-Ludzie są okrutni - poprawił ją nie mogąc sobie pozwolić na takie niedopowiedzenie. To nic nowego uznawać ludzi za okrutnych, gatunek który czerpał zabawę z czyjegoś bólu po prostu musiał taki być. To nic niezwykłego, żaden przytyk, po prostu stwierdzenie niewygodnego, lecz faktu. Nawet spokojny Kuroi był okrutny, nawet on podejmował decyzje, z których nie był zadowolony, nawet w tym mieście, niedaleko stąd wyjaśnił jednego z mafiozów uderzając nim raz po raz o ścianę. Wiadomość dla wszystkich, jakiś czas leczenia dla jednego - mała cena, ale czasami pokojowe rozwiązanie po prostu nie wchodziło w grę. Spodobało mu się zdecydowanie w uścisku kobiety. Wiele z nich podawało dłoń "księżniczki", delikatną. Wychowanie wydmuszki. Nie miał nic do kobiecości, lecz nie mogła być ona sztuczna, nie mogła sprowadzać kobiety do roli kartki papieru, którą boisz się pognieść, która leży wygodnie w domu, by żaden silniejszy powiew wiatru jej nie porwał.
-Na szukaniu powiadasz - jakże śmieszne zestawienie słów, gdy kunoichi, kobieta ninja, ktoś kto szkolił się w tym jak zabijać ludzi, wspomina o ich szukaniu. Zaczekał jednak aż skończy mówić, bowiem to co rzekła dalej było niezmiernie ciekawe. Brzmiało to nawet sensownie, chociaż skąd wniosek, że Kimiko zaginęła? Nikt jej nie szukał, prócz Kuroia oczywiście. Historia z listem tym bardziej sprawiła, że Kuroi nie ufał Pastelowej. Yamanaka szukała go na własną rękę nie chcąc niepokoić nikogo innego, nikogo ze swoich stron, by zainteresowanie chłopaczkiem nie urosło do większej skali, niżeli to potrzebne. I ostatnia rzecz... czemu Pastelowa wspomina o Kimiko? Ułożył ręce na stoliku, splótł ze sobą dłonie, zerknął na nie zasmucony. Czy nie wspomniałaś wcześniej, że szukasz brata? - zapytał sam siebie w głowie, gdy powrócił do niej wzrokiem.
-Przyjaźń... to bardzo mocne słowo. Wiele znaczy, to niczym przysięga. Za to nie widziałem wcześniej listu gończego, musiało mi to umknąć. Może Ty pomożesz mi odnaleźć tą dwójkę? Wiesz gdzie się teraz podziewają? Pomożesz mi ich odnaleźć? Sama mówiłaś, że umiesz szukać ludzi. - zapytał spoglądając na Pastelową, za to nie wiedział czy przypadkiem te słowa nie wzbudzą jakiejś dziwnej reakcji. Chciał wyglądać na zatroskanego, na takiego który chce odnaleźć tą dwójkę, że doceni każdą, nawet najmniejszą pomoc. Wykorzystać Azumę. Jeżeli ta z kolei zaczęła robić coś dziwnego, wtedy do boju wjeżdżał piasek z gurdy, która leżała pod stołem. Piasek miał się z niej wydostać i złapać kobietę za ręce i nogi, a jeżeli ta by się szamotała, to zrzucić z krzesła i przycisnąć do ziemi.