Szlak transportowy

Jest to najmniejsza prowincja na terenie Karmazynowych Szczytów, znajduje się w niej średnia pod względem wielkości, lecz dobrze prosperująca osada z siedzibą Rodu Yamanaka. Terytorium prowincji w większości pokryte jest górami i pagórkami, obfitującymi w różnorakiej głębokości jaskinie. Flora składa się głównie z traw i wysokich drzew iglastych, z nielicznymi odmianami wysokogórskich drzew liściastych i mchów. Soso posiada również dostęp do morza, co pozwoliło mieszkańcom rozwinąć rybołówstwo i przemysł morski.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

– Za spokojnie – odpowiedziała, podłapując myśl Shikaruia.
Miał rację. Soso było w trakcie wojny, a ludzie żyli jak żyli. Jakby nigdy nie miało ich to dotknąć. Ale czyż już nie dotknęło? Czy części ludności nie trzeba było ewakuować, przesiedlić do innych wiosek? Czy tamte wioski nie musiały się teraz przystosować do nowej sytuacji, dać pracę nowym ludziom, liczyć się z ogólną niechęcią odnośnie nowych? Ludzie nie byli otwarci na zmiany, nie lubili, gdy ktoś mieszał w ich grajdołku. Niezależnie, czy byli to ludzie gór, pustyni, lasu, równin czy wyspiarze. Im większe i gwałtowniejsze zmiany – tym mniejsza przychylność. A tutaj cisza i spokój. Czy raczej była to po prostu cisza przed burzą? Chwila ciszy przed ogólnym pierdolnięciem i buntem ludzi, którzy chcieliby wrócić do swojego dawnego życia.
Reira obiecywała pieniądze z góry, ale żadne z nich tego nie oczekiwało. Obecna chwila rzeczywiście zdawała się nie do końca odpowiednia na to, by podawać sobie pieniądze. Zwłaszcza, że Asaka i tak chciała odprowadzić Reirę do domu, a nie zostawiać ją tuż po przekroczeniu granicy. Pokręciła delikatnie głową, dając Shikiemu znak, żeby w tej chwili nie naciskał. Nie ucieknie im to, przecież gdyby Reira wzięła nogi za pas, to Shikarui aż zacierałby ręce z uciechy – strzała poszybowałaby szybciej, niż Reira zdążyłaby powiedzieć „przepraszam”.
- Wiem, wyrobilibyśmy się. Ale wolałabym odprowadzić Reirę i wrócić tutaj zrobić co mamy zrobić. Nie lubię mieć niedokończonym spraw – nie lubiła mieć gdzieś z tyłu głowy świadomości, że wciąż coś jest do zrobienia.
Wtedy ewentualna radość z widzenia swojej rodziny całej i zdrowej (o ile była cała i zdrowa), byłaby niepełna.
Asaka, choć była pierwsza i aż gotowała się, by przedostać się na drugą stronę granicy, zatrzymała się, chcąc poczekać na resztę. Przepuściła też Teirena pierwszego, skoro wykazał się inicjatywą. Białowłosa ruszyła zaraz za nim.
– Koseki Asaka – przedstawiła się, nie zadając sobie trudu, by dopowiedzieć, że również pochodzi z Daishi. To rozumiało się samo przez się.
Poproszona o udowodnienie tego, wyciągnęła dłoń, na której pojawiła się niewielka, kryształowa główka lilii o rubinowym kolorze, którą podała jednemu ze strażników. Jeśli to nie było wystarczającym dowodem, to co było? Zwłaszcza, że po chwili Reira, która również przedstawiła się jako Koseki, pokazała jeden z shurikenów, zrobionych specjalnie dla niej przez Asakę – i ją także przepuścili z machnięciem ręki. Czyli największy problem był za nimi, bo mogli się bardziej przyczepić, bardziej drążyć. Nie drążyli. Kamień spadł z serca. Już mieli iść dalej, kiedy strażnicy odezwali się do Shikaruia. Nie złośliwie, nie było czuć od nich szydery, tylko rzeczywiste zainteresowanie. Przynajmniej do pewnego momentu.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Oj tak, to prawda. Shikarui w gruncie rzeczy cały czas liczył na to, że Reira dostanie skrzydeł - i wtedy zacznie biec. Będzie gnała co sił, pośród wietrznych wzgórz, pośród lasów, przez które przechodzili, po wydeptanych drogach. Tak samo szybko powinien był biec Teiren, którego towarzystwo Sanada ledwo tolerował - i to wyłącznie na obecność Asaki. Nie rozumiał, dlaczego nie chciała dać się uszczęśliwić, czemu nie cieszyłaby jej głowa odcięta od karku, sylwetka bez sił klęcząca w kałuży własnej krwi. Nie ma takiego wroga, któremu ktokolwiek pozwalałby na życie. Chyba że - był? Albo Teiren nie został wrogiem? Zabawna sprawa, bo Jugo został nie zostając, tak jak miał dar naciskania na odcisk, tak czarnowłosy zaczął traktować go jak powietrze. Jak jednego z dzikich ptaków, które wyrwały się na wolność i dlatego można było pozwolić im być, skoro był jednym z wielu. Niech więc będzie. Czuł się zobligowany, żeby pozostać grzecznym, choć jego umysł ułożył już mnóstwo scenariuszy, w których Teiren kończył z podciętym gardłem. Analizował każdy ruch i sytuację, którą mógł wykorzystać na swoją korzyść, chociaż rudowłosy, było to widać - bardzo się pilnował. Zupełnie jakby spodziewał się kunaia wycelowanego w jego plecy. Kunai ten się nie pojawił. Nie było też strzały, która poleciałaby w plecy Reiry. Gdyby, gdyby... Nie było gdyby - byli tu i teraz. I w tym "tu i teraz" musiał obejść się smakiem. Sądził, że doprowadzenie jej do granicy w zupełności jej wystarczy, jednak najwyraźniej nie wystarczyło. Chciała pod sam domeczek, och, jak słodko. Prosto do swojej rodzinki - może już zdechli i kobieta wygrzebie więcej z sakw swojej martwej rodziny, byłoby całkiem na plus. Skrzywił się lekko i cofnął swoją rękę, grzecznie i usłużnie, niezadowolony, ale niech będzie - niech zapłata zostanie dokonana na końcu tej drogi. Drogi, która zaczynała go drażnić. Tak jak Asaka przyśpieszała, kiedy tylko dojrzała kraniec Soso i początek Daishi, tak teraz on miał ochotę zrobić szybsze kroki, żeby już pozbyć się balastu, który nieśli na plecach, a którym była dla niego ta obca dwójka. Może coś krążyło w powietrzu, może powód był zupełnie inny. Zaczynał być niespokojny w minimalny sposób, rozdrażniony - to o wiele lepsze słowo, lepsze określenie na ten stan. Wiadomością, że jednak idą dalej, że będą musieli dalej znosić ich towarzystwo. Reira - jak cię mogę. Od momentu, kiedy Asaka jej nagadała, wszystko było w porządku. Zresztą Teiren też się nie odzywał. A on naprawdę czekał na jeden zły ruch. Chyba wszyscy tutaj to wyczuwali. Może dlatego żaden zły ruch nie nadchodził? Jego ciągle napięte mięśnie i tygrysi krok mówiły więcej, niż wyraziłyby słowa.
- Mi to obojętne. Sprawy Yamanaka są moimi tak długo, jak długo płacą. - Jednak to już wyjaśnili - że lepiej się tym zająć. Zresztą - na pewno zapłacą. W końcu to było w ich interesie, zbierać jak najwięcej najemników. Zbliżyli się do granicy, przez którą przepuszczali podróżnych. Tak daleko goniec z informacją, że mają wykonać zadanie, nie dotarł - zresztą nadal mieli te niecałe trzy tygodnie. Aż nadmiar czasu - a to na samo zameldowanie się. Tylko że człowieka zawsze lubi coś zaskoczyć. Coś, czego nikt się nie spodziewa. Coś, czego nie chce się spodziewać. Zatrzyma cię, wyszarpie twoje nerwy, trucizną wpłynie w ciało i nie będzie chciało cię już opuścić. To chyba takie właśnie rzeczy naprężały najmocniej to rozdrażnienie.
Zatrzymał się - bo został zatrzymany - jako ostatni za magiczną linią. Nie miałem okazji zobaczyć przemiany żadnego z was. Słowa zadziałały na niego jak magiczna różdżka, nakazując stać - w zupełnym bezruchu, wpatrując się w Asakę. Tak blisko, a tak daleko. Na wyciągnięcie ręki, a jednak nie dosięgnąłby jej z tego punktu. No, udowodnij. Chcę to zobaczyć. Jego głowa przesunęła się w dół o parę milimetrów, oczy rozszerzyły czujnie, oddech stał bardziej płaski. Nie chciał się oglądać na tych strażników. Całe jego ciało zostało sparaliżowane, a umysł, jak zacięta płyta, zresetował się do zera. Jedyne, co odbierał, to mocniejsze uderzanie serca, dźwięk własnego oddechu i... wszystko, co go otaczało, a co wyczulone zmysły odbierać pozwalały. W jego uszach brzmiało to czystym szyderstwem. W jego oczach ich spojrzenia, które widział, były tym szyderstwem wypełnione. Wyższością. Ciekawością, pragnieniem, by zaspokoić ciekawość, bo trafił się wyjątkowo egzotyczny zwierzak, który na pewno potrafi jakąś ciekawą sztuczkę. Przesunął lawendowymi oczami w bok, na jednego ze strażników, ale nie mylił się. Zbawienie nie nadeszło z niebios - mężczyźni spoglądali wprost na niego. A on czuł się zupełnie nagi. Wolny, słaby, obdarty ze wszystkich broni, chociaż te spoczywały na jego plecach. Nie było żadnego ludzkiego przebłysku w lawendzie. Było spojrzenie wilka, który gotowy był skakać w przód i rozszarpywać gardła, jeśli tylko ktoś przesunie go jeszcze o krok do ściany.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Czekali. Co mieli zrobić? Teiren, Reira i ona, Asaka, zostali przepuszczeni bez gadania, tylko do Shikaruia musieli się doczepić. To tej drugiej osoby w ich małej grupce, która nie miała jak udowodnić swojego rodowodu Jugo. Zaś sami strażnicy, takie mądrale, nawet nie wiedzieliby gdzie patrzeć. Z początku uprzejme zainteresowanie przerodziło się w szyderstwo. A Shikarui stał. Stał i nic nie robił, jakby zupełnie nie wiedział co ma zrobić; jakby modlił się do bóstw, by ci ludzie dali mu spokój.
- Bardzo źle o was świadczy, jeśli sądzicie, że wszyscy członkowie naszego klanu noszą w sobie kekeki genkai kryształu – odezwała się w końcu, zbliżając się z powrotem do strażników. - I bardzo źle o was świadczy jeśli sądzicie, że każdy Jugo potrafi się przemieniać – co to za idiotyczny pomysł, nie każdy ninja miał jak udowodnić przynależność do swojego klanu nawet, jeśli był jego członkiem. Strażnicy Kosekich. Kompletni ignoranci. Przynoszący wstyd ich rodzie. Asaka była autentycznie zniesmaczona, co było widać na jej twarzy, będącą doskonałym lustrem na jej odczucia. - Ma pełne prawo przejść dalej i zobaczyć się ze swoją rodziną. Czy może mam przekazać w Seiyamie, że strażnicy utrudniają daishiańczykom przejścia przez granicę? – i szczerze? Mogła to zrobić. I z czystej złośliwości była na to gotowa.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Stał i modlił się, rzeczywiście. Tylko nie jestem pewna, czy rzeczywiście do bogów. Jeśli już - to tych najgorszej kategorii. Diabeł zamierzał go wysłuchać (diablica, ha!), ale jeszcze nie teraz. Teraz musiał modlić się o to, żeby nie stracić swojego rezonu i nie wypaść z obiegu. Och? Chyba już na to trochę za późno. Strażnicy nie zmieniali zdania, nie zmieniało się ich spojrzenie. Nic się nie zmieniało. Wszystko ciągle trwało w tej samej normie, w której nakazywało pokazanie swojego genu Jugo. Tego, który przecież posiadał, jak najbardziej, powinien być dumny - i był! - z faktu, że mógł przedstawiać się jako członek tego skazanego na wyginięcie gatunku. Chyba oczekiwał, że mężczyźni odpuszczą. Dadzą sobie spokój, bo szkoda im czasu, ale na tym zadupiu, na drugim krańcu ziemi, gdzie wojna nie docierała, nie mieli co robić, nudzili się. Trwali w całkowitym bezruchu. Naturalnym odruchem - chcieli bezruch przerwać. Zabić nudę, która już zdążyła wyrosnąć w nich silnym drzewem, którego gałęzie przysłoniły im słońce. Nie nadchodziła pomoc bogów. Diabeł - na razie milczał. I tylko jego umysł, walczący z samym sobą, znalazł rozwiązanie tej sytuacji. Już miał się odzywać, już rozchylał usta, prostując się, już chciał coś powiedzieć, kiedy odezwała się Asaka. Wszyscy pozostali - milczeli. Ciekawe, czy liczyli na to, że ich koszmar senny zostanie zamknięty tutaj i nie będzie ich więcej niepokoił, czy po prostu - nie chcieli się mieszać? Tak po ludzku. Sanady to nie obchodziło, bo można było powiedzieć, że wręcz zapomniał o ich istnieniu. Albo raczej - zapomniałby, gdyby teraz każde ze spojrzeń nie paliło go tak mocno, skurczając. Miał się odezwać, tak. Odezwał się jego Diabeł. Jednak wysłuchał.
- Tak jak zostało powiedziane, nie posiadam genów mojego klanu. - Dodał spokojnie, ściszonym głosem. Gdyby mówił głośniej, chyba ten głos mógłby go zdradzić. Nie ufał samemu sobie w tym momencie. - Co? Jest z tym jakiś problem? - Zapytał chłodno, niemal wyzywająco. Niemal. Dostali przepustki, więc mogli się w nos pocałować. Czarnowłosy ruszył do przodu, zamierzając ich po prostu minąć i zostawić z tyłu.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Widziała zmieszanie w jakie padł Shikarui – nie trzeba było być geniuszem, by domyślić się, że chłopak nie ma zielonego pojęcia co teraz zrobić. Asaka znała go już trochę i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie będzie w stanie pokazać im tego, co chcieli i… Będzie tylko problem. Z drugiej strony nie chciała mówić im co potrafi Shikarui, bo ta sprawa i tajemnica należała tylko i wyłącznie do niego, i jeśli będzie chciał komuś o tym opowiedzieć, to to zrobi. Bez jej pomocy.
Chciała mu jednak pomóc. Nie pozostawić na pastwę losu i dobrej woli strażników, którzy jak do tej pory sprzedawali mu tylko szyderstwa zamiast miłych słówek. Shikarui był wygadany, ale czasami łapał jakąś blokadę i nie był w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Dlatego podeszła do nich, dlatego się wtrąciła, dlatego złapała go delikatnie za przedramię i pociągnęła lekko do siebie. Słyszała jak cicho im odpowiadał, jakby bał się, że zaraz głos mu zadrży.
Podziałało. Strażnicy odpuścili. Asaka skinęła im tylko głową, nieco niżej, żegnając się w pokłonie i podzięce, że poszli po rozum do głowy. Taak... Co taki doko jak ona mogła im zrobić? Sama w sobie niewiele; fakt, może i miała te dwadzieścia dwa lata na karku, choć wyglądała dużo młodziej, ale nadal była tylko „uczniem”. Jednak chociażby jej ojciec tym doko już dawno nie był, czyż nie? Mogła szepnąć mu słówko, on mógł powiedzieć coś dalej… Sposobów na to było bez liku. Dlatego się tym zbytnio nie przejmowała. Prawdę mówiąc to o ile mogła naskarżyć na nich swojemu ojcu, to wcale nie chciała tego robić. I nie było takiej potrzeby, bo przepuścili ich – po czym sami ze sobą zaczęli się kłócić.
- Wszystko dobrze? – zapytała po chwili gdy nieco się oddalili i puściła Shikiego.
Niedługo później odezwała się Reira. Już blisko? To dobrze. Zrobią co mają zrobić i wrócą do Soso zmierzając do Saimin, zrobią to zadanie dla Yamanaka i będą wolni. I w końcu Asaka będzie mogła się przekonać co z jej rodziną, zobaczyć ich na własne oczy. Była niespokojna odkąd znaleźli się w Soso, zaś teraz, gdy minęli kolejną granicę miała wątpliwości, czy te plotki o Kosekich wmieszanych w wojnę po stronie Hyuuga to nie jakaś ściema. Tak czy siak czuła zdenerwowanie i ekscytacje na myśl o tym, że było już coraz bliżej.
Ptaszyska znowu się pojawiły, jeden z nich usiadł na ramieniu Teirena jak poprzednio i jak poprzednio mężczyzna zaczął do niego gadać. Dla Asaki wydawało się to absolutnie niesamowite, że to zwierzę było w stanie zrozumieć co człowiek do niego mówi – to znaczy najpierw myślała, że to jakaś ściema, ale teraz, gdy ptak przyniósł w dziobie papierek (a o poszukanie papierka poprosił rudowłosy), Asaka zmieniła zdanie.
Shiroi-iwa. Co to u licha miało wspólnego ze stolicą Kyuzo?
- Albo miał się dostać do Kyuzo – dodała po chwili, zezując na karteczkę w ręce Teirena, którą zaraz wyciągnął przed siebie. Asaka odebrała od niego papierek i spojrzała na napis. Rzeczywiście, Shiroi-iwa. A to ci zagadka.
Spojrzała teraz na Shikiego, z wyraźnym pytaniem czy nie chce się przyjrzeć wymiętoszonej karteczce, swoją drogą wyglądała niemal jak psu z gardła wyjęta. A jeśli nie chciał, to wsadziła ją do torby.
Ruszyli dalej, nie było na co czekać, teraz i tak nie rozwiążą tej zagadki, mieli za mało danych i za dużo niewiadomych w równaniu. Nadal czegoś brakowało. Jednak tutaj, w Daishi, Asaka czuła się jak ryba w wodzie. Jasne, nie kojarzyła każdego jednego drzewka, zresztą jak, skoro prowincja była tak ogromna, ale główne szlaki były jej znane. Czuła też znajomy chłód w powietrzu, znajomą rześkość gęstego, pachnącego lasu.
- Wiem, gdzie jest Sokoyama – jedna z większych osad prowincji, zresztą położona niemalże na trakcie idącym z Soso do stolicy Daishi, było więc po drodze i na rękę, bo będą mogli to załatwić wcześniej.
Czas mijał, a oni pokonywali kolejne staje, nie zatrzymując się po drodze, zdobywając kolejne wzniesienia, a po nich doliny i z rzadka kawałki prostej drogi. W pewnym momencie Asaka zauważyła człowieczka znajdującego się na drodze przed nimi – tyle, że nie przejęła się jego obecnością. Mijali wielu ludzi po drodze, więc dlaczego mieliby się przejmować akurat nim? Tyle, że gdy znalazł się bliżej wyciągną dłoń, by ich zatrzymać. Już po pierwszym słowie, jakie wypowiedział mężczyzna, Asaka musiała dodać swoje.
- Bo co? To główny trakt. My zajmujemy się swoimi sprawami, a inni swoimi. Z drogi – białe oczy nie umknęły jego uwadze.
Znajdowali się teraz na drodze idącej od Soso, ale to nic nie znaczyło. Za to Hyuga na terenie Daishi dawał już do myślenia. Jednak Asaka chciała go po prostu wyminąć i iść dalej, żeby odstawić Reirę na miejsce. Bez niepotrzebnego zatrzymywania się, bo jaśnie pan ma problem. A co oni, samarytanie, którzy pomagają każdemu potrzebującemu spotkanego na drodze? Nie. Jednak kolejne słowa mężczyzny sprawiły, że Asaka stanęła w półkroku, który robiła już, by iść dalej. Reira. Samuraj. Zmrużyła oczy, nie spuszczając ich z ciemnowłosego. Shiroi-iwa. Hatsume, któremu złamała serce. Zabić. Jak niby chciał ten problem rozwiązać inaczej? Co to za brednie? Asaka jednak nie zmieszała się, pozwalając Reirze schować się za swoje plecy. Teiren już zadał to swoje pytanie i coś czuła, że odpowiedź jej się nie spodoba.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Mógł ich zmylić bardzo łatwo, bardzo szybko i bardzo prosto. Wystarczyło sięgnąć po to, co upodabniało go do Jugo i dzięki czemu mógł uchodzić za jednego z nich. Ha, przecież nawet Teiren miał go za Jugo. Mógł. Nie zamierzał jednak tego robić. Albo raczej - nie chciał tego robić. Nie dlatego, że to było sekretem, nie dlatego, że był strach, że się skapną, że coś jest nie tak, nie mieli jak odróżnić fałszu od prawdy. A skoro nie dlatego - to czemu? Jego strach był całkowicie irracjonalny i zdawał sobie z tego sprawę. Nagła uległość, podkulenie ogona i tylko czekanie, żeby tych kilka chwil, które się wbijały w niego swoimi zębiskami, minęły jak najprędzej. Lepiej położyć po sobie uszy, niż unosić się jakąkolwiek dumą, to było bardziej niż jasne. Zresztą - duma? Okazuje się, że jakaś się w nim jednak urodziła. Zdołał tym zadziwić samego siebie. Skąd ten "stop" ustawiony przed płaszczeniem się przed tą grupką pilnującą granicy? Wolał ich ugryźć, niż pokazać swój brzuch. Ta słabość, w którą wgryźli się jak wilk w sarnią szyję, nie była w ich mocy zasięgu. Nie chciał jej dawać komukolwiek w dłonie.
- Dzięki. - Nie oglądał się nawet za siebie. Usłyszał tylko "niech idą" i Daishi przestało być przed nimi zamknięte. Dziękować za to teraz komu? Milczącym bogom, czy tej, która zareagowała. Zdołali go rozbić, to trzeba im przyznać, udało im się. Powinien chyba teraz zasalutować, zaklaskać, a chciał jedynie opuścić jak najszybciej pobliże tych błaznów. Chuj im w dupy, przecież i tak mają glejt. Ich cwaniackie podejście i pragnienie "zobaczenia przemiany Jugo", musiała się pocałować w miejsce, gdzie plecy traciły swoją szlachetną nazwę. Dopiero kiedy przeszli dobre kilkadziesiąt metrów dalej, oglądnął się przez ramię na sylwetki, które już zdążyły zaniknąć za horyzontem, wśród drzew i skał. Może gdyby Asaka się nie odezwała, to on też nie byłby w stanie wydusić nawet słowa, pomimo tego, o czym pomyślał. Co ledwo i tak przechodziło mu przez gardło, bo nie chciał tego wcale wyduszać.
- Nie. Zaraz się pozbieram. - Nie było sensu przecież mówić, że tak, że w najlepszym. Komuś obcemu by tak powiedział, ale ona nie była obca. Okłamywanie jej jakoś nie bardzo mu wychodziło, chyba przez to, że i nie bardzo się starał. Im dalej wędrowali i im więcej czasu mijało, tym więcej spokoju do niego wracało. Kolejnych parę godzin dreptania, jego nogi nie bolały, a Reira nie mówiła nawet słowa. Że Asaka wytrzymywała to go akurat nie dziwiło. Narzucili całkiem niezłe tempo wędrówki, żeby wręcz nie powiedzieć: szalone. Grunt, że nikt nie narzekał i nikt nie komentował. Bo Sanadzie puściłyby nerwy i narobiłyby się kłopoty, których uniknięcie sprawiło taką ulgę ich zleceniodawczyni. Całkowicie zamilknął i się wycofał, wydawał się nie być nawet obecny duchem, kiedy bez wyrazu wpatrywał się w drogę przed sobą, jakby śnił na jawie, jego ciało poruszało się tylko komendą zapisaną wcześniej w mięśniach, a umysł został wyłączony. Udał się do krainy czerni, gdzie niczym nie musiał się przejmować. Często mu się tak zdarzało, większość powiedziałaby: odpływać. Asaka mogła być do tego przyzwyczajona po tych miesiącach, które ze sobą spędzili. To "drzemanie" było jednak całkowicie ułudne. Jego zmysły ciągle pracowały, a umysł bezproblemowo odbierał otoczenie. Jedyną oznaką, że jednak był tu i nie śnił, było to, że czasem jego lawendowe tęczówki pokrywały się na drobny moment czerwienią.
Zerknął na ptactwo, które się zleciało, a konkretniej tego jednego, którego Teiren potraktował jak dawno nie widzianego przyjaciela. Przeklęta zdolność Jugo, która pozwalała im wiedzieć zdecydowanie zbyt wiele. Jego zainteresowanie kartką, całą tą sprawą, oskalowała poniżej zera. Pokręcił ze dwa razy głową na boki, dając znać, że nic go to nie obchodzi, a jednak zanotował - Hyuuga. Czyli będą mieli do czynienia z przedstawicielami białookich? Niedobrze. Nie lubił z nimi walczyć. Z Yamanakami zresztą też, chociaż tych drugich łatwo było sobie owinąć wokół palca, kiedy wiedziało się, że ich ciało jest całkowicie bezbronne podczas niektórych technik. Jego nastrój spadał wprost proporcjonalnie do tego, jaką odległość pokonywali, wchodząc w głąb tych jakże gościnnych terenów. Rodzinnych, ha! Nie to, żeby nagle było mu przykro, ale coraz bardziej się wyłączał. Stąpanie po tej ścieżce... tym jednym, konkretnym trakcie - było jak wędrowanie na szafot. Prawda? Tylko czemu, skoro żaden z nich nie był skazany? A on nie bał się Śmierci, więc to nie ona zaglądała mu w oczy. Nie... to była ta Śmierć, która jak stara przyjaciółka, witała dawno nie widzianego przyjaciela. I która zwykła się zdecydowanie za dużo nim bawić. Tak, dobrze przeczytałeś. Nie z nim. Nim.
- Mamy kilometr przed sobą Hyuge. - Zameldował, kiedy dostrzegł specyficzną sylwetkę shinobiego. Ewidentnie na coś czekał. Albo... na kogoś? No właśnie. Bardziej by pasowało: na kogoś. Tylko ile czasu mógł już tak czekać? Ewentualnie kogoś szukał, ha... Na przykład - Reirę. Rozejrzał się na boki, ogarnął cały teren wokół nich. Przyglądał mu się. Jego wyposażeniu, broni, jaką miał - o ile miał jakąkolwiek. Shinobi w końcu sam w sobie był bronią. Zwłaszcza Hyuuga. Miał wsparcie, był tu sam? Czy rzeczywiście na kogoś czekał? Bardzo nieśpiesznie przyjrzał się terenowi kilometr za jego plecami i po swoich bokach. Nie zamierzał przegapić nawet jednego ogniska życia.
- Reira płaci 500 za jej ochronę, zapłacisz więcej? - Zapytał wprost, bez najmniejszego skrępowania.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x
Kitashi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kitashi »

Kitashi po dotarciu z przyjaciółmi do Soso odprowadził ich do ich domu, po czym sam ruszył dalej na trakt by dotrzeć do swojego domu. Cała wyprawa mimo że dała im sporo do myślenia była dość męcząca i czasochłonna bardziej, niż chłopak zakładał, po tym wszystkim co przeżuli chwila odpoczynku w rodzinnym domu będzie czystym błogosławieństwem, już nie mówiąc o możliwości wykąpania się we własnej wannie i spaniu we własnym łóżku. Mimo iż w ryokanie mieli luksusowe warunki dzięki cesarzowi, to i tak nie ma nic lepszego niż własny, wygodny futon w rodzimym domu. Chłopak nie zwlekał i od razu ruszył w stronę Daishi by jak najszybciej dotrzeć na miejsce i opowiedzieć rodzinie i bliskim o tym co spotkało jego i jego przyjaciół w tym długim czasie ich nieobecności. Z tym samym co w dniu wyruszenia z rodzimej osady plecakiem na plecach chłopak ruszył w stronę Daishi, rozmyślając o tym czemu stawili czoła i czego się nauczyli w Hanamurze.

Dokąd: Daishi
Czas podróży:30min
Środek transportu:Nogi
0 x
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Szlak transportowy

Post autor: Akashi »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szlak transportowy

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Szlak transportowy

Post autor: Akashi »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szlak transportowy

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Szlak transportowy

Post autor: Akashi »

0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Soso”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości