Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Jedno zadanie odhaczone, tyyylko kurcze szkoda dnia by siedzieć w domu i nic nie robić. Może coś jeszcze bym sobie dorobił. - Pomyślałem, szukając w międzyczasie po kuchni co można do garnka włożyć, jednak brak czegoś sensowniejszego do zjedzenia na kolejne dni będzie mocno doskwierał póki rodzice do domu nie wrócą. Nie zapowiadało się, że wrócą szybko z wyprawy, więc musiałem coś zarobić, a wiatr po pustych kieszeniach hulał jak po jaskini w górach... Zakasałem rękawy od mojego kimono, lekko przetrzepałem z kurzu - Dobra jeszcze jeden dzień się nada ale jakieś przepranie by się przydało, po tym jak dzisiaj jakiegoś kota będę próbował złapać i znowu się mocniej ubrudzę. - Powiedziałem pod nosem i wyruszyłem do siedziby władzy po kolejne zlecenie.
Ciekawe kto dzisiaj będzie wydawał zlecenia, czy to będzie mój ulubiony zleceniodawca... może bardziej nie tyle ulubiony, co jedyny jaki wydawał mi na razie zlecenia - Rozmyślałem w drodze do centrum osady, tam zastała mnie mała kolejka. Bez większych pajacerek czy ceregieli ustawiłem się na końcu. Zacząłem się z nudów rozglądać po kolejce, dziwne te twarze jakbym gdzieś już je widział ale nie kojarzyłem zbytnio kto kim jest. Tak stojąc i stojąc nagle słyszę jakieś dobiegające z tyłu wrzaski. Jakiś random ubrany jak na rewie mody a nie na misje drze się, wymachuje łapami, skacze w skrócie - pajacuje. Spojrzałem na niego ze zwykłym politowaniem i błagającą myślą bym nie musiał z nim robić tej misji.
W końcu nadszedł mój moment, dostałem misję rangi - D? Przejrzałem jeszcze raz zwój, nie wyglądało to na szukanie kota, przesunięcie sofy albo zamiatanie ulic, wymachując zwojem z misją na prawo i na lewo szukając, że to może żart jakiś jest albo kod i muszę go odszyfrować by wiedzieć gdzie te ulice zamiatać. - No cóż chyba jednak to tak na poważnie trzeba zobaczyć co tam w tym klasztorze tak piszczy, albo nie piszczy bo mnicha gdzieś wcięło. Jeszcze tylko odwróciłem się na koniec by spojrzeć na shinobi w różowym kostiumie - Haha dobrze mu tak będzie musiał latać za kotem zamiast się zająć poważną misją! - Powiedziałem sobie w głowie. Będąc uradowany, że nie przypisano mi go do zespołu.
Odchodząc powoli w stronę starej świątyni, jeszcze tylko spojrzałem na ołtarz kamidana. Może nie będzie źle, chociaż cały czas miałem przeczucie, że ta misja to nie musi być spacerek po polance.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Droga w stronę świątyni na początku sprawiała wrażenie, że będzie nudna. Zakładałem, że spojrzę przed siebie dojdę znajdę pijaka zamkniętego w piwnicy i wrócę do siedziby. To byłoby tylko myślenie życzeniowe, idąc dalej minąłem jakąś babcię, zaczęła do mnie szeptać jakieś dziwne rzeczy, jakbym miał powiedzieć, że coś z tego zrozumiałem - to bym skłamał. Jednak podczas tej podróży jak się rozejrzałem po wiosce, cała sprawiała wrażenie tętnienia życiem. Nie patrzyłem nigdy od tej strony na ludzi. Wcześniej mijałem masę osób w wiosce, często nie zwracając na nich uwagi. Teraz mogłem dostrzec młodego kowala czy dziewczynkę z psem na spacerze. Może po prostu dojrzewam w końcu 14 lat, to już pewne procesy w głowie się zmieniają.
Wychodząc z wioski natrafił się handlarz, oferował - suszone liście szałwii duchów. Nie mam zielonego pojęcia co to jest ale jego aparycja i bijąca od niego ciepłota ducha sprawiła, że się na chwilę zatrzymałem nad tym wszystkim co oferował, pochyliłem głowę sprawdzając co to jest. Chociaż nie trwało to długo w końcu byłem na misji - Dziękuje, ale teraz nie mam czasu na zakupy, mam bardzo ważne zadanie! - odpowiedziałem handlarzowi. Dalsza droga do świątyni przebiegała cicho nawet bardzo cicho, nie dawało mi spokoju jedno jakby coś mnie cały czas obserwowało. To był ten moment w którym zdecydowałem się rozejrzeć moim Byakkuganem w trybie sferycznym by wiedzieć czy to nie jest jakaś zasadzka, w końcu sama misja od początku wydaje się dziwna. Zawsze warto mieć pogląd na całą sytuację. Dodatkowo moich podejrzeń wzbudziła masa dziwnych śladów. - Nie znam się zbytnio na tych wszystkich obrzędach ale coś tutaj dziwnego wisi w powietrzu - pomyślałem rozglądając się po okolicy. Nagle dostrzegłem mężczyznę jakby drwala, ostrzył topór - Jak ma topór to może być groźny - Pomyślałem i spróbowałem sprawdzić tym razem w widzeniu teleskopowym jego układ czakry. Czy jest osobą co sprawiła by mi problemy?
Chwilę później zauważył mnie, na jego nieufny ton szybko starałem się załagodzić sytuację - Dzień dobry, jestem shinobim wysłanym z osady. - Powiedziałem niepewnym głosem, wskazując na ochraniacz na czole. Spojrzałem na jego reakcje złapania topora jakby był w gotowości - Szukam mnicha co miał stacjonować przy starej świątyni, nie możemy się z nim skontaktować od jakiegoś czasu. - Dodałem po chwili rozkładając ręce, w sposób jakbym chciał mu zasygnalizować, że nie szukam walki, mimo że jest to podobna pozycja wyjściowa do Jūkena. Wiesz może co się stało ze świątynią i co to za dziwne dźwięki dochodzą z tego miejsca? - zakończyłem starając się ustalić, czy może być jakkolwiek przydatny.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
- Ja tam nie mam zamiaru nic obudzić, nikomu przeszkadzać, nikomu zrobić krzywdy. Mam po prostu ustalić co się stało z mnichem, gdzie jest, po co tam jest, czy potrzebuje pomocy i co to za dzwięki się wydobywają z tego miejsca. - Odpowiedziałem drwalowi z uśmiechem i pozytywną jednak z dosyć stonowaną energią. Odwracając się w stronę światy i wyruszając w jej stronę.
Krajobraz i teren wokół zaczął mocno wskazywać na zbliżanie się w kierunku świątyni, poczucie ciągłego bycia obswerwowanym zupełnie nie dawało mi spokoju, cały czas starałem się zerkać Byakugganem trybie sferycznym czy może uda mi się dostrzec skąd i co mnie obserwuje jednak zakładałem, że jak coś daje takie poczucie to nie może to być coś przyjemnego. Wejście do samej świątyni tak samo nie napawało normalnymi odczuciami, klimat wszystkiego tutaj jakby - mroczny, tajemniczy? Poczucie niepewności cały czas mi doskwierało i można było zobaczyć na mojej twarzy zmartwienie z miną na której było wypisane - w co ja się załadowałem. - Jak będzie niebezpiecznie to zawróć i wezwij posiłki. - rozmyślałem idąc dalej z przekonaniem, że przecież mieli przeczucie, że ta misja D to jakaś ściema.
Podchodząc coraz bliżej do świątyni, starałem się coraz ostrożniej stawiać ciche kroki. Z tyłu głowy cały czas siedziało mi by niczego tutaj nie obudzić, być może zinterpretowałem to zbyt dosłownie, chociaż jak to mawiał dziadek - jak coś śpi to lepiej tego nie budzić, nie ważne czy to brat, żona czy duży zwierz.
Podchodząc bliżej na dziedziniec było dużo śladów niedawnej obecności kogoś - może tego mnicha? Rozglądałem się po okolicy szukając może jakiś wskazówek, co to może być, co tu się dzieje. Podnosząc głowę zauważyłem ruch, nie wiem skąd wyłoniło się cos na kształt kapłanki albo czegoś kapłanko-podobnego. Od razu zdębiałem gdy nie widziałem by robiła kroki a jakby lewitowała. Od razu chciałem przeskanować układ czakry tego czegoś, bo zapowiadało się że może się zrobić dosyć ciepło za chwilę.
- Przepraszam, nie mam zamiaru Wam w niczym tutaj przeszkadzać, nie chce naruszać żadnego spokoju. Ponoć stacjonował tutaj w okolicy mnich, nie mamy z nim kontaktu. Chcę tylko ustalić co się z nim stało, czy nie potrzebuje pomocy, czy nie zagraża mu żadne niebezpieczeństwo. - Starałem się wytłumaczyć swoją obecność tutaj, mówiąc dosyć spokojnie i cicho. Chciałem pokazać kapłance, że jestem bardziej przyjacielem niż wrogiem.