- Zaczęło się w końcu robić słodko. Pierwszy ruch był gorący i potężny. Zrobiło się ognisto w lesie, który przecież lepiej żeby nie spłonął. Ale co obchodziło to braci Bijuudersów, którzy aktualnie mieli zamiar przeżyć i zabić przeciwników, aniżeli dać się zjeść tymże pajęczym koleżkom. Okazało się jednak, że obecni tutaj shinobi stali się celami numero uno dla stawonogów, które przewidziały w nich największe zagrożenie. W końcu to ich połączone techniki siały popłoch i największe spustoszenie, jednak co to za przyjemność walczyć wciąż w ten sam sposób. Trzeba było trochę urozmaicić swoją walkę, co wdrożył i Kyu i Yami, gdy Rui miał za zadanie chronić wstrząśniętą (ale nie zmieszaną) kobietę.
Nie tracąc więcej czasu, czerwonooki szermierz pokrył swój miecz płomieniami, by następnie posłać falę ognia w stronę pajęczych przyjaciół, które niestety nie były bierne. Odskoczyły, chroniąc się niejako przed bezpośrednim starciem z ogniem nieprzyjaciela. Białowłosy nie czekał jednak. Był zdeterminowany by pozbyć się dwójki pajęczych braci, którzy stawiali opór. Doskoczył w mgnieniu oka, wykonując silny zamach i zaatakował pierwszego z nich. W trakcie uniku, pająk wymusił na Kyu zmianę pozycji, a także obrotu, podczas cięcia, które jednak dosięgnęło tułowia pajęczaka. Bryznęło coś, prawdopodobnie osocze lub cokolwiek innego z ciała pająka, który padł martwy. Białowłosy jednak nie był zbyt zadowolony z wyniku, ponieważ doznał jakichś obrażeń. Poczuł ukłucie. Czyżby któryś skurwysyn go zaatakował? Miejsce ukłucia stało się dotkliwie piekące, przez co mocniej zacisnął szczękę, a na jego twarzy pojawił się nieznośny grymas. Dzięki temu, że trochę się przez to rozkojarzył, pajęczy przyjaciel zanim oberwał cięciem, zdołał zaatakować go w łydkę, co poskutkowało prawdopodobnie utratą równowagi, którą jednak starał się bardzo mocno utrzymać. Dobywając drugą ręką wakizashi z uda, zaatakował jeszcze raz, podwójnym cięciem pająka, który go trafił. Dla pewności musiał go dobyć, by wtem podnieść głowę i zauważyć kolejnego skurwiela.
Więc to wcale nie był pocisk - a stawonóg, który sam przypierdzielił w ścianę. Mimo obrażeń na łydce, białowłosy miał zamiar wykorzystać spryt - będąc blisko ściany, a wróg tuż obok, popędził tuż za nią, by w pewnym momencie wybiec za nią i wyskoczyć wprost na tego pieprzonego pająka, zaatakować go bez pardonu z zaskoczenia, wiedząc, że Yami może znów strzelać z tej swojej kuszy, więc musiał wyczekać odpowiedni moment, by zaskoczyć pajęczaka. Atak od tyłu tnąc i siekając - a może i wbijając jedno z trzymanych ostrzy w tułów pająka. Wiadomo, jeśli coś się nie uda, broni się ostrymi krawędziami mieczy.
Leśne gęstwiny
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Leśne gęstwiny
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Leśne gęstwiny
No i dziabnęło, co za bydlę!
Chwili spokoju nie ma dla biednego Akarui'ego. Najpierw ekipa zaatakowała jakieś pająki, przez co musiała zwiewać. Dziewczyna zasłabła na widok tych potworów. Medyk został przygnieciony jej ciężarem i brutalnie uświadomił sobie, że jakieś dziesięć lat młodszy dzieciak jest od niego o wiele silniejszy. Następnie musiał nieco nagiąć swoje zasady i spoliczkować nieprzytomną Airyę, a ta wstając spowolniła ten ruch u mężczyzny, przez co nie zdążył z obroną. Pająk użarł go w przedramię. Na szczęście, lewe.
