazujących na mokre miejsca. Po ewentualnym przyjrzeniu się blondynowi powie - Nie wiedziałam, że szlachta umie sprzątać - dokuczyła mu w odpowiedni sposób, po czym pomogła w sprzątaniu, aby następnie zająć się piecykiem. Wystarczyło tylko znaleźć coś do zapalenia oraz źródło płomienia i voila, teraz mogli przejąć się wszystkim innym.
Ukryty tekst
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 10 sie 2021, o 01:17
W całym tym rozgardiaszu zapomnieli o rzeczy najważniejszej. Było ciemno niczym w d... Ledwo widać było wyciągniętą dłoń, a oni zabierali się za gotowanie. Ich zabójcza spostrzegawczość zakończyła się katastrofą w postaci rozbitych jajek - Kurde! - zakrzyknął. Nie był jednak zły, bo cała ta sytuacja wyszła przekomicznie. Byli ubabrani niczym małe dzieci, które dobrały się do spiżarki, robiąc w niej bałagan. Po początkowym szoku zareagował chyba w jedyny logiczny sposób, wybuchając śmiechem. Bo co miał płakać? Było to całkiem zabawne. Nigdy nie sądził, że taka głupota może sprawić mu tyle przyjemności. W końcu przywykł do zupełnie innego trybu życia. Ciekawe co jeszcze miało mu ono do zaoferowania? Może spodoba mu się prostota, z jaką poruszali się inni? Bez tego całego przepychu i wysługiwania się innymi? Na co dzień pewnie by mu się nie chciało, ale teraz stanowiło to miłą odskocznię. Oczywiście niezaprzeczalny wpływ na postrzeganie sytuacji miało także towarzystwo, w którym się znajdował. Przy Mei postrzegał świat w jaśniejszych barwach, nawet proste rzeczy potrafiły sprawiać mu przyjemność, mimo że posiadał dosyć wyśrubowane oczekiwania względem wielu rzeczy.
- Słuszna uwaga. Poszukam krzesiwa - i zaczął przewalać się przez szuflady, bo gdzieś musiało przecież być. Szuflada po szufladzie otworzona została chyba połowa znajdujących się w kuchni, aż znalazł, to czego szukał - Mam! - zakomunikował triumfalnie, robiąc dumną minę, której niebieskowłosa zapewne i tak nie zobaczyła przy egipskich ciemnościach panujących w kuchni. Zaczął od lampy znajdującej się w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Głupio było się przyznać, ale nie był mistrzem narzędzia, które trzymał teraz w dłoni, toteż chwilę zajęło, zanim pojawił się płomyk oświetlający ich bezpośrednie otoczenie. Z kolejnymi było już znacznie łatwiej, ponieważ użyta została już ta odpalona do przekazania ognia dalej, niczym na igrzyska olimpijskich lampionik wędrował przez całe pomieszczenie, aż zostało dobrze oświetlone. Wtedy powrócił na swoją pierwotną pozycję.
Dopiero teraz stało się jasne, jakiego bałaganu narobili - Nieźle się urządziliśmy - powiedział z trudem, powstrzymując się od wybuchu śmiechem po raz drugi. Wyglądali niczym świeżo upieczeni licealiści po "chrzcie" urządzonym im przez starszy rocznik. Chwycił za mopa i zaczął sprzątać, to co zostało z jajka. Pomogła mu z tym towarzyszka, nie szczędząc komentarza - Bo nie sprzątają. Stwierdziłem, że będzie to jakiś powiew świeżości. W końcu korona mi z głowy nie spadnie, jak raz pomacham miotłą - nie wszedł w gierkę słowną, odpowiadając zgodnie z tym, co czuł. Odbicie jej tekstu i próba wbicia szpileczki akurat w tym temacie stanowiłoby wyzwanie. No bo co miałby jej wytknąć? W gotowaniu nie było niczego złego. Co prawda jako ktoś z dobrego domu zazwyczaj nie trzeba było zajmować się tego typu sprawami, ale jakby nie patrzeć nie każdy dysponował takim majątkiem jak jego rodzina. Byli ludzie z odpowiednimi tytułami, ale bez grosza przy duszy. Poza uprzywilejowaną pozycją w społeczeństwie ich życia w gruncie rzeczy nie odbiegało od tego prostych ludzi. Zresztą w trasie umiejętności kulinarne stanowiły bardzo duży atut. W przeciwnym wypadku z braku laku jadło się łykowate mięso i rozgotowany ryż. Zero przyjemności, czyste zaspokojenie głodu.
Nie był to jednak koniec atrakcji. Padła propozycja, na której dźwięk rozdziawił gębę - Że ja miałbym gotować? Jesteś masochistką? - nie... to nie mogło się dziać naprawdę. Nie posiadał absolutnie żadnego doświadczenia w kuchni. Strach było nawet zagotować wodę na wolnym ogniu, bo się przypali. Przynajmniej tak to postrzegał, bo w gruncie rzeczy wiedzieć nie mógł. Nigdy nie musiał tego robić i nawet nie próbował, to może się jeszcze okaże, że ma ku temu talent, z którego nie zdawał sobie sprawy. Nie był jednak optymistycznie nastawiony do wyzwania, które rzuciła mu Mei. Pewnie by doszedł do jakiejś formy odmowy, ale niebieskowłosa nie dała mu ku temu okazji, prosząc o pomoc - Jasne już idę - rzucił w jej stronę, po czym przeszedł do poszukiwania potrzebnych jej naczyń. Moździerz znalazł na wierzchu po drugiej stronie kuchnie. Natomiast dla misek koniecznie było otworzenie paru szafek, zawalonych przeróżnymi gratami używanymi w kuchni. Jego jednak interesowały konkretnie te o, które poprosiła Mei. Zajęło to pewnie z minutę albo dwie, ale znalazł, co trzeba i przyniósł do szefowej kuchni - Proszę bardzo - powiedział, kładąc obok niej wszystko, o co prosiła.
Atmosfera, która im towarzyszyła była niezwykle lekka. Toteż czuł się na siłach, by odrobinę porozmawiać o samej Mei, bo poza zdradzeniem co ją dręczyło, to de facto więcej rozmawiali o nim niż o niej. A tak nie może być! - Zanim skoczę po jajka, bo chyba nie będziemy używać tych, którymi ociekamy - tutaj puścił w jej stronę oko - To może powiesz mi coś o tym, co ty lubisz robić? Bo pytałaś mnie w bibliotece o to samo, a swoimi zainteresowaniami jakoś dziwnie się nie podzieliłaś. - poczekał, aż mu odpowie, po czym ruszył po jajka. Tym razem uważał, jakby zależało od tego jego życie. Dwa razy się upewnił czy czasem coś nie leży na ziemi oraz, czy Mei ponownie się na niego nie nadzieje, tłukąc kolejną partię jaj...
Po powrocie czekał, czy w czymś jeszcze niebieskowłosa nie będzie potrzebować pomocy. Jeśli nie to siedział i zadał jej jeszcze jedno pytanie - Kto tak właściwie nauczył cię gotować? Zakładając, że umiesz, bo przecież twojego specjału jeszcze nie próbowałem - ciekawiło go czy wiąże się z tym jakaś historia, czy może będzie to coś w stylu, że sama się nauczyła. Bo skoro jej rodzice nie żyli, a przynajmniej matka to chyba nie mogli jej przekazać tej wiedzy. No, chyba że zginęła jak już Mei podrosła. Był to także swoistymi pstryczek w nos. Rzucenie wyzwania. No bo jak to? Nie dowierzał w jej umiejętności?
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 10 sie 2021, o 14:07
Po tym co się wydarzyło, nie żałowała, że tyle się ociągała z poproszeniem o zapalenie światła. Sytuacja napisała się sama, lecz efekt jaki osiągnęła przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Mózg pochłonięty wcześniej przykrymi wspomnieniami odpoczął, zaś oni mogli bez przeszkód śmiać się do rozpuku. Na twarzyczkę kunoichi wkradły się promienie, zaś uśmiech nie schodził z buzi. W ciemności co prawda nie wiele widziała, ale podczas poszukiwań Kazumy słyszała jak szafki raz za razem się otwierają, zaś przedmioty w niej ukryte donośnie brzęczą, wskazując na nagłe ruchy. Triumfalny okrzyk, który przeszedł przez pomieszczenie, aż się prosił aby porównać go do dziecka, które odnalazło cenny skarb skrywany w ziemi. Nikt jednak nie robił problemu, że zachowują się tak głośno, co miało zapewne związek z tym jak daleko była położona kuchnia względem prywatnych kwater. Zapalane lampy, zaczęły rzucać światło na ich pobojowisko, doprowadzając niebieskowłosą do kolejnej salwy śmiechu.
- Śmiem twierdzić, że zrobiłeś jeszcze większy bałagan, rozwalając po drodze te wszystkie szafki - rzuciła ze śmiechem, wskazując dłonią obszar jaki musiał zostać posprzątany. Część winy spadało również na nią, gdyż w ciemności wiele szuflad nie domknęła lub przez przypadek kilka przedmiotów strąciła na ziemię. Poza mazią należało wszystko pozbierać, a także po zjedzeniu posiłku dokładnie pomyć, by zmniejszyć ilość pracy samym kucharzom. Zwłaszcza, że Mei było ich szkoda. Służący bez zbędnego narzekania musieli wykonywać wszystkie rozkazy, przez co nawet ich kuchenne igraszki mogli zrzucić im na głowy. Dlatego po ogarnięciu podłogi, zrobiła rundkę wokół blatów, aby ponaprawiać szkody zarówno swoje, jak i szlachcica - No proszę, jeszcze wyjdzie na to, że czegoś przydatnego się nauczysz - dorzuciła ognia do pieca, co by podburzyć jego wizerunek. Rzeczy, których się uczył mogły mu pomóc w życiu szlachcica, lecz dla shinobi coś takiego jak obycie w tańcu uchodziło za zbędne. Podobnie było z grą na instrumentach, które z perspektywy wykonanych przez nią zleceń, okazały się nieprzydatne. Natomiast sprzątanie, czy też gotowanie pomagało w organizacji czasu, a także ułatwiało podróżowanie.
Wyzwanie jak wyzwanie, chciała zobaczyć jak sobie poradzi, czy też przetestować jego umiejętności. W końcu, skoro nigdy tego nie robił, to mógł się okazać nieoszlifowanym diamentem. Według niej wystarczyłoby wtedy pokazać mu podstawy i cieszyć się dodatkową pomocą na wyprawach. Całe życie w klanie nie spędzi, zwłaszcza jeśli zamierzał jej pomóc w spełnieniu własnych ambicji. Natomiast nie wszędzie na świecie znajdowały się karczmy oraz gospody, gdzie mogliby jadać za pieniądze. Z resztą, gdy kobieta ma wybór wszamać coś obrzydliwego lub ugotować sama, wiadomym było na co się zdecyduje - Nie będzie tak źle, zostanę Twoją asystentką, więc pożaru nie wywołasz. Dobór składników oraz potrawa to coś co byś sam wybrał, aczkolwiek będziesz mógł zadawać pytania. Czy teraz propozycja brzmi lepiej? - poklepała go zachęcająco po ramieniu, posyłając mu jeden ze swoich beztroskich uśmiechów. Wiedzę na temat gotowania miała na tyle obszerną, że nie było problemu, aby odrobinę pomogła. Dodatkowo widmo spalonej wody, czy rozgotowanego ryżu przy jej czujnym oku nie miało prawa miejsca. Nic tylko brać ofertę, dopóki ciepła.
Pomoc oczywiście nadeszła, przez co mogła śmiało się zabrać za rozdrabnianie przyprawy. Najpierw zaczęła ją łamać na małe kawałki, które wsypała do kamiennego naczynka. Rozcieranie twardej struktury już nie przyszło tak łatwo, lecz po napięciu mięśni ramion zaczęła powoli uzyskiwać gładki proszek, idealny do posypania nim omletów. W międzyczasie została zapytana o swoje ulubione zajęcia, na co potrzebowała chwili do namysłu - Zdecydowanie uwielbiam czytać, pozyskiwać wszelką wiedzę i pakować umysł różnymi informacjami. Poza tym chyba mogłabym wyróżnić jeszcze dwie rzeczy, które do mnie przemawiają. Pierwszą z nich jest podróżowanie, podczas którego to ty jesteś Panem swojego losu. Nikt Ci nie siedzi nad głową, ani nie mówi gdzie masz zmierzać. Idziesz tam, gdzie sobie wymarzysz, robisz to na co masz ochotę. Chyba, że szukasz kogoś po świecie, wtedy nie jest tak zabawnie - nawiązała do swojej przeszłości, gdzie przez rok poszukiwała Natsume - Ostatnią jest jedzenie różnej maści owoców i tutaj mam na myśli raczej delektowanie się ich smakiem, niźli jakieś obżarstwo. Podobają mi się o wiele bardziej, niż słodycze. Są słodkie z natury, mają idealną frakturę, a do tego podniebienie zawsze się cieszy, gdy na nowo może je odkrywać - powiedziała z widoczną ekscytacją w oczach, gdy tylko przypomniała sobie o tych pysznościach. Śmiało mogłaby rzec, iż była od nich uzależniona, ale przecież nie przyzna się do tego. Jeszcze by obrócił tą informację przeciwko niej i wykorzystał truskawki lub gruszki w roli wabika. Lubiła gdy sytuacja rozwija się naturalnie z odpowiednim tempem. W innym przypadku mogłaby poczuć się wykorzystana lub odczuwać pewną sztuczność w wykreowanym scenariuszu.
Wraz z przyniesieniem jajek, wbiła je do miski, którą wcześniej zdjął i zaczęła za pomocą pałeczek je dokładnie mieszać. Uważnie obserwowała konsystencję, by w odpowiednim momencie dodać szczyptę soli. Poza nią wrzuciła również jabłka, które zjednoczyła z resztą masy i w gruncie rzeczy, prawie wszystko miała skończone. Odłożyła na moment przyrządy, co by podejść do pieca, sprawdzić ogień oraz wyciągnąć z szafki obok żeliwne naczynie. Trochę na nie oliwy, by niczego nie przypalić i masa została rozlana. Mieli trochę czasu, za nim wszystko się zetnie, więc od czasu do czasu pałeczkami odpowiednio manewrowała, a jednocześnie nie omieszkała mu odpowiedzieć na tą niemiłą uwagę - Czyżbyś wątpił w moje umiejętności? Zaraz nic nie dostaniesz i będziesz musiał się nasycić gruszkami, których nie użyłam - wskazała pałeczką w kierunku blatu, gdzie dalej stało kilka okazów, pokazując, iż nie zawaha się przed zrobieniem porcji tylko dla siebie - Nauczyłam się wszystkiego sama, chociaż istnieje możliwość, że zostałam poduczona w tej dziedzinie - trochę za dużo powiedziała, przez co lis słysząc jej śmiałe słowa pokręcił jednoznacznie łebkiem. Wiedział, że nieumyślnie weszła kunoichi na minę, dlatego postanowił nieco ją poratować - Tanuki-sama, który uratował Mei wielokrotnie dopieszczał jej umiejętności kucharskie. Prawdopodobnie nie wiele z tego pamięta, skoro ma na głowie o wiele ważniejsze sprawy.
W tym czasie omlety się zaczęły rumienić, przez co niebieskowłosa porzuciła na moment konwersację, aby je przerzucić na drugą stronę. Odczekała tradycyjnie minutę, aby polecieć po zmielony proszek oraz naczynia. Na dwa talerze idealnie położyła złożone w pół omlety, by końcowo przysypać je cynamonem. Brakowało jej jakiegoś bukieciku z owoców, czy też sosu, lecz danie samo w sobie nie było suche. Miękka struktura dania, a także wnętrze wypełnione soczystymi jabłkami, wystarczało, aż nadto aby zadowolić wyszukane podniebienie - Gotowy by spróbować? - powiedziała triumfalnie, widząc po wyglądzie, że niczego nie spartoliła. Oczywiście wcześniej położyła dania na pierwszym, lepszym stoliku, by po chwili ruszyć po przyszykowane wcześniej pałeczki. W tym czasie Senju mógł usiąść napatrzyć się dziełu, a po kilku sekundach niebieskowłosa usiadłaby naprzeciwko niego - Itadakimas - rzuciła przed rozpoczęciem jedzenia i czekała z pierwszym kęsem na reakcję szlachcica. W końcu chciała dokładnie zobaczyć jak mu szczęka opada pod ciężarem jej umiejętności. Jak się wzruszy tym lepiej, widowisko musiało trwać.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Kazuma
Posty: 848 Rejestracja: 28 kwie 2021, o 13:23
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9545
GG/Discord: Avarice#3584
Multikonta: Avarice
Post
autor: Kazuma » 10 sie 2021, o 16:07
Humor, który mu towarzyszył, wyraźnie udzielił się także i kobiecie. Napędzali się nawzajem, śmiejąc do rozpuku, widząc rozgardiasz powstały przez ich śmiałe poczynania w kuchni. Zdecydowanie lepiej by to wyszło w jakimś nieco mniej przestronnym pomieszczaniu, ale czy przyniosłoby aż tyle rozrywki? Pytanie to należy pozostawić w kategoriach domysłu, bo jakież miało ono znaczenie? Fakty były takie, że narobili burdelu, upaćkani byli w rozbitych jajkach i świetnie się przy tym bawili. Najważniejsze w tym wszystkim było czerpanie pełnymi garściami z zabawy, którą zafundował im los bez wprowadzania sztucznej powagi, bo nic wielkiego się nie stało - Sam nie wiem, jak mogliśmy nie wpaść na to, by zacząć od zapalenia światła - wybuchł kolejną salwą śmiechu, bo sytuacja była naprawdę przekomiczna - Posprząta się i nikt nie zauważy - dodał, gdy już odrobinę uspokoił napad głupawki.
Zupełnie nie zgadzał się z jej spojrzeniem na rzeczy, których uczyli się szlachcice. Co prawda nie padło to wprost, choć wyczytał to między wierszami podczas jej prześmiewczego komentarza - Śmiejesz się, a zdziwiłabyś się, jak dużo taki taniec potrafi mieć wspólnego z walką. Zresztą jeszcze zobaczysz - trącił ją delikatnie z palca w nos, zgrywając się przy tym. Mei nie mogła raczej wiedzieć, jak wygląda styl Nanaken no Mai, a był on piękny niczym taniec przy pełni księżyca w akompaniamencie radośnie uśmiechających się gwiazd dopełniających pejzaż fundowany przez zmrok. Pokusiłby się o stwierdzenie, że był artystą, a nie wojownikiem - Aczkolwiek przyznam ci rację, umiejętność gotowania się przydaje - posłał w jej stronę promienny uśmiech, niejako akceptując los, który mu zgotowała, a tym samym przyjmując rzucone mu wyzwanie. Czekało go dopiero następnego dnia. Na razie to niebieskowłosa musiała mu zaimponować swoimi umiejętnościami kulinarnymi. Wątpiłby akurat w tej dyscyplinie, miał z nią jakiekolwiek szanse, ale lubił być najlepszy we wszystkim, co robił, stawiając sobie niebotyczne cele. Miał zamiar podejść do sprawy na poważnie, dając z siebie tak dużo, ile tylko mógł. A czy poniesie sromotną klęskę? To się dopiero okaże... - Nie omieszkam skorzystać. Bez kobiecej ręki to puszczę tę kuchnię z dymem - zażartował sobie, a co się będzie. Świetnie się czuł w towarzystwie Mei i jakieś wszelkie troski, które wcześniej miał z tyłu głowy odfrunęły niczym ptaki na zimę. I nie był to wpływ opium, które wcześniej palił, bo upłynęło już trochę czasu i efekt, który mu towarzyszył, powoli zanikał.
Dalsza część pobytu w kuchni przebiegała na konwersacji. Miał okazję dowiedzieć się co nieco na temat swojej towarzyszki. A więc lubiła czytać? To by się zgadzało, biorąc pod uwagę, jak bardzo nalegała, by poszedł z nią do biblioteki jeszcze zanim poszli do posesji. Podróże? To także do niej pasowało, bo zapuściła się tutaj aż z wysp najwyraźniej bez jakiegoś większego celu. Oczywiście mógł czegoś nie wiedzieć, ale dokładnie tak to dla niego wyglądała. Ot zwiedzała sobie świat i nasiąkała przeróżnymi kulturami, z którymi się stykała, przy okazji poznając nowych ludzi. To by do niej pasowało. Najbardziej zaskoczyły go chyba owoce. Bo rozumiał je lubić, ale klasyfikować jako pasję? To już było nieco intrygujące. Nie potrafił pozostawić tego bez jakiegoś komentarza - Interesowanie się owocami? A to dobre. Pierwszy raz słyszę, by ktoś miał takie hobby. Co prawda zauważyłem przy winie, że je lubisz, do tego dodajesz je do jajka. Nie spodziewałem się jednak, że aż tak. - pogładził się po brodzie - Cóż ja owoce też lubię, choć nie zaliczyłbym ich do swoich pasji. Cenię sobie także inne smaki. Zdecydowanie uwielbiam mięso. Zresztą stanowi ono jeden ze specjałów Shinrin. Gdy się je coś od dziecka, to zdecydowanie lepiej się na to patrzy. - tutaj zakończył swój wywód. Chciał jeszcze dodać coś o wyzwaniu kulinarnym i wręcz obiecać jej coś uderzającego w lokalne klimaty, ale ugryzł się w język. Dania tego typu nie należały do prostych w "obsłudze" podczas gdy rzeźbiło się ich charakterystyczną barwę, uderzającą o kubki smakowe. A on dla przypomnienia był totalnym żółtodziobem, jeśli chodzi o kuchnię. Jeszcze by pokaleczył rodzime danie i zaserwował Mei coś, co bardziej przypomina węgiel niż dobrze wypieczone mięso. Splamiłby reputację lokalnej kuchni, która stała na naprawdę wysokim poziomie i zniechęcił ją do próbowania nowych smaków, wychodząc niejako ze strefy komfortu, w której trwała nawet w gospodzie na zupełnie obcym terytorium.
Dalsza posiadówka upłynęła mu na przyglądaniu się umiejętnościom kulinarnych Mei, a te... robiły wrażenie dla kogoś z boku. Tym bardziej że jakoś nigdy nie przywiązywał szczególnej wagi do tego, co inni wyprawiali w kuchni. Czyżby jego kucharze wyprawiali podobne cuda? Nawet głupie rozbijanie jajek o brzeg naczynia rozpalało w jego oczach ogień. Wszystko to było nieco abstrakcyjne, bo w gruncie rzeczy wiódł życie w przepychu, ale proste. Urozmaicone co prawda o rzeczy, które nawet nie śniły się innym, ale to, co się tutaj działo było sztuką tak samo, jak malowanie pejzażu na płótnie czy gra na instrumencie. Czyżby nawet zaczynało się mu to podobać? Potrząsnął lekko głową, odpędzając durne myśli. Gdzie on i kuchnia? To dwa różne światy. To na pewno Mei tak na niego działała, a on dorobił sobie do tego całą filozofię. W końcu zupełnie normalnym zachowaniem było zainteresowanie rzeczami, które lubiła, czy robiła druga strona. Próbuje się jakoś zgłębić ten świat i na pewno tak samo było w tym wypadku.
Na słowa podważające umiejętności kulinarne, niebieskowłosa zareagowała w sposób gaszący go niczym peta. Jeszcze czego! Będzie go szantażować niczym wściekła matka, że nieposłuszny synek nie dostanie obiadu - Oho, czyli coś jest na rzeczy. Nie dostanę, to nie skrytykuję - wyszczerzył zęby, by po chwili sprostować - Żartuję oczywiście. Tylko się z tobą droczę. - dalej dowiedział się skąd u niej umiejętność gotowania - I co korzystałaś z jakichś książek? Czy może się przyglądałaś i sama eksperymentowałaś? - delikatnie ciągnął ją za język, aczkolwiek nie miało to żadnego związku z podejrzeniami, że może coś przed nim ukrywać. Tak właściwie to nie wyłapał w jej wypowiedzi niczego podejrzanego, zwłaszcza że lis uzupełnił ją o dodatkowe fakty. Chętnie by nieco poruszył temat osoby, której Mei zawdzięczała życie i to, w jakich okolicznościach w ogóle było zagrożone. Czy był sens burzyć tę chwilę? Świetnie się bawili i niech tak zostanie, jak najdłużej. Zdecydowanie wolał ją z uśmiechem na twarzy, pogodną niczym kropla porannej rosy. Do twarzy jej było.
Powoli zaczął się roznosić w kuchni zapach, gdy rozpoczął się proces smażenia i przekładania omletów. Zanim do niego dotarł, to nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był głodny. Wraz z pierwszą nutą zapachową poczuł mocny ścisk w żołądku. Tak! Nie mogło być pomyłki. Był głodny jak cholera i kto wie, czy nie powinien zamówić większej porcji. Każda sekunda wyczekiwania, aż danie trafi na talerz, a potem stół ciągnęła się niczym kolejki w polskich szpitalach. Wszystko to podsumował jeden, charakterystyczny dźwięk. Po całej kuchni rozniosło się donośne burczenie w brzuchu - Cóż... Jednego zwolennika swojej kuchni już masz. Zobaczymy, co powie na nią pan język - rzucił w kierunku Mei, gdy danie trafiło na stół bezpośrednio pod jego nos - Itadakimasu - odpowiedział, zabierając się za degustację tego, co też mu niebieskowłosa zaserwowała. Czuł jej wzrok, wyczekujący na jakąś reakcję dlatego uznał to za świetną okazję do wbicia lekkiej, pogrywającej z nią szpileczki. Przeżuwał powolutku z kamiennym wyrazem twarzy - No cóż... - zaczął, utrzymując tą samą niewzruszoną postawę, specjalnie robiąc odstępy pomiędzy słowami dla zbudowania napięcia - Jakby ci to powiedzieć... - kolejna pauza nieco posmutniałym tonem. I bang! Zupełna zmiana- Bardzo smaczne. Chociaż jest to zupełnie co innego od tego, co jadam. - kolejny kęs pozwalający mu na sformułowanie słów - Lokalna kuchnia skupia się na grze przyprawami wokół oryginalnej barwy jakiegoś składnika. Tutaj z kolei bawisz się na formowanie składników w unikalną całość. Coś zupełnie odmiennego - ciekaw był czy jakoś odniesie się do jego słów. Wzruszenia, jednak nie było. Bardzo mu smakowało, ale przywykł do smacznych posiłków, stąd unikalność wynikała raczej z tego, kto był autorem oraz tego, z jaką potrawą miał do czynienia niż jej wyjątkowych walorów smakowych - Ale muszę powiedzieć, że mocno się postarałaś. Doceniam - posłał w jej stronę płomienny uśmiech.
0 x
~ Zawsze i wszędzie, reberu j... będzie ~
Henge
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości