Najmniejsza, a zarazem najbardziej wysunięta na północ prowincja Wietrznych Równin. Antai zamieszkiwany jest przez Ród Kaminari i ze względu na swoje położenie, ma idealne warunki do rozwoju wszelakich przedsięwzięć bazujących na żegludze morskiej. Ukształtowanie terenu w przeważającej części jest równinne, i dopiero przy linii brzegowej zauważyć może wszelkie niewysokie, porośnięte trawą wydmy. W południowych sektorach prowincji można zaś znaleźć niewielkie osady Szczepu Kami .
Hayami Akodo
Posty: 1260 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 5 wrz 2023, o 16:34
Misja rangi C dla Yasuo (przejęta od Shiori)
"On dreams, bones and lights"
5/14+
Śmierć, podatki i intrygi na dworze pana daimyo, o jednym zapomniałeś, Yasuo. W końcu nie można zapomnieć o tym, że ludzie kłamią - że udają, knują, odgrywają role przed możnymi, licząc na ochłapy z pańskiego stołu albo wręcz na własne krzesło za tym stołem. Nigdy nie wiesz, co tak naprawdę kryje się w sercu drugiego człowieka, nie będziesz mieć pewności, kto kłamie, a kto mówi prawdę - ale te dwie panienki... Przynajmniej na razie nie wydają się kłamać. Ich płacz, przerażenie, wydaje się szczere. Z drugiej strony: kim jesteś, by to oceniać?
W oczach starszej dziewczynki kryje się smutek, lęk, chyba naprawdę mocno się wystraszyła twoimi słowami. Lecz twój śmiech ją zaskoczył, jest zdziwiona. Nie rozumie, co jest tak zabawnego - i nie rozumie, co to znaczy "zezgonować". Uznaje jednak, że rozsądnie będzie o to nie pytać. Przygląda ci się uważnie. Mała Sayaka chyba naprawdę dużo przeżyła. Jej młodsza siostrzyczka pochlipuje cicho, w przeciwieństwie do starszej jest bardziej emocjonalnie i chyba wzięła do siebie wszystko, co powiedziałeś.
- Ya-su-o. - też literuje, najwyraźniej starając się to zapamiętać. - Dobrze, z-zapamiętam...
Sayaka wzdycha cichutko. Oddycha z ulgą, gdy zostaje opatrzona, gdy opatrujesz jej ranę z uwagą.
- Do Daishi? Ależ tak, pro... To znaczy, tak, Yasuo-san! - poprawia się bezzwłocznie. W końcu wyraźnie powiedziałeś, że mają się tak do ciebie nie zwracać. - Tak, możemy cię tam zaprowadzić. Pamiętam drogę. I tak...
Patrzy na ranę. Potem spuszcza wzrok. Wbija spojrzenie w ziemię, unikając twoich oczu. Czy się wstydzi, czy się po prostu boi? Czy też wzięła na siebie kolejną rolę? Założyła maskę, by nikt nie widział, kim naprawdę jest? Raczej prawdopodobne jest to pierwsze.
- On mi to zrobił.
Po tych słowach zapada krępująca cisza. Wreszcie mała, nerwowa, drżąca na całym ciele Hina zaczyna opowiadać historię swoją i siostry - jakby chciała wszystko naprawić słowami, wyjaśnić, przekonać cię do siebie. Albo jakby chciała sprzedać swoją wersję jak najkorzystniej.
Tak czy inaczej, wersja małej Hiny jest taka: jej rodzice, Maya i Yoshiro, są zwykłymi, miejscowymi cywilami. Mama zajmuje się wszystkim, czym się da: praniem, sprzątaniem, gotowaniem i wszelkimi innymi pracami dla tych, którzy ją o to poproszą. Czasem też sprzedaje ubrania, bo potrafi bardzo pięknie szyć. Mamusia mówi, że nauczy ją tego niedługo, jak będzie miała urodziny...
...ale to chyba nie jest istotne, bo Hina urywa na chwilę i przechodzi do kolejnego wątku. No więc mamusia pojechała gdzieś sprzedawać swoje ubrania, a tatuś jest gdzieś w interesach, więc oddali je do wujka Akiego. Wujek Aki to brat mamy, od zawsze jest dziwny i lubi łuki. Wujek był gdzieś na wojnie, ale jak wrócił, to zrobił się jeszcze bardziej dziwny i mama początkowo nie chciała ich z nim zostawiać. Jednak nie było wyboru, dwie dziewczynki nie mogły zostać same... Więc zostały u wujka. I dość powiedzieć, że wujek ich nie traktował dobrze. Uciekły więc z domu, żeby dołączyć do rodziców, jak nie w jednym mieście, to w drugim, gdzieś musi być mamusia. Albo tatuś. Daishi to chyba bardzo duże miasto, więc jak najbardziej mogą zaprowadzić tam pana samuraja - możliwe, że mamusia tam jest. Tatuś nazywa się Hitsugeki, Yoshiro Hitsugeki, a mamusia nazywała się Maya. Wyszły z domu, poleciała strzała i krew, zabolało - ale to nie miało znaczenia. Nie wiedzą, jak długo szły, straciły w końcu poczucie czasu i wszystkiego innego - ale do wujka Akiego nie chcą wracać. Chcą do mamusi. Nie powinny okradać pana samuraja, wiedzą o tym, ale pić im się chciało i Sayaka miała tę rękę, więc...
Tutaj dziewczynka spuszcza oczy, tak jak jej siostra, i dalej próbuje naprawić to, co się stało i może być nienaprawialne.
- Przepraszam, Yasuo-san. My... My się boimy... i...
Zachlipała cicho, chyba nadal jest pod wrażeniem.
Jeżeli będzie taka możliwość, to proszą, żeby pan samuraj Yasuo pomógł im znaleźć tatę albo mamę i wrócić do nich. I je obronił przed wujkiem Akim. Nie mają pieniędzy ani żadnych innych rzeczy, które mogą mu dać, ale mama albo tatuś na pewno go nagrodzą. Poza tym on jest duży i dzielny, umie robić rzeczy, a Sayaka i Hina - jak się okazuje, bliźniaczki z różnicą wieku dosłownie pięć minut - nie umieją robić rzeczy. Czy uwierzysz w ich historię? Czy raczej uznasz, że to tylko gra, ale zgodzisz się kontynuować?
Tak czy inaczej, pojawiły się pewne konkrety. Oszalały wujek Aki, państwo Hitsugeki jako rodzice dziewczynek, ich imiona... To sporo wyjaśnia.
Póki co.
Ale czy to nie jest żadna gra? Żaden... Podstęp? Trudno to określić. Tak płaczące i zachowujące się dzieci nie mogą być nieuczciwe...
...chyba.
0 x
Yasuo
Posty: 1434 Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj
Widoczny ekwipunek: --- - Wakizashi ze Stali Kantańskiej (imię tego miecza to Nikushi ( ニキシー ) co oznacza "Rusałkę".) (znajdujące się w pochwie przy pasie po lewej stronie) - Torba #1 (przypięta do pasa, w okolicach lewego pośladka). - Worek Mikołaja (przewieszony przez ramię, znajdujący się na plecach). - Zbroja (ubrana) - opis w KP. Wizualizacja Zbroi: https://i.pinimg.com/564x/5c/f8/84/5cf8 ... cb17a6.jpg - Opaska na głowę z różkami jelonka, działa jak ochraniacz na czoło (na czole) - Namiot (na plecach, pod Workiem Mikołaja)
Link do KP: viewtopic.php?p=55892#p55892
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Brak
Post
autor: Yasuo » 8 wrz 2023, o 03:06
Śmierć, podatki i intrygi. Jest to bardzo ważna informacja, z pewnością warta zapamiętania. Jednakże o tym ostatnim nie miałem pojęcia. Nigdy nie spotkałem daimyo ani lidera samurajów, więc dworskie życie ze wszystkimi jego zagmatwanymi aspektami - łącznie z intrygami - było mi póki co całkowicie obce. Nie przejmowałem się tym, nie myślałem o tym. Prawdą było, że ludzie kłamali, a ja mogłem uchodzić za osobę łatwowierną. W tym momencie nie miałem żadnych, nawet najmniejszych podstaw, by dziewczynkom nie wierzyć. Kim byłem, by to oceniać? Kimś na kogo potencjalne kłamstwa mogły sprowadzić nieszczęście. Nawet jeśli nie miałem prawa, to musiałem wyrobić sobie opinię na temat moich gości. W mojej opinii nie kłamały. Wysłuchałem co miały mi do powiedzenia. Mała Hina przeliterowała moje imię, co było nawet urocze. Powiedziała, że zapamięta. Druga siostra również zapamiętała. Powiedziała, że zna drogę i potwierdziła, że to jej wujek jest sprawcą. Zawstydziłem ją? Dlaczego? Czy mój nietaktowny żart tak zadziałał? Dzieci czasem zachowywały się w sposób, którego dorośli nie rozumieli. Pozostawiłem to bez komentarza. A później Hina opowiedziała historię swoją i siostry.
Historia była bardzo prawdopodobna. Nie miałem najmniejszych podstaw, by w nią nie wierzyć. Wszystko składało się w bardzo logiczną całość. Rodzice byli zapracowanymi ludźmi, więc by móc wypełniać swoje obowiązki, postanowili wykorzystać wujka dziewczynek, który był niespełna rozumu. Samurajowie nie uczestniczyli w nieswoich wojnach... Nawet nie pamiętałem kiedy ostatnio mój własny ród musiał walczyć z wrogiem. Jednak mogłem sobie wyobrazić co może dziać się z człowiekiem po takim czymś. Strata przyjaciół, otarcie się - pewnie niejednokrotne - o śmierć i wiele innych okropieństw w imię jakichś idei, bzdurnych czy chwalebnych, to bez różnicy. Wszystkie te przeżycia z pewnością mogły zostawić na człowieku swoje mroczne piętno. Przynajmniej tak podejrzewałem, bo co do tego pewności jednak nie miałem. Westchnąłem tylko. Sytuacja była skomplikowana, ale nie było to coś z czym nie mógłbym sobie poradzić. Przynajmniej chciałem w to wierzyć, a ludzie wierzyli w co chcą wierzyć. Nie będę tutaj przytaczał historii pewnego religijnego fanatyka, ale on również wierzył w co chciał . Jak mu to było? "Bóg Ośmiu Chorągwi" . To właśnie w niego wierzył. Wychodziło na to, że zaczynałem po mału kroczyć po zawiłych ścieżkach wiary. Komu wierzyć? W co wierzyć? I spotkanie tych dwóch dziewczynek nie było w tym wypadku wyjątkiem. Czy powinienem im uwierzyć? Z pewnością tak. Czy powinienem wierzyć, że Pan Aki jest złą osobą i chciał zabić swoje siostrzenice? Tutaj nie miałem pewności. Bardzo chciałem wierzyć, że jednak tak nie jest, jednak w tym wypadku musiałem opierać się na faktach, a nie na wierze. Bały się i poprosiły o pomoc.
Dałem się im wygadać, zbierając własne myśli. W chwili gdy dziewczynki przepraszały, oznajmiały że sią boją, opowiadały swoją historię i inne tego typu rzeczy, cześć moich myśli błądziła, starając się znaleźć najbardziej racjonalne rozwiązanie całej tej sytuacji. Z początku myślałem, że jest ona całkowicie beznadziejna, potem, że całkowicie prosta... teraz sprawy znowu się skomplikowały. Skoro Aki był wojownikiem, z tego co dziewczynki mówiły, łucznikiem, to znaczyło tylko tyle, że gdyby chciał je zabić - i mnie przy okazji, jako ich ochroniarza - to będzie miał ku temu mnóstwo okazji, oczywiście jeśli nas dogoni. W takim wypadku najbezpieczniej byłoby wyeliminować go od razu, w chwili gdy nie spodziewa się ataku. Oczywiście tego nie mogłem zrobić, bo był ich wujkiem... Złym, bo złym, ale jednak wujkiem. Z pewnością go kochały. Wrócić do domu dziewczynek było prościej niż próbować dotrzeć do Daishi. A co potem? Nawet jeśli z nim porozmawiam, nie mógłbym zostawić z nim dziewczynek. A z drugiej strony czy mógłbym mu zaufać nawet jeśli mnie zapewni, że nie będzie na nas polował? Do tego dochodziły dwa podstawowe pytania. Po pierwsze, czy był zły, bo był zły czy był zły ponieważ był psychicznie chory? Nie wiedziałem co jest gorsze. Po drugie, jak silny był? Z podrzędnym pijakiem dałbym sobie radę bez problemu. Jednak z zaprawionym w bojach wojownikiem mogłoby być gorzej. Znacznie gorzej. Nawet walka w zwarciu mogły być ryzykowna. To, że "lubił łuki" nie znaczyło, że jego ciało było niedostosowane do walki w zwarciu. Mógł być równie niebezpieczny w walce na bliskim dystansie jak w walce na dalekim. Może nawet bardziej. Z drugiej strony... jeśli chciałem mieć jakieś szanse, to musiałbym skrócić dystans. Natomiast jeśli postanowi zaatakować w nocy, kiedy będę spał w namiocie... wtedy moje szanse byłyby nikłe. Nawet jeśli całą noc stałbym na warcie, to i tak byłbym dla niego łatwym celem. A przecież nie było fizycznej możliwości, bym doszedł do Daishi bez snu. To były te chwile, w których bardzo żałowałem, że nie jestem silniejszy. Albo, że nie mam żadnego wsparcia.
- Posłuchajcie - zacząłem. - Zaśmiałem się, bo z początku myślałem, że problem jest dużo gorszy. Potem, że jest prosty, wręcz banalny. Teraz uważam, że sytuacja jest ociupinę bardziej skomplikowana.
Uśmiechnąłem się, dając dziewczynkom do zrozumienia, że jednak nie jest aż tak źle jak im się wydaje, że jest.
- Też mam brata bliźniaka - dodałem. - Gdyby tu był, to z pewnością by nam pomógł. W sumie to macie szczęście, że po kolorze włosów można Was rozpoznać. Hahaha. My jesteśmy zbyt podobni.
To był naprawdę niesamowity zbieg okoliczności. Zastanawiałem się co tam u Gansuo... i czy jest minimalna szansa na to, bym jednak gdzieś po drodze go spotkał. To spotkanie mogłoby rozwiązać masę moich obecnych problemów.
- To kiedy macie te urodziny? Zaprosicie mnie? - Nie uważałem, że urodziny dziewczynek są mało istotne. Był to dzień, na który czekało się cały rok. Jednocześnie dałem im do zrozumienia, że postaram się sprawić, byśmy wszyscy przeżyli tą wielką przygodę i spotkali się na tej imprezie. Może nawet wujek Aki się pojawi... jak już wszystko sobie wyjaśnią. Chociaż to było wątpliwe, by matka dziewczynek zgodziła się na to. Nie mówiąc już o ojcu. Na dobrą sprawę były w takim wieku, że mogłyby być moimi córkami. To znaczy, gdybym miał córkę, to byłaby pewnie mniej więcej w ich wieku. Położyłem dłonie na głowach dziewczynek i poczochrałem ich włosy po przyjacielsku.
- Będzie dobrze - powiedziałem. - Zaufajcie mi. Odnajdziemy waszych rodziców.
Po tych słowach zająłem się obozowiskiem. Mając dwójkę gości, wypadałoby coś ugotować. Najpierw jednak postanowiłem złożyć namiot. O zapasy się nie martwiłem. Zawsze mogłem zapolować. Miałem już w tym wprawę. Raz zapalowałem na dzika . No może niekoniecznie wprawę, bo to był pierwszy raz, ale jakoś dałem sobie radę. W nocy. Drogę powrotną do obozowiska "Królowej Jesieni" znaczyłem kunaiami. Zaskoczyłem ofiarę przy wodopoju i zdołałem wrócić, przynosząc aż dwa skarby. A później oskórowałem swoją zdobycz . Robiłem to trzeci raz w życiu. Pamiętałem to bardzo dobrze. Pochwaliła mnie wtedy. Oashisu... byłem na nią wściekły, ale robiło się ciepło na sercu jak o niej myślałem. Po złożeniu namiotu, postawiłem wodę na zupę i wrzuciłem trochę tego i trochę tamtego.
- Kucharz ze mnie raczej marny, ale chyba się nie potrujecie - rzekłem do dziewczynek. - Na obiad i kolację będzie to samo, ale jutro może coś smaczniejszego postaram się załatwić. Co Wy na to?
Chciałem sprawić, by Hina i Sayaka dobrze się czuły, nasyciły się i wyluzowały. Nie chciałem też polować dzisiaj na dziki, bo mięso trzeba było zjeść zaraz po upolowaniu, bo inaczej by się zepsuło. A wieczorem polować dużo trudniej.
Pozostała jeszcze kwestia tego co robić dalej. Najpierw oczywiście trzeba było zająć się raną. Była prowizorycznie opatrzona, ale nie miałem pewności czy stan dziewczynki się nie pogorszy. Nie mogłem ryzykować drogi do Daishi bez wizyty u medyka. Pierwszym przystankiem było Yusetsu. Trzeba wstąpić do szpitala. Dlatego oznajmiłem dziewczynkom:
- Jeśli dobrze kojarzę, to zmierzamy do Yusetsu. Dojdziemy do stolicy i poszukamy medyka. Sayaka musi zostać obejrzana. Nie zaryzykuję podróży do Daishi nawet jeśli na pierwszy rzut oka rana nie wygląda na śmiertelną. Boli Cię bardzo? - ostatnie pytanie skierowałem do Sayaki. Nie mogłem nic poradzić na ból, ale martwiłem się. Pozostała jeszcze kwestia wujka Akiego. Szczerze wątpiłem czy dziewczynki coś mi powiedzą, ale warto było spróbować.
- Powiedzcie mi proszę o swoim wujku. Kochacie go i chcielibyście, żeby się zmienił? - Tutaj spodziewałem się odpowiedzi twierdzącej. Pytałem po to, by w razie konfrontacji wiedzieć na ile mogę sobie pozwolić. Czy mogę go zabić albo mocno okaleczyć? Z praktycznego punktu widzenia zależało mi na odpowiedzi przeczącej. Wtedy miałbym pełnię możliwości. Jednak jako samuraj chciałem usłyszeć odpowiedź "Tak" . Na dobrą sprawę odpowiedź taka też mogłaby być pomocna. Może dałbym radę się z Akim dogadać? - I powiedzcie... silny jest? Potrafi używać chakry? - Czy jest silny? Zdawałem sobie sprawę, że w oczach dzieci każdy dorosły jest silny, dlatego też dodałem ostatnie pytanie. Miałem nadzieję, że Sayaka i Hina wiedzą co to chakra i fajnie by było jakby zaprzeczyły. Jednak co będzie to będzie... Po przygotowaniu posiłku, zjedzeniu, napiciu się czegoś i może załatwieniu swoich potrzeb fizjologicznych, byliśmy (chyba) gotowi do drogi.
- Idziemy?
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Kopiuj [quote][center][i]Nick gracza[/i]
[b]Misja rangi Y
1/X
<Pora roku>, <Rok> roku[/b][/center]
[akap]Tu wstaw tekst...[/akap][/quote]
Kopiuj [center][i]Misja wykonana pomyślnie![/i]
[b]X PH, Y Ryo(, dodatkowe wynagrodzenie lub informacje - opcjonalnie)![/b][/center]
Wzór Nowej Lokacji:
Kopiuj [quote][fieldset=Opis][center][img]Obrazek/Obrazki[/img][/center]
[akap]Opis lokacji[/akap][/fieldset]
[fieldset=Ważni NPC][list][*][url=LinkDoNPC][b]NPC[/b][/url] - NPC
[code][b][color=KolorekNPC]- Mowa NPC[/color][/b]
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki [/quote][/code]
Hayami Akodo
Posty: 1260 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 8 wrz 2023, o 13:26
Misja rangi C dla Yasuo (przejęta od Shiori)
"On dreams, bones and lights"
7/14+
Myślisz. Rozważasz wszystkie za i przeciw, bierzesz wszystko pod uwagę - to dobrze, prawdziwi wojownicy winni walczyć nie tylko bronią, ale i umysłem. Zdecydowałeś się zaufać obu dziewczynkom, uwierzyć w to, co opowiada ci mała, przestraszona dziewczynka - w końcu nie mogło być aż tak źle. Ale wujek Aki... Dziwny człowiek, który ceni sobie dystansową broń... Czy będzie dla ciebie przeciwnikiem? Jeżeli w ogóle? Powiadają, że prawdziwy samuraj potrafi ocenić, jak groźny jest wróg, i albo uderzyć, albo wstrzymać się z atakiem do bardziej korzystnego momentu - wszystko to za pomocą jednego spojrzenia, szybkiego jak myśl lub strzała.
No właśnie, strzała... Trafienie czymś takim naturalnie musi boleć - i nic dziwnego, że starsza dziewczynka kiwa na to twierdząco głową. Tak, odczuwa ból, gdy teraz o tym pomyśli, boli to bardzo mocno, i to tak... Rwąco. Chyba rzeczywiście lepszym wyborem będzie Yusetsu czy inna miejscowość, w której możecie dostać się do medyka, iryonina, kogoś, kto ma dobry - i uzdrawiający - dotyk. Taka osoba uśmierzy cierpienia Sayaki, może nawet uspokoi Hinę i doda jej sił, a i tobie wskaże, co masz robić. Bo mimo wszystko coś musisz zrobić.
Czy to już ten czas, Yasuo? Ten moment? Mimo wszystko myślisz o nich jak o małych dzieciach, łapiesz się na myśli, że są w takim wieku, w jakim mogłyby być moje córki. Ach, ten nieubłagany zegar biologiczny! Niestety, czas biegnie swoją drogą, jak kot - uparty, swoimi ścieżkami - a ani ty, ani nikt z żyjących nie może go zatrzymać. Tik, tak, tik, tak, tik, tak...
- Taaak! - woła Sayaka, podekscytowana na myśl mienia samuraja na urodzinach. Zaproszą go, oczywiście, czemu nie? Państwo Hitsugeki nigdy nie zamykali drzwi przed tymi, którzy wyrządzili im coś dobrego. - Zaprosimy, i damy ciasto, i wszystko! Prawda, Hina?
Młodsze dziecko kiwa entuzjastycznie główką, najprawdopodobniej jej też się spodobał pomysł zaproszenia honorowego gościa. Ma nawet pomysł, jak mogą się odwdzięczyć za pomoc i wsparcie.
- Sayu, a może powiemy mamie, żeby mnie naumiała robić rzeczy, i zrobię rzeczy dla Yasuo-san? - pyta radośnie starszą siostrę. - Słowo to słowo, a mama robi fajne rzeczy!
Sayaka - najwyraźniej czasem zwana też "Sayu" - przytakuje ruchem głowy. Czochra Hinę po głowie pieszczotliwym gestem; chociaż jest starsza tylko o pięć minut, najwyraźniej czuje się odpowiedzialna za młodszą bliźniaczkę. To ona w tym duecie ma głos decydujący i najwyraźniej ma silniejszą wolę niż siostra.
- Wątpię, żeby mama powiedziała "nie". Na pewno możesz mu coś uszyć, kiedy mama cię tego nauczy. - stwierdza. - Ale najpierw musimy znaleźć... Musimy ją znaleźć. I tatę też. Tata musi wiedzieć, co... Co się stało.
Obie siostry milkną, najwyraźniej nie chcą tego wspominać - i lepiej, żebyś o to nie pytał, jeśli nie chcesz uspokajać dwóch płaczących dziewczynek przez następne ileś minut. Jednak wyraźnie Ci ufają, są spokojniejsze - nie boją się niczego. Nie przy Tobie, gdy się nimi opiekujesz; mimo wszystko duży, dorosły samuraj, który nie pobił ich i nie zgłosił władzom próby kradzieży (choć miał po temu wszelkie prawo), a zamiast tego okazuje współczucie, zasługuje na kredyt tegoż zaufania. Nie przeszkadza im jedzenie, są widać przyzwyczajone do tego, że na obiad, na kolację i na śniadanie jest to samo, że nie ma wysokich standardów - zamiast tego zamierzają raczej wszystko zjeść, o czym Ci oznajmiają. Wręcz są ciekawe tego, co jedzą tacy duzi, groźni samurajowie, i...
Jednak pytania na temat wujka Akiego są... Trudne. Z jednej strony matka najwyraźniej uczyła dziewczynki prostej i zawsze sprawdzającej się zasady "wszystko zostaje w rodzinie", a z drugiej ten miły pan wzbudza zaufanie. "Chakra"? Młodsza najwyraźniej nie wie, co to, a przynajmniej nie ma pojęcia praktycznego, ale starsza wydaje się rozumieć.
- Chakra? Masz na myśli to, że człowiek robi wodę, ogień albo powietrze, albo błyskawice? - upewnia się. - Syn naszych sąsiadów tak umie. Jest tym... no... jak to shinobi mówią... Doku.
Marszczy brwi, jakby chciała sobie coś przypomnieć. Jakby nie była pewna, czy czegoś nie przekręciła.
- Nasz tatuś i mamusia robią interesy, robią rzeczy, ale nie są shinobi. Wujek Aki też był zwykły, jak mamusia i tatuś, ale bardzo chciał być kimś nie-zwykłym, Yasuo-san. Więc gdzieś jeździł, trenował, potem poszedł na wojnę... - wzdycha. - Wszyscy mu mówili, że nie będzie nigdy "jednym z nich". Jak Hina spała i wujek kiedyś przyszedł do nas, to słyszałam, jak o to się kłócili z mamą. To było dawno i od tamtej pory nie widziałyśmy go. Do chwili, gdy mama nas do niego zaprowadziła. Wtedy wyglądał normalnie, myślałyśmy, że będzie dobrze. Ale nie było.
Wzdycha.
- Czy wujek umie w chakrę? Nie wiem. Nie widziałam go, żeby robił dziwne rzeczy i był dziwny inaczej, niż zwykle. Ale... Cokolwiek umie i cokolwiek z nim się dzieje, ja nie chcę tam wracać. I Hina też.
Hina kiwa głową energicznie, potwierdzając słowa siostry i trzymając ją kurczowo za zdrową rękę.
- Czy... czy możemy iść już do Yusetsu? Proszę... - głos Sayaki się łamie. - Nie wiem, czy wujek kiedykolwiek będzie normalny. Mama by chciała. Ja... Ja nie wiem...
Chyba nie uzyskałeś takich odpowiedzi, jakich oczekiwałeś. Ale tak czy inaczej, coś tam wiesz. Może lepiej będzie, jeśli wykorzystasz okazję. I ruszysz do Yusetsu, zanim sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej. Może nawet wpadniesz na Gansuo.
Może.
Tak wiele jest niedopowiedzeń w tej historii. I tak wiele odpowiedzi na niezadane pytania, których tak naprawdę nie znasz. Bo żeby je poznać, musiałbyś być...
Bogiem? Shinobi? Kimś nie-zwykłym, jak ujęła to mała dziewczynka? Pewnie wszystkim po trochu.
Może tak byłoby najlepiej.
___________________________________________________________________________________________________
zwiń się już ze szlaku i ruszaj do Yusetsu, tam już Cię jakoś ogarnę dalej. Próbuję to napisać tak, żeby miało to sens, mam nadzieję, że jakiś ma ^^"
0 x
Yasuo
Posty: 1434 Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj
Widoczny ekwipunek: --- - Wakizashi ze Stali Kantańskiej (imię tego miecza to Nikushi ( ニキシー ) co oznacza "Rusałkę".) (znajdujące się w pochwie przy pasie po lewej stronie) - Torba #1 (przypięta do pasa, w okolicach lewego pośladka). - Worek Mikołaja (przewieszony przez ramię, znajdujący się na plecach). - Zbroja (ubrana) - opis w KP. Wizualizacja Zbroi: https://i.pinimg.com/564x/5c/f8/84/5cf8 ... cb17a6.jpg - Opaska na głowę z różkami jelonka, działa jak ochraniacz na czoło (na czole) - Namiot (na plecach, pod Workiem Mikołaja)
Link do KP: viewtopic.php?p=55892#p55892
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Brak
Post
autor: Yasuo » 8 wrz 2023, o 16:42
Muszę myśleć, gdyż tego wymaga sytuacja. Być może prawdziwi potrafią ocenić wroga po samym wyglądzie. Problem w tym, że wroga jeszcze nie spotkałem. Ta niepewność naprawdę była dobijająca. W sumie bardzo wiele rzeczy mogło pójść nie tak, a ja musiałem wszystko przeanalizować i wybrać najbardziej korzystne rozwiązanie. Zdecydowaliśmy się na drogę do Yusetsu. Chociaż miałem wątpliwości czy nie lepiej zawrócić i skonfrontować się z wujkiem Akim. Ciężko było mi stwierdzić czy bliżej do szpitala w Antai czy szpitala w Yusetsu. Biorąc pod uwagę długość mojej dotychczasowej podróży, mogłem założyć, że jesteśmy gdzieś w połowie. Wóz albo przewóz. Szkoda, że nie mam ani jednego ani drugiego. Wtedy byłoby dużo łatwiej. Mogłem jednak zaopatrzyć się w konia... Żałowałem w tej chwili bardzo wielu rzeczy, a przynajmniej trzech. Tego, że nie mam przy sobie wierzchowca. Tego, że nie mam przy sobie brata. Tego, że nie potrafię leczyć ludzi i ulżyć małej Sayace. Chociaż z pewnością nie będę żałował, jeśli te dwie dziewczynki zaproszą mnie na swoje urodziny. Z pewnością będzie bardzo miło. Prezenty mnie nie obchodziły.
- Nie musicie mi nic dawać. Ciasto wystarczy. - odpowiedziałem. Ich mama być może robiła piękne rzeczy. I nawet jeśli nauczy dziewczynki tego samego, to coś zrobionego przez kogoś bez doświadczenia może już nie być tak piękne. Oczywiście liczył się sam gest, lecz nie było sensu, by dziewczynki się trudziły, by się mi odwdzięczyć czy coś w tym stylu. Sayaka jednak co do jednego miała rację. Musimy odnaleźć ich rodziców. Ewentualnie innych ludzi, którzy nie są wujkiem Akim. Wsparcie zawsze zaakceptuję. Chociaż z własnego doświadczenia wiedziałem, że Pan Aki nie jest jedynym bandziorem, który chodzi po tych ziemiach. Lepiej więc unikać podejrzanie wyglądających podróżnych. Jednak oni mogą mieć leki... albo transport. Może warto by było znaleźć wioskę?
Opowieść o wujku Akim wydała mi się opowieścią tragiczną. Jej bohater był osobą, która nie miała wsparcia w swojej rodzinie. Miał marzenia, ale były wyśmiewane. "Nigdy nie będziesz jednym z nich" . To brzmiało koszmarnie przygnębiająco. Jednak koniec końców udało mu się w pewnym sensie owe marzenie zrealizować. Jednak z pewnością przerosły go rezultaty. Same marzenie nie było do końca właściwe. Żeby zostać wojownikiem - osobą, której jedynym zadaniem jest odbieranie życia wrogom i ochrona sojuszników - trzeba było mieć powód. Moim powodem był fakt, że urodziłem się w rodzinie samurajów, więc było mi to pisane od urodzenia. On jednak miał wybór i jednak wybrał ścieżkę śmierci z własnej woli. Trochę go jednak rozumiałem. Na polu walki ludzie zdobywali chwałę i bogactwa. Ich mama by chciała, żeby Aki był normalny i to mi w zupełności wystarczało. Nie mogłem go zabić.
- Wygląda mi na to, że Wasz wujek po prostu się pogubił - odpowiedziałem. - Dobrze rozumiesz - zwróciłem się do Sayaki. - Tym właśnie jest chakra. Energią, którą shinobi wykorzystują, by władać wodą, ogniem, powietrzem, błyskawicą, ziemią... - postanowiłem wlać trochę wiedzy do tych małych główek. - I używają jej, by ratować przyjaciół, ale też... by zabijać wrogów. Dlatego jeśli Wasz wujek chce waszej śmierci, to lepiej, żeby nie potrafił chakry używać.
Ostatnie zdanie wypowiedziałem śmiertelnie poważnie. Dziewczynki mogły się wystraszyć. Tyle negatywnych słów... "zabijanie" , "śmierć" , i tym podobne. Oczywiście jeśli potrafił korzystać z niebieskiej energii i chciał je zabić, to mógłby to zrobić już dawno. Dlatego miałem dużo podstaw, by zakładać, że jednak jest po prostu zwyczajnym wieśniakiem, który chwycił za widły - to znaczy łuk - i poszedł wojować. Nie miałem co do tego pewności. Co do samych dziewczynek... chciałem, by wiedziały, że moje pytania i polecenia - bo jednak chciałem, by mnie słuchały - nie są pozbawione sensu. Pytanie o to czy wujek Aki potrafi używać chakry miało na celu pomóc mi w określeniu zagrożenia.
I w końcu nadeszła chwila, w której przyszło nam ruszyć w dalszą drogę. Oczywiście mała Sayaka była problemem... Nie wiedziałem czy jej łamiący się głos jest skutkiem tego, że jest smutna, czy tego, że ją bardzo boli. Czy i tego i tego... Byliśmy po śniadaniu. Obóz był spakowany. Mogliśmy ruszać.
- Ruszajmy - powiedziałem i mając wszystko spakowane, wziąłem Sayakę na ręce. Pewnie nawet nie dała rady zareagować. - Przed nami długa droga. Spróbuj zasnąć. Sen powinien pomóc Ci przetrwać trudy podróży.
Kierowałem się bardzo prostą zasadą. Jak człowiek śpi, to go nie boli aż tak bardzo... Później zwróciłem się do Hiny (ewentualnie do Sayaki) też, jeśli nie spała.
- Jak już mówiłem, droga daleka. Chakra jest bardzo potężną bronią, ale nawet jeśli potrafisz jej używać, to i tak możesz zostać zabity we śnie. Dlatego podczas następnego postoju wy będziecie spały w namiocie, a ja będę Was pilnował przez całą noc. - Nie byłem do końca pewny czy to wytrzymam... - Ale problem jest taki, że ja także potrzebuję się wyspać. Dlatego rano, to Wy będziecie musiały popilnować mnie. Około 3 godziny. Więcej mi nie potrzeba...
Nie mogłem wymyślić lepszego planu. Nie mogliśmy spać we trójkę, bo wtedy bylibyśmy bardzo łatwym celem. Jednak ja także musiałem się wyspać, by bronić dziewczynek i pomóc im dostać się do Daishi. Nie wytrzymam kilku tygodni bez spania! Chociaż do samego Yusetsu było kilka dni. Do tygodnia. Tak szacowałem. A tam już z pewnością wynajmę powóz i dodatkową osobę do pomocy. Nie chciałem zbytnio wykorzystywać dziewczynek. Oczywiście znowu mówiłem im o śmierci i zabijaniu, ale musiały wiedzieć, że ta wyprawa nie jest wycieczką i jeśli ich wujek na nie poluje, to jest to niebezpieczna podróż.
- Najlepiej jakbyście się gdzieś ukryły podczas tego pilnowania... nie chcecie chyba oberwać kolejną strzałą? Jak zauważycie kogoś podejrzanego, to postarajcie się mnie obudzić. Jeśli to nie będzie możliwe, to uciekajcie i mnie zostawcie.
To był chyba najlepszy plan jaki mogłem wymyślić. Zależało mi na życiu tych dziewczynek bardziej niż na swoim. Dlatego podjąłem taką, a nie inną decyzję. Jeśli nie będą mogły mnie obudzić, to mówi się trudno. Niech chociaż siebie uratują. Zastanawiało mnie też czy ich oprawca ma wspólników.
- Czy wiecie może czy wujek Aki ma przyjaciół? Takich wiecie... podejrzanych lub niebezpiecznych?
Gdy to mówiłem, byliśmy już w drodze. Sayaka być może już spała... Starałem się kontrolować jej oddech. Czy oddycha równo czy coś niedobrego się z nią dzieje? I czy sensownym jest, by kłaść dziewczynki w namiocie? Co jeśli wróg zaatakuje namiot? Namiot chroni przed zimnem i deszczem, ale to niezbyt skuteczna ochrona przeciwko strzałom... Jednak nie chciałem, by dziewczynki spały w jakichś krzakach. Musiały odpocząć, bo dużo przeżyły. Chciałem, by było im jak najbardziej wygodnie.
I tak dołożyłem sobie paru dodatkowych obowiązków. Co jakiś czas zmieniałem Sayace opatrunki, tnąc kocyk bardziej i bardziej... Jak trzeba było to ciąłem też inne części namiotu. Oprócz tego codzienne posiłki. Chciałem upolować dzika, ale koniec końców odpuściłem ten pomysł. Nie mogłem zostawić dziewczynek samych, a nie mogłem tracić czasu na polowania. Liczyłem na to, że moje zapasy, które zakupiłem, by przejść cztery prowincje starczą na przejście jednej... z dwoma dodatkowymi osobami. Miałem nadzieję, że dziewczynki zrozumieją. Najtrudniejsze były natomiast noce. Przynajmniej dla mnie, bo dla Sayaki cały ten okres był ciężki. Starałem się, by ognisko cały czas w nocy płonęło. Powód był prosty. Nie potrafiłem walczyć całkowicie po ciemku. Oczywiście dawało to też przewagę potencjalnemu agresorowi, jednak miałem nadzieję, że mi da większą przewagę. Starałem się utrzymywać czujność przez cały okres mojej warty i rozglądać się wokoło. Co mogłem zobaczyć w promieniu ognia ogniska, to zobaczyłem. Czego nie byłem w stanie dostrzec starałem się usłyszeć. Warta była najbardziej niebezpieczną rzeczą na świecie... Przyjmowało się wtedy bierną pozycję obronną i narażało się na ataki z zaskoczenia. Mogłem oddalić się od ogniska na maksymalnie 10 lub góra 20 metrów i spróbować odszukać potencjalne zagrożenia. Ale to wszystko na co mogłem sobie pozwolić. O odchodzeniu od namiotu nie było mowy. I tym sposobem starałem się jakimś cudem dotrzeć do Yusetsu...
Ukryty tekst
Dokąd: Yusetsu
Przez: Antai -> Yusetsu
Środek transportu: Nogi
z/t: viewtopic.php?p=212574#p212574
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Kopiuj [quote][center][i]Nick gracza[/i]
[b]Misja rangi Y
1/X
<Pora roku>, <Rok> roku[/b][/center]
[akap]Tu wstaw tekst...[/akap][/quote]
Kopiuj [center][i]Misja wykonana pomyślnie![/i]
[b]X PH, Y Ryo(, dodatkowe wynagrodzenie lub informacje - opcjonalnie)![/b][/center]
Wzór Nowej Lokacji:
Kopiuj [quote][fieldset=Opis][center][img]Obrazek/Obrazki[/img][/center]
[akap]Opis lokacji[/akap][/fieldset]
[fieldset=Ważni NPC][list][*][url=LinkDoNPC][b]NPC[/b][/url] - NPC
[code][b][color=KolorekNPC]- Mowa NPC[/color][/b]
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki [/quote][/code]
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość