Strona 1 z 1
[EVENT] - Opis sytuacji
: 15 cze 2023, o 14:23
autor: BeeBee-Hachi
Wygląd Miasta
Kotei jeszcze nie zdążyło się odbudować od ostatniej tragedii, a już w jego kierunku nadciąga kolejna. Dlatego też wszystkie prace remontowe zostały wstrzymane. Jedynie te powiązane z naprawą murów, szpitala i innych ważnych dla osady punktów dalej trwały. Normą jest, że wiele budynków jest dalej zniszczonych czy też zagruzowanych. Główne ulice zostały oczyszczone, jednakże w tych bocznych ciągle można znaleźć pozostałości walk i wynikające z nich zniszczenia.
Nastroje
Mimo zagrożenia, w mieście nie wybuchła panika. Uchiha to klan dumny i zdyscyplinowany, wiec od razu zabrali się za pracę. Od rana do nocy słychać odgłosy kucia broni w kuźniach, czy też prac remontowych. Mieszkańcy przygotowują opatrunku, które są później znoszone do szpitali, czy też szykują barykady ulic, tak aby można było w trakcie bitwy utrudnić przeciwnikowi przemieszczanie się po mieście. Wszyscy wiedzą, że każda godzina się liczy, więc pracują godzinami, śpiąc jedynie tyle ile trzeba. Nawet dzieci otrzymują podstawowe zadania, dzięki którym mogą się przydać społeczności. /akap]
Oczywiście to nie tak, że wszyscy są zadowoleni z zaistniałem sytuacji. Zdarzają się ludzie, którzy na targach głoszą koniec klanu i Zemstę Amaterasu. Są tacy, którzy postanawiają dorobić sobie na boku na krzywdzie innych i na swoich przekrętach przeszkadzają w przygotowaniach do oborny. Jednakże takie gagatki szybko są wyłapywane przez straż miejską i prowadzone do miejsc, gdzie z powodu ciężkiej pracy nie ma czasu na myślenie o złych rzeczach.
Twierdza
Na wschód od Kotei, około trzysta metrów od murów miejskich, z pomocą technik Dotonu została wybudowana kamienna twierdza. Jest to prosta konstrukcja na planie prostokąta z jednym wejściem od strony miasta. W jej wnętrzu jest organizowany szpital polowy oraz zbrojownia , a na szczycie murów szykowane stanowiska ogniowe dla łuczników oraz machin miotających. Budynek znajduje się na lekkim wzniesieniu, dzięki czemu aktualnie góruje nad miastem i jest widoczny z każdego jego punktu. Teren dookoła fortyfikacji został wykarczowany z drzew, tak aby przedpole było widoczne. Dodatkowo, na terenie przed twierdzą szykowane są konstrukcje obronne. Proste wały z ziemi, okopy, czy też przeróżne pułapki.
Dział "[Event] Ostatnia Bitwa o Kōtei" jest do waszej dyspozycji. Możecie w nim tworzyć nowe tematy reprezentujące lokacje w mieście oraz okolicach. Prosiłbym jedynie, aby każdy z nich rozpoczynał się od przedrostka "[EVENT]". Pomoże nam to później w podsumowaniu eventu. Zachęcam do spotykania się w tych lokacjach i tworzenia fabuł między sobą. Takie przygotowania do bitwy to dobra okazja do zacieśnienia więzi. W razie pytań zapraszam do kontaktu z pionem fabularnym, chętnie odpowiemy na pytania i rozwiążemy wasze wątpliwości.
Re: [EVENT] - Opis sytuacji
: 25 cze 2023, o 16:39
autor: BeeBee-Hachi
Szanowni Gracze!
Przychodzę do was z garścią kilku dodatkowych informacji odnośnie nieubłaganie nadciągającego eventu. A więc po kolei :
Event rozpocznie się 8 Lipca w godzinach wieczornych. Wtedy też pojawi się pierwszy post rozpoczynający całe wydarzenie.
Jeżeli ktoś przybędzie do Kotei wcześniej, samemu bądź za sprawą wątku wprowadzającego, dalej będzie możliwość wykonywania zleceń eventowych, bądź też pisania wspólnych fabuł. Zachęcam do pisania z innymi graczami w dziale eventowym. Słyszałem plotki, że będą dodatkowe nagrody za fabuły pisane w tamtejszych lokacjach.
Zapisy na Event będą trwać do 5 lipca . Wtedy też zostaną zamknięte i nie będzie już możliwości zmiany grupy, w której zacznie się wydarzenie. Proszę o przemyślenie swoich wyborów i ewentualne poprawki.
Z racji na duże zainteresowanie niektórymi grupami, będą one podzielone na mniejsze grupy. Dokładny podział zostanie podany w trakcie trwania eventu.
Do 5 lipca jest także czas na wprowadzanie poprawek w KP i wydawanie PH. Od 6 lipca będziemy prowadzić kontrole, aby sprawdzić czy ktoś przypadkiem nie wydał źle swoich PH. Jeżeli ktoś wie wcześniej, że nie będzie już nic wydawać, to może zgłosić się na kontrolę do nas wcześniej, na pewno to ułatwi sprawę.
Event będzie prowadzony w formule 36/24 co oznacza 36 godzin na odpis od uczestników oraz 24 godziny na odpis od prowadzącego. O ewentualnych spóźnieniach proszę informować wcześniej, gdyż zależnie od sytuacji, niezgłoszone spóźnienie może kończyć się nawet uzyskaniem rany bądź śmiercią postaci.
W razie jakichkolwiek pytań proszę o kontakt postaram się pomóc i uzupełnić powyższe informacje, jeśli te nie są wystarczające.
Re: [EVENT] - Opis sytuacji
: 5 lip 2023, o 23:42
autor: BeeBee-Hachi
WAŻNE INFO
Na prośbę graczy, blokada na edycje kart i wydawanie ph zostaje przeniesiona na sobotę 12:00(8.07.2023)!
Jednakże informuję, że wszystkie nowe misje wrzucone do sprawdzenia i fabuły do rozliczenia prawdopodobnie nie zostaną sprawdzone przed startem eventu. Proszę o wyrozumiałość, mamy dużo roboty, żeby dopiąć dla was Event, więc nie możemy poświęcić na to czasu w tym momencie.
Re: [EVENT] - Opis sytuacji
: 8 lip 2023, o 17:00
autor: BeeBee-Hachi
Ostatnia Bitwa o Kōtei
Od wysłania wiadomości o nadciągającym zagrożeniu minęły dwa tygodnie. W tym czasie do Kotei zjechało wielu śmiałków z całego świata, gotowych do walki zarówno za klan Uchiha, jak i za swoje własne rodziny. Teren na zachód od miasta zamienił się w duży obóz wojskowy pełen przeróżnych, kolorowych namiotów. To tutaj osiadły wszystkie przybyłe delegacje, wyczekując na nadejście przeciwnika. Ci, którzy przybyli samotnie, bądź w mniej zorganizowanych grupach, mieszkali w karczmach. Wiele budynków, które zostały zniszczone w trakcie Turnieju Pokoju, szybko przywrócono do akceptowalnego stanu i także przeznaczono na miejsce do spania dla przybyłych śmiałków. Ludzie pracowali zarówno dniami, jak i nocami, wiedząc, że każda godzina jest ważna. Wykuwali bronie i pancerze, szykowali pułapki, kopali rowy czy też blokowali niektóre ulice barykadami, tak aby w razie przeniesienia walki do miasta, mieć jakieś umocnione pozycje. Tak więc, jeżeli tylko ktoś chciał, to robota się znalazła. Miasto nigdy nie kładło się spać, czas powoli się kończył i wszyscy byli tego świadomi.
Punkty rekrutacyjne, w których można było zapisać się do różnych prac, czy też do oddziałów formowanych na czas bitwy, cały czas pracowały. Urzędnicy spisywali przybyłych shinobi i wojowników, przydzielając ich tam, gdzie według ich oceny byliby najbardziej przydatni. Każdy przy zapisie otrzymywał ochraniacz na głowę z symbolem oznaczającym przynależność do Armii Sogen, były nim znaki oznaczające jedno słowo "Świat". Należało go nosić w widocznym miejscu, najlepiej na głowie, lub ramieniu. Był on dosyć nietypowy, gdyż wykonano go z czarnej, patynowanej stali a grawerowany symbol był wypełniony czerwoną, lśniącą emalią.
W trakcie przygotowań do miasta przybyło wiele delegacji i armii wysłanych przez przeróżne kraje, klany i organizacje. Jako pierwsi dotarli Nara, którzy ze swoich, niezależnych źródeł dowiedzieli się o wszystkim. Ich delegacja nie była duża, liczyła około 20 shinobi oraz 50 żołnierzy, jednakże przybył z nimi ich największy skarb - ich wrodzona inteligencja uosobiona pod postacią Lei Nara, członkini rady siedmiu oraz siostry tragicznie zmarłego podczas Turnieju Pokoju Shirei-kana. Umiejętności Nara znane są na całym świecie, nie dziwi więc, że chwilę po przybyciu Kunoichi została zaproszona do dołączenia do sztabu dowodzenia, gdzie miała realny wpływ na to, w jaki sposób przebiegały przygotowania, oraz jaką strategię należy przyjąć podczas obrony.
Kolejna ważna delegacja przybyła z Ryuzaku no taki. Kolumna prawie tysiąca ludzi przekroczyła bramę Kotei trzy dni po wysłaniu wiadomości. Miasto kupieckie wysłało przede wszystkim wielu żołnierzy i shinobi, ale też Pełną załogę szpitala polowego - zarówno Iryoninów jak i sanitariuszy oraz mnóstwo sprzętu potrzebnego w trakcie działań szpitala. Całą wyprawę prowadził jeden z najsilniejszych wojowników, jakich mury Ryuzaku kiedykolwiek wydały na świat. Najwyższy Kapłan Shinkō no Shinzō, który według opowieści pielęgnuje swoje sztuki wojenne od setek lat. Rzadko opuszcza on mury świątyni, tym razem jednak postanowił zrobić wyjątek i zaszczycić świat swoją obecnością, jadąc na czarnym koniu na szczycie kolumny wojsk Ryuzaku. Barwy noszone przez przybyłych żołnierzy były różne, gdyż reprezentowały one różne rody kupieckie zarządzające miastem, jednakże wszyscy szli pod jednym, wspólnym sztandarem z herbem Ryuzaku. Przybyli tutaj jako jedność, pomóc swojemu bardzo ważnemu sojusznikowi.
Do Kotei ściągnęło także członków klanu Kaminari. Ich delegacja nie była liczna, jednakże bardzo bitna. Córka Kaminari Zakuro i poprzedniego Shirei-kana - Kaminari Ukyo. Kaminari Chino zebrała grupę silnych członków klanu oraz najemników i przybyła pomóc, chcąc w ten sposób zdobyć poparcie dla swojej matki w sporze o władzę w klanie. W jaki sposób miało to pomóc? Tylko ona wiedziała, jednakże ochotnikom w jej grupie to nie przeszkadzało, duża część była tutaj jedynie dla przygody, którą młoda Kaminari obiecywała. No bo hej, przecież chodzi o ratowanie świata!
Przy tak ważnym wydarzeniu nie mogło też zabraknąć reprezentantów Unii Samotnych Wydm. Przybyli oni około dziesięć dni po wysłaniu wiadomości. Przez bramy Kotei przejechała karawana z wozami wypełnionymi zapasami, materiałami budowlanymi i przede wszystkim dużą ilością ogromnych zwojów, w których zapewne było zapieczętowane jeszcze więcej dobroci. Wyprawa była dowodzona przez znanego już tutejszym stronom Wuja Kaguja Kaguya Taisho. Z karawaną przybyło 250 żołnierzy oraz kilkudziesięciu shinobi. Niestety, patrząc po ich twarzach, w większości byli to młodzi, jeszcze nieobyci w boju ludzie. Czyżby Unia zbagatelizowała sprawę? A może aż tak wierzyła w umiejętności swoich rekrutów. Niektórzy z nich wyglądali jakby już nie raz walczyli, ale wiele twarzy było przerażonych. W końcu nadciągająca bitwa jest czymś zupełnie innym, niż walki treningowe w koszarach, czy ganianie rabusiów po wydmach.
Sakai było kolejnym sąsiadem, który odpowiedział na wezwanie byłego Lorda Protektora. Grupa ciężkozbrojnych członków klanu przybyła pod przywództwem wciąż młodej córki przywódcy klanu. Akimichi Chou przyprowadziła ze sobą trzydziestu shinobi gotowych do wsparcia sąsiada oraz stu żołnierzy w ciężkich, pancernych zbrojach. Mimo młodego wieku, dziewczyna lata spędziła walcząc w przeróżnych kompaniach najemnych, więc doświadczenie miała. Przez co nikt w klanie nie zastanawiał się, kiedy tylko ogłosiła, że zbiera ochotników do wyprawy do Kotei, to już po jednym dniu miała zebrany cały oddział. Wiedzieli, że zapewne wielu z nich idzie na pewną śmierć, jednakże nie wszyscy wiedzieli, że ich spokojne okolice mogą być następne, dlatego też musieli zareagować.
Do Kotei przybyli także reprezentanci Yuki Mikoto. Nie miała ona zbyt dużego wyboru, musiała kogoś wysłać z racji umowy między nią a klanem Uchiha, który udostępnił jej i jej klanowi miejsce do życia. Mimo to, wysłała ona dosyć liczne siły, jak na swoje aktualne możliwości. Łącznie 30 ludzi, w tym czwórka Shinobi. Chodzą także słuchy, że to ona zapewniła obecność ochotników z "Kropli".
Ostatnimi, którzy dotarli na miejsce byli reprezentanci klanu Yamanaka. Kiedy słońce zachodziło, przez bramę przeszło dwadzieścia odzianych w kremowe szaty osób. Wszyscy wysocy, szczupli, zwiewni niczym wiatr, noszący pastelowe barwy, zdawali całkowicie nie pasować do brudnego i gotowego do bitwy miasta. Zostali oni osobiście powitani przez samego Lorda Sugiyamę, który powitał nowych sojuszników z należnym im szacunkiem. Czyżby to było związane z planowanym weselem? Hinori Yamanaka, czyli przywódca tej wyprawy, a także ojciec panny młodej, cieszył się, że jego dawny znajomy wyszedł mu naprzeciw. Opowiedział mu także dlaczego przybyli oraz jaki mają pomysł na to, aby dosyć mocno przechylić szalę zwycięstwa na korzyść klanu Uchiha.
kilka godzin później
Dotychczasowa sala posiedzeń rady została zamieniona w tymczasowy sztab dowodzenia. To tutaj, w najważniejszym budynku w osadzie, obradowali przywódcy, starając się ustalić jak najlepszy plan działania. Wiadomym było, że dzicy są już dosyć blisko. Jest to kwestia dni, dwóch, może trzech i będą pod murami Kotei. Trzeba było powoli rozpocząć przygotowania do ewakuacji mieszkańców. Zrobili kawał dobrej roboty, a w momencie rozpoczęcia bitwy, Kotei powinno być puste, żaden cywil nie może być zagrożony. W końcu dobrowolnie ryzykowali, chcąc w ten sposób pomóc swoim obrońcom. Na stole w gabinecie leżała mapa z planem miasta oraz na szybko dorysowaną wzniesioną twierdzą. Na niej były poustawiane przeróżne żetony z oznaczeniami, które miały symbolizować przeróżne oddziały.
W pomieszczeniu siedziało kilka osób. U szczytu stołu znajdował się Sugiyama Kuroyami, który w tym momencie drapał się po brodzie, zastanawiając się nad właśnie omawianą strategią. Po jego lewej zasiadła Nara Lei, w ciszy popalała sobie kolejnego już papierosa tego dnia. To jej pomysł był w tym momencie omawiany, tak więc nie musiała się więcej produkować, powiedziała co jej przyszło na myśl i teraz to w rękach pozostałych było, czy się zgodzą, czy może jednak nie. Przy stole siedział jeszcze Yamanaka Hinori, nie znał się on na strategii, jednakże był tutaj z innego, równie ważnego powodu. To on, oraz shinobi, którzy przybyli z nim, mieli zapewnić łączność między dowódcami w trakcie bitwy. To oni mają stworzyć siatkę komunikacyjną, dzięki której obrońcy zyskają przewagę, będą w stanie błyskawicznie przekazywać sobie meldunki, koordynować akcje czy też podejmować decyzje. A jak wiadomo, w trakcie takiej bitwy czas jest bardzo ważny. Tak więc, decyzja nie była po jego stronie, więc mógł w spokoju popijać sobie herbatkę, przyglądając się wszystkiemu z boku. Na drugim końcu stołu siedział Rintaro - Czyli arcykapłan zakonu Jashina. Nie był on zbytnio skupiony na rozmowie, zdawało się, że tylko co jakiś czas zerka na stół, sprawdzając czy dalej dyskusja stoi w miejscu, po to aby móc wrócić do kontemplacji i modlitwy w swojej własnej głowie. Ostatnią osobą przy stole była młoda Akimichi. Wysypywała ona z siebie wiele pomysłów, w większości głupich, jednakże niektóre z nich były warte rozważenia. Mimo swojego doświadczenia bojowego, nigdy nie brała udziału w dowodzeniu na tak wielką skalę. Tak więc próbowała pomóc jak tylko mogła, choć wydawało się, że chyba bardziej przeszkadzała doświadczonym strategom.
Nagle powietrze wypełniło się dymem a tuż przy drzwiach pojawił się shinobi w białej masce. Kuroyami oderwał swoje spojrzenie od stołu i zmarszczył brwi ze zdziwienia. Nie spodziewał się kuriera o tej porze, co mogło oznaczać tylko jedno - złe wieści. Shinobi skłonił się przywódcy, a następnie zrobił ze dwa kroki, tak aby złapać spojrzenia wszystkich zgromadzonych.
- Sugiyama-dono, wróg zbliża się do miasta. Zwiadowcy donoszą, że za około godzinę powinni dotrzeć pod twierdzę. Już na horyzoncie widać łunę od niesionych przez nich pochodni. - zaraportował, a następnie zrobił krok do tyłu. Teraz czekał na dalsze polecenia. Sugiyama wstał ze swojego krzesła i zerwał ręką swój płaszcz, który zarzucił sobie na ramiona.
- Bijcie na alarm! Niech drużyny wsparcia skupią się na ochronie i ewakuacji naszych obywateli. W mieście nie może wybuchnąć panika. Pozostali niech ruszają na ustalone pozycje, zgodnie z naszym planem. - przekazał rozkaz, po czym kurier złożył jedną pieczęć i rozmył się w dymie. Sugiyama przeniósł wzrok na siedzącego przy stole Yamanakę.
- Hinori-dono. Wiem, że twoi ludzie dopiero co przybyli, ale musimy zacząć działać. - mężczyzna doskonale wiedział o co chodzi. Skinął on twierdząco, a następnie złożył jedną pieczęć. Wystarczyła chwila, aby wiadomość z rozkazami rozeszła się po pozostałych Yamanaka. Wszyscy wiedzieli już co należy zrobić.
Pięć minut później po całej osadzie rozniósł się dźwięk dzwonów. Był to jasny dla wszystkich sygnał, wróg nadciągał i należało się stawić we wskazanym przy rekrutacji miejscu. W koszarach rozpoczął się zorganizowany chaos. Żołnierze ubierali się w zbroje i sięgali po swoje wyposażenie, gotując się do nadciągającej walki. Ustawiali się też w szyku, aby jak najprędzej być gotowym do ruszenia w stronę twierdzy. W mieście wybuchła niewielka panika, choć nad tym już zaczynały pracować drużyny wsparcia. Co prawda według podstawowego planu, miały one skupić się na dostarczaniu amunicji i znoszeniu rannych, jednakże teraz sytuacja się zmieniła. Musieli się dostosować do tego, co nadeszło.
Wszyscy, którzy mieli chwilę spojrzeć na horyzont dostrzegli, że ze wzgórz na wschodzie w ich kierunku nadciąga ognista łuna. Długi i szeroki wąż złożony z płomieni, który wił się między drzewami i zbliżał się do miasta, aby je pożreć. Musiał być złożony z tysięcy niesionych pochodni, co oznaczało jedno, plotki były prawdziwe. Nad Kotei nadciągnęły ciemne chmury. Dosłownie. Księżyc, który jeszcze kilka chwil temu świecił na niebie, teraz został zakryty przez gęste, czarne obłoki. Nadciągała burza.
Witamy na Evencie!
Poniżej znajdują się linki do grup eventowych, w których odbywać się będą wydarzenia. Jeżeli jesteście teraz w trakcie jakiejś fabuły, chcecie jeszcze zrobić zakupy itp, to macie na to czas. Pierwsza kolejka będzie trwać 48 godzin. Kiedy wszystko będziecie mieli gotowe, to napiszcie w swojej grupie pierwszy post, w którym słyszycie alarmujące dzwony i stawiacie się w wyznaczonym punkcie zbiórki. Tam już was przechwycą prowadzący.
Misje Eventowe
Dzięki zaangażowaniu graczy w Eventowe Zlecenia Specjalne, Klanowi Uchiha udało się przygotować wyprawkę dla wszystkich walczących. Za każdą wykonaną misję wartość wyprawki wzrastała o 100 Ryo. Udało się wykonać łącznie 15 misji, matematykę zostawiam wam. Każdy uczestnik eventu ma prawo do odebrania poniższych przedmiotów, w swoim pierwszym poście. Fabularnie możecie uznać, że dostaliście je w momencie zapisania się od odpowiedniej jednostki w punkcie rekrutacyjnym, bądź też od waszego kwatermistrza, jeśli przybyliście w zorganizowanej grupie wraz z klanem. Zawartość wyprawki :
Bojowa pigułka żywnościowa
Pigułka ze skrzepniętą krwią
2x Kunai z zaczepioną Notką wybuchową
Kunai z doczepioną Bombką Dymną
Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych sił Sogen"
5m Bandaża
Torba
Re: [EVENT] - Opis sytuacji
: 23 lip 2023, o 19:02
autor: BeeBee-Hachi
Ważne Ogłoszenie!
Od następnej kolejki do regulaminu eventu wchodzi następujący zapis :
9. W momencie zgłaszania spóźnienia, gracz zobowiązany jest do streszczenia swojego planu prowadzącemu w celu ułatwienia mu opisania sytuacji postaci gracza.
Re: [EVENT] - Opis sytuacji
: 29 lip 2023, o 22:28
autor: BeeBee-Hachi
Ostatnia Bitwa o Kōtei
Pokój Sztabu Dowodzenia
Od rozpoczęcia mobilizacji minęło jakieś czterdzieści minut. W tym czasie wojska obrońców zaczęły rozstawiać się w okolicy twierdzy, a grupa szturmowa wraz z negocjatorem udała się na audiencję u przywódcy przybyszów zza muru. Wcześniejsze próby kontaktu kończyły się śmiercią zwiadowców, tym razem jednak miało być inaczej, głównie za sprawą wybranego negocjatora. Yaseichi znał ich zwyczaje, w końcu sam pochodził zza muru. Wiedział, że z godnie z tradycją nic nie powinno się im stać, a przynajmniej, jego towarzyszom, którzy go ochraniali. Nikt nie zakładał, że rozmowy pójdą pomyślnie, w końcu nie zabiera się dziesiątek tysięcy ludzi w taką wyprawę tylko po to, aby u samego celu zawrócić. Tylko, czy Kotei było ich celem? Czy może zamierzali iść dalej? Na te pytania negocjator zamierzał uzyskać odpowiedzi, co więcej, była to jedyna okazja, aby rozeznać się w tym, kto przybył zza muru. Mieszkało tam wiele rodzin o bardzo dziwnych, niespotykanych w znanym świecie umiejętnościach, więc był to ostatni moment na zrobienie rekonesansu. Najważniejszym jednak powodem był czas, który mogli zyskać, opóźniając przybycie armii wroga. Miasto było pełne cywili, którzy do ostatniej chwili pomagali w przygotowaniach. Trzeba było ich bezpiecznie ewakuować, przypilnować aby nie doszło do paniki, przecież miasto bez mieszkańców nie było nikomu potrzebne.
Ptaki drużyny szturmowej zamigotały na horyzoncie. Niestety, nie było ich tyle, ile wyruszyło w tamtą stronę. Członkowie oddziału byli ranni, niektórzy nawet ciężko, co było widać, szczególnie z murów nad którymi przelatywały. Tuż przy samej twierdzy, jeden z shinobich został dosłownie, jak i też w przenośni, wyrzucony z grupy. Nie było dobrze, negocjacje musiały pójść źle, co więcej, wielu szykujących się do walki widziało ten gest. Nie było to coś, co podbudowało ich morale... Na szczęście, udało im się przynajmniej przekazać jakiś raport i zebrać trochę informacji. Drużyna szturmowa wleciała do wnętrza twierdzy, gdzie jednostka medyczna miała ich opatrzyć, a w tym czasie w sztabie rozpoczęło się prawdziwe poruszenie.
W największym pomieszczeniu budynku władz, gdzie przeważnie obradowała rada klanu, teraz ustawiony był wielki stół z mapą, nad którą przesiadywali członkowie sztabu dowodzenia. Jednakże, poza nimi, było też kilku członków Gazo, którzy wraz z Yaseichim przybyli za muru. To do nich zostały przekazane informacje odnośnie tego, co widzieli członkowie grupy szturmowej. Sugiyama liczył, że te strzępki informacji będą wystarczające, aby zidentyfikować przybyszów i przekazać chociaż podstawowe opisy ich umiejętności. Każdy, nawet najmniejszy trop, może mieć znaczenie w trakcie walki z nieznanym. Dlatego też w pomieszczeniu panowała cisza a wszyscy w skupieniu przyglądali się dwójce mężczyzn oraz kobiecie, pokrytych tatuażami. Ci przez chwilę zastanawiali się, patrząc po sobie i wymieniając spojrzenia, aż w końcu któryś z nich zaczął opowiadać, kim są przybysze.
Raport niestety nie zawierał tylko dobrych informacji, do dowódców dotarła także wieść o samowolce jednego z reprezentantów Unii, oraz niekontrolowanym wybuchu chakry, spowodowanym przez przybyłego Jinchuriki z klanu Nara. Siguyama spojrzał z lekką irytacją na siedzącą po drugiej stronie stołu Nara Lei. Ciężko było powiedzieć, czy bardziej był poirytowany, że wysłali tutaj kogoś, kto nie umie kontrolować swojego bijuu, czy może z tego, że nikt mu o tym nie powiedział. Już coś chciał powiedzieć, jednakże wtedy dostrzegł grymas irytacji oraz zaskoczenia na twarzy radnej Nara. Lei szybko dopaliła papierosa, którego aktualnie trzymała w ustach, a następnie wstała na chwilę od stołu.
- Kurwa... Cóż za niedojrzały szczyl... Przecież mu zakazaliśmy... - powiedziała do siebie pod nosem, choć raczej wszyscy w sali byli w stanie to usłyszeć. Zrobiła kilka kroków i podeszła do okna, gdzie wyciągnęła kolejnego papierosa ze swojej drewnianej papierośnicy i odpaliła go. Widać było, że jest zdenerwowana, nie tak miało być. Przecież specjalnie miał zostać i trenować, aby stawić czoło Kuramie, jeśli tutaj nie uda się go powstrzymać...
- Cieszmy się, że udało się powstrzymać jego szał nim zaczął atakować swoich towarzyszy... - Sugiyama nie owijał w bawełnę, było to bardzo nieodpowiedzialne, prawie, że oddali go Dzikim w prezencie. Gdyby tylko Rokubi wpadł w ich ręce, mieli by kolejnego bijuu w swoim arsenale, a to już by przesądziło o losach tej bitwy.
- On przynajmniej tutaj jest i walczy za wasz klan. A gdzie jest wasz Jinchuriki? Pewnie jak zwykle leży pijany na krańcu świata... - odburknęła mu, zdecydowanie sfrustrowana. Sugiyama aż wstał ze stołu, coś cisnęło mu się na usta, jednakże odpuścił. Wiedział, że w tym momencie nie powinni się kłócić. A nieobecność Kyoushiego tylko pogarszała sytuację, więc wolał nie drążyć tematu dalej. Wrócił on spojrzeniem na członków Gazo, którzy zakończyli swoją opowieść.
- Lei-sama, Kuroyami-sama, Hinori-sama, Pozwólcie, że opuszczę sztab. Uważam, że trochę marnuję tutaj swoje umiejętności. Doskonale radzicie sobie tutaj, bardziej przydam się w boju, z grupą szturmową. Skoro ich liczebność została zmniejszona, trzeba uzupełnić ich siły, aby mogli skutecznie działać. - Wstała ze swojego krzesła i chwyciła stalowy młot, który opierał się o stół tuż obok niej. Następnie przeniosła wzrok na lidera delegacji Yamanaka.
- Hinori-sama, czy mogłabym prosić o poinformowanie Takeru-san o moim nadejściu. Proszę także o przesłanie wiadomości do grupy regularnej, niech przy szpitalu stawią się Akimichi Ichouri i Akimichi Choujiro - skinęła mu głową w ramach podziękowania, a następnie zarzuciła sobie młot na bark i dziarskim krokiem wyszła z sali. W głębi siebie cieszyła się, że miała powód do opuszczenia sztabu, od zawsze była dowódcą polowym, walczącym tuż obok swoich ludzi. Była tutaj tylko dlatego, że ją o to poproszono, jednakże czuła, że pozostali poradzą sobie bez niej. W tym czasie w sztabie rozpoczęły się przygotowania do nadciągającej bitwy. Zrobili wszystko, aby ją opóźnić, teraz już trzeba było być gotowym na to, co nadchodzi.
Godzinę później
Wojska dzikich zdążyły przemieścić się w okolicę Twierdzy, zajmując las po drugiej stronie przygotowanego pola bitwy. Większość ich sił dalej znajdowała się w lesie, przez co jedynie dzięki pochodniom dało się określić ogrom ludzi, który zgromadzili. Jednakże, pierwsze zorganizowane oddziały zaczęły wychylać głowy z między drzew, ustawiając się na skraju pustego, zaoranego terenu pełnego okopów i pułapek. Niecałe dwa kilometry dzieliły od siebie dwie siły. Konflikt był namacalny, można było dostrzec przeciwnika, choć póki co, jedynie jego zarys. Wszystkie wojska obrońców zostały postawione w stan gotowości, przeszkoleni żołnierze ładnie stali ustawieni w swoje szyki, a pomiędzy nimi kręcili się bohaterowie nadchodzącej bitwy - shinobi. Dzicy także byli zebrani w swoje oddziały, choć te przypominały bardziej luźne grupy powiązane ze sobą kolorem ubioru, dodatkami bądź też malunkami na twarzach -zarówno tatuażach, jak i wymalowanych farbami kształtach. Po lesie niósł się dźwięk bębnów oraz krzyków, wojownicy zza muru zagrzewali siebie nawzajem, wykonując zarówno piękny, jak i przerażający taniec wojowników. Pogoda także wyczuwała napięcie, jakie narastało na wschód od Kotei. Wiatr wzmógł się, a chmury jeszcze bardziej zgęstniały, jeśli ktoś spodziewał się, że przejdzie bokiem, to teraz mógł być już tego pewien, zaraz będzie tutaj burza i to z piorunami.
- Do wszystkich walczących dla Zjednoczonych Sił Sogen. Mówi Sugiyama Kuroyami, wasz głównodowodzący. - Każdy walczący, zarówno przed murem, na murze, wewnątrz twierdzy czy też w mieście. Dosłownie każdy słyszał go w swojej głowie. Mimo tego, że nie było go w okolicy, każdy walczący odczuwał jego donośny i lekko zachrypnięty głos. Dało się wyczuć, że jest zmęczony, jednakże nie to było teraz ważne.
- Pokojowe negocjacje się nie udały. Ludy przybyłe zza muru nie chciały przyjąć naszej propozycji pojednania się. Nasz negocjator został zraniony i teraz walczy o swoje życie w polowym szpitalu, tak jak kilku innych członków grupy szturmowej. Jednakże, ich poświęcenie nie poszło na marne. Przekazali nam cenne informacje, które teraz wam przekażę. - zrobił króciutką pauzę, licząc, że to jasno wszystkim zaznaczy, że pora się skupić i go wysłuchać.
- W siłach wroga znajdują się trzy charakterystyczne grupy, Węże, Bliźniaki i Zamaskowani - tak ich roboczo nazwaliśmy, żebyście nie głowili się nad ich prawdziwymi nazwiskami. Węże, to ludzie o bladej cerze, często z łuskami na skórze, mają rozdwojony język oraz kły, często jadowe. Ich ciało potrafi zamieniać się w węże różnej długości, które w trakcie walki potrafią się rozciągać. Potrafią też produkować bardzo niebezpieczne toksyny. Bliźniaki to ludzie z dwoma głowami, a tak na prawdę, dwoje ludzi w jednym ciele. Ich umiejętność pozwala im na połączenie swoich ciał, potrafią też się rozdzielić i działać jako niezależne osoby. Kiedy są połączeni, mogą wykonywać ataki z zaskoczenia, wysuwając swoje kończyny z różnych części ciała. Ostatnia grupa - Zamaskowani, są to ludzie, którzy potrafią kontrolować bardzo charakterystyczną, różową chakrę. Uważajcie na nią, pozostawia ona bardzo trudne w gojeniu rany przypominające poparzenia. - Sugiyama wręcz wyrecytował całość z tylko pojedynczymi przerwami, chciał, aby jak najszybciej wszyscy dowiedzieli się, kim jest ich wróg. W końcu, nie wiadomo kiedy bitwa się zacznie.
- Nie będę głosił patetycznego przemówienia, wszyscy wiemy o co tutaj walczymy. Dzisiejszego dnia ważą się losy świata i to od nas zależy, czy nasze rodziny i bliscy obudzą się w tym samym świecie, w którym położyli się spać. Pomyślcie o nich, o tych, za których walczycie. Nie działamy tutaj w imieniu klanów czy krajów, jesteśmy tutaj dla siebie. Pokażmy im, że z Południowcami nie warto zadzierać. No i najważniejsze - Przeżyjcie. - po tych słowach nastała głucha cisza. Połączenie zostało rozłączone. Przez chwilę jeszcze dało się jedynie słyszeć łopotanie materiału na wietrze, jednakże wtedy jeden z żołnierzy, zaczął gwizdać melodię, która już kilkukrotnie towarzyszyła im dzisiejszego dnia. Prosta pieśń prostego żołnierza, wychwalająca jego ukochaną i opowiadająca o ich ponownym spotkaniu po powrocie z bitwy. Kolejne głosy zaczęły dołączać, niektórzy śpiewali, inni nucili. Cała armia, niczym zgrany chór wykonywała znany wszystkim utwór. Wojownicy patrzyli po sobie, to był ostatni moment na to, aby spojrzeć kto tak na prawdę walczy obok nas.
I wtedy niebo zostało rozerwane przez pierwszą błyskawicę. Biały kształt przeszył całe niebo a grzmot był słyszalny na pewno wiele kilometrów dalej. Po nim nastał kolejny, a później kolejny. Wtedy też rozpoczęły się intensywne opady ciepłego, letniego deszczu. Duże krople spadały z nieba, uderzając o pancerze wojowników, rozbijając się o umocnienia czy też zbierając się w przygotowanych ziemnych okopach. Idealna pogoda na bitwę.
Na przód armii dzikich wyszedł ich przywódca. Odziany był w bardzo bogato zdobione szaty z elementami futra oraz kości. Jego ciało było wymalowane białą farbą, spod której wystawały liczne tatuaże. Najważniejsza była jednak głowa, a raczej dwie głowy, identyczne. Były to pociągłe głowy o krótko przyciętych, postawionych do góry włosach. Malunki także pokrywały twarze, a dwie głowy różniły się jedynie kolorem oczu. Jedne były czerwone, a drugie zielone. Deszcz spływał po jego twarzy, mocząc głowę i delikatnie zmywając malunek, jednakże nie przeszkadzało mu to. Chodził wzdłuż swoich oddziałów, wygłaszając swoją mowę, niestety, z powodu pogody nie dało się dosłyszeć co takiego mówi. Kiedy skończył, wojska dzikich ruszyły przed siebie. Miarowym krokiem zaczęły przeć przed siebie. Pierwsza fala ruszyła do ataku, mniej więcej w połowie pola bitwy, zaczęli biec, krzycząc przy okazji i wymachując swoją bronią. Wtedy też z lasu za nimi wyleciały ogromne, mające kilka a czasami kilkanaście metrów średnicy głazy. Było ich kilkanaście i co chwilę pojawiały się następne. Leciały one wprost na twierdzę i zebranych przed nimi żołnierzy, choć niektóre były wystrzelone zbyt mocno, przez co zamierzały przelobować nad twierdzą, zmierzając dokładnie na Kotei.
Bitwa się rozpoczęła!
Re: [EVENT] - Opis sytuacji
: 6 sie 2023, o 18:08
autor: BeeBee-Hachi
Kolejne Ważne Ogłoszenie!
Z powodu intensyfikacji walk w grupach walczących wymagających dodatkowych pracy przy tworzeniu postów oraz regularnie pojawiających się spóźnieniach. Zwiększamy czas na odpis prowadzącego z 24 na 36 godzin w każdej kolejce.
Re: [EVENT] - Opis sytuacji
: 1 wrz 2023, o 01:16
autor: BeeBee-Hachi
Ostatnia Bitwa o Kōtei
Pokój Sztabu Dowodzenia
Od rozpoczęcia bitwy minęło kilkadziesiąt minut. Mimo tego, że sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, to pomieszczenie w którym zasiadywał sztab, wyglądało dokładnie tak jak na początku bitwy, z wyjątkiem nieobecności Akimichi Chou, która udała się wesprzeć zdziesiątkowaną Grupę Szturmową. Na środku stołu była rozstawiona mapa, przedstawiająca twierdzę, Kotei oraz okolice, a na niej były poustawiane różne figurki i kształty, przedstawiające siły obrońców oraz atakujących. Kuroyami, Lei oraz Hinori przesiadywali w skupieniu, wpatrując się w mapę. Wysłuchiwali oni właśnie raportu od Uchiha Takeru - dowódcy Grupy szturmowej, która w ty m momencie wracała ze swojego wykonanego zadania.
- Demony... - Zamruczał pod nosem Sugiyama, ręką ścierając pot ze swojego czoła.
Pole Bitwy
Bitwa trwała. Siły regularne walczyły zarówno na przedpolu, w powietrzu nad polem bitwy, jak i także na murach, gdzie atramentowe lotnictwo Dzikich dokonało desantu. Mimo przewagi liczebnej, obrońcy radzili sobie całkiem nieźle. Straty były, ale po obu stronach, nawet u dzikich większe. Udało się zaskoczyć wroga kilkoma sztuczkami, a żołnierze walczą zacieklej niż można było się tego spodziewać.
Nagle wszyscy walczący usłyszeli rytmiczne dudnienie. Woda w kałużach i drobne kamienie zaczęły się trząść, a ci, którzy mieli czas spoglądać na drugi kraniec pola bitwy, mogli dostrzec ogromne, humanoidalne sylwetki, wysokie na dziesięć, czasami piętnaście metrów, które w szybkim biegu zbliżały się w stronę twierdzy. Niektóre z nich w dłoniach niosły drewniane pałki, zrobione z wyrwanych po drodze drzew, inne ciągnęły za sobą drabiny, albo też ogromne kamienie, podobne do tych, które były ciskane w twierdze. Kiedy podbiegły bliżej, dało się dostrzec więcej szczegółów. Przeważnie były to humanoidy o masywnych, czasami otyłych sylwetkach, Miały skórę w różnych kolorach, na głowie czasami miały włosy, czasami rogi czy też kły wystające z ust. Wielu walczących, widząc nadciągające potwory zamarło ze strachu. Właśnie ziściły się najgorsze koszmary, którymi ich babcie straszyły ich w ciemne wieczory. Dokładnie tak wyglądały Oni - demony o których nie jeden staruszek ostrzegał swoje wnuki.
Sugiyama spojrzał na filiżankę, w której tafla herbaty właśnie zadrżała. Po chwili do jego głowy dotarł kolejny raport, tym razem jednak od jednego z oddziałów frontowych. Na horyzoncie pojawiły się ogromne sylwetki, szybko zbliżające się do fortecy. To musiało być to, o czym wspominał Takeru. Demony dzikich...
- Niedobrze... - Sugiyama wstał od stołu i pogładził się po swoim wąsie. Myślał nad czymś przez chwilę, jednakże szybko poukładał myśli i był gotowy do działania. Spojrzał na Lei, która nie do końca rozumiała zachowanie współdowodzącego, jednakże nie zadawała pytań. Wiedziała, że w tym momencie nie robił by nic niepotrzebnego.
- Pytałaś gdzie jest tutejszy Jinchuriki? No to już Ci daję odpowiedź. Chodcie za mną. - Sugiyama wyszedł z pomieszczenia, a Lei i Hinori wraz z nim. Szybko udali się na dach budynku władzy, skąd widać było światła i słychać było odgłosy toczącej się bitwy. Głównodowodzący szybkim ruchem dobył kunai ze swojej torby i naciął sobie dłoń, następnie składając serię pieczęci. Kiedy uformował ostatnią, przyłożył dłoń do powierzchni dachu, a przed nim pojawiła się spora chmura gęstego, szarego dymu. Ten jednakże dosyć szybko się rozwiał, odsłaniając skrywającego się w nim białowłosego demona. Było to Shiroyasha Kyoushi - jinchuriki dwuogoniastego demona, przez niektórych nazywany Bohaterem Sogen.
- Twój dom jest zagrożony, więc musiałem Cię wezwać. - odezwał się Sugiyama, jeszcze w momencie gdy nie był pewien w jakim stanie zastanie przybyłego bohatera. Miał nadzieję, że kiedy dym się rozwieje, to Kyoushi nie pozostanie zawiany, jednakże z nim to nigdy nie można było być tego pewnym.
Do Bitwy dołącza Kyoushi!
Kjudasz - odpisujesz TUTAJ
Hide z grupy Szturmowej zostaną zdjęte w ciągu 24h.
Re: [EVENT] - Opis sytuacji
: 1 kwie 2024, o 21:57
autor: Papyrus
WAŻNE INFO
Jako, że kilka wątków wciąż na evencie trwa, ale widać już koniec i to, co się wydarzy dalej tak naprawdę jej ważne tylko dla kilku postaci, które są zamieszane w to, co się dzieje - jesteście wolni i możecie napisać post z z/t. Osoby chcące pozostać w temacie, wciąż porozmawiać z NPC i podociągać wątki - jak najbardziej mogą zostać.
Event zakończy się razem z Symbolicznym Pogrzebem i spisem ludzi, którzy przeżyli. Nie musicie tam być personalnie, zaznaczcie w poście, że byliście i się odznaczyliście, a potem przeczytacie jak to wyglądało.