
Rozdroże [ D ]
5 / 15
Kirishima Chiaki
Oczy dziewczynki, wystające znad śnieżnego puchu i materiałowego szalika okalającego jej szyję i podbródek, delikatnie zaiskrzyły, słysząc, że Chiaki próbuje im pomóc. –
Widzisz, widzisz? Pomoże, pomoże! – Szczęśliwy, lekko piskliwy głosik zabrzmiał głośno, a ręce jeszcze mocniej otuliły się wokół nogi roninki. Z pewnością nie było to zbyt miłe uczucie, kiedy coś łapie z całych sił za kolano, niemalże próbując je wyrwać, ale czy nie warto być chociaż trochę miłym, jeżeli w grę wchodzi nagroda? Chłopak natomiast, będąc wyraźnie starszy od swojej siostry, poznał nieco świata i nie był aż tak miło zaskoczony odpowiedzią kobiety. W końcu przecież nawet nie spytała czy jest im zimno, a jedyne co ją zaciekawiło, to pieniądze wypełniające sakiewkę. Zmrużył delikatnie oczy, nie chcąc psuć radości dziewczynki i ponownie cicho, lecz stanowczo odpowiedział. –
200 ryo. Więcej nie mamy i więcej nie damy. – Młodsza z rodzeństwa jedynie pokiwała twierdząco głową, tak jakby ktokolwiek na nią patrzył w tym momencie. Jednak, chcąc zgarnąć nieco więcej atencji, odkleiła się od dolnej kończyny samurajki i pochwyciła ją za kawałek materiału, ciągnąc w swoją stronę. Choć ręka jej z początku kierowała się w stronę dłoni Chiaki, to nie zebrała w sobie aż tyle odwagi, aby za nią złapać. Co jak ta samurajka byłaby niegrzeczna i odcięła jej rękę? To dopiero byłby smutek.
–
Musisz rozmówić się z tą starą babą z lasu. –
Heej! – Wtrąciła głośno swoje słowa dziewczynka, która błyskawicznie podbiegła do brata i zabrała mu worek z sakiewką, pokazując przy tym język. –
Mówiłam, abyś jej tak nie nazywał. – Odwróciła sie na pięcie i z uśmiechem na ustach spojrzała w oczy Chiaki. –
To pani Hatsumi! Bardzo miła, lecz ostatnio chyba jej nie ma w domu. Ayato mówi, że po prostu nie chce nas przyjąć, bo jesteśmy tylko dziećmi. Trzeba do niej grzecznie zapukać i poprosić o zioła dla naszego dziadzia. Ostatnio trochę się mu pogorszyło... – Na twarzy dziewczyny pierwszy raz pojawił się smutek, a jej oczka szybko skierowały się w dół. W tym samym momencie Ayato wykorzystał nieuwagę siostry i wyrwał jej mieszek z pieniędzmi, aby przypadkiem nie trafił on do roninki. Przecież mogłaby z łatwością im to ukraść i sobie pójść, a oni zostaliby z niczym. –
Za te zioła już dawno zapłaciliśmy, a ona nam ich nie dała. Nie wiem, co jej zrobisz, ale masz to odzyskać. Dostaniesz pieniądze, jak się spiszesz. Rozumiemy się? – Jego głos, delikatnie zniżony, choć wciąż zbyt wysoki jak na mężczyznę, stał się o wiele bardziej ostry i można byłoby powiedzieć, że nawet władczy. Nic dziwnego, bo w końcu dzieci w tych czasach szybciej dorastają, a biedny Ayato ze swoją siostrą u boku, musiał sobie jakoś radzić sam.