- Nie czekając dłużej, ruszyli we trójkę przed siebie. Znak, że nadszedł czas nowości, które miały zajść w życiu czerwonookiego, który pierwszy raz nie jest tym, którego pilnują i skaczą wokół niego. Sam miał wcielić się w rolę opiekuna, który pokieruje odpowiednio nowym Jinchuuriki. Jako, że był jedynym znanym mu władcą demona, posiadał już jakąś szczątkową wiedzę, która na pewno będzie korzystna dla Yamochłona, który mógł poczuć się nieco odosobniony w tej sytuacji. Był aktualnie niezwykle niebezpieczny i im wcześniej dojdzie do pozyskania świadomości na temat demona, tym lepiej nie tylko dla niego, ale i dla wszystkich. Wtedy Kyu będzie mógł podziękować i sobie samemu. Może i on czegoś się nauczy podczas tej wyprawy? Opuszczając Midori, chcieli ominąć wszelkie niesnaski, które miały nadejść. Zwaśnione rody Aburame oraz Nara miały stoczyć tu kolejną wojnę, a obecność dwójki Jinchuurikich w tym miejscu może być arcyniebezpieczny.
Podróż przebiegała dość gładko. Warunki, w których musieli podróżować z każdą minutą poprawiały się, a wysuszony krajobraz zmieniał się z każdym metrem. To był dobry znak. Idąc z rękami w kieszeni, białowłosy wiedział, że w końcu do tego dojdzie – do pytań, na które będzie musiał znaleźć odpowiedź. Nie spodziewał się tu także obecności Akaruia, który był mu równie obcy, co Yami, jednak nie wiedział, w jakiej sytuacji są pojemniki demona. Ktoś obcy, kto będzie o tym wiedział to dodatkowe zagrożenie, przed którym był ostrzegany przez Katsumi, Shirei-kan Kotei. Jednocześnie, to był jego wybór i jego życie, czegokolwiek by z tym nie zrobił. Nie zamierzał być po prostu bronią Uchiha, lalką, czy też marionetką. W pewnym momencie Yami rozpoczął dialog, który miał zacieśnić więzi między ich trójką. To mogło poluźnić atmosferę.
- Nie mieliśmy również z Akaruiem okazji do dłuższej współpracy, wcześnie zszedłem niżej w iglicy uprzedzając grupę. Miło mi Yami, do mnie możecie mówić Kyu czy też Kyoushi, nie mam co do tego zastrzeżeń. Skoro już jesteśmy przy umiejętnościach, z tego co pamiętam Akarui, jesteś medykiem prawda? Solidne zabezpieczenie. Jeśli chodzi o mnie… Specjalizuje się w walce bezpośredniej ostrzami, głównie kataną, a także kilkoma żywiołami – w tym wiodącym dla Uchiha, którym jest element ognia. – zakończył, poprawiając delikatnie katanę przy pasie oraz miecz obosieczny przy pasie w lędźwi. Póki co, te informacje musiały wystarczyć. Tuż po tym weszło pytanie, którego się trochę obawiał. Nie chciał jeszcze wszystkiego zdradzać.
- Trochę drogi nas czeka. Powinniśmy iść w kierunku Samotnych Wydm w miejsce dość wyludnione - niejaki, Tajemniczy las. Tam spotkamy osobę, którą szukamy. Szlag, zapaliłbym… - zakończył, macając się po kieszeniach, w poszukiwaniu petów, których nie miał. Docierając do niepowszechnego traktatu, nastała ich ciemność. To była ostatnia chwila na rozbicie obozu lub znalezienie noclegu. Naprzeciwko nich stanęły przewrócone wozy i martwe ciała – to znak, że wojna rozpoczęła się szybciej niż im się wydawało. – Poczekajmy z tym obozem, to tam to… - zwrócił uwagę Yamiemu, który również to zauważył. – Nie dowiemy się póki nie sprawdzimy. – powiedział, krocząc w kierunku wozów i ciał, zachowując czujność. To mogła być równie dobrze uzbrojona pułapka, której można się było spodziewać. – Wiem, że to nie cel naszej podróży, ale co o tym myślicie? – zapytał, wiedząc, że najprostszym byłoby sprawdzenie ciał, przeszukanie ich, a także odnalezienie jakichś wskazówek, które mogłyby nakierować ich na pochodzenie przybyszów, a także tego co mogło się tutaj wydarzyć.
Nieuczęszczany trakt
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nieuczęszczany trakt
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Nieuczęszczany trakt
Życie jest przygodą, a bagaż jest ciężki.
A każdy ma jakiś bagaż. Yami dźwigał na swoich barkach grozę potwora, dla którego stał się więzieniem. A co, jeśli z niej wyskoczy? Kyoushi z pewnością posiadał własne problemy, które zaprzątały jego głowę. A Akarui? Kiedyś był wolnym duchem, ale teraz wiele na nim ciążyło. Czy Sagisa i jej maleństwo żyją? Czy w Tsurai przy granicy z Tajemniczym Lasem nadal odbywają się porwania dzieci? Trzeba by to w przyszłości sprawdzić. Jednak w tej chwili liczyła się ta chwila. Teraźniejszość. Kiedy to cała trójka chciała opuścić te smutne ziemie, na których umarło tylu dobrych ludzi.
Podróż w towarzystwie nie może się odbyć bez paru miłych, zapoznawczych pogawędek. Nawet biegnąc w stronę Iglicy po tym, jak Hannosuke razem z delegacją Aburame się rozmyli, medyk próbował prowadzić jakąś rozmowę ze swoimi ówczesnymi kompanami. Szło dość opornie i nie byli skorzy do rozmów, pewnie przez te przeraźliwe wieści o demonie i czającej się śmierci, ale warto było próbować. W obecnej chwili dialog rozpoczął Yami, chcąc się dobrze przedstawić swoim obecnym wspólnikom. Potem głos zabrał Kyoushi, mówiąc też parę słów o Tozawie. Przyszła kolej na szatyna: - Tak, nie byłem na tyle wytrzymały, by kontynuować podróż w te tunele. Czułem, że jeśli dalej będę szedł z Wami, medyk będzie potrzebował opieki medycznej. Rozumiecie? Na chwilę przerwał, słuchając tego krótkiego przedstawienia się Uchihy, po czym kontynuował: - Tak jak Yami, prosiłbym nie stosować żadnych honorów, chyba że czujecie je jako potrzebne. Przyjaciółki zwracają się per "Rui-kun", ale to raczej nie dla was, haha. Znam też trochę sztuczek kuglarskich, ale wolę o tym nie rozpowiadać. Znam też podstawy Raitonu, choć mam zamiar się w tym trochę podszkolić. Kyoushi-kun, czy Katon jest jedynym, co odziedziczyłeś po klanie Uchiha? Specjalnie nie powiedział wprost, o co mu chodzi. Kyoushi mógł nie chcieć powiedzieć wszystkiego przy Yami'm i medyk to szanował.
Kolejne wieści nie był już tak spokojne. Kyoushi planował podróż ku Tajemniczemu Lasowi, a w te tereny medyk wolałbym się nie zapuszczać ot tak, bez przygotowania i większej ekipy. I nie zamierzał siedzieć cicho ze swoimi wątpliwościami: - Tajemniczy Las to dość niebezpieczne miejsce na podróż. Mało osób się tam zapuszcza bez porządnego wsparcia. Do tego dziwne rzeczy mogą się dziać tam, w sercu puszczy... Przed wyprawą pod Iglicę miałem misję zwiazaną z terenami granicznymi z Tsurai. Ginęły dzieci a wszystkie ślady prowadziły do Lasu. Udało mi się pojmać człowieka, który je tam wprowadzał, ale sam miał nierówno pod sufitem i nie dało się z niego zbyt dużo wyciągnąć. Zdobyłem za to paru znajomych w tamtych terenach, jeśli mielibyśmy się gdzieś tam zatrzymać. Wspomniał przez moment o małej dziewczynce, która uciekła z rąk prześladowcy i jej matce. A także Kapitanie Ryu i jego wycieczkowcu. Zapraszali do siebie, czemu by nie miał z zaproszenia skorzystać?
Nadchodził czas na postój. Zamiast jednak zejść z traktu, by rozbić obozowisko, panowie zauważyli dość niepokojący obraz na samej drodze. Zgodził się kiwnięciem głowy z Kyoushim, biwakowanie mogą przełożyć, ważniejsze było to, co przed nimi: dwa przewalone wozy i leżące wokół postacie. Nie stało się tu nic przyjemnego. Medyk postanowił odpowiedzieć na przypuszczenia i pytania chłopaków: - Nie przekonamy się, póki nie sprawdzimy. Musicie wiedzieć o mnie jeszcze jedno: zwykle nie potrafię zostawić człowieka w potrzebie. Trzeba sprawdzić, czy ktoś przeżył i się nimi zająć. Do trupa zaraz zbiegnie się zwierzyna i inne robaki. Jednak Ci, co to zrobili, mogą być jeszcze w okolicy, a całość może okazać się pułapką. Jakieś pomysły, jak tam najbezpieczniej podejść? Tu wrócił pamięcią do pytania, jakie wcześniej zadał Kyoushi'emu. Znał Sharingana, wiedział, że to niesamowite oczy, które mogą człowiekowi pokazać rzeczy ukryte. Przydałyby się. Na razie jednak medyk odpiął jedną z kabur i założył na dłoń swój kastet. W razie co.
A każdy ma jakiś bagaż. Yami dźwigał na swoich barkach grozę potwora, dla którego stał się więzieniem. A co, jeśli z niej wyskoczy? Kyoushi z pewnością posiadał własne problemy, które zaprzątały jego głowę. A Akarui? Kiedyś był wolnym duchem, ale teraz wiele na nim ciążyło. Czy Sagisa i jej maleństwo żyją? Czy w Tsurai przy granicy z Tajemniczym Lasem nadal odbywają się porwania dzieci? Trzeba by to w przyszłości sprawdzić. Jednak w tej chwili liczyła się ta chwila. Teraźniejszość. Kiedy to cała trójka chciała opuścić te smutne ziemie, na których umarło tylu dobrych ludzi.
Podróż w towarzystwie nie może się odbyć bez paru miłych, zapoznawczych pogawędek. Nawet biegnąc w stronę Iglicy po tym, jak Hannosuke razem z delegacją Aburame się rozmyli, medyk próbował prowadzić jakąś rozmowę ze swoimi ówczesnymi kompanami. Szło dość opornie i nie byli skorzy do rozmów, pewnie przez te przeraźliwe wieści o demonie i czającej się śmierci, ale warto było próbować. W obecnej chwili dialog rozpoczął Yami, chcąc się dobrze przedstawić swoim obecnym wspólnikom. Potem głos zabrał Kyoushi, mówiąc też parę słów o Tozawie. Przyszła kolej na szatyna: - Tak, nie byłem na tyle wytrzymały, by kontynuować podróż w te tunele. Czułem, że jeśli dalej będę szedł z Wami, medyk będzie potrzebował opieki medycznej. Rozumiecie? Na chwilę przerwał, słuchając tego krótkiego przedstawienia się Uchihy, po czym kontynuował: - Tak jak Yami, prosiłbym nie stosować żadnych honorów, chyba że czujecie je jako potrzebne. Przyjaciółki zwracają się per "Rui-kun", ale to raczej nie dla was, haha. Znam też trochę sztuczek kuglarskich, ale wolę o tym nie rozpowiadać. Znam też podstawy Raitonu, choć mam zamiar się w tym trochę podszkolić. Kyoushi-kun, czy Katon jest jedynym, co odziedziczyłeś po klanie Uchiha? Specjalnie nie powiedział wprost, o co mu chodzi. Kyoushi mógł nie chcieć powiedzieć wszystkiego przy Yami'm i medyk to szanował.
Kolejne wieści nie był już tak spokojne. Kyoushi planował podróż ku Tajemniczemu Lasowi, a w te tereny medyk wolałbym się nie zapuszczać ot tak, bez przygotowania i większej ekipy. I nie zamierzał siedzieć cicho ze swoimi wątpliwościami: - Tajemniczy Las to dość niebezpieczne miejsce na podróż. Mało osób się tam zapuszcza bez porządnego wsparcia. Do tego dziwne rzeczy mogą się dziać tam, w sercu puszczy... Przed wyprawą pod Iglicę miałem misję zwiazaną z terenami granicznymi z Tsurai. Ginęły dzieci a wszystkie ślady prowadziły do Lasu. Udało mi się pojmać człowieka, który je tam wprowadzał, ale sam miał nierówno pod sufitem i nie dało się z niego zbyt dużo wyciągnąć. Zdobyłem za to paru znajomych w tamtych terenach, jeśli mielibyśmy się gdzieś tam zatrzymać. Wspomniał przez moment o małej dziewczynce, która uciekła z rąk prześladowcy i jej matce. A także Kapitanie Ryu i jego wycieczkowcu. Zapraszali do siebie, czemu by nie miał z zaproszenia skorzystać?
Nadchodził czas na postój. Zamiast jednak zejść z traktu, by rozbić obozowisko, panowie zauważyli dość niepokojący obraz na samej drodze. Zgodził się kiwnięciem głowy z Kyoushim, biwakowanie mogą przełożyć, ważniejsze było to, co przed nimi: dwa przewalone wozy i leżące wokół postacie. Nie stało się tu nic przyjemnego. Medyk postanowił odpowiedzieć na przypuszczenia i pytania chłopaków: - Nie przekonamy się, póki nie sprawdzimy. Musicie wiedzieć o mnie jeszcze jedno: zwykle nie potrafię zostawić człowieka w potrzebie. Trzeba sprawdzić, czy ktoś przeżył i się nimi zająć. Do trupa zaraz zbiegnie się zwierzyna i inne robaki. Jednak Ci, co to zrobili, mogą być jeszcze w okolicy, a całość może okazać się pułapką. Jakieś pomysły, jak tam najbezpieczniej podejść? Tu wrócił pamięcią do pytania, jakie wcześniej zadał Kyoushi'emu. Znał Sharingana, wiedział, że to niesamowite oczy, które mogą człowiekowi pokazać rzeczy ukryte. Przydałyby się. Na razie jednak medyk odpiął jedną z kabur i założył na dłoń swój kastet. W razie co.
0 x
MOWA
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Nieuczęszczany trakt
"Kto wpadł w pułapkę: oni jakiś czas temu, czy my za chwilę?"
Ot, myśl przewodnia, która nie dawała spokoju medykowi. Jednak jego natura nie dawała za wygraną. Ciekawość, chęć niesienia pomocy i obawa o stan ciał w tym całym pobojowisku przed nimi były mocniejsze, niż strach przed wpadnięciem w pułapkę. Nie czekając więc na odpowiedź kolegów powiedział krótko przed ruszeniem do najbliższego z ciał: - Panowie, prosiłbym o osłanianie mnie. Jeden może mógłby zejść ze ścieżki gdzieś w bok... Po tych słowach pomaszerował przed siebie, patrząc sobie również pod nogi.
Pierwsze leżące ciało. Mężczyzna, w średnim wieku. Pochodzenie nieznane. Medyk kucnął przy nim, próbując obejrzeć go w świetle księżyca. - Przydałoby się więcej światła... mruknął pod nosem, gdy mu się przypomniało, że nie ma przy sobie nawet pochodni. Z tego co widział, było dość bezpiecznie, choć mięśnie nóg były cały czas spięte i gotowe do odskoku. Widział już podobne pułapki. Do kamizelki podczepione nitki, które napięte albo rozluźnione odpalają serię notek wybuchowych. Dlatego też nie używał rąk do dotykania nieboszczyków, lecz podczepiał się swoimi nićmi chakry, by odchylić ich poła. - Raniony z dalekiego bądź średniego dystansu bronią miotaną. Ale wcześniej spadł z wozu i się poturbował. W ogóle ta ziemia wokół nas... Wstał i podszedł do następnego: - To samo. Kolejne dwa trupy tak samo. Dopiero piąty miał inne obrażenia. - Tu jest inaczej. To musiał być ich ochroniarz. Został przebity z trzech... Podniósł nićmi chakry mężczyznę, by zobaczyć drugą stronę ciała i dokończył: - Z czterech stron. Akarui chciał przyjrzeć się ranom na ciele mężczyzny, by odkryć cokolwiek, co mogło go naprowadzić na jakiś trop. Może zabrudzenia w środku? Ich wielkość? Ślad spalenizny na ciele bądź wyciekająca woda? - Wszyscy martwi od godziny. Może krócej. Nie wiem też, czemu ziemia wokół jest tak popękana i zawalona... Jakaś technika Dotonu?
Wstał i się otrzepał. Rozejrzał po okolicy. Dwa wozy, podobne do siebie gabarytami, i tylko trzy konie. Jednego brakuje? Akarui podszedł do tego miejsca i tak też było. Zerwana uprząż i ślady krwi, ciurkiem, w jednym kierunku. Zawiadomił od razu swoich młodszych kolegów: - Był i czwarty koń i prawdopodobnie szósty uczestnik karawany. Zdołali uciec. Mamy dość ciekawą sytuację... Stanał na chwilę i się rozejrzał. - Albo możemy zostać i na przykład przeszukać wozy, albo podążyć za śladami czwartego konia. Tak czy siak, sam będę nalegał na zakopanie ciał. W innym przypadku zaraz będzie tu pełno wilków. Droga jest za rzadko uczęszczana, by kolejny podróżnik się na nas tu natknął.
Ot, myśl przewodnia, która nie dawała spokoju medykowi. Jednak jego natura nie dawała za wygraną. Ciekawość, chęć niesienia pomocy i obawa o stan ciał w tym całym pobojowisku przed nimi były mocniejsze, niż strach przed wpadnięciem w pułapkę. Nie czekając więc na odpowiedź kolegów powiedział krótko przed ruszeniem do najbliższego z ciał: - Panowie, prosiłbym o osłanianie mnie. Jeden może mógłby zejść ze ścieżki gdzieś w bok... Po tych słowach pomaszerował przed siebie, patrząc sobie również pod nogi.
Pierwsze leżące ciało. Mężczyzna, w średnim wieku. Pochodzenie nieznane. Medyk kucnął przy nim, próbując obejrzeć go w świetle księżyca. - Przydałoby się więcej światła... mruknął pod nosem, gdy mu się przypomniało, że nie ma przy sobie nawet pochodni. Z tego co widział, było dość bezpiecznie, choć mięśnie nóg były cały czas spięte i gotowe do odskoku. Widział już podobne pułapki. Do kamizelki podczepione nitki, które napięte albo rozluźnione odpalają serię notek wybuchowych. Dlatego też nie używał rąk do dotykania nieboszczyków, lecz podczepiał się swoimi nićmi chakry, by odchylić ich poła. - Raniony z dalekiego bądź średniego dystansu bronią miotaną. Ale wcześniej spadł z wozu i się poturbował. W ogóle ta ziemia wokół nas... Wstał i podszedł do następnego: - To samo. Kolejne dwa trupy tak samo. Dopiero piąty miał inne obrażenia. - Tu jest inaczej. To musiał być ich ochroniarz. Został przebity z trzech... Podniósł nićmi chakry mężczyznę, by zobaczyć drugą stronę ciała i dokończył: - Z czterech stron. Akarui chciał przyjrzeć się ranom na ciele mężczyzny, by odkryć cokolwiek, co mogło go naprowadzić na jakiś trop. Może zabrudzenia w środku? Ich wielkość? Ślad spalenizny na ciele bądź wyciekająca woda? - Wszyscy martwi od godziny. Może krócej. Nie wiem też, czemu ziemia wokół jest tak popękana i zawalona... Jakaś technika Dotonu?
Wstał i się otrzepał. Rozejrzał po okolicy. Dwa wozy, podobne do siebie gabarytami, i tylko trzy konie. Jednego brakuje? Akarui podszedł do tego miejsca i tak też było. Zerwana uprząż i ślady krwi, ciurkiem, w jednym kierunku. Zawiadomił od razu swoich młodszych kolegów: - Był i czwarty koń i prawdopodobnie szósty uczestnik karawany. Zdołali uciec. Mamy dość ciekawą sytuację... Stanał na chwilę i się rozejrzał. - Albo możemy zostać i na przykład przeszukać wozy, albo podążyć za śladami czwartego konia. Tak czy siak, sam będę nalegał na zakopanie ciał. W innym przypadku zaraz będzie tu pełno wilków. Droga jest za rzadko uczęszczana, by kolejny podróżnik się na nas tu natknął.
Ukryty tekst
0 x
MOWA
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nieuczęszczany trakt
- Nie czekając zbyt długo, ciekawość wzięła górę. Od razu zresztą ruszył do przodu, a przy okazji odpowiedział na pytanie Akaruia, które ku niemu skierował.
- Nie jestem z krwi i kości Uchiha, możesz spać spokojnie. Wiele nim jednak zawdzięczam i na honor oraz dumę reprezentuje ten klan. - powiedział, wyjaśniając sytuację. To mogło spokojnie nakierować Tazawę na brak Sharingana, o który teraz niebezpośrednio pytał. Dalsza część dotycząca to miejsce, którym był Tajemniczy Las nie obiła się bez echa. Również zdążył na to odpowiedzieć. - Rozumiem, jest to niebezpieczne miejsce, ale… Możemy skorzystać z Twoich znajomości i mojego doświadczenia. Już tam byłem i jak widać wróciłem cały i zdrów. To miejsce będzie najodpowiedniejsze dla Yamiego- zakończył, odchodząc na bok zmarłych i wozów, by ubezpieczać jedną ze stron w razie niebezpieczeństwa. Rozglądał się dokładnie i nasłuchiwał zgodnie z prośbą Akaruia. Gdy ten tłumaczył co tu się stało, sam białowłosy zainteresował się rozstąpioną ziemią. Odpowiedział wtem na pytanie, które zadał medyk.
- Tak, wygląda to na technikę Dotonu. Szalenie użyteczna, jednakowoż nie jest jakaś niezwykle trudna do opanowania. Nawet Doko sobie z nią poradzi . Jednak to znak, że zaatakował ich shinobi – zaznaczył, spoglądając uważnie na miejsce, w którym były te uchybienia w szlaku. Teraz wiedząc, że był jeszcze jeden koń, a także ktoś kto ich zabił, mogli określić, w którą stronę podążać.
- Oczywiście, że powinniśmy ruszyć w pościg. Godzina to nie tak znowu dawno, a ślady są wciąż świeże. Tym lepiej, wilki załatwią za nas sprawę zabierając ciała w las. Taka kolej rzeczy. - powiedział bez litości, kompletnie ignorując sprawę zwłok, które leżały nieopodal. Był shinobi z krwi i kości, nie miał w sobie empatii, jeżeli chodziło o kogoś zupełnie mu obcego. Widzę, że sobie radzisz nićmi chakry, więc nie muszę wspominać o przypadkowych notkach przy ciele – dokończył, samemu kierując się za śladami kopyt. W końcu musiały prowadzić w którąś stronę. Jak widać nie był tak spostrzegawczy jak Akarui, jednak tak duża poszlaka powinna być i dla niego widoczna.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Yami
- Posty: 2962
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Nieuczęszczany trakt
Światło, nosisz je w sobie,
Światło nie zgaśnie choćbyś chciał!
Ych.. Wystarczy jedna rzecz, sytuacja, małe zdarzenie bądź czasem nawet zapach, by nagle w mózgu pobudziły się nieodpowiednie receptory. Wtedy nagle głowa zaczyna pulsować czymś, co wydarzyło się tak dawno. Tym razem była to melodia starej piosenki, zasłyszanej w dzieciństwie na jakimś festynie. Potrafi to zirytować, ale co zrobić? Źródło światła utworzone przez Yami'ego było wielce pomocne w kolejnych działaniach medyka, warto było ot zaznaczyć: - Dzięki Yami, przydatna technika. Gdy skończyli oglądać zwłoki i okolicę Kyoushi podjął decyzję o pościgu za ostatnim koniem. Medyk nie miał ochoty zostać tu sam i choć wiedział, że powinni zakopać ciała, udał się ze swoją ekipą. Może uda im się wrócić tu następnego dnia?
Szli za śladem, oświetlając sobie drogę techniką Yami'ego. W międzyczasie Kyoushi coś dostrzegł na ziemi i podniósł. jakieś białe, podłużne, cienkie zawiniątko. Jakiś papieros? Medyk miał nadzieję, że Białowłosy podniósł to tylko ze względu, że mogła to być jakaś poszlaka, a nie w celu konsumpcji... Dalej jednak było o wiele ciekawiej. Pod jednym z drzew można było dostrzec już sylwetkę człowieka. Akarui nawet się długo nie zastanawiał. Wyszedł przed szereg i zachowując ostrożność i będąc w promieniach światła kolegi zbliżał się do człowieka. Schował kastet do kieszeni i wyciągnął puste ręce, pokazując dobre zamiary: - Hej, hej, trzymasz się? Jestem medykiem, pozwól, że zerknę... Starał się mówić spokojnie i delikatnie, by nie przestraszyć jegomościa. Podchodząc bliżej jednak okazało się, że nawet jakby ten gościu chciał, już raczej nie będzie się bronić czy uciekać. Nadal jednak żyje. Jest więc szansa, że ekipa się czegoś od niego dowie.
Zanim medyk do niego podszedł, musiał upewnić się, że sam jest bezpieczny. Obserwował dłonie rannego, czy czasem nie trzyma w nich jakiejś broni, bądź nie ma jej na wyciągnięcie ręki. Gdy czuł się w miarę bezpiecznie ściągnął plecak stawiając go obok siebie, klęknął przy rannym, złożył dwie pieczęcie, a wokół jego dłoni pojawiła się seledynowa powłoka, tak dobrze kojarzona z Iryoujutsu. Nie dawała tyle światła co kula młodego, ale nie to było jej zadaniem. Medyk znalazł dwa największe zaognienia na torsie mężczyzny, które najbardziej zagrażały jego życiu i właśnie tam przyłożył technikę, chcąc powstrzymać krwawienie. Wtedy powiedział do swoich: - Możecie pomóc? W plecaku na wierzchu mam czysty bandaż. Trzeba będzie przyłożyć tu... Tylko nie poruszyć sterczącej broni. Nie możemy ich wyjąć, bo jeszcze szybciej będzie się wykrwawiał. Akarui nie był tu od prowadzenia przesłuchań, tylko od prób ratowania ludzi. Tym pierwszym może zając się Kyoushi. Albo Yami. Wiedział, że szanse na uratowanie mężczyzny są marne, ale jednak trzeba było spróbować.
...pozwól mi choć jeden raz
Tylko jeden raz przy nim znowu ogrzać się...
Światło nie zgaśnie choćbyś chciał!
Ych.. Wystarczy jedna rzecz, sytuacja, małe zdarzenie bądź czasem nawet zapach, by nagle w mózgu pobudziły się nieodpowiednie receptory. Wtedy nagle głowa zaczyna pulsować czymś, co wydarzyło się tak dawno. Tym razem była to melodia starej piosenki, zasłyszanej w dzieciństwie na jakimś festynie. Potrafi to zirytować, ale co zrobić? Źródło światła utworzone przez Yami'ego było wielce pomocne w kolejnych działaniach medyka, warto było ot zaznaczyć: - Dzięki Yami, przydatna technika. Gdy skończyli oglądać zwłoki i okolicę Kyoushi podjął decyzję o pościgu za ostatnim koniem. Medyk nie miał ochoty zostać tu sam i choć wiedział, że powinni zakopać ciała, udał się ze swoją ekipą. Może uda im się wrócić tu następnego dnia?
Szli za śladem, oświetlając sobie drogę techniką Yami'ego. W międzyczasie Kyoushi coś dostrzegł na ziemi i podniósł. jakieś białe, podłużne, cienkie zawiniątko. Jakiś papieros? Medyk miał nadzieję, że Białowłosy podniósł to tylko ze względu, że mogła to być jakaś poszlaka, a nie w celu konsumpcji... Dalej jednak było o wiele ciekawiej. Pod jednym z drzew można było dostrzec już sylwetkę człowieka. Akarui nawet się długo nie zastanawiał. Wyszedł przed szereg i zachowując ostrożność i będąc w promieniach światła kolegi zbliżał się do człowieka. Schował kastet do kieszeni i wyciągnął puste ręce, pokazując dobre zamiary: - Hej, hej, trzymasz się? Jestem medykiem, pozwól, że zerknę... Starał się mówić spokojnie i delikatnie, by nie przestraszyć jegomościa. Podchodząc bliżej jednak okazało się, że nawet jakby ten gościu chciał, już raczej nie będzie się bronić czy uciekać. Nadal jednak żyje. Jest więc szansa, że ekipa się czegoś od niego dowie.
Zanim medyk do niego podszedł, musiał upewnić się, że sam jest bezpieczny. Obserwował dłonie rannego, czy czasem nie trzyma w nich jakiejś broni, bądź nie ma jej na wyciągnięcie ręki. Gdy czuł się w miarę bezpiecznie ściągnął plecak stawiając go obok siebie, klęknął przy rannym, złożył dwie pieczęcie, a wokół jego dłoni pojawiła się seledynowa powłoka, tak dobrze kojarzona z Iryoujutsu. Nie dawała tyle światła co kula młodego, ale nie to było jej zadaniem. Medyk znalazł dwa największe zaognienia na torsie mężczyzny, które najbardziej zagrażały jego życiu i właśnie tam przyłożył technikę, chcąc powstrzymać krwawienie. Wtedy powiedział do swoich: - Możecie pomóc? W plecaku na wierzchu mam czysty bandaż. Trzeba będzie przyłożyć tu... Tylko nie poruszyć sterczącej broni. Nie możemy ich wyjąć, bo jeszcze szybciej będzie się wykrwawiał. Akarui nie był tu od prowadzenia przesłuchań, tylko od prób ratowania ludzi. Tym pierwszym może zając się Kyoushi. Albo Yami. Wiedział, że szanse na uratowanie mężczyzny są marne, ale jednak trzeba było spróbować.
...pozwól mi choć jeden raz
Tylko jeden raz przy nim znowu ogrzać się...
Ukryty tekst
0 x
MOWA
- Yami
- Posty: 2962
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nieuczęszczany trakt
- Piękna i świecąca kula chakry stworzona przez Yamiego dawała pogląd na sytuację, w tej ciemnicy. Nie chciał się kłócić z Akaruiem co robić,jednak zdawał sobie sprawę, że to teraz najlepsze i konieczne co mają zrobić. Dalsza pogoń czy choćby wyśledzenie sprawcy jest teraz priorytetem, mimo, że docelowo mają próbować okrzesać Yamiego jako nowego Jinchuuriki. Wciąż żaden z nich nie zdawał sobie sprawy kim jest młody Uchiha. "O w mordę, a to co?" Podnosząc tę rzecz, skroił się, że wygląda to jak szluga, którą palili starsi choćby w Ryuzaku, jednak w formie ziół i fajki. Ta była świetnie przygotowana w bibułce, co przyciągnęło niemal natychmiast jego uwagę. Zabrał ją ze sobą, jednocześnie wciąż nie odpalając. Będzie ku temu okazja za parę chwil. Dalsze kroki jak widać były niezwykle istotne, gdzie znaleźli prawie trupa, a trochę dalej ślady kopyt, które były dla niego zbawieniem.
Akarui od razu ruszył do pomocy osobnika, którym kompletnie nie zainteresował się Shiroyasha. Jakby był pozbawiony jakichkolwiek uczyć, co zostało wspomniane w poprzedniej narracji. Kiedy oni zajmowali się gościem i cięciem bandaży, białowłosy przykucnął przed nim i spoglądał na twarz mówiąc: - Czy ten który Ci to zrobił ruszył dalej na koniu? Z jakiego powodu to zrobił? Co tam się stało przy wozach?- na szybkie pytania oczekiwał szybkiej i rzeczowej odpowiedzi. Nie zamierzał tracić wiele czasu, więc też dobył swoją katanę, która zwisała z lewej strony pasa, rozglądając się za jakimś suchym drewnem, który mógłby znaleźć w pobliżu. Zebrawszy tego trochę, niedaleko gościa stworzył stos. Oczywiście cały czas słuchał, a gdyby nie on, to bliżej byli Yami i Akarui. Nie mieli tyle czasu. Gdy zebrał stos gałęzi, tak by się nie rozwaliły, jednym ruchem ręki nadał ognia na ostrze, a później odpalił nim ów stos, tworząc ognisko. Teraz, mógł zająć się rozglądaniem w terenie i nasłuchiwaniem, na tyle, by jego grupa mogła czuć się bezpiecznie podczas ratunku gościa.
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Nieuczęszczany trakt
- Teraz uwaga, może troszkę zaboleć..
I trach! Bark wskoczył na miejsce z głośnym strzeleniem a ręka została uwiązana do ciała, by nie nadwyrężać dopiero co naprawionego stawu. Niektóre shurikeny dało się wyciągnąć i im przyjrzeć. Jeśli by były lepszego sortu, to szkoda wyrzucać. A może są na nich jakieś inne ślady? Medyk już kiedyś widział "podpisaną" broń shinobi. Czasem pieczęć, czasem wyrycie na ostrzu. Wszystko mogło być jakąś wskazówką. Chłop miał się już lepiej. Nawet gadał bardziej zrozumiale, choć wychodziło jego mocno wiejskie pochodzenie w samym sposobie mówienia. Najważniejsze, że dało się go zrozumieć. Historia prosta jak stryjaszek świat. Szli drogą, zbójce napadli. Nic nowego i nic ponad to, czego Akarui, Yami i Kyoshi by już się sami nie dowiedzieli.
W tym czasie powstało już eleganckie ognisko i Yami mógł zgasić swoją kulkę. Wielce przydatna technika, aczkolwiek zajmuje rękę. Warto by było mieć ze sobą źródło światła, które by nie potrzebowało operowania dłońmi. Pomysł zaczął sam tworzyć się w głowie lalkarza. To nie było w jego stylu, myśleć tak... Technicznie. Czyżby niedawne przeprowadzanie wymuszonych napraw u Sayuri tak pobudziło jego "soki twórcze"?
Facet czując się bezpiecznie zaczął pytać o swoich towarzyszy. Medyk jednak jeszcze nie wiedział, czy należy sprzedawać uratowanemu takie informacje, skoro sam jeszcze żadnych ciekawych nie podał im. Mógłby poczuć się zbyt pewnie. Dlatego postanowił na razie nie opowiadać o wszystkich martwych na trakcie i uprzedzić swoich towarzyszy, zadając kolejne pytania: - Widziałeś może coś jeszcze? Ilu było napastników? Z jakich kierunków atakowali? I co wieźliście?
I trach! Bark wskoczył na miejsce z głośnym strzeleniem a ręka została uwiązana do ciała, by nie nadwyrężać dopiero co naprawionego stawu. Niektóre shurikeny dało się wyciągnąć i im przyjrzeć. Jeśli by były lepszego sortu, to szkoda wyrzucać. A może są na nich jakieś inne ślady? Medyk już kiedyś widział "podpisaną" broń shinobi. Czasem pieczęć, czasem wyrycie na ostrzu. Wszystko mogło być jakąś wskazówką. Chłop miał się już lepiej. Nawet gadał bardziej zrozumiale, choć wychodziło jego mocno wiejskie pochodzenie w samym sposobie mówienia. Najważniejsze, że dało się go zrozumieć. Historia prosta jak stryjaszek świat. Szli drogą, zbójce napadli. Nic nowego i nic ponad to, czego Akarui, Yami i Kyoshi by już się sami nie dowiedzieli.
W tym czasie powstało już eleganckie ognisko i Yami mógł zgasić swoją kulkę. Wielce przydatna technika, aczkolwiek zajmuje rękę. Warto by było mieć ze sobą źródło światła, które by nie potrzebowało operowania dłońmi. Pomysł zaczął sam tworzyć się w głowie lalkarza. To nie było w jego stylu, myśleć tak... Technicznie. Czyżby niedawne przeprowadzanie wymuszonych napraw u Sayuri tak pobudziło jego "soki twórcze"?
Facet czując się bezpiecznie zaczął pytać o swoich towarzyszy. Medyk jednak jeszcze nie wiedział, czy należy sprzedawać uratowanemu takie informacje, skoro sam jeszcze żadnych ciekawych nie podał im. Mógłby poczuć się zbyt pewnie. Dlatego postanowił na razie nie opowiadać o wszystkich martwych na trakcie i uprzedzić swoich towarzyszy, zadając kolejne pytania: - Widziałeś może coś jeszcze? Ilu było napastników? Z jakich kierunków atakowali? I co wieźliście?
Ukryty tekst
0 x
MOWA
- Yami
- Posty: 2962
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Nieuczęszczany trakt
- Białowłosy mógł tylko obserwować, co robi Akarui, który mocno pracował nad zdrowiem tego poszkodowanego. On sam nie był medykiem, wiedział tylko jak pozbawiać życia niż je ratować chakrą. Aktualnie nie myślał o tym wcale i robił swoje, próbując wymusić od gościa informacje już teraz. Po słowach faceta mógł wydedukować, co powiedział, bo nie było to zbyt zrozumiałe. On jeździł na koniu, jednak gdzie jest koń teraz? Czyli musiał na nim uciekać, ale z niego w swoim stanie spadł. Tylko tyle można było wywnioskować, co później okazało się faktem. Przeglądając również skręta, białowłosy w tym czasie zebrał drewno i gałązki, które podpalił swoim ostrzem. Ogień rzeczywiście mógł przyjemnie dodać sił. W końcu wieczory w jesieni na pewno nie należały do tych cieplejszych. Gdy gość poczuł się nieco lepiej, w końcu mógł zdać całą relację z wydarzeń, które miały miejsce. Zostali napadnięci, byli to na pewno shinobi, a przynajmniej z nich jeden, który użył techniki Dotonu. Wnioskując po wydarzeniach, dobrze, że nie poszedł w ślad za koniem, bo to nic by nie dało.
- Więc nie warto iść za koniem… - powiedział praktycznie sam do siebie. Gdy jego kompani pytanie typka, Kyu postanowił być odpowiedzialnym za udzielenie odpowiedzi na pytania tegoż gościa.
- Nikt nie przeżył z tych, co byli przy wozach. Przykro mi, ale ciesz się, że chociaż Ty przeżyłeś. Jeszcze jedno pytanie. Czy to wasz towar? – Zapytał, wyciągając z kieszeni wcześniej odnalezionego skręta, pokazując typkowi przed twarzą. – Pachnie jak ziele do palenia… - powiedział, biorąc porządnego niucha, przystawiając do nosa. W końcu wcześniej mógł się zorientować, że to jakieś ziółka… Interesował się tylko jakie i skąd się wziął.
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości