Na samą myśl o tym, że miałbym choćby próbować stawiać mu czoła w aktualnym stanie moje ciało zaczęło poruszać się samo najwyraźniej mając lepszy plan niż to co przychodziło mi do głowy. Toporo-ręka została zdezaktywowana praktycznie bez mojej wiedzy, a sama dłoń zaczęła wydobywać drugi kunai z nalepionym małym prezencikiem. W tym czasie drugą ręką zacząłem sięgać w kierunku drugiego z budynków znajdujących się tutaj, a dokładniej w stronę framugi, progu, okna czy czegokolwiek do czego mógłbym się złapać i przyciągnąć. Jeśli jest takie miejsce to bez większego zastanowienia moja wolna ręka wystrzela w tym kierunku, oczywiście wcześniej celując przymykam jedno oko, żeby obraz tak nie latał. Gdy tylko złapie się celu zaczynam skracać rękę w ten sposób żeby przyciągnąć się jak najdalej od Kolosa. Gdyby próbował mnie złapać to staram się nogami zasadzić mu kilka kopów, ewentualnie rzucam w niego z całej siły jaka mi pozostała wcześniej wspomnianym kunai'em z niespodzianką. Oczywiście wolę rzucić przed niego niż ryzykować, że chybię i cisnę go nie wiadomo gdzie. Jeśli wszystko się uda i jestem przyciągany do bezpieczniejszego miejsca uśmiecham się resztką sił po upewnieniu, że zostawiłem upominek nowemu koledze i rzucam mu takie pożegnalne.
- Pocałuj mnie w dupe!- w tym momencie powinno być bum, a koleś już powinien nie móc się pozbierać
Gdyby coś poszło nie tak to działam w zależności od tego co i jak bardzo poszło nie tak. Natomiast jeśli nie ma miejsca do którego mogłem się przyciągnąć bezpiecznie to staram się od turlać czy od fikołkować od gościa zakładając że jest w tym cień szansy na sukces.
STATY: