Rezygnacja nie jest spowodowana brakiem zainteresowania zadaniem, tylko olewczym traktowaniem prowadzącego już od pierwszego posta. Nie chcę, żeby coś takiego się powtórzyło i żeby misja trwała miesiąc, a łatwiej jest zacząć nową z innym prowadzącym niż prosić o przejęcie.
Z zewnątrz mogłoby się wydawać, że Toshiro postępuje logicznie i przemyślanie, jednakże zazwyczaj było tak, że to emocje dyktowały mu jak powinien postąpić, dopiero w chwili dużego zagrożenia zaczynało się chłodne kalkowanie jak wyjść najlepiej z danej sytuacji. Jednak początek zawsze tkwił w tej wrażliwszej stronie, to ona motywowała go do tego, aby robić to co dobre, to co powinno zostać zrobione. Tak jak w tym przypadku było to sprowadzenie zagubionych sierot do domu. Praca była pracą, aczkolwiek podejrzewał, że to zadanie nie będzie jednak takie proste jak mogłoby mu się na początku wydawać. Dodatkowo wydawało mu się, że swoją postawą i słowami zainspirował choć trochę młodzieńca, który przestał płakać i poszedł w kierunku opiekunów, zapewne opowiedzieć o całej sytuacji.
Kiedy miał już wychodzić z sierocińca został zatrzymany przez Kazuyoshiego, który zapytał się dokąd zmierza. Czarnowłosy szybko wyjaśnił mu sytuację i zaoferował swoją pomoc oznajmiając, że zajmie się tym mężczyznom kimkolwiek jest i sprowadzi dzieciaki do domu. Dzięki tej sytuacji uzyskał też odpowiedź jak dotrzeć do biedniejszych dzielnic, o których wspominał młody chłopak. Niestety pozostał w tym wszystkim sam, już bez Harumi ruszył patrząc zupełnie przed siebie. Nie zważając praktycznie na nic skupił się na celu. W pamięci miał trzy portrety podopiecznych z sierocińca i opis mężczyzny, który najprawdopodobniej odpowiedzialny jest za ich zniknięcie. Jak na razie postanowił nie pytać nikogo tylko rozejrzeć się po okolicy. Zamierzał poczekać na rozwój wydarzeń, być może uda mu się złapać jakiś trop, w takiej dzielnicy nietrudno o to, aby samo coś zaczęło się dziać, na co oczywiście liczył Nishiyama.
Zdawało się, że misja będzie prosta - odnajdź trzy dzieciaki i je przyprowadź, tyle, że w miejscu, które zostało mu wcześniej opisane nie było praktycznie żywej duszy. Toshiro ze zdziwieniem rozglądał się dookoła szukając chociażby kogoś kto krzątałby się w domu, a tutaj nic. Latarnie były przygaszone, ale to nic dziwnego o tej porze dnia, w końcu było jeszcze zupełnie jasno. Zastanawiało go tylko dlaczego nie było żadnych śladów, które wskazywałyby na to, aby ktoś się tędy poruszał. Zazwyczaj w biedniejszych dzielnicach panował ruch i zgiełk, a przynajmniej w jego rodzinnych stronach tak było. Biedota stanowiła przecież większość społeczeństwa. Droga, którą podążał kończyła się jakimś placem, za którym jak się okazało znajdowało się mnóstwo namiotów. Nie miał pojęcia jak tutejsi mogli na niego zareagować, ani też chyba nie było co porównywać ich do tych, których znał ze swoich ziem. Dlatego też w pierwszej kolejności zamierzał po prostu zrobić rozeznanie w terenie. Najpierw wspiął się na jakiś z pobliskich budynków, co raczej nie powinno sprawić mu żadnej trudności, a następnie rozejrzał się po "polu namiotowym", czy czymkolwiek był ten teren, ale nie poprzestał na tym, oprócz tego zamierzał się również rozejrzeć po miejscu, które wydawało się być opuszczone i wtedy zastanowić się jakie kroki podjąć. Na początku chciał zmienić się, w którego z tutejszych mieszkańców, aczkolwiek skoro nikogo tutaj nie było, to nie mógł się nawet spróbować wtopić w tłum...
Jak na razie nie przytrafiło mu się coś co wymagało umiejętności ninja. W ogóle był zdziwiony, że ta uliczka nie jest opustoszała, tylko po prostu tak rzadko uczęszczana, potwierdziły to tylko rzeczy domowe, które zastał w budynku, na który się wspinał. Wszystko wyglądało na ciągle używane, więc nie musiał się martwić, że to dzielnica widmo, w której wszyscy wyginęli w nieznanych nikomu przyczynach. Najwidoczniej trafił na moment, w którym po prostu nikogo tutaj nie ma w okolicy, a nawet ten dłuższy moment z racji na to, że nie było nawet żadnych śladów sygnalizujących, że jest tutaj jakiekolwiek życie.
Po wejściu na dach spostrzegł rozpościerającą się przed nim chyba jeszcze biedniejszą dzielnicę, która składała się głównie z namiotów i zniszczonych budowli. Chyba dopiero to nazywane było tutaj slumsami. To tutaj byli wszyscy Ci ludzie, których wcześniej szukał. Dzieci również było od groma, a to właśnie te jako pierwsze zwróciły jego uwagę. Przyjrzał się jak największej liczbie dzieciaków, które mogłoby być podobne do tych z portretów, które widział wcześniej. Oprócz tego wybrał sobie jakiegoś mężczyznę, który był mniej więcej jego wzrostu i zapamiętał jego wygląd, aby potem lekko go zmodyfikować i użyć do przemiany. Jeśli nic nie dostrzegł, to nie pozostało mu nic innego jak zmienić się w mieszkańca slumsów pożyczając od niego wygląd. Oczywiście ruszył wtedy w innym kierunku, aby postarać się o jak najmniejsze prawdopodobieństwo rozpoznania. Postanowił jednak nie wyróżniać się tak bardzo swoim strojem spośród tutejszych ludzi, którzy mogli na prawdę różnie zareagować na kogoś obcego. Być może uda mu się dopytać kogoś poczciwego o to czy widział podobne dzieci. Na tę chwilę liczył jednak, że same się nasuną, albo zdoła wypatrzyć mężczyznę z opisu czy też same dzieciaki. Była ich trójka, więc głównie skupiał się na dokładnie tak licznej grupie dzieciaków. Jeśli nic nie dostrzeże, to dopiero wtedy przystąpi do wypytywania tutejszej ludności.
Opis Pomocna technika przy pomocy której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby bądź obiektu. W przypadku zmiany w inną osobę to zmieniona zostaje aparycja wraz z ubraniem, a dodatkowo głos pozostanie zmutowany do tego, jaki miała udawana przez nas osoba. Zmiana w przedmiot jest możliwa jeśli przedmiot jest wielkości porównywalnej z rozmiarem użytkownika, a dodatkowo nie zyskuje on żadnych właściwości przedmiotu w który się zmieni, np. zmieniając się w betonowy mur nie zyskamy jego trwałości. Technikę łatwo rozpoznać, ponieważ chakra użytkownika pozostaje niezmieniona, przez co shinobi o zdolnościach sensorycznych i Ci posiadający Doujutsu z łatwością przejrzą przygotowany fortel. Henge no jutsu zostaje przerwane po zranieniu lub uderzeniu użytkownika, a także w chwili zebrania przez niego chakry do jakiejkolwiek techniki.
Niestety z takiej odległości nie było możliwości, aby rozpoznać, któreś z dzieciaków, więc musiał podejść bliżej. W takim razie nie pozostało mu nic innego jak przeniknąć do slumsów jako jeden z ich mieszkańców. Podkradnięcie tożsamości nie było zbyt trudne, a na dodatek lekka modyfikacja nie pozwalała na jego zdemaskowanie. Toshiro zdecydował się wejść głównym wejściem, bo dlaczego niby miał tego nie robić? Wiadomym było, że na pewno mają ich jeszcze kilka, ale... No właśnie, nie mógł spodziewać się tego, co wydarzyło się kiedy przez nie przechodził. Była tam zawiązana jakaś żyłka, która była przywiązana do dzwoneczków, które od razu zasygnalizowały jego wejście. Tutejsi na pewno o tym wiedzieli, aczkolwiek z jednej strony na pewno co jakiś czas pojawiali się jacyś "nowi", którzy to albo utracili majątek, albo z jakiegoś innego powodu stawali się biedni przez co trafiali tutaj. Nie powinno być to nic nowego, jednak dostrzegł, że zwrócił na siebie uwagę gapiów. Oczywiście udawał, że nie robiło to na nim żadnego wrażenia i przybrał też taką minę. Z jednej strony cieszył się, że tak się stało, ponieważ jeśli ktoś oczekiwał czegoś takiego to Ci ludzie zaczną coś robić, stresować się, działać. Kiedy zwierzyna wie, że myśliwy jest na jej terytorium to zachowuje się zupełnie inaczej, o wiele ostrożniej, albo po prostu zaczyna uciekać, czy też próbuje jakoś swojego oprawcę odstraszyć. Na to właśnie liczył Nishiyama, na ujawnienie, a ta "wpadka" sprawiała, że zapewne był tego o wiele bliżej niż mogłoby mu się wydawać. Skoro zaznaczył już swoją obecność, to nie pozostało mu nic innego jak rozejrzenie się po tym miejscu jak najszybciej, aby zapamiętać jak najwięcej przydatnych szczegółów. Być może jeśli szczęście pozwoli to szybko trafi na zguby z sierocińca i będzie po sprawie. Jednak wiadomo, że czasem szczęściu trzeba pomóc i nie można stać w miejscu przyglądając się temu co ma się wydarzyć. W pierwszej kolejności skierował się na prawo, zamierzał się przyjrzeć wszystkim, albo chociaż większości namiotów jak i zniszczonemu budynkowi. Zaczął iść w stronę 3, aby okrążyć ją przyglądając się namiotom położonym w okręgach 1,2,4,5 i 6 nie pomijając oczywiście 3. Następnie przyglądając się zniszczonemu budynkowi przeszedł dalej przyglądając się kolejno 7, 12,11, 10, 9 okrążając 8 co jakiś czas sprawdzając co tam w trawie piszczy, aż w końcu trafi do punktu startowego. Nie liczył, że coś się wydarzy, ale kto wie? Może jego "zwiady" coś więcej powiedzą mu o tym jak wygląda tutejsza dzielnica, jakie są jej zwyczaje, czy też co tutaj się w ogóle dzieje. A nuż uda się znaleźć to czego szuka bez większego problemu i szukania.
-Tak, pewnie. Chodźmy tam, dużo czasu i tak pewnie nie zostało- Zgodził się z propozycją swojego znajomego, aby dalsze swoje plany dogadali będąc w drodze do tawerny. Mieli już swój cel, a więc miejsce, w którym będą przeprowadzane walki, a oprócz tego wiedzą też bardzo dokładnie jak dostać się do środka. Z racji, że powoli zbliżała się późna pora, lepiej być na miejscu wcześniej, niż być w samym centrum. Może nawet uda im się natrafić na organizatora jeszcze zanim ktokolwiek przyjdzie. Mniej osób postronnych, mniej zwierząt w klatkach, mniej ranny w przypadku gdyby doszło do walki. Po tym jak z winy Rekinka śmierć poniosły konie, nie chciał on aby do czegoś podobnego doszło kiedykolwiek. Dlatego też próbował na wszelkie sposoby wykonać pewnego rodzaju zadośćuczynienie.
-Z początku chciałem go zaraz wypuścić, ale stwierdziłem, że jak przyjdziemy bez zwierzaka, to szybko zaczną się podejrzenia. Ten czempion Cesaryou będzie naszym biletem wstępu. A po całym zajściu wypuści się go albo odda do jakiejś dobrej hodowli. Znasz może jakieś?- Najpierw szybkie przedstawienie swojego planu, a następnie przejście do rozważań na temat losu koguta. Wypuszczenie go w środku osady, bądź zaraz obok na pustyni nawet dla kogoś takiego jak Rekinek wydawało się mocno nierozważne. W Kantai byłoby dużo lepiej go wypuścić. Może powinien go ze sobą zabrać?
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.