Medyk już miał rozciąć tą szpetną mordę swoim kastetem, jednak jego cielsko zostało w mgnieniu oka przebite przez bełty wystrzelone z kuszy Yami'ego. Akarui strącił z ramienia gębę potwora i "poczuł" lekkie chlupanie pod bandażami. To połączone z wcześniej ściekającymi płynami po kłach bestii dawało jeden wniosek - jad. Kiwnął głową w kierunku Yami'ego w geście podziękowania i już miał się podnieść na równe nogi, gdy nagle jego ręka została opleciona przez kłęby pajęczyny. A wystrzał padł zza pleców Tozawy. Czyli jeszcze jedna bestia jest gdzieś za nim, przy murze!
Zamiast wstać, rzucił szybko wzrokiem w kierunku zagrożenia i po namierzeniu go przekoziołkował się w kierunku Yami'ego. Dopiero tam kucnął w pozycji pozwalającej na pełną gamę kolejnych ruchów. Obserwował całą sytuację, będąc już do niej na wprost. Kyoushi pozbył się swoich przeciwników i zniknął za ścianą, zamierzał flankować ostatnią bestię. Yami za to chwycił kunai i chciał nim uwolnić swoją dłoń i cisnąć nim w pająka. Jeśli medyk wykonałby teraz jeszcze jakiś ruch, powstałby niezły chaos, a trzech na jednego pająka to i tak nazbyt dużo. Zostało mu więc czuwać i obserwować rozwój sytuacji, jak też dać hasło do dalszej ucieczki we wcześniej obranym kierunku, bądź rzucić się do walki z innymi, które mogą nadbiec z każdej strony bądź zeskoczyć z każdego drzewa. W przypadku zauważenia kolejnego zagrożenia medyk może cisnąć nawet własnym kastetem.
Jeśli obecne zagrożenie minie i będzie można ruszać dalej, Akarui zamierza krótko rzucić: - Wszyscy cali? Pająki były jadowite, lepiej mi powiedzcie wcześniej.
Chwili spokoju nie ma dla biednego Akarui'ego. Najpierw ekipa zaatakowała jakieś pająki, przez co musiała zwiewać. Dziewczyna zasłabła na widok tych potworów. Medyk został przygnieciony jej ciężarem i brutalnie uświadomił sobie, że jakieś dziesięć lat młodszy dzieciak jest od niego o wiele silniejszy. Następnie musiał nieco nagiąć swoje zasady i spoliczkować nieprzytomną Airyę, a ta wstając spowolniła ten ruch u mężczyzny, przez co nie zdążył z obroną. Pająk użarł go w przedramię. Na szczęście, lewe.
Medyk już miał rozciąć tą szpetną mordę swoim kastetem, jednak jego cielsko zostało w mgnieniu oka przebite przez bełty wystrzelone z kuszy Yami'ego. Akarui strącił z ramienia gębę potwora i "poczuł" lekkie chlupanie pod bandażami. To połączone z wcześniej ściekającymi płynami po kłach bestii dawało jeden wniosek - jad. Kiwnął głową w kierunku Yami'ego w geście podziękowania i już miał się podnieść na równe nogi, gdy nagle jego ręka została opleciona przez kłęby pajęczyny. A wystrzał padł zza pleców Tozawy. Czyli jeszcze jedna bestia jest gdzieś za nim, przy murze!
Zamiast wstać, rzucił szybko wzrokiem w kierunku zagrożenia i po namierzeniu go przekoziołkował się w kierunku Yami'ego. Dopiero tam kucnął w pozycji pozwalającej na pełną gamę kolejnych ruchów. Obserwował całą sytuację, będąc już do niej na wprost. Kyoushi pozbył się swoich przeciwników i zniknął za ścianą, zamierzał flankować ostatnią bestię. Yami za to chwycił kunai i chciał nim uwolnić swoją dłoń i cisnąć nim w pająka. Jeśli medyk wykonałby teraz jeszcze jakiś ruch, powstałby niezły chaos, a trzech na jednego pająka to i tak nazbyt dużo. Zostało mu więc czuwać i obserwować rozwój sytuacji, jak też dać hasło do dalszej ucieczki we wcześniej obranym kierunku, bądź rzucić się do walki z innymi, które mogą nadbiec z każdej strony bądź zeskoczyć z każdego drzewa. W przypadku zauważenia kolejnego zagrożenia medyk może cisnąć nawet własnym kastetem.
Jeśli obecne zagrożenie minie i będzie można ruszać dalej, Akarui zamierza krótko rzucić: - Wszyscy cali? Pająki były jadowite, lepiej mi powiedzcie wcześniej.
Ukryty tekst
0 x
MOWA
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Leśne gęstwiny
- Wymachujący jak harpagan, mordował pajęczaki, które padały jak muchy. Owad owadowi nierówny. Niestety, nie było to najlepsze co mogło spotkać Shiroyasha, który bądź co bądź, nie uchronił się w tym wypadku od obrażeń, których doznał. Cóż, sam wywołał tę bitwę, więc sam za nią zapłacił. Będąc na tyle spragnionym walki, w ferworze zapomniał się o obronie i nie zdawał sobie sprawy czym może to przypłacić. Ten, który go ugryzł, nie skończył najlepiej. Jego morda została potraktowana krótszą kataną, a dokładnie wakizashi, którym ugodził niegodziwca. Chcąc dokończyć dzieła i zaatakować ostatniego z przybyszów, który trafił w jego kamienną ścianę, miał być on ostatnią ofiarą dzieła zniszczenia czerwonookiego shinobi z Sogen. Niestety, ignorując ból i obrażenia, starał się zacisnąć zęby i uchronić także chłopaków przed atakiem tego skurkowańca. Ruszył więc, omijając ścianę, jednocześnie nie dobiegł tam gdzie chciał i nie zrobił tego co planował. Został obezwładniony niemal przez jad, który przedostał się do jego organizmu przez kły, które ugodziły go w łydkę. Sprytnie pająku, sprytnie. Białowłosy padł jak kłoda, od razu obracając się na tyłek i chwytając mocno, uciskowo udo, jednocześnie zagryzając zęby z widocznym grymasem na twarzy. To zupełnie naturalna reakcja, gdy zaczęła mu drętwieć noga, więc nie było już mowy o tym, że miałby biegać czy też atakować. Odpuścił niemal natychmiast swój oręż, a pająk padł od ataku Ruia.
- Kurwa... To chyba jakiś rodzaj jadu tego pająka. Zdrętwiała mi noga. Do tego to mrowienie... To jakiś rodzaj paraliżu... - rzekłszy, wciąż kontynuował uciskanie z grymasem. Był niezadowolony z obrotu spraw, ale nic nie mógł już poradzić. Wszystko wypowiedział dość szybko i głośno, na tyle by chłopaki go usłyszeli. Liczył tu głównie na pomoc jedynego medyka w tej ekipie, który potrafił zdziałać cuda - Akuraia.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Leśne gęstwiny
Każdy w tej ekipie miał swojego asa w rękawie.
Szybki przewrót w kierunku Yami'ego pozwolił na oddalenie się od niebezpieczeństwa i zlokalizowanie przeciwnika. Rzut kastetem (mimo że medyk nie był mistrzem broni miotanej) trafiony, choć sam lot broni nieco... Dziwny? Jednak to nie wszystko. Po wykonaniu swojego zadania kastet wrócił prosto do ręki medyka. Dziwne? Nie dla Akarui'ego, który przechodząc nad tym do porządku dziennego zaczął sondować okolicę. Czy to już koniec niebezpieczeństwa? Może, na tą chwilę. Yami dobrze się trzymał, stojąc za Tozawą i uwalniając swoją dłoń z pajęczyny. Gorzej było z Airyą, która mimo obudzenia, nadal była w szoku. Najgorzej jednak miał się Kyoushi.
Medyk ruszył w kierunku kolegi, nadal mając się na baczności. Podszedł i klęknął przy nodze na jedno kolano, po czym wziął się do oględzin, słuchając słów białowłosego. Podwinął jego nogawkę, a jeśli nie mógł, to ja rozciął swoim kastetem. Odpiął bukłak z wodą i na początek chlusnął na ranę, by zmyć krew i sprawdzić, co się dzieje z samą nogą. Wszystko się zgadzało. Ślady po ugryzieniu pająka, trochę poszarpane, stąd duża ilość krwi. Blady odcień skóry i włosy postawione dęba, czyli mrowienie, drętwienie i ogólny ból kończyny. Niektóre pobliskie żyły nabrały ciemnej, lekko fioletowej barwy, co nie wskazywało na nic dobrego. Pora ustalić plan działań, zaczynając od Yami'ego: - Eichiro, muszę się nim zająć. Możesz nas ubezpieczać? I miej oko na Airyę, proszę. Następnie zwrócił się wprost do Kyoushi'ego: - Dobra Kyo, zagramy w otwarte karty. Będzie bolało, piekło i swędziało, a Ty masz siedzieć nieruchomo, póki nie skończę. Możesz coś zagryźć, jeśli chcesz. Mówiąc to medyk powoli lał wodę na swoją dłoń. Ta jednak nie przelewała się dalej, kapiąc na ziemię, a tworzyła bankę. Akarui odstawił bukłak po czym obiema rękoma skierował bańkę ku otwartym ranom na nodze kolegi.
Tu zaczynała się cała medyczna magia. Woda dostawała się pod skórę i tkankę, do naczyń krwionośnych, między mięśnie i tłuszcz, by wchłonąć każdą dozę jadu, jaka została wstrzyknięta przez tamte potwory. Woda jako nośnik na chakrę zbierała truciznę i nie pozwalała jej się rozprzestrzeniać. Wpychając się jednak w ciało Kyoushi'ego powodowała rozpychanie ciała i własnie to powodowało wszystkie opisane wcześniej przez medyka niedogodności. Jeśli jednak wszystko się uda i pacjent nie będzie się ruszał, Akarui dotrze swoją wodą tak daleko, jak tylko będzie trzeba, by oczyścić ofiarę ze wszelkiego paskudztwa.
Dużo bólu sprawi również samo wyciąganie wody z pływającym wewnątrz jadem, jednak to już będzie ostatni etap leczenia. Chakra medyczna zawarta w wodzie sama po drodze będzie naprawiała wszelkie komórki ciała. Płyny wylądują na ziemi a po wszystkim zostanie tylko trochę bólu. - To co, ruszamy dalej? Airya, wzięłaś się już w garść?
Szybki przewrót w kierunku Yami'ego pozwolił na oddalenie się od niebezpieczeństwa i zlokalizowanie przeciwnika. Rzut kastetem (mimo że medyk nie był mistrzem broni miotanej) trafiony, choć sam lot broni nieco... Dziwny? Jednak to nie wszystko. Po wykonaniu swojego zadania kastet wrócił prosto do ręki medyka. Dziwne? Nie dla Akarui'ego, który przechodząc nad tym do porządku dziennego zaczął sondować okolicę. Czy to już koniec niebezpieczeństwa? Może, na tą chwilę. Yami dobrze się trzymał, stojąc za Tozawą i uwalniając swoją dłoń z pajęczyny. Gorzej było z Airyą, która mimo obudzenia, nadal była w szoku. Najgorzej jednak miał się Kyoushi.
Medyk ruszył w kierunku kolegi, nadal mając się na baczności. Podszedł i klęknął przy nodze na jedno kolano, po czym wziął się do oględzin, słuchając słów białowłosego. Podwinął jego nogawkę, a jeśli nie mógł, to ja rozciął swoim kastetem. Odpiął bukłak z wodą i na początek chlusnął na ranę, by zmyć krew i sprawdzić, co się dzieje z samą nogą. Wszystko się zgadzało. Ślady po ugryzieniu pająka, trochę poszarpane, stąd duża ilość krwi. Blady odcień skóry i włosy postawione dęba, czyli mrowienie, drętwienie i ogólny ból kończyny. Niektóre pobliskie żyły nabrały ciemnej, lekko fioletowej barwy, co nie wskazywało na nic dobrego. Pora ustalić plan działań, zaczynając od Yami'ego: - Eichiro, muszę się nim zająć. Możesz nas ubezpieczać? I miej oko na Airyę, proszę. Następnie zwrócił się wprost do Kyoushi'ego: - Dobra Kyo, zagramy w otwarte karty. Będzie bolało, piekło i swędziało, a Ty masz siedzieć nieruchomo, póki nie skończę. Możesz coś zagryźć, jeśli chcesz. Mówiąc to medyk powoli lał wodę na swoją dłoń. Ta jednak nie przelewała się dalej, kapiąc na ziemię, a tworzyła bankę. Akarui odstawił bukłak po czym obiema rękoma skierował bańkę ku otwartym ranom na nodze kolegi.
Tu zaczynała się cała medyczna magia. Woda dostawała się pod skórę i tkankę, do naczyń krwionośnych, między mięśnie i tłuszcz, by wchłonąć każdą dozę jadu, jaka została wstrzyknięta przez tamte potwory. Woda jako nośnik na chakrę zbierała truciznę i nie pozwalała jej się rozprzestrzeniać. Wpychając się jednak w ciało Kyoushi'ego powodowała rozpychanie ciała i własnie to powodowało wszystkie opisane wcześniej przez medyka niedogodności. Jeśli jednak wszystko się uda i pacjent nie będzie się ruszał, Akarui dotrze swoją wodą tak daleko, jak tylko będzie trzeba, by oczyścić ofiarę ze wszelkiego paskudztwa.
Dużo bólu sprawi również samo wyciąganie wody z pływającym wewnątrz jadem, jednak to już będzie ostatni etap leczenia. Chakra medyczna zawarta w wodzie sama po drodze będzie naprawiała wszelkie komórki ciała. Płyny wylądują na ziemi a po wszystkim zostanie tylko trochę bólu. - To co, ruszamy dalej? Airya, wzięłaś się już w garść?
Ukryty tekst
0 x
MOWA
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Leśne gęstwiny
- Fantastische drei, jak śmiali o nim mówić tubylcy Tajemniczego Lasu, włącznie z pająkami, zdołali odeprzeć zagrożenie, które wisiało nad nimi jak grom z jasnego nieba. Białowłosy jako, że był już kąsnięty, nie miał za wiele do gadania podczas chodzenia, ponieważ jego noga była zdrętwiała na tyle, że musiałby ją trzymać w dłoniach, niczym kij golfowy. Jak widać, nie bardzo mu się to uśmiechało. Nie było już więcej pajęczaków, które mogłyby przeszkodzić im w dalszej podróży czy też leczeniu, przez co wręcz wzrokiem domagał się pomocy, upragnionej, bo to nie było zbyt przyjemne, gdy coś sztywnieje, gdy tego nie chcesz. Widać było różnicę pomiędzy Akaruiem, a Kyu, który kompletnie nie był odporny na substancję wstrzykniętą przez pająka w łydkę. Z drugiej strony nie wiedział też, że ktoś oprócz niego ucierpiał w ten sposób, więc jakoś nie przywiązywał do tego wagi, po prostu starał się zaciskać zęby z bólu i przeżyć to jak najlepiej potrafił. Oprócz tego, miejsce ukąszenia zaczęło wyglądać jak przy zapaleniu, a jego dotknęły także zawroty głowy. Cholibka.
- Żesz kurwa. - zdążył syknąć z zaciśniętych zębów. Spoglądał on przy okazji na Ariyę, która wydawała się mocno zestresowana, a podczas walki nie wzięła w niej wcale udziału. Była zbyt przerażona stawonogami, przez co zrezygnowała przez traumę. Ten sam czas zajął Akaruiowi leczenie, nie słuchając spanikowanego Yamiego, który próbował cokolwiek zrobić, porwać Kota czy cokolwiek innego. Cóż, Kyu spoglądał tylko na medyka, który zaczął swoje widzimisię, czary mary, rachu ciachu i Kyoushi do piachu. Przykładał jakiś pęcherzyk, cholera wie co, a wtedy wszystko się zaczęło. Zaczęło się koszmarnie, przez co ten, złapał pierwsze lepsze co miał pod ręką, a był to jakiś patyk, który niestety szybko przegryzł, by ponownie zatkać sobie ryj rękojeścią kunai, której już przegryźć nie mógł. Zamknął oczy wręcz siłą, przez wywołany ból, który miał go uleczyć. Gdy Akarui skończył z nogą, wypluł kunai i zaklął:
- Jasny chuj, kurwa! - powiedział donośnie, jednak nie głośno. Czekał dalej, czy przypadkiem to nie jest dopiero jeden z etapów, który go czekał podczas wydobywania jadu z nogi. Jeśli nie i mógł się poruszać to robił to sam, jeśli nie to po prostu czekał na czyjąś pomoc. W końcu to nie mogło trwać wiecznie, do zarazy wszelakiej!
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Leśne gęstwiny
"Krew w żyłach zawsze płynie w kierunku serca."
Krótki cytat z jednego ze zwojów mówiących o ciele ludzkim przewijał się przez głowę medyka za każdym razem, gdy widział ciemniejszy odcień posoki. Ciemniejszy, bo i krew mniej nasycona tlenem. Takiej spieszno do serca, by dalej mogła spełniać swoje zadanie. Problem pojawia się wtedy, gdy razem z krwią podróżują nieproszeni goście. Technika zastosowana przez Akarui'ego była skuteczna, jednak nie aż tak, jak by tego chciał. Po wyciągnięciu bąbla z nogi i wylaniu go na ziemię kawałek dalej nie tracił czasu na zaleczenie ran. Te, mimo iż były trochę poszarpane, nie zagrażały zdrowiu, krwawienie prawie ustało. Zagrożenie jednak jeszcze nie minęło. Tozawa zbliżył się do torsu Kyoushi'ego i powiedział: - Sorry stary, ale muszę to zrobić jeszcze raz, trzymaj się... Po tych słowach zaczął podnosić koszulkę kumpla. Nie spodziewał się tego, co tam zobaczy...
Podwinął lekko koszulkę od swojej strony i dostrzegł fragmenty jednej, dużej pieczęci. Ta musiała prowadzić przez cały brzuch. Rzucił okiem na twarz Kyoushi'ego, nadal skąpaną w bólach spowodowanych jadem i samym rozpychaniem jego tkanki przez wodę. Potem spojrzał na Yami'ego, którego zadaniem było obserwowanie okolicy. Airya obserwowała korony drzew. Na szczęście Akarui klęczał przy pacjencie tak jakby "od zewnątrz", co przeszkadzało postronnym w zobaczeniu tego, czego medyk już nie odwidzi. Otrząsnął się, zakrył brzuch, by pieczęć nie była widoczna i o parę centymetrów ściągnął spodnie, by mieć odkryty bok i miednicę pacjenta. Sięgnął do torby, by wyciągnąć z niej swój zestaw medyczny a z niego skalpel, szepcząc do białowłosego: - Więc stąd znasz to miejsce? Nie było jednak czasu na odpowiedź. Skalpel wszedł w skórę jak w masło tworząc równe i gładkie rozcięcie, a w dłoni medyka pojawiła się kolejna banka wody. W momencie kontaktu ze skórą medyk szybko i wyraźnie dopowiedział: - Gryź kunai, już!
Bańka była mniejsza, bo medyk dokładnie wiedział, gdzie należy szukać ciał obcych. W tym też czasie padło pytanie Yami'ego i natychmiast krótka odpowiedź: - Minuta, zaraz koniec. Potem Akarui zwrócił się prosto do Kyoushi'ego: - Jak noga? Ból ustał? Będziesz w stanie biec sam? Musiał zadać to pytanie, choć w jego głowie kłębiło się mnóstwo innych. To nie jest jednak na to ani czas ani miejsce. Poza tym, Kyoushi od początku naszej wędrówki spod Iglicy robił wszystko, by zachować źródło swojej wiedzy na temat demonów w tajemnicy. Tozawa dowiedział się niechcący, nie do niego należy decyzja, co dalej z tym fantem zrobić. Porozmawiają wtedy, gdy będą na to gotowi. Teraz nadszedł czas na wyciągnięcie bańki z resztą jadu, zasklepienie rany i dalszą ewakuację.
Krótki cytat z jednego ze zwojów mówiących o ciele ludzkim przewijał się przez głowę medyka za każdym razem, gdy widział ciemniejszy odcień posoki. Ciemniejszy, bo i krew mniej nasycona tlenem. Takiej spieszno do serca, by dalej mogła spełniać swoje zadanie. Problem pojawia się wtedy, gdy razem z krwią podróżują nieproszeni goście. Technika zastosowana przez Akarui'ego była skuteczna, jednak nie aż tak, jak by tego chciał. Po wyciągnięciu bąbla z nogi i wylaniu go na ziemię kawałek dalej nie tracił czasu na zaleczenie ran. Te, mimo iż były trochę poszarpane, nie zagrażały zdrowiu, krwawienie prawie ustało. Zagrożenie jednak jeszcze nie minęło. Tozawa zbliżył się do torsu Kyoushi'ego i powiedział: - Sorry stary, ale muszę to zrobić jeszcze raz, trzymaj się... Po tych słowach zaczął podnosić koszulkę kumpla. Nie spodziewał się tego, co tam zobaczy...
Podwinął lekko koszulkę od swojej strony i dostrzegł fragmenty jednej, dużej pieczęci. Ta musiała prowadzić przez cały brzuch. Rzucił okiem na twarz Kyoushi'ego, nadal skąpaną w bólach spowodowanych jadem i samym rozpychaniem jego tkanki przez wodę. Potem spojrzał na Yami'ego, którego zadaniem było obserwowanie okolicy. Airya obserwowała korony drzew. Na szczęście Akarui klęczał przy pacjencie tak jakby "od zewnątrz", co przeszkadzało postronnym w zobaczeniu tego, czego medyk już nie odwidzi. Otrząsnął się, zakrył brzuch, by pieczęć nie była widoczna i o parę centymetrów ściągnął spodnie, by mieć odkryty bok i miednicę pacjenta. Sięgnął do torby, by wyciągnąć z niej swój zestaw medyczny a z niego skalpel, szepcząc do białowłosego: - Więc stąd znasz to miejsce? Nie było jednak czasu na odpowiedź. Skalpel wszedł w skórę jak w masło tworząc równe i gładkie rozcięcie, a w dłoni medyka pojawiła się kolejna banka wody. W momencie kontaktu ze skórą medyk szybko i wyraźnie dopowiedział: - Gryź kunai, już!
Bańka była mniejsza, bo medyk dokładnie wiedział, gdzie należy szukać ciał obcych. W tym też czasie padło pytanie Yami'ego i natychmiast krótka odpowiedź: - Minuta, zaraz koniec. Potem Akarui zwrócił się prosto do Kyoushi'ego: - Jak noga? Ból ustał? Będziesz w stanie biec sam? Musiał zadać to pytanie, choć w jego głowie kłębiło się mnóstwo innych. To nie jest jednak na to ani czas ani miejsce. Poza tym, Kyoushi od początku naszej wędrówki spod Iglicy robił wszystko, by zachować źródło swojej wiedzy na temat demonów w tajemnicy. Tozawa dowiedział się niechcący, nie do niego należy decyzja, co dalej z tym fantem zrobić. Porozmawiają wtedy, gdy będą na to gotowi. Teraz nadszedł czas na wyciągnięcie bańki z resztą jadu, zasklepienie rany i dalszą ewakuację.
Ukryty tekst
0 x
MOWA
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Leśne gęstwiny
- Ból był przeraźliwy. Jeśli tak bolały każdorazowe rany, wywołane podczas leczenia z zatrucia to wolałby chyba zdechnąć na miejscu i mieć spokój niż tak cierpieć. Cierpiał on i cierpiał też nóż w jego zębach, który był w nieprzyjemnej dla niego sytuacji, gdzie służył za tłumik dla Kyoushiego. Nie mógł dzięki niemu krzyczeć, ani też przegryźć sobie warg czy języka, ani też pogruchotać własnych zębów. Chociaż to ostatnie było możliwe na metalu, który trzymał w szczękach, ale to już pomijał. Ostatni raz gdy był tak pokrzywdzony było wiele lat temu w Antai, gdy prawie zginął przygnieciony stropem i innymi kawałkami budynku, który spadł na niego po niewyjaśnionym ataku Mizuno Uchiha, a także jakiegoś innego wojownika. Wtedy w szpitalu ledwo go odratowali i od tej pory starał się nie być choćby draśniętym. Do tej pory szło gładko, jednak tym razem naraził się i został skrzywdzony przez pajęczaka. Cholernego stawonoga. Wraz z przymkniętymi oczami nie chciał nawet spoglądać co się działo z jego nogą. Widoczna bańka z zieloną cieczą była powodem całego bólu. Gdy wszystko się skończyło, wypluł kunai i odetchnął z ulgą. Jednak to nie był koniec niespodzianek.
Kompletnie nie rozumieć czemu, Rui dobierał się do spodni i miednicy, co okazało się, że wciąż była tam jakaś trucizna, którą wydobył, następnie lecząc powstałe nacięcia, które zrobił. Przy tym kolejny raz musiał wetknąć sobie rękojeść noża do pyska, by przegryźć go ile sił. Kyu dawno nie przeżywał tyle bólu co teraz. Po cholerę mu to wszystko było? Tylko, jak i po co Rui miał dobierać się do koszuli białowłosego, który przecież na sobie miał także płytową zbroję, najcięższą z możliwych o odcieniu czerni. Ale skoro już mu się udało i zauważył pieczęć na brzuchu i ją rozpoznał - spostrzegawczy był, że tak szybko połączył fakty. Kyu milczał, bo nie miał nawet siły się wypowiedzieć.
- Chyba już mogę. Dzięki Rui. - powiedział, próbując po paru minutach ruszając nogą. Komentarza na temat pieczęci nawet nie podjął. Jak widać było, były większe problemy jak płonące pół lasu, na które dumnie patrzył. Im więcej tego spłonie tym lepiej. Senju niech płono. Rozprostowując nogę i lekko ją naciągając był gotów do dalszej drogi, gdy tylko schował swoje wakizashi oraz katanę w końcu. Ruszył przed siebie, spoglądając na Ariyę i resztę. Nie czuł się najlepiej, jednak powinno mu trochę przejść, gdy przestanie o tym myśleć podczas drogi.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Leśne gęstwiny
To nie ucieczka, to taktyczny odwrót. To nie kradzież, po prostu nie było sposobności by zwrócić...
Saikan Chūshutsu no Jutsu można było uznać za jedną z flagowych technik Akarui'ego. Ściśle wiązała się z jego doświadczeniami z pola walki. Pamięta jak dziś, gdy był zmuszony do jej użycia w podobnych warunkach pod Murem. Jad użyty przez tamtejsze węże ukryte w czarnej mazi przypominającej atrament do dziś przywoływał złe wspomnienia. A dodając do tego truciznę opartą na tym niebezpiecznym związku, którą była wypełniona Sayuri. Jednak teraz nie czas na wspominki. Kyoushi został oczyszczony z niebezpiecznego patogenu, niedługo będzie znów skoczny jak gazela. Tymczasem Tozawa pomógł wstać koledze, klepnął po ramieniu i gestem kciuka w górze razem z firmowym uśmiechem pokazał ekipie, że można ruszać.
Czas na taktyczny odwrót. Niszczycielski ogień rozprzestrzeniał się coraz szybciej, kierując się również w stronę śmiałków. Niecierpliwość Yami'ego była uzasadniona, trzeba było wiać, najlepiej w odpowiednim kierunku. Ale co to oznacza? Do tej pory był to południowy zachód i bez słów cała ekipa właśnie tam ruszyła. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ogień rozprzestrzenia się najszybciej razem z wiatrem. A jak wiatr układa się w ten sposób? Najlepiej biec pod wiatr. Chociaż lepiej nie wybrzydzać i po prostu wiać od tej niszczycielskiej siły natury.
A co do pożyczki... Za pazuchą medyka cały czas znajdowała się mapa należąca do Airyi. Kobieta nie miała głowy do tego, by odzyskać wszystkie swoje mienia. Miała szczęście, że został jej zwrócony jej chepesz. Także podczas tego kolejnego dość gwałtownego i dynamicznego etapu podróży medyk chciał znaleźć parę chwil, by przyjrzeć się ukradkiem pergaminowi.
Saikan Chūshutsu no Jutsu można było uznać za jedną z flagowych technik Akarui'ego. Ściśle wiązała się z jego doświadczeniami z pola walki. Pamięta jak dziś, gdy był zmuszony do jej użycia w podobnych warunkach pod Murem. Jad użyty przez tamtejsze węże ukryte w czarnej mazi przypominającej atrament do dziś przywoływał złe wspomnienia. A dodając do tego truciznę opartą na tym niebezpiecznym związku, którą była wypełniona Sayuri. Jednak teraz nie czas na wspominki. Kyoushi został oczyszczony z niebezpiecznego patogenu, niedługo będzie znów skoczny jak gazela. Tymczasem Tozawa pomógł wstać koledze, klepnął po ramieniu i gestem kciuka w górze razem z firmowym uśmiechem pokazał ekipie, że można ruszać.
Czas na taktyczny odwrót. Niszczycielski ogień rozprzestrzeniał się coraz szybciej, kierując się również w stronę śmiałków. Niecierpliwość Yami'ego była uzasadniona, trzeba było wiać, najlepiej w odpowiednim kierunku. Ale co to oznacza? Do tej pory był to południowy zachód i bez słów cała ekipa właśnie tam ruszyła. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ogień rozprzestrzenia się najszybciej razem z wiatrem. A jak wiatr układa się w ten sposób? Najlepiej biec pod wiatr. Chociaż lepiej nie wybrzydzać i po prostu wiać od tej niszczycielskiej siły natury.
A co do pożyczki... Za pazuchą medyka cały czas znajdowała się mapa należąca do Airyi. Kobieta nie miała głowy do tego, by odzyskać wszystkie swoje mienia. Miała szczęście, że został jej zwrócony jej chepesz. Także podczas tego kolejnego dość gwałtownego i dynamicznego etapu podróży medyk chciał znaleźć parę chwil, by przyjrzeć się ukradkiem pergaminowi.
0 x
MOWA
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość