W tym dziale lądują zaakceptowane karty postaci. Na ich podstawie można się upewnić wyglądu właściwie wykonanej KP, aby uniknąć późniejszych poprawek.
Hayami Akodo
Posty: 1262 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 21 sie 2017, o 17:50
dane personalne
Imię: Hayami
Nazwisko: Akodo
Wiek 26 lat
Data urodzenia: 19 kwietnia 367 roku
Płeć: Mężczyzna
Wzrost | Waga: 182 cm | 76 kg
Ranga: Samurai
Pseudonimy:
Akami Hayodo (nadane przez Keia Seinaru)
Bushi (nadane przez Chise Uchiha - póki co rzadko w użyciu)
Yami-kun (nadane przez Tensę i Sagisę Uchiha - coraz rzadziej w użyciu)
Przynależność:
samuraj na służbie panów feudalnych Yinzin
członek klanu Akodo
aparycja
Wygląd:
Powiadają, że nic tak nie zmienia człowieka, jak strata. W przypadku Hayamiego to zdecydowanie jest prawda - każda strata, każdy upływający rok, każda chwila, którą przeżył, wszystko to sprawiło, że stał się innym człowiekiem, innym mężczyzną (a to również wpłynęło na jego wygląd, choć nie zmieniło podstawy tego, kim jest).
Przez liczne podróże, zmartwienia i inne rzeczy wpływające na jego wagę schudł trochę, aczkolwiek nadal jest dość wysoki i dobrze zbudowany - ani nie jest za szczupły, ani za gruby, jego mięśnie (wyrobione przez treningi i lata walk yari) też są dość normalne. Długie włosy mają wciąż ten sam charakterystyczny, rozpoznawalny kolor kasztana, który chwilami przechodzi w ciemną czerwień (w zależności od światła), nadal związuje je sztywno w kucyk sznurkiem; jego oczy wciąż są ciemnozłote, a niektórzy mówią, że przypominają swoją barwą bursztyn. To, co się zmieniło, to to, że Hayami częściej pozwala sobie na noszenie tych włosów luźno, rozpuszcza je trochę częściej... Cóż, czasami trzeba pozwolić im na luz. Wyraz jego oczu też się zmienił - tak jak i sam chłopak, ale o tym za chwilę; na razie dość powiedzieć, że jego oczy są smutniejsze, bardziej poważne, nabrały surowszego wyrazu.
Cóż jeszcze...? Na pewno nadal ma bladą, jasną cerę, jego skórę wciąż znaczą stare, ale wyraźne blizny, które przypominają mu o walkach, jakie stoczył (i o błędach, które wtedy popełnił). Na prawej nodze mężczyzny wciąż rysuje się stara szrama, ta sama, którą dostał pod Murem; przez jego klatkę piersiową przechodzi kolejna - tym razem zadana sprawną ręką Megumi podczas walk na turnieju koronacyjnym w Hanamurze. Jego dłonie wciąż są twarde, spracowane, widać po nich (i po nim ogólnie) to, jak wiele czasu spędza na treningach, podróżach (a czasem walkach); pod oczami czasem pojawiają się cienie, które świadczą o znużeniu i o tym, że brakuje mu snu. Z jego łagodnej, spokojnej twarzy zniknął już dawny, zadziorny uśmiech - teraz, jeśli już, jest to uśmiech delikatny i subtelny. Gdyby mu się przyjrzeć, można byłoby odnieść wrażenie, że chłopak spoważniał, stał się surowy (na pewno dla siebie, nie wiadomo, jak z innymi), stał się bardziej... Doświadczony? Poważny?
To na pewno.
I zdecydowanie smutniejszy - jakby do jego brzemion, które zobowiązał się nieść z honorem, ostatnio dołączały nowe.
Ubiór:
Jeżeli chodzi o te uniwersalne elementy jego stroju, to są to ciemnoczerwone bandaże sarashi, noszone na klatce piersiowej i najczęściej zakrywające jeśli nie całą, to przynajmniej część blizny, fioletowe lub czarne spodnie hakama oraz sandały waraji, do tego niemal zawsze nosi rękawiczki bez palców o kolorze ciemnej czerwieni, które mają w zamierzeniu chronić jego dłonie. W cieplejsze dni zakłada na siebie lżejszy plaszcz w barwach asagi-iro (biało-niebieski) z motywem górskich szczytów - symbolu wyrzeczeń i poświęceń, jakie ponoszą samurajowie na swojej Drodze. Jeżeli jednak się ochładza albo zwyczajnie znudzi mu się ten płaszcz, wówczas ramiona młodego wojownika okrywa inne odzienie - tym razem o barwie jasnego beżu. Jeżeli wymaga tego sytuacja (na przykład trzeba założyć coś bardziej eleganckiego), wówczas do bandaży i spodni dołącza tzw. kataginu - bardziej ceremonialne, eleganckie ubranie, lub też kimono - najczęściej niebieskie z motywem fali u dołu, ciemnoczerwone z czarnym pasem obi lub śnieżnobiałe.
Znaki szczególne:
długa, pociągła blizna na klatce piersiowej po walce z Megumi Ishidą w turnieju w Hanamurze
blizna na prawej nodze po walce pod Murem
wysoki wzrost
złote oczy
Nawyki:
chętnie trenuje o zachodzie słońca
w ostatnich latach wyrobił sobie nawyk częstego medytowania nad morzem lub innymi zbiornikami wodnymi - gdy zapada wieczór, często przychodzi nad wodę i medytuje
osobowość
Charakter:
Później mówiono o lwie, który opuszczał miasto wschodnią bramą.
Odkąd opuścił rodzinną osadę, Hayami przeszedł tak wiele zmian (także w charakterze), że niełatwo jest go opisać w kilku słowach. Gdy wyjeżdżał, był naiwnym, radosnym, rozgadanym nastolatkiem, który dysponował włócznią i pokładami dobrego serca, wierzył w świat i ludzkość, a także kierował się zemstą. Później stał się cichym, małomównym obserwatorem, skupionym na zadawaniu światu pytań i szukaniu odpowiedzi (przynajmniej tych, do których był w stanie się dostać).
Teraz?
Nadal jest cichy, małomówny, bardzo spokojny - z dawnego Hayamiego, który non stop miał coś do powiedzenia i otwarcie przeżywał świat, nic już nie pozostało. Albo, jeżeli pozostało, to dobrze to ukrywa. Rzadko wybucha gniewem, nikt nigdy chyba (jak żyje) nie widział go w jakiejś specjalnej furii czy atakach szału, choć zdarza mu się solidnie i siarczyście kląć. Wciąż potrafi znaleźć odpowiednie słowa, dobrze je dobrać do siebie, wykonać ukłon pod odpowiednim kątem, uśmiechnąć się, kiedy trzeba. Stosuje się ściśle - może nawet ściślej niż zazwyczaj - do srogich zasad bushido, zaczął wymagać od siebie o wiele więcej. Jest nieco melancholijny, bardziej skłonny do zamyślenia niż kiedyś, trzyma się bardziej na uboczu. Ale nie oznacza to, że nagle stał się mnichem izolującym się od wszechświata - po prostu... Ostatnie lata sprawiły, że preferuje raczę ciszę niż donośny gwar.
Jeśli chodzi o jego podejście do związków szeroko pojętych i relacji, Hayami - jak dawniej (to w nim się nie zmieniło) - angażuje się na 100%. Jest oddany, potrafi się poświęcić dla drugich, ale wie też, kiedy trzeba odejść. Kiedy trzeba pozwolić drugiej osobie działać i decydować. Zazwyczaj spokojnie obserwuje, udziela rad, wskazuje drogę, a dopiero, gdy sytuacja tego wymaga, wkracza osobiście do akcji.
Czasem jednak, o zachodzie słońca, gdy ktoś przyłapie go na samotnym siedzeniu na plaży, na jego twarzy można dostrzec ciepły, łagodny uśmiech. Uśmiech pełen ukojenia, o które tak trudno w tym świecie - i w jego niespokojnym sercu.
Nindo:
"Though my body may decay on the isle of Ezo, my spirit guards my lord in the east".
Historia:
I've seen a thousand wonders
I've lived a hundred lifetimes
- Mamo, mamo! Patrz!
Czerwonowłosa Risa o delikatnym uśmiechu oderwała się od rozwieszania prania na szorstkim, wytrzymałym sznurku, i spojrzała z miłością na swego pięcioletniego synka. Maleńki Hayami był jej prawdziwą dumą, a ponieważ był najstarszy (prócz niego po ogrodzie pełnym kwiatów biegali jeszcze Takashi, czterolatek, i dwuletni Hajime), to w nim pokładała największe nadzieje. O ile dwóch młodszych odziedziczyło większość cech po ojcu - obdarzonym burzą kasztanowych włosów i dziwnym poczuciem humoru, Isamim, o tyle najstarszy syn najwięcej cech wziął właśnie ze swej łagodnej, delikatnej matki, w tym piękne, złote oczy, które patrzyły teraz w jej twarz z uczuciem.
W drobnych rączkach Hayamiego spoczywał właśnie schwytany przezeń przed chwilą motyl, a on sam szczerzył się właśnie z dumą, nie pozwalając swej zdobyczy uciec.
- Piękny, kochanie. Ale może pozwolisz mu uciec? - zaproponowała Risa.
- Mamo, ale ja złapałem go dla ciebie! Nie mogę go teraz wypuścić! - zaprotestował głośno chłopczyk.
Kobieta w niebieskim kimonie roześmiała się głośno. Poczochrała czuprynę malca, wyprostowała się. W tle, za nią, widniały melancholijne wiśnie, na z uliczek wioski dobiegał gwar, a u sąsiadów darły się pod niebiosa koty.
- Hayami-chan, doceniam to, ale widzisz...Wolę, kiedy motyle są wolne. Pamiętasz, co mówił ci wczoraj tata? - spytała łagodnie.
Chłopiec pokiwał głową z entuzjazmem. Odchrząknął groźnie, po czym jął imitować stanowczy głos swojego rodziciela:
- Pamiętaj, mój synu, ważne jest, aby samuraj wcielał w swoje życie rei. Rei to poważanie, respekt. A więc samuraj winien szanować nie tylko starszych, ale i to, co go otacza. Powinien szanować naturę, na której łonie żyje...i coś tam dalej było, ale nie pamiętam, mamo.
Jednak wypuścił tego motyla i z podziwem obserwował, jak motyl odlatuje w błękitną, nagrzaną słońcem przestrzeń, a jego matka i biegający między kwiatami bracia zanosili się ze śmiechu.
***
- Nie pokonasz mnie!
- Urusai! Oczywiście, że spiorę ci dupę!
- Taaaaaaaaaak?! To spróbuj, ty durny maminsynku!
- Nie gadaj tyle, idioto, tylko stawaj! No już!
Donośne głosy kłócących się ze sobą Hayamiego i Takashiego niosły się echem po całym domostwie państwa Uchiha. Jak każdego roku spędzali wakacje ze swoimi rodzicami i najmłodszym bratem u przyjaciół ojca, Tsuyoshiego i Rin - tfu, właściwie wujka Yoshiego i cioci Rin, bowiem nigdy właściwie ich nie nazywali inaczej. Od dnia, kiedy Hayami schwytał ulotnego motyla, trochę się zmieniło - byli teraz wyrośniętymi i chudymi jak szczapy, silnymi młodzieńcami w wieku lat jedenastu i dwunastu, którzy z niecierpliwością oczekiwali swojego gempukku, to znaczy ceremonii, która miała uczynić ich prawdziwymi członkami społeczności dorosłych samurajów z prawdziwego zdarzenia. Teraz jednak urwali swoje przekomarzanki, gdyż stanęli w obliczu czegoś nowego, nieznanego...Czegoś, co było nader niepokojące.
Tym czymś był sporej wielkości tygrys, który biegł bezpośrednio w ich stronę.
Obaj w pierwszej chwili znieruchomieli z przerażenia. Nie byli w stanie nawet drgnąć. Wszystkiego się spodziewali, ale nie sporych rozmiarów kocięcia lecącego w ich stronę jak jakaś cholerna burza!
Po krótkiej chwili Hayami ocknął się ze stuporu.
- Takashi! - ryknął. - Takashi, biegnij do domu i przynieś mi shinai, sprawdź, co z Hajime!
- Hayami...!
- Biegnij, mówię! - mocne uderzenie w kark przekonało młodszego z braci do usłuchania polecenia. Pognał więc do domu, a Hayami, rozejrzawszy się uważnie, zaszarżował naprzód z donośnym okrzykiem "hiyaaaaaaaaa!". Powalił wrogiego osobnika na ziemię, nim jednak zdążył zrobić cokolwiek innego, został spoliczkowany za pomocą łapy nader zirytowanego tygrysa - a raczej tygrysicy, która po chwili przemówiła wściekle i bardzo podobnie do Sagisy:
- TO JA, KRETYNIE JEDEN!
- Sagisa?! - zdumiał się niezmiernie Hayami. - Co ty masz na sobie? I dlaczego, u cholery, akurat tygrys?!
- To miał być dowcip! - warknęła w odpowiedzi rozeźlona Sagisa, podnosząc się jakoś z ziemi. - Skąd miałam wiedzieć, że będziesz taki sztywny?
- Hayami, Sagisa! Uspokoić się!
Na dźwięk gniewnego głosu Tensy i jej kroków młody Akodo uczynił męczeńską minę.
No, teraz to naprawdę będzie sztywno.
***
Droga Sagiso!
Nie widziałem Cię już ponad trzy lata. Za każdym razem, kiedy odwiedzałem Twoich rodziców, mówili mi, że wyruszyłaś w daleką podróż, ale że kiedyś na pewno wrócisz. Wierzę im i dlatego nie próbowałem Cię szukać. Mam nadzieję, że w nic się nie wpakowałaś. Bo jeśli to zrobiłaś, to najpierw Cię zabiję, potem wskrzeszę i znowu zabiję, przysięgam.
Odbyłem już moje gempukku, ceremonię dojrzałości. Stałem się tym, kim pragnąłem być przez całe życie - wstąpiłem w szeregi samurajów. Po tym, jak widzieliśmy się ostatni raz, a było to - jak pisałem wcześniej - trzy lata temu, mój ojciec poddał mnie treningom. Ponieważ sam wiele lat temu przechodził szkolenie w szkole sławnej pani Zenpachi i znał wiele z jej sekretów, każdego roku, dzień po dniu przekazywał mi swoją wiedzę, czyniąc mnie gotowym do przejęcia stanowiska głowy rodziny Akodo. W kilka dni po jednym z takich treningów poinformowano nas, że musimy wyruszyć pod Atsui. Udałem się tam wraz z moim ojcem i ujrzałem tam prawdę.
Ujrzałem, jak brutalny, ohydny jest świat, jak bardzo jego twarz przypomina oblicze zapijaczonej, brudnej prostytutki, która oddaje się obcym shinobi za kilka marnych ryo gdzieś na krańcach swojej wioski. Ile na nim jest zła i nienawiści, jak ludzie giną brudną, niehonorową śmiercią.
Pod Atsui poległ mój ojciec. Kiedy wróciłem do domu, byłem innym człowiekiem. Teraz ja opiekuję się matką i młodszymi braćmi, robię to, co należy do powinności prawego człowieka. Pamiętasz, jak opowiadałem Ci o siedmiu samurajskich cnotach? O gi - jedności, rei - poważaniu, yu - bohaterskiej odwadze, makoto - uczciwości i szczerości, meiyo - honorze, jin - współczuciu, chu - powinności i lojalności? Teraz chcę je wprowadzić w życie. I mam nadzieję, że <kilkanaście starannie skreślonych zdań> wciąż będziemy przyjaciółmi i kiedyś się spotkamy.
Oddany Ci przyjaciel
Akodo Hayami
***
Droga nie była zbyt długa. Miał wrażenie, że minęła prawie epoka, odkąd był tu z Seinaru i Shijimą, odkąd przybyli tu, by znaleźć sławę i bronić wyższych idei. Co tak naprawdę obronili? Garstkę wiosek, ten tłum różnych, lepszych lub gorszych ludzi, jego rodzinę, ich domy? Ten świat, w którym tak wiele zależało od przypadku lub pieniędzy? Tak, czy inaczej, Hayami był na swój sposób szczęśliwy. Było w tym szczęściu coś z dumy, ale nie pysznił się zanadto, bo i nie było czym - dwie rany, jedna poważna, jedno ukąszenie węża, wymachiwanie yari w nerwach, wśród potu i krwi, z nadzieją, że to jednak nie będzie ten ostatni cios. Zdawał sobie sprawę, że nie jest znów zbyt silny - przedziwne techniki ludzi zza Muru, genjutsu Shinobich, wymagały poznania. Musiał się jakoś doszkolić, podnieść swoje zdolności, tylko jak...?
Zamrugał powiekami. Namioty obozowe wydawały się teraz takie obce, a zarazem jednak bliskie, jak domy, które odwiedziło się tylko raz. Ile marzeń, wspomnień, łez utonęło w krwi, atramencie i deszczu tam, na tamtym polu? Wolał o tym nie myśleć, tak było wygodniej - jeśli ty byłeś pierdołą, to kim byli oni?
Przewrócił się z boku na bok. Nie mógł zasnąć, a do tego nieszczęsne wspomnienia podsunęły mu znów wizję wojennej rzezi, wrzawy, krzyków i lecących z nieba notek. Węże snujące się na nich były teraz tak realistyczne, że Hayami aż rozejrzał się mimowolnie, wystraszony, czy gdzieś rzeczywiście nie zobaczy potwornych zwierząt...
Na jego szczęście był sam w przygodnym, najętym pokoju hotelowym.
Dwa dni później w dłoniach Uchihy Sagisy i Akodo Risy znalazły się dwa znajome, szare listy, podpisane jedynie "Hayami". Donosił w nich, że wziął udział w obronie Muru w Sogen, że przeżył bitwę mimo tego, że został dwa razy ranny, i że nic mu nie jest. Pisał, że zostanie kilka tygodni w Koutei, by trochę odpocząć, a potem wyruszy w dalszą podróż. Opisywał swoje sny, swoją miłość do matki i braci, tęsknotę za ojcem i ciasteczkami ciotki Rin...
Najsmutniejsze było jednak to, że ani razu nie napisał o tym, co naprawdę myśli.[/i]
***
Po wojnie o Mur trzej przyjaciele: Shijima, Seinaru i Hayami się rozstali. Sam Hayami, nie czując żalu ni urazy do towarzyszy, opuścił ich. Odnalazł Tensę, odnalazł Sagisę i wraz z nimi wyruszył w podróż. Celem była Hanamura: ziemia zimna, lodu i dumy, kraina silnych wyspiarzy, którzy nie bawili się w skomplikowane szczegóły.
Dlaczego wszystko się tak wtedy skomplikowało?
Sagisa urodziła dziecko, małego Ryuujina, będąc na wyspach. Rozstali się w gniewie i wściekłości - uniósł się po prostu dumą , skoro wyraźnie powiedziano mu, że niepotrzebne są jego usługi, to nie miał zamiaru ich świadczyć dłużej.
Opuścił jej bok, wyruszył w samotną, dalszą podróż. Spełnił część testamentu swojego ojca, umieszczając braci na pewien czas w szkole Taka - wola ojca mówiła o siedmiu latach, ale...
Odnalazł swego kuzyna, odnalazł Yosuke - czwartego lwa ze stada, brata, którego kochał tak bardzo, że ofiarował mu drogocenną zbroję i powierzył największy sekret rodziny: najstraszniejszą plamę, której nie sposób było zmyć inaczej niż krwią.
Kiedy opuścił czerwonowłosego po szczerej, otwartej rozmowie, pożegnał lody Kantai, ruszył wraz z Seinaru na Hyuo, wciąż kierowany przeszłością, myślami, że wszystko się ułoży. Chcieli odnaleźć Shijimę, powiedzieć mu "cześć", jakby nic nie zaszło, jakby płomienie i hotel Marmur, jakby koronacja odeszły w zapomnienie -- och, właśnie. Przecież był na koronacji cesarza Natsume, nawet poznał go in personam. Poznał też śmierć. Z bardzo bliska.
Oddali ciało Shijimy strażnikom, jak należało uczynić - samobójcy i tak już by nie pomogli, zresztą Hayami czuł na sobie ciężar odpowiedzialności. To nie on wezwał strażników. Nie on jęknął w szkarłatny zmierzch "Kei-kun...Shijima-san nie żyje. Zabił się" , nie on wypowiedział to znamienne "żegnaj". Nie on ruszył dalej, żegnając się z Keiem.
To nie było jego imię.
Teraz, po tym wszystkim, umiałby dokładnie przypomnieć sobie każdy szczegół ze swoich walk. Każdy cios Atari, każde drgnienie powiek spiętej Megumi, każdą sekundę bólu w szpitalu. Każde słowo Yosuke, Shijimy, każdą spotkaną po drodze twarz. Która z tych cnót samuraja była rzeczywiście prawdziwa w tej sytuacji? Honor? Sprawiedliwość? Prawda? Dobroć?
Och, gdyby jeszcze mówił szczerze, co tak naprawdę myśli.
***
Po śmierci przyjaciela, gdy Hayami rozstał się z Keiem u wrót domu Shijimy, musiał sobie odpowiedzieć na wiele pytań. Dlatego podróżował to tu, to tam; poznał wiele nowych możliwości, spędził też trochę czasu z matką w bezpiecznym Yinzin. W wędrówkach tych towarzyszył mu pies, Itachi, przygarnięty od Seinaru; po kłótni z Sagisą i gniewnym rozstaniu czuł, że coś się między nimi zmieniło, rozpadło. Wraz z przyjacielem, którego odnalazł w kilka miesięcy (tygodni?) później, odbił ciężarną dziewczynę imieniem Cana w jednym z miast kupieckich; poznawał ludzi, poznawał różne możliwości, ale czuł, że to nie jest to, czego potrzebuje. Że jego stare nindo straciło na aktualności - no, może nie tyle się zdezawuowało (bo strategia nadal była ważna), co po prostu chciałby zmienić całkowicie swoją drogę życia. Odciąć się od starych uczuć, starego myślenia, nabyć siły i ruszyć dalej. Dlatego Hayami, porzuciwszy stare nindo, zdecydował się uczyć od samego Cesarza Natsume Yukiego. Nigdy nie dowiedział się, co kierowało Natsume, gdy monarcha postanowił udzielić mu treningu; czy to była litość, czy jedynie zrozumienie?
Poznał tajniki stylu Sendou, nauczył się jego technik. Poznał także innego sławnego wojownika, Asahiego Ichirou, Kochanka z Pustyni, i został przezeń zaproszony do spotkania w przyszłości. I w chwili, gdy młody samuraj nie powiedział Asahiemu "nie", zrozumiał, że coś w jego życiu zmieniło się na zawsze. Ludzie, których spotykał - w tym piękna Aira Inuzuka, przedstawicielka klanu, z którą zdążył się zaprzyjaźnić - zawsze w jakiś sposób (nawet, jeśli znał ich krótko) wpływali na jego nindo i drogę samuraja. A drogą tą - jak Hayami sobie postanowił - stała się honorowa walka do końca, walka z przeznaczeniem o to, co nazywamy szczęściem. Swoim, innych...ale jednak szczęściem. Bo Hayami Akodo, poruszony śmiercią bliskich mu osób, ogromem zła, jakie spotkał w życiu, i śmiercią, którą sam zadał, pouczony przykładem odpowiedniego mistrza, postanowił spróbować po prostu żyć z godnością.
To resurrect a part of me
The man who I used to be
Od chwili, gdy Hayami podjął decyzję o tym, jaka będzie jego nowa droga, wiele się zmieniło. Risa Akodo odeszła z tego świata, zmęczona ciężką chorobą (i zapewne już spokojna o los dorosłych synów, pewna, że ród Lwów nie zaginie); synowie pochowali ją w Watarimono, tak jak należało. W związku z tym Takashi i Hajime opuścili szkołę Taka i powrócili do domu - średni brat przejął opiekę nad domem i najmłodszym (wiecznie chorym i wiecznie słabym), a także wziął na siebie tę odpowiedzialność, której Hayami (będący wiecznie w podróży) nie mógł pełnić jako głowa rodu. Najstarszy Lew natomiast, gdy tylko matka spoczęła spokojnie w grobie, opuścił rodzinny dom. Podróżował po różnych krainach i miejscach, nigdzie nie zostając na stałe, nosząc w sercu swoje własne demony i wspomnienia - zapewne próbował znaleźć dla siebie ulgę. Obecnie kontynuuje ten styl życia - ale powoli zaczyna rozglądać się za tym, co może przynieść mu ukojenie (choć częściowe): wypełnienie obowiązku samuraja i mężczyzny.
wiedza
Ukryty tekst
klany i rodziny shinobi
Ukryty tekst
relacje z postaciami
RODZINA (NPC)
Postać: Akodo Isami
Typ relacji: NPC (ojciec - martwy)
Opis: Upływ czasu sprawił, że pogodziłeś się już z jego śmiercią - i przestałeś go obwiniać o to, że obciążył cię brzemionami, których jako nastolatek nie mogłeś unieść (mimo tego, że bardzo chciałeś). Wciąż go kochasz i wspominasz ciepło, a jego twarz czasem jeszcze pojawia się w twoich snach, sprawiając, że się uśmiechasz - bo przypomina ci o twoim musha shugyo. Drodze wojownika.
Postać: Akodo Risa (z domu Reigen)
Typ relacji: NPC (matka - martwa)
Opis: Odeszła od ciebie w środku zimnej, śnieżnej nocy, zapewne szczęśliwa, że znowu zobaczy Isamiego. Nawet jeżeli nie zaznała zbyt wiele szczęścia i ulgi w tym życiu, to wierzysz, że tam, po drugiej stronie, spotkała z powrotem ukochanego i rodziców, tych, których straciła - i za którymi zapewne tęskniła. Może nawet zdołała znaleźć pociechę, której nie przynieśli jej synowie za życia?
Postać: Akodo Takashi
Typ relacji: NPC (średni brat)
Opis: Od zawsze łagodził napięte sytuacje w rodzinie, próbował pogodzić swoją rolę średniego brata z tym, czego oczekiwał od niego świat. Po śmierci rodziców pozostawiłeś mu dom i opiekę nad Hajime - w nocnej, długiej rozmowie przekonał cię, że tak właśnie trzeba... Teraz, tęskniąc za nim, masz nadzieję, że potrafi być tym, którego nazywają Lwem.
Postać: Akodo Hajime
Typ relacji: NPC (najmłodszy brat)
Opis: Wiecznie słaby, wiecznie delikatny, wiecznie wrażliwy jak płatek wiśni - Hajime wybrał sobie złe czasy na to, aby urodzić się ze swoimi ciężkimi chorobami w tym świecie. Jednak mimo wszystko jakoś sobie radzi, dając ci przykład przezwyciężania trudności - i to do niego jesteś najsilniej przywiązany z całego rodu, może dlatego, że tak długo zastępowałeś mu ojca (a w ostatnich latach także i matkę).
Postać: Yōsuke
Typ relacji: NPC (kuzyn shinobi)
Opis: Był jednym z was, Lwów z Yinzin, choć urodził się w nieodpowiedniej chwili i złym czasie. Chociaż jego rodzina nigdy nie była blisko z twoją, a potem kontakty się urwały na długo (być może na zawsze, jesteś jednak w pewien sposób o niego spokojny. Przecież wiedziałbyś , gdyby i on odszedł na wieczne łowy... Gdyby dołączył do stada martwych Lwów, strzegących swoich potomków z niebios. To dzięki niemu zrozumiałeś część swojego nindo - i jesteś mu za to wdzięczny, nawet jeżeli nie słyszysz już jego śmiechu.
Postać: ? (Yumichika Yami; na fabule Hayami nie poznał jego imienia)
Typ relacji: Znajomy
Opis: Wasze spotkanie w hotelu w Sogen było dość... Przelotne. Ale ten chłopak ci zaimponował, uznałeś, że jest wart ponownego spotkania. Teraz wprawdzie minęło już wiele lat i wątpliwe, by udało ci się go jeszcze kiedyś odnaleźć, ale zapamiętałeś go jako tego, który zapewnił ci coś ważnego.
Postać: Kei Seinaru
Typ relacji: Przyjaciel (status nieznany)
Opis: Pasterz z Teiz inspirował cię, bardziej, niż mogłeś przypuszczać. Ostatnio nie miałeś od niego żadnych wiadomości, ale przypuszczasz, że żyje. Inna sprawa, że gdyby było inaczej, i tak nie miałby cię kto powiadomić - Seinar nie miał rodziny, a i Shijimy już dawno nie ma... Ale to inna historia. Tak czy inaczej, Seinar zapisał się w twoim sercu jako ktoś ważny - twój pierwszy ważny przyjaciel, ktoś, o kim nie da się zapomnieć.Postać: Asahi Ichirou
Typ relacji: Pustynia (serio, w przypadku Ocira nie miałam pomysłu, co wpisać, więc napisałam po prostu pustynia xD)
Opis: Kiedy nie powiedziałeś mu nie podczas tamtego spotkania, wydaje się, że pozostawiłeś na nim dobre wrażenie. Póki co myślisz o nim dość pozytywnie (nie żebyś kiedykolwiek myślał inaczej - nie bez przyczyny twój ojciec walczył dla Sabaku), ale masz nadzieję, że jeszcze się spotkacie, żeby można było poznać się lepiej.
zdolności
Ukryty tekst
ekwipunek
Przedmioty przy sobie (widoczne):
włócznia yari na plecach
kremowy płaszcz
rękawiczki bez palców, czarne
katana przy pasie z rękojeścią owiniętą bandażem
plecak
Ukryty tekst
Przedmioty pozafabularne:
[*]wampirze kły w formie nakładki (niby zabawka, ale jednak ze stali)[ (zgarnięte na evencie)[/color]
brak
rozliczenia
Bank:
Bank
PH:
Punkty Historii - rozliczenie
Misje:
Eventy:
PREZENT OD ADMINISTRACJI:
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3598 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Papyrus » 24 sie 2017, o 16:43
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Hayami Akodo
Posty: 1262 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 24 sie 2017, o 19:58
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3598 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Papyrus » 24 sie 2017, o 20:41
Raduję się że wszystko zostało poprawione. Akcept. Pamiętaj żeby wstawić link do KP do swojego profilu.
Ukryty tekst
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość