Trybuna zachodnia

Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kyoushi »

  • Nie był wcale pewien tego co się wydarzyło i dlaczego dziewczyna zmieniła zachowanie wobec niego. Może dlatego, że tak naprawdę oprócz tego, że był świetnym shinobi był też wspaniałym facetem? To było na pewno to. Pomijając, zdawał sobie sprawę, że może z nią swobodnie pogadać, mimo że ich relacja nie rozpoczęła się zbyt dobrze. Wysypanie się na psich samurajach nie było najlepszym początkiem, ale nie szło to jak po gruzie. Tak się tylko zaczęło, by w końcu wjechać na gładziutki asfalt. Czerwonooki zdawał sobie sprawę co mówi i wiedział też co chce osiągnąć. Nie zdawał sobie sprawy czy Misae gładzi jakieś futro czy zwierze, to było nieco dziwne.
    - Hm, połamana… Wygląda na kogoś kto był kiedyś gdzieś szkolony. Nic by jej się nie stało, gdyby nie było samuraja. A poza tym widziałem ich wcześniej, reagują dość szybko. Wszystko pod kontrolą białowłosa! - rzekłszy, podrapał się po tyle głowy, otwarcie reklamując swoją pewność nie tylko siebie, ale swoich poczynań. W końcu znał się na robocie jak nikt inny. Gdy usłyszał imię pięknej koleżanki po fachu, ukłonił się teatralnie – kolejny zresztą raz dzisiaj, jednak jeszcze nie przed nią, wciąż trzymając wzrok na dziewczynie. Nie spuszczał jej ruchów z oczu, w końcu nawet podczas przywitania trzeba być pewnym osobnika naprzeciw i go obserwować, nigdy nie zamierzał złamać podstawowych zasad.
    - Mogłaś, ale powiedziałaś, a mnie to wcale nie poruszyło. Nie ty to zrobiłby to ktoś inny, a ja nie zamierzam zrzucać z siebie brzemienia odpowiedzialności za własne czyny. A i owszem! Osiwiałaś ze stresu jak ja? - zaśmiał się delikatnie, z uśmieszkiem cechującym łotrzyków. Jego błysk w oku lustrował różnokolorowe oczy Misae, które zdecydowanie się wyróżniały. To było ciekawe doświadczenie. W końcu przeszła do rozmowy na temat uczniów, którymi nie byli ci malcy. To nowe ziomeczki Kjudasza!
    - Oj, oni dorównują mi siłą, nie mów głośno jak o uczniach, bo zaraz ja skończę na tej arenie połamany… - położył palec na swoich ustach, udając przestraszenie wciąż z uśmiechem na ustach przy okazji obniżając ton głosu, by mówić nieco ciszej. Taka zagrywka przy dzieciach, czemu nie. - Widzę, że widzisz w moich naukach potencjał i to doceniam. Rzadko ktoś potrafi dostrzec w tym pozytywne aspekty, więc… Jestem wniebowzięty. - powiedział z pełną świadomością swoich słów i włożył ręce do kieszeni spodni. - Będąc jednak poważnym, nie śmiałbym uczyć dzieciaków tego co sam potrafię i co robię, ale dorosłych? Oczywiście, że tak. Masz kogoś szczególnego na myśli? - zapytał wprost, bardzo cwanie z przymrużonymi oczkami i uśmieszkiem w kąciku ust. Chwycił się nawet jedną dłonią za brodę, spoglądając na białowłosą, doskonale zdając sobie sprawę o co jej chodziło i o czym mówi, jednak mógł zagrać w tę grę. Tego też chciał.
    NO ALE POJAWIŁ SIĘ KTOŚ KTO WSZYSTKO LUBIŁ PSUĆ. Tak to była Maname. Znowu ta rekinozębna dziewucha.
    - PRZYSIĘGAM, ŻE NASTĘPNYM RAZEM NIKT CIĘ NIE ZŁAPIE W LOCIE! - krzyknął odpyskowując Maname, jednak… Jednak teraz było nieco inaczej. Na jego ustach był uśmiech i brak powagi. Totalny, bawił się tym. To było całkiem zabawne by tak z dziewczyną sobie podokuczać, w końcu nikt tu nie był podobnie szalony co on – oprócz niej. - Uspokój się już i nie gadaj tyle tylko się zajmij czymś pożytecznym, nie wiem, załogę zwerbuj na statek?! - dodał na koniec wskazując na nią palcem.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Misae »


Tomoe w końcu zdecydował się iść spać, więc dziewczyna przestała go już zaczepiać. Mogła w pełni skupić się na rozmowie z Kyo. Początek może był specyficzny i nie wysokich lotów, ale chyba udawało im się wejść na jakiś wspólny język. Może to po protu polegał urok białowłosych? Jakieś takie dziwne wibracje sprawiające, że od razu nadawało się na sprzyjających falach. Jeśli miałaby być zupełnie szczera, to do tej pory poznała jedynie dwóch innych posiadaczy takiego samego kolorku włosów co ona i z oboma udało jej się szybko złapać nić porozumienia. Może coś w tym było.
-Dobrze, dobrze - odparła na jego zapewnienia kręcą głową. Już nie chciała dyskutować. Sama była pewna, że Maname raczej nie skończyłaby inaczej niż porządnie uszkodzona, ale skoro czerwonooki był taki pewny to nie było sensu wiercić mu dziury w brzuchu. Maname była cała i temat można było uznać za zakończony. Trudno było powiedzieć czy może krótka lekcja pokory nie sprawiłaby, że nieco krnąbrna nastolatka nieco by się uspokoiła, lecz nie jej to było oceniać. Takie było jej podejście do życia i tak radziła sobie z nadmiarem emocji. Nie chciała myśleć jak po takim zachowaniu, sama musiałaby w domu wysłuchiwać długich narzekań i jeszcze dłuższych formułek co powinna, a czego nie robić, że wizja ją przerażała. Ale z drugiej strony świat był na tyle wielki, że to co było normalne dla Misae nie musiało takowym być dla innych. Kultura regionalna była zdecydowanie zróżnicowana.
Kyo nie zamierzał obrażać się na Yamanace za jej szczerość. Trudno jej było powiedzieć czy przy stając ponownie w takich samych okolicznościach jak by się zachowała - wszystko było dosyć dynamiczne. Wiedziała jedno - cieszyła się, że ten nie zamierzał mieć jej tego za złe. Można było po prostu porozmawiać i się poznać. Na pytanie o osiwienie początkowo uśmiechnęła się, po czym teatralnie posmutniała spuszczając nos na kwitnę.
-Zdecydowanie. Moja matula to piękna szatynka, a ja? Bliżej mi niż dalej... - mówiła z niemal aktorsko wypracowanym żalem. Ciekawą odskocznią od typowego poznawania się, wszystkich norm i konwenansów była możliwość zwykłego pożartowania i luźnej rozmowy z kimś, kto jeszcze kwadrans wcześniej dla niej nie istniał. Czyżby to Kyoushi miał w sobie ten luz? Zapewne tak. Gdyby nie jego beztroskie i swobodne podejście pewnie ona sama nie żartowałaby sobie od tak z czegoś tak poważnego jak niedoszłe morderstwo. Kolejna wymiana zmian o uczniach tylko ją w tej lekkości utwierdzała
-Dobrze, dobrze... to trzymaj ich! Takich wojowników to skarb mieć przy sobie... ja im nic nie zdradzę - obiecała. Udała, że zamyka swoje usta na kluczyk, który wyrzuciła gdzieś za siebie. Zrobiła to jedną ręką, bo drugą ciągle trzymała małego uszatego marudę wtulonego w nią.
-Zwykłam nie negować czegoś co nie brzmi jak zbytnie szaleństwo tak od razu - wyjaśniła wzruszając ramionami - chcę podróżować i poznawać świat, a zamknięty umysł to zdecydowany wróg - wyjaśniła mu pogodnie. Skoro chciała się uczyć, musiała być otwarta na świat. Mieć oczywiście dość zdrowego rozsądku by nie robić zbyt dużej ilości głupstw, ale wiedzieć, że nieznane nie musi oznaczać gorszego.
-Dobrze słyszeć. Niech mają dzieciństwo tak długo póki jest to możliwe... tak szybko znika, że niech korzystają - w postawie chłopaka znalazła tą wesołą iskierkę. Nie sądziła, że będzie się przekomarzać z obcym mężczyzną w czasie turnieju w wiosce samurajów, tuż po dramatach trybunowych, ale czy narzekała? Zdecydowanie nie - Może ktoś by się znalazł, mogę popytać jeśli szukasz protegowanego - odparła pogodnie ponownie wzruszając ramionami. Pewnie rozmowa ciągnęłaby się dalej gdyby nie Maname. Misae nie włączała się w rozmowę, ale z rozbawieniem obserwowała to jak z zamieszania próbował wybrnąć jej rozmówca.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kyoushi »

  • Słodziak – i wcale nie mowa tu tym razem o przecież jakże słodkim białowłosym shinobi z Sogen – mowa była o Tomoe, zwierzaku Misae, którego trzymała na swoich rękach, jednak na jego temat sam czerwonooki niewiele mówił, a tak naprawdę wcale o tym nie wspominał. Nie miał teraz na to czasu, ponieważ dochodzili do innych wniosków i rozmawiali o zupełnie czymś innym niż zwierzaki. Och, gdyby ona tylko poznała lub zobaczyła jego kotkę to byłaby pod wrażeniem, na pewno. Szczególnie, że kocica w pełnej krasie była wielka jak potężna osada, sięgając ponad dachy domostw, będąc w całości zbudowana z płomiennej chakry, coś przesłodkiego i pięknego.
    Cóż, białowłosy wydawała się nie wierzyć w intencje Shiroyasha, jednak było to całkowicie normalne i akceptowalne z jego strony. W końcu podważanie wszystkiego było częścią nauki i gdyby nie to, to nigdy nie dotarliby do poziomu który prezentowali. To pierwszy shinobi musieli podważyć prawa natury by zacząć nadawać im kształt, a później to rozwijać. Dlaczego ona nie miałaby tego robić, w końcu wyglądała i brzmiała na inteligentną – wszystko dzięki temu kolorowi włosów to był fakt. W końcu mogli dotrzeć do dalszego etapu dyskusji, w którym to dziewczyna jakby udawała przed nim zawiedzenie tym, że nie była szatynką co całkowicie zbiło go z tropu i poczuł się winny. Jednak nie tak jakby coś przeskrobał, a raczej tak że chciał ją pocieszyć. Czuł się za tę sytuację poniekąd odpowiedzialny:
    - A ty błyszczysz piękną i imponującą siwizną, zupełnie jak ja. Nie widzę powodu by narzekać – dodał na koniec rozkładając ręce, w końcu musiał powiedzieć co myśli, zresztą jak zawsze, nigdy się nie zatrzymując w swoim rozumowaniu i pojmowaniu świata. Białe jest piękne, a z dodatkiem czarnego jeszcze piękniejsze. A w ogóle orgazm, gdy białe pokryte jest krwią – wroga.
    - Mam nadzieję, bo wolałbym nie mieć z nimi na poważnie do czynienia… - dodał zasłaniając dłonią twarz od strony dzieciaków, by mówić to jakby tylko do niej. A na wieść o nowej uczennicy jaką miałby mieć, której tak naprawę nigdy nie miał to no właśnie. - Więc zapiszę cię na moją długą listę… Jesteś hm… Pierwsza. To co, Kenjutsu? - zapytał z ciekawością, odsłaniając zza płaszcza rękojeść swojej katany o błękitnym wiązaniu miejsca chwytu swojego miecza.
    Na rozmowę o dzieciach już nie reagował. On sam miał całkiem zwyczajne dzieciństwo, nie zostało mu za szybko odebrane, więc nie planował na ten temat się wypowiadać. Nie chciał podejmować takiego tematu już teraz. - No jak to, ja już zdecydowałem, że zostaniesz moją uczennicą, teraz proszę się nie wykręcać i nie szukać nikogo na zmianę– powiedział marszcząc brwi i spoglądając z naprawdę przyjemnym uśmieszkiem w jej stronę. Ciekaw jeszcze był kiedy do rozmowy włączy się Staruszek Kuroi i zacznie wrzeszczeć na nowo ta niewychowana bachorzyca Maname.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kuroi Kuma »

W jednej chwili jakby trafił go grom z jasnego nieba - odciął się od świata, przestało istnieć wszystko dookoła. Rzeczywistość zanikała, miała coraz mniejsze znaczenie, traciła na wartości. Obraz stawał się mniej wyrazisty, zamazany, kolory mieszały się ze sobą, blakły, tworzyły niezgrabną papkę. Zupełnie jakby ktoś do wiadra z czystą wodą wpuścił kilka kropel farby. Początkowo każda z nich lśni swoją własną, oryginalną barwą, lecz gdy tylko zaczniesz mieszać ze sobą ciecz ta zacznie mętnieć, to wcześniejsze piękno połączy się w jedną papkę - bez wyrazu, syfiastą, niesmaczną. Podobnie było z dźwiękiem, bowiem ten był coraz cichszy - szepty nie istniały, słowa wypowiedziane przez Shenzhen to była tylko para poruszających się ust, którym nie towarzyszy żaden dźwięk. Kjudasz zaś mówił coś, ale mimo tego, że był tuż obok, to Kumie wydawało się, że ten jest po drugiej stronie długiego tunelu wypełnionego wodą. W tej chwili istniała tylko jedna rzecz - perfekcyjna, doskonała. Całkowicie zawładnęła umysłem Kuroia, a była to...
Bułka. Ten niezwykły wyrób piekarniczy, tak często pomijany, zwykły przedmiot, na który mało kto zwróci uwagę. A jednak jest w nim coś magicznego. To tak jakby pewien człowiek miał problem przy pieczeniu chleba, bowiem jego partner i dzieciak zawsze chce piętkę, a dla niego nie zostaje już żadna. Zdajesz sobie sprawę, że w całym tym wyrobie najlepszy nie jest środek - ma on ogromne znaczenie, jego puszystość, miękkość, zapach biorą udział w finalnym doświadczeniu, ale właśnie w tym momencie, gdy jest najbardziej świeży, cieplutki, to właśnie ta chrupiąca warstwa powstająca przecież przypadkowo jest tym, czego pragniesz najbardziej. To jak łamie się w dłoniach, jak twarda struktura rozpada się na małe kawałeczki. Ten właśnie człowiek pozostaje bez swojej piętki, widzi jak inni członkowie jego rodziny rozkoszują się tym bieda przysmakiem, ale na końcu on z tego dobra ma tylko ochłapy. W końcu nadchodzi ten dzień, to olśnienie, myśl która po prostu wpada do głowy, rozwala ją do środka. Idea będąca objawieniem, nie możesz się od niej oderwać, drąży, drąży, wwierca się w mózg i nie dasz rady się od niej uwolnić. Musisz spróbować, zobaczyć co z tego będzie. Biegniesz więc do swojej pracowni, siadasz niczym Leonardo do nowego dzieła, przygotowujesz składniki jeden po drugim, a później wykonujesz pierwsze maźnięcie. Dobierasz proporcje, mieszasz składniki, wkładasz w to duszę i serce, całego siebie. Doświadczasz kolejnych prób, odnosisz porażki, lecz przy tym i małe zwycięstwa, cegiełki budujące sukces. W końcu ci się udaje - tworzysz wyrób idealny, który samoistnie jest piętką.
Bułka. Wyrób, który składa się w większości właśnie z tej uzależniającej chrupiącej skórki, idealne rozwiązanie, gdy chcesz mieć kolejną piętkę dla siebie. Jest niczym narkotyk, uzależnia, nie można jej odmówić, gdy jest jeszcze ciepła, gdy trzymasz ją w dłoniach i wiesz, że przegrałeś. Nie dasz rady, to jest silniejsze od ciebie. W obliczu jej majestatu jesteś niczym, trwasz tylko chwilę, twoje imię zostanie zapomniane, lecz kolejne pokolenia będą jeść bułki, będą pamiętać i rozkoszować się chrupiącą skórką. W końcu zdajesz sobie sprawę ze swojej pozycji, do twojej gorącej bułeczki dobierasz jeszcze jedną - pierwsza na drogę, druga do posiłku. Odchodzisz, lecz ta mistyczna moc nadal jest, dotyka twojego karku, ciągnie za rękę,a głos z tyłu głowy mówi:
Jeszcze. Odwracasz się więc po raz kolejny, bierzesz kolejnych osiem, bo dziesięć to już dobra liczba i wiesz, że zrobiłeś coś dobrego nie tylko dla świata, ale i dla siebie. Ty pieprzony egoisto, zmieniłeś świat i to tylko z tego powodu, że chciałeś mieć piętkę dla siebie.
-Co? - odwrócił się w stronę Kjudasza przypominając sobie, że coś do niego mówił - ten za to rozmawiał już z białowłosą, musiało się wiele zmienić skoro chwilę temu darli ze sobą koty, a teraz taki spokój. Rozejrzał się po arenie, ciągle byli tutaj Ci sami ludzie co poprzednio może z kilkoma wyjątkami i postronnymi, którymi nikt się nie przejmował. Był zdezorientowany, oderwany od świata, myślał przecież o bycie idealnym.
-Ty i uczennica? Już jedną nauczyłeś latać... a raczej spadać - a teraz co? Bandażowanie lekkich nacięć w sytuacji odcięcia ręki przy pomocy katany? - uniósł brew ku górze, popatrzył na Misae i najpierw wzrokiem, potem ruchem ręki pokazywał jej, że to nie jest dobry pomysł.

Dotyczy: Misałe, Kjudasz
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1090
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kamiyo Ori »

Nie ma to jak drzemka. Wokoło może się walić i palić, ale nie jest to tak istotne jak ucinanie komara. Była wręcz terapeutyczna. Począwszy na tym, że tej nocy oka nie zmrużył z… Różnych powodów. Skończywszy na tym, że jego serce jeszcze nie dawno robiło sobie wyścigi podczas ataku paniki którego doświadczył. Teraz sobie spokojnie biło w swoim tempie. To co się działo dookoła przestało mieć istotne znaczenie. Tam jedni się biją, tam drudzy podrywają białowłose. Takie trochę bez finezji, bo bez zamykania w genjutsu, ale hej. Nie można mieć wszystkiego.

Po przeciwnej stronie spektrum trosk znajdowała się kadra wyspecjalizowanych medyków i gapiów, która zdecydowała się omdlałym chłopakiem zająć. Tak jak pierwsze diagnozy napawały optymizmem, ot zmęczenie i stres dały o sobie znać w newralgicznym momencie życia chłopaczka. Z drugiej strony niektóre elementy tego zgrupowania obmyślało najczarniejsze scenariusze i poddawało w wątpliwość to, czy dzieciństwo Kamiyo jeszcze trwa. Czy też raczej zostało brutalnie zakończone ostatnimi zdarzeniami. Ci wszyscy ludzie z większą liczbą pytań niż odpowiedzi zmuszeni jednak byli do tego, aby chłopiec sam zdał im relacje ze swoich ostatnich zdarzeń, albo też sprawdzić samemu. Chociaż ta druga opcja w takim miejscu publicznym mogła wydawać się co najmniej kiepskim pomysłem, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak ostatnio najbliższa część trybun zareagowała na niewerbalne wołanie o pomoc Oriego. Czyżby ludzie byli przeczuleni na krzywdę dziecka? Nawet taką potencjalną? Ludzkie zmartwienie jest sprawą bardzo selektywną i tak jeszcze niedawno nikt nawet nie obdarzył by chłopca spojrzeniem, a co dopiero uwagą.

Śniło mu się… Właściwie to nic. Bo nie spał, tylko był omdlały. Ot czarna plama atramentu wylała się na ciemny asfalt. A wszystko działo się w nocy, w czarny poniedziałek. Jednak i do tej uspokajającej czerni musiał dołączyć w końcu ten niezbyt relaksujący przebłysk światła. Niemalże światełka w tunelu. Wyglądało na to, że koniec z labą i trzeba było się znowu zmagać z trudnościami życia. Odpowiadaniem na pytania. Co się stało. Dlaczego. Po co. Na dodatek przed obcymi ludźmi. Sama myśl powodowała, że ręce znowu mu się trzęsły. Wszak między innymi z podobnych powodów znajdował się w tej pozycji co wcześniej.

Właściwie to już nie spał od kilku chwil. Ale nie był on jakiś narwańcem, który musi wprowadzać pierwszą myśl w działanie, jak co niektórzy w tym całym zbiorowisku. Niestety nie był on człowiekiem, którego cechowało działanie przed przemyśleniem sprawy, oj nie. Był raczej nadmiernie ostrożny w tym wszystkim co zrobi. Wszak przewidzenie reakcji wszystkich dookoła było niezwykle trudne, kiedy się nie znało wszystkich zmiennych. Już się przejechał na pomyśle stawiania wszystkiego na ostatnią kartę i braku planu B. Tą sytuację należało rozegrać poprawnie, aby móc wyciągnąć jak najwięcej z otoczenia, jednocześnie sprzedając jak najmniej od siebie. Prosta transakcja biznesowa. Tylko tym razem, to nie on miał pójść z torbami.

Otworzył oczy i zaraz poraziły go leniwe promienie słonka, w których były skąpane całe trybuny. Dochodziło późne popołudnie i większość walk zbliżała się do rozstrzygnięcia. Z jednej strony był niezwykle emocjonujący pojedynek pomiędzy blondynkiem i ślepą. Z drugiej magnetyczna panienka zepsuła elektrycznego chłopaka. Albo na odwrót. Ciężko dokładnie stwierdzić, bo nie patrzył. W pierwszym odruchu trzeba było określić, kto go otacza w najbliższej przestrzeni, najlepiej sporządzić mentalną listę osób w zakresie odległości od ciała. Znaczy jego ciała. Pierwsza była młoda matka, której najbliższą ambicją było powiększenie rodziny. Ale tego nie wiedział. Następną osobą, była żółtooka, karmelowa dziewucha z siwą polewą włosków. Idąc tym tropem dalej stał pan piaskowy medyk z bandażem na ręce. Nie wyglądało to zbyt dobrze, patrząc na jego profesję, ale mniejsza o to. No i oczywiście na samym końcu zostawiliśmy syna kupca. Ten podobny do nikogo z twarzy człowiek (a może podobny do każdego?) niemal się mieszał z resztą tłumu, która usiłowała dowiedzieć się co właściwie zaszło. No bo ludzie to takie ciekawskie istoty.

Powoli zaczął się podnosić, jeszcze nie wydając z siebie żadnych niepotrzebnych dźwięków. Układał właśnie kilka precyzyjnych zdań, które mogłyby jeszcze mu ustalić swoje położenie i dalsze jego kroki, aby się wykaraskać z tej niekomfortowej sytuacji. Wszak po drugiej stronie powiek było tak ciemno i przyjemnie, a tutaj blask i spojrzenia nie działały kojąco na głowę dwunastolatka. Gdy z pozycji horyzontalnej udało mu się utrzymać bardziej pionową, zdecydował się podzielić swoją niezwykle wyważoną i przemyślaną wypowiedzią.

- Dziękuje za pomoc. – Popatrzył po twarzach najbliższego otoczenia, w końcu nie było powodów, aby myśleć o kolejnych osobach, z którymi trzeba by było przedyskutować kwestie ostatniego zajścia. – Jak długo byłem nieprzytomny? – Skąd ta myśl i słownictwo w ustach dwunastolatka, to zapewne będzie zagadką dla niego taką samą, jak i dla was.



Wątek: Sagisa, Aira, Akarui, Yami
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 465
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sagisa »

W wątku: Yami, Maname, Kamiyo Ori + Aira/Akarui bo stoją obok
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Minoru
Posty: 1234
Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Minoru »

0 x
Prowadzone misje:
  • Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
  • Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
  • Arii - Zadanie specjalne C Kress
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Akarui »

Koniec ćwierćwinałów.

Medyk rozglądał się po arenie, chcąc dostrzec jak najwięcej. Walki dobiegały końca. Ulubieniec medyka ciskający technikami raitonu niestety przegrał, jego przeciwniczka szybko zyskała przewagę. Dziewczyna z klanu Hyuuga również pokonała przeciwnika. Tu było jednak dość ciekawy element, gdy ciało chłopaka zaczęło się zmieniać, obrastać w ciernie podobne do tych, jakie Akarui już widział, o jakich słyszał od znajomych. Klan Juugo, tak? Warto będzie się temu jeszcze kiedyś przyjrzeć.

Aira szybko i sprawnie poradziła sobie z postawionym przed nią zadaniem. Medyk obserwował kolejne etapy jej oględzin, wykorzystywaną technikę, ruch i jego pewność. Wszystko oceniła bardzo zgrabnie, medyk jedynie przytaknął i się do niej uśmiechnął. Będą z niej ludzie, byle tylko nabrała pewności siebie i nie przestawała się szkolić. W tym też czasie Sagisa opowiedziała wszystkim, co działo się podczas tamtej awantury. Zaczeło się od Kyoushi'ego, by skończyć na tym dziwnym gościu, który był jej wcześniejszym przeciwnikiem. Chciał uprowadzić chłopca bez jego zgody? Akarui aż głośniej odetchnął i pokręcił głową na boki. Że tez tacy ludzie istnieją. Na słowa Yami'ego mówiącego o najgorszych skojarzeniach, medyk wymruczał jedynie potwierdzające: - I ja też...

Niebieskowłosa dziewczyna, wcześniej wyrzucona przez Kyoushi'ego, nie dawała o sobie zapomnieć. Zaczepiała kogo się dało i jak tylko się dało, szukając jakichś martwych przeciwników, samurajów i zbierając załogę na niby swój statek. Teraz przyczepiła się do Sagisy, która próbowała zbyć dziewczynę wspominając poznanie Shimakage. No tak, medyk również pamiętał ta sytuację, sam wtedy rozlewał tą herbatę! Potem jednak nastąpiło coś, czego medyk mógł się spodziewać. Kichnięcie. Oczywiście, jak przy tak niskich temperaturach dwa razy wylądowała w tak zimnej wodzie, jakoś to musiało się odbić na jej zdrowiu. - Na zdrowie, Saga-chan. Chyba wychodzi z Ciebie ta woda...

Nie było jednak teraz chwili, by rozmawiać o stanie zdrowia dziewczyny, gdyż w końcu obudził się chłopak. Widać było, że jest nieco oszołomiony, jednak jego grzeczne wychowanie wychodziło naprzód. Podziękował za pomoc i spytał o swój stan. Sagisa przy nim przykucnęła i zaczęła z nim rozmawiać, a sam medyk postanowił się na razie nie wtrącać, jedynie słuchał ich rozmowy. Chciał się dowiedzieć, co łączy młodego z tym użytkownikiem piasku. Słyszał też nieco wcześniej wypowiedź jednej z osób, która też była świadkiem całego zajścia. Obawiał się zemsty ze strony tego nieprzyjemnego typa i pytał Sagisę, czy ma kogoś, kto pomoże jej chronić dziecko. I tu postanowił powiedzieć coś od siebie: - Nie bądźmy złej myśli, może to wszystko zaraz samo się rozwiąże. Potem dopowiedział wskazując podbródkiem na nadal śpiącego Ryujina: - Mały jest bezpieczny. I po wskazaniu ruchem głowy na Ori'ego: - Chłopak też. Usłyszał też imię mężczyzny, Minoru. Sam więc też postanowił się przedstawić, przy okazji prezentując swoje imię Ori'emu: - Jestem Akarui, miło mi. Nie uścisnął wyciągniętej dłoni, jednak było to zrozumiałe. Ryujin nadal słodko spał.

Dotyczy: Aira, Yami, Sagisa, Ori, Minoru
0 x
MOWA
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Misae »

Miło. Chyba to słowo jako jedno z niewielu dobrze opisywało to jak teraz czuła się dziewczyna. Było to o tyle zaskakująco ponieważ jeszcze chwilę wcześniej bliżej jej było do uczestniczenia w jakimś mniejszym lub większym rozlewie krwi. Ale teraz mogła zostawić ten wątek całkowicie w niepamięć. Wszystko rozeszło się po kościach, a jej przyszło toczyć przyjemną rozmowę z tym nieodpowiedzialnym ale wyjątkowo interesującym jegomościem. Mimo tego, że zdawał się być lekkoduchem przemawiało przez niego coś jeszcze. Yamanaka w tamtym momencie nie wiedziała co. Była pewna jednego. Kyo był kimś przy kim na pewno człowiek się nie nudził i musiał być gotowe na niespodziewane.
Dokładnie tego upewniła się już po chwili, kiedy zaczęła wspominać o swojej matce obdarzonej innym kolorem włosów. Nie sądziła, że chłopak podejmie temat. Ba! Nie sądziła, że zechce powiedzieć coś takiego. Początkowo zagryzła policzki by nie uśmiechnąć się za szeroko. Odpuściła jednak wiedząc, że na nic zdadzą się jej starania.
-Też tak sądzę. Bądźmy dumni z tego co czyni nas wyjątkowymi. - przyznała uśmiechając się promiennie. Były rzeczy mniej lub bardziej pewne. Do tych drugich zdecydowanie należał fakt, że ani ona ani on nie znikali w tłumie. Nie byli podobni do większości i chyba to sprawiało, że byli na swój sposób piękni. Jedyni w swoim rodzaju.
Słowa Kyo uznała za zamknięcie tematu o bąbelkach. Wszak nie chciała mówić zbyt dużo aby biedny przypadkiem nie podpadł tym wszystkim małym mordercom - wszak każdy wie, że dzieci tylko udawały takie niewinne, a w rzeczywistości była to rządna krwi machina do zabijania, nastawiona przede wszystkim na przelewanie krwi niewinnych takich jak Kociak i Misae. Bez dwóch zdań.
Dużo ciekawszym tematem była rozmowa o przyszłej protegowanej białowłosego. Otworzyła szerzej oczy. Zaraz potem przyłożyła palec do brody w geście wielkiej zadumy. Pokręciła głową i spojrzała na niego wyzywająco.
-Kenjutsu? Nie wiem czy jesteś gotowy. Musiałbyś się zmierzyć z dzielnym i wytrwałym uczniem, niezwykłym i niepokonanym egzemplarzem, który miał miecz w rękach... - przytrzymała napięcie unosząc usta w jeszcze bardziej wyzywającej i pełnej pewności siebie minie - ... w sumie to nigdy - odparła już zupełnie luźniej. Jednocześnie też rozłożyła ręce na boki i uśmiechnęła się z przymrużonymi powiekami. Brzmiało to troszkę niedorzecznie w tym świecie, ale było prawdą. Nawet nie zdążyła odpowiedzieć nic na ostrzeżenie by się nie wykręcała bo milczący do tej pory brunet postanowił zabrać głos, upewniając ją w czymś czego sama się domyślała. Mrugnęła do niego okiem w odpowiedzi na ostrzeżenia jakie jej wysyłał.
-Widzę, że twój przyjaciel dużo wie o twoich lekcjach - zagadnęła po czym ukłoniła się leciutko do najstarszego z ich trójki - Misae - przedstawiła się krótko. Chyba ominął moment wymieniania uprzejmości to chciała nadrobić. Podobnie jak stracony czas chciała nadrobić Maname podobnie wyskakując jak filip z konopi.
-Teraz masz chyba ważniejsze rzeczy niż szukanie nowej protegowanej - odparła krzyżując ręce na piersi.


0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kyoushi »

  • Czerwonooki dobrze się bawił w niezobowiązującym dialogu z piękną nieznajomą, a także starym dziadem, bydlakiem Kuroniem. No może poza niszczycielką kjoszowych uśmiechów i szczęścia szermierza – Maname, która stawała się celem numer jeden dla białowłosego. Już nie Mizuno Uchiha, już nie Wojna, już nie Yoshimitsu Uchiha… Teraz to ona, niebieskowłosa Maname stała się głównym celem życiowym Shiroyasha, który pragnął ściąć jej głowę jednym, solidnym cięciem swojej katany o wdzięcznym imieniu Mugen. Nie no, nie było tak fatalnie. Gdyby chciał ją zabić to po prostu by to zrobił, mimo że nie powinien zwracać na siebie tak bardzo uwagi – jednakowoż doskonale znał jedno przysłowie, że pod latarnią jest zdecydowanie najciemniej. Nikt wtedy nie wpadłby na pomysł, że mógłby on być nosicielem czegoś tak potężnego jak Demon. Tacy ludzie się ukrywają, więc przybrał on taktykę totalnie odwrotną. Młoda Yamanaka jednak niczego nie wiedziała i wiedzieć nie potrzebowała. Nawet Kuroń o tym nie wiedział, ale to nic! Nawet Ichirou, wielki piaskowy pan, który nie zdawał sobie sprawy z potencjału bojowego szermierza z Sogen. Tego, który jednym uwolnieniem chakry pokazałby prawdziwą twarz. Jednak nie o tym teraz – teraz skupiony był na heterochromi swojej rozmówczyni.
    - No co jak co, włosy jedno, ale twoje tęczówki to dopiero coś wyjątkowego. - dodał swobodnie i delikatnie, ktoś kto stałby z boku mógłby stwierdzić, że flirtuje, ale nie. On nie znał się na flircie, na kobietach ani winie. Znał się na potężnej sake, na przelewaniu krwi i na figlach. Ot wszystko. Mówił naturalnie tak jak nauczali go jeszcze w Ryuzaku, to co przyniosła ślina, co przebiegło przez myśl na pustyni, którą przemierzał stóg siana – to jego umysł. Pusty i nieskalany. W końcu także zdołali przejść do rozmowy o nauczaniu, które było równie obce dziewczynie jak i jemu samemu. Słuchał uważnie i z radością, że odnalazł kogoś właściwego, już miał oprzeć obydwie ręce na jej ramionach, ale usłyszawszy ‘nigdy nie trzymałam miecza w rękach’ (tak, to było celowe ujęcie słów z mojej strony) jego głowa opadła ze smutku. Był pewny, że da się to zmienić. Szybkim ruchem, niemal niewidocznym prawą ręką spod płaszcza dobył wakizashi, które chwycił dłonią za ostrze, kierując rękojeść w stronę Misae.
    - Więc niech to będzie twój pierwszy raz. Później będzie łatwiej, a pierwszą lekcję mamy za sobą – uśmiechnął się, nie wiedząc nawet jak dobrze zagrał słowami, jak bardzo mógłby tym zawstydzić jakąkolwiek niewiastę, jednocześnie obserwując swoją rozmówczynią i jej reakcję. Ciekawe jak to odbierze, jednocześnie zagadką jest co pomyśli białowłosy kretyn bohater. Wtem wtrącił się Kuroń, który nagle się obudził.
    - A księżniczka to wróciła do żywych i mi tutaj mędrkuje?! Ale muszę przyznać, to ci wyszło – powiedział, komentując słowa o odcinaniu kończyn, z uśmiechem na ustach, spoglądając na Kuroia, którego polubił ot tak, po prostu, mimo krótkiej znajomości. Potrafił się odnaleźć w każdej sytuacji, a to ważne. NO I WTEM ZNÓW UJAWNIŁA SIĘ ONA – URODZONA DO WKURWIANIA KJOSZA.
    - Nie prowokuj mnie już, bo za chwilę nie będzie kogo ratować! Aleś ty rozbrykana, może spożytkowałabyś swoją energię do czegoś pożytecznego co? Nie wiem, pobiegaj wokół areny może?! - zapytał z irytacją, jednocześnie przeplatając to uśmiechem, bo w sumie ona go bawiła. Była naprawdę zabawna swoją swobodą. Nie, Kjosz nie podchodził. Nie kusił losu, bo tym razem nie zamierzałby jej chwytać. Od razu wykonałby kopnięcie w klatkę piersiową...
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kuroi Kuma »

Kenjutsu, ach sztuka szermierzy, której Kuroi nie miał jeszcze okazji się nauczyć. Jako shinobi znał oczywiście podstawy, ale nic tak wykwintnego, jak codzienni użytkownicy miecza. Pewnie Kjosz i Piaskowego Dziadka mógłby nauczyć tego i owego, a co dopiero samuraj taki jak Asagi, który nie tylko wyglądał na wojownika, ale też i zachowywał się jak on. Był w nim w najmniejszym calu, ukazywał to całym sobą - z całą pewnością nie był to człowiek, którego chcesz mieć za wroga. Z drugiej strony był zaś Kjudasz, który na szermierza wyglądał głównie przez fakt noszenia przy sobie miecza, ale jego umiejętności skryte były za tą chaotyczną ścianą. Najpierw musiałbyś się przebić przez całe zamieszanie, jakie dookoła niego panuje, by dostać się do środka i wyłuskać sedno.
-Jesteś pewny, że to z Tobą nasza towarzyszka chce mieć swój pierwszy raz? - popatrzył na Kyoushiego wymownie, z chytrym uśmieszkiem pod nosem. Znał to zagranie, to zmieszanie na twarzy dziewczyny, gdy usłyszy coś powiązanego z tematem okrytego mianem tabu. Nie wiedział czy to był podtekst Białowłosego, możliwe nawet że nie zdawał sobie z tego sprawy i wyszło to po prostu naturalnie, ale Kuma jednak nie mógł sobie odpuścić wbicia tej szpileczki.
-Ha! Jeszcze nie raz Cię zaskoczę, uwierz mi Młody - byłby poczochrał go po głowie, ale jednak szermierz był jego wzrostu no i dziwnie by to wyglądało. W przypadku niższej kobiety jednak lepiej się to sprawdzało. Popatrzył zaś na jego towarzyszkę, póki on sam był zajęty zrzuconą uprzednio dziewczyną. Białowłosa... tym razem przypatrzył się jej dobrze, zmierzył ją wzrokiem. Wysoka... - pomyślał sobie, bowiem mało spotkał niewiast o takim wzroście. Prócz oczu i włosów nie odznaczała się dla niego jakoś specjalnie, przynajmniej na tą chwilę. Sposób w jaki postrzegał ludzi był na swój sposób dziwny i skomplikowany. Jeżeli nie widział jakiegoś punktu zaczepienia, który złączyłby ich na dłużej niż chociażby chwilę, to zapamiętywał tylko imię i twarz, ot tyle. Nie patrzył na szczegóły, nie wychwytywał ich bowiem nie było sensu. Mijasz przecież tylu osobników na swojej drodze, widzisz ich ale nie patrzysz, nie mają twarzy, nie są zadowoleni czy smutni, po prostu są. Niczym statystyka, to tylko cyferki, możesz powiedzieć ilu ich minąłeś, ale kto to był? Prędzej zapamiętasz śniadanie niż tego człowieka, którego mijasz na drodze. Beztwarzowi byli wszędzie, na każdym kroku, dopiero twoja własna uwaga nadawała im wyglądu, wyszukiwała czym się różni od innych, których poznałeś.
-Widziałem jedną, powiedzmy że sam bym nie skorzystał - odpowiedział, chociaż słowa nie były skierowane wprost do niego. Skinął głową na ukłon Misae. Czy to było jednak imię, nazwisko, przydomek? -Kuroi - odpowiedział podobnie, bowiem... tak się przedstawiał? Dlatego też nie dopytywał Miase o więcej, tyle powiedziała o sobie i tyle musiało wystarczyć.
-Skąd ta nagła zmiana w podejściu do naszego szermierza? Chyba zgubiłem wątek na chwilę i patrzę, a tu nagle wasza dwójka razem. Ciekawostka - wyszczerzył się nieco do białowłosej.
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1140
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Wrażenia Sayuri pokrywały się z jego własnymi, ale czy to coś zmieniało w tej sytuacji? Ich czarnowłosy rówieśnik nie tylko kilkukrotnie odrzucił ponawianą przez nich propozycję wspólnego oglądania turnieju, ale także stracił przytomność. Opieka jaką mu zaoferowali inni - w tym jego kuzynka - z pewnością znaczyło o wiele więcej niż sami mogli mu w tej chwili zaoferować. - Rzeczywiście... Ciekawe czy ten uczestnik turnieju... Shenzhen? Czy coś mu zrobił, albo powiedział... Dziwnie to wyglądało - dodatkowo potwierdził jej wątpliwości, bo i sam miał podobne.
- Nie w ten sposób... Nie wiem jak wiele by trzeba mieć siły, aby na odległość poruszyć takim żelastwem - odpowiedział na pytanie Sayuri, nie wiedząc że w końcówce tej wypowiedzi krył się klucz do znalezienia odpowiedzi. Mimo, że spędzili na trybunach w Watarimono już sporo czasu, wciąż nie wszystko było przed nimi odkryte. Konieczność dzielenia uwagi pomiędzy różne areny i własne otoczenie wymuszało pobieżne śledzenie poczynań uczestników turnieju. Chyba, że ktoś obrał inną ścieżkę do zdobycia wiedzy. Pogłębiona obserwacja jednego z uczestników pozwalała zdecydowanie więcej się o kimś takim i jego klanie dowiedzieć. Czy taka wiedza była jednak warta zignorowania całej reszty?
- Ktoś wcześniej wspominał o manipulowaniu czarnym piaskiem, może tu ukryta jest odpowiedź? - retorycznie zauważył w porę, gdyż jego dalsze słowa po chwili zostałyby zagłuszone przez głośny szmer jaki przetoczył się po większości z trybun. Otóż duży shuriken, który pomknął ku górze, nieszczęśliwie ugodził Yosake w podbrzusze. W porę na szczęście zareagował sędzia, ucinająć zagrożenie poszerzenia obrażeń jakich mężczyzna doznał.
- Zapamięta to pewnie na długo - westchnął odnotowując w pamięci to, że nie wiele brakowało, aby mężczyzna mógł zacząć się martwić o to czy jeszcze kiedyś będzie mógł mieć potomstwo. - Tamaki Hyūga również zwyciężyła co oznacza, że chyba niedługo zacznie się kolejna runda. Mówiąc to zerknął na Sayuri, spodziewajac się że ta uwaga wywoła u niej uśmiech. Na jej miejscu z pewnością by się ucieszył mogąc obserwować kogoś ze swojego klanu w półfinale. Niestety, mimo kilku szans żadna nie doprowadziła do tego.
Deszcz który się rozpadał po użyciu techniki jednego z uczestników, powoli ustępował, jakby potwierdzająć zapowiedź tego, że niebawem ma się zacząć kolejny etap turnieju. Dotychczasowe walki mimo że zapewniały rozrywkę, były tylko wstępem do uwieńczenia całości, gdzie spotkają się najlepsi z uczestników. Czy miała do tego grona trafić przedstawicielka Hyūga? O tym przekonają się po kolejnej rundzie
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Misae »

Każdy z obecnych miał jakiś sekret. Jedni większy, inni mniejszy. Zdecydowanie Kyo dzierżył z nich wszystkich największy. Gdzie największy był dosłownym określeniem rozmiaru jego tajemnicy. Misae nie miała takiego dużego na sumieniu... jeżeli można było to określić. Może to jej dość specyficzna jak na jej wiek niewinność? Czystość? Choć nie chodziło o tą namacalną - choć z tą nie miała żadnego problemu; chodziło o czystość myśli, o której niewielu w tym okrutnym świecie mogłoby marzyć. Miało to różne i dobre i złe strony. Dobra? Widziała więcej piękna w pełnej przemocy codzienności. Z drugiej strony niezbyt dobrze radziła sobie w kontaktach z panami. Znaczy nie tak, że z nimi nie rozmawiała. Doskonale jej to szło co było widać na załączonym obrazku. Po prostu nie zawsze umiała odczytywać znaki jakie wysyłali jej przedstawiciele płci brzydszej. Czym to skutkowało? Przykładowo pocałunkiem i złamaniem serca jej przyjacielowi, z którym nie rozmawiała już od dwóch lat... niemal od momentu kiedy powiedziała, że jest dla niej jak brat.
Tu też chwilę jej zabrało nim wszystko zrozumiała. Komplement o oczach został przyjęty z nieśmiałym, pełnym wdzięczności uśmiechem. Było to miłe z jego strony. Mało który świeżo poznany człowiek byłby chętny by kogoś komplementować na samym początku znajomości. Nawet nie doszukiwała się tam drugiego dna. Podobnie kiedy wyciągnął w jej stronę swój miecz, proponując by go chwyciła, odkładając wcześniej zawiniątko na ławę.
-Jeśli nie będzie mi kazał skakać to co może się zdarzyć... taki pierwszy kontakt wydaję się w porządku - odparła z czystą niewinnością w głosie. Widać było, że nawet nie wyłapała tego co mógł jej insynuować. Tym bardziej, że skupiła się na podanej broni. Obracała ją w dłoni przyglądając się z ogromnym zainteresowaniem. Oglądała klingę, rękojeść. Chłonęła wszystko. Wyglądała niemal jak mała dziewczynka, które dostała magiczną różdżkę, która miała zmienić jej życie. Widać było tą ogromną fascynację i zainteresowanie.
-Dziękuję, wiem, że dla wojownika jego miecz to świętość i nie każdy pozwoliłby obcemu go dotknąć - powiedziała nieświadomie podłapując ton wypowiedzi panów. Po ostatnim pełnym podziwu spojrzeniu postanowiła oddać białowłosemu co było jego. Znów podniosła marudnego Tomoe, który otrzepał łepek.
Kolorowooka zwróciła wzrok na Kuroi'a i jego pytanie. Miało ono w sumie sporo sensu, skoro wydawał się chwilę wcześniej być nad czymś mocno skupiony i umknął mu ten fakt.
-Białowłosi powinni trzymać się razem - rzuciła żartobliwie, po czym postanowiła wyjaśnić - Przyszłam podziękować Kyo, za wstawienie się za mną przed wojowniczą niebieskowłosą - potem zainteresowało ją coś, na co nie zwróciła teraz aż tak teraz uwagi.
-Kuroi-san, pochodzisz z tego samego regionu lub rodziny co tamten młody wojownik z wcześniej? Pokazaliście dosyć podobne zdolności, mam nadzieję, że nie masz mi za złość ciekawości. - skoro chciała poszerzać swoją wiedzę to to była najlepsza ku temu okazja. Rzuciła jeszcze okiem na arenę i ku jej zdziwieniu okazało się, że pojedynki właśnie się skończyły. W sumie nie narzekała, szczególnie, że zaczynała czuć jak kiszki marsza grają.
-Wygląda na to, że walki na dzisiaj skończone. Może pójdziemy coś zjeść? - zaproponowała pogodnie.
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości