Karczma Onigiri

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Asaka »

Shikarui nie był więc jak raz jeden – bo Asaka też nie zrozumiała tego uniku. Była prostą kobietą (hehe) pochodzącą ze wsi i to czasem odbijało się na jej zachowaniu, choć Koseki bardzo dobrze nauczyli jej manier i tego jak należy się zachowywać. Ty m niemniej pewnych rzeczy nie było się łatwo pozbyć, zresztą w Seiyami wyznawano podobne wartości. Honor, lojalność. Szczerość, bezpośredniość. Mówili przecież Yamiemu to, co mieli na myśli – nikt go do niczego nie zmuszał, a już z pewnością nie oni. Zaproponowali mu coś, a Yami mógł z tego skorzystać, bądź nie, krótka piłka. Wystarczyło powiedzieć „nie, mam inne plany”. Choć ewidentnie tych planów nie miał. Albo „nie, nie odpowiada mi wasze towarzystwo”. Choć do tej pory odpowiadało. Wiedział też o tym, jakie kroki chcieli podjąć odnośnie Shigi. Czy gdzieś skłamali? Złamali zaufanie? Nie. Zrobili dokładnie tyle, ile się zobowiązali. Tym niemniej wystarczyło powiedzieć „nie, wolę pójść z kimś innym” no i tyle, sprawa byłaby jasna. A tu… nie dostali żadnej bezpośredniej odpowiedzi, tylko jakieś uniki. To ją zaskoczyło, ale białowłosa zrozumiała aluzję. Shikarui najwyraźniej też. No i tyle ich widzieli.
Ryuzaku no Taki może i graniczyło z Midori, ale nie znaczyło to przecież, że dojście tam to kwestia godziny czy dwóch. To i tak był prawie tydzień w podróży… Należało się możliwie szybko wydostać z Midori, które powoli ogarniała wojna, by odsapnąć już na terenach należących do Kraju Kupieckiego. Przez ten czas, przynajmniej z początku, Asaka nie chciała nadwyrężać swoich sił i chakry, dokładnie pamiętając jeszcze jak to się skończyło ostatnim razem. Czy był to strach? Można było tak powiedzieć, jakaś nieopisana i niezrozumiała blokada, chociaż doskonale wiedziała, że to idiotyczne, bo jeśli poćwiczy, to mogłaby w przyszłości zrobić… więcej. Podzieliła się swoimi rozterkami z Shikaruiem, ale nie od razu dała się namówić na próbę opanowania tego.
  Ukryty tekst
I dlatego z ulgą przyjęła to, że tym razem to Shikarui zajął się szukaniem karczmy. Gdy ją wybrał – absolutnie nie protestowała i nie narzekała. Przyzwyczajona do zwyczajów Karmazynowych Szczytów, w ogóle nie pisnęła, gdy to on szedł pierwszy. Zawsze tak było. No… Zazwyczaj, to w końcu było dla niej tak samo naturalne. Poprosiła o jedzenie z duża ilością MIĘSA i o sake, a sama, walnąwszy wachlarz i wszystkie inne niepotrzebne toby na ziemię, usiadła na łóżku obok Shikiego, by zaraz się położyć, wciąż trzymając stopy na podłodze. Nie lubiła tego zmęczenia wywołanego brakiem chakry.
- Można od tego zacząć – stwierdziła po prostu, skoro już wiedziała, że Shikiemu nie chodzą po głowie żadne absurdalne rzeczy, by przykuć uwagę Kruków. Żadne idiotyczne popisywanie się, na które był przecież gotów – a przynajmniej sam tak twierdził. - A co z tym listem gończym? Chcemy jakoś spróbować udowodnić, że jest tak, jak mówimy? – ona sama nie miała tutaj większego pomysłu jak to zrobić, by im uwierzono. Ale… te pieniądze też nie były czymś, co strasznie by jej było potrzebne. Wystarczała jej myśl, że go nie ma i że Shikarui jest w pewnym sensie wolny. Wolny od przeszłości, na więcej sposobów niż jeden. Wyprawa do Midori, choć niespodziewana, była najlepszym, co mogli ostatnio zrobić. Asaka nie żałowała ani sekundy.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Toshiro »

Podczas podróży nie działo się zbyt wiele. Ot porozmawiali sobie o tym co zamierzają zrobić gdy dotrą do Ryuzaku. W międzyczasie przyglądał się treningowi Shikaruia, który widać, że eksperymentował z jakimiś technikami suitonu czy też odpalał co chwile swoje czerwone oczy. Zapewne tak jak i on stwierdził, że potrzebne mu jest lepsze zarządzanie zasobami niebieskiej energii. Nic dziwnego skoro po tym wszystkim skończył z Asaką w takim a nie innym stanie. Ta zaś po krótkim czasie poszła w jego ślady. Toshiro już zdecydowanie lepiej rozumiał przebieg chakry i jak ona działa dlatego czuł, że wymiana doświadczenie z Sanadami była dla nich i dla niego przydatna. Białowłosa oczywiście również dorzuciła swoje trzy grosze jako ta, która paliła chyba z nich najwięcej chakry na swoje kryształowe, potężne wyroby. Tak też mijały minuty, godziny, a potem dni. Po upływie kilku z nich znaleźli się w końcu w Ryuzaku no Taki. Prędko zawitali w jednej z tamtejszych karczm, takiej mniej obleganej oczywiście. W końcu trochę zmęczeni podróżą chcieli trochę odetchnąć, a nie pchać się w sam środek jakiejś imprezy. Niestety nie ustalili po drodze szczegółów i tego co konkretnie zrobią, więc musieli to zrobić właśnie teraz. Nie było czasu do stracenia, trzeba było podjąć jakieś stosowne kroki, aby zakręcić się tu i tam. Pokazać się, ale jednocześnie nie zdradzać wszystkiego.
Tak jak Sanada wparował z buta, tak oczywiście Toshiro przepuścił w drzwiach Asakę. On z drugiej strony został bardzo dobrze wychowany, a nie z duchem wymyślonych "zasad". Oczywiście miał świadomość tego jak to wygląda w Karmazynowych Szczytach, ale wolał jednak "swoją" wersję, a raczej tą, którą przekazał mu Masaru. Powiedział mu, że na świecie wygląda to zupełnie inaczej niż u nich i z tego co zdołał się już zorientować - miał zupełnie rację. Tylko oni pod tym względem zachowywali się tak... dziwnie, staroświecko chciałoby się wręcz powiedzieć.
Rozgościli się więc w karczmie, zamówili pokoje, jedzenie i picie, aby znaleźć się w końcu w jednym z pokojów i koniec końców zacząć rozprawiać nad tym co powinni zrobić, a co za tym idzie podjąć ostateczną decyzję.
- Jeśli o mnie chodzi to jestem za. Przekupienie kilku dzieciaków na posyłki nie będzie przecież problemem. Zrobi się mały szum, ludzie zaczną się zastanawiać co tam się w ogóle stało. Zapewne stosowne informacje nie zostały jeszcze wszędzie rozesłane, a nawet jeśli to niepełne. Raczej wątpię, aby Midori chciało chwalić się tym, że znaleźli biju i na dodatek udało im się go zapieczętować. - oznajmił spokojnie spoglądając to na Shikaruia to na Asakę.
- Co do tego, to najpierw możecie spróbować z tym co udało się wyciągnąć z ich ciał... A jeśli to nie poskutkuję, to po prostu zastosuję swoją technikę przesłuchania najpierw na Shikaruiu a później na Tobie, jeśli będzie taka potrzeba. - odparł wzruszając ramionami jak gdyby nigdy nic. Przecież odbiór nagrody nie mógł być taki trudny jeśli miało się świadków na to, że ciała nie dało się przytargać skoro zostało wysadzone.
- A później... W sumie zacząłbym od rozpuszczenia informacji, a potem poczekałbym na to co się stanie i w zależności od tego co się stanie, to wtedy podejmiemy odpowiednie działania. Szczerze nie mam pojęcia jak zabrać się za coś, co może tak na prawdę nie istnieć. - powiedział zastanawiając się co można by było zrobić, ale nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Jak znaleźć kogoś kogo nie da się znaleźć, albo nie wiadomo czy nawet nie istnieje? Jedyną opcją było zainteresowanie ich informacjami, lepszej na tę chwilę nie widział.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikarui »

Machnął sobie stópką na prawo. To przechylił ją na lewo, wyciągając nogi przed siebie. Miał na sobie eleganckie, proste ubranie, jakie najbardziej lubił. Nie krępowało ruchów i jednocześnie doskonale przylegało do jego ciała, podkreślając jego smukłość i przy tym zachowując wygodę. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie jest to ubranie zrobione z taniego materiału a już na pewno nie było to dzieło przypadkowego krawca, który co najwyżej zszywał chłopom koszule. Jednocześnie prostota i brak większych dodatków nie czyniła go pysznym i rzucającym się w oczy strojem. Na plecach pana Sanady widniał wyszyty ciemną nicią symbol rodu Sanada, który połyskiwał pod refleksami światła wpadającego do pomieszczenia. Shiki przypominał właśnie kociaka, który coś by spsocił, bo miał tak dobry nastrój, ale jeszcze nie wiedział, co, więc kombinował. I tak sobie pacał wszystko wokół, żeby sprawdzić, co sprawi więcej frajdy, kiedy już spadnie na dół.
- Odpoczniemy i zaczniemy działać. - W zasadzie im więcej mijało czasu, tym Sanada stawał się bezczelniejszy. Albo zawsze taki był, tylko stało się to bardziej zauważalne, bo czarnowłosy przestawał udawać? A może to kwestia tego, że coraz więcej było rzeczy, które chciał mieć, dlatego po nie sięgał, za często bez liczenia się z tym, jaki to impakt będzie miało na osobach wokół? To była ta ogromna jego wada, że gdy czegoś pragnął, to musiał to mieć, choćby miał przejść po ścieżce z trupów. Na szczęście był przy tym niesamowicie cierpliwy i potrafił wędrować do celu całymi latami, aby w końcu to osiągnąć. Gorzej, gdyby ta jego cecha łączyła się z byciem narwanym, a tak? Doskonale się z Asaką równoważyli. Ona stopowała jego, kiedy mógł popełnić głupotę, a on ją. Nie chciał zaś robić tutaj żadnego debilizmu, już sobie to wyjaśnili. Warto zacząć od najbardziej subtelnych sposobów i działać powolutku, krok za krokiem, żeby nie wdepnąć w bagno. Nie narazić się, skoro nie wiedzieli, jak dokładnie Kruki działają. Czy nie zechcą czasem wpaść, przyłożyć im nóż do gardła i wydusić informacje siłą. Tym lepiej, że byli tutaj w trójkę. Posiadali taki potencjał możliwości, że ciężko było ich czymś naprawdę zaskoczyć. Doskonale dobrana drużyna Shinomówek.
Skinął głową twierdząco na słowa Toshiro.
- Nie będą. Zanim sami się pozbierają z tymi informacjami i raportami, minie kawałek czasu. Czemu zresztą mieliby rozsyłać te raporty do innych krajów. - Wiedzę przekażą tylko ci, co tam byli. Czyli niewielu shinobich. Poinformowani na pewno będą Uchiha, Sabaku. Sam Las, rzecz jasna, o tyle o ile. Być może Harruchi zdąży wrócić do Karmazynowych przed nimi? - Dałbym temu tydzień. Potem możemy wrócić do domu. - Przez tydzień powinny plotki same oblecieć to miasto, a skoro Kruki widzieli i słyszeli wszystko... to jeśli będą istnieć - tydzień to aż nadto. Jeśli nie - wrócą z niczym, przynajmniej mając pewność, że Kruki to bajeczka dla dzieci, a nawet jeśli istnieją to nie są tak dobrzy, jak powiadano. Skoro zaś nie są tak dobrzy, jak powiadano, że są to też oznacza, że nie ma co sobie nimi głowy zawracać.
- W międzyczasie podejdziemy odebrać nagrodę, jeśli ją nam przydzielą. - Ta technika do przesłuchiwania to śliska sprawa, bo jak już Asaka zauważyła - niekoniecznie muszą wierzyć, że nie jest to udawane w jakimś stopniu. Może sami mieliby shinobiego, który byłby w stanie się tym zająć i byłoby to bardziej autentyczne? Nie ma co gdybać, trzeba będzie się przekonać na miejscu.
- Może powinienem sobie znaleźć hobby. - Wypalił nagle, odwracając wzrok od okna, żeby spojrzeć na Asakę, to na Toshiro, to znów na Asakę. - Powinienem mieć hobby? Ludzie mają hobby.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Asaka »

Shikarui zawsze stawiał na szyk – czarne, dopasowane do jego sylwetki kimona, drogie rzecz jasna, bo trzeba się było cenić i pokazać. I z drugiej strony była Asaka: paradująca w długich, ciaśniejszych spodniach i koszulkach. On elegancki, ułożony, pokazujący, ze nie jest byle kim i ona – mająca głęboko w poważaniu, czy mijane na ulicach kobiety nie patrzą na nią krzywo bo przecież tak nie wypada, bądź mężczyźni nie komentujący po cichu, że kobiety to do garów, a nie z bronią przez miasto. Tak. Woda i ogień można by rzec, choć i Asaka czasami wdziewała na siebie kimona, by nikogo nie gorszyć i by sprawić Shikiemu przyjemność. Ale to tylko wtedy, gdy wiedziała, że danego dnia nie będzie biegać z bronią. No bo kto to widział próbować biec w ciasnym kimonku, co? Niezbyt to wygodne. A Asaka w swoim zawodzie na wygodę właśnie stawiała. Podłożyła sobie ręce pod głowę i gapiła się w sufit, kątem oka zerkając na ciekawskiego kociaka Shikiego i stojącego nieopodal Toshiro. Przez całą drogę do Ryuzaku starała się jakoś utrzymywać rozmowę, ale nie dało się nie zauważyć, że był pewien chłód w słowach dziewczyny, gdy zwracała się do Toshiro. Albo milczenie tam, gdzie zwykle gadałaby i gadałaby. Można to było zrzucić na winę skupienia podczas treningu, zgoda, ale czy jej ton byłby wtedy inny? Pewnie wiedziałby to najlepiej jedynie Shikarui, z którym trenowała najwięcej i też spędzała najwięcej czasu.
Szturchnęła swoją stopą te majtającą na boki nóżkę Shikaruiego i uśmiechnęła się do sufitu tak, jakby to wcale nie była ona i jakby w ogóle nie wiedziała, że ktoś go zaczepiał. Beszczelność czarnowłosego absolutnie jej nie przeszkadzała, to prawdę mówiąc było to, co w nim lubiła. Tę pewność siebie i to, że wiedział, czego chciał. Podobało jej się to bardzo, więc nie czyniła żadnych negatywnych komentarzy. Jedyne co, to tylko czasami starała się go utemperować, gdy jakiś pomysł był nieco zbyt… zbyt. Ale nie za często. W końcu doskonale znała swoje miejsce, czyż nie? Ha, nieprawda! To znaczy znała, ale to nigdy nie był wyznacznik tego, by nie otworzyć gęby, gdy coś było nie tak.
- Ta, chwalić się tym, ze znaleźli demona, który przy okazji rozwalił im spory teren. Niee… Raczej mają co robić teraz. Zwłaszcza patrząc na spięcie z Aburame. Zobaczycie, nie minie wiele czasu, a znowu będą szukali najemników. Ale tym razem do wojny – dalej kątem oka obserwowała Shikiego, by tylko zaraz przenieść spojrzenie na sufit, gdyby została przyłapana. Trochę… Trochę bawiła się z nim teraz w kotka i myszkę i udawała niedostępną. Co za baba.
- Dobra. Tydzień i wracamy. Za długo nas już nie było – Harruchi, ha. Asaka nawet do teraz nie wiedziała, że to był jej krewniak. Nie przedstawił się, nie powiedział co potrafi. Widziała go w akcji tylko z techniką fuutonu. Poza tym nie kojarzyła gościa. A nawet gdyby wrócił do Karmazynowych Szczytów przed nimi… to nie znał całej historii. Skoro przez większą część zabawy go w ogóle nie było. - Wiesz, Toshiro. Ta twoja technika miałaby sens, gdyby cię znali i ci ufali. A tak co? Możesz udawać, my możemy udawać. Ja bym tak pomyślała. A skoro ja bym tak pomyślała, to cholernie pewne, że ktoś mądrzejszy też pomyśli.
Po tym nastąpiła chwila ciszy, w której Asaka zacisnęła zęby i tylko w myślach powtarzała sobie, by nie dać się sprowokować, że to do niczego nie prowadzi. I wtedy SHikarui ni z gruszki ni z pietruszki wypalił ze swoim…
- Hm? Co…? – hobby? O bogowie. - Nie wiem, jeśli chcesz to… no. Ja tam nie mam hobby – chyba, że hobby to wściekanie się na misjodawców. Albo trenowanie technik. Albo gapienie się na Shikiego. Albo rozmowa z nim. Ale jakoś… wcale nie czuła, by jej życiu przez to czegoś brakowało.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikarui »

Zatrzymał nogę i znieruchomiał, spoglądając natychmiast w kierunku swojej stópki. A tam nic. Cicho, głucho, kompleetnie nic się nie stało. Majtnął nią jeszcze raz na bok, tym razem był sprytny - tym razem nie oderwał od niej oka. I nic. Jeszcze ze dwa razy. I nic. Więc przysunął nogę, żeby popchnąć nogę Asaki tak, by swoją zatrzymać tuż obok jej. O taki był właśnie! Przy czym w końcu oderwał wzrok od nóg, żeby spojrzeć na leżącą obok niego Asakę, na jej twarz - rozluźnioną.
Łatwo było zauważyć, że białowłosej coś przestało pasować, że coś wyżerało jej wnętrze i nie dawało pełnego spokoju. Nie w stosunku do niego - w stosunku do Toshiro. Coś zawisło między tą dwójką. Czarnowłosy nie wtykał kija w mrowisko, bo nie można było wpadać między dwie strony... albo można było? Tak, ale nie, kiedy obie strony były obecne. Wtedy zawsze się wychodzi stratnym. Każdy ma swoją rację, tak jak każdy miał swoje zło i swoje dobro. Te prawdy, które chcieli, by były absolutami. Nie było zaś tajemnicą, że Shikarui nie nadawał się na psychologa i pętanie się w skomplikowanych sprawach, gdzie obie strony miały różne poglądy, mogłoby pewnie bardziej pogorszyć sprawy niż je rozjaśnić. Niestety nie nadawał się też na tego kolegę do picia, z którym można usiąść i wyjaśnić sprawy przy paru głębszych. Lubił wypić jedną czarkę dla rozgrzania, ale na tym się kończyło. Na tym wiedział, że skończyć musi, bo jak nie, to zaraz znowu zaczną się głupie, nieskładne gadki i pieprzenie o Hanie.
- Aha. - Zabrzmiało to tak, jakby właśnie przytaknął na jakieś niesamowicie mądre słowa. Ciężko zaś było tak nazwać to, co powiedziała Asaka. Wydawał się jednak przekonany tym, co usłyszał, tak jakby naprawdę dało mu to pole do przemyśleń i wyciągania wniosków. No bo fakt, Asaka nie miała hobby. W sumie to cały czas zajmowały jej kuriozalne, domowe czynności, jeśli akurat nie trenowała albo nie byli akurat na misji. Albo nie spędzali tego czasu jakoś razem, czy to rozmawiając, czy spacerując czy nic nie robiąc i siedząc sobie ot tak. Po prostu w ciszy. - A ty masz hobby? - Zwrócił się do Toshiro, mieląc pozyskane wnioski w swojej głowie. I to nie tak, że mu czegoś brakowało. Przewartościowując to, co robił, uznawał za hobby rzeczy... chyba lekko niepoprawne. Nie żeby było mu z tym źle. Ale może powinien zająć się... malowaniem? Graniem na cymbałkach? Baletem na pewno nie. Tak, tak, no właśnie, w tym sęk. Chyba hobby miał, tylko nie takie... zwyczajowe, jak zbieranie znaczków właśnie.
Rozległo się pukanie do pokoju. Krótkie "wejść" od strony Sanady sprawiło, że gosposia otworzyła drzwi i wniosła na tacach jedzenie dla całej trójki, oznajmiając, że za chwilę wróci z napitkiem. Czarnowłosemu przemknęło przez myśl, że kolejność chyba nie ta, to na odwrót powinno być, ale niczego nie powiedział, bo z apetytem skoczył do stołu i zaczął się zajadać.
- Chciałbym zawalczyć na wojnie. - Wypalił, urywając kawałek pysznej bułeczki, by zagryźć nią potrawkę. - Nie można jednak kazać na siebie czekać. - Nawiązał do tego, że za długo ich w Karmazynowych Szczytach nie było. - To brzmi jak dobre hobby. Polityka.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Toshiro »

Ubranie jak ubranie. Toshiro nie wymyślił jak na razie niczego nowego. Po prostu przywdział jakieś czarne szaty, które również przylegały dość mocno do jego ciała. Tyle, że jego bardziej przypominał samurajskie i zapewne przez dwa wakizashi u jego boku często był też z nimi mylony. Oczywiście nie ograniczało ono w żaden sposób jego ruchów, również brak błyskotek czy jakichś innych ozdobników, które mogłyby przeszkadzać, czy też jakoś niepotrzebnie zwracać uwagę. Z racji, że nie pochodził z jakiegoś byle jakiego domu, jego ubranie również nie wyglądało jak pierwsze lepsze uszyte przez jakiegoś janka.
Choć podróż nie przyniosła im żadnych niepokojów, to jednak zachowanie Asaki zwróciło uwagę Nishiyamy. Konkretniej jej ton i sposób odnoszenia się do niego. Był zupełnie inny, różny od tego, do którego przywykł. Różny od tego kiedy spotkali się po tak długiej rozłące. Teraz białowłosa stała się wobec niego zimniejsza, tak jakby miała do czynienia z jakimś obcym, którego nie do końca trawi. Zastanawiał się co mogło spowodować taką nagłą zmianę jej nastawienia co do jego osoby. Z jego perspektywy nie zrobił przecież niczego złego. Każdy wierzył w co chciał, miał swoje ideały, poglądy. Skąd ten chłód, który był słyszalny w jego kierunku? Z drugiej strony, do Shikaruia, który wcześniej zdenerwował dziewczynę ta zachowywała się całkowicie normalna. Mieszkaniec Karmazynowych Szczytów zdecydowanie odczuł tę zmianę jednak nie chciał dać tego po sobie poznać, w końcu mieli pewne plany, które dotyczyły również jego aspiracji, jego teraźniejszych celów, które bardzo chciał teraz zrealizować. Być może one przybliżą go choć trochę do jego głównych motywacji i teraźniejszych aspiracji. Jeśli będzie okazja, na pewno o to zapyta, ale może teraz nie jest to najlepszy moment, szczególnie, że to dalej trwało. Chyba.
W każdym razie ustalili, że Shikarui nie chce biegać i krzyczeć, że widział demona.
- Tak, właśnie o to mi chodziło. Ci, którzy z nami tam byli raczej nie będą mówić o tym na lewo i prawo. Szczególnie, że każdy znał powagę sytuacji, jednak wiadomo, zawsze trzeba zakładać, że znajdzie się jakiś wyjątek, który stwierdzi inaczej. Nie chodziło mi stricte o tych z Nara, tylko ludzi, którzy wracając do swoich, być może niektórzy zostali tam wysłani z misją sprawdzenia co się dzieje. W sumie w ogóle bym się nie zdziwił gdyby inne rody zainteresowały się tym, co tam się działo. Tym bardziej, że to ogłoszenie wysłali chyba wszędzie. - nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Miał tylko nadzieję, że Kruki nie zdążą zebrać odpowiednich informacji, a jeśli zdobędą chociaż część, to będą szukać jakiegoś dopełnienia, którego tylko uczestnicy będą mogli im dać, czyli patrz oni.
- Wiem, Asaka. Dlatego nie jestem przekonany co do pomysłu Shikaruia, aczkolwiek jeśli ma to dać Wam szansę na nagrodę, to dlaczego by nie spróbować? Może sami będą mieli kogoś takiego jak ja. - złotooka w tym momencie jakby się zapowietrzyła, choć Toshiro dalej za bardzo nie wiedział o co jej chodzi.
- Niechaj będzie tydzień. - dużo niewypowiedzianych słów, denerwowało go to bardzo, ale co mógł na to poradzić? Spojrzał przez chwilę prosto w oczy dziewczynie jakby doszukując się w nich odzwierciedlenia jej myśli, jakiejś wskazówki, czegokolwiek. Z drugiej strony gdy spojrzał na totalnie wyluzowanego Shikaruia od razu chciało mu się śmiać, dawno nie widział go w takim stanie. Najwidoczniej w Shinomówkach powstał jakiś zgrzyt. Nagle ni stąd ni zowąd Shikarui zmienił temat jakby wyczuł to narastające napięcie. Czyżby uczył się ogłady?
- Poza treningami, które praktykuję codziennie... To nie wiem. Czasem lubię pójść na długi spacer w góry, a tak to chyba tyle. Nie wiem czy można nazwać to hobby. - odparł nieco zaskoczony pytaniem ze strony lawendookiego, który zaskoczył go swoim wyborem hobby. Toshiro tylko prychnął.
- Błagam Cię. Polityka? To chyba najgorsze czego można się podjąć. Ciągłe spiski i intrygi. Tylko czekać, aż otrzymasz cios nożem w plecy od swoich "zaufanych" ludzi, dla których tyle zrobiłeś. Tak wygląda polityka. - odparł widocznie zniesmaczony samą myślą o tym.
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Asaka »

Zaczepka się udała i Asaka, całkiem zadowolona z siebie, udawała, jakby zupełnie nic się nie stało, a ta nóżka, co tak przeszkadza to wcale nie należy do niej! O, a nawet panicz oddał – szturchańcem mniej dyskretnym niż jej własny. To sprawiło, że na jej twarzy wykwitł złośliwy uśmieszek, ale leń wcale nie ruszył się z łóżka, bo dziewczyna zwyczajnie nie miała na to ochoty. W końcu mogli odpocząć w bardziej przyjaznych warunkach niż szpital polowy, namiot czy ryokan wątpliwej jakości spotkany po drodze – gdzie nie było większego wyboru. A jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, proste.
Była bardzo oddana swemu klanowi. To, ile dla niej zrobili zrozumiała praktycznie dopiero wtedy, gdy ruszyła dupsko z domu, by zobaczyć świat. Wtedy to wszystko doceniła i zrozumiała – gdy z własnych pieniędzy trzeba było opłacić sobie dach nad głową czy wyżywienie. I na to wszystko zapracować. Zrozumiała, jak bardzo ważna dla niej jest jej rodzina. A ta była częścią rodu. Wiedziała, że dobrze robi, bo czuła absolutny spokój, gdy tak wiele poświęcała dla klanu. I… cieszyła się z tego. Chciała dla Daishi jak najlepiej i jak najwięcej. Tak jak reszta oddanych mieszkańców. Nie wstydziła się też tego kim jest i skąd pochodzi. A… Była przecież tylko głupim bękartem. Bękartem, który choć praw miał mniej w obliczu ludu – miał ich całkiem sporo z powodu swojego zawodu. Teraz to i tak nie miało już żadnego znaczenia, skoro była mężatką, a nazwisko też nie było byle jakie, choć należało do Jugo. Skąd więc taki chłód? Być może stąd, że ktoś, kto mieszkał na terenach Kosekich dłużej niż ona, ktoś, kto miał możliwość kształcić się i trenować dłużej niż ona – był tak niewdzięczny. Że skoro jeden ród zdradził, to drugi też na pewno to zrobi. Ha! Ale jaki ród zdradził! Asaka trochę jednak czasu w Sogen spędziła i czy ją to w jakiś sposób dziwiło? Nie, niespecjalnie. Jednak tej niewdzięczności nie mogła znieść. I tego, że klan i rodzina były ograniczeniem. Z tym się nie zgadzała. To jej się nie podobało. I tym była zawiedziona. Do tego stopnia, że zwyczajnie nie chciało jej się gadać. A że w stosunku do Shikiego zachowywała się normalnie? Cóż, to przecież był jej mąż. To była osoba, którą pokochała – co pewnie dla niektórych wydawało się absolutnie dziwne. Mieli kłótnie, jasne, różne, ale nie takie (ba, to nawet nie była kłótnia. Ledwie wymiana zdań, która okazała się… być taka jaka była). Shikarui sam sprawiał wrażenie osoby, dla której własny klan jest ważny. Jugo. Jego nazwisko – rodzina, która praktycznie nie istniała, a której był ostatnim członkiem. Teraz miał Asakę i miał szansę to nazwisko odbudować. To był szczytny cel, szlachetny nawet – cel, który sama szanowała. Cel, który doskonale rozumiała.
- Na pewno będą się interesować. Dobrze wiedzieć co się dzieje na świecie i na co można sobie pozwolić – mruknęła w odpowiedzi. I nie było to nic złego ani dziwnego. Cóż, informacja, wiedza – to była potęga i nie było sensu nawet zaprzeczać.
Wcale się nie zapowietrzyła, po prostu zwróciła uwagę na ewidentny problem. A czy coś dziwnego było w tym, że… po roku chciałaby wrócić do domu? Czy było to aż tak dziwne? Czy było w tym jakieś niedopowiedzenie? Niespecjalnie – przynajmniej nie miała takiej intencji. Takie były po prostu fakty ot i tyle.
- A dlaczego najgorsze? Mi się wydaje, że to całkiem ciekawe zajęcie. Pod warunkiem, że to kogoś interesuje – och… Shikarui nadawał się jak nikt inny. Spiski, intrygi – ha! Dla kogoś z jego cierpliwością i możliwościami? Cóż więc w tym było złego? Zresztą… już poniekąd zaczął podczas jego pierwszego spotkania z Kazuo. Asaka była wtedy pod wrażeniem, naprawdę.
Tematu wojny jakoś nie podjęła. Ona sama średnio miała aktualnie ochotę się w jakiejś ścierać. Wiedziała już jak to wygląda, poza tym priorytety były jakby nieco inne… Gdyby szukali szybkiego zarobku, to czemu nie? Ale go przecież nie szukali, nie w tym momencie.
Jedzonko było wybawieniem i Asaka usiadła na podłodze, opierając się plecami o łóżku, z miską w rękach. Była głodna, bardzo głodna, po tym ostatnim treningu chakry, to i rzuciła się na jedzenie, jakby go od… roku nie widziała. No a przynajmniej od miesiąca. I czekała na picie o jakie poprosiła. Sake marzyło jej się od dłuższego czasu.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikarui »

- Na pewno się zainteresują. Dlatego na pewno będą tym zainteresowane Kruki. - Takie informacje, świeże jak pyszne bułeczki, były bezcenne i miały szansę błyskawicznego rozejścia się. Reszta go nie interesowała. Czy tak naprawdę ktoś sprzeda Yamiego czy nie, miał to gdzieś. On tego nie zamierzał robić przez wzgląd na Asakę. Skoro wykazał takie zerowe zainteresowanie, to był raczej bezużyteczny, by jakkolwiek umieścić go w planie budowania swojego własnego imperium, którego cieniem chciał się stać. Fakt, polubił tego chłopaka, ale też bez przesady. Zdecydowanie bardziej od niego lubił pieniądze i o wiele milsza byłaby mu uwaga kogoś wpływowego i silnego, niż jego życie. W końcu w jego świecie wszystko miało swoją cenę - tylko Asaka była bezcenna. Mimo tego, że wiedział, że każdego da się zastąpić, a uczucia prędzej czy później ulegają ukojeniu, to wiedział też, że jest taki ból, który do końca będzie ci towarzyszyć. Jak gwóźdź, który znalazł się za głęboko i zdążył zerdzewieć. Nie da się go wyjąć. Więc boli, kiedy wykonasz zły ruch. Utrata Asaki byłaby jednym z tego rodzaju bólów. Takim bólem był właśnie Aka, a Asaka była dla niego o wiele ważniejsza. Te wszystkie piękne chwile z nią, rozwiane jednym gestem... okrucieństwo. To była definicja prawdziwego okrucieństwa.
- Chyba że zadasz cios pierwszy. - Odpowiedział na słowa Toshiro. Właśnie, więc wszystko wracało do tego samego - zabijania? To nie miało być hobby. Nie, nie - to było... coś więcej. Akt mordu był niesamowitym doznaniem, którego nie dało się przyrównać do nikogo innego. Tak, jakby odbierając czyjeś życie, pochłaniał jego duszę, zamieniając ją w swoją siłę. Tak specyficznego, intymnego doznania nie zapewniało nic na tym świecie i czarnowłosy nawet nie próbował szukać zamiennika. Raczej szukał czegoś, co będzie interesujące i pozwoli temu czasowi płynąć w o wiele bardziej rytmiczny sposób. Na przykład do rytmu dwóch serc. - Nie myślałem o byciu typowym politykiem, ale kiedy o tym wspomniałeś, to mi pasuje. - Podzielił się swoją refleksją. - Polityka jest fascynująca, ponieważ ludzie są fascynujący. Co będzie w stanie ukryć się przed moimi oczami, gdy już rozwinę je w pełni? Myśli? Bo na pewno nie emocje. - Uśmiechnął się w bardzo enigmatyczny sposób i jednocześnie bardzo arogancki. Niezwykle pewny siebie, to na pewno. Przestał się przynajmniej wiercić, tak jakby ukierunkowanie swoich myśli właśnie na te tory przyniosło mu wystarczająco zajęcia. Samo zastanawianie się nad tym. - Asaka byłaby moją królową, a ja mógłbym szeptać zza tronu. - Słodkie, czułe słówka, pokusy i... pewnie głupie pytania, które przychodziły mu od czasu do czasu do łba.
Po zjedzeniu odpoczęli do południa, a potem ruszyli do Ryuzaku. Rozdzielili się i poszukali dzieciaków czy żebraków, którzy gotowi byli szepnąć kilka słówek za ryo. O tym, że bohaterowie, którzy pomogli ocalić Prastary Las zawitali w karczmie Onigiri. Na samym końcu pozostawało czekać na efekty swojej pracy. Spotkali się wieczorem znów w karczmie, chyba jedyni aktualni tutaj shinobi. To dobrze, przynajmniej będzie wiadomo, kogo szukać. Shikarui nasłuchiwał i spoglądał na każdego wchodzącego, ciekaw, czy pogłoski, które rozpuścili, dotrą aż tutaj i czy ktoś w sumie podłapie temat z prostego ludu. Zamówił Asace buteleczkę sake, idealną na rozluźnienie, ale zdecydowanie za małą, żeby się jakkolwiek upić, a sam raczył się zieloną herbatą. Karczmarz zabijał go wzrokiem, kiedy Sanada bezczelnie spaczył herbatę, wsypując do niej cukier i jeszcze zamieszał w czajniczku łyżeczką, za nic mając chwilowo konwenanse. Czarnowłosy był grzeczniutki i wychowany tylko wtedy, kiedy musiał, a gdy nie musiał to wychodził na wierzch wieśniok. Na szczęście przy Asace nie musiał czegokolwiek udawać. Bo cokolwiek by nie zrobił i nie powiedział, ta prawda była niezmienna - że zaakceptowałaby go takim, jakim jest. Ponieważ już dawno go zaakceptowała.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3835
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Asaka »

Cóż, informacje to też była część polityki. A tak prawdę mówiąc to nawet jej główna część. I po to też były Kruki, czyż nie? By wiedzieć i tę wiedzę sprzedawać. Bo… Po co trzymać ją całą dla siebie? Nie miało to większego sensu. I dlatego teraz nawet postawa Toshiro wydawała jej się… hipokryzją. Albo naiwnością – tak, jakby nie wiedział, po co będą zbierane te informacje, jeśli w ogóle Kruki okażą się prawdziwi i zechcą z jakiegoś powodu wcielić ich w swoje szeregi? Czy po prostu go to nie interesowało, bo praca to praca i klapy na oczy. Czego oczy nie widziały tego sercu nie żal, czy jakoś tak, prawda? To, że Shikarui tak był zainteresowany Krukami, wiedzą, informacjami i… hah, teraz wychodziło, że chciał się zainteresować polityką – tutaj wszystko sklejało się w jedną spójną całość. Miało to wszystko sens, wcześniej złotooka nie zdawała sobie nawet sprawy jak bardzo, ale też w ogóle jej to od początku nie przeszkadzało. Dlaczego by miało?
Asaka nie powiedziała grupie do czego do końca są zdolne oczy Ranmaru. Owszem – jak widzą, co widzą i że słyszą, bo było im to potrzebne. Nie zająknęła się jednak o tym, że Ranmaru potrafią w jakiś sposób odczytywać emocje inaczej niż z mimiki twarzy. W momencie, gdy Shikarui będzie w stanie te emocje dokładnie rozczytać – i gdy być może zrozumie ich podłoże, gdy zdolny będzie je pojąć – wtedy na pewno będzie bardzo trudnym przeciwnikiem. Już był, ale zupełnie innego rodzaju.
- Tyłek by mnie od niewygodnego tronu bolał. Kiepska perspektywa – nie musiała nigdzie siedzieć, by słuchać głupie pytania Shikiego i… nie osądzać.
Nim gdziekolwiek wyruszyli, a przynajmniej nim ona wyruszyła – wzięła długą kąpiel, by się chociaż jako tako prezentować i zrelaksować. Później? Później faktycznie szlajała się po osadzie, starając się podążać wedle wcześniej ustalonego planu. By na koniec wylądować na powrót w karczmie? Kolejna butelka sake? Asaka zaczęła podejrzewać, że jednak Shikarui ma jakiś cichy plan, by upić ją tak troszeczkę, by się rozluźniła i nie bywała taka… oschła. Ale podejrzliwość to jedna sprawa, a wdzięczność – druga. Sączyła więc powolutku zawartość butelki w małej czarce i nawet odzywała się czasami, starając się zagaić jakiś temat, by nie siedzieli w ciszy. Nie robiła tego zbyt chętnie, ale robiła, gest się liczył. No a pooootem. Poootem podszedł do nich słaniający się koleś i w pierwszej chwili miała ochotę go zwyzywać za grubiańskie zachowanie, ale jego wzrok był zbyt przytomny. Jego słowa… Zresztą też. Zastanawiające. Czyżby… rzeczywiście? Ale na ile mieli tę pewność? Tym niemniej słowa jegomościa ją zastanowiły. Białowłosa Koseki zmierzyła gościa wzrokiem by w końcu odpowiedzieć pytaniem na pytanie, a co. Nie wszystkie karty trzeba było wykładać na stół, czyż nie? A przynajmniej ona nie chciała. Kpina w jego głosie zadziałała jak płachta na byka.
- A po co? Nic ciekawszego nie dzieje się w osadzie? – Ryuzaku nie było przecież małym miasteczkiem. I z pewnością na jednego cywila nie przypadała jedna przyczajona „w cieniach” osoba, gotowa zbierać o niej informacje? Z pewnością nie byli też jedynymi shinobi w mieście czy okolicach.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Toshiro »

Oddanie swojemu klanowi i służba pod nim nie zawsze oznaczała sympatii. Choć oczywiście w przypadku jednego jak i drugiej Koseki nie dawali im żadnych powodów aby w nich wątpić, to Toshiro dalej miał swoje ale. Co prawda bezpośrednio nie został zdradzony, ale zapewne gdyby jego klan wiedział o jego istnieniu, to pewnie dawno by się nim zajął. Wtedy pytanie brzmiało, czy dumni ze swojego pochodzenia mieszkańcy Karmazynowych Szczytów obroniliby mieszańca? Kogoś z zewnątrz? Nie znał odpowiedzi na to pytanie i nie chciał go nigdy poznawać. Tym bardziej co do szanowania klanu nijak się miała rodzina i bliscy, których Nishiyama przedkładał ponad wszystko. Z prostej przyczyny - kiedy nawiązał z kimś jakąś więź, bardzo mocno się jej trzymał. Byłby w stanie dla bliskich osób zrezygnować z klanu na ich rzecz i o to w sumie tylko się rozchodziło. O priorytety. Czarnowłosy również nie wstydził się swojego pochodzenia. Zawsze mówił o nim głośno. Tym bardziej, że chciał mówić o nim głośno i było mu to na rękę. Wtedy często ludzie brali go za kogoś, kto po prostu nie odziedziczył limitu krwi Kosekich, którym akurat mogła poszczycić się Asaka. Bękart. Choć w sumie teraz nie miało to znaczenia, tym bardziej kiedy wyszła za Shikaruia, który był przedstawicielem rodu Jugo, w sumie też na doczepkę. Nieźle się dobrali. Każdy ze swoją przeszłością, która w jakiś sposób mieszała w kwestii ich pochodzenia, czy miejsca, które mogli nazwać domem.
Toshiro bardzo zwątpił w to czy gdziekolwiek może być tak jak w domu. Najbliżej właśnie było Daishi, które na prawdę do teraz gościło go z otwartymi ramionami. Oczywiście był za to wdzięczny, dlatego pracował jako shinobi dla tego klanu. Mimo wszystko jednak zakładał najgorszy scenariusz, czyli po prostu uważał na swoje plecy, aby tak jak w polityce, nie zobaczyć tam zaraz wbitego noża. Z drugiej jednak strony patrząc na Sogen i ich ród, który wybija się nawzajem... Ah, szkoda strzępić ryja. W każdym razie niesmak w ustach pozostał i niestety odbijało się to na innych. Wiadomo, że z czasem i pewnymi wydarzeniami można się o wiele bardziej przekonać się do czegoś, do czego na początku podchodziło się sceptycznie.
Przeszli do tematu polityki i po odpowiedzi małżeństwa Sanada dopiero teraz wziął poprawkę na to z kim rozmawia. Pokręcił tylko głową wyobrażając sobie samego siebie jako trybik w polityce, tym bardziej ze swoimi umiejętnościami perfekcyjnie by się tam nadawał. Manipulacja, szantaż, iluzja, zwodzenie, szpiegowanie, wbijanie noży w plecy bezbronnemu przeciwnikowi. To domeny polityki, które był też jego mocnymi stronami i miał tego świadomość, aż za bardzo. Może właśnie dlatego Uchiha byli tak zepsuci, bo każdy uważał, że się nadawał i chciał więcej?
-No cóż... W sumie. Nieważne. Racja - mruknął spoglądając to na Asakę, to na Shikaruia, który był całkiem zadowolony poruszonym tematem i nawet przyznał, że całkiem by mu takie zajęcie pasowało. - Jak tak teraz myślę, to rzeczywiście Wy byście się tam nadawali. Ba, nawet ja bym znalazł sobie tam dobrą lokatę, ale czy to gra warta świeczki? Może rzeczywiście pewnego dnia będzie trzeba wziąć los w swoje ręce. - powiedział widocznie się nad czymś zastanawiając. Zamiast tak bardzo uciekać, może powinien w końcu wziąć byka za rogi? Po co zwalać na to, że ktoś inny jest zły czy coś zrobił źle jak można być dobrym i zrobić wszystko dobrze? No w sumie dobrze, to pojęcie względne, więc po swojemu. Zamiast patrzeć ludzi do góry, to wspiąć się na szczyt i patrzyć na ludzi z dołu, wróć, na ich poziomie. Nie chcemy się przecież stać tacy jak oni, nieprawdaż?
-To prawda. Twoim oczom mało co umknie i chyba tylko iluzje są w stanie je powstrzymać o ile jest się dostatecznie blisko, a to często bywa problemem. - Chociaż akurat Shikarui nie miał się o co martwić z jego strony, ale gorzej było w przypadku członków jego klanu. Gdyby miał się mierzyć z takim w pojedynkę... Ah, nie byłoby co z niego zbierać raczej.
W każdym razie w końcu nastał moment kiedy pora była na odpoczynek, w trakcie którego Toshiro postanowił podjąć pewne niespodziewane kroki. Trio rozeszło się do swoich pokojów, a raczej tylko chłopak musiał się przelokować. Plan należało teraz wdrożyć w życie. Znalezienie kilku dzieciaków, które za grosze rozsieją plotki nie było zbyt dużym wyzwaniem, dlatego już wieczorem, jak się okazało, jako jedyni shinobi siedzieli w karczmie. W międzyczasie jednak mieszkaniec karmazynowych szczytów postanowił skorzystać z usług ścięcia włosów. Tutejszego "fryzjera". Trochę męczyły go już te długo włosy i idąc trochę w ślady Sanady, ściął włosy. Tym razem postawił zupełnie na praktykę. Jego włosy z długich prawie do pasa kończyły się tym razem całkiem sporo przed ramionami. Była to spora zmiana, ale on chyba czegoś takiego potrzebował od dłuższego. Nie tylko jeśli chodzi o aspekt wizualny.
Zasiedli wieczorem jak gdyby nigdy nic. Asaka dostała Sake, Shikaruia zaś zajął się zieloną herbatę, którą potraktował cukrem. W oczach Nishiyamy jednak nie bezcześcił jej, ponieważ on swoją białą również potraktował bezwzględnie cukrem. Lubił słodkości, dlaczego więc miał sobie ich odmawiać, kiedy akurat według niego cukier tylko sprawiał, że smak było czuć o wiele wyraźniej. No i oprócz tego była dużo smaczniejsza. Nie musieli długo czekać, ponieważ praktycznie dopiero co zasiedli ze swoimi trunkami, a tutaj już ktoś podbijał do nich i stwierdził, że ich nie doceniają. Czyżby wywołali wilka z lasu szybciej niż im się to wydawało? Toshiro jakoś nie był w stanie to uwierzyć. Chociaż może... Taki jest ich sposób działania, kto wie? Na razie jednak nieufnie spojrzał w kierunku nowo przybyłego mężczyzny.
- Was? To znaczy kogo? - zapytał z udawanym zdziwieniem tak jak zareagowałby normalny człowiek w takiej sytuacji. Nie zamierzał jak na razie nic więcej. Mógł to być zupełnie każdy. Szpieg z Pustyni, z Lasu, ze Szczytów, z Cesarstwa, Równin, skądkolwiek. Normalnie nie podchodzi się do ludzi i nie mówi, hej, obserwowaliśmy Was, mówcie co wiecie. Tak mógł zrobić każdy, a to, że akurat szukali Kurków i nagle tak szybko udało im się je znaleźć... Wydawało się po prostu bardzo mało prawdopodobne.
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikarui »

Shikarui już brał możliwość, że Kruki to zwykła bujda. Bajeczka sprzedawana dzieciom, jedna z tych o przerażających kreaturach, co czekają pod łóżkiem. Jeśli będziesz niegrzeczny, przyjdzie po ciebie i zabierze cię tam, gdzie światło nie sięga. Przecież to przerażające - wizja, że może istnieć organizacja, która wie wszystko. Lub przynajmniej tak wiele, by sprawić, że jest realnym zagrożeniem dla świata i ludzie się z nią liczą. A w niej? Wszyscy ci, o których historia nie mówiła. Zatarci przez karty, bo zatarci na ustach ludzi, a jednak byli. I to oni własnie szeptali zza tego tronu. Tego samego, na którym Asaka nie chciałaby siedzieć, bo tyłek by ją bolał. Skoro więc liczył się z tą możliwością, to nie byłby zawiedziony, gdyby te podejrzenia okazały się prawdą. Zapewne, wbrew temu, co powiedziałby, uważnie spoglądałby w mrok dalej, czekając, aż jeden z kruków rozłoży swoje skrzydła i wskaże mu prawdziwego Kruka co się zowie. Nie takiego, co potrafił latać, a takiego, z którego oczu można było dojrzeć wiedzę zbieraną w ramionach przez lata. Tylko nie starałby się szczególnie uważnie. Zacząłby działać sam, licząc się z tym, że informacje, które posiada nie zostaną przeliczone na pieniądze.
Stuknął paznokciem w czarkę, którą trzymał. Śmieszna sprawa, nie powiedziałby tego nigdy na głos, ale czuł się liderem ich grupy. Choć czy na pewno by nie powiedział? Nie miałby żadnych oporów. Uwielbiał oddawać białowłosej pałeczkę, by to ona decydowała, by kreśliła ich drogi przez pola, by wybierała, gdzie mają podążyć, lecz były takie momenty, kiedy napinał się jak cięciwa łuku, po którym bardzo często czule przesuwał palcami, jakby był skórą kochanki. Tak było teraz. Niemal prosiło się o dopisanie, że stał się odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo - i tak rzeczywiście było. Pogrywali z ogniem. Grunt był niepewny, jak z tą polityką - hobby dobre jak każde inne, tylko... strasznie fałszywe. Dla kogoś, dla kogo sumienie nie było żadną przeszkodą i kto bardzo wyraźnie potrafił sobie wyrysować cele, dla kogoś o nieskończonych pokładach cierpliwości i rozwiniętym instynkcie - och, to przecież zupełnie tak, jakby Shikarui urodził się, by zatopić w świecie, który nie sądził nawet kilka lat temu, że go zainteresuje. Teraz wydawał się ekscytujący. Nie dziwiło go jednak wcale, że dla Toshiro nie było w tym ekscytacji, a jedynie obłuda, zdrady i spiski. W oczach czarnowłosego Toshiro był bardzo delikatnym, wycofanym stworzeniem, które stało w miejscu, kiedy świat błyskawicznie sunął do przodu. Spoglądał, jak te mikroskopijne, prywatne światy wokół niego wybuchają, a on nadal stał w tym samym punkcie. Tak samo stał, kiedy tracił Asakę. Tak samo stał, gdy jego klan mógł się rozwinąć. Będzie zapewne stał tak jeszcze długo, dopóki ktoś nie popchnie go naprzód. Nie wydawał się zdolny do tego, by samodzielnie zrobić jakiś krok, ale Sanadzie to bardzo pasowało. Zresztą dlatego zdradził mu tajniki stylu, który przekazała mu jego matka. Wiedział jednak, że Asaka nie lubiła takiej rozlazłości. Toshiro się rozpływał i z miesiąca na miesiąc zdawał się roztapiać w powietrzu coraz mocniej, jakby miał coraz większe problemy ze złapaniem już nawet samego siebie w ryzy, nie tylko własnego otoczenia.
Pochwalił Toshiro za ścięcie włosów. Było mu zdecydowanie do twarzy, kiedy tak odsłaniał swoją kuszącą, pozbawioną blizn szyję. A jednak Shikarui nie dziwił się, że Toshiro nie był otoczony wianuszkiem kobiet.
- Ciężko doceniać kogoś, kto może być wymyśloną przez dzieci legendą. - Odparł, uśmiechając się ulotnie w kierunku mężczyzny. Ulotnie, ale jednocześnie pewnie. Podsunął się na krześle do góry. - Asaka, bądź tak miła i polej naszemu gościowi sake. Wygląda na spragnionego. - Wyciągnął dodatkową charkę, ściągając ją z tacki, na którym stał czajniczek z jego herbatą i podsunął żonie, by mogła podzielić się z gościem swoim ulubionym napojem. Zdecydowanie nie planował białowłosej upić, w żadnym wypadku. Za to wiedział, że lubi sake i że zasłużyła po intensywnych przeżyciach, z jakimi mieli do czynienia po całej tej historii z Aburame, teraz po historii w Midori. Spojrzał na moment na Toshiro, który wybrał opcję grania w zamknięte karty, ale zaraz jego wzrok przeniósł się na pijaka. Tego całkowicie trzeźwego pijaka. Od czarnej źrenicy rozwinęły się czerwone smugi, które całkowicie zasłoniły lawendową taflę tęczówki. Przyjrzał się uważniej temu, który przed nimi siedzi, a potem pozwolił swojemu wzrokowi na badanie otoczenia. Niczego podejrzanego. Ten świat, który mieli tutaj - może w końcu Toshiro przyjdzie spłonąć wraz z nim. Oby z popiołów się odrodził.
- Mamy do sprzedania informacje z Midori... bądź wymienienia. Skoro tak wiele wiecie, to zapewne zdajesz sobie sprawę, Panie, z tego, co może nas interesować. - Czy naprawdę sądził, że mężczyzna wie? Gra została rozpoczęta. Shikarui czekał już tutaj ze swoimi towarzyszami z otworzoną planszą. Pionki rozłożono - wystarczyło tylko zacząć nimi poruszać. Od samego początku był to jeden wielki test - dla Kruków, rzecz jasna. Shikarui chciał wiedzieć, czego się po nich spodziewać, skoro byli taką enigmą. Wyglądał teraz na rozluźnionego, ale w rzeczywistości był gotów w każdym momencie złapać za miecz, gdyby to wszystko okazało się pułapką.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3835
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikarui »

Specjalny przywilej. Ha. Wymierzył strzałę na oślep, celował nią już od dwóch lat. I kiedy w końcu wystrzelił, z dłonią Asaki na prawym ramieniu i Toshiro na lewym, trafił. Trafili wspólnie, przyciągając od razu najgrubszą z ryb. Zamiast wymierzyć w płotkę, dorwali się od razu do rekina. To, jakie miejsce w organizacji zajmowała osoba przed nimi było istotne tylko z jednego powodu - taki, na ile można mu zaufać. Kruki musiały mieć w sobie coś, co sprawiało, że ludzie chcieli korzystać z ich usług. Coś, co utrzymywało klientów i zapewniało im wszystkim przy tym anonimowość. Czy prawdomówność była tym przymiotem? Na słowo, to wiecie - dupy sobie nawet na słowo nie podetrzesz. Tyle właśnie warte były słowa, które Shikarui tak cenił.
Shikarui uniósł czarkę z herbatą do ust, ważąc te wspomniane słowa. Kiedy wylewasz w stosunku do kogoś wiadro pełne kwiatów, które pachnie zachęcająco i wsiąknie w mieszkanie, nie jesteś na niego zły. Nawet gotowyś mu podziękować, chociaż nadal - wylał wodę i sprawił, że masz co sprzątać. Tak działały komplementy w sytuacjach takich, jak ta. Kiedy chcesz posłodzić, by lepiej było przyjąć każdą gorzką prawdę, której ludzie zwykli nie lubić. Wszystko dlatego, że w przeciwieństwie do kłamstwa - była brzydka. Shikaruiemu było to obojętne. Obie te panie były tylko dziwkami na sprzedaż, bo każdy lubił mieć prawdę własną. Każdy też lubił zamieniać kłamstwa w prawdę. I gdzie tu wtedy wyznaczyć granicę?
- Jesteśmy zaszczyceni tak specjalnym traktowaniem. - Na kurtuazję wypadało odpowiedzieć kurtuazją. Nie ważne, że tak naprawdę nie było w nich niczego "ważnego", jak to starał się przedstawić. Że spacjalnie dla "nich" niby? Specjalnie dla informacji - nie dla jednostek, ich marzeń i życzeń. Nie mówisz wszystkiemu tym, którzy na nadmiar wiedzy nie zasłużyli. Dostrzegasz dysonans? Przecież przed nimi siedział właśni Kruk.
- Jakie obowiązują reguły wewnątrz organizacji? - Shikarui nie zamierzał zrobić ślepego kroku, który by nałożył na niego kajdany, które za bardzo by mu przeszkadzały. Przecież dopiero pozbył się blizn po poprzednich. Wystarczy już memento. Nie było powodu, by rozmawiać bardziej delikatnie. Obstawa wokół doskonale mówiła, że gdyby chcieli zrobić coś siłą, mogliby to wyegzekwować. Obrócił głowę w kierunku Asaki, spoglądając przez dłuższy moment w jej złote oczy, nim złapał z nią kontakt wzrokowy. I wtedy jego gałki oczne przesunęły się w kierunku jednego z członków tej obstawy, ale na nim nie zatrzymała. Ledwo po nim przesunęła. Wiedział, że zrozumie. Toshiro również. Zsunął całkiem gładko i naturalnie wzrok na swoją czarkę, by ją napełnić, nim znów wrócił spojrzeniem do ich rozmówcy.
- To dobrze. Bo jestem ambitny i nieskory do zrezygnowania z jednego pawia znoszącego złote jaja w imię drugiego. - Uśmiechnął się do rozmówcy, wyciągając tylko jeden kącik ku górze. - Może zabłyśniesz swoimi zdolnościami, Toshiro? - Mężczyzna zignorował pytanie czarnowłosego. Najwyraźniej śmieszki tego typu, gra wstępna, nie była na jego czas. Czas zaś przekładał się na biznes. Było to aż zbyt oczywiste, biorąc pod uwagę, jak szybko mężczyzna przeszedł do konkretów. Poczekał, aż wszyscy zadadzą pytania, które jemu teraz do głowy nie przychodziły. Z pewnością czekają ich jeszcze niespodzianki - przykre i pozytywne. Zwłaszcza sądził, że Asaka może mieć wiele rzeczy, o które chciałaby zapytać, chociaż już nie raz i nie dwa tak bywało, że kiedy pan Sanada zakasał rękawy i robił gówno bardzo poważnym, białowłosa stawała się cichsza. Kruki jednak ciężko było nazwać "gównem". W końcu to niesamowicie tajemnicze i dumne stworzenia. Mądre przede wszystkim. Ich nieznajomy towarzysz również wydawał się mądrym. To nie były oczy głupca. - Przepraszam, bo chyba nie dosłyszałem. Pańska godność? - Zapytał. Warto przecież znać chociaż podstawy tego, z kim mają przyjemność. Jasne, że nie słyszał, bo mężczyzna się nie przedstawił.
- Czy wszystkim pasują warunki? Jeśli tak, możemy przejść do biznesu. - Do całkowitych konkretów. Wymiany, która miała nastąpić.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Asaka »

Och nie, nie potrafiła znieść tej rozlazłości właśnie, tego braku zdecydowania, braku poczucia własnej wartości (hah, Hotaru powtórzyła jej przecież to, co Toshiro mówił przy weselnym stole rok wcześniej – że nie ma co liczyć na ślub, bo nikt nie wyda za niego swojej córki; Asaka aż niedowierzała słysząc takie totalne głupoty. A jednak teraz widziała, że Toshiro naprawdę uważał się za kogoś gorszego. Chociaż nie był źle urodzony. Przede wszystkim nie był bękartem) i celu w życiu. Jak mieć cel, skoro z każdej strony spodziewało się, że „klan go zdradzi, tak jak Uchiha zdradzili jego rodziców”? Jak mieć cel, skoro tak ważne wartości, napędzające człowieka naprzód, po prostu nie istniały? Tylko „ja, ja i ja”. Egoizm był dobry, ale w umiarze. W Toshiro Asaka widziała za to ten zły egoizm, który pchał go do braku ufności i przekonaniu o tym, że sam sobie lepiej poradzi. No właśnie widziała jak sobie lepiej radził.
Zaś Shikarui… Mógłby osiągnąć wiele gdyby tylko chciał. Wiedziała to od samego początku gdy go tylko spotkała. Nie dlatego się nim jednak zainteresowała, bo „mógłby gdyby chciał”, a dlatego, że gdy chciał, to nie bał się sięgać po to, czego zapragnął. W lwiej części to faktycznie ona decydowała – o tym, gdzie pójdą, jaką drogą, co zrobią. Było tak… od początku właściwie, nie dlatego, że Asaka to lubiła, a dlatego, że ktoś musiał przejąć inicjatywę. A jej nie przeszkadzało, że czasami trzeba sobie ubrudzić ręce. Tak i to ona wydawała się „liderką drużyny”, gdy trzeba było wejść do ogarniętego wojną Soso. A jednak znała swoje miejsce, choć gdyby cztery lata temu ktoś jej powiedział, że kiedyś będzie jakiś facet, który będzie o niej decydował, to by się temu komuś zaśmiała w twarz. A teraz…? Hah, miała zadziwiająco sporo swobody jak na swój wykonywany zawód (czyli zawód: żona), ale gdy przychodziło co do czego to się słuchała. No, chyba, że to czego Shiki od niej chciał było skrajnie głupie. Ale tak poza tym to znała swoje miejsce i o dziwo to miejsce jej odpowiadało. U boku bardzo rozleniwionego, ale jednak czujnego, Tygrysa. Lubiła, gdy przejmował pałeczkę. Zwykle uśmiechała się wtedy pod nosem. Albo miała niezły ubaw, jak wtedy, gdy kazał jej okazać odrobinę szacunku do Ichirou z Krwawego Pokolenia, Lalusia.
Nic nie powiedziała na to, gdy Toshiro pokazał im się ze ściętymi włosami. Jakaś moda czy ki diabeł? Najpierw Shikarui teraz on? Uniosła tylko brwi w zdziwieniu, ale poza tym Nishiyama doczekał się tylko komentarza ze strony jej męża.
Białowłosa uśmiechnęła się pod nosem słysząc odpowiedź nieznajomego mężczyzny i to, jak nazwał ich… hehe, organizację, „bajkową gromadą”. Punkt dla nich, przynajmniej Asaka miała teraz jakąś pewność, że nie w kij dmuchał i coś tam wiedzą. I że istnieją. A może po prostu zrobił jakiś ślepy strzał – jeśli tak, to był zajebiście dobrym snajperem, bo gdzieś w ich rozmowach musiało się pojawić jakieś podobne określenie.
Poproszona, sięgnęła dłonią po butelkę sake i nalała mężczyźnie do podsuniętej czarki bez słowa komentarza czy skargi, tak się należało. A potem nalała jeszcze sobie, bo najwyraźniej tylko ona i ich gość mieli tutaj jaja żeby alkohol wypić. A Shikarui i Toshiro jak dwaj bracia – najpierw zepsuli swoje herbaty cukrem, a potem… no pili herbatę. Nie dość, że ubierali się podobnie, to teraz fryzurę mieli podobną, pili podobne rzeczy, lubili podobne rzeczy. Eeech. Tylko z charakteru byli jak ogień i woda. Dosłownie.
Owszem, sake mogło być zatrute, ale po pierwsze nie mieli takich intencji a po drugie Asaka musiałaby być ultradurna, żeby zatruć coś, co sama chciała pić. A przecież nie wiedzieli, że ktokolwiek ich tutaj dzisiaj odwiedzi. Kurcze, nie wiedzieli czy ktokolwiek kiedykolwiek ich odwiedzi!
Chwilę trwało, nim Asaka przeniosła spojrzenie z nieznajomego na Shikaruia. Nie było to w żaden sposób dziwne ani podejrzane, ot żona spojrzała na swojego męża, ważąc w głowie słowa, które właśnie tutaj padły. Złapała więc kontakt wzrokowy z Sanadą, ale dopiero później przeniosła na chwilę oczy w kierunku, który wskazał i zapatrzyła się w tym punkcie na dłużej, jakby ciągle zastanawiała się nad tym, co było mówione. Tak z jednej jak i z drugiej strony. Nawet napiła się ze swojej czarki, dając jeszcze jeden dowód temu, że nic tutaj nie było zatrute. Kazuo, aha. Czyli wiedzieli dokładnie z kim mieli do czynienia. Musieli obserwować ich jeszcze nim znaleźli się w mieście, musieli widzieć, jak po drodze Asaka tworzyła kryształ z niczego, gdy poddawała się treningowi. Musieli połączyć kropki. Innymi słowy – odrobili zadanie domowe. Ale to dobrze, to znaczy, że wiedzieli z kim mieli do czynienia. I w takim razie musieli podejrzewać, skoro wiedzieli, że przynajmniej jedna osoba z tych trzech jest bardzo lojalna i oddana swojemu klanowi.
- Skoro jesteście ponad konfliktami wojskowymi i politycznymi to nie powinno być większego problemu. Moja lojalność wojskowa i polityczna leży tylko w jednym miejscu i nie jest przedmiotem targu – tylko tyle powiedziała, chcąc mieć stuprocentową pewność, że wszystko dla wszystkich jest jasne. Była jeszcze kwestia rodziny, ale skoro ta najbliższa i najważniejsza siedziała naprzeciwko niej i też tutaj rozmawiała, to również nie powinno być żadnych trudności. Znała swoją wartość i swoje „ograniczenia”. I owszem, ucichła, bo i nie miała nic więcej do powiedzenia. Interesowała ją tylko ta jedna kwestia, a skoro ten mężczyzna sam wyszedł z inicjatywą i zaczął trudny dla niej temat – no to ona nic więcej nie chciała. Przynajmniej nie na ten moment. Ani nie zamierzała się tutaj popisywać swoimi zdolnościami, ale najwyraźniej nikt tego od niej nie oczekiwał.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości