- W życiu nie potrzebował wiele by go namówić do jakiegokolwiek zadania, które kojarzyłoby się z rozróbą czy też wyzwaniem. Stawiane przed nim wymagania tylko umacniały go w przekonaniu, że już dawno przestał być zwykłym pachołkiem klanu, czy kimś kto może sobie pozwolić na najprostsze misje transportowo ochronne. Liczyli tu na niego wszyscy i każdy wiedział także dlaczego. No, największa tajemnice znali nieliczni, najwyżej postawieni w Kotei z klanu Uchiha, a pozostali mieszkańcy po prostu potrafili go odróżnić od siebie, bo nie przypominał szkarłatnookich w żadnym calu. A do tego znany był z udziału w wojnie z klanem Senju, w którym się popisał.
Dobra, dwie kartki. Miejsce gdzie widziano cel czyli domniemanego oficera oraz miejsce spotkania z tłustym. Teraz tylko żeby sobie białowłosy kartek nie popierdolił to byłoby wspaniale. A jak wszyscy zainteresowani wiedza, jest do tego zdolny. Spojrzał na nie i uzmysłowił sobie, ze nawet on tak głupi nie jest. Widział oczyma wyobraźni swój cel. Czarnowłosa w sukience, a wiec kobieta. Płeć go nigdy nie interesowała, także przeciwna. Romanse i zabawy wcale nie były dla niego, bo wiedział ze się do tego wyjątkowo nie nadaje. Nie wie jak się z tym obchodzić, a także nie był zbyt skory do nauki. Wyglądało na to, ze na jednym znał się świetnie i było to wykonywanie zadań i walka.
Misja było odnaleźć te osobę i wydrzeć z niej lub od niej informacje, które zostały mu nakazane do odzyskania, a raczej odebrania. Cóż osobę sobie mógł wyobrazić, ale został jeszcze magazyn o później porze, prawdopodobnie przypadało to na zachód słońca wiec to na takowy czas musiał odnaleźć sobie chwile i poszukać. Tylko teraz kurwa który magazyn i gdzie? W Sogen? Od tego na pewno zacznie, chociaż dość specyficzna sytuacja by to właśnie tutaj miał szukać kogoś z klanu Senju. To była raczej dobra pora by wyruszyć gdzieś gdzie są magazyny i rozejrzeć się po okolicy, szkoda tracić czasu. Niech poniesie go wiatr i wiosenny powiew, który wpadnie nie tylko w jego śnieżnobiałe włosy, ale i w kruczoczarne futro, które miał przymocowane do zbroi tuż przy szyi.
Karczma "Ō no Shi"
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Karczma "Ō no Shi"
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ario
- Posty: 2342
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
- Nana
- Posty: 832
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
Re: Karczma "Ō no Shi"
Wysłuchała Azumę i jego historię z dzieciństwa. Jego życie, wspomnienia były całkowicie odmienne od tych, które posiadała Nana. Pochodził z normalnej, kochającej rodziny shinobi, gdzie ninja rodzili się i przechodzili na emeryturę z pokolenia na pokolenie. Mógł być z siebie dumny, skoro dalej ciągnął tę cudowną tradycję. - Wszyscy muszą być z Ciebie na prawdę dumni - odparła odwzajemniając jego uśmiech. Sama była z niego dumna. Chyba rzeczywiście przypominał jej namiastkę rodzeństwa. Przynajmniej tak sobie rodzeństwo wyobrażała. Na pewno bywało różnie.
- Yuki - odpowiedziała - Nie zbyt oryginalnie, co? - zaśmiała się. Typowa nazwa dla klanu władającego lodem. Nikt się tutaj nie popisał i dało się wszystkiego łatwo domyśleć. Dawno jednak nie spotkała żadnego członka tego rodu. Widocznie większość z nich kisiła się w Hyuo. Nic zresztą dziwnego, gromadzili się tam gdzie było zimno i dużo śniegu. Ich zdolności zdecydowanie były uzależnione od warunków pogodowych. Zamieszkiwali lodową krainę z powodu siły i bezpieczeństwa.
Dwójka shinobi szła dalej nie zatrzymując się. Nie było sensu robić postojów skoro znajdowali się już tak blisko celu. Nana nie mogła się doczekać czegoś pysznego do jedzonka. Mniam! Dziewczyna nigdy wcześniej nie słyszała o szczepie Gazo. Była wdzięczna Azumie, że mogła nauczyć się czegoś nowego. W końcu Sogen było duże, zawsze mogła napotkać się na złowrogo nastawionego. Posiadanie informacji było bardzo ważne. Często ważniejsze niż siła fizyczna, jutsu czy umiejętności.
- No coś ty? - zapytała z niedowierzeniem - Atramentem? - wyobrażała sobie suiton w ciemnym kolorze. Beznadzieja! Po takim jutsu całe ubranie do wymiany. Zwłaszcza bialutkie kimono. Podczas treningu wszystko ubrudzone. Dziwna sprawa. Niestety kekkei genkai się nie wybierało.
Spojrzała na karczmę a jej pełne usta ułożyły się w literkę o. Dawno nie była w tak okazałym miejscu. Zazwyczaj trzymała się na uboczu. Nie chciała zwracać na siebie zbytniej uwagi. Wręcz przeciwnie. Wolała obserwować innych z oddali. Jej wycieczka w nieznane zakątki świata miała przede wszystkim cel poznawczy. W końcu weszli do środka karczmy. Zajęli jeden ze stolików przy oknie. W środku było bardzo przytulnie, a zapachy jeszcze bardziej podkręcały głód Nanusi. Biedna dziewczynka. Kiedy ktoś z obsługi do nich podszedł i wyjaśnił co serwują na śniadanie kunoichi nie zastanawiała się dwa razy.
- Jajka sadzone z bekonem i imbirową herbatę - zamówiła bez większego zastanowienia. Głodna kobieta do zdecydowana kobieta. - Na co masz ochotę? - zwróciła się do chłopca. Przecież nie mógł jedynie patrzeć jak ona się obżera. Kiedy zostali sami postanowiła kontynuować rozmowę. - Opowiesz mi więcej o Twoim klanie? - zagadnęła. Była ciekawa czy istniały rzeczy, informacje, których nie posiadała. Coś tam wiedziała, jednak na pewno nie wszystko. Nie miała od kogo zdobywać takich informacji.
- Yuki - odpowiedziała - Nie zbyt oryginalnie, co? - zaśmiała się. Typowa nazwa dla klanu władającego lodem. Nikt się tutaj nie popisał i dało się wszystkiego łatwo domyśleć. Dawno jednak nie spotkała żadnego członka tego rodu. Widocznie większość z nich kisiła się w Hyuo. Nic zresztą dziwnego, gromadzili się tam gdzie było zimno i dużo śniegu. Ich zdolności zdecydowanie były uzależnione od warunków pogodowych. Zamieszkiwali lodową krainę z powodu siły i bezpieczeństwa.
Dwójka shinobi szła dalej nie zatrzymując się. Nie było sensu robić postojów skoro znajdowali się już tak blisko celu. Nana nie mogła się doczekać czegoś pysznego do jedzonka. Mniam! Dziewczyna nigdy wcześniej nie słyszała o szczepie Gazo. Była wdzięczna Azumie, że mogła nauczyć się czegoś nowego. W końcu Sogen było duże, zawsze mogła napotkać się na złowrogo nastawionego. Posiadanie informacji było bardzo ważne. Często ważniejsze niż siła fizyczna, jutsu czy umiejętności.
- No coś ty? - zapytała z niedowierzeniem - Atramentem? - wyobrażała sobie suiton w ciemnym kolorze. Beznadzieja! Po takim jutsu całe ubranie do wymiany. Zwłaszcza bialutkie kimono. Podczas treningu wszystko ubrudzone. Dziwna sprawa. Niestety kekkei genkai się nie wybierało.
Spojrzała na karczmę a jej pełne usta ułożyły się w literkę o. Dawno nie była w tak okazałym miejscu. Zazwyczaj trzymała się na uboczu. Nie chciała zwracać na siebie zbytniej uwagi. Wręcz przeciwnie. Wolała obserwować innych z oddali. Jej wycieczka w nieznane zakątki świata miała przede wszystkim cel poznawczy. W końcu weszli do środka karczmy. Zajęli jeden ze stolików przy oknie. W środku było bardzo przytulnie, a zapachy jeszcze bardziej podkręcały głód Nanusi. Biedna dziewczynka. Kiedy ktoś z obsługi do nich podszedł i wyjaśnił co serwują na śniadanie kunoichi nie zastanawiała się dwa razy.
- Jajka sadzone z bekonem i imbirową herbatę - zamówiła bez większego zastanowienia. Głodna kobieta do zdecydowana kobieta. - Na co masz ochotę? - zwróciła się do chłopca. Przecież nie mógł jedynie patrzeć jak ona się obżera. Kiedy zostali sami postanowiła kontynuować rozmowę. - Opowiesz mi więcej o Twoim klanie? - zagadnęła. Była ciekawa czy istniały rzeczy, informacje, których nie posiadała. Coś tam wiedziała, jednak na pewno nie wszystko. Nie miała od kogo zdobywać takich informacji.
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Karczma "Ō no Shi"
- Yuki… - powtórzył jeszcze raz w myślach, utrwalając nowo nabytą wiedzę. W istocie, określenie nazwy klanu nie zaskakiwało oryginalnością, lecz dokładnie oddawało znaczenie. Nie podejmował się jednak oceny czy to było właściwe czy też nie. Nic by to nie zmieniło, a poza tym i tak odpowiedzi na to pytanie nie znał.
Uśmiechnął się gdy wyczuł wyraźne zdziwienie w głosie Nany, gdy poznała tajemnice szczepu Gazo. Rzeczywiście ich umiejętności były zaskakujące, ale jednak parali się byciem ninja co jednoznacznie mówiło żeby nie próbować tego lekceważyć. Niedocenienie przeciwnika najczęściej kończyło się utratą życia i nawet on o tym wiedział, pomimo tak młodego wieku. Tą wiedzę z samego początku starano się wbić do głów młodym, początkującym shinobi.
- Tak to prawda, ale nie lekceważ ich. Ta sztuka potrafi być zabójcza - podsumował niespecjalnie jednak martwiąc się tym bo w końcu Gazo i Uchiha żyli w sąsiedztwie. Co prawda to Uchiha władali Sogen, ale Gazo mogli się czuć tutaj jak u siebie. Oba klanu nie były do siebie wrogo nastawione.
- Tak mi się wydaje, choć na pewno też się martwią - ujawnił, odpowiadając do uwagi że jego rodzice podzielają dumę z tego kim ich syn jest i gdzie doszedł w takim wieku. - Na szczęście teraz - odkąd rządzi Katsumi-sama, jest inaczej… Łatwiej i bezpieczniej. Żyjemy w pokoju z naszymi sąsiadami. Naprawiamy to co poprzedni przywódcy starali się zniszczyć - powiedział z głębokim przekonaniem i niezwykłą powagą jak na kogoś w tak młodym wieku. W tym przypadku było to jednak uzasadnione biorąc pod uwagę trud jaki włożyli Miyuki i Kazuki w jego wychowanie. Sporo z nim rozmawiali, wyjaśniali i wyprowadzali na właściwe tory. I teraz siedziało takie stworzenie przed Naną i prawiło swoje mądrości. Mimo wszystko kobieta powinna być zadowolona bo to co mówił stanowiło też odpowiedź na jej pytanie dotyczące Uchiha.
- Nie mój. Nasz. Ty też jesteś Uchiha, zapomniałaś? - uroczo się zaśmiał, ale ta wesołość szybko znikła gdy przy ich stoliku pojawiła się obsługą karczmy. Nana pierwsza złożyła zamówienie, a on będąc zdecydowanie mniej głodny, poprosił o zwykłe, tradycyjne kulki z ryżem z dodatkiem słonych warzyw.
- Co dalej zamierzasz? Chyba porozmawiasz z władzami, prawda? - spytał będąc ciekawym co dalej zamierza. Nana ujawniła mu wbrew pozorom sporo informacji. Widział jej sharingana, wiedział że jest Uchiha, choć się tutaj nie wychowała. Wiedział również że już nic ją nie trzyma w tamtych stronach.
Uśmiechnął się gdy wyczuł wyraźne zdziwienie w głosie Nany, gdy poznała tajemnice szczepu Gazo. Rzeczywiście ich umiejętności były zaskakujące, ale jednak parali się byciem ninja co jednoznacznie mówiło żeby nie próbować tego lekceważyć. Niedocenienie przeciwnika najczęściej kończyło się utratą życia i nawet on o tym wiedział, pomimo tak młodego wieku. Tą wiedzę z samego początku starano się wbić do głów młodym, początkującym shinobi.
- Tak to prawda, ale nie lekceważ ich. Ta sztuka potrafi być zabójcza - podsumował niespecjalnie jednak martwiąc się tym bo w końcu Gazo i Uchiha żyli w sąsiedztwie. Co prawda to Uchiha władali Sogen, ale Gazo mogli się czuć tutaj jak u siebie. Oba klanu nie były do siebie wrogo nastawione.
- Tak mi się wydaje, choć na pewno też się martwią - ujawnił, odpowiadając do uwagi że jego rodzice podzielają dumę z tego kim ich syn jest i gdzie doszedł w takim wieku. - Na szczęście teraz - odkąd rządzi Katsumi-sama, jest inaczej… Łatwiej i bezpieczniej. Żyjemy w pokoju z naszymi sąsiadami. Naprawiamy to co poprzedni przywódcy starali się zniszczyć - powiedział z głębokim przekonaniem i niezwykłą powagą jak na kogoś w tak młodym wieku. W tym przypadku było to jednak uzasadnione biorąc pod uwagę trud jaki włożyli Miyuki i Kazuki w jego wychowanie. Sporo z nim rozmawiali, wyjaśniali i wyprowadzali na właściwe tory. I teraz siedziało takie stworzenie przed Naną i prawiło swoje mądrości. Mimo wszystko kobieta powinna być zadowolona bo to co mówił stanowiło też odpowiedź na jej pytanie dotyczące Uchiha.
- Nie mój. Nasz. Ty też jesteś Uchiha, zapomniałaś? - uroczo się zaśmiał, ale ta wesołość szybko znikła gdy przy ich stoliku pojawiła się obsługą karczmy. Nana pierwsza złożyła zamówienie, a on będąc zdecydowanie mniej głodny, poprosił o zwykłe, tradycyjne kulki z ryżem z dodatkiem słonych warzyw.
- Co dalej zamierzasz? Chyba porozmawiasz z władzami, prawda? - spytał będąc ciekawym co dalej zamierza. Nana ujawniła mu wbrew pozorom sporo informacji. Widział jej sharingana, wiedział że jest Uchiha, choć się tutaj nie wychowała. Wiedział również że już nic ją nie trzyma w tamtych stronach.
0 x
- Nana
- Posty: 832
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
Re: Karczma "Ō no Shi"
Azuma miał rację. Nie wolno było nikogo ignorować i lekceważyć. Gazo może wydawało jej się dziwnym szczepem. Trochę bezużytecznym, ale kto wie? Zawsze należało być czujnym, zwłaszcza w osadach władanych przez ninja. Przytaknęła mu, gdy ją ostrzegł. Miał zdecydowanie rację, nie było co się spierać. Nana zgadzała się w 100%.
Martwiąca się rodzina była dla niej czymś nowym. Nie martwiła się nigdy o nikogo i nikt nie martwił się o nią. Nawet jej sensei zostawił ją samą. Uznał, że była odpowiednio wyszkolona, żeby sobie poradzić. Nikt jednak nie mówił, że było łatwo. Nie czuła zazdrości o jego rodzinę, o posiadanie bliskich. Nie znała takiego uczucia, więc niczego jej nie brakowało. Podchodziła do tego z dużym dystansem, jednak starała się zrozumieć co czuł chłopak. W końcu był dla niej na prawdę dobry. Nie chciała go w żaden sposób urazić. No i ciągle ta Katsumi i Katsumi. Była kimś rzeczywiście aż tak ważnym? Po słowach Azumy wywnioskowała, że chłopak darzył ją szacunkiem. Oczywiście podchodziła do tego sceptycznie. Była przekonana, że osoba u władzy zawsze miała dwie twarze. Chowała jakąś okropną tajemnicę. Nie umiała oswoić się z myślą, iż mogło być inaczej.
- Nie znam za bardzo tej historii - przyznała - nigdy nie interesował mnie klan i jego dzieje. Przywykłam do robienia wszystkiego samemu.
Taka typowa Zosia Samosia. Wciąż jednak nie wiedziała ile lat miał Azuma. Wyglądał bardzo młodo, jednak rozmowa z nim była na prawdę na wysokim poziomie. Nie zamierzała go jednak o to pytać, jeszcze by go speszyła czy coś. Rozmowa fajnie się kleiła, Nana nie chciała niczego zepsuć. Brakowało jej wprawy w zwykłych konwersacjach, więc musiała się na prawdę postarać. Słysząc jego słowa odnośnie 'naszego' klanu i ten beztroski śmiech. Od razu się uśmiechnęła. Nie czuła się w żaden sposób przynależna do Uchiha, jednak nie zamierzała wyprowadzać chłopca z błędu. Był przecież taki uroczy!
Zadał dobre pytanie. Dziewczyna zastanowiła się na chwilę. - Hmmm - westchnęła - Nie jestem pewna. Cenię sobie bardzo uczucie wolności. - odparła zgodnie z prawdą. Nie potrafiła być uwiązana. Bała się przywiązania do innych. Były to dla niej cechy słabości. Nie wyobrażała sobie pozostania w jednym miejscu. Przerażały ją ograniczenia, a zdawała sobie sprawę, że przynależność do czegoś - klanu, organizacji - wiązała się z odpowiedzialnością i pewnymi wymogami. Nie wiedziała, czy była w stanie podołać takim nowością. Z drugiej strony na prawdę chciała rozwinąć swojego Sharingana. Gdzie lepiej jak nie u Uchiha?
- Zastanowię się. Pewnie uważasz, że powinnam się z nimi skontaktować?- zapytała o jego zdanie, potem jednak od razu przeszła do następnego tematu - Masz jakiś własny sposób na trening Sharingana? - zagadnęła pochylając się w jego stronę, jak gdyby czekała na wielką tajemnicę. Jej ciemne, duże oczy wpatrywały się w jego z wielkim zaciekawieniem. Widział jej Sharingan, nie był on w żaden sposób powalający. Nanie bardzo zależało na jego rozwoju. No i niestety w tym momencie kelnerka przyniosła ich cieplutkie jedzonko. Mniam
Martwiąca się rodzina była dla niej czymś nowym. Nie martwiła się nigdy o nikogo i nikt nie martwił się o nią. Nawet jej sensei zostawił ją samą. Uznał, że była odpowiednio wyszkolona, żeby sobie poradzić. Nikt jednak nie mówił, że było łatwo. Nie czuła zazdrości o jego rodzinę, o posiadanie bliskich. Nie znała takiego uczucia, więc niczego jej nie brakowało. Podchodziła do tego z dużym dystansem, jednak starała się zrozumieć co czuł chłopak. W końcu był dla niej na prawdę dobry. Nie chciała go w żaden sposób urazić. No i ciągle ta Katsumi i Katsumi. Była kimś rzeczywiście aż tak ważnym? Po słowach Azumy wywnioskowała, że chłopak darzył ją szacunkiem. Oczywiście podchodziła do tego sceptycznie. Była przekonana, że osoba u władzy zawsze miała dwie twarze. Chowała jakąś okropną tajemnicę. Nie umiała oswoić się z myślą, iż mogło być inaczej.
- Nie znam za bardzo tej historii - przyznała - nigdy nie interesował mnie klan i jego dzieje. Przywykłam do robienia wszystkiego samemu.
Taka typowa Zosia Samosia. Wciąż jednak nie wiedziała ile lat miał Azuma. Wyglądał bardzo młodo, jednak rozmowa z nim była na prawdę na wysokim poziomie. Nie zamierzała go jednak o to pytać, jeszcze by go speszyła czy coś. Rozmowa fajnie się kleiła, Nana nie chciała niczego zepsuć. Brakowało jej wprawy w zwykłych konwersacjach, więc musiała się na prawdę postarać. Słysząc jego słowa odnośnie 'naszego' klanu i ten beztroski śmiech. Od razu się uśmiechnęła. Nie czuła się w żaden sposób przynależna do Uchiha, jednak nie zamierzała wyprowadzać chłopca z błędu. Był przecież taki uroczy!
Zadał dobre pytanie. Dziewczyna zastanowiła się na chwilę. - Hmmm - westchnęła - Nie jestem pewna. Cenię sobie bardzo uczucie wolności. - odparła zgodnie z prawdą. Nie potrafiła być uwiązana. Bała się przywiązania do innych. Były to dla niej cechy słabości. Nie wyobrażała sobie pozostania w jednym miejscu. Przerażały ją ograniczenia, a zdawała sobie sprawę, że przynależność do czegoś - klanu, organizacji - wiązała się z odpowiedzialnością i pewnymi wymogami. Nie wiedziała, czy była w stanie podołać takim nowością. Z drugiej strony na prawdę chciała rozwinąć swojego Sharingana. Gdzie lepiej jak nie u Uchiha?
- Zastanowię się. Pewnie uważasz, że powinnam się z nimi skontaktować?- zapytała o jego zdanie, potem jednak od razu przeszła do następnego tematu - Masz jakiś własny sposób na trening Sharingana? - zagadnęła pochylając się w jego stronę, jak gdyby czekała na wielką tajemnicę. Jej ciemne, duże oczy wpatrywały się w jego z wielkim zaciekawieniem. Widział jej Sharingan, nie był on w żaden sposób powalający. Nanie bardzo zależało na jego rozwoju. No i niestety w tym momencie kelnerka przyniosła ich cieplutkie jedzonko. Mniam
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Karczma "Ō no Shi"
- Arigatou - podziękował obsłudze, która właśnie doniosła do ich stolika zamówione wcześniej jedzenie. Posiłek Nany był zdecydowanie bardziej okazalszy od tego co wziął on sam i szczerze przyznając, wyglądał na znacznie smaczniejszy. Przez dwie - no może trzy - sekundy zawiesił na jej półmisku spojrzenie, by ostatecznie zająć się tym co sam wziął. Ryżowymi kulkami!
- Itadakimasu - zwrócił się do starszej Uchihy, wkładając sobie pierwszą porcję do buzi. Próbując sobie poradzić z taką porcją, jednocześnie całą ją wypchał, na chwilę uniemożliwiając udzielenie jakiejkolwiek odpowiedzi. Mógł za to słuchać, co jakże - robił!
Nana w międzyczasie wyjawiła, że nie zna tej historii, ani też to, że nie interesowały ją dzieje klanu. - Nawet własnego? - pomyślał ze smutkiem, wciąż jednak nie zabierając głosu. Konsumował słuchając, wyciągając pierwsze wnioski. Szczególnie gdy usłyszał o wolności, którą ma teraz i którą tak sobie ceni.
- Teraz nie jestem tego taki pewien - odpowiedział, odkładając na bok drewniane pałeczki. - Klan oddaje za Ciebie życie, tylko po co ma to robić, skoro sama nie będziesz gotowa tego zrobić? Bardzo poważne słowa jakie padły, mogły wybrzmieć bardzo nienaturalnie z ust tak młodego człowieka, ale zdanie to usłyszał kiedyś od swojego ojca, gdy zapytał ojca dlaczego shinobi tak ślepo podążali za Hisato Uchiha, skoro było to niewłaściwe. To wtedy też zrozumiał, że ninja są nie tylko ludźmi, ale również, a może przede wszystkim - narzędziem.
Może był wciąż dzieckiem, ale nie był naiwny. Przynajmniej nie w takim stopniu na jaki mógłby wskazywać jego wiek.
- To nie żarty Nana-chan. Klan to rodzina. Od Ciebie zależy czy też chcesz być jej częścią. A o rodzinę się dba - powiedział, uśmiechnął się i ponownie biorąc pałeczki do ręki, zapakował porcję solonych warzyw do buzi.
Rozmowa z Naną uświadomiła mu, że to co wydawało mu się przed chwilą jeszcze naturalne, wcale takie nie musiało być dla innych ludzi. To, że czuł taką więź z członkami własnego klanu. Albo to, że zależało mu na wzmocnieniu się i wykazaniu, aby jeszcze mocniej wesprzeć Ród. Znał tu tyle ludzi, że nie wyobrazał sobie dalszego życia bez nich. Byli właśnie jego rodziną.
- Itadakimasu - zwrócił się do starszej Uchihy, wkładając sobie pierwszą porcję do buzi. Próbując sobie poradzić z taką porcją, jednocześnie całą ją wypchał, na chwilę uniemożliwiając udzielenie jakiejkolwiek odpowiedzi. Mógł za to słuchać, co jakże - robił!
Nana w międzyczasie wyjawiła, że nie zna tej historii, ani też to, że nie interesowały ją dzieje klanu. - Nawet własnego? - pomyślał ze smutkiem, wciąż jednak nie zabierając głosu. Konsumował słuchając, wyciągając pierwsze wnioski. Szczególnie gdy usłyszał o wolności, którą ma teraz i którą tak sobie ceni.
- Teraz nie jestem tego taki pewien - odpowiedział, odkładając na bok drewniane pałeczki. - Klan oddaje za Ciebie życie, tylko po co ma to robić, skoro sama nie będziesz gotowa tego zrobić? Bardzo poważne słowa jakie padły, mogły wybrzmieć bardzo nienaturalnie z ust tak młodego człowieka, ale zdanie to usłyszał kiedyś od swojego ojca, gdy zapytał ojca dlaczego shinobi tak ślepo podążali za Hisato Uchiha, skoro było to niewłaściwe. To wtedy też zrozumiał, że ninja są nie tylko ludźmi, ale również, a może przede wszystkim - narzędziem.
Może był wciąż dzieckiem, ale nie był naiwny. Przynajmniej nie w takim stopniu na jaki mógłby wskazywać jego wiek.
- To nie żarty Nana-chan. Klan to rodzina. Od Ciebie zależy czy też chcesz być jej częścią. A o rodzinę się dba - powiedział, uśmiechnął się i ponownie biorąc pałeczki do ręki, zapakował porcję solonych warzyw do buzi.
Rozmowa z Naną uświadomiła mu, że to co wydawało mu się przed chwilą jeszcze naturalne, wcale takie nie musiało być dla innych ludzi. To, że czuł taką więź z członkami własnego klanu. Albo to, że zależało mu na wzmocnieniu się i wykazaniu, aby jeszcze mocniej wesprzeć Ród. Znał tu tyle ludzi, że nie wyobrazał sobie dalszego życia bez nich. Byli właśnie jego rodziną.
0 x
- Nana
- Posty: 832
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
Re: Karczma "Ō no Shi"
Nana również chwilę zawiesiła się na swoim posiłku to spoglądając na zamówienie Azumy. Zdecydowanie wygrała! Była mega głodna, więc od razu zabrała się za jedzenie. Kiedy chłopak powiedział "itadakimasu" miała już buzię pełną jajka i bekonu. Posłała mu tylko trochę krzywy uśmiech przez wypchane policzki. Przełknęła w końcu popijając herbatę. Była bardzo gorąca, czyli dokładnie taka jaką lubiła. Większość osób pewnie by się poparzyło. Niezdrowym było picie aż tak ciepłych napojów, ale trudno.
Rozmowa z miłej i przyjemnej zamieniła się na znacznie cięższą. Można bylo zauważyć różnice jakie ich dzieliły. Były to lata przeżyte całkiem inaczej, więc nic w tym dziwnego, że posiadali odrębne zdania. Nana miała nadzieję, że nie wpłynie to znacznie na ich relacje, jednak spodziewała się tego. Poczuła ukłucie smutku. Tylko dlaczego? Przecież ledwo poznała Azumę, czemu miałoby zależeć jej na ich relacji? Nie rozumiała sama siebie. Miała zdecydowanie problemy z odczytywaniem ludzkich uczuć, nawet swoich własnych.
- Widzisz tutaj jest między nami różnica - zaczęła cicho - Dobro Twojego klanu, Twojej rodziny to wartości jakie uczono Cię od małego. Mnie mówiono wręcz przeciwnie.
Poważne tematy były nieuniknione. Świat niestety był bardzo poważny, zwłaszcza oczami shinobi. Rzadko kiedy można było sobie pozwolić na beztroskie chwile. Większość ich życia stanowiła ciągła, nieustanna walka. Obojętnie czy z sensem czy bez. Tak jak chłopak zauważył, byli jedynie narzędziami.
Dziewczyna bardzo szybko się najadła. Była przyzwyczajona do jedzenia małych porcji. Niestety z wielkiego śniadania zniknęła jedynie 1/3 a ona była już bardzo pełna.
- Masz może ochotę? - zapytała podsuwając talerz w jego stronę. Chłopcy w jego wieku na pewno jedli dużo. Oczywiście nie zamierzała nikogo zmuszać, mógł zrobić jak zechciał. Kulki ryżowe z warzywami były smaczne i pożywne, ale nie trzymały zbyt długo. Głód dosyć szybko po nich wracał.
- Całkiem możliwe, że moi rodzice również byli częścią tej rodziny, o której mówisz. Nosili taki sam symbol jak ty - wskazała pałeczką na jego ochraniacz, który nosił na czole. - Nie wyszło im to na dobre - dodała sucho. Były to zwykłe fakty. Wszystko wydarzyło się dawno temu. Nie zamierzała zanudzać go opowieściami z przed wielu lat. Jego pokolenie było inne. Młode, pełne życia. Czemu mieliby przejmować się przeszłością? Nana również już dawno ruszyła do przodu. Nie czuła ani smutku, ani żalu.
Nie zamierzała jednak go więcej demoralizować. Nie chciała niszczyć jego przekonać, nie zamierzała też w żaden sposób wpływać na sposób jaki myślał. Wzruszyła ramionami i przywołała na powrót uśmiech. - Nana-chan. Podoba mi się - zaśmiała się szczerze. Wolała Azumę w wersji uroczego, szczęśliwego chłopca. Chciała oszczędzić mu trosk, jeśli było to możliwe.
Rozmowa z miłej i przyjemnej zamieniła się na znacznie cięższą. Można bylo zauważyć różnice jakie ich dzieliły. Były to lata przeżyte całkiem inaczej, więc nic w tym dziwnego, że posiadali odrębne zdania. Nana miała nadzieję, że nie wpłynie to znacznie na ich relacje, jednak spodziewała się tego. Poczuła ukłucie smutku. Tylko dlaczego? Przecież ledwo poznała Azumę, czemu miałoby zależeć jej na ich relacji? Nie rozumiała sama siebie. Miała zdecydowanie problemy z odczytywaniem ludzkich uczuć, nawet swoich własnych.
- Widzisz tutaj jest między nami różnica - zaczęła cicho - Dobro Twojego klanu, Twojej rodziny to wartości jakie uczono Cię od małego. Mnie mówiono wręcz przeciwnie.
Poważne tematy były nieuniknione. Świat niestety był bardzo poważny, zwłaszcza oczami shinobi. Rzadko kiedy można było sobie pozwolić na beztroskie chwile. Większość ich życia stanowiła ciągła, nieustanna walka. Obojętnie czy z sensem czy bez. Tak jak chłopak zauważył, byli jedynie narzędziami.
Dziewczyna bardzo szybko się najadła. Była przyzwyczajona do jedzenia małych porcji. Niestety z wielkiego śniadania zniknęła jedynie 1/3 a ona była już bardzo pełna.
- Masz może ochotę? - zapytała podsuwając talerz w jego stronę. Chłopcy w jego wieku na pewno jedli dużo. Oczywiście nie zamierzała nikogo zmuszać, mógł zrobić jak zechciał. Kulki ryżowe z warzywami były smaczne i pożywne, ale nie trzymały zbyt długo. Głód dosyć szybko po nich wracał.
- Całkiem możliwe, że moi rodzice również byli częścią tej rodziny, o której mówisz. Nosili taki sam symbol jak ty - wskazała pałeczką na jego ochraniacz, który nosił na czole. - Nie wyszło im to na dobre - dodała sucho. Były to zwykłe fakty. Wszystko wydarzyło się dawno temu. Nie zamierzała zanudzać go opowieściami z przed wielu lat. Jego pokolenie było inne. Młode, pełne życia. Czemu mieliby przejmować się przeszłością? Nana również już dawno ruszyła do przodu. Nie czuła ani smutku, ani żalu.
Nie zamierzała jednak go więcej demoralizować. Nie chciała niszczyć jego przekonać, nie zamierzała też w żaden sposób wpływać na sposób jaki myślał. Wzruszyła ramionami i przywołała na powrót uśmiech. - Nana-chan. Podoba mi się - zaśmiała się szczerze. Wolała Azumę w wersji uroczego, szczęśliwego chłopca. Chciała oszczędzić mu trosk, jeśli było to możliwe.
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Karczma "Ō no Shi"
To co ich dzieliło nie było tylko determinowane płcią, wiekiem czy też doświadczeniem. Każde z nich zostało wychowane w inny sposób, co też Nana spokojnie zaznaczyła. Nie mógł z tym protestować, bo zdążył sam dojść również do podobnych wniosków. Pomimo tego, zależało mu na niej. Czy wynikało to z troski? A może z chęci wykazania się?
Bez wątpienia był dobrze wychowanym młodzieńcem, który chciał nie tylko pomagać ale również zademonstrować swoją przydatność. Zarówno jedno, jak i drugie mógłby okazać, przedstawiając przed radą klanu zaginionego członka ich klanu. Byłby to pierwszy sukces jaki odniósł będąc Akoraito Uchiha.
Nie wiedział co mógłby jeszcze rzec. Atmosfera w trakcie rozmowy stała się mniej przyjemna, wręcz smutna gdy Nana wspomniała swoich rodziców. Nie zamierzał dalej prowadzić rozmowy przyjętym torem, bo mogło to się skończyć albo krępującą ciszą lub pożegnaniem w gniewie lub złości. W gruncie rzeczy, on ze swojej strony zrobił tyle ile mógł. Również dla niej.
Nana chyba pomyślała o tym sama, bo odsuwając od siebie półmisek, spytała czy Azuma nie chciałby poczęstować się jej posiłkiem. Na talerzu zostało dość dużo i choć wyglądało to naprawdę smacznie… - Chyba nie dam rady - rozbrajająco się wyszczerzył, nieco zsunął na krześle, a następnie poklepał po brzuszku. Był drobnej postury, w istocie dość cherlawej i rzeczywiście można było przyjąć, że kilka ryżowych kulek do spółki z górą warzyw mogło napełnić mu żołądek. - Ale dziękuje! Mam nadzieję, że smakowało? - czuł w obowiązku zadać to pytanie, bo w końcu to on wybrał tą gospodę. Nana była tu po raz pierwszy i chciał jej pokazać Sogen od jak najlepszej strony. Miał cichą nadzieję, że to mu się udało.
- Ej, mi też! - zaśmiał się do spółki z Naną, dosłownie chwilę przed pojawieniem się obsługi. Kelnerka w białym fartuszku uprzejmie spytała czy coś jeszcze ma podać. On sam pokręcił głową, jednocześnie prostując się na krześle. - Dla mnie to było wszystko. Ile się należy? - dopytał, rozpoczynając grzebanie w torbie w której powinno się znaleźć kilka miedziaków wystarczających do pokrycia należności.
Przypuszczał, że i Nana zrobi podobnie. Nie dała rady dojeść zamówionego posiłku, więc najpewniej nie zamierzała domawiać żadnego jedzenia. Co najwyżej napitek, choć i tu już posiliła się chwilę wcześniej herbatą.
Bez wątpienia był dobrze wychowanym młodzieńcem, który chciał nie tylko pomagać ale również zademonstrować swoją przydatność. Zarówno jedno, jak i drugie mógłby okazać, przedstawiając przed radą klanu zaginionego członka ich klanu. Byłby to pierwszy sukces jaki odniósł będąc Akoraito Uchiha.
Nie wiedział co mógłby jeszcze rzec. Atmosfera w trakcie rozmowy stała się mniej przyjemna, wręcz smutna gdy Nana wspomniała swoich rodziców. Nie zamierzał dalej prowadzić rozmowy przyjętym torem, bo mogło to się skończyć albo krępującą ciszą lub pożegnaniem w gniewie lub złości. W gruncie rzeczy, on ze swojej strony zrobił tyle ile mógł. Również dla niej.
Nana chyba pomyślała o tym sama, bo odsuwając od siebie półmisek, spytała czy Azuma nie chciałby poczęstować się jej posiłkiem. Na talerzu zostało dość dużo i choć wyglądało to naprawdę smacznie… - Chyba nie dam rady - rozbrajająco się wyszczerzył, nieco zsunął na krześle, a następnie poklepał po brzuszku. Był drobnej postury, w istocie dość cherlawej i rzeczywiście można było przyjąć, że kilka ryżowych kulek do spółki z górą warzyw mogło napełnić mu żołądek. - Ale dziękuje! Mam nadzieję, że smakowało? - czuł w obowiązku zadać to pytanie, bo w końcu to on wybrał tą gospodę. Nana była tu po raz pierwszy i chciał jej pokazać Sogen od jak najlepszej strony. Miał cichą nadzieję, że to mu się udało.
- Ej, mi też! - zaśmiał się do spółki z Naną, dosłownie chwilę przed pojawieniem się obsługi. Kelnerka w białym fartuszku uprzejmie spytała czy coś jeszcze ma podać. On sam pokręcił głową, jednocześnie prostując się na krześle. - Dla mnie to było wszystko. Ile się należy? - dopytał, rozpoczynając grzebanie w torbie w której powinno się znaleźć kilka miedziaków wystarczających do pokrycia należności.
Przypuszczał, że i Nana zrobi podobnie. Nie dała rady dojeść zamówionego posiłku, więc najpewniej nie zamierzała domawiać żadnego jedzenia. Co najwyżej napitek, choć i tu już posiliła się chwilę wcześniej herbatą.
0 x
- Nana
- Posty: 832
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
Re: Karczma "Ō no Shi"
Azuma był zdecydowanie dojrzały jak na swój wiek. Nana nie umiała się nadziwić, biorąc pod uwagę, że został wychowany w ciepłej rodzinnej atmosferze. Widocznie posiadanie rodziny nie czyniło z shinobi słabych, tak jak jej się dotychczas wydawało. Odkąd pamietała więzi międzyludzkie uważała za niepotrzebny balast. Coś zbędnego.
Nana zdecydowanie poczuła ulgę, kiedy Azuma również postanowił zmienić temat. Ich spotkanie było czysto towarzyskie, po co zamęczać się nieprzyjemną atmosferą?
Uśmiechnęła się od ucha do ucha, kiedy poklepał się po brzuszku. Rzeczywiście był drobny, gdzie miałoby się zmieścić tyle jedzenia? Zaśmiała się szczerze dopijając herbatę. Zaproponowała również Azumci, ale czy lubił imbirowe napoje? Były dosyć specyficzne, trochę gorzkie i przede wszystkim ostre. Był to jeden z podstawowych trunków, jakie nauczyła się pić w Hyuo. Coś rozgrzewającego, co pomoże odgonić wszelkie choróbstwa.
- Bardzo! Dziękuję - odparła z entuzjazmem. Wreszcie była pełna i szczęśliwa. Gospoda była na prawda warta odwiedzenia, zwłaszcza z powodu kuchni. Nana była pewna, że jeśli kiedyś jeszcze wróci do Sogen, na pewno tutaj zawita. ALe czy taki był plan? Azuma dał jej dużo do myślenia. Musiała podając kilka niełatwych decyzji. Czy rzeczywiście rozważnym było pałętanie się samemu po świecie? Może lepiej znaleźć sobie ciepłe miejsce w tej osadzie z ludźmi, którzy wyglądali jak gdyby im zależało na innych, swoich. Jej przemyślenia przerwała kelnerka. Nana od razu niczym strzała wystrzeliła w poszukiwaniu pieniążków. - Ja zapłacę za nas - stwierdziła bardziej do kelnerki niż do chłopca. - Wystarczająco mi pomogłeś. Chociaż tak mogę się odwdzięczyć- odezwała się do Azumy z uśmiechem. Miała nadzieję, że nie będą musieli się kłócić o to, kto zapłaci za głupie śniadanie, ale podobno leżało to w ludzkiej naturze. Chęć nie bycia komuś dłużnym. Kiedy już uporali się z obsługą wyszli na zewnątrz, gdzie panował śliczny poranek.
- Jeszcze nie nadeszła moja pora, żeby do Ciebie dołączyć - zaczęła - ale obiecuję, że nadejdzie. Mam nadzieję, że kiedyś ty zostaniesz głową klanu, żebym miała do czego wracać - uśmiechała się, ale jej oczy pozostawały poważne. Szczerze w niego wierzyła. Następnie bez większych zastanowień pogłaskała go po głowie. - To jeszcze nie koniec, Azu-kun.
Jej zdaniem nie było to w żaden sposób pożegnanie. Wiedziała, że ich drogi jeszcze się przetną, była tego w 100% pewna.
Nana zdecydowanie poczuła ulgę, kiedy Azuma również postanowił zmienić temat. Ich spotkanie było czysto towarzyskie, po co zamęczać się nieprzyjemną atmosferą?
Uśmiechnęła się od ucha do ucha, kiedy poklepał się po brzuszku. Rzeczywiście był drobny, gdzie miałoby się zmieścić tyle jedzenia? Zaśmiała się szczerze dopijając herbatę. Zaproponowała również Azumci, ale czy lubił imbirowe napoje? Były dosyć specyficzne, trochę gorzkie i przede wszystkim ostre. Był to jeden z podstawowych trunków, jakie nauczyła się pić w Hyuo. Coś rozgrzewającego, co pomoże odgonić wszelkie choróbstwa.
- Bardzo! Dziękuję - odparła z entuzjazmem. Wreszcie była pełna i szczęśliwa. Gospoda była na prawda warta odwiedzenia, zwłaszcza z powodu kuchni. Nana była pewna, że jeśli kiedyś jeszcze wróci do Sogen, na pewno tutaj zawita. ALe czy taki był plan? Azuma dał jej dużo do myślenia. Musiała podając kilka niełatwych decyzji. Czy rzeczywiście rozważnym było pałętanie się samemu po świecie? Może lepiej znaleźć sobie ciepłe miejsce w tej osadzie z ludźmi, którzy wyglądali jak gdyby im zależało na innych, swoich. Jej przemyślenia przerwała kelnerka. Nana od razu niczym strzała wystrzeliła w poszukiwaniu pieniążków. - Ja zapłacę za nas - stwierdziła bardziej do kelnerki niż do chłopca. - Wystarczająco mi pomogłeś. Chociaż tak mogę się odwdzięczyć- odezwała się do Azumy z uśmiechem. Miała nadzieję, że nie będą musieli się kłócić o to, kto zapłaci za głupie śniadanie, ale podobno leżało to w ludzkiej naturze. Chęć nie bycia komuś dłużnym. Kiedy już uporali się z obsługą wyszli na zewnątrz, gdzie panował śliczny poranek.
- Jeszcze nie nadeszła moja pora, żeby do Ciebie dołączyć - zaczęła - ale obiecuję, że nadejdzie. Mam nadzieję, że kiedyś ty zostaniesz głową klanu, żebym miała do czego wracać - uśmiechała się, ale jej oczy pozostawały poważne. Szczerze w niego wierzyła. Następnie bez większych zastanowień pogłaskała go po głowie. - To jeszcze nie koniec, Azu-kun.
Jej zdaniem nie było to w żaden sposób pożegnanie. Wiedziała, że ich drogi jeszcze się przetną, była tego w 100% pewna.
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Karczma "Ō no Shi"
Szczerze się ucieszył, gdy Nana potwierdziła zadowolenie jego wyborem. Jedzenie jej smakowało, miejsce również podobało i najwidoczniej towarzystwo także odpowiadało. Był naprawdę zadowolony z siebie.
Pojawienie się kelnerki i chęć uiszczenia zapłaty za swoje zamówienie, skłoniło Nanę do nie lada gestu - wyraziła chęć zapłacenia za całość. Powiedziała, że chciałaby w ten sposób odwdzięczyć się za okazaną pomoc.
Na chwilę zamilkł rozważając tą propozycję. Było mu trochę niezręcznie, choć znacznie bardziej byłoby gdyby musiał zapłacić za całą ich dwójkę - tyle pieniążków mógł w mieszku nie mieć. Ostatecznie więc z widocznym zakłopotaniem podrapał się po głowie i zgodził na ten gest. - Dziękuję Nana-chan. Po uiszczeniu należności opuścili gospodę. Właśnie wtedy doszło do ich pożegnania.
Ciemnowłosa Uchiha najwyraźniej w trakcie jedzenia uważnie przemyślała kwestie dołączenia do klanu. Przemyślała i uznała że to jeszcze nie odpowiedni czas. On sam nie mógł chyba w żaden inny sposób wpłynąć na zmianę tej decyzji, czuł że prośbami niczego by tu nie zmienił. Nana sama musiała dojrzeć do takiej decyzji. Niemniej był zaskoczony tym co usłyszał. - Ja... Shirei-kanem? - powtórzył w zaskoczeniu bo nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego od dopiero co poznanej dziewczyny. Nie wydawał się jednak oburzony, wręcz przeciwnie - mile połechtany.
- Mam nadzieję, że zobaczymy się znowu znacznie wcześniej… Bądź ostrożna Nana-chan - poprosił ciemnowłosą do której zdążył poczuć znaczną sympatię, pomimo różnic w postrzeganiu tego czym jest klan.
Czas po opuszczeniu siedziby władzy miał całkiem inny przebieg od tego co zamierzał. Nocna eskapada do lasu zaowocowała nową, ciekawą i perspektywiczną znajomością. Nie żałował tego co się stało.
- No to… Do zobaczenia! - pożegnał się, na końcu delikatnie kłaniając. Gdy się wyprostował, Nana mogła zauważyć na jego buzi delikatny uśmiech. Pomachał do niej na odchodne i pobiegł w stronę dzielnicy mieszkalnej. Do domu.
Pojawienie się kelnerki i chęć uiszczenia zapłaty za swoje zamówienie, skłoniło Nanę do nie lada gestu - wyraziła chęć zapłacenia za całość. Powiedziała, że chciałaby w ten sposób odwdzięczyć się za okazaną pomoc.
Na chwilę zamilkł rozważając tą propozycję. Było mu trochę niezręcznie, choć znacznie bardziej byłoby gdyby musiał zapłacić za całą ich dwójkę - tyle pieniążków mógł w mieszku nie mieć. Ostatecznie więc z widocznym zakłopotaniem podrapał się po głowie i zgodził na ten gest. - Dziękuję Nana-chan. Po uiszczeniu należności opuścili gospodę. Właśnie wtedy doszło do ich pożegnania.
Ciemnowłosa Uchiha najwyraźniej w trakcie jedzenia uważnie przemyślała kwestie dołączenia do klanu. Przemyślała i uznała że to jeszcze nie odpowiedni czas. On sam nie mógł chyba w żaden inny sposób wpłynąć na zmianę tej decyzji, czuł że prośbami niczego by tu nie zmienił. Nana sama musiała dojrzeć do takiej decyzji. Niemniej był zaskoczony tym co usłyszał. - Ja... Shirei-kanem? - powtórzył w zaskoczeniu bo nie spodziewał się usłyszeć czegoś takiego od dopiero co poznanej dziewczyny. Nie wydawał się jednak oburzony, wręcz przeciwnie - mile połechtany.
- Mam nadzieję, że zobaczymy się znowu znacznie wcześniej… Bądź ostrożna Nana-chan - poprosił ciemnowłosą do której zdążył poczuć znaczną sympatię, pomimo różnic w postrzeganiu tego czym jest klan.
Czas po opuszczeniu siedziby władzy miał całkiem inny przebieg od tego co zamierzał. Nocna eskapada do lasu zaowocowała nową, ciekawą i perspektywiczną znajomością. Nie żałował tego co się stało.
- No to… Do zobaczenia! - pożegnał się, na końcu delikatnie kłaniając. Gdy się wyprostował, Nana mogła zauważyć na jego buzi delikatny uśmiech. Pomachał do niej na odchodne i pobiegł w stronę dzielnicy mieszkalnej. Do domu.
- [z/t] - Posiadłość rodzinna Azumy
0 x
- Tamaki Hyūga
- Martwa postać
- Posty: 1829
- Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
- Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=5229
- GG/Discord: MxPl#7094
- Multikonta: Toshiki Oden
- Lokalizacja: To tu, to tam
- Nana
- Posty: 832
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
Re: Karczma "Ō no Shi"
Nana była gotowa do drogi. Już zdecydowała, nie zamierzała zostać w Sogen. Może i dołączenie do klanu było kuszące, jednak nie zbyt rozsądne. Jeśli rzeczywiście było tak jak mówił Azuma, jego członkowie dbali o siebie nawzajem, pomagali sobie i oddawali za siebie życie to świetnie, ale kunoichi w ogóle się do tego nie nadawała. Po co miałaby się poświęcać dla obcych jej osób? Bezsens. Chłopak myślał, że ją tymi słowami zachęci, jednak miały one całkowicie przeciwny oddźwięk. Przynajmniej wiedziała czego się spodziewać. Podjęła decyzję lekko, wolała być sama. Pożegnanie nie trwało długo, nie było też smutne. Nana był pewna, że ich drogi jeszcze kiedyś się przetną. Wierzyła w przeznaczenie. Może i były to naiwne przekonania, jednak uważała, że wszystko miało swoją kolej rzeczy. Jeśli los tak chciał, zobaczą się i to jeszcze nie raz. Miała tylko nadzieję, że nastąpi to w tak samo pogodnych i pozytywnych warunkach. Jak wiadomo w świecie shinobi bywało różnie. Nie zdziwiłaby się gdyby pewnego dnia zostali wrogami. Zdarzało się to dosyć często. Klan przeciwko klanowi. Nic nowego dla ninja. Wojna i walka zawsze miały swoje specjalne miejsce w ich życiu.
Nana wysłuchała dziewczyny uważnie. Chciała już wychodzić, ruszać w drogę, jednak był ledwie poranek. Mogła poświęcić kilka dłuższych chwil przed wędrówką.
- Czy mogłabyś pokazać mi drogę, gdzie znajdę to zaopatrzenie? - zapytała wzdychając - Sprawdzę - dodała z grzecznym uśmiechem. Nie Miałą nic do stracenia, a przecież jedzonko bardzo jej smakowało. Robiła to trochę bezinteresownie, ale tak na prawdę zamierzała kiedyś wrócić do tej karczmy, po co od razu robić złe wrażenie. Jajka i bekon były na prawdę świetne.
Nana wysłuchała dziewczyny uważnie. Chciała już wychodzić, ruszać w drogę, jednak był ledwie poranek. Mogła poświęcić kilka dłuższych chwil przed wędrówką.
- Czy mogłabyś pokazać mi drogę, gdzie znajdę to zaopatrzenie? - zapytała wzdychając - Sprawdzę - dodała z grzecznym uśmiechem. Nie Miałą nic do stracenia, a przecież jedzonko bardzo jej smakowało. Robiła to trochę bezinteresownie, ale tak na prawdę zamierzała kiedyś wrócić do tej karczmy, po co od razu robić złe wrażenie. Jajka i bekon były na prawdę świetne.
0 x
- Tamaki Hyūga
- Martwa postać
- Posty: 1829
- Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
- Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=5229
- GG/Discord: MxPl#7094
- Multikonta: Toshiki Oden
- Lokalizacja: To tu, to tam
- Nana
- Posty: 832
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
Re: Karczma "Ō no Shi"
Well Nana miała poważne problemy z rozumieniem ludzkich uczuć i zachowań. Rzadko przebywała w towarzystwie innych, zazwyczaj podróżowała sama. Od małego pałętała się sama i była zdana tylko na siebie. To, że kelnerka była zestresowana w ogóle nie przyszło jej do głowy. Jąkanie się przecież zdarzało się u wielu osób. Zresztą co stresującego było w czarnowłosej dziewczynie? Nie często przyjmowała zadania od innych. Nie lubiła zagłębiać się w cudze problemy. Uważała, że każdy powinien był pilnować swojego nosa. Nie miała uprzedzeń, ale też rzadko zdarzało jej się pomagać lub przeszkadzać innym. Była zajęta sobą, wędrówką i poznawaniem nowych krain. Takie życie mogło być jednak nużące. Nana zaczynała zauważać, że większość jej dni wyglądała tak samo. Poszczególne dni zlewały się w takie same tygodnie. Odmiana była czymś ważnym, żeby pozostać przy zdrowych zmysłach.
Wyszła za kelnerką z gospody i potakiwała głową ze zrozumieniem. Blondynka była kiepskim przewodnikiem, ale jakoś sobie poradziły. Kunoichi pytała co jakiś czas o wskazówki i dopytywała o szczegóły. W końcu jednak miała już jakieś pojęcie o drodze, więc zamierzała wyruszyć od zaraz. Nie było chwili do stracenia. Chciała mieć to już za sobą.
- Do zobaczenia - rzuciła w stronę dziewczyny i ruszyła przed siebie. Szła szybkim krokiem, jednak nie biegła. Nie wiedziała co mogło spotkać ją po drodze, nie chciała tracić sił. Może dostawa zaopatrzenia została zaatakowana i przyjdzie jej walczyć? Nigdy nie wiadomo. Lasy wokół były na prawdę gęste. Znajdowała się tutaj dzika zwierzyna jak i złowrogo nastawieni ninja.
Wyszła za kelnerką z gospody i potakiwała głową ze zrozumieniem. Blondynka była kiepskim przewodnikiem, ale jakoś sobie poradziły. Kunoichi pytała co jakiś czas o wskazówki i dopytywała o szczegóły. W końcu jednak miała już jakieś pojęcie o drodze, więc zamierzała wyruszyć od zaraz. Nie było chwili do stracenia. Chciała mieć to już za sobą.
- Do zobaczenia - rzuciła w stronę dziewczyny i ruszyła przed siebie. Szła szybkim krokiem, jednak nie biegła. Nie wiedziała co mogło spotkać ją po drodze, nie chciała tracić sił. Może dostawa zaopatrzenia została zaatakowana i przyjdzie jej walczyć? Nigdy nie wiadomo. Lasy wokół były na prawdę gęste. Znajdowała się tutaj dzika zwierzyna jak i złowrogo nastawieni ninja.
0 x
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: Karczma "Ō no Shi"
Na prośbę gracza i za pozwoleniem administracji przejmuję misję...
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości