Wioska Akatori

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yami »

KP:
  Ukryty tekst
EQ:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Duża Torba umieszczona na prawym udzie,
    Skórzane karwasze z umieszczonymi na nich pieczęciami,
    Skórzane rękawiczki, z metalowymi blaszkami,
    Klasyczna Kamizelka Shinobi oraz płaszcz w kolorze zieleni,
    Parasol w dłoni.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Sasha »

Yoshimitsu polecił mu, żeby został i czekał na opowieści innych. W swoim dzieciństwie robił to cały czas. Dotyczyło to poza legendami i wielkimi opowieściami, nawet trywialnych rzeczy jak słuchanie, jak ktoś gra w piłkę, czy jak poszło na rutynowym polowaniu. Nie mógł tego doświadczać osobiście, zawsze był zależny od tego, jak i czy w ogóle przedstawią to inni. Dzięki swojej siostrze zdążył się trochę usamodzielnić od tamtego czasu. Już nie polegać w pełni na baśniach innych, sam mógł je tworzyć i opowiadać innym. Mimo że mało miał jeszcze ciekawych przeżyć, to wieśniacy chętnie słuchali o jego podróżach. Chciał móc mieć więcej do opowiedzenia i być bezpośrednim świadkiem wydarzeń.
- O nie, nie, każdy przyjdzie i będzie mówił, co innego. Musi być tam jakieś rzetelne, obiektywne źródło informacji. Historie zmieniają wygrani, a ja wolałbym, żeby ta była prawdziwa. Wywiąże się jakaś walka, okaże się, że ktoś zdradził, kto wtedy będzie dowodem na realny opis wydarzeń? Muszę tam być.[/color] – w niewielu rzeczach wykazywał taką determinację jak teraz. Zacisnął rękę w pięść, jakby to było naprawdę dla niego ważne. Dotknęło go to głęboko, bo uderzało bardzo w przeszłość, ale oczywiście nie miał w żaden sposób tego mężczyźnie za złe. To była oczywista odpowiedź od kogoś, kto był dobrą osobą i miał swoje doświadczenie życiowe.
Kiwnął głową na pytanie o Ichirou, choć nie miał zbytnio pojęcia, o jaką unię chodzi. Wyglądało jednak na to, że jest to jakaś większa zgrana grupa.
Usłyszał nowoprzybyłych. Ciężko nie rozpoznać odgłosów psów, choć te wydawały się naprawdę spore, nie często miał z takimi do czynienia. Czyżby miało odbyć się jakieś tropienie? W zasadzie nadal nie miał praktycznie pojęcia, o co chodzi w tej wyprawie i jaki jest jej cel, nigdy nie przeczytał ogłoszenia. Zaraz przyszedł ktoś z informacją o zbiórce.
Wziął kurę na ręce, przycisnął ją bezpiecznie do tułowia. W zasadzie musiał polegać na Yoshimitsu, dla malarza pojęcie „placu” było abstrakcyjnie. Nie miał jednak problemu, by kierować się za dźwiękiem kroków i oddechem.
- Panie Yoshimitsu, co tu się będzie działo? Ktoś mówił o jakiś sekretach Antykreatora, ale przecież to chyba legenda, on nie istnieje naprawdę? – jako wychowanemu w głuszy lasu w małej osadzie niewiele do niego dochodziło. Wszystkie informacje były bardzo podkoloryzowane i ciężko było coś z tego wyciągnąć. Trochę to źle świadczyło o jego przygotowaniu do sprawy, skąd on się tutaj wziął właściwie?
- Dużo osób jest w tej unii Pana Ichirou? Jak Pan myśli, czy też mnie wezmą, albo przynajmniej Pysię? – w zasadzie nie zależało mu tak na jego sławie. Dobro jego kury było ważniejsze. Na jej ścieżce do zostania imperatorem potrzebowała dużej liczby silnych kontaktów i relacji. On mógł być jej cichym wsparciem duchowym. W zasadzie cieszyłby się, gdyby ktoś docenił wreszcie jego sztukę, nic więcej nie było mu potrzebne.

Shins, Yoshimitsu
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Parasolka, Kabura na biodrze, Bandaż na twarzy, Dwa bandaże na rękach, Transporter dla kury na plecach, plecak (przywiązany do transportera),
Transporter dla kury to wiklinowa klatka, którą przymocowuje się na odcinku lędźwiowym. Nad nią stawia się i przywiązuje plecak. Posiada pasy bezpieczeństwa, dzięki którym można zabezpieczyć kurę przed lataniem po klatce i zrobieniem sobie krzywdy, podczas gdy chłopak porusza się gwałtownie w różnych kierunkach.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shikarui »

Dwie kobietki się spotkały i przyszło do wszystkich kobietkowych rzeczy - gadania. Shikarui ruszył gładkim krokiem w kierunku karczmy, wyciągając swoje wcale-nie-tak-długie nogi. Skoro panie miały ochotę na daszek, to czarnowłosy zamierzał skorzystać z okazji i zapoznać się z prawdziwym kuriozum, chwilowo dając sobie zapomnieć o całym tym przedstawieniu z Hanem i jakimiś bzdurnymi poszukiwaniami jeszcze bzdurniejszych rzeczy. Po co to i na co, skoro w zasięgu wzroku tkwiła kura? I to kura z przedziwnym zwierzakiem do towarzystwa - bo człowiekiem? Dlatego panie sobie gadały, a on przygotowywał się na spotkanie swojego życia. Czy kury miały swoją własną kulturę? Czy wypadało się z nimi jakoś specyficznie przywitać? No i co wtedy z ich towarzyszem - czy to jak ze służbą, że ignorujesz, udajesz, że nie istnieją? Przynajmniej teraz było wiadomo, jak musiał się czuć Mujin, kiedy przybył do Daishi i nie chciał urazić gospodarzy. Ciekawość była w nim zdecydowanie przeważająca. Może kura była tajemniczą istotą, jedną z takich, które przyzywał Ichirou? Nie. Nie była, nie miała chakry.
Keira naprawdę wyglądała zdrowiej. Jego pamięć była słaba, zawodna, ale akurat ciężko było powiedzieć o Keirze coś ponad to, że słabo trzymała się na nogach, gdy widział ją po raz ostatni. Ta słabość była wyczuwalna wszystkimi porami skóry - jak sarenka, która tylko czeka, żeby którychś z drapieżników ją pożarł. Czaiły się zawirowania życiowe za jej kurtyną diamentowych ścian, za wszystkimi tajemnicami, które pogrzebała i tymi, które trochę zostały rozkopane, kiedy Asaka mu co nieco o swojej kuzynce opowiadała, ale, tak szczerze mówiąc, Shikarui zapamiętał tylko ten jeden fakt - kobieta była chora. I potrzebowała czegoś, żeby tę chorobę przegonić. Głównie chora na swoje emocje, jeśli cokolwiek dobrze tłukło się mu po głowie. Z drugą uwagą przyjrzał się Keirze, kiedy temat zaczął rozpoczęty. Pewnie można się było zastanawiać, czy czuje się na tyle dobrze, żeby wyruszać w taką podróż, czarnowłosemu nawet przemknęła taka myśl przez głowę. Tak, tak - dopiero teraz, takim wspaniałym i empatycznym człowiekiem był, myślącym o dobru innych i w ogóle. Tak jak przyszło, tak odleciało, zupełnie naturalnie. Jeden oddech w tę czy tamtą nie robił różnicy w ogromie wszystkich innych. W miejscu, w którym oddychały sławy tego świata i ninja, którzy lubili się uważać za tych, którzy na ten świat mieli wpływ. I wiecie co? Mieli rację. Mieli całkiem spory.
Zamiast do karczmy zatrzymał się jednak pod najbliższym zadaszeniem, kiedy zeszli z placu, oglądając się na to, co się dzieje w polu widzenia. Pojawiły się nowe osoby... w tym jedna, której chyba lepiej było nie pokazywać Asace. Z drugiej strony - lepiej, żeby wiedziała teraz, niż później. Zdaje się, że gdzieś przesunęła się przedstawicielka rodu Hyuga, wnioskując po jej specyficznych oczach jak i przy Hikarim przewinął się ktoś, kto z powodzeniem mógłby zostać nazwany samurajem. Yami chyba nadal siedział w środku, bo jakoś czarnowłosy nie mógł go namierzyć pomimo tego, że już było zwołanie do zbiórki. I to lada moment. Ale jak to mawia stare, mądre przysłowie: kto się śpieszy ten się nie cieszy. Czy... jak to tam leciało. Nie był dobry w przysłowiach. Szybko wyłapał, że jego cel zainteresowania - czyli kura z towarzyszem - kierowała się właściwie w ich kierunku. Ha! No - prawie ich kierunku. Bo przesunął się dalej przez plac i zatrzymał przy Hikarim i wspomnianym samuraju. Czarnowłosy sięgnął dłonią do ramienia Asaki i lekko pociągnął materiał jej rękawa, żeby wskazać jej właśnie tego jegomościa - z kurą. I teraz już rzeczywiście nawet jego twarz odzwierciedliła emocję rozbawienia i niezrozumienia jednocześnie.
Pewnie by nawet zapytał, czy to takie oczywiste, bo dla niego nie było - takie oczywiste, że Asaka jest w ciąży. Raczej nie była to rzecz widoczna. Pewnie - bo nie zapytał. Zaczął się temat, który od razu psuł mu nastrój - spojrzał w kierunku Keiry lekko skrzywiony z niezadowolenia, ale tak jak zawsze - hej, oni się martwią! Tak samo było w przypadku rodziców Asaki. Tak to Asaka tłumaczyła. Potrafił to przyjąć do wiadomości, naprawdę. Inna sprawa, że wcale nie zamierzał tego akceptować. To była jego żona i jego dziecko - i nikomu, ale to absolutnie nikomu nic do tego, co z nimi robił. I gdzie z nimi chodził. I gdzie Asakę zabierał.
- Pójdę się przywitać z Hikarim. I poznać kurę Pysię. - Innymi słowy: wyjaśnijscie to sobie, panie, a ja wrócę, jak sobie wyjaśnicie, żebym nastroju sobie i wam nie popsuł. O, taki był wspaniałomyślny! - Nie denerwuj się. Aka też tu jest. - Kiedy już zrobił krok w przód cofnął się - i powiedział jej to. Lepiej wiedzieć w przód, niż się potem zdziwić.
Ruszył w kierunku niewidomego i jego białowłosego towarzysza, spoglądając na Sashę z żywym zainteresowaniem. Dokładnie takim, jakie wilk okazuje łani.
- Dzień dobry. - Odezwał się aksamitnym, słodkim głosem, uśmiechając się sympatycznie, zanim jego wzrok odwrócił się do Sashy i spoczął na kurze. Oczywiście, że na kurze! Nie, nie, zaraz wrócił do twarzy Sashy i zimne, lawendowe oczy spoczęły również na Yoshimitsu. - Najmocniej przepraszam, że przeszkadzam. Przez przypadek usłyszałem pytanie sugerujące, że jesteś zainteresowany wyprawą. Czy dobrze rozumiem, że należysz do miejscowych? A pan? - Oczywiście słowa te skierowane były do właściciela kury. Yoshimitsu wyglądał na Yukiego z krwi i kości tak na pierwszy rzut oka. Na drugi i trzeci też. Ludy pustynne były dla czarnowłosego prawdziwą zagadką. Mimo to przeniósł z ostatnim pytaniem wzrok na Yoshimitsu. Dobrali się świetnie - dwa jasne punkty, których nie dało się pomylić z nikim innym. Prawie jak starszy brat i ten młodszy pod jego skrzydłami. Zawsze warto było zaryzykować, może akurat dzieciak miał trochę miejscowej wiedzy na oddanie? Albo: sprzedanie.

tl;dr:
Asaka, Keira
Potem: Sasha, Yoshimitsu

Karta Postaci:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): odznaka Sentoki od Kosekich, Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku z dzwoneczkiem, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Zbroja: 3 kunai na prawym udzie, 3 kunai na lewym udzie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Shins
Martwa postać
Posty: 1682
Rejestracja: 7 kwie 2018, o 16:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō, Pazur
Krótki wygląd: Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.
Widoczny ekwipunek: Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shins »

  Ukryty tekst

WIEDZA
  Ukryty tekst

ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
0 x
Karta Postaci <> Mechanika technik rodu Dōhito <> WT <> Kuźnia <> Dziennik młodego zabójcy Twarda spacja:
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Sasha »

Zbliżał się do placu, zastanawiał się jak szybko ludzie ruszą. Mieli dziesięć minut. Czy wszyscy byli podekscytowani jak on i ruszą od razu? Czy byli już tak zobojętniali i przyzwyczajeni, że chcieli dokończyć swoje sprawy, wypić herbatkę i dopiero przyjść? Ile ich będzie? Wyobrażał sobie, że wszyscy się znają jak rodzina i są ze sobą zżyci. Tu jakieś unie, tu wszyscy się witają, rozmawiają, jakby się znali od lat. Czuł się trochę nieswojo jak obcy. Zdążył zamienić kilka słów z niektórymi, ale wyglądało na to, że jest tutaj jedyny nowy. Postanowił zaczepiać, ile ludzi będzie miał okazję, żeby poczuć się bezpieczniej. O tyle miał problem, że nie mógł kojarzyć nawet ludzi po wyglądzie, musiał czekać do momentu, aż się odezwą. Czy przywitać się z osobą, do której się podchodzi, czy już się to zrobiło kilka minut temu? Inicjowanie rozmowy i znajomości zawsze sprawiało mu trudności, więc już snuł sobie jak to będzie rozgrywać. Może powinien rzucić jakieś głośne hasło do wszystkich i się przywitać ogólnie, gdy się zgromadzą?
Nagle usłyszał jakiś anielski głos. Obca osoba brzmiała… tak jak zawsze sobie wyobrażał wspaniałych ludzi spoza lasu. Kulturalni, dystyngowani, mili. Sam fakt, że ktoś przeprasza na początku, już świadczył o jego niesamowitej empatii. Aż mu serce zabiło mocniej. O takich właśnie jegomościach słyszał w historiach opowiadanych przez przejeżdżających kupców. Na dodatek wyczuwał ten uśmiech z tego, jak formował się dźwięk. Na dodatek ten kojący głos! Dotychczas nikt nie był specjalnie zainteresowany ani jego sztuką i obrazami, ani jego kurą, ani tym bardziej nim samym. Tak, chyba właśnie poznał głównego bohatera opowiadania o tej wyprawie.
- Dzień dobry! – pokłonił się nisko, trzymając pewnie kurę. Lepiej było nie ryzykować znowu z podawaniem ręki, gdyż w jego przypadku było to problematyczne.
Siostra go zawsze uczyła kultury i jak powinien się zachowywać przy ludziach spoza lasu. Nie zawsze miał do tego okazję, bo musiał się dostosowywać do luźniejszego prostszego poziomu, ale przy takim jegomościu? Nie musiał się niczego obawiać!
Na jego twarzy zagościł bardzo szeroki uśmiech i spokój. Bardzo ta interakcja poprawiła jego nastrój i wręcz uspokoiła go. Ogólnie chciał kogoś zaczepić, a sam został zaczepiony! W zasadzie był pewien, że ktoś zwraca się do niego. Ciężko było słuchem wyczytać delikatne zmiany pozycji głowy w głosie, gdy ktoś patrzał to jego kurę to na jego twarz.
- Muszę nadobnego Pana rozczarować, niestety, ale pochodzę z Prastarego Lasu. W zasadzie trafiłem tutaj przypadkowo, losowo podróżując traktem. Gdy usłyszałem na miejscu, że ma coś się tutaj dziać, nie mogłem odmówić sobie uczestnictwa. Jestem podróżującym artystą, będę chciał namalować o Panu obraz, jak dzielnie sobie Pan radzi na tej wyprawie. Zamierzam też wszystko spisać do kronik. No i liczę na to, że Pysia nabierze jakiegoś doświadczenia. Potrzebuje porządnego szkolenia, jeśli ma kiedyś zostać kurą Imperatorem. Choć do tego jeszcze kawał drogi, musi najpierw zająć się wszystkimi złymi mafiami Shigashi. – kura zaczęła się gramolić, przez co poluzował uścisk, widocznie coś chciała zrobić. Pysia stojąc na jego rękach, rozłożyła uroczyście szeroko skrzydła, jakby chcąc się pokazać w całej okazałości i zabłyszczeć pięknem. Patrzała się wprost w oczy ciemnowłosego, swoimi czarnymi błyszczącymi ślepiami. Gdaknęła na sam koniec, kiwając raz główką, jakby chcąc powiedzieć „Tak!”. Białowłosy mówił naprawdę z podekscytowaniem. Mówił o zwierzęciu jakby to był jego największy skarb i cel życiowy. Jego zamiłowanie i determinacja mogła być aż zaraźliwa.
Shikarui idealnie trafił w dziesiątkę, jeśli chodzi o postrzeganie tego duetu. Sasha był naprawdę tylko towarzystwem, służącym. Jest po to, żeby tłumaczyć innym słowa zwierzęcia i by wspomagać w jej podróży od zera do bohatera. No i oczywiście, żeby mogła powstać księga opisująca cały ten proces od samego początku.
Nawet nie zdawał sobie sprawy, że Yoshimitsu i on mogli wyglądać jak starszy i młodszy brat. Kolor włosów mieli faktycznie identyczny, ciężko było jednak idealnie porównać rysy, gdyż miał dużą część twarzy zakrytą. Gdy tak szli obok siebie przyjacielsko, to kontekst wydawał się to jasno podpowiadać.
- Dziękuje bardzo za Pana dobroć i zainteresowanie. – w zasadzie takie słowa brzmiały dziwnie, bo czemu by je wypowiadać? Widocznie dla Sashy było to coś nietypowego. Zdążył poznać wielu i reakcje często nie były przyjemne. Takie osoby jak ta dodają jednak otuchy!
Objął znowu mocno kurę, gdy ta skończyła się już popisywać. Zagdakała miło, jakby ciesząc się, że chłopak jest przy niej. To była naprawdę piękna relacja.
- Lubię bardzo poznawać ludzi, ich historie, sekrety, uczucia. Słuch naprawdę pozwala na prawdziwe poznanie, w odróżnieniu od wzroku. Zna Pan jakąś ciekawą historię? – spytał zaciekawiony Shikaruia. Wydawało mu się, że niesamowity mężczyzna musiał być na końcu świata i z powrotem… nawet ze dwa razy! Mógł więc może zaspokoić, spragnionego światem chłopaka.

W wątku głównie Shikarui,
obok Yoshimitsu i Shins

  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Parasolka, Kabura na biodrze, Bandaż na twarzy, Dwa bandaże na rękach, Transporter dla kury na plecach, plecak (przywiązany do transportera),
Transporter dla kury to wiklinowa klatka, którą przymocowuje się na odcinku lędźwiowym. Nad nią stawia się i przywiązuje plecak. Posiada pasy bezpieczeństwa, dzięki którym można zabezpieczyć kurę przed lataniem po klatce i zrobieniem sobie krzywdy, podczas gdy chłopak porusza się gwałtownie w różnych kierunkach.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Wioska Akatori

Post autor: Harisham »

  Ukryty tekst
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Hikari »

Pogoda dzisiejszego dnia nie dopisywała, więc miał założony na głowę kaptur od płaszcza. Jego identyfikacja wciąż była banalnie prosta dzięki wyróżniającym się różnokolorowym źrenicom, więc ciężko powiedzieć o ukrywaniu się. Do ochrony przed deszczem wybrał też alejkę, gdzie opierając się o ścianę budynku miałby nad sobą daszek chroniący go przynajmniej częściowo. Wygoda również podskoczyła niemalże o poziom podczas rozmowy z kapelusznikiem, którego ciężko było pojąć. Nawet rozpoczynając temat gasił go niczym wysoko rangowy suiton niewielkie ognisko swoim mruknięciem. Czy to oznaczało aprobatę? Tego nie będzie nigdy pewien. Śmieszna sprawa, niby milczek, a rzuca gratulacjami bez żadnego oporu. Dość zaskakujące zachowanie, Terumi nie wiedział czym odwalił dobrą robotę podnosząc mimowolnie prawą brew do góry. Czyżby też miał zatargi z mafią?
- Dzisiaj powinieneś mieć okazję do pozbycia się wielu, jeżeli nie jesteśmy ofiarami dowcipu.
Ludzi pomagających antykreatorowi bez problemu mógł określać mianem śmieci podobnie do mafii. Wyprostował się, aby odpowiedzieć z szacunkiem na wyciągniętą do niego dłoń przy przedstawieniu imienia oraz zawodu praktycznie niczego nie zdradzającego. Podróżnik? Większość shinobi mogłaby siebie tak tytułować. Normalnie człowiek zagadka z którego musiałby wyciągać cokolwiek siłą.
- Musisz mi polecić jakąś wycieczkę.
Uśmiechnął się ściskając dłoń, a gdy zakończyli swój gest zadał chodzące mu po głowie pytanie nie mogąc się powstrzymać przed własną ciekawością. Jun w tym zakresie miał przewagę, bo Hikari został bez problemu rozpoznany.
- Tylko jedno mi nie pasuje, zwykły podróżnik nie gratulowałby mi dobrej roboty. Mogę być upierdliwy, ale wolę zapytać się prosto z mostu czy czegoś przede mną nie ukrywasz?
Nie obawiał się wrogiego spojrzenia, bo przynajmniej znałby motywy stojące za mężczyzną pojawiającym się w "jego alejce" z której nadchodziła pora ewakuacji na plac. Na głównej scenie w okolicy pojawiły się trzy persony odziane w płaszcze ogłaszające zbiórkę za dokładnie dziesięć minut. Wydarzenie przyciągnęło również zainteresowanie naszej chodzącej zagadki, który spojrzał za głosem krzyczącym wiadomość przez malutki tłum.
- Ludzi nie bojących się śmierci, a także kilku ignorantów.
Westchnął rozglądając się za kolejnymi znajomymi twarzami, aby zaproponować wyjście z ich nory.
- To idziemy się przekonać której grupy jest więcej?
  Ukryty tekst
Dotyczy: Jun, kto chce
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Aka
Martwa postać
Posty: 244
Rejestracja: 4 lip 2019, o 21:04
Wiek postaci: 23
Ranga: Szczur
Krótki wygląd: Wysoki i drobny brunet o niebieskich oczach, zazwyczaj chodzący w stonowanych kolorach. Widoczna blizna po podcięciu gardła.
Widoczny ekwipunek: Katana, torba.
GG/Discord: Aka#1339

Re: Wioska Akatori

Post autor: Aka »

0 x
Obrazek
I'd rather watch my kingdom fall
I want it all or not at all
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 482
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yoshimitsu »



Sasha, Shins, Shikarui, Hikari, Jun, Aka.



  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Keira
Martwa postać
Posty: 113
Rejestracja: 5 kwie 2020, o 13:39
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białe włosy, niebieskie oczy. Więcej szczegółów w KP
Widoczny ekwipunek: - Złoty Medalion ze znakiem Klanu - na szyi
- Odznaka Ninja - sznurek na pasie
- Biała Katana - lewy bok
Multikonta: Seiren

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keira »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Wioska Akatori

Post autor: Shikarui »

Ileż ignorancji było na tym świecie! Ile odwracania uwagi, omijania wzrokiem! Pomyślałby kto, że to tylko chwile, że to tylko jeden moment - i zmienia zupełnie wszystko. Czy tak samo uśmiechasz się do osoby, która nie uśmiechnęła się do ciebie? Takie słowa masz dla tego, kto nie potraktował cię z należytym szacunkiem? Odpowiedzi nasuwały się przecież same. Nie lubisz być ignorowany. Może ci to nie przeszkadzać - w pierwszych chwilach. Przecież każdemu zdarza się zagapić, postawić sobie jakieś priorytety, czasem nie wszyscy są ideałami dobrego wychowania. Zdarzyło mu się - myślisz sobie - zaraz się to naprawi. Albo i nie. Zepsute charaktery nie naprawiło się dokręceniem jednej śrubki. Gdyby ludzie działali jak maszyny, świat byłby w końcu idealnym miejscem. Ha! Tylko kto wtedy te śrubki by dokręcał i maszyny projektował..? I najważniejsze pytanie - po co?
- Kopę lat, Hikari. - Odezwał się do Terumiego. - Dobrze cię widzieć w zdrowiu. - Nie zamierzał się na dłużej zatrzymywać przy rzeczonej grupie, nie zrobił nawet kroku w tym celu, ale skoro już został wciśnięty przez siły wyższe, że koło nich przechodził, to przecież nie wypadało tego nie zrobić! A miał kilka pytań do znajomego - jak na przykład to, co dzieje się z Inoshi. Wydawało mu się, że śnił o tej chwili. Bogowie musieli pokazać mu paluszkami, połaskotać jego szyję, po której przeszedł dreszcz, wspominając tego ślicznego, delikatnego mężczyznę. Brzoskwinka - nic się nie zmieniło. Nadal się z nią kojarzył. Dreszcz przypominający o wszystkim, co wydarzyło się na ślubie. O tym, jak blisko było do podjęcia pewnych nieuchronnych działań w celu zatrzymania tragedii. Na szczęście nic takiego się nie stało. To Tylko Terumi potem pędził na złamanie karku przez górskie rozpadliny, żeby wrócić do swojego lidera i przynieść mu drozgocące wieści. Nic dziwnego, że mu się to przypomniało - w końcu temat dotyczył Hana. Tak samo jak i Hana dotyczył Aka. Z jego blizną na szyi. Z jego obecnością, której - nie, nie - Shikarui nie zignorował. Widząc uśmiech na twarzy Uchiha odpowiedział swoim. Dokładnie takim samym, jakim uśmiechał się do niego dawno, dawno temu. Szczerym - chciałoby się powiedzieć. Przyjacielskim - a jakże! Aka musiałby go znać przynajmniej o dwie tony mniej, żeby nie zastanawiać się, na ile ten uśmiech był szczery.
Och, więc pokłony? Więc trzymamy najwyższy poziom kultury? Shikarui pokłonił się najpierw przed dwoma panami, a potem zwrócił się z pokłonem w kierunku Shinsa, który stał obok - i milczał. Przeciętny jegomość w przeciętnie szarym środowisku. Tło dla dwóch Gracji, panów co przybrały się w bieli. Ach, dla niego przecież Królowa Śniegu była tylko jedna. I zostawił ją nieopodal, za plecami, z Keirą, żeby panie mogły sobie swobodnie pokonwersować po latach rozłąki. I żeby on nie musiał słuchać biadolenia o tym, że zabrał tutaj żonę. Taki z niego wygodnicki. Shins. Anonimowość tego ninja mogłaby przejść do legendy - ale hej, można go było polubić. Jest niższy. Czyli plusik zapisany na samym wstępie. W przypadku Yoshimitsu nie było przynajmniej dużego minusa, bo małe centymetry gubiły się w przestrzeni ich dzielącej. Ale miał skubańca na oku.
- Namalować o mnie obraz? Naprawdę? - W tych pytaniach pobrzmiała życzliwa ciekawość jak i kropelka rozbawienia. Shikarui uniósł wyżej brwi, spoglądając na chłopaczka przed sobą. W stosunku do dziecka mówienie formalnościami jak i per "pan" byłoby sporem wyrostem, chociaż zajął chwilę jego myśli problem, czy jednak tak się do niego nie zwracać, skoro i tak był ninja. Szybka kalkulacja mózgu, która nadała chłopaczkowi lat około 12 (kompletnie nie miał wyczucia co do wieku) nakazała mu ściągnąć formalności. To potrafiło nieco rozluźnić... atmosferę. Podobno. Nie przepadał za spuszczaniem z formalnego tonu, zwłaszcza podczas poznawania kogoś. Tak jak wcześniej intrygował go ten dzieciak i jego właściciel (czyli kura), tak teraz Sasha przykuł jego uwagę w zupełnie nowy sposób. Na swój sposób - zachwycił go. I jakże przyjemnie połechtał ego! Nie na co dzień słyszy się, że ktoś zechce namalować o tobie obraz... nawet jeśli... jeśli... em... jeśli druga strona była ślepa? Wcześniej wyżej uniesione brwi się nieco zmarszczyły.
- Proszę wybaczyć śmiałość, ale wygląda pan jak błogosławiony względami mroźnych bóstw wschodu. Jak Yuki. - Wyjaśnił swoją myśl końcowym zdaniem. Zdecydowanie ostatnim miejscem, w jakim by umieścił Yoshimitsu, była właśnie pustynia. - Cieszę się, że mam okazję poznać drużynę wyruszającą na wyprawę. Sanada Shikarui w służbie Kosekich, do usług. - Na piersi Sanady, nieprzykrytej płaszczem, widać było odznaczenie Sentokiego z Karmazynowych Szczytów, dokładniej rzecz ujmując od Kosekich - prowincji, do której wszak te tereny należały. Już nie chciał pytać, czy w takim razie dziecko z kurą jest dzieckiem Yoshimitsu, chociaż spojrzał na Sashę aktualnie dokładnie pod takim kątem. Co za tragedia dla rodziców - ślepe dziecko... No, ale przynajmniej mieli kurę.
- Nie jest to dla mnie rozczarowanie. Prastary Las jest pięknym miejscem pełnym dziwów. To daleka droga, czy na pewno bezpiecznie jest dla tak młodej osoby wyruszać na taką wyprawę? - Proszę bardzo, hipokretyn poziom pierwszy aktywny, zalecane zastosowanie protokołu alfa. Sam nie lubił, jak mu tak biadolili, ale on do innych to mógł biadolić. Jak to dobrze mieć czystą kartę u innych! Czarnowłosy naprawdę przepadał za takimi ludźmi - takimi jak Sasha. Ekspresyjnymi, ciepłymi. Szczerymi aż do bólu. Zawsze się wtedy zastanawiał, jak wyglądałaby twarz tej słodkiej osóbki, kiedy wygięłąłby ja najgorszy koszmar. Jak połamałaby się na kawałki i czy byłaby w stanie się pozbierać. Życie uwielbiało weryfikować takie rodzyneczki.
Gestem wskazał Yoshimitsu, żeby sobie nie przeszkadzał i że nie ma nic przeciwko, że ten odstępuje od towarzystwa. Spojrzał sam w kierunku Asaki, dochodząc do wniosku, że koniecznie musi dać jej poznać Sashę. Tylko to nie teraz. Najpierw niech się uspokoi. Minie burza - wszystko przyjdzie w swoim czasie.
- Znam mnóstwo ciekawych historii. - Zwrócił się znów do Sashy. Bardziej pasowałoby kłamstwo do jego twarzy - ale wśród tylu znajomych twarzy mijało się to z celem. Byłoby zbyt oczywiste. - Nie jestem, niestety, zbyt dobry w ich opowiadaniu. Za to moja żona jest jak najbardziej.

tl;dr:
Hikari, Aka
Sasha, Yoshimitsu, Shins
Asaka

Karta Postaci:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): odznaka Sentoki od Kosekich, Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku z dzwoneczkiem, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
Zbroja: 3 kunai na prawym udzie, 3 kunai na lewym udzie
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: Wioska Akatori

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

Co jakiś czas zerkała w kierunku tego okręgu, który pewnie robił za wioskową arenkę, a na której Shikarui wskazał jej Toshiro. Nie poczyniła jednak żadnych kroków w tamtą stronę, bo nie było to nijak konieczne, i tak nie wiedziała co w ogóle ma zrobić. Shikiemu… chyba faktycznie przeszła złość o tamten list. A Asaka i tak była zajęta swoją drogą kuzynką, której obecność teraz naprawdę mocno poprawiała jej humor, nawet pomimo tematu, który wypłynął. Przewałkowała go ze swoimi rodzicami tyle razy, że już nawet nie potrafiła się przejąć. Tym niemniej nie robiłam tego wszystkiego bezmyślnie – nie przyszła tutaj z mężem bez większej refleksji. Gdyby czuła się gorzej, to pewnie zostałaby w domu, ale nastał dla niej ten złoty okres ciąży, kiedy kobieta czuła się wręcz wybitnie. Ot taka cisza przed burzą. To, że Keira się zorientowała też wcale aż tak zaskakujące być nie mogło, nawet jeśli to nie był jeszcze czas, że ciąża była oczywista. Pewnikiem od własnej matki usłyszała, że kuzynka jest w ciąży, to wtedy łatwo pokojarzyć, zwłaszcza wiedząc jak Asaka wygląda normalnie, że to delikatnie poluzowane łączenie zbroi na boku to tak nie przypadkiem, a gdy czuło się, podczas tak mocnego przytulenia, przesuwający się metal, bo miał jeszcze trochę miejsca to… Wcale nie trzeba było być mistrzem dedukcji.
- Poszedł teraz do karczmy. Na pewno go rozpoznasz, jest bardzo charakterystyczny – skwitowała jeszcze, kończąc temat ich niedawnego gościa i powodu, dla którego Keira mogła ich nie zastać w domu.
- Hmm? To pozdrów go ode mnie – Hikariego rzecz jasna, no bo przecież nie kurę Pysię, która była nią. Asaka skrzywiła się wyraźnie słysząc w ogóle, że Shikarui zamiast tutaj z nimi porozmawiać, to idzie się zajmować głupotami w stylu tej kury właśnie. Ale poniekąd rozumiała dlaczego. Wkurzały go te rozmowy, bo dość mocno podważały jego prawa, chociaż nikt nie powiedział mu „masz ją zostawić w domu!”. Wszystko balansowało na tej cienkiej granicy. Shiki zrobił krok w przód, a potem się zatrzymał jakby coś sobie przypomniał i się wrócił. I Asaka… nawet nie wybałuszyła na męża oczu. Po prostu spojrzała na niego gniewnie, usta ścisnęła, pięści… mimowolnie jej się też zacisnęły. Zaraz je jednak rozluźniła. - Świetnie – warknęła, gdy Shikarui już stąd uciekał a Keirze zostawił tykającą bombę w postaci wkurzonej Asaki. Jej nie przeszło. A przynajmniej nie tak do końca. Po prostu tak długo, jak w otoczeniu nie było denerwujących bodźców, tka nie było tematu. A nagle okazało się, że o, jednak są. A właściwie – że jest. Asaka nic nie chciała słyszeć o tamtym chłopaku, a już zwłaszcza nie po ostatniej kłótni z mężem, która w połowie dotyczyła właśnie wspomnianego chłopaka (bo Asaka odmawiała by myśleć o nim jak o mężczyźnie; dla niej to nadal był rozwydrzony dzieciak).
Zgrzytnęła jeszcze zębami i spojrzała w kierunku, w którym zmierzał Shiki i też go tam zauważyła. Stał tam. I się kurwa mać uśmiechał do jej męża jak gdyby nigdy nic. Jakby rok temu nie zachował się jak palant, obrażając go przy niej i mówiąc najgorsze rzeczy. Lawendowooki na całe szczęście poszedł dalej, rzeczywiście do kury Pysi i ludzi, którzy tam stali.
- Przepraszam. Ten typ mnie po prostu… powiedzmy, że mnie wkurwia – prychnęła pod nosem, przepraszając Keirę za swoje zachowanie, i jeszcze przez chwilę taksowała wzorkiem biednego Uchihę. W końcu jednak odwróciła się do kuzynki, by się wytłumaczyć, a później dać swoją odpowiedź na to wszystko. - Oczywiście. Taki jest plan. Obiecuję – i na znak tej obietnicy nawet uniosła prawą dłoń, na której nosiła na palcu obrączkę, i przyłożyła ją do serca.
- Keinseia poznaliśmy dwa lata temu jak wracaliśmy z Ryuzaku no Taki do domu – dodała po chwili, gdy Keira już jej przedstawiła mężczyzn, z którymi rozmawiała. - Tak myślałam, że to on, te chodzącą zbrojownię trudno pomylić z kimś innym. Miły typ, chociaż ma bardzo wygodnickie podejście do niektórych spraw. W stylu, że okropieństwa robione na misji mogą być wybaczone i nie plamią sumienia, bo były na misji – Asaka skrzywiła się wyraźnie, ale poza tym wzruszyła ramionami, bo mimo wszystko dość miło wspominała tamtejsze spotkanie jakby nie było. Ognisko, historie…
  Ukryty tekst
Co chwilę zerkała w stronę męża, chcąc się upewnić, że nie robi niczego niewłaściwego. A przez niewłaściwe mam na myśli posułanie uśmiechów na Hyugę Reiko w niewłaściwych kierunkach. Asaka niewiele miała wspólnego z ogniem prócz temperamentu – a ten… czasami można było odnieść wrażenie, że zaraz zacznie tym ogniem zionąć.
- Ten długowłosy mężczyzna, z którym przed chwilą Shikarui rozmawiał, to Terumi Hikari. Był na naszym weselu trzy lata temu – przedstawiła jej kolejną osobę. - Tamta czarnowłosa dziewczyna z łukiem to Masako. Chyba Uchiha – wskazała jej stojącą nieopodal karczmy niską dziewczynę. - A tak… Kei. W karczmie razem z nim jest Ichirou, ten z piątki z Krwawego Pokolenia i jeszcze jeden jego krewniak z pustyni, Kuroi. Poznasz ich, bo noszą ze sobą te wielkie gurdy. No i Shiki mówił, że jest tu jeszcze jeden nasz znajomy, Yami, ale raczej go nie poznasz póki ci go nie pokażę. Jest niepozorny – na tę myśl Asaka się uśmiechnęła. I tak, celowo nie pokazała Keirze Akiego, ale przecież nie była głupia i sama miała oczy. Łatwo było zgadnąć, kogo wcześniej złotooka mordowała wzrokiem.

Dotyczy: Shikarui, Keira
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kyoushi »

  • No w końcu pojawił się i Kuroń, który niemal się zgubił w tym małym przybytku. Na szczęście, nie trzeba było na niego zbyt długo czekać, dołączając do ekipy. Szkoda tylko, że brakowało Akaruia i byliby w komplecie, trudno jednak. Trzeba żyć dalej. Dosiadłszy się, nie miał skrupułów by podejść do nich jak do swoich, w końcu tak ich traktował, a jego obycie ze wszystkim było już znane. Głośny, wszędzie go pełno, nakręcony jak bączek. Tym razem również był taki sam, przy okazji trącając kogoś barkiem na co za bardzo nie zwrócił uwagi. Będąc przy stole odebrał swoją herbatę, którą zamówił Ichiro, jednak nie pamiętał o tym, że jest mega gorąca, a wziął spory łyk i nagle odsuwając się od stołu, trzymał ją ledwo, a samemu ział jak szalony:
    - O kurwa, ale gorąca – odstawił czarkę i aktorsko wachlował dłonią opieczone podniebienie, by słuchać dalej co mają do powiedzenia, jednocześnie wciąż głupio się uśmiechając. To był cały Kjosz. Najbardziej nierozgarnięty shinobi pod słońcem. Na pytania Ichira potrząsnął głową:
    - Skupiłem się na tym by liderka mnie nie udupiła w Kotei, miała problemy, że nie raportowałem od wydarzeń w iglicy i robiłem coś samopas. Resztę czasu trenowałem no i w sumie na razie, no nie mam nic więcej. Ale to dopiero POCZĄTEK! – powiedział, uderzając delikatnie dłonią w stół, obracając się i wtedy zauważył Kuronia, któremu także podsunął jakieś krzesło. – No nie przyszedłem tu po to by się nachlać. Chociaż brzmi kusząco drodzy kompani – powiedział, wtem dowiadując się, że zwrócił się do niego bezpośrednio Seinaru, który wyglądał jakby było mu głupio za poprzednie wydarzenia. W końcu niewiele brakowało by ten fizyczny potwór go zmiażdżył stołem i Ichirem jednocześnie. Nie przejmował się tym jednak, bo mógł dać po sobie poznać, że sam wykorzystał ten czas by dowiedzieć się nieco o pastuszku i pokazał również swoje atuty. Klepsydra była specyficzna, ale składała się z naprawdę uzdolnionych jednostek, które miały pokazać tutaj siłę wszyscy razem. Pierwszy, ale na pewno nie ostatni raz.
    - Hmm? – zwrócił się w kierunku Seinaru, który zaczął mówić – A nie przejmuj się taką bzdurą! To tylko stół i latający książę pustyni. Nie róbmy z siebie panienek! Mam jednak nadzieję, że dziś będziemy atakować kogoś innego niż siebie – dodał, uśmiechając się od ucha do ucha, by w tym samym czasie pojawiła się pewna persona, która poinstruowała ich by ruszyć dupsko. Białowłosy wstał od stołu, dopijając w biegu swoją herbę:
    - NARESZCIE. Doczekaliśmy się – gdy wychodził z tawerny przechodząc na plac, rozglądał się w każdym kierunku, obserwując ludzi, którzy tu czekali. Idąc pewnym krokiem, jego białe futro u karku łagodnie się kołysało na wietrze, a katany trzepotały przy pasie, tuż przy czarnym płaszczu. Byli wszyscy, których do tej pory poznawał. – Nie poznaję wszystkich. Jednak mamy tu paru ‘przyjaciół’. – powiedział w kierunku Ichira, nie pokazując niczego po sobie, spoglądając po każdym, szczególnie na gościa na wilku, który przypominał… Yoichiego. Czy to on? Wskazał na niego palcem pokazując Ichirowi - To nie Yoichi? - Ciekawe… Spojrzał również gdzieś dalej, Kakita Asagi, Yami. Wszystkich zauważył, trzymając się jednak swoich. Nie podchodził, nie mógł pozwolić sobie w tym miejscu na rozluźnienie. Poprawił obydwie katany, tę przy pasie z białą rękojeścią, a także tę z czarną tuż za lędźwiami, dumnie spoglądając na resztę.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Wioska Akatori

Post autor: Toshiro »

Można by powiedzieć, że po zjedzeniu Toshiro był nieco w swoim świecie i nie przyglądał się przybywającym ludziom. Chyba głównie po to, aby uniknąć dziwnego spotkania z Asaką i Shikaruiem, którzy raczej na pewno koniec końców tutaj przybędą. Musieli mieć świadomość tego, że on tutaj też na pewno będzie. Westchnął ciężko gdy skończyły mu się rzeczy do sprawdzania. Wszystko było w jak największym porządku. Nikt też nie zakłócił jego rytuału przygotowawczego, więc nie zajęło mu to też bardzo długo. Oczywiście w międzyczasie odnotowywał, że ktoś tam się przewijał i pojawiało się coraz więcej ludzi. Nie zwracał jednak na nich z początku zbyt dużej uwagi koncentrując się na tym, aby jak najszybciej skończyć przygotowania i zjeść. Przez co rzeczywiście przemknęło mu kilka osób, którymi mogła być wcześniej wspomniana dwójka. Wtedy jego serce zaczynało mocniej bić i specjalnie udawał, że jest bardzo zajęty, nawet nie podnosił głowy czy też wzroku w ich kierunku. Poza tym przecież zaczęło padać, więc po prostu mógł ich nie dostrzec.
W każdym razie długo nie trzeba było czekać, aż nadeszła jakaś tajemnicza postać obwieszczająca zbiórkę. Nishiyama jedynie skinął głową. To był czas na to, aby w końcu się ruszyć. Wyprostował się i dumnie zszedł z czegoś co było stadionem. Zarzucił kaptur na głowę i ruszył we wcześniej wspomnianym kierunku. Wszystko co mogło mu grozić podczas tego wszystkiego chyba jeszcze do niego nie docierało z racji na niepewność tego co Asaka zrobiła z listem. Przeczytała? Zrozumiała? Spaliła? Obraziła się jeszcze bardziej? Milion myśli kłębiło mu się po głowie gdy w końcu zamarł gdy zobaczył bladą twarz zerkającą w jego kierunku. Był to nie kto inny jak sama Asaka, która teraz była w towarzystwie blond dziewczyny, którą widział nieco wcześniej rozmawiającą z tym zamaskowanym typem, Kakitą i kimś kogo totalnie nie kojarzył. Nie było to jednak ważne, ponieważ cała jego uwaga była teraz skupiona na białowłosej. Ruszył dość niepewnie i wolno w jej kierunku. Zerknął jeszcze dookoła szukając Shikaruia i jego również rzeczywiście znalazł rozmawiającego z kimś innym. Jak to się mówi - wóz, albo przewóz.
Szedł w jej kierunku i gdyby dostrzegł jakąś awersję czy coś w tym stylu to natychmiast się zatrzymuje, skręca i idzie gdzie indziej. Jeśli jednak Sanada nie dała znać, że ma się nie zbliżać to podchodzi powoli i zatrzymuje się z dobre pół metra pomiędzy Keirą, a Asaką. Musiał wtedy nastać chwilowo niezręczny moment, gdy Toshiro tak po prostu stanął i niczego nie mówił. Cień padał na jego twarz całkowicie zasłaniając lewą jej stronę, aczkolwiek z jego twarzy można było bez większego problemu odczytać spore zakłopotanie. Nie słyszał też za bardzo o czym rozmawiają, więc nie wiedział tak na prawdę czy w czymś im nie przeszkodził, aczkolwiek jakaś siła po prostu pchnęła go w kierunku dziewczyny i nie mógł się już zatrzymać.
-Ymmm... Szczerze nie wiem co powiedzieć, więc może po prostu się przywitam. Witaj, Asako. Dostałaś list?- powiedział lekko drżącym głosem, a następnie lekko ukłonił się w jej kierunku, a następnie zwrócił się do jej towarzyszki również z lekkim ukłonem. -Nishiyama Toshiro.- przedstawił się znajomej nieznajomej, bo oficjalnie nigdy się nie poznali choć było ku temu pewnie sporo okazji. Nie miał pojęcia co go pchnęło do tego, aby tutaj podejść, ale to coś nie było teraz szczególnie pomocne, ponieważ stał jak wryty nie wiedząc co w tym momencie ze sobą zrobić. W jego głowie przelatywały obrazy, w których to odgrywały się różne scenariusze tego jak to wszystko mogło się zakończyć. Zastanawiał się czy pojawi się też Shikarui, który po tym wszystkim może będzie chciał jakoś zainterweniować. No ale przecież hej, jeśli się nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz czy to wypali, prawda?

Dotyczy: Asaka, Keira
  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości