W tym dziale lądują zaakceptowane karty postaci. Na ich podstawie można się upewnić wyglądu właściwie wykonanej KP, aby uniknąć późniejszych poprawek.
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 5 cze 2015, o 17:30
DANE PERSONALNE
IMIĘ: Mei
NAZWISKO: Yuki
KLAN: Yuki
Przynależność: Yuki, Cesarstwo Morskich klifów
WIEK [DATA URODZENIA]: 05.03 [30 zim]
PŁEĆ: Kunoichi
WZROST | WAGA: 1.64m || 50kg
RANGA: Dōkō
APARYCJA
WYGLĄD: Mei to kobieta średniego wzrostu obdarzona długimi, niebieskimi włosami, które związane są za pomocą białej wstążki w połowie ich długości. Jej jasna karnacja oraz niska temperatura ciała otwarcie informuje pozostałe osoby o jej pochodzeniu ze skutego śniegiem kraju. Najczęściej jednak, nie to przyciąga uwagę postronnych osób. Bowiem Mei od urodzenia ma heterochromię, co oznacza, że każde jej oko przybrało inną barwę tęczówki - lewe, w odcieniu szkarłatu oraz prawe - błekitne niczym lodowy sopel. Razem tworzą bardzo ciekawską i spostrzegawczą parkę, która dociekliwie obserwuje otoczenie wokół niej. Poza nimi, niewiasta może się pochwalić małym, zgrabnym noskiem oraz miękkimi, malinowymi ustami, które dodają jej pozornie chłodnej postaci odrobinę ciepła. Ponadto niebieskowłosa posiada zgrabną sylwetką ze wszystkimi wiążącymi się z tym atrybutami - ma okazałe, jędrne piersi i wąską talię podkreślającą jej kobiecość w każdym calu. Jednocześnie tą cielesną powłoczkę wypełniają większe, niż można by przypuszczać pokłady energii. Jej ciało jest żwawe, gibkie i ruchliwe, co dodatkowo podkreśla jej lekki kobiecy chód. Dłonie, chociaż parają się niewdzięczną pracą, zachowały dużą część swojej naturalnej delikatności, zaś ich właściwą urodę podkreślają dobrze utrzymane paznokcie. Nogi ma zgrabne oraz proste niczym drzewce włóczni, które są zwieńczone drobnymi stópkami.
UBIÓR:
Od wybudzenia ze snu, Mei postawiła na prostotę. Co z kolei sprawiło, że postawiła na białe, bawełniane kimono o szerokich rękawach, kończących się na jej nadgarstkach. Całość stroju trzyma obwiązana wokół jej talii szarfa z widocznym z przodu czerwonym kwiatem o żółtym środku i zielonkawych wstążkach znajdujących się pod nim. Pod obi(wcześniejsza szarfa) możnaby się spodziewać białego kroju kimona, lecz kobieta postawiła na hakamę(tradycyjne japońskie spodnie) w czerwonym kolorze. Dawne "kozaki", które nosiła zamieniła na sandały (kolor ten sam co hakamy), które długością siegają za kostkę. Natomiast pod ubraniem, a konkretniej na szyi ma naszyjnik składający się z lnianego sznurka oraz drewnianej zawieszki z imieniem jej brata.
ZNAKI SZCZEGÓLNE:
Dwukolorowe oczy, wyróżniające się na tle innych.
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER:
Mei z natury jest bardzo otwartą dla ludzi dziewczyną. Pomimo wszystkich wydarzeń, które odcisnęły na niej swoje piętno lubi poznawać nowe osoby, które uważa za bardzo ciekawe. Przez badania (dawniej robione na niej) ekscytuje się możliwością prześwietlenia pod każdym kątem człowieka i dowiedzenia się o nim jak najwięcej. Co oznacza, iż z natury byłaby świetnym szpiegiem, który na co dzień grzeszy ciekawością. Dodatkowo, najbardziej uśmiechnięta jest podczas burzy z deszczem. Mimo pałania do niej sympatią, w takie dni zamienia się w stuprocentowego samotnika. Nic dziwnego, że wtedy zaszywa się w ciemnym kącie i myśli o fundamentach świata. Również, typowa dla niej jest analiza minionych wydarzeń, która na tym etapie mogłaby być przez innych postrzegana jako nie lada tradycja. Kiedyś ktoś powiedział, że jest mistrzynią w byciu odludkiem, czego przykładem jest chociażby ukrywanie się w szafie. Wydawać by się mogło, iż jest to przykład gry w chowanego, lecz tak naprawdę przedstawia to w ten sposób swój pociąg do odcięcia się od świata. Jednakże, takie stany występują u niej bardzo rzadko, można nawet powiedzieć, iż prawie nigdy. Wróćmy zatem do jej codziennego charakteru.
Niebieskowłosa stara się codziennie spędzać czas z osobami, które są dla niej bliskie. Ba, robi wszystko, by je uszczęśliwiać. Zazwyczaj, towarzyszy jej przy tym szczerość, jak i nadpobudliwość. Aż ciężko uwierzyć, że w niektóre dni potrafi zachowywać się przeuroczo, co nie raz odbija się na jej późniejszych reakcjach. Oczywiście trzeba dodać, iż ta zakręcona dziewczyna potrafi być poważna i spokojna. Mimo tych wszystkich cech, Mei wyróżnia się poprzez nie wiedzenie czym jest wstyd. Pozwala jej to na rozebranie się przy kimś zupełnie obcym. Ma nadto kultury osobistej i szacunku do otaczających ją osób, jednakże od czasu do czasu wyprany mózg daje się we znaki.
~♥~***~♥~
Patrzyłam na nią za okna. Siedziała samotnie na ławce, trzymając w ręku swój wachlarz. Wydawała się samotna, a jednocześnie taka ulotna. Po wielu przemyśleniach, dziewczyna zaczęła się odgradzać, również na jej buzi od czasu do czasu pojawiał się nieobecny wyraz, tak jakby nad czymś się głęboko zastanawiała. Wyszłam z domu, po to by jej się przyjrzeć. Jednakże ta już zdążyła odejść, ruszyć w dal w ozdobnym kimonie.
Mei nie zostawała nigdzie długo, zaczęła podróżować, by znowu zobaczyć się z bratem. Tylko on był w stanie ją zrozumieć, chociaż.. ja też próbowałam. Zaczęłam jej szukać i w końcu zobaczyłam ją nagą przy jeziorze. Wyglądała jak nimfa, nie wstydząca się otoczenia. Wiedziałam, że jest delikatna, można było ją łatwo zranić. Cóż, w końcu zdała sobie sprawę, że świat nie jest taki kolorowy, tak jak na początku myślała. Huh, trochę późno, ale ważne, że to dostrzegła.
W moich oczach niebieskowłosa stawała się myślicielką o kuszącym spojrzeniu. Patrzyła na świat zdecydowanie inaczej. Przypominała tym samym zbłąkaną, przestraszoną owieczkę, przez co odwaga przestała do niej pasować.
Pamiętam jak pewnego dnia próbowałam do niej zagadać, odpowiedziała mi na to wesołością i życzliwością. Dodatkowo, pomogła mi, gdy się zgubiłam, jednakże było w niej coś niepokojącego. W jej oczach pojawiały się łzy, gdy tylko chciałam ją dotknąć. Podświadomie wspomnienia dawały jej znać o sobie, co powodowało, iż tylko bardziej zamykała się w sobie.
Innego dnia, idąc przez deszcz, zobaczyłam jak trzyma białą, materiałową parasolkę. Stała tak, patrząc w niebo. Następnie, zaczęła się śmiać z powodu dwóch atakujących siebie kotów. Wydawała mi się w pewien sposób urocza i beztroska. Jednakże, gdy ktoś obok niej przeszedł, ta zlustrowała go i uciekła. Była płochliwa w takie dni, ale to chyba nie znaczy, że ogólnie, nie była odważna..
Gdy dwójka osób się gdzieś biła, ta stanęła pomiędzy nimi i ich rozdzieliła. Nie bała się oberwać, chociaż dostała kilka razy po twarzy. W odpowiedzi na wymierzone w jej kierunku ataki, popatrzyła poważnie na mężczyznę i uderzyła go drewnianą laską. Była przy tym w pewien sposób brutalna, ale i dziwnie spokojna. Wszystkie ruchy wykonywała z gracją, co świadczyło o wyczonych przez nią manierach, zapamiętanych przez ciało. Czy pamiętała, coś więcej? Wydawać się mogło, że ciągle próbuje sobie przypomnieć. Jej wysiłki, które czasami są owocne powodują, iż ciągle ewoluje, coś się zmienia, lecz póki co nie na tyle, by powiedzieć, iż jest inna, niż ją opisałam.
NAWYKI: Dziewczyna jako prawie pozbawiona wszelkich pozytywnych jak i negatywnych uczuć ma jedną odkrytą słabość. Jest nią popęd do owoców, za które potrafiłaby ,,zabić", co prawda tak samo jest to wyuczonym nawykiem, ponieważ w ciągu dnia zawsze zjada sałatkę zrobioną z jej ulubionych okazów. Drugim jest spisywanie wszystkich poznanych rzeczy w swoim obszernym notatniku. Trzeci i chyba ostatnim nawykiem jest macanie ludzi po dłoniach w celu sprawdzenia ich tempreatury oraz tekstury.
NINDO: Nigdy nie ma porażek ani zwycięstw ostatecznych, bo dzisiejsza porażka może być jutrzejszym zwycięstwem.
HISTORIA:
Moja historia rozpoczyna się od momentu, w którym po raz pierwszy wydałam z siebie krzyk. To tutaj zaczynają się moje bolesne wspomnienia. Byłam zamknięta w czymś szklanym, a wokół mnie panowała ciemność. Nie widziałam, gdzie jestem, ani kto mnie więził. Nawet nie znałam konkretnej daty, po prostu byłam ślepa i czułam się, jakbym powtarzała ten sam dzień. Dotknęłam naczynia, w którym się znajdowałam. Po samym dotyku wiedziałam, iż jestem w czymś w rodzaju wielkiego pojemnika, a w każdym razie tak mi się wydawało. Byłam włożona do jakiejś mazi, z czego tlen miałam dzięki bańce^ na głowie. Otaczał mnie chłód, ale dziwnym trafem go zbytnio nie odczuwałam. Dotknęłam swojej ręki, a raczej miejsca, gdzie powinna się znajdować i poczułam jeszcze gorsze zimno. W końcu, dotarł do mnie dźwięk uderzania buta o posadzkę.
- Kto tam? - zapytałam odruchowo, próbując rozejrzeć się po miejscu, w którym obecnie się znajdowałam. Jednakże przez ciemność, otaczającą całe to miejsce zdecydowanie nie mogłam nic zobaczyć, a tym bardziej kto tu się znajdował - Kim jesteś i czego chcesz? - zadałam kolejne pytania, po czym całkowicie zamilkłam. Nastała długa cisza, która coraz bardziej ogarniała to miejsce, przynajmniej do czasu, aż tajemnicza osoba nie chrząknęła. Wtedy odruchowo podniosłam głowę i przybliżyłam się do chłodnego szkła. Położyłam na nim obie dłonie i nerwowo pokręciłam głową.
- Co się tak wiercisz? Nie ruszaj się to może będzie mniej boleć - odezwał się chłodny, damski głos, którego władczość wywarła na mnie takie wrażenie, że nie miałam odwagi po raz kolejny zabrać głosu.
Uwięziona w jakiejś substancji po prostu się unosiłam, nie mogąc sobie uświadomić, jakim cudem mogę gadać. Oderwałam jedną dłoń od zimnej powierzchni i spróbowałam przyłożyć ją do kuli otaczającej moją głowę. Sfrustrowana brakiem możliwości dotknięcia własnej twarzy, westchnęłam i znowu przybliżyłam się do czegoś, co normalnie umożliwiłoby mi widzenie całego otoczenia. Jednak, tym razem panowała pustka. Moje oczy podsuwały mi różne fatamorgany, lecz nie chciałam w nie wierzyć. Potwory nie istniały, a tym bardziej osoby z czerwonymi, jarzącymi się ślepiami. W tej samej chwili przystawiłam dłonie do oczu, bojąc się wytworów mojej wyobraźni, jednocześnie z moich ust wydobyły się ciche, zduszone krzyki, które najwidoczniej zainteresowały przebywającą tutaj kobietę.
- Jeszcze nie zaczęłam, a ty już zaczynasz wydawać z siebie dźwięki. - westchnęła i w tym samym momencie rozległy się głośne dźwięki przypominające skomlenie - Dziecko pozwól mi pracować i ucisz się, inaczej poznasz prawdziwy ból - wtedy mówiła z dziwną irytacją, jednocześnie powodując obniżenie się temperatury otoczenia. Zaczęłam bębnić w szybę, z początku cicho, a potem coraz głośniej. Praktycznie uderzałam w nią gołymi pięściami, aż usłyszałam głośne ,,ty". Wtedy przestałam i odsunęłam się, jednocześnie usłyszałam dźwięk charakterystyczny przy otwarciu. Następnie moją nagą skórę dotknęły dwa, długie ostrza. Z początku nie wiedziałam czemu mają służyć, aż moje ciało przeszył ból.
- Mam nadzieję, że lubisz element błyskawicy. Zobaczymy jak bardzo jesteś odporna - całą salę przeszedł donośny śmiech, lecz ja nie widziałam powodów do szczęścia. Ból się zwiększył, aż zaczął całkowicie przeze mnie przechodzić. Zaczęłam się drzeć, jednocześnie będąc coraz bardziej ranioną. Do moich nozdrzy doleciał zapach spalonej skóry, co nie wróżyło dobrze. Zaczęłam wiercić się i kopać nogami o ściany pojemnika. Nic to jednak nie dało, cały czas byłam uwięziona, a dokładniej wręcz bezsilna wobec otaczającego mnie świata. Krzyczałam, błagałam o pomoc, lecz jedyną odpowiedź jaką uzyskałam to rechot, który do najmilszych nie należał. Starałam się jakoś wyrwać, postarać uwolnić, jednak raiton, który przeze mnie przechodził stanowczo mi to uniemożliwił. Nawet nie wiadomo skąd zobaczyłam jasne światło, pochodzące prawdopodobnie ode mnie. Jednocześnie czułam, jakby otaczająca mnie ciecz zaczęła zamarzać.
- Co jest do diabła?! - ledwo usłyszałam krzyk tajemniczej niewiasty, który był nieco słabszy od mojego - rozchodzącego się niczym echo po wnętrzu. Zesztywniałam, nie mogłam się już wiercić, a drzemiąca we mnie zdolność cały czas się potęgowała. W końcu, wszystko ustało. Ból, który mi towarzyszył zniknął, jednocześnie dwa nagie ostrza zostały zabrane. Wieko, które wcześniej zostało otwarte, teraz ponownie było zamknięte. Moja skóra w wielu miejscach zdawała się pulsować, a ja odczuwałam silny ból głowy. Osoba mi towarzysząca, szeptała coś pod nosem, prawdopodobnie w złości i w uczuciu sfrustrowania. W tym samym czasie popłynęły mi strużki łez. Zaczęłam się trząść, nie mogąc wydać z siebie żadnego dźwięku. W każdym razie poczułam się pusta, przynajmniej w tamtym momencie. Było to co prawda moje pierwsze i nie jedyne wspomnienie. Jak sięgam pamięcią, jeszcze jedno było takie szczególne. W sumie.. to właśnie wtedy poznałam Kazumo - zboczonego doktorka, pragnącego mnie dokładnie zbadać. Nigdy go nie lubiłam, choć użerałam się z nim parę długich lat, a przynajmniej tak to odczuwałam. Przechodząc do meritum, tamtego owego dnia wszystko było inne. Zazwyczaj eksperymenty były przeprowadzane w pojemniku, lecz tym razem zostałam wyjęta. To właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, iż jestem o wiele starsza, niż pierwszego pamiętanego przeze mnie dnia. Wcześniejsze lata dzieciństwa były zamazane, jednak z każdym dniem przypominałam sobie coraz więcej. Nawet miałam przebłyski kogoś mi bliskiego. Był to mały chłopiec, którego (chyba) kochałam. Z resztą były to tylko fragmenty, które po ułożeniu w jedną całość wyglądały na niekompletną układankę.
Wracając, wtedy gdy mnie wyjęli, przeszły mnie dreszcze, których nigdy wcześniej nie miałam. W pomieszczeniu był odczuwalny przeciąg, który sprawił, iż moja skóra w dotyku była lekko chropowata. Nadal niczego nie widząc, zostałam zabrana na podłużny przedmiot, który nazwali łóżkiem operacyjnym. Co prawda wygodnie mnie na nim ułożyli, ale to nie było to samo, co wcześniejsze dryfowanie w nieznanej mi mazi. Nowa pozycja zdecydowanie wpłynęła na moje samopoczucie, bo leżenie sprawiało mi ogromną przyjemność. Było nowym doznaniem, pozwalającym na całkowity relaks, jednak cudowna chwila nie trwała w nieskończoność. W pewnym momencie znowu zauważyłam jasne, oślepiające światło. Nie mogłam powiedzieć skąd one się wzięło, ale było ono o wiele ciekawsze od wcześniejszej ciemności.
- Zostaniesz ponownie zbadana panienko Yuki - odezwał się znany mi głos. Co prawda, nigdy wcześniej nie wiedziałam, skąd się wzięło określenie mnie śniegiem. Prawdę mówiąc, wtedy potraktowałam to jako imię, a dokładniej nazwę jaką mi przyznano.
- Zaraz odsłonię Ci przepaskę, jesteś gotowa? - zapytał z widocznym zaciekawieniem, jednak ja nie bardzo wiedziałam, o co może chodzić - O czym do mnie mówisz, ojcze.. - powiedziałam niechętnie.
Od owego incydentu kobieta kazała siebie nazywać matką, a mężczyzna tatą. Nigdy nie wiedziałam, czemu miało to służyć, ale nigdy nie protestowałam. Nie miałam siły się kłócić, o coś co tak naprawdę nie miało znaczenia. W dodatku za każdy mój protest, zostałam rażona brutalnym elementem. Torturowanie za pomocą raitonu stało się moją codziennością, przez co czynności, które wykonywałam były coraz bardziej powolne. Od czasu do czasu również traciłam czucie, więc nie chcąc zostać kaleką, oddałam się im, marząc o lepszej przyszłości.
Wtedy, jednak jak się odezwałam wymierzyli mi policzek, przez co odruchowo krzyknęłam. Następnie zatkali mi usta i zaczęli swoją pracę, która rozpoczęła się od zdjęcia przepaski. Gdy tylko ją zabrali zaczęłam mrużyć oczami, nie wiedząc co się dzieje. Odruchowo zamknęłam powieki, chcąc oderwać się od otaczającego mnie świata. Jak się okazało nie miałam wyboru i chwilę później na siłę mi je otworzyli. Czułam się, jakby wszystko zaczęło wirować. Pokój, a dokładniej laboratorium zaczęło się poruszać. Wszystko zdawało się być zamazane, aż w końcu ustało.
- Sōdesu ka! (ja widzę) - krzyknęłam na głos. Patrzyłam na nich podekscytowana, jednak z biegiem czasu moje emocje gasły i pozostawiły po sobie tylko smutek. Postanowiłam skorzystać z okazji i popatrzyłam na otoczenie, jednakże przez ilość światła wszystko w oddali wydawało się rozmyte. Skupiłam się na swoich oprawcach, z czego największą uwagę przykuła brązowowłosa kobieta, która wzrokiem starała się mnie zabić. Popatrzyłam na nią nieco niepewnie, po czym poczułam dotyk na swojej skórze. W obawie, że zrobia mi krzywdę, zerknęłam na doktorka. Jak się okazało, niczego mi nie poza dotykaniem moich piersi. Od razu cała poczerwieniałam i uderzyłam go dłonią w jego szorstki policzek.
Od tamtej pory byłam w jeszcze gorszej sytuacji. Kazumo stał się mściwy i często mnie dotykał, w dodatku cały czas chodziłam nago, przez co byłam molestowana samym wzrokiem. Oczywiście, jeszcze wracając do dalszych wydarzeń z tamtego dnia, to dalej wyglądało jeszcze gorzej. Co prawda, z początku mężczyzna zaczął kląć w nieznanym mi języku, po czym związał mnie i zaprowadził do osobnego pomieszczenia. Weszłam tam niechętnie, jednak nawet przy celowym potknięciu się, wlókł mnie dalej, przynajmniej do czasu, aż znaleźliśmy się w ogromnej sali laboratoryjnej. Tam na jednym ze stołów leżała blada dziewczyna. Wyglądała nieco podobnie do mnie, jednak zamiast niebieskich włosów miała czarne, a jej oczy były po prostu niebieskie. Chciałam ją dotknąć, lecz zabroniono mi. Po prostu kazali mi się jej przypatrzeć, przynajmniej do czasu, aż nie wydali jednego strasznego polecenia.
- Pobierz od niej ślinę, teraz! - rozkazał doktorek, który pchnął mnie w jej kierunku, po czym przysunął mi mały stolik, na którym znajdowały się ostre narzędzia.Większości z nich nie znałam, a reszta była rozpoznawalna po kształcie, jak i opisie, który czasem przytaczała mi dręczycielka.
- Jeśli nie chcę..? - zapytałam niepewnym głosem, po czym czekałam, aż dostanę w twarz, jednak tym razem nic się nie stało.
- Co mnie to obchodzi, zrób to szybko. - parsknął śmiechem i zaczął się przyglądać. W tym samym czasie natychmiastowo złapałam za maleńki kawałek wełny i otworzyłam buzie swojej pacjentki. Następnie wzięłam jej język do góry i zaczęłam kuleczką pocierać miejsce pod nim, jednocześnie nachyliłam się do dziewczyny.
- Wszystko będzie dobrze. Ze mną nie musisz się martwić - wyszeptałam słodkim głosem, po czym gdy miałam się odchylić, dziewczyna poderwała się i złapała mnie za włosy. Chciałam jęknąć, gdy zobaczyłam jej lodowe spojrzenie, które przeniknęło moje ciało do granic możliwości.
- Uciekaj, póki jeszcze możesz - wyszeptała do mnie i puściła, udając nieprzytomną.
Patrzyłam na nią jeszcze przez jakiś czas, aż zostałam siłą oderwana. Wełna mi upadła na ziemię, a doktor wbił jedną ze strzykawek w ramię dziewczyny. Ta zaczęła się wić z bólu, po czym po prostu padła. Jej oczy wyrażały pustkę, tak jakby całe życie się z nich ulotniło. Z początku tylko się w nią wpatrywałam, aż podbiegłam do jej łóżka, ale kiedy znalazłam się pół metra od niej, jednym szybkim ruchem odepchnięto mnie i to w taki sposób, że wylądowałam pod wielkim filarem.
Na początku miałam mroczki przed oczami, aż silna dłoń pociągnęła mnie za włosy, przez co ledwo wstałam na nogi. Popatrzyłam na osobę, która mnie trzymała i była to ta sama ,,matka", która tak groźnie na mnie patrzyła.
- Szkoda, że nie mogę Cię zabić. Te Twoje unikatowe zdolności i odmienne oczy po prostu mnie dobijają - powiedziała zirytowana i pociągnęła mnie za sobą, jednocześnie kończąc wydarzenia z tamtego dnia.
Późniejsze miesiące wyglądały tak samo, oprócz tego, że później nie trafiłam do wielkiego pojemnika. Zamknięto mnie w małej klatce, w której znajdowała się drewniana ławka, ponoć robiąca za moje legowisko. Dodatkowo bym się nie nudziła, dali mi małą piłkę, która odbijała się od wszystkiego czego dotknęła. Jak się okazało miała ona konsystencję lodową tylko dlatego, że wcześniej pobrali próbkę mojej krwi. Tym razem nie zrobili tego w taki sposób jak ja to robiłam, zrobili to brutalnie, sprawiając mi tym ból i bolesne rany, które trzymały się tygodniami, jak nie latami.
W każdym razie, tak wyglądało moje życie. Uczono mnie badać innych ludzi, krzywdzić ich, zadawać im ból, a potem koło północy przeprowadzali na mnie liczne doświadczenia. Oczywiście trwało to tak długo, że straciłam rachubę czasu, przynajmniej do moich 17 urodzin, a dokładniej dnia, którego nazywam wyzwoleniem i rocznicą wielkiego porwania.
Dzień zapowiadał się tak samo jak reszta. Siedziałam w swoim ,,pokoju", zabijając czas bawieniem się piłką, która z każdym moim dotknięciem, coraz bardziej przypominała kulkę lodową. W tej samej chwili, gdzieś koło południa, o którym wiedziałam tylko dzięki pracującym tam medykom, bo w podziemnym laboratorium było strasznie ciemno i jedyne, co się świeciło to wielkie słoje, przechowujące kolejne obiekty badań, usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Odwróciłam się w stronę owej osoby i zobaczyłam kogoś zupełnie nowego. Była to dziewczyna o pięknych złotych oczach, która była ubrana w białą, potarganą szatę oraz dziwną skórzaną obrożę.
Z początku nie wiedziałam co powiedzieć, jednak owa niewiasta, zbliżyła się do drzwi i położyła na nich niewielką notkę.
- Odsuń się, inaczej zginiesz - powiedziała chłodnym głosem, który sprawił, iż odruchowo cofnęłam się w najdalszy, możliwy kąt. Chwilę później owa kartka zaczęła się palić, aż wybuchła. Patrzyłam na to w niemałym szoku, aż za mgły podbiegła do mnie złotooka i złapała za rękę.
- Ikimashou! (chodźmy) - powiedziała nieco poddenerwowanym głosem i zaczęła biec, ciągnąc mnie za sobą. Nie stawiałam oporu, od dawna chciałam uciec, lecz miałam co do tego spore wątpliwości. Popędziłyśmy przez długi korytarz, unikając podejrzanych osób, które prawdopodobnie tutaj pracowały.
Nagle gdy skręciłyśmy usłyszałyśmy najpierw odgłos gongu, a później z odległego korytarza doleciał nas głos zboczonego doktorka.
- Uciekł wyjątkowy obiekt badań, jej numer to 1331. Nazywa się Mei Yuki i zniknęła wraz z numerem 4554, nazywaną jako Yumeko Dohito. Prosimy o niezwłoczne złapanie obu dziewczyn i umieszczenie je w specjalnych pomieszczeniach.
W tej samej chwili poziom adrenaliny w moim ciele się podniósł, przez co zaczęłam szybciej biec. Jednocześnie Yumeko zrobiła to samo, bo nasze kroki stały się bardzo wyrównane. Dodatkowo od tamtego momentu zaczęłyśmy coraz częściej skręcać oraz chować się po różnych kątach. Raz nawet podczas ucieczki przed strażnikami, schowałyśmy się w wielkim pokoju, który na drzwiach miał napisane ,,Archiwum". Nie był on wielki, ale z pewnością przykuwał ciekawski wzrok. Na półkach, które zajmowały cały pokój znajdowało się milion różnych papierów i zapisanych arkuszy. Natomiast na biurku, które znajdowało się na samym środku pokoju była ułożona jedna obszerna teczka.
Po cichu podeszłam do niej i otworzyłam jej pierwszą stronę. Ku moim oczom ukazał się wielki, namalowany portret, który przedstawiał jakąś dziewczynę. Po przewróceniu kartki na drugą stronę, zobaczyłam szereg obszernych danych. Min. znajdowało się tam imię, data urodzenia, pozostała rodzina, szczegółowe opisy na temat klanu oraz zdolności. Postanowiłam przeczytać, chociaż pierwsze informacje, z czego to co mi się rzuciło w oczy to akt urodzenia.
- Mei Yuki... - wyszeptałam dwa słowa, które przypomniały mi o tym, co wcześniej komunikował Kazumo. Również ciągle pamiętałam jak mnie nazywał. Co pozwoliło na ułożenie się układanki w jedną całość. Odezwałam się ponownie, tym razem do uciekinierki.
- To moje akta, mogę je zabrać? - zapytałam niepewnym tonem i odrywając wzrok od informacji, popatrzyłam na ciemnowłosą - Niestety, ale musisz je zostawić.. - następnie uchyliła drzwi i zaczęła się rozglądać. Ja w tym czasie wróciłam do czytania kolejnych informacji. Było ciężko je odczytać, ponieważ pismo było ręczne.
Na szczęście dotarłam do informacji o rodzinie. Widziałam w niej dwa skreślone imiona i jedno, które było normalnie zapisane, brzmiało ono - Natsume. Palcem przejechałam po tym słowie, jednocześnie zamykając oczy. Chwilę później zobaczyłam tego samego chłopaka, co kiedyś. Był on nieco rozmazany, przez co nie mogłam go w pełni rozpoznać.
- Rusz się, droga wolna - wyrwała mnie z wizji Yumeko, która podeszła do mnie i zaczęła ciągnąć za rękę. W ostatniej chwili zabrałam jakiś gruby notesik i zamknęłam teczkę.
Zaczęłyśmy biec, przynajmniej do momentu, aż wydostałyśmy się na zewnątrz. Było prawie ciemno i zimno, co oznaczało, iż niedługo zacznie się noc. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, jednakże oprócz niej nie byłam w stanie nic zobaczyć. Wszystko wydawało się zamazane, a jedyne co słyszałam to głośne pojękiwania, dochodzące z wnętrza budynku.
- Tu się rozstaniemy, dalej musisz uciekać sama. Oczywiście pomogę Ci, a dokładniej wsadzę Cię na tyły tego wozu. Zostaniesz stąd zabrana i staniesz się wolna - powiedziała miłym głosem, po czym podeszła do mnie.
Jej rozmazana sylwetka, tak bardzo wtapiała się w tło, że jedynie rozpoznawałam jej migoczące oczy - A co z Tobą? Co będzie dalej? - zapytałam zmartwiona, odzyskując ostrość widzenia - Odnajdziesz brata imieniem Natsume, rozumiesz? Mną się nie martw i tak umieram. Jedyne, co mogę zrobić to pomóc Tobie i stoczyć ostatnią walkę. Wiesz co, chyba nawet zdołam zniszczyć wszystkie probówki wypełnione Tobą. Jednakże pomimo, iż wiem, że to się uda, to przykro mi, ale w przyszłości sprowadzę na Ciebie spore kłopoty. Poza tym wiesz, że tamta pierwsza dziewczyna, którą nie chciałaś skrzywdzić była Twoim nieco nieudanym klonem? Jest ich więcej, przez co wszystkie zasługują na zniszczenie. Wybacz mi, ale nic więcej nie potrafię zrobić, a z resztą już pora na Ciebie - dodała przyjaznym głosem i poczułam jak wbija w moje ramie coś ostrego. Gdy się temu dłużej przypatrzyłam zauważyłam strzykawkę, która spowodowała, iż po moim ciele rozlało się przyjemne ciepło. Poleciałam w jej delikatne ramiona, które czule mnie objęły i zaniosły w stronę pojazdu. Mimowolnie zaczęłam tracić przytomność. Moje oczy powoli się zamykały, a ja czułam, że odchodzę. Zdążyłam jeszcze poczuć coś twardego na czym mnie ułożono, ostatkami sił powiedziałam ,,Yume" i otulona dźwiękiem wybuchów, zasnęłam.
~*~
Moje ciało delikatnie się poruszyło na białym puchu. Zaczęłam ruszać powiekami, aż je otworzyłam. Rozejrzałam się wkoło, ale ból głowy, jak i pleców trochę mi to uniemożliwił. Natychmiastowo złapałam się za głowę, jednocześnie dotykając dwóch, długich kitek. Trochę się zaskoczyłam, gdyż moje włosy zawsze były rozpuszczone. Następnie skierowałam swój wzrok na swoje ciało i aż nie mogłam wyjść z podziwu, gdy zamiast negliżu, ujrzałam krótką, niebieską sukienkę przykrytą białą, futerkową peleryną. Odruchowo się rozejrzałam, szukając osoby, która to mi założyła, jednakże nikogo takiego nie zobaczyłam. Byłam sama, otoczona z każdej strony połaciami bieli. Postanowiłam zobaczyć, czy nadal mam przy sobie ówcześnie skradziony notes. Z początku nie mogłam go znaleźć. Zaczęłam rozglądać się wokół siebie, ale nic, pustka. Następnie popatrzyłam na siebie, czy przypadkiem nigdzie mi go nie schowali. Jak się okazało dostrzegłam małą, śnieżną torebkę z dość niewielkim zamkiem o kształcie kłódki. Starałam się ją otworzyć z początku na siłę, lecz potem, zaczęłam się zastanawiać, gdzie może znajdować się pasujący do niej kluczyk. Jak się po chwili okazało wisiał on na mojej szyi. Z delikatnym uśmiechem zdjęłam go, a następnie wsadziłam do odpowiadającej jego wzorowi dziurki. Zamek puścił, dzięki czemu mogłam zobaczyć jej zawartość. Wsadziłam do niej jedną dłoń i zaczęłam przeszukiwać wnętrze. Po paru sekundach znalazłam to, co chciałam oraz dwa ołówki. Wyciągnęłam notatnik i wstrzymałam oddech, licząc na ciekawą zawartość. Jak się okazało, znalazłam tylko puste strony, które mnie nie zadowoliły. Trochę sfrustrowana włożyłam go z powrotem do środka.
Wstałam na równe nogi, które tym razem były mi bardziej posłuszne, niż za ostatnim razem. Następnie otrzepałam się ze śniegu, oblepiającego niektóre części mojego ciała i ruszyłam przed siebie. Kierowałam się swoim celem, którym stała się bliska mi osoba. Zostałam kiedyś z nią na siłę rozdzielona, przez co teraz zapragnęłam ją odnaleźć.
- Onii-chan, niedługo znowu się spotkamy - wyszeptałam słodkim głosem i wyruszyłam w podróż mojego życia.
^ Szklana kula, która zapewnia użytkownikowi tlen za pomocą bambusowej rurki, również umożliwia ona rozmawianie z innymi osobami.
WIEDZA
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
> Czerwony płaszcz z kapturem, z dwoma kieszeniami mogącymi pomieścić drobne przedmioty do wielkości shurikena, o pojemności max. 10 obj.
> Przywiązany liną wachlarz, sznurki ma ulokowane na ramionach, trochę na wzór pasków od plecaka
> Pod wachlarzem ma dużą torbę
> Rękawiczki na dłoniach z ochraniaczami na nich
> Lewe udo kabura nr 1
> Prawe udo kabura nr 2
> Na ręce przewiązany sznurkiem kluczyk
> Szyję zdobi rzemyk z medalionem potwierdzający przynależność do Cesarstwa Morskich Klifów
> Shiroi Shi przy pasie w formie drewnianej laski
PRZEDMIOTY SCHOWANE :
Ukryty tekst
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: klik
PH: klik
MISJE:
Prezent od Administracji:
Ukryty tekst
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Defrevin
Założyciel Forum
Posty: 2109 Rejestracja: 11 lut 2015, o 22:31
Post
autor: Defrevin » 7 cze 2015, o 21:41
0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość . Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Mei
Post
autor: Mei » 7 cze 2015, o 21:48
Dziękuję Defciu~ x3 oraz wszystkim adminom, którzy pomagali ;3 x3
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3688 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 5 cze 2019, o 19:47
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Papyrus
Administrator
Posty: 3688 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 10 cze 2019, o 01:01
Akceptuję zatem, miłego powrotu.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Boyos
Moderator
Posty: 3870 Rejestracja: 11 lut 2018, o 11:20
Ranga: Starszy Kapral
GG/Discord: Boyos#3562
Multikonta: Ario
Post
autor: Boyos » 10 cze 2019, o 11:24
0 x
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 10 cze 2019, o 12:29
Poprawione.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Papyrus
Administrator
Posty: 3688 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 10 cze 2019, o 14:34
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Boyos
Moderator
Posty: 3870 Rejestracja: 11 lut 2018, o 11:20
Ranga: Starszy Kapral
GG/Discord: Boyos#3562
Multikonta: Ario
Post
autor: Boyos » 10 cze 2019, o 20:33
Akcept (:
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości