[Event] Iglica i okolice

Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Awatar użytkownika
Uchiha Masako
Martwa postać
Posty: 638
Rejestracja: 11 kwie 2019, o 20:07
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niska, w miarę szczupła dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, krótkich włosach do ramion. Ubrana w lekkie, bure kimono oraz narzuconą na nie kamizelkę. Na głowie nosi słomkowy kapelusz, a w ustach niemal zawsze ma fajkę.
Multikonta: Hoshigaki Toshiko, Hanuman

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Uchiha Masako »

  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Torba, kabura na broń, kołczan, średni łuk.
  Ukryty tekst
0 x
Głos

Prowadzone misje:
  1. Ślad popiołu - Rozdział 3 - (C) Katakuri
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Shikarui »

Czysty horyzont? Coś takiego nie istniało w tej rzeczywistości. Wypaczonej. Wygiętej. Tu smoki oddychały pełnym tchem, a zwykły człowiek wypatrywał najwyższej z wież, która otoczona byłaby ciernistym kręgiem. Przedrzeć się przez niego mogli tylko najsprawniejsi. Wszyscy, którzy tutaj weszli, zdawali sobie sprawę, że cierniami była ta para (czy woda?) buchająca w górę, a wieży nie było komu zbudować. Zresztą nawet gdyby ją zbudowano, to zdziczała natura pożerałaby wszystko, co ludzka ręka postawiła. Jak pożerała nóżki, co się powinęły i nie trafiły na odpowiednią gałązkę. Jak smok pożerał wszystko, co nie uciekało wystarczająco szybko.
Wszystko tutaj było brudne. Razem z horyzontem.
Wskoczył na kryształowego smoka, na jego przód, przykucając na nim tak, jakby w każdym momencie miał z niego zeskoczyć. Jak samobójca - by runąć prosto w dół. I rzeczywiście był gotów do skoku - tylko że nie samobójczego, a tego, który miałby uchronić przed ewentualnym wybuchem, jaki mógł mieć miejsce z dołu. Obejrzał się na wszystkie osoby - przedstawicieli rodu Sabaku, wysłańca kupieckiego miasta i tę dwójkę, co nieco nieśmiało trzymała się ich grupy. Nieśmiało? Zazwyczaj był kiepski w ocenie ludzi. Może to właśnie był ten moment niepoprawnej oceny - może, bo czarnowłosy zwrócił uwagę na to ciche pytanie, które padło. Albo racze na to, że między sobą coś szeptali, bo jego ucho tego nie wyłapało. Ach, niegrzecznie tak podsłuchiwać, niegrzecznie. Jego oczy znów zalśniły czerwienią, gdy wpatrywał się w Masako i Harruchiego przez krótką chwilę, gdy wszyscy zajmowali swoje honorowe miejsca. Uchiha i... i kto? Oczekiwał odpowiedzi. Tej, którą tym razem zamierzał usłyszeć. Tym nie mniej zdziwiło go to, że na jego spojrzenie odpowiedziano spojrzeniem. Na dodatek się uśmiechnęła. Odwrócił głowę do Asaki. Jaka szkoda, że nie dało się mentalnie przekazać kilku myśli. A raczej - on nie potrafił. Bo takt go powstrzymywał przed wskazaniem na przedstawicielkę Uchiha palcem i powiedzenie: "gapi się na mnieee, ratunkuuu". I jeszcze potem..! Ż-że coo? S-sama?! Czarnowłosy był ewidentnie zmieszany w tym momencie, choć bardziej wyglądał na niezadowolonego zewnętrznie. Wyciągnął manierkę, jeszcze raz spojrzał na Asakę, ale podał czarnowłosej bez słowa. Widać było, że kobieta to tragicznie znosiła - te warunki. Tak jak i jej towarzysz. Zresztą... białowłosa też nie wyglądała najlepiej. Dotknął jej czoła i odgarnął włosy, wiedząc, że chroni ją teraz kryształ.
Odwrócił spojrzenie i spojrzał przed siebie, gdy wszyscy swoje miejsca zajęli i można było ruszyć. Jego wizja obejmowała wszystkich wokół i jeszcze kawałek dalej - przynajmniej przez moment, nim znów nie skupił się na obserwowaniu tego, co przed nimi. Zadbał o to, by chakra w jego stopach przytrzymywała go przy bestii, by żaden jego gwałtowny ruch i nabranie rozpędu nie pociągnęło go... w tył na przykład. Czy gdziekolwiek indziej. Otarł pot z czoła, biorąc spokojny wdech przez materiał, którym miał obwiązaną twarz. Nie wchodził w rozmowę toczącą się między organizatorami wyprawy. Nie znał się. Nawet nie wiedział dokładnie, co to jest "gejzer". Ani co to strzela w zasadzie. Jednak słysząc te komentarze, spojrzał prosto w dół, błyskawicznie przeciągając wzrok po 9 kilometrach terenu pod nimi. Przeniósł się na moment na wizję sferyczną, kiedy pojawił się kpiący komentarz Masakiego. Ale tylko na moment.
- 2 shinobi, 1 kunoichi, 9 kilometrów przed nami. Jeden z nich przypuszczalnie należy do przedstawicieli Akimichi. Jedna kobieta z kataną. Brak innych oznak charakterystycznych. Kierują się prosto na nas, prędkość: podobna. Po drugiej stronie znajduje się zniszczony obóz. Należy do sprzymierzonych sił? - Shikarui podniósł się, by stanąć na smoczym cielsku i ściągnął łuk z pleców, sięgając po swoją specjalnie przygotowaną strzałę. - Maksymalny zasięg strzały: 360 metrów. Czy mam strzelać, gdy znajdą się w zasięgu? - Nałożył niemal pieszczotliwie strzałę na Shijime, ale nie napiął cięciwy. Nie było sensu. Zbyt wiele kilometrów ich dzieliło. Zresztą nie każdy chciał być witany metalem na dzień dobry. Jeśli jednak przywódcy nie spodziewali się pomocy... Przyjrzał się papierom, które rozłożone były, a raczej - rozrzucone - wokół namiotu. Niestety wszystko było rozmoczone. Dlatego wrócił wzrokiem do tajemniczego trio, by mieć na nich baczenie.
JUTSU:
  Ukryty tekst
EKWIPUNEK:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Łuk retrorefleksyjny, kołczan - 20 strzał, torba na tyłku, jedno wakizashi przy lewym boku, drugie wakizashi na plecach, na poziomie pasa, kabura na broń na prawym udzie, czarny płaszcz, średni zwój, manierka, karwasz z metalu na lewej ręce
  Ukryty tekst
KARTA POSTACI
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Yami »

0 x
Harruchi

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Harruchi »

Ufff, co za gorąc. Czy rzeczywiście ktoś z klanu Terumi mógłby być na tyle potężny, aby spowodować aż tak ogromny wzrost temperatury? W dodatku byłby w stanie utrzymać tę technikę aż tak długo? Jeśli tak, to aż dziw, że ów klan jest tak mało istotny politycznie. Osoby z tak ogromnymi umiejętnościami powinny więcej znaczyć na globalnej arenie, a nie być zaledwie szczepem, który nie kontroluje nawet żadnej całej prowincji. Dlatego teoria o Terumi wydaje mi się być nieco naciągana. Mimo to wciąż chyba lepiej mieć taką naciąganą teorię, niż żadną. Człowiek wtedy lepiej czuje się gdzieś w środku, co jest bardzo ważne. Na zewnątrz bowiem nie ma szans czuć się dobrze. Ten ukrop jest powalający do tego stopnia, że nie mam siły robić nic, poza skupianiem się, aby nie spaść z kryształowego smoka.
Staram się utrzymać na naszym środku transportu, dając sobie pomóc wszelkim zainteresowanym tym medykom.
KEKKEI GENKAI: Shōton no Jutsu
NATURA CHAKRY: Fuuton
STYLE WALKI:
UMIEJĘTNOŚCI:
Nabyta -
PAKT: brak
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 30
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 21
PERCEPCJA 22
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 20
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 82
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E
GENJUTSU
STYLE WALKI 0 (dziedzina E)
---
---
---
IRYōJUTSU
FūINJUTSU E
ELEMENTARNE
KATON
SUITON
FUUTON C
DOTON D
RAITON
KLANOWE D
JUTSU:
Ninjutsu:
Bunshin no Jutsu [E]
Henge no Jutsu [E]
Kai [E]
Kawarimi no Jutsu [E]
Kinobori no Waza [E]
Suimen Hoko no Waza [E]
Nawanuke no Jutsu [E]

Fūinjutsu:
Fūin no Jutsu [E]

Shōton:
Shōton no Jutsu: Reberu Di [D]
Shōton: Kuri no Ruhoīru [D]

Fūton:
Fūton: Enshō No Kaze [D]
Fūton: Furai Uchiwa [D]
Fūton: Fūsajin [D]
Fūton: Gōkūhō [D]
Fūton: Komakai Butokai Tatsumaki [C] viewtopic.php?p=119575#p119575
Fūton: Kaiten Shuriken [C] viewtopic.php?p=119661#p119661
Fūton: Reppūshō [C] viewtopic.php?p=120567#p120567
Fūton: Kamaitachi [C] viewtopic.php?f=86&t=7200&p=122378#p122378

Doton:
Doton: Doro Kawarimi no Jutsu [D]
Doton: Moguragakure no Jutsu [D]
Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu [D]
Doton: Doryūsō [D]
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Ichirou »

Odpisik
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Kuroi Kuma »

Nowy mistrz sytuacji, wyczucia czasu i doboru odpowiednich słów! Toż to nie kto inny, ale Pastuszek, który może i nie chciał źle, może i miał dobre intencje chcąc pocieszyć użytkowniczkę mokutonu, ale szczerze powiedziawszy nawet Kuma poczuł tę szpilkę wbitą w jej ego. Syknął sobie cicho pod nosem doceniając jednocześnie kąśliwość, ale i neutralność tej uwagi. Wymierzona pięknie w punkt, niby pozytywna, ale jednak drażniła jak drzazga wbita w oko.
Nadszedł jednak czas, prawdziwa próba dla Asaki, bowiem wyłoniła się przed szereg, chciała pokazać swoje umiejętności, tylko że... nie do końca była pewna, czy to odniesie skutek. Zrobiła jednak coś o wiele mądrzejszego niż władczyni mokutonu, czyli huh... po prostu zrobiła najpierw próbę, a dopiero później zaczęła działać. To co się ukazało Kumie przed oczyma było... boskie! Nigdy nie wpadł na to, by za pomocą chakry wykreować własne zwierze, a do tego jeszcze do transportu. Chmurka była... okej? Po prostu wystarczająca dla niego samego, nie potrzebował tworzyć ogromnej chmury piachu, czy jakiegoś piaskowego kolosa, by przenosił większe ilości ludzi, bo podróżował głównie sam. Popatrzył na smoka, na jego majestat, na to jak mienił się w osłabionym nieco przez korony drzew świetle.
-Łał - potrafił tylko tyle z siebie wykrzesać. Szczerze powiedziawszy to nawet najbardziej niszczycielskie techniki nie robiły na nim wrażenia, jak ta. Prosta, skuteczna, ale i mająca w sobie jakiś pierwiastek piękna. Z radością usadowił się na nim spoglądając co jakiś czas w jaki sposób dziewczyna go kontroluje. A może ten twór żył własnym życiem i nie potrzebował nikogo do pomocy? W końcu się unieśli, znowu w drodze, chociaż tym razem podróż była zdecydowanie bardziej przyjemna no i oczywiście mniej męcząca. Pojawiało się coraz więcej gejzerów - jak się okazywało metoda ze smoczkiem była o wiele bardziej skuteczna, niżeli chmurki Sabaku, bo ten potrafił wziąć więcej osób na raz. Gdyby tak przy każdej okazji Sabaku musieliby przywoływać chmurki i przenosić po kilka osób na raz ich zwiad byłby raczej czołganiem się, niżeli podróżą. Dowódcy rozważali o tym czemu gejzery powstały i w takiej ilości, jednak Kuroi nie włączał się w dyskusję, ponieważ nic ciekawszego nie wymyślił i nie miał do powiedzenia. As simple as that. Nie podejrzewał jednak Terumi, by zaczęli niszczyć las bowiem nie widział w tym jakiegoś głębszego powodu. Po co robić to w środku lasu, skoro można zrobić to pod jakimś miastem i zrównać je z powierzchni ziemi? Nie zmieniało to jednak faktu, że było gorąco i duszno, więc Kuma odpiął swoją dzielną manierkę, po czym wychylił kilka łyków chłodniejszej wody. Nie zimnej, bo jakby nie patrzeć też się nieco podgrzała, ale na pewno była chłodniejsza niżeli to co ich otaczało. Uwaga władającego łańcuchami była tak zbędna, niepotrzebna i nie podpasowała staruszkowi. Jeszcze jak dodać do tego, że zapewne on sam, jak i Ociroł potrafili latać, to nagle cała sprawa nabierała kolorów i Masako po postu się zbłaźnił. Co do tego, że jego kuzyn zaczął sobie rozmawiać o... estetyce, wolał nawet nie wspominać. Nadstawił jednak uszko, gdy do tej pory raczej cichy Shikarui zaczął mówić. Nieznana trójka shinobich pojawiła się na horyzoncie. I raczej nie byli to sojusznicy, skoro dowódcy wyprawy o nich nie wspominali. Oczekiwał jednak najpierw znaku od nich, byli jednak dosyć daleko, tylko że nie mogli uważać, że inni shinobi nie wiedzą o obecności członków wyprawy. Nadal była to jednak trójka na... dużo dużo więcej ludzi. Już same dowództwo było w tej ilości, grupa Bydlaków także nie wspominając jeszcze o innych. Gdyby jednak byli to potwierdzeni ludzie, to szafa gra i lecimy sobie dalej.
Gdyby jednak nie... To rozdzielenie się było dosyć rozsądne tylko... jakby nie patrzeć to miejsce było pełne gejzerów, podłoże nie było zbyt dogodne do podróży na piechotkę, a ryzyko poparzenia było ogromne. Tą walkę można było skończyć zanim się zaczęła. No i hej! Został pominięty! Liczył na jakieś zgrane trio razem z Ocirkiem i Seinarkiem, a tu proszę bardzo, Diabołek pamiętał tylko o Pastuszku, a Staruszek został zapomniany. Przyczajenie się z boku miało tylko jedną wadę - musieli być bliżej.
-Poczekajmy aż odległość się zmniejszy, wtedy się rozdzielmy - dodał jeszcze od siebie Kuma, bo nie zamierzał stać z boku i tylko patrzeć jak Analogiczne Zegarki działają! Jego planem było dotarcie do drzewa, które nie miało zbyt bliskiego kontaktu z jakimś gejzerem obok, a następnie zakamuflowanie się na nim. Nie miało to być nic nadzwyczajnego, ot po prostu po złożeniu kilku pieczęci Kuroi postanowił kucnąć i zamienić się w wystający konar drzewa, z gałązkami, liśćmi i takie tam pierdółki. Wystarczające, by nie zwracać na siebie uwagi - w końcu byli w lesie, kto więc dostrzegał w nich podstęp?
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Seinaru »

Oesu jak pierdzielą... Seinaru nie wiedział już, czy robi mu się słabo od tego gorąca, czy od ich niezamykających się jadaczek. Terumi, Katon, sraton... Kei tylko przewrócił oczami na tą ich dyskusję i zajął się wypatrywaniem na horyzoncie jakiejś manierki z wodą. Tym razem dla odmiany skorzystał z tej Kuroia, dosłownie kilka łyczków do brzuszka i kilka na bandankę, aby wciąż była mokra. Tak, ciepła i wilgotna, taką lubił najbardziej. Oddał potem koledze to co zostało i zajął obserwowaniem sytuacji w grupie. Kilkoro pierwszych już się wykruszało, wyglądali słabo i blado. Seinaru przytrzymał Harruchiego za ramię, aby nagle nim nie zachwiało i po prostu nie spadł ze smoka prosto na rozpaloną ziemię.
- W porządku? Może weź usiądź albo się połóż, bo zaraz gibniesz w ogóle nie w tą stronę co potrzeba... - Odezwał się do kolegi z drużyny. Widać było, że opiekę nad Asaką mógł spokojnie powierzyć Ocirowi, bo on zainteresował się nią aż za bardzo. Mało romantyczny moment na podryw, ale z drugiej strony teraz nie miała za bardzo jak się przed nim bronić. Ichirou, ty stary lisie...
Uwagę wszystkich zwrócił raport Shikaruia, czyli zwiadowcy stojącego gdzieś na przedzie i skanującego okolicę przed nimi. Seinaru nie spodziewał się konfrontacji zbrojnej z wypatrzonym trio. Trzeba byłoby być niespełna rozumu, aby rzucać się na ich liczniejszą grupę. Za dużo niewiadomych aby cokolwiek można było wnioskować, ale samuraj mógł iść o zakład, że zanim jeszcze zlezą ze smoka pojawi się już milion teorii kto to jest i jak sobie z nimi poradzić. Już miał nawet gotowe w głowie westchnięcie na kolejne tysiąc przydatnych porad. To co Seinaru postanowił zrobić, to poczekać po prostu na informacje i ewentualne rozkazy od dowództwa. Jeśli nie będą niczego wiedzieli o prawdopodobnych przyjaznych innych grupach w tej okolicy, to trzeba będzie być gotowym na najgorsze. Póki co jeszcze Kei nie prężył muskułów na 9 kilometrów do przodu.
Jeśli trzeba będzie podjąć jakieś kroki i jeśli Dowódca zezwoli na realizację planu Ocira, wówczas Seinaru oczywiście wspiera go w tej małej dywersji. Razem z nim szuka miejsca do przyczajenia się, chociaż w głębi duszy nie był przekonany czy aż takie środki ostrożności naprawdę są konieczne. W razie czego jednak będą mieli ten element zaskoczenia i może nawet uda im się go wykorzystać. Ale wciąż to jeszcze 9 kilometrów... (no dobra teraz może już trochę mniej)
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Asaka »

Bo życie i świat dzieli się na dwa rodzaje ludzi: na tych, co lubią pozory sprawiać i na tych, którzy mają je centralnie w rzyci. Szanowny małżonek Asaki żył pozorami, maskami, które zakładał raz po raz, by przypodobać się temu i tamtemu, by wyciągnąć z tego dla siebie jak najwięcej korzyści. Bo gdy cię lubią, to patrzą na ciebie inaczej, czyż nie? Ulgowo. Asaka miała z kolei pozory kompletnie gdzieś. Mówiła co myślała – zazwyczaj – a że komuś mogło to nie pasować? No dobra, prawda jest taka, że Asaka zazwyczaj nie mówiła nic, chyba, że ktoś zalazł jej za skórę. Albo chyba, że chciała odrobinę napsocić, wcisnąć gdzieś małą szpileczkę, szturchnąć kogoś. Ot, trochę dla zabawy, trochę ze złośliwości, ale nie po to, by komuś sprawić przykrość. Ichirou rzecz jasna absolutnie niczym jej nie podpadł ani nie zalazł za skórę. Wydał się za to idealny, by dostał małego, mentalnego kuksańca. Ale oczywiście Shikarui wziął to za wielgachną obrazę i kłaniał się tutaj w pas. Zupełnie niepotrzebnie. Zresztą później Asaka już o całej sprawie zdążyła zapomnieć, bo na głowie mieli inne znacznie ważniejsze rzeczy do roboty. Zwiad, ochrona grupy, kombinowanie, jak tu wszystkich przenieść i nie stracić niepotrzebnie czasu… Białowłosa absolutnie nie miała nic przeciwko temu, że to ona marnowała lwią część chakry. Myślała w tym wypadku zespołowo. Lepiej, że była to ona, niż na przykład trzy osoby jednocześnie. Albo i więcej. No i przy okazji można się było popisać smokiem – czego za często nie robiła.
Stała wyprostowana na przodzie smoka, gdzieś obok Shikiego, który był w stanie ją pokierować, gdy widok jej przysłaniała para wodna i strzelające w górę przed nimi gejzery. Miała wrażenie, że w ogóle znaleźli się na jakimś polu minowym, przez co dziewczyna skupiła się jeszcze bardziej, by dobrze manewrować ogromnym cielskiem smoka. Ogromna temperatura nie imała się kryształu i byli w miarę bezpieczni, ale Asaka wolała brać poprawkę na… niespodziewane sytuacje. I na ludzką głupotę. Czy to było tak gorąco, czy pot po jej skroni spływał właśnie od skupienia, w jakim się znalazła? A może to kwestia jej rozmyślań i głowa parowała? Ach, opcji było wiele – ale dziewczynie było zwyczajnie bardzo bardzo ciepło. Pewnie byłoby lepiej, gdyby nie trzymała chakrą niewidzialnej zbroi, o której pewnie większość grupki nie pamiętała, albo nawet nie zdawała sobie sprawy. Ale coś za coś. Dziewczyna wolała dmuchać na zimne, gdy wchodzili na ten teren to nie miała bladego pojęcia czego się spodziewać. No i nadal nie było wiadome co, lub kto, jest odpowiedzialny za taki a nie inny stan… okolicy. Złote oczy przymknęły się na drobną chwilę, gdy Sanada dotknął jej czoła i odgarnął włosy z twarzy. Tak gorąco… W odpowiedzi dziewczyna, nie tracąc panowania nad kryształowym tworem, sięgnęła po manierkę, którą miała przewieszoną przez ramię na skos, by napić się choć trochę. Zrobiło jej się minimalnie lepiej. A co z Toshiro? Przy okazji wyciągnęła swoją cukierkową manierkę do niego. Chłopak był cichy, jak zawsze, ale pewnie równie czujny, co cała reszta.
- Chcesz trochę? Mówiłeś, że nie masz.
Przynajmniej tu nie mdlała jak dwójka shinobich za nimi, bo Asaka odwróciła się na moment zobaczyć małe zamieszanie. Nie mogła jednak pomóc – a o dziwno zrobił to Shiki. Chyba jeszcze bardziej zdziwiony od niej samej. A Asaka… Już pomagała od dłuższej chwili. Wtedy też zauważyła Króla Lalusia, który powoli, jak gdyby nigdy nic, przemieszczał się na przód smoczego cielska. Nie, żartuję, Asaka nie nazywała go tak w myślach. Bo nazywała go przez u otwarte.
Ale chyba nie spodziewała się, że przyjdzie tutaj sobie pogadać. W pierwszej chwili zdziwiona milczała, ale to milczenie nie trwało długo. Złotooka lubiła sobie pogadać, a teraz, gdy tylko prowadziła smoka i myślała o tym, jak jest gorąco, nawet się ucieszyła, że może otworzyć gębę i zająć się czymś innym. Na przykład odpowiedzią. Że zaczepka? Ależ bardzo proszę. Rybka złapała wędkę i porwała przygotowanego dlań robaczka. Sprytnie też ominęła haczyk.
- W kolorach chodzi o kontrasty. Biel i złoto byłyby nudne – odpowiedziała gładko. Biel i złoto, czy nie w to był ubrany ciemnowłosy? Jasne, to była też jej uroda, ale na to nie miała wpływu. A na to, co miała na siebie założone – już tak. Uważała zresztą, że rubin kryształu bardzo do niej pasuje. Do jej temperamentu, do wstążki, jaką trzymane były jej włosy, no i… do krwi przeciwników. Ale ćśśś. - Bardziej pasuje do mojego charakteru – dodała jeszcze, ukradkiem tylko zerkając na Ichirou, bo zaraz jej złote oczy patrzyły z powrotem przed siebie, by wypatrzyć ewentualną przeszkodę. - Nie mamy wpływu. Z tym się już rodzimy, to jest wpisane w naszą kontrolę kekkei genkai. Później też nie możemy tego zmienić. Tak jest i już – peplała i peplała, jak to ona. Lubiła sobie pogadać. - Czerń u babuni? Obsydian? – białowłosa podejrzanie szybko odwróciła głowę w stronę Asahiego, z oczami szeroko otwartymi. Chyba nawet mięsień w kąciku jej ust drgnął lekko, a jej gładkie czoło zmarszczyło się, jakby nie spodziewała się usłyszeć czegoś podobnego. Niedorzeczność, czy… wręcz przeciwnie. Zaraz zmitygowała się i wróciła spojrzeniem na drogę przed nimi. Drogę, którą sama tyczyła. Babunia z czarnym kryształem. Czy to… Przypadek? Nie, Asaka nie wierzyła w przypadki. - Mój nie jest karmazynowy, tylko rubinowy. A historia lubi się powtarzać, tyle, że w najmniej oczywisty sposób, nie liczyłabym więc na tak jednoznaczny cud złośliwość odnotowana, ale to był jej chleb powszedni. Poza tym nie rozkojarzyła się na tyle, by przestać panować nad smokiem. To nikomu nie byłoby na rękę. - Szafirem nie. Ale mój ojciec ma szmaragd – powiedziała też jak gdyby nigdy nic. Ot, zwykła rozmowa dwójki znajomych, nie? Tak to jakoś wyglądało z boku. - Bardziej by ci pasowało pod kolor włosów i skóry niż szafiry.
Że było gorąco? Ależ kurczę kapitan oczywistości! Nie, nikomu nie było gorąco, nie dlatego dwie osoby właśnie zemdlały i musiała się nimi zająć ta medyczka. Prychnęła więc tylko pod nosem i zmrużyła oczy, wgapiając się przed siebie. Zresztą lot nie trwał już długo. Sto, dwieście metrów to cholernie niedaleko, zwłaszcza w kontraście do dziewięciu kilometrów, na które widział Shiki. Gdy już znaleźli się po drugiej stronie, Asaka nie zamierzała manewrować smokiem pomiędzy drzewami, by jeszcze bardziej je zniszczyć. Zamierzała poczekać, aż reszta zajmie miejsca na drzewach czy innym stabilnym terenie i odwołać smoka, by nie ciągnął więcej jej chakry. A ten… rozsypał się w drobny, kryształowy mak, który mógł ze sobą porwać wiatr. Sama zaś ulokowała się na jednym z drzew i czekała na dalsze rozkazy… Iść dalej? W tej samej formacji co wcześniej? I co z tą dwójką…? Jeżeli nikt nie dał rady ich ocucić, to może ktoś powinien z n8imi zostać? Ale kto? Co za niefart… A jeszcze nic takiego właściwie nie zbadali. Nie widziała niczego ciekawego. Ale Shiki widział.
- Trójka? Chyba nie spodziewamy się nikogo po drodze na tym… pustkowiu – z braku lepszego słowa… Powiedziała to nieco głośniej, tak by dowodzący grupą też usłyszeli i powiedzieli cokolwiek. Rozwiali wątpliwości, które mieli chyba wszyscy.

tl;dr
Lecą smokiem. Po drodze Asaka pije wodę z manierki i podaje ją też Toshiro. Gada z Ichirem. Dolatują na drugą stronę, wysiadka ze smoka, smok rozsypuje się w kryształowy pył. Czekanko co dalej.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: [Event] Iglica i okolice

Post autor: Toshiro »

Koniec końców grupa zwiadowców ruszyła i to pełną parą (hehe). Przygotowani mniej lub bardziej, nie było odwrotu od podjętej decyzji, a przynajmniej na tę chwilę nikt się nie deklarował. Wszyscy zdani byli na los natury, natury, która była rozjuszona jakimś oddzielnym bytem. Ten byt wywrócił jej naturalny bieg do góry nogami, na co oczywiście od razu ziemia odpowiedziała. Jej odpowiedź... No cóż, była czystą, destrukcyjną energią w postaci niszczycielskich gejzerów. Zebrały już one swoje żniwo w postaci zwierząt, drzew i być może już innych zwiadowców, którzy się za bardzo zapędzili, albo po prostu pechowo trafili w otwierającą się paszczę ziemi, która zbierała wszystko co jej się podało. Ich celem jednak było dać złapać się w tę paszczę i Toshiro spoglądał w kierunku białowłosej, która być może mogła im wszystkim przy tym pomóc. Kryształ spełnił swoje zadanie i okazało się, że jest w stanie wytrzymać w tej temperaturze. Zastanawiały go też jakie teorie zrodziły się w głowie Asaki i jak zamierza zrobić użytek ze swoich umiejętności? Czyżby most, tak jak w przypadku tej Senju? Długo nie musiał czekać, ponieważ po chwili wszyscy frunęli już na kryształowym, jebitnym smoku. Po co komu mosty jak ma się coś takiego, nieprawdaż?
Nishiyama przysłuchiwał się rozmowie dowództwa, która nie napawała optymizmem. Zaczęli dociekać kto mógłby podjąć się rozpętania tej karuzeli dewastacji. No zdecydowanie katon raczej nie był w stanie zrobić takich rzeczy. Co prawda był to bardzo destrukcyjny żywioł, a na wysokim poziomie potrafił wyrządzić na prawdę duże szkody, ale chyba bez przesady, szanujmy się. Wtedy padło interesujące stwierdzenie jakoby Terumi mogli by być potencjalnymi sprawcami. Zaraz, zaraz. Przecież ten klan coś mu mówił. Terumi... No tak, na ślubie Asaki i Shikiego był jeden Terumi. Z tego co wiedział, to był całkiem silny i rzeczywiście, miał coś wspólnego z lawą. Aczkolwiek Hikari byłby na tyle potężny, aby wywołać coś takiego? Spojrzał się w kierunku państwa Sanada, które raczej też nie podejrzewały go o coś takiego. Co prawda, gdyby tak się zastanowić, to ten rok temu, zerwał się nagle z wesela, aby gdzieś pognać. Mówił coś o sprawach klanowych i że jest u nich jakieś poruszenie, które będzie starał się wyjaśnić. Czyżby o to w tym wszystkim chodziło? Być może ten szczep pracował nad jakąś techniką, która potrafiłaby wywoływać aż tak ogromne zniszczenia? Cień zwątpienia przeszedł Toshiro, który na prawdę brał pod uwagę tę możliwość.
- Ale to chyba musiałby być bardzo potężny Terumi, albo nawet grupa takich? Z tego co wiem, to są podzieleni. Czyżby możliwe było, że doszli do pojednania i zjednoczyli siły? - zapytał ni to w eter ni to do dowództwa, tak bardziej żeby każdy się nad tym zastanowił. Nagle ni stąd ni zowąd inwazja Terumich? Dobre sobie. Raczej mało prawdopodobne, aczkolwiek kto ich tam wiedział... Na tę chwilę ciężko było cokolwiek powiedzieć na pewno. To co się tutaj działo, ten gorąc, był zbyt duży. Żaden człowiek, ani nawet grupa ludzi raczej nie byłoby w stanie tego wytworzyć. Podczas tych rozmyślań nagle spostrzegł jak jedna osoba nagle lekko osuwa się ze smoka. Na szczęście została dość szybko pochwycona, dokładnie tak samo jak i druga osoba, a następnie udzielono im odpowiedniej pomocy, a także przy okazji napojono. Wiadomo, gorąc był niesamowity, ale bez przesady, ta chyba na prawdę powinna zawrócić. Niestety było to już raczej niemożliwe, więc jedyne co ich chyba tutaj czeka to śmierć. Może nie z wycieńczenia, ale jak nadejdzie jakiekolwiek zagrożenie, to raczej nie będą w stanie odpowiednio na nie zareagować i się obronić. Czarnowłosy pokręcił jedynie głową kiedy usłyszał komentarz tego z łańcuchami. Nara najwidoczniej cały czas zachowywał spokój i starał się jakoś zaradzić tej sytuacji. Kiedy czarnowłosa zwróciła się do Shikaruia ten chwile nie odpowiadał, po czym podał jej bez słowa swoją manierkę. Dało się dostrzec, że wyraz jego twarzy i spojrzenia skierowane do białowłosej mówiły "zabierzcie to daleko stąd ode mnie!". A propos tej drugiej, to również nie wyglądała najlepiej, aczkolwiek dalej trzymała się na nogach w porównaniu do tamtej dwójki i utrzymywała tego wielgachnego smoka. Sanada odgarnął jej włosy i otarł kryształową glacę z potu. Asaka wzięła łyka z manierki, a następnie zaproponowała to samo Toshiro, który w odpowiedzi uśmiechnął się i przyjął oczywiście wodę, która tutaj była pewnym wybawieniem.
- Oczywiście... Jak zawsze ratujesz mi tyłek. - powiedział, a następnie gulnął sobie porządnie, aby się nieco orzeźwić, a następnie oddał naczynie zakręcając je ówcześnie i usadowił się gdzieś niedaleko, jak wcześniej. Niespodziewanie zjawił się biało-złotawo-brązowy ludek z piasku, Ichirou. Zaskoczyła go nieco jego "odwaga", aby przyjść do złotookiej, która chyba tylko czekała na okazję, aby więcej pogadać i do tego przygadać. Gdyby nie to, że była tak skupiona na smoku, to w jej oczach pewnie zapaliłyby się dwa ogniki zwiastująca słowną pożogę przygryzek. No i zaczęło się. Ichirou przemówił wywołując wilka, a raczej wilczycę z lasu. Sabaku zaczął jej opowiadać o jakichś innych kolorach, Toshiro tylko na chwilę szerzej otworzył oczy jakby w zdziwieniu, a następnie bacznie obserwował jak zareaguje na to wszystko Koseki, która... No tak jak wcześniej wspominałem, tylko chyba czekała na okazję, aby się poprzepychać słownie z "lalusiem". Kącik jego ust powędrował do góry kiedy usłyszał odpowiedź. Nie mogło być inaczej, z pazurem i dalszą zaczepką, aż był w szoku, że dopiero teraz zaczęła mówić, tak to praktycznie się nie zamykała i potrafiła gadać godzinami, poważnie.
W końcu temat dalej trzymał się tego jakie kolory powinien przywdziać Ichirou. NIshiyama powstrzymał się od śmiechu, nawet najmniejszego, kiedy usłyszał propozycję Asaki, ponieważ wyobraził sobie takiego Ichirou, tylko w kamuflażu leśnym. W zielonych szatach z zieloną biżuterią, brązowo-zielony, niemniej jednak wtedy gorzej byłoby z określeniem jego pochodzenia, bo prędzej powiązałby go właśnie z Midori. Rzeczywiście, pasowałoby idealnie do jego karnacji i włosów.
- Ale wtedy wyglądałby jak drzewo... - wtrącił się Asace, a następnie rozejrzał wokoło, wszędzie pełno drzew. Tylko akurat te były głównie zniszczone i to tak bardzo. Czyżby jakieś przypadkowe odniesienie? Może tak. Może nie. - Chociaż tutaj akurat by pasowało. - powiedział wzruszając ramionami. Oczywiście nie była to obelga z jego strony, tylko stwierdzenie faktu. Taki już był, że mało mówił, a jak już coś mówił, to tak jak jest i prosto z mostu.
Niestety nastał koniec sielanki, ponieważ ich główny "zwiadowca" aka Shikarui, powiadomił ich o zbliżającej się trójce ninja. Nie były to dobre informacje, ponieważ raczej nie spodziewali się wsparcia, a właśnie konfrontacji i to tej wrogiej. Sanada jak zawsze przedstawił to w jak najmniejszej liczbie słów i precyzyjnie, zupełnie jak... No właśnie, co? Robot (tyle, że wtedy takowych nie było, ale na potrzeby narracji zostawimy). Nie miał pojęcia jak zareaguje na to dowództwo w każdym razie w razie czego trzymał się Asaki i Shikiego.

KP:

Staty:
  Ukryty tekst
0 x