[Event] Obóz najemników
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: [Event] Obóz najemników
Dobra, dobra. Wymówki. Shikarui potrafił ich znaleźć całkiem sporo. Zresztą Asaka, gdy czegoś nie chciała, też nagle okazywała się jeszcze bardziej kreatywna niż normalnie, a procesy myślowe nagle bardzo mocno przyspieszały. Nie mogła go winić, że nie chciał służyć docelowo jako shinobi szczepu Jugo. Był nim w sercu, tyle wystarczało, ale nie wszystko można było zrobić na siłę, prawda? Miał rację, że przy jej rodzie miał szansę się bardziej rozwinąć, więcej osiągnąć. Jej jak jej, przecież to była też jego rodzina, choć dołączył do niej przez nią. Tak jak ona dołączyła do rodu Sanada z Jugo. Czy czuła się Jugo? Niespecjalnie, zresztą w Nawabari była raptem raz, na pogrzebie Saki. Ale tamta rodzina, częściowo też rodzina Shikiego, może nie z krwi, ale z myśli, zrobiła na niej bardzo duże i dobre wrażenie. Bardzo polubiła Miwako, Shuichiego… I czuła, że Shiki też, nawet jeśli o tym głośno nie mówił.
- Aż nazwisko. Nie tylko – aż. Nazwisko miało dla niej dużą wartość. Definiowało to, kim była i kim jest. Bardzo dosłownie. Shikarui powinien to już wiedzieć; nie bez powodu gdy trzeba było przedstawiała się swym nazwiskiem rodowym i prawdziwym, by w innych sytuacjach używać nazwiska swojej zmarłej matki. Tak było kiedyś. Teraz nie miało to znaczenia, bo w większości przypadków to inne nazwisko wypływało na wierzch. - Wiem. Wciąż o nich myślisz, choć tak ich od siebie odsuwasz – odpowiedziała miękko, na chwilę odsuwając od siebie psotliwy uśmieszek, i klepnęła go lekko po ramieniu. - A jeśli chcesz dowodu, ze więzy krwi to nie wszystko, to spójrz na Toshiro – przecież jego rodzina nie pochodziła z Daishi. A jednak był tam, i służył Kosekim. Bo był wśród swoich. Tak tylko mówiła, ale naprawdę rozumiała, co nim kierowało.
Przetarła pacnięty nos, gdy już byli na miejscu i zatrzymali się w niedużej odległości od namiotu dowódcy, gdzie czarnowłosy ich poprowadził. Szedł chyba za nosem. Dopiero tam, gdy się zatrzymali, Asaka mogła przyjrzeć się innym najemnikom, którzy tak jak oni przybyli tutaj na wezwanie. Pomocy? Rozwikłania zagadki? O, ta z pewnością tutaj była. Dziewczyna dostrzegła drugą kobietę, owiniętą płaszczem tak, że niewiele z jej twarzy było widać. Jakiś białowłosy mężczyzna, i potem jeszcze kilku. Nie spodziewała się nawet, że trafi się tutaj ktoś, kogo by znała. Sama raczej nie była osobą, która wszędzie pchałaby swój nos i wciskała palce pomiędzy drzwi (to ostatnie to nieprawda, bo gdyby tylko chciała, to robiłaby to nader często). Prześlizgnęła się tak wzrokiem po przybyłych, aż jej złote oczy padły na… dwóch gości, różniących się od siebie jak ogień i woda. Na jednego nawet wybałuszyła oczy, nie żeby go poznawała, ale po prostu te szmatki, fatałaszki, znaczki klepsydry, mnóstwo biżuterii… Z Asaki była całkiem niezła aktorka, ale teraz to nad sobą nie zapanowała i po prostu parsknęła pod nosem, gdy dwójka przeszła obok nich i zajęła się tam sobą. Zaraz zresztą dołączył do nich jakiś trzeci gość. Ale Asaka… no nie mogła. Kaptura na łbie nie miała, żeby ukrył jej głupią minę, zresztą nawet nie za bardzo się kryła. Zaraz pacnęła Shikiego łokciem i zbliżyła się doń, chcąc choć minimalnie skryć histerię śmiechu, w jaką wpadła.
- Ale laluś – powiedziała, nie jakoś specjalnie cicho, a że nie stali daleko to… i odwróciła się, by otrzeć niewidzialne łzy. No i wtedy go zobaczyła.
O wilku mowa!
- Toshiro! – była nieco głośniejsza, niż to z początku planowała, ale trudno jej było ukryć emocje, gdy zobaczyła swojego przyjaciela. A… nie widzieli się przecież od roku. Odsunęła się od Shikaruia, by wyjść drugiemu czarnowłosemu naprzeciw i nie dała mu nawet czasu na reakcję, bo po prostu rzuciła mu się na szyję, co mogło wyglądać komicznie, patrząc na to, że białowłosa to za wysoka nie była. Kurdupel ledwo od ziemi odrósł, przynajmniej patrząc na standardy kunoiuchi. - Żyjesz, pokaż no się! – i niczym matka, albo przynajmniej starsza siostra, obejrzała sobie twarz młodzieńca, szukając jakichś nowych blizn. Żadnych nie znalazła. Asaka cieszyła się z tego spotkania autentycznie. I to ona nie spodziewała się go tutaj zobaczyć. - Oszalałeś? Ile można siedzieć i nic nie robić. Byliśmy chyba wszędzie. Tylko na pustynie nie zaszliśmy – halo, kolego, rok minął, odkąd Asaka i Shiki zwinęli się z Daishi na „szybką wyprawę na wyspy Cesarstwa”. „Szybką”. Szkoda gadać.
- Aż nazwisko. Nie tylko – aż. Nazwisko miało dla niej dużą wartość. Definiowało to, kim była i kim jest. Bardzo dosłownie. Shikarui powinien to już wiedzieć; nie bez powodu gdy trzeba było przedstawiała się swym nazwiskiem rodowym i prawdziwym, by w innych sytuacjach używać nazwiska swojej zmarłej matki. Tak było kiedyś. Teraz nie miało to znaczenia, bo w większości przypadków to inne nazwisko wypływało na wierzch. - Wiem. Wciąż o nich myślisz, choć tak ich od siebie odsuwasz – odpowiedziała miękko, na chwilę odsuwając od siebie psotliwy uśmieszek, i klepnęła go lekko po ramieniu. - A jeśli chcesz dowodu, ze więzy krwi to nie wszystko, to spójrz na Toshiro – przecież jego rodzina nie pochodziła z Daishi. A jednak był tam, i służył Kosekim. Bo był wśród swoich. Tak tylko mówiła, ale naprawdę rozumiała, co nim kierowało.
Przetarła pacnięty nos, gdy już byli na miejscu i zatrzymali się w niedużej odległości od namiotu dowódcy, gdzie czarnowłosy ich poprowadził. Szedł chyba za nosem. Dopiero tam, gdy się zatrzymali, Asaka mogła przyjrzeć się innym najemnikom, którzy tak jak oni przybyli tutaj na wezwanie. Pomocy? Rozwikłania zagadki? O, ta z pewnością tutaj była. Dziewczyna dostrzegła drugą kobietę, owiniętą płaszczem tak, że niewiele z jej twarzy było widać. Jakiś białowłosy mężczyzna, i potem jeszcze kilku. Nie spodziewała się nawet, że trafi się tutaj ktoś, kogo by znała. Sama raczej nie była osobą, która wszędzie pchałaby swój nos i wciskała palce pomiędzy drzwi (to ostatnie to nieprawda, bo gdyby tylko chciała, to robiłaby to nader często). Prześlizgnęła się tak wzrokiem po przybyłych, aż jej złote oczy padły na… dwóch gości, różniących się od siebie jak ogień i woda. Na jednego nawet wybałuszyła oczy, nie żeby go poznawała, ale po prostu te szmatki, fatałaszki, znaczki klepsydry, mnóstwo biżuterii… Z Asaki była całkiem niezła aktorka, ale teraz to nad sobą nie zapanowała i po prostu parsknęła pod nosem, gdy dwójka przeszła obok nich i zajęła się tam sobą. Zaraz zresztą dołączył do nich jakiś trzeci gość. Ale Asaka… no nie mogła. Kaptura na łbie nie miała, żeby ukrył jej głupią minę, zresztą nawet nie za bardzo się kryła. Zaraz pacnęła Shikiego łokciem i zbliżyła się doń, chcąc choć minimalnie skryć histerię śmiechu, w jaką wpadła.
- Ale laluś – powiedziała, nie jakoś specjalnie cicho, a że nie stali daleko to… i odwróciła się, by otrzeć niewidzialne łzy. No i wtedy go zobaczyła.
O wilku mowa!
- Toshiro! – była nieco głośniejsza, niż to z początku planowała, ale trudno jej było ukryć emocje, gdy zobaczyła swojego przyjaciela. A… nie widzieli się przecież od roku. Odsunęła się od Shikaruia, by wyjść drugiemu czarnowłosemu naprzeciw i nie dała mu nawet czasu na reakcję, bo po prostu rzuciła mu się na szyję, co mogło wyglądać komicznie, patrząc na to, że białowłosa to za wysoka nie była. Kurdupel ledwo od ziemi odrósł, przynajmniej patrząc na standardy kunoiuchi. - Żyjesz, pokaż no się! – i niczym matka, albo przynajmniej starsza siostra, obejrzała sobie twarz młodzieńca, szukając jakichś nowych blizn. Żadnych nie znalazła. Asaka cieszyła się z tego spotkania autentycznie. I to ona nie spodziewała się go tutaj zobaczyć. - Oszalałeś? Ile można siedzieć i nic nie robić. Byliśmy chyba wszędzie. Tylko na pustynie nie zaszliśmy – halo, kolego, rok minął, odkąd Asaka i Shiki zwinęli się z Daishi na „szybką wyprawę na wyspy Cesarstwa”. „Szybką”. Szkoda gadać.
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
- Yami
- Posty: 2960
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: [Event] Obóz najemników
- Zasłużyli na to, żebym ich wszystkich zarżnął. - To chyba nie był dobry temat do tego, by poruszać go tu i teraz, ale to on sam go zaczął. - Brak celu jest nużący. Prawdziwą wolnością jest to, że ten cel można zmienić w każdej chwili. - Gdyby tak nagle, pewnego dnia, zamiast ratować bliskich, zechcieć ich... nie. To były rzecz jasna słowa, tylko słowa wypowiedziane na głos, mające swoje znaczenie, mające swój sens. Nie rzucał ich na wiatr. Nie lubił siać tych nasion, które nie miałyby impaktu. - Dokończymy tę rozmowę innym razem. - Powiedział w końcu. To nie temat był zły - to miejsce i czas były złe. Tutaj wszystko miało swoje uszy - zwłaszcza, że wojownicy teraz przybywali jedni za drugimi.
Tłok. Tu, gdzie nazwisko było wszystkim. Tylko i wyłącznie ninja - wszyscy utalentowani, przynajmniej większość miała taki sen. O wielki talencie i wielkiej sile. Inni marzyli o dźwięku pieniędzy w sakiewce. Jeszcze inni - o sławie. W miejscu takim jak to można było zdobyć wszystko. Jeśli tyko jesteś wystarczająco silny, żeby sprostać przeciwnościom, zdołasz tutaj coś osiągnąć. Każda kropla krwi w tym miejscu będzie bardzo cenna, by wreszcie udało się zwilżyć tę ziemię. Zgodnie z powołaniem całkiem obcego klanu - w sumie to jakiego? Ach tak, zdaje się, że mówili, że to Senju wzywa, by się stawić. Lepiej posłać w dzicz najemników niż własnych ludzi, choć tych również kręciło się tutaj bardzo wielu. Większość? Symbole klanowe przeplatały się o siebie, jakby chciały być dowodem na wszystkie słowa wypowiadane przez białowłosą.
Tak jak zjawić miał się Toshiro, którego Sanada obdarzył krótkim spojrzeniem lawendowych oczu. Przesunął wzrokiem po jego sylwetce - nie zmienił się ani trochę. Ten sam uśmiech, ten sam błysk w oku, te same długie włosy. Wciąż taka sama cicha woda, która lubiła obrywać brzegi, jeśli tylko było się niewystarczająco uważnym, by poślizgnąć się na jednym z kamieni. Nawet gdy nurt z wierzchu był stały, spokojny, nigdy nie można było przewidzieć, jaki był pod powierzchnią. Skinął mężczyźnie głową na powitanie, kiedy Asaka ruszyła do przodu - prosto w jego ramiona. Jak zawsze wylewna, gdyby miała powstrzymać swoje emocje na parę chwil dłużej przecież byłaby chora. Zwłaszcza, kiedy nie było żadnej potrzeby powstrzymywania ich. Odwrócił spojrzenie, kiedy tuż obok nich przeszła dwójka, którą miał okazję zobaczyć na turnieju podczas koronacji Cesarza - choć oni z pewnością nie mieli okazji zobaczyć jego. To nic. Sławy przecież rządziły się swoimi prawami i to one miały być rozpoznawane. Czarnowłosy nawet zrobił krok w tył, tak na wszelki wypadek. Wypadek czego?
- Nie udało. Nie wszystko. - Zamknął krótko odpowiedź dla Toshiro. Nie chciał ciągnąć tego tematu. Choć starał się podchodzić pragmatycznie do kwestii tego, że Aka zniknął z powierzchni ziemi, to ciągle gdzieś miał nadzieję, że jednak żyje. Nadzieja przecież była matką głupich. Ach, zresztą już nawet przestał dla niego szukać medyka, który mógłby się pozbyć jego blizn. Czy to nie równało się z porzuceniem tej niedbałej matki? Przynajmniej udało się bez żadnych problemów załatwić sprawę z liderką.
- Ten laluś to Kobito z Krwawego Pokolenia. Obok niego jest Seinaru, zwycięzca pierwszego turnieju w Hanamurze. - Poinformował usłużnie żonę, kiedy ta zareagowała tak a nie inaczej na przedstawicieli tak wysokiej klasy. Wyśmiać samego Ichirou! Podobno niewiedza nie zwalnia z niczego. Podobno. Z jednej strony - no hej, miała rację! Ichirou lśnił i błyszczał jak król tego miejsca! Nie to, żeby akurat takie przemyślenia się pojawiły w głowie czarnowłosego. Strój jak strój. Baaardzo lubił, kiedy ktoś tak lśnił. To przyciągało, mamiło, sprawiało, że ludzie lgnęli - do tej siły, majestatu i pieniędzy, które mężczyzna, jak było po nim widać, posiadał. Tym nie mniej jakoś Diabeł Świtu nawet minimalnie nie trafiał w gusta czarnowłosego. A może to dlatego, że niemal nikt nie trafiał w jego gusta po ślubie z Asaką. Na dłuższy moment zatrzymał wzrok na znajomym ninja, który tak po prostu zbliżył się do Ichirou i go powitał... i po złapaniu kontaktu wzrokowego pokłonił przed nim połowicznie na powitanie. Kuroi - sprzedawca piasku. No jasne, w końcu ktoś musi Sabaku piasek sprzedawać - nie żeby akurat on miał jakiekolwiek o tym pojęcie.
Oparł przedramię na rękojeści miecza. Jego lawendowe oczy oblały się czerwienią, kiedy przesunął nimi po wszystkich zebranych. Osóbki i osobistości. Cale zbiegowiska, klany i ci, którzy woleli postać z boku i poczekać na rozwój wydarzeń. Proszę bardzo, znalazło się nawet kilka znajomych twarzy i czarnowłosy nawet chciał o tym powiedzieć, gdyby jego świadomość nie została zaatakowana przez silne ognisko chakry. Zamarł na kilka sekund. Dłoń mu drgnęła.
- Chise i Shiga... również tu są. Nie widzę innych... znajomych twarzy. - Poinformował swoich towarzyszy. - Jest również Murai, Pusty, kolejny z Krwawego Pokolenia. - Czerwień zniknęła z jego oczu.
Tłok. Tu, gdzie nazwisko było wszystkim. Tylko i wyłącznie ninja - wszyscy utalentowani, przynajmniej większość miała taki sen. O wielki talencie i wielkiej sile. Inni marzyli o dźwięku pieniędzy w sakiewce. Jeszcze inni - o sławie. W miejscu takim jak to można było zdobyć wszystko. Jeśli tyko jesteś wystarczająco silny, żeby sprostać przeciwnościom, zdołasz tutaj coś osiągnąć. Każda kropla krwi w tym miejscu będzie bardzo cenna, by wreszcie udało się zwilżyć tę ziemię. Zgodnie z powołaniem całkiem obcego klanu - w sumie to jakiego? Ach tak, zdaje się, że mówili, że to Senju wzywa, by się stawić. Lepiej posłać w dzicz najemników niż własnych ludzi, choć tych również kręciło się tutaj bardzo wielu. Większość? Symbole klanowe przeplatały się o siebie, jakby chciały być dowodem na wszystkie słowa wypowiadane przez białowłosą.
Tak jak zjawić miał się Toshiro, którego Sanada obdarzył krótkim spojrzeniem lawendowych oczu. Przesunął wzrokiem po jego sylwetce - nie zmienił się ani trochę. Ten sam uśmiech, ten sam błysk w oku, te same długie włosy. Wciąż taka sama cicha woda, która lubiła obrywać brzegi, jeśli tylko było się niewystarczająco uważnym, by poślizgnąć się na jednym z kamieni. Nawet gdy nurt z wierzchu był stały, spokojny, nigdy nie można było przewidzieć, jaki był pod powierzchnią. Skinął mężczyźnie głową na powitanie, kiedy Asaka ruszyła do przodu - prosto w jego ramiona. Jak zawsze wylewna, gdyby miała powstrzymać swoje emocje na parę chwil dłużej przecież byłaby chora. Zwłaszcza, kiedy nie było żadnej potrzeby powstrzymywania ich. Odwrócił spojrzenie, kiedy tuż obok nich przeszła dwójka, którą miał okazję zobaczyć na turnieju podczas koronacji Cesarza - choć oni z pewnością nie mieli okazji zobaczyć jego. To nic. Sławy przecież rządziły się swoimi prawami i to one miały być rozpoznawane. Czarnowłosy nawet zrobił krok w tył, tak na wszelki wypadek. Wypadek czego?
- Nie udało. Nie wszystko. - Zamknął krótko odpowiedź dla Toshiro. Nie chciał ciągnąć tego tematu. Choć starał się podchodzić pragmatycznie do kwestii tego, że Aka zniknął z powierzchni ziemi, to ciągle gdzieś miał nadzieję, że jednak żyje. Nadzieja przecież była matką głupich. Ach, zresztą już nawet przestał dla niego szukać medyka, który mógłby się pozbyć jego blizn. Czy to nie równało się z porzuceniem tej niedbałej matki? Przynajmniej udało się bez żadnych problemów załatwić sprawę z liderką.
- Ten laluś to Kobito z Krwawego Pokolenia. Obok niego jest Seinaru, zwycięzca pierwszego turnieju w Hanamurze. - Poinformował usłużnie żonę, kiedy ta zareagowała tak a nie inaczej na przedstawicieli tak wysokiej klasy. Wyśmiać samego Ichirou! Podobno niewiedza nie zwalnia z niczego. Podobno. Z jednej strony - no hej, miała rację! Ichirou lśnił i błyszczał jak król tego miejsca! Nie to, żeby akurat takie przemyślenia się pojawiły w głowie czarnowłosego. Strój jak strój. Baaardzo lubił, kiedy ktoś tak lśnił. To przyciągało, mamiło, sprawiało, że ludzie lgnęli - do tej siły, majestatu i pieniędzy, które mężczyzna, jak było po nim widać, posiadał. Tym nie mniej jakoś Diabeł Świtu nawet minimalnie nie trafiał w gusta czarnowłosego. A może to dlatego, że niemal nikt nie trafiał w jego gusta po ślubie z Asaką. Na dłuższy moment zatrzymał wzrok na znajomym ninja, który tak po prostu zbliżył się do Ichirou i go powitał... i po złapaniu kontaktu wzrokowego pokłonił przed nim połowicznie na powitanie. Kuroi - sprzedawca piasku. No jasne, w końcu ktoś musi Sabaku piasek sprzedawać - nie żeby akurat on miał jakiekolwiek o tym pojęcie.
Oparł przedramię na rękojeści miecza. Jego lawendowe oczy oblały się czerwienią, kiedy przesunął nimi po wszystkich zebranych. Osóbki i osobistości. Cale zbiegowiska, klany i ci, którzy woleli postać z boku i poczekać na rozwój wydarzeń. Proszę bardzo, znalazło się nawet kilka znajomych twarzy i czarnowłosy nawet chciał o tym powiedzieć, gdyby jego świadomość nie została zaatakowana przez silne ognisko chakry. Zamarł na kilka sekund. Dłoń mu drgnęła.
- Chise i Shiga... również tu są. Nie widzę innych... znajomych twarzy. - Poinformował swoich towarzyszy. - Jest również Murai, Pusty, kolejny z Krwawego Pokolenia. - Czerwień zniknęła z jego oczu.
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Toshiro
- Posty: 1355
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: [Event] Obóz najemników
Kiedy tak Toshiro zbliżał się do swego celu, do swoich usłyszał znajomy głos, który wyraźnie powstrzymywał się od śmiechu. Był to nie kto inny jak Asaka wskazując na dziwnie ubranego jegomościa. Zanim jeszcze do nich dotarł zdążył tylko na chwilę spojrzeć w jego stronę i bardzo, ale to bardzo się zdziwić. Rzeczywiście dla kogoś takiego jak Nishiyama, ten gość... chyba gość, wyglądał wręcz abstrakcyjnie. Jebitnie jasne, białe szaty ze złotymi akcentami, mnóstwo jakichś biżuterii i bibelotów nie wspominając już o tych kolczykach zwisających z jego uszu. To nie było tak, że Toshiro nie miał poczucia humoru, po prostu był w szoku, że ktoś tak się ubrał na taką misję, dodatkowo ten ktoś emanował wręcz bogactwem jakby starał się mówić "patrzcie na mnie". Nie przepadał za tego typu ludźmi, aczkolwiek nie raz już się przekonał, że nie należy oceniać książki po okładce. Niedługo miał się przekonać, że rzeczywiście tak było.
Gdy tylko został dostrzeżony, przez białogłowę, która tak dużo dla niego znaczyła od razu przywitała go okrzykiem, a następnie rzuciła się w jego kierunku, aby podskoczyć i zawiesić mu się na szyi. Na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Rzeczywiście sporo minęło odkąd ktoś tak ciepło na niego zareagował, tęsknił za tym uczuciem, zdecydowanie. Jedyne z czym się przez ostatni rok spotykał to chłód, zazdrość, zemsta, śmierć, fanatyzm... Mógłby jeszcze tak jeszcze długo wymieniać, zdecydowanie był to dla niego pracowity rok. Zdał sobie z tego sprawę dopiero teraz. Właśnie w tym momencie kiedy poczuł bijące od Asaki ciepło i poczuł jak opatula kojąc na chwilę jego zmysły. Przypominając mu o tym, że jest rzeczywiście człowiekiem i relacje są dla niego bardzo ważne. Podczas swoich podróży musiał przybierać na prawdę wiele masek. Brał na swoje barki ciężar innych, walczył z ich grzechami nie myśląc w takiej sytuacji o sobie. Ostatnio w ogóle zapomniał o sobie i skupił się na innych. Podjął walkę z wiatrakami, której nigdy nie będzie wstanie wygrać, ponieważ on sam jeden nie jest w stanie wyplenić wszystkiego co uważa za złe, poza tym... Kim on jest żeby to robić? Może tak na prawdę to co uważa za złe, nie jest wcale takie złe, a kręgosłup moralny, który sobie wykształcił jest jedynie kpiną jego marnej egzystencji.
Toshiro oczywiście odwzajemnił uścisk przytrzymując Sanadę dopóki ta nie stwierdziła, że musi mu się pokazać. On również wykorzystał okazję, aby przyjrzeć się złotookiej, która... Również dużo się nie zmieniła. Dalej była tak samo ładna w jego oczach, chociaż patrzył już na nią zupełnie inaczej, nie tak jak kiedyś. Nie miało to jednak w tej chwili najmniejszego znaczenia, ponieważ oboje po prostu cieszyli się swoją obecnością. Shikarui jak zawsze spokojny w takich sytuacjach skinął tylko w jego stronę na powitanie.
- Żyję, żyję, na prawdę cieszę się, że Was tutaj widzę. - powiedział, a potem przemyślał w głowie słowa, które padły po chwili. Rzeczywiście minął przecież rok!
- Czyli nie narzekaliście na nudę? To tak jak ja, chociaż nie wiem, czy w tym pozytywnym sensie. - powiedział i odetchnął jakby z ulgą, że to wszystko ma za sobą. No własnie, bo oprócz sprawy w Sogen, była też mowa o jakiejś podróży do Cesarstwa i jeszcze gdzieś... Nie zapamiętał dokładnie gdzie. W każdym razie były to spore odległości, więc nic dziwnego, że mógł podejrzewać, że jednak spędzili na tym cały rok!
- Ja właśnie z niej wracam, popierdzielona sprawa... - powiedział zakładając ręce na biodra i kręcąc głową patrząc w dół. Następnie Sanada odpowiedział na jego wcześniejsze pytanie. Jednak odpowiedź niestety nie była taka jakiej by sobie życzył Toshiro, bo wiadomo, przecież życzył im jak najlepiej. Aczkolwiek dobrze, że udało się chociaż część spraw załatwić. Shikarui nie za bardzo chyba chciał kontynuować temat, więc Nishiyama po prostu go nie ciągnął, zamierzał po prostu pociągnąć jakiś inny temat albo porozmawiać o czymś innym.
- Jak będziemy mieli trochę czasu, to koniecznie musicie opowiedzieć, co się przez ten czas z Wami działo i co porabialiście. - oj nieświadomy, tak bardzo nieświadomy. Wtedy czarnowłosy, nie ten "główny", tylko ten inny, ten o lawendowych oczach, wyjaśnił kim są ludzie, z których przed ich przywitaniem zadrwiła Asaka. Toshiro podniósł tylko jedną brew w zdziwieniu. Tak wygląda osoba z "Krwawego Pokolenia"? W ogóle się tego nie spodziewał, że w ogóle ktoś taki zechce się tutaj też pojawić. Takie rzeczy to on chyba rozwiązuje dla sportu, zupełnie jak jego towarzysz, który jak się okazało został zwycięzcą turnieju w Hanamurze. Musieli być to na prawdę potężni shinobi, którym Nishiayama tak na prawdę nie dorównywał do pięt. Dostrzegł on jak Shikarui obserwuje jeszcze jednego jegomościa, który wydawał się znać Kobito i po prostu się z nim przywitał. Czarnooki powędrował w tamtym kierunku swoim wzrokiem dostrzegając jeszcze jedną znajomą postać, której zupełnie już się tutaj nie spodziewał. Tym bardziej, że zostawiła go z ostatnim zadaniem samego, zadaniem, które same podjęła. Ludzie znajdujący się bardzo blisko niego mogli zaobserwować jak na chwilę zastygł, zamieniając się wręcz we wcześniej wspomnianą płaską taflę jeziora. Zupełnie jakby ktoś na chwilę zatrzymał czas. Jego mina też nieco zrzedła i wydawał się być przez chwilę całkowicie poważny. Przeszyło go lekkie zniesmaczenie, a może nawet rozczarowanie? Takie zniknięcie bez słowa zdecydowanie nie należało do najprzyjemniejszych, szczególnie gdy tak na prawdę to mieli sobie wzajemnie pomóc. Harumi, bo o niej była mowa zdawała się znać człowieka, z którym lawendooki przywitał się na dystans i teraz to ona go zaczepiła. Zdawała się w ogóle go nie dostrzegać, najprawdopodobniej najzwyczajniej w świecie go po prostu nie zobaczyła. Stał tak teraz przez chwilę jak wryty i patrzył na nią szeroko otwartymi oczami, dopóki do równowagi nie przywrócił go szczęk miecza, który to został wydany przez Sanadę. Rzucił okiem na jego wakizashi, a potem przeniósł wzrok na jego oczy, które błysnęły czerwienią. Te czerwone oczy przywołały nieco mroczniejsze wspomnienie z ich treningu, aczkolwiek nie było aż takie złe dzięki tej, która stała tuż obok niego, czyli Asaki, na którą teraz przeniósł wzrok i lekko się uśmiechnął, aby "ukryć" lekkie zniesmaczenie.
-To Ci z wesela? Ta z Uchiha, która nie widzi i ten dziwny mnich? - zapytał się upewniwszy się, że wie o kogo chodzi. Byli to znajomi z tego co wiedział od strony Shikaruia.
-Pusty? Co masz na myśli mówiąc pusty? - zagadnął patrząc pytającym wzrokiem na mężczyznę. W sumie Sanadateż się nie bardzo zmienił oprócz tego, że ściął włosy. W sumie Toshiro też o tym myślał, jednak nigdy się nie podjął, może kiedyś.
Gdy tylko został dostrzeżony, przez białogłowę, która tak dużo dla niego znaczyła od razu przywitała go okrzykiem, a następnie rzuciła się w jego kierunku, aby podskoczyć i zawiesić mu się na szyi. Na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Rzeczywiście sporo minęło odkąd ktoś tak ciepło na niego zareagował, tęsknił za tym uczuciem, zdecydowanie. Jedyne z czym się przez ostatni rok spotykał to chłód, zazdrość, zemsta, śmierć, fanatyzm... Mógłby jeszcze tak jeszcze długo wymieniać, zdecydowanie był to dla niego pracowity rok. Zdał sobie z tego sprawę dopiero teraz. Właśnie w tym momencie kiedy poczuł bijące od Asaki ciepło i poczuł jak opatula kojąc na chwilę jego zmysły. Przypominając mu o tym, że jest rzeczywiście człowiekiem i relacje są dla niego bardzo ważne. Podczas swoich podróży musiał przybierać na prawdę wiele masek. Brał na swoje barki ciężar innych, walczył z ich grzechami nie myśląc w takiej sytuacji o sobie. Ostatnio w ogóle zapomniał o sobie i skupił się na innych. Podjął walkę z wiatrakami, której nigdy nie będzie wstanie wygrać, ponieważ on sam jeden nie jest w stanie wyplenić wszystkiego co uważa za złe, poza tym... Kim on jest żeby to robić? Może tak na prawdę to co uważa za złe, nie jest wcale takie złe, a kręgosłup moralny, który sobie wykształcił jest jedynie kpiną jego marnej egzystencji.
Toshiro oczywiście odwzajemnił uścisk przytrzymując Sanadę dopóki ta nie stwierdziła, że musi mu się pokazać. On również wykorzystał okazję, aby przyjrzeć się złotookiej, która... Również dużo się nie zmieniła. Dalej była tak samo ładna w jego oczach, chociaż patrzył już na nią zupełnie inaczej, nie tak jak kiedyś. Nie miało to jednak w tej chwili najmniejszego znaczenia, ponieważ oboje po prostu cieszyli się swoją obecnością. Shikarui jak zawsze spokojny w takich sytuacjach skinął tylko w jego stronę na powitanie.
- Żyję, żyję, na prawdę cieszę się, że Was tutaj widzę. - powiedział, a potem przemyślał w głowie słowa, które padły po chwili. Rzeczywiście minął przecież rok!
- Czyli nie narzekaliście na nudę? To tak jak ja, chociaż nie wiem, czy w tym pozytywnym sensie. - powiedział i odetchnął jakby z ulgą, że to wszystko ma za sobą. No własnie, bo oprócz sprawy w Sogen, była też mowa o jakiejś podróży do Cesarstwa i jeszcze gdzieś... Nie zapamiętał dokładnie gdzie. W każdym razie były to spore odległości, więc nic dziwnego, że mógł podejrzewać, że jednak spędzili na tym cały rok!
- Ja właśnie z niej wracam, popierdzielona sprawa... - powiedział zakładając ręce na biodra i kręcąc głową patrząc w dół. Następnie Sanada odpowiedział na jego wcześniejsze pytanie. Jednak odpowiedź niestety nie była taka jakiej by sobie życzył Toshiro, bo wiadomo, przecież życzył im jak najlepiej. Aczkolwiek dobrze, że udało się chociaż część spraw załatwić. Shikarui nie za bardzo chyba chciał kontynuować temat, więc Nishiyama po prostu go nie ciągnął, zamierzał po prostu pociągnąć jakiś inny temat albo porozmawiać o czymś innym.
- Jak będziemy mieli trochę czasu, to koniecznie musicie opowiedzieć, co się przez ten czas z Wami działo i co porabialiście. - oj nieświadomy, tak bardzo nieświadomy. Wtedy czarnowłosy, nie ten "główny", tylko ten inny, ten o lawendowych oczach, wyjaśnił kim są ludzie, z których przed ich przywitaniem zadrwiła Asaka. Toshiro podniósł tylko jedną brew w zdziwieniu. Tak wygląda osoba z "Krwawego Pokolenia"? W ogóle się tego nie spodziewał, że w ogóle ktoś taki zechce się tutaj też pojawić. Takie rzeczy to on chyba rozwiązuje dla sportu, zupełnie jak jego towarzysz, który jak się okazało został zwycięzcą turnieju w Hanamurze. Musieli być to na prawdę potężni shinobi, którym Nishiayama tak na prawdę nie dorównywał do pięt. Dostrzegł on jak Shikarui obserwuje jeszcze jednego jegomościa, który wydawał się znać Kobito i po prostu się z nim przywitał. Czarnooki powędrował w tamtym kierunku swoim wzrokiem dostrzegając jeszcze jedną znajomą postać, której zupełnie już się tutaj nie spodziewał. Tym bardziej, że zostawiła go z ostatnim zadaniem samego, zadaniem, które same podjęła. Ludzie znajdujący się bardzo blisko niego mogli zaobserwować jak na chwilę zastygł, zamieniając się wręcz we wcześniej wspomnianą płaską taflę jeziora. Zupełnie jakby ktoś na chwilę zatrzymał czas. Jego mina też nieco zrzedła i wydawał się być przez chwilę całkowicie poważny. Przeszyło go lekkie zniesmaczenie, a może nawet rozczarowanie? Takie zniknięcie bez słowa zdecydowanie nie należało do najprzyjemniejszych, szczególnie gdy tak na prawdę to mieli sobie wzajemnie pomóc. Harumi, bo o niej była mowa zdawała się znać człowieka, z którym lawendooki przywitał się na dystans i teraz to ona go zaczepiła. Zdawała się w ogóle go nie dostrzegać, najprawdopodobniej najzwyczajniej w świecie go po prostu nie zobaczyła. Stał tak teraz przez chwilę jak wryty i patrzył na nią szeroko otwartymi oczami, dopóki do równowagi nie przywrócił go szczęk miecza, który to został wydany przez Sanadę. Rzucił okiem na jego wakizashi, a potem przeniósł wzrok na jego oczy, które błysnęły czerwienią. Te czerwone oczy przywołały nieco mroczniejsze wspomnienie z ich treningu, aczkolwiek nie było aż takie złe dzięki tej, która stała tuż obok niego, czyli Asaki, na którą teraz przeniósł wzrok i lekko się uśmiechnął, aby "ukryć" lekkie zniesmaczenie.
-To Ci z wesela? Ta z Uchiha, która nie widzi i ten dziwny mnich? - zapytał się upewniwszy się, że wie o kogo chodzi. Byli to znajomi z tego co wiedział od strony Shikaruia.
-Pusty? Co masz na myśli mówiąc pusty? - zagadnął patrząc pytającym wzrokiem na mężczyznę. W sumie Sanadateż się nie bardzo zmienił oprócz tego, że ściął włosy. W sumie Toshiro też o tym myślał, jednak nigdy się nie podjął, może kiedyś.
0 x
Re: [Event] Obóz najemników
Usłyszała jego kroki z daleka. Rozpoznawalne dla niej z daleka, choć teraz brzmiące nieco inaczej, bardziej.. Brzęcząco i ciężko. Więcej ekwipunku? Zbroja? Oba na raz? Zmarszczyła brwi pod maską kiedy do nich podbił.
- Shiga, w końcu jesteś - powiedziała z ulgą. Jednak nieco się martwiła jego nieobecnością, zazwyczaj był pierwszy na takie wydarzenia. A tutaj? W ostatniej chwili.
Wzięła od niego torbę ze zwojami, nadal nie udobruchana całowicie.
- Masz na myśli, że wydałeś pieniądze, które zostawiłam w karczmie byś zrobił zakupy, a ty gdzieś znikłeś? - burknęła na niego, zanurzając ręce w torbie z ekwipunkiem. Było go naprawdę dużo, ale oczywiście to co się pierwsze rzuciło w oczy..
- Nowe miecze! - ucieszyła się wyciągając całą siódemkę - Idealne - stwierdziła zachwycona, przesuwając dłonią po obustronnym ostrzu. Jej poprzednie mogły się przy tych schować. Szybko przystąpiła do wymiany wszystkich, układając je w odpowiednich miejscach. Jednym z nich zakręciła w dłoni.
- Co robiłeś w Hanamurze? - spytała mimochodem, badając zawartość odpieczętowanych zwoi - Sprzęt jest świetny, warto było tyle czekać - dodała z uznaniem, od razu zaczynając resztę układać w kaburach i torbach. Trochę jej to zaczęło, panowie więc mieli czas się przedstawić i zamienić pierwsze zadania, których Chise słuchała mimochodem.
- Ktoś jeszcze poza Muraiem? - zapytała, zastanawiając się ile jeszcze osób tutaj mogli kojarzyć czy wręcz znać. Włócząc się tyle czasu po świecie zdążyli poznać sporo znanych ludzi, niektórych bardzo niebezpiecznych. Nachyliła się nieco do Hirokiego.
- Pusty to jeden z bardziej interesujących ludzi jakich możesz tu spotkać - powiedziała do niego cicho - Nie tylko jego wygląd jest ciekawy, umiejętności także. Jest bardzo dokładny, analizuje każdy ruch w walce, nie tylko wrogów. Jest też bardzo ostrożny, z pewnością potrafi być jeszcze bardziej niebezpieczny niż to zaprezentował. Wątpię czy tak łatwo pokazuje wszystkie karty - wszystko to wynikało z och ostatnich spotkań. Mogła to wyrazić nawet dosadniej, ale wolała nie dodawać własnych wniosków czy opinii na jego temat, jedynie to, co mogli zaobserwować. Shiga zapewne wiedział jeszcze więcej z obserwacji. Odłożyła na bok pozostałe miecze, nie wiedząc jeszcze co z nimi zrobić.
- Shiga, zapieczętujesz je na razie? - poprosiła, przesuwając je w jego stronę.
- Shiga, w końcu jesteś - powiedziała z ulgą. Jednak nieco się martwiła jego nieobecnością, zazwyczaj był pierwszy na takie wydarzenia. A tutaj? W ostatniej chwili.
Wzięła od niego torbę ze zwojami, nadal nie udobruchana całowicie.
- Masz na myśli, że wydałeś pieniądze, które zostawiłam w karczmie byś zrobił zakupy, a ty gdzieś znikłeś? - burknęła na niego, zanurzając ręce w torbie z ekwipunkiem. Było go naprawdę dużo, ale oczywiście to co się pierwsze rzuciło w oczy..
- Nowe miecze! - ucieszyła się wyciągając całą siódemkę - Idealne - stwierdziła zachwycona, przesuwając dłonią po obustronnym ostrzu. Jej poprzednie mogły się przy tych schować. Szybko przystąpiła do wymiany wszystkich, układając je w odpowiednich miejscach. Jednym z nich zakręciła w dłoni.
- Co robiłeś w Hanamurze? - spytała mimochodem, badając zawartość odpieczętowanych zwoi - Sprzęt jest świetny, warto było tyle czekać - dodała z uznaniem, od razu zaczynając resztę układać w kaburach i torbach. Trochę jej to zaczęło, panowie więc mieli czas się przedstawić i zamienić pierwsze zadania, których Chise słuchała mimochodem.
- Ktoś jeszcze poza Muraiem? - zapytała, zastanawiając się ile jeszcze osób tutaj mogli kojarzyć czy wręcz znać. Włócząc się tyle czasu po świecie zdążyli poznać sporo znanych ludzi, niektórych bardzo niebezpiecznych. Nachyliła się nieco do Hirokiego.
- Pusty to jeden z bardziej interesujących ludzi jakich możesz tu spotkać - powiedziała do niego cicho - Nie tylko jego wygląd jest ciekawy, umiejętności także. Jest bardzo dokładny, analizuje każdy ruch w walce, nie tylko wrogów. Jest też bardzo ostrożny, z pewnością potrafi być jeszcze bardziej niebezpieczny niż to zaprezentował. Wątpię czy tak łatwo pokazuje wszystkie karty - wszystko to wynikało z och ostatnich spotkań. Mogła to wyrazić nawet dosadniej, ale wolała nie dodawać własnych wniosków czy opinii na jego temat, jedynie to, co mogli zaobserwować. Shiga zapewne wiedział jeszcze więcej z obserwacji. Odłożyła na bok pozostałe miecze, nie wiedząc jeszcze co z nimi zrobić.
- Shiga, zapieczętujesz je na razie? - poprosiła, przesuwając je w jego stronę.
0 x
Re: [Event] Obóz najemników
Zgodnie z postem - napiszcie pod swoimi postami, gdzie planujecie się udać. Zasady postów określimy już po podziale wedle swoich założeń - grupę pierwszą prowadzę ja, drugą - Exodia.
Na swoje posty tutaj macie 24 godziny, czyli do 13:10 jutro.
Na swoje posty tutaj macie 24 godziny, czyli do 13:10 jutro.
0 x
- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: [Event] Obóz najemników
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: [Event] Obóz najemników
Widząc te wszystkie osobistości… Mignęli mu przed oczyma. Niestety, nie interesował się poczynaniami świata, poza własnym czubkiem nosa. Nie wnikał w politykę, póki nie miała przynieść dla niego wymiernych korzyści. Nie wiedział o istnieniu jakiegoś śmiesznego Krwawego Pokolenia. Jakichś turniejów i ich zwycięzców. Byli dla niego nikim innym, jak kolejnymi shinobi w tym świecie. Traktował tak również siebie i nie uważał za kogoś lepszego czy silniejszego. Stal decydowała dopiero podczas pojedynku, kto tak naprawdę jest tym, który warty jest dalszego kroczenia po tym świecie. Jak widać, na przestrzeni lat, okazywał się ‘wybrańcem’ stając śmierci twarzą w twarz ni to raz czy dwa. To mógł być kolejny etap jest tułaczki, w której dojdzie do pojedynku z tą, która wszystkich zabierze na końcu drogi życia. Miał przyjemność po twarzy poznać dwóch osobników, których poznał jeszcze w Antai, podczas rozróby z Mizuno Uchiha, którego tak nienawidził. Ichirou, operator piaskarki oraz Murai, chirurg z własnych szwów. Poznawał ich, mimo tak wielkich zmian, które zaszły. Cóż, nie zamierzał się zbliżać do żadnego z nich, nie wiedział czy jeszcze go pamiętają, a i wcale mu na tym nie zależało. Pewnie urośli w siłę, widać było, że inni czują do nich respekt. Dobrze jakby tak pozostało. Sława nie jest przydatna, gdy ten świat jest tak niebezpieczny. Ciekawość i wiedza, którą mógł zdobyć przyciągała jednak czerwonookiego do takich miejsc jak to. Tych, które są owiane tajemnicą, którą należy zbadać. Matatabi wręcz gotował się ze szczęścia na wieść o tym, jak niebezpieczne jest to przedsięwzięcie, licząc na swoje uwolnienie, gdzie Jinchuuriki nie mógł nic z tym zrobić – jedynie wyłączyć swoje wewnętrzne zmysły i przestać słuchać. W końcu, usłyszawszy głos jakiegoś mężczyzny, czas był na zbiórkę. Leniwie ruszył swoje cztery litery, opierając się plecami o jakiś słup z rękami założonymi na klatce piersiowej. Głowę trzymał nieco zwieszoną, spoglądając z pod śnieżnobiałej grzywki czerwonymi ślepiami na głoszącego ów nowinę.
Na piedestale pojawiła się głównodowodząca misją, niejaka Nara Shikami z klanu przebywającego na tych terenach. Jako liderka, musiała rzucić parę słów, jednak tuż przed tym, białowłosy miał okazję zlustrować oprócz tamtych, ‘Krwawo pokoleniowych’ osobników – jeszcze trójkę, która zwróciła jego uwagę. Typek z potężną kosą na plecach, siedzący na wielkim wilko-psie. „Inuzuka, przyda się do przeszukania. Ale czy temperatura nie przeszkodzi mu w niuchaniu?” Zapytał siebie z ciekawości, mając nadzieję, że Nibi nie wtryni mu się w jego własne myśli. Do tego towarzystwa kobieta z pokieraszowaną twarzą, a także gość z równie krwisto-czerwonymi oczyma co białowłosy i łańcuchami na dłoniach. „A Ci przebierańcy to po co?” Zainteresował się, spoglądając bacznie w ich kierunku. Nareszcie doszło do rozprzestrzeniania informacji potrzebnych do wykonania zadania. Został również wyznaczony ku temu plan, który nie był niczym szczególnym. Dwie grupy, które miał to zbadać. Jedna, która obejdzie w jakiś sposób dziurę oraz ta druga, która pakuje się do paszczy lwa. Nie miał wyjścia. Chciał dowiedzieć się jak najwięcej, mając na uwadze wszystko co najbardziej paranormalne. Co ciekawe, dwójka zainteresowanych osobników, których obserwował ruszyli do grupy Nary Shikariego, czyli tej, pchającej się w otchłań. To dokładnie tam, gdzie i on. Pierwsza grupa była jego wyborem. Szedł spokojnie, wciąż przeplatając ręce na klatce piersiowej, od czasu do czasu rozglądając się po placu i lustrując spojrzeniem wszystkich tu zebranych. Niedaleko siebie widział również trójkę ludzi, którzy wypalili do przodu. Zasłyszał imiona całej trójki, tak ochoczo zabierającej się za to wydarzenie. Byli odważni, nie było co do tego dwóch zdań. Białowłosy, gdy musiał dopiero wtedy wygłosił swoje imię i nazwisko.
- Shiroyasha Kyu, grupa pierwsza. – zakończył, nie zdejmując rąk z klatki piersiowej.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: [Event] Obóz najemników
Ach tak! Wspaniały Ichirou, zimny Murai, jakiś tam chciwy Shikarui. Tylko Jureczek żadnego z tych jegomości nie znał. Zlewali mu się z tłumem innych osób, które wyglądały dla niego jak mrowisko. Co to za różnica co osiągnęli? Każdy z nich był człowiekiem i Mori wierzył, że wszyscy tutaj stawili się po to, by wzajemnie sobie pomóc. No, przynajmniej on sam przybył tutaj z takim zamiarem, a potem dobrodusznie założył, że reszta ma tak samo. Przecież nikt nie zebrałby tylu ludzi tylko dlatego, że oferuje pieniądze. Jin głęboko w to wierzył. Świat przecież nie mógł być aż tak bardzo toczony przez zło, żeby większość zgromadzonych przyszła tutaj dla własnych korzyści, prawda? A właśnie! Skoro mowa o zgromadzonych, to Jureczek wyszukiwał w tłumie znajomej, bladej i chudziutkiej kapłanki. W końcu obiecał jej ojcu, że będąc w Midori zacznie się za nia rozglądać, aby nie wpadła w zbyt duże kłopoty. Do tej pory jednak nie spotkał nikogo, kto by chociaż ją przypominał. Może go unika, bo nadal jest zła za stłuczenie kociej figurki?
Rozmyślania chłopaka zostały przerwane przez przyjemny, kobiecy głos. Jureczek niemal natychmiast zaczął się rozglądać w poszukiwaniu źródła, z którego dobiega kojący dla uszu dźwięk, ale niestety z tego poziomu widział tylko ludzkie kolana. Stanie na rękach z pewnością ma swoje zalety, ale jeśli chodzie o obserwowanie innych to już nie za bardzo błyszczy. W każdym razie młody syn rolnika nie potrzebował oczu do tego, żeby wysłuchać słów kobiety zdającej się być dowódcą. Jakimś cudem chłopakowi przeleciało kolo uszu wezwanie do zebrania się w jednej zwartej grupie. Po prostu ruszył z tłumem niewiele myśląc o tym, dokąd się udaje. W każdym razie słowa panienki Nara naprawdę rozpaliły ciekawość drzemiącą w Jureczku.
- No to jak usycha, to wystarczy podlać. Starczy dla wszystkich konewek? - rzucił na głos, choć wypowiedź nie była skierowana do nikogo konkretnego. Skoro wszystko umierało, to naturalną rzeczą było dostarczenie temu wody. On sam tak robił z ryżem na polu jego ojca i jakoś nigdy nie usychał, dopóki miał dostęp do wody. Jin nie wiedział czy Midori nie jest krajem, w którym woda występuje licznie czy po prostu nie mają zbytniego doświadczenia w hodowaniu roślin, ale mimo tego się nie zrażał. Nawet jeśli ma tylko podlewać roślinki, to przecież komuś pomoże, a to już jest nagroda sama w sobie. jego umysł szybko jednak odszedł od ogrodnictwa, a stało się tak za sprawą magicznych zdań wypowiedzianych przez Narę. Środek ziemi? Iglica? Ekspedycja? Źródło gorąca? BRZMI JAK T-R-E-N-I-N-G. I to nie byle jaki. Jureczek spodziewał się, że jeśli wszystko na powierzchni usycha, roztapia się i umiera, to na samym dole będzie jeszcze cieplej. Aż zerknął na swój duży bukłak z wodą licząc na to, że wystarczy mu on na tę wyprawę. Bez większego namysłu wybrał ścieżkę.
- Mori Jin. Udam się do głębi ziemi, żeby sprawdzić czy wytrzymam ten trening! - rzekł, wyłaniając się z tłumu. Niekoniecznie musiał być brany na poważnie, bo przemieszczał się na rękach, ale sprawniejsze oko bez problemu mogło wyłapać, że nie były to tylko wygłupy. Jego mięśnie wskazywały, że w tej pozycji trochę czasu już przebywał, a pot spływający po jego ciele jeszcze tylko w tym utwierdzał. Natomiast do całego obrazka nie pasował szeroki uśmiech, który zagościł na jego twarzy. Przy takim wysiłku człowiek byłby raczej zmęczony i zrezygnowany, ale nie Jureczek. Jureczek był szczęśliwy!
Rozmyślania chłopaka zostały przerwane przez przyjemny, kobiecy głos. Jureczek niemal natychmiast zaczął się rozglądać w poszukiwaniu źródła, z którego dobiega kojący dla uszu dźwięk, ale niestety z tego poziomu widział tylko ludzkie kolana. Stanie na rękach z pewnością ma swoje zalety, ale jeśli chodzie o obserwowanie innych to już nie za bardzo błyszczy. W każdym razie młody syn rolnika nie potrzebował oczu do tego, żeby wysłuchać słów kobiety zdającej się być dowódcą. Jakimś cudem chłopakowi przeleciało kolo uszu wezwanie do zebrania się w jednej zwartej grupie. Po prostu ruszył z tłumem niewiele myśląc o tym, dokąd się udaje. W każdym razie słowa panienki Nara naprawdę rozpaliły ciekawość drzemiącą w Jureczku.
- No to jak usycha, to wystarczy podlać. Starczy dla wszystkich konewek? - rzucił na głos, choć wypowiedź nie była skierowana do nikogo konkretnego. Skoro wszystko umierało, to naturalną rzeczą było dostarczenie temu wody. On sam tak robił z ryżem na polu jego ojca i jakoś nigdy nie usychał, dopóki miał dostęp do wody. Jin nie wiedział czy Midori nie jest krajem, w którym woda występuje licznie czy po prostu nie mają zbytniego doświadczenia w hodowaniu roślin, ale mimo tego się nie zrażał. Nawet jeśli ma tylko podlewać roślinki, to przecież komuś pomoże, a to już jest nagroda sama w sobie. jego umysł szybko jednak odszedł od ogrodnictwa, a stało się tak za sprawą magicznych zdań wypowiedzianych przez Narę. Środek ziemi? Iglica? Ekspedycja? Źródło gorąca? BRZMI JAK T-R-E-N-I-N-G. I to nie byle jaki. Jureczek spodziewał się, że jeśli wszystko na powierzchni usycha, roztapia się i umiera, to na samym dole będzie jeszcze cieplej. Aż zerknął na swój duży bukłak z wodą licząc na to, że wystarczy mu on na tę wyprawę. Bez większego namysłu wybrał ścieżkę.
- Mori Jin. Udam się do głębi ziemi, żeby sprawdzić czy wytrzymam ten trening! - rzekł, wyłaniając się z tłumu. Niekoniecznie musiał być brany na poważnie, bo przemieszczał się na rękach, ale sprawniejsze oko bez problemu mogło wyłapać, że nie były to tylko wygłupy. Jego mięśnie wskazywały, że w tej pozycji trochę czasu już przebywał, a pot spływający po jego ciele jeszcze tylko w tym utwierdzał. Natomiast do całego obrazka nie pasował szeroki uśmiech, który zagościł na jego twarzy. Przy takim wysiłku człowiek byłby raczej zmęczony i zrezygnowany, ale nie Jureczek. Jureczek był szczęśliwy!
0 x
- Asaka
- Postać porzucona
- Posty: 1496
- Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
- Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5564
- Aktualna postać: Airan
Re: [Event] Obóz najemników
Tamci rzeczywiście zasłużyli, nawet Asaka wychowana w prorodzinnej atmosferze to wiedziała i czuła to samą sobą. Ale tamci już nie żyli, nie było powodu, by do tej listy dopisywać jeszcze kogoś. Zbyt wiele złego przydarzyło się w życiu Shikaruiego, by dokładał sobie jeszcze to. Wyrzuty sumienia mogły nie dawać o sobie znać przez całe życie, by któregoś dnia dobić się do jego serca i już go nigdy więcej nie opuścić. A Asaka… wolałaby mu tego oszczędzić. Wiedziała też, a przynajmniej tak jej się wydawało, że on wcale tak w głębi serca nie pragnie wyrżnąć tych wszystkich. Co by mu to dało? I po co się starać dla swojej rodziny, skoro chciało się, by nie istnieli? Białowłosa tego nie kupowała. No i tyle. Nie było o czym dyskutować.
- Ależ można zawsze. Pytanie tylko, czy się chce – to były prawdziwe kajdany – wcale nie chcieć. Ale na tym dziewczyna w zasadzie widziała, że rozmowa powinna się zakończyć. No i Shikarui też czuł, że to nie jest najlepszy moment, więc tym lepiej. Uśmiechnęła się tylko do niego krótko i… i tyle. Ludzie zaczynali się schodzić. Ta dwójka przybyła tutaj jako jedni z pierwszych, a skoro się nic nie działo wielkiego, to można było ten czas wykorzystać. Na powitania małe i duże.
Toshiro nic się nie zmienił. Był dokładnie taki sam, jakim go zapamiętała, a przecież nie widzieli się rok. Rok! To było całe mnóstwo czasu! Obejrzała go sobie uważnie, a skoro wszystko było w jak najlepszym porządku – to nie było się o co martwić.
- Wiem o tym – czy Shikarui naprawdę miał ją za ignorantkę? Najwyraźniej. Jak z północy to dzikuska z górzystego zadupia. Wielokrotnie słyszała podobne dyrdymały o Daishi, ale żeby własny mąż ją tak pouczał? Asaka połapała się bardzo szybko kto taki obwiesił się jak choinka na święta i tylko dlatego jakikolwiek komentarz się z jej ust wydobył. Bo chyba po prostu nie spodziewała się… tyle wszystkiego. Jego towarzysz był znacznie bardziej stonowany. Więc… niewiedza nie zwalniała z niczego? A wiedza i premedytacja? To i tak był tylko mały śmieszek, przerywnik w programie, ale ten przerywnik sprawił, że Shikarui doczekał się jej taksującego spojrzenia. Właśnie dlatego, że wziął ją za niedouczoną gówniarę. Mógłby to być nawet Antykreator, zareagowałaby dokładnie tak samo.
Chise i Shiga. Głupi wyraz twarzy Asaki jakoś sam jej zrzedł. Dokładnie tak samo, jak zrzedła mina Toshiro, gdy do trójki (teraz już trójki) mężczyzn podeszła jakaś dziewczyna. O? Wtedy też nawet pytająco spojrzała na Toshiro, a potem… no potem i jej zrzedła mina. Ścisnęła tylko usta w wąską kreskę i nic nie powiedziała. Za to „Pusty” już coś mówiło. Raz, że Krwawe Pokolenie, dwa, ze Shiga opowiadał o nim podczas wesela. No i to tyle. Jej też żadne inne twarze kompletnie nic nie mówiły.
Figlarny uśmieszek na dłuższą chwilę zniknął z bladego lica. A póki jeszcze nic nie było wiadomo… To można było ten czas wykorzystać. Poprosiła więc Toshiro, by poczekał, a sama odciągnęła Shikiego kawałek na bok. Bez sensu było, by targali ze sobą te wszystkie rzeczy, zwłaszcza, ze część w ogóle nie była im potrzebna. Mogli się dołożyć do rozbitych już tutaj namiotów i pozbyć się tego, co mogło tylko przeszkadzać. To w końcu był obóz wojskowy, nic nie powinno stąd nagle zniknąć, więc i Asaka się nie bała zostawić tutaj graty. Nawoływacze zaczęli zwoływać do zbiórki akurat w trakcie, gdy Asaka zdążyła się pozbyć czarnej zbroi, co nie było takie wcale trudne. Sekunda na odpieczętowanie zwoju, wyciągnięcie bardziej klasycznego stroju – Asaka zmieniła górę, z koszuli z długim rękawem na taką z krótkim. Zbroi nie chciała targać w głąb lasu, a patrząc na zniszczenia tutaj – pewnie trzeba będzie się ruszyć. Chwilę później już była gotowa, bez zbędnego żelastwa – chociaż złożony wachlarz nadal miała na plecach – i razem z Shikim dobiegli na miejsce zbiórki akurat, gdy z namiotu wyszła głównodowodząca. No, i Asaka się nie pomyliła. Tak jak przeczuwała, mieli zbadać sprawę. Ale, że w dwóch grupach? W sumie… niegłupie. Po wysłuchaniu całości, spojrzała na Shikiego. Czuła w kościach, że Sanada nie będzie chciał schodzić pod żadną ziemię tak długo jak to konieczne. Więc… Pewnie wolałby zwiad wokół góry by znaleźć jakieś boczne wejście? Już miała otworzyć buzię, by zapytać, gdy Mnich, Chise i jakiś chłopak podeszli do kobiety, by dołączyć do grupy idącej pod ziemię. To ostatecznie sprawiło, że Asaka szybciej podjęła jakąkolwiek decyzję. Szybkie rzucenie okiem na Shikiego i już wiedziała, że będą się trzymać z daleka.
- Toshiro? Idziesz z nami? – zapytała jeszcze, po czym wysforowała się do przodu, by podejść do mężczyzny z łańcuchami i drugiego dowódcy. - Asaka i Shikarui. Pomożemy ze zwiadem – chyba oboje bardziej nadawali się do takiej roboty niż bezpośredniego plątania się pod ziemią, czy gdzieś tam. Za Toshiro rzecz jasna mówić nie planowała, to była jego decyzja co zrobi.
- Ależ można zawsze. Pytanie tylko, czy się chce – to były prawdziwe kajdany – wcale nie chcieć. Ale na tym dziewczyna w zasadzie widziała, że rozmowa powinna się zakończyć. No i Shikarui też czuł, że to nie jest najlepszy moment, więc tym lepiej. Uśmiechnęła się tylko do niego krótko i… i tyle. Ludzie zaczynali się schodzić. Ta dwójka przybyła tutaj jako jedni z pierwszych, a skoro się nic nie działo wielkiego, to można było ten czas wykorzystać. Na powitania małe i duże.
Toshiro nic się nie zmienił. Był dokładnie taki sam, jakim go zapamiętała, a przecież nie widzieli się rok. Rok! To było całe mnóstwo czasu! Obejrzała go sobie uważnie, a skoro wszystko było w jak najlepszym porządku – to nie było się o co martwić.
- Wiem o tym – czy Shikarui naprawdę miał ją za ignorantkę? Najwyraźniej. Jak z północy to dzikuska z górzystego zadupia. Wielokrotnie słyszała podobne dyrdymały o Daishi, ale żeby własny mąż ją tak pouczał? Asaka połapała się bardzo szybko kto taki obwiesił się jak choinka na święta i tylko dlatego jakikolwiek komentarz się z jej ust wydobył. Bo chyba po prostu nie spodziewała się… tyle wszystkiego. Jego towarzysz był znacznie bardziej stonowany. Więc… niewiedza nie zwalniała z niczego? A wiedza i premedytacja? To i tak był tylko mały śmieszek, przerywnik w programie, ale ten przerywnik sprawił, że Shikarui doczekał się jej taksującego spojrzenia. Właśnie dlatego, że wziął ją za niedouczoną gówniarę. Mógłby to być nawet Antykreator, zareagowałaby dokładnie tak samo.
Chise i Shiga. Głupi wyraz twarzy Asaki jakoś sam jej zrzedł. Dokładnie tak samo, jak zrzedła mina Toshiro, gdy do trójki (teraz już trójki) mężczyzn podeszła jakaś dziewczyna. O? Wtedy też nawet pytająco spojrzała na Toshiro, a potem… no potem i jej zrzedła mina. Ścisnęła tylko usta w wąską kreskę i nic nie powiedziała. Za to „Pusty” już coś mówiło. Raz, że Krwawe Pokolenie, dwa, ze Shiga opowiadał o nim podczas wesela. No i to tyle. Jej też żadne inne twarze kompletnie nic nie mówiły.
Figlarny uśmieszek na dłuższą chwilę zniknął z bladego lica. A póki jeszcze nic nie było wiadomo… To można było ten czas wykorzystać. Poprosiła więc Toshiro, by poczekał, a sama odciągnęła Shikiego kawałek na bok. Bez sensu było, by targali ze sobą te wszystkie rzeczy, zwłaszcza, ze część w ogóle nie była im potrzebna. Mogli się dołożyć do rozbitych już tutaj namiotów i pozbyć się tego, co mogło tylko przeszkadzać. To w końcu był obóz wojskowy, nic nie powinno stąd nagle zniknąć, więc i Asaka się nie bała zostawić tutaj graty. Nawoływacze zaczęli zwoływać do zbiórki akurat w trakcie, gdy Asaka zdążyła się pozbyć czarnej zbroi, co nie było takie wcale trudne. Sekunda na odpieczętowanie zwoju, wyciągnięcie bardziej klasycznego stroju – Asaka zmieniła górę, z koszuli z długim rękawem na taką z krótkim. Zbroi nie chciała targać w głąb lasu, a patrząc na zniszczenia tutaj – pewnie trzeba będzie się ruszyć. Chwilę później już była gotowa, bez zbędnego żelastwa – chociaż złożony wachlarz nadal miała na plecach – i razem z Shikim dobiegli na miejsce zbiórki akurat, gdy z namiotu wyszła głównodowodząca. No, i Asaka się nie pomyliła. Tak jak przeczuwała, mieli zbadać sprawę. Ale, że w dwóch grupach? W sumie… niegłupie. Po wysłuchaniu całości, spojrzała na Shikiego. Czuła w kościach, że Sanada nie będzie chciał schodzić pod żadną ziemię tak długo jak to konieczne. Więc… Pewnie wolałby zwiad wokół góry by znaleźć jakieś boczne wejście? Już miała otworzyć buzię, by zapytać, gdy Mnich, Chise i jakiś chłopak podeszli do kobiety, by dołączyć do grupy idącej pod ziemię. To ostatecznie sprawiło, że Asaka szybciej podjęła jakąkolwiek decyzję. Szybkie rzucenie okiem na Shikiego i już wiedziała, że będą się trzymać z daleka.
- Toshiro? Idziesz z nami? – zapytała jeszcze, po czym wysforowała się do przodu, by podejść do mężczyzny z łańcuchami i drugiego dowódcy. - Asaka i Shikarui. Pomożemy ze zwiadem – chyba oboje bardziej nadawali się do takiej roboty niż bezpośredniego plątania się pod ziemią, czy gdzieś tam. Za Toshiro rzecz jasna mówić nie planowała, to była jego decyzja co zrobi.
0 x
赤 · 水 · 晶

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain

· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Re: [Event] Obóz najemników
Kakuzu widział coraz więcej nowych twarzy. Ludzi przybywało, a tych charakterystycznych łatwo było dostrzec pośród całej reszty. Przede wszystkim jednostki takie miały inne od reszty, unikalne stroje. Było to naturalne następstwo ich przeświadczenia o unikalności i wyjątkowości. Chęci zaprezentowania się, zaznaczenia swojej obecności pośród szarego natłoku całej reszty. Z samego stroju można było wynieść ogromne ilości informacji wszelakich. Pochodzenie, umiejętności i rzecz jasna gust. Umiejętności były sprawą oczywistą, osobnik przodujący w walce bezpośredniej będzie starał się unikać nadmiaru materiału. Oczywiście zakładając, że taki osobnik byłby na tyle rozważny żeby dobrać stój do swoich metod. Nie mógł też zakładać, że każdy będzie na tyle głupi by dobrać swój strój idealnie. Musiał brać pod uwagę także charakter i szeroko pojętą psychologię danego osobnika. Tutaj potrzebował dodatkowych informacji.
Ktoś obserwujący Kakuzu z boku nie domyślałby się złożonych procesów jakie zachodziły w jego głowie. Obszerna analiza, a właściwie próba analizy, każdego interesującego osobnika. Ktokolwiek się wyróżniał, musiał zostać przez Kakuzu zauważonym. Co prawda Murai zajmował stacjonarną pozycję, pod jednym z drzew. Był jednak w stanie obserwować tereny obozu w miarę dobrze, duża jego część była dla Pustego widoczna. Najbardziej rzucającą się w oczy osobą był Ichirou. Jednostka którą zapamiętał całkiem dobrze, jego "kolega" z Krwawego Pokolenia. Głośny, wszędobylski i bez cienia skromności. I zalecający się do kobiet, nawet nie patrząc na ich potencjalne towarzystwo. Takie wnioski mógł wynieść z jego dotychczasowych doświadczeń z przedstawicielem pustynnych stron. Patriota. Najpewniej wysłany w celu zbadania sytuacji. Do tej pory Murai i Ichirou nie mieli żadnych sporów ani problemów, żadnych konfliktów interesów. Jego obecność była dla Muraia całkowicie neutralna, ale nie pozbawiona znaczenia. Ostatecznie cel jego przybycia mógł być inny niż obserwacja i zdanie raportu swojemu przełożonemu. Ichirou nie był sam, towarzyszył mu Seinaru. Obserwował jego walki podczas turnieju w Cesarstwie, ale nic poza tym. Szermierz, w razie czego Kakuzu byłby gotowy na bezpośrednią konfrontację. Czemu myślał o tym teraz? Na pewno powinien.
Spodziewał się, że ktoś do niego podejdzie. Spróbuje zagadać, poznać go. Murai był znany, więc prawdopodobieństwo zaistnienia próby rozpoczęcia rozmowy albo ugrania czegoś przez któregoś z przybyłych, były dość wysokie. I taki ktoś się faktycznie trafił. Shiga. Kolejny z walczących na turnieju w Cesarstwie. I z tego co mówił, był na Kami no Hikage. Kakuzu za każdym razem, przed jakąkolwiek rozmową z dowolnym osobnikiem, zawsze zadawał sobie to samo pytanie - "Kim on jest"? Jie zaśmiecał pamięci jednostkami które nie miały dla niego żadnego znaczenia albo nie wyróżniły się niczym szczególnym. Shiga brał udział w konfrontacji z Kabuto, to na pewno miało miejsce. Ale czy coś jeszcze? Murai nie przypominał sobie niczego inne poza tymi dwoma wydarzeniami.
- Wzajemnie, Shiga-san. Oczywiście że pamiętam, tak nietypowej kunoichi ciężko byłoby zapomnieć. - odpowiedział, lekko kiwając głową w geście przywitania, a chwilę później i pożegnania. Zdecydowanie było w tym wiele prawdy. Mimo wszystko bardziej zapadła mu w pamięć jego towarzyszka, wraz z jej nietypowym stylem walki. Ale tego nie było potrzeby mówić w jakiejkolwiek formie.
W końcu zaczęły się nawoływania, by wszyscy zainteresowani zebrali się na placyku. Obserwując ruch pozostałych wyróżniających się jednostek, a także domyślając się położenia tego miejsca na podstawie rozmieszczenia namiotów i najważniejszych punktów w obozie, ruszył właśnie w to miejsce. Tam miał okazję dowiedzieć się czegoś o czekającym go zadaniu. Nic niezwykłego, jak się okazało. Zjawisko bez konkretnego wyjaśnienia, które szkodzi prowincji. Musieli coś z tym zrobić, ale pierw - zidentyfikować. Informacje o wysokiej temperaturze zdążył już zauważyć, na zewnątrz faktycznie było nieco ciepło. Nie na tyle, żeby cokolwiek na jego ciele się spaliło albo uszkodziło z tego tytułu. Pojawiały się kolejne osoby, najemnicy, dowództwo. Warto było zapamiętać każdego z nich, przynajmniej do czasu zakończenia ekspedycji. Hitsukejin Shiga. Chise. Hiroki. Zapamiętać. Shiroyasha Kyu, zapamiętać. Mori Jin, zapamiętać.
- Murai. Grupa pierwsza. Iglica. - powiedział. Dopiero wtedy, kiedy zaszła taka potrzeba. Przedstawiać się zapewnie nie musiał, ale zasady dobrego wychowania, nawet w takim miejscu, powinny stworzyć jakiekolwiek pozytywne pierwsze wrażenie. Co dalej? Czekał. Rozglądał się po wszystkich uczestnikach, starał się ich zapamiętać. Miał już doświadczenie z sytuacjami, w których nic nieznacząca jednostka okazywała się zgubą całej grupy. Zdrada, brak umiejętności, chęć działania przez którą cały skład ponosił szkody. Wszystko to mogło mieć miejsce i dlatego cała uwagę poświęcił na ten proces. Na ten i rzecz jasna regularną kontrolę otoczenia wokoło siebie. Na wszelki wypadek, nigdy nie wiadomo który z zebranych zechce wbić Muraiowi kunai w plecy, jakkolwiek nieefektywne by to nie było.
Ktoś obserwujący Kakuzu z boku nie domyślałby się złożonych procesów jakie zachodziły w jego głowie. Obszerna analiza, a właściwie próba analizy, każdego interesującego osobnika. Ktokolwiek się wyróżniał, musiał zostać przez Kakuzu zauważonym. Co prawda Murai zajmował stacjonarną pozycję, pod jednym z drzew. Był jednak w stanie obserwować tereny obozu w miarę dobrze, duża jego część była dla Pustego widoczna. Najbardziej rzucającą się w oczy osobą był Ichirou. Jednostka którą zapamiętał całkiem dobrze, jego "kolega" z Krwawego Pokolenia. Głośny, wszędobylski i bez cienia skromności. I zalecający się do kobiet, nawet nie patrząc na ich potencjalne towarzystwo. Takie wnioski mógł wynieść z jego dotychczasowych doświadczeń z przedstawicielem pustynnych stron. Patriota. Najpewniej wysłany w celu zbadania sytuacji. Do tej pory Murai i Ichirou nie mieli żadnych sporów ani problemów, żadnych konfliktów interesów. Jego obecność była dla Muraia całkowicie neutralna, ale nie pozbawiona znaczenia. Ostatecznie cel jego przybycia mógł być inny niż obserwacja i zdanie raportu swojemu przełożonemu. Ichirou nie był sam, towarzyszył mu Seinaru. Obserwował jego walki podczas turnieju w Cesarstwie, ale nic poza tym. Szermierz, w razie czego Kakuzu byłby gotowy na bezpośrednią konfrontację. Czemu myślał o tym teraz? Na pewno powinien.
Spodziewał się, że ktoś do niego podejdzie. Spróbuje zagadać, poznać go. Murai był znany, więc prawdopodobieństwo zaistnienia próby rozpoczęcia rozmowy albo ugrania czegoś przez któregoś z przybyłych, były dość wysokie. I taki ktoś się faktycznie trafił. Shiga. Kolejny z walczących na turnieju w Cesarstwie. I z tego co mówił, był na Kami no Hikage. Kakuzu za każdym razem, przed jakąkolwiek rozmową z dowolnym osobnikiem, zawsze zadawał sobie to samo pytanie - "Kim on jest"? Jie zaśmiecał pamięci jednostkami które nie miały dla niego żadnego znaczenia albo nie wyróżniły się niczym szczególnym. Shiga brał udział w konfrontacji z Kabuto, to na pewno miało miejsce. Ale czy coś jeszcze? Murai nie przypominał sobie niczego inne poza tymi dwoma wydarzeniami.
- Wzajemnie, Shiga-san. Oczywiście że pamiętam, tak nietypowej kunoichi ciężko byłoby zapomnieć. - odpowiedział, lekko kiwając głową w geście przywitania, a chwilę później i pożegnania. Zdecydowanie było w tym wiele prawdy. Mimo wszystko bardziej zapadła mu w pamięć jego towarzyszka, wraz z jej nietypowym stylem walki. Ale tego nie było potrzeby mówić w jakiejkolwiek formie.
W końcu zaczęły się nawoływania, by wszyscy zainteresowani zebrali się na placyku. Obserwując ruch pozostałych wyróżniających się jednostek, a także domyślając się położenia tego miejsca na podstawie rozmieszczenia namiotów i najważniejszych punktów w obozie, ruszył właśnie w to miejsce. Tam miał okazję dowiedzieć się czegoś o czekającym go zadaniu. Nic niezwykłego, jak się okazało. Zjawisko bez konkretnego wyjaśnienia, które szkodzi prowincji. Musieli coś z tym zrobić, ale pierw - zidentyfikować. Informacje o wysokiej temperaturze zdążył już zauważyć, na zewnątrz faktycznie było nieco ciepło. Nie na tyle, żeby cokolwiek na jego ciele się spaliło albo uszkodziło z tego tytułu. Pojawiały się kolejne osoby, najemnicy, dowództwo. Warto było zapamiętać każdego z nich, przynajmniej do czasu zakończenia ekspedycji. Hitsukejin Shiga. Chise. Hiroki. Zapamiętać. Shiroyasha Kyu, zapamiętać. Mori Jin, zapamiętać.
- Murai. Grupa pierwsza. Iglica. - powiedział. Dopiero wtedy, kiedy zaszła taka potrzeba. Przedstawiać się zapewnie nie musiał, ale zasady dobrego wychowania, nawet w takim miejscu, powinny stworzyć jakiekolwiek pozytywne pierwsze wrażenie. Co dalej? Czekał. Rozglądał się po wszystkich uczestnikach, starał się ich zapamiętać. Miał już doświadczenie z sytuacjami, w których nic nieznacząca jednostka okazywała się zgubą całej grupy. Zdrada, brak umiejętności, chęć działania przez którą cały skład ponosił szkody. Wszystko to mogło mieć miejsce i dlatego cała uwagę poświęcił na ten proces. Na ten i rzecz jasna regularną kontrolę otoczenia wokoło siebie. Na wszelki wypadek, nigdy nie wiadomo który z zebranych zechce wbić Muraiowi kunai w plecy, jakkolwiek nieefektywne by to nie było.
0 x
- Shikarui
- Postać porzucona
- Posty: 2074
- Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki | Lotka
- Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu - Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=73144#p73144
- GG/Discord: Angel Sanada#9776
- Multikonta: Koala
Re: [Event] Obóz najemników
Białowłosa miała to do siebie, że myślała o nim więcej, niż on o sobie samym. A przynajmniej ona myślała w superlatywach, zastanawiała się nad konsekwencjami, dumała nad tym, jak wiele jeszcze dziur, pęknięć i niedoskonałości może się pojawić na pięknych, smoczych skrzydłach, na których przecież mógł latać - Asaka to wiedziała najlepiej. Była kobietą, na którą zasługiwali bliscy i przyjaciele. Nic dziwnego, że Toshiro się w niej zakochał. Że ona rzuciła się w jego ramiona, a on ją utulił tak, jakby nie miało być jutra. Może jutra wcale nie będzie, biorąc pod uwagę, że właśnie zamierzali zejść prosto do Piekła. Rysowało się dokładnie tak, jak na wszystkich obrazach obwieszczających koniec świata - inni jeszcze nie wiedzieli, ci, co dopiero tutaj przybyli. On już zdążył się dowiedzieć. Cokolwiek doprowadziło do tej tragedii to czy można wierzyć, że to robota z zewnątrz? Ależ owszem. Po Kami no Hikage człowiek był w stanie uwierzyć we wszystko. Może dlatego to, co działo się tutaj, nie wydawało się takie straszne.
- Innym razem. - Poopowiadają sobie wszystkie historie - tj. Asaka i Toshiro - kiedy już będzie po wszystkim. A on posiedzi, popije herbatkę, poje cukierki i będzie szczęśliwy. Wszyscy będą szczęśliwy. Przekonają się o tym, że chociaż niewiele się zmienili fizycznie, to rok czasu może bardzo zmienić to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka. Komuś tutaj przecież się nawet serce zmieniło. Tej jednej osobie, która się oglądała z dziwną miną za pewną białowłosą niewiastą. I nie była to Asaka. Przecież to dobrze. Przecież to zdrowo.
- Więc okaż odrobinę szacunku. - To było takie w stylu Asaki - zupełnie nie przejmować się tym, co inni ludzie pomyślą, a przecież na szacunek trzeba sobie zapracować. Nie pracuje się na niego obwieszając się kryształami. W mniemaniu Shikaruiego Krwawe Pokolenie wystarczająco już sobie zapracowało na swoją reputację - należał im się szacunek za siłę, jaką sobą prezentowali i historię, którą zdołali przetrwać. Tak jak na początku ich znajomości, tak i teraz jej spojrzenie nie zrobiło na nim wrażenia, choć zauważył, że była niezadowolona z upomnienia jej. Doprawdy, gdyby Ichirou to usłyszał... Lawendowe oczy przesunęły się po jego sylwetce, potem powędrowały do jego towarzysza. Klepsydra... nie kojarzył tego symbolu. Potem przesunęły się na Pustego, do którego bezpośrednio podszedł Shiga. Shiga. Niepokój wkradł się po jego karku i wsiąknął prosto w jego korzeń. Prosto w nerwy, sprawiając, że bardzo gładko i szybko zaczął się czuc nieswojo. Widział już Pustego pierwszy raz w Kami no Hikage - i znów, kolejna osobistość, którą on widział - a jego niekoniecznie widziano.I dobrze. Tylko że wtedy nie dostrzegał, jak przerażająco potężna była to osobistość. Pod wszystkimi tymi wrażeniami nogi miękły. I znów - człowiek stawał się bardzo malutkim, nic nie znaczącym robaczkiem. Tak dobrze wpasowywało się to w wyciągnięte w ostatnim czasie wrażenia, które wcale nie chciały rozejść się po jego skórze.
- Tak. To oni. - Odpowiedział czarnowłosemu, wracając spojrzeniem do towarzyszących mu osób. A raczej - opuszczając wzrok ku ziemi, na wydeptane ścieżki, które zdążyły wyrobić dziesiątki stóp chodzących tutaj kilka(naście) razy dziennie. - Powinniśmy się... przywitać? - Powiedział to znacznie ciszej niż wszystko pozostałe, wyszło naturalnie. Nie to, że zamierzał. Nie to, że nie zamierzał. - Taki ma przydomek. Nie wiem, dlaczego Pusty.
Odszedł razem z Asaką, żeby rozbić obóz, póki jeszcze był czas. Rozstawić namiot i inne potrzebne pierdolniki, oraz przede wszystkim - zdjąć zbroję, skoro mieli zejść na te spalone tereny. Shikarui ubrał na siebie tylko czarne kimono przewiązane niedbale pasem i spodnie wiązane na łydce z prostymi i wygodnymi butami. Noszenie ze sobą wielkiego zwoju bardzo profitowało w takich momentach. Zwłaszcza, że mogli zapieczętować zbroje i wszystko było safe and sound. Tak gotowi mogli w końcu stawić się na zbiórkę razem z Toshiro. I rzeczywiście - wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedzieć, że Sanada nie ma ochoty ani na podróżowanie blisko mnicha ani na schodzenie pod ziemię. Pod z i e m i ę a przynajmniej spojrzenie Asaki. Bo jego twarz nie wyrażała zupełnie niczego dla osób trzecich. Dla jego drugiej połówki była to zahukana nieobecność. Oczyszczone myśli, ale nie te, które pozwalają na lot. Te trzymały bardzo twardo przy ziemi. Obciążały swoimi, khem, łańcuchami.
- Sięgam wzrokiem na 9 kilometrów. Widzę zarówno chakrę jak i energię życiową. - Poinformował dowódcę. - Moja żona włada kryształem nie do zniszczenia. - Uzupełnił informację. To w końcu istotne do dowództwa, by wiedzieli, czym dysponują. Przynajmniej dla niego byłoby to istotne.
- Innym razem. - Poopowiadają sobie wszystkie historie - tj. Asaka i Toshiro - kiedy już będzie po wszystkim. A on posiedzi, popije herbatkę, poje cukierki i będzie szczęśliwy. Wszyscy będą szczęśliwy. Przekonają się o tym, że chociaż niewiele się zmienili fizycznie, to rok czasu może bardzo zmienić to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka. Komuś tutaj przecież się nawet serce zmieniło. Tej jednej osobie, która się oglądała z dziwną miną za pewną białowłosą niewiastą. I nie była to Asaka. Przecież to dobrze. Przecież to zdrowo.
- Więc okaż odrobinę szacunku. - To było takie w stylu Asaki - zupełnie nie przejmować się tym, co inni ludzie pomyślą, a przecież na szacunek trzeba sobie zapracować. Nie pracuje się na niego obwieszając się kryształami. W mniemaniu Shikaruiego Krwawe Pokolenie wystarczająco już sobie zapracowało na swoją reputację - należał im się szacunek za siłę, jaką sobą prezentowali i historię, którą zdołali przetrwać. Tak jak na początku ich znajomości, tak i teraz jej spojrzenie nie zrobiło na nim wrażenia, choć zauważył, że była niezadowolona z upomnienia jej. Doprawdy, gdyby Ichirou to usłyszał... Lawendowe oczy przesunęły się po jego sylwetce, potem powędrowały do jego towarzysza. Klepsydra... nie kojarzył tego symbolu. Potem przesunęły się na Pustego, do którego bezpośrednio podszedł Shiga. Shiga. Niepokój wkradł się po jego karku i wsiąknął prosto w jego korzeń. Prosto w nerwy, sprawiając, że bardzo gładko i szybko zaczął się czuc nieswojo. Widział już Pustego pierwszy raz w Kami no Hikage - i znów, kolejna osobistość, którą on widział - a jego niekoniecznie widziano.I dobrze. Tylko że wtedy nie dostrzegał, jak przerażająco potężna była to osobistość. Pod wszystkimi tymi wrażeniami nogi miękły. I znów - człowiek stawał się bardzo malutkim, nic nie znaczącym robaczkiem. Tak dobrze wpasowywało się to w wyciągnięte w ostatnim czasie wrażenia, które wcale nie chciały rozejść się po jego skórze.
- Tak. To oni. - Odpowiedział czarnowłosemu, wracając spojrzeniem do towarzyszących mu osób. A raczej - opuszczając wzrok ku ziemi, na wydeptane ścieżki, które zdążyły wyrobić dziesiątki stóp chodzących tutaj kilka(naście) razy dziennie. - Powinniśmy się... przywitać? - Powiedział to znacznie ciszej niż wszystko pozostałe, wyszło naturalnie. Nie to, że zamierzał. Nie to, że nie zamierzał. - Taki ma przydomek. Nie wiem, dlaczego Pusty.
Odszedł razem z Asaką, żeby rozbić obóz, póki jeszcze był czas. Rozstawić namiot i inne potrzebne pierdolniki, oraz przede wszystkim - zdjąć zbroję, skoro mieli zejść na te spalone tereny. Shikarui ubrał na siebie tylko czarne kimono przewiązane niedbale pasem i spodnie wiązane na łydce z prostymi i wygodnymi butami. Noszenie ze sobą wielkiego zwoju bardzo profitowało w takich momentach. Zwłaszcza, że mogli zapieczętować zbroje i wszystko było safe and sound. Tak gotowi mogli w końcu stawić się na zbiórkę razem z Toshiro. I rzeczywiście - wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedzieć, że Sanada nie ma ochoty ani na podróżowanie blisko mnicha ani na schodzenie pod ziemię. Pod z i e m i ę a przynajmniej spojrzenie Asaki. Bo jego twarz nie wyrażała zupełnie niczego dla osób trzecich. Dla jego drugiej połówki była to zahukana nieobecność. Oczyszczone myśli, ale nie te, które pozwalają na lot. Te trzymały bardzo twardo przy ziemi. Obciążały swoimi, khem, łańcuchami.
- Sięgam wzrokiem na 9 kilometrów. Widzę zarówno chakrę jak i energię życiową. - Poinformował dowódcę. - Moja żona włada kryształem nie do zniszczenia. - Uzupełnił informację. To w końcu istotne do dowództwa, by wiedzieli, czym dysponują. Przynajmniej dla niego byłoby to istotne.
0 x

• • •
Fine.
Let me be Your villain.
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: [Event] Obóz najemników
Przypatrywał się Kuroiowi z brwią uniesioną w górę. On go znał, Kei jego nie. Zagadał o owieczki... owieczki... owieczki... samuraj... walka... Hanamura... turniej... półfinały.
- Facet od dango! - Palnął się nareszcie w czoło z wyraźną ulgą.
- Już pamiętam, dango zwycięstwa! Po nich wygrałem ostatnią walkę! - Tak, to wtedy natknęli się na siebie podczas oglądania drugiej półfinałowej walki i wtedy właśnie Kei podjadł temu panu kilka smakowitych kąsków.
- Co masz teraz ze sobą? Mogę gryza?? - Wyciągnął szyję, a potem dłoń, aby skosztować trochę tego, co brunet akurat przekąszał sobie na spacerku po obozie. Jego jedzenie okazało się najpotężniejszym talizmanem, więc Seinaru chciał się zabezpieczyć przed potencjalnie niebezpieczną przygodą. Byłby niezwykle rad, gdyby Kuma pozwolił mu się poczęstować.
- Seinaru Kei, pasterz z Teiz. - Przedstawił się dla formalności, bo nie pamiętał nawet czy zrobił to ostatnim razem.
- Wy się znacie? - Upewnił się jeszcze, obejmując dwóch Sabaku wzrokiem podczas zadawania pytania.
W międzyczasie podeszła do nich jakaś dziewczyna, chyba fanka, ale Kei nie miał nic do niej, więc po prostu skupił się na zbiórce, która nastąpiła krótko po zapoznaniu całej trójki.
Przeszli razem ze wszystkimi na plac przed namiotem pani dowódczyni (chyba) i wysłuchali odprawy, a następnie Kei obserwował wyłaniających się kolejno z tłumu ochotników. Pod ziemię, na zwiad, pod ziemię, na zwiad, do podlewania, pod ziemię...
- No, ten to mi się podoba. - Wskazał głową na małpiatkę paradującą na rękach. Zupełnie beztroski i nieustraszony, młody człowieczek, dla którego było to chyba pierwsze takie wydarzenie w życiu. Seinaru chętnie by do niego dołączył w tych fikołkach, ale bał się że płaszcz zaplącze mu się między nogami i ostatecznie zrobi z siebie pośmiewisko. Tamten płaszcza nie miał, więc mógł być w pełni sobą.
- Tego Shigę pamiętam z półfinałów. Gada więcej niż potrafi. - Wtrącił jeszcze, chociaż swoje słowa kierował bardziej do Ichirou. To z nim tutaj przybył i to z nim występował tutaj w duecie. Kuroi stał obok, ale z nim jeszcze na nic się nie umawiali.
- Jak dla mnie to nie ma co się pchać do jakiejś dziury. Ciasno, ciemno i w ogóle. Do tego jeszcze te zakapiory z kosą i bliznami na gębie. Zostańmy na powierzchni. Tak zawsze bezpieczniej. - Yup, Seinaru nie imponował brawurą i nie wstydził się tego, że gdy tylko mógł zostawiał sobie tą furtkę bezpieczeństwa, przez którą mógł opuścić ten zniszczony las i po prostu sobie stąd iść.
- Ale Ty decyduj, skoroś taki wielki Założyciel. - Skwitował jeszcze na końcu. Wyraził swoje obawy i preferencje, ale odkąd był tylko marnym zastępcą w Klepsydrze, postanowił w ten sposób sprawdzić i poznać swojego najnowszego Lidera.
- Facet od dango! - Palnął się nareszcie w czoło z wyraźną ulgą.
- Już pamiętam, dango zwycięstwa! Po nich wygrałem ostatnią walkę! - Tak, to wtedy natknęli się na siebie podczas oglądania drugiej półfinałowej walki i wtedy właśnie Kei podjadł temu panu kilka smakowitych kąsków.
- Co masz teraz ze sobą? Mogę gryza?? - Wyciągnął szyję, a potem dłoń, aby skosztować trochę tego, co brunet akurat przekąszał sobie na spacerku po obozie. Jego jedzenie okazało się najpotężniejszym talizmanem, więc Seinaru chciał się zabezpieczyć przed potencjalnie niebezpieczną przygodą. Byłby niezwykle rad, gdyby Kuma pozwolił mu się poczęstować.
- Seinaru Kei, pasterz z Teiz. - Przedstawił się dla formalności, bo nie pamiętał nawet czy zrobił to ostatnim razem.
- Wy się znacie? - Upewnił się jeszcze, obejmując dwóch Sabaku wzrokiem podczas zadawania pytania.
W międzyczasie podeszła do nich jakaś dziewczyna, chyba fanka, ale Kei nie miał nic do niej, więc po prostu skupił się na zbiórce, która nastąpiła krótko po zapoznaniu całej trójki.
Przeszli razem ze wszystkimi na plac przed namiotem pani dowódczyni (chyba) i wysłuchali odprawy, a następnie Kei obserwował wyłaniających się kolejno z tłumu ochotników. Pod ziemię, na zwiad, pod ziemię, na zwiad, do podlewania, pod ziemię...
- No, ten to mi się podoba. - Wskazał głową na małpiatkę paradującą na rękach. Zupełnie beztroski i nieustraszony, młody człowieczek, dla którego było to chyba pierwsze takie wydarzenie w życiu. Seinaru chętnie by do niego dołączył w tych fikołkach, ale bał się że płaszcz zaplącze mu się między nogami i ostatecznie zrobi z siebie pośmiewisko. Tamten płaszcza nie miał, więc mógł być w pełni sobą.
- Tego Shigę pamiętam z półfinałów. Gada więcej niż potrafi. - Wtrącił jeszcze, chociaż swoje słowa kierował bardziej do Ichirou. To z nim tutaj przybył i to z nim występował tutaj w duecie. Kuroi stał obok, ale z nim jeszcze na nic się nie umawiali.
- Jak dla mnie to nie ma co się pchać do jakiejś dziury. Ciasno, ciemno i w ogóle. Do tego jeszcze te zakapiory z kosą i bliznami na gębie. Zostańmy na powierzchni. Tak zawsze bezpieczniej. - Yup, Seinaru nie imponował brawurą i nie wstydził się tego, że gdy tylko mógł zostawiał sobie tą furtkę bezpieczeństwa, przez którą mógł opuścić ten zniszczony las i po prostu sobie stąd iść.
- Ale Ty decyduj, skoroś taki wielki Założyciel. - Skwitował jeszcze na końcu. Wyraził swoje obawy i preferencje, ale odkąd był tylko marnym zastępcą w Klepsydrze, postanowił w ten sposób sprawdzić i poznać swojego najnowszego Lidera.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości