Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu - Duże niebieskie oczy - Jak się uśmiecha widać ostre zęby - Granatowe włosy - Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
Chunchunmaru nie rozumiał zbytnio dlaczego rudowłosa nie chce przyjąć jego pomocy. Owszem, ten dupek był może i silny, ale znajdowali się na oficjalnym turnieju w kraju samurajów. Dzieciak spędził tutaj większą część swojego życia i jeśli czegoś był pewien, to tego, że nie lubili zbytnio shinobi. Gdyby tylko ten zasraniec chciał sprawiać więcej kłopotów, to z pewnością by interweniowali i koniec końców, to właśnie dupek miałby problemy, a nie na odwrót. - Pewnie Ci sami ludzie, którzy pozwalają na to, żeby taka hołota jak Ty mogła tutaj usiaść. - odpowiedział niemal natychmiast na kąśliwą uwagę Ichirou. Być może tam skąd pochodził był uznawany za wielką szychę, ale dla małego Chunchunmaru mężczyzna nie był wcale lepszy od zwykłego pijaczka pod sklepem. Różniła ich tylko szata, a to nie ona zdobi człowieka. Na nieszczęście małego dzielnego wojownika kobieta nie zdawała się podzielać jego opinii. Czarę goryczy przelał jej komentarz i pstryknięcie palcami. Wyraz twarz dzieciaka zmienił się w tej chwili diametralnie. O ile wcześniej jedynie na Ichirou spoglądał jak na idiotę, o tyle tym razem identycznym wzrokiem obdarzył rudowłosą. Jeśli chce być dotykana przez takiego oblecha, to jej sprawa. - Myślałem, że masz więcej klasy od niego, ojousan. Skoro jesteście jednak po jednych pieniądzach, to będziecie do siebie pasowali. - stwierdził, wzruszając przy tym ramionami. Chunchunmaru był bardzo empatycznym dzieckiem, ale nie chciał wciubać nosa tam, gdzie niekoniecznie mile go widziano. No, a przynajmniej nie wtedy gdy nie będzie miał z tego żadych korzyści. Zawiedziony postawą nieznajomej po prostu obrócił się na pięcie i ruszył w swoją stronę. Skoro walki dobiegały już końca, a na trybunach znajduje się tyle dziwaków, to chyba lepiej opuścić tę osadę.
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu - Duże niebieskie oczy - Jak się uśmiecha widać ostre zęby - Granatowe włosy - Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
Całkowicie spóźniony Mahiro wbiegł na trybunę przez jedno z jej wejść. Spocony i zmęczony pochylił się do przodu opierając przy tym o kolana aby następnie wykonać pięć serii głębokich wdechów i wydechów dla uspokojenia i wyregulowania oddechu. Szybki ruch głową w prawo potem w lewo. Po obu stronach tabuny ludzi. Nic w tym dziwnego w końcu to finałowa walka czyli ta, którą wszyscy wyczekują z największą niecierpliwością i zainteresowaniem. Blondyn w końcu dotarł gdzie chciał. Trochę po czasie bo walka już trwała ale najważniejsze, że nareszcie jest. Zdenerwowany i zirytowany rozpoczął nerwowy krok w poszukiwaniu bardziej dogodnego miejsca do oglądania widowiska. W miarę możliwości kątem oka zerkał na pole bitwy. Połączenie poszukiwania wolnej przestrzeni przy jednoczesnej próbie obserwacji zmagań finalistów sprawiło, że młody Haretsu co chwila na kogoś wpadał. Nie przejmował się tym jednak w najmniejszym stopniu. Miał to całkowicie gdzieś. Jedynym co dla niego liczyło było jak najszybsze znalezienia miejsca dla siebie.
Z każdą chwilą, z każdym krokiem irytacja chłopaka rosła. Przybył tutaj w spokoju obejrzeć finał turnieju. Tymczasem musiał rywalizować o odpowiednią przestrzeń, która pozwoli mu w spokoju obejrzeć zmagania rywalizujących ze sobą kunoichi. Nie miał zamiaru przejmować się innymi dopóki nie znajdzie miejsca dla siebie. Miał gdzieś czy komuś się podoba lub nie jego postawa i agresywna forma przemieszczenia się. Nikt nie zwracał mu uwagi więc kontynuował marsz przed siebie. Do momentu aż nie usłyszał słowa "przepraszam" dochodzącego zza jego pleców. Mahiro doskonale zdawał sobie sprawę, że jest ono skierowane w jego stronę. Nawet domyślał kto to powiedział. Osoba, którą parę sekund wcześniej przez przypadek lekko szturchnął przechodząc obok. Dalsza przechadzka musiała poczekać. Teraz jedynym co miał w głowie młody Haretsu było dość jasne i jednoznaczne pokazanie pewnej osobie żeby sobie za bardzo nie pozwala. Odwrócił się i podszedł do czerwonowłosej.
Stanął naprzeciw niej i schował ręce do kieszeni. Przez cały czas patrzył jej prosto w oczy. -Problem? - pewny siebie blondyn zapytał czerwonowłosą.
Postawa oraz wypowiedź ze strony czerwonowłosej jeszcze bardziej zdenerwowały chłopaka, który jednak doskonale wiedział, że nie może się dać sprowokować. Nie tutaj, nie pośród takiego tłumu. Wewnątrz kipiał ze złości ale jego mimika mówiła co innego. Pewność siebie i spokój to w tej chwili przedstawiała twarz blondyna. W momencie kiedy dziewczyna położyła dłonie swoich mieczach, Mahiro na moment przestał przeszywać wzrokiem oczy Hibany i skupił go na broni dziewczyny. Po paru sekundach ponownie patrzył bezpośrednio w oczy swojego rozmówcy. Jednak tym razem na jego twarzy można byłoby dostrzec lekki uśmiech. Wykonał jeden krok do przodu aby być dosłownie centymetry od osoby z którą rozmawiał i zadowolony z siebie powiedział:
-Jesteś absolutnie pewna że chcesz ich użyć?(chodzi o miecze) Mam gdzieś czy jesteś kobietą czy nie! A co do przeprosin to nie mam najmniejszego zamiaru tego zrobić.
Mahiro był ewidentnie zadowolony z siebie i z niecierpliwością czekał na odpowiedź dziewczyny.
Zapowiada się na kolejną walkę ku ucieszy publiczności. Jednak zarówno chłopak jak i dziewczyna mimo sporu nie mieli zamiaru jej rozpoczynać. Oboje byli świadomi miejsca w jakim się znajdują. Czy to jednak wystarczy aby do niczego nie doszło? Oboje też nie mieli zamiaru odpuszczać drugiej stronie. W tej chwili toczyli swój mały pojedynek bez użycia siły. Pierwszy, który da się sprowokować przegra. Pierwszy kto odpuści posmakuje porażki. Mahiro nienawidził być tym gorszym. Nieważne w czym zawsze miał być lepszy. Czerwonowłosa zmieniła postawę i od razu przeszła do werbalnej ofensywy. Po pierwszym parsknięciu młody Harestu nie potrafił już ukryć swojego zdenerwowania i irytacji. Przestał się szyderczo uśmiechać i wyciągnął ręce z kieszeni zaciskając przy tym pięści. Nic powiedział choć miał ochotę. Przy drugim PHY zaczął nerwowo i energicznie otwierać i zaciskać dłonie. Jakby w ten sposób chciał się uspokoić. Ostatniej kwestii jednak nie potrafił wytrzymać i musiał, po prostu musiał zareagować na śmiech ze strony czerwonowłosej.
-Zamknij się - powiedział bardzo cicho
-Zamknij się - powiedział nieco głośniej
-Zamknij się!!! - krzyknął głośno -Masz problemy ze słuchem na starość czy jak? Mówiłem przecież, że nie mam zamiaru przepraszać. - powiedział już normalnym tonem z wyczuwalną złością w głosie. Pod koniec można było odnieść wrażenie jakby blondyn pohamował się. Chyba chciał powiedzieć coś więcej jednak tego nie zrobił.
Mahiro był blisko zwycięstwa w pojedynku pod nazwą "lepszy prowokator". Gdyby tylko czerwonowłosa nie opamiętała się w ostatniej wygrana należałaby do blondyna, który już wiedział o słabym punkcie swojej przeciwniczki jakim był temat jej wieku. Moment kiedy Hibana atakowała młodego Haretsu sprawił, że na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zwycięski uśmiech. Z triumfu nie mógł się jednak cieszyć. Do żadnego aktu agresji nie doszło więc urojona walka między nimi trwa dalej. Wyraz twarzy u blondyna kolejny raz uległ zmianie. Do tej pory mieliśmy do czynienia ze spokojem i pewnością siebie zamieniającą się na złość połączoną z irytacją. Tym razem jednak można było dostrzec coś w rodzaju zainteresowania. Osoba czerwonowłosej w pewnym sensie zaimponowała Mahiro. Ten jednak dalej nie miał zamiaru odpuszczać. Spojrzał w kierunku wskazanym przez palec Hibany. Rzeczywiście ławeczka się zwolniła i można było usiąść. W całym tym zamieszaniu chłopak zapomniał o powodzie dla którego pojawił się w ogóle na wyspie. Słowa i gest dziewczyny przypomniały mu o tym. Blondyn zastanawiał się co będzie lepsze. Kontynuowanie sprzeczki aż nie wygra czy też odpuszczenie i wygodne podziwianie widowiska. Dopiero kiedy czerwonowłosa minęła go aby spocząć na ławeczce ten przestał nad rozmyślać i rozpoczął marsz ku siedzisku. Oczywiście musiał tam usiąść pierwszy. Nie mógł dać się wyprzedzić byle jakiej dziewczynie. Szybkim krokiem nadrobił stracony dystans i wyprzedził Hibanę. Mijając ją rzucił w kierunku kobiety: -Z drogi.